• Nie Znaleziono Wyników

Nasza Wspólnota, 2011, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasza Wspólnota, 2011, nr 12"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

NASZA

WSPÓ NOTA

PISMO PARAFII

PW. ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW

PIOTRA I PAWŁA W KATOWICACH

nakład 300 egz.

NUMER 12

16.05.2011

(2)

NASZA WSPÓ NOTA

REDAKCJA REDAKtoR nACzElnA Barbara Stawowczyk sEKREtARz REDAKCJi Teresa Kryjon

REDAKtoR tEChniCznA Barbara Gaworska

KoREKtA Grażyna Wilk

ADREs Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła

ul. Mikołowska 32 40-066 Katowice PRoJEKt winiEty Wydawnictwo Pergamena, Jan Zając

— „Wydawnictwa w starym stylu”

SKŁAD I ŁAMANIE Anna Nakonieczna DRUK

Warsztaty Szkolne Zespołu Szkół

Poligraficzno-Mechanicznych w Katowicach

NAKŁAD ok. 300 egz.

w NUMERZE:

 Z teki Proboszcza s. 4 s. 5–6

 Modlitwa wewnętrzna

s. 6–7

 Jan Paweł II

s. 8

 Wizytacja

s. 9–10

 Bogactwo tej ziemi tkwi w różnorodności

s. 11

 Refleksje pokonkursowe

s. 12

 Sanktuarium Matki Boskiej Skałkowej w Ogrodzieńcu

s. 14

 W świece zbawionym

s. 15

 Dlaczego ślub w kościele

Fot. Anna van der Coghen. Anna van der Coghen

Jubileusz Kapłaństwa ks. prob. Pawła Buchty

Z okazji Imienin ks. Proboszcza

nieustającej opieki patrona św. Pawła, błogosławieństwa Bożego

we wszystkich podejmowanych decyzjach, zadowolenia i radości

z realizowanych zamierzeń duszpasterskich, parafialnych i osobistych

życzy

Redakcja

Drodzy Czytelnicy

W dwunastym numerze „Naszej Wspólnoty” polecamy szczególnie rozmowę z ks. Proboszczem na temat kapłaństwa i Sakramentów prze- prowadzoną z okazji 40-lecia Jego posługi duszpasterskiej.

Na uwagę Państwa zasługuje niezwykle ciekawy artykuł pani Anny Co- ghen o związkach duchowych Jana Pawła II z mistyką karmelitańską pt.

Jan Paweł II – autentyczny świadek komunii z Bogiem – i jego związki z Karmelem oraz tejże autorki trzeci (i ostatni) z cyklu „Modlitwa we- wnętrzna – karmelitański sposób modlitwy” tekst Schemat modlitwy karmelitańskiej.

Warto zapoznać się również z innymi naszymi propozycjami:

Anna Jabłońska szczegółowo referuje przebieg wizytacji arcybiskupa Damiana Zimonia w naszej parafii w artykule Wizytacja.

Niewiele osób wie o Sanktuarium Matki Bożej Skałkowej w Ogro- dzieńcu, którego historię opisuje Dagmara Magryta.

Pani Beata Brachaczek-Swierkot zaprasza do zapoznania się z książką Marii Pańczyk-Pozdziej: Godomy, rządzymy, rozprawiomy, przedstawia- jąc autorkę i pomysłodawczynię konkursu „Po naszymu czyli po śląsku”.

Życzymy miłej lektury

Redakcja

(3)

NASZA

WSPÓ NOTA NASZA

WSPÓ NOTA

Duchowość Z teki Proboszcza

B.S.: Niedawno obchodził ksiądz Proboszcz 40-lecie posługi

kapłańskiej. Czy kapłaństwo to dar, powołanie, tajemnica?

Ksiądz Paweł Buchta: Kapłaństwo to za- równo dar, powołanie i tajemnica.

Jest darem Boga, darmo danym i bez żadnych zasług ze strony obdarowanego.

Dar kapłaństwa jest wezwaniem do zosta- wienia wszystkiego i pójścia za Chrystu- sem. Jest powołaniem do głoszenia Ewan- gelii i sprawowania sakramentów świętych na chwałę Boga i pożytek Kościoła. Jest wreszcie tajemnicą, ponieważ nie da się wszystkiego do końca powiedzieć. Kapłań- stwo jest tajemnicą w wymiarze osobistej relacji do Chrystusa i do Kościoła.

Czym dla kapłana jest liturgia?

Liturgia Eucharystyczna, z którą sakra- mentalne kapłaństwo jest ściśle zespolone jest czymś najważniejszym dla kapłana i Ko- ścioła. Eucharystia jest źródłem i szczytem życia całego Kościoła. Sprawowanie Liturgii jest najistotniejszym zadaniem i obowiąz- kiem w życiu kapłana. Chrystus ustanawia- jąc Eucharystię, ustanowił równocześnie kapłaństwo. Można więc powiedzieć, że kapłaństwo zostało ustanowione dla Eu- charystii, a Eucharystia dla kapłaństwa.

Sprawowanie Liturgii Eucharystycznej jest sprawowaniem Najświętszej Ofiary, która uświęca zbawionych przez Chrystusa ludzi i świat.

Jak określi ksiądz Proboszcz wymiar społeczny sakramentów?

Sakramenty jako znaki zbawcze jedno- czą ludzi nie tylko z Bogiem przez Chrystusa i w Chrystusie ale także ludzi między sobą przez Chrystusa i w Chrystusie. Oprócz osobistego zjednoczenia z Bogiem, łączą człowieka z całym Kościołem we wspólno- cie Ludu Bożego, czyniąc nas nie tylko wy- branymi dziećmi Boga, ale również braćmi i siostrami w Chrystusie Panu. Taka jest struktura każdego sakramentu. Pośród

siedmiu sakramentów są jednak dwa, które mają wymiar społeczny, czyli wspólnotowy.

Można powiedzieć, iż w sposób szczególny wzmacniają jedność wspólnoty Kościoła. Są nimi kapłaństwo i małżeństwo. Kapłaństwo ma charakter służebny. Zadania i obowiąz- ki z niego wypływające są posługą, którą kapłan spełnia dla dobra wspólnoty. Jest to posługa głoszenia Słowa i sprawowania sakramentów.

Małżeństwo jako sakrament jest umoc- nieniem i uświęceniem miłości małżeń- skiej, która z istoty swej jest głęboką wspól- notą życia i miłości małżonków, nastawioną na wzajemną pomoc oraz wydanie i wycho- wanie potomstwa. Małżeństwo sakramen- talne jest fundamentem rodziny, a rodzina na nim budowana jest najmniejszą cząstką społeczną Kościoła. Rodzina jest Kościołem domowym.

Czy działalność charytatywna jest wpisana w kapłaństwo?

Oprócz posługi i głoszenia Słowa oraz sprawowania sakramentów, działalność charytatywna należy do obowiazków dusz- pasterskich kapłana. Caritas jest działalno- ścią własną Kościoła zarówno w wymiarze wspólnotowym, jak indywidualnym. Je- śli jest zadaniem i obowiązkiem każdego chrześcijanina, to tym bardziej kapłana – duszpasterza. Bardzo wyraźnie o obowiąz- ku prowadzenia działalności charytatywnej przypomina i uczy papież Benedykt XVI w swoich encyklikach Deus Caritas est oraz Caritas in Veritate. Skoro caritas wpisana jest w Kościół, to tym samym jest też wpi- sana w kapłaństwo.

Gdyby ks. Proboszcz miał określić, kim jest duszpasterz,

jak brzmiałaby definicja?

Duszpasterstwo to troska o wzrost i roz- wój Kościoła, który jest owczarnią jedynego i najwyższego Arcypasterza Jezusa Chrystu- sa. Każdy Kapłan na mocy święceń kapłań- skich uczestniczy we władzy pasterskiej

Boskiego Zbawiciela, „który przyszedł na ziemię nie po to, by mu służono, lecz żeby służyć i dać życie swoje na okup za wielu”.

Jezus, jako Dobry Pasterz, jest niedości- głym wzorem dla każdego kapłana. Duszpa- sterstwo to całokształt działalności kapłana we współpracy z wiernymi dla dobra całej wspólnoty. Oprócz duszpasterstwa ogólne- go bardzo mocno rozwija się dzisiaj dusz- pasterstwo specjalistyczne, które wiąże się ze specyfiką zadań wynikających z bardzo konkretnych potrzeb grup i wspólnot dusz- pasterskich. Duszpasterstwo specjalistycz- ne domaga się specyficznych charyzmatów oraz zdolności i stosownej wiedzy kapłana, którego biskup desygnuje do spełniania zadań i obowiązków duszpasterskich przez niego wyznaczonych. To zwyczajna dro- ga do realizacji powołania kapłańskiego w służbie Chrystusowi i Kościołowi.

Patrząc na to słowo z punktu widzenia językowego widzimy, że jest to wyraz złożony;

zrost – pasterz dusz.

Jest to ktoś, kto zajmuje się pasterzowa- niem dusz, samo słowo pasterz wzięte jest z hodowli owiec, dobry pasterz dba o swo- je owce. W przypadku duszpasterstwa jest podobnie.

Czy można powiedzieć,

że nadrzędnym celem duszpasterza jest prowadzenie dusz ludzkich do zbawienia?

Tak, to jest cel nadrzędny. Tak ludzi trze- ba pokierować, by idąc przez doczesność osiągnęli życie wieczne.

Rozmawiała: B.S.

Jubileusz

kapłaństwa

3. SCHEMAT MODLITWY KARMELITAŃSKIEJ

1. etap – modlitwa skupienia

 Usuwanie przeszkód, by stworzyć w duszy przestrzeń dla Pana. Wtedy to dusza skupia wszystkie władze swo- je i wchodzi w siebie razem z Bogiem swoim – nazywa się to też uwewnętrz- nieniem. Trzeba zebrać w ciszę swojego serca zarówno władze zewnętrzne, czyli pięć zmysłów, jak i władze wewnętrzne, którymi są pamięć, wyobraźnia oraz cały świat uczuć, emocji i upodobań. Św. Te- resa dodaje nam odwagi, porównując nasze władze do pszczół, które bez prze- rwy należy przywoływać do ula. Gdy bę- dziemy wytrwali i konsekwentni w na- szych staraniach, coraz łatwiej będzie nam się skupić podczas spotkania z Pa- nem, gdyż ćwiczone przez nas posłuszne zmysły, jak pszczoły prędziutko zbiorą się do ula wyrabiać miód (por. DD 28,7).

 Ożywienie w sobie wrażliwości du- chowej przez uświadomienie w sobie tu i teraz obecności żywego Boga, który daje nam życie, chcenie i myślenie. „Tyl- ko w ciszy człowiek może w głębi sumie- nia słuchać głosu Boga, który czyni go wolnym” – mawiał Jan Paweł II.

 Stawanie w prawdzie: rozpozna- wanie ogromu Jego czystej świętości i własnej grzesznej słabości, uświada- mianie sobie, że Bóg w swojej niepraw- dopodobnej miłosiernej Miłości kocha nas, takimi jakimi jesteśmy, i chce nam towarzyszyć w naszych codziennych sprawach.

 Święta Teresa tak streszcza wstęp- ną postawę: modlitwę należy poprzedzić rachunkiem sumienia, odmówieniem aktu skruchy i znakiem krzyża świętego (DD 26,1).

 Prośba o łaskę dobrej modlitwy.

Wzywajmy Ducha Świętego, nie zapomi-

najmy o Najświętszej Panience, za prze- wodnika modlitwy można wziąć również św. Józefa.

2. etap – czytanie tekstu lub analiza wydarzenia

Czynności te mają dostarczyć tema- tu do miłosnej rozmowy z Panem, tego kosztowania na modlitwie spoczynku w Bogu. Mogą to być czytania z dnia (mszalne), rozmyślania „na każdy dzień”

lub inna niezbyt trudna lektura typu re- fleksyjnego czy teologicznego. Tekst ma jedynie stanowić pomoc w nawiązaniu kontaktu z Bogiem, poszerzać wachlarz tematyki naszych rozważań, by nie we- szło się w zbytni schematyzm. Jeżeli mo- dlimy się we wspólnocie, teksty powin-

ny być krótkie, gdyż nie wszyscy będą rozmyślać, kierując się tym właśnie frag- mentem (wtedy to przeszkadza innym).

Czytanie jest polecane również w przy- padku rozproszenia i zagubienia. Należy tu jednak nadmienić, że fragment czyta- ny podczas trwania w modlitewnej ciszy ma nas tylko do modlitwy pobudzić, na- tomiast nie wyklucza to oczywiście dłuż- szego, czasem trudniejszego czytania duchowego, na które poświęcamy inny czas. Podczas trwania w modlitewnej ciszy przed Panem książka może ustą- pić miejsca „zbiorowi tekstów świętych, przepisanych własnoręcznie z Ewangelii lub książek duchowych. Niektórzy stwo- rzyli pewien rodzaj »poezji« duchowej,

MODLITWA WEWNĘTRZNA

– KARMELITAŃSKI SPOSÓB MODLITWY

Przedstawiamy ostatni z cyklu wypowiedzi w trzech odsłonach, na który złożyły się:  wprowadzenie w modlitwę karmelitańską,  wewnętrzne wa- runki modlitwy,  schemat modlitwy karmelitańskiej.

foto. Z.Z.

witraż w kaplicy Sióstr Karmelitanek w naszej parafii

(4)

NASZA

WSPÓ NOTA NASZA

WSPÓ NOTA

Duchowość Duchowość

 na kształt dojrzałego owocu ich lektur.

Można również posłużyć się obrazkiem lub ikoną” (Guido Stinissen, Modlitwa obecności ze św. Teresą z Avila, Kraków 1998, s. 44; por. DD 26,9). Innym spo- sobem wprowadzenia w zasadniczy nurt naszych rozważań może być „przy- pomnienie sobie jakiegoś wydarzenia, doświadczonego piękna, spotkania z człowiekiem, zasłyszane słowo czy inną sytuację” (G. Stinissen, Modlitwa…

s. 26).

3. etap – medytacja (rozmyślanie) nad tekstem lub sytuacją

Święty Jan od Krzyża zwraca uwa- gę, że dla początkujących szczególnie ważne jest ćwiczenie się w rozmyślaniu za pomocą rozumowania i wyobraźni.

Dlatego też zaleca: Trzeba więc koniecz- nie dać duszy przedmiot, który by roz- ważała i roztrząsała, wzbudzając przy tym akty wewnętrzne, przez co wyrobi w swych zmysłach smak do rzeczy du- chowych. Uczucie bowiem, karmiąc się smakiem duchowym, uwalnia się tym samym od smaku w rzeczach zmysło- wych i obojętnieje dla rzeczy świato- wych (ŻPM 3,32).

Święta Teresa Wielka proponuje na- tomiast wytworzyć ogólną wizję związa- ną z tematem, utożsamić się z sytuacją, tak jakby scena z Ewangelii działa się w nas – Jeżeli jesteście w usposobie- niu radosnym, patrzcie na Pana zmar- twychwstałego […] Jeśli jesteście smutne i w strapieniu, patrzcie na Pana w Ogrójcu. [może] uczujecie sobie po- trzebę przemówienia do Niego i wylania przed Nim serca swego […] w słowach prostych, wprost z serca idących (DD 26,4-6).

Po wytworzeniu sobie wyobrażenia powinna nastąpić refleksja nad tekstem, doprowadzająca do głębszego zrozu- mienia Bożej miłości i urzeczenia Jego obecnością i działaniem – „Modlitwa [jest przecież] miłosnym udzielaniem się Boga i służy temu, by napełnić się, zagu- bić się w Nim” (M. Zawada, Medytacja karmelitańska, Kraków 1997, s.27).

4. etap – miłosna uwaga skierowana na Boga

To właśnie jest centralną częścią me- dytacji. Oczekując na przyjście Pana, trwamy jak: – Abraham u wejścia do swego namiotu: Racz nie omijać Twe-

go sługi (Rdz 18,3); – Mojżesz, które- go zachęca Pan Zastępów: Oto miejsce obok Mnie, stań przy skale (Wj 33,21);

– Eliasz, który usłyszał słowa: Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana (1 Krl 19,11). Bóg jest ukryty i dlatego win- niśmy Go szukać, pytając: gdzie się ukryłeś? – O duszo […] wiedz o tym, że ty sama jesteś schronieniem, gdzie On przebywa (…) miejscem tajemnym, gdzie On się ukrywa. […] wszystko twe dobro i cała twa nadzieja jest tak blisko ciebie, że jest w tobie, a raczej, […] ty nie możesz istnieć bez Niego (PD 1,7-8).

Ważne, by wiedzieć, że Bóg może w potrójny sposób przebywać w du- szach: ● pierwsza obecność – przez Jego istotę, przez którą przebywa we wszyst- kich stworzeniach (dobrych i złych, wszystkich, które stworzył); ● druga obecność – przez łaskę, gdy jest „zado- wolony” z duszy; ● trzecia obecność – przez odczucie duchowe, istnieje wiele dusz pobożnych, które napełnia On swo- ją szczególną obecnością. Lecz wszystkie te obecności są przysłonięte z powodu trwania naszego życia doczesnego (por.

PD 11,3-4).

Niemniej medytacja na sposób kar- melitański dąży do tego, by z modlitwy uczynić miejsce – ciszę pełną miłości, całkowitego oddania się, zawierzenia, wzajemnego przenikania, wtedy to Bóg modli się w nas; człowiek staje się jakby owładnięty Bogiem. Przez modlitwę my- śli delikatnie przechodzimy do modlitwy serca, do miłosnej ciszy. Modlitwa prze- mienia się w trwanie przy Panu – kon- templowanie Jego Oblicza.

5. etap – zakończenie

W nim dziękczynienie (wypływające samorzutnie), ofiarowanie siebie jako ofiary miłości (ofiarowujemy to wszyst- ko, czym jesteśmy) i prośby jako wyraz zaufania i zaproszenia Pana w naszą co- dzienność.

Medytujemy, by uczyć się Bożej miło- ści, by móc rozdawać ją… Nie przeszka- dzajmy Bogu działać w nas i przez nas!

Oprac.

Anna M. van der Coghen OCDS

Skróty:

DD – św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości PD –

ŻMP – św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości

O jciec Święty w wielu swoich wypo- wiedziach i przemówieniach nawią- zywał do świętych karmelitańskich, duchowość ta była mu bliska „od zawsze”.

W miasteczku Wadowice, z którego po- chodził Karol Wojtyła – późniejszy papież, na przełomie XIX i XX w wzniesiono Klasz- tor Karmelitański (tu miała się odradzać polska prowincja Karmelu bosego). Klasz- tor tzw. „na górce” promieniował swoją du- chowością na całą okolicę. Tam właśnie św.

Rafał Kalinowski, reformator polskiego Kar- melu, założył Kolegium Humanistyczne dla Chłopców, przekształcone później w Kole- gium Filozoficzne. Rozpowszechniony przez karmelitów kult Matki Bożej Szkaplerznej i św. Józefa ściągał mnóstwo ludzi zarówno na uroczystości jak i do konfesjonału („tam chodziło się do spowiedzi” wspominał Jan Paweł II). „Wasze świadectwo postawiło niezatartą pieczęć na całe moje życie” mó- wił kiedyś karmelitom w Teresianum.

Karol Wojtyła szkaplerz przyjął w ósmym roku życia w dniu Pierwszej Komunii Świę- tej i do końca życia nosił karmelitański szka- plerz sukienny. W wieku 10 lat zapisał się do Bractwa Szkaplerznego w Wadowicach,

„jako jedyny z nas, z wewnętrznej potrze- by, szukając prawdy o życiu” – pisze jeden z jego kolegów szkolnych. Sam papież na- pisał kiedyś do karmelitów, że bardzo dużo zawdzięcza Szkaplerzowi karmelitańskie- mu w latach młodości, podkreślając, że to właśnie Dziewica Karmelu pomogła mu odnaleźć łaskę powołania. A przecież jego zawołanie „Totus tuus” też miało zapew- ne swoje korzenie w klasztorze braci NMP z Góry Karmel.

Po wyjeździe do Krakowa na studia po- lonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim jego związki z Karmelem jeszcze bardziej się pogłębiają i zacieśniają. Co prawda, po wybuchu II wojny światowej, kiedy Uniwersytet jest zamknięty, Karol pracuje w kamieniołomie, lecz uczęszcza również na spotkania w duszpasterstwie Księży Salezjanów w parafii św. Stanisława na Dębnikach w Krakowie. Tam poznaje Jana Tyranowskiego – osobę świecką, urzędni- ka, który podczas wojny parał się krawiec- twem. To właśnie on wprowadzał młodego Wojtyłę w tajniki życia wewnętrznego – lekturę św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa. Pomagając w duszpasterstwie po- przez organizowanie grup młodzieżowych Tyranowski był dla słuchających go mło- dych ludzi wielkim autorytetem, dowodził,

że o Bogu można się nie tyko dowiadywać, ale że Bogiem można żyć. Spotkanie tego człowieka, było przełomowym momentem w życiu przyszłego papieża.

Zainteresowanie Wojtyły mistyką św.

Jana od Krzyża pogłębiało się stopniowo, a więzy z Karmelem stawały się coraz moc- niejsze. Jesienią 1942 roku podejmuje osta- teczną decyzję wstąpienia do Krakowskie- go Seminarium Duchownego (które wtedy działało w konspiracji), ale cały czas myśli o Karmelu. Zaprzyjaźniwszy się z karmeli- tami w sekrecie zdradził jednemu z ojców duchowych swoją chęć wstąpienia do tego właśnie zakonu. Tymczasem z przyczyn nie- zależnych obłóczyny postulanta Wojtyły zo- stały odłożone na czas powojenny.

Zaczyna pisać – na łamach wznowio- nego po wojnie „Głosu Karmelu” Wojtyła publikuje swój poemat Pieśń o Bogu ukry- tym. Ciekawostką jest, że karmelici chyba proroczo opatrzyli ten tekst obrazem Giot- ta przedstawiającym łódź św. Piotra. Moż- liwym jest, że w ten sposób odsłonili przed Autorem tego literackiego debiutu plany, jakie Opatrzność miała względem niego, zachęcając go niejako też do wypłynięcia

na szerokie morze świata w celu „łowie- nia ludzi”. Wojtyła natomiast, drukując na łamach ich pisma swój poemat, zostawił karmelitankom przesłanie o pięknie życia ukrytego w Bogu i do podobnego wypły- nięcia na głębię.

By lepiej poznać duchowość św. Jana od Krzyża i móc czytać go w oryginale, Ka- rol uczy się hiszpańskiego (posługując się słownikiem niemiecko-hiszpańskim). Jego związki duchowe z mistyką karmelitańską były bardzo głębokie. Objawiły się one za- równo w temacie pracy magisterskiej na seminarium u ks. Prof. Ignacego Różyckie- go pt. „Pojęcie środka zjednoczenia duszy z Bogiem w nauce św. Jana od Krzyża”, jak i w doktoracie Doctrina de fide apud S. Jo- annem a Cruce (Św. Jana od Krzyża nauka o wierze) powstającym na dominikańskim uniwersytecie Angelicum w Rzymie pod przewodnictwem słynnego o. Reginaldo Garrigou-Lagrange OP. Dwakroć Karol Woj- tyła zastanawiał się nad wstąpieniem do Zakonu Karmelitów Bosych, po raz drugi wątpliwości te rozwiał ówczesny ordyna- riusz książę Adam Stefan Sapieha, który nie dał mu zezwolenia na przeniesienie twier- dząc, że potrzebny mu jest „diecezjalny ksiądz Wojtyła”.

W rzymskim Kolegium Teologicznym Teresianum teraz już Jan Paweł II mówił:

„chcąc poznać do głębi godność człowieka, należy zapoznać się z doktryną św. Jana od Krzyża”. To właśnie u św. Jana papież zna- lazł najgłębszą inspirację dla wypracowania własnego programu odnowy życia społecz- nego, a przede wszystkim wkładu chrześci- jaństwa w kulturę współczesną. Zaraz na początku swojego pontyfikatu miał odwagę pokazać wszystkim wierzącym, że to wła- śnie „człowiek jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła”.

Co do teologii mądrościowej to podkre- ślał konieczność połączenia mądrości ze świętością, wskazując w szczególności na

dwie karmelitanki: św. Teresę od Dzieciąt- ka Jezus, którą ogłosił doktorem Kościoła i „panią doktor” czyli Edytę Stein, którą ogłosił świętą.

Kto nie widzi, w jak dużym stopniu du- sza Jana Pawła II była karmelitańska, ten traci bardzo wiele. Owa karmelitańskość oznacza, że dostrzegał on we wszystkim, co istnieje w naturze, a także wszystko, co istnieje w naturze – jako znak łaski.

Tajemnica… zawsze w sobie mieć obec- ność Boga!

Ciekawym wydaje się spojrzenie choć- by na tych kilka krótkich cytatów z jego doktoratu: dzieła Doktora Mistycznego (św. Jana od Krzyża) są jak: „wytryskające źródło najczystszego życia mistycznego i najbardziej klarownej doktryny […] (oto) w sposób szczególny wylało się światło dla oświecenia przez wieki prawdziwego Kościoła Chrystusa”; za św. Janem: „tylko wiara ze wszystkimi jej konsekwencjami, w całym swym ogołoceniu, w surowości i posłuszeństwie intelektualnym jest wła- ściwym środkiem do zjednoczenia z Bo- giem”; „dusza ludzka uczestniczy w nad- przyrodzonym udzielaniu się Boga przez łaskę i miłość, dzięki czemu ostatecznie przeobraża się przez uczestnictwo w samo światło Bóstwa”; wiara jest przyzwoleniem duszy na to, co słyszymy.

Potem w Encyklice Fides et Ratio Jan Paweł II napisze: „Akt wiary jest najdonio- ślejszym wyborem w życiu człowieka; to w nim bowiem wolność dochodzi do pew- ności prawdy i postanawia w niej żyć”.

Oprac.

Anna M. van der Coghen ocds

Autor: Anna M. van der Coghen

Szkaplerz Jana Paw- ła II w ściennym re- likwiarzu w karmeli- tańskim sanktuarium św. Józefa w Wadowicach

Przekazanie relikwii papieskiego szka- plerza w karmelitańskim sanktuarium św. Józefa w Wadowicach w 2005 r.

JAN PAWEŁ II

– AUTENTYCZNY ŚWIADEK KOMUNII Z BOGIEM

– I JEGO ZWIAZKI Z KARMELEM

(5)

NASZA

WSPÓ NOTA NASZA

WSPÓ NOTA

W kręgu wartości U nas wokół nas

R az na pięć lat, zgodnie z prawem kościelnym, biskup odwiedza każ- dą parafię swojej diecezji. Jest to dla niego doskonała okazja, by poznać bliżej wiernych świeckich, spotkać się z różnymi grupami życia religijnego i osobiście doświadczyć, w jakim stanie znajduje się lokalny Kościół. Z drugiej strony – i świeccy mogą te dni wizyta- cji wykorzystać, ponieważ dają im one możliwość bezpośredniego spotkania z biskupem.

Tak też niedawno działo się w na- szej parafii. W dniach 25-27 marca br.

przeżywaliśmy wizytację duszpasterską księdza arcybiskupa Damiana Zimonia.

Ksiądz proboszcz, witając dostojnego gościa, przedstawił całą parafię, wszyst- kie miejsca objęte duchową opieką, opowiedział zarówno o licznych zale- tach, jak i wielu trudnościach pracy duszpasterskiej, jakich doświadcza ka- płan w parafii w centrum dużego mia- sta. Ksiądz arcybiskup wyraził swoją radość, że ponownie może u nas gościć.

Pierwszego dnia abp Damian Zimoń odwiedził chorych i starszych parafian, mieszkających w Domu Opieki przy ul.

Adamskiego. To znamienne, że właśnie od tego miejsca rozpoczęła się wizy- tacja. Jan Paweł II często powtarzał, że osoby cierpiące są wielkim skarbem Kościoła, mogą, bowiem ofiarowywać swoje cierpienie za innych i wypraszać grzesznikom wiele łask. W tym wypadku stało się zadość powiedzeniu, że ostatni będą pierwszymi, ponieważ wiele osób samotnych lub chorych, które często nie są w stanie przybyć do kościoła, mogło w pierwszej kolejności, przed innymi pa- rafianami, powitać gościa.

Następnie arcybiskup udał się na spotkanie z nauczycielami. Na terenie naszej parafii znajdują się 3 przedszkola i aż 7 szkół, co oznacza, że opieką peda- gogiczną objęta jest duża ilość uczniów – od najmłodszych do najstarszych.

Pochodzą oni z różnych środowisk, niektórzy są bardzo zdolni, niektórzy stwarzają różne problemy wychowaw-

cze. Arcybiskup z uwagą słuchał wypo- wiedzi nauczycieli oraz wyraził uznanie dla ich pracy. Tego samego dnia nasz gość miał okazję osobiście spotkać się z młodzieżą, ponieważ udzielił gimna- zjalistom sakramentu bierzmowania.

Dzień zakończył się spotkaniem z Radą Parafialną i redakcją kwartalnika „Nasza Wspólnota”. Arcybiskup osobiście zna wielu wiernych, pytał o zdrowie tych, z którymi nie mógł się spotkać i dał wy- raz szczerego zainteresowania życiem duchowym parafii.

Drugi dzień przebiegał równie inten- sywnie. Znowu jako pierwsi spotkali się z biskupem chorzy i starsi parafianie.

Arcybiskup odprawił rano w ich intencji Mszę Świętą. Tego też dnia odwiedził chorych w szpitalu przy ul. Strzeleckiej.

Sobota była czasem poświęconym naj- młodszym – arcybiskupa mogły poznać Dzieci Maryi. Spotkali się z nim także ministranci. Dla młodych parafian te chwile stały się niezapomnianym prze- życiem.

Niezwykłym momentem dnia oka- zała się Lectio Divina. W ten sposób parafia odpowiedziała na zachętę Be- nedykta XVI z ostatniej encykliki, by głębiej pochylić się nad słowem Bożym.

Rozważanie według reguły św. Ignacego fragmentu Pisma św. wspólnie z arcy- biskupem było niezwykłym przeżyciem duchowym. W modlitwie wzięli udział wierni należący do różnych grup modli- tewnych. Sobotni wieczór arcypasterz przeznaczył na spotkanie z katechetami.

Niedziela – dzień Eucharystii – była zakończeniem wizytacji. Licznie zgroma- dzeni parafianie wzięli udział we Mszach Świętych koncelebrowanych przez ar- cybiskupa. Ten dzień poświęcony został w sposób szczególny rodzinom. O 9.30 małżeństwa miały możliwość odnowie- nia przysięgi małżeńskiej w obecności arcybiskupa, o 11.00 abp Damian Zimoń skierował swoje słowa do dzieci, a po Mszy Świętej długo udzielał wszystkim najmłodszym i ich rodzicom specjalnego błogosławieństwa.

Obecność arcybiskupa w naszej pa- rafii dawała wiele możliwości spotkania z Nim i słuchania go w naszej świątyni.

Następna taka okazja dopiero za pięć lat.

Anna Jabłońska

P ragnę zaprosić do lektury naj- nowszej publikacji Marii Pańczyk- -Pozdziej: Godomy, rządzymy, rozprawiomy. Katowice 2010. Tę wyjąt- kową książkę z okazji dwudziestej edycję konkursu „Po naszymu czyli po śląsku”

bardzo starannie wydała Księgarnia św.

Jacka). Wyjątkowa jest również idea wy- kreowanego i organizowanego corocz- nie przez autorkę konkursu.

O AUTORCE:

Maria Pańczyk-Pozdziej urodziła się w Tarnowskich Górach. Ukończyła studia polonistyczne na Wydziale Filo- logiczno-Historycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. W latach sie- demdziesiątych pracowała jako nauczy- cielka w szkołach powiatu tarnogórskie- go. Od 1971 r. jest dziennikarką Radia Katowice. Stworzyła i prowadzi jedną z najpopularniejszych audycji zatytuło- waną ,,Po naszymu, czyli po śląsku”. To ona zainicjowała konkurs o tytuł Ślązaka Roku – największą imprezę o tego typu Śląsku. Kika lat temu utworzyła formację zrzeszającą laureatów konkursu „Po na- szymu – Czelodka”, która odznacza się wielką aktywnością. Spotkania w szko- łach, domach kultury, konkursy, promo- wanie wybitnych śląskich postaci – to tylko niektóre formy działalności tej gru- py Ślązaków. Jest autorką scenariusza, cieszącego się dużą popularnością, se- rialu telewizyjnego „Sobota w Bytkowie”

emitowanego w latach 1993-1999 w Te- lewizji Katowice. Napisała do niego kilka- dziesiąt tekstów piosenek. Zdobyła dużą popularność i uznanie, zwracając uwagę na kulturę Śląska i jej niepodważalne wartości. Zyskała uznanie wielu śląskich środowisk. Zasiada w jury licznych kon- kursów, przeglądów i festiwali o cha- rakterze regionalnym organizowanych w województwach śląskim i opolskim.

Jej działalność została wielokrotnie do-

strzeżona i uhonorowana. Jest laureatką prestiżowej Nagrody im. Wojciecha Kor- fantego, Nagrody Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie, Nagrody Prezyden- ta Katowic, a także nagród w konkur- sach dziennikarskich. Wybrana została do Loży Liderów „Trybuny Śląskiej” oraz znalazła się w zacnym gronie stu najmą- drzejszych Ślązaków – rankingu „Dzien- nika Zachodniego”. Jest Honorową Oby- watelką swoich rodzinnych Tarnowskich Gór i Honorową Ślązaczką Roku. Maria Pańczyk- Pozdziej to bez wątpienia jedna z największych radiowych osobowości, wyróżniona Złotą Honorową Odznaką Radia Katowice, odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Medalem Ministra Kultury i Dziedzic- twa Narodowego – Gloria Artis. W la- tach 2002-2005 była radną Sejmiku Województwa Śląskiego. Obecnie, po raz wtóry sprawuje mandat Senatora Rzeczypospolitej Polskiej. W minionym roku otrzymała najwyższe wyróżnienie radiowe Złoty Mikrofon. Jak czytamy w uzasadnieniu kapituły – za ukochanie ziemi śląskiej oraz upór w propagowaniu gwary i obyczaju tego regionu.

O KSIĄŻCE

W listopadzie 2010 r. do rąk czytel- ników trafił album Godomy, rządzymy, rozprawiomy będący jubileuszowym pokłosiem konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku”. Obok monologów laureatów (1993–2009) zawiera opisaną przez pomysłodawczynię, Marię Pańczyk- -Pozdziej, historię gwarowych zmagań, prezentację osób nagrodzonych tytułem Honorowego Ślązaka Roku (1995-2009) oraz refleksje jurorów: prof. Jana Miod- ka, prof. Doroty Simonides, prof. Hele- ny Synowiec, ks. Prof. Jerzego Szymika i Alojzego Lyski. Do albumu dołączono płytę CD z tekstami laureatów. Autorka pisze we wprowadzeniu:

Oddaję tę publikację czytelnikom, by mogli się zanurzyć w śląszczyźnie, by przypomnieli sobie mowę, którą być może już się nie posługują, a która jest, żyje i ma się dobrze. Śpiewna, mazurzą- ca, twarda – zależnie od regionu. Pięk- nie różniąca się nawet w sąsiadujących z sobą miejscowościach. I to właśnie jest jej największym bogactwem – ta różno- rodność. [...] Ten uważany za gorszy jesz- cze niedawno język wyzwolił talenty. Nie tylko oratorskie i krasomówcze. Niewie- lu bowiem wśród uczestników konkursu jest takich, którzy zaistnieli w nim tylko dlatego, że pięknie godają. Oni przede wszystkim mają o czym godać” Mono- logi uczestników to nie „jarmarczne wy- głupy” prezentowane często w mediach, ale pełne godności i refleksji, czasem frywolne, ale zawsze na poziomie opo- wieści o życiu Ślązaka. Można je uznać za swoiste kompendium wiedzy o duszy górnośląskiej, o zwyczajach, tradycjach, priorytetach i wartościach kierujących życiem ludzi wyrosłych z tej ziemi.

Niniejsza publikacja zawiera zarówno osobiste refleksje jak i próby definiowa- nia pojęcia śląskości. Na uwagę zasługuje wypowiedź prof. J. Gembalskiego: „Ślą- skość nie jest pojęciem zdefiniowanym w sposób uniwersalny. W różnych cza- sach utożsamiana była z różnymi syste- mami wartości i typem zachowań, które określić można było jako typowo śląskie.

Wiele wątków tego pojęcia nie zmieniło się jednak od wieków. Jednym z nich jest jednoznacznie pozytywny stosunek do swojej ziemi, miejsca urodzenia i śląskich korzeni. To przywiązanie i swoista miłość do »małej ojczyzny« wyznaczyły dalsze wątki śląskości: przywiązanie do wiary ojców, do tradycji rodzinnych i do etosu pracy, który nakazywał nazywać ją służ- bą. Wszystko to jednak było ważne dla tych Ślązaków, którzy śląskość przeży- wali w powiązaniu godnością, uczciwo-

Wizytacja Bogactwo tej ziemi

tkwi w różnorodności

„Śląsk to skarbnica nieprzebrana. Niech z niej czerpią także kolejne pokolenia”

(6)

NASZA

WSPÓ NOTA NASZA

WSPÓ NOTA

Nasze wyjazdy Młodzi piszą

ścią i dążeniem do wewnętrznego ładu.

Dla tych, którzy sumiennie pracowali, dostrzegali potrzeby innych, modlili się i śpiewali. Potrafili też świętować i god- nie się bawić. Taka śląskość, która chce trwać i rozwijać się w świecie wypraco- wanych przez pokolenia wartości, chroni to, co jest w niej szlachetne i oryginalne, będzie propozycją dla innych regionów i ludzi jednoczącej się Europy”.

Maria Pańczyk w swojej książce przy- pomina, że jeszcze dwadzieścia lat temu mało kto przyznawał się do znajomości gwary. Jednak już wtedy rozwijała się w Ślązakach chęć podkreślania własnej wartości, ujawniał się proces wzrostu samowiedzy, rosła potrzeba pokazania kultury. Wiele konkursowych finałów – zdaniem ks. Prof. J. Szymika – stało się dowodem tego rozwoju. Okazało się, że wszystkie najważniejsze pasma ludz- kiego życia: jego rodzinność, nostalgię, sentyment za tym, co mija, cierpienie, dramaturgię losu, miłość – da się wy- razić „po naszymu”. Według Kazimierza Kutza „Po naszymu czyli po śląsku” było

„wielkim pomysłem”, stało się zbioro- wym katharsis – „uniesienia, radości płaczu – jakie rzadko się zdarza […]. Coś takiego mogli przeżywać nasi ojcowie, kiedy w 1922 roku witali polskie wojsko wkraczające na Śląsk”.

Stawiając sobie pytanie: Co będzie ze Śląskiem, co będzie z Polską? – arcy- biskup Damian Zimoń, odbierając sta- tuetkę Honorowego Ślązaka Roku 2003, stwierdził: „nie musimy się nie tylko wstydzić naszej przeszłości, ale i nie upadać na duchu. Jak patrzymy na tę młodzież tu śpiewającą, tańczącą, stale wraca to podglebie śląskie, czyli chrze- ścijańskie wartości – to przecież coś musi z tego wyrosnąć. Patrzmy z nadzie- ją w przyszłość i celebrujmy tę nadzieję”.

Zaś prof. Dorota Simonides, folklorystka, wieloletnia senator Ziemi Opolskiej, ju- rorka konkursu od początku jego istnie- nia i Honorowa Ślązaczka Roku 2009, zaapelowała: „Każdy ma swoją gwarową tożsamość. I przez te lata, będąc w jury konkursu „Po naszymu czyli po śląsku”, zrozumiałam” jak ważne jest mówie- nie w swoim języku serca. I cieszę się ogromnie, że mogę w tym dziele brać udział i uświadamiać każdemu, że Ślązak to nie tylko krupnioki i piwo. Widzieliście Państwo, ile wartości literackich, poetyc-

kich można wyrazić w pięknej gwarze śląskiej. Pytanie jest, jak ją zapisać, ale to już kwestia dla językoznawców, jakie znaki stawiać. Natomiast, broń Boże, nie unifikowałabym tej gwary, która jest tak bogata. Narzecze Śląska składa się z 1000 różnych gwar. Trzeba to uhonorować, żeby każdy mógł przyznać się do tego, że jest z Radlina, z Bytomia, z Pszczyny, z Ja- worzynki, z Jonowa, z Nikiszu. I z tego powinniśmy być dumni”.

Książka Marii Pańczyk-Pozdziej jest barwną kroniką dwudziestoletnich zma- gań konkursowych. Dokumentuje nieza- pomniane chwile, emocje towarzyszące uczestnikom, jurorom i widzom. Ukazuje jak coroczne spotkania stawały się nie tylko nobilitacją śląskości, ale i nauką dla wszystkich uczestników: „ileż odkrywało się nowych, często zapomnianych słów, ileż zwyczajów, które przetrwały w lokal- nych środowiskach”. Każda zaś opowieść

„jak w szkiełku pięknego witrażu, odsła- niała mały kawałek śląskiej ojczyzny.”

O KONKURSIE:

Ta ciesząca się ogromną popular- nością impreza promuje ludzi perfek- cyjnie posługujących się śląską gwarą, zarówno tą opolską czy cieszyńską, jak i rybnicką oraz wieloma innymi jej od- mianami. Od początku, to znaczy od 1993 roku, przewinęło się przez konkurs blisko dwa tysiące uczestników z kraju i zagranicy. Dwie edycje, w 1998 i 2004 roku, zorganizowane były w Teksasie, wśród potomków osiadłych tam przez ponad 150 laty śląskich osadników. Lau- reatkami zostały wówczas Sally Schaef- fer i Adelina Ciumperlik. Konkursowi, od wielu lat, towarzyszy także wybór

„Honorowego Ślązaka Roku”. Otrzymu- ją ten tytuł osoby wielce dla regionu zasłużone, które zarazem są dla całej społeczności autorytetami. Do tej pory zaszczytne tytuły i statuetkę „Ślązaka w laurach” otrzymali m.in. prof. Adolf Dygacz, Franciszek Pieczka, Wojciech Kilar, prof. Franciszek Kokot, prof. Julian Gembalski, arcybiskup Damian Zimoń, Józef Skrzek, Alojzy Lysko, ksiądz Fran- ciszek Kurzaj – duszpasterz Ślązaków w Teksasie, dr Jan Olbrycht, prof. Ma- rian Zembala.

W ubiegłym roku po raz pierwszy politycy, dziennikarze, księża i twórcy, zmierzyli się w konkursie „Po naszymu

dla VIP-ów”. Do rywalizacji zgłosiło się 20 znanych osobistości. Wśród odważ- nych znaleźli się m.in. wiceminister edu- kacji Krystyna Szumilas, wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, prezydent Byto- mia Piotr Koj i prezes Polskiego Radia Katowice Jacek Filus, kapelan Związku Górnośląskiego, proboszcz Parafii pod wezwaniem św. św. Piotra i Pawła w Ka- towicach, ks. Paweł Buchta.

Werdyktem jury laureatami zostali:

Zygmunt Łukaszczyk, którego pełną hu- moru opowieść uznano za najbarwniej- szą oraz poseł Henryk Siedlaczek urzeka- jący naturalna gwarą.

Z uwagi na duże zainteresowanie, planowana jest druga edycja „Po na- szym dla VIP-ów”.

Uczestnicy konkursu zgadzają się z opinią Marii Pańczyk, która stwierdzi- ła: „Jeżeli chcemy zachować tożsamość, to powinniśmy być wierni tradycji. Po- winniśmy pielęgnować zwłaszcza te za- chowania, które są dla nas szczególnie ważne, które nas odróżniają od innych, jak np. całowanie chleba, szacunek do ziemi, rodziców, języka”. Stanowisko swoje potwierdzaja licznym udziałem i tematyką monologów.

W tym roku odbędzie się II Finał Fi- nałów czyli podsumowanie kolejnej dekady. O tytuł „Ślązaka nad Ślązaka- mi” ubiegać się będą laureaci ostatnich dziesięciu edycji. Po raz pierwszy przy- znano ten zaszczytny tytuł w 2002 roku, zwyciężczyni I Finału Finałów – Anieli Langer, Ślązaczce Roku 1996.

„Z konkursem „Po naszymu, czyli po śląsku” po raz pierw- szy miałam okazję spotkać się w 1999 roku. Byłam wtedy człon- kiem zespołu ludowego „Bojszowianie”.

Pod kuratelą pana Alojzego Lysko, ów- czesnego kierownika zespołu, folklory- sty, badacza śląskiej ziemi i znakomitego pisarza, wgłębiałam się w tajniki skom- plikowanych losów Śląska. Człowiek ten zaszczepił we mnie miłość do śląskich tradycji i prapierwszej mowy. Zachęcił mnie do udziału w konkursie organizo- wanym przez Radio Katowice oraz przy- gotowywał dla mnie teksty.

Pamiętam mój pierwszy monolog:

o przykazaniach moji babki na dorosłe życi, potem były gry i zabawy na pla- cu, pierwsze szkolne zauroczenia aż wreszcie w 2003 roku, tekst finałowy, o tym jaki bych to chciała mieć weseli.

Pamiętam skład pierwszego jury: ciepłe spojrzenie śp. Bolesława Lubosza, do- dającego otuchy w stresujących sytu-

acjach, dogłębna szczerość Kazimierza Kutza, której celem było „otwarcie się”

krasomówcy, pytania prof. Jana Miodka o pochodzenie nazwy mojej miejscowo- ści. Wszystko to miało wpływ na moje przyszłe wybory i życiowe decyzje.

Dzięki konkursowi zadecydowałam o wyborze kierunku studiów. W jury zasiadał wówczas profesor Daniel Ka- dłubiec. Czytając artykuł dotyczący jego życiorysu, dowiedziałam się, iż na Uni- wersytecie Śląskim można studiować etnologię. W trakcie studiów później już na Uniwersytecie Jagiellońskim w Kra- kowie, zrodził się pomysł napisania pra- cy magisterskiej poświęconej konkurso- wi „Po naszymu, czyli po Śląsku”. (Tytuł pracy: „Po naszymu czyli po śląsku” jako przykład konkursu popularyzującego mowę Ślązaków i kulturę regionalną Ślą- ska. Termin obrony 8 lipca 2010)

Czułam potrzebę przeniesienia na papier moich spostrzeżeń, dokona- nych w ciągu jedenastu lat mojego

obcowania z tym wydarzeniem. Mogę stwierdzić również, iż dzięki konkursowi poznałam przyszłego męża, który wraz z klasą kibicował mi w czasie przesłu- chań w 2003 roku.

Ogromną siłą tego konkursu jest

„śląska czelodka”, grupa zwycięzców poszczególnych edycji konkursu. Zaś jej sercem organizatorka konkursu pani Maria Pańczyk, nazywana przez czelod- kowiczów „mamulką”. Na czym polega siła tej grupy? Na tym, iż jej członkowie dzielą się ze sobą własnymi radościami i smutkami. Nie ma w niej miejscanza zazdrość i manię wyższości. Kiedy jest taka potrzeba, modlimy się za siebie i pomagamy sobie w potrzebie.

Konkurs „Po naszymu, czyli po ślą- sku” jest jedną z najważniejszych uro- czystości w naszym regionie. Jest świę- tem całego Śląska. Pokazuje, iż mowa śląska ma wiele odmian i w swej różno- rodności jest niezwykle bogata.

Beata Brachaczek-Świerkot

Refleksje

pokonkursowe

Wspomina Klaudia Roksela Młodzieżowa Ślązaczka Roku 2003.

foto: Beata Brachaczek-Świerkot

Po naszymu czyli po śląsku 2010-Finał Konkursu w DMiT w Zabrzu

fot

o: FOTONET

(7)

NASZA

WSPÓ NOTA NASZA

WSPÓ NOTA

Młodzi piszą Młodzi piszą

J eden z najsłynniejszych fizyków wszechczasów Albert Einstein twier- dził, że życie można przeżyć tylko na dwa sposoby: albo tak, jakby nic nie było cudem, albo tak, jakby cudem było wszystko. Kościół pozostawia tę kwestię do rozwagi swoim wyznawcom: każdy chrześcijanin decyduje sam w swoim sercu, czy cuda się zdarzają czy nie.

W 1818 roku pewien mieszkaniec wsi Podzamcze (położonej nieopodal Ogrodzieńca) ujrzał wizerunek Matki Boskiej. Dostrzegł go na jednej ze skał i niedługo potem umieszczono tam ob- raz Najświętszej Maryi Dziewicy. Póź- niej, w latach pięćdziesiątych XX wieku wybudowano w tym miejscu niedużą kapliczkę i umieszczono krzyż wykona- ny w położonych kilka kilometrów od Podzamcza w zakładach Cementowni

„Wiek”. Zrobiono go w warunkach kon- spiracyjnych, jako że każdy pracownik przyłapany wówczas na odlewaniu krzy- ża bez wątpienia zostałby zwolniony

z pracy. W porze letniej w kapliczce od- prawiane są nabożeństwa.

Całkiem niedawno, bo w roku 1999 starą kaplicę rozebrano. Na jej miejsce postawiono nową, tym razem już z za- krystią. Umieszczono w niej figurę Matki Boskiej, a na głównym ołtarzu zainsta- lowano odnowiony obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. W 2001 roku obraz został ukoronowany a w rok później – 20 maja 2002 r. kaplica w Podzamczu została podniesiona do rangi Sanktuarium Mat- ki Bożej Skałkowej przez biskupa diecezji sosnowieckiej śp. Adama Śmigielskiego.

Dzisiaj do Sanktuarium prowadzi bra- ma w kształcie łuku, obok której wznie- siono dzwonnicę. Choć plac poświęcony kaplicy jest dość spory, bardzo łatwo można go przeoczyć, ponieważ jest cia- sno opleciony domami. Dla mnie jest to pewien symbol: Bóg jest zawsze i wszę- dzie z nami. Matka Boska ukazała się prostemu człowiekowi w jednej z wielu takich samych wsi i to wydarzenie od-

mieniło jego życie na zawsze, poczuł się wybrany i wyjątkowy, bo wierzył.

Sanktuarium w Podzamczu znajduje się około 2 km od mojego domu, tak więc wie- lokrotnie uczestniczyłam w tamtejszych nabożeństwach. Muszę przyznać, że jest to przeżycie bardziej mistyczne niż udział w Mszy Świętej odprawianej w kościele, choćby dlatego że miejsce dla kościoła wy- brał człowiek, a to miejsce upodobał sobie Bóg. Ważne jest też to, że w budynku ota- czają nas wszystkie symbole, obrazy, dary, które mają świadczyć o potędze Stwórcy a w kaplicy czczony jest tylko jeden obraz, upamiętniający konkretne wydarzenie, kiedy Matka Boska wymknęła się z murów, w których oddawano Jej hołd, udała się do swoich wyznawców, aby mogli poczuć jej bliskość. Mam nadzieję, że to miejsce po- zostanie proste i zwyczajne, że nikt nie po- kryje go złotą farbą, bo wówczas z efektu pewnej poufałości w obcowaniu z Bogiem nic by nie pozostało.

Dagmara Magryta

W ielkanoc już dawno za nami, co nie oznacza, że czas od- rzucić przemyślenia na temat kluczowego aspektu naszej wiary, jakim jest Zmartwychwstanie. Nie jest częścią osobnej historii, ale naszej rzeczywisto- ści, naszego teraz.

Często podchodzimy do naszej wia- ry tak prosto, że wręcz zaprzestajemy wszelkich poszukiwań, jakby w obrębie jednej religii nie można było bezustannie uczyć się czegoś nowego. Nie zadajemy pytań, nie dziwimy się. Nie zachwycamy się naszą wiarą. Nie próbujemy wzrastać duchowo. Ufność i pewność to ogromne ułatwienie i łaska, ale prawdziwy zachwyt wzbudza w człowieku odkrycie. Odkrycie wiąże się z nowością, ale ta nowość nie musi przecież oznaczać zupełnej zmia- ny – może obejmować jeden element..

Poszukiwanie prowadzi do odkrycia na nowo tego, co już kiedyś wiedzieliśmy – do przypomnienia. Do odkrycia, że coś wiemy – odnalezienia tego w sobie. Do odkrycia odpowiedzi – po uprzednim za- daniu pytania.

Ja sama tak naprawdę nigdy nie mu- siałam poszukiwać, bo poniekąd ,,od- naleziono za mnie”, wiarę przekazali mi rodzice. Zdaję sobie sprawę z tego, że w wielu momentach moja wiara prze- mieniała się po prostu w ,,dziecięce przy- zwyczajenie”, była dla mnie tak prosta i codzienna, że nie wymagała nawet za- stanowienia.

Wiara rozwija się z nami, wraz z na- szymi życiowymi doświadczeniami. Czę- sto samo życie okazuje się odkryciem wiary na nowo i nie chodzi mi o sytuacje nawrócenia, ale o wydarzenia, które zmuszają nas do poszukiwań, do zadawa- nia pytań.

Pamiętam jeden z momentów, kiedy udało mi się dokonać pewnego odkrycia dotyczącego mojej wiary i naprawdę się nią zachwycić. Było to wtedy, kiedy zde- cydowałam się chwilowo podać w wąt- pliwość oczywistość.

Chodziłam jeszcze do gimnazjum i na jednej z lekcji religii ksiądz zadał nam, z pozoru banalne, ale w rzeczywistości bardzo interesujące pytanie – co by było, gdyby Jezus jednak nie zmartwychwstał?

Po co ruszać fundamenty swojej wia- ry, nawet teoretycznie? Po co pytać?

Przecież chcemy wierzyć, że zmartwych- wstał. Odpowiedź na pytanie księdza wy- dała mi się przerażająco smutna.

Co by było, gdyby Jezus nie zmar- twychwstał? Przede wszystkim nie zo- stalibyśmy zbawieni. Ofiara straciłaby sens. Cierpienie przestałoby kryć w sobie nadzieję. Jezus, nasza siła, ukojenie, nie byłby zwycięzcą, stałby się przegranym, słabszym od śmierci.

Do odpowiedzi został wyznaczony je- den z moich kolegów.

– Gdyby Jezus nie zmartwychwstał, nic by się nie zmieniło – odczytał z ze- szytu. – Wszystko wyglądałoby tak samo, jak wygląda w tej chwili. Nie wymyślono

by innych wynalazków, nie pojawiłyby się inne choroby czy rośliny, czy filmy, czy teorie. Świat byłby taki sam.

Może właśnie w tamtym momencie dotarło do mnie, czym właściwie jest moja wiara. Jak wiele rzeczy wiem, ale nie zwracam na nie uwagi. Zobaczyłam też wyraźnie, że coś, co uważam za trzon mojego życia, czym kieruję się każdego dnia, naprawdę może być dla drugiej osoby zupełną abstrakcją. Otrzymałam świadomość obecności Boga w moim ży- ciu i ta świadomość stanowi mój skarb.

Podczas gdy niektórzy widzą tylko na- macalną rzeczywistość, ja noszę w sobie jeszcze inny, lepszy świat. Ponadto, nie oznacza to wcale, że moja duchowość nie przenika się z materialnym otoczeniem.

Udzieliliśmy skrajnie różnych odpowiedzi na pytanie księdza, ale nie zmienia to fak- tu, że w pewnym stopniu uzupełniały się one. Mój kolega usunął z mojej odpowie- dzi tryb przypuszczający. Widział świat, na którym nie dokonało się zmartwych- wsatnie, świat niezbawiony. Świat pełnej, lecz jakże zawodnej niezależności. Świat samotności i zagubienia.

Zrozumiałam, jak prawdziwie radosną i silną powinna mnie czynić moja wiara.

Kto wierzy, łatwiej poradzi sobie z my- ślą o śmierci. Łatwiej powinien podejmo- wać wyzwania moralne. Powinien być silniejszy duchem. Powinien bezustannie zachwycać się swoim życiem.

Kto wierzy, ma świadomość, że jego świat został zbawiony.

Paulina Konca rysunki pochodzą z płyty „Rysunki na komputer” wydawnictwa WAM Kraków

Sanktuarium

Matki Bożej Skałkowej w Ogrodzieńcu

W świecie zbawionym

Autor: Renata Helińska

Widok na Sanktuarium od strony wejścia

(8)

NASZA

WSPÓ NOTA

Listy do redakcji

W artykule Przemyślenia licealistki, który ukazał się w jedenastym nu- merze „Naszej Wspólnoty”, młoda autorka Dagmara Magryta zachęca do refleksji i spodziewa się odzewu czytelników. Słusznie, bo temat, jaki porusza jest aktualny i ważny. Autorka próbuje zmierzyć się z problemem konkubinatu.

Należą się jej słowa uznania za to, że odważnie, nie obawiając się reakcji rówieśników, opowiada się za małżeństwem i w ślubie kościelnym do- strzega prawdziwą wartość.

Do przemyśleń licealistki chciałabym dorzucić garść swoich – myślę, że będą częściowym uzu- pełnieniem artykułu.

To, czego zabrakło mi w tekście, to spojrzenia na małżeństwo w wymiarze religijnym. Nauka Kościoła mówi, że każde ważnie zawarte mał- żeństwo między dwiema ochrzczonymi osobami jest sakramentem, którego twórcą jest sam Bóg.

Wyrażenie Jego woli odnajdujemy w słowach:

Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę; dla- tego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoja żoną, i będą oboje jednym ciałem (Mk 10,6-9). Przysięga małżeńska złożona wobec Kościoła i Boga jest więc rzeczywistością świętą i jest jedną z dróg realizacji chrześcijaństwa oraz znakiem Jezusowej łaski. Czytamy o tym również w dokumencie Kościoła: Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się przez przymierze małżeńskie […] W ten sposób aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują, powstaje z woli Bo- żej instytucja trwała także wobec społeczeństwa (Konstytucja Gaudium et spes, 48).

Jeżeli jesteśmy świadomi tego, że małżeństwo jest sakramentem i jego ranga w wymiarze reli- gijnym jest tak wysoka, to dlaczego coraz więcej młodych ludzi decyduje się żyć w konkubinacie, czyli w grzechu. Po części odpowiada na to py- tanie Dagmara w swoim tekście, uzasadniając taki wybór wygodą i brakiem odpowiedzialności.

Myślę, że przyczyn kryzysu sakramentu małżeń- stwa możemy znaleźć więcej. Jest on lekceważo- ny, między innymi dlatego, że młodzi ludzie nie zawsze rozumieją, czym jest miłość i nie zawsze korzystają z daru miłości zgodnie z Ewangelią.

Często na plan pierwszy wysuwają miłość zmysło- wą (sexus), opartą na pożądaniu, zapominając, że w relacji z drugim człowiekiem ważna jest też przyjaźń (philia), oparta na prawdzie, szacun- ku, lojalności i wierności oraz szczególny rodzaj miłości (agape), pochodzącej od Boga. Stwórca obdarował nią ludzi, jednocześnie wyposażając ich w umiejętność poświęcania się dla drugiego człowieka i okazywania mu troski. Taka „miłość z atestem” pomaga pokonywać trudne sytuacje, przetrwać kryzysy i postrzegać małżeństwo jako związek wolnych, wspierających się ludzi, a nie jako zniewolenie. Otwarcie się na taką miłość nie jest łatwe, wymaga bowiem prawdziwej wiary i zgody na przyjęcie woli Bożej. Niejednokrotnie młodzi ludzie wypełniają większość obowiązków religijnych, ale ich relacje z Panem Bogiem są mocno zachwiane. Nie widzą w Nim kogoś, kto rozstrzyga życiowe sprawy, kto ma wpływ na de- cyzje i plany, kto pomaga na codzień. Ignorują przykazania i wybierają grzech, bo nie dostrzega- ją między nim a wiarą żadnego związku. Czasem pycha uniemożliwia refleksję nad tym, czy to, co robią, jest dobre. Wybór konkubinatu, to w rze- czywistości brak zrozumienia, kim naprawdę jest Jezus i że osobista relacja z Nim jest podstawą życia małżeńskiego.

Inną, nie mniej istotną, przyczyną niezawiera- nia sakramentu małżeństwa jest kryzys rodziny.

Nie rozmawia się w niej o wartościach, o wierno- ści człowiekowi i danemu słowu. Rodzice często nie są autorytetem, więc nie słucha się ich rad, nie korzysta z ich doświadczeń, nie prosi się ich o pomoc w dokonywaniu wyborów. Sami też za- jęci wieloma sprawami, przestają być partnerami w rozmowie ze swoimi dziećmi. Tymczasem świat nie przestaje rozmawiać, świat zewnętrzny wy- grywa z rodziną. Świadomość nastolatków jest kształtowana przez media i środowiska pozaro- dzinne. Styl życia propagowany przez telewizję, kolorowe czasopisma, strony internetowe, daleki jest od tego, jaki proponuje Ewangelia. Lansowa- na powszechnie wolność, narzucanie sposobu myślenia o sobie i o innych, pokazywane mode- le życia w serialach telewizyjnych nie mają nic wspólnego z odpowiedzialnością, miłością i au- tentycznym szczęściem. Dagmara napisała „dla

wierzących nie ma alternatywy” i to wydaje się oczywiste, że ślub kościelny jest dla nich jedynym wyborem. Tak jednak nie jest, liczba par żyjących w konkubinacie wzrasta także wśród osób wie- rzących i praktykujących.

Chcę jeszcze odnieść się do drugiego wąt- ku, poruszonego przez Dagmarę. Otóż pisze ona o tzw. singlach, którzy „w pogoni za karierą i korzyściami materialnymi rezygnują z założe- nia rodziny” i wyrokuje, że „ taki konsumpcyjny tryb życia mści się w pewnym wieku”. Uważam, że opinia autorki jest jednostronna, niepełna i poniekąd krzywdząca. Na pewno wielu ludzi żyjących w pojedynkę, chciałoby się cieszyć szczę- ściem małżeńskim i rodzinnym. Nie wybierali dla siebie samotności. O ich statusie mogły zdecydo- wać przeróżne sytuacje życiowe, takie jak zły stan zdrowia, niepełnosprawność, zranienia z dzie- ciństwa, bolesne doświadczenia z poprzednich związków, konieczność poświęcenia się dla kogoś bliskiego z rodziny i sporo innych. Są też tacy, którzy żyją poza małżeństwem z własnego wybo- ru i nie w pogoni za karierą, ale właśnie rezygnu- jąc z niej, nie założyli rodziny. Nie mówię tu tylko o kapłanach czy siostrach zakonnych, ale również o ludziach żyjących w różnych wspólnotach, dzia- łających dla dobra Kościoła. Chcę wspomnieć też tych, którzy służą potrzebującym, wykonują wiele odpowiedzialnych zadań, a ich rodziną są ci, któ- rym pomagają – biedni, skrzywdzeni, śmiertelnie chorzy i inni nie radzący sobie w życiu. Osiągnię- cia tych ludzi, którzy z pewnością „nie pracują tylko dla siebie, by żyć na własny rachunek”, to uśmiech drugiego człowieka i jego zadowolenie.

Powodów życia w pojedynkę jest znacznie więcej, a wśród nich niezaprzeczalnie i takie, o ja- kich pisze Dagmara.

Uważam, że spełniać się i realizować swoje powołanie można zarówno w małżeństwie, jak i w życiu samotnym, ważna jest jednak motywa- cja, jaką kieruje się dokonujący wyboru. Oby ni- gdy nie był to egoizm.

Parafianka (imię i nazwisko znane redakcji)

Dlaczego

ślub w kościele?

– głos w dyskusji

Fot. Anna van der Coghen. Anna van der Coghen

Wizytacja kanoniczna

w Parafii Sw. Ap. Piotra i Pawła

w Katowicach w 2011 r.

(9)

Beatyfikacja Jana Pawła II

fot o: k s. Daniel St arz yczn y

Cytaty

Powiązane dokumenty

4. Nauczyciel informuje, że sprawdzą to wszystko na konkretnych przykładach. Nauczyciel prosi ochotników o przeczytanie swojego opowiadania. Inny uczeń zapisuje kolejno zdania

Ludzie ganiają po ulicach i sklepach bez maseczek, kina i knajpy są otwarte, korzystamy z hoteli i pensjonatów ”..

Sposoby weryfikacji i oceny efektów Zaliczenie semestru VI odbywa się na podstawie prezentacji najważniejszych tez pracy (podczas wystąpień seminaryjnych i spotkań w trakcie

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Ten sen, który Andrić opatrzył imieniem Helena, początkowo nienazwany, pojawia się jako przeczucie, błysk, światło po raz pierwszy w lirykach Andricia, pochodzących z okresu,

Podziałamy trochę w programowaniu w programie scratch jest wam znany, ale będziemy pracować w nowszej wersji na którą was zapraszam i pokażę jak się tam dostać i

Aby trwać w miłości Je- zusa, trzeba karmić się Jego mi- łością, której niewyczerpalnym źródłem jest ustanowiona przez Niego Eucharystia.. Eucharystia

Instytucja kas rejestrujących w systemie podatku od wartości dodanej była kojarzona nie tylko z realizacją funkcji ewidencyjnej przy zastosowaniu tych urządzeń, ale również z