• Nie Znaleziono Wyników

Poszukiwanie sensu semiotyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Poszukiwanie sensu semiotyki"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Hanna Buczyńska-Garewicz

Poszukiwanie sensu semiotyki

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (50), 183-187

(2)

i am atorów , ginie ów o stry podział ta k długo obecny w p rak ty c e i m yśli teoretyczn ej. K oncepcja ta je st w sw ych podstaw ach egali­ ta rn a , dem okratyczna. Zgodna z tre n d a m i, jakie m ożna obserw o­ wać w w ielu dziedzinach sztuki, gdzie granica m iędzy am ato rstw em a zaw odow stw em coraz b ard ziej ulega zatarciu (np. te a tr — te a tr studencki, te a tr g ru p itp.).

Obieg społeczny jest zróżnicow any, w szczególności na dw a w yróż­ nione kręgi odbiorców. Foto grafia „gotow a” — obraz św iata, k tó ­ r y na zdjęciach jest u trw a lo n y — m oże zyskać odm ienną w artość i znaczenie w obiegu kry ty czn y m . W „ le k tu ra c h ” antropologa, hi­ sto ry ka, etn o g rafa zdjęcia te m ogą otrzym ać dość bogatą i w yszu­ k an ą in te rp re ta c ję . M ogą zaw ierać w iele inform acji w ażnych dla badaczy tychże dyscyplin. T ylko „n aukow e” le k tu ry m ogą w ydo­ b y ć z nich głębszy sens. Sens o dm ien ny od sugerow anych przez nas sensów odczytyw anych w obiegu potocznym . S y tu a cja podobna jak z wcześniej p rzy w o łan y m p rzy k ład em le k tu r R. B a r th e s a 4, W. B enjam ina 5 czy P. B ourdieu 6. W iele zaw arty ch w ty m szkicu uw ag w ym aga egzem plifikacji, ty m bardziej że nie w szystko, co powyżej napisano, je st m ożliw e do „p ełnego” zaakceptow ania. I choć pojaw ił się w ty m obrazie elem en t przeryso w ania, gdyby ktoś po­ szukiw ał przykładów , łatw o odnajdzie je w k ręg u tw órców „foto- -m e d iu m -a rt” . Je d n a k żadna niepochlebna opinia nie sprow okuje uczestników tego ru c h u do porzucenia uznania dla tech n ik i-n arzę- dzia i w yruszenia w podróż po to, co nieznane i co będzie p e rm a ­ n e n tn y m p y tan iem o sens 7.

K azim ierz K ow alew ic z

Poszukiwanie sensu semiotyki

Coraz m odniejsza dziś sem iotyka zn ajd u je się ciągle jeszcze w stan ie p ełn ej nieokreśloności, zarów no tem atycznej, jak i m etodologicznej. J e st to więc zapew ne najciekaw szy m om ent w dziejach tej dyscypliny. Praw dopodobnie u stąpi on niedługo m iejsca absolutyzacji i sp etry fik o w an iu jednej z obecnie krążących koncepcji teorii znaku. Z anim jed n a k to się stanie, m ożem y obser­ wować in te resu jąc e ścierania się ró żn ych tra d y c ji m yślow ych i róż­

4 Ibidem.

5 W. Benjamin: Mala historia fotografii. W: Twórca jako wytw órca. Po­ znań 1975.

6 P. Bourdieu (i in.): TJn art moyen. Paris 1965.

7 P. Ricoeur : Bronić sensu za w szelką cenę. Rozmawiał S. Cichowicz. „Kul­ tura” 1974 nr 35.

(3)

nych w pływów , z czego dopiero w y k ry sta liz u je się zwycięski sens sem iotyki, określenie jej pola badaw czego oraz m etody. Jednym z elem entów tej n ieja sn ej i skom plikow anej n iew ątp liw ie sytuacji jest coraz w iększe rozpow szechnianie się w E uropie koncepcji z n a­ k u stw orzonej przez am erykańskiego filozofa C harlesa P eirce’a. Rzecz jed n ak nie w geograficznym aspekcie tej sp raw y . N ajisto t­ niejsza jest tu n ato m iast k w estia opozycji m iędzy sem iotyką d ia- dyczną a triadyczną.

O statnio we F ra n c ji u k azała się książka G erard a D eledalle Teorie

et pratique du signe, k tó re j p o d ty tu ł brzm i: Introduction à la semiotique de Charles S. Peirce. Poprzedziło ją w yd anie w roku 1978

francuskiego tłum aczenia w yboru pism sem iotycznych P eirce’a. P o ­ jaw ienie się obu książek je st zdarzeniem znam ienn ym . Sem iotycz- ne, czy sem iologiczne, zainteresow ania i analizy fran cusk ie były dotychczas zawsze określane przez tra d y c ję lin g w isty k i de S au s­ s u re ’a i przez podstaw ow e k ateg orie tej lingw istyki. W prow adzenie więc in n ej podstaw ow ej koncepcji znaku i in n y c h zupełnie pojęć sem iotycznych nie jest sp raw ą błahą. W zakresie zainteresow ania filozofią i sem iotyką P e irc e ’a w Europie F ra n c ję w yprzed ziły zresztą znacznie Niemcy. P ierw sze dw utom ow e w ydanie jego pism ukazało się tam w ro k u 1967, a po nim w ydano kilk a jeszcze przekładów , szczególnie p rac logicznych i sem iotycznych. W N iem czech także p ow stał pierw szy w iększy ośrodek studiów sem iotycznych i estetycz­ nych, dla k tó ry c h p u n k tem w yjścia jest teo ria znaku P eirce’a i w prow adzony przez niego system k ateg o rii sem iotycznych. Ośro­ dek te n istn ieje w S tu ttg a rc ie i jest k ierow any p rzez М аха Bense. W spom niana książka D eledalle’a pow stała w k ręg u toczonych tam dyskusji.

D eledalle, w prow adzając P e irc e ’a na ry n e k fran cu sk i, m usiał p rz e ­ prow adzić przede w szystkim porów nania jego sem iotyki z trad y cją de S a u ssu re ’a ze w zględu n a jej niepodzielne ta m panow anie. R eali­ zując to dokonał jed n ak czegoś znacznie w ażniejszego, a m ianow icie zestaw ienia dw óch głów nych n u rtó w re fle k sji n ad istotą znaku, nu rtó w , k tó re m ożna określić jako koncepcję diadyczną i tr ia ­ dyczną.

Podstaw ow ą kateg o rią de S a u ssu re ’a jest opozycyjna p a ra pojęć: znaczące i znaczone. W ywodzące się więc z te j tra d y c ji rozum ienie znaku tra k tu je te n o sta tn i po p ro stu jako coś, co zastęp u je coś in ­ nego, jak iś przedm iot. Znak je st więc tu re la c ją diadyczną. N ato­ m iast P eirce w prow adził koncepcję znaku jak o tria d y . Znak jest, w edle niego, trójczłonow ą rela cją łączącą m edium (m aterialn y nosi­ ciel, środek przekazu), p rzed m io t oraz znaczenie. Te trz y elem enty

jed y n ie jako całość tw o rzą znak. W ty m też sensie m ówi się, że

znak je s t tria d ą . Ś rodkiem p rzek azu m oże być każde zjaw isko św iata em piryczno-zm ysłow ego, lecz żadne nie je st nim sam o przez się, a jed y n ie pod w arun k iem , że p ojaw i się jako pierw szy elem ent

(4)

w trójczłonow ej re la c ji znakow ej. In ny m i słow y, zjaw iska em pi­ ry cznie obserw ow alne zostają przekształco ne w znaki dzięki w łącze­ n iu ich w fu n k c jo n a ln y zw iązek tria d y cz n y z dw om a inn y m i z ja ­ w iskam i. P rzed m io t znaku, b ęd ący d ru g im członem tria d y , m oże być — ale nie m usi — rea ln y m zjaw iskiem . Jego sposób istnienia poza tria d ą znakow ą jest z sem iotycznego p u n k tu w idzenia obojętny. N atom iast jako p rzed m io t znaku istn ieje ty lk o o tyle, o ile istn ieje tak że jego znak, czyli o ile m oże być czym ś, d o czego znak się od­ nosi. Trzecim w reszcie członem tria d y znakow ej jest znaczenie z n a ­ k u , zwane tak że in te rp re ta n te m znaku. Znaczenie m ediuje m iędzy środkiem p rzek azu a przedm iotem , odnosi pierw sze do drugiego, łącząc zarazem z ty m odniesieniem pew ną treść. Znak nie zastęp u je bow iem całego p rzedm io tu , nie jest jego całk o w ity m su b sty tu tem , lecz d o ty czy ty lk o pew nej jego cechy lub fu n k cji. I w łaśnie to, pod jak im w zględem znak odnosi się do przedm io tu, jest zaw arte w jego znaczeniu, czyli in te rp re ta n c ie . In te rp ré ta n t, jako trzeci elem ent, je s t więc zjaw iskiem w iążącym tria d ę w całość, a zatem też k o n ­ s ty tu u ją c y m ją jako znaczący znak. To in te rp ré ta n t dzięki swej fu n k cji n ad aw an ia sensu przekształca dźw ięk (lub inne m edium ), będ ący ty lk o m ożliw ością znaku, w środek p rz e k a z u i odnosi go po­ przez ten sens do jakiegoś przedm iotu.

Takie triad y czn e rozu m ien ie znaku pozw ala uchw ycić różnicę m ię­ d zy poznaniem sym bolicznym a bezpośrednią in tuicją. W in tuicji p rzedm iot je st d a n y w prost, bez żadnego zapośredniczenia przez dodatkow e elem enty . J e s t on sam oobecny w sw ej całości. N atom iast w sym bolicznym poznaniu znak m ówi zawsze zarazem coś więcej i m niej niż to, co za w a rte w sam ym przedm iocie. Dzieje się tak w łaśnie dzięki tria d y cz n e j n a tu rz e znaku. T racąc bezpośredni k on­ ta k t z przedm iotem , znak otw iera ciąg m ediacji, ciąg zapośredni-

czeń, k tó ry pozw ala w yjść poza to, co a k tu a ln ie dane, a ty m sam ym znacznie rozszerza h o ry zo n t poznaw czy. Z nak m ówi m niej niż przedm io t sam , bow iem zawsze u jm u je jak iś jed e n jego aspekt, „ zastęp u je go pod p ew n y m tylko w zględem ” , zarazem jed n ak in ­ te rp re tu ją c p rzed m io t poprzez pew ne znaczenie dopełnia go tym sen­ sem, k tó ry wobec p rze d m io tu sam ego je st zew n ętrzn y , gdyż nie tk w i w nim in h ere n tn ie . Tak więc znak, tra c ąc na bezpośredniości i zw iązanej z nią pełni, zarazem u jaw n ia now e zw iązki i asp ekty przedm iotu, k tó ry c h nie daje bezpośredni ogląd.

Triadyczna k o n cepcja u w y d a tn ia szczególnie rolę in te rp re ta c ji w świecie znaków . Z nak s ta je się w edle niej znakiem tylko dzięki tem u , że je st jak o znak in te rp re to w a n y p rzez in n y znak. R elacja re p re z e n ta c ji je s t bow iem zastępow aniem czegoś dla kogoś, kto, od­ czy tu jąc znak, in te r p re tu je go zarazem p rz y pom ocy innego znaku. N ie m a n a to m ia st re p re z e n ta c ji bez odczytania, czyli bez in te rp re ­ tac ji m ed iu m jak o s u b s ty tu tu obiektu. D latego też żaden znak p o j­ m ow any jako tria d a n ie m oże istnieć sam . N ależy on z koniecz­

(5)

ności w łasnej n a tu r y do łańcucha in te rp re ta c ji, je st elem entem system u znaków. Nie m a znaku pojedynczego.

D ochodzim y w te n sposób do d ru g ie j zasadniczej diadycznej opo­ zycji de S a u ssu re ’a, k tó ra w tria d y cz n e j sem iotyce P e irc e ’a ulega zanegow aniu. J e s t to przeciw ieństw o sy n ch ro n ii i diachronii. Znak triad y czn y ze swej n a tu r y należy do obu porządków . A by być zn a­ kiem , m usi on być w tej sam ej znaczącej ro li in te rp re to w a n y przez in n y znak, m usi należeć do un iw ersu m znaków . T en św iat znaczą­ cych znaków je st czym ś stale zm ieniającym się, rozw ijający m , jest istn iejącą w czasie rzeczyw istością, k tó re j elan vital stanow i in te r ­ p reta cja . Tak jak żaden znak nie da się w yrw ać z sy stem u in te r ­ p reta cji, tak też żaden m om ent in te rp re ta c ji nie d a się u trw alić, zatrzym ać. In te rp re ta c ja jest procesem w czasie. K ażdy znak w y­ tw a rz a n a stę p n y znak, odsłania nowe treści, k tó re znów dom agają się nowego zn ak u je in te rp re tu ją c eg o i ta k ad in fin itu m . S y stem o ­ w y c h a ra k te r znak u je st dla P e irc e ’a czym ś nieodłącznym od istn ie ­ nia znaku w czasie, polegającego n a tym , że je st on późniejszy w zględem in terp reto w an eg o przez siebie znak u, a zarazem w cześ­ niejszy od zn ak u go in te rp re tu ją c eg o . D latego też sy n ch ronia i dia- ch ron ia są ty m sam ym i nie d ają się sobie przeciw staw ić.

Podobnie sp ra w a w ygląda z opozycją m ow y i języka. S ystem ist­ n ieje tylko poprzez sw oje funkcjonow anie. Ję zy k je st zawsze mową. Nie znaczy to jed n ak , że istn ieje ty lko m owa. Idzie n ato m iast o to, że oderw an ie sy stem u od jego funk cjonow ania jest niem ożliw e, po­ dobnie jak n iep rz y d atn e z p u n k tu w idzenia p e rsp e k ty w y triad y czn ej okazuje się zróżnicow anie syn ch ro nii i diachronii. K ażd y znak, tra k to w a n y jako tria d a, jest in te rp re ta n te m , czyli je st czym ś a k ty w ­ nym , fu n k cjo n u jący m jako znak dzięki tem u, że coś in te rp re tu je . Z arazem jest on tak że obiektem poddającym się in te rp re ta c ji. Jak o znak jest on w ezw aniem do in te rp re to w a n ia go p rz y użyciu innego znaku. W każdym znaku tk w i więc rów nocześnie m om ent bierności i aktyw ności, przedm iotow ości i podm iotowości, jest on zawsze rzeczą i fu n k cją w sposób nierozdzielny. Znak rozum ian y tria d y c z - nie jako in te rp ré ta n t (poprzedzającego go znaku) i jako obiekt in ­ te rp re ta c ji (in te rp reto w a n y przez n astę p u jąc y po nim znak) u ja w ­ nia złożoną n a tu rę pro cesu in te rp re ta c ji. To, co w d y fere n c ja c ji języ ka i m ow y zostaje rozdzielone, tu u kazuje się jako jed en dw u­ stro n n y proces. In te rp re ta c ja jest czynnością, nie jest m ożliw a in a ­ czej niż jako n ie u sta ją c a aktyw ność. J e s t jed n a k in te rp re ta c ja ta k ­ że poddaw aniem się czynności, jest stan em dom agającym się no­ wej in te rp re ta c ji. Ta dw oista n a tu ra in te rp re ta c ji stanow i jej istotę. Z aletą triad y czn ej sem iotyki jest odsłonięcie tej podw ójnej n a tu ry in te rp re ta c ji. Z tego p u n k tu w idzenia o kazu je się, że nie m a sy ste ­ m u bez fu n k c ji ani fu n k cji bez system u, tak ja k nie m a s ta n u bez ru c h u an i ru c h u bez stan u .

(6)

diadycz-nej koncepcji zn aku pokazuje, z jak różnym i k ateg o riam i m yślo­ w ym i m am y w obu nich do czynienia. P o d jęta przez D eled alle’a, w e w spom nianej n a p oczątku książce, próba p o p u laryzacji tria - dycznej sem iotyki w św iecie innej zupełnie tra d y c ji m yślow ej je st zd arzeniem in te resu jąc y m , choć raczej nie zapow iadającym sukcesu.

Hanna Buczyńska-G are wicz

Pieśni, co w hymny rosną

R ed u ta jest antologią poezji n apisanej przez

nasze narodow e śm ierci, w ięzienia, w ygnania; poezji n atch nio nej miłością ojczyzny i p rzek o n an iem o nieuniknionym zw ycięstw ie d u ­ cha nad pozbaw ioną p ra w m o ralny ch historią. W Polsce antologii o takim c h a ra k te rz e nie w ydano od lat. Toteż z a w a rta w niej poezja p a trio ty c z n a m a w reszcie szansę dotrzeć do szerszych rzesz czytelniczych. Co w ięcej, R eduta pow inna być c z y ta n a w każdym polskim dom u. P o w in n a bow iem stanow ić podstaw ę a u to id e n ty fi- k acji zbiorow ej i porozum ienia z przeszłością, przede w szystkim z d ecydującym d la k s z ta łtu świadom ości polskiej w iekiem X IX .

R eduta p rzypom ina bow iem tek sty , k tó re ludzie ta m ty c h lat tw o ­

rzyli, znali, śpiew ali. Otóż w łaśnie — liry k a śpiew ana, pieśń, to g atu n k o w y b o h a te r tej nieg atu n k ow o przecież pom yślanej a n to ­ logii. Toteż M aria Ja n io n sporo uw agi pośw ięciła w eseju w stęp ­ n ym do antologii słow u „śp iew anem u ” i m ów ionem u jak o n a jb a r ­ dziej n a tu ra ln e m u m echanizm ow i obronnem u zbiorowości. W sy ­ tu ac jac h zagrożenia sięga ona po nie i przez nie się ocala. Słow em tak im p rag n ęła być ro m a n ty cz n a poezja niepodległościow a. Chciała stać się w łasnością zbiorow ą. W iele w y siłku w łożyli ro m a n ty c y w to, aby, jak pisze Jan io n , tw órczość ich uzyskała sak rę zbiorowości. Tym w iększy żal, że zeb ran e w jej książce „pieśni” o ojczyźnie, ta k p o trzeb n e w k sz ta łto w an iu w spółczesnej świadom ości p a trio ty c z n ej, zostały w yd an e zaledw ie w siedm iotysięcznym nakładzie.

A ilość i różnorodność zgrom adzonych w Reducie tek stó w jest im ­ ponująca. T ekstów jeszcze znanych, już niknących w zapom nienia dali i całk iem zapom nianych. Być może Reduta w róci je naszej pam ięci. M am na m yśli pow szechnie kiedyś znane pieśni p a trio ty c z ­ ne: F ranciszka K ow alskiego Ułan na wedecie, Józefa P rz e rw y - -T e tm a je ra Pieśń w ojsk o w ą ze sły n n y m re fre n e m „Taki los w ypadł nam , Dzisiaj tu, ju tro tam !” , M ieczysław a Rom anow skiego Co t a m

m a r z y ć o kochaniu czy W incentego Pola Grzmią pod S to cz k iem arm a ty. K to z m łodych P olaków zna te teksty ? K to c zu je potrzebę

posłużenia się nim i jako alu zją, cy tatem , jako bezbłędnym system em porozum ienia? Chyba ju ż nie ta k w ielu. Nie ty lk o dlatego, że

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podstawowymi prze­ słankami kultywowania wierności duchowej spuścizny Mohyły wśród członków tych Kościołów są: utrzymanie całkowitej więzi ze swoim

T ekstów jeszcze znanych, już niknących w zapom nienia dali i całk iem zapom nianych.. Być może Reduta w róci je naszej

[r]

Uprawnieni do ubiegania się o ulgę, są studenci, którzy zaliczyli pierwszy rok studiów oraz wywiązali się na dzień składania wniosku z płatności wobec Uniwersytetu w

Odpowiedź na pytanie postawione w tytule może wskazywać na pewne grupy użytkowników języka, którym pozwala się być niepoprawnymi w do­. menie posługiwania

This paper includes a number of ‘internal’ and ‘external’ predictors in a mixed-effects logistic regression model and has two goals: (1) to replicate the positive correlation of

Eine Rückbesinnung aufdie Rolle des Beichtvaters nach dem Buch Praxis confessarii vom Heiligen Alfons Maria de Liguori, „Studia Moralia“ 1

In more collaborative approaches between these scholars and researchers from the natural sciences, the interaction between the two over the period of various months, allowed for