• Nie Znaleziono Wyników

Kronika Chwili. R.1, z. 3 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kronika Chwili. R.1, z. 3 (1919)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

ZESZYT III. W A R SZ A W A , CZERWIEC 1919 R. ROK I.

Kronika Chwili.

DODATEK AKTUALNY DO „ZIEMIANINA".

TREŚĆ: Protesty przeciw radykalnej reformie rolnej: Ośw iadczenie w sprawie rolnej Komisji polskich związków ziem iańskich do spraw polityki agrarnej. — Odezwa organizacji poznańskich — Uchwala W alnego Zjazdu Związku Ziem ian. — Odezwa Związku m iast Królestwa P o ls k ie g o — Uchwala wiecu robotniczego Związku „W jed­

ności siła".— Rezolucja .L ig i K onsum entów przy Towarzystwie „Rozwój “. A.

G a rb iń - s k i.

Reforma agrarna, a przemysł. —

J . L.

,M a x im u m “. —

Z g ło s ó w p rasy. E . K or- w in - S z y m a n o w s k i

Czy m ożna sfinansować. —

(x ).

flby R zeczpospolita nie poniosła szkody. —

N a d e s ła n e .

K om unikat w sprawie dostaw z b o ż a .— Do ofiarnych Ziemian.

Protesty i oświadczenia

p r z e c i w r a d y k a l n e j r e f o r m i e r ol ne j .

Przeciwko będącej na porządku dziennym obrad sejmowych przez ra­

dykalne grupy zaproponow anej reformie rolnej budzą się w kraju poważne i c o ­ raz głośniejsze protesty. W poprzednim zesz. „K roniki" zam ieściliśm y dwieodezwy Klubu Mieszczańskiego. Obecnie m am y do zanotow ania następująceośw iadczenia:

Oświadczenie w sprawie rolnej K o ­ misji polskich zw iązków ziemiań­

skich do spraw polityki agrarnej:

Dyskusja agrarna została przeniesio­

na z sejmowej komisji rolnej na ple­

num obrad sejmowych. Jesteśmy świadkami jedynej chyba w dziejach próby, która dąży do tego, aby po­

wstające państwo, o nieokreślonych gra­

nicach, przy braku praw zasadniczych swego ustroju, i w godzinę uzupełnia­

nia się przedstawicielstwa narodowe­

go, zaczynało państwowo-twórczą pra­

cę od burzenia kardynalnych podstaw swego bytu ekonomicznego. Kraj, któ­

rego najbliższa przyszłość gospodarcza niemal wyłącznie na intensywnej pro­

dukcji rolniczej gruntować się może, ma być skazany na jej długotrwałe obniżenie, jakie w wyniku propono­

wanego przewrotu agrarnego na długie lata nastąpić musi.

Zło, na które państwo może być na­

rażone, jest wielkie. Nie pomógł przy­

kład ogłodzonej Rosji; nie zaważy­

ło niepowodzenie zreformowanej pod względem agrarnym Rumunji; nie wzięto pod uwagę własnych doświad­

czeń, poczynionych na polu wtłacza­

nia życia w obce i nieobejmujące go

ramy ekonomiczne. Górujące ponad rzeczową dyskusją hasła wieców wy­

borczych utworzyły z teorji wywłasz­

czenia panaceum i w niej dopatrują się jedynego i natychmiastowego środ­

ka na zapalny, chociaż sztuczny i głównie wadliwą i złą wolą dyktowa­

ną polityką gospodarczą zaborców wywołany stan sprawy agrarnej w pew­

nych zakątkach Polski.

W chwili, kiedy niebezpieczeństwo, widoczne dla kraju całego, zatrważa serce każdego polaka, jest obowiąz­

kiem obywatelskim, aby ci, którzy zdają sobie sprawę z tego, co się dzie­

je i co grozi, a w swem głębokiem przekonaniu mogą bezstronnie i facho­

wo sądzić o przyszłości, jaką krajowi gotuje dorywcza i nieprzemyślana wszechstronnie reforma rolna, aby ci ludzie nie odzywali się teraz ciągle i nieustannie głosem przestrogi i prze­

widywania.

Głos ten musi się odezwać doniośle i w chwili obecnej, gdy oprócz pro­

jektu sejmowej Komisji rolnej do wia­

domości ogólnej doszły i motywy więk­

szości komisyjnej, które je skłoniły do takiego, a nie innego sformułowania swych zamierzeń. W kilkunastu wier­

szach najbardziej utartych ogólników,

(2)

2

K R O N I K A C H W I L I III

zawierających twierdzenie wątpliwe, sporne lub zgoła nieprawdziwe, uza­

sadniona jakoby być ma reforma naj­

głębiej sięgająca w rdzeń życia spo­

łecznego i ekonomicznego naszego kraju, a i pierwszorzędne skutki poli­

tyczne mogąca sprowadzić. Zwłaszcza czynnik ekonomiczny w zupełności pominięty został, jak gdyby dla pań­

stwa nie było w obecnej właśnie chwili rzeczą pierwszorzędnej wagi, w jaki sposób projektowana reforma odbije się na wysokości produkcji kra­

jowej, w okresie czasu, przed którym stoimy, po niszczycielskiej dla wy­

twórczości rolniczej wojnie, wobec ruiny przemysłu i głodu mas bezro­

botnych. Czy obniżenie siły podatko­

wej ludności nie doprowadzi kraju do bankructwa, wobec którego kredyt za­

graniczny i jakie takie uregulowanie waluty należeć będą do zagadnień nie do rozwiązania? Czy długotrwały cię­

żar okresu przejściowego do nowych form eksploatacji nie jest zbyt wielki, by pod nim nie załamały się bary młodej państwowości? Czy wreszcie czynnik kultury i cywilizacji nie ucier­

pi dotkliwie przy nowym rzeczy po­

rządku?

Cały charakter zamierzonego prze­

wrotu agrarnego najdokładniej doce­

niony został przez stronnictwa lewicy, których posądzać nie można o sprzy­

janie obecnemu układowi sił ekono­

miczno-społecznych. Z druzgocącein szyderstwem stwierdzają oficjalne or­

gana lewicy, że przywódcy włościan, z właściwą sobie ciasnotą widnokrę­

gów, nie zdają sobie sprawy z istoty planowanej reformy agrarnej i ze ścis­

łego związku pomiędzy nią a innemi dziedzinami życia ekonomicznego. N a­

tomiast lewica widzi dokładnie, jak drogą uwłaszczenfa włościan przejść można na tory uwłaszczenia proletar- jatu miejskiego i uspołecznienia innych wielkich warsztatów pracy. Chodzi tu­

taj o zamach zasadniczy na prawo własności.

Również stwierdzić należy, że poło­

żenie, w jakiem się znajdujemy i ce­

chy swoiste projektowanej reformy rol­

nej nie są odpowiednio doceniane przez rząd, a w pierwszym rzędzie przez-ministerstwo rolnictwa. Minister­

stwo to, niemal od początku swego istnienia pozostające pod tern samem

kierownictwem, co działalności jego mogło nadać dzisiaj właśnie tern po- żądańsze cechy pewnej ciągłości, nie zdobyło się na żaden krok, któryby realnie, a nie przypuszczalnie, dążył do łagodzenia istniejących pożądań agrar­

nych i do zadośćuczynienia codzien­

nym potrzebom życia, wysuwającym sprawę parcelacyjną i potrzebę wszech­

stronnie i praktycznie obmyślonego a- paratu kolonizacyjnego na plan pierw­

szy. Zamiast tego, doczekaliśmy się zaledwie projektu ustawy Banku rol­

nego i nic nie mówiącej „Instrukcji tymczasowej", dla urzędów ziemskich.

Tymczasem długa wojna, zatrzymaw­

szy naturalną ewolucję stosunków rol­

nych, wymagała w obecnym momen­

cie tem energiczniejszej akcji ze stro­

ny rządu, by zapobiedz zrozumiałym fatalnym skutkom gospodarczym i na­

prężeniu społecznemu. Uruchomienie Banku rolnego i organów kolonizacyj- nych było najprostszym środkiem w tym razie. Sprawa ta, niegdyś przez obce nam instytucje prowadzona, zo­

stała przez ministerstwo rolnictwa w końcu zupełnie zaniechana, pomimo, że mogło ono rozporządzać już w obec­

nym okresie olbrzymim materjałem dóbr państwowych, rosyjskiego Banku włościańskiego. Komisji kolonizacyjnej oraz dobrowolnych zgłoszeń, między któremi przypomnieć należy pokaźne zaofiarowanie ziemi na cele parcelacyj- ne przez połączone związki ziemiań­

skie. Nie jest rzeczą zrozumiałą, dla­

czego jedyny czynnik, który mógł bez­

pośrednio wpłynąć na uspokojenie u- mysłów i na odprężenie sytuacji, czyn­

nik natychmiastowego dostarczenia zie­

mi zgłaszającym chęć kupna, nie zo­

stał przez ministerstwo w grę wpro­

wadzony? I jest tó tembardziej nie­

zrozumiałe, że w innych wypadkach ministerstwo daleko posuniętą umie­

jętność stosowania się do okoliczności, co zauważyć można było w chwili wy­

cofania własnego projektu reformy rol­

nej, następnie w przeprowadzanych o- becnie przygotowaniach do finansowa­

nia jej na podstawach narzuconych z zewnątrz, a rzeczowo zresztą zupełnie nieprzemyślanych. Zatamowanie ruchu parcelacyjnego, pośrednie więc zaog­

nienie sprawy rolnej kraj ma do za­

wdzięczenia w znacznnym stopniu mini­

sterstwu rolnictwa, które poza pracą

(3)

III

kancelaryjną i projektodawczą nie po­

trafiło pójść za wymaganiami życia za­

równo pod tym względem, jak i prze- dewszystkiem w zakresie bezpośred­

nich swoich zadań i kompetencji — wzmożenia produkcji krajowej. Za­

miast żywego poparcia we właściwym kierunku widzimy odtąd niestety tyl­

ko biurokratyczną bierność.

Projekt tak gwałtownych reform rolnych, jakie nam są niewątpliwie potrzebne, powinien był stać się przedmiotem głębokich rozważań w ło­

nie pełnego rządu i z tej strony, ze strony całej Rady ministrów winien był być wzniesiony pod rozważenie połączonych komisji sejmowych: rol­

nej, finansowo budżetowej i prawni­

czej. Tu chodzi o zbyt podstawowe zagadnienia, obejmujące całokształt stosunków państwowych, dotykające najistotniejszych interesów wszystkich warstw ludności. Tu znowu przeko­

nywamy się, jak Sejmowi, tyle patrjo- tyzmu i dobrej woli, ochoty do pracy i energji okazującemu, brak kierunku ze strony rządu, który go nie zapład- nia dostatecznie właściwą inicjatywą i iristynkiem państwowotwórczym.

Sprawę rolną, którą rozważać można owocnie tylko przy zupełnej harmonji czynnika gospodarczego ze społecznym i politycznym, pozostawiono do załat­

wienia ministerstwu rolnictwa, którego rolą w tym razie było tylko fachowe doradztwo w zakresie strony rolniczo- ekonomicznej zagadnienia. Gdyby proces parcelacyjny w Polsce nie po­

stępował tak intensywnie, jak to ma istotnie miejsce od paru dziesiątków lat, należałoby dla zapobieżenia prze­

ludnieniu agrarnemu pomyśleć o środ­

kach radykalnych. Lecz dzisiaj ure­

gulowanie tego procesu stanowi naj­

pilniejszą potrzebę, a obok niego — podniesienie sprawności zawodowej szerokich sfer wytwórców włościań­

skich. Oto są dwa naczelne, a przy­

rodzone zadania ministerstwa rolnic­

twa. Jeślibyśmy nawet doszli w bliż­

szej czy dalszej przyszłości do roz­

parcelowania całej ziemi w większych kompleksach jeszcze pozostającej, nie to zapewniłoby nam bynajmniej do­

statniej egzystencji i niezależności w zakresie wyżywienia ludności. Jako trzecie, aktualne zadanie rządu w za­

kresie spraw rolnych wysunąć należy

3

ratunek dla zniszczonych przez wojnę gospodarstw wszystkich szczebli: dą­

żenie do powiększenia zapasu ziemi w rękach skarbu z gospodarstw więk­

szych, któreby miały warunki do dźwignięcia się z powrotem w tej sa­

mej postaci— byłoby fatalnym błędem.

Na to stanowisko rządu oraz na niebezpieczeństwo reformy rolnej, któ­

rej nawet jej projektodawcy w Sejmie poważnie, jak na to doniosła reforma zasługuje, uzasadnić nie potrafią, zwra­

camy raz jeszcze uwagę całego społe­

czeństwa w zrozumieniu, że spełniamy w ten sposób nasz obowiązek wzglę­

dem kraju, jako całości — jedynie decydować może o losach reformy agrarnej w Polsce.

Odezwa organizacji poznańskich.

Dnia 28 maja delegacja poznańska złożyła na ręce Marszałka Sejmu, po­

sła Trąmpczyńskiego, odezwę nastę­

pującą:

Wysoki Sejmie!

My, niżej podpisane organizacje e- konomiczne, społeczne i polityczne, re­

prezentujące wszystkie stany, warstwy i kierunki Wielkopolskiej dzielnicy, prze­

ciw uchwale Komisji sejmowej dla spraw agrarnych, ograniczającej maxi- mum prywatnego posiadania ziemi na mórg polskich od 60 do 300, a prze­

widującej wywłaszczenie nadmiaru, w imię dobra narodu stanowczy zakłada­

my protest. Bowiem:

1. Sprawa agrarna uregulowaną być . winna z punktu widzenia ogólnego do­

bra i ogólno-państwowych interesów.

2. Zatem uchwała wzmiankowana w takim razie tylko polecenia może być godną, gdyby powodowane nią Kompletne zburzenie większej własno­

ści ziemskiej leżało istotnie w intere­

sie kraju.

3. Natomiast według naszego prze­

świadczenia, opartego na dokładnej znajomości potrzeb ogólno-krajowej gospodarki, zachowanie większej włas­

ności ziemskiej w odpowiednim stosun­

ku do średniej i małej, nieodzownym jest postulatem.

4. Zaś unormowanie stosunków, o których poprzednio mowa, winno mieć na względzie-lokalne warunki i różnice, wypływające z odmiennych gospodar­

czych przesłanek, a opierać się na do­

K R O N I K A C H W I L I

(4)

kładnych statystycznych danych i rze­

czowych badaniach.

5. Uchwała wzmiankowana wresz­

cie rzuca hasła — jak uczy historja wschodniego sąsiada — zwłaszcza w czasach wojennych, niebezpieczne dla obrony kraju.

Z tych powodów wnosimy:

aby Wysoki Sejm uchwale wzmianko­

wanej zatwierdzenia odmówić raczył.

Tak samo wnosimy o odmówienie zatwierdzenia uchwały o upaństwowie­

niu lasów, ponieważ uchwałę tę uwa­

żamy w obecnym czasie za bezcelową i nieprzeprowadzalną.

Podpisały w liczbie 23-ch następu­

jące organizacje:

Centralny Zarząd C. T. G.; Związek Ziemian; Zjednoczenie Zawodowe Pro­

ducentów Rolnych; Patronat Kółek Rol­

niczych; Patronat Spółek Zarobkowych;

Związek Fabrykantów; Korporacja K up­

ców Chrześcijańskich; Tow. urzędników gospodarczych; Tow. leśników; Zw ią­

zek Banków; Stowarzyszenie interesan­

tów cukrownictwa; Zjednoczenie Związ­

ków interesantów przetworów ziemnia­

czanych; Związek przemysłowców; Cen­

trum obywatelskie; Str. Narodowo-oby- watelskie; Str. Narodowo-demokratycz- ne; Narodowe Stronnictwo Ludowe;

Stronnictwo Mieszczańskie; Towarzy­

stwo Ziemianek; Kółka Włościanek;

Organizacja Narodowa Kobiet; Izba Rol­

nicza; Związek interesantów przemysłu okowicianego; Narodowy Związek Ro­

botników. (Poseł Nowicki, podpisując powyższe, zastrzegł zmianę wyrazów

„zatwierdzenia odmówić" na „rozważ­

nie odroczyć").

Uchwała Walnego Zjazdu Zw iązku Ziemian.

Delegacja Związku Ziemian złożyła 31 maja p. Marszałkowi Sejmu odezwę następującej treści:

Do pana Marszałka

Sejmu Rzeczypospolitej.

Walny Zjazd Związku Ziemian w Warszawie w dn. 30 maja 1919 r. po­

stanowił złożyć p. Marszałkowi dla wiadomości Sejmu poniższą uchwałę swoją w przedmiocie projektowanej przez Komisję sejmową reformy rolnej:

Zważywszy:

1. że projekt reformy rolnej, który przez Komisję sejmową rolną na ple-

narnem zebraniu Sejmu ustawodawcze­

go ma być wprowadzony, dowodzi wi­

docznego zamiaru najśpieszniejszego rozstrzygnięcia tej reformy w duchu powszechnego podziału wielkiej i śred­

niej własności ziemskiej, oraz postana­

wia upaństwowienie lasów;

2. że załawienie tej sprawy w spo­

sób jednostronny grozi powstającemu państwu polskiemu zachwianiem pod­

staw jego życia gospodarczego i po­

tęgi państwowej;

3. że nie liczy się z rzeczywistą potrzebą stosunków rolnych i całością interesów państwa, nie uwzględnia komplikacji, grożących finansom i kre­

dytowi państwowemu w razie poder­

wania prawa własności ziemskiej i pra­

wa własności wogóle;

4. Że skutkiem niechybnego obni­

żenia produkcji rolnej, zagraża ogło- dzeniem wielkich środowisk miejskich i przemysłowych;

5. Że w bezwzględnem dążeniu do radykalnego rozstrzygnięcia, odnośne stronnictwa w Sejmie nie liczą się ani z widokami dobrowolnej, a gwaranto­

wanej podaży ziemi, ani z zapasem jej, jaki rząd nasz na cele parcelacyjne posiada, co razem zapewnia na długi okres czasu zaspokojenie istotnej po­

trzeby ziemi na cele niezbędnej kolo­

nizacji wewnętrznej;

6. Że wspomniane ugrupowania sej­

mowe nie chcą widocznie dopuścić przedstaw icieli innych dzielnic P o lski do decyzji w sprawie tak olbrzymiej doniosłości, dotykającej bezpośrednio najistotniejszych potrzeb całej ludności państwa, czego dają dowód, forsu­

jąc obrady w pełnym Sejmie nad refor­

mą rolną na krótko przed przybyciem posłów z Wielkopolski i innych ziem, dotąd w Sejmie reprezentowanych,

Zjazd Związku Ziemian w Warsza­

wie protestuje przeciwko wniesionemu pod rozpoznanie Sejmu projektowi większości Komisji rolnej i stwierdza, że prawo własności nie może w ża d ­ nym razie być naruszone bez dosta­

tecznie umotywowanej potrzeby pań­

stwowej.

Zarazem Zjazd stwierdza, że propo­

nowany program agrarny, który ma służyć za podstawę dyskusji w pełnym Sejmie, nawet po opuszczeniu punk­

tów 6 i 7 oraz po wprowadzeniu mo­

(5)

II! K R O N I K A C H W I L I 5

dyfikacji do punktów 4 g., 13 i 14x) pro­

jektu komisyjnego, nie zadawalnia ani interesowanych przedstawicieli większej własności, ani rzeczowego kryterjum.

Gdyby taki program miał bez właści­

wych uzupełnień po dyskusji sejmowej służyć za podstawę polityki agrarnej rządu polskiego, to nie odpowiadałby w najmniejszej mierze wymaganiom, jakie w państwie, w którem rolnictwo stanowić ma, w najbliższym przynaj­

mniej okresie, podstawę polityki gospo­

darczej i bilansu handlowego, progra­

mowi agrarnemu stawiać należy.

Wreszcie zjazd uznaje, że zasady re­

formy rolnej mogą być uchwalone je­

dynie dopiero po ustaleniu g ra n ic państw a, zebraniu się przedstawiciel­

stwa narodowego ze wszystkich ziem Rzeczypospolitej i n adaniu państw u polskiemu konstytucji.

Warszawa, dn. 31 m aja 1919 r.

Z polecenia Zjazdu R ad a i Z arząd Zw iązku Ziem ian

w W arszaw ie.

Odezwa „Związku m iast K rólestw a Polskiego".

„Związek miast Królestwa Polskie­

go" przesłał Sejmowi odezwę nastę­

pującą:

Miasta w Polsce nie cieszyły się należną dla ich rozwoju i wzrostu i opieką.

Krótka chwila uśmiechu losu pod­

czas Sejmu czteroletniego prędko m i­

nęła, bo rządy zaborcze po rozbiorze Polski o podniesienie miast polskich wcale się nie troszczyły,

W chwili tworzenia nowego Pań­

stwa Polskiego, taki stan rzeczy wkła­

da na Sejm obowiązek wejrzenia bliż­

szego w położenie i w sprawy miejskie.

Obowiązek ten tembardziej ciąży na Sejmie, że bez podniesienia z upadku miast polskich, bez ich rozrostu niepo­

dobna wyobrazić sobie pomyślnego rozwoju ekonomicznego i socjalnego przyszłej Polski.

Każda sprawa, dotycząca bytu spo­

łecznego, zahacza i zahaczać musi o miasta.

l) W ostatecznej redakcji wniosku wo­

bec wprowadzenia nowego § 14-go o zabez­

pieczeniu interesów pracowników rolnych, wspomniany tu § 14-ty wypadł, jako 15-ty.

(przyp. Redakcji).

Byłoby złudzeniem przypuszczać, że można rozwiązać naprzykład kwestję socjalną, bez wglądnięcia w sprawy miejskie i bez odpowiednich zarządzeń w tej dziedzinie. Co więcej, nawet przy sprawie agrarnej liczyć się trze­

ba z potrzebami mieszkańców miast, bo interesy wsi i miast znajdują się w nierozerwalnym związku.

Stało się wręcz przeciwnie.

Sejmowa Komisja rolna przy ukła­

daniu swojego projektu reformy rolnej o miastach zgoła nie myślała i nie zapewniła miastom zaopatrzenia w ko­

nieczne dla wyżywienia ludności miejs­

kiej ziemiopłody.

Powszechne zniesienie własności ziemskiej większej i zastąpienie jej przez własność mniejszą sprowadzić musi wielkie wtrząśnienie w stosun­

kach gospodarczych kraju, • zwłaszcza w epoce powojennej i przełomowej, jaką przeżywamy.

Następstwem tego wstrząśnienia nie- uniknionem będzie zmniejszenie pro­

dukcji rolnej. Świeżo zdobyte doświad­

czenie na gruncie kontyngentu, przy którem okazało się, że własność więk­

sza dostarczyła 83 proc., a własność niniejsza zaledwie 10 proc. kontyngen­

tu dla nieokreślonego powodu podnosi budzące się obawy.

O ile zmniejszenie się produkcji rol­

nej nastąpi, dotknie ono przedewszyst- kiem miasta i niewątpliwie odbije się ujemnie na położeniu mieszkańców miast. Przewidzieć z góry można w takim razie wielką drożyznę ziemiopło­

dów, a co za tem idzie, zagłodzenie biedniejszej ludności po miastach.

Być może, że stosunki rolne wyma­

gają reformy, ale reforma, jaką świeżo wydrukowane Sprawozdanie Komisji rolnej przedstawia, nie odpowiada o- gólnym potrzebom kraju i jego lud­

ności.

W tym stanie rzeczy Związek miast polskich ma zaszczyt zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu, że projektowana reforma, może wyrządzić miastom pol­

skim dotkliwą szkodę.

U chw ała w iecu robotniczego Z w ią zk u „ W jedności s iła “ . Zebrani, uznając konieczność k u ltura l­

nego i ekonom icznego podniesienia włoś-

ciaństwa w Polsce, protestują stanowczo

(6)

6 K R O N I K A C H W I L I III

przeciw dorywczym projektom , które gro­

żą ogłodzeniem m iast, oraz wstrząśnieniem dotychczasow ych podstaw życia ek o no m icz­

nego i pow odują zam ęt w społeczeństwie, w chwili wielkich niebezpieczeństw zew­

nętrznych;

protestują przeciw przeprow adzeniu tych reform przed nadaniem państwu konsty­

tucji, a nawet przed ustaleniem granic je­

go i niezbędnem skom pletow aniem przed­

stawicielstwa narodowego w Sejmie;

wzywają postów, wybranych zwłaszcza przez szerokie masy ludności miast i o k rę ­ gów przemysłowych, do energicznego prze­

ciwstawienia się tym ryzykownym niedość przem yślanym , a przedewszystkiem szkod­

liwym dla m iast reform om agrarnym,

Rezolucja „Ligi K onsum entów " przy T owarzystw ie „R o zw ój".

Zważywszy, że uchw alony przez n ie ­ znaczną tylko większość sejmowej Kom isji rolnej pro je kt stronnictw ludowych w spra­

wie reformy rolnej nietylko nie liczy się z rzeczywistą potrzebą i interesem całego państwa, ale opierając się na zawiści k la­

sowej, kieruje się p o żąd an iem zdobycia cu­

dzej własności w łatwy i tani sposób:

zważywszy, że zniszczenie większej włas­

ności rolnej przez jej wywłaszczenie do­

prow adziłoby niechybnie do znacznego o b ­ niżenia produkcji rolnej w kraju, a co za tem idzie, do ogłodzenia ludności miejskiej i robotniczej.;

zważywszy, że przeprowadzenie zasady wywłaszczenia zagrozi podstawie, na k tó ­ rej opiera się handel i przemysł w kraju, pogorszy znacznie bilans państwa i o b n i­

ży wartość kredytową państwa w stosuuku do innych państw;

zważywszy, że sama zasada wywłaszcze­

nia obniża energję, inicjatyw ę i przedsię­

biorczość obywateli państwa.

Liga K onsum entów Tow, .R ozw ój" prze­

ciw takiem u postawieniu tej sprawy, w chęci jej jednostronnego załatwienia n aj­

energiczniej protestuje

A . G A R B IŃ S K I.

Reforma agrarna, a przemysł.

Reforma agrarna w formie dotych­

czas omawianej przez sejmową Komisję rolną, nie dziw, że napawa troską nietylko właścicieli większych obsza rów rolnych, ale i irine, jeśli nie wszyst­

kie warstwy społeczeństwa naszego, dla których popularne, demagogiczne hasła nie stanowią treści i rdzenia spra­

wy, dla których ogólne dobro kraju, jego zasobność i powaga nazewnątrz grają pierwszą rolą.

Każdy pojmuje, że reforma ta jest zapoczątkowaniem eksperymentów, któ­

re dotknąć mają w przyszłości najbliż­

szej i nieruchomość miejską, i prze­

mysł, i kapitał.

Jeżeli się zastanowimy nad sytuacją, jaka się wytwarza w tych warunkach dla przemysłu, to musimy przedewszyst­

kiem podkreślić, że elementy wywro­

towe popierają specjalnie włościan na zasadzie do n ł des, w przekonaniu, że gdy nadejdzie chwila podatna ku temu, by analogiczne teorje i eksperymenty zastosować do przemysłu, włościanie odwdzięczyć się potrafią.

Chwila taka jednak obecnie nie na­

deszła jeszcze; przemysł jest doszczęt­

nie zrujnowany, lepiej więc zapewne doczekać się momentu, gdy naiwny ka­

pitalista postawi przemysł na nogi, by dopiero wtedy zaatakować.

Tem zapewne się tłumaczy, że do­

tychczas w sejmie o wywłaszczeniu lub upaństwowieniu niektórych dzia­

łów przemysłu jeszcze się nie mówi...

Rozpatrując się w całokształcie spra­

wy projektowanej reformy agrarnej, szczególniej w stosunku do spraw prze­

mysłowych, - musimy przedewszystkiem odrzucić wszelkie względy partyjne, wszelkie tanie hasła, demagogiczne środ­

ki, jak również i względy interesów prywatnych. Miejmy na oku jedynie całokształt i interesy całego narodu i państwa.

Z tego stanowiska rzecz traktując, stwierdzić nam przedewszystkiem wy­

pada, że przy wprowadzeniu projekto­

wanej reformy w życie:

1) produkcja rolna kraju naszego niewątpliwie znacznie się zmniejszy,

2) prawidłowa dostateczna aprowi­

zacja miast i centrów przemysłowych zostanie utrudniona, a nawet zagro­

żona.

(7)

III K R O N I K A C H W I L I 7

Radykalnie przeprowadzona reforma agrarna, jest to dzisiaj pewnikiem, utrud­

ni nam dotkliwie otrzymanie od państw koalicji pożyczki miljardowej, bez któ­

rej obejść się kraj nasz, przy obecnem wyniszczeniu, nie jest w stanie.

Każde opóźnienie w otrzymaniu ta­

kiej kilkumiljardowej pożyczki odsuwa od nas chwilę możności uruchomienia przemysłu, a więc jest klęską nie tylko dla kilku tysięcy właścicieli zakładów przemysłowych, lecz także dla całej rze­

szy robotniczej, liczącej w samej tylko Kongresówce 400,000 osób, które wraz z rodzinami stanowią około 1.400.000

głów.

Gdy w następstwie reforma zostanie wprowadzona, a wydajność roli spad­

nie, gdyż większe majątki należycie zagospodarowane, jak to jest statystycz­

nie stwierdzone, więcej produkują w kra­

ju naszym, niż drobna własność, to okaże się, że ceny na zboże, a więc na najpierwsze potrzeby ludności wzros­

ną, co w stosunku do przemysłu od­

bije się w podniesieniu płacy zarob­

kowej, a co za tem idzie — ceny pro­

duktu przemysłowego. Walka konku­

rencyjna z zagranicą stanie się utrud­

nioną, a dla niektórych zakładów prze­

mysłowych— wprost niemożliwą.

I znów ucierpi nie jakaś jedna lub parę setek właścicieli zakładów przemysło­

wych, lecz z nimi razem dziesiątki ty­

sięcy robotników i ich rodzin, które bę­

dą zmuszone emigrować, wynarodowić się ze stratą niepowetowaną dla całe­

go kraju.

Że tak, a nieinaczej.odbijesię zmniej­

szona produkcja rolna — o tem wątpić nie należy. I oto kraj nasz, który mógłby nieomal sam się wyżywić, przy zmniejszonej produkcji będzie musiał nabywać zboże zagranicą. Ten mus wpłynie ujemnie na nasz bilans handlowy, a więc i na kurs waluty naszej, co koleją rzeczy wpłynie na zdrożenie wszystkich artykułów i ina- terjałów surowych, sprowadzanyęh z zagranicy dla celów przemysłowych, a więc w ostatecznym rezultacie znów uniemożliwi naszemu przemysłowi kon­

kurencję z zagranicą.

W tym samym oczywiście kierunku wpływać będzie każdy zamknięty, wsku­

tek powyższych konjunktur, zakład

przemysłowy. Rozpocznie się circulus vitiosus, z którego wyjścia nie masz.

Niedostateczność aprowizacji w ośrod­

kach przemysłowych wywrze też same skutki: drogą podniesienia płacy, po­

drożenia produkcji niszczyć będzie prze­

mysł, a uniemożliwiając konkurencję na rynku wszechświatowym, pogorszy położenie klasy pracującej.

Względy te muszą zaważyć na sza­

li w decydującym momencie rozpatry­

wania i uchwalania reformy agrarnej.

Nie dosyć rzucać demagogiczne hasła, oślepiające tych, którzy całokształtu gospodarki krajowej nie obejmują. Trze­

ba się rachować z realnemi skutkami reform, za które ciężką się bierze od­

powiedzialność.

Nie można zapominać, że w obrę­

bie Królestwa Kongresowego, podług danych 1912 r., mamy 12.775.000 lud­

ności, z której

w m iastach 2 972 000 w gm inach 9.803 000

Dodając do miast ludność centrów prze­

mysłowych, otrzymamy w przybliżeniu następujący stosunek:

w m iastach i centr. przemysł. 3.600.000

w gm inach 9 175.000 !

czyli że dla 3.600.000 głów ludności Kongresówki reforma agrarna w kie­

runku obecnie projektowanym dotkli­

wie dałaby się odczuć.

Jeśli obejmiemy kraj cały — całe przyszłe Państwo Polskie, otrzymamy w przybliżeniu około

7.000 000 głów na m iasta i centra przemysłowe 23000.000 „ na gminy

Cyfry te jasno wskazują na doniosłość skutków wadliwej reformy, na której ucierpi i ludność miast, i klasa robotni­

cza przedewszystkiem.

Nie należy też zapominać, że drobni rolnicy na niej mało zyskają, gdyż w razie znaczniejszej emigracji ceny produktów rolnych spadną, a niepo­

mierny ciężar podatków na olbrzymie potrzeby odradzającego się państwa dotkliwie tychże rolników obciąży.

Z punktu więc widzenia ogólnokra­

jowych interesów projektowana refor­

ma nie przedstawia się ponętnie i pocią­

gać może jedynie polityków, którzy przejściowe powodzenie partji sta­

wiają ponad przyszłość kraju.

(8)

8 K R O N I K A C H W I L ! III

Jeśli rozpatrywać będziemy reformę agrarną, jako pierwszy szczebel, zdoby­

wany przez skrajne elementy, dążą­

ce do przygotowania ataku na prze­

mysł w kierunku socjalizacji, upań­

stwowienia tegoż, będziemy musieli również dojść do przekonania, że rea­

lizowanie w tym kierunku aspiracji lewicowych pomyślności krajowi na­

szemu nie przysporzy.

Podstawą i bodźcem trudu, wysiłku, energji na polu przemysłowem, jak zresztą i na każdem innem, jest wro­

dzona każdemu człowiekowi dążność do zdobycia dla siebie i przekazania swemu potomstwu jaknajwięcej korzy­

ści materjalnych z pracy całego życia.

Zniesienie prawa własności osłabi wysiłek, zniechęci najlepsze siły do wytężonej pracy, do wysiłku i ryzyka, z niem związanego.

Dotychczas jest to faktem niezaprze­

czonym, że tam ,gdzie państwo dotknie się przemysłu, zastępując prywatną przedsiębiorczość, rezultaty otrzymy­

wane są bezwzględnie niepomyślne pod względem rentowności przedsię­

biorstwa, a także jakości produktów.

Jest to zrozumiałem, jeśli weźniemy pod uwagę, że interes prywatny czło­

wieka, kierowany rozumem i energją jednostek, zainteresowanych bezpośred­

nio w rezultacie pracy, z konieczności wydać musi lepsze owoce, niż najsumien­

niejsza praca urzędnika państwowego,

odrabiającego pewną ilość godzin, obo­

jętnego co do rezultatu eksploatacji, wobec tego, że straty pokrywa się z po­

datków. Nie możemy oczekiwać, żeby kraj nasz pod tym względem był wy­

jątkiem, żeby stać było nasze lewicowe grupy na lepsze rozwiązanie zagad­

nień tej miary, niż najbardziej kultu­

ralne, przodujące narody świata, które jednakże reform tak skrajnych u siebie nie wprowadzają.

Jeśli dodamy do tego, że kraj nasz jest krajem, gdzie analfabetyzm święci tryumfy, że brak nam ludzi na wszyst­

kich niemal placówkach, że powoli tylko dźwigać się będziemy z chaosu, w jakim żyjemy, — to chyba bardziej, niż gdziekolwiek indziej, dbać musimy o unikanie ryzykownych eksperymen­

tów, przy których tak bardzo dawał­

by się odczuć brak zmysłu organizacyj­

nego i mocnej ręki.

Zresztą mamy przed oczyma tuż o miedzę kraj, w którym do pewnego stopnia ideały, o których mowa, ziściły się, przyoblekły w realną formę. Z otrzy­

manych w bolszewickiej Rosji rezulta­

tów powinniśmy wyciągnąć naukę dla siebie.

Reformy rewolucyjne zastosowano tam i do przemysłu. Jeżeli chodzi o samą wysokość zarobków, to to, co uzyskano, wydaje się dla proletarjatu pracującego niesłychanie pomyślne.

Przytaczamy tu tablicę statystyczną za 1911 — 18 r.

Przeciętna dzienna płaca niewykwalifikowanego robotnika według danych Piotrogrodzkiej Giełdy pracy.

(w r u b 1 a c h)

1911 1912 1913 1914 1915 1916 1917 1918

minimum. . . 0.40 0.35 0.40 0.40 1.00 1.50 2.00 13.00 maximum . . 1.50 2.00 2.25 2.50 5.00 7.00 12.00 30.00 przeciętna . . 0.96 1.05 1.15 1.11 1.87 3.11 5.87 20.10

Aby te dane zilustrować, musimy przytoczyć drugą tablicę, która dobro­

dziejstwa pierwszej w zupełności anuluje, czyni iluzoryczną.

Chleb Kasza M ięso Tłuszcz Kartofle Cukier O g óln a R O K czarny biały V

4

f. V. f. V. f- l ‘/* f. 7. f- cena

( C e n y w k o p l e ) k a c h)

1911 3.6 2.5 0.8 10.5 2.1 1.2 1.7 22.4

1912 4.5 2.5 0.9 11.3 2.1 2.0 1.7 25.0

1913 4.5 2.5 0.9 11.7 2.3 2.4 1.7 26.0

(9)

III K R O N 1 K fl C H W I L 1 9

1914 4.5 2.5 1.1 11.2 2.4 2.3 1.7 25.7

1915 5.4 2.3 1.5 12.7 2.8 3.2 2.1 30.5

1916 7.2 4.9 2.1 12.5 4.3 5.8 2.7 38.6

1917 stycz. 9.0 5.2 2.0 16.0 5.6 11.0 4.0 52.8

czerw. 15.0 8.5 5.2 30.0 14.4 19.0 3.5 95.6

1918 maj 938.0 312.0 376.0 376.0 150.0 447.0 326.0 2849.0 list. 2025.0 675.0 513.0 884.0 375.0 507.0 737.0 5716.0 W takich warunkach koszt produkcji wzrasta niepomiernie, jak to widać z następującej tablicy:

Robotnik wytwarza w funtach na godz

11.84 3.44 w roku 1915 . . .

■ „ 1917 . . •

Wobec tego o konkurencji na rynku wszechświatowym mowy być nie może.

Dość porównać cenę przedwojenną że­

laza — 1 rb. 35 kop. za pud, z obec­

ną, dochodzącą w Rosji do 60 rb.

za pud.

Zestawienie tych danych nie mówi dodatnio o pomyślności, jakiej zażywa klasa pracująca w Rosji. Jeśli dodamy do tego wiadomości o nędzy, głodzie, braku bezpieczeństwa i prawdziwej wolności, z jakiej każdy obywatel po­

winien korzystać w należycie zorgani­

zowanym kraju, — będziemy mieli pojęcie o nieszczęściu, jakie nawiedzi­

ło Rosję, o nieszczęściu nietylko prze­

mysłowców, których gnębić chciano wraz z samem pojęciem o ustroju ka­

pitalistycznym* ale o nieszczęściu sa­

mego ludu pracującego...

Życie realne, doświadczenia poczy­

nione wykazują jasno, że żywotne sprawy gospodarcze kraju nie znoszą ani skoków karkołomnych, ani rewo­

lucyjnych eksperymentów.

Sprawy te wymagają rozważnego badania ewolucji stopniowej, liczącej się z tem, co się dzieje w państwach całego świata, liczącej się z konku-

Zarobek na godz.

w kopiejkach

28.75 79.75

Zarobek od puda wyrobionego metalu

w kopiejkach 97.75 919.00 rencją, jak z rywalem, od którego za­

leżeć będzie nie tylko dobrobyt w przyszłości, ale sama kultura i istnie­

nie naszego państwa.

Toteż reforma agrarna, obecnie u nas projektowana, gdy dla zaspokojenia obecnego głodu ziemi mamy w samej Kongresówce kilka miljonów mor­

gów z dóbr donacyjnych, państwo­

wych dobrowolnie ofiarowanych do parcelacji przez ziemiaństwo i t. p., wyda­

je się nam projektem herostratesowym, projektem, który powinien być zwal­

czany przez wszystkie warstwy społe­

czeństwa, dla których całokształt inte­

resów kraju jest suprema lex.

Reforma agrarna jest zapowiedzią dalszych eksperymentów, o których mówiliśmy już wyżej, które dotkną również i przemysł.

A przemysł w kraju naszym wobec dotkliwego a celowego zniszczenia ze strony barbarzyńców — powinien być szczególną otoczony opieką, by mógł być wskrzeszonym ponownie do życia.

Jest to podstawa kultury i dobrobytu kraju naszego dla wszystkich warstw społecznych narodu.

W „Gazecie Warszawskiej" z 7 ma­

ja zamieszczoną została opinja prof. Fr.

Bujaka o uchwale większości sejmowej Komisji rolnej z dnia poprzedniego w przedmiocie ograniczenia własności ziemskiej. Był to, jak wiadomo, wnio­

sek ludowców, poparty przez socjali­

stów. Prof. Bujak sądzi, że była to większość przypadkowa, której jakoby sami wnioskodawcy się nie spodzie­

wali i karci ich za lekkomyślność, z jaką w tym razie potraktowali spra­

wę publiczną. Ale już nazajutrz ana­

logiczna uchwała, dotycząca upaństwo­

(10)

; o K R O N I K A C H W I L I III

wienia lasów, dowiodła, że nie mamy tu do czynienia z żadnym przypad­

kiem, tylko ze świadomą taktyką po­

lityczną (oczywiście nie nadajemy te­

mu postępowaniu miana polityki, bo na to nie zasługuje, choćby z uwagi na brak rzeczowej argumentacji).

Jest wszak publiczną tajemnicą, że lu­

dowcy zyskali to zwycięstwo w Komisji sejmowej wskutek uprzedniego poro­

zumienia, mocą którego obiecali ze swej strony poparcie wniosków socja­

listów w przedmiocie uchwały robot­

ników w administracji przedsiębiorstw fabrycznych i innych podobnych po­

mysłów z zakresu swoiście pojmowa­

nej polityki społecznej. Prof. Bujak, analizując uchwałę Komisji rolnej, stwierdza, że nie dba ona o to, czy kraj będzie miał możność gospodar­

czego rozwoju, że jest pozbawiona sensu gospodarczego, że uniemożliwi utrzymanie się w Polsce warstwy oświeconej na wsi, że ocenia przyszłość pod kątem klasowym, zapoznaje drogi rozwoju całości gospodarczej. Prof.

Bujak dziwi się satysfakcji, że społe­

czeństwo stanie się „chłopskie", skoro cały kraj zubożeje.

Wszystko to niezmiernie słuszne.

Jedno nas tylko może dziwić. ■ Oto s woboda, z jaką prof. Bujak nazywa to głosowanie „poprostu skandalem".

Któż bowiem inny, jak nie prof. Bujak, twierdził niedawno (w znanej swej roz­

prawie „O naprawie ustroju rolnego w Polsce"), że warstwa oświecona na wsi, którą tam nazywa „szlachtą", straciła wogóle „społeczno - narodowy tytuł własności ziemi" (str. 43)? Słuszną kry­

tykę, którą tu wypowiedział prof. Bu­

jak pod adresem ludowców, możemy zresztą zastosować do całej idei usta­

lenia m axim um obszaru ziemi w jed- nem ręku, której autorem u nas jest prof. Bujak. To hasło jest niewątpli­

wie hasłem demagogicznem, każdy po­

mysł m axim um należy uznać za poro­

niony, za błąd ekonomiczny. W nauce nie mówi się wcale z taką pewnością o tem, jakoby wielka własność miała się zaczynać akurat od 1000 morg. W łas­

ność ziemska jest niezmiernie zróż­

niczkowana, i wszelkie określenia ty­

pów gospodarstw będą z tego powo­

du zaledwie bardzo luźne. Gdy już raz wejdziemy na drogę szukania sto­

sownego m axinm m dla własności fol­

warcznej — cyfra morgów, na której się zatrzymamy, będzie rzeczą proste­

go przypadku. Ile morgów można, w zgodzie pozostając z ekonomiką rolnictwa, odjąć gospodarstwu rolne­

mu — określić może jedynie badanie każdego poszczególnego gospodarstwa.

Gospodarstwo, wytwarzające dosyć, będące wysoko rozwiniętym warszta­

tem rolniczym, — winno być jednost­

ką świętą dla ekonomisty, nienaruszalną bez względu na swoją rozległość, gdy chodzi o własność ziemską.

W „Gazecie Porannej" z 6 maja prof. St. Grabski oświadcza, że inte­

res narodowy wymaga porzucenia dawnego podziału na „panów i chło­

pów", i dlatego należy ograniczyć większą własność ziemską, a w mia­

stach rozwijać rdzennie polskie kupiec- two i rzemiosło. To ostatnie nie jest analogją do tamtego, bo gdybyśmy całkiem nawet znieśli własność ziemi niewłościańską na wsi, — to pozosta­

ną różnice majątkowe i społeczne jeszcze jaskrawsze poza wsią. Zadość­

uczynieniem za tę ofiarę większej własności ziemskiej ma być gotowość włościaństwa zapłacenia za ziemię ode­

braną. Czyż już tak dalece obniżyliśmy nasze pojęcia społęczno moralne, że to mamy ogłaszać jako jakieś zwycięstwo?

Czy godzi się w Polsce ludziom po­

ważnym wspominać wogóle o m ożli­

wości konfiskaty mienia poza przy­

padkami dowiedzionej zbrodni?! Prze­

sadzanie momentu społecznego w spra wie rolnej prowadzi nas najwidocz­

niej na manowce. Stawiajmy włas­

ności ziemskiej jedynie wysokie wy­

magania gospodarcze; stosujmy do niej tylko te kryterja, które nasuwa pojęcie wytwórczości ze stanowiska interesu powszechnego, — a ziemi dla tych, którym się należy, nie zabraknie.

Wszystko inne — to niebezpieczna w obecnej krytycznej dla Polski do­

bie demagogja, za którą będziemy odpowiadali przed historją 1 profesor Bujak z którego ostatnio wypowie­

dzianą opinją w dużej mierze należy się zgodzić, o tyle nie ma słuszności, wy­

stępując w roli sędziego ludowców, z powodu ich wniosku w sejmowej Komisji rolnej z 6 maja, że ci okazali się tylko — jego pojętnymi uczniami.

J . L.

(11)

Z GŁOSÓW PRASY.

Czy można sfinansować?1)

Reform a rolna ma swoją stroną spo- leczno-narodową i ekonom iczną. Powięk­

szenie liczby gospodarzy rolnych, wzmoc­

nienie żywiołu polskiego na kresach wschod­

nich i zachodnich, to powinny być niew ąt­

pliwe spoleczno-narodowe korzyści refor­

my agrarnej, których społeczeństwo ocze­

kuje. 1 to nie podlega sporowi. Chodzi 0 wykonanie samej reformy, o przeprow a­

dzenie jej w sposób planowy, żeby powsta­

wały nowe zdolne do życia organizm y eko­

nom iczne, żeby nie zm niejszyła się wydaj­

ność rolna w czasie przejściowym, żeby ziem ię dostał ten, kto um ie na niej praco­

wać w warunkach, które mu pozwolą wy­

korzystać ją odpow iednio, ł. j żeby oprócz ziemi m iał dom, zabudowania, narzędzia, remanent, żeby ziem ię oddawał przedew- szystkiem kraj, bo on jest w przeprowa­

dzeniu zainteresowany, żeby ją oddawał w następstwie ten, co chce ją oddać, a do­

piero w ostatnim rzędzie m ogłoby państwo w im ię dobra ogólnego korzystać z prawa wywłaszczenia, o ile okaże się potrzeb- nem, w co zresztą wątpię.

R olna wytwórczość opiera się na tych samych trzech czynnikach, na których, o g ól­

nie biorąc, opiera się każda działalność produkcyjna. A tem i trzema czynnikam i są: natura, praca i kapitał.

Natura daje swój warsztat w postaci zi*m i, ale żeby ta ziem ia współdziała w wy­

twórczości rolnej, użyźniona, obrobiona 1 zasiana być musi przez celowy wysiłek człowieka, przez pracę, a kapitał d o star­

czyć musi narzędzi, inwentarza, nasion.

Dopiero przy w spółdziałaniu kapitału i p ra ­ cy ziem ia staje się czynniku m wytwórczo­

ści i nabiera ekonom icznej wartości O y trzeba te stare prawdy ekonom iczne u d o ­ wadniać, przypom inając bezwartościowe ziemie na Syberji, w Kanadzie, w Ameryce Północnej i Południowej. Dopiero n adcho­

dzący kolonista, zaopatrzony w środki o d ­ powiednie, ziem ię w posiadanie brał i czy­

nił z niej w spółczynnik wytwórczości.

Drugim w spółczynnikiem wytwórczości rolnika obok ziem i jest praca. Podwyższe­

nie wydajności pracy, oświata i nauka r o l­

nictwa, nawożenia, uprawy starannej, ra­

cjonalnego płodozm ianu, kultury warzyw, owoców, buraków, chm ielu. To wszystko podnosi nieskończenie wydajność gospo­

darstwa, a pracę robi bardziej celową i da­

jącą lepsze rezultaty. Czy ten czynnik ma po m inąć reforma rolna i dlaczego? Czy on jest m niej ważny, niż sama ziem ia, gola ziem ia? Czy gdyby przez podniesienie war­

tości pracy, z tej samej przestrzeni ziemi uzyskało się większe rezultaty, skutek nie

') „Dziennik Powszechny" z dnia 25 m a­

ja r. b.

byłby ten sam, jak przy powiększeniu prze­

strzeni ziemi, znajdującej się w posiadaniu poszczególnego rolnika? Dlatego obok dzia­

łalności parcelacyjnej musi iść rów nolegle działalność kulturalno-oświatowa.

Nakoniec trzecim czynnikiem jest kapi­

tał. Danie samej ziemi bez zbudow ania dom u, stodoły, pomieszczenia dla konia i krowy, bez pługa, brony i innych narzę­

dzi sprawy osadnictwa nie posunie. Rów­

nolegle z ziem ią i oświatą musi iść zao pa­

trzenie rolnika w narzędzia i nasiona i zbu­

dowanie osad. Zapewne,, że tu wyjątek stanowićby m ogli tylko m ałorolni pow ięk­

szający swoje osady, ale i to do pewnych tylko granic, bo przecież kolonje, form o­

wane przez rząd, m uszą powstawać w wa­

runkach, któreby je robiły zdolnem i do ży ­ cia. Zatem i powiększanie posiadłości m a­

łorolnych połączone być musi ze scalaniem działków, z przenoszeniem zabudow ań i osad.

Reform a zatem rolna tak przeprowa­

dzona być m usi, by nie obniżyć bardzo znacznie wydajności ziemi, bo ż-; ją obn.- ży, to co do tego wątpliwości być nie może.

Ziemia bowiem z rąk pracujących na niej um iejętnie przechodzi do rąk pracowitych zapewne, jednak pod m n ir j wykształco- nem znajdujących się kierownictwem Do takiej reformy nadanie jedynie na długie spłaty ziemi jest nie dosyć; ponadto po­

sunąć się musi naprzód oświata rolników- nowonabywców i m uszą ci ostatni zaopa­

trzeni być w odpowiedni fundusz obroto­

wy na narzędzia, nasiona, inwentarz żywy, nie m ówiąc już o budow aniu osad.

Je że li zatem zgodzim y się na koniecz­

ną rów nonrerność w działaniu trzech wy­

m ienionych czynników, to rozoatrzm y tę sprawę w świetle cyfr. Oświata zarówno dla dorosłych, jak i dla m łodzieży, to nie sprawa, którą m ożna w krótkim czasie zor­

ganizować. Trzeba jednak działanie w tym kierunku rozpocząć.

Zapas ziemi, który jest do rozporządze­

nia rządu, wynosi podobno około 5 miljo- nów m orgów, licząc w tem ziemie rządo­

we, ziemie martwej ręki i t p., ziemie, o fia­

rowane przez Związek Ziem ian i dobrow ol­

nie zgłoszone na sprzedaż. Przy 10-mor- gowych osadach jest to zatem przestrzeń, na której m ożna zbudować 500,000 osad w ło­

ściańskich, a osiedlić 2,500,000 ludzi, t j.

więcej, niż połowę polskiej ludności roln i­

czej Galicji. Ale jest to również przestrzeń,

która wymaga dla wybudowania nowych

osad i dostarczenia rem anentów — licząc

najm nie j po 15,000 mk. na osadę —

7.500000.000 marek. Czy jest plan fin an ­

sowy, któryby przewidywał zrealizow anie

tych funduszów? A przecież, oprócz tego

trzeba znaleźć fundusz na zapłatę k u p o ­

wanej ziemi.

(12)

K R O N I K A C H W I L I III

Oczywiście, przeprowadzenie tych ope­

racji finansowych nie jest niem ożliw e, ale jest trudne i m oże być tylko w bardzo um iarkow anem tem pie załatwione. Ponad­

to jeżeli państwo zdecyduje się na tak znaczne zaangażow anie swego kredytu, to musi mieć prawo kierowania kolonizacją.

Musi m ieć prawo skierowania polskiej lu d ­ ności rolniczej tam , gdzie potrzebne jest wzmocnienie jej liczby, to jest na kresy wschodnie i zachodnie. W ykonanie całego przedsięwzięcia jest ogrom nem przedsię­

wzięciem natury finansowo-administracyj- nej, potrzebującem w ielkiego i skompliko- nego aparatu, wielkiej rozwagi i uczciwych i energicznych rąk, jeśli ma być przepro­

wadzone z korzyścią dla kraju.

Do uregulowania sprawy rolnej przy­

czyni się niew ątpliw ie w zupełnie dosta­

tecznej mierze ziemia zaofiarow ana dobro­

wolnie, lub znajdująca się w rękach rządu, ośw iata zaś i ułatw ienia kredytowe n ie ­ wątpliwie usuną potrzebę powtarzania w niedługim czasie ponowionych znowu analogicznych zarządzeń. Wywłaszczenie na cele użyteczności publicznej jest og ra­

niczeniem praw własności na rzecz ogółu, z którym godzi się jednak ogólny postęp dobrobytu narodu. Wywłaszczenie zaś je d ­ nych posiadaczy prywatnych na rzecz dru­

gich o tyle tylko m oże nie budzić uczucia krzywdy i gwałtu u wywłaszczonego, o ile połączone jest z ogólnym interesem naro­

dowym. Dokonane w innych w arunkach, m oże poderwać podstawy ekonom icznego bytu kraju nietylko na polu kredytowem, ale i w dziedzinie gospodarczej, fl, pisząc, to, nie myślę ju ż o bolszewizmie, tj. o bez- ładnem wywłaszczeniu wszelkiej własności, ale m am na myśli nawet zbyt gwałtownie i nieudolnie przeprow adzoną reform ę rolną w Rum unji. reform ę jednak szerszą, niż projektow aną przez naszą K om isję rolną, w której bezpośrednim skutkiem jest nie- obsianie około 70 proc. ziemi ornej w R u­

m unji.

W ażną troską naszego S ejm u winno być utrzym anie wysokiego kursu naszej waluty. Musimy zatem, o ile m ożności d ą ­ żyć do sam owystarczalności gospodarczej, nie obniżając produkcji zbóż, t. j. nie nisz- cząć gospodarstw tej wielkości, przy k tó ­ rych m ożliw e jest używanie ulepszonych narzędzi i maszyn rolnićzych. Zapewne, przy stopniow ej naturalnej ewolucji d o j­

dzie do tego, że będziem y krajem , wywo­

żącym m ięso i nabiał, a przywożącym zbo­

że, t j , że będziem y m ogli opierać naszą wytwórczość na drobnej własności rolnej, ale ‘stan ten m oże przejść tylko stopnio wo zwolna i przez naturalną ew olucję eko- nom iczną.

Eust. Korwin Szymanowski.

Rby Rzeczpospolita

nie poniosła szkody. ')

W celu zasięgnięcia opinji o tak aktual- nem dziś zagadnieniu reform y agrarnej w Polsce, zwrócił się nasz współpracownik do jednego z wybitnych działaczów politycz­

nych, nie biorącego dziś udziału w życiu politycznem , a świetnego znawcy stosun­

ków agrarnych u nas i na W schodzie.

Jestem zwolennikiem reform y agrarnej — rzekł nasz in terlok uto r— nawet radykalnym , ale nie w chwili obecnej. Jesteśm y w okresie budowy państwa. Każda reforma zasadnicza, przeprowadzona w tym m o ­ mencie, gdy gmach państwowy nie jest jeszcze wykończony, grozi załam aniem się naszej polityki wewnętrznej, co by m iało w konsekwencji katastrofalne znaczenie dla całokształtu spraw państwa. Przede- wszystkiem m usim y dążyć do w ykończe­

nia dzieła organizacji państwa, do tego, by jednem słowem praca S ejm u ustaw o­

dawczego została uwieńczona ostatecznym sukcesem.

Zdaję sobie sprawę z ciężkich w arun­

ków bytu, w jakich zn ajdu ją się nasi drob­

ni rolnicy i bezrolni. G ospodarka na je d ­ nym m orgu, jak to ma miejsce w Galicji zachodniej lub w Olkuskiem , jest napraw dę nie do utrzym ania na dłuższą metę, ale skoro czekało się na reformę tyle lat, trzeba zdobyć się na wysiłek prze­

czekania jeszcze tej fazy naszych dzie­

jów, w której dokonywa się organizacja naszego Państwa.

Dlatego patrjotyzm naszych posłów lu ­ dowych ma przed sobą ciężKie zadanie, aby wpłynąć na masy i wytłomaczyć lu d o ­ wi polskiem u, że jest rzeczą niezbędną, by w . interesie sam ego Państwa Polskiego odroczono kwestję reform y agrarnej aż do chwili definitywnego wykończenia budowy naszej państwowości Bo w przeciwnym razie nasz byt państwowy wśród burzy, ja ­ ka powstać m oże na tle reform y rolnej, m oże uledz katastrofalnym przewrotom, próba reformy agrarnej, pi zeprowadzonej radykalnie, m oże być początkiem klęski naszego narodowego bytu. Sprawę rolną pragnąłbym ująć nie z punktu widzenia interesów jak ie jś jednej warstwy narodu, ziem iaństwa lub włościaństwa, lecz z punk­

tu widzenia interesów całego państwa, w płaszczyźnie polityki m iędzynarodow ej.

Gdy obserwuję pracę S ejm u Ustawo­

dawczego, m uszę stwierdzić, jak m ało pozytywnych rezultatów, m ało aktów pra­

wodawczych uchw alono, a natom iast wiele en uncjacji i wniosków, m ających charakter deklaracyjny. Uchwalanie deklaracji ma m oże pewne znaczenie w dziedzinie po li­

tycznej, ale m oże wywołać pewne wręcz odm ienne od zam ierzonych skutki w roz­

w iązaniu problem ów społecznych. By­

liśmy świadkami, do czego doszła Rosja pod wpływem aktów o podobnym charak­

terze. A przecież ktoś powiedział w Pol-

*) „Kurjer Poranny" z dnia 27 m aja r. b.

(13)

III

K R O N I K A C H W I L I 13

sce, że wobec braku geom etrów i sil tech­

nicznych do podziału gruntów przy refor­

mie agrarnej, interesowani chłopi biczys­

kiem sobie będą odm ierzać grunty. Ale od biczyska ju ż tylko jeden krok do k ło ­ nicy, do pomocy której zwrócą się ci, których nie zadow oli i długość biczyska, i obszar przyznanego gruntu.

Sprawę rolną m ożna rozwiązać jedynie w płaszczyźnie naszej polityki wewnętrz­

nej i zew nętrznej. O tó ż twierdzę, że nasza sytuacja zewnętrzna nie daje w chwili obecnej m ożności rozwiązania kwestji ro l­

nej, że polską racją stanu jest poczekać jeszcze na ów m om ent, w którym uchwały sejmowe będą możliwe do realizacji.

Polska przed w ojną była skazaną na im po rt zboża z zewnątrz. Królestwo Kon­

gresowe im portow ało z Rosji rolniczych produktów na pół m iljarda m arek (w dzi­

siejszych cenach) rocznie; im portow aliśm y również w znacznej ilości bydło z Rosji.

Galicja także była skazana na im port.

G alicję zaopatrywały w żywność Węgry.

Tylko Księstwo Poznańskie m iało p ro d u k ­ tów rolnych w dostatecznej ilości u siebie i było eksporterem na zewnątrz, ale w ąt­

pię, by obecnie Poznańskie m ogło zastąpić nasze zapotrzebow anie, pokrywane daw­

niej z Rosji i Węgier.

A teraz zdajm y sobie sprawę z tego, że wojska nasze zajęły G alicję w schodnią, część Litwy i Białej Rusi i są niew ątpliw ie w pełnym m arszu naprzód, a przecież tam brak zupełny ziarna i żywności. W ypad­

nie nam więc karm ić całą ludność m iejs­

cową, a trwać to będzie bardzo długo, bo przecież wiemy, że olbrzym ie tereny na W schodzie są nieobsiane, wojna zrobiła ugorem urodzajny czarnoziem , m iljony morgów leżą odłogiem . Trzeba się liczyć z tem, że conajm niej do przyszłej wiosny, ludność tam tejszą trzeba będzie zaopatrzyć w żywność za pom ocą dowozu.

W ynikałaby więc z tego konieczność w zm ożenia naszej krajowej produkcji rol­

nej. A przecież reforma rolna niew ątpli­

wie wpłynie ujem nie na gospodarkę m a ­ jątków ziem skich, a właściciele ziemscy

w obawie przed wywłaszczeniem, wsirzy- m ają się od robienia wkładów w swych m ajątkach tak pod względem inwentarza, jak ote ż wyższej uprawy roli. Jest więc obawa, że nietylko gospodarka nasza nie da rezultatu pełniejszego, niż dawniej, ale przy realizacji reformy agrarnej wprowa­

dzi zam ęt w stosunki obecne, zdem ontuje cały aparat rolniczy funkcjonujący obec­

nie, zm niejszy produktywność naszego kraju do m inim um .

Ja k ie są tsgo konsekwencje? Skąd Polska na wyżywienie swych obszarów dostanie żywność? Dostarczy jej oczywi­

ście tylko Am eryka. A zatem płynie stąd konieczność dalszej zupełnej zależności naszej od Am eryki, że z chw ilą gdy A m e­

ryka będzie stanow iła dla nas źródło na­

szej żywności, a przez dostawę bawełny stanie się podstawą naszego przemysłu i rolnictw a, wtedy rów nocześnie popad­

niem y w zupełną zależność od im portu

am erykańskiego, tak że chwilowe wstrzy­

m anie im portów do Polski groziłoby zu- pełnem odcięciem żywności dla Polski o katastrofalnych następstwach.

W yłącznie więc ze względu na politykę m iędzynarodow ą, widzę olbrzym ie niebez­

pieczeństwo postawienia sprawy rolnej pod bezzw łoczną dyskusję i próby jej rozw ią­

zania w chwili obecnej. Gdybyśmy m ieli uruchom iony nasz przemysł, m oglibyśm y postarać się o racjo naln ą wym ianę towa­

rów. W obecnym jednak stanie rzeczy nie będziem y m ieli absolutnie czem płacić za obce zboże. Państwo będzie, jak d o ­ tychczas, żyło na kredyt, który wzrośnie do miljardowych sum i obdłuży budżet państwowy na cale lat dziesiątki. Z m n ie j­

szenie się produkcji zboża w kraju, odbije się na aprowizacji miast. Wieś potrafi się wyżywić. Ceny jednak w m iastach wzros­

ną jeszcze znaczniej, więc doprow adzim y do antagonizm ów m iędzy wsią, a m iastam i, co nie wpłynie zupełnie na uspokojenie ogółu. Jai<iem niebezpieczeństwem grozi wówczas w m iastach niezadowolenie głod­

nych, jak ie m i klęskam i m ogłoby się zazna­

czyć w życiu państwa szalona drożyzna środków żywności i ta n ieo p atizn a po lity ­ ka .życia na kredyt" całego państw a—nie trzeba dodawać.

Są jednak sposoby częściowej sanacji obecnych stosunków , uzdrowienia braku ziem i wśród rolników Trzeba przystąpić natychm iast do podziału tych wszystkich m ajątków , które już są własnością p a ń ­ stwową, trzeba zebrać m aterjał statystyczny tych latyfundjów , których podział między włościan byłby natychm iast do przeprow a­

dzenia. A tymczasem trzeba przystąpić zwolna do prac przygotowawczych nad przyszłą reform ą, trzeba zastanowić się nad technicznem przeprowadzeniem refor­

my agrarnej, trzeba pom yśleć nad fin a n ­ sową stroną tego zagadnienia. Bo nie m ożna obciążyć państwa i jego funduszów rozm aitem i hipotecznem i należytościam i listów zastawnych, spłat długów i t. d., nawet w tym wypadku, gdyby państwo m iało wedle projektów posłów ludowych w ykupić wielką własność rolną. Jest to olbrzym ie dzieło pracy wytężonej dla specjalistów, której nie m ożna załatw ić sejm ow em i dyskusjam i o wiecowym c h a ­ rakterze. Hasła podziału gruntu wielkiej własności przechodzą z mównicy sejmowej w naród, dochodzą pod strzechy w łościań­

skie, budzą ferm ent, wywołują niezdrowy apetyt i pożądliw ość chłopską. M oże się zdarzyć, że nieopatrzna polityka „deklara­

cji sejm ow ych”, spowoduje ruchy agrarne po wsiach, w których być może, że zacz­

nie się od biczyska I kłonicy, ale sk oń­

czyć się m oże na pożodze i przelewie krwi, przed którym ustrzedz należy p a ń ­ stwo za wszelką cenę w okresie budowy organizm u państwowego, w m omencie, gdy u wszystkich granic stoi wróg z mieczem w dłoni, gotów do wyzyskania chwili naszej słabości, celem unicestw ienia naszych n a­

rodowych dążeń I zamysłów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bełzy, nagranie hymnu Polski, przeźrocza lub zdjęcia naszego kraju, mapa Polski, zdania do uzupełnienia, konturowe mapki Polski, wiersz C..

Zatrzymamy się teraz nad pierwszą z siedmiu wyrocz- ni, skoncentrowaną na tajemniczej relacji pomiędzy ludem (' am) Izraela, a narodami (goj im), wśród których przyjdzie

Nasi socjaliści są wogółe zbyt jeszcze zamgleni, by to zrozumieć, a czysto spekulacyjny, teoretyczny charakter ich istnienia bez faktycznego społeczno- ekonomicznego

Brandt zdawał sobie sprawę, że klękając nie wykonuje tego gestu jako osoba prywatna, lecz jako przedstawiciel państwa, mającego ponad 60 milionów obywateli, a w pewnym sensie

Jak problemat Polski samej z ciasnej orbity jej interesów wewnętrznych wypłynął niezależnie od naszej woli na szeroką arenę polityki międzynarodowej i stał

no bowiem stawiać na placówkach kierowniczych jednostki, niezdolne do objęcia horyzontu, który się przed nami rozpościera. Dowodem tego los kobiet, które ze

przednie uwagi tyczyły się ograniczeń przy zbywaniu ziemi, to cóż dopiero wypadnie powiedzieć o użytkowaniu, a więc i dzierżawieniu? Wszak to już jest

dukcję i dochody z lasów, pożądanein jest przedewszystkiem zorganizowanie dobrych szkół leśnych typu wyższego i średniego i nałożenia obowiązku na