Jan Walc
Środek czy przekaz?
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2, 159-162
rządkow anie sam ych rzeczow ych nośników znaków . To w łaśn ie ta k m ocno podkreślał M cLuhan, ale w yrażał swe m yśli niejasno, n ie odw ołując się do p ro b lem aty k i znaków i technik ich o d czy ty w ania.
T rzy m ajm y się wobec tego jasn y ch rozw ażań B ogatyriew a. Sze roko p o jęty rad io w y środek przekazu jak o rzecz m a swoje fu n k cje głęboko sięgające w życie społeczne i w ew nętrzn e człow ieka. Ale p ro gram radiow y jako całość, jak o złożony przedm iot sem iotyczny ma p o n ad to złożone, w ielorakie fu nkcje jako u k ład znaków. Nie w olno nie dostrzegać fu n k cji rzeczowych rad ia jako m aterialn eg o środka p rzekazu, tu m a rację M cLuhan. N ie w olno jed nak z a trz y m yw ać się p rzy ty ch fun k cjach , ja k zdaje się czynić M cLuhan. T rzeba dostrzegać fu n k cje znakow e danego system u radiow ego jak o złożonego p rzedm io tu sem iotycznego danej k u ltu ry .
Oczywiście Pan Tadeusz czytany w książce i Pan Tadeusz słu cha n y przez rad io to ty lk o częściowo te sam e przedm ioty sem iotyczne, a częściowo inne. Jeszcze bardziej złożonym zagadnieniem będzie określenie odrębności Pana Tadeusza telew izyjnego. Ale n ik t ch y b a nie zaprzeczy, że i zam ykając lek tu rę, i kończąc słuchanie au d y cji radiow ej, i w yłączając telew izor po ostatnim odcinku b ędziem y jednakow o poinform ow ani, że cnoty naw róconego Ja c k a Soplicy należy cenić, a łajd actw am i zdrajcy P łu ta — pogardzać. P rz e k a z y w anie ocen m oralnych jest fun k cją sem iotyczną, a nie rzeczowrą. Jeśli M cL uhan sądzi w swoim wyżej cytow anym aforyzm ie, że ś ro dek przek azu to k om unikat, m yli funkcje danego przed m io tu se m iotycznego jako rzeczy z jego fun kcjam i znakow ym i. Nie d o strze ga tych o statnich . Otóż tam , gdzie m am y do czynienia ze znakam i i środ k am i przekazu inform acji zakodow anym i w znakach, nie m oż na obyw ać się bez analizy sem iotycznej. Nie m ożna badać znaków bez jak ie jś teorii znaków i bez jak iejś techniki analizy system ów
znakow ych.
Nie m ogę jed n a k zaprzeczyć, że m yśli M cLuhana w yjątkow o m nie pobudzają. Je śli ty lk o u d a je mi się przełożyć je n a jednoznaczny język kateg orii analizy sem iotycznej, o tw ierają m i w idok n a p ro b lem aty k ę b adaw czą zupełnie nową i niezm iernie w ażną dla k u ltu ry w spółczesnej.
Stefan Żółkiew ski
Środek czy przekaz?
Mass media zrobiły w niezw ykle k ró tk im cza
sie ogrom ną k a rie rę i to zapew ne stało się pow odem , dla którego in te le k tu a liści p ró b u ją do nich w yjść z wieży z kości słoniow ej i za cząć się nad nim i zastanaw iać. C ała spraw a jest po p ro stu en vogue i nie sposób dziś już udaw ać, że się rad ia i telew izji nie zauw aża. Głos M cLuhana w dysk u sji o środkach m asow ego p rzek azu je st n a
p ew n o w ażki, ale w iele d okonanych przez niego uogólnień uw ażam za zbyt łatw e i nie o p arte n a odpow iednio solidnych podstaw ach. W ydaje mi się, że dążenie do teoretycznego ujęcia pro b lem aty k i
mass media je s t nieco przedw czesne i jak o takie prow adzić m usi do
nieporozum ień. P ro feso r Żółkiew ski tw ierdzi, że jeżeli czekaliśm y n a ta k ie uogólnienia przez la t pięćdziesiąt, to dość i dłużej już nie m ożem y; sądzę, że skoro lite ra tu ra czekała ty le tysięcy lat na sw o ją teorię, k tó ra jest przecież w łaściw ie dziełem w ieku dw udzies tego, to ra d io i telew izja też m ogą trochę poczekać. Nie chcę tu b y n a jm n ie j postulow ać n iezajm o w an ia się ich p ro b lem aty k ą — uw ażam ty lk o, że zanim będziem y m ogli serio mówić na przy kład 0 te a trz e radio w y m czy telew izyjn y m , m usim y dokładnie wiedzieć, co to je st te a tr „zw y czajn y ” . O ile wiem, w Polsce n ie m a żadnej całościow ej p ra c y naukow ej m ów iącej o teorii te a tru . Tak więc, p ró b u jąc dokonać w y jaśn ien ia zjaw iska te a tru TY, sy tu u ją c go w o bec te a tru trad y cy jn eg o , p o p ełn iam y podstaw ow y błąd d efinicyjny, tłum acząc ig n o tu m per ignotum.
M cL uhan nie chce zajm ow ać się w swoich rozw ażaniach m ediam i in n y m i niż elek tro niczn e — w y d aje się, że jest to b łąd m etodolo
giczny. K onieczność kom un ik acji jest koniecznością b ard zo starą, w łaściw ą nie ty lk o ludziom , lecz także i zw ierzętom . N iepodw ażal n y jest fak t, że bez w zględu na okoliczności k o m unikacji m uszą być spełnione jej n a stę p u jąc e w a ru n k i: m usi istnieć ten, kto m a coś do zakom unikow ania, a więc nadaw ca, którego obecność im p li k u je istn ien ie p rzek azy w an ych treści, a więc kom u nik atu, i oczy w iście m usi istnieć odbiorca. N adaw ca i odbiorca m uszą posługi w ać się u sta lo n y m i zrozum iałym tak dla jednego, ja k i drugiego system em znaków . Jak k o lw iek istn ieje w iele takich system ów , ża d e n z nich nie jest ta k d oskonały, aby m ógł służyć do zupełnego 1 jednoznacznego porozum ienia.
K ażd y sy stem znaków m a sw oje w łaściwości i lepiej n a d a je się do p rzek azy w an ia jed n eg o ro d zaju treści, gorzej zaś dla innego. Je st rzeczą oczyw istą, że łatw iej jest przekazać k o m u n ik at o kolorze za pom ocą fa rb y niż za pom ocą słow a, niem niej jed n a k w pew nych g ra nicach dokładności m ożna go przek azyw ać i słow am i. K ażdy z nas w sw oim codzien n ym życiu dokonuje ra z po raz przek ładó w in - tersem io ty cznych i d latego uw ażam , że należy dość spokojnie r e a gować na pró b y w m ów ienia nam , że na p rzy k ła d a d a p ta c ja pow ieści na scen ariusz film ow y je s t ogrom nym ew enem entem . T reść k o m u n ik a tu nie uleg a zasadniczej zm ianie m im o zm iany m edium , za po śre d n ic tw em którego jest przekazy w any. Bez w zględu na to, czy dzieje się to w tea trz e , w kinie czy w telew izji, w książce czy w opo w iad an iu babci, czy też jeszcze gdzie indziej, jeżeli opow iadanie m ówi o C zerw onym K a p tu rk u , to m usi on zostać zjedzony p rzez złego w ilka. Innego w y jścia nie m a. A więc m usim y pam iętać, że w istn ien iu fo rm y je s t im m an e n tn ie zaw arte istn ienie treści i vice
versa. T ak więc zdanie M cL uhana „środek jest p rzek azem ” je st
ie-m aty kę koie-m unikacji ie-m asow ej znacznie głębiej, niż zrobił to M cLu- han — dokonane przez niego uogólnienia nie mogą w ytrzym ać ści słej, naukow ej analizy.
Z asadniczym m edium w procesie kom unikacji jest człowiek, a jest rzeczą od daw na znaną, że różni ludzie różnie o d b ierają te sam e fa k ty. B ardzo pom ocny w w y jaśnien iu tej spraw y będzie chyba n a s tę pu jący p rzyk ład: otóż byłem pew ego raz u ze znajom ą d e n ty stk ą na głośnym niegdyś film ie Viva Maria. P ierw szą uw agą, ja k ą źrebiła m oja tow arzyszka po zakończeniu film u, było stw ierdzenie, że B ri g itte B ard o t zm ieniła sobie lew ą górną dwójkę. Je ste m głęboko p rzekonany, że kraw cow a w yciągnęłaby z tego film u inne w nioski, a jeszcze inn e na p rzy k ła d fry zjer. W idzim y więc, że podm iot po z n ający jest niezw ykle w ażnym elem entem w procesie kom un ik acji zarów no zw yczajnej, jak i m asow ej. M cLuhan tego jed n ak nie zau waża. P rocesy percepcji i kom unikacji są uw arun ko w ane kulturow o, a m ówiąc ściślej zależą od procesów w ytw órczych, w k tó ry ch dana jed n o stk a uczestniczy. K ażdy człowiek istn ieje w szerokim k o n tek ście u w aru n k o w ań i nie m ożna go z nich w yryw ać, aby zobaczyć go
„obiektyw nie” . W ten w łaśnie sposób p ró b u je postępow ać M cLuhan. Nic zawodniejszego! Radio nie może istnieć, jeżeli nie istn ie je ję zyk, telew izja nie może istnieć bez obrazu, człow iek — w o d erw an iu od w arunków , k tó re go ukształtow ały.
W ażne są zresztą nie tylk o jednostkow e u w arunkow ania percepcji, ale (szczególnie w przy p ad k u, kiedy m am y do czynienia z k om u ni k acją m asową) sy tu acja społeczna, w jak iej k o m u n ik at je st n a d a w any. D ośw iadczenie uczy, iż z re g u ły istn ieją o kom unikacie p ew ne ap rioryczne przekonania, któ re zdecydow anie w a ru n k u ją jego odbiór. N a p rzy k ła d w szyscy rzym scy senatorow ie w iedzieli, że je żeli będzie p rzem aw iał K aton, zostaną zm uszeni do w ysłuchania kolejnego przem ów ienia n a tem at natychm iasto w ej konieczności zb urzenia K artag in y . Przypuszczam , że stosow anie przez K atona n a jb ard ziej w yszukan y ch m ediów nie m ogłoby m u w tej sy tuacji nic a nic pomóc.
Po p ro stu nie chciano go słuchać. M cLuhan pisze w sw oich pracach o zależności, ja k a — jego zdaniem — istn ieje m iędzy sukcesem w yborczym a „telew izyjnością” jakiegoś k an d yd ata. J e st n iew ą tp li wie fak tem , że w w alce politycznej o d g ry w ają p ew n ą rolę czynniki pozapolityczne, ale je st to rola drugorzędna. S praw ą zasadniczą jest przecież zawsze to, co k a n d y d a t sobą rep re z en tu je , czego m ożna się po nim spodziew ać, czy p o tra fi przekonać w yborców o słuszności sw ojego program u.
Je st jeszcze o sta tn ia spraw a: dlaczego tak ie w łaśnie po glądy stały się m odne, dlaczego M cluhanow skie p ró b y spo jrzenia na naszą cy w ilizację zostały p rz y ję te serio w w ielu k rajach? Otóż w y d aje się, iż dzieła te k o n ty n u u ją tra d y c ję tak poczytnych p am fletów a n ty c y - w ilizacyjnych. W książce T h e Gutenberg G alaxy sta ra się a u to r udow odnić, że nasza cyw ilizacja jest cyw ilizacją d ru k u i jesteśm y przez d ru k w łaśnie u k ształto w an i nie ty lk o psychicznie, ale rów nież
i fizycznie (sic/). P rzecież w ten sposób m ożna 'by w yolb rzy m ić ro lę każdego w ynalazku, pow iedzieć, że jesteśm y cyw ilizacją koła czy cyw ilizacją geom etrii, jak o że obydw a te w ynalażki, nieznane in n ym cyw ilizacjom , w sposób zasadniczy u k sz ta łto w ały w spółczes n y św iat. Teza, że m ass m edia są, jak m ówi M cLuhan, „przed łuże niem człow iek a”, je s t na p ew n o p raw dziw a, ale nic z niej, m oim zdaniem , nie w y n ik a — ta k ic h p rzed łu żeń je st bardzo w iele, a p ie rw szym był zapew ne k ij, k tó ry p ew n a m ałpa p rze d ty siącam i lat w zię ła do ręki.
Jan Walc
Wszystko jest środkiem przekazu
1. P ierw sza le k tu ra ku si do in te rp re to w a n ia
Understanding Media: The Extensions of Man p rz y pom ocy k a te
gorii ty lk o tej książce w łaściw ych. Z uży tko w anie opozycji zim n e — gorące, lin earn e — p rze strz e n n e, a więc ty ch opozycji, k tó re z pozoru rząd zą w y k ład em m yśli M cL uhana, n a ty c h m ia st u jaw n i, że U nderstanding Media skazane b y ły z góry, w chw ili gdy badacz k a n a d y js k i zechciał pom yśleć, że istn ie ją gorące i zim ne środki p rz e kazu, na zasadnicze rozdarcie. Bo też d ru k n ig d y d ru k ie m być nie przestan ie, użycie przek azu lin earn eg o nie pozw ala n a o kreślenie zim nych i p rze strz e n n y ch w alorów telew izji, ślep y nie może m ówić o kolorach. T edy d ru k o w a n e dzieło M cL uhana pozostaje p ro d u k tem w ygó ro w an y ch, a nieo siągaln y ch am bicji człow ieka, k tó ry po stan o w ił opisać św ia t o d tw a rz a ją c w szystkie bez w y ją tk u jego cechy, k o n stru u ją c kulę ziem ską, baw iąc się w Boga. P ierw sza le k tu ra k u si zatem do pop ełn ien ia błędu: udow odnienie sprzeczności lo gicznych w te k s ta c h M cL uhana jest niczym w ięcej ja k udow od n ien ie m sprzeczności logicznych. Nie n a d w eręża za to w n a jm n ie j szym sto p n iu zaw artości m yślow ej tek stu . ,
G dybyśm y poszli o k ro k poza granice przez Understanding Media w yznaczone, zachow ując p rz y ty m gorliw ą w iarę w trw a łą realność opozycji zim ne — gorące, okazałoby się, że to podstaw ow e p rz e c iw staw ien ie jest k w estio n o w an e przez sam ego a u to ra n a rzecz p ozo staw ien ia stw orzonego zespołu prop ozycji w sy tu a c ji otwartej: czułej n a każd ą nowość, każdy nadchodzący w yn alazek . Z im ne — gorące jest poziom em w yjściow ym , założeniem , k tó re zostaje po drodze p rzez M cL uhana w pew n ej m ierze p rzesu n ięte na dalszy plan. N a p ierw szy m lo k u ją się k ateg o rie całości i ciągłości, a raczej
nieciągłości, bez k tó ry c h dzieło M cL uhana pozostałoby błysko tliw ą
opow ieścią sz arlata n a.
P o zo stań m y jeszcze p rzez chw ilę p rz y sposobie, k tó ry rząd ził sko n stru o w a n ie m U nderstanding Media, podziałem te k stu na rozdziały o k reślo n y m rozm ieszczeniem św iateł, m eto d ą form uło w ania ty tu łów. U rozm aicenie ty p o g raficzn e um ożliw ia, a w każdy m razie