• Nie Znaleziono Wyników

Dług publiczny: mity i rzeczywistość

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dług publiczny: mity i rzeczywistość"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Dług publiczny:

mity i rzeczywistość

Grzegorz Konat

„Być może najpoważniejszym problemem gospodarczym Polski jest obsesja mediów, które prowadzą zmasowany atak na władzę, domagając się radykalnej reformy finan- sów publicznych, a przede wszystkim strasząc syndromem greckim, mieczem Damoklesa długów. Nawet prasa lewi- cująca nie wyłamała się z tej obsesji. We władze bije się nie tylko krzyżem, lecz także deficytem i długiem”1. Powyższa diagnoza, postawiona w 2010 r. przez Tadeusza Kowalika, niestety nie traci na aktualności. Warto zatem krytycznie odnieść się do kilku spośród najważniejszych mitów, jakie narosły w Polsce wokół finansów publicznych.

1.

Popularny jest pogląd, jakoby dług publiczny stanowił cię- żar dla przyszłych pokoleń. Jednak w hipotetycznym przy- padku zaciągnięcia przez państwo całości długu u obywa- teli danego kraju, jedyny rzeczywisty przepływ środków nastąpiłby od spadkobierców zadłużenia (przywoływanych często w tym kontekście „naszych dzieci”, czyli tej części społeczeństwa, na której spoczywa główny ciężar płace-

1 T. Kowalik, „Cięciobsesja”, Krytyka Polityczna 2010, nr 23.

(2)

nia podatków) do spadkobierców dzisiejszych krajowych wierzycieli. Dług publiczny jest wówczas niczym innym, jak tylko mechanizmem redystrybucji bogactwa w ramach społeczeństwa, oczywiście przy zastrzeżeniu, iż jest to re- dystrybucja odwrócona, rozłożona i odłożona w czasie. Co ciekawe, już w latach 40. XX w. zwracał na to uwagę Michał Kalecki, pisząc, że „(…) odsetki od (…) długu publicznego (…) nie mogą być ciężarem dla społeczeństwa jako całości, gdyż w gruncie rzeczy są one wewnętrznym transferem”2.

Ewentualne „zadłużanie przyszłych pokoleń” ma miej- sce tylko wtedy, gdy wierzycielem jest np. międzynarodo- wa korporacja finansowa. Jest to już jednak problem nie tyle samego istnienia długu czy też jego rozmiarów, co struktury wierzycielskiej zadłużenia. W takim przypad- ku trudno jest mówić o długu publicznym, rozumianym podręcznikowo, jako zadłużenie państwa u społeczeństwa danego kraju. Należałoby raczej odnosić się do długu kor- poracyjnego, a przede wszystkim – do zadłużenia zagra- nicznego. Mamy zatem do czynienia z istotną transforma- cją semantyczną: pojęciu długu publicznego na przestrze- ni lat zaczyna odpowiadać zupełnie inny niż początkowo desygnat (zadłużenie zagraniczne), gdy tymczasem jedyną widoczną w dyskursie konsekwencją tego jest zanik uży- wania terminu „zadłużenie zagraniczne”.

W stwierdzeniu o zadłużaniu przyszłych pokoleń kryje się jeszcze jeden fałszywy pogląd: założenie o konieczności spłacenia długu w mniej lub bardziej odległej przyszłości.

Warto w tym kontekście odwołać się do przykładu gospo- darek o długiej historii zadłużenia publicznego. Stany Zjed- noczone rolują dług publiczny nieprzerwanie od 1836 r.,

2 M. Kalecki, „Trzy drogi do pełnego zatrudnienia”, [w:] M. Kalecki, Dzieła, t.: Kapitalizm. Koniunktura i zatrudnienie, Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 1979, s. 357.

(3)

a Wielka Brytania czyni to bez przerwy od roku 1692, czy- li od ponad 320 lat3. Oczywiście ktoś mógłby, skądinąd słusznie, zauważyć, że dzieje się tak dzięki hegemonicznej pozycji w światowej gospodarce najpierw jednego, a po- tem drugiego z wymienionych państw. Trzeba jednak pa- miętać, że wiele krajów rozwiniętego dziś kapitalizmu ma równie długą historię utrzymywania długu publicznego, przerywaną nie okresami jego spłacania, ale zawirowania- mi natury politycznej, przede wszystkim zmianami formy państwowości.

Warto zwrócić uwagę, że obydwa omówione powyżej przekłamania pozostają w ścisłym związku z fundamen- tem, na którym zbudowano ekonomię neoklasyczną sensu largo (a więc ze współczesnym głównym nurtem włącznie) – błędem złożenia (ang. fallacy of composition). Polega on na mechanicznym przenoszeniu praw i zasad funkcjonujących na poziomie mikro (w tym przypadku: pojedynczych osób czy gospodarstw domowych), na poziom makro (całych go- spodarek bądź też gospodarki światowej). Istotę tego błędu logicznego doskonale oddaje hipotetyczna sytuacja przy- wołana w tym kontekście przez prof. Kazimierza Łaskie- go: jeżeli na widowni w teatrze jedna osoba z publiczności wstanie, będzie bez wątpienia widzieć scenę lepiej, niż po- zostali. Jeśli jednak wstaną wszyscy, nikt nie będzie widzieć sceny lepiej. Co więcej, nie tylko nikt nie znajdzie się w lep- szej sytuacji niż początkowa, ale – przeciwnie – wszyscy znajdą się w gorszej: widząc spektakl tak samo dobrze, jak początkowo, wszyscy zmuszeni będą stać, zamiast siedzieć4.

3 K. Łaski, „Strukturalne przyczyny kryzysu finansów publicznych w Unii Europejskiej oraz w Unii Gospodarczej i Walutowej”, Studia Ekonomicz- ne 1(LXVIII)/2011.

4 K. Łaski, Mity i rzeczywistość w polityce gospodarczej i w nauczaniu ekonomii, INE PAN i Fundacja Innowacja, Warszawa 2009, ss. 35-36.

(4)

„Logika” rzekomych problemów z „zadłużaniem przy- szłych pokoleń” lub „koniecznością spłaty długu” opiera się zatem na nieuzasadnionym przekonaniu, jakoby finan- se publiczne rządziły się dokładnie tymi samymi prawami, co budżet gospodarstwa domowego. Jest to jednak nie tyl- ko błędne teoretycznie, ale także nieprawdziwe empirycz- nie. Dla przykładu, udział zadłużenia gospodarstw domo- wych w PKB w wielu krajach rozwiniętego kapitalizmu dorównuje, a nawet przekracza ich udział długu publicz- nego w produkcie krajowym brutto.

2.

Ponieważ dług publiczny jest niejako pochodną deficytu budżetowego, także z tym ostatnim związanych jest wiele mitów wpływających na społeczną percepcję problemu.

Ważny mit dotyczący deficytu budżetowego, w którym ogniskuje się zasadniczy problem z „kryzysem finansów publicznych”, to mit chronicznego deficytu budżetowego jako wyrazu rzekomego interwencjonizmu państwowego, etatyzmu, keynesizmu czy ogólnie rozumianej „lewico- wości” władz fiskalnych. Jest to pułapka, w którą daje się złapać nawet część postępowych ekonomistów.

Dla przykładu, wielu postkeynesistów – zwolenników teorii efektywnego popytu – konsekwentnie i skądinąd słusznie broni deficytu budżetowego jako instrumentu polityki gospodarczej, który umożliwia państwu bezpo- średnie finansowanie inwestycji w infrastrukturę, eduka- cję, badania naukowe lub choćby tylko dostarczanie dóbr publicznych. Problem polega na tym, że na przestrzeni ostatnich kilku dekad, w wielu krajach kapitalistycznych (w tym w Polsce) wzrostowi deficytów budżetowych to- warzyszy zmniejszenie skali inwestycji publicznych. Wy-

(5)

nika to bezpośrednio z polityki obniżek podatków dla naj- bogatszych i dla firm, a w ostatniej dekadzie dodatkowo z wdrażania programów ratunkowych dla korporacji fi- nansowych czy też, jak w przypadku Stanów Zjednoczo- nych, z obu powyższych przyczyn połączonych z kolosal- nymi wydatkami wojenno-zbrojeniowymi.

Tymczasem polityka fiskalna dopuszczająca wysoki de- ficyt budżetowy jest wyrazem „lewicowości” władz gospo- darczych, gdy przy właściwym opodatkowaniu wszystkich grup społecznych rządowi nadal brakuje środków na za- pewnienie pełnego zatrudnienia i redystrybucji dochodu narodowego, zapewniających poprawę stanu sprawiedli- wości społecznej. Jeśli jednak chroniczny deficyt budże- towy jest skutkiem systematycznego obniżania podatków dla najbogatszych oraz dla przedsiębiorstw, mamy do czy- nienia z realizacją koncepcji wprost przeciwnej.

Co ważne, podobne stanowisko w tej kwestii zajmo- wał twórca teorii efektywnego popytu, Michał Kalecki.

W swoich doskonałych pracach poświęconych ekonomii politycznej pełnego zatrudnienia przekonywał m.in., iż „[p]

odstawową zasadą musi być to, że o charakterze progra- mu wydatków rządu decydują priorytety społeczne. (…) Na decyzje takie w znacznym stopniu mogą wpływać czyn- niki polityczne. Niemniej zasada priorytetów społecznych w każdym razie wyeliminuje takie projekty, jak budowanie pięciu mostów na krótkim odcinku rzeki wyłącznie w celu zapewnienia zatrudnienia [lub w jakimkolwiek innym celu nie będącym priorytetem społecznym – G.K.]”5.

5 M. Kalecki, „Trzy drogi…”, dz. cyt., s. 364.

(6)

3.

W dyskursie publicznym funkcjonuje również wiele mi- tów o charakterze raczej empirycznym niż teoretycznym, dotyczących zwłaszcza przyczyn rzekomego „kryzysu za- dłużenia”. Za przykład posłużyć może anonimowa notka z Gazety Wyborczej z 2009 r. Czytamy w niej, iż „[a]by spłacać należności z tytułu głównie takich programów jak Social Security i Medicare (emerytury i ubezpiecze- nia medyczne dla emerytów) rząd amerykański musi za- ciągać coraz większe pożyczki”6. Niedorzeczność takiego stwierdzenia jest uderzająca. Nie wiadomo bowiem, kie- rując się jaką zasadą (poza, oczywiście, własnymi klasowo- -ideologicznymi uprzedzeniami) anonimowy autor tek- stu przypisał przyrost deficytu budżetowego USA tym konkretnym, a nie jakimkolwiek innym wydatkom. Takie przyporządkowanie jest tymczasem, i jest to nie tyle wie- dza ekonomiczna, co zupełnie elementarna obserwacja rzeczywistości, zawsze całkowicie arbitralne.

Skoro jednak przywołany został mit wysokich wydat- ków socjalnych jako przyczyny dużego deficytu i, w kon- sekwencji, problemów z długiem publicznym, warto przy- toczyć kilka danych statystycznych odnoszących się do głównej ofiary trwającej w ostatnich latach medialnej na- gonki związanej z długiem i deficytem – Grecji. W latach 1995-2010 na świadczenia społeczne kraj ten wydawał średnio rocznie 16,1% PKB. Dla porównania, średnia dla 27 krajów Unii Europejskiej wyniosła 18,5%. Poniżej tej średniej znalazły się wszystkie tzw. kraje PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja i Hiszpania), natomiast powyżej

6 „Deficyt budżetowy USA wynosi już ponad bilion dolarów”, Gazeta Wy- borcza, 13 lipca 2009 r.

(7)

średniej sześć państw: kraje skandynawskie (Szwecja, Da- nia, Finlandia) oraz… „zdrowy rdzeń” strefy euro: Niemcy, Austria i Francja.

Nawet przyjmując za miarę zadłużenia stosunek długu publicznego brutto do PKB (więcej o nim poniżej), trudno jest jednoznacznie wyciągnąć wniosek, że to właśnie Gre- cja była czarną owcą europejskiej gospodarki. Owszem, sama relacja długu brutto do PKB przekroczyła w 2011 r.

w Grecji 170%, ale wciąż było to niewiele w porównaniu np. do Japonii, której zadłużenie nie wzbudzało jednak histerii rynków finansowych. Jeśli spojrzeć natomiast na dynamikę relacji dług/PKB, to w latach 2007/2011 była ona w Grecji wysoka (prawie 59%) i wyższa od średniej unijnej (bez mała 40%), ale wyższą miało aż 10 unijnych gospodarek, w tym w 6 przypadkach było to powyżej 100%, a w dwóch z nich – powyżej 300 (Irlandia: 324%, Łotwa: prawie 370%).

Polityczne przyczyny takiej wybiórczości i uznaniowo- ści w medialnej krytyce jednych i pochwałach dla innych państw czy polityk są bez wątpienia częścią szerszego zja- wiska, znanego w kapitalizmie już od co najmniej kilku dziesięcioleci. Chodzi o promocję „doktryny zdrowych finansów publicznych”, przedstawianej jako jedyny praw- dziwy wyraz nauki ekonomii. Jej genezę i funkcjonalność dobrze wyjaśniał już w latach 40. XX w. Michał Kalecki:

„Na każde rozszerzenie zakresu działalności państwa pa- trzą kapitaliści z podejrzliwością, lecz podnoszenie zatrud- nienia za pomocą wydatków państwowych ma szczególny aspekt, który zaostrza ich opór. W systemie laisser-faire poziom zatrudnienia zależy w dużej mierze od tzw. at- mosfery zaufania. Gdy ta atmosfera ulega zmąceniu, in- westycje maleją, co pociąga za sobą spadek produkcji i za- trudnienia (bezpośrednio oraz pośrednio – przez wpływ

(8)

spadku dochodów na spożycie i inwestycje). Zapewnia to kapitalistom automatyczną kontrolę nad polityką rządową.

Rząd musi unikać wszystkiego, co może zamącić „atmos- ferę zaufania’’, gdyż może to wywołać kryzys gospodarczy.

Gdy jednak rząd nauczy się raz sztuczki podnoszenia za- trudnienia przez własne wydatki, wówczas to „urządzenie kontrolne’’ traci na swej efektywności. Właśnie dlatego de- ficyt budżetowy, niezbędny do przeprowadzenia interwen- cji państwowej, winien być uznany za zgubny. Społeczna funkcja doktryny „zdrowych finansów’’ polega na uzależ- nieniu poziomu zatrudnienia od 'atmosfery zaufania'’’7.

4.

Skoro jednak deficyt budżetowy, a więc i dług publiczny, nie są konsekwencją nadmiernych wydatków socjalnych, potrzebne jest wyjaśnienie przyczyn istotnego wzrostu dynamiki wielkości zadłużenia w wielu gospodarkach europejskich (jak np. wspomniane wcześniej kraje, okre- ślanie pogardliwie mianem „grupy PIIGS”) i nie tylko, w ostatniej dekadzie. Istnieją co najmniej dwa przekonu- jące wytłumaczenia, niewykluczające się, a raczej komple- mentarne względem siebie.

W 2010 r. Tadeusz Kowalik w następujący sposób odniósł się do polityki gospodarczej Niemiec: „(…) to one ponoszą winę za kryzys Grecji, Portugalii, Hiszpanii, traktując płace (…) jako czynnik kosztów umożliwiających otrzymywanie niebotycznych nadwyżek eksportowych, dezorganizują- cych finanse innych krajów”, i dalej: „tak, cięcia (…) zwięk-

7 M. Kalecki, „Polityczne aspekty pełnego zatrudnienia”, [w:] M. Kalecki, Dzieła, t. 1: Kapitalizm. Koniunktura i zatrudnienie, Państwowe Wy- dawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 1979, ss. 342-343.

(9)

szyły dynamikę gospodarki niemieckiej, ale czyim kosztem?

Kosztem zubożenia sąsiadów”8.

Rzeczywistą przyczyną tzw. „kryzysu zadłużenia” w kra- jach peryferyjnych strefy euro była bowiem utrata przez nie konkurencyjności wobec „rdzenia”, zwłaszcza Niemiec.

Kraje takie jak Grecja, przyjmując wspólną europejską wa- lutę, zostały wtłoczone w reżim stałego kursu walutowego i jednolitej polityki pieniężnej, w dodatku przy narzuco- nej z zewnątrz dyscyplinie fiskalnej. Wzrost konkurencyj- ności w tych krajach, niegdyś łatwo osiągany za pomocą dewaluacji waluty, mógł w tej sytuacji pochodzić jedynie z rynku pracy, czyli osławionej dewaluacji wewnętrznej9. Jednak próba rywalizacji z gospodarką niemiecką na tym obszarze z góry skazana była na porażkę, choćby dlatego, że – jak zwracał uwagę Kowalik – niemiecka siła robocza znajdowała się w odwrocie już pod koniec lat 90. XX w.

i przez całą pierwszą dekadę XXI stulecia, co umożliwiło utrzymanie płac nominalnych w Niemczech na praktycz- nie niezmienionym poziomie przez kilkanaście lat.

Utrata konkurencyjności doprowadziła w krajach pe- ryferyjnych Unii do powstania wysokich deficytów na ra- chunkach obrotów bieżących, którym odpowiadały ana- logicznie duże nadwyżki Niemiec. W latach 1995-1999 deficyt na rachunku obrotów bieżących Grecji wynosił średnio rocznie 3,1% PKB, co nieznacznie tylko odbiega- ło od średniej unijnej, natomiast w 2008 r. było to już re- kordowe 14,7%, plasujące Grecję na drugim (po Bułgarii) miejscu, jeśli chodzi o wielkość tego deficytu w Unii Eu- ropejskiej. Dla sfinansowania deficytów w handlu zagra-

8 T. Kowalik, „Cięcia to nakaz rynków finansowych i rentierów”, Obser- watorfinansowy.pl, 21 lipca 2010 r.

9 C. Lapavitsas, „Wyjście dla Grecji i peryferii”, Le Monde diplomatique – edycja polska 6(76)/2012.

(10)

nicznym kraje peryferyjne musiały pożyczać za granicą, czemu sprzyjał tani kredyt w EBC. W rezultacie doszło do znacznego zadłużenia krajów peryferyjnych Unii, za- równo zewnętrznego, jak i wewnętrznego, prywatnego i publicznego.

Równie przekonujące, a jednocześnie równie niepopu- larne jest wyjaśnienie przyczyn gwałtownego wzrostu po- ziomu zadłużenia wielu państw z punktu widzenia ekono- mii politycznej. Rządy tych krajów przez wiele lat obniża- ły podatki dla najbogatszych oraz dla kapitału, zwłaszcza finansowego, pozbywając się jednocześnie innych źródeł dochodów w sektorze publicznym, np. poprzez prywaty- zację przedsiębiorstw rentownych przy zachowaniu firm przynoszących straty. Polityka ta doprowadziła do stanu chronicznego deficytu budżetowego, zmuszając władze prowadzących ją krajów do pożyczania na procent, głów- nie w formie obligacji, dokładnie tych samych środków, które mogły i powinny były trafić do budżetów w formie podatków. W ten sposób dokonywał i dokonuje się po- dwójny transfer bogactwa na korzyść kapitału prywatne- go: najpierw w formie obniżonych podatków, a następnie w formie obligacji, za obsługę emisji których płacić muszą społeczeństwa10.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, iż powyższa cha- rakterystyka działań neoliberalnych władz jest bardzo ogólna, a wiele w tej kwestii zależy od lokalnej specyfiki.

Dla przykładu, w Grecji – poza wspomnianymi powyżej problemami z równowagą makroekonomiczną – istotny- mi źródłami ekspansji długu publicznego były wydatki zbrojeniowe, szara strefa oraz dziurawy system podat-

10 B. Tinel, F. Van de Velde, „Jak sektor prywatny tworzy dług publiczny?”, Le Monde diplomatique – edycja polska 7(29)/2008.

(11)

kowy. Nieszczelność systemu fiskalnego Grecji sprawiła, że najlepiej zarabiający w tym kraju deklarowali dochody niższe niż np. emeryci. W 2008 r. przedstawiciele wolnych zawodów deklarowali średnio roczny dochód w wysokości 10,5 tys. euro, przedsiębiorcy i handlowcy – 13,2 tys. euro,

tymczasem średnie roczne dochody pracowników najem- nych i emerytów w tym samym okresie wynosiły ponad 16 tys. euro11. Według szacunków, unikanie opodatkowania kosztowało grecki budżet ok. 20 mld euro rocznie.

5.

Odrębny zespół problemów związany jest z mierzeniem ciężaru zadłużenia przy użyciu powszechnie w tym celu wykorzystywanej jednostki – relacji długu publicznego do PKB. Po pierwsze, w tak podawanym do wiadomości publicznej wskaźniku wykorzystywana jest miara długu brutto. Obejmuje ona wszystkie zobowiązania, co ważne, również te znajdujące się w posiadaniu władzy centralnej, ale niepodlegające konsolidacji (np. dług zmonetyzowany).

Tymczasem gdy od długu brutto, czyli sumy zobowiązań, odejmiemy sumę wierzytelności rządu, choćby płynne aktywa finansowe w posiadaniu administracji centralnej (np. gotówkę i depozyty, rezerwy walutowe, udzielone pożyczki oraz udziały w przedsiębiorstwach), otrzyma- my dużo lepiej odzwierciedlającą realny ciężar zadłużenia państwa wielkość – dług netto. Dla przykładu, chociaż relacja długu publicznego brutto do PKB Japonii w 2016 r.

wyniosła 250%, dług netto, według danych Międzyna- rodowego Funduszu Walutowego, wyniósł 127,9% PKB,

11 Kryzys długów publicznych. Przewodnik dla początkujących, Warszawa, kwiecień 2012 r.

(12)

czyli był prawie o połowę mniejszy. To, między innymi, w konsekwencji właśnie tego faktu, zadłużenie Japonii nie wywołuje paniki na rynkach finansowych, a koszty jego obsługi wynoszą mniej niż 2% PKB rocznie.

Po drugie, we wskaźniku relacji długu do PKB przy- równujemy zobowiązania jednego z uczestników życia gospodarczego w danym kraju, czyli rządu, do wartości dóbr i usług wytworzonych przez wszystkie podmioty gospodarcze. To tak, jak gdyby pojedyncze przedsiębior- stwo przyrównywało swoje zobowiązania do wartości całego przemysłu. Odpowiedzią na ten problem jest po- stulat zastąpienia w mianowniku omawianego wskaźnika produktu krajowego brutto jego częścią, odpowiadającą udziałowi państwa w gospodarce, czyli np. całkowitymi przychodami sektora publicznego, które jednocześnie od- zwierciedlają w pewnym sensie jego możliwości finanso- we w kontekście hipotetycznej spłaty zadłużenia.

Wreszcie po trzecie, jak słusznie zwraca uwagę Robert Schiller12, w relacji długu do PKB porównujemy miarę wyrażoną w pieniądzu (dług) do wyrażonej w pieniądzu w odniesieniu do czasu (PKB), po skróceniu jednostek zo- staje więc jedynie czas, a konkretnie rok, jako jednostka arbitralnie przyjęta w pomiarze PKB. Nie jest ona jednak właściwa w przypadku pomiaru ciężaru zadłużenia pu- blicznego, ponieważ żaden kraj nie musi spłacić swojego długu w ciągu roku. Bardziej odpowiedni byłby w tym miejscu np. średni termin zapadalności obligacji rządo- wych (ang. Average Time to Maturity).

Przyjmując zarysowany powyżej punkt widzenia, otrzy- mujemy de facto zupełnie nowy wskaźnik – stosunek dłu- gu netto, podzielonego przez średni termin zapadalności

12 R. J. Schiller, „Debt and Delusion”, Project Syndicate, 21 lipca 2011 r.

(13)

papierów skarbowych, do wydatków rządowych. Nazwij- my go roboczo syntetycznym wskaźnikiem ciężaru zadłu- żenia netto. Taka miara, przy wszystkich potencjalnych wadach, miałaby wiele zalet merytorycznych, pokazując rzeczywisty roczny ciężar zadłużenia państwa netto w sto- sunku do jego możliwości finansowych. Utraciłaby jed- nak walory polityczne. O ile bowiem relacja długu brut- to do PKB powinna nadal pozostać w użyciu, stanowiąc użyteczne narzędzie dla makroekonomistów i polityków gospodarczych, o tyle nagminne wykorzystywanie jej w dyskursie publicznym ma bez wątpienia, jak pokazano powyżej, choćby w słowach Michała Kaleckiego, bardzo wyraźny cel.

Cytaty

Powiązane dokumenty

I tak, czas wolny dorosłych określany jest jako „zespół zajęć, którym jednostka może się z własnej woli poświęcić w okresie wolnym od obowiązków zawodowych, rodzinnych

Epworth Sleepiness Scale (ESS), Athens Insomnia Scale (AIS), Toronto Alertness Scale (TAS), Fatigue Assess- ment Scale (FAS), hypomania symptoms questionnaire (HCL-32),

performed. The collocation methods show spectral convergence, which was to be expected because the fluid velocity is smooth with respect to the uncertain parameters. If no

Szczególnie trafne wydają się oceny Machajskiego dotyczące nieuchronnego powstawania mechanizmów zniewolenia i wyzysku po rewolucji socjalistycz- nej, czyli po likwidacji

Badana cecha lub parametr mogą mieć charakter jakościowy (np. obecność plam na owocach) lub ilościowy (np. zawartość sodu w produkcie dietetycznym). W praktyce al- ternatywne

Higher concentration of heavy metais in the deeper horizons of peat-bog soils may result from the atmospheric deposition during formation of these horizons [II]

„Niepodległość” [Nowy Jork] 1982, t. Raporty zagranicznej sieci rosyjskich agentów z tego samego okresu odnotowały również utrzymywanie bliskich kontaktów z rosyjskimi

Odwo³anie siê do personalistycznej zasady interpretacji pozwoli³o te¿ autoro- wi omawianej rozprawy dokonaæ intere- suj¹cego opracowania stanu œwiadomo- œci, badawczych