• Nie Znaleziono Wyników

Towarzystwo Naukowe Płockie (1820-1830)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Towarzystwo Naukowe Płockie (1820-1830)"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Towarzystwo

NAUKOWE PŁOCKIE

(18201830)

III.

P ow akacyjn ą pracę Tow arzystw a poprzedziła w roku 18 2 1-y m dotkliwa w ieść o śmierci jed n ego z naj dzielniej szych, najzasłużeńszych w kraju lu d zi— Stanisław a Potockiego. W iadomość o zgonie założy­ ciela uniwersytetu w arszaw skiego, gorliw ego opiekuna szkól, inicyatora T o w arzystw naukowych na prowincyi, ostatnio prezesa senatu, do głębi dotknęła członków T ow arzystw a płockiego, pokryw ając żałobą instytucyę, którą zmarły pierwszą wspierał poręką.

Należny' hołd pamięci zgasłego w yrażono w zarządzonem w dniu 17-ym listopada przez Tow arzystw o uroczystem nabożeństwie żałobnem w kościele katedralnym, przy którem asystow ało całe duchowieństwo ka­ pituły płockiej, w świątyni pełnej doborowej publiczności i uczniów szkoły w ojewódzkiej. T rw alszą pamiątkę ku uczczeniu zmarłego zapro­ jektow ano w postaci pomnika w bibliotece Tow arzystw a, którego jednak

założenie odłożono do aktu w dniu ś-tego Józefa.

Gromadząc na pomnik ten odpowiednie zasoby', jednocześnie T o ­ w arzystw o nie odbiegało od zw ykłych starań dkoło podniesienia instyćucyi. N adewszystko, nieustanną troską Rady' było nagromadzenie materymłów do dziejów ziemi płockiej. Ku niemałej więc radości skonstatowano, że odezwa do uczniów skierowana, wzy'wająca ich o dostarczanie szcze­ gółow ych opisów miejscowości, gdzie przepędzili wakacye, nie była pozbawiona szerszego skutku.

W szeregu prac, mniej lub więcej dokładnych, jakie przy małych naw et stosunkowo uzupełnieniach m ogły być cennym w przyszłości materyałem, wyróżniono kilka prac, zasługujących na szczególną uw agę; były to: opis Falęcina, skreślony' przez ucznia klasy VI-tej, Teofila

(3)

Rybickiego, opis miasta Bielska przez W ażyńskiego z klasy VI-tej, opis K osina przez Kazimierza Kozarzew skiego z klasy IV-tej i opis Lasocina przez Piotra Józefow icza, ucznia klasy IV-tej. T e pierwsze prace, dla użytku publicznego sporządzone przez młodzieńców, zdradza­ jących szersze aspiracye społeczne, nie dziw, że musiały być powitane ze szczególną sym patyą i z niezwykłym zadowoleniem.

Młodzież szkolna czynnym współudziałem w pracy Tow arzystw a w yprzedziła nawet w pewnej mierze zabiegi obyw atelstw a w w ojewódz­ twie, które nie nazbyt pospieszało z zapełnieniem rozesłanym h kwestyo- naryuszów opisowych.

Nie tracąc jednak nadziei w pozyskanie szerszej pomocy od osób, Towarzy-stwu życzliwych, R ada nową postanowiła zredagować odezwę '):

„Szanow ni Męże! T ow arzystw o Naukowe przy Szkole w ojew ódz­ kiej w Płocku uprasza w szystkich obywateli, wszystkich, którzy nauki pragną i zdolni są wspierać, ażeby szczegółowemi wiadomościami przy­ czyniali zasobów, m ających służyć do opisu w ojewództwa płockiego. Najobfitszej pomocy spodziewa się Tow arzystw o od m ieszkających po parafiach kapłanów, którzy i własnem światłem i stosownem wezwaniem bliskich sobie osób, najdokładniejszych udzielić mogą wiadomości, albo do udzielenia ich Tow arzystw u najłatwiej i najskuteczniej zachęcą. — Raczcie więc przyjąć w ezw anie T cw arzystw a, chciejcie go wszyscy- do­ pełnić i albo sami, albo przez zdatniejszych z parafian, sporządźcie na m iejscowej znajofności w sparte opisy okolic swoich.— Czas do uskute­ cznienia tego pewnie byłby dostarczający (wystarczający) kilka mie­ sięcy, ale Tow arzystw o, nie śmiąc nagłą robotą łaskawych pomocników zbytnio uciążać, do dnia i-go stycznia w r. 18 2 4 czekać będzie skutku wezwań swoich.

Z odezwą T ow arzystw a doręczamy wszystkim treść potrzebnych wiadomości, w yciągniętego w przeszłym roku prospektu działań T o w a­ rzystw a, a tak łatwo poznać, jakich opisów z każdej oczekujemy parafii, z każdej ile być może okolicy. Opisy te Duchowni składać m ogą Dzie­ kanom swoim, albo do komisarzy obwodowych, albo na ręce rektora szkol)' wojewódzkiej w Płocku przesyłać.

„Z a dokonanie dzieła, które i pożytek i sław ę części zamieszkanej od nas ziemi na pierwszym ma celu, przyzwoitą pozyskają wdzięczność ci gorliw i o dobro powszechne Mężowie, którzy najpotrzebniejszego do całej roboty dostarczą wątku, to jest: szczególnych m iejscowych w ia­ dom ości".

Zbiory naukowe Tow arzystw a, dzięki gorliwym zabiegom członków czynnych, stale w zbogacają się darami osób nietylko z grona płocczan, ale nawet ze strony osób z innych miast K rólestw a. Zasobność książnicy stale więc zwiększała się, stając się powoli biblioteką wcale zasobną. W tem miejscu także podkreślić wypada, iż zbiory- szkolne, będące dotąd niejako platoniczną ty-lko spółwłasnością Tow arzystw a, otrzymują urzędową sankcyę użyteczności publicznej. T o też

sprawozda-‘ ) „ S p r a w a p rzed p u b lic zn o ścią S zk o ły w o jew ód zk iej p ło c k ie j". P łock

(4)

nie roczne T ow arzystw a nieomieszkało przedewszystkiem uwidocznić nadzwyczaj radosnego dla instytucyi rozporządzenia 1).

„W skutku uczynionej pod dniem 7-ym b. m. (to je st września 18 2 1 r.) do Ministra prezydującego w Kom isyi Rządowej odezwy T o ­ w arzystw a Naukowego, ze Szkołą W ojew ódzką Płocką'połączonego — brzmi raport Kom isyi W yznań i O świecenia— przychyla się chętnie, aby posiedzenia tego Tow arzystw a odbywane były w sali popisowej; tudzież, aby biblioteka wspomnianej szkoły nazjwvaJa się odtąd B i b l i o t e k ą P u b l i c z n ą i S z k o l n ą W o j e w ó d z t w a P ł o c k i e g o . W prze­ konaniu zaś, iż tytuł takowy rów nie dla obywateli, jak i dla Szkoły nie zostanie bez korzyści, rozciąga podobny tytuł i do tamtejszego Mu­ zeum, które odtąd zwać się ma: Muzeum Publiczne i Szkolne Wojfe- wództwa Płockiego. Niniejsze rozporządzenie dogodzi zapewne

życze­

niom

T ow arzystw a Naukowego Płockiego, którego odezw y do Oby­ w ateli m ogą byTć drukowane w P rogram acie Szkolnym " (następuje pod­ pis ministra prezydującego, Stanisław a Grabowskiego i sekretarza jen e- raln ego— Głuszyńskiego).

W łaściw ie ze w szystkich tych przywilejów, udzielonych przez ży­ czliw ego Tow arzystw u sw ego członka honorow ego— ministra oświecenia — R ada korzystała już wcześniej; odtąd jednak, otrzymawszy sankcyę urzędową, może rozporządzać się swobodniej, być panią we własnym domu. Nie dziw więc, że rozporządzeniu temu Tow arzystw o prz)Tpisy- wało ogromne znaczenie, wyważając się, że „dobroczynne skutki tego re­ skryptu wykażem y w raporcie; tu dosyć je st wspomnieć, iż wszystkie zbiory Naukow^e Szkolne, połączone z tenii, które Tow arzystw o zgro­ madza, powszechniejszą przynosząc korzyść i łatwiej i obficiej w zrosną."

Odtąd więc równom iernie czyniono zabiegi o pozyskiwanie za­ równo dzieł szkolnych jak i książek charakteru ogólno-naukowego. Z a­ sobność działu szkolnego stale przedstawiała się najobficiej. „G d y otrzy­ mamy zamówione rzeczy— głosi sprawozdanie biblioteczne— do których nabycia je st już komisyi rządowej fundusz dostateczny w kasie opłaty od uczniów, biblioteka szkolna mieć będzie wszystkie dzieła, jakie tylko potrzebne są szkole w ojewódzkiej. Do książek już sprowadzonych, takich nam tylko zbywa, których trudno znaleść w księgarniach krajowych, albo których zagranicą szukać potrzeba".

Dział ogólny książnicy publicznej zwiększał się znacznie nietylko z darów, ale i z dzieł użyczanych Tow arzystw u, z pozostawieniem w ła­ sności ich posiadaczów. Ja k już wskazywałem powyżej, nie brak było i ofiarodawców; na ich liście między innymi zapisał się cesarz A leksan ­ der I, nadsyłając przez komisyę rządową W yznań i O św iecenia dwa tomy książek. Zw łaszcza dział literatury i dziejów polskich już teraz przedstawiał się zamożnie i obfitował w rzeczy nieraz prawdziwej rzad­ kości bibliograficznej. Dość szybko zwiększała się też zasobność muzeum publicznego i szkolnego W ojew ództw a Płockiego. Do zbioru machin i narzędzi, jakie już dawniej muzeum posiadało, dołączono obecnie w szystkie inne przyrządy, jak ich brak odczuwano zarówno w zakresie

!) R e sk ry p t K o m isy i R ząd o w e j W y zn ań R e lig ijn y c h i O św iecen ia P u ­ b lic zn e g o z dnia 21-go w rze śn ia 1821 r. p od lic zb ą 7097.

(5)

fizyki, jak i chemii. Z byw ające rzeczy zamówiono bądź w W arszawie, bądź zagranicą.

Na zakupienie zbiorów do gabinetu m ineralogicznego z rozkazu komisyi rządowej wyznań religijnych i ośw iecenia publicznego w yzna­ czony został specyalny fundusz, zapew niający nabycie dostatecznej ilości okazów przyrodniczych. Choć zwolna, ale stale powiększał się jednocześnie w muzeum dział starożytności i w ykopalisk. W roku bie­ żącym sprawozdawczym, 18 2 1/ 2 2 , Tow arzystw o pozyskało 6 medali i kilkadziesiąt monet. Obywatel Aleksander R ościszew ski z W ierznicy za Dobrzyniem nadesłał ze stosownym opisem dwa starożytne gliniane naczynia, które jako grobow e popielnice z dawnych czasów uznano. Zastępca, profesor Trzciński, ofiarował kilkanaście sztuk różnych minera- ów, zaś uczniowie trzech klas wyższych złożyli tyki z chorągiewkam i i okute kołki z dwoma skórzanemi torbami, służące do wym iarów jeom etry- cznych.

Zwyczajem przyjętym , ogólny, doroczny akt uroczysty T o w arzy­ stwa Naukowego wyznaczono jednocześnie z zebraniem T ow arzystw a Miłosierdzia szkolnego na dzień 15-go marca.

Uroczyste posiedzenie poprzedziła Msza żałobna w kościele para­ fialnym, odprawiona za spokój duszy opiekuna Tow arzystw a, Stan i­ sław a Potockiego, poczem liczna publiczność zgromadziła się w popi­ sowej sali Szkoły W ojewódzkiej.

W nieobecności zajętego szerszemi sprawami publicznemi w W ar­ wie, prezesa biskupa Prażm owskiego, przewodnictwa w tym roku nie objął biskup-sufragan Luboradzki, ile że dotknięty śmiertelną chorobą, nie mógł wywiązać się z zawczasu uczynionego Tow arzystw u przyrze­ czenia. Fotel prezydyalny oddano więc członkowi X . Oficyałowi Pleje- wskiemu, opiekunowi Szkoły z ramienia R ady W ojewódzkiej.

Po otw-arciu i zagajeniu posiedzenia, pierw szy głos zabrał zastępca prezesa na zwyczajnych obradach To warzy stwa, em eryt Brzozowski, w ystaw iając roczny obraz czynności instytucyi, wskazując jednocześnie pow ody ograniczające postęp, jakiby już dzisiaj widzieć nie chciano.

„Tam , gdzie skutek przedsięwzięcia nie może być jednej siły dziełem— mówił w swoim raporcie Brzozowski— gdzie przyjm ujący obo­ wiązki w T ow arzystw ie w szyscy prawie zajęci są powinnościami stanu, a zatem nie mogą poświęcać się wyłącznie widokom, jak bądź zbawien­ nym, zawsze jednak ustępującym urzędowej pracy, gdzie wreszcie ogra­ niczenie zamożności wstrzymuje najszczersze chęci, w obrocie działań takich niemożna w yciągać wielkich czynów, ale dopóki widoczna bę­ dzie usilność, chlubić się można z postępu.

„Śm iało więc po upłynnionym drugim roku od zawdązania T o w a­ rzystw płockich, stawam y przed publicznością, okazując, żeśm y bezczyn­ nymi nie byli; możemy sobie wróżyć, iż kiedyś osiągniem y cel w T o ­ w arzystw ie Naukowem zamierzony."

T e słowa pełne w iary w przyszłość T ow arzystw a, świadczydy naj- wybitniej o niestygnącym zapale w pracy członków-у którzy istotnie nie­ raz siły na zamiary mierzyć chcieli. Praw idłow y bieg rozwoju T o w a­

(6)

rzystw a w drugim roku jeg o twardego istnienia na nieprzy-gotowanym gruncie prowincyonalnym , był istotnie zasługą R ady, która umiała wokoło siebie skupiać wszystkie dzielniejsze w Płocku jednostki.

Po Brzozowskim, z kolei głos zabrał profesor Augustyn Zdżarski, w yszczególniając, jakich dotąd T ow arzystw o zaznało pom ocy od swoich członków i od innych osób, a jakich jeszcze potrzebuje w zbieraniu wiadomości do opisu W ojew ództw a Płockiego. Poczern radny miasta, Zaleszczyński, odczytał wiersz o grobach królów polskich w Płocku, zaś profesor Borow icz podał wiadomość i dom ysły o starożytnych gli­ nianych urnach, wydobytych w dobrach Aleksandra Rościszew skiego.

Główną, kulm inacyjną częścią zebrania było jednak założenie prze­ znaczonego dla uczczenia pamięci Stanisław a Potockiego pomnika w bi­ bliotece publicznej Tow arzystw a. U roczysty akt odsłonięcia tego po­ mnika poprzedziła mowa rektora Mory-koniego, przedstawiająca pow ody je g o założenia i jak i pomnik wznosi Tow arzystw o z dzieł „sław nego nauką i obywatelstwem M ęża." Zdolny, wybitnie zapowiadający się uczeń klasy V , W incenty Cypry-siński, odczytał wiersz w łasny, ułożony z okoliczności zgonu Potockiego

Pomnik zmarłego opiekuna Tow arzystw a składał się z pięknie w ykończonej szafy bibliotecznej, ozdobionej napisem: „Dzieła Stanisław a P otockiego"; u gó ry widniało popiersie, w ykonane „ręką P olaka". W szafie, przeznaczonej ku uczczeniu Potockiego, miały się znaleść w szystkie książki, które zm arły napisał,- bądź do których dzieł obcych w łasne dołączał prace, albo dla których pisarzy pom ocy sw ojej udzielał, w szystko to słusznie dziełem jest naszego Potockiego— mówi spraw o­ zdanie.— T e znowu obrady publiczne, do których jako poseł gorliw y, albo jako mądry senator czynnie wchodził; te ustanowienia, które w jego urzędowaniu pow ydaw ane zostały, do dziel także Potockiego należą.

„W szystkie odezwy, wszystkie pisma, które oddają sprawiedliwą chwalę Potockiemu, i te nawet co powstawać nań mogą; w szystkie— czy głoszą pochwały, czy tchną naganą, słusznie w- pomniku dla potomności złożone być powinny.

. „G orliw a o sławę narodową chojność (s.) złoży w tym pomniku w szy­ stko, co tylko czymy Męża, któremu je st poświęcony, odnawiać może. T aki dar uczynił członek Towarz3-stwa Naukowego, Hipolit Borkow ski, od­ dając w tym celu kosztowny zbiór rycin pomników królów polskich w Krakow ie. Dzieło to, w ydane teraz w W arszawie pod opieką i za wsparciem komisy-i rządowej W yznań R eligijnych i O świecenia publi­ cznego, początkowo przedsięwzięte łtyło za ministerstwa sławnej pa­ mięci naszego gruntownych nauk i sztuk nadobnymh Opiekuna.

„W reszcie Tow arzystw o nasze składać tu powinno ow oce starań i prac swoich, jako płody' szczepu Potockiego; bo jeżeli kiedy- usilność nasza pożyteczną będzie, Potockiemu należy się wdzięczność; 011 podał pierwszą m yśl związku naszego, on go pierwszą wspierał poręką.

„Dzieł zebrairych w szafie je st wprawdzie dosym, ale te po (s.) znacz­ nej części, jakkolw iek stanowią własność biblioteki, albo do jej uży-cia są dozwolone, nie mogą jednak wydącznie składać pomnika, a wielu jeszcze zbywca zupełnie. Zaprowadzono w ięc księgę, gdzie się zapisują w szystkie na fundusz pomnika ofiary-, czy w gotowiźnie, czyli w drukach lub rękopismach składane. S ą także spisane dzieła, które już mamy

(7)

w pomniku, i te, których sobie

życzyć

należy. Gdy do dziel żądanych nic nie zabraknie, a fundusz się znajdzie, można jeszcze zbiór uzupeł­ niony przez jednostajną przyozdobić oprawę. Na uskutecznienie tych zamiarów czekamy ofiar od pragnących oglądać w zupełnej św ietność pomnik skromny, prawda, godny jednakże dostojnej Osoby, dla której go wznosimy."

• Poza zgonem protektora Tow arzystw a — Potockiego, dotkliwą stratę poniesiono przez śmierć w tym roku sprawozdawczym kilku za­ służonych członków instytucyi. Zmarł Stanisław Szteyner, nauczyciel rysunków w Szkole W ojewódzkiej; zakończył życie, zaczynając robić do opisu Płocka widok katedry z ruinami dawnego zamku książąt mazo­ wieckich. Umarł Ja n Lasocki, przystępując zaledwie do gorliwszych prac Tow arzystw a. W krótce po posiedzeniu, w dniu ś-tego Józefa, śmierć w ydarła biskupa-sufragana Loboradzkiego, wielce cenionego dostojnika, poważnego członka T ow arzystw a. Z korespondentów zakończył życie w tym czasie dr. med. Zygm unt Rozenberg i komisarz obwodu prza­ snyskiego, Fabian Zieliński. Obaj nie szczędzili usług Tow arzystw u, to też zgon ich krzywdę prawdziwą wyrządził instytucyi.

Do grona członków czynnych weszli natomiast nowo zaproszeni ludzie: Glas Edward, sędzia, ks. Gorzkiewicz, superior X X . Misyonarzów płockich, K anigow ski T eofil, asesor prawnję K rólikiew icz Jan, pierwej członek-korespondent, Podgórski K arol, sędzia, ks. Przyłuski Łukasz, kanonik katedralny, Skotnicki Michał, patron; T u rski Jan , prezes try­ bunału. W skład członków-korespondentów wszedł Borkow ski Hipolit, sekretarz poczty, Krzyżanow ski Adryan, prof. U niwersytetu W arszaw ­ skiego i Lux, komisarz obwodowy płocki.

T en napływ nowych uczestników zapewniał dalszy ży w y rozwój Tow arzystw u Naukowemu.

IV.

Dwuletnia egzystencya Tow arzystw a dała instytucyi szerszy już zasób doświadczenia. Uznano też, że skierow yw anie głów nej uwagi w jednym kierunku— nagrom adzenia materyałów do opisu W ojew ódz­ twa, zbyt mało jest w ielostronne i wyrządza krzywdę innym dziedzinom pracy, które, prócz krajoznawstwa, m ogłyby się należycie rozwijać pod opieką Tow arzystw a. Odtąd więc działalność naukowa T o w arzy­ stwa rozpaść się miała na dwie zasadnicze części: Opisową, w za­ kresie ziem płockich i literacką z najszerszem uwzględnieniem w szyst­ kich dziedzin wiedzy.

T o now e rozszerzenie działań Tow arzystw a Naukowego nie roz­ praszało bynajmniej jego siły; owszem, ożywiło go tylko i dodało szerszych cech, stworzyło rozleglejsze pole p racy dla różnorodnych aspiracyj członków naukowych. Odtąd znalazł się now y teren dla uw y­ datnienia specyalizacyi w działaniach; doszła więc teraz do wiado­ mości szerszego zastępu osób wieść o pracach literackich prof. Augustyna Zdżarskiego, o studyach filozoficznych sędziego Edw arda G lassa i zie­ mianina M aryana Rutkow skiego. Niebawem też, po ogłoszeniu rozsze­ rzonego programu działalności Tow arzystw a, Rutkowski nadesłał cztery

(8)

tomy rękopisu dzieła sw ego p. t.: „Dissertationes philosophicae, com­ plectentes cursum logicae, metaphicae et teologiae naturalis.“

Nabyte doświadczenie wskazało też Tow arzystw u potrzebę zmiany trybu dotychczasowych zwyczajnych posiedzeń m iesięcznych. Postano­ wiono odtąd zastąpić je sesyam i kwartalnemi, ile że brak czasu czernił dla niektórych posiedzenia miesięczne zbyt uciążliwemi. Na zebrania kw ar­ talne przeznaczono pierwsze niedziele w miesiącach: marcu, lipcu i pa­ ździerniku, oraz niedzielę przedostatnią w grudniu.

Do prezydowania w tych obradach kw artalnych zaproszony został członek i opiekun Tow arzystw a, sufragan nominat, ks. ofieyał Plejew ski, jako w iceprezes Tow arzystw a. Na wypadek przeszkód, niedozwalających prałatowi przybyć na obrady, krzesło przewodniczącego zajmować miał dotychczasow y zastępca prezesa, a gorliw y członek Tow., komisarz eme­ ryt Brzozowski.

Jednocześnie ze zmianą terminów zebrań obowiązkowych, aby nie przyczyniać się do osłabienia więzów pomiędzy członkami T o w arzy­ stwa, postanowiono zaprowadzić tygodniow e „schadzki niedzielne", na które zbierać się miano w godzinach popołudniowych, celem oma­ wiania spraw aktualnych, udzielania sobie prac literackich, a nawet zagajania przygodnych pogadanek. Dla ożywienia zapoczątkowanych „schadzek", już zaraz w początku rektor kapitan Morykoni i pułkownik Dębowski zobowiązali się odczytywać własne prace pomniejsze.

Ustanawiając nowego typu zebrania, sprawozdanie T ow arzystw a w yraziło nadzieję, że „jeżeli schadzki niedzielne, jakb y sobie życzyć należało, upowszechnione zostaną, czynność Tow arzystw a sporzej pój­ dzie i osoby, rozkosz w nauce znajdujące, przez udzielanie sobie wza­ jem ne płodów literackich, niemałą znajdować mogą przyjemność i nie­ pospolitą mieć będą korzyść."

T o szersze nadanie charakteru bardziej literackiego Tow arzystw u Naukowemu nie odciągało wcale uwagi, zawsze pilnie zwróconej w kie­ runku zyskiwania dalszych m ateryałów do zamierzonego opisu W o je­ wództwa. Troszcząc się o wzbogacenie danych do tej monografii, w y ­ rażono opinię, że „znacznieby także pomogło Tow arzystw u zwiedzenie miejsc wszystkich, a przynajmniej celniejszych w województwie, przez członków Tow arzystw a. Nie mamy jednak do tego sposobności; jeszcze nie znaleźliśmy wśród nas Św ięcickiego, pisarza Ziem i Nurskiej, który, obchodząc rodzinną krainę, zebrał topografię Mazowsza, dzieło w wieku X V I przypisane Stanisław ow i Łubieńskiemu, biskupowi płockiemu."

Na razie, z konieczności musiano więc kontentować się pracami, nad- syłanem i dobrowolnie Towarzystw u. W tym roku złożono ich mniej, niż lat poprzednich, niemniej przecież przybyło nieco notatek drobniej­ szych; znalazły się i m ateryaly statystyczne z obwodu przasnyskiego, złożone przez komisarza Michała Kisielnickiego, jako też praca, zasługu­ ją ca na szczególną uwagę już choćby z tego względu, że pochodziła od ucznia zaledwie klasy III-ciej szkoły W ojewódzkiej. Pracą tą był w cale dobry „Opis Z ielony w obwodzie Mławskim", dokonany przez Ignacego Kisielnickięgo.

Ku niemałej radości Tow arzystw a powitano przedsięwzięcie pro­ kuratora Gaw areckiego, który po ogłoszeniu drukiem odczytu sw ego o historyi miasta Płocka, mianego na jednym z najpierwszych posiedzeń

(9)

publicznych, zajął się wydaniem na koszt w łasny „Opisu ziemi W yszo­ grodzkiej do której pracow icie nagromadził w iele szczegółów bardzo ciekaw ych. Pobudzony inicyatyw ą Tow arzystw a, ze schematem w ręku, w ypracow anym sw ego czasu w łonie R ad y instytucyi, Gaw arecki su­ miennie zbierał dane o ziemi, na której wzrósł i w ychow ał się. W prac}' sw ej dał szczegółow y rys historyczny obwodu w yszogrodzkiego, opisał każdą wieś z oddzielna, zaznaczając jej charakteryczne cechy i zabytki przeszłości. Odmalował lud z jeg o właściwościami, zestawił słownictwo w yrazów charakterystycznych, używanych w tych okolicach, zgromadził spis roślin szczególnych, spotykanych w wyszogrodzkiem.

T ak więc, rzucona przez Tow arzystw o myśl stworzenia ogólnego opisu ziem płockich, już teraz realniej zarysow ała się przez pozyskanie dla literatury niepośledniej pracy topograficznej, dokonanej sumiennie przez ruchliwego członka, zasłużonego dziejopisa płockiego.

Sporo .materyałów do przyszłej monografii dorzucili też prelegenci odczytów, zapowiedzianych na dorocznem posiedzeniu publicznem.

Przyjętym zwyczajem, zgodnie z uświęcon}’m kilkoletnią tradycyą porządkiem, pod przewodnictwem sufragana-nominata Plejew skiego, od­ była się w dzień ś-tego Jó zefa uroczystość Tow arzystw a.

Po przyjęciu raportu z działań Tow arzystw a, już uskutecznionych, lub zaledwie przedsięwziętych, raportu przedstawionego zebranym przez sekretarza instytucyi, rektora Kajetana M orykoniego, nadleśny, czło­ nek Tow arzystw a, Bromirski, odczytał fachową rozprawę: „O produk­ tach W ojew ództw a Płockiego i przem yśle jego m ieszkańców".

Sędzia Glass w yjaw ił sw oje „Myśli filozoficzne o wychowaniu dzieci", a profesor Borow icz czytał „O pisanie miast w obwodzie pło­ ckim".

Na temże posiedzeniu uwzględniono dział ściśle literacki, oddając głos profesorowi Augustynow i Zdżarskiemu, który, z drukującej się ów ­ cześnie wPłocku własnej oryginalnej tragedyi p. t. „Sam uel Zborow ski", odczytał celniejsze wyjątki.

W ogóle, dział literacki zajmuje odtąd w T o w arzystwie wybitniejsze m iejsce, i na wieść, że „nie odstępując głów nego zamiaru zbierania opisu W ojew ództw a Płockiego, Tow arzystw o będzie z wdzięcznością przyjmować każdą rozprawę, każdą literacką robotę, jak ą kto złożyć zechce", pospieszyło kilku członków z ofiarowaniem swoich rękopisów. Niezależnie od wspomnianych już rozpraw Rutkowskiego, pułkownik Dębowski złożył rzecz „O zmianie obyczajów w narodach i o sposo­ bie do ich popraw y", zaś członek Chomiński— mowę, mianą na pogrzebie Zielińskiego. Niektóre z tych prac, składanych Tow arzystw u i przyjętych na radzie, postanowiono przeznaczać do odczytywania na posiedzeniach, z wyłączeniem jednak tych dzieł, „którychby treści cenzura nie przy­ ję ła ", a także „wszystkich pism polemicznych."

W zniesiony roku poprzedniego w bibliotece T ow arzystw a pomnik Stanisław ow i Potockiemu, starano się stopniowo uzupełniać przez na­ gromadzenie książek, om awiających zasługi zmarłego ministra. Z w ró ­ cono się również z zapytaniem do opiekuna T o w arzystw a Naukowego, sekretarza senatu, Juliana Niemcewicza, jakich jeszcze w zbiorze pło­ ckim brak dziel o Potockim. Po sprawdzeniu katalogu, Niemcewicz w uprzejmej odpowiedzi skonstatował zupełny komplet prac większych.

(10)

Do dzieł zaś, zaw ierających tylko jakąś dłuższą lub krótszą wzmiankę 0 Potockim, „raczył piszący z W ilanow a przyjaciel je g o (zmarłego) przydać w łasne dzieła sw oje: „H istoryę Zygm unta 111“ i trzy pierwsze tomy „Pam iętników o dawnej P o lsce '1 .

Pom nożyły także zbiór ksiąg, pośw ięcony uczczeniu pamięci P o ­ tockiego, dary pomniejsze:— uczeń klasy I-ej, Łaźniewski, złożył komplet „G azety Narodowej i O bcej" z roku 17 9 2, Goszczyński, uczeń klasy III-ej „Dyai-yusz z Sejm u" z r. 18 18 , tom piemvszy, a członek T o w a ­ rzystw a B o rk o w sk i,— drugą cześć „Pom ników K rólów Polskich w K ra ­ kow ie".

Jednocześnie z zawartością dzieł o Potockim, w zrastała zasobność innych działów bibliotecznych książnicy „publicznej i szkolnej W o je­ wództwa P ło ckiego ". W tym roku przybyło do zbiorów około 15 0 tomów, z czego 45 złożyli członkowie Tow arzystw a, 50 osoby postronne, 52 uczniowie Szkoły W ojewódzkiej. Nadto, jeden z członków „książki sw oje, przez długi przeciąg życia pożytecznego zbierane, ofiaruje złożyć na użytek biblioteki do czasu, aż następcom je g o potrzebne zostaną." Inny znowu „zam yśla przekazać Tow arzystw u w testamencie bibliotekę 1 ważne rękopisy sw oje". Z tego daru— dodaje sprawozdanie— nie ży­ czymy sobie korzystać prędko, ale wspaniała gorliw ość przyjaciela nauk w ystaw ia wzór gocłny naśladowania w pomnażaniu publicznego dobra."

Do szczególnej wdzięczności poczuwało się T o w arzystw o względem członków H ew ełkego i Borkow skiego za ofiarowanie bibliotece w yp ad­ kiem nabytych książek z napisem, oznaczającym, że należały do zbioru dzieł kam ery płockiej. Darem tym uzupełnili oni w części zbiór ksiąg komisyi wojewódzkiej, złożony— jak wiadomo— do użytku biblioteki pu­ blicznej W ojew ództw a Płockiego.

Mniej pomyślnie rozwijała się czytelnia pism peryodycznych. Osób, należących do składki, przed dwoma laty było 27, obecnie w pierwszem półroczu płaciło 1 1 osób, w drugiem zaledw ie— 9. T o też w yrażono żal, iż niedogodności, od jakich w odczytywaniu pism po wielu domach uchronić się było niemożliwem, powodowało stale zmniejszanie się liczby należących do składki, przez co i mniej pism zyskiwano; pow sta­ wała nawet obawa, że w końcu w ypadnie całkiem zaniechać utrzymy­ w ania czytelni czasopism. A jednak utrzym ywano, że „gd yby nie brakło takich, którzyby przy oszczędnym w ydatku mieli szczerą chęć czytyw ać; a gdyby jeszcze każdy, przez wzgląd na własną korzyść, raczył być za­ równo wyrozumiałym dla siebie i innych, t. j. gdyby, cierpliwie czeka­ ją c przyjścia każdego pisma, odebrane odczytywał porządnie i zwracał bez straty, bez zbytecznego zatrzym ywania, wtenczas, usunąwszy za­ wad}', mogłaby wzajemna przyjem ność być utrwalona."

Muzeum publiczne, choć powoli, ale stale wzbogacało się zbiorami naukowymi. Zwłaszcza dział fizyczny przedstawiał się zasobnie, a miał być jeszcze powiększony. Gromadząc rzeczy, do muzeum sporządzone przez mechaników warszawskich, na wzór przyborów, znajdujących się w U niwersytecie, reszty zam ówionych narzędzi czekano z zagranicy, pragnąc posiadać wszystko, co obok naukow ego wykładu umiejętności fizycznych, w skazyw aćby mogło praktyczne użycie w ydoskonalonych ma­ chin i narzędzi tak w gospodarstwie, jak w kunsztach, a w reszcie w tech­ nologii.

(11)

Gabinet m ineralogiczny ze zbiorów Uniwersytetu W arszawskiego w tym roku nabyty, połączony z dawniejszemi kolekcyam i, przedstawiał się dość okazale, a miał być jeszcze powiększony, by mógł „w ystaw ić całkowity skład rzeczy kopalnych."

Podobnie jak bibliotece, tak i muzeum publicznemu, pozostającemu pod zarządem Tow arzystw a, nie szczędzono ofiar w tym roku. Między innymi Dębowski z T okar, poseł gostyński, złożył 25 sztuk różnych muszli i konch morskich, a także ułamki ze skał z gór polskich. Szczepan Porębski — kilkanaście sztuk dawniejszej drobniejszej monety i ostrokłąb kryształow y. Członek Tow arzystw a, Zakrzew ski— list urzę­ dow y z podpisem Ja n a IH-go, z wielką, używaną w dawnej Polsce, pie­ częcią, jako też odezwę legionów polskich we W łoszech. Kleniew ski, uczeń klasy VI-ej, kilka konch. Pani Kom orowska, obraz w dużym formacie sztychowany. „Dziecię, zaczynające się usposabiać do szkoły, dwa małe sarnie rogi, pieniądz dawny i sztukę marmuru". Uczeń klasy VI-ej, Cyprysiński, w czasie minionych w akacyi przeszedł najciekawsze m iejsca w W ojewództwie Krakowskiem i Sandomierskiem, a w dowód pożytecznej podróży złożył z Sandom ierza pismo na pargaminie pod rokiem 1470, z W ieliczki kawał czystej soli, z Chęcin marmur, z Olkusza kawałek kruszcowej rudy. „D a n r te— dodaje T ow arzystw o— z opisem podróży w muzeum naszem zachowane, chlubną będą pamiątką wzoro­ w ego m łodzieńca".

Nazwisko ucznia, Antoniego Cyprysińskiego, nie po raz pierw szy wystąpiło w dziejach Tow arzystw a Naukowego; był to młodzieniec dużo obiecujący, wkrótce też po w yjściu ze szkoły Płockiej, jako słuchacz Uniwersytetu W arszaw skiego, stanął do konkursu, ogłoszonego przez K rólew skie Tow. Przyj. Nauk na napisanie monografii statystycznej „jakiej części Polski, przynajmniej ziemi lub powiatu." Cyprysiński złożył Tow arzystw u W arszawskiem u rozszerzony opis ziemi Sandomierskiej, jak i był ofiarował muzeum płockiemu. Z a pracę tę otrzymał medal sre­ brny. W kilkanaście lat potem Cyprysiński występuje jako współpraco­ wnik „Biblioteki W arszaw skiej". Tow arzystw o Naukowe Płockie w zna­ cznej części było moralnym w ychow aw cą Cyprysińskiego.

V.

Chociaż śmierć nie uczyniła szczerby w składzie członków w uprze­ dnim roku sprawozdawczym za czas od połowy roku 18 2 2 po dzień 20-go lipca r. 18 2 3, nie mniej przecież wyprowadzenie się z Płocka kilku wybitniejszych, a przytem ruchliwych ucaestników Tow arzystw a Nau­ kow ego, jak prezes Jałow iecki, pułkownik Stan. Dębowski, sędzia P od­ górski, zast. prof. Trzciński, poważną uczyniło lukę w składzie działaczów instytucyi. „Zw ażając liczbę członków czynnych, dawniej m ieszkających w Płocku — mówi sprawozdanie — utraciliśmy połowę osób, podzielają­ cych z nami cz}'nność. S ą jeszcze tacy, którym niedługo oddalić się w ypadnie."

D rogą inercyijednak, przez uprzednie nabranie żyw otnego ruchu, zasilane niesłabnącą energią trzech najgorliw szych członków — Moryko- niego, Żdżarskiego i G aw areckiego— Tow arzystw o nie powstrzym ywało sw ego biegu pracj?, a przy żywotnym udziale zgromadzenia nauczycieli

(12)

Szkoły W ojewódzkiej, nie zapowiadało na razie niepożądanego za­ stoju w -p o d jętych pracach instytucyi. Owszem, w roku uprzednim liczba członków czynnych pow iększyła się przez powołanie ks. W ojcie­ cha Jasiń skiego, kanonika katedry kujawsko-kaliskiej, Ignacego Dębow- skiego, członka T ow . rolniczego, ks. Soczkiewicza, dyrektora semina- ryum ks. M isyonarzy w Płocku. W obecnym roku sprawozdawczym, Tow arz}'stw o pozyskało, nader celom instytucyi życzliwego, prof. Adama Niem irowskiego, m agistra fil., b. spółredaktora „Dziennika Nadwiślań­ skiego" (1822). Nadto, na członka-korespondenta pozyskano zasłużo­ nego rektora Szkoły W ydziałow ej we W łocławku, ks. Polikow skiego, i historyka, sekretarza dozorów szkolnych w W arszawie, K arola Milew­ skiego. W skład korespondentów zaliczono też inspektora instytutów w W ojew . Płockiem, Ja k sę M arcinkowskiego, popularnego w salonach w arszawskich i w Puławach znanego pseudo-poetę i literata. Rektor Polikowski z gó ry zastrzegł sobie, „iż nie chce nosić napróżno imienia korespondenta i dlatego starać się będzie, ile mu czas dozwoli, zbierać wiadomości historyczne i fizyczno-statystyczne W ojew ództw a Płockiego, których Tow arzystw u przysyłać nie om ieszka".

Członek Milewski czynny swój udział zaznaczył, nadsyłając T o w a­ rzystwu w rękopisie „U w agi nad potrzebą zbierania i opisywania pom­ ników historycznych kraju naszego."

Udział w pracach T o w arzystw a przyrzekli też dwaj młodzi hra­ biowie, Ja n i Andrzej Zam oyscy, zwiedzający w tym czasie Płock wraz z je g o Szkołą W ojewódzką i ze zbiorami publicznemi.

Silniej niż kiedykolw iek zaznaczyła się w tym 18 23/4 roku pomoc naukowa, niesiona Tow arzystw u przez uczniów Szkoły W ojewódzkiej. T en udział młodzieży, zaprawiającej się do pracy poważniejszej, witano zawsze żywem sercem w T ow arzystw ie. Z opisów wsi, gdzie przepę­ dzano w akacye, wprawdzie jeden tylko uczeń kl. IV-tej, Gościcki, złożył Tow arzystw u referat; za to jednak pod kierunkiem zast. profesora, ruchli­ w ego członka, Borowicza, uczniowie przystąpili do układania „drzew a na­ stępstw a z różnych dzielnic familii panujących w P olsce." Z tablic, przy­ gotow anych dla Tow arzystw a, linię książąt mazowieckich ułożył W incenty C yp rysiński, a przerysow ał Ferdynand Hartman, obaj w ychow ańcy klasy V I-tej. Oniż następnie opracowali dzielnice książąt wielkopolskich. Ge­ nealogię książąt śląskich ułożył F elik s Borzewski, uczeń klasy VI-tej, a przerysow ał Paw eł Szawłow ski, z klasy piątej. Oprócz powyższych, ułożono jeszcze sześć podobnych tablic. — „W idok przybyłych i odpa­ dłych krajów od dawnej P olsk i" przez wszystkie panow ania od po­ czątku pewniejszych dziejów odtworzył i ofiarował Tow arzystw u Ignacy B oern er, uczeń klasy VI-tej.

Oprócz prac powyższych, prof. Edward Tumanowicz, z pomocą uczniów lepiej rysujących, postanowił dla użytku Tow arzystw a skopio­ wać wszystkie nagrobki, znajdujące się w Płocku. Dołączane uwagi do tych rysunków miały uzupełnić mniej dokładne opisania pomników pło­ ckich, tak u Starow olskiego, jak i w zbiorze urządzeń dyecezyi za rzą­ dów księcia Michała Poniatow skiego, których to opisów w yd aw cy nie byli w Płocku. Utrwalone w ten sposób podobizny „zostawiając w zbiorach naszych, pamięć m ogących niknąć głazów uchroni od zaguby cześć godnych szacunku ludzi."

(13)

W zakresie zarów no przeszłości Płocka, jak i opisu ziem płockich, pozyskano w t}Tm roku w ogóle dość dużo zupełnie now ych m ateiyalów . Z wysokiem dla pracow itości W . H. Gaw areckiego uznaniem, powitano również wiadomość, iż, ogłosiw szy drukiem tom „Pism historycznych", w których znalazł}- sic już wiadomości i o Tow arzystw ie Naukowem Płockiem, przystępuje do opisu Ziem i Dobrzjmskiej, topografii, wzoro­ wanej n a znanej jego książce o obwodzie W yszogrodzkim. P race swego członka Tow arzystw o musiało widzieć tem milej, im myśl stworzenia zbiorowego opisu uważano za coraz trudniejszą, a dla braku funduszów coraz bardziej, niestety, — iluzoiyczną. Chociaż jednak ewentualne doprowa­ dzenie do skutku monografii miano za bardzo odległe, nie odstępowano od zasadniczego zamiaru nagrom adzenia badań nad miastem i ziemiami płockiemi. Nie szczędzono więc zachęty do podejmowauia przez człon­ ków prac w tym kierunku, a inicyatyw a snać znajdowała oddźwięk, skoro trudy takie naocznie się uplastyczniały.

Prócz Gawareckiego, prof. Borow icz uzupełnia rozpoczęte „O pisa­ nie miast w W ojew ództw ie Płockiem ." M orykoni bada przeszłość Płocka i je g o okolic. P race w tym zakresie uw ypuklają się zresztą wybitnie i na uroczystym, dorocznym akcie Tow arzystw a.

Term in zwołania publicznego, piątego w dziejach instytucj-i posie­ dzenia z 19-go m arca „dla okazalszego przewodnictwa i skutecznej po­ m ocy", przeniesiono tym razem na lato. W dniu 4-ym lipca 1824-go r. o godzinie 4-tej po południu, w popisowej sali szkolnej odbył się akt doroczny Tow arzystw a pod przewodnictwem dotychczasow ego prezesa, biskupa Adama Prażm owskiego.

Po urzędowem zagajeniu posiedzenia przez przewodniczącego, se­ kretarz Tow arzystw a, rektor M orykoni, złożył sprawozdanie z rocznej działalności instytucyi, zachęcając zgromadzonych członków do niesłab­ n ących dla dobra ogółu prac dalszych. Po tem formalnem zagajeniu zebrania, asesor, nadleśny Brom irski, odczytał rozprawę „O majoratach", zaś prof. Borowicz — „O pis miast w obwodzie lipnowskim, w dawnej ziemi D obrzyńskiej". »

R ektor Morykoni dał nader zajmującą wzmiankę „O teatrze Pło­ ckim od r. 17 5 9 " , i z zakresu archeologiii „W iadomość o zabytkach starożytnych w okolicy Płocka, w ciągu upływającego roku znalezionych."

Z dwóch głów nie odkryć numizmatycznych składał na posiedzeniu spraw ę Morykoni.

W gruzach niknącego zamku książąt Mazowieckich odkopano le­ gendową, dawną przy kościele katedralnym studnię, z której wydobyto pieniądze z czasów Zygm unta Augusta i Batorego, najdobitniej, zdaniem prelegenta, śwdadczące, „że studnia ta najwcześniej za króla Stefana za­ sypaną była".

Szczegółow ą sprawę złożył rów nocześnie Morykoni z odnalezienia pieniędzy w osadzie Trzeboń, parafii Proboszczewice. Odkopalisko to w yw ołało wówczas powszechny rozgłos w kraju, a Joachim L elew el czytał z tego powodu rozprawę w K ról. Tow . Przyj. Nauk w W arszawie 2).

‘) K u r y e r W a r s z a w s k i d o n iósł o od kryciu w n -rze 190-tym z. 1824. . 2) A le k sa n d e r K ra u sh a r. „T o w arzy stw o W a rsz a w sk ie P r z y ja c ió ł N auk."

(14)

Skarb ten znalazł wieśniak w polu między dawnymi okopami, ukryty w naczyniu glinianem, blisko dwukwartowem, niezwyczajnego kształtu.

„P odający o tem odkryciu pierwszą wiadomość, uważał tylko 20 sztuk pozwolonych Tow arzystw u i jedną ofiarowaną. R esztę srebra chciał ukryć nabywca (monet) od prostaka, ale godna wdzięczności sprzyjających naukom staranność opiekuna Tow arzystw a, prezesa K o ­ m isyi W ojewódzkiej, barona Kobylińskiego, uratowała na nowo ten za­ bytek starożytny. Pom iędzy temi pieniędzmi znajdują się monety an­ gielskie, duńskie, Haralda, Harde Knuta, Kanuta, Etelreda; cesarzów Ottona, Konrada, H enryka II, różnych książąt niemieckich, czeskich i w ęgierskich, a są takie, których znaków nie wytłumaczono jeszsze. W szystkie zapewne będą z pierw szych lat jedenastego wieku, podobne do znalezionych tej w iosny w Danii."

W prowadzony do T ow arzystw a dział literacki był reprezentow any na tem posiedzeniu przez prof. Aug. Zdżarskiego, który odczytał o ry ­ ginalną balladę, opiew ającą „Męztwo Chrzanowskiej w obronie Trem- bowli“ .

„Mamy więcej osób, literaturą zajętych— mówi sprawozdanie г) — ale dla przyjem ności i pomocy, jakiejby w Tow arzystw ie znajdować można, życzyć wypada, ażeby zaprojektowane naukowe schadzki do skutku doprowadzone zostały, aby wzajem ne udzielanie robót, między piszącymi dla zacnej pobudki do pisania w zwyczaj weszło, co może i ku doskonaleniu pism przjrdatne będzie"..

W ogóle w tym czasie widzimy wzmożony ruch literacki, zarówno w Tów arzystw ie Naukowem, jak i w samem społeczeństwie płockiem; zauważa się dość duże ożywienie, i nie widzę m otywów, dla których niepodpisany autor artykułów o T ow . Nauk. w „K orespondencie P ło c­ kim" (1878 r., Nr. 45— 47) w tyle ujemnym oświetleniu przedstawia ten okres działalności instytucyi! Owszem, już choćby fakt zapoczątkowa­ nia wdaśnie w tym czasie, w lipcu 18 2 4 r., w ydaw nictw a miesięcznika literackiego w Płocku»p. n. „Dziedzilja112) stanowi najdobitniejsze św ia­ dectw o o wzmocnionem ożywieniu się umysłowem miasta.

W ydaw cą pisma był ruchliwy drukarz, Kulig, redaktorem prof. Zdźarski. „

D ziedzilja

“ wprawdzie miała krótki byt półroczny, ale ten brak utrwalenia się je j nie świadczy jeszcze zbyt ujemnie o pracach tego społeczeństwa prow incyonalnego, którego faktycznie nie stać jeszcze było na specyalny mięsięcznik literacki. „

D ziedzilja

“ przytem nie opie­ rała się wcale — jak przypuszczali niektórzy bibliografowie — na T o w a­ rzystw ie naukowem. B y ła to próba pisma całkowicie niezależnego od tej instytucyi, owszem, ku niemałemu zdziwieniu można skonstatować, że redaktor, tyle gorliw y członek Tow arzystw a, ani razu nietylko nie pisał, ale nie wspomniał nawet o działaniach tej instytucyi.

Nie należy więc uważać ani roku 18 2 3, ani 18 24 , za początek schyłku instytucyi, która znajdowała się jeszcze w pełnem biegu życia i rozwoju. Zarów no całoroczna owocna działalność T ow arzystw a, jak

') „ S p ra w a p rz e d p u b liczn o ścią".

(15)

i wzbogacanie zbiorów naukowych, najdobitniej świadczą o mylności tej nieuzasadnionej opinii „K orespondenta P łockiego". 'J

Rozw ijało się muzeum, książnica powiększała sw oją zawartość, stając się poważnemi oznakami kulturalnego ruchu prowincyi.

W tym też czasie uzupełnia się „pom nik" Stanisław a Potockiego, pozyskując kilka rzeczy cenniejszych, między innemi— z daru cesarza A leksandra I. Z a pośrednictwem Kom isyi rządowej wyznań religijnych i oświecenia, otrzymano portrety wsławionych polaków (w tem Chod­ kiewicza i in.) roboty ąrt. Śliwicldego.

Z biory T ow arzystw a pow iększały się równomiernie, wystaw iając j e ­ den pomnik więcej nad wymaz gorliwej działalności żywotniejszych je g o członków. W dotychczasowym biegu rozwojowym instytucyi możnaby uczynić jed yn ą uw agę krytyczną, że opierała się ona zbytnio na usiłowaniach jednostek, ale trzeba wejrzeć w trudności zaintereso­ w ania się Towarzystw em ściśle naukowem o g ó ł u mieszkańców niewiel­ kiego grodu prow incyonalnego, ogółu, który nie zawsze dawał się po­ ciągać do akcyd czynnej na polu pracy publicznej.

VI.

R ok 18 2 5 najjaskrawiej nazewnątrz zaznaczył się w historyi T o w . Naukowego Płockiego.

,,Z dziejów ojczystych wiadomość pozostała— mówi W incenty Ga- w arecki — iż W ładysław Herman i syn jeg o B olesław III, zw any K rzy­ wousty, w kościele katedralnym płockim spoczyw ają. Długo miejsce ich grobu niewiadomem było; utrzymywano wprawdzie, iż czcigodne te zwłoki pod wielkim ołtarzem w kościele katedralnymi złożone byty, atoli twierdzenie to mydnem się być okazało. Dr. Laurencyusz, czyli W a­ w rzyniec z W szereczu, kanonik kolegiaty pułtuskiej, a penitencyonarz katedry płockiej, mąż uczony, opisując w r. 16 0 3 osobliw ości m. Płocka, podał do wiadomości potomnym, iż Jędrzej Noskowski, biskup płocki, odnawiając kościół katedralny? płocki około środka X V I wieku, w w y­ murowanym przy wejściu do chóru większego, czydi kanonicznego, gro ­ bie, kości wspomnianych królów pochował.

„Potom ek starożytnego domu, rządami Mazowsza pamiętnego, te­ raźniejszy? pasterz dy?ecezyi płockiej, X . Adam Michał Prażmowski, przy objęciu rządów dyecezyd płockiej umyślił oddać cześć wńnną wspomnia­ nym monarchom przez w ystaw ienie pomnika w tutejszym katedralnym kościele i w tym celu w ydana była odezwa do obyw ateli W ojewódz­ twa płockiego w dniu 7 czerw ca 18 18 roku, w zyw ająca ich do złoże­ nia dobrowolnej na ten przedmiot składki. Jakoż zebrano składkę; ka­ pituła katedralna znacznie się do niej przyłożyła, a najhojniej jej na­ czelnik, biskup płocki. Z a staraniem szczególnem i doborem planu po­ mnika przez tegoż pasterza, takow y w W arszawie przez p. Metzla z marmuru krajow ego wywobiony? został, z ozdobami z cynku i bronzu w ogniu złoconego, również w W arszawie przez p. Norblina

(16)

nerai, Do odkrycia go dzień 12 w rześnia 18 2 5 r., a zarazem do ob­ chodu religijnego pochowania zwłok czcigodnych królów J. W. biskup przeznaczył. “

W poszukiwaniach odnalezienia szczątków w podziemiach katedry czynny spóludzial przyjęło Tow arzystw o naukowe, jako instytuc}Ta od­ dawaniu czci przeszłości miasta przeznaczona. Na początku lipca r. 18 25 przystąpiono gorliwie do odnalezienia m iejsca spoczyw ających popio­ łów, kierując się wskazówkami, w rękopisie dr. Laurencyusza pozosta­ wionemu Mozolne prace nie odnosiły jednak sukcesu, w dniu 22 te­ goż miesiąca zabrano się do ponow nych poszukiwań. „O koło godziny VI-ej wieczorem — podług św iadectwa naocznego uczestnika, G aw are­ ckiego-— odkryto grób, czyli pieczarę, z muru sklepioną, w samym środku w ejścia do presbiteryum."

Po dokładniejszem odkopaniu ziemi, ujrzano skrzynię obszerną, z drzewa w części zdobioną, po bokach okutą klamrami żelaznemi, a w niej szczątki królów a prawdopodobnie i popioły książąt z rodziny Piastów'. Razem znaleziono pięć czaszek, kości większych i mniejszych do trzydziestu. Na jednej głow ie były jeszcze resztki włosów, na in­ n ej— rodzaj czepka z galonem srebrnym i plecionką jedwabną. ,,Z nad­ zwyczaj długich kości— dodaje G aw arecki— ręce i nogi niegdyś składa­ jących, można domniemanie czerpać, iż to byli ludzie rośli. Zresztą kości te były koloru ciemno-żółtego, a dwie głow y i kilka kości kolor fioletowy przybrały, i te muszą być najdawniejsze. Opisu złożenia tych szczątków, ani też innych znaków, dostojność osób pochowanych w y­ kryć mogących, prócz reszty odzieży, galonów, której kolor dawnością straw iony został, nie odnaleziono."

Zapowiedziany na dzień 12 września pogrzeb prastarych zwłok dawnych królów polskich, nie dziw, że obudził powszechne zajęcie w całym kraju. Na Płock zwrrócona została uwaga Narodu polskiego. Nie dziw też, że Tow arzystw o Naukowe, chcąc szczególniej uczcić święto płockie, doroczne zebranie sw oje Run razem z lipca odłożyło do września.

Na uroczystość narodow ą przyjechało dó Płocka wielu dostojni­ ków rządu i społeczeństwa. „Pom nażając świetność dnia tego — pisze G a w a re c k i1)— przybył również do Płocka Franciszek NakwTaski, kaszte­ lan senator, przybyli jen erałow ie brygady w ojsk polskich, Michał Ci­ chocki i Antoni Giełgud z gronem oficerów pułku I-go piechot}' linio­ wej N. W . X . Michała, którzy obecnością sw oją w kościele okazałości obrzędowi temu przydali. Zebrało się duchowieństwo św ieckie i za­ konne i liczni obyw'atele W ojew ództw a płockiego i przyległego Mazo­ w ieckiego. Z e w'szech stron i z odleglejszych nawet okolic lud mnogi garnął się do tej starożytnej świątyni dla oddania ostatniej czci mo­ narchom, którzy najchętniej między mazurami przebyw ali."

Na okazałym katafalku w pośrodku starożytnej katedry w stawiono trumnę, aksamitem szkarłatnym pokrytą; pośrodku wieka leżały oznaki władzy monarszej 2). W czasie uroczj stej ceremoniii kościelnej, z wla-

1

ń W ncenty G aw arecki. „G ro b y królów p olskich w P ło c k u W iad o m o ść h isto ry czn a."

2) Id en tyczn e z obchodu sp raw o z d an ia u m ieściły p ism a w a rsz a w sk ie : G a- z e t a W a r s z a w s k a . 182Ь г., Nr. i>0, K u r j e r W a r s z a w s k i . N r 221, M o n i t o r Nr. 113.

(17)

ściwą sobie wym ową kanonik, Michał W ierzbowski, w ygłosił wzniosłe kazanie, poczem trumnę, poprzedzaną przez koronę, berło i miecz, nieść zaczęto do podziemi. „W tenczas prezes T ow arzystw a N aukow ego, bi­ skup płocki, siedząc na miejscu wzniesionem, zabrał głos i w wyrazach, pełnych uczucia i mocy, oddał cześć tym czcigodnym popiołom, które, wchodząc do kościoła, po lewej ręce będącego, wraz z opisem na per­ gaminie w naczyniu szklanem zawartymi, wstawiono, a otwór grobu ka­ mieniem przyłożony został."

Następnego dnia po obchodzie królewskim, T ow arzystw o Nauko­ w e odbyło uroczyste posiedzenie pod przewodnictwem prezesa sw ego. Liczna publiczność, złożona z wielu znakomitych osób, na uroczysty ob­ chód pogrzebow y przybyłych, zgromadziła się

i u corpore

na akcie do­ rocznym Tow arzystw a, nadając mu szczególnego nastroju i powagi.

Ułożony na tę uroczystość wiersz odczytał na zebraniu profesor Augustyn Żdżarski, w którym podniósłszy znaczenie odbytego obchodu królew skiego, w słowach pięknych wdzięczność w yraził imieniem pu­ bliczności prezesowi Tow arzystw a, „w skrzesicielow i drogiej dla pola­ ków pamiątki."

Z właściwego sobie stanowiska obyw atelskiego, rektor M orykoni w wykładzie „O pomnikach w Płocku" starał się podkreślić, j a ­ kich jeszcze, obok istniejących zabytków przeszłości, brak miastu trwal­ szych pamiątek „dla uwiecznienia imion wielu zacnych mężów."

Fachow a, pięknie opracow ana rozprawa prof. Adama Niemirow- skiego „O potworach, karłach i olbrzym ach", uzupełniła p orząd ek'o d ­ czytów, wygłoszonych na tej niezwykłej dla T ow arzystw a uroczystości publicznej.

Przyjętym zwyczajem złożono na posiedzeniu spraw ozdanie z rocz­ nych działań Tow arzystw a. R elacye składał sekretarz.— R ektor M ory­ koni, tym razem przedstawił raport obszerniejszy, streszczający niejako dotychczasową 4-letnią działalność Tow arzystw a. „Mierząc możnością przedsięwzięty zamiar — głosi spraw ozdanie— w początku zaraz ograni­ czyliśmy widoki nasze. Tow arzystw u Naukowemu głów ne nadaliśmy cele: w ystaw ić dokładny obraz W ojewództwa płockiego, i ja k będzie można, zgromadzić w Płocku naukowe zakłady; w zyw ając przeto opieki, nietyle pomocy, jak w zględnego szukamy pobłażania. W szakże T o w a­ rzystw o niemałe już zyskało dobrodziejstwa, kiedy komisya rządowa wyznań religijnych i ośw iecenia publicznego wiadomości o działaniach naszych, obok spraw y rocznej o szkole płockiej, umieszczać pozwala; kiedy bibliotekę i muzeum szkolne przyłączyć raczyła do zbiorów T o ­ w arzystw a N aukowego pod ogólnem nazwaniem Publicznej Biblioteki i Muzeum W ojewództwa płockiego; kiedy K om isya W ojewódzka, kiedy dostojny jej prezes, godną wdzięczności powszechnej łaską znaczny zbiór książek użytecznych, do tysiąca tomów w ynoszący, składając w tej bibliotece, użytkowi publicznemu poświęcił.

„Kapituła płocka, w całem gronie za opiekunów T ow arzystw a uważana, szczególniej od zaproszonych na członków T ow arzystw a uży­ cza nam i w róży pomoc (s.) J). Biskup Sufragan P lejew ski raczył przyjąć

') „ S p r a w a p rz e d p u b liczn o ścią. Piąta w iadom ość o p o stę p ie T o w a rz y ­ stw a."

(18)

obowiązki wice-prezesa, kustosz Szw ejkow ski, archidyakon Ossowski, kanonicy: Przyłuski, W ierzbowski, Chromański odezwy nasze przyjm ują i gdzie zręczność wypadnie, pom ocy nie odmawiają. R ada W ojew ódzka w r. 18 2 1 uprzejmą odezwą przyrzekła wspierać zamiary Tow arzystw a.

„Z biory naukowe i pamiątki dawne, które Tow arzystw o zgrom a­ dzić przedsięwzięło, w iele zyskały przez wspomniane już wyżej połą­ czenie zbiorów szkolnj-ch; wzajemne stąd korzyści każdy postrzega, gdy T ow arzystw o ma wolność używać szkolnych rzeczy, a wszystko, co tylko zebrać zdoła, jest w łasnością szkoły. Któżby nie życzył, co do biblioteki szczególniej, ażeby w szystkie książki, które częstokroć butwieją w ustroniach, podobne zyskał}' zabezpieczanie? K to nie w i­ dzi potrzeby szukać wszystkich środków pomnożenia takiego zakładu?— Do muzeum, co nam kto wniesie, w szystko starannie składamy, każdego przedmiotu opis ogólny corocznie publiczności podajemy. Do najsza­ cow niejszych rzeczy należeć będą cząstki drzewa, żelaza, odzieży, ga- lonka, w yjęte z grobu katedralnego Piastów; ale żadnej odrobiny z w ł o k szanownych nie odważyliśm y się w yjm ow ać z przeznaczonego na tę narodową św iętość pomnika; ofiarowanych nawet ułomków nie przyjęliśm y do naszego składu. Interesującem i także będą pieniądze, w r. 18 2 4 przez wieśniaka w Trzeboni odkryte, dostrzeżone przez członków naszych. T ow arzystw o płockie posiada tylko 35 sztuk tych pieniędzy, ale pomiędzy temi będzie ośm nieznanych podobno w W ar­ szawie. Mamy opis i rysunek tych pieniędzy, jako też zebraną na miejscu historyę tego odkrycia i część naczynia, gdzie srebro znalezione było. Oprócz pieniędzy trzebońskich, inne jeszcze posiadamy z różnych okolic ziemi płockiej: mamy kilka monet mistrzów krzyżackich, mamy grosz czeski W acław a II; ze znalezionych dwóch monet krzyżackich T ow arzystw o nabyło jedną; mamy srebrne rzymskiego Antoniusza sztuki, z których jedną złożył członek Tow arzystw a, pisarz Dębiński, znalezio­ ną w Płocku przy kopaniu fundamentu na dom dla kapituły. D osyć znaczną ilość srebrnych pieniędzy, znalezionych w mławskiem, pozwo­ lono Tow arzystw u do rozpoznania; najw ięcej było drobniejszych monet Zygm unta III i Ja n a Kazimierza; znajdują się także współczesne różne talary. Pom iędzy temi pieniędzmi miały być sztuki złote, ale tych za­ pewne nie obaczymy w Płocku; widziano tylko duży w orek podobnych pieniędzy w ręku żydowskiem, może z tego odkrycia.— W ieleż to je sz ­ cze tak szacownych przeszłości pomników zagubiają znajdujący'.11

Podobne wypadki nie są i nie były odosobnione w dziejach ba­ dań archeologicznych kraju. Tow arzystw o Płockie, przyznać trzeba, w ykazyw ało dużo starania w odszukiwaniach stojących na drodze utraty zabytków’. Zabiegi T ow arzystw a Płockiego nie mogły jednak zapobie­ gać ogółowi zła w kraju, to też podobne zdarzenia — zdaniem T o w a ­ rzystw a — przez jakie „dzieje mogą odnieść straty, w zniecają życzenie aby cząstkowTe w kraju związki naukowe więcej rozpowszechnione być m ogły, ażeby w bliższych z dzialającem naczelnie zostaw ały stosunkach, aby zyskały sposobność rozpoznawania gruntownie wszystkich odkryć na miejscu, z odwołaniem się, kędy wypadnie potrzeba, do ogólnego T ow arzystw a w stolicy; nareszcie, aby użyteczność zbogacenia zbiorów publicznych znać mogli w szyscy. Tej pory każdy życzyć sobie może, ale któż znajdzie? Kto poda zręczność przybliżenia się do najkorzyst­

(19)

niej szych zam iarów?" Tak w yrażone życzenie w Płocku, niestety, nie znalazło skutecznego odgłosu. Płock i Lublin jedyn ie ponosiły trudy pożytecznej ale uciążliwej pracy naukowej na prowincyi.

Na gromadzenie zabytków przeszłości kultury swojskiej własnej dzielnicy Tow arzystw o Naukowe Płockie zawsze go rliw y kładło nacisk. Z biory Tow arzystw a rosły też z roku na rok, pow iększały się stale, zmuszając zarząd już w roku 18 2 4 do przeniesienia ich ze szczupłego pomieszczenia na drugiem piętrze gmachu Szkół}' W ojewódzkiej do dwóch przestronnych sal „na m esaninie".

Powolniej posuwała się spraw a z nagromadzaniem materyałów do opisu W ojewództwa. „Nie mamy sposobów korespondow ania z człon­ kami i z tą publicznością— utyskuje spraw ozdanie— której nie potrzeba pomocy. Niema pom iędzy nami jedn ego, któryby z piórem i ołówkiem w ręku mógł przedsięwziąć zebranie obrazu ziemi płockiej i zrobił go z rów ną pewnością, jak przed dwoma wiekami nasz z pod Nura Ś w ię­ cicki, co sam przeszedł i opisał M azowsze." T a skarga na brak podo­ bnej jednostki była trochę niesłuszna. Jęd rzej Św ięcicki sw oją „

Topo-

g rap h ia sive M asoviae descriptio“

zasłużył się dobrze literaturze to­ pograficznej ziem płockich, ale drukowane prace członka T ow arzystw a, W7. H. Gaw areckiego, pod wielom a względami przewyższały ten opis. A Gawarecki nie znosił przerw w sw ych badaniach; ledw ie ogłosił hi- storyę Płocka, zajął się ziemią wyszogrodzką, później — dobrzyńską, obecnie znów drukiem ogłosił wiadomość o Pułtusku! Słowem , niew y­ czerpany w pracy, autor w znacznej części sam niejako doprowadzał do skutku zbiorowy zamiar Tow arzystw a. Literatura nie pozyskała ogólnego opisu ziem płockich, ale wzamian, głównie dzięki inicyatyw ie Tow arzystw a, wzbogaciła się niedrugorzędnemi pracami topograficz- nemi z zakresu W ojew ództw a Płockiego. Dwie zasługi dla archiwum m ateryałów Tow arzystw a niewątpliwie położył też asesor nadleśny Brom irski, układając szczegółow y „O pis statystyczny W ojew ództw a Płockiego." O produktach i przem yśle Bromirski miał przedtem już od­ czyt na posiedzeniu publicznem; obecnie pracę sw oją znacznie rozsze­ rzył i wszechstronniej uzupełnił.

Chętnej pomocy uczniów Szkoły W ojew ódzkiej Tow arzystw o do­ świadczało niemal od pierwszych początków sw ego istnienia. W archi­ wum spoczął nie jeden, nieraz dużej wartości referat z pod pióra mło­ dzieńczego. Muzeum zyskiwało z rąk tych nie jeden okaz w artościo­ wy, nie jedn ą tablicę i rysunki. Świeżo pod przewodnictwem prof. Borow icza, ułożyli uczniowie kompletną genealogię wszystkich linii Piastów i dynastyi Jagiellońskiej. Nauczyciel Tumanowicz dopomógł znów uczniom do wykończenia rysunków wszystkich nagrobków kościoła katedralnego w Płocku. Jak o przyczynek do historyi szkolnictwa płoc­ kiego, Tow arzystw o pozyskało w tym roku biografię rektora szkoły W ojew ódzkiej, R o ze’go, pióra prof. Augustyna Zdżarskiego.

Biblioteka w ostatnim roku pozyskała w iele dzieł drukowanych i rękopiśmiennych. Tow arzystw u oddano papiery po zmarłym członku, młodym poecie, Julianie Polańskim. Pochylony wiekiem literat, tłumacz Dawida i W ergilego, doniósł, że zbiór prac swoich, ow oce kilkudzie­ sięcioletnich trudów, z ostatniej jeg o woli w ośmiu tomach do Płocka z pod Lublina przesłany będzie. Dzieła sw oje ofiarowyw ali autorowie

(20)

z dalekich nieraz okolic; prace sw oje nadesłali: Muczkowski Józef, pro­ fesor z Poznania, Stryińska Maryanna z Litw y, rektor Szw ejkow ski z W arszaw y, Milewski K arol z W arszawy, profesor Trojań ski z Pozna­ nia, K rzyżan ow scy: Ja n K anty, członek T -w a elem entarnego i Adryan z W arszaw y, nadto: Nakwaska kasztelanowa, Niemirowski profesor, ks. Siw icki, reformat, Janicki profesor, Urmowski, sędzia apelacyjny, G a­ warecki, prokurator, Marcinkowski, inspektor, W elke i Żdżarski, profe­ sorow ie. T e dary były najwybitniejszym dowodem uznania i pamięci dla Tow arzystw a. W yrażały one naw et pew ną popularność instytucyi w szerokich kołach literackich i naukowych społeczeństwa. T e oznaki sympatyi dla Tow arzystw a musiały być niezawodnie pokrzepieniem dla tych gorliw ych członków, którzy widzieli pracę swą uznawaną i ce­ nioną. Na barkach kilku ludzi żywotniejszych spoczyw ające trudy T o ­ warzystwa, tymczasem nie zmniejszały się niestety wcale, owszem, przez zm niejszające się grono czynnych tow arzyszów pracy, obowiązki raczej w zrastały stale, zamiast nieść ulgę i w iększą pomoc.

Z zam ieszkałych w Płocku członków, Tow arzystw o stale traciło spółpracowników, nietylko przez śmierć, ale i wyprowadzanie się w dal­ sze strony. Ostatni ruchliwy członek, Borkow ski, przeniósł się w ka­ liskie, Chomiński — na Litw ę, pułkownik Dębowski — do W arszaw}', prezes Jało w ieck i— do W arszaw y, sędzia Podgórski— do Radomia, Mo­ stowski został prezesem Kom isyi W ojew ódzkiej w Suwałkach, K ró li­ kiewicz urzęduje w odległej w ojewództwa okolicy; Ja n W ołowski i Rau- bach zostali komisarzami w W arszawie. Pełen czynnego udziału w pra­ cach Tow arzystw a, prof. Borowicz, otrzymał tranzlokacyę do Kalisza. W szeregach członków powstał wyłom zastraszająco wielki.

Nie dziw więc, że sprawozdanie roczne T ow arzystw a zakończyło życzenie: „pomnożenia liczby członków rzetelnie czynnych potrzeba ko­ niecznie. Jeżeli tego nie pozyskam y przy dostojnych opiekunach, przy tych, którzy zamiary nasze utrzymać pragną, nie upadnie wprawdzie Tow arzystw o, ale powolnym bardzo krokiem, jak dotąd, postępować musi.“ Czekano czasu, aby uleczył rany.

VII.

W zniesiony mur pracy w Tow arzystw ie Naukowem zwolna opa­ dać poczynał. Na gmachu rysow ały się szczerby. Ożywiony, ostatni rok trudów stawał się początkiem końca dziejów instytucyi. W okresie działalności, od połow y września 18 2 5 r. po dzień 26 września 1826, Tow arzystw o nie zaznaczyło się żadnem wybitniejszem dziełem. Nie dawano ogarnąć się pesymizmowi, ale w tym roku głośno wyrażono, że „jedno zrobiono uchybienie, przepisaw szy sobie powinność składa­ nia c o r o c z n i e publicznej z czynności swoich sp raw y11; dodano w praw ­ dzie, iż „m y przecież nie opuściliśmy nigdy raz przyjętego zwyczaju, a od r. 18 20 szóstą o postępie czynności i zamiarów naszych podaliśmy wiadomość11, ale sprawozdanie to, niestety, nie tchnie tem życiem, jak dawniej. Zaczynano już żyć sceptycyzmem, choć ze sceptycyzmem jesz­ cze walczono... „Nie odstępując pierw szego zawiązku, chociaż istotnie zbyt mało widzimy wspólnictwa, ciągle, jak siły starczą, postępować bę­

(21)

dziemy11— głosiła garść ludzi, ruchliwie przy tow arzystw ie stojąca. W y ­ rażono jeszcze „pociechę w przyrzeczeniu uczonych mężów, że poświęcą rozpraw y sw oje, albo się wezmą (z członkami Tow arzystw a) do odgrze­ byw ania starożytnych zabytków 11, łudzono się także, że „przy tej za­ szczytnej opiece, która nas nie opuszczała nigdy, znajdziemy zręczność sporszym krokiem posuwać się do celu, to je st do zupełnego pozna­ nia i opisu ziemi płockiej.11 Nadzieje te zawodziły jednak T o w arzy­ stwo — uczeni w arszaw scy nie okazali pomocy, nie pokrzepili wątłych sił z trudem w yw alczającego sobie byt zrzeszenia naukow ego na pro- w incyi. Oprócz ogłoszonych drukiem prac G aw areckiego w zakresie opisów ziem płockich, nie przybywało więcej dzieł innych członków T o ­ w arzystwa. „Z a wym ówkę w tej mierze— pocieszano się w spraw o­ zdaniu— służyć może niepodobieństwo przy rzetelnej pracy z szybkością pożądaną robić tam, gdzie potrzeba pracy i rozwagi, gdzie czasem nie­ przewidziana zawada wstrzym uje przedsięwzięte dzieło. Tak, aby po­ znać dokładniej okolice Trzebonia, które dostarczyty dziejom pamiątek z X i X I wieku, po dwakroć zła pora ze wszełkiem już przygotow a­ niem do zdjęcia planu topograficznego napróżno w racać zmuszała.11 Nie było to winą zarządu Tow arzystw a, że silami kilku jednostek nie mo­ gły wypełniać zadań, które jed yn ie przy prawidłowym podziale zajęć w yw iązyw ałoby się należycie z podjętych zadań i projektów. Owszem, przy swoich siłach i środkach T ow arzystw o robiło może naw et więcej, niż mogło, i w tym nawet okresie osłabienia tempa działań, broniło się dzielnie od popadnięcia w bezczynność. Zwłaszcza w dziale archeo­ logii wykazano nawet pew nego rodzaju względną żywotność.

W tym czasie Tow arzystw o otrzymało bezimienne zawiadomienie o odkrytych grobach starożytnych nad Narwią we wsi Tuchlinie, nale­ żącej do ekonomii Brok, gminy Brańszczyk, w obwodzie Pułtuskim. Ignacy Kanigow ski, obywatel ziemski, pozyskał dla T ow arzystw a w iele przedmiotów odnalezionych w tych grobach; doniósł rów ­ nież, iż byw ały także pieniądze z napisem W espazjana. A le monet tych na razie nie udało się pozyskać Towarzystwu; w pierwszem zaraz doniesieniu „bolesną podano wiadomość, że włościanie miejscowi nic z rzeczy dostrzeżonych nie zatrzymują, gdyż w mniemaniu, że w łasno­ ści zmarłym z grobów zabierać się nie godzi, po odkryciu jakiego szcze­ gółu rzucają go zaraz w wodę, albo grzebią w piasku11. Z nietajonym też żalem wyrażono, że „tak prosta ciemnota, niby szanując dawne zwłoki, pozbawia świat ważnych może świadectw z upłynionych w ie­ ków, a spółczesnym swoim nie dozwala pożytecznych wynalazków .11 Cóż robić, jeśli przesądy często silniejsze są nad argumentacyę nauki?! A ciemny lud zawsze umiał być tem upartszym, im mniej był oświeco­ nym. Bliżej zapoznać się z grobami tuchlińskimi zobowiązał się czło­ nek Tow arzystw a, inspektor Marcinkowski i przyrzeczenie sw oje w ypeł­ nił sumiennie. O dkrycia swroje Marcinkowski dołączył do wiadomości, jakich zbierania się podjął, o śladach starożytnych na ziemi płockiej; część sw ojej pracy odczytał na posiedzeniu pubłicznem. Z rzeczy, ze­ branych przez niego w Tuchlinie, łącznie z przedmiotami złożonymi po­ przednio na ręce podsędka Popław skiego, Tow arzystw o do zbiorów swoich otrzymało: ułamki kości, okazujące, w jakim stanie zwłoki były wydobywane, różne w yroby z miedzi, srebra, żelaza, bursztynu, kamie­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Współpraca w ramach zaproponowanej koncepcji systemu wsparcia przedsię- biorstw w oparciu o działalność klastra może oznaczać dla przedsiębiorstw efektyw- niejszy rozwój,

Но не воплощенный в риториче- ских фигурах анализ душевной жизни человека отнюдь не означает его отсутст- вия, также как антипсихологизм не означает

prośby o dalsze łaski, składane bóstwu, które miało zapewniać głodującym ludziom obfitość ryby tak w Jeziorze Świętem, jak w Miałach (d. Uroczysko Miały), jak

J ASTRZEMBSKI A NDRZEJ – Odpowiedzialność za środowisko naturalne jako postawa chrześcijańska w świetle naucza- nia Kościoła po Soborze Watykańskim II..

(small) expli it breaking of hiral symmetry by the quark masses.. Also, spontaneous breaking of hiral symmetry an be observed

A prognostic framework is proposed in order to estimate the remaining useful life of composite materials under fatigue loading based on acoustic emission data

In het kader van de ontwikkeling van het programma BAMMS bij de afdeling Voertuigdynamica (VD) van het Instituut voor Wegtransportmiddelen TNO (IW-TNO) bleek het wenselijk om inzicht

stosunek piasku stosunek