• Nie Znaleziono Wyników

Palmira i Babilon

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Palmira i Babilon"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

Wacław Kubacki

Palmira i Babilon

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 41/1, 47-89

(2)

K iedy wiosną 1949 roku odwiedziłem Leningrad, znany mi do­ tąd tylko z literackiej legendy polskiej i rosyjskiej, przeżyłem jako badacz Mickiewicza dwie różne niespodzianki: uderzyło mnie nie przeczuwane piękno tego m iasta i rozczarował pomnik P iotra W iel­ kiego. Oba fakty przemawiały przeciw poetyckiej tradycji Ustępu z I I I części Dziadów, oba domagały się rewizji całej sprawy i nowe­ go wyjaśnienia zagadki: dlaczego Mickiewicz ciemnymi barw am i odmalował Petersburg i dlaczego stolicy oraz jej budowniczemu nadał demoniczny charakter.

Dawniejsza interpretacja, tłum acząca wszystko bólem p atrio ­ tycznym i nienawiścią do caratu, nie wystarcza. Stosunek Mickie­ wicza do im perium rosyjskiego był bardziej skomplikowany. Sądy poety oprócz charakteru uczuciowego, którego nie zamierzam b y ­ najm niej podawać w wątpliwość, miały szersze podstaw y k u ltu ­ ralne, społeczno-polityczne i historiozoficzne.

Najnowsze prace mickiewiczowskie przezwyciężają filologiczną jednostronność i „patriotyczne” tradycje starej polonistyki. W mo­ nografii prof. J . Kleinera czytam y: „Nie sam patriotyzm dyktuje słowa nienawiści. Górująca już nad opisem przedmieść m oralna ocena mieści w sobie rewolucyjny protest przeciw zbytkowi w ar­ stw y rządzącej, socjalną niechęć do przepychu m iast i bogaczy w imię krzywd, którym i opłacono tę świetność, w imię odrazy do moralnego brudu klasy posiadającej. To nie tylko Polak-w ygna­ niec patrzy na gród wroga; to syn społeczności wiejskiej, ziem iań­ skiej, odwraca się od „przerostu m iasta” 1. Bozszerzenie dawnej „patriotycznej” nienawiści o „gniew chrześcijanina i

rewolucjoni-PALM IBA I BABILON

1

(3)

48 WACŁAW K U BA C K I

s ty ” nie wyjaśnia jeszcze wszystkiego. W ten sposób przesuwa się tylko p u n k t ciężkości Mickiewiczowskiego oskarżenia z jednej mało zna­ nej w drugą nielepiej zbadaną dziedzinę — moralności i rewolucjo­ nizmu.

Konsekwencje m etody polonistycznej i stanu badań n ad Mic­ kiewiczem ponosiła nasza rusycystyka i puszkinologia. Mam na m y­ śli najbardziej interesujący i po dziś dzień ideologicznie żywy epi­ zod z dziejów poetyckich stosunków dwu geniuszów słowiańszczyzny: związek Jeźdźca miedzianego z I I I . cz. Dziadów. Pracow ite ze­ stawienia tekstów przez W łodzimierza Spasowicza, Józefa Tretiaka i W acława Lednickiego oraz drobiazgowe odtw arzanie procesu twórczego Mickiewicza i Puszkina (pod ty m względem zresztą n a­ sza puszkinologia biła n a głowę naszą mickiewiczologię — przy ­ kładem studia W. Lednickiego) odbywały się prawie w idealnej próżni historycznej, dlatego nie mogły popraw nie rozstrzygnąć n a­ w et spornych kw estii filologicznych. W masie dociekań analitycz­ nych i konstrukcji psychologicznych schodził n a bardzo daleki plan, ta k iż w rezultacie zupełnie się zatracił, istotny, estetyczny, kulturalny, społeczny i polityczny sens poetyckiego sporu Pusz­ kina z Mickiewiczem.

2

Nieraz pisano, w jakim stanie ducha i w jakim nastroju poli­ tycznym opuścił Mickiewicz Litwę na jesieni 1824 roku. Dość do­ kładnie wiemy o jego Studiach filologicznych i historyczno-literac­ kich. Gorzej będzie, gdy zapytam y, z jakim ogólnym przygotow a­ niem estetycznym i z ja k ukształtow anym smakiem artystycznym przyjechał do P etersburga? Stosunkowo jeszcze sporo szczegółów zebrano o muzycznej kulturze Mickiewicza. Ważniejsze jest jednak w naszym w ypadku, jak się przedstaw iał w ty m czasie mniej lub więcej uświadomiony i mniej lub więcej uporządkow any zespół po­ glądów poety na sztukę, n a pejzaż, malarstwo, architekturę i rzeźbę. Idzie mi tu ta j nie tylko o sam system estetyki, k tó ry sobie przyswoił, czy którem u nieświadomie hołdował poeta — to środek do celu — lecz także, a naw et przede wszystkim, o ideologiczną wy­ mowę teorii sztuki, o jej k ulturalny, społeczny i polityczny grunt. Dopiero szerokie uwzględnienie obu ty ch spraw, systemu pan u ją­ cej estetyki i jej historycznego uw arunkowania, pomoże nam u sta­ lić pewne fakty, któ re pozwolą wyjść poza zaklęte koło dotychcza­ sowych, cząsteczkowych i abstrakcyjnych, rozważań.

(4)

Zacznijmy od wiadomości wstępnych. W epoce Mickiewicza traktow ano zagadnienia estetyczne znacznie szerzej, żywiej 'i b a r­ dziej życiowo, niż dzisiaj. Oprócz malarstwa, rzeźby i muzyki zaj­ mowano się również estetyką krajobrazu i ogrodów. A rchitektura zaś była wówczas w niemniejszym stopniu estetyką miast, niż h i­ storią budownictwa, znajomością celniejszych zabytków czy wiedzą 0 stylach. Próbka z wykładu Kazimierza Brodzińskiego o estetyce architektury da nam o tym pewne pojęcie :

Jakże postąpił smak w budowlach, gdy zmieniony sposób wojowania dozwolił się rozszerzyć, budować kształtne domy, zamiast tylko wysokich, a dawne wały i fosy drzewem i kwiatami ozdobić. Tak dziś celniejsze m iasta zam iast warowni, ogrodami otoczone, dozwalają używać nie tylko piękności architektonicznej, ale i samej natury. Dziś wolne od dzikich napaści, na wzgórkach i dolinach upięknia społeczeństwo ludzkie naturę przez ozdoby sztuki i wszędzie człowiek stawia pamiątki nie tylko swych potrzeb, ale i smaku. Dziś w ucywilizowanych krajach, jak św iątynie pańskie tchną wspaniałością, pałace wytworem, domy prywatne smakiem i wygodą... 2

Drugą ważną rzeczą jest integralny charakter poetyki i este­ tyki epoki, przejawiający się w dążeniu do syntez, w próbach prze­ noszenia stosunków panujących w jednej gałęzi sztuki do drugiej, poszukiwania jednej, ogólnej, zasady estetycznej i mieszania sztuki z innymi dziedzinami działalności ludzkiej, zwłaszcza z moralno­ ścią. Integralizm wczesnoromantycznej estetyki był następstwem rozwiniętej w X V III wieku socjologiczno-historycznej metody b a ­ dania faktów z zakresu humanistyki. Schyłkowe, zwyrodniałe przejawy tej metody znajdziemy później w przyrodniczo-socjolo- giczno-estetycznycli fantazjach Hipolita Taine’a. Metoda socjolo­ giczno-historyczna, k tó ra w swych osiemnastowiecznych począt­ kach szybką syntezą poetycko-moralną zastępowała żmudne po­ stępowanie analityczne i ostrożne wnioskowanie nowoczesnego b a ­ dacza, stała się w następnym wieku podstawą historiozofii rom an­ tyków.

Xa skutek kierunku swego wykształcenia, z przewagą historii, filologii klasycznej i ,,nauki m oralnej” (laicystycznej etyki) oraz wspomnianych tendencyj estetyki, przyjeżdżający do Petersburga Mickiewicz był w specjalnym sensie wrażliwy na pejzaż m iasta 1 skłonny do porównywania, socjologizowania i otwierania histo­ riozoficznych perspektyw. Kazimierz Brodziński w kursie estetyki,

2 K. Brodziński, Pisma, Poznań 1873, VI 197.

(5)

5 0 WACŁAW K UBA C K I

w ykładanym na Uniwersytecie Warszawskim, nie tylko zestawiał gotycką architekturę i ogrodnictwo angielskie z poezją rom antycz­ ną, a budownictwo kościelne z hymnem, epopeją i muzyką m szalną; nie tylko nazyw ał ,,landszafty” idyllą, a malarstwo historyczne dram atam i (,,przez wrażenie, jakie czynić pow inny” ), lecz także przypom inał i n a różne sposoby rozwijał zasadę estetyki socjolo­ gicznej i moralnej, popularną w ówczesnej literaturze podróżniczej, na przełomie X V III i X IX wieku: ,,Z porządku i smaku budowli każdego m iasta... można wnosić o sposobie jego rządzenia się” 3.

Ol lazem podróżniczo-filozoficznego gatunku literackiego jest

Ustęp I I I cz. Dziadów. Mamy w nim pejzaż rosyjski, próby odczy­

tyw ania charakteru mieszkańców z ty p u krajobrazu i dziejów kraju z tw arzy obywateli oraz opis stolicy, dokonany z wyraźną myślą historiozoficzną. W stępny rozdział, zatytułow any Droga do

Posji, stanowi wielką syntezę pejzażu, fauny, flory, ty pu antropo­

logicznego, stylu budownictwa oraz charakteru dziejów „krainy pu ­ stej, białej i otw artej” :

Spotykam ludzi — z rozrosłymi barki, Z piersią szeroką, z otyłym i karki ; Jako zwierzęta i drzewca północy, Pełni czerstwości i zdrowia i mocy. Lecz twarz każdego jest jak icli kraina, P usta, otwarta i dzika równina ;

I z icli serc, jako z wulkanów podziem nych, Jeszcze nie przeszedł ogień aż do twarzy, Ani się w ustach rozognionych żarzy, Ani zastyga w czoła zmarszczkach ciem nych, Jak w twarzach ludzi wschodu i zachodu, Przez które przeszło ty le po kolei

Podań i zdarzeń, żalów i nadziei, Że każda twarz jest pomnikiem narodu. Tu oczy ludzi, jak miasta tej ziemi, W ielkie i czyste ; i nigdy zgiełk duszy N iezw ykłym rzutem źrenic nie poruszy, N igdy ich długa żałość nie zaciemi. Z daleka patrząc — wspaniałe, przecudne ; W szedłszy do środka — puste i bezludne.

W Petersburgu klim at ściśle odpowiada absolutystycznerrm ustrojowi państw a :

Tu zb yt gorące lub zb yt zimne nieba, Srogie i zmienne, jak humor despoty! 3 K. Brodziński, Pism a, VI 200, 204, 214, 248.

(6)

Najważniejszy jest opis stolicy. Przypom nijm y główne zasady estetyki architektury według wykładów Brodzińskiego: „Wiele wspaniałości a mało smaku, piękności szczegółowe bez całości, śmia­ łość w myślach bez porządku, są równie w budowlach, jak w poe­ zji i rzeźbie oznaką zepsutych wieków” . Przykładów na to dostar­ cza autorowi starożytny W schód: „W ogólności stare budowle wschodnie m ają ten sam ogrom, bogactwa i mistyczność, co ich religia, ale żadnego smaku... Znajomsze pomniki zostały po Egip­ cjanach, wieczne pomniki niewoli olbrzymich pomysłów i dzieła, których widok nic do umysłu nie mówiący ogromem swoim tylko przeraża” .

Wzorem dobrego smaku od czasu W inckelmanna była sztuka klasyczna. Brodziński — rzecz nieobojętna dla czytelników Ustępu

— przeciwstawia architekturze rzymskiej budownictwo greckie :

„M c w niej nie masz nierozważnego, nic przeciwnego dokładności, każda część stosuje się do całości, widok budowli świadczy zaraz 0 jej przeznaczeniu. K ażda cząstka, każde upiększenie wskazuje wyraźną potrzebę jej umieszczenia, bez wyszukanej przyczyny... Rzymianie przedsięwzięli stolicę swoją pięknością budowy wynieść nad wszystkie m iasta; właśnie ta chęć, przy tym bogactwa, zbytki 1 smak później od Azjanów przyjęty oddaliły ich od wspaniałej pro­ sto ty ” . W estetyce Ogrodów nadmienił, że u Rzym ian one „służyły jedynie okazałości, zbytkom, pyszniły się posągami, łaźniami, w ytw or­ nym owocem — nigdy nie miały za cel ozdobienie n atu ry ” .

Brodziński potępia gotyk, bo cienkie słupy dźwigające masy sklepień „dowodzą, że arty sta więcej miał na celu pokazać sztukę i zadziwić, ale nie zastanowił się nad przeznaczeniem budowli” . Przygania wszelkiej sztuczności: „Mniemano, że w ogrodnictwie angielskim tak jak w poezji rom antycznej zbytek i nieporządek jest n aturalną pięknością. Takimi są dziwaczne budowle perskie lub chińskie, ogromne mosty bez rzeki, udane ruiny, skały i gm a­ chy niby gotyckie, domy, groty pustelnicze, stajnie w kształcie świą­ ty ń itp .” . Główną zaletą dobrej architektury jest prostota, celowość, organiczność. E stety ka epoki nawiązywała do starożytnej teorii, według której prawzorem budownictwa było ciało ludzkie. B ro­ dziński rozprawia o „wewnętrznym charakterze” budowli, o ich organicznej indywidualizacji: „A rchitekt stosując się nie tylko w rozrządzeniu, ale i w zewnętrznej ozdobie do celu budowy, nada j ej nie tylko postać foremną, ale i charakterystyczną fizjognomię, która jak u człowieka powinna oznaczać swój wewnętrzny charak­

(7)

52 WACŁAW K U BA C K I

te r” . Dlatego m ądry budowniczy „dom u więźniów nie zdobi ko­ lum nami, nie nada mu ganków i wielkich okien, wszystko ze­ w nątrz okazywać powinno sm utny stan w nim mieszkających. Szpital przy porządku i pięknych proporcjach nie może mieć prze­ pychu w kolum nach, ozdobach architektonicznych” 4.

Poglądy Brodzińskiego są wyrazem estetyki epoki. Eklektyczny Sulzer, na którym uczyli się teorii sztuki filomaci wileńscy, w y­ znaje te same zasady. Form ułę W inckelm anna o szlachetnej pro­ stocie i dostojności jako cechach charakterystycznych sztuki grec­ kiej uważa Sulzer za uniwersalny probierz artystyczny. Gani go­ tyckie ozdoby i w ogóle wszystko, co w sztuce jest niepotrzebne, nie tłumaczące się i zagmatwane. Wzorem dobrej architektury — architektura ateńska. Sulzer rozwodzi się dalej nad wpływem, jaki dobre budownictwo i pejzaż wywierają na charakter i obyczaje mieszkańców : „Liche, nieporządnie i nierozsądnie zaprojektowane i wzniesione budynki, albo przeładowane błazeńskimi, aw an tu r­ niczymi lub rozrzutnym i ozdobami, jeśli się rozpanoszą w jakimś kraju, wywierają niewątpliwie zły wpływ" na sposób myślenia narodu” . Ze względu na rzymskie analogie Ustępu przypom nijm y, że b u ­ downictwo cezarów uchodziło powszechnie za wzór złego smaku i barbarzyńskiego przepychu. Sulzer twierdzi, że „budynki wów­ czas przybrały charakter obyczajów", które na wszystkich wielkich despotycznych dworach są jednakow a; to, co olśniewało oczy, za­ jęło miejsce prawdziwej dostojności i wielkości” . Następstwem go­ nienia Bzym ian za przepychem było ograbienie wszystkich k ra ­ jów ze skarbów artystycznych, poniżenie sztuki i ostateczny jej upadek za cezarów-5. Na luksus rzym ski i zamiłowanie do kolosal- ności zwracał uwagę Hegel. Według niego, zadanie budownictwa polega na tym , żeby pomysły architektoniczne były dostosowane do klim atu, położenia geograficznego i krajobrazu — m ają one, celowo w yzyskując te naturalne pierwiastki, tworzyć całość, sta ­ nowiącą „swobodną jedność” 6.

Zgodnie z estetycznym i ideałam i epoki razi Mickiewicza w sto­ licy P io tra „cezariański” przepych, różnorodność stylów i nieory­ ginalny charakter budownictwa :

4 K. Brodziński, Tism a, VI 1 9 8 —9, 201, 212, 214.

5 J. Gr. Sulzer, Allgemeine Theorie der schoenen Kuenste, 2 Aufl., Leipzig 1792, I 300, 315 — 8 i 414 (artykuł Bau, Baukunst i Bildhauerkunst).

6 G. W. Fr. Hegel, Vorlesungen ueber die Aesthetik, D ritter Teil, Erster A bschnitt, Zweites K apitel.

(8)

Zdała, już zdała widno, że stolica. Po obu stronach wielkiej, pysznej drogi Rzędy pałaców. — Tu, niby kaplica Z kopułą, z krzyżem ; tam, jak siana stogi Posągi stoją pod słomą i śniegiem;

Owdzie, za kolumn korynckich szeregiem, Gmach z płaskim dachem, pałac letni, włoski ; Obok, japońskie, mandaryńskie kioski,

Albo z klasycznych czasów Katarzyny Świeżo małpione klasyczne ruiny.

Różnych porządków, różnych kształtów domy, Jako zwierzęta z różnych końców ziemi Za parkanami stoją żelaznemi,

W osobnych klatkach.

(Przedmieścia stolicy)

Mickiewicz, w myśl panujący cli teorii, uważał proces cywiliza- cyjny, jaki przeszła Rosja za panowania P io tra Wielkiego, za „nie- organiczny” i „niesamorodny” :

Nawskroś pustyni krzyżują się drogi, Nie przemysł kupców ich ciągi wym yślił, Nie w ydeptały ich karawan nogi : Car ze stolicy palcem je nakreślił.

Nowa stolica carów była dla Mickiewicza jaskrawym przykła­ dem gwałcenia „naturalnego” porządku rzeczy przez buntowniczą, twórczą myśl ludzką :

Za dawnych greckich i italskich czasów Lud się budował pod przybytkiem Boga; Nad źródłem nimfy, po.śród świętych lasów, Albo na górach chronił się od wroga : Tak zbudowano A teny, Rzym, Spartę. — W wieku gotyckim , pod wieżą barona, Gdzie była cała okolic obrona,

Stawały chaty do wałów przyparte ; Albo pilnując spławnej rzeki cieków R osły powoli z postępam i wieków.

W szystkie te miasta jakieś bóstwo wzniosło, Jakiś obrońca lub jakieś rzemiosło.

Ruskiej stolicy jakież są p oczątki! Skąd się zachciało słowiańskim tysiącom Leźć w te ostatnie swoich dzierżaw kątki, W ydarte świeżo morzu i Czuchońcom! Tu grunt nie daje owoców ni chleba, W iatry przynoszą tylko śnieg i słoty ;

(9)

54 WACŁAW K U BA C K I

Tu zb yt gorące lub zb yt zimne nieba, Srogie i zmienne jak humor despoty! Nie chcieli ludzie; — błotne okolice Car upodobał i stawić rozkazał Nie miasto ludziom , lecz sobie stolicę; Car tu wszeclim ocność woli swej pokazał.

(Petersburg)

D la uprzytom nienia, jak rozpowszechnione były poetycko-histo- riozoficzne opisy E osji i jej nowej stolicy, w arto przytoczyć po­ czątek znanego szkicu Maurycego Mochnackiego pt. Petersburg

i Konstantynopol, k tó ry ukazał się w P a m i ę t n i k u E m i g r a ­

c j i P o l s k i e j mniej więcej w tym czasie, gdy Mickiewicz od­ dawał do druku I I I część Dziadów :

Żeby wiedzieć jak carowie stołeczne m iasta stawiają, przypatrzmy się budownictwu Piotra I. Praw dziwie szczególna architektura. Ledwie sto lat tem u, kiedy to m iejsce, gdzie jest teraz Petersburg, było trzę- sawicą. Św ięty Piotr, głowa apostołów, postawi! swą stolicę na opoce, a papież moskiewski na błocie. Z kilku w owym czasie chałup cliró- ścianych wzrosło prawie w oka mgnieniu jedno z najregularniejszych m iast na świecie, któremu cudzoziem cy z dalekich stron dziwić się przybyw ają. Inne stolice Europy pow staw ały powolnym szerzeniem się, stopniow ym wykraczaniem z pierwiastkowego zakładu, leniwym prze­ łam yw aniem obwodowych granic. Duch i lice pokoleń, charakter m iesz­ kańców, dzieje ludu, natura rządów, sprawy królów w ybijały się w każ­ dym niemal wielkim m ieście europejskim odm iennym i budownictwa rodzajami, różnym kształtem gm achów, ulic, kościołów. W ielkie miasto wielkiego ludu, jest to kronika architektoniczna jego pojęć, obyczajów, ośw iaty: jest to historia m urami i jeom etrycznym i pisana kształtam i. Prawdziwie narodowa stolica z każdego wznioślejszego punktu ukazuje wejrzeniu rozliczne rodowitości piętna, razem z sobą zespolone, a jednak w yraźne i oddzielne. W każdym takim mieście przeszłość, stary czas ma związek z następnym i i późniejszym i, i jest summ a ciągłych usiło­ w ań, ciągłych robót ludu. Petersburg pow stał olbrzym ią im prowizacją nieograniczonej w ładzy. Car rzekł: ,,Chcę żeby było m iasto’', i było miasto, i w ody n atychm iast oddzieliły się od lądu. Osuszono błota, wypełniono padoły piaskiem i kamieniem . Granitowym murein kazano Newie, żeby z łożyska swego nie w ystępowała; i odtąd płynie spokojnie nosząc do Fińskiej zatoki kształtnych pałaców obrazy i w spaniałych cerkwi i pięk ­ nych giełd, które się w jéj szklannćj powierzchni odbijają. Czasem tylko wstrząsnąć usiłuje ta rzeka jarzmo przemocą włożone. W tenczas od morza się cofa, siłę pędu od wbiegu ku źródłom odwraca, nabrzmiewa, ponad granitowe wznosi się zapory i w szystko około siebie zalewa, rażąc postrachem carówT, którzy żałują, że jej za karę nieposłuszeństw a ani knutem w ychłostać ani na Syberię w ysłać nie mogą, jak niegdyś dożo­ wie w eneccy, co raz w rok uroczyście morze kuli kajdanami.

(10)

W studium Mochnackiego w ystępują prawie wszystkie intere­ sujące nas elementy estetyki i poetyckiej historiozofii epoki. Mamy w nim nadto dwa ważne dla naszych dalszych badań szczegóły: motyw racjonalistycznego prometeizmu, uzurpacji władzy boskiej przez człowieka (Piotr wystylizowany na Boga-Stw órcę z księgi

Genezy) i motyw b u ntu poskromionych żywiołów.

3

E stetyka rom antyczna nie była przychylna planowaniu i w ogóle budowie nowych miast. „Zbytnia regularność w stawianiu domów na wiecznie prostych ulicach — wykładał Brodziński — które jak np. w Berlinie, z jednego punktu przejrzeć można, przeszkadza piękności, ta k jak zbyt regularny ogród francuski. Ta zbyteczna regularność odbiera właściwy charakter budowlom” 7.

Regularność nowych miast i wzmianka o stolicy militarystycz- nych Prus tłum aczą fakt, dlaczego w umyśle polskiego romantyka, i patrioty nowoczesne budownictwo i organizacja państwowa koj a­ rzyły się z drylem -wojskowym. Już we wstępnym obrazie narzuca nam poeta m ilitarystyczną wizję rosyjskich obszarów :

Gdzieniegdzie drzewa, siekierą zrąbane, Odarte i w stos złożone poziomy

Tworzą kształt dziwny, jakby dacii i ścianą I ludzi kryją i zowią się: domy.

Dalej tycli stosów rzucone tysiące Na wielkim polu, w szystkie jednej miary: Jak kitki czapek dmą z kominów pary, Jak ładownice, okienka błyszczące; Tam domy rzędem szykowane w pary,

Tam czworobokiem, tam kształtnym obwodem ; I taki domów pułk zowie się : grodem.

Podobnie w obrazie Petersburga :

P lice w szystkie ku rzece pobiegły : Szerokie, długie, jak wąwozy w górach. D om y ogromne: — tu głazy, tam cegły, Marmur na glinie, glina na marmurach; A w szystkie równe i dachy i ściany, Jak korpus wojska na nowo ubrany.

(11)

56 WACŁAW K UBA C K I

J a k nowoczesny charakter m iasta przypom inał Mickiewiczowi nienaw istną dyscyplinę wojskowy, ta k znów rygor i m usztra były dlań symbolem nieczłowieczeństwu, bezduszności, niewolnictwa i banału.

W Przeglądzie wojska czytam y :

Lecz bohatery tak podobne sobie ! Tak jednostajne! Stoi chłop przy chłopie, Jako rząd koni żujących przy żłobie, Jak kłosy w jednym uwiązane snopie, Jako zielone na polu konopie,

Jak wiersze książki, jak skiby zagonów, Jak petersburskich rozmowy salonów.

W prelekcjach paryskich omówił poeta szerzej m ilitarystyczne urządzenie Eosji P io tra Wielkiego : „Praw ie wszyscy literaci w Eosji byli wojskowymi, dziś naw et wojsko stanowi jeszcze publiczność rosyjską, która czyta, osądza, daje ton literaturze” . Dla żołnierza długoletniej służby wojskowej: „P ułk stawał się wszystkim, oj­ czyzną, domem, społeczeństwem, m ającym swoje tradycje, swoją historię. Armia rosyjska różni się od europejskich, jej pułki są wieczyste” . Na koniec: „Utworzywszy swuje wojsko, P io tr W. wziął się do cywilnej organizacji państw a na tych samych zasadach i całą ludność podciągnął pod rozdział 14 klas czyli stopni. Wedle tej myśli carskiej Eos ja jest niejako pułkiem ...” 8

W ychowanek Oświecenia, biskup Ignacy Krasicki, z przyjem ­ nością przyglądał się paradom wojskowym w Poczdamie. W roku 1781 pisał do b ra ta : „U nas tu wiosna już się zaczęła, a z nią egzer- cycje wojenne, burzliwe, wrzaskliwe, grzmotnę. Widok jednak bardzo piękny i ja się wstrzym ać sam od tego nie mogę, żebym na niego nie uczęszczał” . W dwa dni potem znowu donosił b ra tu : „Przerwałem pisanie, a wiesz W Pan dlaczego? Oto aktualnie pod moim oknem ośmnaście doboszów bębni. Skończyli i zaczyna się parada gwardii, a cóż to za piękny lud ! jakaż to sprawność ! Jak- żebyś W Pan na to z gustem p a trz a ł!” 9

Mickiewicz, wychowany na hum anitaryzm ie czasów^ ponapole- ońskich i na pacyfizm ie masońskim, nie gustuje w widowiskach

8 A. Mickiewicz, Literatura słowiańska, Kok II, Lekcja 7.

,J Por. J. I. Kraszewski, Krasicki. Życie i dzieła, W arszawa 1879, s. 2 3 4 - 5 .

(12)

wojskowych. Byron niemiłosiernie odarł z uroku czyny i przewagi wojskowe i ostro napiętnował zaborczy imperializm w natchnionych strofach Bon Juana:

Historia rzeczy ryczałtem brać zwykła, Lecz gdyby kto chciał szczegółowo badać, Jaki zysk, jaka niekorzyść wynikła Z wojen — musiałby przekląć je i biadać, Bo strat nie warta chwała, zwykle nikła, Gdy ostateczny cel wojny — posiadać! Piękniejszą sławę ma, kto czyje oczy Osuszy, niż kto morze krwi w ytoczy.

A to dlaczego? Bo w sumieniu wie, że Dobrze uczynił; gdy ten mimo kwiaty, Salwy i łuki, m osty, kwiaty, krzyże, Pensji od ludu, co sam niebogaty, Mimo pochlebstwo, co mu stopy liże, Sławę imienia, co odurza światy

Jest — zawsze — oprócz w walce dla wolności, Synem zabójstwa, rabunku i złości,

Ten jeden tytu ł od przyszłości zyska. — Ty Leonido, nie i W aszyngtonie, Bo pola bitew waszych — uroczyska, Od których z wonią kwiatu wolność wionie. Tak słodko w uszach dzwonią te nazwiska ! Gdy przed zdobywcą będzie bladł w pokłonie Niewolnik, wasze im ię hasłem będzie

Ziemi, wolności póki nie zdobędzie.

(Pieśń VIII 3 — 5. Przekład E. Porębowicza)

Są u Byrona także akcenty społeczne, tyrtejskie, wolnościowe, których wpływ na Mickiewicza zauważyli badacze. Czytając strofę

13 z pieśni V III Don Juana:

Konwulsje, jęki, przekleństwa, westchnienia, Oczy świecące białkiem, przewrócone W swycli jamach — oto nagroda dla gminu. Starszy — dosłużył się wyższego czynu.

— trudno nie pomyśleć o Przeglądzie wojslca. A Byroiiską charak­ terystykę Suworowa odnajdziemy w wykładach Mickiewicza w Col­ lège de France. Byron otoczył chwałą i nauczył rom antyków sławić jeden tylko rodzaj w ałki: o wolność ludów. Dlatego ideałem boha­ te ra jest dlań — i dla całej epoki — Leonidas i Washington.

(13)

58 W A C Ł A W K U B A C K I

4

Przedstawione sugestie estetyki wyraźnie wskazują na to, że w opisie Petersburga do głosu doszły takie ideały romantyczne, jak żądanie oryginalności w miejsce naśladownictwa, zwłaszcza francuskich wzorów klasycystycznych, b u n t żywiołu narodowego przeciw- kosmopolityzmowi X V III wieku i niechęć demokratycznej m uzy do dwmrskiej poezji panegirycznej, k tó ra wrydała mnóstwro utworów rosyjskich i cudzoziemskich, opiewających cuda Północnej Palm iry, jak nazywano Petersburg. Porównywały go pochlebne pióra z W enecją, Ezym em , Amsterdam em, Londynem i Paryżem. Mickiewicz uderza w te ty tu ły , odwraca porównania i trawrestuje naw et jeden ta k i wiersz w swuńm opisie budow y pomnika, co za­ uważył Puszkin w przypisach do Jeźdźca miedzianego.

W uprzedzeniu Mickiewicza do stolicy P io tra W. słusznie widzi J. Kleiner „rewolucyjny protest przeciw zbytkowi warstwy rządzą­ cej” . KujnowTanie poddanych na kosztowne budowle, rozkoszne p a ­ łacyki i dworskie przepychy było jednym z powodów wzburzenia ludu francuskiego. Ta n u ta rewolucyjna dźwięczy mocno w- Ustępie. W tóruje jej bolesna skarga patriotyczna na łupiestwTa carskie, jako że zależność polityczna wyraża równocześnie stosunki klasowe mię­ dzy poddanym i i wiadcą, opierającym się o górną warstwę społeczną zarówno obcych podbitem u narodowi jak i rodzimych feudałów. Te zaś stosunki odzwierciedlają się w panującej teorii sztuki.

Dlatego ta k często przywodzę w ty m studium wykłady estetyki Brodzińskiego, syna rządcy hr. Moszyńskiego, pisarza, k tó ry znał życie chłopa, że znajdujem y w nich ślady klasowej oceny sztuki. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę kilka najbardziej ch arakte­ rystycznych w trętów socjalnych i marginaliów, które znajdujem y w- kursie estetyki tego najw-ybitniejszego prerom antyka polskiego. Po wzmiance o w spaniałych budowlach A ten zauważy Brodziński, przyznajm y, ostrożnie i stylistycznie niezbyt jasno: ,,X ikt może nie zaprzeczy, że nędzne naszych chłopów lepianki, którzy jako nieswmjej własności ani upięknią, ani drzewkiem nie ocienią, przy­ czyniają się wr nich do nieporządku, czynią obojętnym i naw et na pierwrsze w ygody” . To niezwrykłe w wrykładzie uniwersyteckim

à propos, ten przeskok z Akropolu demokracji ateńskiej do chłop­

skiej lepianki w pańszczyźnianej ojczyźnie, jakże są wymowne! Niemniej zaskakuje wypad przeciw kariatydom w architekturze: „B arbarzyńskim także jest smakiem, kiedy do dźwigania

(14)

przy-sionko w i ganków miasto kolumn używane są figury olbrzymów na głowie albo na barkach ciężar dźwigające. Te wnętrzności wy­ dęte, twarze cierpiące podobać się tylko mogły dzikim gnębicielom za wieków feudalnych i może wyobrażały ich czucia na cierpienia niewolników.” W szkicu o Ogrodach wypomni pańskie zbytki i wy­ bryki, biorąc w obronę nie tylko mienie chłopa, lecz także, co w tym w ypadku ważniejsze, jego godność ludzką: ,,Mówiąc o ogrodach nie chciałbym wspominać o owych zbytkach, które wsie pochłonęły, które rolnikowi odbierają ziemię, ażeby rozszerzyć i wspaniale przyozdobić miejsce, w którym bogacz tylko się nudzi. Nie chciał­ bym mówić o owych zbytkach architektonicznych w ubogich niby chatkach, bo tych wszystkie wsie pełne i o owych domach pustelni­ czych, w których biedny wieśniak często za pańszczyznę śmieszną rolę grać m usi” . Pisząc o krajobrazie nie zapomni nadmienić o rów­ ności stanów wobec piękna przyrody : „Tak n atura czy nam wesołą czy dostojną i poważną twarz okazuje, wraża w nas swoją spokoj- ność. Tak bogacz z pysznych gmachów i ogrodów spieszy używać miłej okolicy i tu potrzeba równa go z wyrobnikiem, który obok niego po pracy, jak tam ten po nudach rozkoszne uspokojenie znaj­ duje” 10.

Akcentów socjalnych nie brak również w obcych, znanych Mic­ kiewiczowi estetykach, np. u Fr. Bouterweka, który pałace nazywał ironicznie mieszkaniami dużych i małych bożków ziemskich (Schein-

gott Bouterweka przypom ina Puszkinowskiego Kum ira, którym to

mianem bohater Jeźdźca miedzianego urągliwie nazywa P iotra Wielkiego), dał społeczną interpretację ogrodu francuskiego jako sali balowej pod gołym niebem dla dworskich sfer i narzekał, że sztuka często zapom inając o własnej godności musi służyć luksu­ sowi, żeby wyżywić a rty s tę .11

Powoływanie się na tego rodzaju świadectwa nie oznacza zesta­ wiania i porównywania faktów kulturalnych w oderwaniu od ich dna społeczno-politycznego, czym często grzeszą prace historyczno- literackie. To badanie zjawisk na górnych szczeblach drabiny sto­ sunków politycznych, społecznych, kulturalnych i artystycznych. Tekst literacki czy krytyczny jest w tym w ypadku nie tylko doku­ m entem filologicznym i dowodem historycznym, lecz równocześnie także sondą socjalną.

10 K. Brodziński, Pisma, VI 197, 207, 218, 246.

(15)

60 WACŁAW K U BA C K I

Po latach budowania panoram y dumnej stolicy nadnewskiej z kruchego m ateriału poetyckiego Ustępu próbowałem, na odwrót, wiosną 1949 roku, odtworzyć sobie poem at Mickiewicza z k onkret­ nych głazów, granitów i marm urów, nagromadzonych przez P io tra T i K atarzynę II. Spacer po bulwarach, mostach i placach historycz­ nych Leningradu, połączony z próbam i odczytywania Mickiewi­ czowskiego „p od tek stu” , uczył, jak musiał męczyć się tu ta j zapal­ czywy filom ata, szarpany sprzecznymi uczuciami podziwu i niena­ wiści. Mickiewicz oscylował między ironią, sarkazmem i świętym gniewem. Między groteską i wzniosłością. B rzydotą i urokiem urbanistycznej fatam organy. Anielstwem Oleszkiewicza i piekłem carskich bezprawi. Przerzucał się od trywializmów małej satyry do patosu wielkiej inwektywy. Od zajadłego p am fletu do nam asz­ czenia proroka biblijnego. Kawiasem zauważę, że podobną skalę tonu m am y w dziejach K onrada : od podniebnych lotów Im prow i­

zacji do błazeństw diabelskich w scenie opętania i egzorcyzmów.

Je st to poetyka d ram atu romantycznego, który kojarzy wzniosłość z rubasznością widowiska ludowego.

Broniąc się przed przemożnym czarem tego m iasta, odzierał je w nam iętnym zaślepieniu z niezaprzeczonego piękna, ośmieszał i przedrwiwał. To znów x^rzerażony wspaniałością i potęgą, wyol­ brzymiał do nadludzkich rozmiarów jego wielkość i moc, gmachy, pałace, m onum enty i — dzieje powstania.

W głąb ciekłych piasków i błotnych zatopów Kozkazał w pędzić sto tysięcy palów

I wydeptać ciała stu tysięcy chłopów. Potem na palach i ciałach Moskałów Grunt założyw szy, inne pokolenia Zaprzągł do taczek, do wozów, okrętów, Sprowadzać drzewa i sztuki kamienia Z dalekich lądów i z morskich odmętów.

Podobną hiperbolę widzimy w przedstawieniu budowy pomnika. Koryto Kewy ciągnie się ,,jak alpejska ściana” .

Koń Piotra W ielkiego

Widać, że leciał, tratując po drodze, Odraz u w skoczył aż na sam brzeg skały

i zawisnął

Jako lecąca z granitów kaskada

(16)

Albo niech ktoś spróbuje pomieścić Mickiewiczowski heroiko- miczny Przegląd wojska, (wielkie buffo z mrożącym krew miganiem carskiego „lancetu” i tragicznym finałem) na historycznym placu parad w Petersburgu !

Opisawszy fundam enty, ściany, szczyty, żelaza i granity, głazy, bloki i skały, m arm ury, brązy i obeliski, słowem, dawszy nam od­ czuć ciężar, bryłę i masę grodu P iotra W., dematerializuje go poeta i przemienia w powietrzne widziadło, które wabi z daleka zbliża­ jących się podróżnych:

Przed nami miasto. Nad miastem do góry W znoszą się dziwnie, jak podniebne grody, Słupy i ściany, krużganki i mury,

Лак babilońskie wiszące ogrody: To dym y z dwiestu tysięcy kominów Prosto i gęsto kolumnami lecą ; Te jak marmury kararyjskie świecą, Tam te się żarzą iskrami rubinów ; W górze wierzchołki zginają i łączą, Kręcą w krużganki i lukami plączą I ścian i dachów malują widziadła: — Jak owe miasto co nagle powstanie Ze śródziemnego czystych wód zwierciadła, Lub na Libijskim wybuchnie tumanie I wabi oko podróżnych z daleka 1 wiecznie stoi i wiecznie ucieka.

(Przedmieścia stolicy)

Jeszcze wyraźniejszy ten ko n trast w Petersburgu :

W ulicach kocze, karety, landary, Mimo ogromu i bystrego lotu

N a łyżwach błysną, znikną bez łoskotu Jak w panorama czarodziejskie mary.

W wyolbrzymieniu Petersburga występowały „polarycznie” , mówiąc szellingowskiin stylem epoki, przerażenie pielgrzyma i próba ratun k u przez przerzucenie carskiej potęgi z ziemi w zaświaty, demonizacja Piotra i jego dzieła:

U architektów sławne jest przysłowie : Że ludzi ręką był Rzym budowany, A W enecyją stawili bogowie;

Ale kto widział Petersbirrg, ten powie, Że budowały go chyba szatany.

(17)

62 WACŁAW K UBA C K I

Podobnie w widziadłowym przedstawieniu stolicy m am y ciekawą dwoistość: niewątpliwe oczarowanie i podstępną zemstę rom antycz­ nego Samsona, k tó ry rozbijał wrogą stolicę na pył widziadła, rzeczy­ wistość malował jako złudę, żeby się pocieszyć jej znikomością. Świadectwem oczarowania jest fakt, że Mickiewicz, przedrzeźniając w Ustępie panegiryki na cześć P etersburga w opisie powietrznego grodu, wpadł mimo woli w sty l poem atów pochwalnych wymieniając „babilońskie wiszące ogrody” . J a k wiadomo, piewcy Północnej Palm iry, podziwiając cuda Piotrowej woli i potęgi, nieraz wspomi­ nali mityczne ogrody Semiramidy (np. Wiaziemski). Dowodem zaś poetyckiego „w allenrodyzm u” , przenoszącego Petersburg z ziemi na niebo, aby go następnie rozwiać jak fatam organę, będzie począ­ tek OleszMewicza. J e s t to apokaliptyczny rozdział Ustępu:

W iatr zawiał ciepły. — Owe słupy dymów, Ów gmach powietrzny Jak miasto olbrzymów, N iknąć pod niebem , jak czarów widziadło, Runęło w gruzy i na ziem ię spadło : I dym rzekami po ulicach płynął, Zm ieszany z parą ciepłą i wilgotną. Śnieg zaczął topnieć i nim wieczór minął, Oblewał bruki rzeką Stygu błotną.

Z nieba feerii strącił stolicę carów mściwy geniusz rom antyczny do wystylizowanego klasycznie piekła !

Grozę i fascynację miasta-dziwu n atu ry i miasta-siedziby de­ m ona oddał Mickiewicz przy pomocy obrazów starożytnego i rom an­ tycznego prometeizmu. H ybris P io tra Wielkiego i gigantyzm jego planów m iała wyrażać klasyczna hiperbola. Ж a usługi rom antycznej stylizacji prom etejskiej poszedł demonizm i biblijny m otyw za­ głady m iasta Babilonu.

Ten sam ambigiczny stosunek, co do m iasta, miał poeta także do jego założyciela. Mickiewicza, podobnie zresztą jak Puszkina, wychowanego w rom antycznym kulcie bohaterów, żywo zajmowała, przyciągała i zarazem odpychała postać P io tra Wielkiego. Jeszcze w dziesięć lat po napisaniu I I I części Dziadów, pasując się z tą gro­ źną i urzekającą postacią dziejową w prelekcjach paryskich, wymie­ nił Mickiewicz te same cechy jego działalności, które przedstawił w poetyckiej historiozofii U stępu: antynarodow y kierunek reformy, bałwochwalczy stosunek poddanych do cara, m ilitaryzm i ideologię X V III wieku. Bolał, po myśli ideałów rom antycznych, nad gwałtem zadanym rdzennej, starodaw nej słowiańskości :

(18)

Znosząc do szczętu siłę zbrojną narodową i tworząc armię, która by machinalnie służyła woli carskiej, Piotr W. przedsiębrał razem powszechną reformę swego państwa : postanowił zniemczyć, zholendrzyć Rosję... W szystko, co miało cechę narodowości rosyjskiej, obudzało w nim wstręt i wzgardę... Za powrotem do Rosji Piotr czynniej jeszcze wziął się do dzieła reformy, iłsiłując zawsze wlać narodowi życie zupełnie obce i nadać instytu cje wręcz przeciwne naturze słowiańskiej.

Największym jednak grzechem w oczach Mickiewicza w tym okresie było wcielenie w życie ideałów oświeconego absolutyzm u : „Nigdzie nie zdołano pojęć wieku X V III zastosować ta k doskonale; nigdzie nie zamieniono ich лу system, który by tak karm ił interes am bicji osobistej i miłości własnej” . Na uwagę zasługuje zesta­ wienie dzieła P iotra Wielkiego z Konwencją rewolucji francuskiej :

Reforma rosyjska i rewolucja francuska są dwoma w ypadkam i ob­ jaśniającym i się nawzajem, są raczej jednym wypadkiem , dziełem X V III wieku, który został prawodawcą i użył terroryzmu.

Oba przedsięwzięcia wychodziły z tej zasady, że człowiek jest sędzią ludzkości, że nie ma potrzeby radzić się innych podań prócz własnego umysłu, że wziąwszy swój rozum osobisty za cyrkiel, może wymierzać pochód historyczny w szystkim narodom, wedle własnego zdania w yroko­ wać co jest szczęściem, albo nieszczęściem innych. Oddawać bliźniego na ofiarę swoim ideom było to system em X V III w ieku.(...) Ta do n ajw yż­ szego stopnia posuniona pycha i zarozumiałość indywidualna daje począ­ tek energii gwałtownej, nieoglądającej się na nic, depczącej przeszłość, wywracaj ącej w szystk o...

Nie może się wszakże oprzeć Mickiewicz, podobnie jak Puszkin, groźnemu urokowi P iotra Wielkiego. Dlatego porównywał go z wo­ dzami scytyjskim i i z Dżengis-chanem :

Może tak nie jest powszechnie — mówi poeta — ale przynajmniej z historii słowiańskiej daje się wyciągnąć to postrzeżenie, że kiedy który naród tego szczepu otrętwiał, stracił działalność ducha, zawsze przybyw ał do niego duch obcy, obudzał w nim czujność, ciągnął go częstokroć na drogę fałszywą, unosił daleko, aż póki tym sposobem ocucony, nie p o ­ strzegł się w błędzie i nie zaczął sam wracać ku prawdzie.

P u ch wieku X V III miał zlecenie wywrzeć podobny wpływ na ludy słowiańskie. Drażnił 011 je wszelkimi ponętam i wznowień, cywilizacji, bogactw, wolności i nakoniec zdołał obudzić w nich życie12.

W historiozoficznym języku towiańczyka oznaczało to przyzna­ nie Piotrowi Wielkiemu najwyższego stopnia geniuszu materialnego, czyli państwowego.

(19)

64 WACŁAW K U BA C K I

6

Stolica P io tra Wielkiego była dla Mickiewicza wcieleniem smaku, stylu i myśli cywilizacyjnej X V III wieku. K ryzys przeżyty w wię­ zieniu bazyliańskim, wbrew opinii biografów, nie zostawił większych śladów, jak wskazuje na to p o byt w Rosji. Dopiero upadek po­ w stania listopadowego przykro zachwiał w tym wychowanku Oświe­ cenia wiarę w ideały racjonalizmu. Im prow izacja K onrada jest świadectwem bolesnego pasowania się poety. Biografowie nie dość wyraźnie przedstawili tru d i ból, z jakim wileński rom antyk odry­ wał się od macierzystego gruntu racjonalizmu i usiłował — n ad a­ remnie zresztą, jak okazała niedaleka przyszłość działacza-rewolu- cjonisty — w rastać w jałow ą glebę m istyki. W specjalnych w arun­ kach emigracyjnych patriotyczny mistycyzm Mickiewicza stał się orężem politycznym , którym poeta w I I I cz. Dziadów i Księgach

narodu i pielgrzymstwa polskiego uderzył w podstaw y caratu :

w m ilitaryzm , absolutyzm , jego zasoby m aterialne i nowoczesną organizację państwową.

Podniósłszy postępowe pierwiastki rom antycznej krytyk i Mic­ kiewicza, nie podobna zam knąć oczu na zaw arte wT niej elementy wsteczne. Trzeba tu wymienić takie złudzenia, jak mistyczny k ult ,,samorodności” , uznawanie za kryterium wartości kulturalnej tego, co pierw otne i starodawne, oraz sielski, antyurbanistyczny ideał życia. Kie w ytrzym ująca k ry ty k i historycznej zasada „sam o­ rodności” przekreślała możliwość kulturalnego planowania, urządza­ nia świata i kształtow ania życia przez celową, świadomą myśl ludzką.

/ człowieka, k tó ry w X V III wieku był tw órcą i demiurgiem, ro­

m antyzm uczynił kontem platora.

Jeszcze groźniejszy był m it starodawności, który kazał Mickie­ wiczowi z dobrą w iarą przeciwstawiać Petersburg Atenom, Sparcie i Rzymowi (nie mówiąc już o młodszym Paryżu, Amsterdam ie lub Wenecji), ta k jak b y A teny, S parta i Rzym lepsze ,,z n a tu ry ” miały w arunki rozwoju i jakby nigdy nie były, naw et w chwili zakładania, nowymi m iastam i ! Mit starodawności od strony poetyckiej oznacza poezję czasu kruszącego pracę ludzką, smętek przem ijania. Ja k a jest jednak wymowa kulturalna, społeczna i polityczna tego poetyc­ kiego ideału rom antycznego? Kieeh odpowiedzią będzie zdumiewa­ jący ustęp cytowanego Brodzińskiego:

Dla malarza piękniejsze są ch aty zapadłe góralów, niżeli najporząd­ niejsza wieś Holendrów, piękniejsze ruiny niż nowy pałac, a nawet drzewa mchem obrosłe, dziwacznie pokrzywione, pnie suche itp. niżeli sad

(20)

owoco-луу. A rtysta pracuje dla imaginacji a jej potrzeby są inne i można p o­ wiedzieć wyższe. Symetria, dobry byt fizyczn y nie czynią na niej w ra­ żenia, nie mogą być żywiołem dumania. Do niej to mówi, co przypom ina przeszłość, mocowanie się przedmiotów z czasem i człowieka z naturą. Las uszkodzony od burzy albo od czasu w ystawia walkę sił, stare mury po dawnych m iastach, które niegdyś były stolicam i, okazują wiecznie czynną naturę, która ubóstwem lub niedbałością ludzi zwabiona, cicho i zwolna ich pracę pożera i kwitnie ciągle tam, gdzie człowiek płacze nad znikomą swoją wielkością. Ten pochód czasu, ta walka z nieprzepartymi żyw ioły jest przedm iotem prawdziwie poetycznym , godnym myślącego artysty13.

Brodziński mówi o walce z nieprzepartym i żywiołami, lecz ma na myśli nie człowieka walczącego z naturą, lecz człowieka biernego, z którym walczą i którego prace pożerają żywioły. Ideałem Oświe­ cenia był człowiek twórczy. Ideał rom antyczny to człowiek zajęty sobą, kontem plujący życie, cierpiący, ofiara. M e dziwi nas ta poetyka w mesjanicznych Dziadach.

R om antyczny postulat kulturalny „samorodności” i „pierwot- ności” znalazł u nas podatny grunt w gospodarczej strukturze kraju. Sielski feudalizm był podstaw ą głębokiej recepcji rom an­ tyzm u w Polsce. Oparcie prądu społecznie i kulturalnie postępo­ wego o wsteczną stru ktu rę gospodarczą tłum aczy tragizm polskiego rom antyzm u, jego szybkie zwyrodnienie, przytępienie bojowo- rewolucyjne i oderwanie od życia. Podobne zjawisko znajdziemy w dziejach rom antyzm u niemieckiego i włoskiego. N atom iast w krajach o rozwiniętym przemyśle i silnym mieszczaństwie, jak we F rancji i Anglii, rom antyzm był ruchem cywilizacyjnie postę­ powym i społecznie bojowym.

Nie ulega wątpliwości, że w stosunku Mickiewicza do Petersburga niepoślednią rolę odegrała niechęć do stylu życia wielkomiejskiego. Nie wolno zapominać, że poeta był prowincjuszem, że nie znał naw et K rólestwa Kongresowego, które w porównaniu z Litw ą było bardziej zaawansowane gospodarczo, i że nie widział przedtem żadnego większego m iasta. Naw et W arszawy! Wiemy z p am ięt­ ników współczesnych, jakie wrażenie na ziomkach poety robiła stolica Królestwa. Gabrielę z Guentherów Puzyninę po powrocie do W ilna uderzają „po wspaniałej Warszawie o wysokich pałacach, o szerokich ulicach te wąskie strome uliczki o niskich kam ienicach...” 14

13 K. Brodziński, Pisma, VI 243.

11 Gabriela z Guentherów Puzynina, W Wilnie i w dworach litewsTcich, W ilno b.d., s. 88.

(21)

6 6 WACŁAW K U BA C K I

Gdyby Mickiewicz przed wyjazdem do Rosji pospacerował po No- wym Świecie i K rakow skim Przedmieścia, może mniej by go iry to ­ wały reminiscencje R zym u i P ary ża na ulicach Petersburga. A gdyby zaszedł do Łazienek, to k to wie, czy przypadkiem nie mniej by go potem raził pejzaż Carskiego Sioła:

... Tu, niby kaplica

Z kopułą, z krzyżem ; tam jak siana stogi P osągi stoją pod słomą i śniegiem ;

Owdzie, za kolum n korynekich szeregiem Gmach z płaskim dachem , pałac letni, włoski ; Obok japońskie, m andaryńskie kioski,

Albo z klasycznych czasów K atarzyny Świeżo m ałpione klasyczne ruiny.

I

Pewnego rodzaju wstrząsem było takie nagłe przerzucenie z za­ ścianka nowogródzkiego do jednej z najwspanialszych stolic świata, z drewnianego przeważnie W ilna i Kowna do „głazów grodu” ! Naiwne młodzieńcze ślady oszołomienia przybysza z prowincji arch itek tu rą wielkiego m iasta znajdujem y w opisie przechadzki zesłanych filom atów w Petersburgu:

N a przechodzących ledwo rzucą okiem, Ale na m iasto patrzą z zadumieniem . Po fundam entach, po ścianach, po szczytach, Po tych żelazach i po tych granitach Czepiają oczy : jakby próbowali, Czy mocno każda, cegła osadzona ; I opuścili z rozpaczą ramiona,

Jak gdyby m yśląc : człowiek ich nie zwali ! D um ali, — poszli.

Po rewolucji francuskiej zwyciężony feudalizm szukał odwetu na nienaw istnym mieszczaństwie w wiejskich poem atach opisowych, k tóre przeciwstawiały sielankę życia na łonie n atu ry (co znaczyło w zbytkownej wielkopańskiej rezydencji letniej) — życiu w m ia­ stach, k tó re były siedliskiem trium fującej bestii rewolucyjnej, so­ domą, gomorą i babilonem trzeciego stanu ! Twórca poem atu opi­ sowego, rozbitek ancien régime^u, Delille, uczył, jak należy dla efektu literackiego kontrastow ać wiejską niewinność i szczęśliwość z miejskim zepsuciem i upadkiem moralnym :

Częstokroć sprzeczne z sobą zbliżając przedm ioty Maluj m ieszkanie zbrodni przy schronieniu cnoty I okropne z tkliw ym i łącząc widowiska

(22)

Dlatego wspaniałości P aryża przekornie budzą w poetyckim feudale niewesołe refleksje:

Co tam sm utków ! co zbrodni utajonych w gm inie! Ileż tam łez się leje! Ileż tam krwi płynie! Przyrodzenie się wzdryga. Lecz wnet rym y twoje Wracają nam murawę, zarośle i zdroje:

Sprzeczność nowego jeszcze wdzięku im dodaje, Milsze nam są zefiry, strumienie i gaje ; A serce, które oddech zepsucia ozionie Znowu na przyrodzenia orzeźwia się łonie. Tak Russo, w ulubionych mu gajach ukryty

Gdy z końca ścieżki postrzegł wież Paryskich szczyty, ,,0 miasto, wołał, pełne wrzawy, dymu, błota, Gdzie kobietom w styd obcy, a mężczyznom cnota. Szczęśliwy, kto w ustroniu mogąc żyć swobodnie, Nie patrzy na twój przepych i na twoje zbrodnie!” I sam, znowu się w gaje zanurzając ciemne, Spokojną m yśl zapuszczał w marzenia przyjemne 1S.

Pośrednim świadectwem odczuwania cywilizacyjnej obcości opi­ sywanego przez Mickiewicza świata są sielskie elementy w poetyc­ kim obrazowaniu wielkomiejskiego życia Petersburga. Plac prze­ glądów wojska pod piórem przyszłego autora Pana Tadeusza jest „ b i a ły m j e z i o r e m ” ; kozacy i dragoni kręcą się po placu „jako rybitw y nad wodą” . Gapie wyłażą z tłum u „jak żaby z bagniska” . Kolumny płyną na pole marsowe jak rzeki i toną w placu jak w je­ ziorze. Wyborowe oddziały nowoczesnej armii przypom inają poecie obrazy gospodarskie:

Stoi chłop przy chłopie, Jako rząd koni żujących przy żłobie, Jako kłosy w jednym uwiązane snopie, Jako zielone na polu konopie,

Jak wiersze książki, jak skiby zagonów...

Przy grenadierach stojące mniej dorodne formacje w ydają się „jak pod liściami ogórki na grzędach” . Żołnierze w pancerzach czynią wrażenie „lilaków” (dzbanów glinianych) i rzędu samowarów.

Już plac okryły zielone mundury Jak traw y, w które ubiera się łąka. Gdzie niegdzie tylko wznosi się do góry Jaszczyk, podobny do błotnego bąka,

15 D elille, L ’homme des champs. Przekład A. Felińskiego. Por. moje studium o Zimie miejskiej Mickiewicza (Pierwiosnki polskiego romantyzmu, Kraków

1949).

(23)

68 WACŁAW K U B A C K I

Lub polnej pluskw y z zielonawym grzbietem, A przy nim działo ze swoim law etem U siadło na k ształt czarnego pająka.

Obraz działa podobnego do pająka, tara n tu li i m uchy opraco­ wał poeta szeroko, po epicku. W jeżdża car n a czele jenerałów.

K ażdy jenerał jest robaczkiem jasnym , Co b łyszczy pięknie w nocach św iętojańskich; Lecz skoro przejdzie w iosna carskiej łaski, N ędzne robaczki tracą swoje blaski.

Niemniej charakterystyczne są wzmianki o reformach Piotra. Poły bojarskich szat „ścięto, jak szpaler francuskiego sad u ” (obraz ujem ny dla rom antyka). B rody kupców i mużyków posypały się „chm urą, jak liście od g rad u ” . Pow itanie cara przez żołnierzy brzmi „jak m ruk stu niedźwiedzi” . Car wypuścił adiutantów „ Ja k wróble z klatki, albo psy ze sm yczy” i zaczęły się manewry, porów­ nane do szczucia niedźwiedzia przez „kundlów psiarnię” . Ze zdzi­ wieniem przecieram y oczy: czy jesteśm y w Petersburgu, czy w So­ plicowie? !

Jedno porównanie sielskie należy wynotować osobno, jako wy­ jątkow o trafnie i pomysłowo związane z topografią, historią po­ w stania i ujem ną charak tery sty k ą stolicy, o k tó rą niebawem jako 0 swą własność upom ną się wody powodzi i m acierzyste trzęsa­ wiska. Mam na myśli obraz krążących w petersburskim mroku pojazdów :

W idać je tylko po latarek błyskach, Jako płom yki błędne na bagniskach.

( Oleszhiewicz )

B om antycy, wzorem B ousseau’a, z „pierw otnością” , czyli z u stro ­ jowo, społecznie i kulturalnie zacofanymi form am i życia, łączyli zdrowie, szczęście, moralność i sprawiedliwość — obrazy patriar- chalnej sielanki. Polityczna dialektyka prowincjusza i rom antyka jest ja sn a: nowoczesny, postępow y P io tr Wielki zgubił gospodarczo 1 ustrojowo zacofaną, czyli poczciwą Polskę! Przedstaw iona p ro ­ blem atyka tłum aczy także drogę Mickiewicza do biblijnej analogii. Podobnie rozumowali starotestam entow i prorocy, ilekroć naród w ybrany uległ wyżej stojącym pod względem technicznym i nowo­ cześniej zorganizowanym wrogom. Zadziwienie i zgorszenie J e re ­ miasza na widok budowli E giptu, w k tórym znalazł się prorok po zniszczeniu Jerozolim y przez wojska babilońskie, przypom ina

(24)

re-akcję naszych filom atów na nlicach Petersburga. Analogia biblijna była zwyczajną analogią socjalno-cywilizacyjną !

A ntyurbanistyczna myśl kulturalna ułatw iła Mickiewiczowi za­ jęcie „m istycznego” , nieprzyjaznego stanowiska wobec nowoczesnej cywilizacji, a feudalnie zorientowana teoria poem atu opisowego zaostrzyła satyryczne pióro poety zwiedzającego gród Piotra. Takie szeroko ideologiczne postawienie sprawy w yjaśnia także w sposób natu raln y i prosty zagadkową dla „wpływologów” zbie­ żność Mickiewiczowskiej satyry z Listem filozoficznym Czaadajewa, bez uciekania się do błahych hipotez filiacyjnych.

Dopiero oderwanie się od rodzimego podłoża feudalnego, w ej­ ście w społeczność o nowoczesnej strukturze pozwoli Mickiewiczowi na emigracji przezwyciężyć różne uprzedzenia cywilizacyjne. Wów­ czas z m esjanisty stanie się rewolucjonistą, z przeciwnika in d ustria­ lizacji wrogiem wyzysku robotników i z marzyciela o złotym wieku w parkach angielskich reform atorem społecznym.

7

J a k wspomniałem na samym początku, pomnik P io tra Wielkiego może rozczarować widza, k tó ry go ogląda m ając w pamięci wspa­ niały obraz Mickiewicza lub Puszkina. Większość mickiewiczolo- gów nie widziała go na oczy. Znali go puszkiniści, ale i dla nich najważniejsze były teksty, źródła i zagadnienia ideologiczne. Wło­ dzimierz Spasowicz wspomniał, że Mickiewicz i Puszkin mało m y­ śleli o tw órcy pomnika, Falconecie, i rozwiązanym przezeń zadaniu artystycznym . W. Lednicki pisał o niezgodności interpretacji Mic­ kiewicza z intencjam i rzeźbiarza, który chciał dać apoteozę cara- p acy fisty 16. W rezultacie z rozprawy Spasowicza wynosi się w ra­ żenie, iż wizje poetyckie niezbyt odbiegały od zam iaru Falconeta, k tó ry chciał przedstawić „ideał cywilizatora dużej ręki i gwałtownej woli, pokonywającego w szalonym t pędzie wszystkie przeszkody, ideał panujący w wieku X V III, kiedy pokładano największe n a ­

dzieje w ówczesnych m onarchach i sądzono, że społeczeństwo da się jak miękka glina lepić wedle zasad czystego rozum u zręcznymi palcami praw odaw cy’*.

. 16 W łodz. Spasowicz, Pisma, Petersburg 1892, t. V. Mickiewicz i Puszkin

'przed pomnikiem Piotra Wielkiego. — W. Lednicki, studium do Jeźdźca m ie­ dzianego. Przekład J. Tuwima, W arszawa b.d., s. 67 (Inst. W yd. „Biblioteka

(25)

70 W A C Ł A W K U B A C K I

W rzeczywistości pom nik P io tra Wielkiego jest o wiele, wiele mniej gwałtowny, niż to przedstawili obaj poeci. W rażenie n a j­ bardziej dynam iczne wywiera, gdy się go ogląda z przodu z ukosa od lewej strony konia. Ciekawe, że najczęściej z tej strony właśnie utrw alali go rytow nicy i m alarze oraz „dynam izują” współczesne fotografie, walcząc o lepsze z naszymi poetam i! M onument ten, widziany z innych stron, nie nasuwa obrazów ruchu, a z boku, od prawej ręki jeźdźca, robi wrażenie wręcz spokojnego i bardzo zbli­ żonego do pom nika M arka Aureliusza, którem u przeciwstawił go Mickiewicz !

Pom nik nie przedstaw ia pędu. Jeździec ma w yprostowany korpus i m ajestatycznie trzym a głowę. Toga zwisa z ty łu spokojnie. Koń ani nie u ję ty kolanam i, ani nie spinany piętam i. Stopy, bez strzemion, w ysunął car n ap rzó d ; przy biegu lub skoku byłby je cofnął ku tyłowi. I wzniósł spokojnie praw ą rękę w geście powitania. Tak wymodelowany w ładca nie mógłby ani chwili utrzym ać się na koniu, gdyby ten koń pędził lub skakał. P rzyjrzyjm y się z kolei wierzchowcowi. Ten rum ak nie biegnie, nie skacze i nie wspina się, jak przedstaw ia Mickiewicz, tylko przysiadł nadeptaw szy przednim kopytem na gadzinę. J e s t to stary symbol pokonanych trudności, starty ch wrogów i przesądów. Technicznie rozwiązał tę pozę F a l­ conet w ten sposób, że ciężar wzniesionego konia oparł na potężnym ogonie węża. Puszkinowskiemu obrazowi ru m aka szarpniętego tw ardą uzdą przeczy fak t lekkiego ściągania uzdy lewą ręką i od­ chylenie głowy konia w prawo, co byłoby niemożliwe przy gwał­ tow nym osadzaniu konia. K oń zresztą nie jest realistyczny i po­ siada pewne szablonowe cechy „ognistych” wierzchowców królów i cesarzów (rozdęte chrapy, o tw arty pysk), pozostające w sprzecz­ ności z ogólnie statycznym obrazem.

Dawniejsi kom entatorow ie mówili, że Mickiewicz wprawił Pio- trowego bieguna w galop dla celów historiozoficznych: car pędził na oślep razem z Rosją, na złamanie k arku ! Kie kw estionując celu historiozoficznego, zauważę, że objaśnienie ideologiczne nie tłu m a­ czy jeszcze mechanizm u przekształcenia obrazu, k tó ry to mecha­ nizm godzien jest uwagi.

Posłano w yrw ać z Finlandzkich nadbrzeży Wzgórek gran itu; ten na P ani słowo P łyn ie po morzu i po lądzie bieży I w m ieście pada na wznak przed carową.

(26)

т— parafrazuje poeta wiersz R ubana i dochodzi do stawiania pom ­ nika :

J uż wzgórek gotów ; leci car miedziany, Car knutowładny w todze Rzym ianina ; W skakuje rumak na granitu ściany, Staje na brzegu i w górę się wspina.

Zdynamizowanie odbyło się na zwykłej drodze opisu poetyckiego, czyli rozłożenia statycznego obrazu rzeźby na poszczególne fazy czynności dziejącej się w czasie — лу myśl obowiązującego wów­

czas twórców prawa, odkrytego i ściśle ustalonego przez Lessinga w Laokoonie.

Car Piotr w ypuścił rumakowi wodze, W idać, że leciał, tratując po drodze, Odrazu w skoczył aż na sam brzeg skały. Już koń szalony wzniósł w górę kopyta, Car go nie trzyma, koń wędzidłem zgrzyta; Zgadniesz, że spadnie i pryśnie w kawały!

Ta sama technika „opisu poetyckiego” , który miał ożywiać i przedstawiać w ruchu m artw e przedm ioty! Ta technika pomogła Mickiewiczowi, już na drodze czysto poetyckiej realizacji (opisu), zdynamizować pomnik P io tra Wielkiego ! Ona nie tylko doprowa­ dziła do zniekształcenia myśli Palconeta, lecz także do ujawnienia sprzeczności w obrazie Mickiewicza między wiernie oddanym i szczegółami, świadczącymi o statycznym charakterze jeźdźca (np. „Car go nie trzym a” ), a zasadą „ruchu” , która kazała koniowi wskoczyć na brzeg skały, zgrzytać wędzidłem (choć P io tr go nie ściągał), grozić spadnięciem i roztrzaskaniem !

In n a sprawa z Jeźdźcem miedzianym Puszkina.

Straszliwy jest, wpatrzony w mrok ! Jaka zaduma! Co za wzrok!

Jaka potęga w nim ukryta, A w dumnym koniu jaki pęd! Dokąd ty , koniu, gnasz bez pęt I gdzie opuścisz swe kopyta? O, władco losów wszechmogący ! Czyż nie tak samo twoja dłoii, tVzniesiona nad otchłanią pustą, 1 ' ' Szarpnęła Rosję twardą uzdą,

Że dęba wspięła się, jak koń?

(27)

7 2 WACŁAW K U BA C K I

Puszkin mniej widać trzym ał się Lessingowskiego kanonu. Zmysł realistyczny kazał m u cały „p ęd ” skupić w rum aku, który, jak napom knąłem , może łudzić pew ną dynam iką. Jeźdźca zaś po­ zostawił w bezruchu, w posągowym m ajestacie i spokoju (zapa­ trzenie, zaduma). Czytelnik nie m a wątpliwości, że szarpnięcie uzdą je st symboliczne, bo to nie koń zdarty mocną dłonią, lecz E osja stanęła dęba! Jeździec zaś miedziany gna przez wymarłe ulice Petersburga tylko w koszm arnym przywidzeniu nieszczęśli­ wego Eugeniusza!

Kolos P io tra Wielkiego w ruchu nosi u Mickiewicza piętno deza­ probaty. Zdynamizowanie pom nika było potrzebne do przeciw sta­ wienia dzikości, gw ałtu i tyranii P io tra Wielkiego — rzymskiej klasyczności, spokojowi, łaskawości i ludzkości M arka Aureliusza. Mickiewicz nie był pierwszy, k tó ry wpadł na to porównanie. Jak wiadomo, pom nik rzymskiego cezara stawiano za wzór Falcone- towi. A rty sta bronił się przed tym i sugestiami. W muzeum Aka­ demii Sztuk Pięknych w P etersburgu znajdowała się kopia sła­ wnego pom nika rzymskiego, wobec czego upadło twierdzenie J . Tre- tiaka, że Puszkin nie znał dzieła rzymskiego. Porównywano też oba pom niki w poezji, np. Batiuszkow w Przechadzce 17.

Al. Brueckner trafnie dostrzegł ślady osiemnastowiecznej m a­ niery w paraleli Mickiewicza, pisząc, że obaj cesarze „w osiem­ nastym wieku pewnie by się w Eozmowach Um arłych spotkali” 18. Tradycja paraleli poważnej i parodystyczno-satyrycznej sięga staro­ żytności greckiej. Mickiewicz znał zarówno wzory X V III wieku, jak antyczne. W czasie studiów poety żartobliwą, niby Plutar- chową paralelą biograficzną posługiwali się „szubraw cy” , np. w tę formę przybrał swą satyrę na rom antyzm prof. Leon Borowski, ogłaszając w W i a d o m o ś c i a c h B r u k o w y c h Porównanie życia

SzurłowsMego i B aki na wzór Plutarcha. Ze starożytnych paralel wcho­

dzi w grę patriotycznym ogniem natchnione porównanie państw a Filipa Macedońskiego i dem okratycznych A ten, jakie dał bem o- stenes w swych F ilipikach i Mowach olintyjskich. Ślady Demoste- nesowskiej pasji i m etody przeciwstawiania szlachetnych, niewin­ nych i cierpiących Ateńczyków rozpasanem u, okrutnem u, bez­

17 J. Tretiak, Mickiewicz i Puszkin, W arszawa 1906, s. 193. W yniki badań nad Jeźdścem miedzianym omówił W . Lednicki w studium przy poem a­ cie Puszkina w przekładzie J. Tuwima. Por. nadto pracę zbiorową Puszkin

1 8 3 7 - 1 9 3 7 , Kraków 1939, I 2 2 7 - 4 5 6 .

(28)

względnemu i dzikiemu Filipowi znajdziemy i w Ustępie, i w K się­

gach narodu i pielgrzymstwa polskiego.

Nie m ają jednak racji ci badacze, którzy przeciwstawienie dwu pomników zapisują wyłącznie n a rachunek patriotycznego zapamię­ tan ia się Mickiewicza. Państw o P iotra nasuwało dość naturalnie porównania z imperium cezarów. Oprócz Pomnika Piotra Wielkiego m am y także rzymskie paralele w Przedmieściach stolicy i Peters­

burgu. Poza analogią polityczną pewną rolę odegrało niewątpliwie

budownictwo stolicy, uderzające także współczesnego podróżnika ilością reminiscencyj klasycznych i renesansowych. Nie wolno również nie wziąć pod uwagę faktu, że główną figurą stylistyczną

Ustępu jest kontrast. Na retorycznej zasadzie równoległych i prze­

ciwstawnych członów, obrazów i idei polega dynam ika tego utw o­ ru i jego dzielność „publicystyczna” .

Przeciwstawienie pomnika Marka Aureliusza pomnikowi P iotra Wielkiego nie zostało podyktowane jedynie względami politycz­ nymi. Podobnie jak A teny i Ezym nie od razu były starym i gro­ dami „klasycznym i” z bogatą tradycją (co sugeruje Mickiewicz zestawiając je z młodym Petersburgiem), ta k i cezar rzymski „ide­ ologicznie” nie usprawiedliwia zaszczytu, jaki go spotkał. Był ostatecznie cezarem państw a opartego na podboju i wyzysku n a ­ rodów! K iedy czytam y w Mickiewiczowskiej pochwale :

Gdy nad brzegami Renu i Paktolu Ilordy najeźdźców barbarzyńskich zgromił, Do spokojnego wraca Kapitolu.

— mimo woli pytam y, skąd się ten obywatel Italii znalazł nad dalekim Benem i jeszcze odleglejszym Paktolem ? K to był właści­ wie najeźdźcą? K to napadał i kto się bronił? H ordy barbarzyńskie, czy Bzymianie? Jakiś przywleczony do Bzym u w trium falnym orszaku cesarza germański czy partyjski „filom ata” z pewnością nie zachwycałby się „ojcem milionom dzieci” ! Niemniej dziwna w ydaje się w dziele, w którym męczeństwo narodu przedstawiono w symbolach religijnych, gloryfikacja jednego z cezarów prześla­ duj ący ch chrzęści j an !

Nierealistyczne przedstawienie pomnika i niekonsekwentna jego interpretacja ideologiczna miały prawdopodobnie u podstaw y fakt estetyczno-moralny. Przypuszczam, że w pierwszym wrażeniu piel­ grzyma nie osoby cesarzy były najważniejsze, lecz ich konie! P o ­ mnik Falćoneta budził zastrzeżenia u współczesnych z powodu

Cytaty

Powiązane dokumenty

za zadania, za które można przyznać więcej niż jeden punkt, przyznaje się tyle punktów, ile prawidłowych elementów odpowiedzi (zgodnie z wyszczególnieniem w kluczu) przedstawił

• za zadania, za które można przyznać więcej niż jeden punkt, przyznaje się tyle punktów, ile prawidłowych elementów odpowiedzi (zgodnie z wyszczególnieniem w kluczu)

Ćwiczenia stretchingowe ujędrnią sylwetkę, ale warto pamiętać, że nie redukują masy i nie budują nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej.. Stretching najwięcej korzyści

Dowiadujemy się również, że nawet zbójcy mają serce, potrafią być ludźmi, odczuwać litość i współczucie.. Czy dzisiaj

w celu wykazania jaki wpływ na zmiany w planach studiów miały opinie absolwentów tego kierunku oraz innych interesariuszy, ze szczególnym.. uwzględnieniem

– Uznaliśmy, że wsparcie się zespo- łem wybitnych ekspertów, fachowców z  dziedziny medycyny, organizacji ochrony zdrowia, ekonomii i nauk spo- łecznych będzie dla

Osiem lat temu CGM Polska stało się częścią Com- puGroup Medical, działającego na rynku produk- tów i usług informatycznych dla służby zdrowia na całym świecie.. Jak CGM

Th e discussion of the role of the Church and clergy in the 19 th -century Russian society was stimulated by Great Reforms of Alexander II, especially by the relaxation