• Nie Znaleziono Wyników

O powieściach Sztyrmera w latach 1838-1844

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O powieściach Sztyrmera w latach 1838-1844"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Inglot

O powieściach Sztyrmera w latach

1838-1844

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 55/3, 53-81

(2)

O POWIEŚCIACH SZTYRMERA W LATACH 1838— 1844 * 1

W latach czterdziestych w. XIX, dokładniej: od r. 1841, na łamach polskich czasopism literackich ziem litewsko-białoruskich i ukraińskich pojawiać się zaczęły utw ory z podpisem: Eleonora Sztyrm er. Ukazywały się one w następującej kolejności: Pantofel. Historia mojego kuzyna (napisana w lipcu 1840, druk. w: „Niezabudka”, 1841), Życie bez miłości.

U rywki z pamiętnika oryginalnie wychowanej kobiety („Niezabudka”,

1842), Dusza w suchotach (przesłana Kraszewskiemu z początkiem 1843 r.; „A thenaeum ”, 1843, t. 4), Frenofagiusz i Frenolesty (zaczęte z końcem r. 1841, skończone w styczniu 1842; „Rocznik Literacki”, 1843),

Trupia główka (napisana w listopadzie 1842; „Niezabudka”, 1843), Błogo­ sławieństwo m atki (napisane w r. 1838; „Niezabudka”, 1844), Czarne oczy

(„Tygodnik P etersb u rsk i”, 1844). W ydawcy „Rocznika Literackiego” , po­ czątkującem u redaktorowi, bardzo zależało na reklam ie pisma, dlatego dw ukrotnie udzielił praw a wcześniejszego druku w yjątków z Frenofa-

giusza i Frenolestów. Pierwsza część powieści, do rozdziału Klasyfikacja

włącznie, ukazała się w „A thenaeum ” (1842, t. 4) pod omyłkowo zmie­ nionym tytułem Początek powieści Frenofagiusz i Frenolestej. O statnie rozdziały (Historia pana Marszałka i Zakończenie) opublikował „Tygod­ nik P etersburski” (1842, nry 94—95) pt. Urywek powieści Frenofagiusz

i Frenolesty. W obu w ypadkach zapowiedziano w przypisie, że całość

ukaże się w „Roczniku”. ·

Powieści i powiastki Eleonory Sztyrm er ukazyw ały zjawiska współ­ czesne, ale w odróżnieniu od coraz liczniejszych w tedy powieści obycza­ * Artykuł niniejszy w yrósł z m ateriałów zebranych do m onografii o czaso­ piśm iennictw ie polskim ziem litew sko-ruskich.

Publikacje zw iązane z życiem i twórczością Sztyrm era w ykorzystałem w opar­ ciu o m ateriały udzielone mi przez Redakcję t. 3 Bibliografii literatury polskiej

(3)

jowych główną uwagę zwracały na psychologiczne studium ch arakteru postaci.

Zarówno ta ich cecha, jak i fakt, że podpisywała je kobieta, spowodo­ wały, iż kryty k a poświęciła im sporo uwagi. Zainteresow anie czytelników musiało być chyba także niemałe, skoro w trzy lata po debiucie na łamach „Niezabudki” ukazała się w Wilnie (1844), nakładem firm y Józefa Zawadzkiego, dwutomowa reedycja wymienionych powyżej utw o­ rów, pod zbiorowym tytułem Powieści nieboszczyka Pantofla. Zam ykały one pierwszy okres twórczości intrygującej pisarki.

K rytycy od początku powątpiewali, czy autorem Powieści była ko­ bieta. Kraszewski oraz — zwłaszcza — Edw ard Dembowski zaobserwo­ w ali „męskie podejście” autorki do opisywanych zjawisk 1. Przypuszcze­ nia krytyków wiązały się prawdopodobnie z ich znajomością możliwości i poziomu intelektualnego piszących wówczas kobiet. W krótce domysły krytyków się sprawdziły: petersburscy korespondenci Kraszewskiego, Stanisław Lachowicz i P od b eresk i2. wyjaśnili, że autorem Powieści

nieboszczyka Pantofla jest Ludw ik Sztyrm er, mąż Eleonory. „Powia­

dają, że pozycja socjalna (jest kapitanem św ity J. C. Mości) nie pozwala w yjść z uczestnictwem w literaturze polskiej” — tłum aczył Lachowicz przyczynę owej m istyfikacji 3.

Ludw ik S ztyrm er urodził się 30 kw ietnia 1809 w Płońsku. W latach 1821— 1825 był uczniem kaliskiej szkoły kadetów, a w r. 1829, po ukoń­ czeniu warszawskiej szkoły aplikacyjnej, został podporucznikiem a rty ­ lerii wojsk K rólestw a Kongresowego. Już w tedy zdradził się ze swoim zainteresowaniem zjawiskami psychicznymi, drukując rozpraw ę O m a ­

gnetyzmie zwierzęcym 4. W oparciu o teorię Franza Mesmera 5 próbował

Sztyrm er określić rodzaj czynników wpływ ających na zmiany w psy­ chice ludzkiej, przypisując dużą rolę dziedziczeniu, wychowaniu fizycz­ nem u i m oralnem u oraz wypadkom życiowym.

W roku 1831 brał pisarz udział w bitwie pod Grochowem. Został w tedy wzięty do niewoli i zesłany do Wiatki. 10 m aja 1832 przyjął propozycję służby w arm ii carskiej. Po trzyletnim pobycie w Finlandii udał się do Petersburga na dalsze studia wojskowe. Po ich ukończeniu pracował w sztabie generalnym, gdzie w 1843 r. uzyskał stopień

puł-1 Por. E. D e m b o w s k i , Pisma. T. 3. Warszawa puł-1955, s. 308.

2 R. P o d b e r e s k i do Kraszewskiego, list z 5 I 1843. KK [ = Korespondencja

K raszew skie go. Bibl. Jagiellońska, rkps] 6457/IV.

3 S. L a c h o w i c z do Kraszewskiego, list z 29 X 1842. KK 6457/IV.

4 L. S z t y r m e r , O m agn etyzm ie zw ierzęcym . „Pam iętnik U m iejętności Mo­ ralnych i L iteratury”, 1830, t. 4.

5 O roli teorii M e s m e r a (1734—1815) zob. J. P i e t e r , Jak pozn awan o p s y ­

chikę. Warszawa 1963, s. 239. Por. także T. B i l i k i e w i c z , Psychiatria kliniczna.

(4)

ko w nika i stanowisko naczelnika wydziału w departam encie osad w oj­ skowych.

Za tym i suchym i datam i k ry ją się w życiu Sztyrm era wydarzenia, które w yw arły w yjątkow y wpływ na jego psychikę. Przyszły pisarz był synem lekarza wojskowego, pijaka, który tyranizow ał rodzinę. W domu nie było nigdy zbyt wiele pieniędzy. Ojciec zdawał sobie sprawę, że tylko w ykształcenie mogło zapewnić Ludwikowi przyszłość. Ponieważ jako synowi wojskowego przysługiwało chłopcu prawo do bezpłatnej nauki w szkole kadetów, tam go ojciec wysłał.

Stosunki domowe nauczyły Ludw ika skrytości i podejrzliwości. Z ta ­ kim usposobieniem niełatwo mu było nawiązać kontakt z kolegami, tym bardziej że byli to często chłopcy uczący się na własny koszt, w yraźnie przez przełożonych z tego powodu uprzywilejowani.

Podobnie kształtow ały się losy innego ówczesnego autora powieści psychologicznych, Dostojewskiego:

N erw ow y, w rażliw y, chorowity, nie mógł pogodzić się z wojskow ą dyscyp li­ ną i drylem. [...] Podejrzliw ość ojca nie nauczyła go zupełnie towarzyskości [...], zam ożność w iększości kolegów w yw oływ ała poczucie n iższ o ści6.

Ten opis sytuacji Dostojewskiego w wojskowej szkole inżynieryjnej dobrze oddaje atmosferę, w jakiej kształtow ała się również osobowość Sztyrm era. Zadziwiająca była bowiem zbieżność biografii tych dw u petersburskich pisarzy. Zadziwiająca, ale nie przypadkowa. P rzypad­ kiem można tu chyba nazwać tylko fakt, że obaj byli synami lekarzy wojskowych. O treści pozostałych k a rt ich życiorysu decydował ustrój, w którym żyli.

Jako Polak przeszedł S ztyrm er przez jeszcze jeden tru d n y egzamin, który zostawił widomy ślad na jego psychice. W brew opinii większości towarzyszy jenieckiej niedoli, w stąpił w niespełna rok po klęsce do arm ii wroga. Będzie o tym zawsze pamiętał, kreśląc imię żony na swoich po polsku pisanych książkach.

K orzystając z opublikowanych przez Piotra Chmielowskiego frag ­ mentów Pamiętnika Sztyrm era 7 poświęciliśmy życiorysowi pisarza w ię­ cej uwagi, niżby tego wymagał tem at naszej pracy. Zrobiliśmy to jednak celowo. Przeżycia czasów młodości zaważyły na pisarstw ie Sztyrm era o wiele poważniej, niż działo się to u innych pisarzy. Sztyrm er pozostał człowiekiem s k ry ty m 8, m istyfikacje stały się jego drugą n aturą (jak­

6 А. К у р п и ч н и к о в , Федор Достоевский. W: Энциклопедический словар. Т 11. Пе­ тербург 1893, s. 72

7 Рог. Р. C h m i e l o w s k i , L u d w ik S ztyrm er. W: Nasi powieściopisarze. T. 2. Warszawa 1895.

8 Pisze o tym przyjaciel domu Sztyrm erów, A. W a l i c k i (Lu d w ik i Eleonora

(5)

kolwiek nie zawsze sam decydował o okolicznościach, w jakich się przejaw iały). Wiadomości o ludziach czerpał z książek naukowych i bele­ trystycznych oraz z własnych doświadczeń. Owe doświadczenia spraw iły, iż jako dziedzinę twórczości pisarskiej obrał sobie powieść psycholo­ giczną. Na tym terenie poruszał się najpew niej i mógł wypowiedzieć najpełniej.

W roku 1842 w „Tygodniku P etersburskim ” zaczął się ukazywać cykl felietonów krytycznych zatytułow any Listy z Polesia. Podpisyw ał je niejaki Gerwazy Bomba. Nomen omen — bo pojawienie się na horyzon­ cie k ry ty k i literackiej nowej gwiazdy zaintrygowało ówczesnych pisarzy niebywale. Szczególnie zaintrygowani byli znani i uznani w spółpra­ cownicy „Tygodnika”, jak Michał Grabowski, ksiądz Ignacy Hołowiński i Kraszewski, których Bomba nie omieszkał zaczepić. Na redaktora „Tygodnika”, Józefa Przecławskiego, posypały się gromy oburzenia ze strony Grabowskiego, Hołowińskiego i innych pisarzy koterii p etersb u r­ skiej, którzy współpracowali dotychczas z pismem. Ze złożonych przez Przecławskiego w yjaśnień wynikało, że w ystąpienie Bomby miało na celu wykazanie, iż na łamach „Tygodnika” panowała niezależność sądów i nikogo nie oszczędzająca swoboda krytyki. Pisząc w ten sposób Prze- cławski zamierzał odciąć się od koterii, aby nie zrazić czytelników, świeżo oburzonych na wodza koterii H enryka Rzewuskiego za Mieszaniny, a na Grabowskiego za poparcie udzielone tej książce. Członkowie koterii szybko zorientowali się w taktyce Przecławskiego i za pośrednictwem Hołowińskiego zagrozili bojkotem pisma. Przecławski wiedział, że nie będzie się mógł obejść bez piór koterii i Listy przestały się ukazywać. Do porozumienia doszło tym łatwiej, że Bomba pisał z tych samych pozycji ideowych, które wyznawała i które głosiła koteria 9.

Na ręce obrażonych przez Bombę pisarzy zaczęły napływać listy z przeprosinami. Pisał je Ludwik Sztyrm er, w yjaśniając, że niefortunna polityka Przecławskiego stała się przyczyną równie niefortunnych w y­ stąpień Gerwazego Bomby. Po tych przeprosinach Sztyrm er został uznany przez koterię i przyjęty do jej grona.

U jaw nienie się autora Powieści nieboszczyka Pantofla i Listów z Po­

lesia nie położyło kresu nieporozumieniom między pisarzem a jego kon­

serw atyw nym i przyjaciółmi. Eleonora Sztyrm er pisała powieści psycho­ logiczne i psychologiczno-fantastyczne oraz zaludniała swoje utw ory postaciami znanymi dotąd czytelnikom jedynie z dzieł rom antyków lub z powieści francuskiej literatu ry „szalonej”. Gerwazy Bomba wypowia­ dał się natom iast przeciwko romantyzmowi. Zarówno w powieściach,

9 Obszerne om ówienie w ystąpienia Gerwazego Bomby w: M. I n g i ot , Poglądy

(6)

jak i w felietonach krytycznych deklarował się Sztyrm er jako obrońca feudalnego porządku i w iary katolickiej. Pisarze krajow i o takim n asta­ wieniu ideowym pisywali w owym okresie romanse historyczne apoteo- zujące czasy saskie, gawędy lub powieści dydaktyczne w duchu Pana

Podstolego. K rytycy koterii i ich sym patycy recenzując powieści S ztyr-

m era nie mogli zrozumieć, jak to się stało, że obrońca drogich im idei (a za takiego skłonni go byli uznać) nawiązywał do obcych im ideowo tradycji literackich. W rezultacie skłonili Sztyrm era do zejścia z obranej, artystycznie od nich niezależnej, drogi twórczej. Drugi okres pisarstw a Sztyrm era cechować będzie w yraźna zależność od koterii.

S ztyrm er zawsze intrygow ał historyków literatu ry niezwykłością swojej twórczości. Ciekawe studium Chmielowskiego, które szczególnie mocno akcentowało biograficzny charakter twórczości Sztyrm era, uzu­ pełniano przyczynkam i o charakterze wpływologicznym. Sprowadzały się one przeważnie do wskazywania na związki łączące fantastykę S ztyrm era z twórczością Hoffmana i innych rom antyków oraz z tw ó r­ czością pisarzy francuskiej literatu ry „szalonej”, przy czym związkom tym (jak się okaże — zupełnie mylnie) nadawano rangę wpływów. W Dwudziestoleciu otrzym ał naw et nasz pisarz zaszczytne miano „pol­ skiego H offm ana” 10. Szafowano również szczodrze określeniem „twórca polskiej powieści psychologicznej” , ale dopiero Kazimierz Czachowski zajął się szerzej tym zagadnieniem i wnikliwie, chociaż szkicowo, zwrócił uwagę na „realistyczny i naw et racjonalistyczny” charakter psycho- logizmu Sztyrm era. Z tego też względu łączył badacz metodę twórczą Sztyrm era z twórczością Stendhala, a naw et F lauberta ll. W badaniach powojennych, ściślej rzecz biorąc: w recenzjach wywołanych ostatnim wznowieniem Powieści nieboszczyka Pantofla (tzn. Historii mojego k u ­

zyna i Frenofagiusza)12, ponownie zaintrygowała badaczy sprzeczność

ideowa, jaka zdawała się zachodzić między poglądami S zty rm era-k ry ty k a i Sztyrm era-pisarza. Okolicznościowy charakter wypowiedzi na ten tem at nie pozwolił jednak badaczom szerzej udokumentować ciekawych nieraz hipotez 13.

Na czym polegała oryginalność metody twórczej Sztyrm era? Jakiego typu powieści psychologicznej był twórcą? Jak w yglądały dzieje nie­

10 Por. artykuł anonim owego autora: Fantastyczne opowieści polskiego H o ffm a ­

na. „Gazeta Poranna”, 1928, nr 8690.

11 Por. K. C z a c h o w s k i , Zapomniany m eteor powieści psychologicznej. „Ku­ rier L iteracko-N aukow y”, 1939, nr 18.

12 Zob. L. S z t y r m e r , Pantofel. — Frenofagiusz i Frenolesty. Opracował K. B a r t o s z y ń s k i . Poznań 1959. W ydanie to będziem y dalej oznaczać skrótem : Sztyrm er (1959).

13 Por. szczególnie ciekawą w tej m ierze recenzję J. O k o p i e n i a Seria z a ­

(7)

porozumień między Sztyrm erem-powieściopisarzem a koterią? Oto py­ tania, na które postaram y się odpowiedzieć omawiając twórczość Sztyr- m era w latach 1838— 1844.

W trakcie wywodów postaram y się wykazać, że utw ory pisane przez Sztyrm era były próbą sparodiowania sytuacji fabularnych typow ych dla utw orów romantycznych. O wyborze tem atyki rom antycznej jako przed­ m iotu zainteresowań i o parodystyczno-krytycznym stosunku pisarza do tej tem atyki decydowały względy autobiograficzne. Romantyczny sceptycyzm i emocjonalizm w literaturze i w życiu będzie S ztyrm er krytykow ał z punktu widzenia tzw. mechanistycznej psychologii i kon­ serwa ty wno-katolickiej obyczajowości szlacheckiej.

Cel, w imię którego Sztyrm er walczył z literatu rą rom antyczną, nie był obcy koterii. Ale obca i niezrozumiała była dla koterii obsesja tem atyczna naszego pisarza, a także stosowane przez niego środki walki: metoda parodii i mechanistyczna psychologia. Innym i słowy, niezrozu­ miały będzie dla nich zarówno krąg zainteresow ań Sztyrm era (ściśle związany z jego biografią), jak i metoda twórcza, którą się posługiwał. Tym bardziej że Sztyrm er nie był pisarzem zbyt wysokiej klasy i nie zawsze umiał w sposób konsekw entny oraz logiczny literacko zobrazować swój zamysł ideowy. Dlatego krytycy koterii będą odczytywać jego utw ory zbyt dosłownie, dopatrując się w pisarzu — nie bez pewnych racji — cichego sym patyka zwalczanej literatury.

W skąpych ram ach niniejszej rozpraw y trzeba było pominąć szereg spraw związanych ze specyfiką stylu i kompozycji utw orów Sztyrm era, z typem jego hum oru i ironii. Zagadnienia to obszerne i wymagające odrębnego potraktowania.

2

C entralnym problem em Błogosławieństwa matki był konflikt między miłością a obowiązkiem wobec rodziców. K atarzyna poślubiła z miłości mężczyznę, którego jej m atka przeznaczała dla starszej córki. Małżeń­ stwo w brew woli m atki nie przyniosło K atarzynie szczęścia. Zaniedby­ wana przez męża, um arła z rozpaczy. „Miłość była źródłem jej błędu, miłość też stała się dla niej narzędziem k ary ” — pisał Sztyrm er w motcie do swojej opowieści. Nieszczęśliwe pożycie małżeńskie Wacława, który pogwałcił „obyczaj staropolski” poślubiając córkę młodszą, nim starszą wydano za mąż, kreślił Sztyrm er z w yraźnym zam iarem ostrzeżenia tych, którzy w imię uczucia usiłowali występować przeciwko prawom uświęconym przez tradycję.

Powiastka nie mogła jednak spełnić swego zadania i przekonać czytelnika. Broniąc uporczywie feudalnych obyczajów w oparciu o za­ sady w iary i przedstaw iając śmierć K atarzyny jako karę bożą, Sztyrm er

(8)

nieświadomie zatracił hum anitarny sens owych zasad i pozbawiał utw ór łogiki ideowej. Felicję znienawidził Wacław, bo była osobą złą, K atarzynę pokochał za jej pobożność i dobroć.

W uwagach swoich m ówi autor o religii jako najdzielniejszej dźw igni cha­ rakterów, w opow iadaniu — skutków dobroczynnej religijności nie widać. K a­ sia religijn a jest nieszczęśliw a, Felicja mało dbająca o religię i sama doznaje szczęścia, i daje je innym.

— pisał słusznie C hm ielow ski14.

Niepowodzenie Sztyrm era w yraźnie odsłaniało intelektualną słabość argum entacji obrońcy feudalizmu, którem u naw et religii nie udało się nagiąć do swoich konserw atyw nych celów.

Już w Błogosławieństwie matki można dostrzec zapowiedź charakte­ rystycznych cech pisarstw a Sztyrm era. Mianowicie: Sztyrm er jest pisa- rzem -m oralistą w duchu katolicko-feudalnym , równocześnie jednak pióro jego ma właściwości, jakich nie posiada twórczość innych powieścio- pisarzy „katolickich” w kraju. Jest to pióro parodystyczne, z pełna świadomością i z polemicznym zacięciem wskrzeszające sytuacje typowe dla utw orów rom antycznych, ściślej — te sytuacje, które uzyskiwały wówczas rangę wzorca obyczajowego postępowania o określonej w y­ mowie ideowej. Była to przecież epoka ogromnego w pływ u literatu ry na rodzaj postaw życiowych, epoka, w której W erterów było w życiu przynajm niej tylu, co w literaturze 15.

Już w Błogosławieństwie matki podjął się zatem Sztyrm er w eryfi­ kacji konfliktu charakterystycznego dla utworów romantycznych. Poddał te konflikty nie tylko krytyce m oralnej, ale i psychologicznej. U kazując związek Wacława i K atarzyny, dwojga ludzi pałających ku sobie miłością „ponad życie” , przekroczył razem z nimi progi małżeńskiej sypialni i przedstaw ił dalsze dzieje rom antycznych kochanków. I oto, z jednej strony, otrzym aliśm y obraz samotnej, bezdzietnej kobiety, dla której mąż był jedynym celem życia, z drugiej zaś obraz Wacława, którego bałwochwalcza miłość żony nużyła coraz bardziej. Ponieważ nadto K atarzyna uważała, że oziębłość małżonka płynie z niedostatku jej uczuć, narzucała mu się ze swą miłością jeszcze mocniej, aż wreszcie popadła w egzaltację i obłęd.

W polemicznym zacięciu wobec utw orów romantycznych, a także, jak to później wykażemy, wobec francuskiej „literatu ry szalonej”, w za­ interesowaniach psychologią bohaterów — zbliżał się Sztyrm er do tego typu powieści katolickiej, która niemal współcześnie powstawała w An­

14 C h m i e l o w s k i , op. cii., s. 256.

15 O w pływ ie literatury rom antycznej na postaw y obyczajowe współczesnych piszą: J. B y s t r o ń (Publiczność literacka. Lw ów —W arszawa 1938, s. 336— 342) oraz S. W a s y l e w s k i (Życie polskie w X I X wieku. Kraków 1962).

(9)

glii. Ojcami angielskiej „powieści kościelnej” byli: W illiam Gresley i ksiądz Francis Paget. Zdobywali się oni nieraz na mistrzowską analizę psychicznych stanów jednostek, którym pod wpływ em lek tu ry bezboż­ nych romansów groziła u trata wiary. Analiza ta uczyła głębszego ukazywania procesów psychicznych i w nętrza duchowego bohaterów.

Hierarchia kościelna ustosunkowywała się negatyw nie do tendencji psychologizujących w powieści kościelnej. Na przykład, zdaniem New­ mana, powieści tego typu rozważały uczucia religijne w oderw aniu od praktyki, od dogmatów i nakazów kościelnych, co groziło wolnomyśliciel- s tw e m 16. Podobne zarzuty spotkają niejednokrotnie i Sztyrm era.

3

Pantofel. Historia mojego kuzyna to utwór, który obok Frenofagiusza

w sposób najbardziej reprezentatyw ny odzwierciedla metodę twórczą Sztyrm era. Jest to historia młodzieńca, który z powodu słabej kon­ strukcji fizycznej i nikłej odporności psychicznej, innym i słowy — w skutek nie zawinionych przez nikogo okoliczności, nigdy nie mógł osiągnąć powodzenia. Przez kilka lat wychowywał się bez — przebyw a­ jącego na wojnie — ojca, jako rozpieszczany jedynak. Gdy ojciec wrócił, wprowadził system wychowania oparty na surowości. Ta zmiana pedago­ giki nie wyszła jednak naszemu bohaterowi na dobre. Rozstroiła go do reszty. Skrytość i nadm ierna lękliwość pozostała w nim przez całe życie i zadecydowała m. in. o niepowodzeniach w miłości. Niezręczność w y­ kazana przy szukaniu zgubionego przez narzeczoną pierścionka i lęk przed psem podwórzowym przekreśliły ostatecznie jego szanse u uko­ chanej.

S ztyrm er włączył do Historii szereg momentów autobiograficznych, ale przedstaw iając dzieje Pantofla i jego życie, poprzez ukazanie szeregu drobnych, przypadkowych, wręcz śmiesznych niepowodzeń o decydują­ cym znaczeniu, jednocześnie w yraźnie nawiązywał do metody twórczej W awrzyńca S terne’a (którego dzieła „nam iętnie lubił” 17), zwłaszcza do odpowiednich partii Życia i myśli JWPana Tristrama Shandy 18. Losem Pantofla pozornie jednak rządził tylko przypadek. Źródła niepowodzeń

18 Por. K. T i l l o t s o n , Novels of the Eighteen-forties. Oxford 1956, s. 125—137. 17 P o d b e r e s k i do Kraszewskiego, list z 15 I 1842. KK 6457/IV.

L. S t e r n e , Ż ycie i m yśli JWPana Tristrama Shandy. T. 1. Warszawa 1958, s. 379; „O nieszczęsny Tristramie, dziecię spłodzone w gniew ie! [...] Ofiaro przerwa­ nej czynności, dziecię niezadow olenia i pomyłki! Czy zapisana jest w księdze N ieszczęść Em brionicznych jedna chociaż niedola lub klęska, która zniekształcić m ogła twoją powłokę lub splątać tkanki, a która nie spadła na twoją głowę, zanim przybyłeś na świat? A jakie nieszczęścia spotykały cię w drodze, jakie mnogie niedole pow staw ały przeciwko tobie po przybyciu do celu!”

(10)

życiowych Pantofla tkw iły w znakomicie skreślonej, racjonalnie uzasad­ nionej i w yjątkow o konsekw entnie przedstawionej strukturze psychicz­ nej bohatera.

G łówną jego cechą — pisał o autorze Pantofla ksiądz H ołow iński — jest ciągłe rozw ijanie w pow ieści jakiejś m yśli filozoficznej i religijnej i jako naj- b ieglejszy przy głów nym sztabie m atem atyk łatw o umie system atycznie i po­ rządnie rozw ijać sw oje pom ysły 19.

U podstaw koncepcji bohatera Historii leżała naukowo uzasadniona teoria psychologiczna. K reśląc jej główne tezy nawiązywał S ztyrm er do poglądów zaw artych w artykule O magnetyzmie zwierzęcym; ponadto w obrazie dziejów Pantofla można było w yraźnie odczytać ślady lek tu ry

Charakterów rozumów ludzkich Michała Wiszniewskiego.

W Charakterach, pracy ciekawej, w zakresie psychologii — pionier­ skiej, przedstaw ił Wiszniewski szereg czynników kształtujących osobo­ wość ludzką. Wśród nich wymienił przyczyny naturalne, dalej zaś w pływ środowiska oraz w y kształcenia20. Podobnie naukow ym wstępem, tra k ­ tującym o identycznym rodzaju czynników kształtujących charakter zaczynał swoją opowieść autor Historii mojego kuzyna. Ślady poglądów Wiszniewskiego można również spotkać w trakcie lektury opowieści. Umieszczone przy końcu pierwszego rozdziału rozważania P antofla o pseudouczonych były np. w dużej mierze oparte na rozdziale pracy Wiszniewskiego noszącym ty tu ł Rozumy płytkie i ograniczone. Symbol tępoty umysłowej stanowili w obu dziełach Hotentoci.

A utor Pantofla konstruow ał postać swojego bohatera w w yraźnej opozycji wobec romantycznego emocjonalizmu. Z nam iętnych w yznań rom antycznych „dzieci w ieku”, chorujących na nadwrażliwość psychiczną, w ynikało nieodmiennie, iż przyczyną ich „bólu św iata” był zawód, jaki spraw iło im społeczeństwo. I w spowiedzi kuzyna Pantofla społeczeń­ stwo nie było bez wad. Ale geneza „zezowatego szczęścia” tkw iła w uspo­ sobieniu naszego bohatera. Nie ograniczając się do pośredniej k ry ty k i wyśm iewał Sztyrm er w prost rom antyczny sposób obrazowania i rom an­ tyczną lirykę.

Wiatr huczał w kom inie, kot chorobliw ie chrapał pod kanapą, słow em w szystk ie akcesoria tchnęły w yraźnie romantycznością. Kto sobie życzy, m oże się często tak bawić w Witebsku. Kto ma choć ździebełko weny, zostanie n ie­ zawodnie poetą. Co do mnie, pew nie nie mam żadnej zdolności do rym otw órst- w a, bo m yślałem jedynie o w ę z e łk u 21.

19 Ks. I. H o ł o w i ń s k i do Kraszewskiego, list b.d. KK 6458/IV.

20 Por. S. S z u m a n, w stęp do: M. W i s z n i e w s k i , C haraktery rozum ów lu d z­

kich. W arszawa 1935, s. X X III—XXIV. Pierw sze w ydanie dzieła W iszniew skiego

ukazało się w roku 1837.

(11)

I w swojej antyrom antycznej postawie łączył się Sztyrm er z Wisz­ niewskim. Mimo niewątpliw ej wartości naukow ej praca Wiszniewskiego była daleka od obiektywizmu. K ontynuując antyrom antyczne w ystąpienia Brodzińskiego zaw arte w rozprawie O egzaltacji i en tu zja zm ie 22, w ystępow ał Wiszniewski ostro przeciwko, jak to określał, ,,duszom ognis­ tym , głowom zapalonym”. Tymczasem w latach trzydziestych i czter­ dziestych pojęcia te oznaczały nie tylko cechy charakteru, jak chciał tego autor, lecz i orientację polityczną. Wielbiące „zapaleńców” wiersze K arola Balińskiego i Romana Zmorskiego pełniły obiektywnie rolę ideo­ wego szyfru i rozpalały ogień buntu przeciw przemocy zaborców 23.

Zwrot Sztyrm era ku poglądom zaw artym w pracy Wiszniewskiego nie był zatem posunięciem przypadkowym, a jego zainteresowania nau­ kowe nie były pozbawione akcentów o niew ątpliw ie zachowawczej w y­ mowie ideowej. Jeszcze w yraźniej można to dostrzec w powieści następ­ nej, tzn. we Frenofagiuszu i Frenolestach.

4

P rzystępując do omówienia tej powieści należy zaznaczyć, że punktem w yjścia naszych rozważań będzie jej pierw odruk w „Roczniku L iterac­ kim ” (1843). Drugie wydanie Frenofagiusza (pochodzące również z 1843) zostało przerobione i opublikowane bez wiedzy autora 24. W ydanie trze­ cie, zaw arte w Powieściach nieboszczyka Pantofla (1844), stanowiące podstawę reedycji Bartoszyńskiego, zostało przez Sztyrm era zmienione i w wielu miejscach uzupełnione. O kierunku tych zmian powiemy w swoim czasie.

Frenofagiusz i Frenolesty to powieść o ludziach zam kniętych u kresu

22 W ystąpienie Brodzińskiego i jego w p ływ na m yśl konserw atywną w kraju w latach trzydziestych w. X IX om ówiłem w pracy: I n g 1 o t, op. cit., s. 41—43.

23 Por. E. P i e ś c i k o w s k i , Roman Zm orski. A utoreferat pracy doktorskiej. M aszynopis.

24 Drugie, osobne wydanie Frenofagiusza i Frenolestów (1843) wydrukował Podbereski na w łasną rękę. W ydanie to zostało ozdobione rysunkam i A. Kotze­ buego (zob. o nim T h i e m e - B e c k e r , Allgem ein es Lexikon der bildenden

Künstler. T. 21. Leipzig 1927, s. 356—357). Zam aw iając ok. 30 rysunków sławnego

grafika za sporą, jak sądzimy, sumę, Podbereski nie zaw ahał się przed naginaniem tek stu do treści rysunku, tym bardziej iż pow ieść uw ażał za swoją własność. W 11 m iejscach, gdzie tekst nie zgadzał się z tem atem rysunku, Podbereski do­ w oln ie przerobił lub też pododawał poszczególne zdania, osiągając w ten sposób w ym aganą zgodność. S z t y r m e r pisał o tym 20 III 1843 do Kraszewskiego (KK 6458/1V): „Szkoda tylko, że swoją siurpryzę posunął za daleko, bo nic mi nie m ów iąc porobił niektóre, w ielce niedorzeczne dodatki do tekstu, dlatego żeby pom ieścić rycinki, których bez tego nie m ógłby był zu tylizow ać”. Mimo oburzenia, w trzecim wydaniu Sztyrm er zachow ał część wprowadzonych przez Podbereskiego zm ian.

(12)

swego życia w szpitalu dla obłąkanych. Nie był to tem at nowy. W utw o­ rach rom antycznych, a także w powieściach „literatu ry szalonej”, można go było spotkać często. Historie ludzi obłąkanych w Kordianie, Królu

zamczyska, Notatkach wariata Dembowskiego, Pamiętnikach obłąkanego

Gogola, Żydzie tułaczu Eugeniusza Sue — przedstawiały tragedię osobo­ wości przegranych w walce z bezdusznością świata, nędzą, z oficjalną m oralnością czy z despotyzmem. Sztyrm er odwrócił sytuację i jak gdyby naw iązując do opowieści biblijnej o zbłąkanych owcach, przedstaw ił cykl opowieści o ludziach, którzy pod wpływem szatana pasożytującego na ich nam iętnościach i pragnieniach schodzili z drogi cnoty i jako niew ątpliw i grzesznicy kończyli w szpitalu bonifratrów.

Powieść S ztyrm era składa się z rozdziałów wprowadzających, z opo­ w iadań o losach poszczególnych pensjonariuszy (o różnych podtytułach, ale o w spólnym niby-tytule: cela I, cela II itd.) oraz z zakończenia. W jednym z rozdziałów wstępnych, zatytułow anym identycznie jak ca­ łość: Frenofagiusz i Frenolesty, przedstaw ił S ztyrm er teorię naukową, która stała się podstawą kompozycji utw oru. W myśl słów Marszałka, oprowadzającego n arrato ra po szpitalnym gmachu, światem rządził w ład­ ca Frenofagiusz, który karm ił się ludzkimi rozumami. Wysyłał on na św iat swoje sługi, Frenolesty, których rola polegała na zryw aniu nici równowagi psychicznej i m oralnej łączącej rozum z sercem, a tym samym na rozniecaniu w ludziach nam iętności prowadzącej do obłąkania.

Taki pogląd na konstrukcję umysłu i duszy ludzkiej przypom inał ży­ wo niektóre teorie Wiszniewskiego, te mianowicie, w których psycholog opisywał związek łączący rozum z sercem 25. Sam Frenofagiusz był dale­ ką rem iniscencją szatana wysyłającego swoje sługi na świat, aby sprowa­ dzali ludzi na drogę grzechu. Pomysł konstrukcji owej m etafory zaczerp­ nął S ztyrm er z utw oru Józefa Sękowskiego Wielkie posłuchanie u Luce- fera, gdzie w szczególności rom antyzm (ale i francuską „literaturę sza- lonę”) przedstawiono jako w ynik obłąkania i pokusy piekielnej, sprow a­ dzanej na ludzi przez etatowych w ysłanników w ładcy piekła.

Opowieści z cel szpitalnych można podzielić na dwa rodzaje. Do pierwszego zaliczymy: Maćka (cela I), Szczęśliwego męża (cela II), Starą

pannę (cela IV) czy Autorkę Pantofla (cela V). Były to po prostu szkice

obyczajowe, żywo przypom inające Mieszaniny Rzewuskiego. Sztyrm er analizował w tych utw orach pewne charakterystyczne zjawiska społecz­

25 Zob. W i s z n i e w s k i , op. cit., s. 20: „Opisując, rozm aite niedoskonałości, przym ioty i w ady rozumu natrafiłem też na takie, które, jak uczy doświadczenie, nierozdzielnie z sobą iść zwykły. [...] Ten zachodzący m iędzy w adam i i przymiotami um ysłu lub też rozumem i sercem związek poda nić do odkrywania charakteru um ysłow ego w ludziach i odgadywania wrodzonych um ysłu ich zdolności”. Por.

(13)

no-obyczajowe. Na przykład w Maćku przedstaw iał historię dorobkie­ wicza, którego losy kształtow ały się niemalże w edług słów P ap k in a (akt I, w. 491—501):

Czy to, proszę, rzecz słychana! Ledw ie szlachcic na w ioszczynę Z pękiem długów się w ydrapie, Już m ieć m usi komisarza! D ziw się potem, gdy się zdarza, Że w ołają: „Sto tysięcy! —

Kto da w ięcej?” A jak krzykną po raz trzeci, Jakby z procy szlachcic leci I do sw ego komisarza Idzie w służbę za szafarza.

O brazując dzieje dorobkiewicza, który przy „pomocy” zarządcy dóbr stracił m ajątek, a po licytacji zwariował, posłużył się S ztyrm er sterne’owską m etaforyką, zabarwiając banalny w ątek odcieniem hum o­ ru. Historię stosunków między panem a służącym przedstaw ił jako dzie­ je kontaktów między nosem zadartym a nosem spuszczonym na kw intę. W m iarę upływ u wydarzeń nos służącego podnosił się do poziomu pań­ skiego nosa, co wywołało nieuchronny konflikt — jak w S terne’owskiej opowieści Slawkenbergiusza z księgi IV Tristrama Shandy.

Drugi rodzaj powieści tworzą szkice: Kobieta filozofka, Fatalista, Me-

tampsychoza, Biedna Rózia, Matka, Historia pana Marszałka. Są one pa­

rodiami literackim i o w yraźnie antyrom antycznym zabarwieniu.

W Kobiecie filozofce starał się Sztyrm er ośmieszyć w arszaw ski ruch em ancypantek, zwłaszcza kobiety zajm ujące się filozofią K anta i Hegla. Był to zatem atak zarówno na uczoność kobiet, jak i na postępową filo­ zofię. Ojciec polskiej saw antki (według inform acji w spółczesnych2(1, Sztyrm er miał na myśli konkretną osobę, mianowicie Eleonorę Ziemięc- ką, która w okresie poprzedzającym wydawanie „Pielgrzym a” zajmowała się Heglem) ostrzegał córkę przed błędami i zalecał jej lekturę tekstów chrześcijańskich, m. in. dzieła katolickich myślicieli, Bonalda i de M aist- re’a. Córka zapaliła się jednak do lektury Hegla, ale nie mogąc pojąć jego dzieł oszalała.

Szkice: Kobieta filozofka, Autorka Pantofla, Biedna Rózia i Historia

pana Marszałka — stanowiły drugą z kolei wypowiedź Sztyrm era

w kwestii kobiecej. Po raz pierwszy zajął się nią pisarz w powiastce Ż y ­

cie bez miłości. Urywki z pamiętnika oryginalnie w ychow anej kobiety

(„Niezabudka”, 1842).

Sztyrm er opowiadał tam historię półsieroty, którą wychowywał oj­ 2(i Por. P o d b e r e s k i do K raszewskiego, list z 15 I 1842. KK 6457/1V.

(14)

ciec, człowiek rozczarowany do świata i ludzi. Bohaterka była panną piękną, w ykształconą i rozumną, ale na zjawiska otaczającego ją świata spoglądała z odcieniem sceptycyzmu. Rozum uzbrajał ją bowiem w w y­ jątkow ą przenikliwość i umiejętność dostrzegania w każdym zjawisku jego odwrotności. N iestety, rozsądek i wiedza nie zapewniły jej w życiu szczęścia. Zbytnia refleksyjność nie pozwoliła jej się zakochać i zreali­ zować „świętego powołania kobiety”, tzn. wyjść za mąż. Z tego głównie powodu uczynił z niej pisarz istotę bardzo nieszczęśliwą, a kierujący nią rozsądek przedstawił w postaci szatanka. „Wierzyć jest lepiej niż wie­ dzieć” — głosiło motto tej powiastki.

Pisząc Urywki i Kobietą filozofkę w yraźnie ulegał Sztyrm er poglą­ dom na kwestię kobiecą panującym w środowiskach zbliżonych do kote­ rii. Ale swoich katolickich krytyków nie zadowolił całkowicie — będą mu mieli za złe, że mimo wszystko pozwolił kobietom czytać dzieła Bonalda i de M aistre’a, a nie kazał im poświęcić się wyłącznie wycho­ w aniu dzieci 27.

W yraźne ustępstw o wobec konserw atyw nych poglądów na kwestię kobiecą przejaw ił S ztyrm er w Autorce Pantofla. Cały utw ór był swego rodzaju osobliwością: jako sygnowany — jak wiadomo — pseudonimem kobiecym. Głosił mimo to poglądy, które niezbyt sprzyjały apoteozie ko­ biety piszącej. Sztyrm er poświęcił szkic w yjaśnieniu tej dwuznacznej sytuacji. Broniąc uparcie swojej anonimowości, nie zawahał się — wśród ukłonów w stronę k rytyki i próśb o pobłażliwość wobec początkującej autorki — przed autoironią. Ze szkicu wynikało mianowicie, iż na drogę pisarską wprowadził autorkę Frenolestes. Tenże w ysłannik Freno- fagiusza spowodował, że upojona sławą autorka znalazła się w jego mocy jako pensjonariuszka zakładu obłąkanych — mimo starań męża,

by utrzym ać ją na drodze „moralności” 28.

27 Por. Rozbiór kilku dziel z lekkiej literatury. „Przegląd Poznański”, 1845, t. 2, s. 360.

28 W następnych powieściach ogłaszanych pod tym samym pseudonimem, z ideow ych kłopotów i sprzeczności spowodowanych przez tę m istyfikację Sztyr­ mer będzie się starał wybrnąć inaczej. Dusza w suchotach i Trupia głó w ka zostaną np. napisane „przy k olebce” syna Leonka przez kochającą matkę. W ten sposób pisarstwo kobiety uzyskało rangę m acierzyńskich pouczeń, co nie stało w jaskra­ wej sprzeczności ze Sztyrm erowskim poglądem na powołanie kobiet i nie mogło budzić sprzeciw ów konserw atyw nej części krytyki, na opinii której Sztyrm erowi widocznie zależało.

Dla poznania poglądów niektórych czytelników Sztyrmera na pisarstwo kobiet warto przytoczyć tekst w ierszyka skreślony na ossolińskim egzemplarzu Duszy

w suchotach z roku 1844:

O cna kobieto — coś to pisała, Wartaś jest w ieńca sławy!

(15)

Ulubionym bohaterem literatu ry rom antycznej był parw eniusz za­ biegający o rękę bogatej dziedziczki, kochany przez nią, ale znienaw i­ dzony przez jej rodziców. W szkicu Biedna Rózia podjął Sztyrm er k ry ty ­ kę tego typu bohatera. Przedstaw ił miłość bogatej i pięknej dziedziczki Rózi do guw ernera Walentego. Przy ogromnej różnicy poziomu um ysło­ wego i towarzyskiego miłość taka była, zdaniem Sztyrm era, możliwa je­ dynie za sprawą diabelską. Frenolestes doprowadził do małżeństwa, któ­ re dla Rózi okazało się piekłem, tak że w rezultacie znalazła się w szpi­ talu dla obłąkanych.

Biedna Rózia zapoczątkowała tu cykl utw orów ostrzegających cnotli­

we panienki z obyw atelskich domów przed „zdradliw ym i” uczuciami młodzieńców z „niższych sfer”. L iteratu ra tego typu miała, z jednej strony, wymowę jednoznacznie antyrom antyczną, z drugiej jednak — zaw arta w niej była często obiektyw nie słuszna kry ty ka łowców posa­ gowych, którzy pod maską bajronow skich marzycieli zmierzali (jak L udm ir w Panu Jowiał sk.im) do zapewnienia sobie tanim stosunkowo kosztem wygodnego i przyjem nego życia. Typowym przedstawicielem takiej młodzieży będzie również spekulant, bohater znanej powieści Jó ­ zefa Korzeniowskiego.

O brachunek z rom antyzm em prowadzony na kartach Frenofagiusza znalazł swoją pointę w Historii pana Marszałka.

O strej krytyce poddał tu Sztyrm er warszawskie salony literackie. W łaścicielki tych salonów zachwycały się pieniami rom antycznych w ier­ szokletów, gardziły zaś — zdaniem Sztyrm era — „ludźmi z tow arzyst­ w a”. S tarający się o rękę panny Pauliny, córki właścicielki salonu li­ terackiego, M arszałek zmuszony został do zabiegania o ty tu ł literata. Swoim zwyczajem odwrócił Sztyrm er złośliwie sytuację przedstawianą często w utw orach rom antycznych, gdzie świat salonów był, zgodnie z praw dą, ukazywany jako środowisko pogardzające twórczością, a w n a j­ lepszym w ypadku nie rozum iejące twórców.

Przy czynnym udziale Frenolestesa usiłował Marszałek napisać po­ wieść rom antyczną, która by przypadła do gustu matce Pauliny. Rady kusiciela były dosyć oryginalne. Zalecał on mianowicie Marszałkowi, aby dla wzbudzenia weny twórczej odwiedzał po kolei szpital obłąkanych, m iejskie więzienie, szulernie, szynki, domy publiczne, domostwa żydow­ skie i obozy cygańskie. Była to w yraźna aluzja do tem atyki „szalonych” rom ansów francuskich. Gdy to nie skutkowało, kusiciel doradzał kolejno:

Szkoda jest tylko, żeś go postradała Płochością — w literaturze wprawą.

W św ietle pracy J. H u l e w i c z a S p raw a w y ższe g o wykształcenia kobiet w Polsce w X I X w. (Kraków 1939) Sztyrm er zajm ował w kw estii kobiecej stano­

(16)

pić poncz (jak Hoffman), cwałować konno (jak Byron),( głaskać kota (jak Teofil G autier), targać się za wąsy (jak Jean Babtiste Karr). A luzje do im pulsów „tw órczych” popularnych pisarzy rom antycznych częściowo tylko zostały rozszyfrowane w samym tekście. W pełni objaśnił je do­ piero Przecław ski w przypisie do jednego z odcinków powieści drukow a­ nych w „Tygodniku P etersburskim ” 29.

Jak widać, dla zdyskredytow ania rom antyzm u nie wahał się S ztyr- m er posłużyć biograficzną plotką. Była to ulubiona metoda Sękowskiego, który na łam ach „Библиотеки для Чтения” przedstawiał rom antyków jako zw yrodniałych dziwaków. Szyderstwo Sztyrm era uderzało nie ty l­ ko w twórców rom antyzm u, lecz i w ich polskich naśladowców.

' Spróbuj, czy nie odezw ie się w tobie ciemna, dzika, sceptyczna egzaltacja, która dziś pod firm ą bajronizmu łaskaw ie protekcji udziela młodym poetom? Oto stoi koń osiodłany, siadaj na niego i pędź, ile ci siły w y sta rcza 30.

W słowach tych kryła się może aluzja do wiersza Karola Balińskiego

Farys — wieszcz.

W zakończeniu powieści n arrato r współczuł Marszałkowi (jak i w szyst­ kim nierom antycznym „ofiarom ” rom antycznej literatury), że' na próżno biedził się nad tym , co dla żaków stało się chlebem powszednim. „Alboż to się pisze dla pożytku? Albo dla rozwinienia jakiej ważnej m yśli?” 31 — w yjaśniał w dalszym ciągu swój negatyw ny stosunek do przedstaw ianej literatu ry . W pierwszej, odcinkowej w ersji zakończenia, drukow anej w „Tygodniku P etersburskim ”, w cytowanym fragmencie figurowało jeszcze jedno zdanie: „Alboż dla sław y?” 32 W późniejszych w ydaniach zdanie to znikło. A utor nie chciał widocznie zaciemniać zdecydowanie antyrom antycznego sensu wypowiedzi Pantofla.

A nalizując obłąkanych bohaterów Frenofagiusza i Frenolestóv;

z punktu widzenia medycznego, Stanisław Trzebiński stwierdził, że Sztyrm er, podobnie jak ówcześni pisarze rom antyczni (np. Mickiewicz, Słowacki czy Goszczyński), w przedstaw ianiu patologicznych stanów swoich postaci opierał się na koncepcji psychologicznej. Według tej kon­ cepcji psychoza powstawała jako skutek silnych wzruszeń.

O błąkani Sztyrm era, pisał Trzebiński, żywo przypom inają typy pa- ranoików, egzystujące wyłącznie na kartach literatu ry rom antycznej. Jednocześnie Trzebiński zaznaczał, iż w latach, gdy rom antycy ulegali jeszcze koncepcji psychologicznej w kreśleniu postaci obłąkanych, w nauce panował już „m echanistyczny” pogląd na przyczyny pow staw a­

-y „Tygodnik P etersburski”, 1842, nr 94, s. 622, przypis.

30 L. S z t y r m e r , Frenofagiusz i Frenolesty. „Rocznik Literacki”, 1843, s. 113. 31 Ibidem, s. 144.

(17)

nia chorób umysłowych. Pogląd ten wywodził się z anatom icznych badań mózgu, rozpoczętych przez Franciszka J. Galla 33.

Skoro się przekonano, iż w w ielu psychozach znajdujem y m niej lub więcej w yraźne zm iany anatom iczne w m ózgu [...], uogólniono spostrzeżenie w tym kierunku zrobione i ustanowiono zasadę, że choroby um ysłow e n ie są czym innym jak chorobami m ó zg u 34.

Trzebiński, historyk medycyny, nie zwrócił uwagi na to, że postacie obłąkanych miały u Sztyrm era charakter w ybitnie parodystyczno-lite- racki. Zdaniem Sztyrm era właściwymi twórcam i obłędu byli pisarze rom antyczni. To literatu ra romantyczna, czy spopularyzow ane przez tę literatu rę zasady postępowania, doprowadziła do szaleństwa bohaterów

Frenofagiusza; istotna przyczyna szaleństwa tkw iła w zachwianiu rów ­

nowagi moralno-psychicznej, w mechanicznych zmianach wywołanych zerw aniem związków między poszczególnymi organam i mózgu. M ar­ szałek mówi:

Frenofagiusz zjada rozum dopiero wtedy, kiedy nitka łącząca dw ie jego połow y i utrzym ująca w nim życie będzie p rzecięta 35.

Według Sztyrm era główną przyczyną powstawania monomanii nie było, jak chcieli rom antycy, wielkie i święte uczucie, lecz właśnie dzia­ łalność pisarzy rom antycznych i ich sympatyczek, nonsensowna zarówno ze społeczno-moralnego, jak i z naukowego p unktu -widzenia. Pastw iąc się nad Marszałkiem, ofiarą rom antycznej monomanii w jej najgorszym w ydaniu, Frenolestes stwierdzał:

Podług kranologii w ypadałoby ci być przy najw iększym naw et szczęściu n i­ czym w ięcej jak cieślą albo m oże introligatorem, a ty chcesz być lite ra tem !36 W przeciwieństwie do Trzebińskiego, słusznie i przenikliw ie ocenił charakter psychologizmu Sztyrm era Czachowski. Jak już wspomnieliś­

33 F. J. Gall (1758—1828) autor pracy Anatomia i fizjologia s y ste m u nerw ow ego (1810—1819), był twórcą frenologii i kranologii. G łosił pogląd, że czynności m ózgu są w yspecjalizow ane: każda jego cząstka, przede w szystkim każda cząstka kory m ózgow ej, jest siedzibą osobnej czynności lub cechy psychicznej. Cechy psychiczne danej osoby, a zatem jej charakter można, zdaniem Galla, dokładnie poznać na podstaw ie w ypukłości i w klęsłości czaszki. Twierdzenia Galla w yw arły korzystny w p ływ na dalszy rozwój anatomii i fizjologii system u nerw ow ego (zob. J. P i e t e r ,

Historia psychologii w zarysie. K atow ice 1959, s. 81). W roku 1802 dekretem cesar­

skim zakazano uprawiania i propagowania frenologii, jako nauki prowadzącej „do m aterializm u i obalającej zasady m oralności i relig ii” (zob. T. B i l i k i e w i c z i J. G a l l u s , Psychiatria polska na tle d zie jo w y m . W arszawa 1962, s. 69).

34 S. T r z e b i ń s k i , Psychoza i n erw ica w beletrysty ce polskiej „Archiwum H istorii i Filozofii M edycyny”, 1925, t. 3, s. 65.

35 S z t y r m e r , Frenofagiusz i Frenolesty, s. 79, oraz Sztyrm er (1959), s. 89—90. 36 Sztyrm er (1959), s. 135.

(18)

my, zwrócił on uwagę na racjonalistyczny, refleksyjny i „realistyczny” charakter obserwacji psychologicznych, nie um iał jednak powiązać gene­ zy tego rodzaju obserwacji ani z przeżyciami własnymi pisarza, ani z je ­ go zainteresow aniam i naukowymi (zwrócił na to częściowo uwagę Chmie­ lowski), ani też z poglądami polskich i obcych pionierów psychologii naukowej. O graniczając się jedynie do płaszczyzny porównań czysto li­ terackich, wskazał przecież właściwie na zbieżność zainteresowań S ztyr- m era z zainteresow aniam i Stendhala oraz F lauberta. Zbieżności tej do­ patryw ał się słusznie w niemalże psychoanalitycznym podejściu tych pisarzy do konstruow anych postaci (widać to zarówno w Historii Pantof­

la czy Frenofagiuszu, jak i w Pamiętnikach egotysty czy w S e n ty m e n ­ talnym wychowaniu) 37. Nie trzeba zapominać, że Stendhalowska i F lau -

bertow ska „psychoanaliza” stanowiła poważny krok naprzód w stosunku do rom antycznego emocjonalizmu 38.

W trzecim w ydaniu Frenofagiusza i Frenolestów Sztyrm er dawał w y­ raźnie do zrozumienia, że pisząc utw ór o szpitalu dla obłąkanych, utw ór — jak wiem y — poświęcony w jego in terp retacji głównie ofiarom określonego rodzaju literatury, zapuszczał się na teren eksploatowany przez powieść, którą za Grabowskim określił mianem „szalona”. M ar­ szałek mówił do Pantofla:

Ostrzegamy cię jednak, że dziś w pałacu mojego protektora n iew iele cie­ kawego się dowiesz. Szalone romanse nowej szkoły od kilku lat już w y ja w iły św iatu całą kronikę w a r ia c ji39.

Było to oświadczenie bardzo istotne i oddające doskonale zamysł twórczy autora. Zm iany wprowadzone przez Sztyrm era do trzeciego w y­ dania polegały bowiem na w ydatnym rozbudowaniu polemicznych partii powieści, kosztem redukcji szkiców o charakterze czysto obyczajowym.

I tak szkic Stara panna został zmniejszony do rozmiarów drobnego fragm entu. Znikł szkic Autorka Pantofla. W Jakubie Kozerze z daw nej

Historii Maćka (cela I) pozostał jedynie wstęp. Opowiadanie o nagle

wzbogaconym młodym człowieku uległo przekształceniu, a całe w ydarze­ nie przypominało w yraźnie historię Rafaela z Balzakowskiego Jaszczura. Jakub Kozera, podobnie jak Rafael, zawarł pakt z szatanem. Rafael otrzym ał tajemniczą skórę z epoki Salomona, m ającą moc zaspokajania pragnień i kurczącą się po każdym spełnionym pragnieniu. Jakub stał się właścicielem tajemniczego pierścionka, wykonanego niegdyś w edług wskazówek A lberta Wielkiego. Pierścień ten zapewniał swemu posiada­

37 Por. C z a c h o w s k i , op. cit., s. 2.

38 Por. na ten tem at rów nież A. H a u s e r , The Social S to ry of Art. T. 2. Lon­ don 1952, s. 752—753.

(19)

czowi powodzenie, pod w arunkiem przestrzegania określonych w umowie zasad. W obu w ypadkach w arunki umowy k ry ły w sobie pułapkę, i obaj bohaterowie wpadli w sidła szatana. O ile jednak Rafael byl postacią tragiczną, bo do sprzedania duszy diabłu zmusiła go nędza, o tyle Kozera przedstawiony został jako płytki i lekkom yślny młodzieniec, dla pienię­ dzy nie cofający się przed zbrodnią, po uzyskaniu cudownego pierścion­ ka obierający sobie zawód szulera.

We francuskiej powieści lat trzydziestych w. XIX, szczególnie zaś w słynnej Komedii ludzkiej Balzaka, pojawiała się często postać młodego gracza. Sceny gry w k arty czy na loterii symbolizowały w wiele mówią­ cym skrócie zasady walki o byt w kapitalistycznej dżungli wielkiego miasta. Przypadek i ryzyko towarzyszące grze hazardowej były jedno­ cześnie nieodłącznymi atrybutam i życiowej k ariery młodych Rastigna- ków. Sztyrm er poprawnie rozszyfrował sens Balzakowskiej m etafory i przeciwstawił mu we Frenofagiuszu swoje widzenie problemu. Jakub Kozera czy Maciej z rozdziału Idziem y nareszcie byli młodymi ludźmi, którzy w oczekiwaniu na szczęście bez pracy prowadzili życie pasożytów i potencjalnych złoczyńców. „Mój dobrodzieju, to sobie szuler osobnego rodzaju, marzyciel romantyczno-filozoficzny, g ł o w a w y k r ę c o - n a” /ł0 — mówił Marszałek o Macieju, posługując się określeniem zapo­ życzonym widocznie z dzieła Wiszniewskiego. Jak należy sądzić, historii gracza na loterii pragnął S ztyrm er nadać rangę alegorii ukazującej bez­ sens rom antycznej walki o szczęście.

Rozdział Klasyfikacja uzupełnił autor w trzecim wydaniu rozważa­ niami, w których rom antyczna literatu ra XIX w. przedstawiona została jako literatura specjalizująca się w opisywaniu ludzkich cierpień. W róz- dziale Idziemy nareszcie obok historii Macieja znalazły się cytowane tu już słowa potępienia pod adresem „szalonych” romansów.

Podobnie jak inni członkowie koterii Sztyrm er uważał literaturę ro­ mantyczną za czynnik w ybitnie destrukcyjny. Posługując się sobie tylko właściwą metodą parodii wskrzeszał sytuacje kopiowane z utworów ro ­ m antycznych i „szalonych” romansów oraz przedstawiał ich bohaterów w krzywym zwierciadle krytyki, opartej na zasadach mechanistycznej

psychologii.

Powieściami tworzonymi na praw ach parodii były także: Dusza w su­

chotach i Trupia główka.

5

Bohater Duszy w suchotach wiele cech odziedziczył po swoim im ien­ niku, tytułow ej postaci z powieści Kraszewskiego Pan Karol. Ale jego

(20)

literackim prototypem w o wiele większym stopniu był tytułow y bohater powieści Eugeniusza Sue Artur. O książce tej pisał K arol Sainte-Beuve:

P okolenie dowcipne, dumne, niedow ierzające i w szystkim przesycone, k tó ­ re tak rozszerzyło się w św iecie m odnym od lat dziesięciu, m aluje się dosko­ nale, to jest: aż do przerażenia, w ogóle rom ansów Eugeniusza Sue. Lord Byron b ył ideałem : przetłumaczono go prozą, upowszechniono, zażywano go codziennie w m ałej dozie 41.

K arol, podobnie jak A rtur, był uosobieniem romantycznego scepty­ cyzmu epoki. Człowiek o dużym uroku osobistym, do którego lgnęły ser­ ca innych ludzi, kochającym go odpłacał niewdzięcznością, bo sam nie w ierzył w istnienie prawdziwego uczucia.

Istotna odpowiedź na pytanie o sens powieści Dusza w suchotach, jak zwykle w powieściach Sztyrm era, mieściła się we wstępie i w zakończe­ niu utw oru; wskazywały na nią liczne m otta oraz n atrętn y kom entarz doktora — duchowego opiekuna i przyrodniego brata bohatera. K arol nie był dobrym chrześcijaninem, był człowiekiem moralnie chorym na scep­ tycyzm; jego życie, przedstawione w pam iętniku wręczonym przed śm ier­ cią doktorowi, miało pouczać i ostrzegać.

W Duszy w suchotach, podobnie jak w innych powieściach Sztyrm e­ ra, dużą rolę odegrały pierw iastki autobiograficzne. Cyniczny rom ans podporucznika Karola z Teklą, córką poczmistrza w Kozienicach, p rzy ­ pomina autentyczną historię miłości podporucznika Sztyrm era do sio­ strzenicy poczmistrza w tychże Kozienicach, Tekli Kamińskiej. Ukochanej Karola, Marii, użyczył Sztyrm er rysów swojej niedoszłej żony, Emilii Pieniążek.

W przedstawieniu kluczowego w ątku utw oru, tzn. rom ansu K arola z Marią, w ystąpiły poważne różnice między pam iętnikarską a powieścio­ wą w ersją wydarzeń. Tragiczny finał tej miłości przedstawił S ztyrm er tendencyjnie, w yraźnie polemizując z oceną podobnych sytuacji znaną nam z utw orów romantycznych.

Rodzice Marii nie chcieli wyrazić zgody na małżeństwo córki z ubo­ gim podporucznikiem. K arol odczuł tę decyzję nadzwyczaj boleśnie — ale komentował ją słowami pełnymi pokory:

Lękałem się wdać w rozmowę z rodzicami, żeby gniew nie podszepnął mi gorzkich sarkazmów [...]. Patrząc na tę młodą, słabą, znękaną kobietę, która z taką rezygnacją poddawała się wyrokom Opatrzności, tłum iłem w sobie burzliw e popędy i dziwiłem się widząc siebie słabszym od M arii42.

41 K S a i n t e - B e u v e , Sąd literacki o „Arturze”, s. 1. Wkładka reklam ow a do polskiego wydania powieści: E. S u e , Artur. T. 1. Warszawa 1845.

(21)

Wspomnienie „heroizm u” M arii uczynił S ztyrm er w duszy K arola je­ dynym budującym wspomnieniem, a miłość M arii okazała się dla boha­ te ra jedyną bezinteresowną miłością w życiu. L ektura pam iętników wska­ zuje natomiast, że historia miłości do Emilii Pieniążek była nie tyle szkołą religijnej pokory, ile — przeciwnie — szkołą refleksji i sceptycyz­ mu. Podporucznik Sztyrm er musiał świadomie hamować swoje zapały, bo szlacheccy opiekunowie panny nie robili mu nigdy najm niejszych nadziei. Do tego stopnia nie był pewien powodzenia, że nie potrafił wy­ korzystać szansy, jaką otw ierała przed nim intryga niejakiej pani M ar­ czewskiej, przyjaciółki opiekunów Emilki 43. Rezygnował z walki o żonę nie z powodu uczuć religijnych, lecz pod presją życiowej konieczności.

W Duszy w suchotach zacierał Sztyrm er niezwykle starannie wszel­ kie ślady, które mogłyby odkryć czytelnikowi właściwe źródło inspiracji twórczych. Dzieje K arola przedstawił w formie pam iętnika z trzeciej lub naw et czw artej r ę k i44 Nie mógł jednak przekreślić wszystkich związków uczuciowych z młodością, i powieść, w brew wyrażonej w mot­ cie intencji, nie stała się jedynie pełną skruchy spowiedzią nawróconego grzesznika.

I ja dziś szydzę z m łodych zapaleńców, szydzę bez m iłosierdzia, bo mi żal, że już nie jestem zdolny do tych u czu ć45.

— pisał K arol w swoich szpargałach.

Zastanówmy się chwilę nad przyczynami owej dwoistości w postawie twórczej naszego pisarza, dwoistości widocznej nie tylko w Duszy w su­

chotach, w głównej mierze decydującej o negatyw nej ocenie twórczości

Sztyrm era przez wielu konserw atyw nych krytyków . U źródeł owej dwo­ istości leżała różnorodność życiowych doświadczeń tego „człowieka aw an­ su społecznego” — syna lekarza, stypendysty szkół wojskowych, ubogiego podporucznika. Doświadczenia te sprawiły, że S ztyrm er stał się jednym z owych „dzieci w ieku”, tak przejm ująco opisanych przez Musseta, a później przez Dostojewskiego. Sztyrm erowskie zainteresowanie psycho­ logią, wywołane własnymi przeżyciami pisarza, sprawiło, że zrozumiał on nie tylko przeżycia owych „dzieci w ieku”, lecz i ukazującą ich los literatu rę romantyczną. Tak wygląda jedna strona biografii Sztyrm era, decydująca i o charakterze, i o tem atyce jego twórczości. Druga wygląda

43 Por. C h m i e l o w s k i , op. cit., s. 227.

44 Autor — jak pam iętam y — w ystępow ał tu pod pseudonim em Eleonory Sztyrm er. Ta z kolei w ydała Duszę w suchotach w cyklu Powieści nieboszczy ka

Pantofla — „z papierów ” Pantofla. Podtytuł utworu brzmiał: Wyciąg z papierów doktora. Doktór w reszcie oparł swoją opowieść na „szpargałach” zawierających

szkic pam iętników Karola.

(22)

zupełnie inaczej, bo życie zapisało ją w sposób dla pokolenia naszego pi­ sarza nietypow y. W ykorzystując wrodzone zdolności i zamiłowanie do nauk ścisłych, osiągnął Sztyrm er, w odróżnieniu od swoich rówieśników, wysoką pozycję społeczną. Stopień wyższego oficera arm ii carskiej za­ pewnił mu m ajątek, a jego pisarstw o umożliwiło w stęp do tow arzystw polskich, długo zam knięty przed parweniuszem i oficerem wrogiej arm ii, jednocześnie zaś otworzyło drogę do sławy i uznania, o które zabiegał za wszelką cenę. Okoliczności te zadecydują, że sięgając po pióro, nie bę­ dzie mógł Sztyrm er, po latach, opisać swojej rom antycznej młodości piórem rom antyka.

Kiedy w 1843 r. nawiąże na kartach Duszy w suchotach do swoich daw nych przeżyć, nie przedstawi już pełnej m otywacji losu K arola ani, tym bardziej, nie zaaprobuje w pełni sposobu rozumowania i postę­ powania bohatera. Gdyby tak uczynił, otrzym alibyśm y obraz Bohatera

naszych czasów. Pułkow nik sztabu generalnego i pisarz „Tygodnika

Petersburskiego” odtw arzał swoją oficerską młodość ku przestrodze i dla nauki potomnych, starając się przy tym przekreślić w jej obrazie te wszystkie momenty, które pod piórem Lerm ontowa i innych postępo­ wych rom antyków przekształcały się w akt oskarżenia i buntu.

6

W dziejach Jerzego z Trupiej główki powracał Sztyrm er raz jeszcze do problem u sprzeczności między wymogami wiedzy a założeniami w iary i moralności. W U ryw ku czy w Kobiecie jilozofce wskazywał na niebez­ pieczeństwo, jakie jego zdaniem zagrażało „staropolskiemu obyczajowi” ze strony ruchu em ancypacyjnego. Bohaterem Trupiej główki był przed­ stawiciel inteligencji twórczej, w arstw y społecznej, w której S ztyrm er słusznie dostrzegał przeciwnika ideowego szlacheckich konserw atystów .

K arierę Jerzego można by z powodzeniem uznać za wzór awansu społecznego. Ubogi podrzutek z chłopskiej rodziny z uporem zdobywa wiedzę, świadom tego, że takim jak on parweniuszom tylko wiedza może otworzyć okno na świat. Po wielu latach ślęczenia nad książką, po wielu wyrzeczeniach zostaje wreszcie lekarzem.

Tak wygląda w skrócie historia Jerzego — niewątpliw e echo w łas­ nych przeżyć Sztyrm era, jedna z k art jego autobiografii. Ale autor przed­ staw iając poszczególne etapy życia swego bohatera nie szczędził w ysił­ ków, aby zdeprecjonować moralnie wartość jego poczynań: wszystko, co robił Jerzy, w ynikało z niskich pobudek i sprowadzało nieszczęście na bliskie mu osoby. Na przykład jego dążenie do nauki przedstawił autor jako zjawisko niem oralne, nauka ta zmuszała bowiem biednych opieku­ nów Jerzego do wielkich ofiar. Zawód lekarza obrał głównie po to, by się

(23)

jak najszybciej dorobić46. Chciwość Jerzego zasługiwała na szczególne potępienie, przenosił on bowiem pieniądze nad cnotę, uczciwość i pracę dla społeczeństw a47.

Jerzy uczył się w yjątkow o gorliwie. W jego sytuacji życiowej była to postawa jak najbardziej uzasadniona. Ale autor uczynił wiele, aby i na tę postawę rzucić cień m oralnego potępienia: zatopiony w nauce młodzie­ niec zapomniał o swojej przybranej m atce; w uporczywym poszukiwaniu preparatów anatomicznych pogwałcił spokój um arłych, wynosząc z cm en­ tarza porzuconą tam czaszkę.

Gdy Jerzy zdobył m ajątek i sławę, dosięgła go pow racająca fala krzywd, które w przekonaniu autora w yrządził ludziom. P rzeklęła go opuszczona opiekunka, a tru p ia czaszka, która służyła mu do nauki i jako lichtarz, okazała się czaszką jego zm arłej matki. Życia bohater dokonał w klasztorze.

W Trupiej główce zwraca uwagę dosyć przy tym temacie nieoczeki­ w any fakt prym ityw nego i naciąganego stylizowania przyszłego lekarza na bohatera bajronowskiego. Główne cechy charakteru Jerzego: scepty­ cyzm, egocentryzm, a naw et cynizm — rysował S ztyrm er w yraźnie na wzór postaci Konradów czy Giaurów, a sposób postępowania z trupią czaszką wiązał z lekturą utw orów Byrona 4f?.

Istniały co najm niej dwie przyczyny, które zadecydowały o takiej formie stylizacji. Pierw sza (patronująca także innym utw orom Sztyrm e- ra) w ynikała z obawy, podzielanej przez wielu konserw atyw nych k ry ty ­ ków, że lektura utw orów Byrona, przepełnionych postępowymi hasłam i filozoficzno-społecznymi, entuzjastycznie przyjm owanym i przez młodzież drobnoszlacheckiego i nieszlacheckiego pochodzenia, podważy w tej m ło­ dzieży w iarę w istniejący porządek. Do takiej obawy upoważniały w isto­ cie niektóre noworoczniki redagow ane przez młodzież kresową.

Druga przyczyna stylizacji Jerzego na bajronowskiego bohatera wiąże się ściśle z pierwszą. Trupią główką opublikował Sztyrm er w „N iezabud- ce”, noworoczniku petersburskiej młodzieży u n iw ersy teck iej4n. W po­

4,i Ibidem, t. 1, s. 138. 47 Ibidem, s. 139. 48 Ibidem, s. 162.

49 Fakt, że Sztyrm er debiutow ał w „Niezabudce”, to w pewnym sensie przy­ padek? Jak już bowiem zaznaczyliśm y, był to noworocznik młodych. Poniew aż jednak redagujący go studenci U n iw ersytetu Petersburskiego nie m ieli praw a w ydaw an ia zbiorków tego typu drukiem, o oficjalne redaktorstwo prosili Jana Barszczew skiego, z zawodu nauczyciela domowego, pisarza o w ybitn ie k onserw a­ tyw n ych poglądach. I w łaśnie B arszczew ski zaprosił autora Powieści nieboszczyka

Pantofla do zasilenia zbiorku sw oim i pracami. Sztyrmer zaproszenie przyjął,

powodow any, jak twierdził, chęcią w spom ożenia redaktora, dla którego pism o stało się jedynym stałym źródłem utrzym ania (o historii „Niezabudki” piszę obszer­

Cytaty

Powiązane dokumenty

(W niniejszym wykazie pominięto nazwisko bpa Józefa Sebastiana Pelczara).. Abraham ow icz Dawid 183 Adam Ernest

Nie może być nią jednak byt, gdyż „element empi ­ ryczny i czysto logiczny stanowią w istocie dwie możliwe postacie bytu realnego i idealnego (6bimun peajibHjno u

Odwołuje się więc zasadniczo do psychologicznego m odelu wyjaśnień, co nie oznacza lekceważenia czy nego­ wania roli czynników so q okuł turo wych - „szerokiego tła ”

towarów i usług zastosowanie tej instytucji polega na tym, że „zapłata kwoty odpowiadającej całości albo części kwoty podatku wynikającej z otrzymanej faktury jest dokonywana

Tak że nie był prowadzony jak przestępca, prawda, między dwoma jakimiś tam policjantami, tutaj żandarmami, jak jakiś schwytany czy coś.. Obok szedł Niemiec,

Nieco więcej, niekiedy jednak odmiennych szczegółów – co sygnalizowano już wcze- śniej – przytoczył Wojciech Mikuła. Słusznie stwierdził on, że: Wokół sprawy pojmania

Zaistniała konieczność wmontowania w proces o nieważność małżeństwa środków służących ochronie ważności (a tym samym świętości) małżeństwa to nie tylko

Przeczytajcie uważnie fragmenty Pisma Świętego o tym, jak Apostołowie świadczyli mocą Ducha Świętego.. ,,Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu