• Nie Znaleziono Wyników

Kronika Chwili. R.1, z. 5 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kronika Chwili. R.1, z. 5 (1919)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

ZESZYT V. W ARSZAW A, LIPIEC 1919 R. ROK I.

Kronika Chwili.

DODATEK AKTUALNY DO „ZIEMIANINA".

TREŚĆ: D r. A u g u s t P o p ła w s k i. Projektow ana reform a rolna i jej charakter. — P r o je k t r z ą ­ d o w y U s ta w y w p r z e d m io c ie r e g u lo w a n ia o b r o tu z ie m ią : Tekst projektu Ministra Janickiego. P. Ja n Stecki o projekcie rząHowym. O pinja prawników. — Glosy c z y te ln ik ó w : St Z ie liń s k i. Związki zawodowe służby rolnej i Komisje rozjemcze. — Z g ło só w prasy: .D zie nn ik Poznański* o reform ie rolnej — W sprawie gospodarki leśnej. — Z d o k u m e n tó w c h w ili: Odezwa do ziem ian. — Glos posłów-włościan w sprawie reform y roln ej.—Ośw iadczenie ziem ian opoczyńskich. — K om unikat Z a ­ rządu Związku Ziem ian w sprawie działalności pos. Duro.

Projektowana reforma rolna i jej charakter.

Od lat kilkunastu, od czasu wielkiej debaty agrarnej w Dumie rosyjskiej, datuje u nas w Polsce, zwłaszcza w vdawnej Kongresówce, początek teorji rewolucyjnej w sprawie rolnej. Wtedy mniejwięcej rozpoczęło się utożsamia­

nie „reformy" rolnej z przeprowadze­

niem wywłaszczenia większej własnoś­

ci ziemskiej i posiew myśli, przerzu­

conych do nas ze Wschodu, teraz plon swój przyniósł pod postacią „zasad", na których ma się oprzeć reforma rol­

na w Polsce w myśl pamiętnych uchwał, zapadłych w d. 10 lipca.

Ażeby choć częściowo zrozumieć, o co suwerennemu Sejmowi chodziło, gdy po długich i uciążliwych przetar­

gach ustalił jednym głosem większoś­

ci maximum posiadania na 180 ha, trzeba spojrzeć ha sprawę całą pod kątem widzenia politycznym. Jakie­

kolwiek rozważania ekonomiczne, dane statystyki i słuszność rozumowania i argumentów — na szali nie zaważyły.

Wręcz przeciwnie, wywoływały one niejednokrotnie oburzenie i dąsy ze strony posłów włościańskich, a poseł Witos, przegłosowany niegdyś w K o­

misji rolnej,.o mało co nie przewróci!

w plenum sejmowem... ustawy o sta­

nie wyjątkowym w Warszawie. Trudno 0 bardziej wymowną ilustrację tych stosunków i sił, które złożyły się na wypracowanie i przeprowadzenie „za­

sad" reformy rolnej.

Okres, który przeżywamy obecnie, jest bezv;ątpienia okresem rewolucyj­

nym. Rewolucja ta, o charakterze bezkrwawym, jak dotąd, ma na celu już nietylko przesunięcie stosunków własności, co zawsze w analogicznych wypadkach miało miejsce, lecz poder­

wanie samej zasady własności, włas­

ności prywatnej. Zdawał sobie z tego sprawę nasz socjalizm miejscowy, gdy wygrywał nieumiarkowaną pożądliwość chłopską, pożądliwość ziemi — jaknaj- więcej, jaknajprędzej i jaknajtaniej— a niemal jednocześnie szydził z gorli­

wych reformatorów, którzy przypusz­

czają, że na zabraniu ziemi jednym, a obdarowaniu nią innych zaczyna się 1 kończy przewrót społeczny. Nie,— to dopiero pierwszy krok, .w rozumieniu socjalistów, do błogosławionego rzeczy porządku, wymarzonego przez prawo­

wiernych wyznawców doktryny Mark­

sa. Jeśli w jednej dziedzinie życia społecznego prawo własności zachwia­

ne zostanie, to i w innych również

(2)

2 K R O N I K A C H W I L I V

nastąpić to może. Zasadniczych trud­

ności już niema. Chodzi tylko o wy­

bór odpowiedniej chwili, aby po uwłaszczeniu ziemi przejść do uwłasz­

czenia przemysłu w okresie, kiedy się on odrodzi, gdy narazie niema u nas w Polsce co zabierać. Przemysł jest w ruinie, a coprawda panujące teorje uwłaszczania i upaństwawiania nie mogą zbyt ożywczo wpłynąć na ane- mję kapitału i przedsiębiorczości ro­

dzimej. Trzeba więc redukować ape­

tyty do rzeczy naprawdę łakomych, a temi są w chwili obecnej tylko zie­

mia i to, co się na niej rodzi. Tu więc jest pierwszy temat rewolucyjne­

go eksperymentu, mającego tyleż cech wspólnych z prawdziwą reformą rolną, ile np. chytrość posła Witosa— z umys- łowością europejskiego męża stanu.

Reforma rolna była hasłem do zre­

wolucjonizowania kraju już w okresie przygotowawczym do wyborów. Tu było to hasło silne i atrakcyjne. Po­

ciągnąć niem można masę wyborczą przy pomocy obietnic, o wykonanie których będą się już inni troszczyli.

Bo przecież zdawać sobie musieli spra­

wę, jeśli nie agitatorowie prowincjo­

nalni, pozostający na dziennym żoł­

dzie stronnictw lewicowych, to w każ­

dym razie liderzy nieładu, że o obie- canem obdzieleniu .ziemią wszystkich mowy być nie może, już chociażby z tego ważkiego powodu, że ziemi by na ten cel nie starczyło. Każdy, kto choć powierzchownie zaznajomił się ze statystyką przestrzeni i gęstości zaludnienia ziem polskich, wie o tern dobrze, a nawet bardziej uważny czy­

telnik naszych poważnych dzienników i tygodników rolniczych powinien mieć w pamięci tak wymowne dane liczbowe. Ci więc, którzy rozpętali bezbrzeżną pożądliwość, musieli i po^

winni byli wiedzieć, że rozbudzone przez nich nadzieje nie mogą być urzeczywistnione w tym zakresie i w tern tempie, jakie wskazywano pod­

nieconej „piastowości" naszych bez­

rolnych i małorolnych zawodowców, pracujących osobiście na roli. Roz­

czarowanie, jakie sfery te już obecnie przeżywają, wywołują nieraz z jednej strony porachunki z niesumiennymi agitatorami, z drugiej zaś— dążenie do zagarnięcia tego, co jest pod ręką, gdyż dla wszystkich nie wystarczy ziemi.

Teorje i wskazówki lewico wo-socja- listyczne najłatwiej posłużyć mogą do ugruntowania anarchji komunistycznej, bujnie już obecnie po kraju się sze­

rzącej. Przypomnieć należy, że dale­

ko idące i przez ludność błędnie in­

terpretowane uchwały sejmowe popu­

laryzują się w kraju — przy zupełnej bezczynności rządu, nie posiadającego ani własnego programu, ani silnej woli rządzenia krajem, lecz skłonnego raczej do ratowania swej nadwątlonej powagi i swojej pseudo - fachowości przy pomocy dorywczych ustaw (ex.

projekt ustawy o obrocie ziemią), mi­

łych, być może, lewicy, lecz podrywa­

jących coraz dokładniej warunki eko*

nomicznego rozwoju państwa i groź­

nych dla ładu wewnętrznego.

Miejmy nadzieję, że dokonywane obecnie zmiany ministerjalne dopro­

wadzą do pewnej sanacji stosunków, najpierw w łonie samego rządu, na­

stępnie zaś— i za jćgo pośrednictwem—

również i w kraju, który dłużej już na obecne eksperymenty polityczne wy­

stawiony być nie może. Brak ładu w Polsce, upadek produkcji rolnej,, niemożność uzyskania kredytu i ugrun­

towania własnej waluty — to już do­

tychczasowe rezultaty, na które zło­

żyła się harmonijna współpraca „su­

werennego" Sejmu i niedołężnego rządu. Czas otrząsnąć się z zamie­

szania ostatnich miesięcy i przejść do pracy panstwowo-twórczej.

Dr. August Popławski.

---

«

(3)

V K R O N I K A f H W I L I

3

Projekt rządowy Ustawy

w przedmiocie uregulowania obrotu ziemią.

W dniach ostatnich Minister rolnictwa, p. Stanisław Jan ick i wniósł do S ejm u opracowany przez siebie, a skorygowany przez Radę m inistrów pro je kt .Ustaw y w przedm iocie regulowania obrotu ziem ią". Projekt ten, który w dosłownem brzm ieniu podajem y, na wstępie spotkał się z suro­

wą krytyką społeczeństwa, rzeczoznawców i prasy. Z głosów krytycz­

nych w danej sprawie podajem y ocenę prezesa Zw iązku Ziemian, p. Ja n a Steckiego, traktującą rzecz merytorycznie, oraz op inję grona poważnych prawników, którzy jasno wykazali całą bezpodstaw ność projektu i pod względem form alnym .

Podobnego widocznie zdania o projekcie rządowym była i Kom isja prawnicza Sejm u, która go zupełnie zdyskw alifikowała, tak że został on, jak się dow iadujem y w ostatniej chw ili, wycofany.

Tekst projektu Ministra Janickiego.

flrt. 1.

W szelkie tranzakcje w przedm iocie zby­

wania, użytkow ania, lub zastawu (w ro zu­

m ieniu art. 2071 Kod. Cyw. N apoleona) nie­

ruchom ości rolnych, uzyskują m oc prawną dopiero po zezw oleniu Urzędów Ziemskich stosownie do przepisów ustawy niniejszej z w yjątkam i, przew idsianetni w art. 2.

Umowy dzierżawy nieruchom ości rol­

nych wymagają zezwolenia, o ile zawiera ne są na termin dłuższy, niż lat 10, lub pftew idują m ilczące przedłużenie ponad okres 10 lat.

Przy przejściu własności w drodze roz­

porządzenia ostatniej woli do osób, nie po­

wołanych ustawą do dziedziczenia niezbęd­

ne jest zezwolenie Urzędów Ziem skich na posiadanie nieruchom ości.

W drodze licytacji m ogą nabywać nieru­

chomości rolne jedynie osoby upoważnione przez Urzędy Ziem skie do nabycia ziemi.

W yjątek w tym względzie stanowią osoby, których wierzytelność jest na danej nieru­

chom ości hipotecznie zabezpieczona, — winny one jednak uzyskać zezwolenie na posiadanie nabytej w ten sposób nierucho­

mości.

flrt 2

Nie w ym agają zezwolenia, przew idziane­

go w art. 1, wypadki:

1)-gdy nieruchomość przechodzi na krew­

nych w linji prostej lub w linji bocznej do drugiego stopnia włącznie w rozumieniu art. 738 Kod. Cyw. Napoleona, albo na m ał­

żonka, lub też na podstawie um ow y przed­

ślubnej (art 1 ust. 1 i 3),

2) g d y nieruchomość przechodzi to dro­

dze spadku-.

3) gdy nieruchom ość przechodzi na rzecz:

a) instytucji państwowych i k o m u n al­

nych,

b) przedsiębiorstw kolonizacyjnych, par- celacyjnych i m eljoracyjnych, konce­

sjonow anych przez państwo,

c) innych instytucji, wyjętych z pod dzia­

łania ustawy niniejszej przez ustawy.

flrt. 3.

Osoby, które pragną uzyskać zezwole­

nie. wymienione w art. 1, winny złożyć właściwem u Urzędowi Ziem skiem u warunki um ow y oraz inne niezbędne dowody.

Decyzja Urzędu Ziemskiego w inn a n a ­ stąpić nie później, a n iże li w terminie do d n i 60-ciu po złożen iu podania.

Je że li zezwolenie ma być odm ów ione, winien Urząd Ziemski przed powzięciem decyzji podać przyczynę odmowy do wia­

dom ości stron, którym w ciągu dni 30 tu służy prawo złożenia dodatkowego ośw iad­

czenia.

flrt. 4.

Urzędy Ziemskie m ają prawo odm ów ić zezwolenia przewidzianego w art. 1 jedynie w wypadkach:

1) gdy nieruchom ość przechodzi w ręce osób nie zajm ujących się zawodowo rolnic- wem; wyjątek stanowią jednak wypadki, to których g r u n ta m a ją być eksploatowane p rzez sam orządy miejskie i wiejskie, lub też, g d y g r u n ta nabywane są na cele u r z ą ­ dzeń przemysłowych, fabrycznych, kopalnia­

nych, budowy domów mieszkalnych i na o g ró d k i robotnicze, urzędnicze i t. />.;

2) gdy nieruchom ość przechodzi na rzecz cudzoziem ca,

3) gdy przejście nieruchom ości m ogłoby spowodować pogorszenie struktury agrar­

nej i trwałe obniżenie produkcji rolniczej:

4) gdy obszary gruntów, przez nabywcę ju ż posiadanych, łącznie z obszarem naby­

wanym, lub wydzierżawianym przekracza przyjętą dla danej kategorji gospodarstw

(4)

racjonalną m iejscow ą norm ę posiadania ziemi;

5) gdy od chw ili ostatniej sprzedaży da­

nej nieruchom ości rolnej upłynęło nie wię­

cej aniżeli lat .3; nie dotyczy to jednak in­

stytucji, organizacji i przedsiębiorstw, wska­

zanych w art. 2 oraz tych wypadków, gdy pęnow na sprzedaż wywołana została przez zdarzenie żywiołowe;

6) gdy tranzakcja zawiera w sobie ce­

chy spekulacji lub wyzysku, albo zmierza do obejścia obow iązujących ustaw lub prze­

pisów.

flrt. 5.

Osoby, które na mocy um ów zawartych po dniu 1 stycznia 1916 r. są w posiadaniu nieruchom ości rolnej, m ają w oznaczonym przez M inistra Rolnictw a i Dóbr Państw o­

wych term inie wnieść do właściwego Urzę­

du Ziem skiego podanie o zezwolenie na dalsze posiadanie nieruchom ości. O b o w ią­

zek ten nie dotyczy wypadków przejścia własności, wym ienionych w art. 2. Przy udzielaniu tych pozwoleń Urzędy Ziemskie kierować się będą przepisam i niniejszej ustawy.

Tranzakcje, zatwierdzone w b. zaborze austrjackim lub w pruskim na podstawie obow iązujących tam przepisów, nie ulegają rozpatrzeniu przez Urzędy Ziemskie.

flrt. 6.

Je że li w wypadkach, przew idzianych w ust. 3 i 4 art. 1 o ra z w art. 5, Urząd Z iem ­ ski zezwolenia na dalsze posiadanie nieru­

chomości od m ów ił, dotychczasowy posia­

dacz obow iązany jest prawa swe odstąpić innej osobie w ciągu roku od otrzym ania zaw iadom ienia i decyzji odm ownej Urzędu Ziemskiego. W razach wyjątkowych U r z ą d Z ie m sk i będzie w ładny przed łuży ć ten ter­

m in do la t trzech.

flrt. 7.

IV razie niew ykonania obowiązku, prze­

w idzianego w art. 5 i 6 we właściwym ter­

m inie Urzędy Ziemskie m o g ą spowodować w drodze sądowej zależnie od okoliczności unieważnienie tranzakcji, bądź poddanie nie­

ruchomości przymusowej sprzedaży.

flrt. 8.

Urzędy państwowe, tu dzież osoby upraw­

nione do spo rząd zania um ów winne przy dokonyw aniu swych czynności, tyczących się obrotu ziem ią, każdy w swoim zak re­

sie, przestrzegać, aby czynności te o d p o ­ wiadały przepisom niniejszej ustawy.

flrt. 9.

Przy regulowaniu obrotu ziem ią Urzędy Ziem skie w postępow aniu swem stosować się będą do „Przepisów Tymczasowych o Urzędach Z ie m sk ich” z dnia 11 paździer­

nika 1918 r. (Dz. Pr. 1918, Nr. 11, poz. 22'.

Na podstaw ie tychże przepisów strony zaskarżać będą mogły decyzje Urzędów Ziem skich, przewidziane w ustawie niniej­

szej.

flrt. 10.

Gdzie nie zostały wprowadzone Urzędy Ziemskie, upraw nienia, nadane im przez n i­

niejszą ustawę, będą aż do ich ustanow ie­

nia wykonywane w b. zaborze austrjackim przez K om isję obrotu ziem ią, ustanow ione na po tstawie rozporządzeń z dnia 9 sierp­

nia 1915 r. (Dz. Pr, P. ttustr. Nr. 234) oraz z dnia 18 kwietnia 1916 r. (Dz. Pr. P. flustr.

Nr. 108), zaś w zaborze pruskim przez wła­

ściwe, w myśl rozporządzenia z dnia 15 marca 1918 roku, Urzędy adm inistracyjne.

Przepisy, obow iązujące w tych zaborach w przedm iocie obrotu ziem ią, pozostają w mocy, aż do wprowadzenia Urzędów Ziem ­ skich, o ile nie stoją w sprzeczności z prze­

pisam i ustawy niniejszej.

flrt. 11.

Ustawa niniejsza nabiera mocy o b ow ią­

zujące] na terytorjum całej Rzeczypospo­

litej w dniu 30 po ogłoszeniu w Dzienniku Praw.

flrt. 12.

W ykonanie ustawy niniejszej poleca się Prezesowi Ctównego Urzędu Ziem skiego w porozum ieniu z M inistrem Rolnictwa i D ób r Państwowych i M inistrem Sprawiedli­

wości.

P. Jan Stecki o projekcie rządowym.

i.

Rada ministrów zaakceptowała i p.

minister rolnictwa wnosi do Sejmu

„ustawą w przedmiocie regulowania obrotu ziemią" — pierwszą z szeregu ustaw, które wcielić mają pamiętne uchwały Sejmu o reformie rolnej.

Szczególnej przeto uwagi wymaga ten projekt ministerjalny, pouczy on nas bowiem, w jaki to sposób rząd zamie­

rza realizować reformę i jak rozumie wskazówki Sejmu. Obrót zaś ziemią to sprawa najdonioślejsza, najżywot­

niejsza i najczulsza nietylko dla posia­

daczy ziemi, lecz i dla życia całego kraju, na ziemi bowiem są oparte lub z nią związane ogromne kapitały i rozległe interesy. Traktowanie ogra­

niczeń w tej dziedzinie musi być bar­

dzo ostrożne.

Zadajmy sobie naprzód pytanie

(5)

V K R O N I K A C H W I L I 5

wstępne: jaki jest cel projektu tego?

i jaki jest jego związek z uchwałami sejmowemi w sprawie reformy rolnej?

Uchwały te, wskazujące, jaki ma być ustrój rolny Rzeczypospolitej, oraz jaką drogą ma być on urzeczywistnio­

ny, w trosce o przyszłość mającego powstać w ten sposób ustroju, głoszą w § 13: w związku z reformą rolną i w celu zabezpieczenia trwałości no­

woutworzonego stanu posiadania, rząd opracuje potrzebne ustawy, wyklucza­

jące unicestwienie przeprowadzonej re­

formy rolnej... W szczególności po­

winny być opracowane... ustawa o za­

kazie parcelacji prywatnej, ustawa o regulacji obrotu ziemią. Tekst ten nie pozostawia żadnej wątpliwości, że usta­

wa o regulacji obrotu ziemią powinna zmierzać do zabezpieczenia trwałości nowoutworzonego stanu posiadania, czyli—jeśli ma już być wydana pierw­

sza^) w szeregu innych — może mieć na względzie tylko zabezpieczenie tych, obecnie już istniejących form posiada­

nia, które mieszczą się w razach po­

myślanej reformy i są jej danemi obecnie.

Nigdzie natomiast w tekście uchwał sejmowych ani nie wyczytamy, ani nie wywnioskujemy żądania, żeby już dziś cały obrót mienia, bez względu na je­

go cel, objekt, charakter, poddać kon­

troli rządu i ograniczyć pewnemi wa­

runkami. Jest to logiczne, bo uchwa­

ły sejmowe dążą do utworzenia pew­

nego ustroju rolnego, do zabezpiecze­

nia jego trwałości, wreszcie, oczywiś­

cie, muszą pragnąć zabezpieczenia ta­

kich, obecnie już istniejących, form po­

siadania, które odpowiadają pomyśl­

nemu ustrojowi i są jego zadatkiem.

Ale żeby ustawa miała zabraniać tran- zakcji wogóle, lub uzależniać je od jakichś zastrzeżonych przez państwo warunków— to jest pomysł, nie mający żadnego bezpośredniego związku z u- chwałami sejmowemi.

Trzeba dobrze zrozumieć, o co nam chodzi. Minister może być gorącym zwolennikiem zasad, zawartych w u- chwałach sejmowych, może owszem być zdania, iż uchwały te są zbyt umiarkowane, a szczęście Rzpltej wy­

maga oparcia ustroju rolnego na kon­

cepcjach daleko radykalniejszych, mo­

że nawet sądzić, że najwłaściwszą dro­

gą do zrealizowania uchwał jest droga najkrótsza i najbezwzględniejsza — ale to będą tylko jego własne, osobiste opinje, bo on tego nie wyczytał w uchwałach sejmowych, ani też nie mógł z nich wyprowadzić takich wniosków.

Może zatem minister wnosić do Sejmu projekty, jakie tylko mu się podoba, lecz wnosi je od siebie i za siebie, nie zaś w wykonaniu uchwał i z woli Sej­

mu. Wtedy zajść może taka okolicz­

ność, iż te projekty ministerjalne oka­

żą się sprzeczne z literą lub duchem uchwał sejmowych, co doprowadzi do ich odrzucenia.

Otóż utrzymujemy, że roztrząsany przez nas projekt ustawy idzie — jak wskazaliśmy i jak dowiedziemy— znacz­

nie dalej, aniżeli uchwały; treść pro­

jektu tego nie jest przez uchwały te wywołana i nie jest na nich oparta i lubo w wielu punktach godzi się z nie­

mi, przecież także w wielu wybiega naprzód i stwarza rzeczy całkiem no­

we. O tem należy pamiętać, bo w dal­

szym ciągu niejednokrotnie będziemy się na to powoływali, nie powtarzając już wywodów obecnych. Stwierdzamy przeto, iż minister rolnictwa, który w toku debatów nad reformą rolną da­

wał dowody znajomości rzeczy i prze­

strzegał prawodawców przed decyzja­

mi, które albo przerastają siły pań­

stwa, albo też stają w sprzecznoś­

ci z wymaganiami życia, teraz, niewia­

domo dlaczego, wyprzedził uchwały i komplikuje nieszczęsną sprawę rolną, oraz związane z nią sprawy gospo­

darcze nowemi zamierzeniami. Minis­

ter okazuje się radykalniejszy od Sej­

mu, uprzedza zachcianki lewicy, pod­

suwa jej pomysły, do których Sejm go nie upoważniał, ani nie wezwał. Nie jest więc to minister „fachowy", lecz polityczny, bo nie względy fachowe, nie jakieś nieznośne, nabrzmiałe, po­

wszechne niedomagania w dziedzinie obrotu ziemią, ani ostry, nagły rozstrój życia gospodarczo-rolniczego zniewala­

ją go do powzięcia takich środków, jakie zawiera projekt, lecz konjunktura polityczna, o którą minister dba widać więcej, niż lewica Sejmu. Bo wpraw­

dzie lewica sejmowa za podpisami

dwóch swoich .specjalistów" wysunęła

także dwa analogiczne projekty, ale

tamte były już tak prostackie, tak w

(6)

prostactwie swym naiwne, tak wręcz monstrualne, iż spostrzegli to sami wnioskodawcy. Minister jest zatem na pogotowiu, na usługach ludowców, jest ich organem.

A teraz przejdźmy do szczegółów, żeby sobie zdać sprawę, co wnieść chce do życia nowy projekt. Zacznie­

my od art. 1-go.

Pierwszą nowością, wybiegającą da­

leko poza granice, wskazane w uchwa­

łach sejmowych, jest zasadniczy zakaz dokonywania bez zezwolenia władzy tranzakcji „w przedmiocie zbywania, u- żytkowania lub zastawu nieruchomości rolnych". Jeżeli wszystkie nasze po­

przednie uwagi tyczyły się ograniczeń przy zbywaniu ziemi, to cóż dopiero wypadnie powiedzieć o użytkowaniu, a więc i dzierżawieniu? Wszak to już jest skrępowanie, które idzie bar­

dzo daleko, a nie przynosi żad­

nego pożytku sprawie zabezpieczenia nowoutworzonego ustroju rolnego. * Oddanie folwarku w dzierżawę nie należy do aktów, unicestwiających przeprowadzenie reformy rolnej — na­

tomiast konieczność wyjednania poz­

wolenia na to wytwarza trudności do­

kuczliwe, bo wymagające często ujaw­

nienia przed urzędem ziemskim stanu finansowego właściciela i jego kalku­

lacji pieniężnych, lub gospodarczych, otwierając pole do tysiącznych niepo­

rozumień, zarzutów, może i szykan.

Gdy chodzi o dzierżawę, projekt ze­

zwala na umowy 10-letnie; dlaczego właśnie dziesięcioletnie, gdy jest utar­

tym zwyczajem termin lat 12-tu,—trud­

no zrozumieć, jeśli się nie przypuści tutaj nieporozumienia lub złośliwego rozmysłu.

Najosobliwiej jest zredagowany osta­

tni ustęp art. 1-go. W pierwszem zdaniu powiada, że w drodze licytacji mogą nabywać nieruchomości rolne jedynie osoby, uprawnione przez urzę­

dy ziemskie do posiadania ziemi. Ten bardzo niebezpieczny dla kredytu ziem­

skiego, bo znacznie ograniczający koło nabywców przepis, przytem przepis znów pomyślany przez zelantów refor­

my, utajonych w ministerstwie, łago­

dzi następne zdanie: „Wyjątek w tym względzie stanowią osoby, których wie­

rzytelność jest na dużej nieruchomości hipotecznie zabezpieczona", a łagodzi

po to, żeby znów zaraz odwołać:

„winny one jednak uzyskać zezwole­

nie na dalsze posiadanie nabytej w ten sposób nieruchomości". Brzmi to innemi słowami tak, że na licytacji mogą kupować tylko ci, którzy mają na to pozwolenie, z wyjątkiem wierzy­

cieli hipotecznych, którzy takiego po­

zwolenia nie potrzebują, jednakże mu­

szą oni uzyskać pozwolenie. Oto, jak się pisze w ministerstwach naszych projekty ustaw.

II.

Artykuł czwarty omawianego przez nas projektu rządowego ustawy, regu­

lującej obrót ziemią, wskazuje wypad­

ki, w których urzędy ziemskie mają prawo odmówić zezwolenia. Jest on jednem pasmem nieścisłości, doktryner­

skich frazesów, zelanckich uzupełnień uchwały sejmowej, co wszystko razem woła o pomstę do nieba, jako krzyczą­

ce nadużycie momentu, celem przecię­

cia arterji życia folwarków— uniemoż­

liwienia wszelkich prawie tranzakcji.

A więc zezwolenia można nie dostać:

1) Gdy nieruchomość przechodzi w ręce osób, nie zajmujących się zawo­

dowo rolnictwem. — Panu ministrowi znane są, być może, wypadki, kiedy nabywca ziemi brał się do rolnictwa i osiągał na tem polu bardzo wybitne rezultaty? kiedy na to właśnie naby­

wał ziemię, żeby zająć się zawodowo rolnictwem? kiedy dźwigał lepiej od dawnych rolników kulturę ziemi, zasob­

ność majątku, uposażenie służby i t. d.

O tem zapomniano. Dyktował prawo demagogiczny frazes, zrodzony czasu wojny, o zawodowych rolnikach. Pod­

ług min. zawodowym rolnikiem jest zapewne fornal, albo gajowy, albo pas­

tuch folwarczny? .Risum teneatis.

2) Gdy nieruchomość przechodzi na cudzoziemca.— Zwracam uwagę, że w prawie nie wystarczają określenia fel- jetonowe, a znów, o ile mi wiadomo, dotąd nie ustalono prawnie pojęcia o- bywatelstwa polskiego. Sejm był do tego powołany, lecz wolał zająć się reformą rolną, i dziś wprawić może w zakłopotanie p. ministra gdy go za­

pyta, kto jest „cudzoziemcem-, kto zaś „obywatelem".

3) Gdy przejście nieruchomości mo­

głoby spowodować pogorszenie struk­

(7)

K R O N I K A C H W I L I

tury agrarnej i trwałe obniżenie pro­

dukcji rolniczej! — W społeczeństwie, w którem o strukturze agrarnej ma do­

kładne i właściwe pojęcie ledwo kilku­

dziesięciu profesorów i najwybitniej­

szych obywateli, zalecić decydowanie 0 tej strukturze kilkuset członkom Urzędów ziemskich z pośród włościan 1 ziemian, jest to mniej więcej to sa­

mo, co urządzić wśród urzędników dyrekcji monopolu spirytusowego an­

kietę o wartości fizjologicznej alkoho­

lu. W jakiż to sposób ów nieszczęśli­

wy Urząd ziemski osądzi, czy sprzedaż dwustu morgów łąki przez pana Prze-

Piórkowskiego

z Psiej Wólki panu Sko­

wrońskiemu z Majdanu Błotnego po­

woduje pogorszenie struktury agrar­

nej? Albo nawet, biorąc przykład mniej drastyczny, czy ze stanowiska mitycznej owej „struktury11 należy osą­

dzić ujemnie rozsprzedaż 300 morgów kopaniny włościanom z wsi przyległej?

Cóż to jest takiego ta „struktura agrar­

na? Czy — jeśli już nawet wyłączamy po doktrynersku poza nawias życia własność folwarczną— Sejm przedysku­

tował i ustalił, jaki jest najwłaściwszy dla Polski albo dla różnych jej pro­

wincji, stosunek własności wielkochłop- skiej (60 do 180 ha), średniochłopskiej (powiedzmy 15 do 60 ha) i drobno- chłopskiej (poniżej 15 ha)? czy mini­

sterstwo rolnictwa samo ustaliło tę rzecz? My nic o tern nie wiemy, ale to mniejsza. Jednak nie wie nic o tem i sejm „suwerenny". Albo przeto

„struktura agrarna" w Polsce będzie taką, jaką mieć zechce każdorazowy minister rolnictwa podług swego gu­

stu, albo taką, jąką mieć zechce w każ­

dym z osobna okręgu miejscowy U- rząd ziemski, jeśli tylko nie powtórzy się historyjka rosyjska o stanie „flory i fauny" w danej gubernji. Znów bę­

dzie dowolność, albo wyroki prostac­

kie.

A cóż powiedzieć o „trwałem obniże­

niu produkcji rolniczej"? „Trwałem" — to znaczy obliczonem na szereg lat.

Czy urzędy, udzielające zezwoleń, ma­

ją tu troszczyć się o interesy majątku sprzedającego (np. pozbycie się części łąk lub najlepszego pola ornego), czy też o nabywcę (np. przy parcelacji)?

Czy mają badać zdolność, wykształce­

nie, zaradność stron, zawierających

tranzakcję, czy też zwrócić uwagę na kierunek gospodarczy i zamiary kupu­

jącego? I o jaką produkcję chodzi: zbo­

żową czy zwierzęcą? Do redagowania praw nie dość jest czytywać gazety i słuchać mów sejmowych.

4) Gdy obszar gruntów, przez na­

bywcę już posiadanych, łącznie z ob­

szarem nabywanym lub wydzierżawio­

nym, przekracza przyjętą dla danej ka- tegorji gospodarstw „racjonalną miej­

scową normę posiadania ziemi"!— Cechą znamienną wszystkich doktrynerskich pomysłów jest powoływanie się ich na

„racjonalność", skutkiem której są one

„irracjonalne", lub poprostu „nieracjo­

nalne", vulgo niedorzeczne. Ustawa ma przecież wejść w życie zaraz, gdy ją uchwali Sejm; co najwyżej p. minister wyda do niej zarządzenie wykonawcze.

Czy przekaże on Urzędom ziemskim, określenie „racjonalnej miejscowej nor­

my posiadania ziemi" (i to dla każdej danej kategorji gospodarstw!), czy też sam je określi w zarządzeniach wy­

konawczych? Jakież to badania (bo ta rzecz nie może być improwizowana chłopskim rozumem) ustaliły dla Polski kategorje własności rolnej i w sposób ostateczny załatwiły spór o „racjonal­

ne normy posiadania?" Na jakiej pod­

stawie ministerstwo poważa się wystę­

pować do Sejmu z propozycją, której samo nie rozumie, a z której znacze­

nia Sejm obecny nie może zdać sobia sprawy? Racjonalną normą posiadanie dla bezrolnego jest 10 morgów, a dla 10-morgowego chłopa — morgów 30, a nasz zamożny włościanin widzi „ra­

cjonalność" w posiadaniu paru włók.

Sejm wziął sobie średnie maximum:

od 25 do 40 morgów. Również do­

brze mógłby wziąć od 17 do 35 mor­

gów; ministerstwo nie miałoby podstaw do sprzeciwiania się, ani pewno chęci do tego. Przecież ta „racjonalna nor­

ma" jest w najściślejszym związku ze

„strukturą agrarną". Do czegóż dążyć mamy: czy do obsadzenia kraju tłu­

mem, mnóstwem rolników tak drobnych, że nie dźwigną kultury materjalnej i duchowej na wyżyny pożądane, czy do bogatych gospodarstw kmiecych?

5) Gdy od chwili ostatniej sprzedaży nieruchomości rolnej upłynęło nie wię­

cej, aniżeli lat trzy.—Jest to zupełne

novum, bo uchwały sejmowe nie udzie-

(8)

8 K R O N I K A C H W I L I V

Hły ministerstwu żadnej tego rodzaju wskazówki. Życiowo zaś jest to żąda­

nie nieuzasadnione, bo daremnie krę­

puje przedsiębiorczość gospodarczą.

6) Gdy tranzakcja zawiera w sobie cechy spekulacji lub wyzysku.—Strzeż­

my się oddawać prawo decydowania o tem urzędom administracyjnym (dla informacji czynników w grę wchodzą­

cych wyjaśniam, że urzędy ziemskie są też urzędami administracyjnemi), nie zaś sądom. Już w walce z lichwą wkro­

czono na te niebezpieczne tory, ale nie idźmy dalej, zwłaszcza, gdy chodzi o tak trudne i zawiłe tranzakcje, jak obrót ziemią. Tó jest droga do szalonych na­

dużyć w znaczeniu pospolitem i w zna­

czeniu społecznem.

III.

Artykuł 5 rządowego projektu regu­

lacji obrotu ziemią nie stanowi ani roz­

winięcia, ani wykonania §§ 2 i 6 uchwał sejmowych, lecz jest samoistnem no- vutn prawodawczem, wylęgłem w roz­

gorączkowanej myśli laborantów minis- terjalnych. Gdy tamte przewidywały, iż „właścicielami lub posiadaczami zie­

mi (oczywiście na przyszłość!) mogą być tylko osoby, prowadzące osobiście samodzielne gospodarstwo, lub ich spad­

kobiercy" oraz ich rodzina, nie podzie­

lona przed 1-ym stycznia 1919 roku, uważaną będzie za jednostkę, projekt nakazuje wszystkim osobom, które we­

szły w posiadanie (więc i dzierżawcy!) ziemi po 1-ym styczniu 1916 roku, wy­

jednywać pozwolenie na dalsze posia­

danie , a to ma być udzielane podług przepisów ustawy niniejszej. W razie, jeśli pozwolenie takie nie zostanie wy­

dane, posiadacz ma być obowiązany do odstąpienia praw swoich w ciągu roku osobie uprawnionej.

Punkt f § 4-go uchwały mówi o do­

brach, nabytych w czasie „wojny z zys­

ków lichwiarskich". Ani tam śladu na­

wet myśli o dzierżawcach. Dla ujęcia zaś „dóbr nabytych z zysków lichwiar­

skich" droga prowadzić musi wręcz in­

na: oto naprzód trzeba wykryć i do­

wieść, że dany właściciel osiągnął w pewien sposób zyski lichwiarskie, potem stwierdzić, że z zysków tych na­

był ziemię, w końcu zastosować do tej nabytej przez niego własności wy­

kup przymusowy. Ale żeby przy spo­

sobności przeprowadzać jeneralną re­

wizję wszelkich tranzakcji i odmówić im prawomocności „w myśl przepisów niniejszej ustawy", więc naprzykład dlatego, iż psują „strukturę agrarną"

albo nie odpowiadają „racjonalnej miejscowej normie posiadania" t. j. ja­

kieś bałamuctwo! Niestety, wyraz ten stosuje się tylko do feljetonów; gdy chodzi o prawo, trzeba użyć innego wyrazu: tendencyjność, chęć gnębienia większej własności ziemskiej. Boć prze­

cież nie ma nas chyba p. minister rol­

nictwa za tak naiwnych, żebyśmy przypuszczali, że spróbuje on kwestjo- nować prawomocność własności grun­

tów, nabytych z zysków lichwiarskich przez włościan? Byłoby z tem trochę za wiele roboty, nadto zaś nie o tem myśleli panowie z chłopskiej lewicy, gdy przeprowadzali swą uchwałę. Ale ministerstwo wyczuwa dobrze, o co im chodzi; odgaduje ich myśli, z ust im wyjmuje słowa.

Dlaczego pomieszczono dalej zdanie:

„Tranzakcje, zatwierdzone w byłym zaborze austrjackim, lub pruskim na podstawie obowiązujących tatn przepi­

sów, nie ulegają rozpatrzeniu przez urzędy ziemskie"— nie rozumiem. Prze­

cież były zabór rosyjski posiadał i po­

siada także „obowiązujące tam przepi­

sy", podług których tranzakcje zostały zatwierdzone? skądże tedy taka kur­

tuazja względem tamtych dzielnic, a taka wnikliwość w stosunku do tej?

Prawda, iż b. zabory austrjacki i prus­

ki nie zostały jeszcze w zupełności objęte przez nasz rząd, ale przecież ustawy nie pisze się na tydzień dzi­

siejszy, lecz na lata całe, chyba tedy ministerstwo sądzi, że nie przeżyje ono momentu zupełnego zjednoczenia Pol­

ski. Daj to Boże! Czy też minister­

stwo nie widzi potrzeby poprawiania w tamtych dzielnicach „struktury agrar­

nej?" Byle nie usłyszał p. Witos!

Artykuł 7 zastrzega, iż w razie gdy­

by Urząd ziemski odmówił pozwolenia na dalsze posiadanie ziemi, po spraw­

dzeniu tranzakcji nieruchomości ma być odstąpione innej osobie, lub pod­

dane sprzedaży przymusowej. Nie mó­

wi się jednak, jakie ma być postępo­

wanie w razie, jeżeli Urząd nie udziela

zezwolenia na zamierzoną tranrakcję

(9)

V K R O N I K A C H W I L I 9

sprzedażną. Bo sprawa ta nie jest wcale prosta. Cofnijmy się tylko wstecz i postawmy pytanie: co następuje w ra­

zie, jeżeli właściciel nieruchomości rol­

nej postanowił ją sprzedać, bo popro- stu nie chce już dłużej być jej właści­

cielem. Cóż wtedy? Bo uchwały sej­

mowe, podyktowane troską o zape­

wnienie Polsce doskonałego ustroju rolnego, dały podstawę do udzielenia wskazówek, jak mają postępować urzę­

dy państwowe w razie, jeśli właściciel opiera się przy swojej własności, która jednak psuje „strukturę agrarną" i ła­

mie .racjonalne normy posiadania", ale ministerstwo rolnictwa, uniesione gorliwością, śpiesząc z wprowadzeniem w życie „ustroju doskonałego" wdało się w pisanie ustawy o „obrocie zie­

mią" i wywołało, doprawdy: samo wy­

wołało fakt wprost przeciwny: właści­

ciel nie chce ziemi, chce ją sprzedać, a ministerstwo nie pozwala. Sejm usta­

nowił tylko „prawo odbierania", jak je filozoficznie określił apologeta z pra­

wicy, a ministerstwo chce ustanowić prawo przymusowego posiadania. Otóż tak być nie może, jak sądzi projekt mi- nisterjalny. Jeszcze Sejm nie uchwalił przymusu posiadania i nikogo nie moż­

na zniewolić do zatrzymywania włas­

ności, którą mu 6 poprzednich artyku­

łów ustawy obrzydziło i uczyniło nie­

znośną. Państwu nietylko służy prawo zakupu, ale państwo ma obowiązek kupna we wszystkich tych wypadkach,

kiedy właściciel sobie tego życzy. Mo­

ment życzenia pozostawmy już bez skrupułu właścicielowi, ale uzupełnijmy projekt w sposób właściwy, bo inaczej pozostanie on tylko chaotyczną eluku- bracją; ponieważ jednak, niestety, ma regulować życie, więc byłoby przykro, żeby pierwiastki chaosu tego do życia przeszły.

Poznawszy właściwy charakter pro­

jektu tego, pomyślmy, co mogło być przyczyną, która skłoniła ministerstwo do tak śpiesznego opracowania go, lubo uchwały sejmowe postanowiły, iż prze­

prowadzenie reformy agrarnej należeć ma do głównego Urzędu ziemskiego, w chwili zaś obecnej już ten Urząd zo­

stał powołany do życia, a Sejm powie­

rzył mu opracowanie ustaw, związanych z reformą. Dlaczego p. minister rol­

nictwa uprzedza p. prezesa Urzędu ziem­

skiego w ułożeniu i wniesieniu tak ważnej ustawy, stawiając go przed fak­

tem dokonanym?

Odpowiedź prosta chyba: bo mini­

sterstwo rolnictwa jest jedynem, które się śpieszy. Śpieszy się zaś dlatego, że dodaje mu podniety szlachetna rywa­

lizacja z twórcami pamiętnych uchwał agrarnych; chodzi o wpojenie w lewi­

cowych prawodawców przekonania, iż ministerstwo czuwa, nie zdrzemnie się i nie pozwoli się ubiec Sejmowi, ani wyprowadzić w pole — „obszarnikom".

O p i n j a p r a w n i k ó w .

1. Projekt ustawy w przedmiocie regulowania ziemią, aczkolwiek wy­

raźnie o tem nie wspomina, wniesio­

ny został przez Ministerjum rolnictwa i dóbr państwowych w wykonaniu 1-ej rezolucji sejmowej, która towarzyszyła uchwale Sejmu ustawodawczego w przedmiocie zasad reformy rolnej.

Wspomniana rezolucja wezwała rząd do opracowania tych niezbędnych ustaw, któreby stworzyły i utrzymały w Rzeczypospolitej Polskiej nowy ustrój rolny, oparty na zasadach, za­

wartych w uchwale sejmowej. Tym­

czasem, zamiast wykonać tak otrzy­

mane polecenia, wyraźne i żadnych

nie nastręczające wątpliwości, Minis­

terjum rozpoczęło swoją pracę od zre­

dagowania ustawy, mającej regulować obrót ziemią. Jest to temsamem, jak sama nazwa wskazuje, ustawa wtórna, dodatkowa, zależna od postanowień ustaw zasadniczych, opartych na uch­

wale sejmowej. Dopiero wtedy można będzie mówić o ograniczeniu obrotu ziemią, czyli o uregulowaniu sprawy tranzakcji umów w przedmiocie włas­

ności ziemskiej, gdy uchwalone zosta­

ną ustawy, wprowadzające w czyn główne zasady reformy agrarnej. Na­

tomiast regulowanie w tej chwili obro­

tu ziemią, ograniczenie prawa rozpo­

(10)

10 K R O N I K A

rządzania nieruchomościami ziemskiemi jest uprzedzaniem przyszłych, niezna­

nych jeszcze, postanowień sejmowych, słowem — jest to przesądzenie decyzji, które dopiero później przez Sejm u- chwalone będą, a których treść nie może być obecnie ściśle określoną.

2. Przechodząc do samej treści ustawy, należy zaznaczyć, że zgoła nie wypływa ona z zasad przez Sejm uchwalonych, lecz przeciwnie, kłóci się z podstawami samej reformy. Albo­

wiem gdy ta ostatnia oparta została na zasadzie prywatnej własności w stosunku do silnych, zdrowych i zdol­

nych do intensywnej produkcji gos­

podarstw włościańskich, projekt, wnie­

siony do Sejmu, ogranicza prawo włas­

ności, a więc już nietylko większej, lecz i drobnej, włościańskiej.

Każda sprzedaż, każda dzierżawa, zawarta na termin ponad lat 10, wy­

maga uprzedniego zezwolenia Urzę­

dów ziemskich. A więc właściciele skrępowani zostaną w najwyższym stopniu. Nikt nie będzie mógł rozpo­

rządzić swoją niewątpliwą własnością.

Będzie musiał uzyskać zezwolenie władzy, czyli, inaczej mówiąc, zasada własności podkopaną zostaje. Jeśli w myśl zasadniczych podstaw reformy agrarnej określono pewne maximum posiadania, jeśli dalej postanowiono typ gospodarstw, które otoczone być winny opieką prawną, to projekt oma­

wiany w zarodku swym paczy zasad­

niczą myśl reformy agrarnej.

3. Następstwa takiej ustawy były­

by najfatalniejsze. Kredyt rolny spadł­

by do zera, bo oczywiście w takich warunkach każda instytucja, że już pominiemy wierzycieli prywatnych, uchylać się będzie od udzielania po­

życzek hipotecznych. Co więcej, pra­

wa dawniejszych właścicieli nie zos tałyby wcale zagwarantowane. Jeśli art. 4-ty pozwala na uczestniczenie w licytacji wierzycielom, zabezpieczonym hipotecznie na danej nieruchomości, to z drugiej strony zastrzeżenie, że nabywca-wierzyciel musi uzyskać zez­

wolenie na nabycie, i że w razie od­

mowy musi sprzedać nieruchomość w ciągu określonego terminu, czyni ilu- zorycznem upoważnienie ustawy do nabycia własności ziemskiej nawet przez wierzycieli. Inaczej mówiąc,

C H W I L I V

warunek ten sprowadzi niemal wyzu­

cie wierzycieli z ich praw. Obowiąz­

kowa sprzedaż w ciągu określonego czasu musi mieć, jako swe następstwo, utratę części mienia.

4. Lecz pozatem cały projekt, uza­

leżniający obrót ziemią od zezwolenia Urzędów Ziemskich, czyni wrażenie ustaw, które obowiązywały na Litwie i Rusi oraz w byłym zaborze pruskim.

W pierwszych dwóch krajach nie wol­

no było przez długi czas Polakom swo­

bodnie nabywać ziemi. Należało u- przednio uzyskiwać od jenerał guber­

natora zezwolenie na nabycie własnoś­

ci ziemskiej. I powstała specjalna kla­

sa osób, które takie wyjątkowe zezwo­

lenia zyskiwały i uczyniły sobie z te­

go proceder, bo służyły za figuran- tów, ułatwiających przejście własności w ręce faktycznych nabywców. W za­

borze pruskim podstawione przez Ko­

misję Kolonizacyjną osoby nabywały majątki od Polaków, aby je następnie w ręce wrogie odstępować. I projek­

towana ustawa z konieczności wprowa­

dzi sprawę agrarną na takie tory. Roz- wielmożni się samowola urzędów, za­

panuje w tej dziedzinie anarchja, któ­

rej, niestety, towarzyszyć z koniecznoś­

ci będą korupcja i inne najgorsze ob­

jawy; wytworzy się grupa specjalistów, która potrafi wyjednywać przychylne dla siebie decyzje władz, gdyż ustawa pozostawia, bo pozostawiać musi, o- gromne pole dla samowoli urzędów.

5. W szczegółach swych projekt zu­

pełnie nie liczy się z obowiązującemi ustawami. Oparty jest na przepisach Kodeksu Napoleona, a dotyczy również zaborów pruskiego i austrjackiego, rzą­

dzących się innem prawem materjal- nein. W art. 7 np. przewiduje unie­

ważnienie tranzakcji w razie odmowy ze strony Urzędu ziemskiego zezwole­

nia na nabycie nieruchomości przez daną osobę. To znaczy, że w razie gdy odmowa taka spotka nabywcę na licytacji, sama licytacja będzie unie­

ważnioną, a temsamem nastąpi powrót nieruchomości do poprzedniego, wyzu­

tego z własności, posiadacza. Innemi słowy, ustawa przewiduje powrotne oddanie nieruchomości dłużnikowi, któ­

ry spowodował egzekucję i przymuso­

wy przetarg, który temsamem nie

umiał swoją własnością, jak należy,

(11)

V K R O N I K R C H W I L I . 1 1

rządzić. A w ten sposób krzywdzi się wierzyciela. Ustawa dalej nic nie wspomina o następstwach takiego sta­

nu rzeczy, a więc o uiszczonym przez nowonabywcę szacunku, o jego podzia­

le w drodze klasyfikacji pomiędzy wierzycielem i t. p. Nad tem wszyst- kiem projekt przechodzi do porządku dziennego. Z kolei nic nie powiedzia­

no o Towarzystwie Kredytowem Ziem- skiem, które posiada szereg przywile­

jów w stosunku do własności ziem­

skiej, a które ustawa jednem pociąg­

nięciem pióra przekreśla. Że listy za­

stawne ziemskie, będące w rękach sze­

regów drobnych właścicieli, stracą na swej wartości, co do tego nie może być kwestji.

Wszystkie przytoczone okoliczności czynią omawiany projekt zupełnie nie­

możliwym do przyjęcia.

---* ---

GŁOSY CZYTELNIKÓW.

Zw iązki zawodowe służby rolnej i Komisje rozjemcze.

Trzy stronnictwa lewicowe (Polskie Stronnictwo Ludowe, P. P. S. i Komu­

nistyczne) utworzyły na naszym wiej­

skim gruncie zawodowe związki służ­

by rolnej. Znalazły one wkrótce pro­

tektorat Ministerjum pracy i opieki społecznej.

Sama zasada związków jest słuszną.

Praktyka na zachodzie wykazała, jaką wagę posiadają i jak pożyteczne są wszelkie podobne związki, pojęte ucz­

ciwie i dokładnie spełniające swe za­

danie.

Lecz u nas... Związek zawodowy nietylko że nie spełnia swego przezna­

czenia, lecz zdaje się być stworzonym li tylko po to, aby siać niezgodę, fer­

ment, chaos i anarchję. Na czele związ­

ków zawodowych stanęli ludzie o bez- krytycznem pojęciu, niekulturalni, uspo­

sobieni komunistycznie, lub wprost płatni agitatorowie, specjalnie po to, aby robić zamęt w wewnętrznych gos­

podarczych stosunkach. Najbardziej tu przekonywającym argumentem jest ter­

ror. Terroryzuje się i terrorem pro­

wadzi masy, nie wiedzące zupełnie, dlaczego tak im każą i czego właści­

wie od nich chcą.

Tym argumentem zdołano zepsuć

stosunki tam nawet, gdzie były one zawsze najlepsze. Tym argumentem prowadzi się służbę dworską na ob­

chody 1 maja, na wiece, na zebrania Thugutowców, Witosowców, komunis­

tów, do Warszawy. Rzecz prosta, chodzi o robienie tłoku, pokazanie rzą­

dowi i Sejmowi, jakie to masy ludu niezadowolone są z obecnego ustroju, jakie to masy żądają np. reformy rol­

nej i t. p. Bogu ducha winny paro­

bek, prowadzony przez agitatorów, ani spodziewa się nawet, czego narzędziem się staje. Ten człowiek, zamiłowany i przywykły do porządku, wydziwić się nie może, gdy mu się przedstawia, do czego go używają. Na wszystko jed­

nak zawsze jedna odpowiedź: kazali, obiecali obić, lub zabić. Nie dziw, że w tych warunkach człowiek mało inte­

ligentny, nie orjentujący się w arka­

nach „wyższej polityki", staje się po- wolnem narzędziem zamachu. Robi, co mu każą, wytwarza tłok! Ludzie, sto­

jący ną czele związków zawodowych, zawodowi agitatorzy, na najbliższych pomocników wybierają sobie, a narzu­

cają służbie „delegatów" w każdym majątku, zawodowych próżniaków, lub zawodowych złodziei, jako materjał, naj- podatniejszy do ich celów wywroto­

wych.

Związki zawodowe, tak protegowa­

ne przez p. Iwanowskiego i Mini-

(12)

sterjum pracy i opieki społecznej, nie są niczem innem, jak tylko rozsad- nikiem bolszewizmu. A jednak związki takie mogłyby być bardzo pożyteczne i powinnyby istnieć. Lecz muszą nosić inny charakter. Powinny one prze- dewszystkiem być odpowiedzialne za siebie i za swoich członków. Na czele związku stać powinni ludzie, mający prawdziwie dobro swych członków na celu, odpowiedzialni zarówno przed władzą rządową, jak i przed swymi członkami. Związek zawodowy nie może mieć celu ani agitacyjnego, ani politycznego, a jedynie czysto ekono­

miczny. Takich związków nikt nie bę­

dzie potępiał, ignorował, przeciwdzia­

łał im; przeciwnie, popierać je można i trzeba. Każdy inny musi być zwal­

czany wszelkiemi siłami.

Dotychczas zbyt mało mówiło się i pisało o działalności w tym kierunku p. Iwanowskiego, bo na to poprostu szkoda było czasu. Wszak przyzwoitsi z pomiędzy inspektorów pracy i z po­

między komisarzy powiatowych, zda­

wali raporty p. Ministrowi o rzeczywis­

tym stanie i sposobie działania związ­

ków, jednak nikt na to nie reagował, bo szerzenie zamętu było jedynym ce lem byłego pana Ministra. Następca jego winien baczną zwrócić uwagę, a z łatwością uzdrowić stosunki* może, nawet bez zbytnich represji, a jedynie prawem. Wówczas i stosunki rolne zmienią się radykalnie. Niewiele na to potrzeba. Wystarczy uczynić komi­

sarza powiatu osobiście odpowiedzial­

nym za wszelkie zaburzenia wewnątrz powierzonego mu powiatu, przy jedno czesnem daniu mu władzy usunięcia z obrębu powiatu jednostek szkodli­

wych i wprowadzających zamęt i roz­

kład. Niech rząd tem się nie przera­

ża. Jednostek takich w powiatach nie­

ma dużo, kilka, najwyżej kilkanaście.

W Grójeckiem naprz. jest wszystkiego 10 osób, kwalifikujących się na usunię­

cie, dobrze znanych komisarzowi, wła­

dzom wojskowym, policyjnym i t. p., z tych 4 bardzo szkodliwe, inne — to tylko pomocnicy minorum gentium.

Jednocześnie ze związkami zawodo- wemi powstały u nas komisje rozjem­

cze pomiędzy pracownikami, a praco­

dawcami.

Komisje te są u nas wprowadzone

tylko po to, aby wywoływać nieusta­

jący ferment pomiędzy stronami. Sza­

nujący siebie i swój honor człowiek wprost nie może uczestniczyć i brać udziału w takich sądach polubownych.

Przed, podczas i po posiedzeniu wre agitacja. „Sędziowie" ze strony związku zawodowego są agitatorami, pokątnymi doradcami, wszystkiem, tylko nie sę­

dziami. W grójeckiem przedstawicie­

lami parobków są aż czterej kowale, którzy rzucili swe miejsca i fach, aby stać się niby rozjemcami. Rozumie się, że panom „sędziom" najwięcej idzie o to, aby było jaknajwięcej spraw w komisji rozjemczej, to też dokładają po temu wszelkich starań, aby je wy­

wołać. Komisje rozjemcze niedawno istnieją, a już by można tomy pisać 0 ich działalności.

W dodatku komisje uzurpują sobie prawo sądzenia wszystkich spraw, na­

wet kryminalnych, pomiędzy pracodaw­

cami i pracownikami. Notorycznego złodzieja - parobka np., schwytanego na gorącym uczynku, nie można eks­

mitować bez zezwolenia sądu rozjem­

czego! Jeśli sprawę wniesie się do są­

du koronnego (pokoju), natychmiast występuje zawodowy związek z żąda­

niem wstrzymania sprawy do czasu roz­

patrzenia jej p zez sąd rozjemczy.

A wszystko to dzieje się, mimo istnie­

nia Ministerjum sprawiedliwości, w któ­

rego atrybucje wchodzi związek, i mi­

mo wydanego okólnika z dnia 20 maja przez p. Ministra Wojciechowskiego.

Związki zawodowe i komisje rozjemcze są najczęściej zaprzeczeniem prawa, gdyż zupełnie z niem się nie liczą 1 wbrew niemu postępują. Groźba strej- ku powszechnego, czarnego i t. p jest na porządku dziennym. Terror nad członkami i nieczłonkami związku wisi stale, jak miecz Damoklesa!

Sprzykrzyło się to już 90% parob­

ków, i gdyby nie strach, dawnoby roz­

prawiono się z agitatorami. Niestety, strach przed groźbami jest tak wiel­

ki, że nawet najprzyzwoitsi i naj­

inteligentniejsi boją się ust otworzyć, dopóki agitatorzy znajdują się wśród nich.

A tymczasem, pomimo, że zbiera się

szeregi danych, że przedstawia się je

panu Ministrowi, wszystko to nic nie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pow ołując się n a wagę owych wydarzeń, stwierdza: „(...) kryzysy te oraz sposoby ich rozwiązywania stanow ią zasadnicze m om enty zwrotne w historii

Praca własna: Wykonaj trzy przykłady (jeden wiersz)

Gdy obecnie pierwsze z tych zadań jest już na ukończe­ niu i cały nasz wysiłek winien być skierowany ku ustaleniu mocarstwowej pozycji Polski, zatem podstawą wszelkiego na­

Jak problemat Polski samej z ciasnej orbity jej interesów wewnętrznych wypłynął niezależnie od naszej woli na szeroką arenę polityki międzynarodowej i stał

dukcję i dochody z lasów, pożądanein jest przedewszystkiem zorganizowanie dobrych szkół leśnych typu wyższego i średniego i nałożenia obowiązku na

szona produkcja rolna — o tem wątpić nie należy. I oto kraj nasz, który mógłby nieomal sam się wyżywić, przy zmniejszonej produkcji będzie musiał nabywać

Pierwszą reakcją cyklu jest przyłączenie cząsteczki dwutlenku węgla do RuBP, w efekcie, czego powstaje kwas 3-fosfoglicerynowy (PGA).. Ten etap cyklu Calvina

Finansowo w prywatnym systemie ochrony zdrowia wszystko się zgadza: pacjent otrzymuje usługę, za