• Nie Znaleziono Wyników

Irmina Śliwińska (19 grudnia 1900 - 20 lutego 1967) [nekrolog]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Irmina Śliwińska (19 grudnia 1900 - 20 lutego 1967) [nekrolog]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Alodia Kawecka-Gryczowa

Irmina Śliwińska (19 grudnia 1900

-20 lutego 1967) [nekrolog]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/3, 317-323

(2)

(19 g ru d n ia 1900 — 20 lutego 1967)

W szeregach osób zw iązanych z In sty tu te m B adań L iterack ich po­ w sta ła now a, d o tk liw a lu k a. Po kilk u dn io w ej zaledw ie chorobie 20 lu te ­ go 1967 zm arła Irm in a Ś liw ińska. Im ię jej d obrze było znane w św iecie b ib lio tek arsk im i w śród pracow ników , k tó ry ch dziś nauczyliśm y się nazyw ać d o k u m en talistam i. N ależała w ięc do te j rzeszy, co w cichym , często bezim iennym tru d z ie grom adzi cegiełki na fu n d am en ty , aby inni — znakom itsi i głośni — m ogli na nich wznosić efektow ne i p iękne budow le.

N ieu ch ro n n y człow ieczy los p rzery w ając to życie nie b y ł całkiem b ezlitosny. Z d w u zadań, jak ie sta n ę ły przed Irm in ą Ś liw ińską po w o j­ nie, jedno, w yhodow ane w n ajg o rętszy m m arzeniu, zostało spełnione w zupełności: jed y n a córka, osierocona przez ojca w czasie pow stania, skończyła stu d ia w yższe i znalazła swe m iejsce w w y b ra n y m zawodzie. N a ty le starczy ło życia pan i Irm in ie. D rugie zadanie, k tó rem u Śliw ińska pośw ięciła w iele la t tru d u , m y śli i wiedzy, zbliżało się już ku końcow ej realizacji. A le w łaśn ie w ted y , gdy zaczął prześw ityw ać k res długich, żm u dn ych prac, gdy gąszcza w ielkich k a rto te k i m ateriałó w p rzeo b rażały się w gotow e m aszynopisy, a u to rk a ich k sz ta łtu w ydaw niczego już nie doczekała. M owa tu o p racach nad B ibliografią lite ra tu ry p o lskiej „N ow y

K o r b u t”, o ty m ogrom nym przedsięw zięciu, k tó re pow stało w r. 1950

z in ic ja ty w y P ań stw o w eg o In s ty tu tu W ydaw niczego i zostało z a tw ie r­ dzone uch w ałą K o m itetu M inistrów do S praw K u ltu ry , a k tó re popro­ w adziło grono badaczy pod kierow n ictw em K azim ierza B udzyka.

Ja k k o lw ie k „N ow y K o rb u t” przez długi okres d ziałał n a sam oistnych zasadach (p rzy sp ecjaln y ch dotacjach), zw iązany b y ł jed n ak personalnie i lokalow o z In s ty tu te m B adań L iterackich, w o statn ich czasach wcho­ dząc n a w e t w jego ra m y organizacyjne. T u ta j w ięc sta ło biu rk o p a n i Irm in y , tu u p ły n ęło przeszło 16 la t jej życia. W ro k u 1950, zaproszona przez K. B udzyka, zn alazła się w K om itecie R ed akcy jny m przygotow

(3)

u-318 Z M A R L I

jącym now e w y danie L itera tu ry polskiej G a b rie la K o rb u ta. T rafn y m w yborem pow ierzono jej o p raco w an ie „ to m u ” — w ty m bow iem czasie m ów iło się jeszcze o „to m ach ” o d p o w iad ający ch k aż d y określonej epoce w dziejach naszej lite r a tu r y — o b ejm u jąceg o o k res ro m an ty zm u . J a k wiadom o, owe „to m y ” rozro sły się z czasem do 3 i 4 w olum inów .

P rzy d zielo ny p an i Irm in ie n ie w ie lk i i n iezb y t do p ra c bibliograficz­ nych zapraw ion y zespół nie m ógł w y konyw ać b a rd z ie j sam odzielnych zadań. R ed ak to rk a n ie ty lk o w ięc k iero w a ła p rac ą m a ją c „do o b ró b k i” ogrom ną „m asę” piśm ienniczą, ale m u sia ła uczyć, instru ow ać, pom a­ gać; w zięła p o n ad to n a siebie p rzy g o to w a n ie d u żych p a rtii tego „p rze­ w odnika bio-bibliograficznego” .

Nie było d la nikogo taje m n ic ą, że m o n u m e n ta ln e dzieło zw ane „N o­ w y m K o rb u tem ” (jak w szy stk ie jem u podobne) podlegało w tra k c ie gorących dy sk u sji w ew n ętrzn y ch , i jeszcze bard ziej b u rzliw y c h z ud zia­ łem zainteresow anych sp ecjalistó w spoza K o m ite tu R edakcyjnego — różnym flu k tu acjo m . O d b ijały się o n e w zm ianach d o ty czący ch zakresu, doboru m ateriałó w oraz w m eto d ach p racy , uk ładzie bibliografii, form ie zapisu.

W ysuw ane przez n iek tó ry ch uczonych p o stu la ty daleko idącego p rz e ­ kształcenia „starego K o rb u ta ” w k ie ru n k u o b szern iejszych info rm acji h istorycznoliterackich, a zatem n a coś w ro d za ju podręcznika, skłoniło red a k to ra naczelnego i jego w sp ó łp raco w nikó w do ogłoszenia w 1954 r. próbnego, dysk usyjn eg o tom u p t. Bibliografia literatu ry polskiej okresu Odrodzenia. (M ateriały) , k tó re g o zaw arto ść m iała z jed n e j s tro n y p rze d ­ staw ić ten d en cje rozszerzające w m y śl założeń red a k c ji, z d ru g ie j zaś — w ykazać p rzy pom ocy n iek tó ry ch a rty k u łó w konieczność zrezygnow ania z n ad m iern y ch am bicji. N iem n iej je d n a k w z ra sta ją c e w y m ag an ia i szyb­ k i rozwój n a u k i o lite ra tu rz e zm u szały do zm ian y zasad p rzy ję ty c h n a progu działalności i pro w ad ziły n ieu c h ro n n ie do zw iększenia o b ję­ tości dzieła.

Te ogólne ten d en cje o raz osobiste dośw iadczenie Irm in y Śliw ińskiej, coraz bogatsze w m iarę u p ły w u czasu, o d d ziały w ały ta k ż e n a koncepcję pow ierzonego jej tom u „ ro m a n ty c z n e g o ” . P rz ed e w sz y stk im z jej in icja­ ty w y przeprow adzono ro zleg łą k w e re n d ę w p oszu k iw an iu spuścizn rękopiśm iennych i k o resp o n d en cji pozostałych po a u to ra c h „je j to m u ” . J e j też zaw dzięcza ta część „N ow ego K o rb u ta ” w iele in fo rm a c ji o p ie r­ w odrukach, o szczegółach u k ry ty c h w d aw n y ch czasopism ach czy zapo­ m nianych p u blikacjach.

Pierw szym owocem tru d ó w Ś liw iń sk iej b y ła książka: Adam M ickie­ wiczZarys bibliograficzny, o p rac o w an a w espół z W andą Roszkowską i S tanisław em S tupkiew iczem (1957). Choć w y o d ręb n io n a z „Nowego

(4)

K orbuta”, powstała przecież na tym warsztacie. Podobną monografię, poświęconą J. I. K raszewskiemu, ogłosił ten sam zespół, ale już jako tom 12 wielkiego dzieła. Tyle że h ierarchia nazwisk autorskich uległa przesunięciu, ponieważ redakcję tego tom u objął od r. 1960 S. Stup- kiewicz.

Jednocześnie biegły prace nad całością „Rom antyzm u”, Ich stan zaawansowania mógł już cieszyć autorów : tom 1 znajdował się pod prasą, (redaktorka na cztery dni przed śm iercią była w PIW -ie i przepro­ wadzała korektę wraz z S. Stupkiewiczem), pozostałe dwa tomy czekały w maszynopisie na swą kolejkę wydawniczą.

I r m i n a Ś l i w i ń s k a

Oprócz osiągnięć typu bibliograficznego z nazwiskiem Śliwińskiej w iąże się dorobek edytorski. Przygotow ała cztery tom y wyboru prozy K o nopnickiej1. Zainicjowała publikację pism Edwarda Dembowskiego, k tó re ukazały się pod redakcją A. Śladkowskiej i M. Żmigrodzkiej (W arszawa 1955). W iele tru d u w łożyła też w opracowanie spuścizny po H enryku Kamieńskim, którem u to w ydaniu patronow ał W. Kula, autor w stępu 2. Ta praca była jej szczególnie bliska, ponieważ stanow iła

nieja-1 M. K o n o p n i c k a , Pism a w ybran e. Pod redakcją I. Ś l i w i ń s k i e j (pro­ za) oraz S. R. D o b r o w o l s k i e g o (poezja). T. 1—7. W arszawa 1951— 1952.

8 H. K a m i e ń s k i , P am iętn ik i i w izeru n k i. Z rękopisu przygotowała do druku i przypisam i opatrzyła I. Ś l i w i ń s k a . W rocław 1951.

(5)

320 Z M A R L I

ko dziedzictw o po m ężu, Leonie Śliw ińskim . O n to rękopisy K a m ie ń sk ie ­ go odnalazł i o pracow yw ał przed w ojną.

Irm in a Śliw ińska nie m iała żadnego ty tu łu naukow ego, chociaż ukończyła polonistykę n a U niw ersytecie W arszaw skim . Co sp raw iło za ­ tem , że pow ierzono jej odpow iedzialne obow iązki re d a k to ra jedneg o z w ielkich działów „Now ego K o rb u ta ” ?

N a te re n ie IBL oraz w k ręgach zap rzy jaźn io n y ch osób u w ażan o pa n ią Irm in ę za chodzącą encyklopedię. G dy zaw odziła pam ięć, g d y szukało się jakichś wiadom ości, w y starczało zapytać p an ią Irm in ę . W tedy podnosiła do góry okrąg łą bró dk ę i p rzy m y k a ła jasn e o rze­

chow e oczy. Po chw ili sypała d atam i, ty tu ła m i książek, n azw isk am i. K o n su lta c je te kończyły się zazw yczaj drobnym , p ełn y m ro zb aw ienia, a zarazem jak b y lekkiego zaw stydzenia, śm ieszkiem , że oto w ta k i dziw ­ ny, może czarodziejski, sposób odbija się w szystko w jej n iezw ykłej pam ięci.

J e j eru d y c ja m iała atoli sw e korzen ie nie ty lko w p rzyrodzonej s p ra w ­ ności kom órek mózgowych, w sp ierała się zarazem na rozległej le k tu rz e i rze teln y c h stud iach . Przez jej ręce p rze p ły w a ły bow iem bezcenne m a te ­ ria ły literack ie, w znacznej m ierze — rękopiśm ienne. Podbudow ę sw ej w iedzy Śliw ińska zdobyła w okresie bibliotekarzow ania,, okresie, k tó ry sta n o w ił osobny rozdział jej istnienia, w yp rzed zający ten spod znaku

„ K o rb u ta ” .

K ró tk ą o nim relację w ypadnie poprzedzić kilkom a d a n y m i biog ra­ ficznym i. Irm in a ze S zw anderów Ś liw ińska u ro dziła się 19 g ru d n ia 1900 w Sew astopolu. S tu d ia polonistyczne na U n iw ersytecie W arszaw skim zakończyła egzam inem nauczycielskim w ro k u 1930. Za czasów s tu ­ denck ich rozpoczęła p racę zawodową w W ydziale B ibliotek M inisterstw a W R iO P (od 1 czerw ca 1924). K ierow nik W ydziału, S tefan Dem by, organizow ał wówczas B ibliotekę N arodow ą, toteż m łoda polonistka speł­ n iała różne z ty m zw iązane fu n k cje i d ostąpiła tego zaszczytu, że kiedy w 1928 r. ową placów kę form alnie pow ołano do życia, została pierw szą je j etato w ą pracow niczką. Przeszedłszy różne działy, zajęła się w reszcie rękopisam i, z k tó ry m i odtąd m iała się nie rozstaw ać przez w iele lat, sta ją c się z czasem jed n y m z najlepszych w Polsce rękopisoznaw ców . J e j dom eną w B ibliotece N arodow ej b yły tzw . ręk o p isy nowsze (tj. z XIX i X X w.), n ap ły w ające z d aró w i k u p n a — początkow o opracow yw ane w espół z M arią D anilew iczow ą, a później oddane praw ie w yłącznie opie­ ce Irm in y Śliw ińskiej.

T rzeba przypom nieć, że w a rszta t, k tó ry jej pow ierzono, zy sk ał w y­ jątk o w ą ran g ę. P ow ró t B iblioteki Z ałuskich ze Zw iązku Radzieckiego (na m ocy tr a k ta tu ryskiego), n a p ły w cennych kolekcji em igracyjnych

(6)

(z R ap ersw ilu i B atignolles) spraw iły, że ich spadkobierczyni — B iblio­ tek a N arodow a w zakresie sw ych zasobów rękopiśm iennych starszy ch (rew indykatów ) i now szych w ysu n ęła się od razu na czoło w szy stk ich po krew n ych in sty tu c ji w Polsce. Dzięki p a sji k olekcjonerskiej Dem bego, pierw szego jej d y re k to ra , p o p a rte j znacznym a u to ry te te m w społeczeń­ stw ie, zbiory p o m nażały się w ielom a niezw ykłej w artości n a b y tk a m i3. P od ty m w zględem B ib lio tek a p rzeżyw ała wówczas swój „złoty w ie k ” . Dla Ś liw ińskiej, w spółuczestniczki ro zk w itu placów ki, z k tó rą po łączyły ją serce i praca, był to zarazem najszczęśliw szy okres w życiu o so b isty m : — o p ro m ienio n y m łodością, uczuciem człow ieka o w ysokich w arto ściach in te le k tu a ln y c h i m o raln y ch 4, n arodzinam i córeczki W andzi.

W yrazem p u b lik a c y jn y m zajęć rękopisoznaw czych sta ły się d w a zeszyty pow ielonego in w e n ta rza n a b y tk ó w 5, przygotow ane raz e m z M. D anilew iczow ą. Żałow ać w ypada, że m im o zapow iedzi nie u k a z ały się dalsze. In w e n ta rz e te bow iem stanow ią n iem al je d y n y ślad tego, co B iblioteka N arodow a posiadała z zakresu w. X IX i XX, a co zaginęło czasu w ojny. M iała też p an i Irm ina sw oją cząstkę w pracach n ad k a ta ­ logiem rękopisów rap ersw ilsk ich 6. W arto wspom nieć, że już w ty m czasie Ś liw ińsk a przy g oto w y w ała re je s tra c ję ogrom nej spuścizny po K ra sz e w ­ skim , w zw iązku z czym odb y ła podróż naukow ą do K rakow a i Lw ow a.

W ierna w dob rych — nie opuszczała sw ej in sty tu c ji i w złych jej losach. W e w rześn iu 1939, zostaw iając w dom u kilkum iesięczne dziecko, chodziła w czasie bom b ard o w an ia w A leje Ujazdow skie, do C e n tra ln e j B iblioteki W ojskow ej (tam zdeponow ano „now sze” ręk o p isy BN), ab y m im o złam an ej rę k i pom agać p rzy pakow aniu i zabezpieczaniu zbiorów . P rzez całą o k u p ację opiekow ała się nadal sw ym działem , uczestnicząc w jego pom nażaniu, k tó re było w cale znaczne. W płynęły w te d y ta k cenne kolekcje, jak ogrom na korespondencja Sam uela D icksteina, p a ­ p ie ry po A urelim D rogoszew skim , Lucynie K otarbiń sk iej, 5 te k a u to ­ grafów S tan isław a A u g usta i wiele, w iele innych, a przede w szy stk im zbiór Z enona Przesm yckiego łącznie z archiw um „C h im ery ” (około 5000 listów), k tóreg o opracow anie zajęło p arę lat.

Ś liw ińska chro n iła także m a n u sk ry p ty tu ż przed pow staniem , k ied y

8 D la p rzyk ład u w y sta r c z y w y m ie n ić choćby a u to g ra fy W y sp ia ń sk ieg o n a b y te od pp. C h m u rsk ich , S ie n k ie w ic z a , B eren ta, ręk o p isy i lis ty S. P rz y b y sz e w sk ie g o , z b io ry J. K o rze n io w sk ieg o , J. K allen b ach a, K. W óycick iego, J. Ł e p k o w sk ie g o , Z. W olsk iego, ogrom n ą k o le k c ję J. I. K raszew sk iego.

4 P ię k n e w sp o m n ie n ie p o św ię c ił L eo n o w i Ś liw iń sk ie m u T. M a k o w i e c k i („ P a m iętn ik L ite r a c k i” 1946).

5 R ę k o p is y . N a b y t k i i dary. W arszaw a 1934, 1935.

6 K a t a l o g (t. 2) p r z y g o to w a n y przez A. L e w a k a i H. W i ę c k o w s k ą w y ­ sz e d ł w 1938 roku.

(7)

3 2 2 Z M A R L I

część zasobów rękopiśm iennych pakow ano i zabezpieczano, a gdy ty lk o rozpoczęła się akcja w yw ożenia dóbr k u ltu ra ln y c h z palonej W arszaw y (listopad 1944), n aty ch m iast zgłosiła się do tej ciężkiej i niebezpiecznej pracy. Cicha, ug inająca się pod ciężarem w łasnego nieszczęścia po s tr a ­ cie m ęża, podjęła obowiązek — w jej sum ieniu i poczuciu p a trio ty c z ­ n y m — w dan ej chw ili najw ażniejszy.

Ja k o bezpośrednia w spółuczestniczka losów B iblioteki N arodow ej, m ając ponadto o p arcie w doskonałej pam ięci, by ła szczególnie pow ołana c do n a k re ślen ia s tra t m acierzystej książnicy w zakresie jej działu. R efe­

r a t ten , w którego d rugiej części d r P io tr B ańkow ski om aw iał zagładę m an u sk ry p tó w starszych, został złożony w B iurze R ew ind y kacji i O dszko­ d ow ań M inisterstw a K u ltu ry .

Po w yzw oleniu W arszaw y Śliw ińska w róciła na d aw n e m iejsce, m u sia ła jed nak rozstać się z B iblioteką N arodow ą, bez sw ej w iny, a z w ielką szkodą dla in sty tu cji. D oskonała sp ecjalistk a o b jęła k iero w ­ nictw o oddziału rękopisów w Bibliotece P u b licznej m. W arszaw y (od lipca 1945 do końca r. 1953), p racu jąc jednocześnie w B ibliotece M ini­ s te rstw a O św iaty (1946— 1948). W ro k u 1950 p rzeniosła się do In s ty ­ tu tu B adań L iterackich, gdzie oprócz udziału w red a k c ji „Nowego K o rb u ta ” naw iązało się ostatn ie ogniwo jej zajęć ty p u bibliotecznego. Od 1 stycznia 1954, jako członek zespołu B iblioteki, Śliw ińska k iero w ała urządzonym przez siebie archiw um nauk o w o-do ku m en tacy jn y m , k tó re z czasem przekształcono w Dział Zbiorów S pecjalnych. N aw et przeszedł­ szy n a e m e ry tu rę (1 m aja 1964, z zatrzy m aniem w szakże obow iązków „k o rb u to w y ch ”) uczestniczyła b ezinteresow nie w różnych im prezach i zajęciach B iblioteki IBL.

T ak u p ły n ęły 42 lata — n iep rzerw an ej służby dla dobra k u ltu ry , słu ż ­ by zapisanej w re je stra c h n auk pom ocniczych h isto rii lite ra tu ry : biblio ­ grafii, rękopisoznaw stw a, biblio tek arstw a.

Oprócz w alorów in te le k tu a ln y c h i um iejętności zaw odow ych u d e ­ rza ła jeszcze jed n a cecha o k reślająca tę osobowość. P a n i Irm in a była nie tylk o kopalnią szczegółów erud y cy jn y ch , odw iedzało się ją nie ty lk o po to, by zasięgnąć nieco ploteczek ze św iata naukow o-literackiego W arszaw y. P ogaw ędki z nią b y ły rów nież p rzy d a tn e w ted y, gdy skom ­ plikow ane sy tu a c je ogólniejsze lub p ry w a tn e n arzu cały konieczność ro zstrzygnięć, osądów w spraw ach drażliw ych, nie dość jasnych. M iała ona bow iem w ew n ętrzn y kom pas, k tórego w skazów ka nieom ylnie odchy­ lała się na dobro lub zło, praw dę lub fałsz.

O ddana w yłącznie obowiązkom rodzinnym i pracy, w żadnej jedn ak m ierze nie przylegała do sztyw nego w zorca „m a tro n y p o lsk iej” — skrom na, niczego nie w ym agająca dla siebie, trz y m ała się na uboczu,

(8)

nie n arzu cając sw ej osoby ani sw ych opinii. T ak też cicho, niesp o strze- żenie ^ u su n ę ła się w w ieczny cień. Ale zalety serca i um y słu z je d ­ n y w a ły jej ogólny szacunek i p rzy jaźń tych, co ją bliżej znali, a tr u d jej życia znalazł także o ficjaln e uznanie, zam anifestow ane odznaczeniam i: Irm in a Ś liw ińska o trz y m ała przed w ojną S re b rn y K rzyż Z asługi i S re b r­ n y W aw rzyn A kadem icki, w o statnich zaś latach — K rzyż K a w ale rsk i O rd eru O drodzenia P olski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Impulsem do zaprezentowania ich w niniejszym artykule był Projekt zasad etyki zawodowej radcy prawnego (dalej w skrócie: Projekt lub Zasady), przygotowany przez

Zgromadzony przez Autora m ateriał faktograficzny uzm ysławia czytelnikow i nie tylko trud­ ności w kształceniu nauczycieli, a tym samym położenie szkolnictwa

W zbiorach działu posiadamy już tego typu pojemnik gorzelniany o pojemności 1/4 wiadra dawnej miary rosyjskiej, wykonany w firmie Borman Szwede i S-ka w

Choć od pierwszych tekstów z lat sześćdzie- siątych na temat sztuki Hesse i innych interesowało go przede wszystkim to, jak sztuka ta zerwała z paradygmatem sztuki modernistycznej,

Prace swe prowadził w dwóch kierunkach: teorii... Jedn o cześn ie

Od hodowanych w gospodarstwie owiec Skudde pozyskuje się w systemie ubojów go- spodarskich bardzo wartościową jagnięcinę.. Do obiadu i na kolację serwowano

Pracownik – jedna ze stron stosunku pracy (drugą jest pracodawca): osoba fizyczna wykonująca określonego rodzaju pracę na rzecz pracodawcy, pod jego kierownictwem, w wyznaczonym przez

Poniższy diagram ilustruje kompleks, którego podległa przestrzeń jest homeomorficzna z butelką Kleina:... Niech L będzie