• Nie Znaleziono Wyników

"Prasa warszawska. 1661-1914", Witold Giełżyński, Warszawa 1962, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, s. 526 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Prasa warszawska. 1661-1914", Witold Giełżyński, Warszawa 1962, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, s. 526 : [recenzja]"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Czesław Lechicki

"Prasa warszawska. 1661-1914",

Witold Giełżyński, Warszawa 1962,

Państwowe Wydawnictwo Naukowe,

s. 526 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 55/2, 567-578

(2)

„U loge encore un Polonais dans ce m ê m e voisinage, n om m é Jesiersky, c i -d e ­ vant commissaire du Primat, et congédié de ce Prélat pour une défectu osité de quelques milliers de ducats qui se tro u ve dans les com ptes de Son Adm inistration, cependant le dit Jezierski, qui généralement n’a pas la meilleure réputation continue à léger iç i” 8

Nieco później, 22 stycznia 1774, pisze Gablentz, że nie może Jezierskiego w yrzucić z m ieszkania w Pałacu — „dass er ein Landbote, noch darzu ein delegir ter und über » dies ein wahrer, ja gefährlicher Sarm atę ist, vor welchem ich bei seinem jetzig en Vorzüge mich einzulassen hüten muss, hat mich woh lbedächtig davon abgehalten, da ich besonders voraussetzen können, dass in Guten nicht m it ihm auszurichten sein w ü r d e ” 9.

Jedynie tych kilka drobnych n ie śc isło ś c iJ0 dało się zauważyć przy kontroli bazy m ateriałowej książki R aszew skiego. Tezy jego studiów i rozpraw są podparte bo­ gatym i krytycznie opracowanym aparatem źródłowym. Można tu zastosow ać w pełni cytow ane w ielokrotnie zdanie Tomasza Manna: „prawdziwie zajm ującą jest rzecz gruntow na”.

M ieczysła w K lim o w ic z

W i t o l d G i e ł ż y ń s k i , PRASA WARSZAWSKA. 1661—1914. Warszawa 1962, P aństw ow e W ydawnictw o Naukowe, s. 526.

Jubileusz 300-lecia prasy polskiej zastał nas w łaściw ie nieprzygotow anych naukowo. Brak zupełnie m onograficznych opracowań prasy codziennej, znikomo mało bodaj częściow ych opracowań pism periodycznych, niedostatek przy tym m ateriałów źródłowych dostępnych dla badacza, brak bibliografii nowszej prasy (po r. 1900), a co do dawniejszego czasopiśm iennictwa — nie w yszliśm y jeszcze zbyt daleko poza Estreichera.

Nie ustalona w łaściw ie jest m etodologia badań historycznych nad prasą. W obec niedochow ania się archiwów redakcyjnych nawet z okresu m iędzywojennego, .nie

8 Sächsische Landeshauptarchiv w Dreźnie, rkps 3504: Polonica de A° 1773 und 1774, vol. XV, k. 196.

9 Ibidem, k. 207.

10

prZy

sposobności podaję tu kilka przekazanych mi przez autora sprostowań do szkicu K rak o w ia k i i Górale. Strona 201: m owa tu o pobycie N iem cew icza w Dreźnie (za Mikulskim!). W rzeczyw istości N iem cewicz, jak się zdaje, był w tedy w e Włoszech (Rzym? Florencja?). Strona 399: źle przeliczone daty. Jest 9 III nowego stylu. Powinno b y ć- 10 III n. st. (2 5 II 1794 — 10 III 1794). To, nawiasem m ówiąc, naw et wzm acnia tezę autora. Strona 394: rzecz trochę kłopotliw a. Autor w yznaje, że od dawna w ietrzył pastiche w tekście rzekom ego H o s z o w s k i e g o i do końca w ahał się, czy tego w przypisie nie zaznaczyć. O autorstwo posądzał H o r z y c ę , a ponieważ Horzyca umarł, nie bardzo w iedział, kogo wypytać. Wreszcie, po w y ­ daniu książki, wpadł na koncept, by zapytać o to sekretarza Teatru Narodowego, który przedrukował ten tekst w jednym z powojennych programów za dyrekcji Horzycy. Sekretarz uczynnie potw ierdził przypuszczenie: to w łaśnie jest pastiche, zresztą dość zgrabny. Nie napisał go jednak Horzyca, tylko za poduszczeniem Horzycy M. L i s i e w i c z , figurujący w druku jako w ydaw ca. „H oszowski” jest zatem kreacją literacką, a zarazem pseudonim em autora, p. L i s i e w i c z a , który żyje i m ieszka w Anglii. Horzyca, póki żył, nakazywał zachowywać tajem nicę. Teraz pora ją w yśw ietlić.

(3)

568

R E C E N Z J E

m ów iąc już o czasach w cześniejszych, w ypadałoby poprzestać na analizie samego tekstu gazet, na zobrazowaniu ideologii i taktyki, na charakterystyce redaktorów i w spółpracow ników . Postulat rekonstrukcji całej in stytu cji prasow ej, jaką przed­ staw iał dany dziennik w sw oich działach podstaw owych (redakcji, adm inistracji i w ydaw nictw ie) i m echanizm ie w ew nętrznym , odtworzenia w szechstronnego, osa­ dzonego w terenie obrazu przedsiębiorstw a prasowego, postulat sam w sobie racjonalny — nie jest realny przy obecnym stanie źródeł. Poza Stuleciem „Gazety L w o w s k ie j” (1811— 1911) żaden in ny dziennik nie doczekał się naukowego opraco­ w ania. W porozbiorowych dziejach m yśli politycznej, w nie napisanych zresztą dziejach stronnictw i program ów politycznych — prasa nie znajduje uwzględnienia należytego i proporcjonalnego do sw ego znaczenia i w pływ u, jej ogólnokulturalna rola nie została naukow o oceniona.

Rok jubileuszow y prasy polskiej pow inien był przynajm niej uśw iadom ić istn ie­ jącą sytuację i spowodow ać w ysn u cie z niej rozsądnych w niosków . Przyniósł m niej, niż m ożna się było w ogóle spodziewać. Okazało się, że bada się początki prasy staropolskiej w okół „M erkuriusza P olsk iego” w sposób niew yczerpujący i że są pom yślne w arunki do badań nad prasą rew olucyjną. N aw et jednak 80-lecia prasy socjalistycznej nie upam iętniono stosow nym opracowaniem , choćby popular­ nym, naw et na antologię starych artykułów nie potrafiliśm y się zdobyć.

Na tym tle każda in icjatyw a i każdy indyw idualny w ysiłek coś znaczą. Senior dziennikarzy polskich W itold G ie łż y ń sk i1 zajm uje się historią prasy od roku 1953. W ykonał on dla Zakładu H istorii C zasopiśm iennictw a w P olsce PA N w Łodzi w latach 1953—1956 cztery prace m ateriałow o-rejestracyjn e o prasie w arszaw skiej: a) K rólestw a K on gresow ego2, b) doby paskiew iczow skiej, c) roku 1904, d) okresu rew olucyjnego lat 1905— 1906; nadto o prasie lubelskiej na podstaw ie w łasnych w spom nień.

Zdawałoby się w ięc, że autor ten jest przygotow any do podjęcia ambitnej, pionierskiej próby ogarnięcia całokształtu prasy w arszaw skiej przed I wojną św iatow ą. Jeśli nie liczyć artykułów encyklopedycznych (Sobieszczańskiego, Chmie­ low skiego i in.) oraz popularnej książeczki S. Górskiego, poprzednika m iał w ła ­ ściw ie tylko jednego, w osobie J. K u ch arzew sk iego3, który rzecz ujął wpraw dzie in form acyjnie i rejestrująco, ale naukowo.

G iełżyński nie w y ja w ił czyteln ik ow i koncepcji swej książki i stąd trochę n ie­ jasne w ydaje się jej przeznaczenie. Podobnie jak u K ucharzewskiego, m am y tu zarys b ibliograficzno-historyczny o charakterze naukowopopularnym , pisany dla w ykształconego odbiorcy i zam ierzony jako podręczny informator, a rów nocześnie książka do czytania.

Zasadnicze zastrzeżenia w yw ołu ją już sam e wyznaczone w nagłów ku książki granice chronologiczne przedm iotu: a quo i ad quem. Rok 1661, data ukazania się „Merkuriusza Polskiego O rdynaryjnego”, nie m oże inaugurow ać dziejów prasy w arszaw skiej, mimo że 14 ostatnich num erów tej gazety w yszło w stolicy, redakcję bowiem , drukarnię i adm inistrację sprowadzono z Krakowa. „Mercurius P olon icu s” z 1698 r. nie był gazetą i niew iadom a jest siedziba jego redakcji. Jeśli jako prasę określam y pisma częściej niż raz w tygodniu wychodzące, a pozostałe periodyki

1 Życiorys w: W a rsz a w sk i kale n darz ilu str o w a n y „Stolicy”, 1961, s. 49—50. 2 W. G i e ł ż y ń s k i , P oczątki p ra sy codziennej w K r ó le stw ie Polskim . „Prze­ gląd Nauk H istorycznych i Społecznych ”, t. 7 (1956), s. 49—85. Zob. recenzję w :.„P ra­

sa W spółczesna i D aw na”, 1958, nr 3, s. 148.

3 J. K u c h a r z e w s k i , C zasopiśm ien nictw o w ie k u X I X w K r ó lestw ie , na L it­ w i e i Rusi oraz na em igracji. W arszawa 1911.

(4)

zaliczam y do czasopiśm iennictwa, to jako pew ny początek stałej prasy w arszaw ­ skiej i czasopiśm iennictwa wchodzi w rachubę jedynie r. 1729: pojaw ienie się prasy pijarskiej, w ięc „N ow iny P olsk ie” J. N aum ańskiego i ich kontynuacja w po­ staci „Kuriera P olsk iego”.

Na drugą datę graniczną w nagłów ku książki G iełżyńskiego też się zgodzić niepodobna. Rok 1914 bow iem nie tw orzy cezury w dziejach prasy w arszaw skiej, niczego nie kończy i nic n ie otwiera. W chodziłyby w rachubę: albo rok pierwszej, czy tzw. m ałej, rew olucji — 1905, albo koniec zaboru carskiego i tzw. K rólestw a Polskiego — 1915, albo w reszcie odzyskanie niepodległości — 1918. W rzeczyw istości zaś autor urwał opis na r. 1905, a pozostaw ieniem innej daty w tytule niepotrzebnie w prow adził czytelnika w błąd.

Zakres książki jest zbyt szeroki. Gdyby autor ograniczył się do prasy codzien­ nej, już by w ziął na .sw e barki ciężar ogrom ny i trudny do udźwignięcia w zam ie­ rzonych ramach. W ciągnięcie zaś w obręb uw agi rów nież czasopiśm iennictwa, na­ w et specjalnego — niepom iernie rozszerzyło tem atykę, naruszając proporcję układu. U w zględniona i cytow ana passim w przypiskach literatura przedmiotu m ieści się na s. 471—474 pod niefortunnym tytułem : W ażn iejsze źródła bibliograficzne. Z estaw ienie to, zaw ierające 66 pozycji, daje w gląd w w arsztat naukowy autora.

Pom ieszane tu źródła z opracowaniam i, bibliografie z przyczynkami, artykuły z encyklopediam i. Jest E. A leksandrow skiej m onografia bibliograficzna „Zabaw Przyjem nych i Pożyteczn ych ”, a brak daw niejszego opracowania tegoż pism a przez I. Turow ską-B arow ą. Cytuje się pozbawiony w ięk szego znaczenia artykuł J. Bero (nie: Baro) o prym ityw ach prasowych. N iepotrzebnie figuruje opowiadanie K. B ey­ lin Jeden rok W a r s z a w y 1875. Z dzieł S. J. C zarnow skiego nie wskazano tego,

co się tyczy prasy w arszaw skiej. Skoro w ym ien iono życiorys K. B. Friesego (Fry- zego) z Polskiego słow n ika biograficznego, to czem u nie uwzględniono życiorysów dziennikarzy w arszaw skich z tegoż źródła? Podano dwa artykuły dziś już n ie­ aktualne S. Jarkowskiego, a pom inięto i nie w ykorzystano jego niezastąpionych dotąd prac bibliograficznych. Figurują niepotrzebnie* szkic K ętrzyńskiego o gazecie polskiej z początku w. X V III (nieściśle zatytułow any), dotyczący „Poczty K róle­ w iec k iej”, oraz katalog w y sta w y prasy krakow skiej. Źle cytow any tu i w tek ście tytu ł szkicu A. K ow alskiej O felietonie „ G azety W a rs z a w s k ie j” z lat 1816— 1820 (Od „Spectatora” do P usteln ik a z K r a k o w sk ie g o P rzedm ieścia) w serii IX „Prac Polonistycznych” (1951).

Błędnie również zacytow any szkic Kraushara K r a s z e w s k i i Wielopolski (K a rtk i z lat 1861—1863) (w: Miscellanea historyczne, t. 52, Warszawa 1912). D w ukrotnie figuruje to samo studium K ucharzewskiego. N iepotrzebnie cytow any artykuł J. Lankaua, nieaktualny już po w yjściu jego k s ią ż k i4. Skoro się powołuje na po­ w ielan y skrypt w ykładów historii prasy Z. M łynarskiego i T. B u tk iew icza5, to trzeba odeń odróżnić drukow any skrypt w yk ład ów sam ego M łynarskiego, doprowa­ dzony do 1863 r o k u 6. N ie na m iejscu znajdują się tu: E. Szw ankow skiego T ea tr Wojciecha Bogusławskiego i popularna opow ieść A. Ś liw ińskiego Powstanie listo ­ padowe. Po co figuruje Historia literatu ry polskiej K. W. W ójcickiego w w ydaniu 1

4 J. L a n k a u , Prasa staropolska na tle ro zw o ju prasy w Europie. 1513— 1729. K raków 1960.

5 Z. M ł y n a r s k i , T. B u t k i e w i c z , Z a rys historii prasy polskiej. Cz. 2: W arszawa 1959.

(5)

570

R E C E N Z J E

(cytowana na s. 135) — nie w iad om o7. Zupełnie przestarzały jest Szajnocha ze swą L ite ratu rą czasową w Polszczę (odnotowaną zresztą .źle, jako rzecz dwutom owa, gdy jest to artykuł z „Czasopisma Naukowego Księgozbioru O ssolińskich”, 1848, z. 2).

N aw et na sum ienną kom pilację nie w ystarcza zebrana przez G iełżyńskiego bibliografia. Pom inął on bowiem co najm niej 40 pozycji, bez których obraz prasy w arszaw skiej musi być bardzo fragm entaryczny. U sam ego K ucharzew skiego, nie m ów iąc już o Korbucie, znaleźć można dokładniejsze i obfitsze w skazów ki niż u G iełżyńskiego, który w dodatku nie korzystał również z bibliografii zaw artości czasopism, od „Biblioteki W arszawskiej” do „Ogniwa”. Co w ięcej, nie uw zględnił nawet tych przyczynków tem atycznych, jakie zawierają tom y 4 i 7 „Przeglądu Nauk Historycznych i Społecznych”, którego sam był w spółpracow nikiem .

W ogólności uważam za niczym nie um otywowane pom inięcie przez autora następujących pozycji: P. Chm ielowski, Zarys n ajnow szej literatury polskiej (1864— 1897) (wyd. 4, Kraków 1898); T. Czapczyński, „Świt" pod redakcją M a n i K o n o p n ic­ kiej. Materiały do twórczości („Prace Polonistyczne”, seria X, 1952); Ć w ierćw iec ze walki. Księga pam iątkow a „Roli” (Warszawa 1910); J. Grabiec [J. D ąbrow ski], C zerw ona W arszaw a przed ćw ierć w iekiem , Moj e w spom nien ia (Poznań 1925): S. Eile, Prasa w a r sza w sk a przed stu laty i współcze sna je j ocena (Warszawa 1929); K. Górski, Sta nisła w K r zem iń ski — człow iek i pisarz (Wilno 1936); Herbarz ju b i­ le uszow y „Biesiady Lite rackiej” (Warszawa 1900); F. Hoesick, Sien kiew ic z jako felietonista. Zapomniane k a rtk i z te k i Litwosa. (1873—1883) (W arszawa 1902); I. Ho- m ola-D zikow ska, „Pamiętnik H istoryczn o-P olity czn y” Piotra S w itk o w sk ie g o . 1782— J792 (Kraków 1960); J. N. Janowski, Nota tk i au tobiograficzne (W rocław 1950); L. Je- nike, Ze w spom nień (t. 1—2, Warszawa [1910]); T. Jeske-C hoiński, P ozytyw izm , w a r sza w sk i i jego główni przedsta w iciele (Warszawa 1885); Ż. Kormanowa, M ate­ riały do bibliografii dru ków socjalistycznych na ziemiach polskich w latach 1866— 1918 (wyd. 2, W arszawa 1949); A. Kraushar: K a r tk i history czne i literackie (t. 1—2, Kraków 1894), K a r tk i z pamiętn ika Alkara (t. 1—2, Kraków 1910—1913), Senator Nowosilcoiu i cenzura za K rólestw a Kongresowego 1819— 1829 (W arszawa 1913), Neo-cyganeria w arszawska. Wspomnienia o ludziach i rzeczach literackich z n ie­ d a w n e j przeszłości. (1870— 1880) (Warszawa [1913]), P u b licy sty k a ta jn a w a r s z a w s k a w dw uleciu przed p ow staniem s ty c zn io w y m i w roku 1863 (Warszawa 1919); L. Krzywicki, Wspomnienia (t. 1—3, Warszawa 1957—1959; zwłaszcza t. 3); „Kurier W a rsz a w sk i”. Ksią żka jubileuszowa (Warszawa 1896); Kuźnica K ołłą ta jo w ska. W y ­ bór źródeł (oprać. B. Leśnodorski, W rocław 1949); A. Leo, Wczoraj. G aw ęda o n ie­ d a w n e j przeszłości (Warszawa 1929); J. Muszkowski, „Tygodnik Ilu stro w a n y ” 1859— 1934 (Warszawa 1935); W. Okręt, Rocznik n a u k o w o - lite ra c k o -a r ty sty c zn y (W arszawa 1905); B. Prus, W y b ó r kronik i pism pu blicy sty czn yc h (oprać. Z. S zw eykow ski, W arszawa 1948); [W. Przyborowski], Stara i młoda prasa. P r zy c zy n e k do historii literatury ojczystej. (1866— 1872). K a r tk i ze wspom nień eks-dzien nikarza (Petersburg 1897); S. F. Reymont, Życie i działalność Konrada Prószyńskiego (Warszawa 1948); W. Rzym owski, Chorąży białego sztandaru (Warszawa 1913); S. Sandler, Ze s tu ­ dió w nad Ś w iętoch ow skim (Warszawa 1957); A. Skrzynecki-K ościesza, Z k oń cem wieku. Ze wspom nień dziennikarza („Rola”, 1900—1904); W. Sm oleński, P u blicy ści

7 Brak natom iast w ażniejszych dla tem atu pozycji tegoż W ó j c i c k i e g o : K a ­ w a literacka w Warszawie: rok 1829—1830 (1873), Społeczność W a rsz a w y w p o c z ą t­ kach naszego stulecia: 1800—1830 (1877), W arszawa, jej życie u m y sło w e i ruch lite­ racki w ciągu lat trzydziestu : od 1800 do 1830 r. (1880).

(6)

anonim owi z końca w ie k u XVIII. Poszukiw ania bibliograficzno-historyczne (War­ szawa 1912); J. Sokulski, Prasa tajna i je j k ie row n icy w dobie powstania sty czn io ­ w e g o (K raków 1924); M. Straszewska, Czasopisma literackie w K rólestw ie Polskim w latach 1832— 1848 (t. 1—2, W rocław 1953— 1959), A. Świętochowski, Z pam ię tn ik a ^„Wiadomości L iterackie”, 1931, nry 42, 43, 46, 48, 51 /52; 1932, nry 3, 5, 8, 10, 13, 17, 20); L. W asilew ski, Tajna prasa re w o lu cy jn a w zaborze rosy jsk im w dobie p o ­ p o w s ta n io w e j (Kraków 1924); [Z. W asilew ski], W arszawa współczesna w dw u nastu obrazkach (Lwów 1903); Z d zie jów prasy socjalistycznej w Polsce (praca zbiorowa, W arszawa 1919); Z. Zaleska, Czasopism a kobiece w Polsce (Materiały do historii czasopism 1818—1937) (Warszawa 1938); Baronowa X. Y. Z. [A. Zaleski], T o w a ­ rz y s tw o w arszaw skie. L isty do p rzy jaciółki (t. 1—2,»Kraków 1886—1887).

Przejdźm y do tekstu książki G iełżyńskiego. Już sam jej podział jest nie do przyjęcia, jeśli ma zastąpić periodyzację, a nie ułatw iać tylko konstrukcję dzieła. Część 1 (s. 5—90) zatytułowano: W R zeczypospolitej szlacheckiej. Część 2 (s. 91—226) obejm uje C zasy K r ó le s tw a Kongre sowego. Część 3 (s. 227—324) w ypeinia Okres m ię d zy po w s ta n io w y. Część 4 (s. 325—470) nosi nagłówek: Ostatnie półw iecze pod zaborami, choć de facto sięga tylko do r. 1905 i oczyw iście pod jednym, rosyjskim zaborem.

Z orientowany w yłącznie podług ogólnej historii politycznej, autor traktuje rzecz po kronikarsku i nie odczuwa potrzeby periodyzacji, która nie byłaby sprawą łatw ą i prostą.

Pierw szy ustęp: Zalazki prasy (s. 5—9), oparty na przestarzałej literaturze, ma stanow ić rodzaj wprow adzenia, a w tej postaci jest raczej zbędny. Następny, o „M erkuriuszu”, nie wiąże bynajm niej pisma z Warszawą, owszem — zaznacza, że „po półrocznym zajm owaniu się dziennikarstw em Gorczyn wrócił do Kra­ kowa i do poprzednich sw ych zajęć” (s. 15). Mylna jest informacja, jakoby S. Jar­ ko w ski rozgłosił Gorczyna faktycznym redaktorem: takie było ogólne m niem anie aż do ujaw nienia rew elacyjnych w tym punkcie badań Lankaua.

W ym ieniając „Pocztę K rólew iecką” zauważa autor, że „to już wykracza dalece poza ram y powiązań z dziejami prasy w arszaw skiej”. Tymczasem bezpośrednio po tym stw ierdzeniu rozpisuje się (s. 16— 20) o „pismach uczonych” w obcych językach, w ychodzących poza Warszawą, jak „Mercurius Polonicus”, w rocław ski „Polnischer M ercurius” i Lengnicha „Polnische Bibliothek”. Pośw ięca im tyleż m iejsca, co w ydaw nictw om Mitzlera de Kolof. W ynika to z niezdawania sobie sprawy, że W. Lengnich i J. P. Schultz redagow ali nie czasopisma, lecz serie dzieł naukowych, zaś w łaściw ym twórcą czasopism uczonych w Polsce był dopiero M itzler, i stąd w szedł m iędzy prekursorów Oświecenia.

W ustępie o „Monitorze” jako głów nym organie polskiego O św iecenia brak bliższych w iadom ości o F. Bohomolcu, który może uchodzić, obok Naum ańskiego, za ojca dziennikarstw a polskiego. Nb. „Zabawy Przyjem ne i Pożyteczne” były kw artalnikiem , a nie tygodnikiem . 1

Przy Piotrze Sw itkow skim m ylna data w stąpienia jego do zakonu; nie zazna­ czono, że był na początku księdzem św ieckim ; założył swój „Pamiętnik Historycz- n o -P o lity czn y ” nie w styczniu 1783, lecz w październiku 1782, zeszyt m iesięcznika liczył nie 114, lecz około 80 stron i tytu ł jego ulegał zmianom. Należało stw ier­ dzić, że S w itkow skiem u zawdzięczam y w łaściw ie pierwsze popularnonaukowe czasopism o o wyraźnym , jednolitym obliczu ideologicznym , a „gazeciarza”, „nowi- niarza” czy „nowinkonosia” — S w itk ow ski podniósł do rangi publicysty.

N aw et kronikarza obow iązuje chronologia. Chaotyczności książki G iełżyńskiego dowodzi jaskraw o okoliczność, że dopiero po przedstaw ieniu działalności p ublicy­

(7)

572

R E C E N Z J E '

stycznej Sw itkow skiego autor cofa się o 64 lata w stecz i opowiada o ryw alizacji prasowej jezuitów i pijarów za drugiego Sasa i o istotnym początku stałych gazet w W arszawie. W ięc fakt, od którego należało zacząć dzieje prasy w arszaw skiej, pow stanie „Nowin P olsk ich ” w r. 1729, jest zanotowany dopiero na s. 52 i na ogół nie potraktow any z proporcjonalną do jego doniosłości uwagą. Autor pochopnie tw ierdzić się nie w aha, że „pierwszym redaktorem tych gazet z ram ienia zakonu został uczony pijar” Naum ański, powtarza bezkrytycznie sugestię o przyw ileju pijarów na w ydaw anie stałych gazet inform acyjnych i na podstaw ie znanej anegdoty um ieszcza pozbawienie pijarów ich przyw ileju w ydaw niczego pod r. 1740, w brew zresztą cytow anej przez siebie opinii Jerzego Ł o jk a 8.

Następnie om ówione zostały kolejno: „Gazeta W arszawska” ks. S. Łuskiny, „Gazeta Narodowa i Obca” oraz inne pism a obozu patriotycznego („Dziennik H andlow y” z mylną datą założenia, „Gazeta Rządowra” F. K. Dmochowskiego) i zanik prasy wraz z upadkiem Rzeczypospolitej. Pod koniec pierw szej części książki (s. 78—80) w pleciono luźne inform acje o ciężkich dla „Gazety W arszaw skiej” i „Gazety Korespondenta W arszawskiego i Zagranicznego” latach 1796—1806.

W porównaniu do rów nież popularnej, ale ze znaw stwem napisanej książki Łojka — u G iełżyńskiego analogiczne przedstaw ienie prasy osiem nastow iecznej w ygląd a zbyt ubogo. Główne etapy rozwoju tej prasy, dorobek publicystyczny Sejm u Czteroletniego i dziennikarstwo insurekcji k ościu szk ow sk iej9, n ie zostały tu odpowiednio w yeksponow ane. O K uźnicy K ołłątajow skiej taka wzm ianka: „W przeddzień Sejm u Czteroletniego publicystyka nie m ogła już pom ieścić się w szczupłych czterokartkowych zeszytach »Monitora* i znalazła inne ujście: w bro­ szurach, listach, polem ikach, pam fletach Kuźnicy K ołłątajow skiej” (s. 38). Tym zdaniem skw itow ana została działalność naczelnego zespołu publicystów epoki. Ani słow a o kam panii o w olność druku, o w p ływ ie prasy na kształtow anie opinii publicznej, o przełom owym znaczeniu roku 1794 dla roli i zadań prasy, itd. N aw et takie fakty, jak w prow adzenie cenzury prew encyjnej w r. 1784, zniesienie przez Sejm Czteroletni, 8 stycznia 1791, m onopolu na w ydaw anie pism periodycznych, ukazywanie się codzienne „Gazety R ządow ej” od lipca do listopada 1794, nie zostały zakom unikowane. Cóż dopiero okoliczność, że pierw szy dodatek nadzwyczajny w prasie polskiej ukazał się 18 lipca 1809 w „Gazecie W arszawskiej”, z powodu zajęcia Krakowa przez w ojska księcia Józefa Poniatow skiego.

Znacznie lepiej, w szechstronniej i pełniej, w ypadło przedstaw ienie prasy w okresie K rólestw a K on gresow ego10, stanow iącym n iew ątpliw ie osobny etap w rozwoju prasy w arszaw skiej. Układ jest nadal dowolny, jakby przypadkowy. Nadal brak tła ogólnego. Niektóre ustępy istnieją poniekąd same dla siebie, nie w szędzie znać lin ię rozwoju, postępu, w szystko zlew a się w jeden w ątek narracji na poły felietonow ej, na poły kronikarskiej.

8 J. Ł o j e k , Dziennikarze i prasa w W arszawie w XV III wieku. W arszawa 1960. Por. recenzję J. S z c z e p a ń c a („Pam iętnik L iteracki”, 1962, z. 2, s. 531— 536).

9 Jest ono przedm iotem dwóch rozpraw doktorskich: K. D r e w n o w s k i e g o z r. 1913 (fragm ent pt.: Dziennik arstw o polskie za czasów powsta nia k ośc iu szkow ­ skiego. „Przegląd H istoryczny”, 1936, s. 184—245) i I. P r ó c h n i c k i e g o z 1960 (fragm ent pt.: „Gazeta R z ą d o w a ” — organ p ra so w y re wolu cji 1794 r. „Prasa W spół­ czesna i D aw na”, 1958, nr 2, s. 103—129; por. też „Wiadomości H istoryczne”, 1959, s. 341—356).

10 Autor książki nie mógł skorzystać z opracowania: A. K o w a l s k a , W arsza­ w a literacka w okresie przeło mu kulturalnego. 1815—1822. Warszawa 1961.

(8)

Część 2 zaczyna się od porównawczej charakterystyki „Gazety W arszaw skiej” i „Gazety Korespondenta W arszawskiego i Zagranicznego”, ich ożyw ienia przez użycie znanych już zresztą form publicystyki politycznej oraz nowego rodzaju dziennikarskiego: felietonu. Przy sposobności stwierdzono na s. 103, że listy były w dawnej R zeczypospolitej ulubioną form ą publicystyczną. Czemuż nic bliższego o nich nie dow iedzieliśm y się w poprzedniej części książki, na w łaściw ym m iejscu? Brak inform acji, kim był ów now y felieton ista G. M. W itowski, choć zacytowana rozprawa o nim pióra A. K ow alskiej.

R óżnicow anie się prasy ówczesnej zadem onstrowano na przykładzie w zn ow io­ nego „Pam iętnika W arszaw skiego”, „Pam iętnika Zagranicznego” i — „Gazety W iejskiej”. N ajw ięcej m iejsca zajął z kolei słusznie B. Kiciński, jako inicjator, nowator, pionier nowych dróg rozw ojow ych prasy warszaw skiej. Pokazany tu został wraz ze w spółpracow nikam i i na tle w spółczesnych grup literackich, nie tylko m iejscow ej, lecz i krzem ienieckiej, ryw alizujących z sobą. R ów nolegle do utrzym ywanego przez K icińskiego ciągu tygodników om ówiono jego w ysiłk i około w ydaw ania niezależnego pisma codziennego oraz starcia z cenzurą. U stępy po­ św ięcone K icińskiem u należą do najlepszych w książce.

Prasa pow stania listopadow ego scharakteryzowana na s. 210—226 z taką trafną uwagą ogólną: „Nigdy jeszcze prasa w arszaw ska nie doszła do takiego rozkw itu pod w zględem ilościow ym i jakościow ym , jak podczas dziew ięciu m iesięcy po­ w stania listopadow ego. Fakt ten raz jeszcze potw ierdził prawdę, że tylko w w a­ runkach pełnej w olności politycznej — zewnętrznej i w ew nętrznej — może rozwijać się czasopiśm iennictwo i że w szelk ie ograniczenia suw erenności narodowej lub sw obody obyw atelskiej uniem ożliw iają rozwój prasy i skazują ją na w egetację” (s. 227).

Okres paskiew iczow ski, p iętnastolecie następujące po powstaniu, jest szczegól­ nie brzem ienny dla prasy, poniew aż w ów czas w łaśnie — mimo tak niesprzyjają­ cych w arunków politycznych — dokonała się reform a dziennikarska, pierw sza na ziem iach polskich śm iała próba m odernizacji prasy, dostosowania jej do w zorów zachodnich. Zwłaszcza prasa francuska stała się odtąd dla dziennikarstw a w ar­ szaw skiego natchnieniem i przykładem do naśladow ania, poważnie też zaciążyła na m etodach redakcyjnych, na technice dziennikarskiej u .

U padek prasy po klęsce narodowej nie był całkowity: zostało jednak pięć dzienników, co prawda n iew iele w artych, z których utrzym ały się trzy. Trafnie zostały przedstaw ione przem iany prasow e w m artwej atmosferze. Na tle po­ w szechnej m onotonii i drętw oty w tej dziedzinie tym silniej odbija „Dziennik W arszaw ski” i kierownicza w nim rola odegrana przez H. R zewuskiego. Z należytą w yrazistością scharakteryzowano nie tylko jego samego, ale i jego redakcyjną ekipę, oceniono jego w steczną publicystykę, om ówiono w alk ę konkurencyjną „Dziennika W arszaw skiego” z „Gazetą W arszawską”, ukazano jako odzw ierciedle­ nie epoki „Gazetę Codzienną” z jej bezbarwnością. Dalsze losy „Dziennika War­ szaw skiego” bez R zewuskiego, jego sukcesorka: „Kronika W iadomości K rajow ych i Zagranicznych”, oraz zw ycięstw o „Gazety W arszaw skiej”, która się utrzym ała na placu mimo naw et swrego niespodziewanego antysem ityzm u — dopełniają całości żyw ego obrazu prasy w dobie paskiew iczow skiej.

Podobnie jak w poprzednim, tak i w tym okresie obraca się autor z w idoczną sw obodą, ujaw nia na każdej niem al karcie gruntowną orientację i znajom ość 11 Rzewuskiego zwano w spółcześnie „polskim Girardinem ”, ale nie zbadano do­ tąd w pływ ów francuskich na niego i na jego następców czy protegowanych, np. W.

(9)

574

H E C E N Z J E

przedmiotu. Można co do jego m etody m ieć daleko idące zastrzeżenia, trzeba jednak uznać kom petencję w zakresie zwłaszcza prasy codziennej lat 1815— 1859.

Zyskałaby ta część przez uwzględnienie m onografii M. Straszew skiej o czaso­ pism ach literackich lat 1832—1848. Gdyby autor znał polem ikę w yw ołan ą przez to stu d iu m n , nie bagatelizowałby (s. 126) udziału Brodzińskiego w czasopiśm ien­ nictw ie i zainicjowanego przezeń „Magazynu P ow szechnego”, od 1834 r. „Dzien­ nika U żytecznych W iadom ości”, który dopiero po nim objął L. R ogalski. U pom niał­ bym się też o w yraźne w yróżnienie Skim borowicza za jego aktyw ną, przodującą rolę w latach poprzedzających W iosnę Ludów. Skoro cytow any Korbut uważa „Przegląd N aukow y” za epokowy w naszym czasopiśm iennictwie, to nie można życiorysem E. D em bowskiego zastąpić charakterystyki ow ego pisma, o którym dow iadujem y się m niej niż o w spółpracy Dem bow skiego z periodykam i poznańskim i

(s. 247—249).

W zestaw ieniu z opisem osiągnięć prasowych R zewuskiego — m niej udany jest powierzchow ny ustęp poświęcony K raszewskiem u jako redaktorow i (s. 305— 314). Wkradło się tam kilka omyłek, m oże korektowych, i to w datach, o co zresztą m niejsza 13. W ażniejsze jest ujęcie sprawy. Znać luki w znajom ości literatury przedmiotu: cytow any cykl artykułów Chm ielow skiego z „Gazety P o lsk iej” z r. 1897 jest już przestarzały, dotyczy tylko działalności K raszew skiego jako redaktora „Gazety Codziennej” przed zmianą jej tytułu. Zresztą nawet tego źródła w iado­ m ości autor nie w yzyskał. Cytuje dalej korespondencję K raszew skiego z Kronen- bergiem w w ydaniu D ynow skiej, a nie sięgnął do powołanych tam przyczynków K. Bartoszewicza o Kraszewskim w latach 1861—1864 („Nowa R eform a”, 1912), oraz 0 stosunku K raszewskiego do Kronenberga („Kurier W arszaw ski”, 1912), prostują­ cych i uzupełniających w iele ważnych szczegółów.

R eorganizacja „Gazety Codziennej” dokonana przez K raszew skiego i nadanie pismu poziomu bezkonkurencyjnego w e w spółczesnej prasie polskiej, pozyskanie najw yższej na owe czasy liczby abonentów to etap drugi — po R zewuskim — w arszaw skiej reform y dziennikarskiej, należy w ięc uw ydatnić dokładniej cechy 1 elem enty tego zjawiska. Dopiero porównanie obu przedsięw zięć dałoby m iarę osiąg­ niętych rezultatów, które zapewniły prasie w arszaw skiej na długie lata przodow­ nictw o w obec obu pozostałych zaborów. Brak m onograficznego opracowania dzia­ łalności Kraszewskiego jako dziennikarza nie zwalnia historyka prasy w arszaw skiej od obowiązku należytego ośw ietlenia okresu jego redaktorstw a w „Gazecie Co­ dziennej”, jak też i od podania przyczyn w ysunięcia się tego dziennika na czoło prasy m iejscow ej i utrzymania jego zdobyczy.

O następstw ach w ycofania się K raszewskiego z redakcji „Gazety P olsk iej” czytam y nie bezpośrednio na s. 315, lecz dopiero dziesięć stronic dalej, co mąci w ątek i przejrzystość treści. Ustęp o Dwu nurtach prasow ych (s. 315—324), oficjal­

12 Zob. J. C h a ł a s i ń s k i , Z zagadnień historii k u ltu ry polskiej pie rw sz ej p o ło w y X I X wieku. (Z pow odu now ej publikacji In stytutu Badań Literackich Pol­ skiej A k a d e m ii Nauk). „Nauka Polska”, 1954, nr 1, s. 81—121. Por. też tegoż autora Jeszcze jedno nieporozumienie wokół liberalizmu. „Nauka P olsk a”, 1954, nr 3, s. 266—280.

13 Kraszew ski nawiązał kontakt z „Tygodnikiem P etersburskim ” w 1837, nie 1836, zerw ał z nim ostatecznie w 1850, nie 1846, przeniósł się do Żytom ierza 1853, nie 1850 (s. 306). Podróżował po Europie 1858, nie 1857—1858 (s. 307). K ierow nictw o stałe redakcji objął nie 1 sierpnia, lecz w połow ie w rześnia 1859 (s. 308). U m ow y z A. Lesznowskim form alnie nie zerwał (s. 307). Jego zastępcą w redakcji był E. S u 1 i с к i, a nie K. R u p r e c h t (s. 325).

(10)

nym i konspiracyjnym , traktuje o prasie podziemnej podczas powstania stycznio­ wego i zazębia się w prost o dalszy ustęp: D aw n ym i tory (s. 325—330), dotyczący zdarzeń w cześniejszych, a otw ierający ostatnią część książki, poświęconą już okresowi popow staniow em u.

Tu na czoło w ysun ięto ryw alizację dwóch „Kurierów” : W arszawskiego i Co­ dziennego, opisaną dość pobieżnie, mimo że reform ie „Kuriera W arszaw skiego” przeprowadzonej przez Szym anow skiego należało się więcej m iejsca, jako trzeciej — po R zew uskim i K raszew skim — próbie unowocześnienia i w zbogacenia treści dziennika dotąd brukowego, niesłychanie poczytnego, dostępnego nawet dla prze­ kupek, w oźniców i d z ia d ó w 14, prototypu dzisiejszej prasy ekspresowej.

Z kolei charakteryzuje autor dw a dzienniki w yrosłe „ze wspólnego pnia” (s. 338— 346) „Kuriera W arszaw skiego”, za jakie uważa „Kurier Poranny” i „W iek”. Nie podano tu, że Fryzę zorganizował i udoskonalił reporterkę u Szym anowskiego, że „Wiek” był pierwszym dziennikiem ilustrowanym w W arszawie, a redakcję zorganizow ał i do śm ierci swej (1885) prowadził Z. Sum iński. W ydawca dziennika K. Zalew ski nie był zięciem H. Lewestam a (s. 343).

Jako Pism a z różn ych parafii (s. 347—356), „Gazetę H andlową”, „Słow o”, „Dziennik dla W szystkich” potraktowano teraz mniej w ięcej jednakowo. Na tej podstaw ie przystępuje autor do odtworzenia Ch arakterystycznych cech prasy w a r ­ szaw skie j (s. 356—364), co się sprowadza do jej dość m echanicznej klasyfikacji, w ytknięcia zacofania technicznego i przygodnej statystyk i nakładów. Po sum a­ rycznym w yliczeniu czasopism ów czesnych aż po koniec w. XIX, w ym ienieniu około 80 tytu łów , dochodzim y do om ów ienia tygodników, podzielonych na „lew i­ cowe, praw icow e i centrowe, a raczej neutralne” (s. 364).

Na w stęp ie znam ienna uwaga ogólna: „O ile w arszaw skie pisma codzienne, zarówno konserw atyw ne, jak i liberalne, odznaczały się, z w yjątkiem jednego, spokojem i umiarem, tygodniki m iały na ogół charakter bojowy. Niektóre prze­ pełnione b yły polem iką, ze szkodą dla pozytywnej strony swego programu i... w ła ­ snego interesu. Te ciągłe kłótnie na łamach prasy periodycznej zniechęcały czytelników , zwłaszcza jeśli odbyw ały się wew nątrz grupy lew icow ej, szarpanej i tak ze w szystk ich stron przez cenzurę, organy prawicy i przemożne kołtu ństw o” (s. 364—365).

Półtorej strony poświęcone „Przeglądowi Tygodniowem u” — nadaw ałoby się do zacytow ania chyba jako curiosum. Zdawkowo w ypadły ogólnikowe, szablonowe inform acje o „Praw dzie” (2 stFony), o „Głosie” (strona), o „O gniwie” i dopiero po nich o „Tygodniku Ilustrow anym ” (2 strony, prawie w yłącznie o latach 1898— 1907). N astępnie o „W ędrowcu” (14 wierszy), o „Bluszczu” (11 wierszy), o „Kronice R odzinnej” (prawie 2 strony), o „Biesiadzie Literackiej” (16 wierszy) i na ostatek dopiero o „ N iw ie” (2 strony — ryczałtem o 42 latach jej istnienia).

D odane teraz om ów ienie Jeszcze d w u n owych dzienników (s. 379—388): „Kuriera P olsk iego” i „Gońca Porannego i W ieczornego”. Ustęp pt. S ytu acja ówczesnych dzie nn ikarzy (s. 389—394) dotyka trudności zawodowych jako źródła obniżenia poziom u prasy w tym okresie, eo jednostronnie tylko w yjaśnia stan z ostatnich dziesięcioleci X IX w ieku.

Zanim przejdziem y do kart poświęconych prasie w arszawskiej w obec perspek­ ty w y reform w yw alczonych rewolucją lat 1905—1906, trzeba stw ierdzić, że nad okresem pozytyw izm u autor ledw ie się przemknął i w ykazał podobny, a nawet

14 F. M. S o b i e s z с z a ń s к i, Rys h istory czn o-staty styc zn y w z ro stu i stanu m iasta W a r s z a w y od n ajd awniejszych czasów aż do roku 1847. W arszawa 1848, s. 268.

(11)

576

R E C E N Z J E

bardziej rażący brak przygotowania, co przy prasie naszego O świecenia, i rów nie chaotycznie a płytko się z nim „załatw ił”.

Wiadomo, że punktem środkowym , około którego skupiał się głów nie ruch um ysłow y w K rólestw ie i w jego sercu: W arszawie, po r. 1863, było czasopiśm ien­ nictw o. Prasa pozostała tam w ted y jedynym w łaściw ie organem polskiego życia publicznego. Pozytyw izm w yp ow ied ział się najpełniej w czasopiśm iennictwie. N a­ w et bez sam odzielnych badań źródłowych, w oparciu o istniejącą literaturę przed­ m iotu, można sobie wyrobić o tym w cale w szechstronne pojęcie. A popularyzator jest obowiązany poprawnie zdać spraw ę z obecnego stanu wiedzy.

Zwrot o w alce starej i m łodej prasy nie jest w książce G iełżyńskiego w ogóle użyty. S ław ieni przez Żerom skiego w Ludziach bezdom nych i w Przedwiośn iu publicyści, M. Bohusz (J. K. Potocki) i S. Krzemiński, w ym ien ien i są przez G ieł­ żyńskiego led w ie z nazwiska, podobnie L. Krzywicki, J. L. Popław ski, L. Strasze- wicz... O Świętochowskim dow iadujem y się znacznie m niej niż np. o F. S. Dm o­

chowskim , o J. Kenigu dużo m niej niż o K. Kuczu. Wśród tuzinów nic nie m ów ią­ cych nazwisk brak D. H enkiela i J. Tokarzewicza, serio natom iast i stosunkowo dokładnie potraktow any został przedsiębiorca prasow o-w yd aw niczy typu F. J. Gra- nowskiego.

Zebrało się dotąd 13 tom ów K ronik Prusa, a u G iełżyńskiego lakoniczna w zm ianka przy „Kurierze W arszaw skim ” (s. 334): „zakontraktowano K ron iki ty g o d ­ n iow e Prusa (1875) [...]”. O S ien kiew iczu czytamy: „Praca dziennikarska Sienkiew icza sprowadzała się do dawania co poniedziałek K r o n ik i ty g odn iow ej, podpisanej po­ pularnym już pseudonim em — L itw os” (s. 350). Tyczy się to „Słow a”, o w spół­ pracy w „Gazecie P olsk iej” głucho. A przecież cała publicystyka Sienkiew icza jest zebrana w Dziełach (wyd. J. Krzyżanowskiego).

Wobec tego rodzaju luk i tak pobieżnego potraktow ania „Przeglądu Tygod­ n iow ego”, „Praw dy” i „Głosu” — przestaje dziwić 14-w ierszow a notatka o „Wę­ drow cu”, bez wzm ianki o najchlubniejszym jego trzyleciu 1884— 1887, kiedy stał się sztandarowym organem naturalizm u. Brak charakterystyki „Biblioteki W arszaw­ sk iej”, „Ateneum ”, „Życia”, „Chim ery”...

N ie starczyło też m iejsca dla m niej może dziś znanych, w cale jednak nieobo­ jętnych dla dziejów nie tylko prasy, ale i kultury: „Pielgrzym a” E. Ziem ięckiej (gdy w ięcej niż 5 stron zajęły „roczniki dam skie” (s. 192—196) i dziw adła nadające się do panopticum prasowego (s. 196— 197)), „Świtu” (którego redaktorką była Konopnicka), „K łosów ”, „N owin” (1878—1882), pierwszego i jedynego dziennika pozytyw istycznego (ostatnim redaktorem był Prus), „Opiekuna D om ow ego” i „Gazety Św iątecznej” K. Prószyńskiego-Prom yka. N ie starczyło m iejsca na objaśnienie, czym był peter­ sburski „Kraj” E. Piltza, nazw anego „papieżem ugody” (s. 353) i W. Spasowicza, któ­ ry to „Kraj” podobnie należy do prasy Królestwa, jak ongiś „Tygodnik P etersbur­ sk i”.

Całkiem pom inięta została rów nież prasa socjalistyczna przed rokiem 1905. Sko­ ro autor poinform ował o prasie tajnej powstania styczniow ego, to czemu zignoro­ w a ł tajną prasę rew olucyjną w zaborze rosyjskim doby popow staniowej? Czy ze w zględu na m iejsce druku? N aw et „Robotnik” nie jest w ym ieniony. Nie figuruje też pierw szy i jedyny przed r. 1905 legalny organ socjalistyczny w W arszawie, „Ty­ godnik Pow szechny” (1890— 1891), który zresztą w poprzedniej fazie swego istn ien ia godnie w spółzaw odniczył z „Tygodnikiem Ilustrow anym ” oraz „Kłosami” i zasłu­ giw ał na zestaw ienie z nimi.

Uderza w ogóle znaczna i niezrozum iała dysproporcja m iędzy drobiazgowością opracowania w cz. 2 i 3, a skrótam i i przem ilczeniam i stosow anym i w cz. 4, gdzie

(12)

ani prasa codzienna, ani tym bardziej czasopiśm iennictw o nie otrzymały ani w łaś­ ciwych w ym iarów , ani należytego ośw ietlenia.

Wśród inform acji — nieścisłych zresztą — o „Kronice Rodzinnej” na s. 375 za­ pomniano o tej, która ją założyła i przez 28 lat prow adziła: A. Borkowskiej, pierw ­ szej zawodowej redaktorce w W arszawie 15. Tak sam o nie znajdujem y wśród z górą tysiąca nazw isk w książce obu pierw szych zaw odow ych naszych dziennikarek: B. N eufeldów ny i E. Ż m ijew skiej (rozpoczynających działalność w latach 1882—1883).

Lepiej uwidocznione zostały przem iany dokonane *w codziennej prasie w ar­ szawskiej pod w pływ em w ydarzeń 1905 r. i pierw szej rew olucji w Rosji. W prawdzie i tu nie ustrzegł się autor chaotyczności, zebrał jednak szereg w iadom ości intere­ sujących i zaczerpniętych z pierwszej ręki. Teraz dopiero uw zględnił w reszcie jawną prasę socjalistyczną w postaci „Kuriera C odziennego” i „Trybuny L udow ej”. W charakterystyce „Ogniwa” (s. 370—372) należało dodać, że tygodnik ów w r. 1905 otwarcie zdeklarował się jako socjalistyczny i u m ieścił w nagłów ku hasło: „Proleta­ riusze w szystkich krajów łączcie się!”, a za artykuł Z. Nagórskiego: „Czas uderzyć w strunę drugą — w czynów stal!” został najp ierw adm inistracyjnie, potem zaś sądownie zaw ieszony.

W zmiankę o „Roli” (s. 365) i jej redaktorze, Janie' Jeleńskim (s. 411—414), można było uzupełnić inform acją, że zdem askow ał jego obłudę i dwulicow ość W. Siero­

szew ski w „Tygodniku Ilustrow anym ” (1898, nr 47 n.), po czym I. M atuszewski stw ierdził tamże: „Mamy prawo uważać »Rolę« za nieboszczyka, który skończył już sw ój żyw ot społeczny”. A warto przypom nieć, że „Prosto z m ostu” przeciw staw iło w 1939 r. tego K atylin ę prasy w arszaw skiej — Św iętochow skiem u, jako „posła Prawdy praw dziw ej”... W dziejach w alk i liberalizm u z obskurantyzmem zapisała się — izolow ana co prawda — „Rola” bardzo sm utnie.

Opisem rozbudzenia się solidarności zaw odow ej i założenia Tow arzystw a Li­ teratów i D ziennikarzy zam yka autor sw e w yw od y dość nagle i nieoczekiw anie, a w zakończeniu pisze: „om ówienie tych lat [1907—1914] przekroczyłoby ram y jed­ nej książki. Są to dzieje m oże zbyt nam jeszcze w spółczesne, by kusić się o ich sy­ stem atyczne ujęcie. Zostaw m y młodszym historykom prasy pole do kontynuow ania, a także uzupełniania i prostow ania m im ow olnych om yłek i przeoczeń” (s. 470).

Trudno się z tym zgodzić. K siążkę sporych przecie rozmiarów trzeba było za­ w czasu tak rozplanować, by zm ieściły się w niej i lata bezpośrednio poprzedzające I wojnę, zw łaszcza że — jak sam autor przyznaje — zm iany w tedy dokonane w pra­ sie były natury drugorzędnej i nie w płynęły na oblicze ideow e m iarodajnych dzienników. Opatrzone przez G iełżyńskiego posłow iem Wspomnienia starego dzien­ nikarza w arszaw skiego K. Pollacka (1961) zaw ierają tyle m ateriału do tych w łaśn ie lat 1901—1914, że dostarczyłyby niejednej pożytecznej w skazów ki przy opracowaniu okresu przejściowego m iędzy rew olucją a w ojną, zostały zaś w ydane znacznie sta­ ranniej niż książka G iełżyńskiego.

W ybitny przedstaw iciel odchodzącego pokolenia dziennikarskiego spraw ił swym zarysem prasy w arszaw skiej zawód dlatego nade w szystko, że w kronikarskiej nar­ racji zagubił perspektyw ę historyczną, że nie um iał spojrzeć na ogólnokulturalną rolę czasopism i dzienników z punktu w idzenia historyka. Zadow olił się sam ą fak­ tografią, suchym opisem rejestrującym , co nie daje oczyw iście pojęcia o rozwoju historycznym . W powodzi nazwisk, tytu łów i dat, nie rozróżniając rzeczy w ażnych od nieważnych, unikał syntetycznych sform ułow ań i w łasnych sądów o osobach

15 J. L e s k i e w i c z (W arszaw a i je j in telig en cja po powsta niu sty czn io w ym . 1864— 1870. W arszawa 1961, s. 117) podaje, że w ted y było zawodowych dziennikarzy led w ie 20.

(13)

578

R E C E N Z J E

i dziełach. Spoza gęstw iny drzew nie widać tutaj po prostu lasu. Ani jednej nie znajdujem y charakterystyki, która by portretowała bądź danego publicystę, bądź typ dziennikarza w ogóle 16. Encyklopedyczne inform acje o poszczególnych ludziach pióra nie zastąpią ich charakterystyki, tak jak schem atyczne opisy w yglądu i za­ wartości pism nie zastąpią ich m erytorycznej oceny. Niezbędne jest w szędzie dla pełni obrazu tło historyczno-kulturalne, specyfika środow iska i rozpatrzenie warun­ ków polityczno-społecznych, doniosłych dla egzystencji, sw obody i m ożliwości działania prasy.

O opanowaniu literatury przedmiotu trudno m ówić. K onstrukcja pozostawia w iele do życzenia. Środkowe partie pracowitej, przeładowanej szczegółam i i n ie­ rów nom iernie ujętej książki świadczą korzystnie o um iłowaniu przedmiotu, for­ m alnej znajomości dużej części materiału, o przeoraniu znacznego obszaru w ar­ szaw skiej prasy codziennej, kosztem niestety czasopiśm iennictwa, zwłaszcza dru­ giej poł. X IX wieku. Do pragm atycznego objęcia całokształtu ogrom nego tem atu w historycznym sensie zbrakło już sędziwem u autorowi sił i przygotowania. Wobec jednak braku innych opracowań i w ogóle podręcznika historii prasy — przygodni recenzenci chętnie stosują „taryfę ulgow ą” w obec książki n iew ątp liw ie potrzebnej, a napisanej gładko, potoczyście, przystępnie i z rutyną publicystyczną 17

C zesła w Lechicki 1(5 Pod tym względem godne uwagi są sylw etki dziennikarzy, zawarte w cz. 2 W. G o m u l i c k i e g o W arszaw a wczorajsza (Warszawa 1961), lub sylw etk a Keniga w Cz. J a n k o w s k i e g o Na marginesie literatury,. Szkice i w r a żen ia (Kraków 1906, s. 50—83).

17 O niestaranności w ydania św iadczy indeks czasopism w spom nianych w tek ­ ście. Przy jednych pismach podano redaktorów, przy innych nie, lub tylko niektó­ rych i z reguły wcześniejszych. „Bluszcz” redagowała M. Ilnicka do śmierci (1897), a pismo w ychodziło do 1939 i m iało jeszcze kilku redaktorów, m. in. M. G aw alew i- cza i S. Podhorską-Okołów; „Bibliotekę W arszawską” redagow ał K. W. Wójcicki do 1879, nie 1878, po nim kilku redaktorów, m. in. D. H enkiel; „Czas” założony w 1848, nie 1849; „Biesiadę Literacką” redagował W. J. M aleszew ski od początku do 1906 (s. 478). „Gazeta W arszawska” wychodziła nie do 1906, lecz do 1935 (s. 483). „Głos N arodu” założony w 1893, nie 1892, organem kurii biskupiej był dopiero od 1936, jego drugi redaktor nazyw ał się K. Ehrenberg, nie Erenberg (jak w tekście i skoro­ w idzu, s. 484). „K łosy” to tygodnik, nie m iesięcznik (s. 485). „Kronika Rodzinna” dw ukrotnie zawieszona: 1897—1898 i 1907—1912 (s. 486). „Przegląd Poznański” ks. J. K oźmiana (do 1865) pom ieszany z „Przeglądem Poznańskim ” W. Rabskiego ok. 30 lat późniejszym ; „Przegląd W szechpolski” nie w ychodził nigdy w W arszawie; R. D m ow ski nie był jedynym redaktorem; nie podano, kiedy zaw ieszone zostało pismo; „Rachunki” K raszewskiego nie w ychodziły do 1878 (s. 494). „Rok” poznański m iał tytu ł pełniejszy; „Ster” redagowała P. R einschm idt-K uczalska, nie R. K uczal- ski; autor wspom ina „Ster” warszaw ski, z lat przed I w ojną św iatow ą, a nie lw o w ­ ski (s. 495). „Tydzień” K raszew skiego w Dreźnie nie był rocznikiem , lecz tygodni­ kiem (s. 496).

Z lapsusów głów nego tekstu notujem y jeszcze, że „Gazeta W arszawska” prze­ trw ała około 200 lat (s. 60), że S. Lew ental przyjął chrzest w krótce po nabyciu „Ku­ riera W arszaw skiego” (s. 438), gdy w rzeczyw istości nastąpiło to po 13 latach. Zbyt serio potraktowany też blu jf reklam ow y przy powstaniu „Gońca Porannego i W ie­ czornego” (s. 384).

N a książce nie figuruje redaktor i nie wiadomo, kto w PWN w ziął za nią naukową odpowiedzialność.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lastly, in the Den Bosch case study, we look at a city with regional relevance and show that the model is unable to capture both the regional relevance, and

cyw il, w ęgierskiego). czechosłow ackiego)... P ow ołany przepis

W rozwoju kultury europejskiej te dwie skrajne tendencje ścierały się ciągle ze sobą, czego wyrazem były wciąż zmieniające się przepisy o ustroju adwokatury

W zasadzie czynność przeszukania, aby była prawnie skuteczna, powinna być dokonana po wydaniu postanowienia o wszczęciu postępowania przygotowawczego. Od tej zasady

Dlatego też w razie nowelizacji postanowień normujących ustrój adwokatury wydaje się celo­ we wprowadzenie następującego przepisu: „Należności członków

W naradzie udział wzięli: prezesi Sądu Wojewódz­ kiego i Sądu Rejonowego, przedstawi­ ciele Prokuratury Wojewódzkiej i Re­ jonowej oraz Rady Adwokackiej w

Nidfco bardziej skorftplikowâne jest (rozstrzygnięcie sytuacji, w której sąd wzho- wieiiiowy musiałby orzekać nie tylko im Innej podstawie niż wskazana we wniosku

W niektórych okresach rola obrony była większa, w innych mniejsza, żadna jed­ nak epoka nie mogła się bez niej obejść.. A rola ta była tym większa, im