• Nie Znaleziono Wyników

Referencja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Referencja"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Marcello Pagnini

Referencja

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/2, 325-336

(2)

MARCELLO P A G N IN I

REFERENCJA

0. Rozważania, w który ch m iałoby się podjąć problem stosunku li­ te r a tu r y do św iata zew nętrznego, z konieczności im plikują zajęcie sta ­ now iska wobec różnych teorii lingw istycznych, dotyczących stosunku „znaku ” do „ re fe re n tu ”. Z resztą sform ułow ane już przez nas tw ierd ze­ nia na tem a t k u ltu ry rozum ianej jako zespół „system ów ” stanow iących podstaw ow e s tru k tu ry podm iotu, czy to jako w izja św iata i n o rm y po­ stępow ania, czy to jako in sty tu cje zwalczane i odrzucane — a przez to zawsze o b e c n e — w ykluczają już same przez się n iek tóre tra d y c y jn e poglądy.

a. W ykluczam y oczywiście stanow isko platońskie, w edług którego fa k ty językow e i poza językow e są ze sobą powiązane za pomocą stałej i n a tu ra ln e j relacji — relacji tran scend en tn ej, w k tó rej człow iek nie m iał udziału. W ykluczam y je, ponieważ pojm ujem y system y jako w y ­ tw o ry k u ltu ry , zm ienne i zastępow ane przez inne w raz z upływ em czasu.

b. W ykluczam y rów nież częściowo stanow isko arystotelesow skie, w e­ dług którego znajomość św iata zew nętrznego istnieje wcześniej niż ję ­ zyk, jest odeń niezależna, a język służy jedynie do u trw alen ia tej zna­ jomości za pomocą arb itra ln e j, choć konw encjonalnej, relacji z p rzed ­ m iotam i. M y zaś m ów iliśm y o k u ltu rze istniejącej wcześniej od

[M arcello P a g n i n i , urodzony w P isto ia w 1921 r. W ykładał w P izie, F lo ­ ren cji i B olonii, ob ecn ie profesor litera tu ry an gielsk iej na u n iw ersy tecie w e F lo ­ ren cji oraz k ierow n ik Istitu to di S tu d i A m ericani. Jest w k o m itecie red ak cyjn ym czasopism a „L inguistica e lettera tu ra ” i w y d a w n ictw a II M ulino. N a jw a żn iejsze publikacje: L a poesia di W i llia m Collins (1964), S tr u tt u r a le tte r a ria e m e t o d o

critico (1967), Critic a délia ju n z io n a lità (1970), L a critica le t te r a r ia co m e in t e g r a - zione dei liv e lli deW opera (w zbiorze: Critic a e storia le tte raria , 1970), Lin gua e music a. P ro p o s ta p e r u n ’indagine s t r u tt u ra lisiic o - se m io tic a (1974), R iflessioni su lla enunciazio ne le t te r a r ia e in p a rtico la re sulla co m unicazione e te a t r o (w zb io­

rze: С от е com u n ica il teatro: dal te s to alla scena, 1978), P r a g m a t ic a della l e t t e -

r a t u r a (1980).

P rzek ład w edług: M. P a g n i n i , P ra g m a tic a della le tte r a tu ra . S ellerio, P a ­ lerm o 1980, rozdz. 4, L a re feren za, s. 99— 110.]

(3)

podm iotu, odziedziczonej przezeń k u ltu ro w o i zm uszającej go do u s tru k - turo w an ia się w jej obrębie i postrzegania przedm iotów zgodnie z jej paradygm atam i; uznaliśm y jed n ak zdolność podm iotu do wzbogacania, m odyfikow ania, a naw et niszczenia system ów .

c. W podobny sposób w y kluczam y też tezę n iek tó ry ch językoznaw ­ ców, w m yśl k tó rej należy mówić o stałej bipolarnej relacji m iędzy „zna­ kiem ” i „znaczeniem ”. Nasze p ragm atyczne rozw ażania na tem a t w y ­ tw arzan ia i odbioru znaku zbliżają nas ju ż bardziej, choć nie całkowicie, do tezy beha w ióry stów: dużą część znaczenia można uchw ycić w łaśnie w „zachow aniu” osoby w y tw arzającej znak i posługującej się nim, jak rów nież osoby odpow iadającej na ten bodziec.

d. Nasze stanow isko odrzuca rów nież tezę ty ch badaczy, k tórzy po­ s tu lu ją bezpośredni związek m iędzy „znakiem ” i „ re fe re n te m ”. Zgadza się n ato m iast z propozycją F erd y n an d a de S au ssu re’a, w edług którego znak nie pozostaje w bezpośrednim stosunku z przedm iotam i, lecz tw o ­ rzy go za pomocą pojęcia signifié. D latego też p rzy jm u jem y potrójną relację m iędzy signifiant i signifié, skład ającym się na „znak ”, i m iędzy „znakiem ” i „ re fe re n te m ”. I dlatego też p rzy jm u je m y stw ierdzenia J. S tenzla (1934, s. 35), w edług którego

zn ak i zn aczące w y ra żen ia sło w n eg o n ab ierają z k o le i o b iek tyw n ości, która s y ­ tu u je się m ięd zy św iad om ością m ó w ią ceg o a ozn aczan ym p rzed m iotem {...), rozd zielając je {...), a jed n ak u m o żliw ia ją c m ięd zy n im i kontakt.

Taka p o ś r e d n i a „obiektyw ność” — k tó rą J. L. W eisgerber (1962, s. 58) zdefiniow ał później w łaśnie jako „ Z w ischenw elt” — jest „w izją św ia ta ” złożoną z „system ów k u ltu ro w y c h ”. D latego też p rzy jm u jem y zasadę — za k tó rą opowiada się dziś w ielu językoznaw ców — że język nie je st b iern y m odbiciem rzeczyw istości, lecz przeciw nie, s tru k tu rą n ak ładan ą na rzeczyw istość i nadającą rzeczyw istości fo rm y jej elem en­ tów składow ych i części, jej relacji i podziałów (H um boldt, C assirer, T rier, Peirce, M orris, W ittgenstein, H jelm slev, itd.; oczywiście nie m a tu m ow y o jakichkolw iek p o dejrzeniach o platonizm , poniew aż ta po­ średnia sfera nie jest czym ś ontogenetycznie pierw otnym , lecz niczym inn ym jak ty lk o w y tw o rem historycznym , fak tem kulturow ym ). Doda­ liśm y również, że w ram ach tej sfery „p o śred n iej”, obok treści „spo­ łecznych”, „ k u ltu ro w y c h ”, stałych, należy w yróżnić elem en ty „subiek­ ty w n e ”, zm ienne, czy to w form ie w yników dośw iadczeń osobistych, któ re dośw iadczeniem ty m w yp ełn iają schem aty słów, czy to pojęć su­ biektyw nych, czy to głębokich u w aru n k o w ań psychologicznych, czy to kono taty w n ych czynników em ocjonalnych.

T rzeba tera z podkreślić, że w p rzy ję te j przez nas perspektyw ie zo­ staje w y b ity fakt, że pośrednie „system y pojęciow e” w żaden sposób nie w yczerp ują rzeczyw istości, n aw et jeśli kulturow o p rzejaw iają te n ­ dencję, by spraw iać takie w rażenie. „S y stem y” i „m odele” są po prostu

(4)

nadaniem relew an cji pew nym elem entom św iata zew nętrznego odzna­ czającego się nieograniczonym i możliwościami dysponowania. Mówiąc o „m odelach” nauki, Enrico Bellone słusznie zauw ażył ostatnio (1973, s. 16):

w y tw a r z a n ie w ied zy naukow ej od p ierw szych la t X I X w . rozw in ęło się n a p o d sta w ie k rytyk i każdego sposobu p rzedstaw iania tzw . św ia ta zew nętrznego, który p róbow ałby sprow adzić rzeczyw istość do n iezm ien n ego bloku przed m io­ tów , danego raz na zaw sze i z zew nątrz odznaczającego się n iep od w ażaln ym charakterem ; k rytyk a, jak iej poddany został przez n au k ę taki obraz, coraz m ocniej p od k reślała fakt, że tzw . św ia t zew n ętrzn y jest n atom iast organizar cją dynam iczną, sy stem a ty czn ie w ym yk ającą się w szelk im próbom w y ja śn ia ­ n ia opartym na b ezw zględ n ych kryteriach praw dy, n iezależn ie od stop n ia sp ój­ n ości w ew n ętrzn ej tak ich prób.

Tak więc „m odel” — w tym również i „m odel” w ytw orzony przez sztukę, k tó ry nie różni się, jeśli chodzi o sposób postępow ania, od inn ych typów m odelow ania — nie „w y jaśn ia” przedm iotu, którego nigdy nie m ożna sprow adzić do podm iotu i którego też nie można nigdy uw ażać za tru d n o u ch w y tn ą zew nętrzną osłonę jak iejś „u k ry tej s tru k tu ry ”, osta­ tecznej i wiecznej (przez co kategorie wiedzy nie mogą być absolutne, lecz elastyczne i względne), ale po prostu o r g a n i z u j e p r z e d ­ m i o t i stanow i jego w i z j ę . M oglibyśmy zw yczajnie zdefiniować go jako s y s t e m o w e o t w a r c i e u m y s ł u i z m y s ł ó w n a ś w i a t (bez żadnych im plikacji o ch arakterze p raw d y ontologicznej). Jego moc „poznaw cza” polega na tym , że w skazuje on, j a k p o s t r z e g a ć ja ­ kiś przedm iot, i dlatego ukazuje rzeczy, k tó re wcześniej n i e b y ł y d o s t r z e g a n e .

D latego też pojęciowy c h a ra k te r języka należy pojmować, b y w ró­ cić tu do m etafory, k tórą upodobała sobie szkoła sem antyki ogólnej 1, jako pewnego rodzaju „m apę” w stosunku do terenu , k tó ry przedstaw ia. M apa jest nieodzow na do poznania terenu, lecz się z nim nie utożsam ia. Rozw ijając tę m etaforę, m ożem y powiedzieć, że historia k u ltu ry polega na ciągłym zm ienianiu m apy, za pomocą układów i szczegółów, niszcze­ nia i rekonstruow ania, m ających na celu zaspokojenie w ystępu jących potrzeb h eu ry sty czn y ch samej k u ltu ry .

1. S y tu acja więc przedstaw ia się nam w sposób n astępu jący: poję­ ciowy ek ran języka w a ru n k u je doświadczanie św iata, lecz jest ono poza ty m zm ieniane, m odyfikow ane, wzbogacane, uściślane przez doświadcze­ nia niejęzykow e. O ile nie można zaprzeczyć dom inującej pozycji języka w śród system ów k u ltu ro w y ch — przede w szystkim ze w zględu na fakt, iż na język n a tu ra ln y można przełożyć w szystkie inne system y, i na in n y fakt, że to przede w szystkim językow i każda k u ltu ra pow ierza przekazyw anie w łasnych treści— to nie ulega jed nak w ątpliw ości, że

1 M am y tu na m y śli K o r z y b s k i e g o (1933) i jego u czn iów (S. I. H a y a k a - w a, A. R apoport, itd.).

(5)

języ k nie je st jed y n y m system em m odelującym . Istn ieją form y wiedzy, k tó re nie m ają c h a ra k te ru językowego.

W bardzo interesu jący m , mimo że ograniczonym jedy n ie do św iata w izualnego, a rty k u le G reim as, po naw iązaniu zarów no do p u n k tu w i­ dzenia logików neopozytyw istycznych, w edług k tó ry ch znaczenie sta ­ now i refe re n c ja ,,nazw w łasn y ch ” do przedm iotów św iata zew nętrznego, jak i do p u n k tu w idzenia językoznaw ców , podk reślających zazwyczaj w pływ języka n a ich budow ę i znaczenie, kładzie sam nacisk na n iew y­ godną sytu ację ty c h badaczy, k tó rzy doszli do tego, że sprow adzili św iat m a te ria ln y do ram zam kniętego św iata pojęciowości językow ej (przy­ pom nijm y, że P eirce i M orris p rzypisyw ali językow i nie tylk o funkcję obrazow ania św iata, ale w ręcz t w o r z e n i a go). G reim as (1974, s. 52) sugeruje, że obok sem iotyki języków n a tu ra ln y c h należy

p o stu lo w a ć stw o rzen ie sem io ty k i św ia ta n atu raln ego i u sta len ie rela cji m ięd zy zn ak am i i sy ste m a m i języ k o w y m i z jednej stron y a znakam i i sy stem a m i znaczeń św ia ta n atu raln ego z drugiej, n ie ty le jako referen cję sfery sy m b o licz­ n ej do sfery natu raln ej {...), co jako sieć k o rela cji m iędzy dw om a poziom am i rzeczy w isto ści znaczącej.

Bez w ątpienia w ym aga pew nych uściśleń stanow isko radykalizm u ję ­ zykowego, k tó re idealistycznie sprow adza św iat do języka za pomocą sw ych dwóch podstaw ow ych tez: „determ in izm u językow ego” (język de­ te rm in u je ' m yśl) i „relatyw izm u językow ego” (każdy język realizuje określoną w izję św iata). To praw da, że język d ete rm in u je m yśl, ale jest rów nież praw dą, że m yśl, jako pojęciow y w yn ik doświadczenia, d e te r­ m inuje język. Dzisiejsza sem iotyka codziennie dostarcza przykładów u stru k tu ro w a ń i system ów niejęzykow ych, k tóre tak jak język n a tu ra ln y w prow adzają jednostki — tzn. w prow adzają podziały do continuum św iata — n a d a ją pew nym elem entom relew ancję, u stru k tu ro w u ją je w system y i u sta la ją je jako w artości.

2. Tak więc te olśniew ające p raw dy, odnoszące się n aw et do św iata m aterialnego, k tó ry staje się zbiorem system ów sem iotycznych (G rei­ mas, 1974, s. 53, tw ierdzi, iż „w spólną cechą znaków n a tu ra ln y c h ” jest „w skazyw anie na coś poza sobą” ), jak rów nież wyw odzące się z typologii kultu ro w ej stw ierdzenie, w edług którego te system y k o n stru k cy jn e i po­ znawcze pozw alają na w y odrębnienie stre f kulturo w y ch, jako że re p re ­ zen tu ją „ ty p y ” k u ltu ry , w sum ie prow adzą w sposób nieunikniony do p rzyjęcia tezy, że w k a ż d y m p r z y p a d k u m o w a j e s t o s y ­ s t e m a c h z n a k ó w , n aw et jeśli istnieje pew ien w y jątek , k tó ry omó­ w im y za chwilę. D latego też, kied y m owa jest o stosunku m iędzy św ia­ tem d z i e ł a l i t e r a c k i e g o ( i w ogóle dzieła sztuki) a ś w i a t e m p o z a l i t e r a c k i m , trz e b a siłą rzeczy mówić o s t o s u n k u m i ę ­ d z y s y s t e m a m i .

Po pierw sze, zw ażyw szy na fak t, że dzieło literack ie je s t zjaw iskiem językow ym (i jeszcze zw ażyw szy na fakt, że niejęzykow a semioza św

(6)

ia-ta jest, jak m ówiliśm y, powszechnie przekładana na sem iotyczny system języka), na stosunek d z i e ł o a ś w i a t składać się będzie przede w szystkim stosunek j ę z y k l i t e r a c k i a j ę z y k n a t u r a l n y (oczywiście poza stosunkiem m iędzy d a n y m j ę z y k i e m l i t e r a c ­ k i m a i n n y m i j ę z y k a m i l i t e r a c k i m i ) . Stosunek ten został dostrzeżony już dawno tem u, rów nież przez osoby nie podzielające n a ­ szego sposobu m yślenia. Mówiono np. o języku literackim jako o d c h y ­ l e n i u [écart] w stosunku do języka standardow ego (Spitzer, 1966; D e- voto, 1950, itd.).

Lecz po drugie i w św ietle tego, co pow iedzieliśm y wyżej, trzeba zauważyć, że nie jest to relacja w ystarczająca i w yczerpująca. System utw oru literackiego jest porów nyw alny nie tylko z system em języka n aturalnego, lecz rów nież ze w szystkim i i n n y m i system am i poznaw ­ czymi, któ re niekoniecznie są przekładane na system języka powszech­ nego, co więcej pozostają doń często w opozycji i stanow ią potencjalność jego p rzem iany z przestarzałej i zam kniętej ideologii w ideologię a k tu a l­ ną i otw artą. Poza ty m dzieło literackie może w yrażać system y sem io- tyczne, k tó re nie w y stęp u ją w system ach kulturow ych, a k tóre dzieło ukazuje poprzez s w e w ł a s n e m odelowanie. L ite ra tu ra jest jedno ­ cześnie „system ow a” i „m odelująca”, ‘w ty m sensie, że „ak tu alizu je sy­ stem y ” (zbiorowe), a równocześnie proponuje „m odele” (jednostkow e). Uważna obserw acja zjaw iska „sztuki” w ogóle pozwoli określić znacze­ nie, jakiego n ab ierają niejasno usystem atyzow ane „m arginesy”, któ re Łotm an dostrzega, ja k widzieliśm y, wokół w yraźnych ośrodków k u ltu ­ ry, a które, w łaśnie dlatego, że są sferam i pery fery jn y m i, b ezkształtny­ mi lub nieznanym i, w y kazują istnienie pewnej części św iata poza zakre­ sem kodów k ulturow ych, pew nej pozostałości w ielkiej system atyzacji sem iotycznej. Do sw ych rozm aitych działań sztuka zalicza rów nież za­ puszczanie się w te niew yraźne stre fy graniczne św iata. Tw ierdzenie, że język nadaje stru k tu rę rzeczywistości, nie m usi koniecznie, jak m ów i­ liśm y, pociągać za sobą wniosku, że u stru k tu ro w an ie to jest pełne i w y ­ czerpujące. Rzeczywistość zawsze dopuszcza możliwość, a n aw et w zyw a do budow ania dalszych stru k tu r, ponad tym i, k tóre są już raz kulturow o dane.

3. Tezą najbliższą praw dzie będzie dlatego też naszym zdaniem jesz­ cze inne, trzecie stanowisko, które, obok stanow isk logików i ra d y k a l­ nych językoznawców, łagodzi przeciw ieństw a. Takie złagodzenie nastąpi jed n ak dopiero w tedy, gdy przyjm iem y możliwość istnienia doświadczeń niejęzykow ych, w k tó ry ch rzeczywistość jest intuicyjnie w yczuw ana jako przedm ioty i klasy przedm iotów i relacje m iędzy przedm iotam i, jeszcze nie nazw ane i nie ustalone, lecz apelujące o nazw anie i u stru k tu ro w an ie . D latego też w poznaniu św iata staje się m ożliwa dialektyczna w ym iana m iędzy dośw iadczeniem bezpośrednim a pośredniczeniem językow ym , m iędzy u stru k tu ro w an iam i językow ym i i ustru k tu ro w an iam i n iejęzy

(7)

ko-w ym i. Co zresztą ko-w niczym nie um niejsza uznania dla ko-w spaniałej fu n k ­ cji języka, k tó ry staje się co więcej n i e t y l k o p u n k t e m w y j ­ ś c i a , l e c z r ó w n i e ż p u n k t e m d o c e l o w y m p o z n a n i a ; stanow iąc niezbędne w yposażenie organów psychicznych, zm ysłow ych i rozum ow ych, ja k rów nież podstaw ow y środek służący podziałowi con­

tin u u m św iata i ustalen iu różnic i relacji m iędzy rzeczam i.

Stanow isko tak ie potw ierdza rów nież k ry ty k a , k tó rej w ielu uczo­ n y ch poddało hipotezę „relatyw ności języ k o w ej”, utożsam ianej z pow ią­ zaniem — być może, w ziąw szy w szystko pod uwagę, a rb itra ln y m — poglądów W horfa i S a p ira 2. Zarzucono W horfowi, że w swej koncepcji ję z y k a trzy m ał się on zb y t ściśle atom izm u słownego, lekcew ażąc fakt, że o znaczeniu stanow i nie ty le w artość pojedynczego słowa, co zbiory i relacje słów (samo słowo — jak zauw ażył W ittg enstein — n abiera do­ kładnej w artości dopiero w kontekście), i że zbiory słów mogą te o re ­ tycznie we w szystkich języ k ach w yrazić niuanse, o k tó ry c h w spom ina 3. Ja k iś język może nie m ieć słów na oznaczenie „śniegu, k tó ry p a d a ”, „śnieg u leżącego na ziem i”, „śniegu błotnistego”, „śniegu u biteg o”, „śnie­ gu unoszącego się w podm uchach w ia tru ” — rozróżnienia te posiada n ato m iast języ k Eskimosów (W horf 1956; 1970, s. 172) — ale mimo to każdy język może za pomocą sw ych zw rotów w yrazić w potrzebie tak ie pojęcia, choćby tylk o w szczególnych p rzy p ad kach użycia języka poetyc­ kiego, tw orzącego odpow iednie podziały, rozróżnienia i relacje, i to n a ­ w et jeśli tak ie określenia — zależnie od k u ltu ry — m ogą nie stanow ić zw ykłej potrzeby społecznej. Ta uw aga je st szczególnie w ażna w łaśnie w odniesieniu do poezji, poniew aż wiadomo, iż poezja poszukuje ta k s u b te ln y c h rozróżnień. W artość języka poetyckiego polega w łaśnie n a jego zdolności do tw o rzen ia w yrażeń, k tó re nie należą do języka sta n ­ dardow ego. M allarm é w ty m sensie przeciw staw iał język poezji „języko­ wi p lem ienia”.

D latego też pew nej w agi n ab iera teza K orzybskiego (1933), pomimo całego d yletan ctw a, jakie m ożna w niej odnaleźć, i jeśli n aw et p o stu lu ­ je on zasadę rzeczyw istości całkow icie u stru k tu ro w an e j przed językowo, k tó rej m y nie jesteśm y w stanie bezw zględnie zaakceptow ać: język jest zawsze n iew y starczający w stosunku do rzeczywistości, „m apa” jest zaw ­ sze n iekom pletna w stosunku do teren u , k tó ry przedstaw ia; stąd też rzeczywistość, tak jak „ te re n ”, będzie zawsze stw arzała możliwość w y ­ stępow ania u w ypukleń, s tre f i form przejściow ych, k tó ry ch nie w zięto pod uw agę w konw encjonalnej w arstw ie pojęciowej języka.

4. W tak iej p ersp ek ty w ie pola działania nauki, filozofii i sztuki, któ re z tak ą starannością zostały rozdzielone i sobie przeciw staw ione, w n a tu ra ln y sposób zbliżają się do siebie. W szystkie one fo rm u łu ją w

2 W yrażenie „hipoteza S a p ira -W h o rfa ” jest w isto cie n iezb yt szczęśliw ą zbitką au to rstw a w y d a w c y p ism W horfa, J. B. C arrolla (por. W h o r f , 1970).

(8)

istocie k o n stru k ty w n e hipotezy rzeczywistości. Mówi się powszechnie, że hipotezy naukow e są zawsze form ułow ane z m yślą o w eryfikacji prak tyczn ej, n atom iast wszelkie hipotezy arty sty czne z zasady w y m y ­ kają się w szelkiej możliwości w eryfikacji. Ale czy rzeczywiście praw dą jest, że hipotezy arty sty czn e nie dają się w eryfikow ać? Również i to za­ gadnienie należy g runtow nie przedyskutow ać, starając się przezw ycię­ żyć pew ne uprzedzenia, k tó re od dłuższego czasu niesie ze sobą estetyka. Dobrze wiadomo, że językoznaw stw o zawsze okazywało pew ną n ie­ chęć do problem u „ re fe re n tu ”, tak znaczną, że większość jego koncep­ cji pozostawia na uboczu relację znak a refe re n t jako kw estię należącą do pola badań, k tóre nie jest dla nich istotne. Również sem iotyka odrzu­ ciła problem y referencjalności. U m berto Eco (1975, 1979) kategorycznie to stw ierdza, gdy określa jej pole zainteresow ań. Nie ma, jak m ów iliś­ my, w ątpliw ości, że Eco m a słuszność, ponieważ jego rozw ażania są roz­ w ażaniam i ustalającym i podstaw y pew nej nauki, a nie można ustalić podstaw jak iejś nauki, nie określając jej granic poznawczych. Ale czy semiolog, opierając się na analogicznym określeniu, może ustalić pod­ staw y nauki o lite ra tu rz e lub też teorii litera tu ry ? Oznaczałoby to w y­ izolowanie lite ra tu ry w stery ln ej pustce, która ograniczyłaby jej fu n k ­ cję do pew nej „techniki sem iotycznej” (podczas gdy użytkow nik lite ­ r a tu r y nie odbiera „tech n ik i”, lecz jej „sk u tk i”) lub też zaw ęziłaby jej fu nkcję do zw ykłej rozryw ki, nie uznając w niej podstaw ow ych w a r­ tości, któ re w iążą ją z doświadczeniem , z odczuwaniem , z ideam i św iata, a naw et w niek tó ry ch przypadkach z ich przem ianam i. Całkowicie e k stra ­ w agancka jest zasada sztuki dla sztuki jako zjaw iska wyobcowanego z życia. J a k już zauważono, jest ona najpraw dopodobniej odbiciem po­ staw y typowo m ieszczańskiej, k tó ra relegując sztukę w sferę czystego ideału, pozbawia ją wszelkiej ofensywności w płaszczyźnie p raktycznej.

Koncepcji oddzielenia lite ra tu ry od św iata przysłużyła się rów nież reflek sja na tem at jej „autonom ii”. Mówiono w istocie o „sam ow ystar­ czalności”, „ au to reflek sji”, itp. Są to pojęcia, których, ja k zobaczymy, nie należy całkow icie odrzucać, ale któ ry ch nie można też bezwzględnie zaakceptow ać. Z byt często, by przypom nieć czasy nam najbliższe, po­ w oływ aliśm y się na jakobsonow ską form ułę „au to reflek sji” przekazu li­ terackiego, zapom inając, że sam Jakobson uw ażał „au to reflek sję” za ce­ chę pierw szoplanow ą, ale nie w yłączną, litera tu ry .

Niedaw no P au l Ricoeur (1975), w racając do problem ów znaku poetyc­ kiego i pow ołując się na tw ierdzenia Nelsona Goodmana (1976), stw ierdził kategorycznie, że niezbędna jest d e n o t a t y w n a t e o r i a m e t a ­ f o r y . Nie tylk o „m ów ienie” jest referencjalne, lecz rów nież „obrazo­ w anie” . Obraz d e n o t u j e rzeczywistość tak jak rozw ażania nauk o­ we. M etafora (rozum iana rzecz jasna w szerokim sensie: dzieło jest samo w sobie „m etaforą globalną”) poświęca sens pierw otny (niemożliwy), by mogła pojawić się inna perspektyw a, również referen cjaln a i jako tak a

(9)

podlegająca „w e ry fik a cji”. Niszcząc sens dosłowny, poem at dokonuje przem iany sensu, k tóra nie pozostaje zam knięta w sferze dyskursu poe­ tyckiego, lecz w yw ołuje now y horyzont referen cji. R eferencje te m ają co praw da c h a ra k te r h ip o tety czn y (referencjalność zawieszona, s. 278), lecz taki, że gdy znajdą się one w jakim ś kontekście pozaliterackim , zo­ stan ą uznane za „praw d ziw e” lu b „fałszyw e” („referencjalność m e ta ­ foryczna”).

Pow ołując się na rozróżnienie m iędzy „znaczeniem ” i „sensem ”, jakie p roponują znow u A ntonino B u ttitta i M ario G iacom arra (1972), a zgod­ nie z któ ry m „znaczenie” znaków sta je się „sensem ” w chwili, gdy znak zostaje um iejscow iony w kontekście społeczno-kulturow ym („sens znaku jest określany przez jego relację do określonej sy tu acji pozajęzykow ej, tzn. zależy od funkcji, ja k ą dow olny zbiór znaczący pełni w jakiejś sy­ tu a c ji”, s. 32), i stosując to pojęcie do rozw ażań na tem a t dzieła lite ­ rackiego, ujm ow anego i badanego w kontekście historycznym m om entu pow stania lub też um iejscow ionego w różnych k o n tek stach historycznych, m ożem y po p ro stu stw ierdzić, że o ile dzieło tak ie w m om encie odbioru w ykazuje, iż posiada „sen s”, to n a t y m s a m y m w ł a ś n i e p o l e ­ g a w e r y f i k a c j a j e g o r e f e r e n c j a l n o ś c i . Posiadanie „sen­ su ”, a nie tylko „znaczenia” (które zawsze m ożna odtw orzyć z jak n a j­ w iększym przybliżeniem historyczno-filologicznym ), oznacza istnienie w ięzi z refe re n ta m i należącym i do system u społeczno-kulturow ego,' do którego należy i odbiorca.

Tak w ię c — k on k lu d u ją dw aj za cy to w a n i autorzy — to z badań nad s y ­ tuacją jako k o n tek stem sp o łeczn o -k u ltu ro w y m w y ła n ia się sen s danego słow a, gestu , dzieła sztu k i. Skoro to sp o łeczeń stw o daje bodziec do w y tw o rzen ia i u ż y t­ k ow an ia h isto ry czn ie ok reślon ego języka, to tylk o znajom ość k o n tek stu sp o łecz­ n o -k u ltu ro w eg o p ozw oli n am na rozszerzen ie bad ań sem io ty czn y ch poza sferę zw y k łeg o zn a czen ia ( i bi dem) .

Ta w łaśnie droga prow adzi naszym zdaniem do stw orzenia podstaw tak iej sem iotyki, k tó ra obejm ow ałaby sw ym zasięgiem nie tylk o z n a ­ c z e n i e , ale i r e f e r e n t .

5. Pojęcia „referen cjalno ści m etafo ry czn ej” i „sensu” otw ierają, jak widać, jasną p ersp ekty w ę co do referen cjalno ści dzieła sztuki; mimo to, zgodnie z zasadą naszych rozw ażań, zjaw isko to można jeszcze dokład­ niej opisać.

M ówiliśm y powyżej o sferze pośredniej („ Z w ischenw elt” W eisger- bera) — od tej chw ili oznaczanej jako Z x — na k tó rą składa się w a r­ stw a pojęciowa języka; ta w arstw a pojęciowa, k tó ra sy tu u je się m iędzy świadom ością podm iotu a św iatem zew n ętrzn ym i n ad aje tem u o statn ie­ m u porządek i sens, poniew aż d e te rm in u je doświadczanie; dodaliśm y je d ­ n ak również, że dośw iadczenie niezależne od języka (E) jest jedną z d e­ term in a n t samego języka, ta k jak jest nią rów nież ta inna, niejęzykow a pojęciowość, na k tó rą składa się semioza św iata n atu raln eg o (Z2). W

(10)

ję-zyku literack im w ystęp u je n atu raln ie ta sam a funkcja konceptualna w stosunku do rzeczywistości, której istnienie stw ierdziliśm y w p rzy ­ padku języka naturaln eg o i semiozy św iata naturalnego, lecz pojęciowa w arstw a lite ra tu ry jest inną w arstw ą pojęciową (Z3), posiadającą w łasne praw a i wchodzącą w p o trójn ą relację tak z Zb jak z Z2 i z E.

Z i Z 3 i---Z 2

---E

Z jednej stro n y n a w i ą z u j e o n a do św iata zorganizow anego przez język n a tu ra ln y i przez m odelowanie filozofii i nauki (Z:); z d ru ­ giej — do św iata n a tu ra ln y c h system ów sem iotycznych (Z2), z jeszcze innej zaś bezpośrednio do sfery doświadczania (-E), prow adząc działanie poznawcze w strefach kulturow o nie usystem atyzow anych i denotując to, co nie zostało dotąd zdenotow ane. Za pomocą takich neologistycznych operacji lite ra tu ra w krada się do „pustych m iejsc” k u ltu ry , gdzie staje się niezw ykle subtelny m środkiem do uchw ycenia niuansów , tw orzenia „słów ” do w yrażenia doświadczeń nieuchw y tn ych i nie w yrażanych do­ tąd językowo. I w ty m sensie pow raca ona do podstaw św iata, podw a­ żając sens powszechnie stosow anych określeń „język n a tu ra ln y ” i „język sztuczn y ”, odw racając ich wartość. „Sztucznym ” staje się język sta n ­ dardow y, jeśli w ogóle m ożna tak mówić.

P rzy takim ujęciu tych relacji Z3 staje się polem doświadczeń zorga­ nizow anych na swój w łasny sposób, odzw ierciedlających i w y jaśn iają­ cych sytuacje zaistniałe w świecie, a m ogących również stać się now y­ mi hipotezam i i przeciw staw iającym i się system atyzacjam i, różnym i za­ rów no od języka standardow ego, jak i semiozy n a tu ra ln e j i nauki.

Jeśli to, co powiedzieliśm y, odpowiada praw dzie, to da się zauważyć, że lite ra tu ra rów nież na poziomie powiązań ze św iatem pozaliterackim dokonuje „introjekcyjnego rozdw ojenia”, sym etrycznego w stosunku do rozdw ojenia w ystępującego w dwu pozostałych krańcach m odelu kom u­ nikacyjnego przedstaw ionego w pierw szym i drugim rozdziale. Zjaw isko to i jego złożony c h a ra k te r można przedstaw ić na następ u jący m sche­ macie:

gdzie -Ex — a u to r zew nętrzny, E2 — au to r w pisany w tek st, E3 — inny n a rra to r (ok azjo n aln y )4, Dx — ad resat w ew nętrzny (okazjonalny), D2 —

4 W J ą d rz e ciem n o ści Conrada, by zacytow ać p ierw szy przykład, jaki p rzy ­ chodzi na m yśl, w y stęp u ją np. dw aj narratorzy.

(11)

a d resat w e w n ętrzn y w irtu a ln y (k tó ry może rów nież utożsam iać się z Dj),

R .. . n — odbiorcy zew nętrzni, Z x — w arstw a pojęciowa języka sta n ­

dardow ego, Z2 — w arstw a pojęciow a system ów sem iotycznych św iata n a ­ turalnego, Z3 — w arstw a pojęciow a dzieła, E — doświadczenie m argin e­ sowe w stosunku do system ów k u ltu ro w y ch (językow ych i niejęzyko- wych).

6. Być może trzeb a jeszcze dodać coś na ten tem at, a m ianow icie na te m a t m ożliwego nieporozum ienia, jakie może w yniknąć na podsta­ wie tego, co dotychczas pow iedzieliśm y. N ieporozum ienie to może w ią­ zać się z pojęciem „autonom ii” lite ra tu ry , k tó re może zostać odrzucone, 0 ile przesunie się zdecydow anie ak cen t na „referen cjaln o ść” tek stu lite ­ rackiego^. A jed n a k pojęcie autonom ii pozostaje w mocy, i to n aw et w ów ­ czas, gdy relacja referen cjaln a, o k tó rej m ówiliśm y, w rzeczyw istości ponownie u jm u je fu nkcję sztuki jako „odbicie”. Nie ulega w ątpliw ości, że do swego działania sztuka zalicza rów nież w yko rzysty w an ie we w łaści­ w y sobie sposób stanów św iata obiektyw nego. S ztuk a może być — 1 jest — r ó w n i e ż naśladow aniem . A le w m om encie, gdy m yśli, uczu­ cia, postaci, dane zm ysłowe, zdarzenia, sy stem y k ultu ro w e, wchodzą w obręb jej w łasnej s tru k tu ry , sta ją się one rzeczyw istością, k tóra a) jest tylk o h i p o t e t y c z n a , b) podlega praw om , k tó re są jej w ł a ­ ś c i w e . P ie rre M acherey (1969, s. 47) przytacza ele m en ta rn y przykład:

Ten „N ap oleon ”, o k tórym m ów i T ołstoj w Wo j n i e i p okoj u, w y m y k a się zarzutom , ja k ie m o g lib y p o sta w ić h istorycy. J e śli u w a żn ie czy ta m y k siążk ę, u św ia d a m ia m y sobie, że im ię to p ra w ie n ie odnosi się już do p ostaci r zeczy ­ w iste j, le c z m a sen s ty lk o poprzez o d n iesien ie do całości te k stu , w k tó ry m się p ojaw ia. A k t tw órczy pisarza (...) k reu je przed m iot i jed n ocześn ie u sta n a ­ w ia jed y n e k ry teria oceny, jak im te n przedm iot m oże zostać poddany.

Trzeba jed n ak dodać, że „N apoleon” Tołstoja jest w ym yśloną hip ote­ zą N apoleona — postaci historycznej, i że nie m ożna go zrozum ieć bez odniesienia do rzeczyw istości. W istocie sam M acherey (s. 54, 56) tw ie r­ dzi, że sztuka je st „autonom iczna”, ale nie „niezależna” : „ustanaw ia różnicę, k tó ra pozw ala jej 'być tym , czym jest, jedynie przez określenie relacji w stosunku do tego, co jest czym ś in n y m niż ona sam a”.

A utonom ia lite ra tu ry zw iązana jest przede w szystkim z praw am i ję ­ zyka. N aw et kied y dzieło staw ia sobie za cel „odzw ierciedlenie” lub „na­ śladow anie” rzeczyw istego przedm iotu — pow iedzm y „opisanie go” —· jest ono zm uszone nie ty lk o do przeprow adzenia „ w y b o ru ”, skoro nie w szystko daje się opisać, ale m usi rów nież poddać się praw om słow ni­ ctw a i składni, ja k rów nież m usi potem ułożyć w y b ran e elem enty w po­ rząd ku syntagm atycznym . Podczas gdy przedm iotu rzeczyw istego do­ świadcza się w jego globalności i jednoczesności, przedm iot literack i „od­ czy ty w an y ” jest jako zbiór pow iązanych relacjam i znaków. W ten sposób dzieło jest m e t o d ą o r g a n i z o w a n i a r z e c z y w i s t o ś c i w ty m sensie, że k o n sty tu u jąc się jako stru k tu ra , w y tw arza porządek będący

(12)

zarazem porządkiem i podm iotu, i przedm iotu. Pow tórzm y raz jeszcze, że znaki literackie nie różnią się pod tym w zględem od znaków języka n aturalnego, k tó re — by zacytować Baum ana (1976, s. 86) — „swą fu n k ­ cję zaw dzięczają posiadanej zdolności do aktyw nego porządkow ania, zdolności nadaw ania k ształtu zarówno poznającem u rozum owi, ja k i je ­ go przedm iotow i”, z tym zastrzeżeniem , że jak m ówiliśm y, lite ra tu ra czyni to w szystko w innej płaszczyźnie niż język codzienny — jej pła­ szczyzna jest płaszczyzną n i e k o n w e n c j o n a l n ą — i różniąc się od języka n atu raln eg o tym , że ustanaw ia ona inną w arstw ę pojęciową, k tó ra przesłania zw ykłą w arstw ę referencji. W arstw a referen cjaln a lite ­ ra tu ry jest pew ną propozycją lub projektem zorganizow ania (nadania s tru k tu ry i znaczenia) św iata, odm iennego od tego, jakie uzyskuje się dzięki codziennym stru k tu ro m językow ym . Płaszczyzna Z3 staje się przez to now ym dośw iadczeniem rzeczy w y rw an y ch ze zwyczajowego otępie­ nia, m ętnego i m achinalnego, charakterystycznego dla zwykłego dośw iad­ czenia. W ydaje się nam , że to w szystko, co powiedzieliśmy, łączy się w zasadniczej treści z tym , co ostatnio napisał Cesare Segre (1978, s. 185) na tem a t naśladow ania i kłam stw a:

W ychodząc poza ram y rzeczyw istości, fikcja w ysu b teln ia i w yostrza nasze postrzegan ie rzeczyw istości, w spom aga nasze zdolności krytyczn e, przez p ara­ doksy odsłania siły i m otyw acje, tym bardziej że ta rzeczyw istość, poza ram y k tórej się w ykracza, m oże być zinterpretow ana w ła śn ie za pom ocą n ie - rzeczyw istości, w którą się w chodzi.

K rótko mówiąc, autonom ia lite ra tu ry jest autonom ią uzyskiw aną za pomocą środków językow ych; ale środki językow e są w niej aktualizo­ w ane/przekształcane w sposób now atorski. A w arstw a pojęciowa, jaką w ytw arzają, nie ustanaw ia z sy tuacją kontekstu bezpośredniej relacji (język n a tu ra ln y jest zawsze ,,w sy tu a c ji”), lecz od bezpośredniej kontek- stowości jest rozdzielona po to, by realizować relację pośrednią — m e­ taforycznie referencjaln ą, pow iedziałby Ricoeur — która, by się tak w yrazić, r e - k o n s t r u u j e rzeczywistość w płaszczyźnie fan tasty cz­ nej i hipotetycznej.

L azar Osipowicz Reznikow (1967, s. 69) stw ierdził, że w arstw a poję­ ciowa języka (znaczenie) składa się z pewnej ilości inform acji na tem at przedm iotu (referentu), z któ ry m nigdy się nie utożsam ia. „Znak oznacza przedm iot — mówi on — i w yraża znaczenie” (s. 70). Jeszcze raz krótko mówiąc, zgoda, a w tej perspektyw ie, k tóra zgadza się zasadniczo z tym , co sam i powiedzieliśm y, m ożna stw ierdzić, że funkcja sztuki polega na dostarczeniu pew nej niekonw encjonalnej ilości inform acji co do sw ych referentów .

(13)

B ib lio g ra fia

B a u m a n , Z.: C u lt u r e as P ra x is . R ou tled ge and K egan P au l, L ondon 1973; C u l-

t u r a co m e pra ssi. Il M ulino, B ologna 1976.

В e 11 ο n e, E., I mo/delli e la co ncezione del m o n d o n ella fisica m o d e r n a da L a ­

pla c e a Bohr. F eltr in elli, M ilano 1973.

B u t t i t t a , A., M. G i a c o m a r r a , P r e li m i n a r i su significato e senso. „H um ana” 7 (1972) (Q uaderni d egli Istitu ti di E tnologia e G eografia d ella U n iv ersité di P alerm o).

D e v o t o, G., S tu d i di stilistic a. Le M onnier, F iren ze 1950. E c o , U., T r a tt a to di s e m io t ic a generale. B om piani, M ilano 1975. E c o , U., L e c to r in fabu la. B om piani, M ilano 1979.

G o o d m a n , N.: L a n g u a g es of A r t . T he B ob b s-M errill C om pany, Indianapolis, N e w York 1968; I linguaggi d e ll’arte. II Saggiatore, M ilano 1976.

G r e i m a s , A. J.: T h e In t e r a c ti o n of S e m i o ti c C on strain ts. „Y ale F rench S tu d ie s” 41 (1968); Du Sens. E ditions du S eu il, P aris 1970; Sul senso. B om piani, M ilano 1974.

К o r z y b s к i, A., Scie nce a n d S a n ity . A n In tr o d u c ti o n to N o n - A r is to te l ia n S y ­

s t e m s an d G e n e ra l S e m a n t ic s . L a k ev ille, Conn., 1933.

L o t m a n , J. Κ.: К p r o b l e m i e tipoło gii k u lt u r y . W: T r u d y po z n a k o w y m si s ti e -

m a m . T artu 1967; II p r o b l e m a di u n a tipolo gia della cu ltura . W: I s i s te m i di se g n i e lo s t r u tt u r a l is m o sovietico. A cura di R. F а с c a n i, U. E c o . B om ­

p iani, M ilano 1969.

L o t m a n , J. М.: S t r u k t u r a c h u d o ż e s tw ie n n o g o ti e k s t a . Isk u sstw o, M oskw a 1970;

L a s t r u t t u r a del te s to p oetico. M ursia, M ilano 1972; S t r u k t u r a te k s t u a r t y ­ s ty c zn e g o . P rzeło ży ła A. T a n a 1 s к a. PIW , W arszaw a 1984.

M a c h e r e y, P.: P o u r une th é o r ie de la p r o d u c t io n litté ra ire . F. M aspero, P aris 1966; P e r u n a te o r ia della p r o d u z io n e le t te r a r ia . L aterza, B ari 1969.

R e z n i k o w , L. O.: G n o se o lo g ic ze sk ije w o p r o s y siem io tik i. W yd. U n iw ersy tetu

L eningradzkiego, L en in grad 1964; w y d a n ie w ło sk ie w : S e m i o ti c a e m a r x i s m o . B om piani, M ilano 1967.

R i c o e u r , P., L a M é t a p h o r e v i v e . É ditions du Seu il, P aris 1975.

S a p i r , E.: Language. H arcourt Brace, N e w Y ork 1921; Il linguaggio. E inaudi, Torino 1969.

S e g r e , C., D iv a g a z io n e su m i m e s i e m e n z o g n a . W: R e to ric a e critica le tter a ria . A cura di L. R. S a n t i n i, E. R a i m o n d i . Il M ulino, B ologna 1978. S p i t z e r , L.: Lin g u istic s a n d L i t e r a r y H is t o r y . W: Lin gu istics a n d L i t e r a r y H i­

s to ry . Essays in S ty l is ti c s . P rin ceto n U n iv ersity P ress, P rin ceton, N ew J ersey,

1948; w y d a n ie w ło sk ie w: C ritic a e s e m a n ti c a storica . Laterza, Bari 1954, 1966. S t e n z e 1, J., P h ilosophie d e r Sprache. R. O ldenburg V erlag, M ünchen — B erlin

1934.

T u 11 i o - A 1 1 a n, C., C o n sid e r a zio n i s u l l’ip o te si S a p ir -W h o r f. „Sociologia” 3 (1969), nr 3.

W e i s g e r b e r, J. L., Von d e n K r ä f t e n d er d e u ts c h e n Spra ch e. T. 1: G ru n d zü g e

d e r in h a l tb e z o g e n e n G r a m m a t i k . S ch w a n n , D ü sseld o rf 1962.

W h о r f, B. L.: L anguage, T h o u g h t a n d R e a lity . Ed. J. В. C a r r o l l . The M IT P ress, C am bridge, M ass., 1956; Linguaggio, p e n sie ro e realtà. B oringhieri, T o­ rino 1970.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Udowodnij, że w dowolnym ostrosłupie o podstawie będącej czworokątem wypu- kłym odcinki łączące środki ciężkości ścian bocznych ze środkami przeciwleglych krawę- dzi

zycja programu, w takim programie geometrii dla wszystkich powinno oczywiście znaleźć się więcej miejsca dla

M ateriały dokum entacyjne ,?J-..

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

W ka»dym podpunkcie w poni»szych pytaniach prosimy udzieli¢ odpowiedzi TAK lub NIE zaznaczaj¡c j¡ na zaª¡czonym arkuszu odpowiedzi.. Ka»da kombinacja odpowiedzi TAK lub NIE w

Borowiczowa g rała w yłącznie Chopina, którego nie mieliśmy sposobności słyszeć przez całe lata (...) G a rstk a widzów przeżyła w zimowy wieczór trzeciego

Do kreowania środowiska wysokiej produktywności, które autorzy artykułu utożsamiają ze środowiskiem pozytywnie oddziałującym na konkurencyjność firm przyczyniają

Pokaż, jak używając raz tej maszynerii Oskar może jednak odszyfrować c podając do odszyfrowania losowy