• Nie Znaleziono Wyników

"Mądrej głowie dość dwie słowie", T. 1: "Trzy centurie przysłów polskich", Julian Krzyżanowski, Warszawa 1960, T. 2: "Dwie nowe centurie przysłów polskich", Julian Krzyżanowski, Warszawa 1960 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Mądrej głowie dość dwie słowie", T. 1: "Trzy centurie przysłów polskich", Julian Krzyżanowski, Warszawa 1960, T. 2: "Dwie nowe centurie przysłów polskich", Julian Krzyżanowski, Warszawa 1960 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R E C E N Z JE

jest w yłącznie b yłym m ocarstw em kolonialnym , zaborcą A b isyn ii; jest też ojczyzną Mazziniego i G aribaldiego, rzeczników w yzw olenia narodów uciśnionych. Cytuje w związku z tym niektóre fa k ty : o w p ły w ie m yśli Mazziniego za Sun-yat-sena, o po­ pularności bohaterów Risorgim enta w Indiach i w śród A rab ów . B yłoby wdzięcznym zadaniem zbadanie prekursorskiej roli europejskich rew olucjonistów X I X wieku ja k o budzicieli narodów na innych kontynentach. M oże i tu znalazłyby się liczniej­ sze, niż się spodziewam y, polonica?

Giuliano P r o c a c c i om aw ia czwartą część pracy С o 1 e ’ a „ A H istory of Socialist Thought“ , poświęconej okresowi lat 1914— 19318. Autor recenzji zarzuca C ole’ow i m .in. rozpatryw anie ideologii bez w łaściw ego jej powiązania z życiem społecznym i faktam i ekonom icznym i. N a tę cechę dzieła Cole’a zw racaliśm y uwagę w recenzji z trzeciej części pracy Cole’a, dotyczącej okresu II M iędzyn arod ów ki9. Jednakże z recenzji Procacciego w ynikałoby, że praca C ole’a nie posiada większej wartości na­ ukow ej, przy czym zarzuty autora recenzji odnoszą się w łaściw ie do całości dzieła. Z taką oceną zgodzić się jednak nie m ożna. Fakt, że Cole posiada inny punkt w i­ dzenia niż autor recenzji, nie dyskw alifikuje jeszcze jego pracy w sposób tak bez­ apelacyjny, ja k b y to w ynikało z oceny Procacciego. K to zna dzieła Cole’a, ten wie, że cechą jego jest nadzw yczajny obiektyw izm w przedstawianiu faktów , w zbudza­ jący zaufanie do rzetelności opracowania, do którego sposobu skądinąd można i należy odnosić się krytycznie. Co więcej, koncyliatorska i skierowana ku integracji pozycja Cole’a w m iędzyw ojennym ruchu robotniczym pozw ala mu dojrzeć pewne sprawy, których inni historycy uchwycić nie potrafią. Jego rzetelność intelektualną i naukow ą podkreśla zresztą kilkakrotnie sam autor recenzji. W każdym razie re­ cenzja sprowadza się tylko do m om entu krytycznego, a to w ydaje się nam poważnym błędem .

Stefan K ien iew icz, A n ton i M ączak, Janusz Zarnow ski

Julian K r z y ż a n o w s k i , M ą drej głow ie dość dw ie słow ie, t. I: T rzy centurie p rzysłów polskich, W arszaw a 1960, s. 609; t. II: D w ie n ow e centurie p rzysłów polskich, W arszaw a 1960, s. 526.

T e dw a pękate t o m y 1 narodziły się w trakcie prac ich autora na w znow ieniem „K sięgi przysłów polskich“ Sam uela A d a l b e r g a . W b r e w pozorom stanowią one pozycję zdolną zainteresować nie tylko szczupłe grono m iło r r : ów przysłów, w śród których prof. K rzyżanow ski w yróżnia ich zbieraczy (jak кг.* win R y s i ń s k i , czy jezuita K n a p s к i), a w ięc parem iografów i badaczy (jak B y s t r o ń i B r ü c k ­ n e r ) , a w ięc parem iologów . O bjaśnienie okoliczności narodzin przeszło pięciu „cen­ turii“ przysłów, dokonane przez najw ybitniejszego naszego parem iologa, złożyło się na lekturę, którą każdy badacz dziejów kultury staropolskiej przeczyta nie tylko z pożytkiem , ale i przyjem nością.

K apitalne rozw ażania genetyczne, przekonywająca polem ika z błędam i poprzed­ ników, um iejętność odczytania każdego z przysłów w szerokim kontekście historycz- n o-obyczajow ym — w szystko to napełnia głębokim podziw em dla wszechstronnej erudycji autora obejm ującej najróżniejsze dziedziny kultury staropolskiej i nie tylko staropolskiej. W zakończeniu wstępu do tego im ponującego w ydaw nictw a prof.

8 G. D. H. C o l e , Com m un ism and Social D em ocracy 1914— 1931, L o n d o n - N ew Y o rk 1958, t. I— II.

0 Por. rec. J. Z a r n o w s k i e g o , „ Z Pola W alk i“ 1959, z. З (7), s. 225— 230. 1 T om I M ą drej g łow ie ukazał się w roku 1958 jako oddzielna całość.

(3)

R E C E N Z JE 179

Krzyżanowski

w yraża przekonanie, iż czytelnik naukow y dzieła „badacz kultury w jej najrozm aitszych dziedzinach, a w ięc i historyk ... trafi prędzej czy później na materiały nowe, które każą m u albo uznać odpowiednio dopełnione poglądy autora, albo też je odrzucić. W obydw u w ypadkach zyska na tym prawda, a o nią tutaj i tylko o nią chodzi“ (t. I, s. 20). Zachęcony tym stwierdzeniem autora recenzent pozwala sobie przedstawić garść uw ag poczynionych na m arginesach tej kapital­ nej książki.

T ak w ięc w pełni podpisując się pod opinią prof. Krzyżanow skiego, iż reform acja zostawiła nader nikłe ślady w przysłow iach polskich (t. I, s. 199) warto m oże zw ró­ cić uwagę, że wyrażenie o utworach nie atram entem a krw ią pisanych pierw szy do publicystyki wprow adził polem ista ariański Jan N iem ojew ski. W dziele „O bro­ na przeciw niespraw iedliw em u obw inieniu“ (1583) w spom ina on bow iem „jadow ite pism a niektórych ludzi uczonych, w ięcej krw ią niż inkaustem pisane“ 2. G enezę zw ro­ tu o „occie siedm iu złodziejów “ do chwili obecnej, ja k stwierdza autor (t. I, s. 342) niejasną, m ożna chyba w yjaśn ić sięgnięciem do analogicznego powiedzenia francu­ skiego o „occie czterech złodziejów “ . M iało go podobno używać czterech przestęp­ ców z Tuluzy podczas zarazy, która naw iedziła m iasto w roku 1 7 2 0 3. Ocet ten, składający się głów nie z czosnku i kam fory, chronił przed skutkam i epidem ii, co um ożliw iało używ ającym go złodziejom bezkarne rabow anie m ieszkań dotkniętych zarazą.

Przysłow ie „w olałb y m pod Turczynem być“ , którego pierw ow zór widzi pro?. Krzyżanow ski w relacji St. Orzechowskiego o Janie Tęczyńskim , w bardziej zb li­ żonej do późniejszej w ersji postaci spotykam y u Łaszcza. W roku 1612 zarzucał on m ianowicie arianom, iż „ w głos na sejm ikach w ołali, że w ięcej sobie życzyli b y ć p o d T u r k i e m (podkreślenie m oje — · J. T.) niż m ieć Pana C hrześcijańskie­ go“ 4. Tęczyński zaś m iał tylko m ów ić, że w olałby Solim ana w K rak ow ie oglądać niż m ieć R adziw iłłów nę za królow ą (por. t. I „M ądrej głow ie“ , s. 523). N a m argi­ nesie trafnego tłum aczenia zwrotu „spraw ić kom uś łaźnię“ (t. II, s. 169— 170) w ar­ to m oże przypomnieć w yrażenia o „k rw aw ej łaźnie“ czy też „k rw aw ej kąpieli“ . W y d a ją się one bow iem stanowić ogniwo pośrednie w iążące „spraw ienie komuś łaźni“ ze „skąpaniem się w e krw i w rogów “ . Do przysłow ia „N a jednym wózku obie stronie do praw a“ (t. II, s. 268) m am y późniejszą od sienkiewiczowskiej, bo X X -w i e c z - ną ilustrację. M ianow icie Orkan w jed n ym z „L istów ze w si“ opisuje sołtysa, który przedstaw iając pisarzowi sw ego przeciw nika sądow ego m ó w i: „ — to wróg m ój! W róg K och any! M y śm y się ze sobą, wiecie, bez dw adzieścia lat procesow ali ... A le m y b e z ^ : ; / czas, jako proces trw ał, razem z nim na jed n ym w ozie na termin jeździli“ 5.

Pierw ow zór przysłow ia „Choć się psa w ykąpie, tarza się on znowuż w błocie“ (t. II, s. 242) zn ajdu jem y w Biblii. W II liście św. Piotra 2, 22 czytam y m ianowicie: „Stało się bow iem z nim i to, o czym m ów i praw dziw a przypow ieść: W ró cił pies do w ym iotu swego, a Świnia umyta, do kałuży błota“ . Choć parem iografia łacińska średniowiecza zaczerpnęła to przysłow ie niew ątpliw ie z Ew angelii, z pierw szej czę­ ści zacytowanego wersetu („o czym m ów i praw dziw a przypowieść“ ), w y d a je się wynikać, że przysłow ie to kursow ało w świecie żydow skim jeszcze przed poja w ie­

2 Cyt. w g w ydaw nictw a Literatura ariańska w Polsce X V I w ieku. Antologia, oprać. L. S z c z u c k i i J. T a z b i r , W arszaw a 1959, s. 441.

3 Por. E. L i t t r é , Dictionnaire de la langue française t. V II, "b. m . 1958, szpal­ ta 1752.

4 [M. Ł a s z c z ] , M essiasz n o w y ch arianów, K rak ów 1612, s. Аз. N a książce tej podpisany jest S k a r g a , ale w istocie autorem jej był Łaszcz, por. T. G r a b o w - s к i, Piotr Skarga, K rak ów 1913, s. 625.

(4)

1 8 0 R E C E N Z JE

niem się chrześcijaństwa. Podobnie i zw rot o „nieum ow nych kam ieniach“ (t. II, s. 323) jest, być m oże, logiczną konsekw encją biblijnego pow iedzenia: „jeślib y ci m ilczeli, kam ienie wołać będą“ (Łuk. 19, 40). Z e zdania tego w ynika bow iem po­ jęcie m ilczących („nieum ow nych“ ) kam ieni i głuchej ściany.

Przy okazji w arto m oże sprostować kilka drobnych nieścisłości, które w kradły się do om aw ianych dwóch tom ów. Tak więc St. W odzicki opisuje oczyw iście w y ­ pędzanie diabłów , ja k ie m iało m iejsce ok. roku 1770, a nie 1870 (t. I, s. 151). Po­ w iedzenie „D aw n iej łotr na krzyżu, teraz krzyż na łotrze“ narodziło się ju ż za pa­ now ania Aleksandra I, a nie dopiero M ik ołaja I (t. I, s. 257). Jego autorstwo tra­ dycja pam iętnikarska przypisuje Ignacem u Chodikiew iczow i (vel Chadzkiew iczo- wi, Chackiewiczowi czy H adzkiew iczow i) słynnem u na terenie Litw y aw anturniko­ w i, szulerowi i k a w a la rzo w i0. K ied y bow iem generał W itt zobaczywszy w jego — i drugiego jeszcze szulera tow arzystw ie — swego przyjaciela, Aleksandra Potoc­ kiego, pow iedział: „Jak m i ciebie, Aleksandrze, żal, że cię widzę, jak Chrystusa na krzyżu m iędzy dw om a łotram i“ Chodźkiew icz z m iejsca, odznaczonemu wielu orderam i generałowi, zareplikow ał : „T o nic nadzwyczajnego widzieć Chrystusa na krzyżu pom iędzy dw om a łotram i; to większa ciekawość widzieć kilka krzyżów na jed n ym łotrze“ 7.

N ajdaw niejsze w Polsce ujęcie przysłowia „Póki świat św iatem nigdy Niem iec nie będzie Polakow i bratem “ spotykam y nie dopiero u W acław a Potockiego, w na­ pisanej ok. 1670 roku „W o jn ie chocim skiej“ (jak twierdzi prof. Krzyżanow ski — t. I, s. 330), a le o sto lat w cześniej. W polem ice pierwszego bezkrólewia znajdujem y b ow iem następujący wiersz:

„Inszych się, prze Bóg strzeżm y, bo póki świat światem O bcy w ilk, a nam Deutsch na pewno źle bratem “ 8.

Antagonizm Stadnickich i G ostom skich w stosunku do Ligęzów i Pieniążków nie m ógł się opierać na sprzecznościach wyznaniow ych (t. II, s. 206). W chwili gdy się on rozw inął, a w ięc w początkach X V I I wieku, czołow i przedstawiciele rodu G ostom skich byli już bow iem gorliw ym i katolikami i zaciekłym i regalistami oddanym i bez reszty Zygm untow i I I I 9. Chodziło w ięc tu chyba o osobiste konflikty pom iędzy m agnaterią, okazji do których, ja k świadczy choćby „P raw em i lew em ’1 Ł o z i ń s k i e g o , w ówczesnej Rzeczypospolitej nie brakow ało. I wreszcie nie wszys­ cy gaw ędziarze X I X wieku traktow ali staropolską palestrę w rogo i pogardliwie (t. II, s. 267). N ajśw ietn iejszy z nich, H enryk Rzewuski, „kauzyperdom “ now ogródz­ kim poświęcił przecież w „Pam iątkach Soplicy“ nader ciepłe słowa.

N a zakończenie warto chyba podkreślić, iż książka prof. Krzyżanow skiego sta­ nowi rzadki przykład um iejętności podania rzeczy trudnych w sposób jasny i nie­ słychanie plastyczny. D otykając zagadnień interesujących na pozór w yłącznie w ą­ skie grono specjalistów stanowi równocześnie pasjonującą lekturę dla tych w szyst­ kich, którym bliskie są tradycje kultury staropolskiej utrw alone w przysłowiach.

Janusz Tazbir

0 Obszerny życiorys Chodźkiewicza zam ieszcza PSB t. III, s. 378— 380.

7 A . C z a r t k o w s к i, Pan na Tulczynie. W sp om n ien ie o Stanisławie Szczęsnym P otockim , jeg o rodzinie i dw orze, L w ów b. d.. s. 169 (G a w ę d y o d a w n ym obyczaju

t. V I). ' ;

. 8 J. C z u b e k . Pisma p olityczne z czasów pierw szego bezkrólewia, Kraków 1906, s. 33.

0 Por. życiorysy Hieronim a, Jana i Tomasza Gostom skich w PSB t. V III,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oddając ją do rąk czytelników, Dorota Degen przyczyniła się do znacznego wzbogacenia stanu wiedzy w zakresie powo- jennej polityki wydawniczej w sferze nauki.

Ukazując bohatera tragicznie romantycznego,stano­ wi krytykę romantyzmu, a sposobami widzenia zapowiada ekspre- sjonizm (świat zewnętrzny zbudowany przez wnętrze

Naukowe opracowanie dziejów Polski p rzez Adama N aruszew icza stało się okazją do dyskusji nad koncepcją

szy czas życia. Ściślej mówiąc, udało się w ten sposób wywołać niewielki efekt wydłużenia ma­ ksymalnej długości życia, i, co chybajest równie interesujące, dało

These me Imiiid lo compare well wilh cxaci rcsulis f o r varions nonlinear models, iiichiding imiilinear oscillalor responses and (luasi-slalic re- sponses lo Morison wave

The master-slave splitting separates the transmission (the master) and distribution (the slave) systems and is based on the idea that the connecting bus of the transmission system

d obrow olne jego

Jak sama nazwa wskazuje, działal­ ność podstawowa prowadzona jest przez państwowe przedsiębiorstwa transportowe oraz — po uzyskaniu specjalnego zezwolenia