• Nie Znaleziono Wyników

Henryk Sienkiewicz - krytyk i teoretyk literatury

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Henryk Sienkiewicz - krytyk i teoretyk literatury"

Copied!
57
0
0

Pełen tekst

(1)

Janina Kulczycka-Saloni

Henryk Sienkiewicz - krytyk i

teoretyk literatury

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 47/4, 389-444

(2)

J A N IN A K U L C Z Y C K A -SA L O N I

HENRYK SIENKIEWICZ KRYTYK I TEORETYK LITERATURY

1. K rytyka literacka epoki Sienkiewicza

Wśród rozlicznych problemów, przed którymi staje badacz lite­ ratury polskiej drugiej poł. XIX w., do najtrudniejszych, ale i naj­ ciekawszych należy problem krytyki literackiej tego okresu. Już na pierwszy rzut oka stwierdzić można, że okres ten nie ma swego Mochnackiego, że nie w ydał nikogo, kto potrafiłby skupić koło siebie pisarzy i działaczy literatury i stworzyć z nich zwartą grupę — szkołę reprezentującą określony program artystyczny i walczącą o jego realizację. Niektóre wcześniejsze artykuły Piotra Chmielow­ skiego pozwalają suponować, że marzyła mu się taka właśnie rola, ale rychło z niej zrezygnował zajmując już w pierwszej swojej pu­ blikacji książkowej 1 rolę sum iennego rejestratora i historyka zja­ w isk literackich. Co więcej, nie m am y też czasopisma, które by przez czas dłuższy było takim ośrodkiem koncentrującym rozpro­ szone dążenia. Kilka czasopism 2 do tej roli pretendowało, ale nie potrafiło się wysunąć na czoło bogatej ilościowo i interesującej ja­ kościowo produkcji czasopiśmienniczej Kongresówki 3.

Niemniej refleksja teoretyczna nad literaturą — zarówno w sen­ sie wytyczania jej przyszłych dróg, jak oceniania osiągnięć — miała 1 Ta zm ian a sta n o w isk a w id oczn a je s t d o sk o n a le przy zesta w ien iu artykułu

M ł o d e s i ły ( A t e n e u m , 1880, t. 1, z. 1) z k siążk ą L it e r a tu r a p o ls k a ostatn ich la t s z e s n a s t u (W ilno 1881).

2 N ie w ą tp liw ie ta k ie am bicje m iał W ę d r o w i e c pod redakcją W i t ­ k i e w i c z a oraz p ó źn iejszy G ł o s .

3 R ozw ażan ia obecne, zm ierzające do o k reślen ia m iejsca S ien k iew icza na tle ó w czesn y ch sp o ró w i p rob lem ów literack ich , m u szę z k on ieczn ości w ob ec­ n ej fa zie m ojej p racy oprzeć ty lk o na m a teria le za czerp n ięty m z cza so p iśm ien ­ n ic tw a K on gresów k i.

(3)

swoich reprezentantów mniej lub więcej samodzielnych, mniej lub więcej konsekwentnych. Każde w łaściw ie czasopismo warszawskie — czy to codzienne, czy bardziej wyspecjalizowane — miało swój dział literacki, a niekiedy naw et usiłow ało głosić i realizować jakiś pro­ gram artystyczny. Jednak były to poczynania rozproszone, niekon­ sekwentne, wśród których trudno było rozeznać, kto przyjaciel, a kto wróg. Niech jako przykład wystarczy polemika stawiającego pro- gram literatury realistycznej J e lle n ty 4 z Prusem i W itkiewiczem, także o tę literaturę walczącymi, oraz stanowisko P r a w d y 5 w o­ bec Emila Zoli, w tym samym numerze potępiającej autora Germi-

nalu, że u włączył swojej godności ubiegając się o przyjęcie do tak

strupieszałej instytucji jak Akademia, i chwalącej Akademię za to, że nie przyjęła w poczet swych członków tak trywialnego pisarza jak Emil Zola.

Jeżeliby uciec się — zresztą zrobił to już jeden ze współczes­ nych 6, do znanego określenia Ferdynanda Brunetière’a, że krytyka była zawsze duszą literatury francuskiej, trzeba powiedzieć m eta­ forycznie, że literatura polska była w tym okresie pozbawiona duszy, a w każdym razie myśli, rozeznania sytuacji ogólnej i swojej w ła­ snej, świadomości celów, do których dąży, i środków, którymi rozpo­ rządza 7. A jeżeli dalej będziemy odwoływać się do analogii z litera­ 4 C. J e l l e n t a , Z a k a p t u r z o n y id e a liz m . P r a w d a , V III, 1888, n ry 35— 36. 5 W artyk u le L it e r a tu r a fr an cu ska, „ P ie n i ą d z “ E. Zoli ( P r a w d a , X I, 1891, n r 22) L eon W i n i a r s k i d ał en tu zja sty czn ą ocen ę tw órczości Z oli jak o n a jw y ższeg o o sią g n ięcia w literaturze eu ro p ejsk iej, A lek sa n d er Ś w i ę t o ­ c h o w s k i zaś w L i b e r u m veto , za m ieszczon ym w tym sam ym num erze, pisał, ż e n ie dałby sw e g o gło su za Zolą, gd y b y b y ł u p ow ażn ion y do w y p o w ia ­ dania s ię w tej sp ra w ie, bo „każdy k ieru n ek w sztu ce je s t dobry i u p raw n ion y, k tóry je s t szczery, a każdy je s t zły i n ieu sp ra w ied liw io n y , k tóry je s t skłam an y. Otóż Zola je st n ajzn ak om itszym kłam cą X IX w ., ch ociaż się n a zy w a n a j­ w iern iejszy m jego m alarzem . N iepraw da, ażeb y rzeczy w isto ść b y ła tak ohydna, n iep raw d a, ażeby tak a jej ohyda m ogła być g łó w n y m m a teria łem sztuki, i n iep raw d a, ażeby Zola w to w ie r z y ł“.

6 Zob. A. L a n g e g o w stęp do szkiców : E. P r z e w ó s k i , K r y t y k a l i te r a c ­

ka w e Francji. T. 1. L w ó w — W arszaw a 1899, s. 4.

7 Już J. T. H o d i [Józef T o k a r z e w i c z ] — m ało znany, a ory g in a ln y i godny zbadania p u b licy sta — zw ra ca ł u w a g ę (K r y t y k a n a sz a w w i e k u X I X . K ł o s y , 1873, t. 17, nr 425) na n iedorozw ój p olsk iej k ry ty k i, jej sta n o w i p rzy ­ p isując przede w sz y stk im fak t, że k u ltu ra p olsk a je s t uboga i zaniedbana. „Czemu? bo brak n am zm y słu M ochnackiego, bo n ie u m iem y w a rto ści n a tu r a l­ n y ch p rzek ształcać na w artości ob iegow e, k ażd em u d ostęp n e [...]. C zyliż inaczej s ię d z ie je i z literaturą? W ciem n ym le s ie b e le w e lo w sk ie j eru d y cji, w k w ie ­ ciste j, p o sam ą szy ję w y ra sta ją cej tra w ie p o ezji n aszej, w e w n ętrzu n ieb o ­

(4)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y 391 turą francuską — do czego upoważnia nas niezw ykle bliskie współ­ życie kultury polskiej z francuską w omawianym okresie — znalazła się ona w sytuacji szkoły naturalistycznej w momencie, kiedy za­ wiódł ją H ipolit Taine jako teoretyk. Sytuację tę określił Zola 8 jako los armii bez wywiadu, tj. bez żołnierzy nie tyle najodważniejszych, ile mających najlepsze rozeznanie terenu. Różnica zaś będzie ta, że Zola podchwycił porzucony przez Taine’a sztandar, nasza zaś literatura nie miała ani sztandaru, ani chorążych 9.

W tej sytuacji działalność krytyczna w ielkich pisarzy nabiera specjalnej wagi — ich wypowiedzi bowiem reprezentują ogromny autorytet, ten właśnie, którego brakuje mniej czy więcej szczęśli­ wym harcownikom na n iw ie krytyki literackiej. Formułowane przez nich postulaty czy programy artystyczne, dokonywane oceny w iel­ kich osiągnięć literackich mają na swoje poparcie jeden ważki argu-ty czn y ch K arp at filo z o fii sło w ia ń sk iej, k tóż się k ied y rozejrzał ja k n ależy? K to z ty ch n a tu ra ln y ch w a rto ści p o k u sił się w y cią g n ą ć c a ły zasób w artości za m ien n y ch ? “

O ty m sa m y m zja w isk u p is a ł n ie c o później k ry ty k P rusa (J. G., A l e k s a n d e r

G ło toack i ( B o le s ła w Pru s) . K ł o s y , 1886, t. 43, nr 1113), stw ierd za ją c, że

ta le n tó w w litera tu rze p o lsk iej n ie brak ow ało. „B rakło n am dotych czas dobrej, na szero k ich p o d sta w a ch opartej k ry ty k i, brakło jasnej św iad om ości zadań a rty sty czn y ch w ogóle... W sferze sztu k i, tak sam o jak w in n y ch sferach, ch o d ziliśm y om ackiem , tw o rzą c z n ad m iaru siły, która dróg sw o ich n ie znała, n ie szu k a ła “.

J eszcze w yraźn iej sfo rm u ło w a ł to sp o strzeżen ie C ezary J e l l e n t a (D w i e

plagi. II. P r a w d a , V III, 1888, n r 11) pisząc, że w sp ó łcześn ie działa w ielu

w y b itn y ch h isto ry k ó w litera tu ry k om en tu jących w ie lk ą ep ok ę M ickiew icza, n a to m ia st n a jzu p ełn iej ob ojętn ych dla w sp ółczesn ości. „D laczego n ie pom yślą, ile k lęsk u m y sło w y ch k ry je się w ta k drobnych n a pozór rzeczach, jak zbu­ tw ie n ie k ry ty k i b ieżącej w te d y w ła śn ie, gd y od b yw ać się p o w in ien d on iosły proces u k ształtow an ia opinii, d em ok ratyzacji p ojęć estety czn y ch i p raw dziw ej w y m ia n y sądów , i tam , gd zie ca łe ży cie zb iorow e skupia się w ob ręb ie lite r a ­ tu ry n a d o b n ej“.

8 D o c u m e n ts littéra ires. É tu d e s e t p o r t r a it s . P aris 1881, s. 336.

9 Z w rócił już na to u w a g ę S a m u el S a n d l e r w sw o jej m on ografii o B ro ­ n isła w ie B iałob łock im (U p o c z ą t k ó w k r y t y k i m a r k s i s t o w s k i e j w Polsce. W ro­ c ła w 1954, s. 55. S t u d i a H i s t o r y c z n o l i t e r a c k i e pod red. Jana К o 11 a. T. 21), pisząc: „W idział [B iałobłocki] tych sp rzym ierzeń ców w ła śn ie n ie w ów czesn ej k rytyce, która b yn ajm n iej n ie torow ała drogi realizm ow i k rytyczn em u , lecz w sw y c h n a jw y ż sz y c h n a w e t osią g n ięcia ch ograniczała drogę rozw oju litera tu r y rea listy c zn ej i w y p a cza ła ją, sp ych ając w a lk ę o sztu ­ k ę realizm u k rytyczn ego na tory fo rm a listy czn y ch d y sk u sji (S ygietyń sk i, zw łaszcza W itkiew icz). N ie p rzyp ad k ow o w ty m ok resie najd ojrzalszą m yśl e stety czn ą reprezentują n ie au gu row ie k ry ty k i p o zy ty w isty czn ej (jak C hm ie­ low sk i), lecz w ła śn ie w ie lc y p isarze o k resu “.

(5)

ment — że głosi je popularny, ceniony szeroko pisarz. I tu trzeba przyznać, że nasza „wielka trójca“ od tej roli się nie uchyla, uczest­ nicząc w sporach i polemikach literackich w łaściw ie ciągle, zarówno wtedy, gdy sprawą dnia jest sform ułowanie programu literackiego (tj. w latach 1868'— 1872, a potem 1881— 1883), czy też wówczas, gdy konieczne jest zajęcie stanowiska wobec w ielkich zjawisk literatury polskiej i europejskiej. Piękną kartę w dziejach polskiej krytyki literackiej ma Orzeszkowa (przypomnijmy chociażby jej m łodzień­ czy artykuł Kilka uwag nad powieścią lub doskonałe studium O po­

wieściach T. T. Jeża 10), większą prawdopodobnie rolę odegrał Prus 11

mający znacznie żywsze zainteresowanie dla zagadnień teoretycz­ nych estetyki w ogóle; rolę Henryka Sienkiewicza spróbuję określić w dalszych rozważaniach.

Stwierdzić można ogólnie, że w momentach większego nasilenia sporów i polemik — jak np. dyskusja o nowej literaturze w latach 1868— 1872, dyskusja o sztuce idealistycznej i realistycznej w latach 1881— 1883, dyskusja o powieści historycznej, trwająca całe prawie dziesięciolecie — nie brakło nigdy pryncypialnych wypowiedzi twór­ ców literatury. Tak samo nie zabrakło ich wobec nowych zjawisk literatury europejskiej, jak np. twórczość Zoli czy Tołstoja, czy też wobec rodzącej się nowej literatury polskiej.

Działalność krytyczna Henryka Sienkiewicza dzieli się wyraźnie na kilka okresów:

10 L i s t y o liter a tu rz e. N i w a , II, 1873, nry 43, 44, 46— 48. — O p o w i e ­

ściach T. T. J e ż a z r z u t e m ok a na p o w i e ś ć w ogóle. Stu d iu m . N i w a , V III,

1879, n ry 97, 98, 100, 101.

11 P o g lą d y o g ó ln o estety czn e i teo rety czn o litera ck ie B o lesła w a P r u s a b y ły już ob szern ie za n a lizo w a n e przez Z ygm u n ta S z w e y k o w s k i e g o za­ rów no w jego k sią żce o L alc e („ Lalk a“ B o le s ł a w a Pru sa. W arszaw a 1927, s. 63— 85), jak i w m on ografii p ośw ięcon ej p isa rzo w i (T w ó r c z o ś ć B o le s ł a w a

Prusa. T. 1. P ozn ań 1947, s. 127— 149). W obu jed n a k p rzypadkach a n a lizy te

sta n o w iły je d y n ie w p ro w a d zen ie do badań n a d o sią g n ięcia m i arty sty czn y m i pisarza. N ie za jm o w a ły się n a to m ia st szerzej k szta łto w a n iem się p o g lą d ó w este ty c z n y c h P rusa, jeg o u d ziałem w p o lem ik a ch litera ck ich i a rty sty czn y ch epoki. A to zagad n ien ie, o k tórego op racow an ie w arto s ię p okusić, rzuci n o w e św ia tło n ie ty lk o na rolę P ru sa w życiu litera ck im te g o okresu, ale na całą epokę. T ym bardziej, że w y p o w ied zi P rusa w sp raw ach sztu k i zo sta ły zebrane w w y b o rze i sk o m en to w a n e w rozp raw ie P io tra G r z e g o r c z y k a P ru s ja k o

k r y t y k sz tu k i. M a t e r i a ł y d o S t u d i ó w i D y s k u s j i z Z a k r e s u

T e o r i i i H i s t o r i i S z t u k i , K r y t y k i A r t y s t y c z n e j o r a z B a d a ń n a d S z t u k ą . Z. 6. W arszaw a 1951, s. 118— 202.

(6)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y 393 1) Lata 1872— 1881, okres działalności dziennikarskiej, kiedy to współpracownik G a z e t y P o l s k i e j i N i w y , zabierający głos na tem at w ielu spraw, którymi musiał interesować się z racji swojego zawodu, wypowiadał się także na temat współczesnej sobie literatury. Te w ypowiedzi cechuje pewnego rodzaju „okazjonalność“, przypadkowość. Sienkiew icz wypowiada mniej lub więcej osobiste sądy i oceny, zdradza się z sympatiami czy antypatiami nie dbając na ogół ani o ich konsekwencję, ani o ich umotywowanie.

2) Lata 1881— 1888, kiedy to po zerwaniu z młodzieńczym środo­ wiskiem i m łodzieńczym i ideałami zaciągnie się pod sztandary mło­ dego konserwatyzm u warszawskiego i jako redaktor i współpra­ cownik S ł o w a poczuje się powołany do oceny zarówno osiągnięć literatury polskiej, jak też jej potencjalnych dróg. Z tego okresu pochodzą najpełniejsze, najlepiej skonstruowane wypowiedzi kry­ tyczne Sienkiewicza.

3) Okres ostatni, kiedy to Sienkiewicz, bezwzględnie najpopular­ niejszy pisarz epoki, w ystępuje sporadycznie z wypowiedziaipi, do których zmusza go jego pozycja społeczna.

2. Sienkiew icz na tle sporu ,,starej“ i „młodej“ prasy

Pierwsze wrażenie, które wynosi się z zetknięcia z dziennikar- sko-publicystyczną działalnością Sienkiewicza, to wrażenie ogrom­ nej niew spółm iem ości m iędzy ciężarem gatunkowym jego twórczo­ ści literackiej a ciężarem gatunkowym jego publicystyki. Używam tu um yślnie zwrotu „działalność dziennikarsko-publicystyczna“, po­ nieważ tak ogromny jest w niej odsetek pozycji pisanych na doraź­ ne zapotrzebowanie redakcji, wykonanych bez troski o linię własnej pracy dziennikarskiej.

Dorobek dziennikarski Sienkiewicza odbija pod tym względem niekorzystnie od dorobku Prusa i Orzeszkowej, pisarzy, którzy w swej działalności publicystycznej reprezentowali obóz pozytyw i­ styczny szukając najlepszego sformułowania jego dążeń, skutkiem czego o program, który przyjęli, w alczyli zacięcie, bronili go i ulep­ szali w punktach uznanych za słabe. Dla pisarzy tych wreszcie dzia­ łalność publicystyczna stała się doskonałą szkołą przygotowującą do późniejszej pracy literackiej, uczącą chwytania doniosłych i istot­ nych problemów społecznych poprzez drobne zjawiska życia co­ dziennego. Lektura publicystyki Prusa jest pasjonująca nie tylko dlatego, że posiada ogromny walor poznawczy, że dostarcza jedynych

(7)

w swoim rodzaju wiadomości o epoce, ale także dlatego, że poprzez nią widać, jak pisarz zbiera budulec, z którego ukształtuje później

Placówkę, Lalkę, Emancypantki, Faraona. To samo w znacznie

mniejszym kalibrze obserwujemy w działalności publicystycznej Elizy Orzeszkowej.

Natomiast działalność dziennikarsko-publicystyczna Sienkiewicza jest w stosunku do jego twórczości czymś wtórnym, nieistotnym i bladym. Ta sama sprawa ujęta w form ę artystycznego obrazu, nie­ raz jakiegoś szczegółu w takim jibrazie, • w ujęciu publicystycznym L enkiew icza zadziwia najczęściej swoim intelektualnym ubóstwem, co więcej, trudno jest znaleźć nici wiążące działalność literacką % Sienkiewicza z jego pracą dziennikarską — ani temat, ani problem nie są tu łącznikami. Te dwa nurty w działalności Sienkiewicza są jakościowo najzupełniej różne.

Nawet w pierwszym okresie, kiedy jego twórczość literacka przy­ nosi tak kapitalne pozycje jak Szkice w ę g le m lub now ele ludowe, kiedy Sienkiew icz-nowelista potrafi zaatakować najbardziej istotne, najbardziej doniosłe problemy społeczne, naw et w tedy w działalności publicystycznej zatrzym uje się on na m arginesie spraw bieżących, ślizga się po powierzchni tej fali, dostrzegając rzeczy i zjawiska może interesujące, może barwne, ale na pewno błahe i niegodne uwagi. Jeżeli zdobywa się na sform ułowanie jakiegoś postulatu lub wypowie się wyraźnie po jednej ze stron walczących, to zawsze robi to w sposób bezbarwny i jak najmniej wiążący. Czytając np. Hu­

moreski z teki W or s z yity nie mamy najmniejszej wątpliwości, że au­

tor ich należy do obozu zwolenników pozytywizm u, ale trudno było­ by zakwalifikować go do jakiegokolwiek stronnictwa na podstawie „kronik“ pisanych do N i w y , w których bez przekonania propagu­ je hasła pracy organicznej i równocześnie żałuje wzniosłych ideałów etycznych szlachty polskiej, które odeszły w niepowrotną przeszłość wraz z upadkiem powstania.

Naturalnie, żeby uniknąć niesprawiedliwości, trzeba przypo­ mnieć, że p o zy ty w iści12 nie zawsze m ogli pisać o tym, o czym 12 M uszę zaznaczyć, że dla języ k o w ej w y g o d y b ędę tu p o słu g iw a ć się w yrazem „ p o zy ty w ista “ w trad ycyjn ym znaczeniu, n ie w p row ad zając rozróż­ n ie ń ani „eta p o w y ch “ (literatura ten d en cy jn a i rea lizm k rytyczn y), ani „jak o­ ścio w y ch “ (id eologia i obraz artystyczn y), op ierając się na odczuciu w s p ó ł­ czesn ych , d ostrzegających z różnych p ozycji w ię z y łączące d łu go n iek tórych k om b atan tów „m łod ej“ p rasy. P isa ł o ty m Ś w i ę t o c h o w s k i (op. cit.): „Jeżeli zaś n ie — to bardzo p roszę ks. B ry k czy ń sk ieg o , ażeby n ie od m aw iał

(8)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

by chcieli. Niejednokrotnie spotykamy wypowiedzi świadczące nie­ dwuznacznie, że opór cenzury uniem ożliwia pełne i jasne sformuło­ wanie programu. Oczywiście w tych warunkach posługiwanie się językiem ezopowym było ciężką koniecznością13. Pamiętać o tym trzeba, by n ie uczynić piszących wyłącznie odpowiedzialnymi za jałowość publicystyki. W ystarczy tu przypomnieć — jakżeż w iele m ówiące — zdanie z korespondencji Orzeszkowej:

T rzeba zw ęża ć się, ogran iczać się, m a leć — a p o tem zarzucać będą p o ­ k o len iu n aszem u , że b yło ciasn e, m ałe... Co ja za p rzep yszn e rzeczy m ia ła ­ b ym do n a p isa n ia , g d yb y o n ich p isa ć m ożna b y ło ! 14

Najważniejsze elem enty programu pozytywistycznego, hasło two­ rzenia społeczeństw a burżuazyjnego, przebudowy świadomości spo­ łecznej, tworzenie now ego wzorca obywatela, dążenie do wydarcia hegem onii z rąk klasy, która dotychczas wiodła Polskę tylko do upadku, walka z tendencjam i defetystycznym i, wskazywanie ogrom­ nego pola działalności ekonomicznej i kulturalnej, optymizm i wiara w wartość epoki — wszystko to było dla Sienkiewicza programem narzuconym z zewnątrz.

Związany bardzo silnym i więzam i osobistymi ze środowiskiem ziemiańskim, studiam i i zamiłowaniami z tradycją szlachecką, przyj­ mował w zasadzie program „postępu“ w tej wersji, w jakiej repre­ zentow ały go redakcje czasopism, z którymi współpracował, i ani się nim specjalnie nie przejmował, ani też nie szukał sposobu jego pogłębienia i opracowania. Przeciwnie, miał wyj.ątkowy talent spły­

cania postulatów pozytywistycznego programu i podawania ich w ta­ kiej formie, że cofnąłby się przed nią bardziej świadomy wyznaw­ ty tu łu k a to lik ó w i „ p o zy ty w isto m w a rsza w sk im “ (daruj m i, czy teln ik u , tę leg en d o w ą n azw ę, którą języ k k u m oszek d zien n ik a rsk ich sto su je do w szy stk ich bez różn icy n ie k o n s e r w a ty stó w )“.

13 W ystarczy tu p orów n ać n ieco p óźn iejszą ( S ł o w o , I, 1882, nr 34) odpo­ w ied ź S i e n k i e w i c z a n a w y stą p ie n ie red ak cji B i b l i o t e k i W a r s z a w ­ s k i e j : „Co do n ieu p o w a żn io n y ch p rzez ogół partyj w in n iśm y w y ja śn ie ­ nie. [...] W yrażen ie n a sz e o n ieu p o w a żn io n y ch p rzez ogół p artiach m oże d la ­ tego w zb u d ziło n iep o ro zu m ien ie, że n ie b yło d ok ład n ie zred agow an e, ale zred a g o w a n y m d o k ła d n iej b y ć n ie m o g ło “ (D 53, 61. W ten sposób oznaczam cy ta ty z w yd.: H. S i e n k i e w i c z , Dzieła. W yd. zb io ro w e pod red. Ju lian a K r z y ż a n o w s k i e g o . T. 1—60. W arszaw a 1948— 1955. P ierw sza liczba po literze D w sk a z u je tom , druga — stronę).

14 L ist do L eop old a M éyeta z 27 V 1891. W w yd.: E. O r z e s z k o w a ,

L i s t y z e b r a n e , P od red. Jan a B a c u l e w s k i e g o . D o druku p rzygotow ał

(9)

ca. Szczególnie razi bardzo słabe — choć może zrozumiałe u póź­ niejszego rodzica Stacha Połanieckiego — opanowanie podstaw filo­ zoficznych pozytywizm u, brak zżycia się z filozoficzną m yślą burżu­ azji francuskiej i angielskiej.

Najbardziej obca jest dla niego pewna skłonność do ugody, w tym okresie jeszcze słaba i wyrażana na ogół w sposób zamaskowany. Te tendencje Sienkiewicz jednak przyjmuje, traktując je jako cięż­ ką konieczność, ale konieczność, o której przekonało go bynajmniej nie życie, lecz opinia publiczna. Neutralność Sienkiewicza wobec sporów pozytywistycznych najlepiej m aluje felieton z r. 1873, w któ­ rym walkę między „starą“ i „młodą“ prasą, traktowaną przez obie strony w niej uczestniczące jako wydarzenie ogólne niezmiernej wagi, zlekceważył następującym — jakże w ym ownym — ujęciem:

A n g licy ch ętn ie przygląd ają się w a lce kogu tów ; C h iń czyk ów b a w ią ś w ie r ­ szcze w a lczą ce na dnie filiżan k i; w H iszp an ii istn ie ją w a lk i b yk ów . C zyż­ b yśm y u nas ch cieli, ku w ięk szej u ciesze p u b lik i, zap row ad zić sta łe w a lk i literatów ? Z ap ew n e w id zó w by n ie brakło, a le n ie w iem , czyb y w y n ik ła stąd ja k a k o lw iek dla k o g o k o lw iek korzyść. A n g ie ls k ie k o g u ty i h iszp a ń sk ie torosy dostarczają przyn ajm n iej p o śm ierci p o ży w n ej str a w y d la u b ogich , a m ądry b y b y ł, k to by z p o leg łeg o litera ta u m ia ł osiągn ąć jeszcze ja k iś- k o lw iek p o ży tek 15.

Podobnie, przypominając narzekania starej prasy, że uprzemy­ słowienie Kongresówki odbierze jej krajobrazowi urok pierwotności i że w ten sposób poezja polska straci jeden ze sw ych zasadniczych tematów, stwierdza, że biadania te są przedwczesne, bo przecież programy sformułowane w gazetach nie mają najmniejszego w p ły­ wu na polską rzeczywistość. I nigdy nasze sław ne drogi i mosty nie stracą swego jedynego w świecie charakteru:

O, drogi n asze i m osty! ja k im że w y cen n y m je s te śc ie zab ytk iem i dla p o etó w ro zm iło w a n y ch w ruinach, i dla h isto ry k ó w b ad ających sta n k u l­ tu ry przed p otop ow ych p ierw o tn y ch m ieszk a ń có w g lo b u ie.

Od czasu do czasu pozwala sobie Sienkiew icz na złośliw e uwagi pod adresem tak zwanej postępowej prasy, atakując szczególnie jało- wość propagowanych haseł, nieokreśloność głoszonego postępu, pod którym niejednokrotnie kryje się po prostu pryw atny interes przed­ siębiorców literackich. Chce np. pokazać czytelnikowi

nasze fila ry p ostęp u op iew a n eg o w ierszem i prozą, nasze tram tad raty litera ck ie g rające n a trąbce dobra p u b liczn eg o pob u d k ę do „jak n a j­

13 B e z ty tu łu . G a z e t a P o l s k a , 1873, nr 110. D 47, 55. 16 D 47, 47.

(10)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

rych lej szeg o “ sk ła d a n ia p ren u m eraty w e w ł a s n y m i n t e r e s i e p re­ n u m eratorów ; n a sze taran y do b icia za k w estio n o w a n ą zresztą głow ą w z a p le śn ia ły m u r ciem n o ty ; sło w em : c a ły ó w n asz pan teon , który, w i­ d zian y z blisk a, św ia t n a m p rzesłan ia, m a leje tak, że go z a led w ie go ły m ok iem rozpoznać m ożna. P od n a szy m i oczym a p rzechodzą w le w o i w p ra ­ w o te olb rzym y i o dziw o! w y d a ją się nam robaczkam i n .

Charakterystyczne jest dla Sienkiew icza poprzestawanie na uchwyceniu zjaw isk szczegółowych i unikanie wszelkich zasadni­ czych ujęć syntetycznych. Nie daje on nigdzie jakiegoś uogólniają­ cego obrazu swojej epoki, nie aprobuje sytuacji ówczesnej jako pod­ staw y wartościowej działalności, nie ukazuje patosu rodzącego się kapitalizmu, stw ierdza tylko, że nowa sytuacja wym aga nowego pro­ gramu. Tak np. warunki społeczne zaham owały w Polsce rozwój gospodarczy, i podczas gdy Polacy tracili siły na łow ienie mrzonek politycznych, inne narody olbrzymimi krokami szły po drodze po­ stępu;

Ż ycie to czy ło s ię zw y k ły m , ogrom n ym k ołem ; in n i n as w y p rzed zili — zo sta liśm y w ty le. O becnie go n im y za tym i, k tórzy p oszli naprzód. Do tej p ogon i potrzeba s ił o d p ow ied n ich ; n ie zw ą tp iła o n ich nasza prasa i p o­ w ie d z ia ła sobie: Idź, a g d zie n ie zd ołasz p rzeskoczyć, tam p rzeleż. Zasada to w p ro st p rzeciw n a herb ow ej d ew izie: „Z łam się , n ie zeg n ij“, ale od­ n ośn ie do n a szeg o ogółu — sp ra w ied liw sza 18.

Mimo westchnień do pięknych, rycerskich czasów, które — nie­ stety — m inęły, Sienkiew icz, jak cała „młoda“ prasa, ocenia nega­ tyw nie dziedziców w ielkich tradycji polskiej szlachty. Zarzuca im kosmopolityzm, utratę związku z życiem narodu, zaniedbanie i ska­ żenie języka ojczystego. Stwierdza, że nie są już zdolni stanąć na czele narodu, utracili naw et przodownictwo ekonomiczne, ponieważ ich ignorancja, ich anachroniczne sposoby gospodarowania dopro­ wadziły rolnictwo polskie niem al do ruiny 19. Nigdzie natomiast — znów podobnie jak cała „młoda“ prasa — nie zaatakuje ekonomicz­ nego uprzywilejowania szlachty.

Ogólnie stw ierdzić można, że dominującą formą dziennikarską Sienkiew icza jest felieton pisany lekko, zgrabnie, dowcipnie, przy czym ta lekkość form y wiąże się z błahością treści — dużo tu by­ strych spostrzeżeń dotyczących mody damskiej, wyścigów, b a ló w 20.

17 D 48, 158.

18 B e z t y t u łu . G a z e t a P o l s k a , 1873, n r 67. D 47, 6. 19 N i w a, IV, 1875, t. 8. D 47, 193 i n.

20 Np. fe lie to n B e z ty t u ł u . G a z e t a P o l s k a , 1873. D 47, 22, 35, 57 i in.

(11)

Sienkiew icz-felietonista rysuje się przed nami jako pełen rezerwy sym patyk „m łodej“ prasy, daleki od przyjm owania jej programu w sprawach zasadniczych, natomiast solidaryzujący się z nią w kwe­ stiach peryferyjnych, w rozwiązaniach szczegółowych, mieszczących się w granicach „zdrowego rozsądku“.

Na tle tej publicystyki, bezbarwnej i jałow ej, w yróżniają się ar­ tykuły poświęcone literaturze. Zabarwione są one tonem osobistego zaangażowania, tonem, którym się m ów i o sprawach najbliższych.

Rozprawki historycznoliterackie Sienkiew icza pomijam jako nie mieszczące się w m oim temacie. Zatrzymam się natomiast na recen­ zjach powieści współczesnych.

Są to lata najzaciętszych walk publicystycznych: najpierw o prze­ budowę światopoglądu i oparty na nim program społeczny i li­ teracki, następnie o realizację tego programu w praktyce społecz­ nej i pisarskiej. Mamy w tedy w publicystyce „m anifesty“ literackie Świętochowskiego, Orzeszkowej, Chmielowskiego, B ogackiego21, ambitny w zamierzeniach a naiw ny w osiągnięciach „m anifest“ filo­ zoficzny Ochorowicza 22.

Dyskusje światopoglądowe nie interesują Sienkiewicza. Przeciw­ nie, felietonista daje wyraz zasadniczej niechęci do dysput filozo­ ficznych jako prowadzących um ysł ludzki na bezdroża i powodują­ cych ból głow y 23. Ożywia się natomiast i zaczyna m yśleć krytycznie, gdy z m gław icy poglądów ogólnych w yłaniają się problemy este­ tyczne.

Ciekawe jest np. jego stanowisko w sprawie literatury tenden­ cyjnej 24, a szczególnie powieści tendencyjnej, której odmawia war­ tości artystycznej, przypisuje jej natomiast wartość społeczną. To stw ierdzenie interesujące jest o tyle, że wyprzedza o lat kilka ocenę ze strony bojowników powieści tendencyjnej, którzy zrozumieją

21 A. Ś w i ę t o c h o w s k i , M y i w y . P r z e g l ą d T y g o d n i o w y , VI, 1871, nr 44. — T e n ż e , P a s o ż y t y lite r a c k ie . T a m ż e , nr 29. — T e n ż e , P le ś ń

s p o ł e c z n a i lite racka. T a m ż e , nr 31. — P. C h m i e l o w s k i , U t y l i t a r y z m w lite r a tu rz e . N i w a , I, 1872, n r 18. — F. В o g а с к i, T ło p o w i e ś c i w o b e c tł a ż ycia. P r z e g l ą d T y g o d n i o w y , VI, 1871, n r 49.

22 J. O c h o r o w i c z , W s t ę p i p o g l ą d o g ó ln y n a filo zo f ię p o z y t y w n ą . W ar­ szaw a 1872.

28 J. T r e t i a k , P a m i ę t n i k i Dan iela . P r z e g l ą d T y g o d n i o w y , V III, 1873, n r 50, z 30X 1. D 45, 236.

24 P r z e g l ą d lite r a c k i: „ P a n G r a b a “, p o w i e ś ć p. E li z y O r z e s z k o w e j . W i e - n i e c , 1872, n r y 85— 87, z 22— 29 X I. D 45, 176— 177.

(12)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

niebezpieczeństwo grożące literaturze dopiero w obliczu „arcydzieł“ Bałuckiego czy młodej Orzeszkowej 25.

W dorobku literatury współczesnej dostrzega Sienkiew icz ubogą i bezbarwną lirykę, nad którą coraz wyraźniej zaczyna dominować powieść 26. Zgodny jest z „młodą“ prasą w stwierdzeniu tego faktu, ocenia go jednak inaczej. Nie uważa poezji lirycznej za rodzaj lite­ racki bezsilny wobec problem ów współczesności, boleje tylko nad brakiem w ielkich indyw idualności poetyckich, nad produkcją, która jest tylko epigoństw em w stosunku do wielkiej twórczości Słowac­ kiego czy Heinego. Pow ieść — jego zdaniem — n ie jest bynajmniej lepsza od ówczesnej poezji, znajduje zaś łaskawsze przyjęcie, bo — po pierwsze — złą pow ieść jest łatw iej czytać niż zły poemat, a po drugie dlatego, że jest społecznie pożyteczna. I choć w ielu krytyków przepowiada jej upadek jak Kasandra Troi, ma ona przed sobą perspektywy rozwoju:

P o w ieść je s t p o ży teczn ą , bo n ic tak ja k ona n ie w p ły w a n a m a sy i n ie działa na o p in ię p u b liczn ą . P o w ie ść n ie upada, a p rzeciw n ie , zd o b y w a sob ie coraz szersze k o ło c z y te ln ik ó w , a n a d e w sz y stk o coraz n o w e p o la 27.

Zdumiewająca jest tutaj oschłość tego sformułowania, zdum ie­ wający obojętny ton oraz sposób pokazania ideału pozytyw istyczne­ go utworu literackiego „nago“, bez żadnych obsłonek, bez upiększeń i zamaskowań. Czy zrodził się on z krytycznego i negatywnego ustosunkowania się pisarza do programu literatury tendencyjnej, który tak szybko i tak niespodziew anie dla pozytyw istów m iał w y­ dać cierpkie i mało jadalne owoce, czy też Sienkiew icz bezkrytycz­ nie powtórzył verba m agistri wyciągając te konsekwencje logiczne, które tamten dostrzegał (świadczą o tym marginesowe, ale jakże liczne, zastrzeżenia twórców estetyki pozytywistycznej ubiegających zarzut, że literaturę chcą sprowadzić do publicystyki), uw ażał jed­ nak za prawdy, „których m ędrzec nie m ówi nikom u“?

Czy w takim potraktowaniu centralnego dla estetyki pozyty­ wistycznej problemu pow ieści wyraziła się intelektualna wyższość Sienkiew icza nad koryfeuszam i ruchu, czy też raczej obcość i obo­ jętność w stosunku do tego, co było ich programem, obcość, która 25 Np.: A. G. B e m , E liza O r z e s z k o . O p i e k u n D o m o w y , 1873, n r 32. — W. M a r r e n é , S y l w e t k i li te r a c k ie : 1. M i c h a ł B ału cki. K u r i e r C o d z i e n ­ n y , 1882, n r 15.

26 F e lie to n y B e z ty t u ł u . G a z e t a P o l s k a , 1873. D 47, 17 i n. 27 D 47, 21.

(13)

sprawiła, że Sienkiew icz oceniał konkretne zjawiska literackie za pomocą własnych kryteriów i niew iele się troszczył, iż nie zawsze można uzgodnić je z zasadniczymi tezam i estetyki pozytyw istycz­ nej?

Tej drugiej m ożliwości dowodzi dalszy ciąg w yw odów młodego krytyka, który stwierdza, że każdą pow ieść — a pow ieść została zdefiniowana wyżej — należy oceniać z dwóch punktów widzenia: ze stanowiska artystycznego, z którego oceni się jej wartość arty­ styczną (petitio principis Sienkiewicza), oraz ze stanowiska spo­ łecznego, z którego oceni się jej wartość społeczną.

Z atem w a rto ść este ty c z n a i w a rto ść sp ołeczn a p o w ieści, b ran e n a m iarę zd row ego rozsądku ogółu — oto p ie r w o tn e i g łó w n e z a sa d y k r y ty k i p o w ieścio w ej. [...] P o w ie ść zad ość czy n i w y m a g a n io m e stety czn y m , je ż e li od p ow iad a w aru n k om pięk n a, p raw d y i dobra, w aru n k om sp o łeczn y m — je ś li m a n a celu p o ży tek sp o łe c z e ń s tw a 28.

Widzimy w tym momencie, jak bardzo rozchodzą się drogi Sien­ kiewicza i wym ienionych wyżej twórców estetyki pozytywistycznej, ponieważ wartość artystyczną przypisuje Sienkiew icz tylko tym utworom, które zgodne są z ponadczasowymi, bezwzględnym i idea­ łami piękna, niezależnym i od warunków historycznych. Tymczasem np. Chmielowski czy Orzeszkowa uznawali tylko historycznie uw a­ runkowane ideały estetyczne, a naw et etyczne, i swoją walkę o no­ wą literaturę toczyli przeciw anachronicznym ideałom, których czas już minął. Sienkiew icz zaś staje na połowie drogi m iędzy estetyką idealistyczną i postulatami pozytywistów, próbuje przerzucić m ost m iędzy tym i sprzecznymi koncepcjami i równocześnie zapalić świecz­ kę bogu idealistycznej estetyki oraz ogarek diabłu pozytyw istyczne­ go utylitaryzm u. W wym ienionej recenzji z Pana G raby pisze:

P rzez dobro rozu m iem y te od w ieczn e, w ro d zo n e i w sz y stk im dobrze zn an e w y m a g a n ia m oraln e, n a m ocy k tórych czu jem y za d o w o len ie ze z w y c ię ­ stw a cn o ty a uk aran ia w y stęp k u — p o ży tek zaś m a n a c elu p e w n e cza so w e p o trzeb y sp o łeczeń stw a u w a ru n k o w a n e i sta n em , i ok o liczn o ścia m i, w j a ­ k ic h się sp o łeczeń stw o z n a jd u j e 2e.

W ten sposób w ięc literatura ma służyć dwu bóstwom równocze­ śnie: odwiecznym ideałom piękna i dobra oraz doraźnym potrzebom społecznym . Przy tym Sienkiew icz nie dostrzega, że przyj ąwszy ta­ ką dwukierunkową służbę, m oże się ona znaleźć w sytuacji bez wyjścia. Przeciwnie, przekonany jest, że m a w ręku klucz do roz­

28 Por. p rzyp is 24. D 45, 176. *» D 45, 176— 177.

(14)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

wiązania rzeczyw iście trudnej zagadki, że skonstruował siatkę, która „zarówno m oże być stosowana do utworów większych rozmiarów, jak i do drobiazgu pow ieściow ego“ 30. Zobaczmy, jak wygląda w tej siatce Pan Graba, którego Sienkiew icz określa jako rybę „dość znaczną“.

Więc przede w szystkim zasygnalizować trzeba znaczną wrażli­ wość Sienkiew icza na walory językow e omawianych utworów, która go wyróżnia spośród innych krytyków okresu. Analizuje bardzo do­ kładnie dialogi, których niedostateczne opracowanie uważa za jeden z głów nych m ankam entów powieści. Ta troska o formę językową, wrażliw ość na jej braki i jej osiągnięcia — podkreślone z dużą lojalnością — stanow ić będą właściwość Sienkiewieza-krytyka, któ­ rą spotkamy jeszcze w w ielu jego późniejszych recenzjach.

Drugą właściw ością istotną jest zainteresowanie sprawami tech­ niki powieściopisarskiej, um iejętnością stworzenia opisu, skonstru­ owania perypetii powieściowych. To także stanowi cechę trwałą literackich w ypow iedzi Sienkiewicza.

W ujęciu tych dwóch spraw wyczuw am y doskonale pisarza zna­ jącego te problem y z w łasnego doświadczenia, rozumiejącego ich znaczenie i reagującego na nie przede wszystkim przy pierwszym kontakcie z dziełem cudzym.

W przypadku Pana Graby Sienkiew icz podkreślił — raczej z intencją złośliw ą — talent opisowy Orzeszkowej, który wyraził się przede w szystkim w um iejętności oddania towarzyskiego kom­ fortu, czyli — jak to recenzent nazwał — w „sprycie tapicerskim“ pisarki. Ale niespodziewanie zakończył recenzję tak, jak kończyli inni krytycy w sp ó łcześn i31, oceniający przede wszystkim tendencję, m yśl ogólną utworu. Zapomniał przy tym o próbie pogodzenia postulatów estetyki idealistycznej i pozytywistycznej, stwierdzając:

L iteratu ra m a in n e ob ow iązk i n iż za w ra ca n ie g łó w p en sjon ark om , in n e n iż p ła cz nad n ie d o lą głu p ich , ch oćb y ci n a jw y m o w n iej w św ie c ie p y ta li k sięży ca , g w ia zd i fa l m orskich, d laczego ta cy n ieszczęśliw i? L iteratura m a ob ow iązk i o b y w a telsk ie, k tó ry m m u si zadość u czyn ić, je ż e li c h ce istn ieć. Ona n ie m oże b yć so b ie ce le m — jej cele m ogół, je g o d o b r o 82.

Dlatego więc powieść, przeciw której Sienkiewicz w ytoczył tyle zarzutów dotyczących warsztatu pisarskiego, w ostatecznym rozra­ chunku została oceniona pozytywnie, chłoszcze bowiem:

30 D 45, 177.

31 N p. B e m , op. cit.

(15)

a b sen teizm , p różn iactw o, h u laszczość i n a ło g i m ężczyzn w y ższej sfery sp ołeczn ej, a n ied o łęstw o , g łu p o tę i p ró żn o ść k o b iet tejże sfery . P rzy ty m d ostaje s ię w adom , ja k ie z w y k le k w itn ą n a tle, na jak im rozgryw a s ię akcja: d o sta je się plotk om , zn ik czem n ia łej op in ii p u b liczn ej, d ew o cji itd. W yd an ie n a oh yd ę p u b liczn ą n a ło g u k a rcia rstw a n ie je s t w n a szy ch c z a ­ sa ch w o jn ą z w ia tr a k a m i33.

Recenzja ta w sposób dość typow y wyznacza recenzencko-kry- tyczne zainteresowania i m ożliwości Sienkiew icza w tym okresie: ma on już teraz, znaczne, charakterystyczne dla niego zainteresowanie szatą językową, językiem utworu literackiego — co pozwoliło mu np. dostrzec i zasygnalizować w ielk i talent poetycki Konopnickiej — oraz dużą znajomość techniki powieściopisarskiej. Z tym i cechami „własnym i“ Sienkiewicza wiąże się przyjęcie w zasadzie programu estetyki pozytywistycznej, programu jednak nie przem yślanego w pełni, ani też nie przyswojonego z całkowitym przekonaniem. Stąd też zauważym y charakterystyczną rozbieżność w recenzjach Sienkie­ wicza z tego okresu: samorzutna reakcja pisarza dotyczy faktury utworu i pozwala mu na bardzo w nikliw ą i słuszną ocenę pierwsze­ go etapu w rozwoju literatury pozytyw istycznej, ale ocena formuło­ wana jest zgodnie z programem pozytyw istycznym i dotyczy w ła ś­ nie społecznego pożytku danej pozycji.

Dlatego np. Sienkiew icz bardzo wcześnie, bo już w r. 1873 (re­ cenzja Czarnej nici Felicjana Gryfa 34) dostrzegł niebezpieczeństwa i niedociągnięcia powieści tendencyjnej, omawiane później szeroko na podstawie znacznie bogatszego doświadczenia literackiego 35. Oce­ na tego zjawiska została spowodowana brakiem szczególnej sym ­ patii dla tych wysiłków. Nie dostrzegł np. społecznych korzeni ta­ kiego zjawiska jak zmiana „zawodu“ amanta powieściowego, któ­ rym dotąd był arystokrata, a którym stał się inżynier ciężką pracą zdobywający stanowisko i m ajątek. Stw ierdził tylko, że powieść tego okresu przypomina mu najbardziej pola elizejskie, bo zamiast ludzi błądzą po niej cienie. Są wśród krytyków tacy, którzy w inę za ten stan rzeczy zrzucają na społeczeństwo, bo nie w ydaje ono nie tylko jednostek wielkich, ale naw et postaci typowych. Rzeczywi­ stym natomiast powodem tego stanu rzeczy jest absolutny brak wśród powieściopisarzy młodszej generacji dwóch podstawowych

33 D 45, 189.

34 P r z e g l ą d lite racki: „C za rn a n ić ‘% p o w i e ś ć F elicja na G r y fa ; „S a b in a “

M ichała B ału ckiego. P r z e g l ą d T y g o d n i o w y , V III, 1873. n ry 48— 50,

z 30 X I— 14 X II. D 45, 223— 234. 35 Zob. p rzyp is 21.

(16)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

warunków twórczości powieściowej: obserwacji i talentu. Dlatego odwrócona została naturalna kolejność twórczości literackiej: pisarz nie bierze sw ych postaci ze świata, ale sw oje koncepcje narzuca światu, czyli:

za k o ń czy w szy rzecz jak ąś k w a śn o -sło d k ą ten d en cją rozpuszczoną sta ra n n ie w w o d zie gad an in y, p ow iad a w k ońcu [...] — c z y ta jcie i b ijąc się w p iersi, u czyń cie m o cn e p rzed sięw zięcie p op raw y życia i o b ietn icę w ięcej n ie grzeszyć 3e.

Pisarz taki nie dostrzega przy tym, że pokazał swoim czytelni­ kom bynajmniej nie żyw ych ludzi, lecz własne m yślątka (bo nie stać go na myśli), których naw et nie umie ubrać w ludzkie ciało.

Tego typu stwierdzenie świadczy niewątpliwie, że pozbawiony fanatyzm u charakterystycznego dla bojowników pozytywizm u i ob­ darzony znaczną wrażliwością artystyczną Sienkiewicz widział by­ strzej i lepiej niż bojownicy m łodego ruchu. Stan literatury współ­ czesnej — jeśli chodzi o jej osiągnięcia artystyczne, a nie o rolę wobec now ego prądu — oceniał trafniej niż oni i znacznie wcześniej sygnalizow ał niebezpieczeństwo. I nigdy nie był krytykiem „urzę­ dow ym “, wobec zjawisk literackich zachował sąd niezależny.

W iele uwag dotyczących spraw ogólnoestetycznych lub ogólno- literackich rozrzucił Sienkiew icz po sprawozdaniach teatralnych z tego okresu. Chociaż omawiał rzetelnie sprawy realizacji scenicz­ nej utworu i w iele uwagi poświęcał, zgodnie z ówczesnym i zwycza­ jami, wykonawcom, a szczególnie wykonawczyniom ważniejszych ról, nie przestawał interesować się utworem literackim.

Tak np. w recenzji Starego m ęża przeprowadza charakterystycz­ ną paralelę m iędzy zakończeniem, które dał Korzeniowski, a przy­ puszczalnym zakończeniem, które dramat ten m ógłby otrzymać pod piórem francuskiego dramaturga, dążąc do wykrycia na tej pod­ staw ie istotnych różnic między literaturą polską a francuską. Pisze: Na fra n cu sk im gru n cie sztu k a ta m u sia ła b y b y ć dram atem . Józia upadłaby n ieza w o d n ie i została heroiną d la D u m a s-s y n — h eroiną, za której u p a­ dek, w e d le tego autora, od p ow iad a sp o łeczeń stw o , praw o, m ąż, m er m iasta, K ain, m ałp y z k ra in y Nod, sło w em : w sz y sc y — ty lk o n ie ona sam a [...]. A le K o rze n io w sk i ani ch ciał, an i m ó g ł ta k skończyć; zn a ł on sw o je sp o ­ łecz eń stw o , w ied zia ł, że u nas, g d z ie rodzina zw artsza, m oraln ość su ro w ­ sza, ta k ie u p a d łe h ero in ÿ rodem z kraju N od n ie cieszą się s y m p a tią 87.

18 D 45, 224.

37 T ea tr: „ S ta r y m ą ż “, k o m e d i a J. K o r z e n i o w s k ie g o . N i w a , III, 1874, t. 6. D 46, 123.

(17)

Tu Sienkiewicz bliski jest przedstawicielom „starej“ prasy, od­ rzucającym „prawdę“ realistycznej literatury francuskiej w imię zdrowia moralnego i silnych w ięzów rodzinnych, charakterystycz­ nych dla polskiego społeczeństwa.

Oceniając komedię Zalewskiego 38 i komedię Fredry 39 zatrzymał się na problemie schematyzmu grożącego tendencyjnem u utworowi teatralnemu. Wskazał inżyniera jako bohatera komedii m ieszczań­ skiej, który zw ykle jest nie tylko pionierem postępu, ale także cza­ rującym młodzieńcem, m ającym niezawodne powodzenie u w szyst­ kich arystokratycznych panien. Formułuje przy tym zarzut, że tak pomyślany bohater pozytyw ny nie był nigdy człowiekiem , lecz „manekinem scenicznym, pozytywką do w ygryw ania postępowych frazesów“ 40. Zwrócił uwagę na to, że utw ory tendencyjne są pisa­ ne zarówno z postępowego, jak konserwatywnego stanowiska, i że jedne i drugie rodzą się nie z obserwacji społeczeństwa, lecz z apriorycznych założeń.

A le nie tylko schematyzm i bezbarwność pozytywnego bohatera wysuw a Sienkiewicz jako błąd i niedociągnięcie ówczesnej komedii mieszczańskiej. Jej bohater „negatyw ny“ przedstawia się także bla­ do i bezbarwnie. Przedstawiciel zasady arystokratycznej jest za­ zwyczaj człow iekiem słabym, chwiejnym , pozbawionym charakteru i miotanym przez przypadek. Stwierdzając ten fakt, Sienkiew icz robi takie spostrzeżenia: jeżeli taki ma być przedstawiciel zasady zwalczanej, to tego rodzaju postaci lepiej nie wprowadzać wcale. Bo jeżeli walka zasad arystokratycznej i demokratycznej została uo­ sobiona w takim lw ie „heraldycznym “ i takim lw ie „ludowym “, to jaka stąd korzyść społeczna?

A le czyż w a lk a ta k ich p ostaci m oże k o g o k o lw iek za in tereso w a ć i czy w ogóle p o sta cie tak ie m ogą p rzed sta w ia ć idee? c z y m ogą być u w a ża n e ja k o t y p y d an ych w a r stw sp ołeczn ych ? Czy w ie lk ic h rzeczy d ok azał in ży n ier-d em o k ra ta o żen iw szy się z córką arystok raty, sk o ro teg o a ry sto ­ k ratę n ie on p rzek on ał i z w y cięży ł, ale z g ię ły okoliczności? 41

Jako rzetelne osiągnięcie realistyczne, przejaw um iejętności ob­ serwowania życia, zasygnalizował Sienkiewicz postać Latnickiego 38 K r o n i k a te a tra ln a : „F le cista “ A u g ie r a , „Z p o s t ę p e m “ K . Z a l e w s k i e g o ,

„ N ie o b e c n y “ Manuel a. N i w a , III, 1874, t. 6. D 46, 132— 145.

38 B ib lio g ra f ia in form acyjn a...: „O bce ż y w i o ł y “ J. A. F r e d r y . N i w a , III, 1874, t. 6, n r 1. D 46, 18 i n.

40 D 46, 139. 41 D 46, 143.

(18)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

z kom edii Sarneckiego Febris aurea. Postać to najzupełniej sympa­ tyczna, triumf zaś komediopisarza polega na tym, że pokazał, do jakiego stopnia ta sympatyczna postać jest ujemna społecznie:

B e z w id o czn eg o p ow od u i p ra w ie bez jego w in y ziem ia u su w a m u się spod nóg i w sz y stk o z rąk w ypada. T akim lu d ziom n ie żyć już w śród sp o łeczeń stw a p e łn e g o sp ek u lan tów , g iełd y , hossy, b essy, egoizm u i w y ­ r a ch o w a n ia 42.

W recenzjach teatralnych Sienkiewicza z tego okresu po raz pierw szy spotkamy m yśl ważną z punktu widzenia jego późniejszych poglądów. Oto człow iek współczesny, zmęczony, spracowany, a cza­ sem skołatany śpieszy do teatru, by odświeżyć się uśmiechem może nierzeczyw istych, ale naprawdę pięknych postaci. Nie pyta więc o to, czy sielankow y obrazek K raszew skiego43 ma jakieś pokrycie w rzeczywistości, stwierdza tylko, że przyjem nie jest patrzeć na taką sielankę.

Spośród recenzji teatralnych Sienkiewicza na obszerniejsze omó­ w ienie zasługuje chyba sprawozdanie z benefisowego przedstawienia

In trygi i m iło ś c i44. Schiller — zdaniem Sienkiewicza — daje się

unieść fali niezadowolenia rodzącego się na tle przepaści między pozorną świetnością dworów książęcych a straszliwą nędzą mas lu­ dowych. I dlatego w pierwszym okresie jego twórczości „nad poetą- artystą, jakim był Szyller później, góruje poeta-socjolog albo, nie obwijając w bawełnę [sic!], poeta-burzyciel“ 45. To burzycielstwo Schillera polega, zdaniem Sienkiewicza, na tym, że poeta nie ma wyrobionych pozytyw nych ideałów i potrafi tylko zaprzeczać. Dla­ tego twórczość jego jest tylko burzeniem, niszczeniem wszystkiego: stosunków państwowych, społecznych, towarzyskich, zerwaniem w ięzów rodzinnych, burzeniem podstaw religijnych.

Dla tej burzy wzywającej do walki przeciwko wszystkiem u, co istnieje, znajduje jednak Sienkiewicz usprawiedliwienie. Otóż pod tym „negatywizm em “ (charakterystyczne, że Sienkiew icz zwrot ten powtarza na określenie postawy Schillera kilka razy) kryje się w iel­ ka m iłość ku cierpiącym i pokrzywdzonym. I tu recenzent bardzo

42 D 47, 200— 201.

43 T e a tr : „ K o s a i k a m i e ń “ J. I. K r a s z e w s k i e g o . N i w a , IV, 1875, t. 7. D 46, 154— 156.

44 T e a tr : Z p o w o d u „ I n t r y g i i m i ło ś c i“ (C abale u n d Liebe) , d r a m a t u F r y ­

d e r y k a S z y l le r a , p r z e d s t a w i o n e g o n a b e n e fi s p. M o d r z e j e w s k i e j w T e a t r z e W i e l k i m W a r s z a w s k i m . N i w a , IV, 1875, t. 7, s. 682— 691. D 46, 166— 180.

(19)

bystro spostrzega, że krytykowanem u porządkowi społecznemu Schil­ ler przeciwstawia indywidualizm, który np. Sienkiew icz określa jako zawierający tylko jeden elem ent dodatni: pragnienie osobistego szczęścia. Ten indywidualizm, ten bunt przeciwko społeczeństwu w imię praw jednostki wydaje się Sienkiew iczow i czymś zasadniczo godnym potępienia, ponieważ przynosi tylko rozprzężenie i zni­ szczenie.

P raw a jed n o stk i b ow iem , n ie u ję te w p e w n e d od atn io o k reślo n e stosu n k i sp ołeczn e, p o sta w io n e jak o zasad a b ezw zględ n a, co w ięcej: w y łą cza ją ce w sz e lk ie ogran iczenia sw ob od y w im ię ogółu , są rozp rzężen iem i re­ w o lu cją 4e.

Społecznie postępowej funkcji schillerow skiego indywidualizmu na tle strupieszałych stosunków feudalnych — pisarz nasz abso­ lutnie nie dostrzega.

Nie znalazł także w oczach Sienkiew icza uznania artyzm drama­ tu: krytyk zarzucił Schillerowi brak spokoju i harmonii, niezmierną jaskrawość charakterów, naiwność i nieum iejętność skonstruowania intrygi dramatycznej. I jeśli w tym dramacie jest coś godnego uwa­ gi, to tylko miłość, dla której Schiller znalazł język wspaniały i przekonywający. Dla tej zalety Sienkiew icz gotów darować drama­ towi wady:

w a d y te to n ib y stara i p rzyćm iona w ie k ie m opraw a, w której św ieci b rylan t p raw d ziw y; lo t p o e ty często n iew p ra w n y i n ieró w n y jeszcze — a le z ta k ieg o lotu p o zn a je s ię orła 47.

Wśród uwag na tem aty literackie rozproszonych w felietonach

Chwila bieżąca wyróżnia się tylko obszerniejsze om ówienie Niewin­ nych Świętochowskiego. Dramat ten w yw arł na Litwosie wielkie

wrażenie, o czym świadczy zarówno długość, jak ton wzmianki. Za zasługę Świętochowskiego uważa pisarz fakt, że pod ją w szy temat dumasowski autor nie tworzył jednak kodeksu pożycia m ałżeńskie­ go, lecz postawił problem w iny i odpowiedzialności i pokazał wolę jednostki jako skutek, nie przyczynę sprawczą stosunków społecz­ nych, charakterów, temperamentów.

3. „Mieszaniny literacko-artystyczne“

Pozycję ważną i godną omówienia stanowią Mieszaniny literacko-

a rtystyczne drukowane pod pseudonimem Litwosa w warszawskiej

46 D 46, 177.. 47 D 46, 179.

(20)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

N i w i e w latach 1879— 1881. Tworzą one przede wszystkim nie­ zm iernie interesujący dokument ewolucji pisarza, który z jednej strony przeżyw ał i sum ował swoje doświadczenia w yniesione z po­ bytu w e Francji, A nglii i Ameryce, z drugiej — najwyraźniej w y­ ciągał w nioski ze zmieniającej się sytuacji w kraju. W ten sposób zaostrzało się w nim widzenie sprzeczności ustroju kapitalistycznego (ponieważ m ógł zaobserwować procesy nie rzucające się jeszcze w oczy w małej skali spraw polskich), a równocześnie wzmagało się poczucie narastających wew nętrznych sprzeczności polskich oraz poczucie konieczności przyjęcia innej postawy.

Współpracę swoją z N i w ą , która w r. 1879 była już pismem konserwatywnym , zaczął Sienkiewicz od stwierdzenia, że nie we w szystkim godzi się z programem pisma:

n ie zd aje m i się, aby w ó z sp o łeczn y le c ia ł tak u n a s n a złam an ie karku p o p o ch y ło ści rad yk alizm u , żeb y aż trzeba b y ło dyrdać za n im i krzycząc: tprrru! p od k ład ać pod k oła d okum enta w y m a g a ln e ty lk o u K a n o n ic z e k 48.

Zamierza w ięc spełniać tylko obowiązki sprawozdawcy literac­ kiego i zainteresowanie swoje ograniczy do omawiania nadsyłanych książek. Stąd specyficzny charakter Mieszanin, w których Sienkie­ wicz nie troszczy się bynajmniej o kompozycję, a naw et o formalne powiązanie uwag. Po prostu w felietonach swoich stara się omówić w szystkie nowości wydawnicze, które jego zdaniem na omówienie zasługują.

Tak np. rozważa szczegółowo zapomnianą dzisiaj komedię Asny­ ka Przyjaciele Hioba 49 czy też Grudzińskiego Pod szczęśliwą gwia­

zdą 50. W niosek z omówienia obydwu pozycji taki, że w literaturze

współczesnej brak jest wybitniejszych charakterów, ciekawszych postaci, ludzi skrojonych „nie na miarę krawca, lecz Fidiasza“. Na pytanie, dlaczego tak się dzieje, Litwos daje odpowiedź następującą: wina tu spada na panujący obecnie w literaturze kierunek, a raczej na jego skrajności. Pisarze bowiem, zwróciwszy się do rzeczywisto­ ści, tak się zasugerowali, iż jest ona szara, pospolita i uboga, że stali się w tworzeniu postaci posągowych ostrożniejsi niż sama rzeczywi­ stość.

Ten pośredni atak na literaturę zajmującą się wyłącznie współ­ czesnością i dostrzegającą w niej w yłącznie mierność i przeciętność

*

48 D 50, 3.

49 M ie sza n in y lite r a c k o -a r ty s ty c z n e [ = M iesza n in y], I. N i w a , V III, 1879, t. 16, s. 915— 925. D 50, 5— 11.

(21)

jest jedną z pierwszych zapowiedzi krytycznego ustosunkowania się Sienkiewicza do literatury o tem atyce współczesnej jako niosącej obraz — a pośrednio i kult — filisterskiej przeciętności.

Niewątpliwą zasługą Mieszanin jest uznanie Marii Konopnickiej za rzetelny i interesujący talent poetycki. Wiersz jej, który doszedł Litwosa w puszczach Kalifornii, potraktowany został przez krytyka jako zapowiedź takiego talentu 51.

Ocena dochodzących zza oceanu now ości polskich, którą daje w Mieszaninach Sienkiewicz, wskazuje na prawdziwie bystre do­ strzeganie zmian zachodzących w Polsce. I tak np. Sąd honorowy Lubowskiego 52 staje się dla niego okazją do wskazania niebezpie­ czeństwa grożącego pozytyw istycznym ideałom: oto nacisk położony na czynnik ekonomiczny sprawia, że pow oli program gospodarczego podnoszenia kraju staje się dążeniem do w łasnego dobrobytu. Za­ sygnalizowanie tego niebezpieczeństwa, ukazanie dokonywaj ącej się substytucji pojęć i haseł uważa Sienkiew icz za najważniejszą zasługę Lubowskiego.

Jako zjawisko charakterystyczne dla współczesnej literatury pol­ skiej notuje Sienkiewicz zanikanie szlachetczyzny, a z nią — typów i oryginałów, od których do niedawna roiła się nasza literatura. Podkreśla przy tym, że czytelnik znużony jednostronnością, choćby naw et pozorną, ludzi dzisiejszych zwraca się chętnie do tych posta­ ci i rad z nimi obcuje.

Jest to spostrzeżenie bardzo znamienne dla przyszłego autora

Trylogii. W jego działalności krytycznej dochodzi do głosu coraz

wyraźniej poczucie zmęczenia współczesnością, cofanie się przed problemami, które ta współczesność każe rozwiązywać, jako zbyt trudnymi, i pragnienie znalezienia w przeszłości tej romantyki, której nie zna burżuazyjna teraźniejszość.

W jednej z ostatnich Mieszanin omawia Sienkiew icz wydawnic­ two Elizy Orzeszkowej oraz ogłoszoną w nim książkę Spasowicza pt.

Studia nie z natury 53. W ydawnictwo Orzeszkowej osądza Sienkie- *

wicz raczej cierpko, a ze Spasowiczem rozpoczyna zasadniczą pole­ mikę. Zarzuca mu przede wszystkim ocenianie pisarzy wyłącznie z politycznego punktu widzenia, z całkowitym pom inięciem w

zglę-51 M iesza n in y. 1879^1881. IV. N i w a , IX , 1880, t. 17, s. 381— 398. D 50, 46— 50.

52 M iesza n in y. 1879— 1881. V II. N i w a , IX , 1880, t. 17, s. 769—777. D 50, 70—80.

(22)

H E N R Y K S I E N K I E W I C Z — K R Y T Y K I T E O R E T Y K L I T E R A T U R Y

dów estetycznych. Polemika ze Spasowiczem ma podłoże wyraźnie polityczne, Sienkiew icz oponuje przeciw tendencjom ugodowym, wyrażającym się w potępianiu literatury „szlacheckiej“ i zawar­ tych w niej dążeń wyzw oleńczych. Nie może jednak stawiać sprawy otwarcie i dlatego przechodzi od razu do zakwestionowania ocen estetycznych sform ułowanych przez Spasowicza, który — zaślepiony sw ym i założeniami politycznym i — najniesłuszniej dopatruje się satyry tam, gdzie jej nie ma, np. w Lalce Syrokomli. Sienkiewicz uważa satyryczne zabarwienie twórczości Syrokomli za wym yślone przez Spasowicza, ponieważ na przeszłość nie pisze się nigdy satyry (sic!).

W tej w ypowiedzi doszło chyba bezwiednie do głosu pojmowanie przez Sienkiew icza stosunku do przeszłości: satyryczny do niej stosunek zrodzić się może tylko w celach „natychmiastowych i stronniczych“ 54; poza tym jest niem ożliwy. Dlatego właśnie roz­ poczyna Sienkiew icz zasadniczą polemikę o Pola. Stwierdza przede wszystkim , i tu niesposób odmówić bystrości jego spostrzeżeniu, że wobec takiego krytycyzm u, z jakim Spasowicz spojrzał na Pola, nie ostałby się ani Rzewuski, ani Kaczkowski, ani w iele utworów Kraszewskiego, ani naw et sam Pan Tadeusz. Sienkiew icz uważa, iż bezwzględność Spasowicza w stosunku do Pola została spowodo­ wana tym, że tu nie krytyk w ystąpił przeciw poecie, lecz zasada przeciw zasadzie. Sienkiew icz nie odmawia Spasowiczowi konsek­ w encji w przeprowadzeniu m yśli, natomiast wypowiada się przeciw zasadzie politycznej, która leżała u podstawy jego ocen krytycz­ nych. Uważa jednak, że nie czas na polemikę o charakterze politycz­ nym.

Cechą znamienną Mieszanin jest, że literatura francuska zajmu­ je w nich tyle nieomal m iejsca co polska, przy tym omawiane zja­ wiska literackie traktuje pisarz jako okazję wypowiadania poglą­ dów na aktualne sprawy polityczne. Tak np. szeroko omawia sztukę W iktoryna Sardou Daniel R o c h a t55. S a r d o u — francuski Arysto- fanes, jak go nazywa Sienkiew icz — w każdym sw ym utworze rzuca w oczy „dem osowi“, tj. reformatorom pojęć, now y pamflet. Tym razem sprawa przeniesiona jest na dziedzinę religii, przy czym Sien­ kiew icz zakłada, że Sardou jako ateusz i pozytyw ista nie kruszyłby kopii w obronie dogmatów. A le ponieważ religia w e Francji stała

54 M ie sza n in y . X V II. N i w a , X , 1881, t. 20, s. 765—771. D 50, 191. 55 M ie sza n in y . V I. N i w a , IX , 1880, t. 17, s. 616— 624. D 50, 58—69.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ątkowo pracował jako dziennikarz, współwłaściciel tygodnika Wzi wszy udzia w powstaniu, musia opu ci kraj, tu a si po ca ym ątkowo pracował jako

Znany przede wszystkim jako autor ballad, powieści poetyckich, dramatu Dziady oraz epopei narodowej Pan Tadeusz uznawanej za ostatni wielki epos kultury szlacheckiej

cia kierownictwa «Gazety Polskiej» przez Edwarda Leo, który wraz z Dionizym Henklem wziął ster tego dziennika. Ferdynand Hoesick: Pierwsze występy literackie

Henryk Sienkiewicz (pseudonim: … …..), powieściopisarz, nowelista, publicysta, krytyk literacki, działacz społeczny.. uczęszczał do gimnazjum

However, today, in the programs of professional teachers training for musical schools of the vast majority of Ukrainian educational institutions of the artistic direction,

Po powrocie do Płocka Maćko i Zbyszko dowiadują się, że Jagienka pojechała do Spychowa doglądać umierającego Juranda.. Jadą

Tegoż samego jeszcze wieczora, gdy słońce stoczyło się na drugą stronę międzymorza, a po dniu promiennym nastąpiła noc bez zmierzchu, nowy

cyny, jako taki studjuwał jeszcze nauki lekarskie przez lat kilka w uniwersytecie królewieckim, aż wreszcie około roku 1740 przybył do Warszawy, powołany tu na