Z ECH ŚWIAT
1 9 c
87
NR LUTY
TOM
Zalecono do bibliotek nauczycielskich i licealnych pism em Ministra O światy nr IV/Oc-2734/47
... 1. ^ V
W ydano z pomocą finansow ą Polskiej Akadem ii Nauk
V
TREŚĆ ZE SZ Y T U 2(2266)
J. L a t i n i , B liskie sp o tk a n ie z k o m e tą H a l l e y a ... ' 25
B. S z a b u n i e w i c z , Im m unologiczny p o je d y n e k św idrow ca z jego gospo d arzem ... 27
A. C z a r n e c k i , N epal: człow iek a p r z y r o d a ... 30
S. I g n a t o w i c z , F o re ty cz n e p o w iązan ia m iędzy r o z to c z a m i ...32
R. R y w o t y c k i , Z a i p rze ciw D D T ... 33
R ośliny lecznicze polskich lasó w D ziuraw iec zw yczajny H yp e ric u m p e r fo r a tu m L. (W. Ja ro n ie w sk i) . . 35
R ocznice W 200-lecie D yk cy o n a rza R oślinnego (1786—1788) K . K lu k a (J. M owszo- w i c z ) ... 37
D robiazgi p rzyrodnicze Jeszcze o tro je śc i a m e ry k a ń sk ie j ja k o -ro ś lin ie uży tk o w ej (M. C zekalski, M. W yrzykiew icz) D laczego ty je m y ? (G. B a r t o s z ) ... 39
K w as p o lisjalo w y — w ie lo fu n k c y jn y w ielo cu k ie r b ło n (G. B artosz) . . 40
D laczego chłopców ro d zi się w ięcej? (W. K o w a l c z y k ) ) ...40
W szechśw iat p rze d 100 l a t y ... 40
R o z m a i t o ś c i ... 41
R e cen zje D. J a n o t a , M. T e s a k , I. V o l o s c u k : K ra sy a v zścn o sti slovenskej p riro d y (P. S z o t k o w s k i ) ... 43
I. O. D u d k a , S. P . V a s s e r: G rib i v p riro d i ta ż itti lju d in i (M. Z. S z c z e p k a ) ... 43
M. Z o h a r y: P la n ts of th e B ibie (J. D o l a t o w s k i ) ... 43
J. G. L o c k w o o d: C auses o f C lim a te (A. K a m i ń s k i ) ... 44
S. C a r r i g h a r : L ato sk u te lodem (M. Z. S z c z e p k a ) ... 44
L. V . B a r d u n o v : D riew n iejszie n a suszie (R. O chyra) . . . . 45 O lim piady Biologiczne
S p raw o zd an ie z p rze b ieg u i w y n ik ó w I M iędzynarodow ej O lim piady Bio
logicznej P olska — C zechosłow acja w r. 1985 (J. Z d eb sk a-S iero sław sk a) 45 L isty do R ed ak cji
P rz y k ła d y pom ocy uczonym po P o w sta n iu W arszaw sk im (Z. W ójcik) 46 E r r a ta
S p i s p l a n s z I. ZIM A W PA R K U . F ot. W. S tro jn y
II. LEM UR K ATTA. F o t. W. S tro jn y III. GIL. F ot. J. P ło tk o w iak
IV. PŁAZY BEZOGON IA STE: a. R opucha p ask ó w k a; b. S zk ielet żaby; Fot.
W. S tro jn y
O k ł a d k a : RO B IN IA A K AC JO W A (grochodrzew ), R obinia pseudoacacia L.
F ot. W. S tro jn y
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A
TOM 87 ZESZYT 2
(R O K 105) L U T Y 1986 (2266)
JE R Z Y L A T IN I (K raków )
BLISKIE SPO TK ANIE
Marzec 1986 będzie miesiącem ożywionych kontaktów Ziemi z kometą Halleya. Na spotka
nie z nią wyleciało 6 sond kosmicznych, które miną ją w odległościach od 500 do 32 min kilo
metrów. Po dwie sondy w ysłały Japonia i ZSRR, a dwie są owocem wspólnych wysił
ków krajów Europy Zachodniej, przy czym jed
na z tych m isji jest wspólnym przedsięwzię
ciem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i jej am erykańskiego odpowiednika (NASA).
Jak już pisaliśm y (Wszechświat 1983, 84: 147) budżet NASA nie pozwolił na wysłanie własnej sondy.
Najwcześniej w pobliże komety Halleya do
leci radziecka WEGA-1, która w ystartow ała 15 grudnia 1984 r. i p unkt najbliższy komecie, oddalony od niej o 10 000 km, osiągnie po 446 dniach lotu, 6 m arca 1986. Trzy dni później w pobliżu kom ety H alleya w takiej samej od
ległości przeleci siostrzana sonda, WEGA-2, w y
słana 21 grudnia 1984. 8 marca doleci do kome
ty najpóźniej w ysłany aparat. Jest to sonda ja
pońska PLANET-A, której sta rt nastąpił 14 sierpnia 1985. Poleci ona znacznie krócej niż sondy radzieckie (tylko 199 dni), ale za to prze
leci znacznie dalej od celu, zbliżając się do ją
dra kom ety tylko na ok. 200 000 km. Czwarta sonda, również japońska, SAKIKAGE, wysłana 8 stycznia 1985, przeleci jeszcze dalej, m ijając kometę 11 m arca w odległości 7 000 000 km.
Natomiast następne spotkanie będzie najbliższe:
randez vous z europejskim pojazdem kosmicz
nym GIOTTO, w ysłanym przez ESA 2 lipca 1985. Wyniesiony na orbitę geostacjonarną
Z K O M ETĄ H A L LE Y A
przez rakietę typu Ariane 1 z pola startowego w Kourou w G ujanie Francuskiej, a następnie skierowany własnym napędem na trajektorię heliocentryczną, GIOTTO wejdzie w ogon ko
mety 13 marca, zbliżając się do jej jądra na odległość zaledwie 500— 1000 km. W arto chyba przypatrzyć się szczegółom tej misji.
Nazwę swą wzięła sonda od florenckiego średniowiecznego m alarza Giotto Ambrogio di Bondona (1266— 1337), k tó ry otworzył nową epokę w historii m alarstw a: zamiast malować sztywne postacie na złotym tle zaczął przedsta
wiać w ydarzenia tak, jakby rozgrywały się na scenie. Największym jego dziełem była seria 38 fresków w Capella dell’A rena w Padwie. Na jednym z nich, w scenie adoracji Dzieciątka przez Mędrców Giotto umieścił Gwiazdę Betle
jemską, przedstawiając ją tak, jak widział dwa lata wcześniej, w 1301 r., kometę Halleya.
Chociaż wiemy obecnie, że Gwiazda nie mogła być kometą Halleya (p. Wszechświat 1983, 84:
260), trudno o stosowniejszego patrona misji kosmicznej, zwłaszcza żą można mieć nadzieję, iż dane osiągnięte przez GIOTTO zrewolucjoni
zują nasze widzenie wszechświata, podobnie jak m alarstw o Giotta zrewolucjonizowało formę przedstawiania świata.
Misja GIOTTO jest m isją ryzykowną, a w ła
ściwie samobójczą. Sonda będzie lecieć w kie
runku przeciwnym do komety, i pył kosmiczny będzie uderzać w osłonę pojazdu z szybkością 250 000 km/h. Oczywiście, część sondy narażo
n a na uderzenia jest szczególnie chroniona.
Pierwszą częścią składową tarczy jest względ-
Ob. 8 0 / S 6
26 W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 211986
nie cienki „zderzak” aluminiowy, grubości 1 mm. Jego zadaniem jest rozbijanie pyłków i doprowadzanie do ich w yparowyw ania. R eszt
ki pyłu, znacznie zwolnione, uderzać będą w drugą, m asyw ną tarczę, znajdującą się 23 cm dalej (im w iększa odległość między osłonami, ty m większa powierzchnia tylnej tarczy zdolna neutralizow ać uderzenia). Ta tylna tarcza, gru
bości 13,5 mm, jest zbudowana z m ateriału sto
sowanego do kam izelek kulochronnych (Kevlar).
Ja k długo osłona w ytrzym a uderzenia, zależy w znacznej mierze od szczęścia. Chociaż misja niew ątpliw ie m a charakter „kam ikadze”, sądzi się, że GIOTTO przed zniszczeniem przekaże wiele interesujących danych.
GIOTTO m a przeprowadzić 10 eksperym en
tów. N ajw ażniejszy z nich to oczywiście prze
kazanie obrazu jądra komety. O brazy zostaną
m etr masowy, celem pom iaru składu i roz
mieszczenia jonów w warkoczu.
Dalsze cztery doświadczenia poświęcone są badaniu z jonizowanych gazów (plazmie) w ar
kocza i ogona. Tak np. Laboratorium Badań Kosmicznych M ullanda, należące do londyń
skiego U niversity College, zamontowało w GIOTTO analizator plazmy Johnstone’a. Będzie on mierzyć dystrybucję szybkości jonów o ener
giach pomiędzy 10 eV i 70 keV we wszystkich trzech w ym iarach i grupować je w 5 grup, 0 masie 1 do 45 daltonów. Badania te powinny rzucić światło na oddziaływanie warkocza 1 ogona kom ety z w iatrem słonecznym. Badania elektronów i pozytywnych jonów prowadzone też będą przy użyciu analizatora plazm y Re- mego, zainstalowanego przez CESR w Tuluzie, uniw ersytet w Kolonii skonstruow ał i umie-
SPO TK A N IE
przekazane p rzy użyciu czterokolorowej kam e
ry telew izyjnej, specjalnie w ty m celu skon
struow anej. Praw ie połowa wszystkich danych przesyłanych z GIOTTO na Ziemię będzie po
chodzić z tego doświadczenia. K am era ma foto
grafować tak jądro jak i warkocz kom ety i oczekuje się, że rozdzielczość obrazów jąd ra osiągnie ok. 50 m. Aby zmniejszyć ryzyko uszkodzenia kam era nie będzie skierow ana w prost na jądro, ale będzie przekazywać obra
zy ze zwierciadła umieszczonego na specjalnej w irującej przesłonie na ścianie sondy. Dzięki tem u sama kam era może się znajdować we w nętrzu sondy, chroniona przed bepośrednim bombardowaniem cząstkami pyłu. Zadaniem tego doświadczenia, przygotowanego przez In sty tu t Maxa Plancka w Lindau, jest ocena roz
miarów i własności jądra.
Dwa dalsze doświadczenia dotyczą chemii warkocza. In sty tu t Maxa Plancka w Heidel
bergu przygotował neu tralny spektrom etr m a
sowy, który m a mierzyć skład i występowanie niezjonizowanych cząsteczek gazu, zaś uniw er
sy tet w Bernie przygotował jonowy spektro-
O rb ity G IO TTO , Z iem i i k om ety H alleya
ścił w sondzie m agnetom etr do pom iaru cha
rak tery sty k i m agnetycznej warkocza, zaś cząst
ki o wysokiej energii będą mierzone za pomo
cą ap aratu dostarczonego przez Kolegium św.
P atry k a w Maynooth w Irlandii. Badania te p o zwolą na poznanie oddziaływania warkocza ko
m ety z elektronam i, cząstkami alfa i jonami obecnym i w w ietrze słonecznym.
O statnia grupa trzech doświadczeń dotyczy cząstek pyłu kosmicznego w warkoczu. Uni
w ersytet w K ent zainstalował detektor zderzeń, składający się z system u mikrofonów na osło
nach sondy, oraz detektora szybkich cząsteczek n a powierzchni aluminiowej osłony. System ten powinien dostarczyć inform acji o dystrybucji wielkości oraz gęstości pyłków o masie pomię
dzy 10“ 17-1 0 —3 g. Drugi analizator impulsów, umieszczony przez U niw ersytet M axa Plancka w H eidelbergu, powinien dostarczyć danych o składzie pyłków. Trzecie urządzenie dostar
czyli Francuzi: doświadczenie z sondą optyczną zostało przygotowane przez CNRS w V errieres le Buisson.
Szansa GIOTTO jest tak niezwykła, że do
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 2I19S6 27
świadczenia powinny być optym alnie przygo
towane i sprawdzone. Tylko pierwsze 50 dni po starcie GIOTTO miał „czas w olny”. Już 9 paź
dziernika 1985 rozpoczęła się pierwsza próba sprawności systemów, trw ająca 10 dni. W ostat
nim dniu starego roku GIOTTO osiągnął pery- helium, znajdując się o ćwierć drogi blliżej Słońca niż Ziemia. 3 stycznia rozpoczęła się druga próba. Plan na luty przew iduje trzecią próbę, zaczynającą się 5 II. W tym czasie ko
m eta H alleya osiągnie swoje peryhelium (0,59 odległości Ziemi od Słońca) i zacznie podążać na spotkanie GIOTTO (9 II). Końcowe przygo
towania do spotkania i próba generalna wszyst
kich system ów rozpocznie się 4 marca, a osta
teczna korekcja lotu, jeżeli okaże się potrzebna, nastąpi 11 marca. Dane służące do tej ostatniej korekcji zostaną przekazane przez sondy ra
dzieckie i japońskie: jak widać można już do
brze współpracować w kosmosie. Od 18:30 GMT 13 m arca do 3:30 GMT 14 marca trw ać będzie bliskie spotkanie. „Spotkanie” z warko
czem przewiduje się niedługo przed 0:00 GMT 14 marca. Ten czas spotkania będzie bardzo ściśle wypełniony. W ciągu pierwszych dwóch godzin GIOTTO będzie przeprowadzać doświad
czenia głównie nad plazmą, przesyłając na Zie
mię dane z szybkością 46 kbit/s. Po dwóch go
dzinach zbliżania się główny nacisk zostanie po
łożony n a doświadczenia nad pyłkami kosmicz
nym i warkocza. Przypuszcza się, że po 2 h 45 min. od chwili rozpoczęcia spotkania baterie słoneczne zaczną ulegać coraz poważniejszemu uszkodzeniu w skutek bombardowania i zasila
nie będzie musiało być wspomagane przez aku
m ulatory, 3 h 45 min. od chwili wejścia w warkocz GIOTTO powinien znaleźć się w n aj
bliższej odległości od jądra, m ijając je od stro
ny skierowany ku Słońcu. W ty m czasie za
pew ne baterie słoneczne będą już całkowicie zniszczone. 15 min. po najbliższym spotkaniu, 4 h od chwili w ejścia w warkocz misja zostanie zakończona, a kom eta Halleya odleci w prze
strzeń, aby ponownie wrócić w roku 2062.
Jednakże zanim kom eta zniknie w przestrze
ni m iędzyplanetarnej, spotka się jeszcze z ostat
nią sondą. Będzie to jednak spotkanie na dy
stans. H istoria szóstej sondy jest interesująca
i w arto ją przypomnieć. Kiedy okazało się osta
tecznie, że USA nie zdobędzie się n a wysłanie sondy w kierunku kom ety Halleya, zdecydo
wano się zmienić założenia misji nazw anej In
ternational Sun E arth Explorer 3, wysłanej łącznym wysiłkiem ESA i NASA jeszcze 22 grudnia 1983. Nazwa misji została zmienio
na na International Comet Explorer i sonda zo
stała skierow ana na spotkanie komety Giaco- bini-Zinner, koło której przeleciała 11 września 1985, aby następnie kontynuować lot w kierun
ku kom ety Halleya. Zbliży się ona do niej n a j
bardziej 28 marca, ale w tym momencie oba ciała dzielić będzie 32 000 000 km przestrzeni kosmicznej.
Wydaje się jednak, że International Comet Expiorer będzie mógł dostarczyć ciekawych da
nych, badając w iatr słoneczny w dużej odle
głości od komety Halleya w tym czasie, kiedy GIOTTO będzie badał oddziaływanie tego wia
tru z warkoczem komety.
Kończąc ten artykuł w arto zastanowić się nad niezwykłym przyspieszeniem rozw oju tech
nicznego ludzkości. Kometa Halleya od tysiąc
leci regularnie przelatyw ała koło Ziemi, wzbu
dzając grozę jako zwiastunka kataklizmów, przy czym n atu ra jej była przez praw ie cały czas nieznana. Dopiero Halley, trzy obroty kom ety temu, stwierdził, że jest to ciało niebieskie re gularnie obiegające Słońce, chociaż po bardzo wydłużonej orbicie. Kometę wciąż jeszcze opi
sywano i malowano, ale pierwsze jej fotografie można było wykonać dopiero przy okazji jej ostatniej wizyty w 1910 r. Chyba największy naw et wizjoner nie przewidywał wówczas, że przy następnej okazji będziemy mogli fotogra
fować ją „od środka”. Czego możemy się spo
dziewać przy następnych odwiedzinach komety Halleya?
Jak na razie należy trzym ać kciuki za powo
dzenie obecnej misji GIOTTO, którą może uda
remnić jeden m ały m eteoryt. Ale m iejm y na
dzieję, że dla GIOTTO trzynastka okaże się liczbą szczęśliwą.
J e r z y L a tin i j e s t m a g is tr e m b io lo g ii i m a g is tr e m c h e m ii, z a jm u ją c y m s ię p o p u la r y z a c ją n a u k p r z y r o d n ic z y c h .
BOŻYDAR SZA BUN IEW ICZ (Gdańsk)
IM M U N O L O G IC Z N Y P O JE D Y N E K ŚW ID R O W C A Z JEGO G O SPO D A R ZEM
S w idrow ce (T rypanosom a) są p ie rw o tn iak am i p a sożytniczym i należący m i do w iciowców . Ich gospoda
rza m i są osobniki w ielu k la s kręgow ców . N iektóre g a tu n k i ż y ją w k rw i człow ieka: T. rhodesiense i T.
gam biense p o w o d u ją chorobę a fry k a ń sk ie j śpiączki, T. cruzi je s t p rzyczyną południow o a m ery k ań sk iej choroby C hagasa. W iciow ce te zm ien iają gospoda
rza. P aso ż y tu ją cy u b y d ła T. brucei odbyw a p ro -
cykliczną fazę rozw ojow ą u m uchy tse -tse. Do jej organizm u d o staje się przy u k łu c iu w ra z z k rw ią za
każonego gospodarza. P rocykliczne jego podziały od
b y w a ją się w środkow ym jelicie m uchy, po czym p a sożyty m ig ru ją do jej gruczołów ślinow ych, w k tó ry c h u le g ają tra n sfo rm a c ji n a postać m etacykliczną.
Z akażenie ssa k a p ow staje, gdy około 1000 lu b w ięcej m etacyklicznych pasożytów dostanie się do tk a n e k
28 'W sz e c h św ia t, t. 87, n r 211986
w rażliw ego osobnika. P o w sta je w ów czas szankier, z m ian a lo k a ln a , z k tó reg o try p an o so m y ro zp rz e strz e n ia ją się dro g am i lim fa ty cz n y m i i krw io n o śn y m i.
J a k w iadom o, k ręgow ce są zdolne do re a k c ji od
pornościow ej. Ich lim fo cy ty p ro d u k u ją przeciw ciała sk ie ro w a n e przeciw k o an ty g e n o m obcego elem en tu . P asożytnicze w iciow ce zostałyby im m unologicznie zn i
szczone gdyby n ie m ia ły p rzy sto so w an ia ochronnego.
C iało m etacyklicznego p asożyta je s t p o k ry te szczelną pow łoką ch ro n ią c ą p rze d ró ż n y m i fo rm a m i atak ó w ze' stro n y gospodarza. A n tygenow y c h a ra k te r o ch ro n n e j pow łoki zm ien ia się cyklicznie, co um ożliw ia przeżycie n ie k tó ry m osobnikom św id ro w ca pom im o p o ja w ie n ia się specyficznych p rze ciw ciał w osoczu gospodarza. N iek tó re ciekaw e szczegóły tego o ch ro n nego m echanizm u p rz e d sta w ia m o n o g rafia A. B e r
n a rd a w BB A cta (824, 1985, 1).
O c h ro n n a p o w ło k a T . brucei m a 12 -1 5 n m g r u bości i je s t zb u d o w a n a z cząsteczek ty lk o jed n eg o r o d z a ju g lik o p ro te in y . P o lip ep ty d te n sta n o w i 7 -10%
b ia łk a kom órki, je s t w ięc je d n y m z w ażn iejszy ch m e
ta b o litó w . P o lip ep ty d o w y ła ń c u c h te j g lik o p ro tein y z a w ie ra dw ie ró żn e dom eny, je d n ą „po czątk o w ą” od k o ń ca NH2, liczącą około 410 am inokw asów , d ru g ą
„końcow ą” od te rm in a ln e j g ru p y COOH, m a ją c ą ła ń cuch długości około 100 am in o k w aso w y ch ogniw.
P ierw sza dom ena n ie z a w iera odgałęzień glikozydo- w ych, d ru g a m a liczn e ta k ie odgałęzienia. S ą one dw o
ja k ieg o ro d z a ju i sta n o w ią 7 -17% m a sy cząsteczki.
D om ena glikozydow a (od te rm in u sa COOH) n ie za
w ie ra d e te rm in a n t an tygenow ych, tj. sk ła d n ik ó w w y zw a lając y ch p o w sta w a n ie przeciw ciał zn a m ie n n y ch d la biologicznej c h a ra k te ry s ty k i pasożyta. D om ena ta n ie je s t ek sp o n o w an a n a p ow ierzchni ciała św idrow ca, a rac z e j je s t siln ie zw iązana z b ło n ą p o w ierzchniow ą jego kom órki. D aw k o w an y m działan iem p ro te o lity c z n y m m ożna o d traw ić „p o czątk o w ą” (od ko ń ca N H 2) dom enę cząsteczki g lik o p ro te in y bez u su n ię cia dom e
ny glikozydow ej. T oteż w edług obecnych p rze k o n ań ro la dom eny glikozydow ej polega n a zakotw iczeniu m o lekuły do b ło n y k o m ó rk i paso ży ta i n a bardzo szczelnym p o k ry c iu jego całości. P aso ż y t p o k ry ty o ch ro n n ą pow łoką przeciw staw ia: się sk u teczn ie o b ro n n y m a ta k o m organizm u, po im m unologicznym uszko
d zeniu b ia łk a p ow łoki szybko ginie.
D om ena „p oczątkow a” gliko p ro tein y (od końca NHj) za w iera d e te rm in a n ty an ty g en o w e znam ienne dla pasożyta. O ile se k w e n cja am in o k w asó w dom eny końcow ej je st p ra w ie je d n ak o w a u różn y ch szczepów św idrow ca, a w ięc je s t ściśle k o n se rw o w an a g en e
tycznie, o ty le se k w e n cja ta w dom enie początkow ej je s t w y d an ie ró żn a u różn y ch szczepów. R óżnice ge
n etycznej k o n se rw a c ji i glikozydow ego za o p atrz en ia p rzy p o m in ają sto su n k i zn an e w dom enach zm iennych i sta ły c h g lik o p ro te in im m unoglobulin kręgow ców .
Podczas życia w u s tro ju ssa k a paso ży t zm ienia okresow o c h a ra k te r antygenow y sw ej pow łoki. Is tn ie je w ty m pew na praw idłow ość. N a p o czątk u z a k aż e
n ia ssa k a pasożyt sy n te ty z u je w czesną m etacyklicznie postać gliko p ro tein y ochronnej, po stać z n a m ie n n ą g a
tunkow o. U ssak a w ra z z odpornością p o ja w ia ją się przeciw ciała, niszczące tę g atunkow o z n a m ie n n ą po
w łokę, co ek sp o n u je pow ierzchnię pasożyta n a różne czynniki obronne organizm u gospodarza. P rzeciw ko te m u a tak o w i try p an o so m y są zaad ap to w an e. Oto w o k resa ch liczących 7 - 1 0 d n i anty g en o w y c h a ra k te r pow łoki n ie k tó ry c h św idrow ców zm ienia się. W ięk
szość n iezm ienionych pasożytów ginie, ale n ie k tó re z nich p o k ry w a ją się no w y m ro d z a je m g lik o p ro tein y n ie w ra żliw e j n a p rzeciw ciała gospodarza. W edług obecnych spostrzeżeń, zm ian a zachodzi in d y w id u a ln ie u różn y ch osobników p o p u la cji pasożyta. U n ie k tó ry c h szczepów T. brucei dośw iadczalnie z a a d a p to w a n y ch do życia u gryzoni stw ierdzono, że zachodzi to z częstością 10—5 do 10—6 n a cykl podziałow y. Z m iany te o d b y w a ją się ta k ż e u klonów sztucznie hodow a
nych, a w ięc gdy n ie m a w p ły w u p rzeciw ciał gospo
darza.
P erio d y czn a zm ian a antygenow ego c h a ra k te ru po
w łoki n ie k tó ry c h osobników p o p u la cji św idrow ca um ożliw ia ch roniczne u trzy m y w a n ie się schorzenia.
C horoba zm ienia się w ów czas okresow o. G dy ilość p rzeciw ciał w zględem ochronnego b ia łk a sy n te ty z o w anego a k tu a ln ie n a r a s ta w osoczu, w iększość p aso żytów ginie, ale p ojedyncze osobniki p rze ży w ają i ro z
m n a ż a ją się. G ospodarz m usi rozpocząć n o w y a k t im m unologicznej w a lk i z n o w ą p o stacią anty g en ó w p o w łoki.
G lik o p ro te in o w ą o ch ro n n ą pow łoką p o k ry te są tylk o m etacy k liczn e pasożyty, n ie m a je j u m uchy. M ożna w ty m w idzieć oszczędność w p ro d u k cji stosunkow o sp o ry ch ilości ochronnego białk a.
Z pow yższego w idać, że w ra z z n a sta n ie m m e ta - cy k lu paso ży t rozpoczyna p ro d u k cję g lik o p ro tein y z n a m ie n n ej gatunkow o. P otem , w tra k c ie chronicznej in fekcji, z a trz y m u je p ro d u k c ję tego białk a, ab y rozpo
cząć sy n tezę p o staci odm iennej antygenow o. Cząstecz
k i ró żn e anty g en o w o m a ją też w y d a tn ie ró żn ą se
k w en c ję am in o k w asó w „początkow ej” dom eny p o li- p ep ty d u . P o w sta je p y ta n ie , ja k ie są m echanizm y um o żliw iające tego ro d z a ju zachow anie.
B iałko je s t sy n te ty z o w a n e w cytoplazm ie. N ajp ierw ła ń cu c h polip ep ty d o w y p o w sta je w o rganellach zw a
n y ch ryb o so m am i, po tem łań cu ch te n zo staje u zb ro jo n y (np. przez doczepianie g ru p glikozydow ych) w e lem e n ta ch re tik u lu m cytoplazm atycznego i innych p o k rew n y ch o rganellach. W zorcam i, czyli chem iczny
m i cząsteczkam i w yposażonym i w in fo rm ac y jn y kod, w ed łu g k tó reg o a m in o k w asy są w rybosom ach k o le j
no doczepiane, są łań cu ch o w e cząsteczki cy to p lazm a
tycznego m RNA, będące lin e a rn y m i po lim eram i zbu
d o w an y m i z ogniw n u k le o ty d ó w rybozow ych. Z kolei w zorce m R N A p o w sta ją ja k o k o m p le m e n tarn e kopie genów , tj. w zorcow ych odcinków za w a rty c h w geno
m ie ją d ra eu k ario tó w . W zorcowe odcinki genów są ła ń c u c h a m i zb udow anym i z ogniw nukleo ty d ó w des- oksyrybozow ych — DNA. Całość te j drogi syntez moż
n a w g ru b y m uproszczeniu p rzed staw ić poniższym schem atem :
PR O C E S E K S P R E S J I G E N Ó W D L A B IA Ł K A
Ł a ń c u c h w z o r c o w y D N A (g e n ) (u e u k a r io tó w w ją d rz e )
P r o c e s tr a n s k r y p c ji Ł a ń c u c h w z o r c o w y m R N A
(w c y to p la z m ie )
.J, P r o c e s tr a n s la c ji P o l ip e p t y d o w y ł a ń c u c h a m in o k w a s ó w
C ytoplazm a m etacy k liczn y ch try panosom ów isto tn ie z a w iera obfitość cząsteczek pow yższego m RNA. Są one zaw sze specyficznym w zorcem dla p o lip ep ty d u a k tu a ln ie sy n te ty z o w a n ej g likoproteiny. Z araz po za
in fek o w a n iu , m RNA m a sekw encję specyficzną g atu n -
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 211986
kowo, zbudow aną w ed łu g sek w en cji odpow iedniego genu. Z m iana syntezy b ia łk a w ym aga istn ien ia w ge
nom ie w ięcej niż jednego g enu dla ochronnego białka.
Ja k ie są m echanizm y p rze staw ie n ia się syntezy w k o m órce?
G enom k o m ó rk i św idrow ca zaw iera, ja k stw ierdzo
no, około 86 m ilionów nuk leo ty d o w y ch ogniw DNA, czyli tyleż „bp” (base p air, p a r zasad). O gniw a te fo rm u ją łań cu ch y genów d la różnych składników cy- toplazm y. W ykryto, że w zorce dla różnych o chronnych g likoprotein z a jm u ją około 10% pow yższej m asy. S tąd m ożna w yrachow ać, że tego m a te ria łu starczyłoby na se tk i odpow iednich genów . U m uchy tse -tse żaden z tych genów nie b y w a ekspresow any, tj. tra n s k ry - b ow any na m RNA . Z araz po zakażeniu ssak a ek sp resji ulega tylko jed en z nich — znam ienny gatunkow o.
W in fek c ji chronicznej dochodzi do sukcesyw nej e k s
p re sji różnych innych genów , ale zaw sze tylk o je d nego z nich. P rocesy te w y m ag a ją w y b o ru ak tu a ln ie ekspresow anego genu, a w ięc ja k ie jś reg u la cji tr a n s k rypcji.
Z m iany e k sp re sji genów genom u, np. odpow iednio do okresu życia kom órki, są częstym zjaw iskiem , ale sposoby re g u la c ji są jeszcze m ało poznane. W edług jednych za p atry w ań , k o m ó rk a m a ty lk o jeden system e k sp re sji genów danego ro d zaju . W edług innych, ek s
p re sja jednego z genów danego ro d za ju je st zw iązana z p o jaw ieniem się czynników w y łączających (czyli eks- k ludujących) tra n sk ry p c ję innych. Istn ie ją je d n a k spo
strzeżenia w skazujące, że u św idrow ców sp ra w a jest skom plikow ana i zw iązana z n ie k tó ry m i osobliw ościa
m i m etabolizm u pasożyta.
C hrom osom y ją d ra św idrow ców n ie u le g ają k o n densacji w żadnej fazie ich kom órkow ego cyklu. S tąd n ie łatw o u n ich zlokalizow ać geny. D rogą specjalnej elek tro fo rety czn ej te ch n ik i udało się w ykazać, że chro
m osom y św idrow ców są b ardzo różnej w ielkości, tj.
m a ją bardzo ró żn ą długość łań cu ch ó w bp (par nuk leo tydów DNA). Część chrom osom ów je st praw dopodob
nie ta k w ielka, że nie d a ją się u jąć w spom nianą techniką. Istn ie je u św idrow ców ty p chrom osom ów m ających ła ń cu c h około 2000 bp długi. Istn ie ją też ty p y m niejsze, ja k też około 100 „m inichrom osom ów ” o łań cu ch u m ając y m ty lk o po 50 - 150 bp. Nie w szyst
kie są w ięc dość długie dla zakodow ania całości gli
koproteiny. Stw ierdzono, że geny dla różnych gliko
p ro tein ochronnych z n a jd u ją się w chrom osom ach róż
n ych typów . Są one często usadow ione tu ż koło telo - m erów , czyli końców ra m io n chrom osom ów.
E k sp resja genów d la ochronnych glik o p ro tein byw a połączona z d u p lik a c ją genu. G en w yjściow y ulega podw ojeniu, po czym podw ojona kopia zostaje od
tra n sp o rto w a n a i in se rto w a n a w now ym m iejscu ge
nom u, n ajczęściej w okolicy telom erycznej (Van der
29
P loeg i wsp., Celi 37, 1984, 77). T ak więc, obok a k tu aln ie ekspresow anego genu „zasadniczego” (basie co- py), p o ja w ia się w genom ie gen „e k sp resy jn y ” (ex- pression copy) i od niego dopiero kopiow ane są w zo r
ce mRNA. P odw ojenie genów n ie je st osobliwością św idrow ców . Do ich podw ojenia dochodzi w ew olucji w ielu kom órek. Może to prow adzić do tw orzenia się w genom ie gru p pokrew n y ch genów, czyli ich rodzin.
N iekiedy ta k ie pochodne geny, zam iast grom adzić się w grupy, u le g ają tran sp o z y cji do innych m iejsc, n a w et in n y c h chrom osom ów. W ysunięto supozycję, że przeniesienie kopii podw ojonego g enu m a ew olucyjne znaczenie, gdyż u tru d n ia w y m ian ę segm entów po m iędzy pok rew n y m i genam i. E k sp resja podw ojonego genu je s t tylko je d n ą z dróg p o w staw an ia w zorców mRNA u św idrow ców . S tw ierdzono tra n sk ry p c ję także genów „zasadniczych” bez ich kopiow ania.
S w idrow ce pro w ad zą w ięc im m unologiczną w alk ę z organizm em gospodarza. P rzeciw ciała są p ro d u k o w a ne w u stro ja c h kręgow ców . S w idrow ce p ro d u k u ją ró ż
ne ro d zaje b ia łk a ochronnego o różnych cechach a n ty genow ych. T akie p rzeciw ciała ja k białko o ch ro n n e są glikoproteinam i, a w ięc są zdolne do chem icznych od
działyw ań m iędzy kom órkam i. Istn ie ją i dalsze m ię
dzy nim i podobieństw a. S w idrow ce m a ją w genom ie liczny kom plet genów dla ochronnych glikoprotein.
W im m unocytach kręgow ca z n a jd u je m y b ardzo liczne kom plety genów dla różnych k las przeciw ciał. Istn ie nie k o m p letu ta k ic h genów um ożliw ia przystosow anie syntezy przeciw ciała do obcego u stro jo w i antygenu.
K om plet genów dla glik o p ro tein św idrow ca w y d aje się w zględnie p rosty, ja k k o lw iek reg u la cja w yboru genu d la a k tu a ln ie p rodukow anego b iałka je s t ja k dotąd niejasn a, a n a w e t w y d aje się niezależna od w pływ u przeciw ciał gospodarza. K om plet genów dla przeciw ciał je st w genom ie kręgow ca bardzo skom plikow any. Podczas ad a p ta cy jn e g o d o jrzew ania im m u - nocyta dochodzi w jego genom ie do przeszeregow ania genow ych elem entów . P ierw o tn e rozw ojow o „geny em b rio n aln e” u le g ają przebudow ie n a „geny d efin i
ty w n e”. Te dopiero są tran sk ry b o w a n e n a wzorce RNA. Sposób p rzebudow y genom u im m unocyta od b y w a się zależnie od c h a ra k te ru antygenu, tj. od ze- w nątrzu stro jo w eg o czynnika w yzw alającego tw orzenie się przeciw ciał.
Mimo pow yższych różnic, chem iczna b ro ń św idrow ców w y k azu je liczne analogie do chem icznej broni im m unocytów kręgow ców .
P ro f. d r h a b . B o ż y d a r S z a b u n ie w ic z j e s t e m e r y to w a n y m p r o fe s o r e m 1 b. k ie r o w n ik ie m Z a k ła d u F iz j o lo g ii AM w G d a ń sk u .
30 W s z e c h ś w ia t t. 87, n r 211986
ADAM CZA R N EC K I (Toruń)
N E PA L : CZŁOW IEK A P R Z Y R O D A
N ep a l k o ja rz y się z najw yższym i, ow ian y m i leg en dą g ó ram i św ia ta, a ta k że z u k ry ty m i w n ic h b u d d y j
sk im i k la szto ra m i, w k tó ry c h k u lty w u ją c y ta je m n ą w iedzę i filozofię m n isi uczą oceniać z d y sta n su i z życzliw ym p o b ła ża n iem codzienne ludzkie w ysiłki.
M ieszkający tu ludzie p o tra fią zachow ać h a rm o n ijn e w spółżycie z n a tu rą , a ich a s p ira c je nie m a ją c h a
r a k te r u m a teria ln eg o . T en w yim ag in o w an y ob raz N e
p a lu m asow o ściąga tu ry stó w , zw łaszcza m łodych E u ropejczyków , sz u k ają cy c h egzotyki, a jednocześnie sp o k o ju i u k o je n ia . P rz e b y w a ją c w N ep a lu ja k o u cz estn ik stu d e n c k ie j w y p ra w y , zorganizow anej przez K oło N aukow e B iologów U n iw e rsy te tu M ik o łaja K o
p e rn ik a w T o ru n iu , p rze k o n ałe m się je d n ak , że los m ieszkańców tego k r a ju zależy od ciężkiej p ra c y dla z aspokojenia codziennych p otrzeb. M ożna z ca łą p ew n ością pow iedzieć, że n isk i poziom k u ltu ry m a te ria l
n ej, konieczność ciągłej w a lk i o u trz y m a n ie u p ra w n y ch poletek, w y d zie ran y ch górom i ek sp an sy w n ej r o ślinności, czyni tu życie n ie łatw y m .
L udność N ep a lu je st w ogrom nej w iększości r o ln i
cza. K ilk a m ia st położonych w rozległych dolinach, np. K a tm a n d u , P a ta n w dolinie K atm a n d u , sta n o w ią o środki a d m in istra c ji p ań stw o w e j, k u ltu religijnego, ręk o d z ieła i h a n d lu . P rz em y sł dopiero zaczyna po
w sta w a ć. Z budow ano np. zaporę n a rzece T risu li i h y d ro ele k tro w n ię, p o w sta ją też zalążki p rze m y słu przetw órczego. J e d n a k ich sk ro m n a p ro d u k c ja p rz y nosi n iew iele dó b r p rzeciętn em u N epalczykow i.
O grom na w iększość ludzi n iezm iennie z a sp o k a ja po trz e b y m a te ria ln e tym , co ziem ia w ciągu ro k u u ro dzi. A w ięc p ro d u k c ja p ie rw o tn a n etto m usi zapew nić w yżyw ienie i u b ran ie . Domy są tu zb u d o w an e z do
stę p n y c h m a teria łó w , tj. z d re w n a i k a m ie n i łączo
n y ch bez użycia gw oździ i za p raw y m u ra rsk ie j.
L udność zam ieszkuje te re n y od w ysokości ok. 500 m do ok. 4000 m n.p.m . W ty m przed ziale w ysokości m ieszczą się te re n y u p raw n e, p astw isk a oraz te re n y leśne. Ze w zględu n a to, że w ra z z w ysokością k lim a t
u leg a oziębieniu, a coraz b ard z iej stro m e zbocza gór u tr u d n ia ją zdobyw anie ziem i pod up raw ę, w w y ż
szych reg io n a ch w arto ść p ro d u k c ji ro ślin n e j spada, co p o w oduje zm niejszenie sto p n ia zasiedlenia, a ta k że obniżenie d o b ro b y tu ludności. S p ad ek stopy życiow ej w iąże się rów n ież z oddaleniem osad od c e n tró w cy
w ilizacy jn y ch , ja k im i są m iasta. Ze w zględu n a b ra k d róg i szos n ie je d n o k ro tn ie n a w e t k ilk u n a sto k ilo m e
tro w a odległość od m ia sta decy d u je o izolacji osady, k tó ra p rz e sta je być a tra k c y jn a n a w e t dla h an d larzy .
N a n ie w ielk iej p rze strzen i pom iędzy m iasteczkiem T risu li (ryc. 1) u m iejscow ionym ok. 20 k m n a północ od K a tm a n d u a okolicam i L an g T an g u m ogłem p rz e śledzić ca łe s p e k tru m klim atyczne, od k lim a tu su b tro p ik a ln eg o , gdzie p o te n c ja ln ą roślinność stanow i las tro p ik a ln y , poprzez gó rsk i las tro p ik a ln y , la sy iglaste s tre fy a lp e js k ie j aż do zespołu roślinnego ty p u tu n d ry . D uża część tego te re n u w chodzi w sk ła d P a rk u N aro dowego, ale m ało je s t p o w ierzchni z roślinnością p ie r
w o tn ą — n ien aru szo n ą, gdyż w szędzie gdzie tylk o is t
n ie je k u te m u m ożliw ość w chodzą u p ra w y zbóż, głów n ie ry żu , oraz drzew i krzew ów ow ocow ych ta k ic h ja k b a n a n y i c y tru sy . T e o sta tn ie d o sta rc za ją m a n d a r y n e k i pom peli, k tó re są cenne ze w zględu n a dużą z a w arto ść soku.
M im o że śred n ia długość życia (ok. 35 lat) je st k r ó t
k a , lu d n o ść p rz y ra s ta dość sz y b k i. O dbija się to na sposobie ek sp lo atacji g runtów . U p ra w a ziem i je st b ard z o s ta ra n n a i św ietn ie w y k o rz y sty w an e są zasoby w odne. C ały te re n je s t ste ra so w a n y i k ażd a p o w ierz ch n ia te ra s y m oże być, w m ia rę potrzeby, za le
w a n a k ilk u c e n ty m e tro w ą w a rstw ą w ody. P o w ierzch niow y sp ły w w ody oraz w y m y w an ie m a te rii organicz
n e j je s t zatrzy m y w a n e przez le k k ie obw ałow anie te ra s glebą (ryc. 2). T e ra sy w y stę p u ją n ie ty lk o n a t e r e n a c h górzystych, lecz rów n ież w dolinach, gdzie są n ie k ie d y b ard z o rozległe. D zięki różnej pow ierzchni i uro zm aico n em u k sz tałto w i p o le tek te ra so w y ch p o w sta je p ię k n y k ra jo b ra z k u ltu ro w y , pocięty lin iam i o ró żn y m zagęszczeniu i przebiegu.
LongTong Lirung (721.51 Lodowę&_
~Kyang]in (371.21 Ghoro T a b e li ^ '’(3 ?0 7 ° 9
Syobrubensi (11*62!
Dhunche (19661
Thore t1899)
Marigoon (11961J
Betrowali (61*2)i Trisuli Bozar (5:
(21714
Syarpagaon (2580)
Syabru (2118)
(1350) 10km
pKATHM ANOU o PATAN
Ryc. 1. M apka ilu s tru ją c a tra s ę w y p ra w y z K atm a n d u do lodow ców L an g T ang L iru n g
Ryc. 2. F ra g m e n t steraso w an eg o zbocza. N a dolnych te ra sa c h w idoczne je st o bw ałow anie glebą uniem ożli
w iając e spływ wody
W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 211986 31
Ryc. 3. T ypow y w ygląd w iejskiego dom ostw a w N e
p alu z ch a ra k te ry sty c z n y m o tw a rty m frontonem
A czkolw iek technicznie pry m ity w n y , skutecznie działa system kanałów , z k tó ry c h p o b iera się w odę głów nie do zalew an ia pól ryżow ych. W górach w y k o rzy stu je się stru m ie n ie , z k tó ry c h w oda spływ a n a p o letk a w ąsk im i k an a ła m i, a w końcow ych odcinkach w ysuszonym i „łodygam i” bam busów .
W oda, ja k w iadom o, je s t czynnikiem w a r u n k u ją cym p ro d u k cję ro ślin n ą. P rz y jej dostatecznej ilości m ożliw y je st k ilk a k ro tn y w ciągu ro k u zbiór plonów n ie ty lk o w dolinach, lecz rów nież w niższych p a r tiach górskich. P rz y niedoborze w ody osiąga się z a ledw ie jed en zbiór rocznie.
Ź ródłem w ody w ty m k r a ju są opady zw iązane z w ia tra m i m onsunow ym i, k tó re w y stę p u ją od połow y czerw ca do połow y w rześnia. Po tym okresie opady w y stę p u ją stosunkow o rzadko, przy jednoczesnym co
dziennym dużym nasłonecznieniu. K onieczne je st w ięc u trzy m an ie w ysokiej re te n c ji w ody w środow isku.
W y stępujące tu gleby tzn. czerw one i żółte ziem ie m a ją w w ysokim stopniu w ykształconą tę właściw ość.
Proces p o w staw an ia tych gleb je s t n iezm iernie szybki.
T w orzą się głów nie gliny p ow stałe z w ietrzen ia łu p ków. S ilne n aprom ieniow anie, dostatecznie duża w il
gotność i in te n sy w n y w zro st roślin w n ik ając y ch ko rzen iam i w n ajm n ie jsze sp ę k an ia skał, p rzyśpieszają ich erozję. O sto p n iu porow atości tej zw ietrzałej m a te rii św iadczy grzęźnięcie w n ie j stóp, często pow yżej kostek. R etencję w ody w zm aga w dużym stopniu obecność lasów.
W n ajniższych re jo n a c h doliny T risu li p ie rw o tn ą roślinność sta n o w ił la s tro p ik a ln y . Jego fra g m e n ty zachow ały się dziś już tylk o sporadycznie. M ożna je obserw ow ać w ogrodach oraz w p ark ach , gdzie figow ce i e u k a lip tu sy są o b ra sta n e przez epifity, któ ry ch k o n a ry m a ją do 15 cm grubości.
W rejo n a ch w yższych ro śn ie górski las ro doden
dronow y. W jego sk ła d w chodzi głów nie R hododen- dron arborium , R h. b a rb e tu m i Q uercus sem icarpifo- lia. Ś w ia t zw ierząt re p re z e n tu ją : p a n te ra P antera par- dus, rezus Macaca m u la tta , m a ła p an d a A ilu ru s fu l- gens, gó ralk i H yracoidea i cz arn y niedźw iedź h im a
la jsk i S elenarctos thibeta n u s. J e s t to las dobrze p rze
św ietlony, p ełen k w itn ą ce j roślinności zw łaszcza na w iosnę.
W raz ze w zrostem w ysokości las te n u stę p u je drze
w ostanom ig lasty m z sosnam i o ogrom nych szyszkach z g a tu n k u P inus ro x b u rg h ii, P. excelsa, a także z Tsuga dum osa, Picea sm ith ia n a itp.
P o n ad ty m lasem są ju ż ty lk o p astw isk a o różnej zasobności, począw szy od dobrych i w ydajnych, a k o ń cząc n a m ało p ro d u k ty w n y ch . H oduje się tu głów nie jaki.
W arto nadm ienić, że w ra z z w ysokością zm ieniają się nie ty lk o fo rm acje roślinne, lecz także w łaściw o
ści roślin, np. sm ak owoców. B a n an y są sm aczne je śli pochodzą z niższych regionów , zaś w wyższych p a rtia c h są niem al pozbaw ione sm aku.
W góry w zw iązku z ro zw in ię tą hodow lą zaczyna p rzenikać przem ysł. Np. w dolinie L an g T angu S zw aj
carzy zbudow ali fa b ry k ę serów , zaś w S yab ru b en si pow stało z p aństw ow ych fu nduszy gospodarstw o ho
dow lane, dobrze w yposażone w urządzenia i budynki.
O becnie obszar n a tu ra ln e j roślinności, zw łaszcza leśnej, je s t nieduży. W zrost liczby ludności d oprow a
dził do nadm iern eg o odlesienia te re n u . W ko n sek w en cji n a ra s ta problem w ody, pom im o stosunkow o d o b re
go zagospodarow ania cieków . Z atrz y m an ie e k sp lo a ta cji lasów , ja k rów nież ich odbudow a p rz e ra sta m ożli
w ości N epalu. U niem ożliw iają to zarów no w zględy ekonom iczne ja k i b ra k odpow iednich k a d r. N epal n aw ią za ł w ięc w spółpracę z odpow iednim i p lacó w k a
mi nau k o w y m i i p rze d sięb io rstw a m i w A u stralii, zaś w k ra ju stw orzono zaczątki szkolnictw a wyższego (w K atm andu), stopniow o k ształcące poszukiw anych specjalistów . W arto zaznaczyć, że w yższe sto p n ie n a u kow e uzy sk u je się w Indiach, k tó ry c h dorobek n a u k o w y w dziedzinie ro ln ic tw a je st im ponujący.
L udność n epalską, ja k ju ż w spom niano, cechuje bardzo ścisła w ięź z p rzyrodą. F ro n to n y dom ów przez cały dzień i do późnej nocy są o tw a rte (ryc. 3), pod okapam i z n a jd u je się zazw yczaj p alenisko ze stale p o dtrzym yw anym ogniem , n a k tó ry m g otuje się jedze
nie i h e rb a tę . P rzy p alen isk u grom adzą się całe ro dziny, a także ich goście, pro w ad zą długie rozm ow y bądź pozostają w m ilczącej kon tem p lacji. B ra k tu t a kich w y tw orów cyw ilizacji ja k rad io o d b io rn ik i i te le wizory. C iągłe obcow anie z n a tu rą pozw oliło ty m lu dziom lep iej poznać i rozum ieć zjaw isk a przyrodnicze.
M nisi buddyjscy, k tó rz y są elitą in te le k tu a ln ą k ra ju , od d aw n a rozum ieli, np. zw iązek żyw ych organizm ów z ziem ią i je j sk ła d n ik a m i m in eraln y m i. Od w ieków stosow ano tu m in e ra ły ja k o śro d k i lecznicze, co w naszym cyw ilizow anym św iecie uczyniono dopiero w o sta tn im ćw ierćw ieczu. Je d n ak ż e ta tra d y c y jn a w iedza czy raczej filozofia m a pow ażne luki. Np. n i
k ła je s t znajom ość m ik roorganizm ów i ich znaczenia chorobotw órczego. Z najom ość roli higieny p o p ra w iła by w znacznym sto p n iu w a ru n k i życia ludności N e
palu. O dnosi się to szczególnie do m ieszkańców m iast oraz w si położonych w ysoko w górach, gdzie b ra k ziem i zm uszał do bud o w y dom ostw w n ad m iern y m zagęszczeniu. W ta k ic h osiedlach słońce rzadko do
ciera do ciasnych pom ieszczeń m ieszkalnych, n a sk u te k czego łatw o o p an o w u je je wilgoć. S tąd częste są zachorow ania n a płuca. N ieprzestrzeganie czystości przy jedzeniu, przy u jęciach w ody, sp ły w ającej n a j
częściej z ryżow isk, p o w oduje n ag m in n e in f e k c ją je li
tow e, kończące się często śm iercią, gdyż b ra k jest leków.
W ty m ubogim społeczeństw ie olbrzym ią rolę od
gryw a relig ia i je j in sty tu cje. Ś w ięta religijne, zw ane tu ta j festiw alam i, sta n o w ią p rze ry w n ik w m onotonii życia. L udzie grom adzą się w ted y w podniosłym i r a dosnym n a stro ju , sk ła d a ją hołd bogom, tańczą, popi
ja ją ró żn e napoje, w tym ta k że sam ogon, a n iejed n o k ro tn ie n a rk o ty z u ją się. U roczystości przeciąg ają się do późnej nocy.
Religię i filozofię m ieszkańców N epalu c h a ra k te ry zuje w ielkie w spółczucie dla w szystkich żyw ych stw o-
32 W s z e c h ś w ia t, t. 87, n r 211986
r z e ń zarów no ludzi, ja k zw ierząt, co u m a cn ia poczucie łączności z przy ro d ą.
C ałe życie toczy się n a oczach w szystkich, rów nież n e g a ty w n e p rz e ja w y lud zk iej egzystencji są w y sta w io ne n a w id o k publiczny. W szędzie tu w id ać ludzi cho
ry c h , k alek ic h , a ta k że u m ie rają cy c h . Nie są oni u su w a n i do za k ła d ó w zam kniętych. Ich w idok n ie u sta n n ie p rzy p o m in a o doli ludzkiej.
P rz y g lą d a ją c się sto jący m n a niskim szczeblu ro z w o ju m a te ria ln e g o cyw ilizacjom n ależy u św iadom ić
sobie, ja k ie elem e n ty ich życia i p o w iązań z p rzy ro d ą są w a r te zm ian, a co dla d o b ra ogółu n ależy k u lty w ow ać d alej i b ro n ić p rze d zag ład ą i zniszczeniem . P rz ed e w szy stk im trz e b a doceniać i szanow ać w szy st
kie do b ra, k tó re d a je p rzyroda.
D r A d a m C z a r n e c k i j e s t a d iu n k t e m w Z a k ła d z ie E k o lo g ii Z w ie r z ą t I n s t y tu t u B io lo g ii U M K .
S TA N ISŁA W IG N A TO W IC Z (W arszaw a)
FO R E T Y C Z N E PO W IĄ Z A N IA PO M IĘ D Z Y RO ZTO CZAM I
F o re z ja je s t to zw iązek pom iędzy zw ie rzętam i po
le g ają cy n a tym , że osobniki jednego g a tu n k u w yszu
k u ją zw ierzęta innego g a tu n k u i p rzy c zep iają się n a k ró tk i o k res czasu do zew n ętrzn ej p ow ierzchni ich ciała, z a p rz e s ta ją c że ro w a n ia i dalszego ro zw o ju p o st- em b rio n aln eg o (diapauza). F o re z ja je st p ospolitym z ja w isk iem w śró d zw ierząt, a le p rzew ażnie w y stę p u je w g ru p a c h c h a ra k te ry z u ją c y c h się o graniczoną ru c h li
w ością i z a jm u jąc y ch n ag le zm ien iają ce się śro d o w i
ska. W ynikiem forezji je s t ro zp rze strzen ian ie się osob
nik ó w forety czn y ch z m iejsc n ie sp rz y ja ją c y c h im s a m y m lu b ich potom stw u.
S tosunkow o dobrze p oznane są p o w iązan ia fo re -
Roztocze Scutacarus acarorum Goeze przyczepione do odnóży fo rety czn ej deuto n im fy P arasitus fu c o ru m De
G eer z e b ran ej z trz m ie la B om bus sp.
tyczne roztoczy (A ca rin a ) z ow adam i. W raz z n a s ta n ie m n ie sp rz y ja ją c y c h w aru n k ó w , np. gdy w yczerpie się p o k arm , p o w sta ją fo rm y foretyczne roztoczy: h ipo- pusy, fo re ty cz n e d e u to n im fy lu b sam ice. Roztocze te p rzem ieszczają się n a pow ierzchnię su b stra tu , gdzie czynnie p o sz u k u ją sw oich ow adzich przenosicieli. Po w y k ry c iu ow adów szybko p rzy c zep iają się do ich od
nóży, z k tó ry c h często przechodzą n a in n e części ciała gospodarza. O w ady w ra z z przyczepionym i do ich cia
ła roztoczam i u d a ją się do now ych m iejsc bogatych w su b sta n c je pokarm ow e. Po osiągnięciu świeżego su b s tra tu , roztocze opuszczają ow ady w ów czas, gdy w oń now ego podłoża b a rd z iej je przy ciąg a niż zapach nosicieli.
Roztocze m ogą też być p ow iązane foretycznie z in n y m i roztoczam i, należący m i do różnych gru p sy ste m atycznych.
N a la rw a c h , n im fa ch i dojrzały ch osobnikach d r a pieżnych roztoczy z g a tu n k u H ypoaspis acu leifer Can., w yizolow anych z gleby, stw ierdziłem w ystępow anie hipopusów roztocza — ro zk ru szk a korzeniow ego, R h i- zo g ly p h u s echinopus (F. e t R.). Rozm ieszczone one b y ły n a odnóżach II, I II i IV p a ry oraz n a grzbietow ej i b rzu szn ej stro n ie opistosom y nosiciela, przew ażnie w ty ln e j jej części. R ów nież w śró d roztoczy z e b ra
n y ch z żuków le śn y ch G eotrupes silra tic u s Panz. zn a lazłem d eu to n im fy P arasitus coleo p tra to ru m L., n a k tó ry c h w y stę p o w a ły nieliczne h ipopusy H istiostom a fe ro n ia ru m (D ufour). D robne hipopusy o w y m ia ra ch 165 |im X 104 nm b y ły przyczepione za pom ocą p rzy ssaw ek do b rzu sz n ej i g rzbietow ej stro n y opistosom y, bio d ra, k rę ta rz a i sto p y II p a ry odnóży, oraz b iodra i golenie III p a ry odnóży. N ajw ięcej hipopusów o sia
dło n a odnóżach krocznych II p ary . W obu p rz y p a d k ach , hip o p u sy R. echinopus czy H. jeroniarum . nigdy n ie w y stęp o w ały n a I p arz e odnóży gospodarzy. O d
nóża te, noszące liczne n a rz ą d y czuciowe, są w bez
u sta n n y m ru c h u i d o ty k a ją podłoża przez k ró tk i okres czasu, za k ró tk i, ab y do nich m ogły przyczepić się hipopusy. Je śli n a w e t n a nich osiądą, w ów czas są szybko u su w an e przez gospodarzy podczas „czyszcze
n ia się” , c h a rak te ry sty cz n eg o dla w iększości pajęczaków . H ipopusy R. echinopus i H. je ro n ia ru m nie w y k a z u ją w y ra ź n e j specyficzności w sto su n k u do sw oich gospodarzy — nosicieli. Roztocze H. a culeifer um iesz
czone w hodow li m asow ej H. jeroniarum , w k tó re j p o ja w iły się liczne fo rm y fo rety czn e ju ż po k ilk u m in u ta c h nosiły k ilk a — k ilk a n aście hipopusów H. fe - ro n ia ru m . P odobny w y n ik o trzym ano po um ieszczeniu
I. DRZEWA I KRZEW Y pod śniegiem w p a rk u w rocław skim . Fot. W. S tro jn y
JJ. L.EMURKĄTTALęmur catta L. z południowegoMadagaskaru. Fot,W, Strojny