• Nie Znaleziono Wyników

Legenda Łysogórska o Bolesławie Chrobrym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Legenda Łysogórska o Bolesławie Chrobrym"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Birkenmajer

Legenda Łysogórska o Bolesławie

Chrobrym

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 28/1/4, 25-39

(2)

JÓZEF BIRKENMAJER.

LEGENDA ŁYSOGÓRSKA O BOLESŁAWIE CHROBRYM.

(Rozdział w iększej pracy p. t. „Bolesław Chrobry w poezji p olskiej“). Rzadko i n iezbyt głośno rozbrzm iew a im ię C hrobrego w nadobnej literatu rze w ieku złotego. Nie należy tem u się dzi­ wić. Złożyło się n a to kilka przyczyn, z k tórych jedn ą — m oże najw ażniejszą — był pow szechny zanik ducha rycerskiego oraz tendencje polityczne społeczeństw a, zgoła obce daw nej idei Chrobrego. Ale była i druga przyczyna, tkw iąca w samej isto ­ cie panujących podówczas prądów um ysłow ych i literackich upodobań. H um anizm zerw ał nić rodzim ej — praw da, że sła ­ bej — tradycji i legendy, zastępując ją konw enansem klasycz­ nej mitologji i historji sta ro ż y tn e j: na piastow skie, b a rb a rz y ń ­ skie średniow iecze spoglądał z niechęcią i pogardą. To też jeżeli gdzie w owych czasach szukać ciekaw szego i żyw szego w ątku tradycji o C hrobrym , to w łaśnie w tej pogardzonej przez ludzi ogładzonych litera tu rz e „p o p u larn ej“, która była spóźnioną ko n ­ ty n uacją litera tu ry średniow iecznej. Tu należy „ P o w i e ś ć r z e c z y i s t e j o z a ł o ż e n i u k l a s z t o r a n a Ł y s e j G ó r z e , b r a c i e j z a k o n u ś w. B e n e d y k t a , i t e ż o t e m , j a k o d r z e w o ś w i ę t e g o K r z y ż a na t ę g ó r ę j e s t p r z y n i e ­ s i o n e . “ *.

Łoś, odnosząc p ierw odruk tej powieści m niejw ięcej do r. 1540, w yraża się o niej, że „jest to zapew ne przekład z łaciny lub jęz. czeskiego“ 2; natom iast Chrzanowski bez w ahania tw ierd zi: „ o d . . . l e g e n d t ł u m a c z o n y c h nierów nie cie­ kaw sza jest legenda, ułożona w Polsce na p o d s t a w i e k r o ­ n i k i D ł u g o s z a — o klasztorze Łysogórskim , nieznanego a u to ra “ 3.

M niem ania Łosia i C hrzanow skiego nie są p op arte żad­ nym dowodem, wobec czego nie od rzeczy będzie zastanow ić 1 Tekst cytuję na podstaw ie Pam iętnika Sandom ierskiego II 457 n. n. 2 J. Łoś. Początki piśm iennictw a polskiego 1922, str. 263.

3 Ign. Chrzanowski Historją literatury niepodległej Polski wyd. IV, str. 72. To sam o w w ydaniu X, str. 62.

(3)

2 6 I. ROZPR A W Y. — J ó z e f B irkenm ajer.

się nad istotnem źródłem „Pow ieści“. Da nam to m ożność przyjrzenia się rozw ojow i jednego z m otyw ów , k tó re nieraz będą w racały w poezji o C hrobrym . N ajpierw poznajm y ogólną treść „Pow ieści“ :

„W historiach dziejów polskich od daw nych lat naiduje sie tak, iż szostego roku po tysiącu lat od n arodzenia Bożego klaszto r zakonu św. B enedikta na Łysej Górze założył sław ny a w aleczny Bolesław C h a b ry 1, pierw szy kroi polski, którem u od Boga przez Anioła dan był za h e rb a klinot królew ski miecz, którym on z pomocą Bożą w szystkie swe nieprzyjaciele zw y­ ciężał, w tym że on szczerbę uczynił (od k tó rej ten miecz je s t w ezw ań Szczerbiec) gdy im n a wojnie w złote w rota siek ł“.

Ja k widzimy, już pierw sze zdanie „Pow ieści“ zaw iera bo­ g a tą wiązkę podań o C hrobrym . Pierw szy raz tu taj — o ile chodzi o poezję i powieść polską — sp oty k am y się z m otywem archanielsk ieg o miecza, tak n astęp n ie często i rozm aicie o p ra­ cow yw anym . Legenda o tym mieczu jed n a k jest daw na. P o­ czątki jej — choć bez elem entu cudowności — m am y już u G alla: „W tedy Bolesław bez żadnego oporu w kroczył do w ielkiego i bogatego m iasta i obnażonym mieczem ud erzy ł w złotą bram ę, a gdy się ludzie jego dziwili, czem u tak czyni, ta k o bjaśnił z dość żartobliw ym śm iechem : „Tak jak w tej godzinie złota b ram a m iasta ugodzona została tym mieczem, ta k następnej nocy ulegnie siostra najtchórzliw szego z królów... jak o nałożnica“. . . 8 A negdota zgoła nie budująca, pogańska, n a ­ w et try w jaln a — zczasem jed n ak uszlachetniła się, n ab rała cech chrześcijańskich, tak , iż w XVIII w. a u to r „Fortecy m o­ narchów i całego królestw a polskiego, duchow nej, z żywotów św iętych tak już kanonizow anych i beatyfikow anych, jako też św iątobliw ie żyjących patronów polskich“ (1737), P iotr H iacynt Pruszcz, gotów Bolesław a praw ie za św iętego poczytać. Myli się jed n ak tenże Pruszcz, tw ierdząc a raczej pow tarzając za kro n iką B ielskiego: „Pisze W incenty K adłubek, że mu Anioł miecz z n ieb a.p rzy n ió sł, któ ry w potrzebach m ając bitw y wy- g ra w a ł“ 3. Nie K adłubek bowiem je st au to rem tej legendy, lecz a u to r kroniki wielkopolskiej (m iędzy 1350—1395) „Znać legenda dojrzała już ostatecznie za jego czasów — pisze Gum owski — że zapisał ją na k artach swego dzieła“ 4.

Oto jakie jest brzm ienie tej legendy u Bogufała : „Huic (Boleslao) etiam dicitur p er angelum gladius fuisse datus, in

1 Forma C h a b r y (z dawnego C h a r b r y ) była używana do XVIII w. w łącznie; piszę o tem w artykule „ C h r o b r y czy C habry“, przeznaczonym do „Języka P olskiego“.

2 Gal r. 7, (wyd, Gródeckiego str. 75).

3 Pruszcz 1. c. str. 42, por. B ielski Kronika, w yd. Turowskiego 1856, T. I, str. 90.

4 Gumowski. Pamiątki historyczne po Chrobrym 1925, str. 77. W 900-tną rocznicę koronacji Boi. Chrobrego, odbitka z „Kurjera Poznańskiego“.

(4)

I. R O Z PR A W Y . — L eg e n d a ły s o g ó r s k a o B o le sła w ie C hrobrym . 2 7

quo om nes suos ad versario s cum Dei iuvam ine vincebat. Ap- p ella tu rq u e gladius regis Boleslai, sibi datu s p er angelum Szczirbyecz, pro eo quia ad adm onitionem angeli R ussiam v e ­ niens portam auream , qua castru m K yiov in R ussia clau d eb a­ tur, cum eodem prim us percussit, ex ea percussione gladius laesu ram m odicam suscepit, q uae laesu ra in polonico szczyr- bina d ic itu r“ K

„L eg end a“— cytujem y dalej G um ow skiego— „dotyczy p rze­ dew szystkiem m iecza Boleslawow ego. Miał go w ręczyć Bole­ sław ow i anioł, a b y z pom ocą B oską w szystkich swoich wrogów zwyciężał. Miecz ten archanielski dopom agał księciu do jego zw ycięstw i trium fów , a był rów nież u jego boku w chwili zdo­ byw ania Kijowa. Cała w ypraw a kijow ska odbyła się z polecenia anielskiego, a gdy Bolesław wjeżdżał w złotą bram ę tego m ia­

sta, ciął ją m ieczem , k tó ry z tego szczerbę otrzym ał. Od szczerby tej został n azw an y Szczerbcem i — ja k pisze a u to r kroniki w ielkopolskiej — do jego czasów znajduje się w przechow aniu w skarbcu k a te d ry k rak o w sk iej“.

0 tym szczerbcu pisali później inni dziejopisow ie, aż do Naruszew icza, k tó ry pierw szy spojrzał kry ty cznie na trad ycję kron ikarską. Pisze o nim m. in. Długosz, ale nad legendą o aniel- skiem jego pochodzeniu się nie ro zw o d z i2. N atom iast inni do­ daw ali potrochu i w łasne — w ym yślone, p rzekręcone lub za­ słyszane szczegóły, tak, iż leg en da o Szczerbcu (czy o szczer- bicu, jak go nazyw a Pruszcz i jego plagjator Jaroszew icz) i o anielskiem posłannictw ie oraz o apostolskiej krucjacie Bo­ lesław a na Ruś ro sła w dalsze wieki i stała się w ażnem tw o­ rzyw em p o e ty c k iem 3.

Teraz zajm ijm y się ciągiem dalszym „Powieści iste j“ : „Tenże król ciało św iętego W ojciecha m ęczennika w P ru - siech now ozabitego do Polski sprow adził“... Do grob u m ęczen­ nika pielgrzym ow ał n astęp n ie Otto III, k tó ry Bolesław a „kró­ lew ską dostojnością u ślach cił“. „Tak sie za łask ą Bożą to w szystko spełniło, co B enediktus VII papież rzym ski L am b er­ towi, krakow skiem u biskupow i, duchem prorockim przepow ie­ dział. W rychle, praw i, P an Bóg Polskę podw yższy a koronę d a P olakom “.

Nie jedyne to w onej powieści proroctw o, dotyczące c u ­ downych losów i czynów B olesław a. J a k A styages o C yrusie, ja k H ercelajda o Parcifalu, ta k o Bolesław ie m iał wieszczy sen ojciec jego „M ieysko“. „Owaciem jednej nocy uk azał m u sie Anioł Boży, stanąw szy przed nim w postaci m łodzieńca bardzo cudnego i rz e k ł: R ozkazuję tobie, ab yś nie pracow ał o tym co myślisz, abow iem tego nie dowiedziesz — dlatego iż ręce tw oje

1 Mon. Pol. Hist. II, str. 482.

2 Dzieje Pol. przekład M echerzyóskiego T. I, str. 171; przekład ten cytuję i w dalszym ciągu niniejszej pracy.

(5)

2 8 I. R O Z PR A W Y . - J ó z e f B irk e n m a je r.

pełne są krw ie ludzkiej; wszakoż z ciebie narodzi się syn, któ ­ rem u P an Bog poruczy te w szystkie rzeczy w ypełnić co ty m y­ ślisz; ten będzie jeden z królów od Boga w ybranych, któ ry koronę czesnego żyw ota odm ieni na w ieczną“.

Ten sen proroczy, w zorow any na przem ow ie Jehow y do Dawida, chcącego budow ać św iątynię jero z o lim sk ą 1, jest zdaje się indyw idualnym dodatkiem au to ra „Powieści is te j“ — do­ datkiem w guście średniow iecza, lubującego się w e w plataniu m otyw ów z Pism a św. Ciekaw e jest w tym epizodzie związanie ścisłe misji Chrobrego z planam i M ieszkowemi. Spotkam y je później i u historyków i u poetów — aż do „W iatru od m o­ rz a “ Stefana Żerom skiego.

Ściślej jeszcze — jak się przekonam y — zwiąże się z tw ór­ czością Żerom skiego sam a w łaściw a osnow a „Pow ieści“, m ająca za tło okolice rodzinne wielkiego pisarza : góry św iętokrzyskie.

„Potym że król Stefan stał się przyjacielem królow i pol­ skiem u i przym usił ojcowskim rozkazanim sy n a swego E m eryka iż pojął za żonę córkę Bolesława, króla polskiego“...

„Zatym E m erikus z rozkazania ojcow skiego w ezbrał sie do Polski. Ociec też sk a rb y niem ałe n a ofiary gotował. Nadto dał synow i dla szczęśliwości drogi drzew o krzyża św iętego d a­ row ane od Benedikta rzym skiego papieża aby tak mocą drzew a św. szczęśliwie mu się wiodło n a onej drodze. Także E m erikus z wielkością dw oru w ezbraw szy się na drogę, do G niezna p rzy ­ jechał, którego Bolesław przyjął jak przyjaciela i częstow ał znam ienicie... Gdy sie w racał do W uher, król Bolesław, świe- k ie r jego, odprow adzał go aż do m iasta Kielc a tam go przez kielo dni częstował. Czasu jednego gdy na łow ię byli król z zięciem swym, stało się z Bożego zrządzenia, iż E m erikus odłączyw szy się od dw orzanów ścigał w puszczą jelenia wiel­ kiego. A gdy jeleń n a w ielką górę w bieżał, a za nim ten E m e­ rik u s ścigając go, ted y naty ch m iast jeleń ze sk ały skoczyw szy uciekł. E m erikus to widząc a sam zostaw szy zatro sk ał się. K tórem u angioł Boży u kazał się i rze k ł: Nie boj sie, Em eriku, ale podź za m n ą; ukażę ja tobie co m asz czynić. I wyw iódł go z puszczej aż ku klasztorow i Łysej Gory i groźno jem u tak począł m ówić: W iedz iż na górze Golgota (która sie w ykłada Ł ysa Gora) Zbawiciel ucierpiał, a krzyż Jego krw ią jest skro- pion i poświęcon, któ ry ty n a piersiach sw ych nosisz. P rzeto m ocą Bożą tobie rozkazuję, ab yś to drzew o św iętego K rzyża dał do k laszto ru na Łysą G orę“. .

Z polecenia zapew ne B olesław ow ego słudzy zaczynają szukać zaginionego E m eryka. „A gdy już przychodził zachód słońca, uźrzeli zdaleka p an a sw ego“. E m ery k spełnia rozkaz anioła i oddaje drzewo K rzyża św iętego klasztorow i łysogór- skiem u.

(6)

I. R O Z PR A W Y . — L eg en d a ły s o g ó r s k a o B o le sła w ie C hrobrym . 29

Na tem uryw a się w ątek Bolesław ow ski „Powieści iste j“ — ciąg dalszy bow iem mówi o innych czasach i w ypadkach. Uzu­ pełnić ten w ątek jedynie należy podaną we w stępie „Pow ieści“ inform acją o sam em pow staniu klaszto ru łysogórskiego. Za fu n ­ d atorkę uw aża bezim ienny pisarz D ąbrów kę ; ta bowiem wzniosła św iątynię chrześcijańską tam „gdzie był kościół trzech bałw a­ nów “ (Lada, Boda, Leli) i zbudow ała „klasztor niew ielki“, k tóry potem „wielki a sław ny król Bolesław C habry na prośb ę tejże D ąbrów ki, m atki swej... więtszym im ieniem nad ał i dostatkiem w iętszym m u ro w ał“. .. 1.

Zobaczm y teraz , o ile treść „Pow ieści“ zgadza się z po­ daniem , zapisanem u Długosza. Różnice w ystęp ują dość znaczne, choć może nie zasadnicze. Z trad y cją D ługoszow ą kłóci się przedew szystkiem wiadomość, jakoby k lasztor łysogórski (praw da, że zrazu niew ielki) zbudow any był już przez D ąbrów kę. D łu­ gosz * u trzy m u je bowiem, że aż do r. 1004 całe owo „m iejsce“ tj. tere n Łysej Góry — „bezludnym dziczało odłogiem “, gdzie w idniały tylko jakieś „rozw aliny odwiecznej budow y, któ re skutkiem pow szechnego potopu i dawności czasu zsypały się w ogrom ne skał pokłady, jakie i dziś o g ląd am y“ — a więc poprostu sły n n e „gołoborza“ św iętokrzyskie. „R ozw aliny“ owe uw ażane były podówczas za pozostałość jakiegoś zam ku p rzed ­ potopow ych, pogańskich olbrzym ów. Ani więc w zm ianki n a j­ m niejszej o tem , jakob y przed r. 1005 byli na Łysej Górze jacyś mnisi, albo wogóle osadnicy chrześcijanie, owszem D łu­ gosz w yraźnie mówi, że Bolesław dopiero na prośbę E m ery k a

„dla chw ały Bożej i pom nożenia w iary chrześcijańskiej, a k u zbaw iennem u dusz wspom ożeniu kościół w tem m iejscu i k la­ sztor zakonny wystaw ił... należycie i z kró lew sk ą w spaniałością uposażony, a do spraw ow ania służby Bożej sprow adził braci noszących szatę zakonną św. B en ed y k ta“.

Stwierdzić też należy i pew ną rozbieżność w ersyj co do udziału św iętego E m eryk a w fundacji łysogórskiej. W edług a u to ra „Pow ieści“ E m ery k „z nakazan ia ojcow skiego“ (króla Stefana) w y brał się do Polski, by pojąć za żonę córkę Bole­ sław a i odwiedzić grób św. W ojciecha. Długosz inne podaje powody. Oto E m eryk złożył za m łodu ślub czystości, jed nak że ojciec zm usił go do m ałżeństw a. „Em eryk, pełen żarliwej m i­ łości ku Bogu, acz nie śm iał sprzeciw iać się ojca rozkazom i przyjął związki m ałżeńskie, postanow ił przecież w ślubach czystości prow adzić żyw ot w strzem ięźliw y“, żyjąc z żoną „jak z sio strą “. Je d n a k trap iły go często pok u sy cielesne... „mąż za­ tem św ięty Em eryk, często opuszczając stolicę, zw ykł b y ł Bo­ lesław a, króla polskiego, stry ja i k rew nego swego odw iedzać 9 Że istn iały co do tej fundacji dw ie różne w ersje, stwierdza K. Wł. W óycicki (Stare Gawędy i obrazy T. III, 1840, str. 321) i k s . Gacki: „K ościół św . Krzyża“. Drugą z tych książek zajm iem y się obszerniej.

(7)

3 0 I. R O Z PR A W Y . — J ó ze f B irkenm ajer.

i dłuższy czas przepędzać w Polsce... Bolesław, król polski, wielce b y ł um iłow ał książęcia E m e ry k a “. W czasie jednej z tych „ucieczek od p o k u s“ — nie zaś podczas podróży poślubnej, jakby z toku „Pow ieści“ wnosić można było — zdarzyła się, zdaniem Długosza, św. Em erykow i owa przygoda z jeleniem .

To w prow adzenie głębokiego m otyw u psychologicznego, jakim jest walka z pokusą, czyni w ersję Długoszową o w iele ciekaw szą i bardziej in try g u jącą od konw encjonalnego w ątku „Pow ieści“. Ale i ciąg dalszy fab uły opiera się u Długosza na założeniach znacznie głębszych. W idzenie św. E m eryka wspo­ m ina Długosz tylko m im ochodem , jako rzecz niezupełnie spraw ­ dzoną : „jako n iektórzy w ierzą i utrzym ują, upom niany w idze­ niem poprzedniej no cy “... O „angiele“ i jego groźnej przem o­ w ie“ niem a tu ani sło w a: „Mąż św ięty E m e ry k “ je s t snadź wrażliw y na piękno przyrody, skoro owo m iejsce „z osobli­ wego położenia... dziwnie sobie u p o d o b ał“. Przytem „natchniony duchem Bożym “ m a na względzie i chwałę C hrystusow ą, „po­ m nożenie w iary chrześcijań sk iej“, zbaw ienne dusz w spom oże­ nie — m iędzy innem i także i dobro duszy swego krew niak a i dobroczyńcy, B olesław a; fundow anie kościoła i ofiarow anie relikw ji K rzyża św. ma być w m yśl jego zam iaru ekspiacją za grzechy popełniane przed wiekam i na onej Łysej Górze. Krótko mówiąc, w trad ycji Długoszowej widzim y go istotnie jako „męża św iętego“, któ ry m o tu proprio — dla w zniosłych pobudek i ce­ lów — czyni ofiarę z „najdroższego skarb u drzew a C hrystu so ­ w ego“ ; natom iast w „Pow ieści“ jest on raczej lękliw ym prostacz­ kiem, k tó ry dopiero n a „g roźn y “ rozkaz anielski, z niechęcią i żalem, drzew o K rzyża św. kościołowi św iętokrzyskiem u od­ stępuje.

Jeszcze jedna różnica. Owo w idzenie św. E m eryka, o któ- rem mówi „Pow ieść“, m iało m iejsce w zupełnej sam otni, gdy E m eryk zabłąkał się w lesie w pogoni za jeleniem i „odłączył się od dw orzanów “. U D ługosza niem a najm niejszej wzm ianki 0 „zabłąkaniu s ię “, owszem E m eryk przez cały czas owej po­ goni za jeleniem znajduje się w tow arzystw ie Bolesława i w raz z nim dostaje się n a szczyt góry, gdzie obaj „poniechaw szy rogacza“ (więc sami dali m u spokój, a nie on im znikł z oczu w jakow ejś przepaści) „patrzą z podziw em “ na dziką okolicę 1 wdają się w rozm owę na tem at przeszłości i teraźniejszości. Słudzy nie potrzebow ali dopiero „szukać p an a sw ego“, skoro Bolesławowi, jak się m ożna ze słów jego dom yślać, dobrze były znane m ateczniki owej „puszczej“ św iętokrzyskiej... „p u ­ szczy jodłow ej“...

A teraz jakie w nioski w ysnujem y z owego porów nania dw u tekstów , a raczej dwu w ersyj legendy św iętokrzyskiej ? Stw ierdziliśm y przedew szystkiem , że w ersja D ługoszow ą jest staranniejsza w opracow aniu szczegółów, obszerniejsza i b a r­ dziej literacka. Zarówno pod w zględem stylistycznym jak

(8)

I. R O Z PR A W Y . — L eg en d a ly s o g ó r s k a o B o le sła w ie C hrobrym . 3 1

też i fabulistycznym (co się tyczy w ątku i intrygi), stoi „Pow ieść“ znacznie niżej, czyni w rażenie u tw oru sięgającego głębiej w średniow iecze, gdzie człowiekiem i jego m yślam i m ało się interesow ano, gdzie bojaźń Boża — groza kary Bo­ żej — częstszym byw ała czynnikiem niż dobrow olny odruch h u m an ita rn y , gdzie w literatu rze ceniono raczej pierw iastek um oralniający niż w alory artystyczn e. „Pow ieść“ zatem w ygląda n a p rzeró bk ę nie z Długosza, lecz z jakiegoś innego źródła starszego. O takiem źródle napom yka zresztą sam Długosz, choć ogólnikow o („jak niektórzy w ierzą i u trz y m u ją “). Długosz, m ając przed sobą kilka w ersyj legendy św iętokrzyskiej, w ybrał tę, k tó ra w ydała m u się najbardziej w iarygodną, a jednocześnie najbard ziej zbliżoną do jego pojęć m oralnych i artystycznych. Z nał zapew ne i w ersję, z której w yrosła później „Pow ieść“ — ale ją odrzucił. W ybrał tę, gdzie było najm niej pierw iastku cu­ dow nego, zw łaszcza że ten pierw iastek cudow ny był w niektó­ ry ch szczegółach — jak w spom nieliśm y — poprostu p a ra fra z ą Pism a św. W w ersji, k tó ra stanow iła podstaw ę „Pow ieści“, owo przem ów ienie anielskie jest w łaśnie echem Starego T e­ stam en tu , (m ocowanie się Jak ób a z A niołem , widzenie Sa­ m uela itd.).

Jakież być m ogły owe „źródła sta rs z e “, z których czer­ pali — każdy na w łasną ręk ę — Długosz i bezim ienny a u to r „P o w ie ści? “. Źródeł tych szukać należy przedew szystkiem — w klaszto rze łysogórskim . Tam w łaśnie pow stał rocznik świę­ tokrzyski, zachow any w kilku odpisach, niekiedy różniących się m iędzy sobą. W ydaw ca „rocznika“ A ugust Bielowski, tak pisze o pow staniu tego z a b y tk u 1: „Nie przepom inali oni (be­ n ed y k ty n i) i podań swoich m iejscow ych, a z upływ em czasu p rzy b ierały te podania — jak zwykle — coraz w iększą roz­ ciągłość i do bajeczności się posuw ały. W sto kilkadziesiąt lat po owym pierw szym roczniku pisano w tym że klasztorze nowy obszerniejszy rocznik, któ ry to oto w ydaję. W nim spotykam y zaraz na początku cały cykl podań w ęg ie rsk o -p o lsk ich : czy­ tam y więc o przyjaźni, jak a m iędzy Stefanem królem w ęgier­ skim a królem polskim panow ała, o p oślubieniu córki króla polskiego przez E m eryka, sy n a króla Stefana, o łowach w y pra­ w ionych przez tych książąt na Łysej Górze i koło Kielc, na- dew szystko zaś podniesiono w tem m iejscu tę okoliczność, że sam książę w ęgierski E m eryk zdjął złoty krzyż, któ ry na pier­ siach nosił, i złożył go w darze „ecclesiae et fratrib u s Sancti B enedicti“.

Odnośne m iejsce w przew ażnej ilości kodeksów „rocznika“ (I—VIII) ma — nie biorąc pod uw agę dro b ny ch odm ianek — tre ść n a stę p u jąc ą : „Iste vero S tep h an u s g en u it filium dictum Em erich et po st decem annos co n trax it am icitias cum Mescone

(9)

3 2 I. R O Z PR A W Y . — J ó z e f ß irk en m a jer .

rege Poloniae ita quod E m ericus duxit filiam M esconis quasi com pulsus per p atrem vi et p er nobiles terrae . Qui veniens in G nesnam et Posnaniam m ansit cum uxore virgine, virgo m ansit u sq ue ad m ortem . Tandem eundem de Polonia H unga­ rian! e converso cum rege M escone in Kelciam causa v en atio ­ nis cervorum , qui crastino die instin ctu sp iritu s sancti et vi­ sio n e angelica v en iens p erso n aliter in Calvum m ontem , dona­ vit sanctam crucem , quam in pectore d eferebat, ipsam donavit ecclesiae et fra trib u s sancti B enedicti“ 4

O pow iadanie to, jak widzimy, zbliża się potrosze do w er­ sji Długoszowej (motyw „dziewiczego m ałżeń stw a“ Em eryka), ma jed n ak wiele cech w spólnych i z „Pow ieścią“. Do cech tych za­ liczym y przedew szystkiem „w idzenie an ielsk ie“ oraz „sam otne w nijście“ ( p e r s o n a l i t e r , bez świadków) na Łysieć. Szczegó­ łom obcym obu w ersjom je st to, że w spom niany jest „rex M esco“, a nie „B oleslaus“, jako teść E m eryka i tow arzysz jego łow ów — co jest oczyw istą om yłką, jeżeli założenie klasztoru położyć pod r. 1005 czy 1006, gdy już M ieszko daw no nie żył... Je st conajw yżej pew na łączność z napom knieniem „Po­ w ieści“ jakoby pierw szy, m ały jeszcze klasztor na Łysej Górze za­ łożył był M ieczysław. Nadm ienię, że w jednym z kodeksów „rocz­ n ik a “ (IX) jest histo rja klasztoru opow iedziana bardziej poprostu, bez wzm ianki o Iowach i z w ykluczeniem elem entu cudowności.

Jed nakże roczniki św iętokrzyskie, choć w ątkiem bliskie „P ow ieści“, nie były jej źródłem bezpośredniem . W skazów kę co do owego źródła, daje nam książk a ks. Józefa G ackiego: „K lasztor b en ed y kty ń sk i na Łysej G órze“ (1873), gdzie czy­ tam y : „Na początku XV w ieku opat św iętokrzyski, jak m nie­ m ać można, Ja n K atarzynka, spisał po czesku o św iętym krzyżu dwie pow ieści“. Te powieści, zdaniem ks. Gackiego, przetłum a­ czono na język polski i po raz pierw szy w 1538 r. drukow ano. P rzekładem tym niew ątpliw ie byłaby „Pow ieść is ta “, a wiado- dom ość powyższa potw ierdzałaby dom ysł Łosia, iż utw ór ten je st przeró b k ą z łaciny lub czeskiego; na w zór czeski w skazy­ w ałaby pozatem i form a „ W u h ry “, używ ana na oznaczenie W ę­ gier. Nie jest to jed n ak dowód o stateczn y; form a ta bowiem była u n as pow szechna w XVI w. (używ a jej Kochanowski w w ierszu do staro sty M uszyńskiego). Poniew aż nie udało mi się dotrzeć do czeskiego tek stu owej legendy, przeto narazie w strzym uję się z o s t a t e c z n y m sądem co do oryginalności „Pow ieści“ oraz m iejsca jej pow stania. Zaznaczę tylko, że ów w spom niany przez ks. Gackiego Ja n K atarzynka, skoro był o pa­ lem św iętokrzyskim , żyć m usiał przez dłuższy czas w Polsce i tu legendę ową niew ątpliw ie zasłyszał lub w yczytał. Można więc w dużej m ierze przyznać słuszność C hrzanow skiem u i uw a­ żać „Pow ieść“ za rodzim y utw ór polski.

(10)

Że legenda o założeniu klasztoru św iętokrzyskiego m iała wiele w ersyj, dowodem jest i sam ty tu ł bezim iennej książeczki po­ p u la rn e j: „Pow ieść rzeczy i s t e j “ : opow iadanie o praw dziw ych faktach, jakby to na dzisiejszą polszczyznę w przybliżeniu należało przełożyć. W idocznie więc byw ały przedtem różne „pow ieści“ — rękopiśm ienne czy u stn e — na ten sam tem at, ale niezby t zasługujące na w iarę, niezupełnie praw dziw e. Do takich może należała — zdaniem bezim iennego a u to ra — i w er­ sja p rzek azan a przez D ługosza?...

Sam a ta rozbieżność wersyj świadczy, że legenda św ięto­ k rzy sk a różne przeżyw ać m usiała koleje, przez wiele u st i rą k przechodzić w ciągu wieków. K rążyła niew ątpliw ie po w szyst­ kich klasztorach b en edyktyńskich jako trad ycja zakonna, może n aw et w postaci kronik klasztornych, podobnie jak to było z podaniem o W alterze Udałym, W isław ie i H elgundzie \ Od zakonników m ogła się drogą u stn ą przedostaw ać do szerszych św ieckich w arstw społeczeństw a, k tó re ją dalej zniekształcały. Oficjalna jed n ak lite ra tu ra — w postaci k sią g historycznych czy żywotów św iętych — odtąd przew ażnie, o ile chodzi o le­ gendę św iętokrzyską, szła śladam i Długosza. Nic dziwnego, skoro Długosz b y ł ojcem historji polskiej, a dzieło jego stan o ­ wiło na długie wieki bazę operacyjną dla różnych pom niejszych, rzadko oryginalnych dziejopisów. P ełną dłonią czerpali z „Lon­ g in a “ także hagjografow ie, zw łaszcza że jego dzieje, p rzen i­ k n ięte m yślą katolicką i pisane z p u nk tu w idzenia osoby d u ­ chow nej, zgadzały się z duchem religijnym w ieku XVlI-go i pierw szej połowy XVIII-go. Po w spom nianym i cytow anym już Pruszczu zasługuje tu na uw agę głównie ks. Florjan Ja ro ­ szewicz, k tó ry w wielce poczytnem a sążnistem dziele „Matka św iętych P o lsk a“ (1767) zam ieścił pod dniem 3 stycznia: „Ży­ w ot błogosław ionego (!) Bolesława C hrobrego, pierw szego króla polskiego, ex Jo an n e Longino, Crom ero, Paprocio et aliis scrip­ to rib u s “. Legenda św iętokrzyska niew iele się tam odm ieniła — przew ażnie w szczegółach drugorzędnych 2.

„Trafiło się pew nego czasu, gdy Bolesław około Kielc polowaniem się rozryw ał, p rzy by ł do niego w dzięczny gość, św ięty E m eryk, królewicz węgierski, któ rem u Bolesław był stryjem . W ięc gdy po uprzejm em pow itaniu w raz z sobą polo­ wali i za jeleniem się zapędzili, napadli na daw ne ru in y i roz­ walm y, o których sądzili, że jeszcze przed potopem m usiały tam być m ieszkaniam i daw nych olbrzym ów , a z tych rozw alin g ó ra się w ielka zrobiła, k tó re gdy długo objeżdżali, św. E m e­ ry k bardzo się delektow ał m iejscem , a nocy jednej m iał wi­ dzenie i objaw ienie od Boga, że to m iejsce jako sposobne,

1 Zakrzewski, Źródła podań tyniecko - w iślickich str. 360.

2 Matka Św iętych Polska, str. 6; myli się Bruchnalski (Legendy o Chrobrym w górach, Słow o Polskie grudzień 1925 i styczeń 1926), utrzy­ m ując, że Jaroszew icz pierw szy pisał o m ieczu an ielsk im Bolesław a.

I. R O Z PR A W Y . — L e g e n d a ły s o g ó r s k a o B o le sła w ie C h robrym . 3 3

(11)

3 4 I. R O Z PR A W Y . — J o z e f B ir k en m a jer.

o b ran e było na m ieszkanie sługom Boskim na pustyniach m ie­ szkającym . Co gdy n azajutrz oznajm ił Bolesławow i królow i, chętliw ie na to p rzystał. Góra ta zw ana b y ła Łysica, jako sk a­ lista i nieurodzajna. W ięc na niej król pobożny nieodw łocznie klasztor dla zakonników św. B enedykta założył i królew ską w spaniałością ubogacił. Kościół przy tym że klasztorze z g ru n tu w ym urow ał pod ty tułem św. K rzyża, a to stąd, że św. E m eryk królew icz w znacznej sztuce Drzewo św. K rzyża krw ią Zbawi­ ciela naszego skropione, k tó re m iał z sobą, na wieczne czasy d aro w ał“.

Broszurki z opow iadaniam i o założeniu k lasztoru św ięto­ krzyskiego — czasem różniące się w szczegółach — znaleźć m ożna jeszcze dzisiaj na strag anach odpustow ych. Świadczy to o popularności legendy, k tóra dzięki kaznodziejom m ogła z kościoła zaw ędrow ać pod strzechy.

2.

Z legendy łysogórskiej rozw inęło się m oże z czasem po­ danie o Chrobrym w górach karpackich, k tó re w różnych przekształceniach tu ła się po dziś dzień w naszej literatu rze. Pierw szy ślad tego podania spotyka się w w ieku XVII, w pracy „uczonego“ M ichała Chruścińskiego : „Opisanie ciekaw e gór Ta- tró w “ n a p is a n e j1 ponoć tuż po r. 1637 (?), a ogłoszonej w XX w. Oto tek st odnośnego rozdziału tej p rac y :

„Item na M ichałowym gruncie są dwie dziury, także sam o. N. B. W czerw onym lesie jest buda kam ien n a z kam ienia postaw iona. Na kam iennej ścianie zobaczysz króla B o l e s ł a w a , k t ó r y j e d z i e n a k o n i u , a g o n i j e l e n i a z d w o m a p s a m i , a t e n j e l e ń m a k r z y ż m i ę d z y r o g a m i , a przy zadnich nogach tego konia, co król na nim siedzi, słońce, m ie­ siąc i gw iazda jedna. Ten k r ó l j e d n ą r ę k ą p o k a z u j e n a d r u g ą s t r o n ę k u k r z y ż o w i ; przy tym krzyżu szukaj ; na ścianie na lewej ręce jest tam dziura zapraw iona, odważ kilo­ fem, wleź do niej, odbierz, co tam znajdziesz, chw al Pana Boga i na ubogich pam iętaj“ 2.

W ydaw ca tego zabytku, S tanisław Eljasz Radzikowski, w y­ raża m niem anie, że w yobrażenie króla Bolesława może się od­ nosić do pobytu Bolesław a II Śm iałego na W ęgrzech. Hipotezę Radzikow skiego — już jako rzecz pew ną — pow tórzył F. Hoesick w swej książce, „T atry i Z ako p an e“ (1925): „W tajem niczych przew odnikach po T atrach z XVII i XVIII w ieku, tzw. spiskach

1 St. Eljasz Radzikowski tak się wyraża o tym zabytku: „Papier, kształt pism a, wreszcie pisownia wskazują, że rękopis może pochodzić z w ieku XVIII. Treść sama pozwala go odnieść do okresu o lat sto w cześniejszego, mniej- w ięcej do pierwszej połow y w ieku XVII“. (Pam. Tow. Tatrz. 1905, str. 63). Sam autor w spom ina: „roku 1637, w ostatnich [ = niedaw nych] dniach sta­ rości m ojej“ (ib. 94).

(12)

i. R O Z PR A W Y . — L eg e n d a ły s o g ó r s k a o B o le sła w ie C hrobrym . 3 5

przeznaczonych dla poszukiw aczy skarbów , także znajdują się w spom nienia o B olesław ie Szczodrym , jak np. w jednym z ta ­ kich przew odników z XVIII wieku w skazane jest m iejsce „na M ichałowem w czarnym lesie“, gdzie na skale w yobrażon jest król Bolesław, k tó ry goni jelenia za dwom a psam i“... К

W olno wierzyć, że kiedyś m ogły istnieć jakieś podania o królu-tułaczu, dążącym przez K arpaty do W ęgier, a naw et że podania te przeszły z czasem na osobę Chrobrego. W szak m ieszanie zasług i czynów „m ężnych B olesław ów “ często zda­ rzało się w litera tu rz e polskiej i przedtem i potem . Co więcej, legendę g órską o Chrobrym — kiedykolw iek ona pow stała — mogło podtrzym yw ać i to, że z góram i wiązała się postać j e ­ szcze jednego Bolesława — a m ianow icie W stydliw ego, m ęża św. Kingi, tej, k tó ra z W ęgier przez K arpaty do Polski p rzy ­ była, w K arp aty przed T ataram i uciekała, a w reszcie na resztę dni żyw ota w sądeckim klasztorze osiadła. ...W każdym razie jesteśm y tu tylko w sferze — hipotez...

Jed n ak że czyż i sam C hrobry był karpackim górom cał­ kiem o b c y ? B ynajm niej! Przypom nijm y sobie — za dziejopi- sam i — pew ne fakty z jego żywota, lub jem u w spółczesne. Zobaczym y, że już on sam miał, a przynajm niej mógł mieć z tem i góram i pew ien pośredni lub bezpośredni związek. W arto p rzy ­ pom nieć najpierw , że znaczna część k ro n ikarzy — a za nimi naw et niektórzy uczeni badacze — tw ierdzą, jakoby C hrobry zaw ojow ał oba stoki K arpat. „Bohem os atq u e U ngaros edom uit“ pow iada o nim rocznik m ało p o lsk i2. Zdanie Galla, iż Bolesław „w ielokrotnie W ęgrów w boju przem ógłszy, całą ich ziemię aż po Dunaj pod swoje berło z a g a rn ą ł“ przyjm uje bez zastrze­ żeń Szajnocha, dodając swoje tezy : „C hrobacja czyli Pogórze obejm ow ała oboją stro n ę Tatrów , tak północną ku W iśle, jak południow ą ku Dunajowi. Niegdyś była ta k rain a częścią daw ­ nego Św iętopełkow ego p aństw a W ielkiej Morawji. Po jego upadku przypadła ona pod ojcem M ieszka (ok. 906 r.) do Pol­ ski. Za M ieszka opanow ali ją Czesi, lecz w edług najdaw niej­ szego św iadectw a samych Czechów (Cosm as ad a. 998) tylko po góry, k tó re są za K rakowem , a n azy w ają się T a try “. Zdo­ byw szy Kraków (w r. 999) C hrobry „rozciągnął swoje zw y­ cięstw a ponad dalszą, z atatrzań sk ą część ziemi k rak o w sk iej“ 3. Nie w szyscy historycy podzielają tę w iarę. Szujski zdanie Galla op atruje pytajnikiem , a już daw niej Marcin Bielski w y­ rażał pow ątpiew anie : „Pisze K adłubek, iżby ten król miał po­ siąść w ęgierskie państw o aż do D unaju, ale jakoż to m ogło być, gdyż on dobrze z królam i w ęgierskim i m ieszkał“.

Uwaga trafn a. W szak w iększość k ro n ik mówi o dobrych, przyjacielskich stosunkach, łączących W ęgry z Polską za Bo­

1 Str. 85 nn.

2 Monum. Pol. Histor. III, 141. 3 Boi. Chrobry 1849, str. 98—9.

(13)

lesław a i św. Stefana. „Ścisłe i praw ie n ieprzerw ane stosunki, jakie łączyły naród polski z narodem w ęgierskim “ — pisze prof. A dorian Divéky — zaczynają się już za tych dwóch w iel­ kich królów i jeżeli m ożemy w ierzyć późniejszym kronikom , to wówczas już były bardzo ożywione... pomimo że m iędzy tem i dwoma krajam i ciągnęły się K arpaty, lasam i p o k ry ty w y­ soki łańcuch gór, co wówczas stanow iło w ażną przeszkodę k o ­ m unikacyjną. Dwa te kraje nie m iały jeszcze w spólnej granicy, gdyż olbrzym ie puszcze ciągnęły się m iędzy niem i i dopiero krok za krokiem wycinali je z jedndj stro n y osadnicy polscy, z drugiej w ęg ierscy “ h

Dowodem stosunków , jakie łączyły dw ór polski i w ęgier­ ski, są częste związki m ałżeńskie m iędzy dom em Piastów i A rpadów. Oto co dalej pisze D ivéky: „Nietylko pod wzglę­ dem politycznym , ale i pod względem kościelnym spotykam y węzły łączące dwa narody... A stry k A nastazy, k tó ry znan y jest jako opat klasztoru B enedyktynów w Trzem esznie, piastow ał później godność arcy bisk u p a na W ęgrzech. Za czasów Bole­ sław a C hrobrego przybyw a z Polski dwóch św iątobliw ych e re ­ m itów i osiada n a górze Zobor koło N yitry. Je d e n z nich to sław ny p ustelnik XI. wieku Św ierad, o którym pisze legenda, że „tak w yrósł z pośród chłopstw a, jak róża pom iędzy kolcam i“ , drugi zaś to jego uczeń Benedykt. Zdaje się, że pochodzili oni z ziemi sandom ierskiej, z Opatowca, któ ry znajdow ał się na lew ym b rzegu W isły naprzeciw ujścia Dunajca. Szli oni tą p ra ­ s ta rą drogą, k tó ra prow adziła wgórę D unajca aż do Sącza, pó­ źniej wzdłuż Popradu do źródła W agu aż do D unaju. Żyw oty ich opisał M aurus, opat b en ed y k ty ń sk i w Pannon h alm a, pó­ źniejszy biskup w Pięciukościołach — Pécs (1075); mówi o n o nich, że żyli w czasach św. Stefana i przyszli „de te rra P olonorum “ do W ęgier; M aurus słyszał od sam ego B enedykta, jakie św ięte i ascetyczne życie prow adził Św ierad, którego legenda zwie Zoerardem , B enedykt później po śmierci Św ierada przebyw ał w jaskini na Skałce nad W agiem, ale po trzech latach pobytu zabili go zbójcy“.

Z polskich źródeł dotyczących owych stosunków kościelno- religijnych m iędzy W ęgram i i Polską, dość w ym ienić D ługosza, który o Św ieradzie w kilku m iejscach dzieła sw ego wspom ina. Przez tych erem itów i benedyktynów dow iadyw ano się o tem, jak w yglądają owe n iep rzeb y te K arpaty czy „Alpy S arm ack ie“. Oni też wieść o Bolesławie, dobroczyńcy swoim, szerzyli daleko, utrw alali ją w odpisach swych kronik, a n aw et opow iadali ludowi, łącznie z legendą łyso g órsk ą lub żyw otem św. W ojcie­ cha czy pięciu m ęczenników kazim ierskich.

Że legenda św iętokrzyska m ogła się szerzyć i w górach, i tu nowem i szczegółam i się bogacić, jest rzeczą dość praw ­

3 6 I· R O Z PR A W Y . — J ó z e f B irkenm ajer.

(14)

I. R O Z PR A W Y . — L eg e n d a ły s o g ó r s k a o B o le sła w ie C hrobrym 3 7

dopodobną. W szak koło Nowego Targu, na w yżynie wsi Obi­ dowe] znajduje się starodaw ny kościół św. Krzyża, k tó ry sa ­ mem swojem „w ezw aniem “ stw ierdzał filjację z Łysej G ó ry 1. Mogły się więc tutaj przenieść szczegóły owej legendy o „najw yższej górze w P o lsce“, gdzie przechow yw ano relikw ję Krzyża św. Nb. rzecz szczególna, że ów podhalański „Św ięty K rzyż“ zw iązano z czasem istotnie z osobą Chrobrego... Oto co czytam y u W incentego Pola w „O brazach z życia i podróży“ :

...Aż lud u w eselić

i m iędzy ojców polany podzielić ściągnął król w góry ze stolicy sw ojej i stanął w Gorcu, gdzie „Św ięty Krzyż“ stoi ; a b ył to mocarz potężny i dobry;

dziad w szystkich królów — zwan B olesław Chrobry. P rzedew szystkiem zaś zważyć należy, że przez góry k a r ­ packie p rz e c ie — m niejsza o to, przez jak ie przełęcze czy do l i n y ! — pr zybył (czy p rzybyw ał raz po raz) z W ęgier do Polski św ięty E m eryk, dążąc w odwiedziny do swego kuzyna, Bole­ sław a C h ro b reg o 2. Niewiadomo czy na spotkanie swego gościa w yjeżdżał Bolesław aż w góry k arpackie — choć i to być mogło — jest to zresztą w tym w ypadku rzecz dla nas zgoła obojętna. W iem y w każdym razie, że w edług starej legendy przebyw ali z sobą razem w innych górach, przez Długosza n a ­ zw anych „najw yższem i w P olsce“ — a m ianow icie w górach św iętokrzyskich. I oto jesteśm y na w łaściw ym tropie.

Owe łow y królew skie, o których w spom ina „sp isek“, n a ­ stępnie ów jeleń cudow ny, a zwłaszcza godło K rzyża, na które król Bolesław w skazuje - w szystko to niem al ku b ek w kubek przypom ina legendę Długoszową, a jeszcze więcej „Powieść rzeczy iste j“. Legenda ta zatem zaw ędrow ała z gór św iętokrzy­ skich w K arp aty i w nich się zaklim atyzow ała. Ja k ą drogą tam d o ta rła ? N apew no nie wiemy, ale trudności żadnych dla owego jej pochodu nie widzimy. Przypom nijm y sobie, że jeszcze za Bolesława C hrobrego osiadali w K arpatach i na P o d k arp a­ ciu różni pustelnicy, biorący sw ą reg u łę od erem itów łysogór- skich. zatem oni już tą „wieść cudo w n ą“ szerzyć mogli, a n a­ w et przedstaw iać ją pędzlem czy — ja k na ścianie owej „b u d y “ — w rzeźbie na kam ieniu. Może istn iały i zapiski, ręk ą

1 O czyw iście chodzi tylko o filjację k u l t u relikw ij św . Krzyża, a nie o jakieś zależności adm inistracyjne czy m etropolitalne od opactwa b ene­ dyktyńskiego. Kult św . Krzyża, tak niebyw ale rozw inięty w Polsce Całej, n ie­ w ątpliw ie wzór sw ój, jeżeli n ie początek, czerpie z Łysej Góry.

2 Nie w chodzę w to, czy legenda o pobycie św. Emeryka w Polsce jest wiarygodna z punktu w idzenia historycznego; gdy chodzi o w ątek l i t e ­ r a c k i , sprawa to drugorzędnego znaczenia. Gwoli lojalności nadm ienię, że legendę ow ą pierw szy zbijał u nas Naruszewicz, choć nieco stronniczo (da­ jąc w iarę jednym źródłom, a innym nie dając); głębszej krytyce poddał ją m in. ks. Gacki. Na związek jej, wzgl. podobieństw a z podaniem o św. Hu­ bercie, zwracali już uw agę uczeni.

(15)

3 8 I. R O Z PR A W Y . — J ó z e f B irkenm n jer.

owych pustelników w chwilach wolnych d o k o n an e? Pew niejszą je st rzeczą, że dotrzeć mogły tam i książki, legendę ową za­ w ierające; wszak „Powieść rzeczy iste j“ m iała w sam ym tylko w. XVI conajm niej dw a w ydania. W owe czasy już nie uw ażano gór św iętokrzyskich za „najw yższe“ w Polsce, więc owo okre ślenie Długoszowe łatw o mogło się przenieść na „ K ręp ak “, jak wówczas lubiano zwać ogólnie całe K arpaty. Ale tu znów tylko... dom ysły...

Rzeczony „sp isek “ — acz niew ątpliw ie zaw iera w sobie pew ne odgłosy legendy o C hrobrym — sam w sobie jednak bynajm niej nie m a c h a ra k te ru jakiejś legendy, tem m niej zaś utw oru literackiego. Odgłosy owe zresztą — jak widzieliśm y — są słabe, a ponadto niem al nie przy no szą nowych m otywów. Za nowy m otyw uw ażać można eonajw yżej w prow adzenie Bo­ lesław a w postaci — skam ieniałej. Kto wie, może tu właśnie należy szukać początku m otyw u o „śpiącym “ królu i jego r y ­ ce rz a ch ? Ów rzekom y sen legen d arn y, k tórym zajęła się z cza­ sem literatu ra, nieraz w łaśnie był „snem k am ienn ym “ — nie­ tylko w przenośnem ale i dosłow nem znaczeniu :

„ G ó r a l e ' a t r z a ń s c y , lud który dzisiaj może najlepiej przypom ina nam Bolesławow ych rycerzy, w ierzą w jego zm ar­ tw ychw stanie w przyszłej narodow ej chwili. W skałach ta trz a ń ­ skich siedzi podług nich skam ieniały Bolesław ze swym hufcem “ . Tak pisał Józef Szujski w sw ych „Dziejach P olskich“ w y­ danych w r. 1862. W owym to czasie — około połow y XIX w ieku — karp acka „leg en da“ 1 już się sk rystalizow ała (Pol, Go­ szczyński), a dzięki filjacjom literackim pow tarza się po dziś dzień (Kasprowicz, Stasiak etc.).

Doszły do tego jednak i w pływ y innych w ątków legendo­ w ych i literackich, których om ówieniem zajm ujem y się w roz­ dziale osobnym . C hrobry zresztą niezaw sze p rzedstaw iany był jako śpiący — raczej tylko jako kryjący się w górach.

M niejszy zasięg m iała w późniejszej literatu rze pięknej legenda łysog ó rsk a o łowach królew skich, fundacji klasztoru i ofiarow aniu krzyża św iętego kościołowi ben edyktyńskiem u. P o trącan o o nią przew ażnie nieznacznie, na m arginesie niejako innych w ątków Chrobrow skich 2. Zdarzało się, że legendę tę um iejscow iano także i w innych okolicach Polski. Uczynił to

1 Bruchnalski (1. c.) za twórcę jej uważa G oszczyńskiego (Król Zam­ czyska). Mniemanie to można uważać za słuszne, gdy chodzi o m otyw „Chro­ brego w górach“ ; jednakże gdy brać pod uw agę m otyw „snu i przebudzenia Chrobrego“ (wzgl. królów i bohaterów polskich), tedy warto przypomnieć utw ory w cześniejsze i niezależne od „Króla zam czyska“, a m ianow icie „Ka­ tedrę na W aw elu“ Edmunda W asilew skiego (oraz kilka jego drobnych utw o­ rów), a przedew szystkiem „Treny“ księdza Józefa M orelowskiego (1795). Pi­ szę o tem w rozdziale osobnym .

2 Przeoczył ją Ejsmond w „W ielkich Łowach królów P olsk ich “ (1927); zajął się nią dopiero w projektowanym cyklu opow ieści na tenże tem at, którego nie pozw oliła mu w ykończyć śm ierć przedwczesna.

(16)

I. R O Z P R A W Y . — L eg e n d a ły s o g ó r s k a o B o le sła w ie C hrobrym . 3 9

np. Józef G ra jn e rt w popularne] pow iastce p. t. „Michno K a­ r a ś “ (Poznań 1893, str. 33 nn.), gdzie zarów no łow y królew ­ sk ie jak i sam otnię erem icką przeniósł w lasy w ielkopolskie, nie w spom inając jednakże o św. E m eryku ani jego darze. Naj­ żywiej in tereso w ał się leg end ą ły so gó rsk ą i najlepiej był z nią obznajom iony sy n gór św iętokrzyskich, Stefan Żerom ski, k tóry podobno w m łodocianych latach projektow ał czy też napisał u tw ór na jej tle osnuty. J a k d okładnie znał różne w ersje legendy — od roczników św iętokrzyskich, „Powieści iste j“, Długosza aż po zapiski W óycickiego, ks. G ackiego i żyw ą je ­ szcze w ow ych stronach trad ycję — świadczy następu jący rozdział ostatn iej jego książki, „Puszczy jodłow ej“ : „Z tegoż gródka, n a K ielcach w zniesionego, w yszedł w ęgierski książę Em eryk i poniósł w ręk u św ięty krzyż na Łysieć, gdzie już król polski, im ieniem M ieczysław, a może Bolesław, przezw i­ skiem C hrobry, a może K rzyw ousty —- budow ał był kościół niew ysoki, g rub y , sztu k ą daw ną grecką z kam ienia postaw iony. Tenże król sprow adził d w u n astu braci ben edy ktyn ó w , pocho­ dzeniem i językiem W łochów z góry K assynu i w klasztorze na Łyścu osadził. D ługo szedł k o rze n istą i piaszczystą drogą książę E m ery k w tow arzystw ie b isk u pa krakow skiego Lam berta, niosąc z czcią pięć ułam ków Krzyża św iętego, w praw ionych w złoty krzyż o pięciu ram ionach. Srogi lud leśny nie ważył się napastow ać ty ch bezbronnych pątników . Ciążyła już nad jego sam ow olą m ocna ręk a królew ska, a ślady tej zostały

w nazw ach g ó r: Góra Książęca, G óra K ró lew sk a“.

Zajął się Żerom ski legendą św iętokrzyską także i w „Sno­ bizm ie i p o stęp ie“ (str. 160 —165), ale w łasnej inw encji literac­ kiej nie w prow adzał, tylko idąc torem ks. Gackiego, k ry ty k o ­ w ał legendę Długoszową. Dwa zdania — o św. E m eryku, co niósł „pięć ułam ków k rzy ż a “, oraz o biskupie Lam bercie, co szedł „korzenistym szlakiem w śród puszczy“ — z m ałem i zmia­ nam i dostały się do „Puszczy jod ło w ej“. Zam iast Bolesława K rzyw oustego, w spom niany został ty m razem K ędzierzaw y. P rzytoczył też Żerom ski tek st nap isu n a ścianie kościelnej (r. 1806), treścią nieco przypom inający „Powieść is tą “.

Skoro o Żerom skim mowa, w arto zaznaczyć rzecz jeszcze jedną, O ile m iał słuszność Szujski, nazyw ając C hrobrego „naj­ popularniejszą narodow ą p o stacią“, bo istotnie żadna postać naszych dziejów nie doczekała się takiej chw alby w poezji, ted y stw ierdzić należy, że dwaj tylko poeci polscy um ieli W iel­ kiem u Królowi złożyć hołd jego godny. Byli to dw aj z pośród n ajw ięk szy ch : Słow acki i Ż e ro m sk i1...

1 Pierwszy w „Królu D uchu“, drugi w „W ietrze od morza*, „Udałym W algierzu“, „Dumie o h etm an ie“, „Biczach z p ia sk u “ etc. Dziś piękne rokuje nadzieje sw em i „Rapsodami o Chrobrym“ (ogłoszonem i tylko w urywkach) Edward Ligocki.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po 1939 roku Mieczysław nie odwiedził już Polski, nie spotkał się również z ojcem. Rozmawiał z nim jedynie jeden raz przez

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej CUPRA i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej

 rozpropagowanie konkursu wśród uczniów oraz zebranie zgłoszeń od rodziców,1.  sporządzenie i wysłanie do organizatorów

Kiedy drzwi otworzyły się, stanęła w nich Hermiona.. Wyglądała

Wersja elektroniczna pracy przechowywana jest w systemie ESOS oraz wprowadzana do Ogólnopolskiego Repozytorium Pisemnych Prac Dyplomowych (ORPPD). Zgodę na udostępnienie pracy

Peter Goldmann Coaching Und Consulting Austria

o Zamawiający dokona oceny spełnienia przez Wykonawców warunków udziału w postępowaniu na podstawie złożonych dokumentów i oświadczeń wymaganych zgodnie z pkt 7 SIWZ -

Ilekroć mowa jest o miesięcznym koszcie elementu wyposażenia opcjonalnego rozumie się przez to zwiększenie raty miesięcznej CUPRA i CUPRA Leasing Moc Niskich Rat wyliczonej