• Nie Znaleziono Wyników

Polsko-pruskie negocjacje w sprawie traktatu handlowego za rządów Rady Nieustającej w latach 1793-1794

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polsko-pruskie negocjacje w sprawie traktatu handlowego za rządów Rady Nieustającej w latach 1793-1794"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ł U K A S Z K Ą D Z IE L A

Polsko-pruskie negocjacje w sprawie traktatu handlowego

za rządów Rady Nieustającej w latach 1793— 1794

Późno rozpoczęte i celowo przewlekane przez dyplomację Fryderyka W ilhel­ m a II rokow ania o polsko-pruski tra k ta t handlow y nie zostały ukończone w czasie sejmu grodzieńskiego 1793 r.1. Zadanie kontynuow ania negocjacji spadło na w yłonioną podczas sejmu R adę N ieustającą, któ ra na pierwszą sesję w W arszawie (a drugą w kolejności po inauguracyjnej, grodzieńskiej) zebrała się

13 grudnia 1793 r.2.

N a pierwszy plan polskiej polityki zagranicznej wysuwały się stosunki z Rosją, na drugim plasow ała się uzależniona od nich kwestia rokow ań handlow ych z Prusam i. W nocie, któ rą kanclerz A ntoni Sułkowski skierował 17 grudnia do Sieversa, Rzeczpospolita dopom inała się o akt formalnej gwarancji dla ustroju grodzieńskiego. D opiero w drugiej części dokum entu daw ano wyraz nadziei na dalsze oparcie, które Polska spodziewała się uzyskać od Rosji w handlow ych negocjacjach z Prusam i3. Im silniej K atarzyna II angażow ała się w utrzym anie państw a polskiego w kształcie z 1793 r., tym większe były szanse — rozum ow ano w Warszawie — na uzyskanie skutecznej pom ocy w stosunkach z Prusam i. W tej sytuacji inicjatywa dalszych rokow ań wyjść m iała ze strony przedstawicieli dw oru berlińskiego.

Tegoż 17 grudnia poseł pruski Ludwig Buchholtz i radca Jan K arol von Dietzenstein przedłożyli Sułkowskiemu Pro memoricP, które stanowiło o d­ powiedź na ostatnią grodzieńską notę bpa Ignacego M assalskiego. Po licznych deklaracjach „otw artości, szczerości i dobrej woli” oraz skargach na nie zauważone — ich zdaniem — przez Polaków dobrow olne zmniejszenie stopy ceł przez Prusy, informowali o odbytych konsultacjach z własnym dworem na tem at

1 Ł. K ą d z i e l a , R o k o w a n ia o p o ls k o -p r u s k i tr a k ta t h a n d lo w y p o d c z a s sejm u g ro d z ie ń sk ie g o

1793 roku , P H t. L X X X , 1989, z. 2, s. 2 7 3 — 299

2 A G A D , tzw . M etry k a L itew sk a [dalej cyt.: tzw . M L ] dz. V II, n r 2 0 3 , s. 8— 14: P r o to k ó ł R a d y N ieu sta ją cej. W . T o k a r z ( W a rsz a w a p r z e d w yb u ch em p o w s ta n ia 1 7 k w ie tn ia 17 9 4 ro k u , K ra k ó w 1911, p a s s im ) k o r z y sta ł z b r u lio n ó w p r o to k o łó w r o z p r o sz o n y c h w M L , d z. IX , n r 17, 18, 22.

3 K o p ię tej n o ty za łą c z y ł J. D e m b o w sk i p rzy liście d o I. P o to c k ie g o , W a rsza w a , 23 sty czn ia 1794, [w:] T ajn a K o resp o n d en cja z W a rsz a w y d o Ig n a ce g o P o to c k ie g o 1792— 1 794, o p ra ć. M . R y m s z y n a i A . Z a h o r s k i , W a rsza w a 1961, s. 312. T e k s t n oty: A G A D , A rc h iw u m P u b lic z n e P o to c k ic h [dalej cyt.: A P P ] nr 194, s. 9 5 8 — 959.

4 A G A D , Z b ó r P o p ie ló w [dalej cyt.: Z b . P o p .] nr 4 0 9 /2 , n. pag.: P ro m e m o ria B u ch h o ltza i D ie tz e n ste in a z 17 g ru d n ia 1793 w jçz. fra n c., k o p ia ; ta m że p o lsk ie tłum . te g o d o k u m en tu .

(3)

żądań przedstawicieli Rzeczypospolitej ujętych w nocie z 20 listopada5. N astęp­ nie przedstawili argum entację, któ ra m iała uzasadniać obstaw anie Berlina przy pierwotnym brzm ieniu V artykułu tra k tatu . Prócz owego w ątku pragm atycz­ nego, próby przekonania, że żadne państw o nie wprowadza ograniczeń wolności handlu, gdyż sprzeciwiałoby się to jego własnym interesom , Buchholtz i Dietzen- stein uderzyli też w struny najbardziej pryncypialne twierdząc, że żądania polskie „przechodzą względy, które każdy N aró d niepodległy względem drugiego równie niepodległego zachować winien” . Ich zdaniem wyrzeczenie się przez króla Prus praw a do zakazywania „exytu zbóż polskich do Państw Jego wprowadzanych y poddanym Jego przedanych” sprzeciwiałoby się praw om najwyższej władzy. Twierdzili, że nawet G dańsk w dobie przynależności do Rzeczypospolitej nie wyrzekł się praw a do zakazywania eksportu zbóż, o ile tylko zapas w mieście m alał poniżej 1800 łasztów. Podkreślali również, że choć prowincje m agdeburska, Starej M archii i Prignitz stanow ią w tym samym stopniu gospodarcze zaplecze H am burga, co Rzeczpospolita — G dańska, to jednak Prusy nie kwestionowały H am burgow i praw a do wstrzym ywania eksportu zbóż w razie ich niedostatku w mieście.

Dem agogia pruskich wywodów polegała na postaw ieniu znaku równości między m iastem , naw et tak potężnym , jak H am burg, a m onarchią H ohenzoller­ nów oraz na sprow adzaniu zagadnienia w swej istocie politycznego do rem edium na ewentualne klęski żywiołowe. Buchholtz i Dietzenstein ani słowem nie wspominali o kompromisowej propozycji Sieversa, który doradzał w traktacie posłużyć się wzorem Rygi. Brak wzmianki o tym rozwiązaniu był rów noznaczny z jego odrzuceniem przez Berlin. Nie chodziło m u bowiem wcale o zapobieżenie ewentualnem u głodowi w G dańsku, czy nawet w całych Prusach, lecz o uzys­ kanie traktatow ej podstaw y do wywierania nacisku na Rzeczpospolitą poprzez wstrzymywanie jej handlu wiślanego.

Buchholtz i Dietzenstein powoływali się jeszcze na względy polityczne, które nakazały Rosji i Prusom „w teraźniejszej epoce” zakazać eksportu zboża do Francji. Perfidnie stwierdzali, iż oba państw a nie spodziewały się „naw et żadnego sprzeciwienia w tym ze strony Polski, chociażby rzec mogła, iż zakaz ten pozbawia ją korzyści z transportów do Francji wyniknąć dla niej m ogących” . Insynuacja była oczywista, a dla Polski, której drugi rozbiór m otyw ow ano krzewieniem się jakobinizm u, szczególnie złowroga. Skoro bowiem Rzeczpo­ spolita pragnie uniemożliwić pruskie zakazy wywozu zboża, to może w istocie pragnie dostarczać żywności Francji potępianej przez całą m onarchistyczną Europę? Dyplom aci konkludowali: „N ie m ożna w ogólności nic stanowić stałego, ani czynić jakow ych zawad w układach, które od okoliczności i w yda­ rzeń nieprzejrzanych zależą, a które jednak są koniecznie potrzebne dla dobra i nawet ocalenia N aro d u ” . O tóż interes Rzeczypospolitej był diam etralnie przeciwny i wymagał, aby jak najwięcej „stanow ić stałego” , a ja k najmniej uzależniać od „okoliczności i wydarzeń nieprzejrzanych” .

Przedstawiciele Prus odrzucili także polskie nalegania w sprawie określenia wysokości cła wywozowego, które zostanie nałożone na polskie zboże przy jego dalszym eksporcie z pruskich m iast nadm orskich za granicę (art. VI). W prawdzie zmienili nieco argum entację twierdząc, że opłaty te „co do form y” nie dotyczą Polski, a „co do istoty” interesom Rzeczypospolitej zagrażałoby zbytnie ich podniesienie, czego Berlin we własnym interesie nie uczyni; jednak końcowa negatywna odpowiedź pozostaw ała bez zmian. Bez skutku pozostały też starania

(4)

P O LSK O - PR U S K IE N E G O C JA C JE H A N D L O W E 1793 — 1794 457

przedstawicieli Polski, aby wynegocjować opłacanie cła w monecie kursującej w Prusach (art.IX). Buchholtz i Dietzenstein odwołali się do swej odpowiedzi z 15 listopada, dorzucając tylko, iż Polakom tym łatwiej przyjdzie opłacać cło w dukatach, że zazwyczaj dokonują kontraktów w tej walucie.

Perspektywa ustępstwa pruskiego zarysowała się natom iast w sprawie zw rotu poprzednio wpłaconego cła wwozowego w przypadku, gdyby kupiec pow racał do Rzeczypospolitej nie sprzedawszy wwiezionych do Prus tow arów (art. III). Z aproponow ana w Pro memoria form uła rezygnowała z wyłączenia od tej zasady zarów no m iast nadm orskich ja k i jarm arków pogranicznych. Zw rot cła uzależniono jedynie od nienaruszalności całości transportu i udowodnienia, że są to te same towary, które poprzednio wwieziono. Z aproponow ana form uła nie zapewniała wprawdzie możliwości zaliczenia cła wwozowego na poczet cła tranzytow ego w przypadku gdyby kupiec, nie sprzedawszy tow arów w Prusach, wybierał się dalej zagranicę, jednak późniejsze uwzględnienie tego postulatu w traktacie, przy b raku wzmianek na ten tem at w kolejnych negocjacjach, przekonuje, że milcząco rozum iano, ich chodzi tu o obie wymienione sytuacje.

K ontrow ersję na tem at liczby lat, które należy brać pod uwagę przy ustalaniu średnich cen służących za podstaw ę do ułożenia taryfy ceł (art. IV), przed­ stawiciele Prus bagatalizowali, obstając przy proponow anym przez siebie sześcioleciu.

W ystąpienie pruskie, utrzym ane w tonie perswazji ustępow ało jedynie w tym punkcie, w którym racja Rzeczypospolitej wydawała się oczywista. We wszy­ stkich pozostałych, przedstawiciele Fryderyka W ilhelma II tw ardo obstawali przy poprzednich w arunkach. W grudniu nie doszło do dalszych dwustronnych konferencji na tem at trak tatu . Sievers 26 grudnia pisał do wicekanclerza Iw ana A. O sterm anna, skarżąc się, że Prusy nie zgadzają się na swobodny wywóz tow arów z Polski. A m basador sądził, że właściwym posunięciem byłaby bezpo­ średnia interwencja K atarzyny II w Berlinie6. Sułkowski zaś przedstawił pruskie Pro memoria na posiedzeniu D epartam entu Spraw Zagranicznych R ady N ieus­ tającej 19 grudnia. Z niepokojem dodał, „iż to pismo, ja k wym iarkować z JP Posła Pruskiego, zdaje się już być ultim atum D w oru Jego w tej mierze”7. D epartam ent uznał, że mimo iż „z opisów praw a m ocnym jest czynić projective układy handlow e” , to jednak ze względu na wagę sprawy trzeba odwołać się do Rady in pleno. Z aproponow ał również, aby do udziału w negocjacjach „przy­ dać” obecnych w W arszawie podskarbich Obojga N arodów i podkanclerza litewskiego, K. K. Platera, a także wezwać na konferencję rosyjskiego am ­ basadora „w celu załatwienia trudności w samymże traktow aniu zachodzić m ogących” . N astępnego dnia ze stanowiskiem pruskim zapoznali się obecni w W arszawie członkowie Rady Nieustającej, zlecając członkom D epartam entu Spraw Zagranicznych oraz w spom nianym m inistrom prowadzenie dalszych negocjacji z Buchholtzem, „porozum iew ając się z JW A m basadorem Rossyjs- kim ”8. D epartam ent w tym czasie składali, obok Sułkowskiego, J. Ankwicz, który był równocześnie m arszałkiem Rady Nieustającej, a także chorąży nadw orny litewski A ntoni Wołłowicz oraz kawaler m altański, W incenty M odze­

6 D . I ł o w a j s k i , S ejm g ro d z ie ń sk i ro k u 1 793. O s ta tn i S ejm R z e c z y p o s p o lite j P o ls k ie j, tłum . M . I w a n o w s k i . P o z n a ń 1872, s. 333.

7 A G A D , tzw . M L , d z. V II, nr 6 8 . s. 8: p r o to k ó ł c z y n n o śc i D e p a r ta m e n tu In teresó w Z a g r a n icz n y c h w R a d zie N ieu sta ją cej, sesja d n . 19 g ru d n ia 1793.

(5)

lewski9. Im też — wraz z W alerianem Tęgoborskim , sekretarzem R ady do spraw zagranicznych — przypadła główna rola w doprow adzeniu rokow ań do końca.

W następnych dniach negocjacje z Buchholtzem zeszły na dalszy plan wobec wrażenia, jakie wywołało odwołanie Sieversa, a później pojawiające się pogłoski o rychłym ostatecznym rozbiorze Rzeczypospolitej10. W takim razie rokow ania stałyby się bezprzedmiotowe, a jedyny atut, którym dysponowano, tj. poparcie rosyjskie, wydawał się zachwiany. Dlatego do negocjacji w rócono dopiero w lutym, po wygaśnięciu pogłosek o rozbiorze i względnym ustabilizow aniu się stosunków z Rosją.

Przerażające te wieści wcale nie powstrzym ały Buchholtza, który znając bardziej propruskie w porów naniu do Sieversa, nastawienie Osipa Igelström a, odbył z nowym posłem rosyjskim kilka konferencji w sprawie tra k tatu h and­ lowego z Polską. W Nowy Rok Igelström rozpoczął rozmowę od przedstawienia oczekiwań K atarzyny II, któ ra spodziewała się, że Fryderyk Wilhelm II zaakceptuje piąty artykuł tra k tatu w wersji, k tóra gw arantow ałaby Rzeczypos­ politej swobodny wywóz i przywóz tow arów przez porty p ru sk ie . Powoływał się przy tym na reskrypt carycy, stanowiący część instrukcji w spraw ach polskich, k tórą otrzym ał. Cesarzowa sugerowała, że zgoda taka stanow iłaby odszkodow a­ nie dla Polski i — w razie odmowy Buchholtza — zapowiadała interwencję wobec posła pruskiego w Petersburgu K. A. G oltza oraz bezpośrednio w Ber­ linie. M im o to Buchholtz odmówił, powołując się na interesy poddanych i na suwerenne praw a króla Prus. Stanowisko swe uzasadnił w m em oriale „zaw iera­ jącym wszystkie racje” , zapewne tożsam ym z Pro memoria z 17 grudnia. W spomniał, że dokum ent ten przekazał Sieversowi, który przesłał go do Petersburga kurierem przy wspomnianej depeszy z 26 grudnia. Przypuszczał, że Pro memoria nie zdołało jeszcze przekonać carycy, lecz należy oczekiwać na taki jego efekt. Igelström był odmiennego zdania i twierdził, że wszystkie doniesienia tracącego łaskę m onarchini Sieversa nie odnosiły od pewnego czasu skutku, toteż raczej spodziewać się należy milczenia Petersburga, czekającego na nowe informacje z Warszawy.

Sztywne stanow isko posła pruskiego skłoniło Igelström a do m ało zręcznej sugestii, aby dyplomaci pruscy przedstawili tak ą modyfikację art. V, która zbliżyłaby stanow iska obu władców. G dy zaś i Buchholtz i Dietzenstein inicjatywę tę pominęli milczeniem, rosyjski generał sam zaproponow ał, aby król pruski oświadczył we wspom nianym artykule, „iż z sympatii dla Polski i dania jej dow odu swej przyjaźni nie w prowadzi zakazu im portu i eksportu zboża z Polski — jedynie w przypadkach jak najbardziej naglących, na przykład powszechnej klęski, albo wojny z wrogiem Prus lub z ich sprzym ierzeńcami” . Igelström odróżniał przy tym zobowiązania do niew prow adzania zakazu im portu i ekspor­ tu od zagw arantow ania praw a stałego wywozu z Polski. Tej ostatniej sprawy

9 T a m ż e , s. 2 i 16, sesje 23 listo p a d a i 17 g ru d n ia 1793. J. N ie ć w b io g r a m ie n ie w sp o m in a 0 u d zia le J. A n k w ic z a w o m a w ia n y c h tu r o k o w a n ia c h (P S B t.I, K r a k ó w 1935, s. 115 n ). N b . A n k w ic z o p u sz c z a ł w iele p o sie d z e ń D e p a r ta m e n tu — p or. tzw . M L , dz. V II, nr 68, p a ssim .

10 W . T o k a r z , o p . c it., s. 19— 2 1, oraz: B u c h h o ltz d o F ry d ery k a W ilh elm a II, W a rsza w a , 8, 18 1 25 sty czn ia 1794, [w:] L. B u c h h o l t z , P o w sta n ie k o śc iu s zk o w sk ie w św ie tle k o re sp o n d e n c ji p o sła

p ru sk ie g o w W a rsza w ie . L is ty L u d w ig a B u ch h o ltza d o F r y d e r y k a W ilh elm a I I ( s ty c z e ń — c ze rw ie c 1 7 9 4 ), z r ę k o p isu p rzeło ży ł, w stęp em i p rzy p isa m i o p a tr z y ł H . K o c ó j , W a rsza w a 1983, s. 3 8 ,4 5 ,4 8 ;

d e C a ch é d o T h u g u ta , tam że , 4 i 8 sty czn ia 1794, [w:] B. d e C a ch é, P o w sta n ie k o śc iu szk o w sk ie

w św ie tle k o re sp o n d e n c ji p o s ła a u stria c k ie g o w W a rsza w ie . L is ty B. de C a c h é do m in istra sp ra w za g ra n ic zn y c h , J . A . T hu gu ta w W iedniu ( s ty c z e ń — w rzesień 17 9 4 r . ) , z ręk o p isu p rz e ło ż y ł, w stęp em

i p rzy p isa m i o p a tr z y ł H . K o c ó j , W a rsza w a 1985, s. 26— 28; J. D e m b o w sk i d o I. P o to c k ie g o , tam że, 28 g ru d n ia 1793 i 1 sty czn ia 1794, [w:] T ajn a k o re sp o d e n c ja , s. 3 02, 304.

(6)

POLSK O - P R U S K IE N E G O C JA C JE H A N D LO W E 1793 — 1794 459

Igelström zobowiązał się nie poruszać, o ile nie otrzym a dodatkow ego polecenia z Petersburga. W ten sposób zarysowano kom prom is, który kosztem polskich interesów handlowych osiągnęły oba m ocarstw a. Buchholtz odwołał się do Berlina, oczekując reakcji na ofertę Igelström a, optymistycznie przewidując, że prędzej lub później dojdzie do zawarcia tra k tatu na dogodnych dla Prus w arunkach11.

5 stycznia rosyjski poseł ponowił nalegania. W spominał, że K atarzyna II nigdy nie zakazywała wywozu tow arów z Polski przez swoje porty, toteż oczekuje podobnej powściągliwości od Fryderyka W ilhelma II. Bucholtz znów odmówił, odwołując się do Pro memoria z 17 grudnia, Igelström zaś ponownie nalegał na znalezienie „rozsądnego wyjścia, korzystnego dla obu stro n ” . P roponow ał „zabezpieczenie sobie zapasów na wypadek wojny albo całkowity brak zboża” powracając w ten sposób do sugestii Sieversa zgłoszonej 18 listopada poprzedniego roku, z któ rą zaznajomił się najpraw dopodobniej za pośrednictwem m em oriału podsum ow ującego dotychczasowe rokow ania, do­ starczonego m u przez stronę polską12. Poseł pruski nadmienił, że w jednym z listów do Berlina już był uczynił wzmiankę w takim um iarkow anym tonie, jednak otwarcie nie odważy się sugerować podobnych ustępstw, gdyż król Prus liczy, iż caryca wycofa się z wysuwanych żądań. W tej sytuacji Igelström zobowiązał się pisać do Petersburga w oparciu o pruski m em oriał, wspom inając również o „pośrednim sform ułow aniu” , które m ogłoby ułatwić porozum ienie. Stosowne pismo miał przygotować radca am basady rosyjskiej A. I. Diwow13. Tymczasem więc obaj przedstawiciele dworów zaborczych w W arszawie, poczyniwszy swym m onarchom mniej lub bardziej zawoalow ane sugestie ustępstw w sprawie artykułu V trak tatu , oczekiwali na reakcje Berlina i Peters­ burga.

Pierwszy przerwał milczenie Buchholtz, który po otrzym aniu reskryptu Fryderyka W ilhelma II z 12 stycznia, oświadczy! Igelströmowi, że żadne ustępstwa strony pruskiej w sprawie artykułu V nie wchodzą w grę, gdyż oznaczałyby związanie sobie rąk wobec własnych poddanych. Istotnie, sfor­ m ułow ania trak tatu , negujące możliwość handlu zamorskiego bez pośrednictw a mieszkańców pruskich m iast portow ych, pozwalały wywieść tak ą konkluzję z żądań Polaków wspartych przez Rosję. Ponadto Buchholtz pow tarzał dotychczasowe stwierdzenia o b rak u zgody na rzekome próby pozbawienia Fryderyka W ilhelma II suwerenności we własnym państw ie14. W rozm owach z Igelströmem poseł pruski d o tarł do rzeczywistej — jego zdaniem — przyczyny, dla której K atarzyna II udziela poparcia polskim postulatom handlowym. Uważał, że zaangażowanie Rosji wynika z konieczności zapewnienia możliwości eksportu tow arów z terenów przyłączonych w drugim rozbiorze Polski przez pruskie porty bałtyckie15. Buchholtz dawał więc do zrozum ienia, że Prusy nie

11 B u c h h o ltz d o F ry d ery k a W ilh elm a II, W arszaw a 2 sty czn ia 1794, [w :]L . B u c h h o l t z , o p . cit., s. 28— 31.

12 A G A D , Z b .P o p . nr 4 0 9 /2 , n. pag.: In fo r m a tio n su r la m arch e d es N é g o c ia tio n s a v ec M r. de B u c h h o ltz E n v o ie d e P russe en présen ce et so u s la m é d ia tio n d e S. E. M r. 1’ A m b a ssa d e u r d e R u ssie p o u r la c o n c lu sio n d ’u n e T raité d e C o m m er ce entre la R ép u b liq u e d e P o lo g n e et la C o u r d e Berlin; tam że , n. p a g ., w ersja p o lsk o języ czn a : I n fo m a c y a о p ro g ressie y sto p n iu N e g o c y a c y i H a n d lo w y c h z JP m B u c h h o ltz e m P o słem P ruskim w c z a sie tra k to w a n ia z N im p o d M e d y a c y ą JW m d e S iew ers A m b a sa d o r a R o ssy isk ie g o .

13 B u c h h o ltz d o F ryd eryk a W ilh elm a 11. W arszaw a, 8 sty czn ia 1794. [w :] L. В u c h h o 11 z, op. cit.. s. 38 n.

14 T e n ż e d o te g o ż , ta m że 25 sty czn ia 1794, [w:] tam że , s. 4 6 n.

(7)

będą sprzeciwiać się eksportowi z Rosji, lecz w sprawie w arunków tra k tatu z Rzecząpospolitą nie ustąpił nawet o krok. W rezultacie Igelström ułożył kolejny, niepomyślny rap ort do Petersburga16, radca Dietzenstein wyjechał z W arszawy, a w rokow aniach nastąpił impas.

W końcu stycznia Igelström otrzym ał nowe instrukcje, z którym i zapoznał Buchholtza. Caryca w liście z 5/16 stycznia podtrzym ywała swe dawniejsze stanowisko, twierdząc, że proponowane ustępstwo wcale nie ograniczy suweren­ nych praw króla Prus, skoro i ona sama rezygnuje z nich na rzecz Polski. N atom iast list z 8/19 stycznia, napisany po zapoznaniu się z dostarczonym do Petersbuga m em oriałem Buchholtza i Dietzensteina z 17 grudnia, zawierać miał stwierdzenie, że w wypadkach wyjątkowych, podobnych do toczonej ówcześnie wojny z Francją, Fryderyk Wilhelm II posiadałby niewątpliwie praw o zakazania swoim poddanym eksportu zboża. W łaśnie ta uwaga carycy bodajże legła u podstaw dalszych kroków Igelströma. K atarzyna II zapow iadała też bezpo­ średnie pertraktacje na ten tem at w Berlinie i nakazyw ała swemu am basadorow i sfinalizowanie rokow ań przed wznowieniem żeglugi.

Impulsywny Igelström usłyszawszy od Buchholtza po raz kolejny niezmienne stanowisko Berlina, nie bez racji zauważył, że w tej sytuacji „byłoby niem oż­ liwością dom agać się wolności h and lu ” . Złorzeczył więc podobno Polakom i swemu poprzednikowi, którzy — jego zdaniem — poruszyli ten problem specjalnie, aby spowodow ać trudności i nakłonili K atarzynę II do podtrzym yw a­ nia ich postulatów . Z przebiegu rozm owy Bucholtz wnioskował, że K atarzyna II żałuje, iż podzielała dotąd polskie poglądy na tem at artykułu V, lecz nie chce zgodzić się na oficjalne dementi w tej sprawie. Uważał on, że stro na pruska powinna nadal zwlekać dla uzyskania korzystniejszych warunków. Słusznie przy tym spostrzegł, że w ten sposób Berlin ponow nie stawiał się na równi z Petersburgiem, który wprawdzie zawarł z Rzecząpospolitą tra k ta t przyjaźni, lecz z rokow aniam i handlowymi wyraźnie zwlekał17.

W początku lutego znaczna część spotkań Igelström a z członkam i Rady Nieustającej, odbywanych — o czym trzeba pam iętać — sposobem dyktatu, była poświęcona traktatow i handlowemu. Praw dopodobnie w ich trakcie Igelström skłonił rozm ówców do zaproponow ania „pośredniego sform ułow ania” , godzą­ cego w jednym artykule praw o króla Prus do zakazyw ania im portu i eksportu tow arów ze swych portów z zapewnieniem, iż prerogatyw y tej wobec artykułów polskich użyje jedynie w wyjątkowych w ypadkach18. Kiedy bowiem Buchholtz spotkał się z J. Ankwiczem i W. Tęgoborskim , ci ostatni oświadczyli, że zamierzają zaproponow ać, by utrzym ać art. V w żądanym przez Prusy brzmieniu, „lecz równocześnie włączyć zdanie, które nie uszczuplając praw suwerenności Prus, winno zabezpieczyć Polsce wolny wywóz zboża przez pruskie porty m orskie” . Poseł pruski poprosił o propozycje na piśmie i wysłał je do Berlina. Uważał, że modyfikacje nie wnoszą nowych elementów w stosunku do postanow ień ujętych w pozostałych artykułach19. Polacy dom agali się ponad to

16 25 sty czn ia B u c h h o ltz p o d a w a ł, że d o Ig e lströ m a o d cz a su n o m in a cji nie przy b y ł ż a d e n kurier. F a k t ten w p e w n y m sto p n iu tłu m a czy n ie z d e c y d o w a n ą p o lity k ę p rzed sta w iciela K a ta r z y n y II. (P or. list. cy t. w przyp. 14).

17 T e n ż e d o te g o ż , ta m że 30 sty czn ia 1794, [w:] ta m że s. 51— 53.

18 Ig e lströ m k ilk a k r o tn ie o św ia d cz a ł, że sam nie m o ż e z a p r o p o n o w a ć te g o ro d za ju m o d y fik a cji. G d y B u ch h o ltz o d m ó w ił, rosyjsk i d y p lo m a ta p o s ta n o w ił sk ło n ić d o tej in icja ty w y sa m y ch P o la k ó w . P or. listy cy t. w p rzyp . 11 i 13.

19 N ie ja sn a — w św ie tle d a lsz e g o p rzeb ieg u w y p a d k ó w — p o z o sta je je d n a k w z m ia n k a B u ch h o ltza , iż m o d y fik a c je n ie d o ty c z ą „ jed y n ie z a g w a r a n to w a n ia p raw i o p ła t h a n d lo w y c h ” . N ie

(8)

P O L S K O -P R U S K IE N E G O C JA C JE H A N D LO W E 1793— 1794 461

debaty nad dwom a artykułam i dotyczącymi podstaw y obliczeń średnich cen przy układzie nowej tyaryfy celnej oraz opłaty cła w dukatach. W tej ostatniej sprawie życzeniem strony polskiej było zagw arantow anie takich samych zasad wnoszenia opłat przez kupców pruskich, co — zdaniem Buchholtza — zostało już dokonane w art. I projektow anego trak tatu . W spom niane dwa punkty „nie posiadają większego znaczenia” , a całość inicjatywy z zupełną pewnością — i chyba słusznie — przypisywał Igelströmowi20.

D o oczekiwanej konferencji doszło 8 lutego 1794 r. w rezydencji Igelström a przy ul. M iodowej21. Poseł rosyjski, deklarując zainteresowanie swej m onarchini pom yślnym dla Polski wynikiem rokow ań, spytał o postulaty Rzeczypospolitej. Kanclerz A. Sułkowski, przypom inając grodzieński etap pertraktacji, dał wyraz przekonaniu, że „przyjaźń i sprawiedliwość” króla Prus oraz wzgląd na interwencję K atarzyny II pozwolą doprow adzić rokow ania do szczęśliwego zakończenia. N astępnie pragnął przystąpić do czytania ultim atum dworu pruskiego, lecz Igelström uznał, że konferencję należy rozpocząć od przypom ­ nienia całego przebiegu negocjacji. W tym celu odczytano ich opis „przez Xcia Imci K anclerza K om m unikow any” , który zasadnie możemy identyfikować z „Inform acyą o progressie...” . Lekturę przerywano przy om aw ianiu tych punktów , w sprawie których strony różniły się opiniami.

Odnośnie artykułu IV Polacy zaproponow ali, aby średnią cenę liczono z dziewięciu, a nie z sześciu lat. Spodziewając się sprzeciwu pruskiego, wystąpili też z now ą propozycją, sugerując aby, skoro trzeba się koniecznie zgodzić na średnią sześcioletnią, do jej obliczania nie wliczyć cen z ostatnich trzech lat, obciążonych wzrostem wywołanym przez wojnę. O ferta polska okazała się zbędną, gdyż Buchholtz zgodził się wziąć żądanie to ad referendum. Omawianie artykułu V rozpoczęto od przypom nienia polskiej propozycji, aby uzupełnić go w arunkiem „zapobiegającym arbitralnem u zabranianiu exportacji produktów polskich” . Buchholtz powtórzył argum enty wysunięte już w Pro memoria z 17 grudnia, w końcu jednak stwierdził, że Polska „bez żadnego w tej mierze ubliżenia” może dom agać się zapewnienia wolnego eksportu swych tow arów za granicę. W tym momencie, zgodnie z wcześniejszą um ow ą z Buchholtzem i Igelströmem, Ankwicz zaproponow ał „odm ianę drugiej części” artykułu, któ ra zezwalała na „w olną im portację i exportacjç produktów polskich i litewskich we wszystkich m iastach nadm orskich państw — — [króla pruskiego — Ł.K.], zachowując praw a portow e tychże m iast” .

zn a ją c o r y g in a łu relacji B u ch h o ltza i ó w c z e sn y c h p ro p o zy cji A n k w ic z a i T ę g o b o r sk ie g o , nie p o tr a fim y k w estii ob jaśn ić.

20 B u c h h o ltz d o F ryd eryk a W ilh elm a II, W arszaw a, 5 lu te g o 1794, [w :] L. B u c h h o l t z , op. cit., s. 54 n. W c y to w a n y m w y d a w n ictw ie n a jp ra w d o p o d o b n iej b led n ie p r z e tłu m a c z o n o fragm ent d o ty c z ą c y o b lic z a n ia średniej cen y a r ty k u łó w d la u ło ż e n ia taryfy celnej. Z m a te r ia łó w k rajow ych w y n ik a , że p rzed sta w iciele R zec zy p o sp o litej o b sta w a li przy średniej z 15. a później 9. p o d cza s gdy d y p lo m a c i pruscy m ó w ili o trzech lub sześciu latach . S k o ro tru d n o p rzyp u szczać, że B u ch h o ltz p o m y lił się w tak w ażnej spraw ie, trzeba z a ło ż y ć b łąd tłum acza.

21 A G A D , Z b . P o p . nr 4 0 9 /2 , n. pag: J o u rn a l d e la C o n féren ce d u D é p a r te m e n t d es A ffa ire s étran gères et d es p e r so n n e s d u M in istère y a d jo in tes p ar le C o n se il P erm a n en t, a v e c M o n sie u r d e B u c h h o ltz , E n v o y é E xtraord in aire et M in istre P lé n ip o ten tia ire d e S a M té le R o i d e P ru sse, en p résen ce et d a n s la m a iso n de S o n E x c elle n c e M o n sie u r le B a ro n d ’Ig e lstrô m G én éra l en C h e f et M in istre P lé n ip o te n tia ir e de Sa M te flm p e r a tr ic e de to u te s les R u ssies, le 8 F évrier 1794, z p o d p isa m i B u c h h o ltz a , D ie tz e n ste in a i Ig e lströ m a . T a m ż e , n. p a g , n ie d a to w a n y , lecz je d n o b r z m ią c y P r o to k ó ł K o n fe r e n c y i D ep a r ta m e n tu ... C h a ra k tery sty czn e, że ro k o w a n ia te nie zn a la z ły ża d n e g o o d z w ie r c ie d ­ len ia w u rzęd o w y m p r o to k ó le D e p a r ta m e n tu In teresó w Z a g r a n icz n y c h R a d y N ieu sta ją cej ( A G A D , tzw . M L , dz. V II, nr 68, passim ). Z te g o też za p ew n e p o w o d u o o m a w ia n y c h r o k o w a n ia c h J. D e m b o w s k i d o n o sił I. P o to c k ie m u za led w ie raz i to p o s t f a c tu m { J. D e m b o w sk i d o I. P o to c k ie g o , W a rsza w a 9 k w ietn ia 1794, [w:] T ajn a k o re sp o n d en cja , s. 332).

(9)

W popraw ce tej Buchholtz znalazł „wyrazy lepiej um iarkow ane ja k w p ro p o ­ zycjach, które m u w G rodnie podaw ane były” i podjął się przesłania jej do Berlina w nadziei akceptacji. Z kolei Igelström przebiegle spytał o zgodę wszystkich polskich deputow anych na zmiany proponow ane przez Ankwicza. Twierdził, że chce donieść carycy o jednom yślnym stanowisku polskich władz. W rzeczywistości zależało mu zapewne na uniknięciu późniejszych sprzeciwów ze strony Rzeczypospolitej, zwłaszcza, że praw dopodobnie już wówczas wiedział 0 dalszych m odyfikacjach tego artykułu, zamierzonych przez Buchholtza. Polscy negocjatorzy bez w yjątku poparli propozycje Ankwicza, zapewniając, że również R ada N ieustająca „ją znajdzie d ogodną” i prosząc posła rosyjskiego o wyjed­ nanie dla niej poparcia dworu petersburskiego.

Koszty pozornego ustępstwa pruskiego strona polska poniosła przy om aw ia­ niu VI artykułu projektu. Przedstawiciele Rzeczypospolitej dom agali się, aby objąć gwarancją traktatow ą również wysokość cła opłacanego przy wywozie z portów pruskich towarów dostarczonych do nich z terenów Polski i Litwy. 1 w tej sprawie Buchholtz powtórzył kontrargum enty z Pro memoria z 17 grudnia, a deputow ani „odstąpili proponow anego w arunku i przestali na takim opisie artykułu pom ienionego, jak w ultim atum JPa Posła Pruskiego znajduje się” . R okow ania nad IX artykułem tra k tatu zakończyły się zapewnieniem wzajemności opłaty cła w dukatach ze strony kupców pruskich. N iedokładny w tym miejscu protokół pozwala sądzić, iż polscy negocjatorzy próbow ali w tej sprawie uzyskać coś więcej (najpraw dopodobniej zgodę na opłacanie cła w monecie kraju, w którym je uiszczano), jedn ak wobec sprzeciwu pruskiego pozostali przy formule, która — zdaniem Buchholtza — i tak wynikała z pozostałych artykułów. D odatkow a klauzula ta nie oznaczała bynajmniej realizacji polskich postulatów . Konferencję zakończono zapowiedzią wysłania kurierów do obu dworów. Po powrocie kurierów negocjacje miały być kon­ tynuowane.

D obrze zazwyczaj poinform ow any saski dyplom ata Jan Jakub Patz po konferencji z 8 lutego notował, że negocjacje są poważnie zaaw ansow ane i wkrótce zostaną zakończone. Powołując się na biskupa kujawskiego Józefa Rybińskiego, dodaw ał jednak, że niewiele należy się po nich spodziewać i zapowiadał, że polscy negocjatorzy będą odwlekać finalizowanie układu22.

W trzy dni po konferencji kanclerz Sułkowski poinform ow ał króla i Radę N ieustającą o wznowieniu rokow ań. Naiwnie zapewniał o „przychylnej za interessem Rzeczypospolitej usilności” carowej i jej posła w W arszawie23. Nie znamy kom entarzy, którym i Buchholtz opatrzył relację z konferencji z P olaka­ mi, przesłaną do Berlina24. Z późniejszej korespondencji m ożna wnosić, że nawet tak nieznaczne ustępstwa wzbudziły sprzeciw w Berlinie25. W W arszawie

22 P a tz d o L o ssa , W arszaw a, 12 lu te g o 1794, [w:] J. J. P a t z, Z okien a m b a sa d y sa sk ie j. W a rsza w a

1794 ro k u w św ie tle re la c ji d y p lo m a ty c z n y c h p rz e d s ta w ic ie la S a k so n ii w P o lsce, w y d . Z . L i b i s z o w s -

k a i H . K o c ó j , W a rsza w a 1969, s. 27.

23 A G A D , tzw . M L , dz.VTI, nr 2 03, s. 172 n.: P r o to k ó ł R a d y N ieu sta ją cej, sesja z 11 lu te g o 1794. 24 W y d a w c a k o resp o n d en cji p o m in ą ł list w y sła n y m ięd zy 5 a 19 lu te g o 1794. zaw ierającą „ ro zw lek łe sp ek u la cje na tem a t trak tatu h a n d lo w e g o p o lsk o -p r u sk ie g o ” — H . K o c ó j , W stęp , [w :] L. B u c h h o l t z , o p . cit., s. 17.

25 B u c h h o ltz pisał: „ m in iste rstw o p o lsk ie , ja k i b a ro n Ig e lströ m za p ew n ia ją , iż o sta tn ie u zu p ełn ien ie d o a rty k u łu 5 n ig d y nie b ęd zie sta n o w iło p r z e sz k o d y d la W aszej W y so k o śc i w ek sp o rc ie z b o ż a z p o r tó w m o rsk ich . J eg o b rzm ien ie nie m o ż e w sp o s ó b o b o w ią z u ją c y w p ły w a ć n a p o stę p o w a n ie W aszej W y so k o ś c i. P raw d ą je st to , że w c a ły m tra k ta cie n ig d zie n ie b y ło w z m ia n k i, iż W a sz a W y so k o ść m o ż e za b r o n ić ek sp o rtu i b ęd zie się d o n ie g o m u sia ł sto so w a ć , n a w et g d y b y b y ł dla N ie g o n iek o rzy stn y . Jestem p rzek o n a n y , że m in iste r S tru en see przek aże m in istr o w i W aszej W y so k o ś c i p ism o , k tó r e w y ja śn i d o sta te c z n ie isto tę tej sp ra w y ” (B u c h h o ltz d o F ry d ery k a W ilh

(10)

el-P O L S K O -el-P R U S K IE N E G O C JA C JE H A N D LO W E 1793— 1794 463

dyplom aci państw zaborczych oczekiwali na dyspozycje z obu stolic, tymczasem kontaktując się w innych sprawach, m.in. upadłych banków 26. D opiero między 13 a 15 m arca Buchholtz otrzym ał z Berlina wystawioną 1 t.m. now ą instrukcję, dotyczącą pożądanego brzm ienia V artykułu traktatu. Poseł pruski obiecywał sobie zakończyć rokow ania w ciągu tygodnia27, lecz sprawy uległy dalszej zwłoce i dopiero po otrzym aniu reskryptów Fryderyka W ilhelma II z 12 i 15 m arca28, w końcu tego miesiąca Buchholtzowi udało się doprow adzić do ponownej konferencji z polskimi negocjatoram i.

Finalizowanie rokow ań zbiegło się z początkiem insurekcji, 12 m arca wystąpił bowiem w Ostrołęce A. M adaliński29, a 24 t.m. w K rakow ie — T. Kościuszko. Niezależnie od tego, czy oba wydarzenia traktow ano w W arszawie jak o początek ogólnopolskiego pow stania (w odniesieniu do posunięć M adalińs- kiego jest to spornej30, czy początkow o postrzegano je rozłącznie — osłabiały one przetargow ą pozycję Rzeczypospolitej. M arsz M adalińskiego oznaczał bowiem pogwałcenie granicy pruskiej i spowodował długie pasm o skarg i nacisków Buchholtza, którym chętnie wtórow ał Igelström, m ający za złe zbyt łagodne traktow anie „buntow ników ” . D opraw dy, trudno sobie wyobrazić gorszy m om ent dla dobijania targu z pruskim partnerem ...

O statnia konferencja odbyła się 31 m arca w rezydencji Igelström a. Ze strony pruskiej uczestniczyli Buchholtz i Dietzenstein31. Odczytano p roto kó ł poprze­ dniego posiedzenia, po czym Igelström odwołał się do nowych instrukcji posła pruskiego, wystawionych w odpowiedzi na żądania Polaków i punkty, które Buchholtz wziął ad referendum. Buchholtz kwieciście rozwiódł się o dobrych zam iarach swego m onarchy, inform ując o przyjęciu polskich życzeń odnośnie artykułów IV i IX trak tatu . Oznaczało to zgodę na opracow anie nowej taryfy celnej na podstaw ie danych z ostatnich dziewięciu lat oraz przyzwolenie na podobne ja k w Prusach ściąganie przez Rzeczpospolitą cła w d ukatach liczonych po 2 talary i 18 groszy. Gdy jed n ak przyszło do najbardziej spornego artykułu V, Buchholtz stwierdził, że wprawdzie jego m onarcha akceptuje popraw kę Ank- wicza, jednak żąda uzupełnienia jej słowami: „chybaby bardzo nagłe okoliczno­ ści wskazywały potrzebę zabronienia takowych exportacji” . Jeśli rzeczywiście — jak przypuszczamy — w Berlinie obaw iano się, że popraw ka Ankwicza może być interpretow ana jak o wyjątek od wcześniej zapisanej, ogólnej klauzuli, w ten

m a II, W a rsza w a , 26 lu te g o 1794, [w:] L. B u c h h o l t z , o p . c it., s. 60). S ą d zić m o ż n a , że p o w o d e m o b a w d w o r u p ru sk ieg o b y ło w p ro w a d zen ie gw aran cji w o ln e g o e k sp o r tu i im p o r tu p o lsk ie g o , m im o że są sied n ie zd a n ie te g o sa m eg o a rty k u łu z a p e w n ia ło ad m in istracji P rus p r a w o d e c y d o w a n ia 0 za k a z ie w y w o z u i p rzy w o zu p o sz c z e g ó ln y c h to w a r ó w . W Berlinie m o g ła się jed n a k zro d zić w ą tp liw o ś ć , c z y p o p r a w k a A n k w icza n ie b ęd zie in te rp reto w a n a ja k o w yjątek o d o g ó ln ej regu ły za p r o p o n o w a n e j p rzez d w ó r p ru sk i. P ó źn ie jsze d o d a tk i B u c h h o ltz a d o o m a w ia n e g o p rojek tu zd ają się p o tw ie r d z a ć to p rzy p u szczen ie.

26 B u c h h o ltz d o F ryd eryk a W ilh ela ja II, W a rsza w a 19 lu te g o 1794 i 3 m a rca t. r., [w:] L. B u c h h o l t z , o p . c it., s. 58, 66.

27 T e n ż e d o te g o ż , tam że , 15 m arca 1794, [w:] ta m że , s. 70. 28 T e n ż e d o te g o ż , tam że , 25 m arca 1794, [w:j ta m że , s. 85.

29 W . T o k a r z , M a r s z M a d a liń sk ie g o , [w:] t e n ż e , R o z p r a w y i s z k ic e , o p ra ć. S. H e r b s t , t.II:

M ilita r ia , W a rsza w a 1959, s.1 4 6 n. C ie k a w ą p ró b ę in terpretacji p o ru sze n ia M a d a liń sk ie g o oraz

reakcji n a n ie k r ó la i w ła d z w a rsza w sk ich , p rzy n o si a rty k u ł Z. G ó r a l s k i e g o , P o lity c z n e a s p e k ty

1 p r o b le m y m a rszu M a d a liń sk ie g o , [w:] Z w y c ię s tw o c z y k lę sk a ? W 190 ró żn icę p o w s ta n ia k o śc iu s zk o w s­ k ie g o , red. H . K o c ó j , „ P race N a u k o w e U n iw e r sy te tu Ś lą sk ie g o w K a to w ic a c h ” nr 599, K a to w ic e

1984, s. 37— 48.

30 P or. u w a g i W . T o k a r z a , W a rsza w a p r z e d w ybuchem , s. 145— 148.

31 A G A D , Z b . P o p . nr 4 0 9 /2 , n. pag.: Jou rn al d e la C o n féren ce d u D é p a r te m e n t d es A ffa ire s étra n g ères... 31 m arca 1794, z p o d p is a m i B u c h h o ltz a , D ie tz e n ste in a i Ig elströ m a ; ta m że , n. p a g ., p o lsk ie tłu m a czen ie te g o d o k u m en tu : P r o to k ó ł K o n fe r e n c y i D e p a r ta m e n tu ...

(11)

sposób zabezpieczano się przed tak ą ewentualnością. Posłużono się dokładnie tak ą sam ą m etodą: dodatek, którego zażądał Buchholtz, pozwalał zawieszać moc wcześniejszego, szerszego przepisu, zaproponow anego przez m arszałka Rady Nieustającej. W ostatecznym rachunku przy królu Prus pozostaw ała prerogatyw a wstrzymywania polskiego eksportu.

Uzasadniając stanowisko swego dw oru, poseł pruski powoływał znane już nam przykłady sytuacji nadzwyczajnych: aktualnej wojny z Francją, ew entual­ nych przyszłych wojen toczonych przez Prusy lub przez sprzymierzone z nimi m ocarstw a, przypadek głodu w Prusach. W szystkie one — twierdził — wym aga­ ją zachow ania w pruskich rękach wspom nianego praw a zakazu. Kiedy jednak przyszło do form ułow ania dodatku, Buchholtz nie myślał wcale o szczegółowym opisaniu tych wyjątkowych okoliczności, lecz podał przytoczoną form ułę ogólną. Pogląd jego poparł Igelström przyznając nie tylko, że opisane wypadki uzasadniają wprowadzenie zakazu wywozu, lecz również, iż „tru d n o by je wszystkie w traktacie wyszczególniać” . W ten sposób sprawa została przesądzo­ na.

W prawdzie Ankwicz, z satysfakcją witając przyjęcie przez Berlin swej dawniejszej propozycji, zwrócił się o dodanie do art. V następnej klauzuli, ażeby o zakazach w prowadzanych w wyjątkowych w ypadkach przez króla Prus władze polskie były zawczasu informowane. Słusznie dowodził, że bez tego uzupełnienia dodatek zaproponow any przez Buchholtza „wystawiałby na niepewność wszy­ stkich obywatelów p rodukta swe spławiających i zrażałby ich spekulacje przez obawę, aby przybywszy do portów pruskich nie znaleźli tam zakazu exportacji” . Najważniejsze było, że Ankwicz tym samym przystawał na wprowadzenie popraw ki pruskiej do tekstu trak tatu . Buchholtz usiłował utrącić ostatni wniosek polski sugerując, że wobec „względności, k tórą dwór jego okazał” , strona polska pow inna pozostać przy zaaprobow anej w Berlinie wersji artykułu V. Igelström i polscy negocjatorzy zwrócili m u uwagę, że w interesie Prus leży, aby Polacy bez obaw spławiali swe tow ary do Bałtyku, Buchholtz wycofał się więc, przystając na obowiązek wcześniejszego pow iadam iania władz Rzeczypos­ politej o ewentualnych zakazach.

Ustępstwo nie było bezinteresowne, gdyż zaraz potem pruski dyplom ata wystąpił z wnioskiem o uzupełnienie uzgodnionego wcześniej artykułu III o klauzulę na mocy której Rzeczpospolita rezygnowała z praw a rewidowania na kom orze w Połądze handlu tranzytow ego z Prus do Rosji i na odwrót. Buchholtz nalegał, aby personel wspomnianej kom ory poprzestaw ał na uznaw aniu de­ klaracji i weryfikacji dokonanej w jednym z państw zaborczych. W protokóle konferencji brak wzmianek o próbach polemiki z tym nowym żądaniem pruskim . Albo więc z protokołu usunięto wypowiedzi krytyczne, albo i ten punkt był wcześniej uzgodniony, albo wreszcie przedstawiciele Rzeczypospolitej zanie­ chali wszelkiego o poru wobec żądań pruskich. Zanotow ano bowiem: „JW Pełnomocnicy polscy nie upatrując w tym urządzeniu żadnego uszkodzenia dla Skarbu Rzeczypospolitej, chcieli mieć tylko dodany w arunek w słowach: „iż tylko w przypadku gruntow nego podejrzenia o defraudacje, rewizja takow a w Połądze czynić się będzie” .

Jakkolw iek by interpretow ać niniejszy dodatek do artykułu III, trudn o podzielić optymizm polskich negocjatorów. Rezygnacja z możliwości weryfika­ cji deklaracji celnych, składanych przez kupców prowadzących handel między Rosją a Prusam i, stanowiła zachętę do zaniżania wartości przewożonych przez Połągę tow arów i m usiała się niekorzystnie odbić na dochodach Rzeczypos­ politej z cła tranzytow ego. Uzupełnienie wprow adzone przez Polaków do tego

(12)

PO L SK O -PR U S K IE N E G O C JA C JE H A N D LO W E 1793— 1794 465

artykułu z pozoru nawiązywało do dyskutow anego jeszcze w G rodnie zakazu rewidowania polskich transportów handlowych wewnątrz terytorium Prus. Tam również rewizje dopuszczano w razie „gruntow nego podejrzenia o defraudację” . Różnica polegała na tym, że podczas sejmu sprzeciwiano się pow tórnym kontrolom na terytorium państw a pruskiego, po odbyciu norm alnych form alno­ ści w kom orach pogranicznych. Obecnie Rzeczpospolita m iała zrzec się w ogóle jakiejkolwiek kontroli nad handelm prusko-rosyjskim , o ile tylko transporty byłyby opatrzone pieczęciami jednego z m ocarstw. W ten sposób Polska i Litwa wyzbywały się kolejnego atrybutu suwerenności państwowej.

Konferencja zakończyła się stwierdzeniem, że „wszystkie zachodzące tru d ­

ności zobopólnie załatwione zostały” . Polacy mieli zdać sprawę z rokow ań

królowi i Radzie Nieustającej, a po ich akceptacji powiadom ić o terminie podpisania traktatu. Buchholtz, raportując o swoich dokonaniach, stwierdzał, że artykuł V został przyjęty w brzm ieniu, jakiego życzył sobie Berlin; nie będzie on w żadnym razie uciążliwy dla Prus. Chwalił się również wprowadzeniem do d atk u o tranzycie przez Połągę32. N atom iast negocjatorzy polscy 4 kwietnia złożyli spraw ozdanie z obu konferencji na plenum Rady Nieustającej33. Sułkow­ ski — ja k poprzednio — podkreślił przychylne pośrednictwo posła rosyjskiego i gorliwą pracow itość polskich pełnom ocników , a następnie, nie chcąc trudzić zebranych odczytywaniem protokółów konferencji, przedstawił uzgodniony tekst tra k tatu handlowego. P rotokół nie notuje reakcji zebranych. W iadom o tylko, że w sprawie podpisania „JK M ć PMiłł. w ojcowskiej o dobro K raju troskliwości, trudność oświadczył” .

Stanisław A ugust zażądał, aby w V i VI artykule tra k tatu oznaczony był ściśle term in, przed którym musi zostać ogłoszone, czy eksport tow arów przez porty pruskie jest dozwolony, czy zakazany. Proklam acje te należałoby wydawać przed m arcem , tj. przed początkiem spławu rzecznego. W odniesieniu do artykułu V III król dom agał się niewielkiego dodatku, który gw arantow ałby, że opłaty roczne od statków będą utrzym ane na poziomie określonym w dotych­ czasowych staw kach nie tylko w Prusach, lecz również w Rzeczypospolitej, gdzie mieli je opłacać kupcy pruscy. A rtykuł następny m onarcha życzył sobie uzpełnić w taki sposób, aby stało się jasne, że kurs d u k ata obowiązujący na kom orach pruskich, m a być stosowany przy opłacie cła w Rzeczypospolitej przez kupców pruskich. W ynosić on miał — jak pam iętam y — dwa talary i 18 „dobrych” groszy za dukata. Stanisław A ugust pragnął też, aby jaśniej zostały opisane miejsca, w których m ożna ustanow ić konsulów oraz ich prerogatyw y (art. X), a także zgłosił wątpliwości co do art. X II, poświęconego handlowi solą. D om agał się wyjaśnień ze strony Komisji Skarbowych na tem at „gatunku, wagi p ro d u k ­ tów i opłaty od nich” . Nalegał również na zastosowanie zawartych w tym punkcie postanow ień nie tylko do Wisły, lecz do ogółu polskich rzek. W od ­ niesieniu do ostatniego artykułu trak tatu król żądał wyraźnego wpisania dwuprocentowej stopy wzajemnie pobieranego cła oraz zastąpienia wzmianki o konwencji z 1775 r. wspomnieniem o taryfie z tegoż roku. W ten sposób m onarcha pragnął uniemożliwić ewentualne odwoływanie się Berlina do tra k ­ tatu handlowego zawartego po I rozbiorze.

Popraw ki Stanisława A ugusta miały dwojaki charakter. Z jednej strony zmierzały do uniknięcia niejasnych sform ułowań, które w traktacie między­

32 B u c h h o ltz d o F ry d ery k a W ilh elm a II, W a rsza w a 2 k w ietn ia 1794, [w:] L. B u c h h o l t z , o p . c it., s. 9 5 n.

(13)

narodow ym mogły dać początek odm iennym interpretacjom . D ruga grupa korekt, to żądania wyraźnie zmierzające do polepszenia w arunków traktatu . Związany ustawodawstwem sejmu 1793 roku, które znacznie ograniczyło jego prerogatywy, m onarcha nie mógł w prost zakwestionować wyników rokow ań przeprow adzonych przez D epartam ent Interesów Zagranicznych Rady N ieus­ tającej. M ógł natom iast wskazać luki i niejasności w wynegocjowanym traktacie, zachęcając pełnom ocników Rzeczypospolitej do ponowienia targów z Buchholt- zem. Przypuszczać również można, że zam iarem Stanisława A ugusta było odwleczenie ostatecznych decyzji do czasu wyjaśnienia się sytuacji w kraju34.

Królewskie popraw ki ściągnęły na m onarchę burzę ze strony Igelström a35. W następnych dniach doszło do „konfidencjonalnych konferencji” polskich negocjatorów z Buchholtzem. N a plenum Rady Nieustającej 7 kwietnia kanclerz stwierdził, że poseł pruski przychylił się do niektórych postulatów a inne odrzucił36. Nie znamy przebiegu tych rokow ań37. Z porów nania uwag króla z ostateczną wersją trak tatu wynika, iż poseł pruski przystał na zmiany w artykułach V III, IX, X III, natom iast odmówił korekt w artykułach V, VI, X, XII. Podział ten dość dokładnie pokryw a się z w prowadzonym powyżej rozróżnieniem królewskich postulatów i prowadzi do wniosku, że Buchholtz akceptował zmiany o charakterze porządkow ym i form alnym , a sprzeciwiał się m odyfikacjom merytorycznym.

Podczas tej samej sesji Rady Nieustającej „wynikała kwestia czy k on ­ kludować tra k ta t handlowy, czy obstaw ać przy dalszej onego negocjacji, końcem uzyskania dostateczniejszych w nim, na rzecz Polski, opisów, mianowicie względem defluitacji” . Dalej w protokole zapisano: „W ystawione niebezpieczeń­ stwa nieskończenia tej negocjacji, ile w teraźniejszych okolicznościach, poparte radą JW M inistra Rossyjskiego, w w idokach do ocalenia kraju dążących, determ inowały wolę N P ana i Rady przychylenia się do trak tatu handlow ego” . Tym samym decyzja zapadła, Sułkowski wniósł o wyznaczenie osób, m ających podpisać tra k ta t i o przyjęcie dla nich pełnom ocnictwa. Staniasław A ugust znów odłożył decyzję do następnej sesji Rady, polecając D epartam entow i Skar­ bowemu porozum ieć się z Komisją Skarbow ą w sprawie wyznaczenia jednego z jej członków i dwóch oficjalistów dla ułożenia przyszłej taryfy celnej. W ydaje się, że i ten wniosek mógł mieć na celu zyskanie na czasie.

N astępnego dnia uchwalono pełnom ocnictwo do podpisania trak tatu , delegując do tej czynności A. Sułkowskiego, J. Ankwicza, A. W ołłowicza i W. M odzelewskiego, a także postanow iono, że ułożeniem taryfy celnej ze strony polskiej zajm ą się kom isarz Skarbu K oronnego M ikołaj Wolski oraz Józef Wichliński i Ludwik Becu38. 9 kwietnia tra k ta t podpisano, a 18 t.m. wyjątkowo spiesznie, król Prus układ ten ratyfikował39. W W arszawie drugi już dzień trw ała insurekcja.

34 T a k in te rp reto w a ł in tw erw en cję k r ó le w sk ą p o s e ł p ruski — p or. B u c h h o ltz d o F ry d ery k a W ilh elm a II, W a rsza w a 7 k w ietn ia 1794, [w:] L. B u c h h o l t z , o p . c it., s. 103.

35 T a m ż e , o ra z ten że d o teg o ż, ta m że 9 k w ietn ia 1794, [w:] ta m że , s. 111.

36 A G A D , tzw . M L , dz. V II, nr 20 3 , s. 344: P r o to k ó ł R a d y N ieu sta ją cej, sesja z 7 k w ie tn ia 1794. 37 T a m że w sp o m in a się, że p r o to k ó ł z k on feren cji z B u c h h o ltz e m zn ajdu je się w D e p a r ta m e n c ie In teresów Z a g r a n icz n y c h . N ie u d a ło m i się g o o d n a leźć.

38 A G A D , tzw . M L , dz. V II, nr 2 03, s. 348: P r o to k ó ł R a d y N ieu sta ją cej, sesja z 9 k w ietn ia 1794. E k strak t rezolucji R a d y w tej sp raw ie z a c h o w a ł się w p ap iera ch M . W o lsk ie g o — B P o l. P aryż, rkps 31, s. 6 3 5 — 6 36. P or. S. K o ś c i a l k o w s k i , Bécu Jan (? ) L u d w ik , [w:] P S B 1 .1, K r a k ó w 1936, s. 393. O J. W ich liń sk im sp o r o p isa ł T. K o r z o n ( W e w n ę trzn e d zie je P o ls k i z a S ta n isła w a A u g u sta

1764 — 1 7 9 4 ), K r a k ó w - W arszaw a 1897, t. II, s. 150; t. III. s. 406; t. IV, s. 2 0 8 — 217; t. V, s. 18.

34 A W a r s c h a u e r . Handel, G ew erbe und Verkehr, [ w jD u s Jäh r 1793. Urkunden utul A cten-

(14)

PO L SK O -PR U S K IE N E G O C JA C JE H A N D LO W E 1793 — 1794 467

Polityka Prus w sprawie tra k tatu handlowego z Rzecząpospolitą nie została dotąd wyjaśniona. A dolf W a r s c h a u e r przedstawił rokow ania ja k o pasm o wspaniałom yślnych ustępstw pruskich, kładł nacisk na obniżenie 12 % cła tranzytow ego w prowadzonego w traktacie z 1775 r. do poziom u 2 “/o40. Nie znał jednak lub nie zanalizował treści tra k tatu i nie zauważył, że jego postanow ienia ograniczały zastosowanie ceł tranzytow ych tylko do wywozu z Polski towarów transportow anych drogą lądową. W m iastach nadm orskich, przez podkreślanie ich praw składu, w rzeczywistości uniemożliwiono polski tranzyt. Wywóz z Rzeczypospolitej prow adzony tą drogą m usiał odbywać się za pośrednictwem kupców, którzy cieszyli się praw am i miejskimi w ośrodkach portow ych. Tym samym od tow arów tych opłacać m iano jedynie cło wwozowe, gdyż powinny one zostać sprzedane hurtem pruskim kupcom . T ra k ta t nie regulował zaś cła wywozowego z Prus, które pośrednicy ci opłacaliby przy wywozie polskich tow arów drogą m orską. Prusy zatrzymywały praw o dowolnego ustalania jego stopy, a jest oczywiste, że jej wysokość zasadniczo zmieniała opłacalność polskiego eksportu41, w którym najważniejszą część stanowiły produkty spławia­ ne rzekami do Bałtyku. W tej sytuacji obniżka cła tranzytow ego nie musiała wcale oznaczać zm ian korzystnych dla Rzeczypospolitej.

A spekt ten dostrzegł E rhard M o r i t z , który jednak utrzymywał, że polskie tow ary aż do czasu om awianych negocjacji były obłożone 12 % cłem tra n ­ zytowym. W świetle omówionych powyżej rokow ań nie wydaje się to słuszne. Skoro w grodzieńskim okresie pertraktacji, gdy pełnomocnicy strony polskiej nastawieni byli bojowo, nie prostow ali twierdzeń posła pruskiego o dokonanym po 1786 r. obniżeniu stopy tego cła, to trzeba przyjąć, że rzeczywiście po śmierci Fryderyka II stawki te zmniejszono. N im okoliczności tej decyzji oraz w prow a­ dzona na jej podstawie stopa ceł będzie znana trzeba pozostać przy poprzednio sform ułow anych przypuszczeniach42. Jeśli jednak rzeczywiście tak było, to tym łatwiej po zawarciu trak tatu z 9 kwietnia 1794 r. Prusy, łącząc cło wwozowe na towary sprow adzane z Polski z cłem wywozowym, którym obciążono te same p rodukty przy ich wywozie z m iast nadm orskich, mogły osiągnąć zyski nawet większe niż przy obniżonym po zgonie Fryderyka II 12 % cle tranzytowym . W ten sposób, dzięki przemyślnej konstrukcji om ówionego tra k a ta tu han d ­ lowego, m onarchia H ohenzollernów m ogła powrócić do ekonomicznego drena­ żu Rzeczypospolitej, wyzbywając się ograniczeń, które sam a na siebie przyjęła w latach 1786— 1792.

Hipotezę tę wspiera korespondencja Buchholtza, którem u po wielu zapew­ nieniach o tym, że najlepszym sposobem uzyskania korzystnych dla Prus w arunków jest zwlekanie^3, wyrwało się i takie wyznanie: „Jestem przekonany, że przyjęty przeze mnie sposób postępow ania jest całkowicie uzasadniony, gdyż nasz handel niewątpliwie dużo by stracił, gdybyśmy zostali zmuszeni, aby wszystko wróciło do dawnego stanu. Ten punkt widzenia ukrywam jednak przed Polakam i i nie daję im poznać, że zależy mi na szybkim zakończeniu”44. Otóż dawny stan, do którego pow rotu obaw iał się Buchholtz, to najpraw dopodobniej

E. M o r i t z , P reu ssen und d e r K o śc iu szk o — A u fs ta n d 1794, s. 50; Ł . K ą d z i e l a , P o ls k o -p ru sk i tr a k ta t

h a n d lo w y z 9 k w ie tn ia 1794 roku , P H t. L X X X , 1989, z .l,s .l 19-126.

40 A . W a r s c h a u e r , o p . cit., s. 530.

41 W zg lą d ten z z a d o w o le n ie m p o d k r e śla ł D ie tz e n ste in w k o ń c o w y m ra p o rcie z 11 k w ietn ia 1794; p or. E. M o r i t z , o p . c it., s. 49 i p rzyp . 35.

42 P or. Ł. K ą d z i e l a , R o k o w a n ia , s.2 8 3 -2 8 4

43 B u c h h o ltz d o F ryd eryk a W ilh elm a II, W a rsza w a 2, 15 i 30 sty czn ia 1794, [w:] L. B u c h h o l t z , o p . c it., s. 30, 4 3 , 54.

(15)

sytuacja obniżonych ceł po 1786 r. P onad dochody z tego okresu, bo raczej nie ponad zyski z 12 % cła ustawionego w 1775 r., pruska dyplomacja zamierzała podnieść przychody swego m onarchy, wynikające z ostatecznego odcięcia Polski od m orza. W świetle zacytowanej wypowiedzi Buchholtza zrozum iały staje się pośpiech, z jakim przedstawiciele Fryderyka W ilhelma II kończyli rokow ania, mimo wyraźnej destabilizacji w Rzeczypospolitej, wywołanej przez początki insurekcji. Postępow anie Prus w tej sprawie wywoływało zdziwienie ówczesnych dyplom atów45.

H andel bałtycki stanowił tylko jed n ą z dziedzin, któ rą starano się uregulować om awianym traktatem . O drębną, mniej dla Polski istotną, stanowił lądowy handel z Prusam i, którego dotyczyła obszernie zacytow ana przez W ar schauer a wypowiedź pruskiego m inistra handlu i przemysłu, K. A. Struenseego. Polityk ten stwierdzał, że dzięki drugiem u rozbiorow i upadają polskie skargi na niezgodne z traktatem z 1775 r. wstrzymywanie eksportu zboża z W ielkopolski na Śląsk. W m ocy pozostają natom iast pruskie zażalenia na fakt, że stawki cła pobierane przez Rzeczpospolitą zarów no przy imporcie z Prus, jak i przy eksporcie do nich, są znacznie większe niż analogiczne opłaty ściągane w h andlu z Rosją i A ustrią46. Struensee w jednej wypowiedzi połączył dwie różne sprawy. Skargi polskie na łam anie wiążącego ob a państw a tra k tatu z 1775 r. rzeczywiście po 1793 r. były bezprzedmiotowe, niemniej dotyczyły wyłącznie stosunków między Rzecząpospolitą a Prusam i. N atom iast wprowadzenie przez Rzeczpo­ spolitą jednakow ych opłat celnych na wszystkich granicach wkraczało już w szerszą sferę wielostronnych stosunków międzynarodowych. Wypowiedź Struenseego w oczywisty sposób zainspirow ała pierwsze posunięcia Buchholtza w grodzieńskim etapie rokowań. Być może z pruskim postulatem ujednolicenia polskich ceł na wszystkich granicach Rzeczypospolitej wiązała się wzajemna rezygnacja obu państw z ceł wyższych niż 2 % . Z pewnością jednak niesłusznie i powierzchownie W arschauer wypowiedzią Struenseego tłumaczył rezygnację Prus z 12 % cła od handlu, któ ra m iała miejsce wcześniej. Nie zmienia to faktu, że właśnie za spraw ą m.in. Struenseego po 1786 r. uległy zmianie ogólne zasady polityki gospodarczej Berlina, a w 1793 r. m inister ów w organizowanych przez siebie Prusach Południowych stosował odm ienną od zwierzchników innych prowincji, liberalniejszą politykę celną i podatkow ą47. Błąd W arschauera polegał na próbie objaśnienia zmian, które nastąpiły przed 1793 r. wypowiedzią z tego roku. Niemniej trzeba stwierdzić, że układ polsko-pruski z 1794 r. wynikał z nowej polityki gospodarczej Prus. Dlatego właśnie jego postanow ienia stosunkow o najbardziej przypom inały w arunki porozum ienia handlowego, zaproponow anego przez G. Lucchesiniego podczas Sejmu Czteroletniego48. Oferty wówczas nie przyjętej, Rzeczpospolita w 1794 roku nie była już w stanie odrzucić.

W istocie m ożna sądzić, że tra k tat z 9 kwietnia 1794 r. stanowił wyczekiwany i osiągnięty z niemałym trudem sukces pruski. U kład ten zbudow any został na

45 P a tz d o L o s sa , W a rsza w a , 12 k w ietn ia 1794, w: J. J. P a t z , o p . cit., s. 58. W z m ia n k ę tę p o w o łu je ró w n ież E. M o r i t z , o p . c it., s.50.

46 A . W a r s c h a u e r , o p . c it., s. 530.

47 J. W ą s i c k i , Z ie m ie p o ls k ie p o d za b o r e m p ru s k im , P ru sy P o łu d n io w e 1793— 1806. S tu d iu m

h isto ry c zn o -p ra w n e , W ro cla w 1957, s. 140— 141,

48 J. A . W i l d e r , T r a k ta t h a n d lo w y p o ls k o -p ru s k i z ro k u 1775. G o sp o d a rc ze zn a c ze n ie u tr a ty

(16)

P O L S K O -P R U S K IE N E G O C JA C JE H A N D LO W E 1793— 1794 469

zupełnie innych zasadach niż tra k ta t z 19 m arca 1775 r. i innej w sposobach realizacji, choć podobnej co do celów, polityce miał służyć. Porównawcza analiza polsko—pruskich trak tató w handlow ych po I i II rozbiorze, jak również próba określenia ewentualnych wpływów Prus z tytułu cła w handlu z Rzecząpospolitą w myśl postanow ień omawianego tu układu, powinny stanowić przedm iot odrębnych studiów. W ydaje się wszakże, że tra k ta t z 9 kwietnia 1794 r. umożliwił Berlinowi zdobycie zysków porównywalnych z wpływami osiąganymi po I rozbiorze (po przyjęciu popraw ki na zmniejszenie obszaru Rzeczypospolitej).

Sukces pruski nie byłby możliwy bez poparcia Rosji. Stanowisko strony polskiej w przedstaw ionych rokow aniach, wyraźnie odm ienne w czasie sejmu grodzieńskiego oraz w okresie negocjacji warszawskich, było funkcją polityki kolejnych przedstawicieli K atarzyny II w Rzeczypospolitej. Jak długo Sievers wspierał Polaków, tak długo opierali się oni istotniejszym koncesjom na rzecz Prus, posuw ając się nawet do zawieszenia rokow ań i przeniesienia ich na okres posejmowy. Po odwołaniu am basadora, gdy Igelström zaczął pom agać Buchhol- tzowi, rozpoczęła się seria kolejnych polskich ustępstw. Różnice personalne w składzie obu ekip negocjujących układ z ram ienia Rzeczypospolitej, choć istotne, miały w tej sprawie znaczenie drugorzędne. Powstaje jednak pytanie, czy w wymuszonym przez Igelström a podpisaniu trak tatu handlowego w brzm ie­ niu żądanym przez Prusy należy widzieć zmianę polityki rosyjskiej wobec Rzeczypospolitej, czy też sam orzutną inicjatywę posła K atarzyny II w W ar­ szawie. Póki brak dostępu do najbardziej m iarodajnych źródeł, analizować trzeba m ateriały stojące do dyspozycji. K orespondencja Buchholtza dostarcza pewnych wskazówek w tym względzie.

Od początku konferencji traktatow ych w styczniu 1794 r. Buchholtz z Igelströmem pozostawali w najlepszych stosunkach. Przedm iot sporu sytuował ich w przeciwstawnych obozach, gdyż Rosja popierała polskie postulaty, na które w żadnym razie nie chciały się zgodzić Prusy. M im o to Igelström odczytał posłowi pruskiem u list K atarzyny II, był bardzo zakłopotany (czemu dawał wielokrotnie wyraz) różnicą stanowisk obu dworów w tej sprawie i za wszelką cenę starał się znaleźć wyjście kom prom isow e, choć podkreślał, że nie m a wyraźnie sprecyzowanego polecenia na ten tem at, i nie życzyłby sobie, aby inicjatywa wyszła od niego49. Po kolejnych konferencjach Buchholtz inform ow ał swój dw ór o pism ach kierowanych przez posła rosyjskiego do Petersburga w taki sposób, jak by był pewien, że zawierają one gruntow ne i lojalne wytłumaczenie stanow iska pruskiego. W akcję przekonyw ania własnego dw oru o niesłuszności instrukcji, które ów form ułow ał w sprawie układu polsko-pruskiego, mieli się również angażować — według relacji Buchholtza — radcy am basady Diwow i I. F. Asch50.

Poseł pruski wyraźnie więc sugerował niezgodność zapatryw ań politycznych dw oru petersburskiego i jego przedstawicielstwa w Warszawie.

Z drugiej strony Buchholtz przewidywał rychłą zmianę stanow iska carowej w sprawie traktatu . O pierał się przy tym na analizie rzekomych motywów przyświecających im peratorow ej, gdy tak m ocno fortyfikowała polskie intere­ sy. Inform acje o przyczynach stanow iska K atarzyny II w tej sprawie czerpał zarów no z enuncjacji Igelström a, jak i z własnej domyślności. W łaśnie poseł rosyjski podsunął mu pomysł, że praw dziw ą przyczyną wsparcia udzielanego

49 B u c h h o ltz d o F ry d ery k a W ilh elm a II, W a rsza w a , 2, 8, 18 i 25 sty czn ia 1794, [w:] L. B u c h h o l t z , o p . c it., s. 2 8 , 39, 4 5 , 47.

(17)

Polakom przez K atarzynę II są interesy jej własnych poddanych z ziem przyłączonych w II rozbiorze, których znaczna część spławiała swe p rodukty do Bałtyku. Własnej natom iast inwencji Buchholtz zawdzięczał przypuszczenie, że w grę wchodzi „rodzaj pychy czy ambicji” carycy, która nie chce (tymczasem) zmienić zdania w sprawie kluczowego V artykułu tra k tatu 51. Jego autorstw a było późniejsze dom niemanie, że im peratorow a żałuje poparcia, którego udzieliła Polakom w tej sprawie, lecz nie chce kom prom itow ać się oficjalnym dementг52. Późniejsze doniesienia samego posła pruskiego zadały kłam tym przypusz­ czeniom. Rzeczą drugorzędną jest, czy konstrukcja Buchholtza obliczona była na użytek Berlina, czy też dyplom ata pruski sam utwierdzał się w przekonaniu o słuszności własnego postępow ania. G odna podkreślenia jest natom iast zbieżność jego oczekiwań z kierunkiem oddziaływania am basady rosyjskiej na Petersburg.

Równocześnie poseł pruski trzeźwo zauważał, że „Polacy nie prow adzą bezpośrednich rozm ów z Rosją, a generał Igelström , który kieruje R adą N ieustającą za pom ocą żelaznej ręki nie pozwala jej podejm ować samodzielnie jakiejkolwiek decyzji w żadnej sprawie”53. K onstatacja ta m a kapitalne znacze­ nie dla wyjaśnienia szerszego tła negocjacji. Skoro bowiem politycy Rzeczypos­ politej nie mieli możliwości porozum iew ania się za plecami Igelström a z Peters­ burgiem, przed posłem rosyjskim w W arszawie otwierały się znacznie szersze możliwości m anewru. Gdyby jego przedłożenia nie odniosły skutku nad Newą, zawsze pozostaw ała mu możliwość postąpienia wbrew instrukcjom , a potem wytłumaczenia swego kroku w przekonywujący sposób. W ydaje się, że taki właśnie był przebieg wypadków.

W początkach lutego w nieformalnych rozm owach Ankwicz i Tęgoborski poinform ow ali posła pruskiego o zamiarze ustępstwa w sprawie V artykułu traktatu . M odyfikacja ta — jak wspominaliśmy — została następnie oficjalnie przedstaw iona podczas konferencji z 8 lutego 1794. Stanowiła ona dokładne powtórzenie jednej z kom prom isowych propozycji wysuniętych przez Igelström a w styczniowych rozm owach z Buchholtzem. Jest prawie pewne, że poseł rosyjski, nie m ogąc nakłonić przedstawicieli Prus do kom prom isow ych inicjatyw, zmusił do ich zaproponow ania uległych m u członków Rady Nieustającej. Twierdził tak również Buchholtz. Poseł rosyjski — jego zdaniem — „chce przypisać sobie zasługę sfinalizowania całej sprawy w ten sposób, aby przypodobać się Waszej W ysokości [tj. Fryderykowi Wilhelmowi II — Ł.K.] i nie urazić ambicji Cesarzowej Rosji, która została wciągnięta w tę dyskusję bardziej, aniżeli było to zgodne z jej interesam i”54. Depesza, w której m owa o chęci przypodobania się obcemu władcy, a jedynie „nieurażaniu ambicji” własnej m onarchini zadziwia zapewne nieprzypadkow ym odwróceniem akcentów.

M ożna jednak twierdzić, że powodem tej zmiany był fakt, iż to Buchholtz napisał zacytowane doniesienie. Podobnie, inne przywołane powyżej argum enty m ożna by złożyć na karb dyplomatycznej konwencji, norm alnego w źródłach tego typu snucia domysłów i kalkulacji we wszystkich możliwych kierunkach. Znacznie poważniejszy walor dowodow y m a fragm ent doniesienia Buchholtza do Berlina po decydującej konferencji z Polakam i 31 m arca 1794. Pruski poseł pisał: „M uszę oddać sprawiedliwość baronow i Igelströmowi, który zachował się bardzo godnie w tej całej sprawie. Jego W ładczyni wysłała do niego kuriera,

51 T e n ż e d o te g o ż , tam że , 15,18 i 25 sty czn ia , [w:] ta m że , s. 4 3 , 4 5 — 47. 52 T e n ż e d o te g o ż , ta m że , 30 sty czn ia 1794, [w:] ta m że , s. 52 n. 53 T e n ż e d o te g o ż , tam że , 25 sty czn ia 1794, [w:] tam że , s. 47. 54 T e n ż e d o te g o ż , tam że , 5 lu te g o 1794, [w:j ta m że , s. 55.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W uzasadnieniu postanowienia sąd podał, że co prawda materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanego

Jongeren zouden veel meer geïnteresseerd kunnen raken wanneer de boodschap van de prachtige banen in de maritieme sector via de social media naar buiten komt.. i^ü irü 0 IJ O #8

skich w sprawie dodatku administracyjnego, mimo że nie mieliby ani bezpośrednio ani pośrednio, żadnego wpływu na prowadzenie spraw ziemstwa. Pomijając przytoczone zasadnicze

Znalazł się równ'ež w tym mieszanym gronie nie związany z żadną grupą i cieszący się opinią nieprzekupnego wojewoda chełmiński Franciszek Czapski.. Było

W omawianym przypadku Sąd Najwyższy nie ograniczył się tylko do zasą- dzenia odszkodowania w wysokości wykraczającej poza zwykłe koszty utrzymania, a zwią- zanych z

Dwie pierwsze grupy, podobnie jak kraje uprzemysłowione, także powinny mieć ilościowe wiążące zobowiązania, jednak pod warunkiem, że kraje OECD podejmą

Celem prezentowanego artykułu jest zaproponowanie zmodyfikowanego kryterium doboru zmiennych objaśniających do liniowego modelu ekonometrycznego.e) Idea tego

Centralnym zagadnieniem dla Stolicy Apostolskiej w tej sprawie, wymagającym rozstrzygnięcia w momencie kształtowania się opcji pro- szwedzkiej, a więc poparcia jej