H ermeneutyka jako ogólna
METODOLOGIA NAUK HUMANISTYCZNYCH 1
1 Podstawa przekładu: E. Bett i, L'ermeneutica come metodica generale dellescienzedello spirito, ed.G. Mura,Roma 1990, s.58-108.Tekst tenukazał się oryginalniew języku niemieckim jako część książki Bettiego pt.Die Hermeneutik alsallgemeine Methodikder Geisteswissenschaften, Tübingen 1962 (drugiewydanie 1972). Die Hermeneutik jest znaczniezmienioną i uzupełnioną wersją Teoria generale dellainterpretazione(Milano 1955) Bettiego, uważanej za jego najważniejsze dzieło. Autorzy antologii zdecydowali się na przetłumaczenie tego tekstu z języka włoskiego,a nie niemieckiego,ponieważ Betti formułował swą teorię po włosku,a niemieckawersjaszkicuzostała przełożonaprzez znawcęmyśli Bettiego, G.Murę, przy uwzględnieniu terminologii obecnej w Te oriagenerale della interpretazione [przyp. tłumacza].
P
roblematyka hermeneutyczna WE WSPÓŁCZESNEJ ŚWIADOMOŚCIH
ermeneutyka jako ogólna problematyka interpretacji, zrodzona z całym bogactwem motywóww tej wspaniałej epoce europejskie go ducha, którą zwiemy romantyzmem, kiedy to była wspólnym przedmiotem zainteresowania przedstawicieli wszystkich nauk humanistycznych — językoznawców, takich jak Wilhelm von Humboldt; teologów, jak Friedrich Schleiermacher; historyków literatury, jak Friedrich Ast, August Wilhelm Schlegel i August Boeckh; prawników, jak Friedrich Carl von Sa- vigny,czy historyków myśli politycznej,takich jakBarthold Georg Niebuhr, apotem Leopold von RankeiJohann Droysen— tak pojmowana hermeneu
tyka(w znaczeniu teorii interpretacji) nie jest jużdzisiajwNiemczechżywym, idealnym dziedzictwem naukhumanistycznych; wydaje się, że moda na nią przeminęła. Dziś, pomijając niektóre znaczące wyjątki, odnosi sięwrażenie, że bogate dziedzictwo myśli hermeneutycznej pozostaje w Niemczech pod wieloma względami zapomniane i że została niejako zerwana- choć trudno powiedziećdo jakiegostopnia - jegociągłośćzwielką tradycją romantyczną.
T
Ta atmosfera intelektualna naszych czasów nabieraszczególnego znacze
nia w związku z konferencją podtytułem „Metody interpretacji prawnej ateo riahermeneutyki ogólnej”, zorganizowanąniedawno, 28 stycznia 1959 roku, przez profesora Helmuta Coingaw Diisseldorfie. Uczestnikami konferencji, odbywającej się wramach projektu „Arbeitsgemeinschaft fürForschung des Landes Nordrhein-Westfalen”, tylko w połowie byli koledzy zajmujący się tematyką prawniczą. Profesor Coing wyraził wobec swych rodaków ubole wanie, że stracili oni zainteresowanie problematyką hermeneutyczną, co — jak powiedział — jest tym bardziej przykre, że jeszcze nie tak dawno temu jej zdecydowanymi promotorami byli właśnie niemieccy myśliciele, tacy jak Wilhelm Dilthey czy Georg Simmel, a ich wkład został docenionymiędzy innymi przez filozofa Robina Collingwooda, socjologa Raymonda Arona i historyka Henri-Irenee Marrou. W tym kontekście wydajesię symptoma
tyczne zachowawcze stanowisko przyjęte przez Coinga, którego odniesienia do literatury były na tyle ogólne, że jego słuchaczom trudnobyło stworzyć sobie właściwy obraz sytuacji2.
2 Prelegent ograniczył siędopopularyzatorskiego wykładu, w którym wyszedł od praw nychmetod interpretacji (wyróżniając pomiędzy nimi interpretację systematycznąi historyczną, socjologiczno-etyczną), aby potem przedstawić - odwołując siędo Scheiermachera- „kanony” nowoczesnej, ogólnej teorii interpretacji, rozumianejako podstawowa metodologia nauk o duchu (wtym miejscu autor przedstawiłhermeneutycznyproces interpretacji technicznejwedług Schei
ermachera),jako „czwarty kanon”, mający umożliwić rozumienie „nadmiaruznaczeniawytworu ducha” (gwoliścisłości pojęcie topochodziod Humboldta, anie od Schleiermachera). Następnie autor przeszedł do prawai - usiłując jednocześnie uzasadnićswoje stanowisko - wyjaśnił, co mogą nam powiedzieć wkwestii interpretacji prawniczej tak zwane ogólne punkty widzenia herme
neutyki iw jaki sposóbwpłynęły one (świadomie czy nie) na prawojakostanowiącąprzedmiot interpretacjinaukę o duchu. W związkuz tym, że prof. Coing nie podał żadnych odniesień do literatury i nie poinformował słuchaczy na temat znaczenia stanowisk wymienianychautorów, czu- jęsię wobowiązku przedstawić niemieckojęzycznymczytelnikom mójosobisty wkład w dyskusję nad tymi zagadnieniami. Przede wszystkim należałoby zacząć od mojego odczytu z 15maja 1948 roku, wktórym wyłożyłem najważniejsze założenia hermeneutyki jakoogólnej metodologiinauk humanistycznych. Przedstawiłem w nim najważniejszerezultatymojej refleksji,podjętej ponad rok wcześniej(wlutym 1947roku),amającej na celu stworzenie nowej teorii interpretacji jakopro blematyki,epistemologii i metodologii,co wymagałoprzyjęcia różnych stanowisk i zastosowania różnychnarzędzidla poszczególnychdyscyplin nauk o duchu. Cytując wówczas autorów iźródła dotyczące tego problemu,wymieniłem wielkich myślicieli epokiniemieckiego romantyzmu i ich epigonów, którzy odlat stanowiliprzedmiotmoich badań: Friedricha Scheiermachera,Wilhelma vonHumboldta, Heymanna Steinthala, Moritza Lazarusa, Boeckha,Diltheya, Simmela, Theodora Lina, JoachimaWacha i Karla Roberta Eduarda von Hartmanna.W kilku wykładach,wszystkich w języku niemieckim, które wygłosiłem wokresieod 1950 do 1955 roku, starałemsię przedstawić zasadnicze aspekty i perspektywyteorii interpretacji, nad którą pracowałem. Byłyto: integrujący rozwój prawa jako częścizadania interpretacyjnego normprawnych, naukiprawne i historia pra
wa wobliczu problemu interpretacji, problemyzwiązane zprzekładem i interpretacją reproduk- tywną,interpretacja jako ogólna metodologia naukhumanistycznych. Wroku 1954mój odczyt został opublikowany w ramach tomu Festschrift furE.Rubel.Jegotreść została znacznieposzerzona i obecne w nim byłyodwołania do najnowszej literatury,takiej jak Manifesto ermeneutico. Wroku 1955, po ośmiu latach wytężonej pracy, światło dzienne ujrzała Teoria generale della interpreta- zione (Milano 1955). Pojedyncze eseje, które poprzedziłypublikacjętomu, a zwłaszcza wydany rokwcześniejManifestoermeneutico,miały w zamierzeniu przygotować niemieckiego czytelnika
_ li _
O
biektywizacje duchaa niczym nie zależy człowiekowi tak bardzo, jakna porozumieniu z in- 1 nymi ludźmi. Żaden apel skierowany do jego intelektu nie porywa go tak bardzo, jakten pochodzący odzatartych, ludzkich śladów, które wycho dzą na światło dzienne i przemawiają do niego. Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia ze zmysłowymi formami* *5, za pośrednictwem których inny duch mówi do naszego ducha, włącza się nasza aktywność interpretacyjna mająca na celu zrozumienie sensu tych form. Wszystko, od ulotnego słowa mówionego po martwy dokument i po nieme znaleziskoarcheologiczne,od pisma po cyfrę i artystyczny symbol, od języka po formy wyrazu plastyczne czy muzyczne, od deklaracji po faktyczne działanie, od wyrazu twarzy po sposób bycia icharakter4, wszystkoto, codociera do nasod innego ducha, kieruje do naszej wrażliwości i inteligencji apel o zrozumienie5. Nie możemy rzeczjasna mylić różnych płaszczyzn, na których objawiają się nam rozma ite obiektywizacje ducha. Co więcej, musimy bardzowyraźnie rozgraniczyć język i sensoddźwięków, które jew sobie niosą, odznaków, które je utrwa
lają. Generalnie musimy być bardzoostrożni, aby nie pomylić materialnego nośnika — który niezależnie od tego, czyjest czasowo, czy trwale zobiektywi zowany, należy jednak do wymiaru świata fizycznego — z powierzonym mu sensem (powierzonym jako narzędziu procesu, w który w pewnym stopniu sam jest zaangażowany): z treścią myśli, którejsens leży napłaszczyźnierady kalnie innej niż płaszczyznafizyczna6.
do odbioruksiążki i rozbudzić jego zainteresowanie proponowaną tematyką. Tak się jednak nie stało. W rym samym roku, 1955, zostało oficjalnie zatwierdzone powstanieInstytutu Teorii In terpretacji,który od lar funkcjonował jako ośrodek badawczyzajmujący się hermeneutykąpraw niczą (iogólnie hermeneutyką) i jako łącznik pomiędzy prawem porównawczym ihistorią prawa, prawem międzynarodowym i międzynarodowymprawem prywatnym, ze szczególnym uwzględ
nieniem prawamiędzynarodowego i stosunków pomiędzy różnymi normami prawnymi. Po raz kolejny zająłem stanowisko w tej kwestiiw roku 1957, podczas wykładuna temat podstawowych zagadnień międzynarodowego prawa prywatnego, i w roku 1958w wykładzie na temat nowo czesnej dogmatyki w historii prawa i kultury, w której zastanawiałemsię, czy uzasadnione jest zastosowanienowoczesnejdogmatyki prawnej winterpretacji historyczno-prawniczej. Niemam zamiarubronić metodinterpretacjiprzed tymi,którzy się z nimi niezgadzają, ale tylko nakreślić podstawowezasady ogólnej metodologii nauk humanistycznych oraz przyczynićsiędo dokonania rozróżnienia pomiędzy interpretacją i nadaniem znaczenia,aby bronić przed niedawnymi atakami obiektywności wyników procesuinterpretacji.
J Zob. E. B e 11 i, Hermeneutisches Manifest (Festschrifi Rabel, Bd. 2, 1954), Per la fondazione di una teoria generale deltainterpretazione,przyp. 1.
’ Tamże, przyp. 2.
F
ormyprzedstawiająceZ
drugiej strony trzeba równie mocno podkreślić, że interpretacja może mieć miejsce jedynie w obecności jakiejś formy przedstawiającej,w przy padkuktórej pojęcie „forma”należy rozumieć w jak najszerszym znaczeniu, to jestjako jednorodną korelacjęstrukturalną, wktórej pewna grupa elementów postrzegalnychjest ze sobąwzajemniepowiązana, awięc jako strukturę będą cą wstanie przechowaćślad tego, ktoją uformował, albo tego, kogo uosabia.Nadto funkcja przedstawiająca, którajestniezbędnadla zaistnienia takiej for
my przekazywania wiedzy, niekoniecznie musi być uświadomiona. Jej zna
cząca treść daje się rozpoznać dzięki funkcji przedstawiającej właściwej dla jej formy,w tymznaczeniu, że za jej pośrednictweminny duch, wewnętrznie podobnydonaszego,„mówi” do nas, kierując apel do naszej wrażliwościi in
teligencji7. Tylko za pośrednictwem takich właśnie form przedstawiających
— które mogą się poddawać bezpośredniej percepcji albo rodzić w pamięci jako wyobrażenia wspomnień — człowiekowi danajestmożliwośćnawiązania duchowej łączności zinnymiludźmi8.
7 Tamże, przyp. 5a.
“ Tamże, przyp.5b.
Tamże, przyp.6.
Tamże, przyp.7a.
Jednakżepopełnilibyśmyprostacki,materiałistycznybłąd,uznając tefor
my za swego rodzaju otoczkę,której wymiana miałaby doprowadzićdoprze kazywania zamkniętychw niej myśli9. W rzeczywistości istotyludzkieniedo chodzą do porozumieniapoprzez wymianę materialnych znaków rzeczy ani poprzez stawianie się nawzajem w sytuacji wytwarzania tych samych myśli dzięki automatyzmowi transmisji. Do porozumienia dochodziwówczas, gdy jeden człowiekuruchamia w drugim to samo ogniwo w łańcuchujegoideiipo jęć i w każdym znich, w jegoduchowym instrumentarium,zostaje poruszona ta samastruna,mająca obudzić ideeodpowiadające ideommówiącego10. Tylko od wewnątrz i tylkozasprawą spontanicznego impulsu otwierająsię wrota ro zumu; to, co przychodzi do naszzewnątrz, jest tylko zachętądo trwaniaw har monijnej wibracji z otrzymanymimpulsem, do odnalezienia współbrzmienia.
F
unkcja przedstawiającai wartość ekspresyjnaZ
resztą, abymożna było mówić o interpretacji, myśl niekoniecznie musi zostać wyrażona świadomiew celu przedstawiającym albo zintencjąkomunikacji związaną z życiem społecznym. Także czynności myślowe wolne od takich intencji — oraz działania zeswej natury niemające na celu wyrażania myśli11 — mogą być przedmiotem interpretacji, jeśli będziemy się starać wy prowadzić z tych działań ukrytą w nich wartość ekspresyjną, styl tworzenia czy styl życia. Przede wszystkimkażde działanie praktyczne ma ukrytąwar
tośćprzedstawiającą, czasem nieuświadomioną, ajednakznaczącą,którastaje się istotna wówczas, gdy mamy ocenić i poddaćnamysłowi daną czynność traktowaną jako znak, zaktórym kryje się osobowość działającej jednostki, jejszczególny sposóbpatrzeniaioceniania. Doprawdy niełatwo będzie wycią
gnąćpodobne wnioskina podstawie pojedynczego czynu, jeśli nie będziemy znać jego okoliczności anijego przyczyn, ani następstw, które są z nimpowią
zane niczym ogniwa łańcucha. Jeślijednak okoliczności takiesą znane, staje się możliweokreślenie ich związkuz osobowością jednostki.
U prawnika, takjak i u historyka, zainteresowanietymi okolicznościami wynika z faktu, że działania praktyczne —choćby dlatego, że są świadomie ukierunkowane na przedstawianie — stanowią najbardziej autentycznei szcze re wskazówki pozwalające na określenie nastawienia podmiotu i tym samym na wyprowadzenie zdecydowanych wniosków na temat sposobu myślenia ich autora. W historyku natomiast zainteresowanie takimi okolicznościami budzi się, gdy na podstawie działań praktycznychmaonwypracować właści
wy sposób oceny wchodzących w grę interesów. Uczciwa ocenasytuacji może wówczas zostać uniemożliwionawskutek dojścia do głosu tendencji morali zatorskich albo zaistnienia okoliczności skłaniających go do nieujawniania niektórych motywów. Należyjednak brać pod uwagę to, że również w wy mienionych tu przypadkach przedmiotem interpretacjijest zawszeobiektyw
na realizacja myśli, która daje się poznać w działaniu praktycznym12. Ponie waż działanie to ma być ocenianejako zachowanie ukazujące bezpośrednio lub pośrednio określony sposób patrzenia czy myślenia, możeono — rozpa
trywane w funkcji znaku — być zakwalifikowane jako forma przedstawiająca, w szerokimznaczeniu obiektywizacji ducha. Na gruncie hermeneutyki napo tykamyw tym miejscu na rozróżnienie odnoszącesiędo podstawowych cech funkcji przedstawiającej właściwejdla form znaczących. Jest ono uzasadnione zarówno w wypadku, gdy funkcja ta jest bezpośrednia, czytelna i uświado miona, jak iwówczas, gdyjest ona pośrednia, nieczytelna i nieuświadomiona.
I tak, w przypadku materiału historycznego należy odróżnić źródła infor
macji przekazaneprzez tradycjępisaną, ustną czy figuratywnąod szczątków, śladów czy pozostałości, które jawią się jako fragmenty przeszłości, a które
charakteryzuje brak uświadomionej funkcjiprzedstawiającej i relacja łącząca fragment z całością tego, co minione.
I
nterpretacja i rozumienieZ
mojego punktu widzenia procesinterpretacji ma nacelu przede wszyst kim rozwiązanie epistemologicznego problemu rozumienia. Stosując w tym miejscu ogólnie znane rozróżnieniepomiędzy działaniem i wydarzeniem, procesemi rezultatem procesu, jesteśmy w stanie zdefiniowaćprowizo rycznie interpretację jako proces, którego celem i oczekiwanym efektem jest rozumienie. Interpretowanie z perspektywy celu oznacza doprowa dzeniedo rozumienia. Aby uchwycićjedność procesu interpretacyjnego,na
leży odwołać się do podstawowegozjawiska rozumienia, do któregodochodzi za pośrednictwem języka13. Zjawisko to — scharakteryzowane zniedoścignio
ną jasnością przez Wilhelma von Humboldta14 — dowodzi, że język używany przez innych ludzi nie powinien być pojmowany jako materialny, gotowy przedmiot, który moglibyśmy inkorporować, ale jako dynamiczny bodziec skierowany do naszego intelektu po to, abyśmy zechcieli przełożyć to, co do nasdotarło, odtwarzając jego znaczenie odwewnątrz, na nowowyrażając za pomocą naszych kategorii mentalnych ideę wzbudzoną ogólną myślą, skie
rowanym do nas słowem, w procesie, który by ją ukształtował i nadał jej
H Tamże,przyp. 14b.
N Tamże, przyp. 15.
IS Tamże,przyp. 15a.
1,1 Tamże, przyp. 16.
formę15.
A
kt interpretacji jako proces trójdzielnyie ulega wątpliwości, że tezaHumboldta może zostać uogólniona. Pro- 1 N ces interpretacji - mający na celu rozwiązanie problemu rozumienia
— w swoich kluczowych momentach jest zawsze jeden i taki sam, pomimo nieuniknionej różnorodności swoich zastosowań.
Zawsze mamy doczynienia zjakimśwymogiem, który pobudza ducho
wą spontaniczność osoby powołanej do rozumienia i który bez współpracy16 tej osoby nie może zostać zrealizowany. Zaproszenie i wymóg kierowane są przez formy przedstawiające,wktórych zostałzobiektywizowany ja kiś duch, i docierają do innego ducha, żyjącego i myślącego, zachęconego
i doprowadzonego do rozumienia przez różnie zorientowane interesy teraź niejszego życia. Zjawisko to jawi się zatem jako proces trójdzielny, którego bieguny to z jednej strony osoba interpretująca, jakoduch żyjący i myślący, a z drugiej duch zobiektywizowany w formach przedstawiających. Bieguny te nie spotykają się i nie komunikują się bezpośrednio, lecz właśnie dzięki zapośredniczeniu owych form przedstawiających, w których duch zobiekty wizowany stoi przed interpretatorem jako coś innego,jako niewzruszona obiektywność. Podmiot i przedmiot procesu interpretacji — a więc interpre tator i formyprzedstawiające — sąjednakowe w każdym akcie rozumienia17, tu jednak określają je szczególne cechy, wynikające z faktu, że nie mamy do czynienia zjakimkolwiek przedmiotem, ale właśnie z obiektywizacją ducha, i że tu zadaniepodmiotu poznającego polega narozpoznaniu w tych obiekty wizacjach twórczej myśli, któraje ożywia, na przemyśleniu ich pochodzenia, a więc na przywołaniu intuicji, która się w nich objawia18. Rozumienie jest więcw tym przypadkurozpoznaniem i rekonstrukcją sensu,a wrazz sensem także ducha, rozpoznawalnego za pośrednictwem form jego obiektywizacji i przemawiającego do innego ducha myślącego, który19 czuje się do niego podobnyna mocyprzynależności do ludzkiej wspólnoty20;jestłączeniem się za pomocą swoistego mostu, zbliżaniem i wiązaniemtych form z wewnętrz
ną całością, która je wytworzyła i od której się odłączyły, interioryzacją tych form, a przy tym przenoszeniem ich treści winną podmiotowość, odmienną odtej źródłowej21.
17 Tamże, przyp. 16a.
Tamże,przyp. 17.
19 Tamże, przyp. 17a.
20 Tamże, przyp. 17b.
O
dwrócenie procesu twórczego i transpozycja W INNĄ PODMIOTOWOŚĆAAZZten sposób dochodzi zatem do odwrócenia procesu twórczego:
W w procesie hermeneutycznym interpretator przechodzi w sensieretro spektywnym proces tworzenia, poddając go w swoim wnętrzunamysłowi22. Cała trudność tego rodzaju odwrócenia polega na wspomnianej już transpozycji winnąpodmiotowość,odmienną odtej pierwotnej. W tym miejscu rodzisięantynomia dwóch sprzecznych wymogów, którym interpre
tacja musi jednakowo sprostać. Z jednej strony przed interpretatorem stoi (oparty zresztą naczystym podporządkowaniu) wymóg obiektywności,
jako żeodtworzenie sensu form przedstawiających musi odpowiadaćjaknaj wierniej ich treściznaczącej. Z drugiej jednak strony wymóg obiektywności może zostać zrealizowany tylko poprzez subiektywność interpretacji, dzięki jej zdolności do rozpoznania uwarunkowania, od którego zależy możli wośćadekwatnegorozumienia przedmiotu. Czyli: interpretator jest powołany do odtworzenia cudzego dziedzictwa myśli ido odtworzeniago odwewnątrz jakoczegośwłasnego, a mimo to, choć stało się ono częścią jego samego, musi je postawić naprzeciwsiebie jakocoś, co jest inne i obiektywne2’. 1 takstają naprzeciw siebie zjednej strony subiektywność, nieodłączna od spontanicz ności rozumienia, z drugiej zaś obiektywność, obcość sensu, którymazostać odkryty. Zobaczymy, jakz tej właśnie antynomii wypływa cała dialektyka procesuinterpretacji i jakmożna na niej zbudować ogólną teorię interpreta
cji, podobnie zresztą jak dialektyka wszelkich procesów poznawczych rodzi się zantynomii pomiędzy aktualnościąpodmiotuiinnościąprzedmiotu.
W
ytyczne interpretacji. K
anon hermeneutycznej AUTONOMII PRZEDMIOTUpośród kryteriów i kanonów, które należy przyjąć i które można okre-
<_/ślić mianem kanonów hermeneutycznych, jedne odnosząsię do przed
miotu, a inne do podmiotu interpretacji. Jeśli chodzi o kanony dotyczące przedmiotu, pierwszy i najważniejszy z nich jest z gruntu oczywisty. Gdy bowiem będące przedmiotem interpretacji formy przedstawiające są ze swej natury obiektywizacjami jakiejś duchowości, a w szczególności przejawami jakiejś myśli, tojest oczywiste, że należy je rozumieć z perspektywy tego du cha, którysię w nich zobiektywizował, a niez perspektywy innego duchaczy innej myśli, ani nawet nie przez pryzmat znaczenia, które można przypisać nagiej formie, jeśli miałobysięjąrozpatrywać w oderwaniu od funkcjiprzed
stawiającej, do której przecież została powołana przez owego ducha i ową myśl. W epoce niezbyt odległej od naszej teoretycyhermeneutyki sformu
łowali ten jakże treściwy kanon mens dicentis: „Sensus non est inferendus, sedefferendus”, a więc znaczenia, o którym mowa, nie należy bezkrytycznie i pokątnie wprowadzać w formę przedstawiającą, lecz przeciwnie, należy je z niej wyprowadzić.
Proponuję, aby nazwać to pierwsze kryterium kanonem autonomii hermeneutycznej przedmiotu albo kanonem immanencji kryterium herme- neutycznego. Oznacza to, że formy przedstawiające należy rozumieć w po- *
’ Tamże, przyp. 20.
szanowaniu ich autonomii i kryteriów ich prawa twórczego, w kontekście, ku któremu ciążą, w zgodzie z ich wewnętrzną koniecznością, spójnością i racjonalnością. Powinnyzatem byćocenianena podstawie immanentnych kryteriów odnoszących się do ich źródłowych cech, którymdzieło powinno odpowiadać— z punktu widzenia autora (można by rzec: demiurga) izgodnie z jego intencją obecnąw akcie tworzenia, a nie przez pryzmat zdolności do posłużenia takiemu lubinnemu zewnętrznemu celowi, który może się wyda
waćnajbardziej prawdopodobnyosobie interpretującej24.
24 Tamże, przyp. 24.
25 Tamże, przyp.27 (zob.E. Betti, Teoriagenerale della interpretazione, rozdz. 3, a zwłasz
K
anon spójności znaczeniowej(
zasadatotalności)
rugi fundamentalny kanon dotyczący przedmiotu interpretacji został J przedstawiony z podziwu godną ostrością przez rzymskiego jurystę Celsusa w słynnym tekście, w którym ostrze krytyki skierowane jest prze
ciwko wyrafinowanym zawiłościom mów retorów. Kanon hermeneutyczny, o którym jest mowa w tym tekście, można określić jako kanon totalności i spójności analizy hermeneutycznej.Wydobywa on na światło dzienne wza jemną zależność i spójność,występujące pomiędzykonstytutywnymi częścia
mi dyskursu — czy ogólnie wszelkich form, w których mamy do czynienia z komunikowaniem myśli — oraz ich wspólne odniesienie do całości, której sączęścią. Kładzie zatem naciskna korelację i odniesienie, które czynią moż liwym wzajemne wyjaśnianie i transparencję sensu form przedstawiających, w konfrontacji całości zjej częściami i odwrotnie25.
To,żekorelacja pomiędzyczęściami a całością, awięc innymi słowyich synteza i wewnętrzna spójność, odpowiada oczekiwaniom naszego ducha (oczekiwaniom wspólnym dla autora i interpretatora), wynika już zsamych zasad zdrowego rozsądku. Jeśli przyjrzymy się hermeneutyce romantycznej, okaże się, że wymóg totalnościgłoszony był z ogromną gorliwością i konse kwencją przez Schleiermachera. Podkreślałon istnienie koła hermeneutycznej wzajemności, łączącej całość dzieła z jego poszczególnymi elementami. Wza
jemności, która pozwala na podjęcieinterpretacjizarównood zrozumienia ca łości na podstawiejej poszczególnych części, jaki na odwrót. Wychodzi się tu z założenia,żecałośćdyskursu, atakżeinnych form przejawiania sięmyśli,jest dziełem jednego jedynego ducha i ciąży ku jednemu jedynemu duchowi i zna
czeniu26. Stąd wynika —na podstawie wspomnianego podobieństwa pomię
dzy procesem hermeneutycznym iprocesem twórczym — kryteriumoparte na wydobyciu zposzczególnych elementówsensucałości i na zrozumieniu poje dynczego elementuw perspektywie całości, której dany element jestintegralną częścią.I jeślisensu, intensywnościi odcieni znaczeniowychdanego słowa nie da sięzrozumieć inaczej jak tylko wkontekście, w którym zostało ono wypo
wiedziane, to również sens i wartości zdania i innych powiązanych z nim fraz możnazrozumieć tylko,wychodząc od wzajemnego związku i znaczących po wiązań między nimi, od organicznej złożonościdyskursu, któregosączęścią27.
27 Tamże, przyp. 28.
28 Tamże, przyp. 30.
27 łamże, przyp. 31.
Tamże,przyp. 32.
Jl Tamże, przyp. 33.
Kryteriumwyjaśnianiaczęści przez całość i całości przez część da się do datkowo rozwinąć, jeślizauważy się, że każdy dyskurs i każdy tekst może być traktowany jako ogniwo jakiegoś łańcucha, którymożna w pełni zrozumieć dopiero w świetle znaczących, wzajemnych powiązań. Zgodnie z koncepcją Schleiermachera28 nadrzędnątotalność, w którą musi zostać włączony poje
dynczyelement, gdysubiektywnie iosobowoodwołujemysię do życiaautora, należy rozumieć jako jego całe życie.I takkażdyjego czyn, powiązany z cało
ścią pozostałych czynówwkontekścieich wzajemnego wpływui rozjaśniania, wyjaśniania, należy rozumieć jakomomentpowiązany ze wszystkimi pozosta łymi odcinkamiżycia autora. Jednak nadrzędna totalność daje się pojąć także wówczas, gdy odniesiemy jąobiektywnie do systemu kulturowego, w który można wpisać interpretowane dzieło, gdyż stanowi ogniwo łańcucha zna
czeń, łączącegodzieła zbliżone gatunkowo i treściowo. Takwięc równieżina tym wyższympoziomie na początkuprocesu interpretacji rozumieniebędzie miało charakter tymczasowy, aby dopiero potem dopełnić się i wzbogacić29.
Prawodawstwowykorzystujedziś hermeneutyczny kanon totalnoścido interpretowania nie tylko zeznań i postaw, ale także norm i zasad prawnych orazwykładni decyzyjnych. Jednak zakres jegozastosowaniajestdużo szerszy.
Spójrzmy choćbynapostępowanie karnestosowane wobec przestępcy zgod nie z wytycznymi pozytywnej szkoły prawa karnego. Nakazuje ono wyjście odkonkretnego, symptomatycznego czynu przestępczego, anastępnie dojście do osobowościautora, która w danym czynie się przejawia30:jestoczywiste, że procesten bazuje na wymoguodwołania się do całości.Podobnie odwołujemy się do kanonutotalności,interpretując normy i reguły prawne,zwłaszcza gdy mamy na celu wyeliminowanie interpretacji niezgodnych z logiką systemu opracowanego za pomocą narzędzi operujących prawniczymi dogmatami, aktóregointegralnączęścią jest rozpatrywana norma31. Czynimy tak naprzy
kładwówczas, gdy chcemy wyeliminować możliwość zastosowania przepisów wynikających (napodstawie kryteriów międzynarodowego prawa prywatne
go) z zagranicznych norm prawnych, gdyżstojąone w sprzecznościw duchem rodzimego ustawodawstwa32. Nawet jeśli pominiemy kwestię specyficznego problemu, który rodzi sięw przypadku wytycznychkolidującychz rodzimym systemem prawnym, już z samego pojęcia porządku prawnego wypracowa
nego przez nowoczesną dogmatykę prawa można wyprowadzić wniosek, że w przypadku każdej normyalbo wytycznej, mającej stać się integralną częścią prawodawstwa, należy brać pod uwagę niezbędne odniesienie do całości. Ta totalność - aby odwołać się do sformułowania używanego przez Diltheya33 - stanowi produktywnąkonkatenację itworzy organiczną korelację, wzajem ną zależność i harmonijną spójność oraz przystawanie także pomiędzy róż
niącymi się od siebie normami i grupami norm oraz przestrzeni prawnych.
12 Tamże, przyp. 34 (zob. E.Bett i,Grundprobleme desinternationalen Privatrechts, w: Ins et lex. FestgabefürMax Gutzwiller, Besel 1959, s.245,przyp. 31).
A
nalogiai dopełniającyrozwójO
d przedmiotu interpretacji przejdźmy teraz do jej podmiotu. Kolejne kryterium odnajdujemy wzastosowaniu prawa przez prawnikaczy teo loga w sytuacji, w której uznają oni za usprawiedliwione dopełnienie interpretacji- w przypadku norm pełnych luk — albo jej ograniczenie — w przy padku występowania określonych okoliczności polityczno-prawnych lub przeciwnie, gdy nie można dopuścić, aby pewien przepis prawny przyjęty niezgodnie z jakimś systemem prawa stał się precedensem dla następnych spraw. Nie chodzi tu tylko o odniesienieczęści do jakiejś całości wyższego rzędu (takiej, jak całość porządku prawnego lub całość uniwersum wiary), ale o dopełnienie oceny uzyskanej w ostatecznej racjonalności dzięki wyod
rębnieniu z niej nadmiaruznaczenia, pozwalającegona wyciągnięcie dalszych wnioskówna temat współżycia członków tej samej wspólnoty religijnej lub prawnej, alboo zawężenie jej zastosowaniazpowodu jej ograniczonej zasad
ności. Od razu staje się jasne, że wymagane w tym miejscu dopełnienie lub zawężenie — które dziś określane są mianem analogii i interpretacji eksten sywnej oraz interpretacjirestryktywnej - wprowadza doprocesuinterpretacji element wykraczającypoza zwykłe zadanie odczytania znaczenia. Dodatko we zadanie polega na adaptacji, dostosowaniu34, dopełnieniu i zastosowaniu i prowadzidosystematycznego, komplementarnegorozwoju norm prawnych
(oraz —odpowiednio — wytycznych kierowanych dowiernych) w obrębie ist
niejących struktur społecznych oraz do przybliżenia ich do teraźniejszości.
Uważna refleksja prowadzizatem doodkrycia —obokkategorii autono mii przedmiotu i totalności hermeneutycznej (podporządkowanych wymo
gowi, aby przedmiot interpretacji mierzyć jego własną miarą i uwzględnia
jących problem obiektywności wyłanianego sensu)— także innychkanonów, którychnależyprzestrzegaćw akcieinterpretacji. Kanonów, w których bierze się pod uwagę wymógskutecznej współpracy ze strony powołanego do rozu
mienia podmiotu, a zatem uwzględnia się element subiektywności, nieod
łącznej od spontaniczności rozumienia.
K
anon aktualności rozumieniaI
stnieje zatem także trzeci kanon, którym należy kierować się w przypadku każdej interpretacji: kanon, który chciałbym nazwać kanonem ak tualności rozumienia i naktórym wostatnim czasie skupił swą uwagę Rudolf Buhmann’5. Zgodnie ztym kanoneminterpretatorpowinien wswoim wnę
trzu przeprowadzić proces tworzenia w odwrotnym kierunku i tym samym odtworzyć od wewnątrzi wyjaśnić w świetle swojej aktualności myślinnego, wspomnienie czyjegoś doświadczenia, fragment czyjejś przeszłości. Oznacza to, że powinien on uczynić go częścią własnego doświadczenia, dzięki swe go rodzaju transpozycji w obrębie własnego horyzontu duchowego, w myśl tej samej syntezy, wedle której odtwarza go i rozpoznajeJ6. Właśnie dlatego pomysł niektórych historyków, aby wyzbyć się podmiotowości, wydaje się absurdalny. I właśnie na polu interpretacji historycznej byłoby naiwnością uważać, że zadanie historyka wyczerpuje się w chwili przedstawienia tego, co mówią źródła, iwierzyć w to, że prawdziwa historia totylko taka, którąmożna odnaleźć w tychwłaśnie źródłach3 3637 *. Ci, którzytakmyślą, zapominająo tym, żewszystko, w czego posiadaniewchodzinasza myśl, z tegosamego powodu staje się częścią organicznej totalności świata przedstawień i pojęć, który to świat nosimy już w sobie. Wten sposób każde nowe doświadczenie staje się
— na zasadzie swego rodzaju asymilacji — żywą częścią naszego duchowego wszechświata i za każdym razem, gdy nowe doświadczenia zostaną zgroma
dzone w tym wszechświecie’8, pozostają podporządkowane swoim prawom.
3S Wswojej ostatniowydanejksiążce: R. Bu It mann, Geschichteund Eschatologie, Tübin
gen 1958.
36 Hermeneutisches Manifest. /.ur Grundlegung einerallgemeinen Auslegungslehre, Tübingen 1954, przyp. 41.
37 Tamże, przyp.43.
*" Tamże, przyp.44.
Ż
ywa relacjaz rzeczami i intencja pytaniarawdą jest, że jedynym zadaniem interpretatorajest poszukiwanie i zro- A zumienie sensu myśli wyrażonej przez innych (czasem także w prze
szłości)’9, sposobu pojmowania i przedstawiania, który się w niej objawia.
Jednakże ówsensisposóbprzedstawianianie są czymś, co biernemu interpre
tatorowi dostarczałoby gotowych i skończonych już form przedstawiających alboco dałoby się pojąć zapomocą jakiejśmechanicznej i pasywnej operacji.
Są natomiast czymś, cointerpretator musi rozpoznać i odtworzyć w samym sobie, za pomocą wrażliwości, inteligencji i kategorii swojego rozumu, ucie
kając się do intuicji i sił inwencji czerpanych zwykształcenia40.
Tamże, przyp.44a.
411 Tamże, przyp.45.
41 Tamże, przyp. 14 a.
42 R.Bultmann, Geschichteund Eschatologie, s. 126.
” Jak ostatniostwierdzi! Bultmann. Tamże, s. 129-137.
44 F.rick FrankuBulrmanna. Tamże, s. 134.
44 Tamże.
46 Jak pisze Bultmann w Geschichte undEschatologie, s. 130. Moje krytyczne stanowisko przedstawiłem w wykładzie wygłoszonym w Zurychu24 lutego 1960roku pt.Historische Ausle- gungund eschatologische Sinngebung, którego echa można odnaleźć w niniejszym tekście. Jednym
Dziś jest rzeczą raczej ogólnie przyjętą i uznawaną, że nastawienie in terpretatora nie może być pasywnie receptywne, lecz produktywnie rekon
struujące. Jednakże, kładąc nacisk na ten fakt, poszliśmy, moim zdaniem, za daleko. Nie wówczas, gdy postulowaliśmy konieczność tak zwanego „przed- -rozumienia” u interpretatora (jest to formuła w pewnym sensie mglista, można ją jednak w prosty sposób wyjaśnić, gdyż oznacza ona ni mniej, ni więcej tylko to, że interpretatora musi charakteryzować zrozumienie rze
czy41, a więc żywa relacja z rzeczywistością42, którą ma zrozumieć): tu nie dostrzegam dwuznaczności, formuła w ten sposób wyrażonawydaje się zu
pełnie nieszkodliwa. Stała się ona jednak dwuznaczna, kiedy zakwestiono
waliśmy nawet i to, czy za pomocą interpretacji możliwe jest obiektywne poznanie4’. Aby uniknąć nieporozumień, od razu powiedzmy, że w naukach humanistycznych obiektywność ma znaczenie zupełnie odmienne od tego charakteryzującegonauki ścisłe, w przypadkuktórych chodzio przedmiotze swej natury różny od nas44. Należy jednak zdecydowanie odrzucić pośpieszny wniosek,jakobyniemożliwebyło utrzymaniewyraźnegorozróżnieniapomię dzy podmiotempoznającym ajego przedmiotem45 albojakobyobiektywność zjawisk historycznych była niczym innym, jak tylko złudzeniem, czyli „ilu
zjąobiektywnego myślenia, które ma rację bytu wnaukach przyrodniczych, a niew nauce historycznej”46.
W tym miejscu należałoby wziąć pod uwagę argumentację Bultmanna, wynikającąz tezy, zgodnie z którą „w poznaniu historycznymnie można osią gnąć obiektywności, także w tym znaczeniu, że zjawiska mogłyby zostać po znane w ich «obiektywnym statusie»”;owa„obiektywność” miałaby być iluzją obiektywizującej myśli47. Bultmann przedstawia tę argumentację w sposób następujący48: warunkiemkażdej rozumiejącej interpretacji jestwcześniejsza, żywa relacja z rzeczą, wyrażona wprost albo nie wprostw tekście, która wska
zuje, w jakim kierunku powinna pójść analiza (to jest właśnie rzecz, którą Bultmann rozumie jako Vorverständnis = „przed-rozumienie”, termin nieja sny, którego lepiej unikać, zważywszy na jego niejednoznaczność).
z objawów reakcji -coraz bardziejżywiołowej — skierowanej przeciwko egzysrencjalizmowi Hei
deggera, są refleksjezawartew tomie: T.W. Adorno, Noten zur Literatur, Frankfurt amMain 1958.
47 R. Bultmann, Geschichte undEschatologie, s. 136.
4" R. Bultmann,Dos Problem derHermeneutik, w: Glaubenund Verstehen, Bd. 2,Tübin
gen 1950, s.211 oraz 227-230.
47 Tamże, s. 228.
Z konkretnego zainteresowania rodzisię —wedługBultmanna —rodzaj pytania, jakie można zaproponować, kierunek, w którym zmierza analiza, a który może być zbieżny z intencją tekstu; w tym wypadku tekst dostar
czabezpośrednio tego, czego dotyczy pytanie. Jednakkierunek ten może być równieżzdeterminowany zainteresowaniem kwestami obecnymi we wszyst kich możliwych tekstach; w takim wypadku dany tekstdostarcza tylko po średnio tego, czego dotyczy pytanie.
1) Cel badania może na przykład wynikaćz zainteresowania rekonstruk
cją przeszłości; zpsychologicznegozainteresowania,które poddaje teksty analizie z perspektywy psychologiiindywidualnej, społecznej czy religij
nej, albo też z punktuwidzenia psychologii języka,poezji, sztuki itd.
2) Cel badania może wynikaćz zainteresowania natury estetycznej, któ re poddaje teksty analiziestrukturalnej i bada wewnętrznąformę dzieła sztuki (w związku z zainteresowaniem religijnym albo w obrębie analizy stylistycznej).
3) Cel badania może wreszcie wynikać z zainteresowania historią, jako
„tą dziedziną życia,w której realizuje się ludzka egzystencja”49.
To właśnie miałoby być owo „pytanie natemat ludzkiej egzystencjijako sposobu istnienia Ja”. Analiza tego rodzaju, dotycząca przede wszystkim tek stów filozoficznych, religijnych i poetyckich, miałaby zawsze kierować się owym tymczasowym rozumieniem ludzkiej egzystencji (rozumieniem eg zystencjalnym), „z którego zwykle rodzą się tylko kategorie umożliwiające postawienie pytania”- pytaniana przykład na temat„zbawienia”, „sensu” in
dywidualnej egzystencji, norm etycznych, wspólnoty bliźnich. Owo „przed-
-rozumienie” miałoby tylko zostać krytycznie zweryfikowane i poddane pró bie w akcie rozumienia: chodzi o to, abyzapytując tekst, pozwolić, bytekst zapytał nas, wysłuchać jego roszczeń.
C
zymożna mówić o obiektywności ZJAWISK HISTORYCZNYCH?pierając się na tym przekonaniu, Bultmann udziela odpowiedzi na pytanie, „czy można dojść do obiektywnego poznania zjawisk histo rycznych, a więc obiektywności interpretacji (historycznej)?”. Oczywiścienie w znaczeniu nauk przyrodniczych. Motywacja Bultmanna, moim zdaniem, pozostawia jednak pole do pewnego nieporozumienia, nie wytrzymuje ona bowiem surowej, krytycznej weryfikacji. Bultmann twierdzi, że zjawiska hi
storyczne nie istnieją, jeśli nie istnieje historyczny podmiot powołany do ich rozumienia: ponieważ fakty należące do przeszłości stają się — jak twierdzi Bultmann — zjawiskami historycznymitylko wówczas, gdy wydają sięznaczą ce podmiotowi, który sam postawiony jest w historii i jest jej częścią; a więc wtedy, gdy nabierają znaczenia dlakogoś, kto jestz nimi powiązany w swojej historycznej egzystencji (!).Tak więcwedług Bultmannazjawisko historycz
ne zawiera w sobie swoją przyszłość, i wyłącznie w niej ukaże się jako to, czym jest.Jeśli wszystko tomiałoby służyć wskazaniu elementów przeszłych i przyszłych, następczych wobec jakiegoś zjawiska historycznego50, możemy się z tym zgodzić,jednak wówczas mielibyśmydoczynienia z czymś zupełnie innym od historycznegouwarunkowaniazjawiskapoprzez istnienierozważa
jącego podmiotu.
50 W znaczeniu, w jakim ten problem ujmuje J.G. Droysen w: Grundriss der Historik, Munich 1937s. 89.
Jednakże zdaniem Bultmanna zjawisko takie z perspektywy naukowej jest jednoznaczne i nie jest narażone na arbitralność dowolnej interpretacji.
Jednocześnie każde zjawisko historyczne posiada wedługniego wiele aspek tów, gdyż podpada pod różne rodzaje pytań historyczno-kulturowych, psy
chologicznych, socjologicznych i innych, w każdymraziewynikających z hi
storycznego powiązaniainterpretatora zrozważanymzjawiskiem. Bultmann przyznaje,że każdepytanie - jeśli interpretacja poprowadzona jest wsposób metodologicznie poprawny — prowadzi do jednoznacznego rozumienia i do obiektywnego poznania, a więc takiego, które przystaje do przedmiotu, jeśli ten wpisany jestw określoną perspektywę. Jednakże nie miałobysensu nazywa
nie „subiektywnym” aktuformułowania pytaniatylko dlatego,że każdorazo
wo jest on determinowany wyboremdanegopodmiotu. Wystarczyzauważyć, żekażde zjawisko ma różne aspekty, azatem wymaga nadania muznaczenia z różnych perspektyw, podczas gdy każdy interpretator dąży do postawie
nia pytania, na które właśnie dane zjawisko miałoby udzielić odpowiedzi.
Zatem wysuwanie żądania, aby interpretator zrezygnował ze swej pod
miotowości, wydaje się zupełnie pozbawione sensu: tym, co musi on stłumić, są wyłącznie jegoosobiste oczekiwania odnośnie dorezultatów, gdyż pod tym względem, także w wypadkuinterpretacji - narówni z wszelkimi badaniami naukowymi — wymagany jest brak jakichkolwiek wstępnych założeń. Rozu mieniezakłada jednak maksymalną witalność podmiotu i możliwie najpeł
niejszą realizację jego indywidualności. Tak,jakinterpretacja sztuki czy poezji może się udać tylko temu, kto pozwoli się im porwać, tak — jak twierdzi Bultmann — „można uznać” za „zrozumienie zjawisk historycznych w naj wyższym i ostatecznym znaczeniu” tylko taką interpretację, którapodchodzi dotekstów z pytaniem o możliwośćautentycznieludzkiej egzystencji. Zatem, konkluduje Bultmann, „najbardziejsubiektywna interpretacjajestwtymwy padku interpretacją najbardziej obiektywną, bo tylko ten, komu zależy na odpowiedzi na pytanie owłasnąegzystencję, będzie w stanie usłyszeć to, co ma do powiedzenia tekst”. 1 w tymkontekście powołujesię na słowa Fritza Kaufmana, które brzmiąnastępująco: pomniki historii „mówią do nas z głę bin rzeczywistości, która je wytworzyła, tylko wówczas, gdy sami — dzięki naszej otwartości na doświadczanie — poznamy problem, potrzebę, niepew ność i ryzyko —w gruncie rzeczy nie do pokonania — które stanowiągłębię i otchłań naszego bycia w świecie”51.
E Kaufman, Geschichtsphilosophie derGegenwarty Berlin 1931, s. 41.
F
unkcja uwrażliwienia nawartości właściwa historykowi:
interpretacja oceniającaT) o przedstawieniu punktu widzenia Bultmanna chciałbym następnie X przejść do jego krytyki. Moimzdaniem wwywodzietym można dostrzec drobne nieporozumienie, na pierwszy rzut oka trudne do zauważenia. Jeśli uda nam się je odsłonić, to w moim mniemaniu argumentacja Bultmanna utraci logiczną spójność. Więź zezjawiskiem i maksymalna witalność pod miotu, który daje sięporwać, podczas gdy poszukujew tekstach odpowiedzi na pytanie o możliwość ludzkiejegzystencji jako sposobu istnienia Ja? Niech będzie: można nawet uznać, że jest to warunek możliwości interpretacji hi storycznej. Jednak powinniśmy dokładniewiedzieć, jaksię mają sprawy, jeśli
— 36 —
chodzi o historyczne „odtworzenie” treści emocjonalnych i socjologicznych (tam, gdzie są one historycznie istotne). Odwoływaniesię do„uczuć”— jeśli nie można ich przełożyć na wyraźnie sformułowane i dające się udowodnić sądy, a więc na doświadczenie posiadające uporządkowaną strukturę- ozna
cza kpinę z naukowej weryfikacji. Świadczy tylko o psychologicznej genezie hipotezy zrodzonej w umyśle historyka. Dopóki jednak uczucia te pozostają w stadium wartości odczuwanych indywidualnie, nie ma najmniejszej gwa
rancji, że będą w jakikolwiek sposób odpowiadać uczuciom rzeczywistej postaci, z którą historyk się utożsamia. Interpretacja (Deutung), w tej su biektywnej formie opartej na fundamencie emocjonalnym, nie jest ani po znaniem historycznym rzeczywistych powiązań, ani też innym poznaniem, którym zresztą mogłabysię stać: interpretacją oceniającą.
Wtej kwestii chciałbym nawiązać do wywodu Maxa Webera52. Pod po jęciem„interpretacja aksjologiczna” Weber rozumie „wyjaśnienie” przedmio
tu podlegającego ocenie estetycznej, moralnej, intelektualnej i każdej innej wychodzącej z punktu widzenia kulturowego, które nie staje się integralną częścią zwykłej ekspozycji historycznej (dotyczącej genezy), ale raczej — roz
ważane historycznie — staje się „współtworzeniem” (Formung) historycznej indywidualności, a więc odkryciem wartości, które w tym przedmiocie są zrealizowane, itej indywidualnej formy, którą potrafimy w nim dostrzec. Jest to zatem operacja z dziedziny filozofii historii, która wgruncie rzeczy jest „su- biektywizująca”, gdyż przyjmujemy, że prawomocność owych wartości nie może przez nas być rozumiana jako prawomocność faktówempirycznie we
ryfikowalnych. W rzeczy samej interpretacja aksjologiczna nie ma na celu odkrycia tego, czego świadomie doświadczali ci, którzy historycznie brali udział w wytworzeniu podlegającego ocenie przedmiotu, ale tego, jakie war
tości możemy — a nawet musimy — odnaleźć w owym przedmiocie. W tym drugim przypadku interpretacja aksjologiczna stawia sobie taki sam cel jak zorientowana dogmatycznie postawa normatywna (estetyka, etyka, prawo) i ma charakter oceniający. W pierwszym przypadku opiera się na dialek tycznej analizie wartości i bada tylko „możliwe” odniesienia aksjologiczne przedmiotu. Dzięki tej relacji spełnia ona ważnąfunkcję wychodzenia poza nieokreślonośćtego, co „odczuwane jest tylko intuicyjnie”, i dochodzeniaaż do takiego stopnia określoności, w którym możliwe jest poznanie indywi
dualnych treści świadomości. Istotnie, na przeciwległym biegunie zwykłego
„odczuwania” i „utożsamiania się”, w których przejawia się witalność pod mioturozumiejącego,znajduje się to, co nazywany „wartością”, acojest tym
52 NatematKniesa i tak zwanegoproblemuirracjonalizmuzob.M.Weber, Gesammelte Auftätzezur Wissenschaftslehre,Tübingen 1922, s. 119-122i 245, następnie wykorzystane przeze
mnie w mojej Teoria generale della interpretazione,s. 276-278.
i tylko tym, co może się stać treściąaktu polegającegona zajęciu jakiegoś sta nowiska, „sądu” świadomie wyartykułowanego, a więc coś, co zwracasiędo nas, domagając się „oceny” i oczekując odpowiedzi w kategoriach wartości;
coś, czego „prawomocność” podlega ocenie jako wartość,awięcjest przez nas akceptowane, odrzucone albo ocenionewswoichwieloznacznych aspektach.
Wymóg wartości estetycznej, etycznej czy prawnej pociąga za sobą zawsze koniecznośćwydania jakiegoś „sąduwartościującego”. Dlanaszych rozważań krytycznychważnejestustaleniejednej rzeczy:że tym, cowyprowadza przed
miot — pojmowany w kategoriach sądów wartościujących —ze sferyczystego
„odczuwania” iwznosi go do sfery poznania, jest wyłącznieokreśloność jego treści. Oczekiwanie, że będziemy podzielać wartościujący sąd na temat ja
kiegoś faktu, nie miałoby żadnego sensu, jeśli to, co uważamy za treść sądu, nie byłoby rozumiane w sposób identyczny wpunktach, które mają znacze nie: w pewnym sensie relacja pomiędzy tym, co indywidualne, a możliwą wartością oznacza w pewnym stopniu zawsze przezwyciężenie odczuwania czystointuicyjnego. Ponieważ historyczna indywidualność może byćwyłącz
nie jednostką wytworzoną sztucznie, za pomocąodwołania się do poziomu wartości, „ocena” jest — dla intelektualnego zrozumienia— normalnym eta pem psychologicznego przejścia, majeutycznym narzędziem na usługachno- etycznego rozumienia, momentem przejściaw genezie poznania, do którego historyk powinien w każdymprzypadkustaraćsiędojść. I tak, powołującsię na wskazówki pozostawione przez Webera5 ’,wskazałem jednocześnie granice, w których ówobiektywizujący styl interpretacji aksjologicznej odgrywa wła
ściwą rolę w procesie poznawczym historyka.
O
dpowiedź na postawione pytanie historyczne'VUr7’rzeczywistości argumenty, na których ma się opierać subiektywi- W styczna doktryna Bultmanna — jeśli poddać je weryfikacji — budzą wątpliwości,okazując sięczęściowo nieprzekonujące, a częściowozdradzając pewną ukrytą sprzeczność. Przede wszystkim, można zauważyć, że chociaż koncepcja historii jest zdeterminowana perspektywą historyka, a każdezja
wisko historyczne może być rozpatrywane z różnych punktów widzenia, to jednak z takiej historyczności charakteryzującejpunktwidzenia historykanie da się wyprowadzić żadnego zdecydowanego argumentu przeciwko obiek tywności interpretacji historycznej.Sądhistoryczny, uwarunkowany interesa mi różnego rodzaju, jesttylko odpowiedzią, której historyk każdorazowo
" M. Weber, GesammelteAufiátze...,s. 122-125.
- 38 -
jest w stanie udzielić w obliczu konkretnej sytuacji duchowej i „problemu historycznego” (Droysen), który się z niej rodzi. Prawdę obiektywną można dostrzec — w granicachkażdorazowoprzyjmowanej perspektywy—z każdego punktu obserwacyjnego, a osiągnięty obrazzostałbyzdeformowanyjedynie wówczas,gdybyśmy oczekiwali, że ta szczególna, przyjętaprzez nasperspek
tywa jest jedyną możliwą i usprawiedliwioną54. Po drugie — ustosunkowując siędoobiekcji podniesionej przeciwko obiektywnościinterpretacjihistorycz nej w imię takzwanego „egzystencjalnego spotkaniaz historią”— należy pod kreślić wtym miejscu drobną nieścisłość. Polega onana pomieszaniu jednego z warunków możliwości poznania historycznego— awięc koniecznego zain teresowania noetycznego i wynikającego zeń odpowiedzialnego uczestnictwa w historii55 — z samymprzedmiotem poznania. Polega onatakże napomiesza niu pytania o znaczenie jakiegoś zjawiska historycznego, w powiązaniu z jego skutkami dalszymi i bliższymi, z pytaniem całkowicie odmiennym, a mianowiciez pytaniem o jego istotność albo wagę dla teraźniejszości, wyrażającą się poprzez przemiany epok historycznych i historycznie zmien
nych koncepcji samego zjawiska, w świetle naszejświadomości i naszej aktu alnej ewolucji kulturowej.
PodobnietwierdziBultmann. Por. R. Bultmann, Geschichteund Eschatologie, s. 132-
filozoficznej, przeł. i wstępem opatrzył B. Baran, Warszawa 2004, s. 421. Zob. E Nietzsche, Ludzkie, arcyludzkie,przel. K. Drzewiecki,oprać. R. Mitoraj, Kraków 2003.
5,1 R. Bu 11 ma n n, Geschichte und Eschatologie,s. 135.
Z
naczenie zjawiskahistorycznego ijego istotność DLA TERAŹNIEJSZOŚCIT) omieszanie pojęć, o którym wspomnieliśmy, staje się oczywiste, kiedy X napotykamy na twierdzenie, że„obiektywności poznania historycznego, w sensie poznaniaabsolutnego i definitywnego, nie da się osiągnąć” (twier dzenie, które można uznać za usprawiedliwione, zważywszy, że zadanie her- meneutycznenigdy się nie wyczerpuje); dalej jednakczytamy, że „nieda się jej osiągnąć także w tym sensie, aby zjawiska zostałypoznane takimi, jakimi są same wsobie”56. To drugie twierdzenie — powiązane z pierwszym - w rze
czywistości nawiązuje doproblemu zupełnie odmiennego, gdyżprzeczy samej obiektywnościzjawisk historycznych.Aztymniesposóbsię zgodzić. Faktycz
nie, nigdy nie można uznać za zakończone i kompletne zadania polegającego na interpretacji nieustannie skupionej naaktualności rozumienia, albowiem żadna interpretacja - niezależnie od tego, jak przekonująca może się wyda
-133.
W tym samym kierunku idzieH.G. Gadamer w: Prawda i metoda. Zaryshermeneutyki
waćwmomencie swojego powstania — nie może zostać narzucona przyszłym pokoleniom, tak jakby była interpretacją ostateczną57. Owa nieskończoność zadania hermeneutycznego (zktórej wynika, że treśćzawartaw tekstach, po mnikach i reliktach przeszłościjest nieustannie odnawiana przez życieiwciąż przekształcana w seriach kolejnych renesansów) nie oznacza jednak, że treść znacząca, która jest w nim zobiektywizowana, nie jest obiektywizacją twór
czej energii innych, z którą interpretator musi szukać— i odnaleźć— ko nieczną łączność, uciekając się nie do własnego sądu, lecz do weryfikowal
nych kryteriów. Fakt, że przemawia tu do nas inny duch - nie za pomocą głosu, ale poprzez czas i przestrzeń,zapośrednictwem materii przekształconej i pełnej duchowej energii — sprawia, że możemy się zbliżyć do znaczenia tej odmiennej formy przedstawiającej, gdyż jest ona częścią ludzkiego ducha i rodzi się (żeby przywołać w tym miejscu Husserla)z tejsamej transcenden
talnej subiektywności. Nadaljednakpozostaje innością, która stoi naprzeciw nas, oddzielona od nas, zobiektywizowana w formach przedstawiających58, a my stoimynaprzeciw tego „bycia-innym”, autonomicznego i odmiennego.
57 HermeneutischesManifest,przyp. 146a.
SK H.Freyer, Theoriedes objektiven Geistes, Leipzig 1934, s. 84.
IŁ Bu 11 ma nn,Geschichte und Eschatologie, s. 134-135,137.
J.G.Droysen,Grundrissder Historik, s. 89.
R. Bu ltmann, Geschichte und Eschatologie, s. 135.
62 Tamże, s. 137.
Jeśli chodzi o nieporozumienie, które sygnalizowaliśmy w następnej ko lejności - a więc o zamazanie różnicy pomiędzy „znaczeniem” {Bedeutung}
poszczególnych zjawiskhistorycznych a „istotnością albo znaczącym charak
terem”{Bedeutsamkeit)tych samychzjawiskdla naszej teraźniejszości idla na
szej odpowiedzialności wobecprzyszłości — to nie staje się ono mniej ewident ne, jeżeli przyjmiemy59, że „zjawiska historyczne są tym, czymsą,tylko wtedy, gdy niesą rozważane oddzielnie, ale wpowiązaniuz przyszłością”,„przyszło
ścią — jak czytamy —w której dopiero zjawisko staje się tym, czym rzeczywi
ście jest”. Jestto twierdzenie, które możnaby uznać za zasadne, gdyby zostało odniesione do efektów, jakie mogą wywołać najbliższe konsekwencjezjawi
ska60.Jednak zaraz potemnastępuje pytanie o to,„jakie znaczenie mają (albo dokładniej: na ile są «istotne») wydarzenia historyczne z naszej przeszłości dla naszej teraźniejszości, teraźniejszości, którajest obciążona odpowiedzial nościąwobec przyszłości”61. Czytamy bowiem, że „tylkotaki historyk, który jestotwarty na zjawiska historyczne w optyce jegoodpowiedzialności wobec przyszłości, będzie w stanie zrozumieć historię”62 (właśniew tym znaczeniu
„najbardziej subiektywna interpretacja” miałabybyć jednocześnie „interpreta
cją najbardziejobiektywną”).Jest to jednak paradoks, który napotkaliśmy już w poprzednich twierdzeniach, paradoks nierozwiązywalnyi niedopuszczalny.
- 40 -
D
ialog i monologP
owyższe twierdzenia można by, jak sądzę, podważyć w sposób następujący: znaczenie jest wprawdzie wartością cechującą zjawisko historyczne, którego nie można rozważać w oderwaniuod kontekstu, jednakże (zgodnie ze wspomnianymwcześniejkanonem hermeneutycznym dotyczącymtotalności interpretacji) cechującą jewyłącznie w perspektywie znaczącego powiązania zjegoodległymi efektami skutkowymi, w takim stopniu, wjakim można je dostrzec, to znaczy w powiązaniu ze znaczeniem. Znaczeniem, które —z po wodu dystansu czasowego dzielącego zjawisko od historyka— jawi się jako wewnętrzniezamkniętei które przede wszystkim musi zostaćodkryte. Kiedy natomiast Bultmann twierdzi63, że sama istota zjawiska „ujawnia siędopiero wtedy, kiedy Historia dochodzi do swego kresu”, to - w moim przekona niu - miesza punkt widzenia interpretacji historycznej z punktem widzenia mającym na celu nadanie eschatologicznego sensu. W rzeczywistości tylko ztegodrugiegopunktu widzenia wagazjawiskadlanaszej teraźniejszości jawi się jakoźródłowo uwarunkowana przez pozycję interpretatora. Tylko wobec teraźniejszości, „która jest obciążonaodpowiedzialnością wobec przyszłości”, miałoby sensstawianiepytania o znaczenie obecnej aktualności i uznanie jej za wytwór (konstytutywnego dla wartości aktu) nadawania sensu, uwarun kowanego pozycją obserwatora. Jednak jeśli owo znaczenie -samo w sobie zamknięte, już dane i czekające tylko na odkrycie — zjawiska historycznego (takiego, jakim ono rzeczywiście było) utożsamimy z ważnością — determi
nowaną przez nadanie mu znaczenia — dla teraźniejszej rzeczywistości i dla przyszłości obserwatora, wówczas od razu stanie się jasne, na czym polega sedno problemu „egzystencjalnego spotkania zhistorią”. Dialog, który po winien się nawiązać pomiędzy historykiem i duchem zobiektywizowanym w źródłach, przestałby istnieć i przekształciłby się w czysty monolog, gdyż zabrakłoby jednego z jego uczestników, a dokładniej tego, który powinien być obecny w tekstach jakoduch wyraźnie inny i odmienny, a którego brak sprawia, żestaje się niewyobrażalnyjakikolwiek proces interpretacji. Dialog przekształca się zatem w monolog: interpretator, który powinien dochodzić znaczenia zjawisk (czyli form przedstawiających), w rzeczywistości sam jest indagowany przezteksty! Czymożna jeszcze nazywać interpretacją tak skon struowany proces? Na razie ograniczę się jedynie do zasygnalizowania pro
blemu.