• Nie Znaleziono Wyników

O kształcenie adwokatów w dawnej Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O kształcenie adwokatów w dawnej Polsce"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Lesław Pauli

O kształcenie adwokatów w dawnej

Polsce

Palestra 1/4, 30-40

(2)

LESŁAW PAULI adwokat

O kształceniu adwokatów w dawnej Polsce

Instytucja zawodowych zastępców stron procesowych' pojaw iła się w Polsce w wieku XVI. Rozwinęła się ona z instytucji zastępców pro­ cesowych zwanych prokura torami (procurator es), którzy już w wiekach średnich — obok wcześniejszych od nich rzeczników, czyli tzw. prolo- kutorów (prolocutores) — występowali zarówno w procesie n a Zacho­ dzie Europy,1 jak i w procesie polskim.2 Średniowieczni prokuratorzy nie traktow ali jednak swych czynności zawodowo. Byli to zastępcy przypadkowi, którzy podejmowali się zastępstwa w procesie z raćji swego osobistego stosunku do strony.3

P alestra staropolska jako odrębna korporacja zawodowa była więc dopiero tw orem czasów nowożytnych. Organizacja jej opierała się głów­

1 H . B r u n n e r — C. S c h w e r i n : G ru n d zü g e d e r d eu tsc h e n R e ch ts­ geschichte. W yd. 8. M onachium i L ip sk 1980; s. 83— 84, 177. — K. K o r a n y i : P o w szech n a h isto ria p ań stw a i p raw a w zarysie. T. II. E poka feudalizm u. W a r­ szaw a 1955; 9. 67, 140, 159, 191, 244.

i Z astęp stw o procesow e w średniow iecznym p rocesie polsk im było przedm io­

te m b a d a ń J u lk u autorów , których poglądy nie zaw sze je d n a k są zbieżne. P o r. p rac e: J. R a f a c z : Z astępcy stron w d aw nym p ro cesie polskim . K ra k ó w 1923. —

A V e t u l a n i : Z astępstw o procesow e w Polsce przed sta tu ta m i K azim ierza W.

Lw ów 1925. — R. T a u b e n s c h l a g : P roces polski X III i X IV w ieku do S ta tu ­ tó w K azim ierza W ielkiego. Lwów 1927; s. 20— 29. — Tenże: Zachodżca a p ro k u ra to r w średniow iecznym p rocesie polskim. „B iuletyn A kadem ii U m iejętności”, K raków 1931; s. 63— 67. — W. N a m y s ł o w s k i : Die R e ch tsb eistän d e in den südslavischen L ä n d e rn u n d in Polen. „P rzew odnik H isto ry c z n o -P ra w n y ”, L w ów 1933; t III, s. 51—66.

’ S. K u t r z e b a : D aw n e polskie p ra w o sąd o w e w zarysie. Wyd. 2. Lw ów — W arszaw a—K ra k ó w 1927; s. 72.

(3)

N r 4 O K S Z T A Ł C E N IU A D W O K A T Ó W W D A W N E J P O L S C E 3 1

nie na zwyczaju, a tylko niektóre kw estie znalazły uregulow anie w po­ zytywnych przepisach praw a stanowionego.4 Nie była to korporacja jednolita, odpowiadająca ściśle dzisiejszej adwokaturze. Do p alestry zali­ czano bowiem nie tylko osoby trudniące się ex professo zastępstw em stron procesowych, tj. nie tylko adwokatów i ich dependentów, ale rów ­ nież urzędników kancelarii sądowych różnych stopni: regentów, suscep- tantów, inducemtów, lektantów i innych.5 Można zatem mówić o p alestrze

sensu stricto i palestrze sensu largo.

Źródłem poznania dziejów palestry staropolskiej są nie ty lk o teksty ustaw, m ateriały praktyki sądowej czy daw na literatu ra prawnicza, ale również literatu ra pam iętnikarska i obyczajowa. Z m ateriału tego korzy­ stało już w ielu autorów, którzy w pracach sw ych specjalnie lub p rzy ­ godnie zajmowali się problem em adw okatury w dawnej Polsce. Mniej lub więcej w yczerpujące wiadomości na ten tem at (łącznie z problem em zastępstwa procesowego \v średniowieczu) przynoszą prace R. Hubego, K. Dunina, O. Balzera, A. K raushara, D.* Anca, P. Dąbkowskiego,. S. K utrzeby, J. Rafacza, A. Vetulaniego, S. Cara, R. Taubenschlaga, Z. Mayera, W. Namysłowskiego, I. L ew in a,8 T. R e k a 7 oraz J. Bardacha, Z. Kaczmarczyka i B. Leśnodorskiego.8

Celem niniejszego arty k u łu nie jest bynajm niej rekapitulacja w y­ ników dotychczasowych badań nad całokształtem problem ów dotyczą­ cych dawnej palestry ani też próba ich kontynuacji. Chodzi mi tylko o zwrócenie uwagi na jedno szczegółowe, ale istotne zagadnienie, a m ia­ nowicie na problem kształcenia młodej kadry adwokackiej w dawnej Polsce.

4 Z. M a y e r : W izeru n ek T ry b u n a łu K oronnego. L w ów 1929; s. 44. — I. L e ­ w i n : P a le s tra w d a w n e j Polsce. Lw ów 1936; s. 29.

5 P. D ą b k o w s k i : P a le s tra i księgi sądow e ziem skie i g ro d zk ie w d a w n e j Polsce. Lw ów il926; s, 4 i n., 31. — I. L e w i n : op. cit., s. 8 i n.

* Iza k L ew in je s t au to re m sp ecjaln ej m onografii p t. „ P a le s tra w d aw n e j P o l­ sce”, opublikow anej w e Lw ow ie w 1936 r. T am też z n a jd u je się om ów ienie w cześniejszej lite r a tu r y (s. 5—7).

7 D rugi rozdział p rac y T adeusza R e k a pt. „ A d w o k a tu ra — je j fu n k c je i obli­ cze” (W arszaw a 1953) nosi ty tu ł „A d w o k atu ra w P olsce fe u d a ln e j i k a p ita listy c z n o - obszarniczej”. W p ierw szym p a ra g ra fie tego rozd ziału a u to r tr a k tu je o p a le strz e za czasów R zeczypospolitej szlacheckiej (s. 20—34).

8 J . B a r d a c h , Z. K a c z m a r c z y k i B, L e ś n o d o r s k i w w y d a n y m o sta tn io (w 1957 r.) p o d ręczn ik u pt. „H isto ria p a ń stw a i p ra w a P olski do ro k u 1795” p o d ają zasadnicze w iadom ości o in sty tu c ji zastępców procesow ych i p a le s try w poszczegóinych ok resach dziejów Polaki p rze d ro z b io ro w e j (cz. I, s. 345—347, 543—544; cz. II, s. 196, 492—193).

(4)

32 LE SŁ A W P A U L I Nr 4

P alestra w ściślejszym tego słowa znaczeniu (pominąwszy sądowy personel kancelaryjny) obejmowała właściwych adwokatów, zwanych prokuratoram i a później zwykle patronami, oraz ich pomocników, na określenie których przyjęła się z czasem nazwa dependentów. Podział ten w ystępuje w ustawodawstwie po raz pierw szy w r. 1673.9' Nie ozna­ cza to jednak, aby dopiero wtedy pojawili się pomocnicy patronów. In sty tu cja dependentów wykształciła się bowiem w drodze zwyczaju nie- w ąpliw ie znacznie wcześniej, bo jeszcze w pierwszej połowie wieku XVII, a może naw et w wieku XVI.10 Ustawa zaś z 1673 r. (której celem było uchw alenie doraźnego subsidium na wojnę turecką, a nie regulowanie organizacji adw okatury) stw ierdza jedynie istniejący od dawna stan rzeczy.

Dependenci palestranccy dzielili się z kolei na dwie kategorie. Niższy stopień dependencji stanowiła aplikantura. Aplikanci byli używani raczej do funkcji manipulacyjnych. Należało do nich sporządzanie wyciągów i odpisów z dokumentów, aktów i ksiąg sądowych oraz wykonywanie wszelkich zleceń pryncypała, które nie wymagały jeszcze większej ru ty n y i znajomości tajników praw a. Nosili za patronam i do sądu akta i książki prawnicze, doręczali pocztę, a często używani byli do posług nie m ają­ cych zgoła nic wspólnego z nauką zawodu. Dotyczyło to zwłaszcza tych aplikantów , którzy pozostawali z pryncypałem we wspólności domowej; nie m ając m aterialnej niezależności, pojmowali oni swe obowiązki jako tw ardą drogę do zdobycia w przyszłości samodzielnej i intratnej pro­ fesji.11 Byli jednak i tacy aplikanci, którzy, korzystając ze swych koli­ gacji i majętności, prowadzili samodzielny i próżniaczy tryb życia.12 Tym nie zależało zwykle na karierze w palestrze. Nie traktując poważnie swoich obowiązków, pragnęli tylko poznać powierzchownie prawo i me­ chanizm sądowy, aby nabrać zewnętrznego poloru ludzi wykształconych i obeznanych z życiem społecznym. Po odbyciu takiej praktyki wracali w swoje strony — jak pisze Hugo Kołłątaj — „jako ludzie udoskona­ leni, aby w swych województwach posiadać mogli urzędy czynne lub

• S u b sid iu m ReŁpublicae generalis contributionis, od stanów koronnych n a sey m ie w a ln y m w arsza w sk im in anno 1673 uchw alone. V olum ina Legum . Wyd. p ija rs k ie ; t. V, s. 172 — P or. I. L e w i n : op. cit., s. 7, 19.

10 Z. K aczm arczyk i B. L eśnodorski p rzy jm u ją, że dependenci p alestranccy w y stę p o w a li ju ż w w iek u X V I; por. H istoria p ań stw a i p raw a Polski od połow y X V w. do r. 1795 (p atrz H isto ria państw a i p ra w a P olski od ro k u 17S5 — pod re d a k c ją J . B ard ach a. W arszaw a 1957; cz. II, s. 19^).

11 I. L e w i n : o,p. cit., s. 19—20. 14 Z. M a y e r : op. c it.( s. 48.

(5)

N r 4 O K S Z T A Ł C E N IU A D W O K A T Ó W W D A W N E J P O L S C E 3 J

nieczynne, aby ich wybierano na posłów do sejm u lub na deputatów do trybunału.13

Wyższą grupę wśród dependentów stanow ili agenci. W ykonywali oni funkcje pomocnicze, wymagające już pewnego fachowego przygotowania. J a k podaje Kołłątaj — „w praw iali się do pisania różnych transakcyi, manifestów, pozwów, do staw ania u sądu, do zapisania kom parycyi, do w prowadzenia akcessoryjów, indukt i replik, do podania konkluzyi. która być powinna zasadą d ekretu“.14 Pod koniec swojej p rak ty ki depen- denckiej mieli już znaczny stopień samodzielności w prow adzeniu zle­ conych im przez pryncypałów czynności. Po kilku latach pracy, zazwy­ czaj dwóch do czterech, a czasem i więcej (w zależności od dobrej woli pryncypała, często zaś także od posiadanych stosunków i protekcji), uzyskiwali „promocję do patronizacji“, przy czym — jeżeli nie posiadali szlachectwa — otrzym yw ali przyw ilej używ ania szlacheckiego ty tu łu

generosus,15

Jak z powyższego wynika, członkostwo paletstry przez długi czas nie było monopolem szlachty. W XVII stuleciu palesitranci-mieszczanie, za­ równo dependenci, jak i samodzielni patroni, wcale n ie należeli do rzad­ kości.16 Stan ten uległ jednak niekorzystnej zmianie w ciągu w ieku XVIII. Epoka saska także i na tym polu pozostawiła po sobie sm utną kartę w postaci wyraźnego przepisu konstytucji sejmowej z 1726 r., w myśl którego „patronowie i agenci w Trybunałach pojvinni być szlachta“.17 Podobne postanowienia — więcej lub mniej ekskluzywne, ale zawsze świadczące o chęci dyskrym inow ania „niższych“ w arstw społecznych — znajdujem y również w późniejszych pomnikach praw nych.18

Każdy patron obowiązany był złożyć sądowi wykaz dependentów, których zatrudniał w swojej kancelarii.19 Był to nie tylko środek ewi­

,s H . ,K o ł ł ą t a j: S ta n ośw iecenia w Polszczę w o sta tn ic h la ta c h p an o w a n ia A u g u sta I I I (1750— 1764). O prać. J . H ulew icz. W rocław 1953; s. 143— 144.

14 Ibidem , s. 141— 142.

15 I. L e w i n : op. cit., s. 7, 19—21.

18 P o r. podane n iżej w iadom ości o działalności g d ańskiego m ieszczanina J a n a N ix d o rffa w c h a ra k te rz e członka p a le stry try b u n a lsk ie j.

17 K on sty tu cy e seym u w aln eg o o rd ynaryinego sześćniedzielnego w G rodnie, ro k u P ań sk ie g o 1736 dn ia 28 w rz eśn ia złożonego. Vol. Leg., t. VI, s. 433.

18 Z. K a c z m a r c z y k — B. L e ś n o d o r s k i : op. cit., s. 492—493. *’ K onsty tu cy e sey m u w alnego koronacyi k ró la IMCi, d n ia 3 m iesiąca g ru d n ia ro k u P ań sk ieg o 1764. Vol. Leg., t. VII, s. 325. — K on sty tu cy e seym u w alnego ord y ­ nary in eg o w W arszaw ie, ro k u P ań sk ieg o 1766 d n ia 6 p a ź d z ie rn ik a złożonego. Vol. Leg., t. V II, s. 462, 510. — R egulam in d la k a n c e la rii grodzkiej trem b o w elsk iej. C astr. T rem b ., t. 364, s. 22—23 (druk. P. D ąbkow 9ki: P a le s tra i księgi są d o w e tre m - bow elskie za czasów polskich. Lw ów 1920; s. 49).

(6)

34 LESŁAW P A U L I N r 4

dencji, ale zarazem ak t o głębszej treści, przez który patron b rał na siebie odpowiedzialność za postępowanie swoich elewów. Z tej też przy­ czyny miewali adwokaci poważne czasem kłopoty. Krewkość i w archol- stwo niektórych dependentów znajdowały bowiem nieraz upust w hu­ laszczym trybie życia, awanturnictwie, a naw et w jawnych gwałtach z bronią w ręku.20 Wychowankowie palestry „włóczyli się po całych nocach, napadali na ronty, napastowali studentów lub mieszczan“. Słu­ dzy zaś ich, zdemoralizowani gorszącym przykładem swoich- młodych panów, „pod ratuszem formowali wielkie koła, wybierali sobie m ar­ szałka, napastow ali przechodzących ludzi wyzywając ich w 'kije. Trzeba się im było opłacać, k to chciał uniknąć złego obejścia. Żydzi przecho­ dzący regularnie płacić musieli kozubalec, a • kahał miejscowy dawał pewną m iarę miodu d la tej hałastry i podarunek dla ich m arszałka“.21 Do obowiązków patronów należała też troska o wykształcenie apli­ kantów i agentów. Mieli być mistrzami ich wiedzy prawniczej i wpro­ wadzać» ich w zawiłe arkana stosowania praw a w praktyce sądow ej.2* Dostawali zaś elem ent surowy, mało z praw em otrzaskany, albowiem rzadko który kandydat do palestry mógł się pochlubić dyplomem ukoń­ czenia wyższych studiów prawniczych. Jeżeli zaś naw et taki się czasem trafił, to i on nie znał zupełnie stosowanego w sądach szlacheckich rodzimego praw a ziemskiego. W uczelniach polskich — jak U niw ersytet Jagielloński w Krakowie, Akademia Lubrańskiego w Poznaniu czy Gimnazjum Akademickie w Gdańsku — nie uczono ani praw a polskiego, ani stosowanego w miastach polskich praw a niemieckiego. „Są uczeni — pisał jeszcze w XVI w. jeden ze znawców praw a miejskiego w Polsce Jan Cerasinus K irstein — 'którzy otrzym ują wysokie uposażenia ze skarbu publicznego za to, że zajm ują się po części praw em cesarskim (tj. rzym­ skim — uw aga m oja L. P.), po części praw em kanonicznym. Nie widzia­ łem natomiast' dotąd żadnego profesora, który wykładałby o statutach generalnych K rólestw a (tj. polskie prawo ziemskie — uwaga moja L. P.) albo praw o m agdeburskie; a przecież te praw a są u nas w częstszym uży­ ciu niż tam te“.23

M P. D ą b k o w s k i : P ale stra i księgi sądow e ziem skie i grodzkie w daw nej Polsce, s. 21.

!l H. K o ł ł ą t a j : op. cit., s. 143>—145.

22 I. L e w i n : oip. cit., s. 23.

15 J . K i r a t e y n C e r a s i n u s : E nchiridion a liq u o t locorum com m unium Iu ris M aidenburgensis (Wyd. pierw sze 1556, n a stęp n e w la ta c h 1586, 1607, 1611, 1616, 1619, 1629, 1760). P ra efatio . — A utor tej pracy, z pochodzenia Ślązak, żył w latach 1507— 1561. P rz ez szereg la t był w ójtem S ądu N ajw yższego P ra w a Nie­

(7)

Nr 4 O K S Z T A Ł C E N IU A D W O K A T Ó W W D A W N E J P O L S C E 35

Przedm iotem wykładów akademickich w dawnej Polsce było więc w zasadzie tylko praw o kanoniczne i praw o rzymskie. Ze szkół wycho­ dzili zatem juryści, którzy m ieli w prawdzie teoretyczne przygotowanie prawnicze, ale w m ałym jedynie stopniu mogli z niego korzystać w pracy zawodowej. Znajomość praw a kanonicznego umożliwiała k arierę tylko w sądach duchownych. N atom iast biegłość w praw ie rzym skim nie mogła sama przez się zastąpić znajomości praw a ziemskiego czy miejskiego, niezbędnej dla osób w ystępujących przed sądam i szlacheckimi czy miesz­ czańskimi.24 Recepcja praw a rzymskiego, k tó ra w epoce Renesansu odegrała tak ważną rolę w kształtow aniu się praw a na Zachodzie Europy,25 nie ominęła co praw da także i Polski. J a k wskazują n a to chociażby dzieła Jan a Cerasinusa i B artłom ieja Groickiego, przeniknęło ono w pew nym stopniu do praw a miejskiego.28 Bardziej oporne prze­ ciwko infiltracjom praw a rzymskiego okazało się natom iast praw o ziem­ skie. W interesie m agnatów i bogatej szlachty leżało bowiem utrzym anie dawnego praw a, którego konserw atyw no-agrarny ch ara k ter sprzyjał utrw aleniu stosunków feudalnych. W konsekw encji pow stała w Polsce paradoksalna w prost sprzeczność między p rak ty k ą praw niczą a naucza­ niem praw a w szkołach. Z kated r uczono system ów praw nych, których

rola dla prak ty k i była ograniczona. N atom iast w praktyce sądowej sto­ sowano powszechnie te system y praw ne, które nie były przedm ietem wykładów.

Samodzielne opanowanie całokształtu polskiego praw a ziemskiego nie było rzeczą łatw ą. Nie tworzyło ono bowiem jednolitego systemu, a różnorodne jego przepisy nie były skodyfikowane. Dominowało w nim

m ieckiego n a Z am k u K rakow skim . N ależał do g ro n a p ostępow ych p raw n ik ó w pol­ skich epoki R enesansu. W yw arł znaczny w pływ n a tw órczość B a rtło m ie ja G roickie­ go, n ajp o p u larn ie jsz eg o p isa rz a p ra w a niem ieckiego w Polsce.

24 S. E s t r e i c h e r : K u ltu ra p ra w n ic z a w P olsce X V I w iek u (p atrz K u ltu ra S taro p o lsk a . K ra k ó w 1931; s. 7 i n., 13). — J . S. B y s t r o ń : D zieje obyczajów w d aw n e j Polsce. W arszaw a br.; t. II, s. 317.

25 W. E n g e l m a n n : D ie W ied e rg e b u rt d e r R e c h ts k u ltu r in Ita lie n d u rch die w issen sch aftlich e L ehre. L ip sk 1938; passim . — M. P a t k a n i o w s k i : C h a ra k ­ te ry sty k a u sta w o d aw stw a sta tu to w e g o n a tle ro zw o ju k o m u n y w łoskiej. „Czaso­ pism o P ra w n ic z e ”, K ra k ó w 19'38; s. 157—158, 1&6. — K . K o r a n y i: Pow szechna

h isto ria p a ń s tw a i p ra w a ; t. I I, s. 427 i n.

*6 Z w rócił n a to n ie d aw n o u w ag ę M. P atk a n io w sk i, p o d k re śla ją c potrzebę k o n ­ ty n u o w an ia zapoczątkow anych p rze z R. T au b e n sch lag a stu d ió w n a d recep cją p ra w a rzym skiego w Polsce, zw łaszcza je śli chodzi o p ra w o m ie jsk ie (patrz: N a m a rg i­ nesie nowego w y d an ia dzieł B a rtło m ie ja G roickiego. „P ań stw o i P ra w o ”, W arszaw a 1856; n r 1, s. 148).

(8)

36 L E S Ł A W P A U L I N r 4

praw o zwyczajowe, którego zwody nie były wyczerpujące i miały cha­ rak ter partykularny. K onstytucje sejmowe, które od 1506 r. poczęto drukować w specjalnych zbiorach', odnosiły się głównie do zagadnień ustrojow ych i adm inistracyjnych, a w małej tylko mierze uwzględniały prawo sądowe.27 Coraz bardziej dawała się w Polsce odczuwać potrzeba kodyfikacji, której przeprow adzenia domagały się światlejsze jednostki i postępowe grupy społeczeństwa.28 Słabość władzy nie pozwalała jednak królowi na rozwiązanie tego zagadnienia w podobny sposób, jak to zro­ biono na Zachodzie. Tam absolutni monarchowie rugowali konsekwentnie prawo zwyczajowe i zastępowali je stopniowo nowymi ustaw am i i ko­ deksami. Często wchodziły one w życie z rozkazu samego tylko władcy, bez ingerencji dawnych sejm ów stanowych. Cechowała je tendencja do system atyzacji przepisów praw nych i unifikacji praw a w całym państwie, w ten bowiem sposób absolutni monarchowie starali się umocnić swoje stanowisko. Pod względem techniki praw nej ustawodawstwo to górowało nad prym ityw nym i, kazuistycznym i i nie usystematyzowanymi normam i praw a zwyczajowego. Różniło się też od nich znacznie pod względem treści, gdyż kształtowało się pod przemożnym wpływem praw a rzym ­ skiego, którego recepcja sprzyjała rozwojowi nowych stosunków produk­ cyjnych.29 Natom iast w Polsce — w wyniku zacofania ekonomicznego k raju — praw o sądowe zachowało w całej pełni swój dawny, feudalny charakter. Wszelkie na większą skalę zakrojone próby reformy i kody­ fikacji praw a rozbiły się o zdecydowany opór reakcyjnej m agnaterii. Udało się tylko skodyfikować częściowo prawo procesowe w postaci tzw. Formuła processus z 1523 r. tudzież praw o prowincjonalne niektó­ rych dzielnic (Mazowsza, P ru s Królewskich' i Litwy). Postulat zaś po­ wszechnej kodyfikacji praw a nie został urzeczywistniony do końca bytu Rzeczypospolitej szlacheckiej.30

W tych w arunkach jedyną właściwie drogą prowadzącą do poznania przepisów praw a polskiego była praktyka. Trzeba je było poznawać od

!7 S. E s t r e i c h e r : op. cit., s. 24 i n.

88 W. V o i s ś: F ry c za M odrzew skiego n a u k a o p a ń s tw ie i praw ie. W arszaw a 1956; s. 211 i nast.

*• Por. P. D e l G i u d i c e : F onti. Legislazione e scienza g iuridica del secolo decim osesto a i g iorni n o stri (S to ria d e l d iritto italiano p u b b lic a ta sotto la direzione di P asq u a le Del G iudice. Vol. II. M ediolan 1923; s. 6 i n.). — C. C a l i s s e : S tori? del d iritto italiano. Vol. I. F o n ti. Wyd. 2. F lo re n c ja 1930; s. 269 i n.

*• K. K o r a n y i: R ys sto su n k ó w u stro jo w y ch i p ra w n y c h w p ań stw ac h euro­ pejsk ich i w R zeczypospolitej P olskiej w XVI w ieku, (p atrz O drodzenie w Polsce. W arszaw a 1955; t. I, s. 476 i n.).

(9)

Nr 4 O K S Z T A Ł C E N IU A D W O K A T Ó W W D A W N E J P O L S C E 37

strony życia, n a salach rozpraw i w kancelariach sądowych. Sposobność do jego nauczenia się dawało pełnienie urzędów publicznych, a zwłaszcza praktyka w szeregach palestry. Pod okiem swych pryncypałów młodzi palestranci zaznajam iali się przede wszystkim z form alistyką procesową oraz z kazuistyką prawną. Każdy sąd ziemski czy grodzki w raz z ota­ czającą go palestrą był więc praktyczną szkołą obowiązującego prawa. Najwyższą zaś „uczelnią“ tego typu było główne centrum polskiego życia sądowego — Trybunał Koronny z palestrą trybunalską. Tym właśnie na­ leży tłumaczyć popularność dependeńcji palestranckiej u ówczesnej młodzieży.31

Adepci palestry przysw ajali sobie znajomość praw a przez przysłu­ chiwanie się rozprawom sądowym, uczestnictwo w konferencjach, styka­ nie się z dokumentami, aktam i i księgami sądowymi czy też przez studio­ wanie formularzy. Nie usuwało to jednak potrzeby podręczników. Brak ich zastępowały początkowo same tylko zbiory ustaw, przede wszystkim Zbiór Łaskiego, a od czwartego dziesięciolecia XVIII wieku — Volu­ mina Legum. Temu też celowi służyły układy i inw entarze konstytucji (np. H erburta).32 Mogła też młodzież palestrancka korzystać z niezbyt zresztą licznych opracowań praw a sądowego, jakie pojawiły się w XVII i XVIII stuleciu. Większość z nich — jak dzieła Tomasza Dreznera, Teodora Zawackiego, Grzegorza Czaradzkiego, Stanisław a Łochowskiego, Jan a Nixdorffa, M arcina Paciorkowskiego, Michała Słońskiego i Teodora Ostrowskiego — była głównie lub w znacznej mierze poświęcona przed­ staw ieniu procedury sądowej.33 Nie było to kw estią przypadku, albo­ wiem prace te zostały napisane przede wszystkim na potrzeby praktyki. W skutek tego stanow iły one przydatny m ateriał do uzupełnienia p rak ­ tycznych studiów młodych palestrantów , nastaw ionych głównie na zgłę­ bienie praw a procesowego. Inne działy praw a sądowego doczekały się zaledwie paru opracowań, z których najw ażniejszym i były dzieła Toma­ sza Dreznera, Mikołaja Załaszowskiego oraz Teodora Ostrowskiego.34

11 Z. M a y e r : op. cit., s. 48. — S. E s t r e i c h e r : op. cit., s. 13— 16. *2 S. E s t r e i c h e r : op. cit., s. 13 i n.

,s S. K u t r z e b a : H isto rja źródeł daw negó p ra w a polskiego. L w ów —W arsza­ w a—K ra k ó w 1925; t. I, s. 279—282.

*4 P or. Z. Z d r ó j k o w s k i : T eodor O strow ski (1750— 1802) — p isa rz polskiego p ra w a sądowego. W arszaw a 1956. — S tu d iu m to zapoczątkow ało w y d aw an ą przez „W ydaw nictw o P ra w n ic z e ” serię m onografii pt. „D aw ni Polscy P isa rz e -P ra w n ic y ” pod re d a k c ją A d am a V etulaniego, K aro la K orany:ego i Z bigniew a Z drójkow skiego, k tó rz y w przedm ow ie zw rac ają uw agę na doniosłość studiów nad daw n y m i dziełam i p raw n iczy m i d la pozn an ia norm daw nego p ra w a sądowego, a ty m sam ym dla roz­ w o ju te j za n ie d b an e j u n a s gałęzi h isto rii p ra w a .

(10)

38 LE SŁ A W P A U L I Nr 4

Za przykład książki, k tóra niew ątpliw ie znalazła się w bibliotece podręcznej niejednego dependenta palęstry, może służyć w ydana po raz pierw szy w 1654 r. praca pt. Compendium processus iudiciarii Regni

Poloniae terrarumque Prussiae Regalis. A utorem jej był gdańszczanin

J a n Nixdorff, który blisko dziesięć lat swego życia spędził w szeregach p alestry trybunalskiej — początkowo jako dependent, później zaś jako sam odzielny patron.35 Od ogółu palestrantów odbijał jednak korzystnie tym, że przed rozpoczęciem praktyki zdobył wcześniej teoretyczne wy­ kształcenie, studiując praw o (głównie rzymskie) na czterech kolejno uczelniach: w Gdańsku, Rostocku, Królewcu i Leydzie. Po definityw ­ nym opuszczeniu palestry trybunalskiej w 1660 r. powrócił do rodzin­ nego Gdańska, gdzie był wzięltym adwokatem, doradcą cechów, agentem i sekretarzem królewskim, a w końcu urzędnikiem Rady M iejskiej.35 Wspomniane dzieło Nixdorffa zawierało system polskiego praw a p ro ­ cesowego z jego modyfikacjami na terenie ziem pruskich.37 Dzieliło się ono na dw ie części, z których pierwsza (obszerniejsza) poświęcona była przedstaw ieniu procesu cywilnego, druga zaś (znacznie zwięźlejsza) traktow ała o procesie karnym. Dzieło to liczyło blisko 200 stron druku, przy czym cały zaw arty w nim m ateriał był podzielony na 15 rozdzia­ łów, które z kolei rozpadały się na paragrafy. Praca odznaczała się jasną dyspozycją i przejrzystym układem. Poszczególne' sformułowania b y ły u ję te w sposób zwięzły i przystępny. Każde zagadnienie rozpoczynał au to r od definicji zasadniczego pojęcia, co miało ułatwić zrozumienie dalszej treści. Temu też celowi służyły dołączone do trak tatu tablice schematyczne, ilustrujące za pomocą w ykresu poszczególne rodzaje, stadia i instytucje postępowania sądowego.38 Dzięki wymienionym wa­ lorom Compendium Nixdorffa mogło stanowić cenną pomoc w. przygo­ tow aniu się do zawodu adwokackiego. Spełniało więc ono rolę podręcz­ nika, p rzy czym cieszyło się znaczną poczytnością. Dowodem tego jest fakt, że już w Tok po pierwszej edycji ukazało się ono w drugim wyda­ niu (1655), a po latach doczekało się jeszcze jednego wznowienia (1685). Korzystano z niego jeszcze w wieku XVIII.

55 J . IN i x d o r f f : O puscula ju rid ic o -p ra c tic a R egnum P oloniae te rra s q u e P ru ssia e R egalis concernentia. D antisci 1685; s. V II nlb.

35 P re u ssisc h e S am m lung allerley b ish e r u n g ed ru o k te n U rk u n d en , N ach rich ten u n d A bh an d lu n g en . Wyd. T. S chreiber. G d ań sk 1748; t. II, s. 393—400. — L. P a u l i : J a n N ix d o rff (1625—1697), p isa rz p r a w a procesow ego. W arszaw a 1957; s. 31—46.

37 L. P a u l i : op. eit,, s. 157. 38 Ib id em , s. 164—165.

(11)

N r 4 O K S Z T A Ł C E N IU A D W O K A T Ó W W D A W N E J P O L S C E

Wykształcenie, jakie w toku dependencji uzyskiw ali młodzi pale- stranci, dalekie było od doskonałości. „Młodzik pomazawszy sobie usta lichą łaciną — pisze może zbyt dosadnie K ołłątaj — ledwie do retoryki doszedł, już się m niem ał za doskonałego (...) gdziekolwiek się udał: do grodu, do ziemstwa lub trybunału, wszędzie go przyjęto; pisząc on w kancellaryi lub przepisując u jakiego patrona, słuchając indukt i obron, nauczywszy się na pamięć form manifestu, pozwu, akcessoryjów i komparycyi, tyle o sobie rozumiał, że w całej Europie nie może być um iejętniejszy n ad niego praw nik.“39

Główną wadą takiego wykształcenia była jego jednostronność, polega­ jąca na praktycznoiprocesualnym nastawieniu, przy równoczesnym braku podstaw teoretycznych. Wychowankowie palestry znali treść poszcze­ gólnych przepisów praw nych, umieli je komentować, znali form alistykę potrzebną do stosowania przepisów i rabulistykę utrudniającą ich sto­ sowanie. Nie ogarniali natom iast teoretycznie instytucji praw nych, nie znali ich system u i nie potrafili ich wiązać w logiczną całość.40

■Jednakże ten ograniczony zasób umiejętności nabytych pod kierun­ kiem doświadczonego pryncypała często wystarczał, aby nowy patron, nabraw szy z czasem ru ty n y i obrotności, stał się decydującym czynni­ kiem na sali sądowej. Jeszcze bowiem gorzej było z wykształceniem sędziów.41 Tylko ci z nich, którzy przez dłuższy okres pełnili swoje funkcje lub sam i przeszli przez szeregi palestry, dorów nywali adwo­ katom. Inni natomiast, jak np. deputaci trybunalscy, byli często zupeł­ nym i laikam i w dziedzinie prawa, w skutek czego łatwo staw ali się igraszką w ręku bieglejszych od nich palestrantów .42

N u rt odnowy, jaki przyniosły Polsce lata Oświecenia, ogarnął swymi reform am i organizację w ym iaru sprawiedliwości i zm ierzał do zrefor­ m ow ania pirawa sądowego.43 Pojaw iły się nowe próby kodyfikacji, jak Zbiór praw sądowych A ndrzeja Zamojskiego i pro jekty kodeksu Stani­ sław a Augusta. Domagano się też reformy palestry, podnosząc pod jej adresem często słuszne, czasem zaś przesadne zarzuty.44 Trzeźwe głosy.

** H. K o ł ł ą t a j : op. cit., s. 80. 40 S. E s t r e i c h e r : op. c l t , s. 16. 41 P o r. H. K o ł ł ą t a j : op. cit., s. 80—81.

41 Z. M a y e r : op. cit., s. 44. — J . S. B y s t r o ń : op. cit., s. 317—318. 4* B. L e ś n o d o r s k i : Dzieło S ejm u C zteroletniego (1788—1792). W rocław 1951; s. 346 i n.

** A. B r ü c k n e r : D zieje k u ltu ry polskiej. K ra k ó w 1932; t III, s 235. —

Z. Z d r ó j k o w s k i : T om asz K uźm irski, nieznany, o siem nastow ieczny polski p r a w n ik h u m a n ita ry sta . „C zasopism o P ra w n o -H isto ry cz n e”, W arszaw a 1955; t. V II,

(12)

40 LESŁAW P A D L I Nr 4

wśród których nie zabrakło ks. Hugona Kołłątaja, wzywały do zrewido­ wania sposobu kształcenia przyszłych adwokatów. K rytykowano dotych­ czasowy system oparty n a samej tylko praktyce, żądając od dependen­ tów teoretycznego wykształcenia prawniczego.45 P ostulat ten łączył się oczywiście z akcją prowadzoną przez Komisję Edukacji Narodowej, w ram ach której do program u nauczania praw a usiłowano włączyć w ykład „praw a krajow ego“, bez czego nie mogło być mowy o powiąza­ niu teorii z praktyką. Poczęto też zwracać baczniejszą uwagę na zacho­ wanie się młodych palestrantów .46 „Urodzeni dependenci — czytamy w ordynacji sądu ziemskiego sanockiego z 1765 r. — m ają starać się przede wszystkim o trzy rzeczy: winni oni zachować umiarkowanie na duchu, spokój w języku i wstydliwość na tw arzy“. Powinni wzbogacać usilnie swoją wiedzę, okazywać szacunek władzom i przełożonym oraz prowadzić wzorowy pod każdym względem tryb życia.47

Tragiczny ibieg wypadków uniemożliwił gruntow ne uzdrowienie stosunków w palestrze i podniesienie poziomu 'kształcenia młodej kadry adwokackiej w dawnej Polsce. Zwyciężyły siły wstecznictwa i brutalna przemoc wroga. Nowoczesna adwokatura polska, wśród której miało się znaleźć w ielu ludzi głębokiej wiedzy i wielkiego ducha, musiała krzep­ nąć dopiero pod rządam i zaiborców.

zesz. 2, s. 144— 145. — J a k to w ynika z pow yższych prac, opublikow ano wówczas k ilk a b ro sz u r sk iero w an y ch przeciw ko p alestrze („Dzwon staropolskiej fab ry k i u la n y w W arszaw ie ro k u 1791”, „Postylion z trą b k ą w arsza w sk ą” z tegoż roku oraz K uźm irsklego „O bejdzie się bez p atro n ó w ” z 1793 r.).

45 P la n refo rm y a d w o k a tu ry iprzez podniesienie poziom u w ykształcenia p ale­ s tra n tó w prop ag o w ał a u to r w ydanej w 1791 r. broszury pt. „A dw okat polski za c n o tą ”, k tó ry m — ja k p o d a je Z. Z drójkow ski — był p raw dopodobnie p a tro n Józef T om aszew ski (patrz: T om asz K uźm irski, s. 145).

4* Z. K a c z m a r c z y k — B. L e ś n o d o r s k i : op. cit., s. 493.

47 O rd y n a c ja są d u ziem skiego sanockiego (O rdinatio iudicii te rrestris) z 1765 r . T err. Sanoc., t. 34, s. 120— 121 (druk. P. D ąbkow ski: P a le s tra i księgi 6ądowe sanockie w daw n ej Polsce. iLwów 1925; s. 49).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest przecież bardzo prawdopodobne nawet dla nieświadomego zanadto czytelnika, że tam właśnie mogły się odbywać poważne dysputy se- natorów Rzeczpospolitej, jak Artaksesa

Spod zawiązanej w tyle głowy perkalowej chustki w yłaniają się wyostrzone niedo­ statkiem i niepokojem oczy, lecz oczy, pełne iskier, w yrażają żywot­ ność

Piotr spalał się po prostu w pracy zawodowej, którą kochał, był za to łubiany, szanowany i doceniany przez uczciwych ludzi pracujących w wymiarze

„Nowe zawody rodzą się pod wpływem zmieniającego się świata oraz towarzyszących temu okoliczności” – twierdzi Maciej Tauber, ekspert do spraw Zintegrowanego Systemu

In diagonal hatching an amplitude modulated offset is applied to the outlines of each layer which is based on the local grayscale value and angle of the surface.. The closer the

The first case we are going to present is the expansion of the present indicative and subjunctive lst plural marker -iamo in Standard Italian.. This suffix replaced the earlier

Jak więc z tego widać, charakter tego okresu był pokutny, przygotowawczy do W ielkiego Postu. X pod wpływem szeroko rozgałęzio­ nej, zorganizowanej przez św.

Sądzę, że odpowiedź możnaby sprecyzować mniej więcej w sposób następujący. 1921, po­ lecającym nawiązać do tradycji Konstytucji Majowej, i „utwierdzić byt Oj­ czyzny