• Nie Znaleziono Wyników

ciu tomów „Naszej Przeszłości”, m am y skonkretyzow ane w yobra­

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "ciu tomów „Naszej Przeszłości”, m am y skonkretyzow ane w yobra­"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

TADEUSZ GÓRSKI

S P O Ł E C Z N E I A R T Y S T Y C Z N E Z A IN T E R E S O W A N IA K S . A L F O N S A S C H L E T Z A

Wielkość człow ieka określa może przede w szystkim skala w y­

miernych w yników jego pracy. Jeżeli więc patrzym y na półkę- czy bierzem y do rąk, zapoznajem y się z dorobkiem kilkudziesię­

ciu tomów „Naszej Przeszłości”, m am y skonkretyzow ane w yobra­

żenie o wysokiej randze in telek tu aln ej jednocześnie w ydaw cy i redaktora. Toż samo w yobrażenie nie opuszcza nas, gdy choćby pobieżnie przeglądam y ponad sto pięćdziesiąt publikacji stanow ią­

cych Jego w łasny dorobek naukow y. Można w wyliczonych go­

dzinach w ykładów i zajęć sem inaryjnych dostrzec profesorsko-w y- chowawczy tru d przekazyw ania wiedzy, rozw ijania nauki. M niej już w ym ierna jest duszpasterska siejba Słow a Bożego, które prze­

kazywane w kazaniu, nauce rekolekcyjnej trafia , gdzie chce, a owocuje Łaską w sytuacjach niem ożliw ych do uchw ycenia tylko ludzką m iarą. Nie o tych jednakże w ielkich zakresach życia i dzieła ks. A lfonsa Schletza chcę pisać. Są im w tym tom ie po­

święcone odrębne publikacje i rozpraw y. C hciałbym się natom iast bliżej przypatrzyć mniejszego form atu przejaw om działalności, które jednakże ów zasadniczy, wiodący cel życia w arunkow ały i uzupełniały niepom iernie dodatkow ą treścią, w a rtą uw agi i re f­

leksji.

Zastanów m y się: w jednej osobie — kapłan, naukow iec, profe­

sor, wychowawca, społecznik, redaktor, publicysta, organizator, założyciel i d y re k to r in sty tu tu w ydaw niczego oraz drugiej p la­

cówki naukow o-badaw czej (Instytutu H istorii Kościoła w Polsce).

Niełatwo brać na siebie i dźwigać ta k obszerny bagaż zadań i od­

powiedzialności. O w iele tru d n iej rów nocześnie w yw iązyw ać się- z tych rozlicznych funkcji w sposób niem alże zbliżony do zdu­

miewającej rzetelności w najdrobniejszym szczególe. Rzetelność, pracowitość jest w praw dzie niezbędnym ale tylko uzupełnieniem, wielkiej m ądrości i rozległej w iedzy i dużej odwagi, aby działać, tworzyć do tego w niełatw ym okresie dziejów, bo na przełom ie ePok. Śledzenie w tak tru d n y ch czasach — posługując się nowo­

czesnym w arsztatem naukow ym — obecności i działania Boga.

w historii rodziny ludzkiej w ym aga najgłębszych w artości osobo-

wych takich jak: głęboka w iara, wiedza, mądrość, um iłow anie

(2)

96 T A D E U S Z G Ó R S K I

[ 2 ]

Boga, człowieka, patriotyzm , um iłow anie praw dy, predyspozycje in telek tu aln e i m oralne, z którym i jednakże m uszą nieodzownie iść w parze pracow itość, w ytrw ałość, system atyczność, organiza­

cja pracy, silna w ola i żelazna konsekw encja przekuw ania za­

m iarów i słów w czyn. W osobie ks. A lfonsa Schletza te wartości zespoliły się ze sobą w sposób h arm onijny, dając dzieło, które zdum iewa rangą i wielkością.

Owe zadatki rozw oju tak w spaniałej osobowości w sparło śro­

dowisko rodzinne w pierw szej fazie życia. Za m ało się zwraca uw agi na ten fa k t w kreśleniu losu ludzkiego. Rodzina Józefa Schletza i A nny z dom u B erndt tę zdrow ą atm osferę stworzyła.

Zwłaszcza M atka, osoba o silnej indyw idualności, dużej inteligen­

cji, osobistym przykładem wszczepiła w syna zam iłow anie do so­

lidnej rzetelnej pracy (m aw iała często: cokolwiek robisz — rób dobrze — albo nie rób wcale...), wszczepiła także potrzebę społecz­

nego działania. M atka delikatnością uczuć, głęboką religijnością ułatw iła dostrzeżenie, odczucie pow ołania kapłańskiego i w ykształ­

ciła w synu otw arte, serdeczne, szczere odniesienie do ludzi, co tak bardzo cenią wszyscy, którzy w spółpracują czy też m ieli oka­

zję zetknąć się z najstarszym synem rodziny Schletzów — A lfon­

sem.

Zgrom adzenie Księży M isjonarzy jako drugi dom rodzinny przez M ałe S em inarium w e W ilnie (1927—28), przez S em inarium Inter- num n a K leparzu w K rakow ie (1928—1930), przez In sty tu t Teolo­

giczny na Stradom iu, wreszcie przez św ięcenia kapłańskie (20 XII 1936), których w szystkich udzielił ks. bp S tanisław Rospond — do­

kończył procesu form ow ania podstaw osobowości ks. Alfonsa Schle­

tza. Na tym m ocnym fundam encie, w yniesionym z dom u rodzin­

nego i m isjonarskiego, zbuduje on w łasną, w ybitną indyw idual­

ność dzieło swego pracow itego życia.

Jeżeli śledzę w tym refleksyjnym szkicu i idę tropem niektó­

rych tylko w ątków biografii ks. Schletza, robię to dlatego, aby ukazać — jak już zaznaczyłem — m niej znane fragm enty Jego niezw ykle przecież zróżnicowanej działalności, fragm enty, które przy ogólnych syntezach uciekają po prostu z pola widzenia. A są one w ażne dla pełnego obrazu Człowieka, k tó ry sens swego życia związał z odkopyw aniem z zapom nienia dziejów Kościoła w Pol­

sce i k u ltu ry katolickiej, owej integ raln ej części k u ltu ry narodu.

Prof. K arol G órski w pisał do P am iątkow ej księgi „Naszej Prze­

szłości” tak ie m.in. zdania: ,,... Niew iele jest w Polsce dzieł, które stw orzyła w ytrw ałość i niezłom ny w ysiłek jednostki, zbyt wym a­

gają one całkow itego oddania jednej i tylko jednej Sprawie.

Ksiądz P rofesor A. Schletz odrzucił w szystkie uboczne prace i za­

jęcia i stw orzył jedno: seryjne, bogate w ydaw nictw o poświęcone

48. Sw. Wincenty wśród dzieci. Malował prof. Stani­

sław Matusiak w okresie II wojny światowej

(3)

49. Ks. A. Schletz przemawia na otwarciu wystawy

„Brat Albert i jego dzieło”

'9. Biskup J. Ablewicz dokonuje otwarcia wystawy o misjonarzach

w Polsce

(4)

51. Kardynał Karol Wojtyła zwiedza wystawę

52. Ks. Wizytator J. Kryska. Mai. Czesława Lewandowska-

-Gorgoń wg fotografii z 1946 r.

(5)

53 Sw Wincenty a Paulo. Obraz w pracowni Redaktora Mai. Czesława Lewandowska-Gorgon

PI

S P O Ł E C Z N E I A R T Y S T Y C Z N E Z A I N T E R E S O W A N I A

97 dziejom Kościoła> k tóre były w zaniedbaniu i upadku w ciężkich i-itach po w ojnie...” 1

Rzeczywiście ks. A lfons Schletz odrzucił w szystkie uboczne za- ia i prace, naw et ograniczając w łasną twórczość, ale nie te, które wzbogacały k u ltu rę katolicką, k tó rej służyły, zabezpieczały f gw arantow ały k ontynuację i rozwój podjętego dzieła.

1 ®

przypatrzm y się pracy bardzo m łodego w tedy ks. Alfonsa

. i. j „ w - A l f r m c a

Schletza w tragicznych latach okupacji, k tó rą przeżył w e Lwowie.

Wola patriotycznego i społecznego działania w yznaczyła m u do dięcia i w ykonania zadania, k tó re daleko w ykraczały poza n o r­

malne obowiązki w ikariusza p arafii św. W incentego a Paulo. W brew zakazom o kupanta, k tó ry ch naruszenie groziło poważnym i re p re- siami, organizow ał kom plety tajnego nauczania z zakresu szkoły średniej. Dziś ze w zruszeniem , ale i głębokim zrozum ieniem jak niebezpieczna lecz i konieczna była ta p raca — czytam y te k st za­

świadczenia, w ydanego dnia 16 stycznia 1948 r. przez d r B roni­

sława W łodarskiego, profesora U niw ersy tetu M ikołaja K opernika w Toruniu: „Jako były kierow nik kom pletów tajnego nauczania we Lwowie w okresie okupacji niem ieckiej, zaświadczam, że ks.

dr Alfons Schletz uczył n a zorganizow anych kom pletach w za­

kresie szkoły średniej: religii, j. niem ieckiego, h istorii i nauki o Polsce w spółczesnej, w czasie od 1 w rześnia 1941 do 31 lipca 1944 roku, przeciętnie 18 godzin tygodniow o” 2.

W brew woli okup an ta niem ieckiego skupiał wokół p arafii i swo­

jej osoby m łodzież polską, tw orząc zabronione organizacje W sty ­ czniu 1942 r. założył ks. Alfons Schletz Sodalicję M ariańską Żeń­

ską której by ł pierw szym m oderatorem . Sodalicja rozw inęła od­

ważną działalność. O rganizow ano konspiracyjne wieczorki lite ra c ­ kie, akadem ie, koncerty, zebrania tow arzyskie, wieczory w okal­

no-muzyczne, w ieczory kolęd, in n e im prezy artystyczne, rozsypu­

jąc w okupow anym Lw ow ie prom ienie nadziei i wolności, bodaii- cja pod kieru n k iem swego M oderatora w ydaw ała w form ie m a­

szynopisu konspiracyjne pismo „K rólow ej Swej , k tóre ukazy w się w latac h 1943—1944. W ten sposób zapoczątkow ano odw ażną choć skrom ną w spólną pracę pisarską. „Kto wie, czy z talen w dziś odzyw ających się nieśm iało, nie w yrosną kiedyś w ielkie i ja ­ sne skrzydła...” 3 — te zdania ks. Schletza ukazyw ały ideę ko - spiracyjnego tru d u . Prow adząc tę pracę św iadom był row m ez te ­ go, że nie wolno dopuścić, aby m uzy m ilczały w srod szcz^ u °rę - ża, że trzeb a uruchom ić arm aty u k ry te w srod kw iatów . Dlatego też założył przy Sodalicji ta jn y te a tr młodzieżowy (słynne i wspo-

1 Archiwum „Nasza Przeszłość”, Res sygn. 2.

3 K s^A ^S cyhTe tz^,', Królowej Swej”, nr 2 kwiecień 1943, s. 13.

7 — N asza P rz e sz ło ść

(6)

9 8 T A D E U S Z G Ó R S K I

[ 4 ]

m inane do dziś przez uczestników — Sodaliskowo; poświęca mu obszerną publikację w XXXVI tom ie „Naszej Przeszłości” z 1971 r.

pt. „Tajny te a tr młodzieżowy Lwów-Sodaliskowo 1942—1945” jed­

na z uczestniczek, D anuta Szul). Z nany teatrolog d r Franciszek Pajączkowski w arty k u le opublikow anym w e w rocław skim „Sło­

wie Polskim ” (24 X II 1946 n r 5) tak pisał o tym ponurym okresie i udanych inicjatyw ach konspiracyjnego ożyw ienia życia k u ltu ­ ralnego we Lwowie: Z chw ilą zajęcia Lw ow a przez Niemców w czerwcu 1941 r. słowo i m uzyka polska zostały w ygnane z tea­

trów i sal koncertow ych (...) W okresie od 28 czerwca do 22 lip- ca 1944 r. tj. przez cały okres okupacji, nie odbyła się poza wie­

czorami kolędowymi, urządzonym i w kościele przez RGO ani jed­

na polska im preza. W szystkie gm achy te a tra ln e zostały zajęte przez zespoły niem ieckie i u kraińskie (...) T ea tr polski m usiał więc zejść do podziemi. P oczynania te a tra ln e były jednakże bardzo skro­

mne, zebrania koncertow e i literackie w pry w atn y ch domach, kon­

certy — rew ie w zakładach sierocych, w ieczory kolędowe. Trzeba było pomyśleć o czymś większym. Myśl urządzenia im prez pod­

jęła Żeńska Sodalicja M ariańska, pozostająca pod opieką M odera­

tora ks. d r Alfonsa Schletza (...) Na Boże Narodzenie 1943 r.

pomyślano o w ystaw ieniu Jasełek... Rybicki napisał jednoaktow ą sztukę, którą nazw ał Jasełkam i. Do w spółpracy zaproszono dyr.

Bronisław a Dąbrowskiego, który podjął się reżyserii, oraz Tadeu­

sza Surowę, w ykonaw cę główmej roli (...). Poniew aż Jasełka były krótkie, dano przed nim i część koncertow ą. G rała M aria Borowi- czowa, doskonała pianistka, znana z szeregu koncertów przed woj­

ną. Borowiczowa g rała w yłącznie Chopina, którego nie mieliśmy sposobności słyszeć przez całe lata (...) G a rstk a widzów przeżyła w zimowy wieczór trzeciego roku okupacji niem ieckiej, krótką chwilę oderw ania od rzeczywistości, znalazła się w atm osferze po­

ezji. Jasełka powtórzono kilka razy...” 4.

W spominając ten okres w w ym ienionym arty k u le D anuta Szul pisze: „Do ks. Alfonsa Schletza można odnieść słowa Pism a św.:

Dilexit Ecclesiam et se ipsum tradidit pro ea (Ef. 5, 25). N apeł­

niony Duchem C hrystusow ym zaangażował się całkow icie w stwo­

rzone dzieło i służył spraw ie z w ielkim oddaniem . W swej nie znającej zmęczenia aktyw ności, zawsze całkow icie skierow any był ku dobru Kościoła i powierzonej m u młodzieży. Zajm ow ał się roz­

licznym i i pokaźnym i problem am i. Jako św ietny organizator, en­

tuzjasta dobra i piękna, m iłośnik sztuki i m uzyki stw orzył pomnik trw alszy od spiżu” 5.

4 Fr. P a j ą c z k o w s k i ,

Jasełka — Lwów 1941, „Słowo P o l s k i e ’

Wrocław, 24 XII 1946 nr 5.

5 Danuta S z u l , Tajny Teatr Młodzieżowy Lwów—Sodaliskowo 1942

—1945, „Nasza Przeszłość” (dalej NP) 36: 1971 s. 78.

S P O Ł E C Z N E I A R T Y S T Y C Z N E Z A I N T E R E S O W A N I A

99 [5]

Po przyjeździe do K rakow a nie przerw ał ks. Schletz za in te re­

sowania am atorskim ruchem teatraln y m . Bezpośrednio po II w oj­

nie przygotow ał i w ystaw ił u ss. n azaretanek, a w 1963 r u ss Sero z o h L k ie ” kOWie SZtUkę A ndrzeja R ybickiego pt. „N iew iasty

Z wrodzoną dobrocią służy i pom aga ks. Alfons Schletz bliź­

nim, zwłaszcza tym n ajbardziej potrzebującym . We Lwowie przy Sodalicji założył sekcję chary taty w n ą, roztaczającą opiekę nad bezdomnymi i opuszczonymi chłopcam i, zorganizow ał w ysyłkę p a­

czek dla osób przebyw ających w w ięzieniach. Po w ojnie w spie­

rał studiującą młodzież akadem icką, organizując zagraniczną po­

moc. ^

W nieludzkim czasie okupacji ukazała się rów nież inna piękna cecha c h a rak teru młodego w ikariusza lw ow skiej parafii. U trzym y­

wał k o ntakty z prześladow anym i ży d am i, udzielając im pomocy.

Symbolem tej postaw y była jego przyjaźń z drem Alojzym Ob- lasem, k tó ry odw iedzał go z gw iazdą żydow ską n a ram ieniu, szu­

kając i otrzym ując słow a otuchy i nadziei. D r A. Oblas zam or- dowany pozm ej przez Niemców, w pisał w dniu 28 w rześnia 1941 w Księdze P am iątkow ej tak ie zdania: „W cichej, pogodnej p rzy sta­

ni, zdała od zgiełku w ojennych okrzyków znalazłem kilka chw il zapomnienia i spokoju. D ziękuję _ Ojcze Drogi i nie zapom nę”

b

W okresie juz m iędzyw ojennym , a także w następnych latach - a więc n a długo przed V aticanum II i soborow ym otw arciem sie w stronę chrześcijańskich braci odłączonych - utrzym yw ał i u trz y:

muje nadal ks. Schletz przyjazne stosunki z duchow nym i praw o ■

sławnymi i protestantam i. p

Już w okresie lwowskim , zarów no studiów uniw ersyteckich iak pisanej działalności w latac h okupacji, pow ziął ks. Alfons Schletz sce tavrmZ bardn ia -0 rg a n U r ? a K ° ŚCi° ła kato lickiego w Pol-

* K6 ,mi y tylk0 czas°Pism o poświęcone histo- m acji, a b ra k organu dla w łasnych dziejów był kom pro- mitacją ówczesnych środow isk katolickich. W praw dzie realizacji zamierzerua przeszkodziła w ojna, ale - ja k zw ierzał się później o k u p L T L i *;d3kt0r ”Nasze;i Przeszłości” - „W czasie ko szm arn i Jkupacji,_gdy się patrzyło na b arbarzyńskie niszczenie dzieł sztu- wał3 10r° W arch l^ a lnych i bibliotecznych, m yśl ta skonkretyzo- właCzen?e ■|eSZCZe b ard ziei” 7 W zbogacała ją jeszcze inna idea -

łączeme się n a w iele naprzód do akcji grom adzenia i przygoto­

w a ł 1 m ateriałó w n a Tysiąclecie C hrztu Polski. T ak

te ż

po ka w v d a t SWlat° r f - ;' ’ narodziła si<? u stóP W aw elu now a placów -

y awnicza, k tó rej m e wrozono długiego żywota, zestaw iając

! ANP Res sygn. 35.

^ A. S c h l e t z , Dziesięć tomów „Naszej Przeszłości", NP 10: 1959

(7)

1 0 0 T A D E U S Z G Ó R S K I

t[6 ]

am bitne zam ierzenia i entuzjazm z ogrom em trudności. Dobrze, że dla młodego 35-letniego założyciela te w różby były tylko za­

chętą do posuw ania rozpoczętego dzieła życia naprzód, w sposób przem yślany, system atyczny, rzetelny, ciągły.

Ale kon cen tru jąc tu główne swe in telek tu aln e i organizacyjne siły, nie zerw ał ks. Schletz ze społecznym n u rte m sw ej działal­

ności, a n aw et go rozszerzył. Można by określić ten zakres pracy jako zajęcie uboczne, w tórne, niem niej w ażne, bo m ądrze i głę­

boko dopełniające zasadnicze dzieło.

Rzecz oczywista, że nie m am tu n a uw adze okresow ych roboczych zebrań re d ak cji „Nasza Przeszłość”, k tó re każda red ak cja orga­

nizuje. T rzeba jednakże pam iętać, że nie jest to typow a, z licznym zespołem etatow ych pracow ników , ale w yłącznie jednoosobowa re­

dakcja, że n a b a rk i jednego człow ieka spadł tru d przygotow yw a­

nia tych spotkań z licznym udziałem kom petentnych współpraco­

w ników. Z ebrania robocze m iały szczególny c h a ra k te r (a w pew­

nym sensie z uroczystym zabarw ieniem ) zwłaszcza w wypadkach przygotow yw ania num erów m onograficznych, poświęconych die­

cezjom polskim czy innym wiodącym tem atom . Częsty udział w tych zebraniach polskich biskupów przy udziale profesorów, du­

chow nych i św ieckich, nadaw ał im w yjątkow ą ran g ę i znaczenie.

Około trzydziestu biskupów uczestniczyło w tego rodzaju spotka­

niach względnie odwiedziło siedzibę „Naszej Przeszłości z P ry­

masem kard y n ałem S tefanem W yszyńskim i k ardynałem m etro­

politą krakow skim K arolem W ojtyłą na czele. R edakcyjne zebra­

nia odbyw ały się bądź w lokalu W ydaw nictw a, bądź też w ramach tzw. sesji w yjazdow ych w siedzibach poszczególnych ordynariu­

szy, jak to m iało m iejsce np. w rezydencji krakow skiej K urii Me­

tropolitalnej (spraw a przygotow ania specjalnego tom u poświęco­

nego biografii i działalności kard. A dam a S tefana Sapiehy) , w Gnieźnie, P oznaniu, K atow icach, P rzem yślu, Opolu, Kielcach, Ko­

szalinie, Szczecinie, w siedzibach zakonów i zgromadzeń zakon­

nych i innych ośrodkach. W szystkie te spotkania były rzetelnie przygotow ane przez ks. Alfonsa Schletza, uw zględniając zarówno stronę m erytoryczną jak i organizacyjną. _ . Równolegle w sensie czasowym założyciel i red ak to r -Wasz j Przeszłości” rozw ijał dużej rangi działalność intelektualno-kultu- ralną, niezm iernie udaną i pożyteczną. M ożna tu wym ienić tylK^

przykładow o niektóre spośród zrealizow anych inicjatyw . Oto one sympozja naukow e, wieczory dyskusyjne, spotkania autorskie, z ' działem polskich i zagranicznych uczonych. Oto jak relacjonow ło „Słowo Pow szechne” w grudniu 1958 r.: „W sali Po rtr®ł° ' In sty tu tu Teologicznego Księży M isjonarzy w K rakow ie odbyt

8

,Tygodnik Powszechny”, 21 V 1967 nr 21 s. 5.

S P O Ł E C Z N E I A R T Y S T Y C Z N E Z A I N T E R E S O W A N I A

1 0 1

,[7I

wieczór dyskusyjny z okazji pobytu prof. historii now ożytnej na Uniw ersytecie w G renoble — prof. A m broise Jo b ert, zajm ującego się historią w Polsce. Obecnie prof. Jo b e rt przygotow uje pracę pt.

l a Pologne dans la crise de la chrétienté (X V I-e et X V Il-e siècles).

W dyskusji w zięli udział: prof. K arol G órski z T orunia, docenci Katolickiego U niw ersytetu w L ublinie Je rz y Kłoczowski i Zyg­

m unt Sułow ski, ks. prof. d r Alfons Schletz, ks. prof. W iktor P rą - dzyński, ks. prof. Zbigniew S tarnaw ski oraz ad iu n k t U niw ersyte­

tu Jagiellońskiego W. B a rte l” 9.

Tego rodzaju spotkań na przestrzeni ostatniego trzydziestolecia odbyło się w siedzibie „Naszej Przeszłości” conajm niej kilkadzie­

siąt. W tym fragm encie społecznej działalności ks. A lfonsa S chlet­

za mieszczą się w ystaw y, urządzanie któ ry ch w ym agało od o rga­

nizatora dużej wiedzy, tru d u i czasu. Dużym uznaniem cieszyła się Jego ekspozycja z okazji 300-lecia m isjonarzy w Polsce, o bra­

zująca ich działalność i w kład w k u ltu rę polską, czynna w dniach 24 IX —1 X 1960 r. w K rakow ie n a S tradom iu w Instytucie Teo­

logicznym, zaszczycona obecnością ks. P ry m asa S tefana kard y n ała Wyszyńskiego, k tó ry w sw ym przem ów ieniu pow iedział m.in.:

„... K ontaktujem y się z księdzem A lfonsem Schletzem dlatego, że praca, k tó rą on prow adzi bardzo mi na sercu leży. Ma olbrzym ie znaczenie teraz, na progu Tysiąclecia, re je stra c ja k u ltu ry re lig ij­

nej w Polsce przez „Naszą Przeszłość”, więc chciałbym bardzo pokornie prosić K siędza W izytatora, żeby kochał nie tylko „naszą przyszłość”, ale żeby kochał rów nież i „Naszą Przeszłość”. Ta szkoła w Polsce, ona musi mieć jakieś specjalne względy w pla­

nowaniu prac m isjonarzy w Polsce. W yrosła tradycja. Cały szereg ludzi z grona księży m isjonarzy nazw iska swoje w sław iło w P ol­

sce współczesnej dzięki swoim rzetelnym studiom historycznym . I dlatego też Drogi Księże W izytatorze, iteru m atque ite ru m po­

kornie proszę, ażebyś ta k planow ał „naszą przyszłość” i ta k w y­

chowywał sobie ludzi, żeby mogli kom petentnie pracow ać i dla

„Naszej Przeszłości”...10

W słowach uznania P rym asa Polski dla dotychczasowej działal­

ności ks. Alfonsa Schletza u jęte zostało zobowiązanie udzielania mu pomocy w kontynuow aniu i rozw ijaniu prac w ażnych dla toż­

samości Kościoła w Polsce, nie pozostaw iania Go sam otnie n a od­

powiedzialnym posterunku.

W uroczystym obchodzie M illennium 1966 zaznaczył ks. Schletz swój w yraźny w kład nie tylko przez okolicznościowe tomy „Naszej Przeszłości”, ale także przez udział w organizow anych przez Epi­

skopat Polski sesjach naukow ych, poświęconych tem atyce h istory-

* „Słowo Powszechne”, 29 XII 1958 nr 310.

„Meteor”, 1960, nr 5/6 s. 291.

(8)

102

T A D E U S Z G Ó R S K I

[ 8 ]

cznej. W k atedrze w aw elskiej w dniu 7 m aja 1966 r., w łaśnie w czasie takiej sesji, ks. Schletz w sw ej prelekcji dał syntetyczny zarys dobroczynnej działalności Kościoła krakow skiego n a prze­

strzeni m inionych w ieków 11.

P rzekonany o słuszności takiego stanow iska, głęboko tkw i w bie­

żącym in telek tu aln y m życiu katolickim , jak i współczesność wyz­

w oliła w Kościele, w spiera go i poszerza w łasną działalnością nau­

kową i w ydaw niczą. Zasłużył więc w pełni ks. Alfons Schletz na ocenę, k tó rą w yraził w jednym ze swoich listów ( z dnia 15 X 1946) ówczesny biskup lubelski ks. d r S tefan W yszyński pisząc:

„... praca K siędza P rofesora buduje sw oją gruntow nością i ak tu ­ alnością (...)” 1 1 12. K olejne (trzydzieści trzy) la ta potw ierdziły głęboką trafność tej ch arak tery sty k i. W łaśnie owe cechy: gruntow ność i ak­

tualność w yróżniają zwrócone ku przeszłości dzieło ks. Schletza, dzieło służebne w całości Kościołowi i narodow i polskiem u. Osob­

ne znaczenie m iały okolicznościowe spotkania z okazji w ew nętrz­

nych rocznicowych w ydarzeń, zw iązanych z rozwojem „Naszej Przeszłości”, z których na szczególną w zm iankę zasługuje spotkanie z redaktoram i krajo w y ch czasopism katolickich w dniu 15 kw iet­

nia 1975 r. w X X X -lecie W ydawnictwa.

R edaktor „Naszej Przeszłości” św iadom od la t jest tego, że w do­

bie współczesnej nie wolno zam ykać się tylko w e w łasnych ra­

mach, ale konieczne jest w yjście daleko poza granice k raju , aby tym skuteczniej służyć Polsce. Siedziba więc W ydaw nictw a zaw­

sze o tw arta jest, a jej gospodarz zawsze m a czas, aby przyjm o­

wać w szelkie w izyty przedstaw icieli zagranicznych ośrodków ka­

tolickich z E uropy W schodniej i Zachodniej, z obu A m eryk i z in­

nych kontynentów . Podejm ow ał ks. prof. Schletz gości z Litwy, Słow acji, Włoch, F rancji, Niemiec, Belgii, Anglii, Holandii, USA.

W szystkie w izyty są sk ru p u latn ie odnotow ane w prowadzonym z niezw ykłą sum iennością i system atycznością dzienniku. Bardzo rozległa jest też korespondencja naukow a prow adzona z zagra­

nicznym i ośrodkam i. „Nasza Przeszłość” (jej kolejne tomy) dociera do kilkudziesięciu państw , do najpow ażniejszych ośrodków inte­

lektualnych św iata. Cały ten rozległy zakres czynności ukazują­

cych zagranicy poważny dorobek frag m en tu polskiej nauki spada n a b a rk i jednego człowieka, k tó ry tylko dzięki dobrze zorganizo­

w anej i system atycznej pracy może im sprostać.

P asja społecznego działania ks. A lfonsa Schletza u jaw n iła się w działaniu na rzecz zabezpieczenia — i tak spustoszonych przez w ojnę — archiw alnych zbiorów poszczególnych parafii. Zainicjował w śród duchow ieństw a i w spierał swym praktycznym doświadcze-

11 „Tygodnik Powszechny”, 15 V 1966.

12 ANP Res sygn. 74.

S P O Ł E C Z N E I A R T Y S T Y C Z N E Z A I N T E R E S O W A N I A

1 0 3

,[9]

niem ruch n a rzecz porządkow ania, zakładania, praw idłow ego w nowoczesny sposób prow adzenia archiw um i kroniki p arafialnej, aby ratow ać zarów no przeszłość jak i teraźniejszość dla potrzeb historii Kościoła i k u ltu ry katolickiej w Polsce.

Gdy piszę te zdania i uzupełniam m niej znanym i zakresam i pracy sylw etkę w ybitnego kapłana, uczonego, historyka, społecz­

nika nie mogę — aby jej poprostu nie zubożać — nie naszkicow ać scenerii zew nętrznych w arunków jego pracy w K rakow ie na S tra - domiu. Oto one — dzwoniący jakże często długim i i krótkim i sygnałami czerw ony telefon n a założonym stertam i książek, czaso­

pism, dokum entów archiw alnych b iurku, m ały stolik pod m aszynę do pisania, stolik z kilkom a fotelam i, przy którym zasiadają goś­

cie z obydwom a k ardynałam i polskim i na czele, w spółpracow ni­

cy — znakomici przedstaw iciele polskiej nauki tak świeccy jak i duchowni, uginające się pod ciężarem książek i dokum entów tak gęsto wszędzie ustaw ione regały, że ledw o w drugim pokoju m ieś­

ci się łóżko gospodarza, jego w spaniałe kolekcje m edali, obrazów.

Na dodatek zakłócają nocny spoczynek głośnym szm erem w ielkie lodówki zainstalow ane w umieszczonym na p arterze barze sam o­

obsługowym. Ta sceneria tow arzyszyła działalności naukow ej i w y­

dawniczej ks. profesora Schletza przez w iele lat.

W arunki stw orzyły „w ąskie gardło”, groźnie ham ujące dalszy rozwój bardzo już zasłużonej placów ki w ydaw niczej. S tąd pow ­ stał zam iar budow y odrębnych pomieszczeń, do realizacji którego przystąpił ks. Alfons Schletz po powrocie z szesnastomiesięcznej naukowej podróży do obydw u A m eryk a w drodze pow rotnej do Włoch, Szw ajcarii i Niemiec. A kt erekcyjny pod budowę n a Woli Justow skiej dom u dla potrzeb In sty tu tu W ydawniczego „Nasza Przeszłość” i In sty tu tu B adań H istorii Kościoła w Polsce podpi­

sany został w dniu 18 października 1969 r. Oto jego tekst: „Na chwałę Boga, pożytek Kościoła i n auki polskiej. Działo się to R.P.

1969, kiedy na Stolicy P iotrow ej zasiadał papież P aw eł VI, P ry ­ masem Polski był k ard y n ał S tefan W yszyński, m etropolitą k ra k o w ­ skim k ard y n ał K arol W ojtyła, przełożonym generalnym Z grom a­

dzenia M isji ks. Jam es R ichardson, w izytatorem polskich m isjona­

rzy ks. d r Franciszek Myszka, założycielem In sty tu tu B adań H i­

storii Kościoła w Polsce i redaktorem „Naszej Przeszłości” ks. A l­

fons Schletz, autorem zaś planów i budow niczym m gr inż. A ndrzej Freyer — na uczczenie zbliżającego się (w r. 1971) srebrnego ju ­ bileuszu w ydaw nictw a „Nasza Przeszłość” — w dniu 18 paździer­

nika 1969 r. kam ień w ęgielny domu tw órczej pracy w spom niane­

go In sty tu tu w K rakow ie przy ul. Strzelnica poświęcił ks. W izy­

tator Franciszek M yszka”.

Kolejne trzy lata w dużym stopniu wypełniły ks. Alfonsowi

Schletzowi dodatkowe bardzo absorbujące czas, szarpiące nerwy

(9)

104

T A D E U S Z G Ó R S K I [ 1 0 ]

zajęcia zw iązane z budow ą nowej siedziby „Naszej Przeszłości . Kto sam prow adził jakąkolw iek budowę, w zględnie mógł z bliska ją obserwować, ten dopiero wie, ile trudności i kłopotow zwią­

zanych jest z lokalizacją, dokum entacją architektoniczną, zaopa­

trzeniem w m ateriały , znalezieniem odpow iednich wykonawców i bieżącym nadzorem nad budową.

Przezw yciężanie tych trudności u łatw iła niezw ykła system atycz­

ność, pracow itość i duże zdolności organizacyjne ks. Schletza. Był to tru d dodatkow y, obok nieprzerw anej przecież w tym okresie, ale naw et wzmożonej działalności naukow o-edytorskiej, tru d i wy­

siłek konieczny, gdyż now e pomieszczenia g w arantow ały dopiero dalszy rozwój In sty tu tu W ydawniczego „Nasza P rze®złosc °™z nowej placów ki In sty tu tu B adań H istorii Kościoła w Polsce. Moż­

na stwierdzić, że now a siedziba była w arunkiem ^ ne gua non istnienia obydw u ta k w ażnych dla Kościoła placów ek m telektual-

^Uroczystego pośw ięcenia dokonał w dniu 15 m aja 1972 osobiś­

cie P rym as P olski ks. kard. S tefan W yszyński w obecności ks.

kard. K arola W ojtyły, arcybiskupa m etropolity krakow skiego, ks.

bpa Ja n a P ietraszki oraz zaproszonych gości.

Dom — wreszcie w łasny, położony w uroczym zakątku K rakow a w pobliżu obw ałow anej R udaw y i L asku W olskiego, z widokiem na Kopiec Kościuszki. Ośrodek intensyw nej twórczości naukow ej, badawczej, dydaktycznej, a dzięki otoczeniu (piękny ogrod) i roz­

mieszczeniu pomieszczeń stw arzający dopiero w a ru n k i do konty­

nuow ania i rozw oju zapoczątkow anego trzydzieści la t wcześniej dzieła.

Dom w ita przybyw ających doń napisem : Pateat angelis, amicis, doctis ac m iseris (co w tłum aczeniu oznacza: niech stoi otworem dla aniołów, przyjaciół, uczonych i ubogich). Nad drzw iam i do poszczególnych pomieszczeń, n a drew nianych tablicach w yrysow a­

ne cytaty pobudzają do głębokiej refleksji. W ynotow ałem kilka:

„Nieszczęście jak rdza zjada człow ieka” — M. Rodziewiczówna,

„Najlepszy mówca kto ta k mówi jako m yśli” — A. Naruszewicz,

"Temu kto lubi książki nigdy nie zabraknie w iernego przyjacie­

la ” _ Wł. O rkan, „Rozum bez cnoty jako czapka bez głowy , .W ia ra tylko i m odlitw a goją ra n y śm iertelnie zadane przez ży­

cie”, „Kości się zrastają, ale nie serce” — J. I. K raszew ski. Inn cytaty: „K ażda rzecz w ielka m usi kosztować i m usi byc trudna.

Tylko rzeczy m ałe i liche są łatw e” — słow a k ard y n ała Stefana W yszyńskiego odnieść m ożna do dzieła już dokonanego i do rozwi­

jającego się tu nadal. Nad drzw iam i prow adzącym i do bibliotek uśm iecha się K ornel M akuszyński - „Sto razy już mówiłem, ga­

dałem bez końca, że dom, w którym jest książka, jest przybytkiem słońca”. Pow ażny pow agą senatorską L. A. Seneca nad pracow n

\

54. Ks. Schletz na budowie nowego domu przy ul. Strzelni­

ca 6 w rozmowie z inż. A. Freyerem

(10)

55. Dom w budowie

(11)

56. Widok ogólny siedziby Instytutu Wydawniczego ,Nasza Przeszłość”

(12)

[11] S P O Ł E C Z N E I A R T Y S T Y C Z N E Z A I N T E R E S O W A N I A

105 i archiw um przypom ina, że: „Spędzanie czasu bez ksiąg jest śm ier­

cią i grobem ludzi żyjących”. K azim ierz B rodziński nad drzw iam i gabinetu ks. Schletza nie tyle zachęca ile ch arak tery zu je w sw ym czterowierszu pracę w łaściciela i gospodarza:

„Chociaż nie skończysz, ciągle rób, Ciebie, nie dzieło, porwie grób.

Choć tu dla czynów krótko nas, Czas wszystko skończy, bo ma czas”.

„Ciągle rób...” — do działania nie trzeba gospodarza zachęcać.

Praca i czas jest doskonale, w sposób przem yślany, zorganizow ana, aby zabezpieczyć m aksym alną jej efektyw ność, a do m inim um ograniczyć bezproduktyw ne m arnotrastw o energii. I w tym tkw i jedna z tajem nic tego wielkiego osiągnięcia, jakim jest „Nasza Przeszłość”. N a pew no nie łatw o jednej osobie podejm ować i w y­

konywać zadania, k tó re — w innych układach, zajm uje etatow o wielu pracow ników . Ogrom ną w ytrw ałością, system atycznością dochodzi do w yników ks. Alfons Schletz: „... dzień po dniu całym i godzinami przegląda dokum enty zgrom adzone w archiw um , róż­

nego rodzaju zapiski, k arty , notatki, czasopisma, aby odkryć w nich coś z działalności polskich m isjonarzy. K ażdy znaleziony szczegół ma swoje odpow iednie miejsce i odnotow ane źródła. W każdym zapisku ks. Schletza widzi się w ielką system atyczność i celo­

wość...” 13.

S tanisław Łem picki ukazuje rów nież m etodę pracy pisząc, że m onografia ks. Schletza o Józefie Jakubow skim „... jest rz etel­

nym przykładem w ielkiej staranności i skrupulatności. A utor zbie­

ra zewsząd cegiełki do sw ojej budowy, grom adzi pilnie fakty, usi­

łuje niczego n aw et drobiazgów nie pominąć...” 14.

W nowym dom u znalazły w łaściw ą opraw ę cenne kolekcje ks.

Alfonsa Schletza. Zbiory obrazów liczą ponad sto cennych ekspo­

natów z dużym sm akiem estetycznym rozmieszczonych na ścia­

nach pomieszczeń „Naszej Przeszłości”. U rzekają sw ym pięknem obrazy olejne na drew nie S tanisław a Rodzińskiego „Droga K rzy­

żowa” i Iren y Popiołek „M adonna Częstochow ska”, szkice do du­

żych obrazów i jeden obraz olejny „Jezus M iłosierny” S tanisław a Batowskiego, oraz „Sw. W incenty a Paulo z dziećm i” S tanisław a M atusiaka 1S. O ryginalna jest g aleria portretów : P rym asa P olski Pędzla Jadw igi R ym ar, innych polskich dostojników kościelnych, które nam alow ała Czesława Lew andow ska-G orgoń, czy też p o rtre t gospodarza dom u pędzla Czesława Skaw ińskiego. D rzew oryty („Mo-

13 Z. R e c z e k , Sylw etka uczonego, „Lud” 11 XII 1968 r.

14 St. Ł e m p i c k i , O pracach ks. Alfonsa Schletza, „Przegląd Histo- ryczno-oświatowy”, t. 1: 1947 nr 3—4 i odb.

15 Polski Słownik Biograficzny, t. 22: 1975 z. 2 s. 216.

(13)

1 0 6 T A D E U S Z G Ó R S K I

[ 1 2 ]

d litw a” K rystyny W róblew skiej) i inne dzieła tw orzą dużej w a r­

tości kolekcję, k tó rą w zbogacają jeszcze rzeźby — św. Onufrego z XVII w. i Apostołów z X V III wieku.

W osobnej dużej szafie, n a w ysuw anych, w yścielanych czerwo­

nym suknem półkach mieszczą się zbiory m edali (ponad 200 cen­

nych, nieraz unikalnych egzem plarzy, będących bądź daram i księ­

dza P ry m a s a 18, biskupów polskich, instytucji katolickich, osób pryw atnych, bądź też zebranym i przez pasjonującego się również m edalierstw em ks. Schletza). M edale zgrupow ane są w działach 0 określonej tem atyce, np. m ilenijnej, ku czci błog. o. M aksymi­

liana Kolbego, zw iązanej z w ydarzeniam i w polskich diecezjach, zakonach. Są też m edale świeckie, państwowe.

Zbiory filatelistyczne — zgodnie z zainteresow aniam i ks. Schlet­

za — obejm ują znaczki polskie, znaczki z m otyw am i religijnym i 1 znaczki, w ydaw ane przez Stolicę Apostolską.

W dom u na Woli Justow skiej, będącym ze swego zasadniczego przeznaczenia siedzibą In sty tu tu W ydawniczego „Nasza Przesz­

łość” oraz In sty tu tu H istorii Kościoła w Polsce, jednakże z uwa­

gi na m ieszkających w nim księży mieści się w jednym z poko­

jów domowa kaplica, k tórą ks. Schletz wyposażył w potrzebny sprzęt liturgiczny, ornaty, kielichy, bieliznę kościelną. I na tym przykładzie w idać Jego ustaw iczną moc tw orzenia, budow ania od podstaw . Gdzie indziej przychodzi się niejako do gotowego, do w yposażonych św ietnie pomieszczeń i podejm uje pracę, działal­

ność. Ks. Schletz daje w zór i przykład, jak w y tk n ięta idea wyz­

w ala dodatkow e siły potrzebne do jej już praktycznego urzeczywi­

stnienia, do oparcia na m ocnym a zupełnie od now a wzniesionym fundam encie.

Ja k więc w ygląda przy tak rozlicznych, różnorodnych zajęciach i zainteresow aniach — dzień pracy tw órcy „Naszej Przeszłości”’

W łaściwie to cała doba w ypełniona jest pracą, m odlitw ą, krótkim i okresam i w ypoczynku i nie wiadomo, kiedy się zaczyna, kiedy kończy. Dla schem atycznego tylko uporządkow ania: dzień swoich zajęć rozpoczyna ks. Alfons Schletz o godzinie 6-tej, aby już o godz.

7-mej mógł odpraw ić Mszę św. a w trzydzieści m inut później zjeść śniadanie, potem przejść się po ogrodzie i odmówić różaniec. W cza­

sie między godzinam i 830 a 1230 podejm uje pracę naukow ą, redak­

cyjną, prow adzi sem inaria, w ykłady, udziela fachow ych porad autorom , p rzyjm uje interesantów . Po obiedzie i godzinnym od­

poczynku dalszy ciąg pracy naukow ej i redakcyjnej z krótką przerw ą na kolację. O godz. 2130 kładzie się na nocny spoczynek.

Ale już między godziną 2 w zględnie 230 a 5-tą odm aw ia modlitwy poranne, oddaje się m edytacjom , czyta rozdział Pism a św. i „Na-

16 „Dziennik” t. IV.

[ 1 3 ] S P O Ł E C Z N E I A R T Y S T Y C Z N E Z A I N T E R E S O W A N I A

1 0 7

śladow ania ’, w pisuje do dziennika w ydarzenia z poprzedniego dnia, podejm uje pracę naukow ą. K olejny godzinny spoczynek do 6-tej zam yka dw udziestoczterogodzinny czas, dobrze rozpracow a­

nych i w cześniej ustalonych zajęć. T ak m ozolny tru d każdego dnia bilansuje się w dziele, które musi zdum iew ać sw ym rozmachem i ogromem. Na tym przykładzie w pełni spraw dza się stw ierdze­

nie, że praw dziw a wielkość — niezależnie od talen tu , zdolności — w yrasta tylko w owym żm udnym trudzie system atycznej pracy dnia codziennego.

Papież P aw eł VI często przypom ina, że życie chrześcijańskie jest także powołaniem społecznym człowieka. P rzy p a tru ją c się społecz­

nym zainteresow aniom ks. Alfonsa Schletza, śledząc m niej znane a bogate w trw a łe w artości w ątki Jego biografii m ożna powiedzieć, że daje On nam wzór, jak należy, jak m ożna pogłębiać, doskonalić życie chrześcijańskie rów nież społecznym powołaniem.

U kazanie się pięćdziesiątego jubileuszow ego tom u „Naszej P rze­

szłości” na pewno będzie króciutkim i radosnym , bo w pełni za­

służonym przystankiem dla założyciela i w ieloletniego redaktora W ydawnictwa, będzie odm ierzeniem dotychczasow ych osiągnięć — ale i ułatw i rów nież spojrzenie w przyszłość, w której tyle jeszcze czeka Go pracy, tru d u przy konkretyzow aniu w ytkniętych przed

’aty zamierzeń.

Cytaty

Powiązane dokumenty

4.1. Współpraca Straży Miejskiej w Skawinie z Policją oraz placówkami oświatowymi w celu prowadzenia działań prewencyjnych zmierzających do rozpoznawania

Poznaj Navident z trenerem klinicznym w swojej okolicy i stań się członkiem światowego Towarzystwa Nawigacji Dynamicznej. SIEDZIBA GŁÓWNA

- Pan Wójt Gminy- w związku z tym, że obowiązuje podjęta przez Radę uchwała w sprawie przeznaczenia do sprzedaży nieruchomości, zgodnie z treścią

Z racji bardzo korzystnego połoŜenia Gminy Jastrowie jeśli chodzi o dostępność komunikacyjną oraz środowisko naturalne, powinno zostać ono odpowiednio wykorzystane na

To grupa, która może przyczynić się do stabilizacji rynku magazynowego dzięki stabilności funkcjonowania i wygenerowaniu dodatkowych efektów finansowych, które będą mogły

Biuro Prasowe - Rudna - Rynek - Ratusz, 15 minut po dekoracji konferencja prasowa ze zwyciêzc¹ etapu Press Office Rudna the market place the town hall 15 minutes after

W tym kon- tekście warto poruszyć temat dystrybucji filmów w modelu PVOD, który mocno się zmienił przez ostatnie kilka miesięcy.. Premium Video On Demand (PVOD)

Właśnie wtedy działy się te męskie sprawy między nami - w ciszy, jak na OIOM-ie.. Tylko mężczyźni potrafią tak milczeć - pełnymi zdaniami,