• Nie Znaleziono Wyników

"Objeżdżamy Europę : objeżdżamy mapę" : dziennik okrętowy Mirona Białoszewskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Objeżdżamy Europę : objeżdżamy mapę" : dziennik okrętowy Mirona Białoszewskiego"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Śliwa

"Objeżdżamy Europę : objeżdżamy

mapę" : dziennik okrętowy Mirona

Białoszewskiego

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (131), 212-230

2011

(2)

21

2

„Objeżdżamy Europę. Objeżdżamy mapę” .

Dziennik okrętowy Mirona Białoszewskiego

W m arcu 1981 M iro n Białoszew ski uczestniczył w rejsie sta tk ie m pasażerskim „B atory” dookoła E uropy z G dyni do W arny. N ie od raz u jed n ak zdecydow ał się opisać swą podróż. N a bieżąco, podczas rejsu, pow staw ały jedynie n o ta tk i1 oraz obfita k o re sp o n d e n c ja z Jadw igą S tańczakow ą, Jó zefin ą M usid ło w sk ą i M a rią W iniarską. Prozę nie tyle naw et napisał, ile nagrał, w łącznie ze znakam i p rze stan ­ kowym i, na taśm ę m agnetofonow ą2 praw ie dwa lata po podróży dookoła Europy. W lu ty m 1983 u d zielił też w yw iadu A nnie T rznadel-S zczepanek3, w ydrukow ane­ go we w rześniu tegoż ro k u w „Twórczości”4, w któ ry m m iędzy in n y m i w spom inał podróż „B atorym ” i w yjazd do USA. Śm ierć przerw ała prace n a d w ydaniem to m u i w efekcie Obmapywanie Europy, czyli dziennik okrętowy w raz z AAAm eryką i o stat­ n im i w ierszam i dotarły do rąk czytelników dopiero w 1988 roku. Rodzi się więc pytan ie, jak dalece poeta zm odyfikow ał swoje realne dośw iadczenia, co zostało dodane na p otrzeby form y literackiej, a co pom in ięte. W reszcie, na ile opisy w ido­ ków, któ re czytam y na k arta c h prozy oddają pierw sze w rażenia, zapisane w n o ta t­ kach i odw rotnie: czy pew ne uderzające, charakterystyczne w yrażenia z Obmapy-

wania Europy znajdziem y rów nież w n o ta tk ac h i korespondencji. W niniejszym

1 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4146, k. 87-96.

2 M L , D ział Foniczny, n r inw. M .01468, M.01469.

3 M L , D ział Foniczny, n r inw. M.00957.

4 A. T rznadel-Szczepanek „To w czym się jest”. Rozm owa z Mironem Białoszewskim w dniu 2 I I 1983, „Twórczość” 1983 n r 9, s. 29-38.

(3)

artykule, obok genezy Obmapywania Europy, p o ddam y analizie literac k i zapis p e r­ cepcji św iata podczas rejsu. P odejm iem y się rozpoznania, w jaki sposób p isarz oddał specyfikę m orskiej podróży. Interesow ać nas będzie zwłaszcza rola zm ysłu w zroku w osw ajaniu statk u , p o d p atry w a n iu zachow ań pasażerów, tw orzeniu p rze­ transponow anej w m a terię języka m apy Europy.

O m orskiej w ypraw ie Białoszew skiego m ów ią n am cztery niezależne źródła: korespondencja, n o ta tk i sporządzane na pokładzie statk u , wywiad, w reszcie tom prozy - literacka wersja relacji z podróży. Z p okładu „Batorego” Białoszewski wysłał łącznie cztery k arty pocztowe: dwie do Jadw igi Stańczakowej (niedatow aną5 i opa­ trzo n ą datą 27 m arca 19816) oraz po jednej do swoich znajom ych z S opotu - Józe­ finy M usidłow skiej (z 15 m arca 1981)7 i M a rii W iniarskiej (z 23 m arca 1981)8. O bie pocztów ki do Stańczakow ej oraz k artk a do M a rii W iniarskiej są identyczne, przedstaw iają statek „B atory” po d b ezch m u rn y m n ieb em wypływ ający z p ortu. Jedynie pocztów ka do M usidłow skiej ró żn i się od trzech w spom nianych, p rze d ­ staw ia bow iem statek „B atory” p rzy skutym lodem n ab rzeżu portow ym . N iedato- w ana przez poetę k artk a do Stańczakowej m a stem pel pocztow y z d atą 16 m arca 1981, m ożna więc w nioskow ać, że została n ap isan a 15 m arca, podobnie jak pocz­ tów ka do Józefiny M usidłow skiej, ostem plow ana rów nież 16 m arca 1981.

Z atrzym ajm y się dłużej p rzy dwóch pocztów kach w ysłanych na sam ym p o ­ czątk u podróży. Ze w zględu na typow ą dla k a rt pocztow ych, ograniczoną ilość m iejsca na korespondencję zaw ierają one skrótow o u jęte pierw sze w rażenia, m ó­ wią o tym , co nadaw ca uznał za najb ard ziej istotne, najw ażniejsze do zapisania. Co ciekawe, treść obu k art jest dość zbliżona. B iałoszew ski ironicznie ch a rak te ry ­ zuje w spółpasażerów , któ rzy na sta tk u jak w PR L-ow skiej Polsce stoją w ogon­ kach po kryształy, a jednocześnie - zu p e łn ie o dm iennie niż w ojczyźnie - nie tyl­ ko nie n arzekają na b ra k artykułów spożywczych, ale nawet się obżerają. Z nam ienna diagnoza: „połączenie lu k su su z n ę d z ą ”9 - jak określa tę sytuację Białoszew ski w kartce pocztow ej do M usidłow skiej - pojaw i się, choć w yrażona in n y m i słowa­ m i, także w Obmapywaniu Europy. W to k u prozy ak ap it dotyczący codziennego życia na „B atorym ”, rodzącego się k o n trastu m iędzy b rakiem a nadm iarem , um iesz­ czony został, co w arte p o dkreślenia, p rze d opisem zw iedzania L ondynu. Z azna­ czam te n fakt, gdyż obie k a rtk i pocztowe wysłane zostały p rze d rzeczyw istym po ­ b y te m poety w stolicy A nglii. Z n o ta te k Białoszew skiego, o k tó ry ch szerzej za chw ilę, w ynika, że zw iedzanie L o ndynu n astąp iło w poniedziałek, 16 m arca. D zień 15 m arca 1981 był zaś n iedzielą, ta k więc uw agi o m szy świętej odpraw ianej w sali kinow ej pojaw iają się na k a rta c h pocztow ych nieprzypadkow o. Z kolei w

Obmapy-5 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 31.

6 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 38.

7 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 53.

8 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 103.

9 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 53.

21

(4)

214

waniu Europy pełne iro n ii w zm ianki o rozm odlonych „babach”, które poza zm ie­

nio n ą w k aplicę salą kinow ą „grają w karty, p iją i śpiew ają” 10, um ieścił Białoszew­ ski już po fragm encie dotyczącym L ondynu. P odobnie dłuższy ak a p it z opisem m orskich w idoków zn ajd u je się po opisie zw iedzania brytyjskiej stolicy, choć w obu pocztów kach, w ysłanych przecież p rze d pobytem w L ondynie, Białoszew ski w spo­ m in a o m orzu, które go przyciąga i zachwyca.

M otyw k o n te m p la cji m orskiego pejzażu pow racać będzie w Obmapywaniu E u ­

ropy n ie jed n o k ro tn ie , przyw ołajm y więc zapow iadające go fragm enty k art poczto­

wych do Stańczakowej oraz M usidłow skiej:

B ardzo m nie u rządza m orze. Z nacznie lepiej ze środka niż z brzegu. Połyski ru c h o ­ mej w ody d z ia łają euforycznie a jeszcze do tego h u śtan ie, czym m ocniejsze tym lepsza p o d n ieta k o n tem p lac ji.11

M orze, kiedy nieco rozbeltane - urzekające. D o tego euforyczne h u ś ta n ie .12

W obu frag m en tach Białoszew ski używa identycznego słowa na określenie stanu, w jaki w prow adza go m orze. M ówi o „euforycznym ” d ziała n iu fal i o „euforycz­ n y m ” h u śta n iu okrętu. W prozie od tego odchodzi. W pierw szym opisie m orza, jakie m ożem y znaleźć na k a rta c h Obmapywania Europy m iejsce „eu fo rii” zajm uje „ tra n s”, co nieco zm ienia wydźw ięk sytuacji. M orze niejako sam o przyciąga p a ­ trzącego, nie pozw ala oderw ać od siebie oczu, hipnotyzuje.

O prócz zapisanych do granic m ożliw ości k a rt pocztow ych, Białoszew ski n a p i­ sał podczas podróży dookoła E uropy pięć listów: dwa do Jadw igi Stańczakowej (z 17-19 m arca 198113 i 23 m arca 198114) oraz trzy do Józefiny M usidłow skiej (z 15 m arca 198115, 17 m arca 198116 i 31 m arca 198117). L isty - będące sam e w sobie p ro za to rsk im i m in ia tu rk a m i - zarysow ują szkic, na któ ry m oprze się później n a r­ racja Obmapywania Europy. Przynoszą n ie tylko inform acje o w spółpasażerach sta t­ ku, zwłaszcza w spółlokatorze kajuty, p an i w czerw onym płaszczu, A nglikach i A m e­ ry k an ach , ale i relacje ze zw iedzanych m ia st z b arw n ie op isan y m i sytuacjam i, ożyw ionym i przez w plecione w n ie dialogowe scenki. W tym też sensie m ogą z a ra­ zem stanow ić dowód, że pisarstw o Białoszewskiego sytuuje się zawsze jak n a jb li­ żej życia i najdoskonalszej arty stk i - rzeczyw istości. W każdym razie au to r stara

10 M. Białoszewski Obmapywanie Europy, czyli dziennik okrętowy, w: tegoż Utwory zebrane, t. 9: Małe i większe prozy opublikowane po roku 1980, PIW, W arszaw a 2000, s. 192.

11 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 31.

12 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 53.

13 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 32-36.

14 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 37.

15 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 54.

16 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 55-57.

(5)

się, by czytelnik odnosił takie w rażenie. L ek tu ra listów pozw ala jed n ak zauważyć, że Białoszew ski w n iek tó ry ch w ypadkach ocenzurow ał swoją prozę. O p isan a w li­ ście do Józefiny M usidłow skiej z 17 m arca 1981 w izyta w k o p en h a sk im „seks-skle- p ie ” 18 jest językowo znacznie b ardziej dosadna niż jej literac k i odpow iednik.

O braz rea ln ie odbytej przez B iałoszew skiego podróży dookoła Europy, jaki w yłania się z korespondencji, do p ełn iają n o ta tk i spisane dw ustro n n ie na zaledwie d ziesięciu k artk a c h p ap ieru . K artki o form acie A5 w ydają się d obrane zu pełnie przypadkow o - pięć z n ic h jest w linie, cztery w k ratk ę, a jedna czysta. Trzy noszą ślady zgięcia w p io n ie przez środek, podobnie jak n o ta tk i z m u zeu m w B udapesz­ cie, co narzu ciło w w ypadku dwóch k a rt u k ła d te k stu w dwóch pionow ych k o lu m ­ nach, na trzeciej poeta sporządził odręcznie całostronicow y p la n m iasta W alencji, stąd b ra k kolum now ych podziałów . N a zgiętych k a rta c h obok te k stu w ystępują też odręczne ry su n k i19, których b ra k na k a rta c h prostych. N o ta tk i nie posiadają nadanej przez poetę n u m eracji, nie m ożna w ięc ustalić z całą pew nością, czy zbiór przechow yw any w D ziale R ękopisów M u zeu m L ite ra tu ry w W arszawie jest kom ­ pletny. Praw ie każdy zapisek poprzedza co praw da data dzienna bąd ź data wraz z nazw ą m iasta, którego dotyczy dany fragm ent. Sytuację u tru d n ia jed n ak fakt, że Białoszew ski sporządzał n o ta tk i dość chaotycznie. Przykładow o, zapisek p o p rze­ dzony d atą 15 m arca 1981 pojawia się zarówno na jednej karcie z n o ta tk am i z L on­ dynu datow anym i dzień później, jak i na karcie, na której poprzedza go zapisek opatrzony datą 14 m arca, a n astęp u je po n im fragm ent z 18 m arca. O gółem n o ta t­ ki pow staw ały codziennie w d n ia ch 12-16 m arca oraz 18-21 m arca, p o n ad to na trze ch k arta ch daty w ogóle nie w ystępują. Pozwala n am to odtw orzyć daty d zien ­ ne pobytu Białoszewskiego w zw iedzanych kolejno m iastach europejskich: 13 m arca - K openhaga, 16 m arca - L ondyn, 20 m arca - G ibraltar, 21 m arca - W alencja. W zm ianka o A jaccio i K onstantynopolu nie została w n o ta tk ac h zadatow ana, ale na podstaw ie k o resp o n d e n cji m ożem y ustalić, że zw iedzanie A jaccio n astąp iło 24 m arca, a K onstantynopola - 31 m arca.

K orespondencja i n o ta tk i pozw oliły n am m niej więcej odtworzyć przebieg re­ alnej podróży M irona Białoszew skiego. Pokazały też, że Obmapywanie Europy dość silnie zakorzenione jest w rzeczyw istości, czerpie z niej inspirację. Jednakże do­ piero teraz, gdy wiemy, jak w yglądały n o ta tk i i listy autora Rozkurzu, widzim y, że

Obmapywanie Europy jest czym ś więcej niż tylko zbiorem inform acji, reportażow ą

m ozaiką obrazów w iernie skopiow anej rzeczyw istości. D zieje się ta k za spraw ą n ici kontekstów , su b te ln ie ro zsnutej przez poetę. Obmapywanie Europy jest, ale i zarazem nie jest zapisem rzeczyw istości. W łaśnie dlatego Tadeusz Sobolewski m ógł zam knąć swoją recenzję zn a m ie n n ą, m ocną puentą: „Jaźń poety staje się jedyną b o h aterk ą tej książeczki. R eszta jest fik cją”20.

18 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 55.

19 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 87 r, 88 r, 89 v, 90.

20 T. Sobolewski „Nie bój się nic”, „Res p u b lic a ” 1989 n r 5, s. 122.

21

(6)

216

K rytycy p róbow ali na różne sposoby określić Obmapywanie Europy g a tu n k o ­ wo: „«gadany» d zien n ik p o d ró ży ”21, „stu d iu m socjologiczne orbisow skiej w yciecz­ k i”22, „ re p o rta ż -b u ffo ”23, „p o d ró ż ”24. P roza B iałoszew skiego o re jsie dookoła E u ro p y w ykracza je d n a k poza socjologiczne s tu d iu m m orskiej tu ry sty k i, to w łaś­ ciwie przypow ieść o życiu i śm ierci, aktyw ności i k o n te m p la cji, po d b o jach i uleg­ łości wobec św iata. Ow szem , jed n y m z planów tej w ieloaspektow ej n a rra c ji jest oczywiście sam a p odróż m orska, zap is w rażeń n ab u d o w u jący ch się w raz z ko lej­ ny m i zejściam i na ląd. R ejs „B atorym ” staje się za raze m pod ró żą niedosłow ną, drogą w głąb siebie, ryzykow ną k o n fro n ta cją ze śm iercią, do któ rej to k o n fro n ta ­ cji zachęciła n a rra to ra -M iro n a egipska rek la m a z O zyrysem , b ogiem zaświatów. Ś m ierć zasygnalizow ana więc została początkow o b ard z o n ie śm ia ło , a n astęp n ie nie do końca serio w p ow tarzającej się refrenow o pow iastce o m itycznej Sybilli szyjącej koszulę - zapow iedzi końca św iata. Także k u p u ją c y film y p o rn o w k o ­ p e n h a sk im sex-shopie niew iele sobie ro b ią z k ary śm ierci grożącej za ich ro z­ p ro w ad zan ie w T urcji. L ekcew ażona śm ierć nie b u d z i już resp e k tu . A jednak, podczas tej p o zo rn ie b eztro sk iej p o dróży pełnej p rzy je m n o śc i dla ciała, pozw ala odczuć na plecach swój oddech, swoją stałą obecność. D ow iad u jem y się na p rz y ­ kład , że ktoś nie zdążył pow rócić na sta te k i obw ieszony to rb a m i m a ch a ł b e z ra d ­ nie, ale „statek n ie m ógł już w rócić po n ie g o ”25. K toś in n y z kolei dostał wylewu, tra fił do sz p ita la, „a jego żona p o d ró żu je d a le j”26. N a rra to r-M iro n nie in fo rm u je kto, tym k im ś m oże być k ażdy z pasażerów , nie w iadom o, kto b ęd z ie n a stę p n y w kolejce. N ieprzy p ad k o w o p ojaw iają się w Obmapywaniu Europy k o n te k sty gro- bow o-podziem ne - n aw iązan ie do m itu o E urydyce schodzącej do o tc h ła n i czy

Podróży do środka ziem i V erne’a. Z resztą naw et sam a p odróż sta tk ie m rozpoczyna

się n iesp o d ziew an ie od ru c h u w dół, zjaz d u w in d ą ileś p ię te r na d o ln y pokład, do m ałej, ciasnej kajuty.

O dw rotnością śm ierci i nicości jest w łaśnie konsum ow anie - „konsum ow anie na c h a m a ”, pospieszne i b ru ta ln e , byle zagarnąć w siebie jak najwięcej w rażeń z an im n ad ejd zie koniec i m niejsza już czy koniec podróży, życia, czy m oże koniec świata. W Obmapywaniu Europy pojaw ia się naw et ciekawe porów nanie „B atore­ go” do słynnego tra n sa tla n ty k u . Zacytujm y:

W sali jadalnej nastrój jak na „T itanicu” p rzed zatonięciem . [...] L udzie piją, obżerają się. W k raju bieda, a tu zatrzęsienie wszystkiego. K elner w yjaśnia, że to jedzenie w ym ie­

21 J. K ajtoch „Gadane” dzienniki podróży, „G azeta K rakow ska” n r 257 z 3.11.1988.

22 Tamże.

23 L. Janow icz Polak podróżuje, „K u rier P olski” n r 197 z 7-9.10.1988.

24 A. Św irek Relacja z podróży („Obmapywanie Europy, czyli dziennik okrętowy”), w: tejże Z gatunkiem czy bez... O twórczości Mirona Białoszewskiego, W ydaw nictw o WSP, Z ielona G óra 1997, s. 76.

25 M. B iałoszew ski Obmapywanie E u r o p y ., s. 210.

(7)

nione w liście d ań to nie jest do w yboru, to m ożna brać, ta k jak idzie, po kolei wszystko. Raz zjeść jak najw ięcej, korzystać z okazji.27

B iałoszewski, stale b alan su jąc na lin ii iro n ii, żartu , niedosłow ności, nie pozwala czytelnikow i odczuć, na ile serio należy traktow ać tę opozycję k onsum pcji i śm ierci. M oże i ona jest grą, „jedną w ielką h ec ą”28, jak au to r Kabaretu Kici Koci określił swoje podróże.

Zw rot „konsum ow anie na cham a św iata” został przez Białoszewskiego użyty w w ywiadzie. To w łaśnie ty m i słow am i podsum ow ał poeta swoją podróż dookoła E uropy. Przyw ołajm y fragm ent w yw iadu przeprow adzonego przez A nnę Trzna- del-S zczepanek z au to rem AAAm eryki, nieco m oże przydługi, ale konieczny, by osadzić in teresu jące nas określenie podróżow ania w p ełnym kontekście:

- No, a jak to jest z tym i podróżam i? L u b i pan podróże czy nie? - Ju ż jak jestem gdzieś, to tak.

[···]

- I jest pan w tedy nastaw iony na obserw ację czego?

- N o, tak w ogóle, w ogóle, przede w szystkim tych ludzi, co są wokoło m nie. Potem ci, z którym i się spotykam , i tlo, m iasto, m orze, w idoki, w łaściw ie wszystko i to w rzuca się jak d o · to jest dosyć okropne, bo to jak do w ora leci wszystko: pejzaż, kilo m etry całe, obce języki, kultury. W łaściw ie to zaczyna się takie jakieś konsum ow anie na cham a świata. Tak.

- A kiedy potem pan pró b u je to opisać, to stara się p an jakoś porządkow ać swoje w rażenia czy nie?

- Poniew aż doszedłem do w niosku, że już pisałem różne rzeczy, a to jest właściw ie grzech, to konsum ow anie św iata po cham sku, to nie zapisałem tej podróży wtedy. C oś spisyw ałem i naw et ch ętn ie pisało m i się, ale uw ażałem , że nie trzeba tego pisać. A po­ tem jed n ak opow iadałem o podróży statkiem „B atorym ” dookoła Europy. No, okazało się, że tam były różne n u m ery dobre, w końcu zrobiło mi się tego żal i spisałem to wszystko.

[ · ]

- C o tam p an a n ajbardziej zafascynow ało, co było najw spanialsze, najciekaw sze? - To, że było się w tym płynącym dom u i w szystko podjeżdżało, podpływ ało, bo m y­ śm y ciągle m ieszkali w tych sam ych kaju tach , praw ie trzy tygodnie i w łaściw ie ten nasz dom tak jakby stał w m iejscu, no bo m yśm y się nie w ysilali, żeby płynąć, bo nie w iosło­ waliśmy, tylko nam i kiwało i do nas podpływ ała ta E u ro p a tak z różnych stro n .29

Przyw ołany p rze d chw ilą fragm ent Obmapywania Europy, w którym mowa była ra ­ czej o k o n su m o w a n iu w dosłow nym tego słowa zn aczen iu , pozw ala n am lepiej wydobyć p rzenośny sens owego „konsum ow ania na cham a św iata” w spom nianego w wywiadzie. M iro n Białoszew ski, a za n im i stw orzony przez niego b o h ater p ro ­ zy, n arrato r-M iro n , podróżując statkiem , są w śród innych, ale zarazem - p ro g ra­ mowo osobni - znacząco się od pozostałych odróżniają. N ie sta ra ją w topić się

27 Tam że, s. 187.

28 Tam że, s. 203.

29 „To, w czym się jest”. Rozm ow a A nny Trznadel-Szczepanek z Mironem Białoszewskim

w dniu 2 I I 1983, „Twórczość” 1983 n r 9, s. 32-33.

21

(8)

218

w tłu m , raczej stale pod k reślają swoją inność i p o n ad p rz eciętn ą wrażliwość. O ni, nie ta k jak historyczka sztuki w czerw onym płaszczu, p o trafią rozpoznać praw ­ dziwy zabytek i o d m iennie niż zm ęczeni w spółpasażerow ie sta tk u korzystają ile się da, by zobaczyć i zwiedzić w ięcej, m im o pęcherzy na stopach. G dy in n i grzeszą obżarstw em i p ijaństw em , oni - ko n su m p cją widoków, pożeraniem świata. B iało­ szewski w w ywiadzie podkreśla n ie u n ik n io n e podczas podróży w ym ieszanie w ar­ tości, k u ltu r, w idoków i w rażeń. To w łaśnie b rak h ie ra rc h ii rodzący się pod w pły­ w em n a d m ia r u b o d ź c ó w p o w o d u je , że o g lą d a n e z a b y tk i n ie sp o ty k a ją się z należytym szacunkiem , w padają do jednego w orka percepcyjnego z m ało z n a­ czącą kolejką po kryształy, b rak ie m cu k ru , czy k u p n em skórzanej k u rtk i na ta rg o ­ w isku. Czy określenie tego ty p u p ercepcji św iata nieco p rzesad n ie „grzechem ” nie jest przy p ad k iem w ypow iedziane po raz kolejny z p rzy m ru że n ie m oka? „Wszyst- k ojedność” tem atów i celowe lekcew ażenie narzucanej ce n traln ie h ie ra rc h ii w ar­ tości stanow i znak rozpoznaw czy tw órczości autora Obrotów rzeczy już od d eb iu ­ ta n ck ie g o to m u . O k re śle n ie „k o n su m o w an ie na ch a m a św ia ta ” oznacza więc z jednej strony percepcję łatw ą i niew ym agającą od obserw atora wysiłku: w idoki sam e przecież podpływ ają do obserw atora, z drugiej staje się synonim em n ie za­ leżności, w yborem drogi p o d p rąd , w łasnego „cham skiego”, a więc prostego p o ­ dejścia do ró ż n o ro d n o śc i i bogactw a św iata, bez pom ocy m y lący ch się w ciąż przew odników i n ie k o m p eten tn y c h historyków sztuki.

Sform ułow anie użyte przez Białoszew skiego w w yw iadzie jest o tyle in te resu ­ jące, że zakłada b ezpośrednie, zm ysłowe sp otkanie ze św iatem , pozn an ie przez au tentyczne dośw iadczenie. N ieprzypadkow o zestaw iam ze sobą te dwa elem enty turystycznej percepcji: zmysłowość i autentyzm . Zw racała też na nie szczególną uwagę A nna W ieczorkiew icz, badaczka analizująca zachow ania turystyczne z p e r­ spektyw y zm ysłowej p ercepcji św iata. Z acytujm y frag m en t k siążki pt. A petyt tury­

sty, w któ ry m mowa o m etaforycznie pojętym „konsum ow aniu św iata” :

R ozw ażając zachow ania turystyczne często mówi się o konsum ow aniu - zazwyczaj w z n a ­ czeniu m etaforycznym . K onsum ujem y zatem w idoki, w sposób w izualny zawłaszczając różne obszary św iata. K onsum ujem y usługi oferow ane p rzez przem ysł turystyczny. K on­ sum pcja turystyczna rozciąga się też na artefakty, zwożone do d om u z m iejsc, do których d o tarliśm y w czasie naszej turystycznej konkwisty. W ten sposób w spółczesny kosm opo­ lita, którego tożsam ość zasadzać się m a na praw ie do konsum ow ania, w chłania w siebie różnorodność św iata.30

W ieczorkiew icz, oprócz kon su m o w an ia w izualnego, najbliższego - jak się w yda­ je - tem u , o k tó ry m m ów ił B iałoszew ski w w yw iadzie, w spom ina też o innych p rzejaw ach tu rystycznego ko n su m o w an ia, jak nabyw anie p am iątek , korzy stan ie z różnego ty p u usług. T ekst w arszaw skiej p o lo n istk i i etnologa nap ro w ad za nas też na d alsze k o n o ta cje czynności „k o n su m o w a n ia ”, a więc: „z aw ła szc za n ie”, „w ch łan ian ie”, zajm ow anie, „k o n k w ista” . Tym sam ym tu ry sta p rzed staw ia się

30 A. W ieczorkiew icz A petyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży, U niversitas, K raków 2008, s. 258.

(9)

jako ktoś więcej n iż obserw ator, ktoś, kto k o n su m u jąc , b ierze w p o sia d an ie, p o d ­ b ija świat.

W izualnym dow odem na opanow anie pewnej przestrzeni jest m apa, to na niej zakreśla się granice, w yznacza dane terytorium . Tak więc to w łaśnie ją, obok konsu­ m ow ania, pow inniśm y uczynić kluczem do prozatorskiej relacji Białoszewskiego z podróży dookoła Europy. Zresztą już tytuł to m u prozy: Obmapywanie Europy z neo­ logizm em „obm apyw anie”, utw orzonym od czasow nika-neologizm u zawierającego w sobie wyraz „m apa”, sugeruje, że ten w izualny ekwiw alent przem ierzanej prze­ strzeni m a dla Białoszewskiego duże znaczenie. Piotr M ichałowski, jeden z recen­ zentów tom u, objaśniał jego ty tu ł jako „obm acywanie m apy”, w samej czynności widząc form ę „oswajania obiektu poprzez zm niejszenie go do ludzkiej m iary - do wielkości m ap y ”31. Interp retacja ty tu łu zaproponow ana przez recenzenta jest oczy­ wiście jedną z w ielu możliwych. D orota Korw in-Piotrowska, analizująca Obmapy­

wanie Europy z perspektyw y kognityw nej, wskazywała na wieloznaczność w pisaną

w neologizm . Z daniem badaczki w zależności od przyjętego rozum ienia słowa - rze­ czownikowego bądź czasownikowego - „obm apyw anie” m oże oznaczać opisywaną podróż, a więc tem at prozy, bądź też czynność czytania m apy32. Stąd, wyszukując czasowniki zbliżone słowotwórczo do „obm apyw ania”, obok „obm acyw ania” poda­ je „obm aw ianie” i „obgadyw anie” zw iązane z opisyw aniem podróży33.

W ydaje m i się jednak, że znaczenie neologizm u jest szersze. W ykracza poza osw ajanie k o n ty n e n tu - poprzez opis czy u tożsam ienie go z w izeru n k iem na m a­ pie - w stronę konsum ow ania, a więc zaw łaszczania. R ealne, au tentyczne spotka­ nie z w ybrzeżam i Europy, fizyczne, zm ysłowe, n am acaln e poznaw anie jej k sz tałtu z p o k ła d u sta tk u zm ienia się w łaściw ie w tw orzenie m apy na nowo, tym razem za p o średnictw em języka, m ap y w łasnej, oznaczonej in d y w idualnym i przeżyciam i, dośw iadczeniam i, w rażeniam i. Z acytujm y frag m en t Obmapywania Europy:

O bjeżdżam y E uropę. O bjeżdżam y m apę. Z n a n ą z dzieciństw a. M apa wisi koło wejścia na jeden z górnych pokładów . Zaw sze na niej zaznaczona najnow sza trasa. Jedziem y w stronę czubka E u ro p y południow o-zachodniego. Czyli cypla P ortugalii. T ak zw ana Z a ­ toka Baskijska. Kołysze m ocniej niż poprzednio. Ale i tak jest dobrze. Z resztą to kołysa­ nie w prow adza m nie w ekscytację.34

W przyw ołanym cytacie dwie podróże: realna i palcem po m apie, im aginacyjna, łączą się w jedno, n ak ład a ją się na siebie. Z jednej strony otrzym ujem y więc infor­ m acje jednoznacznie w skazujące, że p rze d m io te m opisu n arra to ra -M iro n a jest

31 P. M ichałow ski Mironistyka, czyli ostatnia książka Białoszewskiego, „Nowe K siążki” 1989 n r 12.

32 D. K orw in-P iotrow ska Językow y obraz świata w „Obmapywaniu Europy” Mirona Białoszewskiego, w: tejże Powiedzieć świat. Kognitywna analiza tekstów literackich na przykładach, U niversitas, K raków 2006, s. 68-69.

33 Por. tam że, s. 69.

(10)

2

2

0

m apa, a nie w idok z p o k ła d u statku. M am tu na m yśli takie sform ułow ania, jak: „Jedziem y w stronę czubka E uropy południow o-zachodniego” 35, czy w dalszej czę­ ści prozy: „M am y przepłynąć m iędzy Scyllą a C harybdą. Scyllę zn alazłem na m a ­ pie. M am y przepłynąć m iędzy w łoskim b u te m a tym , co on k o p ie”36, „W jeżdżam y m iędzy b u t w łoski i to, co on k o p ie ”37. Z drugiej jednak strony opis podróży p rze­ kracza charakterystyczną dla m apy um owność, m apa „znana z dzieciństw a” 38 zo­ staje skonfrontow ana z realnością, dochodzą nowe bodźce: kołysanie sta tk u i to ­ w arzyszące te m u w rażenie ekscytacji, które upew niają, że to coś więcej niż podróż palcem po m apie.

W dalszej części Obmapywania Europy p ad a ją zn am ien n e słowa: „O bjeżdżam y m apę E u ropy na żywo”39. M etafora zyskuje swoje dosłow ne w ypełnienie. C hodzi więc nie tyle o „obm acyw anie” mapy, jak by chciał P iotr M ichałow ski, ale o jej „objeżdżanie”, realn ie przeżyw ane podróżow anie. U czynienie z m apy p u n k tu wyj­ ścia pozw ala B iałoszew skiem u uchwycić specyfikę m orskiej podróży. S tatek opły­ wa w ybrzeża Europy, zatrzym ując się kolejno w portow ych m iastach , m ożliw y jest więc tylko obrys k o n ty n e n tu , za k reśle n ie sw oistej lin ii w zdłuż jego konturów . W n ętrze E u ropy pozostaje dla uczestników rejsu nieosiągalne. Czy w tym k o n te k ­ ście „konsum ow anie na cham a św iata” nie jest w yrażeniem nieco na wyrost? C zło­ w iek nie ogarnia św iata, poczucie zapanow ania n a d przestrzen ią, jakie daje m apa, jest fikcją, pozorem . M orze uczy pokory. Z d ziennika okrętow ego p rzebija jak n ie ­ chciana, odpychana m yśl, że ta k napraw dę, choć w szystko m iało być pod k o ntrolą - statek p łynie przecież precyzyjnie w ytyczoną i oznaczoną na m apie trasą - jed­ nocześnie się spod niej wymyka: statek ciągle się spóźnia, co pociąga za sobą ko ­ nieczność m odyfikacji planów turystycznych.

Pom ysł Białoszewskiego, by z m ap y uczynić kluczow y elem ent kom pozycyjny swojej n arrac ji, na tyle ważny, że zasygnalizow any w tytule, pow stał - jak m ożna przypuszczać - już po pow rocie autora Donosów rzeczywistości z rejsu. W k o respon­ d encji i n o ta tk ac h określenie „obm apyw anie” w ogóle się nie pojaw ia. Owszem odnaleźć w n ic h m ożna opisy prow adzone przez pryzm at schem atu mapy. W k a rt­ ce pocztowej do Jadw igi Stańczakow ej z 27 m arca 1981 Białoszew ski zapisał n a­ stępujące zdanie: „Już w ieczorem przejazd m iędzy czubkiem w łoskiego b u ta a Sy­ c y lią”40. Z ko lei w śród n o ta te k o p atrz o n y ch d a tą 20 m arca 1981 z n a jd u je m y p rzekreślony jaśniejszy dopisek, zapew ne zam ieszczony później od pozostałych na tej stronie: „objazd b u ta (W łoch)”41. Dw ie k arty dalej w n o ta tk ac h pojawia się

35 Tamże.

36 Tam że, s. 203.

37 Tamże.

38 Tam że, s. 193.

39 Tam że, s. 201.

40 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 37.

(11)

także dopisana u dołu strony jedyna w zasadzie w zm ianka o m apie Europy, o k tó ­ rej w spom ina w prozie n arrato r-M iro n . Z acytujm y: „p u n k ty zbiórki pod p o rtre ­ tem B atorego i p o d m apą Europy, któ rą się objeżdżało w ychodzenie i w chodzenie w d ziurę b o k u ”42. W d opisku tym m ożna w idzieć zalążek pom ysłu, rozw iniętego p otem w Obmapywaniu Europy, bazującego na dwóch nakładających się obrazach: realnej E uropy i odwzorowującej ją mapy. P odobna gra odbić, ale o w iększym stop­ n iu w zajem nych zależności, zachodzi też w p rzy p a d k u innej pary: p o rtre tu króla Batorego, „odw zorow ującego” postać króla, i sta tk u „B atory” nazw anego tak na jego cześć. Podw ójna E uropa i dw oista podróż z n a jd u ją więc swą analogię w p o ­ dw ojonym Batorym .

Co ciekawe, w koresp o n d en cji Białoszew ski n ap isał jedynie o po rtrecie B ato­ rego, nie w spom inając o m apie an i słowa. Przyw ołajm y fragm ent listu do Jadw igi Stańczakowej z 18 m arca 1981: „Na pokładzie spacerow ym w h a llu w isi duży p o r­ tre t króla Stefana Batorego, k tóry panow ał tyle lat, co G ierek, a o cztery lata m niej od G om u łk i”43. Zacytow any fragm ent, choć nie m ówi o m apie, jest dla nas szcze­ gólnie in teresu jący ze w zględu na w plecione w eń PR L-ow skie realia. B atory ze­ staw iony w jednym szeregu z G ierkiem i G om ułką wywołuje efekt kom iczny, być m oże w łaśnie o to autorow i Kabaretu Kici Koci w liście chodziło. C zytelnika tw ór­ czości Białoszew skiego uderza jednak nie tyle kom izm tego kuriozalnego pocztu królów polskich, co w ogóle samo przyw ołanie przez autora Rozkurzu nazw isk pierw ­ szych sekretarzy KC P Z P R , które dowodzi, że i on, program ow o osobny, nie był w olny w swych sk ojarzeniach od otaczających go realiów społeczno-politycznych. Oczywiście do Obmapywania Europy to k ap italn e zestaw ienie Batorego z G ierkiem i G om ułką, których gw iazda w 1981 ro k u już jed n ak zbladła, n ie trafiło. Począw­ szy od d ebiutanckiego tom u, w tw órczości Białoszewskiego tru d n o doszukać się alu zji politycznych. A utor Donosów rzeczywistości jakby celowo oczyszczał ją z tych elem entów , przem ilczał pew ne fakty, ocenzurowyw ał. Jego spojrzenie p adało n ie ­ co p rzek o rn ie na rzeszow skie m iasteczka, a nie N ow ą H u tę, p rask i bazar, a nie D om P artii, łąk i p ełn e bujnego zielska, a nie Pałac K u ltu ry i N au k i. N iezależny wybór poety dokonyw ał percepcyjnych rew olucji: decentralizow ał oficjalne cen­ tr a 44, skupiając uwagę na tym , co peryferyjne i codzienne, dalekie od ideologii, za to b liskie w yobraźni.

W w yw iadzie, ta k jak i n ie jed n o k ro tn ie w Obmapywaniu Europy, Białoszewski nazywa statek „płynącym d om em ”45, d ia m etra ln ie w te n sposób odw racając w za­ jem ne relacje m iędzy p odróżującym a p rze m ierz an ą przestrzen ią. A utor Obrotów

rzeczy raz jeszcze dokonuje niem al k o p ernikańskiego przew rotu, w praw ia w ru ch

42 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 96.

43 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 35.

44 Szerzej rozw ijam to zag ad n ien ie w: A. Śliwa Zdecentralizować centrum. Warszawa lat 50. i 60. X X wieku w poezji Mirona Białoszewskiego, „Slavica G a n d e n sia ” 2007 (34), s. 201-215.

45 A. T rznadel-S zczepanek „To w czym się jest”, s. 33.

22

(12)

2

2

2

Z iem ię, w ce n tru m um ieszczając swoje alter ego - n arrato ra-M iro n a, to wokół n ie ­ go kręci się świat. Z perspektyw y pasażera statk u , gdy „wszystko podjeżdżało, pod- pływ ało”46, to w łaśnie k o n ty n e n t okazywał się elem entem dynam icznym , a p o d ­ ró ż n ik bez w iększego tr u d u m ógł k onsum ow ać św iat z p o k ła d u w idokow ego. „K onsum ow anie na c h a m a” i „obm apyw anie” „na żywo”, dwie znacząco p rzez B ia­ łoszew skiego p odkreślane czynności, przychodziły więc bez w ysiłku, bez tru d u . Świat n iejako sam u kładał się na talerzu , a p o d ró żn ik - zm ieniał w konsu m en ta, pochłaniającego otaczające go widoki.

Z atrzym ajm y się dłużej przy w ybranych frag m en tach Obmapywania Europy, stanow iących literac k i zapis p ercepcji św iata z p o k ła d u statku. Rozległy w idok, a także znaczna - ze w zględu na rozm iary sta tk u - wysokość, na której znajd u je się pokład, pozw alają porów nać sytuację p ercepcyjną obserw atora-uczestnika re j­ su i obserw atora-m ieszkańca w ysokiego p ię tra bloku. Z resztą na tę analogię w ska­ zał sam Białoszew ski zam ykając pro zato rsk ą relację z rejsu dookoła E uropy n a ­ stępującym i słowami:

K ładę się na swoim łóżku na dziew iątym piętrze. Kołysze m ną. W spom nienie, tera ź n ie j­ szość, pom ieszanie. Idę do okna, w yglądam . Tak, jestem dalej na jakim ś statk u , tym czy nie tym , wszystko jedno. I wszystko jedno, czy to, co w idać pode m ną, płynie, czy nie płynie. Tak jakby płynęło.47

O dautorska sugestia w Obmapywaniu Europy zestaw iająca pokój w m rów kow ­ cu z k a ju tą na „B atorym ” zachęca do porów nania, czy te ch n ik a opisów w idoków z pokładu statku przypom ina tę charakterystyczną dla opisów prow adzonych z okna bloku. Czy faktycznie m ożna je utożsam iać? Czy więcej je łączy, czy też dzieli?

Zbieżna dla obu sytuacji jest bez w ątpienia ciekawość narratora-M irona zain­ trygowanego w szystkim , co się dokoła niego znajduje, zarówno na osiedlu m ieszka­ niowym, jak i w „płynącym dom u” - statku. To właśnie ta bezinteresow na cieka­ wość świata, która w Cham ow ie popychała go do okna, na „B atorym ” zachęca do „latan ia” na górny pokład, w patryw ania się w fale z pozoru bardzo do siebie podob­ ne. W nikliw y obserw ator potrafi rozróżnić ich zm ienne kształty, tak jak w pow ta­ rzalnym , zdawałoby się, rytm ie życia blokowiska um iał każdego dnia dostrzec coś nowego. Skoro wszystko płynie - panta rei - nie m a znaczenia, czy jest się tu , czy tam , i ta k nie ogarnie się świata, choć zawsze w arto podejm ow ać próbę poznania.

W prozie Chamowo obserw ator przygląda się w idokom z okna tak , jakby p a ­ trzył na obraz w galerii sztuki. Żeby ogarnąć w idok spojrzeniem , konieczna jest chw ila za trzy m a n ia , m om ent kon tem p lacji. Jednocześnie trzeba po d k reślić też elem ent ru c h u obserw atora, k tó ry dy n am izu je statyczny obraz. Transow y ru c h n arrato ra-M iro n a od okna w k u c h n i przez ciem ny pokój i z pow rotem ożywia sy­ tu ację percepcyjną. W k a d r spojrzenia p rzedostają się codzienne przedm ioty, a w i­ dok z okna p rze p lata n y jest grą św iatła jasnej k u ch n i i ciem ności pokoju. W

Ob-46 Tamże.

(13)

mapywaniu Europy te n typ p ercepcji świata w ystępuje zazwyczaj podczas prow a­

dzonych z p o k ład u sta tk u obserw acji m orza, a także „podpływ ającej” do n arrato - ra-M irona Europy. Przyw ołajm y dwa przykłady sp otkania z żyw iołem wody:

W d zień chodzę na górny p okład kryty, siadam na krześle obok in n y ch ludzi, którzy też siedzą na krześle. I patrzę w m orze, ta k jak oni p a trz ą w m orze. M ożna tak patrzeć godzinam i. [...] M orze się kołysze. M orze. O cean ... B ardzo piękne. N ie w yobrażałem sobie, że aż tak. Z ielone. G dzieniegdzie brązow e koła. Pytałem starego m ary n arza, co to jest to brązowe. O n mi w ytłum aczył, że to plan k to n . [...]

W oda pien i się, iskrzy. P rzybiera różne kształty. K iedy tak siedzieć i w patryw ać się, a o k ręt do tego kołysze, p o p ad a się w tran s.48

M orze niebieskie. Jeżeli się przyjrzeć z niższego pokład u , to jest zielone. Ale z w y­ ższego jest niebieskie. M niej ciekaw e od A tlantyku. [...] L u b ię chodzić na ten najwyższy pokład i patrzeć na morze. N ie w prow adza m nie już w takie z ap am iętan ie jak A tlan ty k podczas zim nych wiatrów. Raczej takie zam yślenie, jednakow izna, ładność.49

W zacytow anych fragm entach, od m ien n ie niż w Chamowie, b o h ater w p atru je się w w idok nieruchom o, niczym zahipnotyzow any przez w zburzoną wodę. P atrzenie w m orze na kołyszącym się sta tk u sam o z siebie w prow adza w tran s, nie wym aga od obserw atora żadnych dodatkow ych czynności. N arra to r-M iro n charakteryzuje je jako niezw ykle intrygujące i absorbujące zajęcie. „M ożna ta k p atrzeć g odzina­ m i”50 - mówi. Czyżby więc od percypow anego p rze d m io tu w ażniejsza okazywała się czynność p atrz en ia i odczucia, jakie wyzwala ona w patrzącym ? Oczywiście p rze d m io t p ercepcji rów nież jest ważny. N a rra to r-M iro n , jako obserw ator docie­ kliwy, spogląda na niego z niższego i wyższego po k ład u , odnotow uje zm ianę w k o ­ lorze tafli m orza w zależności od p u n k tu obserw acji. W reszcie to przecież m orze przyciąga go na p okład widokowy, pozornie m onotonne, okazuje się pełne zaga­ dek i tajem n ic, urzeka bogactw em kolorów, ksz tałtem w zburzonych fal. W ydaje się jednak, że rów nie - jeśli nie b ardziej - istotne jest sam o p atrzen ie. P atrzenie, w którym M iro n -u cz estn ik rejsu jednoczy się z in n y m i pasażeram i sta tk u , choć za w szelką cenę starał się od n ic h odróżnić. Program ow o osobny, siedzi i p atrz y w m o­ rze razem z in n y m i i tak jak in n i, ale czy faktycznie w idzi to samo?

Spojrzenie M irona m a w sobie coś więcej niż tylko głód w izualnej konsum pcji. Choć w w yw iadzie Białoszew ski m ów ił o „konsum ow aniu na ch a m a”, jego b o h a­ te r dokonuje przecież selekcji, zdobyw a się na w artościow anie - A tlantyk b ardziej oddziałuje na niego niż spokojne M orze Ś ródziem ne. W patryw anie się w m orze staje się ro dzajem w izualnego ek sperym entu, ro zpoznania siebie, w łasnych od­ czuć, tych euforycznych, k o n tem placyjnych i transow ych. O pisy spotkania z m o ­ rzem z Obmapywania Europy prow adzone są co praw da z p u n k tu w idzenia n ie ru ­ ch om ego b o h a te ra , k tó ry sie d z i b ą d ź stoi, w p a tru ją c się w ro zk o ły sa n e fale.

48 Tam że, s. 191-192.

49 Tam że, s. 197.

50 Tam że, s. 191.

2

2

(14)

2

2

4

W koresp o n d en cji m ożem y jed n ak znaleźć ciekawe fragm enty dowodzące, że B ia­ łoszew ski zastanaw iał się n ad m ożliw ościam i poszerzenia perspektyw y w idzenia za pom ocą ru c h u obserw atora. W liście do Jadw igi Stańczakowej z 18 m arca 1981 zapisał:

M yślałem żeby iść kiedy z wycieczką na m ostek kap itań sk i. N agle odkrycie: człow iek i tak nie ogarnie całego koła oceanu. Najwyżej na raz jed n ą trzecią. Przy chytrych o b ro ­ tach w lewo i w praw o - dwie trzecie. M oże opłaca się kołow anie. Z obaczę.51

„K ołow anie”, ru c h , k tó ry w Chamowie w prow adzał n arra to ra -M iro n a w swoisty tran s, m a tym razem zapew nić obserw atorow i szerszą perspektyw ę w idzenia, sta­ now i p róbę w alki z o g raniczeniam i percepcyjnym i człowieka. N ie bez znaczenia pozostaje fakt, że zapis ów pochodzi z listu do niew idom ej Jadw igi. M oże w łaśnie ze w zględu na adresatkę Białoszewski nie p oprzestaje na opisie otaczającego świa­ ta, ale inform uje też o w łasnych ek sperym entach z w idzeniem . Jakkolw iek by było, przytoczony frag m en t listu świadczy, że w ażny jest dla niego zarów no przed m io t percepcji, jak i proces postrzegania. Jakże oddala nas to od deklarow anej przez poetę w w ywiadzie b iernej ko n su m p cji przelatu jący ch p rze d oczam i obrazów.

Powróćm y jed n ak do przew ażających w Obmapywaniu Europy obserw acji m o ­ rza prow adzonych przez statycznego obserw atora. L ist z 15 m arca 1981 do Józefi­ ny M usidłow skiej przynosi trafn e określenie tego rod zaju p ercepcji - „kontem ­ p la cja d y n a m ic z n a ”52. Z a n im za cy tu jem y in te re su ją c y n a s zw rot w raz z jego kontekstem , należy zaznaczyć, że list odróżnia się od pozostałej k o respondencji z rejsu „B atorym ” . Białoszewski przesłał bow iem sopockiej przyjaciółce k artę w łas­ nych n o ta tek , o czym in fo rm u je na p o cz ątk u listu . C h a ra k te r n o ta te k posiada zwłaszcza pierw sza strona listu , na której zapiski sporządzane były w dwóch p io ­ nowych kolum nach. W arto zaznaczyć, że n iek tó re z n ic h przy jm u ją postać haseł - skrótów m yślowych oddzielonych poziom ym i lin iam i, typow ych dla notatek , ale dość rzad k ich w korespondencji. P odkreślam te n fakt, gdyż p ierw otnie notatkow a form a listu pozw ala n am w idzieć w in teresującym nas o k reśleniu o dautorską su­ gestię pojm ow ania procesu percepcji. Przyw ołajm y frag m en t listu:

m alach ity na m orzu

m ałpio boski zachw yt

ko n tem p lacja d ynam iczna

ru ch połyski i kołysanie zieleni

[.··]

51 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 35.

(15)

boskie pian y m ogą się tu rodzić w odne tłu m y na oczach

p rzy statk u

p ian y - form y trzym ające w arstw am i się za ręce d ziuraw e w arstw y

w pląsie trzym ające się za ręce53

Zacytow any fragm ent listo-notatek jest podw ójnie interesujący. Przede w szyst­ kim podsyła nam określenie, którego poszukiw aliśm y, by odpow iednio nazwać typ percepcji z pokładu statku. T erm in „kontem placja dynam iczna”, pozornie oksymo- roniczny i w ew nętrznie sprzeczny, w rów nym stopniu akcentuje oba charakterystycz­ ne aspekty w izualnego odbioru świata z pokładu widokowego: kontem placyjną sta­ tykę obserw atora i d y n am ik ę zm ien n eg o m orskiego p ejzażu . Z dru g iej stro n y przynosi też pew ien obraz, zalążek literackiego pom ysłu, który nie został jednak w prozie rozwinięty. Przypom nijm y, że o ile w Obmapywaniu Europy m ogliśm y prze­ czytać jedynie: „Woda pien i się, iskrzy. Przybiera różne k ształty”54, list precyzyjnie w skazuje na nasuw ające się B iałoszew skiem u skojarzenia. D opow iada konteksty m itologiczne: boską kreację istot z m orskiej piany. Identyczny obraz znaleźć też m ożem y w liście do Jadwigi Stańczakowej z 17 m arca 1981. Zacytujm y:

Fale po sta tk u na bokach p okazują m alachity, w yw racają farandole wielow arstwow e [trzym anie?] się w ciąż zm iennych p ian trzym ających się za ręce.

Z ro zu m iałem , że m usieli w idzieć starożytni całe tłu m y bóstw rodzących się z fal. I kom binow ali patrząc na okrągłą id ea ln ie m okrą ziem ię, że to jakaś rzodkiew w czym ś pływa, albo na żółw iach (okrągła pokryw a).55

M im o zbliżonego w obu listach doboru słów i w yrażeń, jak na przykład: „m ala­ c h it”, „w arstwa”, „ p ian a”, „trzym ać się za ręce”, w liście do Jadw igi Stańczakowej interesu jące nas określenie „kontem placja d y n am iczn a” n ie pojaw ia się. M ożna więc wnioskow ać, że Białoszewski, n otując tę myśl na k artce - w tórnie w ykorzy­ stanej jako p ap ie r do koresp o n d en cji - skrótowo nazw ał w łasny stan podczas ob­ serw acji m orza. P odkreślił w te n sposób, że k o ntem placyjne sk upienie nie w yklu­ cza dynam icznego o d bioru rzeczyw istości, wręcz przeciw nie - pozw ala zanurzyć się w tra n sie i jednocześnie praw dziw ie zachwycić zm iennością świata. N ie dzi­ wią więc zdan ia z k a rty pocztowej z 23 m arca 1981 do M aryli W iniarskiej: „S tatek się nie znudził. M orze nie znudziło. Płynięcie nie znudziło. M orze Śródziem ne z pozoru niebieskie. W głębi duszy i ciała zielo n e”56. W tym k ró tk im b ila n sie m o r­

53 Tamże.

54 M. Białoszewski Obmapywanie E u r o p y ., s. 192.

55 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 3970, k. 32 v.

56 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 103.

2

2

(16)

2

2

6

skiej podróży nie sposób nie dostrzec właściwej B iałoszew skiem u p asji odkryw a­ n ia św iata, u m iejętn o ści dostrzegania zróżnicow ania w pozornej identyczności, święta - w szarości dnia codziennego, wyjątkow ości - w tym , co m oże się wydawać zwykłe.

O bok opisów m orza na k arta ch Obmapywania Europy zn ajdziem y też św iadec­ two spotkań z lądem - „podpływ ającą” do obserw atora E uropą. M ając w pam ięci rozległy w idok z dziew iątego p ię tra mrówkowca na Siekierki, G rochów i M oko­ tów z tom ów Chamowo i Odczepić się, zatrzym ajm y się przy p an o ram ie, jaka ro zta­ cza się z p o k ład u sta tk u na K onstantynopol - m iasto, któ re dla Białoszewskiego, jak m ożna przypuszczać, oznaczało sw oistą granicę cyw ilizacyjną. W szak w jed­ nym z wierszy, pow stałych po przeprow adzce na Saską Kępę, spacerujący po łą ­ kach C ham ow a b o h ater M iro n mówi: „Idą traw y przez S iekierki / na K onstanty­ n opol”57. K onstantynopol - cel wypraw krzyżowych - nie przestaje i w Obmapywaniu

Europy być czymś więcej niż tylko kolejnym p u n k te m na m apie E uropy czy jedną

z w ielu atrak cji rejsu. S potkanie dwóch k u ltu r i narodow ości: Polaków i Turków rozw iązane zostało w sposób hum orystyczny. Z am iast k ru cja ty odbędzie się w alka na ceny, podbój handlowy. Przyw ołajm y fragm ent Obmapywania Europy:

D zień się podnosi, a cieplej się nie robi. Z im n y w iatr m arszczy wodę. W idok za to w spaniały. N ajp ięk n iejsze położenie m iasta. Jakie m ożna sobie wyobrazić. W idać ileś kopuł. N a sam ym w ystępie brzegu trzy k opulaste twory. Z m in a retam i. Pytam dwóch p ań [...], któ ra to jest Aja Sofia. Bo któ raś z nich była tu i wie. Je d n a k nie od razu teraz wie. Z astanaw ia się, ta, ta czy tam ta, w reszcie m ówi, że chyba ta. D ziw ne. Z tym i A jam i Sofiam i. M a być ta jed n a nieporów nyw alna, a m a swoje odbicia, kopie. [...]

W pły n ęliśm y właściw ie w środek m iasta, m iędzy ulice. Z nów p atrzym y z wysoka na w ybrzeże. Tam kam ienice i ludzie z zad arty m i głow am i przy g ląd ają się nam . Ju ż gotowi do h a n d lu . N asi też gotowi do h a n d lu .58

Choć b o h ater Obmapywania Europy zdaje się odnotowywać w szystko, co tow arzy­ szy pierw szem u zetk n ięciu z K onstantynopolem , z w aru n k am i pogodow ym i w łącz­ nie, w p rzed staw ien iu sam ego w idoku jest dość oszczędny w słowach. C hciałoby się pow iedzieć: patrzy, ale nie opisuje, raczej nazywa. C zytelnik otrzym uje zaled­ wie kilka zdaw kowych inform acji, z których u kłada się pocztówkowa p anoram a K onstantynopola - „w spaniały” w idok z kilkom a k o p u ła m i i m in a re ta m i g órują­ cym i n a d m iastem . Je d n ak , czy nie inaczej „opisyw ał” Białoszew ski p anoram ę z m rów kowca, w ym ieniając zarysow ujące się na horyzoncie wieże i k o puły w ar­ szawskich kościołów? Równocześnie, podczas rejsu „B atorym ” dośw iadczenie w zro­ kowe b u d z i chęć wyjścia w stronę drugiego człow ieka, dom aga się językowego do­ p ełn ien ia - rozmowy. W przyw ołanym fragm encie Obmapywania Europy to w łaśnie dialog, przytoczony w m owie zależnej, wysuwa się na pierw szy plan. Tak jak oglą­

57 M. Białoszewski Topole, świeci woda, kusi, w: tegoż Utwory zebrane, t. 7: „Odczepić się” i inne wiersze opublikowane w latach 1976-1980, PIW , W arszaw a 1994, s. 63.

(17)

dając m orze z p o k ła d u w idokowego, M iro n - uczestnik rejsu chciał w iedzieć, co to jest „to brązow e”, ta k te ra z w sylwecie m iasta p rag n ie rozpoznać sław ną H agię Sofię, pro b lem tylko w tym , że nie jest ona jedyna. Z now u zauw ażam y pew ną n ie ­ konsekw encję w sto su n k u do deklarow anego w w yw iadzie „konsum ow ania na ch a­ m a św iata” . P ląta n in a i przem ieszanie w artości okazują się pozorne. Skoro b o h a­ te r chce odróżnić oryginał od kopii, oznacza to, że nie jest m u obojętne, na co spogląda.

M ożna b y zadać z a in sp iro w a n e p o stm o d e rn iz m e m p y ta n ie , czy w św iecie w szechobecnych sym ulakrów rozpoznaw anie tej jednej jedynej H ag ii Sofii w ogó­ le m a sens? Białoszew ski jed n ak go nie staw ia, p ro p o n u je inne. O glądając w nętrze zabytkow ej św iątyni, b o h ater Obmapywania Europy będzie raczej pytać o su b teln ą zależność m iędzy w idzeniem a w iedzą, konfrontow ać oczekiw ania z realnym d o ­ św iadczeniem . W liście do Józefiny M usidłow skiej z 31 m arca 1981 au to r Donosów

rzeczywistości n ap isał, że H agia Sofia „w yróżnia się szlachetnością”59. B ohater jego

prozy nie do końca jed n ak ufa swoim zm ysłom . Z adaje p rzekorne pytanie: „Ale czy to by się zauw ażyło, gdyby się nie w iedziało?”60.

Co więc wie b o h ater Obmapywania Europy, z jakim przygotow aniem udaje się w rejs, czego się spodziew a - jakich obrazów, widoków, percepcyjnych dośw iad­ czeń? N a k a rta c h tego utw oru, ale też i innych utw orów Białoszewskiego m ożem y znaleźć niejedno porów nanie obcego m iasta, m iejsca, architektury, zwyczajów - z tym , co swojskie i dobrze znane. Z abieg te n nie uszedł uwagi zarówno pierw ­ szym recenzentom w ydanego przez P IW to m u Obmapywanie Europy. AAAmeryka.

Ostatnie wiersze, jak i późniejszym badaczom podróżniczej tw órczości Białoszew ­

skiego61. N ie dokonano jed n ak jego głębszej analizy, p oprzestano na ro zp o zn an iu w n im jednej z te c h n ik osw ajania nieznanego. Tym czasem cytowane ch ę tn ie przez badaczy hum orystycznie zabarw ione skojarzenia m iejsc geograficznych, utw orzo­ ne w edług typu: w jakim ś obcym m ieście jak w znanym m ieście, na przy k ład w N o ­ wym Jo rk u „jak w S ierad zu ”62, „jak w P rzasnyszu”63, w Obampywaniu Europy n a­ leżą do rzadkości. O dnaleźć m ożem y co praw da zapadające w pam ięć czytelnika p o rów nania osiedla na p rzed m ieściach K onstantynopola z b lo k am i na C ham o- wie, czy bazarow ych zwyczajów - identycznych w K airze, K onstantynopolu i ży­ dow skich N alew kach. N ależy jed n ak podkreślić, że w Obmapywaniu Europy dom i­ n u ją nie tyle zestaw ienia m iejsc obcych ze zn a n y m i, a w ięc p ró b y ku ltu ro w ej

59 M L , D ział Rękopisów, n r inw. 4001, k. 58 r.

60 M. Białoszewski Obmapywanie E uropy..., s. 211.

61 Por. K. Pieńkosz W Ameryce ja k w Garwolinie, „ L ite ra tu ra ” 1988 n r 1; J. K ajtoch „Gadane” dzienniki podróży; T. Sobolewski „Nie bój się nic”, s. 119; P. M ichałow ski M ironistyka...; M. C zerm iń sk a Małe i wielkie podróże Mirona Białoszewskiego, w: Pisanie Białoszewskiego. Szkice, red. M. G łow iński, Z. Ł ap iń sk i, W ydaw nictw o IBL, W arszaw a 1993, s. 86.

62 M. B iałoszew ski A AAm eryka, w: tegoż Utwory zebrane, t. 9, s. 220.

63 Tamże.

2

2

(18)

2

2

8

przekładalności obcego na znane, ile konfrontacje rzeczywistości naocznie dośw iad­ czanej w podróży z jej zapośredniczonym przez m edia obrazem przyw oływ anym z pam ięci. Przy tym m am tu na m yśli zarów no m e d iu m języka, a więc św iadectwa le k tu r i rozmów, jak i m e d iu m obrazu - film u, ilu stracji, fotografii, m alarstw a. W efekcie tw orzą się porów nania w edług wzoru: „coś jest jak na obrazku / w fil­ m ie ”, p rzy rów noczesnej m ożliw ości zaprzeczenia podobieństw u: „coś jest inne niż na obrazku / w film ie” . Stąd w Obmapywaniu Europy czytam y o londyńskich czerw onych piętrow ych au to b u sach „jak na o b raz k u ”64, b azarze w K onstan ty n o ­ p o lu znanym „ze słyszenia i z obrazków ”65, S am uelu Johnsie znanym „z czyta­ n ia ”66, ale i o uliczce p rze d kościołem św. Pawła w L ondynie, na której nie ma tłum ów jak w dickensow skim film ie. P rzykłady m ożna by m nożyć, zatrzym ajm y się bliżej przy dwóch. Zacytujm y:

P rzed laty na łóżku na placu D ąbrow skiego podczas m oich lat leżących, kiedy byłem pew ien, że już nigdy nigdzie nie będę podróżow ał, bardzo uw ażnie czytałem różne książ­ ki, p am iętn ik i, opisy podróży, opisy historyczne i m iędzy in nym i w tedy wyczytałem o k ró ­ lowej, któ ra siedzi na w ysokim zam ku w R aguzie i coś tam kom binuje. W yobrażałem sobie w łaśnie na jakiejś skale dalm aty ń sk iej m iędzy A d riaty k iem i brzegiem gotycką królową. N o i jestem tu. K rólow a w praw dzie nie żyje. Ale jest R aguza i jestem ja. A k ró ­ lową m ożna sobie przypom nieć i w yobrazić.67

Trochę m nie zaw iodło to Ajaccio. P rzypom inam sobie, że przed laty, za stalinow ­ skich czasów, kiedy nie było mowy o podróżach, byłem w kin ie i na d o d a tk u filmowym pokazyw ali statek przejeżdżający w łaśnie tak jakby w zdłuż Korsyki. M ijan ie A jaccio dom po dom u. Palmy. W ydawało mi się to w tedy nadzw yczajne. I niem ożliw e do osiągnięcia. Teraz jestem tu. W idzę te palm y. I to nie jest to, czego się spodziew ałem .68

Oba przyw ołane fragm enty skom ponow ane zostały w edług podobnego sche­ m atu: percypow any w idok przyw ołuje w p am ięci obserw atora zapośredniczony, czy to przez le k tu rę czy film , obraz danego m iejsca. W raz z n im przy p o m in ają się także okoliczności, w k tórych n arrato r-M iro n czytał p rze d laty relację z podróży do D ub ro w n ik a i R aguzy czy oglądał film o A jaccio - uniem ożliw iający rea ln ą podróż stan ducha i stalinow ski reżim . „A teraz jestem t u ” - m ówi b o h ater Obma­

pyw ania Europy, podkreślając w te n sposób, że oto m im o tru d n o śc i udało się, speł­

niło się m a rz en ie o o siągnięciu nieosiągalnego. Co jednak, gdy realn a Raguza i praw dziw e A jaccio nie przy p o m in ają tych z film u /o b ra zk a /k sią żk i, a naw et w ię­ cej - nie dorastają do w yobrażeń? N a rra to r-M iro n , jak każdy zw iedzający, pragnie autentyczności, chce poznać obcą rzeczyw istość taką, jaka jest, a to w ym usza k o ­ nieczność zw eryfikow ania różnic m iędzy w yobrażonym a w idzianym . W pierw ­

64 M. Białoszewski, Obmapywanie E u r o p y ., s. 188.

65 Tam że, s. 211.

66 Tam że, s. 188.

67 Tam że, s. 204.

(19)

szym z cytatów b o h ater u zu p e łn i rzeczyw istość w yobraźnią, w d ru g im - pogodzi się z rozczarow aniem .

W idzenie p rzez pryzm at w iedzy i pam ięci, do m istrzostw a doprow adzone w Pa­

m iętniku z powstania warszawskiego, jest więc obecne i w Obmapywaniu Europy. O b­

d arzony św iadom ością w izu aln ą n a rrato r-M iro n po raz kolejny udow adnia, że nie „konsum uje na cham a św iata” . Jego spojrzenie, m im o prób upozorow ania go na niew inne i nieu p rzed zo n e, m ożna by raczej nazw ać - zgodnie z klasyfikacją Jo h ­ na U rry ’ego - zapośredniczonym albo inaczej m edialnym (mediatised gaze), a więc tak im , któ re w ychw ytuje i rozpoznaje m otyw y z m ediów 69. „Tyle w idziałem , w ty­ lu m iejscach już by łem ”70 - m ówi n arrato r-M iro n . Tak bogatych w izualnych do­ św iadczeń nie sposób odrzucić. Stale obecne w p am ięci b ęd ą wpływać na odbiór tego, co oglądane w podróży.

D rugim , nie m niej w ażnym , k ontekstem realnych wypraw Białoszewskiego i bo­ h atera jego prozy pozostaje św iat w yobraźni, obrazy m e n taln e tw orzone podczas podróży palcem po m apie, jedynych, jakie były m ożliwe w depresyjnej k o m u n i­ stycznej rzeczyw istości. W brew oczekiw aniom czytelnika to w łaśnie one okazują się pod ró żam i życia, n ie jest ich w stanie przyćm ić au tentyczne dośw iadczenie. W AAAmeryce Białoszew ski idzie naw et dalej, określając m ia n em podróży „lata leżenia w ciem nym pokoju, nam ysły, dziw ny stan, wizje, p isan ia, niewychodze- n ia ”71. W przyw ołanym cytacie podróżą nazw ane zostaje jej zaprzeczenie: b ie r­ ność, leżenie, ciem ność, b ra k bodźców w izualnych.

W Obmapywaniu Europy autor Obrotów rzeczy d ru g i raz odw raca przenośnię: skoro m ożna podróżow ać nie w ychodząc z dom u, to m ożna też „obm apow ać” rze­ czywistość, „obm apow ać” E uropę na żywo, przy u dziale swojej cielesności, u n ie­ ru ch a m iając k o n ty n e n t w niby-dziennikow ej prozie. N ieprzypadkow o na k artach tego utw oru ta k często m ów i się o fizjologii: poszu k iw an iu p isu a ru czy toalety, przy p ad k o w y m seksie w sp ó łlo k ato ra z p rzy ja ció łk ą z innej k ajuty, obżarstw ie uczestników rejsu, sflaczałych ciałach turystów opalających się na pokładzie sta t­ ku. Podróż „B atorym ” to podróż nam acaln ie cielesna, zm ysłowa. Stw orzony przez Białoszew skiego b o h ater m ęczy się, odczuwa ból serca, m a odciski i pęcherze na stopach. Podróż w ypełnia jego codzienną aktyw ność, p rzen ik a do jego snów. O d­ czucia ciała byw ają czasem ta k intensyw ne, że odw racają uwagę od zabytków, sta­ ją się wobec n ic h konkurencyjne. A to pow oduje, że w k a d r spojrzenia przedostaje się codzienność, któ ra zbliża europejskie m iasta i Cham owo: bezpańskie żółte psy na ulicach A ten, śliskie schody na A reopag, p rze k u p k a sprzedająca pocztów ki za grosze. N a rra to r odnotow uje też swoje percepcyjne zdziw ienia, jak choćby to, że lo n d y ń sk i plac P iccadilly jest tró jk ą tn y a nie okrągły, „E rech tejo n w ru szto w a­

69 A. W ieczorkiew icz A petyt turysty, s. 152. Por. J. U rry The Tourist Gaze. Leisure and Travel in Contemporary Societies, Sage P ublications, L o n d o n -N ew b u ry P ark -N ew D elhi 2002.

70 M. Białoszewski Obmapywanie Europy. , s. 203.

71 M. Białoszewski A AA m eryka, s. 235.

2

2

(20)

2

3

0

n ia c h ”72, a „k ariatydy m a łe”73. To n a tu ra ln e , że takie k onfrontacje się pojaw iają. M uszą się pojawić na przecięciu wiedzy, czyli tego, co już się w idziało, czego się obserw ator spodziew a i w idzenia, czyli tego, co tu i te ra z naocznie obecne, percy- pow ane w tak im , n ie in n y m kontekście, ośw ietleniu, stanie ciała i ducha. D opiero wówczas pow staje pełn y obraz rzeczyw istości, w któ ry m znajdzie m iejsce także to, co na pozór m a rg in a ln e i n ie isto tn e. Białoszew ski n ie je d n o k ro tn ie zaśw iadcza sw oim i tek stam i, że rów nie w ażne m oże być to, co obok, poza oficjalną trasą zwie­ dzania. Jak n ik t in n y w iedział bow iem , że zach łan n y w zrok w swym n ienasyceniu pożera to, co w ielkie i to, co m ałe, ukry te w cien iu wielkiego.

Abstract

Anna ŚLIW A

“ Touring Europe. Touring the map” . Miron Biatoszewski’s logbook

This article analyses the literary record of poet's perception of the world during a voyage along the coasts of Europe, described in Miron Białoszewski's posthumous book Obmapywanie Europy - along with a discussion of the work's origins. O f special interest is, apparently, the role of the sense of sight in ‘domesticating' the vessel, ‘spying on' its passenger's behaviours, and creating a map of Europe, transposed as it is into the matter of language. The sight appears not to be the ‘most noble' of the senses at all. While absorbing anything spotted, without much selection or filtering, it shows a ‘loutish', greedy facet. Conceived as ‘consumption by brute force', seeing can be read in terms of a metaphor within which Białoszewski has contained an anthropological project of his own creative activity.

72 M. B iałoszew ski Obmapywanie E u r o p y ., s. 206.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Das Antipapistisch eins und hundert quarta centuria Ingol­ stadt W eissenhorn MDLXVIII—LXX, wymierzona przeciwko Ana­ tomii Papatus Jana Fischarta z

Celem artykułu jest poznanie postaw, preferencji, predyspozycji i orientacji uczniów w Polsce w kontekście ich przyszłego uczestniczenia w zasobach kadrowych

Quisquis docere vult non re­ pente пес temere prosiliat ad hoc monus, sed iudicio ordinis probatus decretum curialium mereatur optimorum conspirante

Konkludując rozważania, godzi się skonstatować, iż pomimo braku obo­ wiązku stosowania uchwalonych przez Radę ADR standardów prowadzenie mediacji i postępowania

Baranku Boży, / który gładzisz grzechy świata, / zmiłuj się nad nami.. (2x) Baranku Boży, / który gładzisz grzechy świata, / obdarz

zem na uniw ersytetach zagranicznych. Otoczenie na dworze królewskim zjednał sobie uprzejmością i powagą, a nade wszystko „królewską cnotą szczodrobliwości”

w DPTA w Grzegorzewicach odbyło się po­ siedzenie Naczelnej Rady Adwokackiej, w którym uczestniczył Minister Sprawiedliwości Zbigniew Dyka oraz Wiceminister

Istotnym elementem działalności Muzeum „Górnośląski Park Etnograficz- ny w Chorzowie” są różnego rodzaju imprezy i wydarzenia organizowane w celu popularyzacji