• Nie Znaleziono Wyników

"Krotofilne tragaedie" - nieznana satyra obyczajowa z XVII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Krotofilne tragaedie" - nieznana satyra obyczajowa z XVII wieku"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Edward Różycki

"Krotofilne tragaedie" - nieznana

satyra obyczajowa z XVII wieku

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 69/1, 161-177

(2)

P a m ię tn ik L ite rac k i LXIX, 1978, z. 1

EDWARD RÓŻYCKI

„K R O TO FILN E TR A G A ED IE”

— NIEZN A N A SATYRA OBYCZAJO W A Z X V II W IEK U W C e n tra ln e j N aukow ej Bibliotece A kadem ii N au k USRR w K ijow ie z n ajd u je się w Dziale K siążki R zadkiej (sygn. Йн - 1 4 )1 u lo tn y 4 -k artko w y druczek in 4°, zaty tu ło w an y: „K rotofilne II tragaedie, || T u d źiesz 1] V cieszne ro zm o w y II D w oyga L u d zi/ || o || K azaniu || M istrza sw ego/ n iże y m iano­ wanego. II D rukow ano w T o ru n iu Roku 1642”. (Zob. reprod. n a w k le j­ kach.) P ozy cji te j nie uchw yciły dotychczasow e k w e re n d y naukow e 2.

D ruczek te n jest praw dopodobnie u nik atem , p rzed e w szystkim zaś — bardzo rza d k im zabytkiem pew nego g a tu n k u polsko-białoruskiego piś­ m iennictw a. P rzed staw ia on też dość dużą w arto ść ze w zględu n a swój ludow y język, będący m ieszaniną polsk o -b iało ruską z dodatkiem słów u k raiń sk ich i cerk iew n o sło w iań sk ich 3. S etki tak ic h dru ków w ychodziły z oficyn w yd aw niczych daw nej R zeczypospolitej, lecz do naszych dni d o trw ała jed y n ie znikom a, jak się w ydaje, część ow ej produkcji. J a k już

1 Dawna sygnatura Państw ow ej Biblioteki Publicznej USRR (umieszczona na k. A lv): Ihb. 8341 ct.

2 N ie figuruje ona w żadnym z podstaw ow ych opracowań z tego zakresu. Nie udało się rów nież zidentyfikować jej z żadnym z wykazanych w inwentarzach bibliotek pryw atnych tytułów okresu staropolskiego. N iżej podpisany odnalazł ten druk latem 1972 podczas kwerendy naukowej w K ijow ie. W związku z tym nasuwa się wniosek, czy badacze naszej literatury staropolskiej nie powinni zwrócić bacz­ niejszej uw agi na zbiory zagraniczne, szczególnie te, które ciągle są powiększane w miarę opracowyw ania nie zew idencjonowanych druków zalegających magazyny. Stosunkowo niedaw no np. został odnaleziony w zbiorach zagranicznych i ogłoszony drukiem cenny zabytek literatury polsko-ruskiej pochodzący z początku w. XVII, który w ydaw ca um iejscow ią w południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej szla­ checkiej — zob. A. K a w e c k a - G r y c z o w a , Tragedia ruska. Z abytek z początku

XV II wieku. „Pamiętnik Teatralny” 1973, z. 2.

3 Tekst jego, zaw ierający dość dużą partię w m ówionym języku białoruskim, jest w cześniejszy od obszerniejszego rękopiśm iennego scenicznego utworu K om u -

nija duchowna św iętych Borysa i Gleba, pochodzącego z białoruskiego wschodniego

obszaru językow ego. Sztukę tę w ystaw iały kolegia jezuickie w Połocku i Orszy (?) przed 1693 rokiem . Tekst jej przedrukowany w: D ra m a ty staropolskie. Antologia Opracował J. L e w a ń s k i . T. 6. W arszawa 1963, s. 301—406.

(3)

n iejed n o k ro tn ie przek o n y w ali się badacze naszego stareg o piśm ienn ictw a, każdy odnaleziony u tw ó r, zachow any w jed n y m lu b k ilk u egzem plarzach, jest w ym ow nym św iadectw em n ietrw ało ści żyw ota podobnych druków , k tó re b y ły zaczytyw ane doszczętnie, a w końcu niszczone lu b w y rzucan e jako dziełka niegodne przechow yw ania. Toteż w łaściw ie nie da się a u to ry ta ty w n ie stw ierdzić, czy w ięcej tego ty p u u tw o ró w przetrw ało , czy też w ięcej uległo zagładzie. W ydaje się niew ątpliw e, że spora ich liczba przepad ła, o czym św iadczą in w en tarze d aw n y ch k sięg arń i biblio­ tek. R e je stru ją one (często niezw ykle skrótowo) jed ynie ty tu ły szeregu książek, k tó ry c h egzem plarzy nie znam y dzisiaj. B ardzo też często in w e n ­

tarz e tego ty p u , głów nie spisy m asy spadkow ej, w p rzy p a d k u zbiorów m ieszczańskich nie podają ty tu łó w w ogóle, ograniczając się do in fo r­ m acji, że pew na ilość d ru k ó w z n a jd u je się w fascykułach. I p raw ie zawsze chodzi tu o tan ią lite ra tu rę , k tó rą sprzedaw ali na jarm ark a ch , odpustach in troligatorzy-bibliopole, a tak że k ram arze, paciornicy o raz p o k ą tn i h an d ­ larze. J e s t rów nież praw dopodobne, że często w in w en tarzach księgo­ zbiorów m ieszczan poszczególne okazy tej lite r a tu r y nie b y ły w ogóle uw zględniane z pow odu ich m ałej w artości pieniężnej. T ym czasem egzem ­ plarze jarm arc zn e j lite r a tu r y — sądzę, że i te n p rezen to w an y niżej — k tó re od czasu do czasu m ożem y jeszcze znaleźć w m agazynach bibliotek k rajo w y ch (a m oże częściej — zagranicznych), budzą zupełnie zrozum iałe zainteresow anie. P isan e bow iem często przez plebejuszy i do lu d u a d re ­ sow ane, p rzed staw iają niejako in n y niż lite r a tu r a oficjalna p u n k t w idze­ nia sp ra w życia codziennego.

P re ze n to w a n a b ro szu ra pochodzi ze zbiorów W ikto ra K alinow skiego (1833— 1862) 4, b ib lio tek arza w C esarskiej Bibliotece P ub licznej w P e te rs ­ burgu , b ra ta W incentego K onstanteg o (K astusia). Św iadczy o ty m zapis zrobiony rę k ą w łaściciela n a k a rc ie ty tu ło w ej: „W iktor K alinow ski, 18 li­ stopada 1857 r., P e te rs b u rg ” . Egzem plarz te n nie fig u ru je w K atalogti k sią że k pozostałych po śp. W ik to rze K a lin ow skim , w P etersb u rg u 1864 (dziś w Bibl. O ssolineum w e W rocław iu, rk p s 2241 II), gdzie w śród dzieł histo ryczn ych oraz in n y ch d ru k ó w pochodzących z ró żnych stuleci z k r a ­ kow skich, w ileńskich, lubelskich, w arszaw skich, a także inny ch d ru k arń , znajdow ały się też u tw o ry lite r a tu r y ludow o-m ieszczańskiej, jak: W y p ra ­ w a plebańska A lb e rtu sa na w ojną (K raków 1696), A lb e rtu s z w o jn y (K raków 1649), R ozm ow a d w ó ch kaw alerów o w kła d a n iu p o d a tku na duchow n ych , Głos anonim a ew angelika do króla Im c i (1630) 5. W obec b ra ­

4 Zob. o nim artykuł pióra D. F a j n h a u z a w P olskim słowniku biograficz­

n y m (t. 11, s. 471). Brak natom iast odpowiedniego hasła w Sło wnik u pracow n ików książki polskiej (Warszawa 1972).

5 Oprócz tego katalogu książek, wśród których w ym ienione są tytuły nie zna­ nych utw orów literatury plebejskiej, w Bibliotece Ossolineum w e W rocławiu znaj­ dują się archiwalia pozostałe po W. Kalinowskim . Są to: Katalog zbiorów Zegoty

(4)

ku egzem plarza K ro to filn y c h tragaedii w e w rocław skim k atalo g u K a li­ now skiego zachodzi podejrzenie, że nie w ym ieniono ta m w szystkich zbio­ rów będących w posiadaniu bibliotekarza. W śród nich m ogły się znajdo­ wać też inne utw o ry lite r a tu r y m ieszczańsko-plebejskiej, k tó re, podobnie

jak K ro to filn e tragaedie nie zostały w ty m k atalo g u w ykazane e.

L okalizacja m iejsca p o w stania u tw o ru nie pow inna .n astręczać w ięk ­ szych trudności. W ystępujące w nim nazw y, np. Jew ie 7, Porzecze 8, S u - bacze lu b Subacz (może Subocz, żm udzkie Subaczius) 9, pozw alają z do­ syć dużym stopniem praw dopodobieństw a w skazać n a okolice W ilna. M u­ sim y p rz y ją ć au ten ty zm ty c h nazw (tak samo zresztą -jak w ypow iedź jednego z bohaterów sa ty ry , S u p ru n a, o jego pobycie w K olegium K i- jow sko-M ohylańskim ). W ydaje się, że sa ty ra była przeznaczona dla odbiorców dobrze znających te m iejscow ości.

Za pochodzeniem u tw o ru z zachodniej części W ielkiego K sięstw a L i­ tew skiego przem aw ia też jego języ k (m. in. użycie n a stę p u jąc y c h słów i w y ­ rażeń: „ d e j”, „ h eto ję”, „ p ry ln u ło ”, „ n ie t”, „k siercu”, „k w o łk u ”, „ u żo ż”). W adresie w ydaw niczym podano, że u tw ó r został w y d ru k o w an y w T o ru n iu 10. Je d n a k na podstaw ie w stęp n ej analizy szaty ty p o g raficz­ n ej 11 n ależy raczej w ykluczyć m ożliw ość tłoczenia go w ty m m ieście.

Onacewicza ułożony przez Wiktora K alinow skiego (rkps 2895 II) oraz Pobieżnie skreślona wiadomość o rękopisach zbioru W iktora Kalinow skiego (rkps 2194 I).

6 Wiktor K alinowski jest znany ze sw ej działalności politycznej i udziału w ru ­ chu w yzw oleńczym , mniej w yśw ietlon a została jego działalność naukowa, np. kon­ takty z historykam i, m. in. z Augustem Bielow skim — zob. Bibl. Ossolineum, rkps 2432 II, t. 2, s. 61—74.

7 W ieś .w powiecie trockim należąca do Ogińskich. Przy tam tejszym klasztorze praw osław nym istniała drukarnia, filia brackiej drukarni przy cerkw i S w . Ducha w W ilnie, tłocząca cyrylicą oraz czcionkami polskim i — zob. Drukarze dawne]

Polski od X V do XVIII wieku. Opracowali A. K a w e c k a - G r y c z o w a oraz

K. K o r o t a j o w a i W. K r a j e w s k i . Z. 5. W rocław—Kraków 1959, s. 55 n. 8 S ło w n ik geograficzny K ró lestw a Polskiego [...] (t. 8. W arszawa 1887) notuje kilkanaście m iejscowości o tejże nazwie w różnych częściach Rzeczypospolitej, n aj­ w ięcej w szakże na Litwie, dużo m niej na Podolu.

9 Być m oże chodzi tu o m iasteczko Subocz nad rzeką W ieszyntą w W iłkom ier- skiem (Słownik geograficzny K ró lestw a Polskiego, t. 11 (1890), s. 521). M niej praw ­ dopodobne w ydają się m iejscowości inne o nazw ie: Subacze (Subocze, Subycze), istniejące na Litwie.

10 W Toruniu w 1642 r. drukowała w dow a po Franciszku Schnellboltzu (Snel- bolc), która w tym że roku w yszła drugi raz za mąż za Michała Karnalla, zdaje się faktora drukarni (Drukarze daw n ej Polski od X V do X V III wieku, z. 4, s. 399). F. Schnellboltz drukował na zam ówienie, oprócz m iejscow ego kościoła, także dla przedstaw icieli wyznań różnowierczych oraz jezuitów (jw., s. 397).

11 W inieta znajdująca się u dołu karty tytułow ej recto jest wzorowana na bar­ dzo podobnej, odbitej z innej deski, w lw ow skim A posto le z 1574 r. oraz na jednej z końcowych stronic w Biblii ostrogskiej z 1581 r. w ydanej przez drukarza Iwana Fedorowa — zob.R. 3 а п а с к о, Мистецъка гпадщина 1вана Федорова. Лынв 1974, nr 149,

(5)

Poza tym , co w ażniejsze, sam a tem a ty k a u tw o ru , zupełnie nie zw iązana z T oruniem oraz jego problem am i, każe n am szukać innego m iejsca w y ­ d an ia K ro to filn y c h tragaedii. W szystko n a to m ia st w skazuje na to, że te k s t został w y d ru k o w an y w stolicy W ielkiego K sięstw a L itew skiego. Ja k ie ś w ątpliw ości co do w ileńskiego pochodzenia d ru k u budzić tu m oże jed y n ie znajom ość p rac H erliciusa ze S ta rg a rd u 12.

W W ilnie wów czas n asiliła się polem ika re lig ijn a skiero w ana przeciw w yznaniom refo rm a c y jn y m tudzież praw osław iu. D ochow ały się św ia­ d ectw a owej polem iki n a niw ie lite ra tu ry — u tw o ry godzące w p rze d ­ staw icieli ty ch w yznań, w ich obyczaje i m oralność. W łaściw ie by ła to n ajczęściej jed n o stro n n a w alka, jak np. jezuitów z pokonanym i lu te r a ­ nam i 13. W W ilnie u ro sła ona do tak ich rozm iarów jak chyba w żadnym in n y m m ieście R zeczypospolitej, nie m ogła w ięc nie znaleźć odbicia w li­ te ra tu rz e plebejsk iej, n a jb a rd zie j w rażliw ej n a tego ro d zaju problem y.

A naliza typ og raficzna u tw o ru w skazuje n a duże podobieństw o do w y d ań n iek tó ry ch s a ty r a n ty lu te ra ń sk ic h z tego sam ego czasu, p rzy p i­ sy w an y ch jezuitom (o czym m ow a niżej), a zasób ty p ograficzny — n a pochodzenie z w ileń sk iej tłoczni bazyliańskiej.

M am y podstaw y przypuszczać, że K ro to filn e tragaedie i ró w nie ano­ nim ow a sa ty ra a n ty lu te ra ń sk a W ita n ie na p ierw szy w ja zd z K rólew ca do K a d łu b k a Saskiego W ileńskiego Ix a H e m L u term a ch ra z m iejscem w y ­ dania: W item berg, zam iast: W ilno 1642 14, p ow stały w jed n y m środow i­ sku i zostały w y d ru k o w an e w jednej d ru k a rn i oo. bazylianów w

ileń-197. K sięgi te sw oją szatą graficzną w yw ierały duży w pływ na późniejsze dru­ karstw a ruskie, a zasobem typograficznym Fedorowa po jego śm ierci posłu­ giw ano się w różnych cyrylickich drukarniach, m. in. w drukarni Mamoniczów w W ilnie, którą przejęli po r. 1624 oo. bazylianie w ileńscy. Np. w inieta z zabłu­ dow skiego Psałterza z Czasosłowcem z 1570 r. w ydanego przez Fedorowa zjaw ia się w w ileńskim w ydaniu Tomasza Dygonia Lilii Pacow skiej [...], w łaśnie u b a­ zylianów w r. 1642 — zob. А. А. Гу с е в а , Взаимосвязи украинских типографий конца

XVI — первой половины XVI 1вв. (Проблема миграции типографских материалов).

W zbiorze Федоровские чтения \973. Сборник научных трудов. Москва 1976, s. 91.

Poza tym , jak poinform owała m nie prof. A. K aw ecka-G ryczow a (za co sk ła­ dam jej w tym m iejscu podziękowania), listw a odbita na karcie tytułow ej (przed tytułem ) znajduje się na dwóch drukach tejże bazyliańskiej drukarni. Część zasobu Fedorowa można odnaleźć w drukarni w ileńskiego bractwa Sw. Ducha.

12 Zob. o nim przypis na s. 173.

18 O jezuickich broszurach satyrycznych z terenu Wilna skierowanych przeciw ­ ko luteranom pisze Z. N o w a k (Kon trreform acyjn a satyra obyczajo w a w Polsce

X V II w ieku. Gdańsk 1968). D ziw ny w ydaje się fakt, że z tego terenu prawie nie

znam y tekstów literatury plebejskiej należącej do przeciwnego obozu, szczególnie ze środowiska luteran i kalw inów . Czyżby u legły zniszczeniu w skutek zaczytania?

14 Przedruk tego utw oru został dokonany przez A. C r o i s e t w pracy Забы­ тый эпизод из борьбы католицизма против' Реформации в Западной России. „Известия

Отделения русского языка и словесности Императорской Академии Наук” t. 17, z. 1. Санкт-Петербург 1912. Ostatnio tekst utworu w ydał N o w a k (K on trreform acyjn a

(6)

skich 15, a n a w e t ch yba w yszły spod p ió ra jednego au to ra . W sk azują na to: podobieństw o typograficzne obu druk ó w , podobieństw o języ k a om a­ w ianego tu u tw o ru i Pouczenia o hreczysie (białoruskiego fra g m e n tu W itania) oraz — bodaj najw ażniejszy, a rg u m e n t — w zm ianki w ob ydw u d ru k a c h o ty c h sam ych osobach, pochodzących zapew ne z w ileńskiego środow iska i znanych auto row i obydw u sa ty r, a m ianow icie o D orofieju, D ionizym i Ż o łu d z iu 16. W zm ianki o p ro feso rach K olegium K ijow sk o- -M ohylańskiego w K ro to jiln y c h tragaediach oraz o K ijow ie i o założy­ cielu tego kolegium m etropolicie M ohyle m ogą być dodatkow y m a rg u ­ m en te m p rzem aw iający m na rzecz pow yższych przypuszczeń. W ita n ie w yszło — ja k zgodnie sądzą dotychczasow i badacze — spod p ió ra n iez n a ­ nego je z u ity w ileńskiego, a w k ilk u językach p isan y te k s t (m. in. po b iało ru sk u ) św iadczy o k ręg u ad resató w tego p am fletu. K arol B adecki uw ażał, że te „znakom ite w iersze b iałoruskie sto ją na ró w n i z m ało ru - skim i in te rm e d ia m i stu d en ta-lw o w ian in a Jak ó b a G aw atow icza” 17. W arto też przytoczyć opinię A lek san dra B rü ck n era, k tó ry uznał, że b iało ru sk ie w iersze W itan ia to n ajd aw n iejsze p rzy k ła d y czystego narzecza biało­ ru sk ieg o 18.

P odobieństw o typ o g raficzn e do W itania i K ro to jiln y c h tragaedii w y ­ k a z u ją dw ie in ne sa ty ry , w ydane ro k w cześniej (1641), a m ianow icie B itw a m in istró w saskich w ileń skich o raz N o w in y ponow ione, k tó ry c h a u to r u k ry ł się pod pseudonim em M atyjasza Doliwskiego 19.

18 Drukarnia bazylianów w W ilnie istniała od 1628 r. (o niej zob. Drukarze d a w ­

n ej Polski [...], z. 5, s. 40 n.). Bazylianie w ileńscy zostali zreform owani jako unici

w edług nowej reguły na początku XVII wieku. Pom agali w organizowaniu i odnow ie bazy Hańskiego unickiego zakonu jezuici. W roku 1609 w ileńska prawosław na cerkiew S w . Trójcy została przekazana bazylianom , a praw osław ne bractwo m usiało się przenieść do cerkwi Ś w . Ducha, którą zbudował książę K onstanty Ostrogski. B rac­ tw o to przyjęło nową nazwę: „Św. Ducha”, i przez długie lata starało się odzyskać m onaster i cerkiew S w . Trójcy. Zarzewie konfliktu m iędzy w ileńskim i bazyHanami a praw osław nym bractwem Św. Ducha tkw iło w ięc m. in. także w czysto m ate­ rialnej sferze. W św ietle tych ustaleń bardziej zrozum iały byłby fakt w ydrukow ania w oficynie bazyliańskiej K roto jiln ych tragaedii, skierowanych przede w szystkim przeciw prawosławnym , z bractwem S w . Ducha na czele.

16 W om aw ianym druku figurują imiona: D erofiej, Dionisej, Żołudź, a w W ita­

n i u : żołud (!), Dionizej, Dorohfiej (zob. N o w a k , K on trre form acy jn a saty ra o b y ­ c zajow a [...], s. 328). N ależy zaznaczyć, że w ostatniej edycji Witania w ydaw ca,

Z. N owak, u żył m ałej litery w słorwie „Żołud”, traktując je jako wyraz pospolity. J est to — naszym zdaniem — nazwisko albo przezwisko (w każdym razie im ię w łasne) m ieszkańca W ilna lub okolic, zdaje się popa ruskiego. Nb. objaśnienia w spom nianego wydawcy, dotyczące wym ienionych im ion, w św ietle naszego utw oru nie w ytrzym ują krytyki.

17 K. B a d e c k i , Literatura mieszczańska w Polsce X V II wieku. L w ów 1925, s. 424.

18 A. B r ü c k n e r , Z literatury sowizdrzalskiej. „Pam iętnik L iteracki” 1913, s. 101.

(7)

r-Być może z W ilna w yw odzi się też X V II-w ieczna s a ty ra a n ty re fo r- m ac y jn a K olęda paniom sa skim (b. m. i r. wyd.) oraz inne, k tó re znam y jed y n ie z ty tu łó w .

S ta ją c przed nadzw yczaj tru d n ą sp raw ą u stalen ia a u to rstw a te k s tu — w iadom o, jak zaw odne b y w ają p ró b y w p rzy p ad k u tego ro d zaju u tw o ­ ró w — p o sta ra jm y się p rzy n ajm n iej odpowiedzieć na py tan ie, z jakich k ręg ó w pochodził a u to r K ro to jiln y c h tragaedii. N ajw ięcej arg u m en tó w p rzem aw ia za u sytu o w aniem anonim ow ego a u to ra w k rę g u jezuitów . W skazuje n a to podobny sty l w alk i w yznaniow ej oraz podobieństw o do in n y ch tego ty p u u tw orów z te re n u W ilna, k tó ry c h au to rstw o p rzy p isu ­ je się w łaśnie jezuitom ; chociaż u tw o ry owe sw ym ostrzem ideow ym skiero w an e są głów nie przeciw ko zw olennikom refo rm acji, czasem jed ­ n a k w y stę p u ją z k ry ty k ą obyczajowości praw o sław nej, a tak że n iech rze­ ścijańskiej. A rg u m en tem p rzem aw iający m jed n a k przeciw ta k ie j kon­ cepcji jest m ocny końcow y akcent a n ty u n ijn y w w ypow iedzi orto d o k sy j­ nego S up ru n a, przed staw iciela przeciw nego obozu. K ry ty k a przede w szystkim praw osław ia, w y rażo na w k azaniu i dialogu W arsonofieja z S u p ru n em , k tó ra jest chyba głów nym celem au to ra, oraz ak cen ty a n ty - u n ick ie w k p iarsk im tonie rozm ow y b o h ateró w (zob. uw agi ich pod a d re ­ sem u n itó w w w ersach 49— 54 R o zm o w y /.../), w skazy w ałyb y z kolei na obóz r e fo rm a c y jn y 20. Je d n a k nic nie wiadomo, by zw yciężeni już w ty m czasie zw olennicy refo rm a c ji p a ra li się podobnym sposobem w alki z p rz e ­ ciw nikam i religijn ym i. Z resztą w spólne pochodzenie om aw ianej tu s a ty ry oraz W itania, z jego o strą k ry ty k ą przedstaw icieli różn ow ierstw a (prze­ de w szystkim luteranów ), p rzek reśla m ożliwość takiego rozw iązania. W św ietle ty ch rozw ażań n a jb ard ziej praw dopodobna w y d a je się hipo­ teza, iż za anonim ow ą s a ty rą sto ją jezuici. A le nie m ożna zupełnie w y ­ kluczyć inn y ch ew entualności, np. środow iska bazylianów w ileńskich, jako że w ich oficynie został najpraw do p odo bniej w ytłoczony ten d r u ­ czek.

A u to r s a ty ry pochodził przypuszczalnie z zachodnich teren ó w W iel­

m ac yjn a satyra obyczajo w a [...], s. 308—314 i 315—323). Na podobieństwo Now in po­ nowionych i B i tw y m in istrów saskich pod w zglądem treści i szaty typograficznej

w skazał B a d e c k i (Literatu ra mieszczańska w Polsce X V II wieku, s. 215). N o ­ w a k (jw., s. 398—399) przyjm uje na podstaw ie analizy typograficznej i filologicz­ nej utworów, że B itw a oraz N o w in y ponowione zostały odbite w drukarni bazy- liańskiej w Wilnie. Poniew aż zachodzi podobieństwo typograficzne w ym ienionych broszur oraz Witania, sądzi on (jw., s. 325), że ten ostatni utwór również został w ytłoczony u bazylianów . Chcielibyśm y zwrócić uw agę na duże podobieństwo kroju czcionek tych druków oraz om awianego tu druczku. Przed tytułem Now in po­

nowio nych użyto tych sam ych ozdobników, które w charakterze najprostszego cul- -de-lam pe , znajdują się na końcu Kroto jiln ych tragaedii.

20 Zdaje się, że w ydaw ca druczku przez um ieszczenie w adresie wydaw niczym Torunia jako m iejsca druku chciał skierować m yśl czytelnika na to miasto, które u w ażane było za jedną z ostoi reform acji w Polsce.

(8)

kiego K sięstw a Litew skiego, o czym n a jd o b itn ie j św iadczy język u tw o ru , w y k azu jący pew ne w p ływ y u k raiń sk ie. Z d aje się, że stu d io w ał w K o ­ legium K ijow sko-M ohylańskim i że to, co m ów i S u p ru n o d w u le tn ie j nau ce w tej szkole, m ożna b y w jak iejś m ierze odnieść do a u to ra dialogu.

K olegium K ijow sko-M ohylańskie zostało założone w 1631 r. przez m etro p o litę kijow skiego, znanego ze sw ej o rie n tac ji prozachodniej P io ­ tr a M ohyłę. Poniew aż nie posiadało zrazu k u rs u teologicznego, n ie m ogło otrzy m ać praw nego sta tu su akadem ii, dlatego też jego słuchacze po u k o ń ­ czeniu n a u k i u daw ali się n a dalsze stu d ia do różn ych szkół ak adem ic­ k ich w k ra ju oraz za granicą. C ałkiem m ożliw e, że a u to r po skończo­ n ej nauce w K olegium w yjech ał n a dalsze stu d ia do W ilna lu b — co w y d a je się pew niejsze — pow rócił w rodzinne podw ileńskie stro n y . S tu ­ d iując w K olegium k u rs p o ety k i zapoznał się ze sztu ką u k ład a n ia w ie r­ szy. M iał też okazję b rać udział w p rzygotow yw aniu inscenizacji u tw o ­ rów dram atycznych, a także mógł — już w m u ra c h kijo w skiej szkoły — sam je układać, podobnie ja k to czynili inni w ychow ankow ie. N auczy­ ciel p o etyk i m iał obow iązek przygotow ania ra z n a rok tra g e d ii lu b ko ­ m edii do w y s ta w ie n ia 21. W olno też przypuszczać, że a u to r sa ty ry słu ­ chał (praw dopodobnie w lata ch 1639— 1642) w ykładów Józefa K ononow i- cza-H orbackiego z filo z o fii22. Czy jed n a k ukończył kolegium , tru d n o po­ wiedzieć. Może w łaśnie przeniósł się do A kadem ii W ileńskiej, w k tó re j, jak zresztą i w innych uczelniach, stu d io w ała m łodzież różnych w yznań. A u to rem s a ty ry mógł być jakiś k o n w e rty ta , w ro d za ju w ym ienionego w u tw o rze Skum inow icza, k tó ry w ty m czasie p rz y ją ł unię i przy czy n y tego k ro k u uzasadnił w książeczce w y d an ej w r. 1643 w W ilnie.

D ata podana na karcie ty tu ło w ej nie budzi p odejrzeń. N a jej p raw d o ­ podobieństw o w skazyw ałaby w zm ianka o K ononow iczu-H orbackim . W k a ż ­ dym razie działalność jego m oże być b ra n a pod uw agę jako te r m in u s post quem . W spom niany zaś w utw o rze Skum inow icz nie jest zn a n y w dotychczasow ej lite ra tu rz e jako profesor K olegium , dlatego też n a r a ­ zie ok res jego działalności w m u ra c h te j szkoły nie m oże służyć o k reśle ­ niu d a ty pow stania u tw o ru 23.

21 Zob. A. J a b ł o n o w s k i , A kadem ia Kijowsko-MOhylańska. K raków 1899— 1900, s. 100.

22 J. Kononowicz-H orbacki prowadził trzyletni kurs filozofii w latach 1636— 1639, 1639—1642 — zob. 3. I. Хи жн я к , Киево-Могилянсъка акадетя. Khïb 1970,

s. 63. Był rektorem Kolegium od 1642 roku. Tuż przed śm iercią w 1650 r. został w ładyką białoruskim.

23 Prawdopodobnie chodzi tu o Teodora S k u m i n o w i c z a , autora broszury

P r z y c z y n y porzucenia dyzuniej narodowi Ruskiemu podane [...] (Wilno 1643), który

w ydał tę książeczkę w pięć m iesięcy po przyjęciu unii — zob. M. W i s z n i e w s k i ,

Historia literatury polskiej. T. 8. K raków 1851, s. 361. Jeśli w ierzyć słow om Su-

pruna z om awianego utworu, Skum inowicz uczył w K olegium K ijow sko-M ohylań­ skim w infim ie, przypuszczalnie tuż pod koniec lat trzydziestych lub na początku czterdziestych XVII wieku.

(9)

O kreślając przynależność gatu n k ow ą u tw o ru nie m ożem y w ty m w y ­ p ad k u oprzeć się w yłącznie n a ty tu le (K ro to filn e tragaedie) — ja k w ia­ domo podaw ana w ów czesnych ty tu ła c h nazw a gatu nko w a n ie zawsze odpow iada p rz y ję te j obecnie system aty ce. Tu należy przede w szystkim ustalić w m iarę m ożliwości, czy u tw ó r, k tó ry zaliczam y do g a tu n k u s a ty ry epicko-dialogow anej, był u tw o rem scenicznym , czy raczej p a ra ­ te a tra ln y m . T rzeba podkreślić, że w y raz „tra g ae d ie ” może m ów ić o sce- niczności tego u t w o r u 24. N iektórzy badacze zaliczają s a ty ry dialogow a­ n e do pogranicza dram aty czneg o — głów nie z ra c ji podobieństw a form y, zróżnicow anego dialogu o raz d ający ch się zauw ażyć elem entów a k c j i 25. W szystkim ty m w aru n k o m w zasadzie odpow iada tek st K ro to filn y c h tra- gaedii, co pozw ala go uznać jeżeli nie za sceniczny, to w każdy m razie p a ra te a tra ln y .

Spośród zn anych n am sa ty ry czn y ch utw orów , zarów no niescenicznych jak i scenicznych, te n jest dosyć ory gin aln y , przede w szystk im ze w zglę­ du n a sw ą n ietyp o w ą budow ę. Po przedm ow ie au to rsk ie j do czytelnika n a stę p u je kazanie popa praw osław nego Dionizego (D e n y sa)26, w ygło­ szone n a k ierm aszu w Je w iu i „na gorąco” ko m entow ane przez w spół­ braci W arsonofieja i S u p ru n a. K o m en tarz jest k ry ty c z n y , m iejscam i p rzerad za się n a w e t w jaw n ą d rw inę. W arsonofiejow i nie podoba się to kazanie, n ato m iast S u p ru n uw aża, że jest ono bardzo pożyteczne. S u - p ru n , k tó ry n ie lu b i o tw arcie m ówić n a drażliw e tem aty , p o ruszane przez W arsonofieja, tw ierdzi, że m istrz, chociaż naucza, jed n ak sam p ó j­ dzie do piekła. D alej n a stę p u je k ry ty k a obyczajow ości (pijaństw a, le k ­ k ich obyczajów) ruskiego k le ru praw osław nego.

Ja k o e x e m p lu m 27 podaje ru sk i k aznodzieja znany m u z facecji p rz y ­ p ad ek o k ró lu i pijanicy, gdyż tem a te m kazan ia Dionizego je st jed na z n ajw iększy ch plag wszechczasów — p ijań stw o 28. W y stęp u je t u

obie-24 Gatunkom dram atycznym pośw ięcił uw agę T. B i e ń k o w s k i , Gatunki d ra­

m a ty cz n e u) okresie staropolskim. (W stępn e klasyfikacje). „Ruch Literacki” 1970,

z. 2.

25 Zob. w stęp w zbiorze: D ram at staropolski od początków do powstania sceny

narodowej. Bibliografia. T. 1. Opracował zespół pod kierunkiem W. K o r o t a j a .

W rocław 1965, s. XV.

26 Im ię Dionizy w odniesieniu do duchownych praw osław nych z terenu W ilna i okolic było niem al pospolite. N osi je np. rów nież pop ruski w utw orze Kasjana Sakow icza Dialog, albo rozm ow a Maćka z Dionizym, popem sc hizm atyc kim w ile ń ­

sk im o W ie lk ie jn ocy ru skie j ro ku 1641, który się ukazał u W. Piątkow skiego w K ra­

k ow ie w tym sam ym 1642 roku.

27 J. O k o ń (Dram at i te a tr szkolny. Sceny jezuickie X V II w ieku. Wrocław 1970, s. 194. „Studia Staropolskie”, t. 26) jest zdania, że „w ystępy teatralne pow ta­ rzają jedynie w obrazach scenicznych exem pla kaznodziejskie, rów nież przezna­ czone na okres zapust”.

28 Tem at pijaństw a jest często poruszany przez szkolny teatr jezuicki, który w prow adził go w inscenizacjach w okresie zapust. Czy będą to znane z druków

(10)
(11)
(12)
(13)
(14)
(15)
(16)
(17)
(18)

gowy m o ty w „z chłopa k ró l”, aczkolw iek nieco zm ieniony. M otyw ten, pochodzenia w schodniego, rozpow szechniony niem alże w całej E uropie, i to w ró żn y ch g atu n k ach literack ich, znany b ył w Polsce od chw ili po­ jaw ienia się w drugiej połow ie XVI w. (ok. 1572 r.) zbioru an eg dot p ro ­ zą, tzw . facecji.

O m aw iana s a ty ra może być jeszcze jed n y m z licznych przy k ład ó w w ielkiej żyw otności facecji polskich, k tó ry c h w ątk i n ieraz o d n ajd u jem y w in n y ch g atu n kach , n a w e t w in ny ch ro d zajach literack ich . W niej bowiem , a raczej w jej części — k azan iu p aro dio w anym — w idzim y p rzy k ła d du żej popularności u tw o ró w tego „lżejszego” g a tu n k u 29.

A u to r K ro to filn y c h tragaedii m usiał znać nie ty lk o facecje (na k tó re pow ołuje się Dionizy n azy w ając je m ąd ry m i książkam i), ale tak że inne u tw o ry k ry ty k u ją c e pijaństw o, jak np. Z chłopa król P io tra B a r y k i 30 czy Tragedią ucieszną, albo kom edią dw orską o p ija n icy, co k ró le m b y ł 31, k tó re j te k s t n ie jest jed n ak dziś n am znany. Te dw a ostatn ie są czasowo bliskie o m aw ian em u tu utw orow i, a w y d ru k o w an a i praw dopodobnie w ystaw io n a w G dańsku Tragedia ucieszna — n iezb y t odległa i g eo g ra­ ficznie. A nonim ow y a u to r p rezen to w an ej saty ry , niezależnie od tego, z jakich k ręg ó w pochodził i do jakiej społeczności należał, zn ajd o w ał się pod w y ra ź n y m w pływ em w spom nianych utw o rów lite r a tu r y polskiej i do pew nego stopnia n a w e t je naśladow ał.

Nie m a ch yb a w ątpliw ości, k tó ry w ą te k posłużył naszem u anonim ow i za wzór i z jak im u tw o rem m ożna doszukiw ać się genetycznego zw iązku. W zorem ty m jest facecja n r 1 ze zbioru Facecji polskich.

Bardzo luźno zw iązany z dw iem a głów nym i częściam i (aktam i) u tw o ­ r u — paro d io w an y m kazaniem oraz jego k ry ty k ą w dialogu W arsono- fieja z S u p ru n e m — jest ich dialog na te m a t unii, k tó ry m ógłby ucho­ dzić za a k t 3. C h a ra k te ry sty k a unii podana przez S u p ru n a zdrad za w y ­ raźnie jego w rogi stosunek do niej. Ta o statn ia rozm ow a n a te m a t unii,

Pogrzeb ży w e g o pijań stw a (Toruń 1669), czy też Insepulta hominum sepultura

(Kroże 1678), czy w reszcie utwór o podobnym do om awianej satyry w ątku Serius

fortunae iocus (Lwów b. r.) — świadczy to o znacznym zainteresow aniu tą tem aty­

ką. Podobnie tem at ten jest poruszany w e fraszkach, np. w e fraszce O pija k u — zob. К. В a d e с к i, Polska fraszka mieszczańska. Kraków 1948, nr 34.

29 K aznodzieja ruski powołuje się na facecje znane w X V II w. z odpisów i dru­ ku. Być m oże chodzi tu o edycję anonim owych Facecji polskich z r. 1624 (zob. przedruk w: Facecje polskie z roku 1624. Wydał A. B r ü c k n e r . K raków 1903) lub nie znany z autopsji druk z około 1572 r. czy też inną nie zachowaną edycję. O niektórych w ydaniach późniejszych tego zbioru zob. В a d e с к i, Literatu ra m ie s z ­

czańska w Polsce X V II wieku, s. 97—118. Facecję O pijanicy, co cesarzem był,

swym w ątkiem podobną do podanego przez kaznodzieję exem plu m , przedruko­ w ali B r ü c k n e r (Facecje polskie, nr 1) oraz J. K r z y ż a n o w s k i i K. Ż u k o w - s k a - B i l l i p (Dawna facecja polska (XVI—XV III w.}. W arszawa 1960, nr 69).

30 Ogłoszona ostatnio drukiem w: Dram aty staropolskie, t. 4 (1961), s. 137 n. 31 D okładnie tym utworem zajm uje się T. W i t c z a k w pracy T eatr i dram at

(19)

zakończona sm u tn y m ak cen tem („sm utne zakończenie”) u sp ra w ie d liw ia ­ łab y nazw ę u tw o ru i ty m sam ym b y łab y spełniona głów na zasada po­ działu n a tra g e d ie i kom edie: „sm u tn e zakończenie” w trag ed ii, a „w e­ sołe zakończenie” w kom edii.

Z podobną m ieszaniną form (monolog epicki oraz dialog w ierszo w a­ ny) w obrębie jednego u tw o ru nadzw yczaj rzadko sp o ty k a m y się w tego ty p u g atu n k ach. I tu należy podkreślić p ew ne litera c k ie no w ato rstw o a u to ra w zakresie kom pozycji.

Ju ż p ew n y m n o v u m , jeżeli chodzi o c h a ra k te r lite ra c k i i głów nie k sz ta łt językow y u tw o ró w saty ry czn y ch sk ierow an ych przeciw ko re fo r­ m acji oraz inn y m w yznaniom niekatolickim , jest W itanie. W p re z e n to ­ w an y m utw o rze a u to r p osun ął się dalej w swoim now ato rstw ie, a m ia ­ now icie u ży ł oryginalnego jeszcze wów czas — jak m ożna w nosić z do­ tychczasow ego sta n u b ad ań — ch w y tu : w jed n y m utw o rze spojonym jednością m iejsca, czasu i akcji p ostaw ił obok siebie p aro d iu jące kaza­ n ie (a w ięc m onolog epicki) oraz dialog w form ie w ierszow anej. T ak a zu­ pełnie n iety po w a kom pozycja u tw o ru (na k sz ta łt znan ej z lite r a tu r y antycznej s a ty ry m e n ip p e js k ie j)32, św ietnie nadającego się przez to na scenę, przypom ina nieco — zw łaszcza w sw ojej części w ierszow anej — in te rm e d ia rusk ie. W k ażd y m razie m ożem y się d o p atry w ać pew nego w p ły w u tego g a tu n k u literack ieg o n a k sz ta łt i kom pozycję om aw ianej sa ty ry .

Celowo w prow adzony w całości u tw o ru (oprócz przedm ow y) język potoczny n a d a je m u cechy au ten ty zm u . A u to r u p a try w a ł w ty m też in ­ n y cel, a m ianow icie chodziło m u o zdobycie przeciętnego czytelnika z ludu, w którego języ k u p rzem aw iają osoby sa ty ry . Ję zy k b iało ruski w prow adzano do u tw o ró w polskich już w cześniej, np. do d ra m a tu w je ­ zuickich scenkach in te rm e d ia ln y c h w X V I w ieku. Był to w ięc w yp ró b o ­ w an y sposób poprzedników a u to ra sa ty ry , pozostającego pod w y raźn y m w pływ em zarów no tw órczości in term ed ialn ej jak i p o ety k i sow iźrzal- skiej.

P rz y jrz y jm y się, jak im i środkam i języko w o-stylistyczn ym i osiąga a u to r swój sa ty ry c zn y zam iar.

W zakresie lek sy ki m am y do czynienia z neologizm am i o jask ra w y m zab arw ien iu p ejo raty w n y m , pow stałym i przez zam ianę fonem ów , np. „kaznodzieja”//„k azło d zieja” , „kaznodziejski”//kazłod ziejski” . W olno do­ p a try w a ć się celowości językow ej w u żyw aniu oboczności „W arsono- fie j”//„W arson o ch w iej” . Zastosow anie hom onim ów dało pow ód do róż­ n ej in te rp re ta c ji odnośnych m iejsc, k tó ra też m ogła służyć ośm ieszeniu przeciw nika.

32 Satyrę m enippejską uprawiali np. Lukian, Warron, Lucyliusz. Wiadomo, że w jezuickich szkołach w klasach najniższych, a m ianow icie w in fim ie i gram atyce, deklam owano m. in. Lukiana — zob. J. P o p l a t e k , Studia z dzie jó w jezuickiego

(20)

Ś rodki stylistyczne, jakim i p osługuje się a u to r sa ty ry , nie są ta k bog ate ja k w W itan iu . A u to r p osługuje się pow tórzeniam i („wielmi, w iel- m i” ; „ergo, ergo”), anafo ram i („chocz prosisz [...] chocz posadisz”), in w e r­ sją („seżu pod zie lio n y m i A d a m ja b ły n ia m i”), k tó ra w tÿ m w y p adku s łu ­ ży celow i w ersy fik acy jn em u , ep itetam i (często stosow anym i w u tw o rach sa ty ry c zn y c h d la oceny osób), porów naniam i („u bołoti, ка к u korolew - sk ic h p e ry n a c h ”; „kalectwo к je m u p ryln u ło , как m iła ja żonka к m u żo - w i s w o je m u ”), m etafo ram i („i pam iat, i ro zu m u czaszy zo sta w iw ”; „dow hi jeho po szyi b ju t”), anim izacją (unii jest n ad an y a try b u t isto ty ży jącej — żmii) oraz hiperbolą. O statni tro p stylisty czny, k tó ry rów nie często jak i e p ite ty w y stęp u je w saty rach , jest używ any p rzy c h a ra ­ k te ry s ty c e u n ii („źw ieria [...] dow ho na tr y tysia szcz m il”; „zuby na de- set ł o k o t „ h u b a [...] szyroka, ja k n eb e sn y w ra ta ”). Je d n ą z ty p ow ych cech s ty lu a u to ra jest stosow anie oksym oronu („krotofilne tra g a ed ie ” ; p rem u d ra h o b e zu m n ik a ”) oraz a n ty te z („holowa ne w ielika — nebesej se h a je t”), co p od kreśla ironiczny c h a ra k te r i paradoksalność w ypow ie­ dzi. Nie b ra k też zdań p a re n tety c z n y ch i in n ych środków stylistyczno- -sk ład nio w y ch .

Zobaczm y, jak im i środkam i a u to r osiąga kom izm w utw orze n ap isa­ n y m k u uciesze p ro sty ch ludzi, k tó ry w inien spełnić — jak to a u to r sam zaznaczył w przedm ow ie — dw a zadania: pouczyć (a więc cel m oralizu- jący) oraz zabaw ić. W arto chyba zaznaczyć, że elem ent pouczenia p rze ­ w aża w sa ty rz e 33, a ważkości sp raw tam poruszanych nie może p rz y ­ sło n ić kom izm , osiągany ubogim i raczej środkam i.

A u to r k o rzy sta przede w szy stk im z ty c h środków , k tó ry m i posługuje się gro tesk a: z k a ry k a tu ra ln e g o p rzed staw ien ia faktów , sy tuacji, c h a ra ­ k teró w , co uw idoczniło się w w yolbrzym ianiu, przesadzie. Szczególnie d a je się to zauw ażyć w c h a ra k te ry sty c e unii, k tó ra w ty m czasie p rze d ­ sta w ia ła ju ż o w iele m niejsze zagrożenie dla praw osław ia niż przedtem . A u to r z n a jd u je upodobanie w p rzerażający ch opisach, deform acji z ja ­ w isk. P rz ez w y jask raw ien ie opisu zagrożenia, praw osław ia ze stro ny unii w pro w ad za to n k a tastro fizm u i ty m sam ym stw arza sy tu ację kom icz­ ną. Może w tak ic h w łaśnie sytu acjach należy szukać w y jaśnienia ty tu łu s a ty ry . A u to r rów nież posługuje się — jako jedny m ze środków — p a ­ ra fra z ą , k ied y żartobliw ie upraszcza kazanie. G dyby za w zór w ziął a u te n ­ ty czn e k azan ie jako g atu n ek literacki, m ielibyśm y ciekaw ą traw estację, k tó ra jako odm iana parodii służyłaby tem u sam em u celowi — ośmiesze­ n iu przeciw n ika. M am y też w saty rze p rzy k ła d y pozornej pochwały", a tak że dow cip u słownego. T akim ż a rtem językow ym , u żyty m w celu

33 - w P rze d m o w ie autor napomknął, jakiemu celow i służy ta satyra. Tendencja

um oralniająca tego utworu zbliża go do teatru jezuickiego, dążącego do umoral- nienia społeczeństw a. Przedstawienia tego teatru m iały zapobiec złym obyczajom i ludzkim nałogom, obrzydzając je — zob. P o p l a t e k , op. cit., s. 15, 70.

(21)

pod k reślen ia pseudouczoności popa Dionizego jest pow ołanie się n a S e ­ n e k ę („S eneka — p an i ry m s k a ja ”).

A nonim osiągnął kom izm rów nież przez u trzy m an ie k azan ia w p a ro - d y sty czn y m duchu. W idzim y w ty m jed n ak nie tylko p rz e ja w kom izm u, ale tak że k ry ty k ę form y i poziom u k azań w ygłaszanych przez popów ru sk ic h . W olno chyba przypuścić, że a u to r m iał na m yśli nie ty lk o k a z a ­ nia w ygłaszane, lecz rów nież u tw o ry literack ie drukow ane, k tó re u k a z y ­ w a ły się dosyć często w pierw szej połowie w. X V II w Je w iu , W ilnie, K ijow ie. N a tere n ie W ielkiego K sięstw a L itew skiego (szczególnie w d ie ­ cezji żm udzkiej) w ty m czasie kaznodzieje katoliccy, po siad ający z re g u ­ ły lepsze przygotow anie niż popi, jeżeli nie p o trafili napisać dobrego k a ­ zania, m usieli posługiw ać się postyllam i. T aką uchw ałę p o d jął syno d diecezji żm udzkiej w 1636 roku. Nic nie w iem y o podobnej ak cji w K o ś­ ciele praw o sław ny m , m ożem y jed n a k nie łudzić się, że b ra k jej św iadczy o w ysokim poziom ie k azań duchow nych rusk ich. W iem y n ato m iast, jak w y śm iew ał K asjan Sakow icz popów ruskich, któ rzy k o rzy sta ją c z po­ s ty ll polskich pow oływ ali się n a „św iętego R e ja ” .

P rzed m io tem a ta k u a u to ra może też być rzeczy w ista p ostać popa Dionizego, znanego n a te re n ie Je w ia i W ilna ze swoich w y stąp ień .

O drębność tego u tw o ru i w yn ik ające z niej szczególne m iejsce w n a ­ szej lite ra tu rz e polega n a tym , że zaw iera on jedną z pierw szy ch tego ro d za ju parodii w języ k u narodow ym . D otąd najczęściej p aro d ie k azań u k ła d a n e b y ły po łacinie 34.

J e śli p rzy jąć za udow odniony fak t, że om aw iana s a ty ra pochodzi z okolic W ilna, to odbiorców s a ty ry należy ty m sam ym szukać p rzede w szystkim w śród m ieszczan i chłopów tychże okolic W ilna i Trok, reg io ­ nalizm u tw o ru jest bow iem dosyć w y raźn y i daje się sprow adzić do ob ­ szaru dużo m niejszego od te re n u działania np. m ałopolskich ry b a łtó w w ędrow ny ch , tzn. — podobnie jak w Tragaedii, albo w iz e ru n k u śm ierci p rześw ięteg o Jana Chrzciciela J a k u b a G aw atow ica — w zasadzie do je d ­ nego m iejsca: Jew ia.

S a ty rę p rze d ru k o w u je m y w tra n slite ra cji, co w y d aje się w ty m w y ­ p a d k u rozw iązaniem n a jb a rd zie j celow ym . N ie zostały bow iem d o ty c h ­ czas opracow ane zasady tra n s k ry p c ji podobnych tek stó w (tzn. pisan y ch w jęz y k u ruskim , ale a lfa b ete m łacińskim ), a w szelkie je j p ró b y są tu ry zykow ne, gdyż m ogłyby spowodow ać zatarcie ró żn o rak ich osobli­ w ości publikow anego u tw o ru . (Dla u trz y m an ia jednolitości tra n s lite ra c ję zastosow ano rów nież w tekście polskim ).

T ra n slite ra c ji dokonał A ndrzej L itw ornia.

84 O kazaniu z późniejszego okresu (XVII—XVIII w.) i pochodzącego z regionu położonego bardziej na południe od m iejsca powstania om awianego zabytku zob.

D awna facecja polska (X V I—X V III w.), s. 371—376 (tekst tego zabytku i komentarze

(22)

T E K S T KROTOFILNE T R A G A E D IE , Tudźiefz VCIESZNE ROZMOWY Dwoygâ Ludźi/ О K A Z A N IV

Mistrza fwego/ niżey mianowanego. Drukowano w Toruniu, Roku 1642.

Przedmowa do Czytelnika. Śmiechu fą godne rzeczy niżey położone/

A przećię przy śmiefzkach fwych nie fą naganione. Kazanie Kazłodźieyfkie/ wielce mowuiące/

Przy trefnym nauczaniu/ y delektuiące. Profzę o attentią Czytelniku miły/

Którą opuścił Author dla mdłey fwoiey siły/ Ze przepomniał przedmowy/ ta to jeft przyczyna/

Ze mu to przed proftaki czynić nie nowina. [Alv] K A Z A N IE

Nâ Kiermâfzu miäne. Przez Dyonizego Kazłodźieję Dufkiego/ W Schizmie będącego/ w Jewiu każącego.

Ach/ âch ludie moi/ fzto to ia wiżu/ że wśi zamyfły wâfzy do toho fut nakłoneny/ äbyfte śia na tym światym mieyfcu popili/ ä popiwfzy śia do domow fwoich z Kier­ mâfzu/ как świnie z kału/ poiechâli/ wielmi/ wielmi to hrech wieliki ieft/ potwierzäiet mi toho sławny у zacny Autor Herliciufz1/ kotory mowit w knihah fwoich o piańftwie/ iz dey chtokolwiek piańftwom śia bäwit/ merzki ieft Bohu/ как Świnia kotoraiä vmârâwfzy śia chodyt vbołoti/ y iâko zdochłaia fobakä ludiom ieft brydkäiä/ täk wy iefteftie brydkiie Bohu y Anhełom ieho/ y hrech wieliki popołniaiete piaóftom/ odkuł infzyie mnohie hrechi płynut/ iâko to/ vtrâczenie rozumu/ bitie żony y dietey hołod/ ftätoczok ieśli ieft iaki/ y żywotinka/ to Pan v korczmi piiet/ â klaczka zubâmi koło żołoba bräzkaiet/ ä potum zdochnuti muśit. Nie potrebä mi toho wśieho tre- bowâti/ (iäko łatinniki howorat)3/ ale tulko pierfzuiu potwierzu iż rozum piany trätit odnym prykładom â pownym/ kotoryi czytałom v chwacecyäch wielmi mudrych knihäch/ täm pifzet zaćnyi Awtor/ iż odin pia||nica byw wieliki/ kotory wśe propiwfzy/ y rozum Itratiwfzy fpaw vboloti/ как vkorolewfkich perynäch tym

1 Autorytetem, na który powołuje się Denys, jest astrolog stargardzki, Dawid Herlicius (ur. 1561), autor znanych w centralnej Europie prognostyków, kalendarzy i minucji. Zob Estr. XVIII, 147.

(23)

czâsom iedet korol / każet ioho nebudeczy oziäty / obmyti/ vbiehiiu foroczko obołoczy/ y w fwoim pałacu w perynâch położyti/ â iemu iâk fâmomu korolowi fłużyti/ vczy- niono wśe na rofkazânie korolewfkie/ â toy piânicâ/ miw toy zwyczäy/ że iâk vpiwsià/ to nie ocknuwśia chotiab ioho biw/ budiw/ niewid iâk towk/ aż od hodiny do hodiny.

Pryftupuiu do ryczy. Na zâwtrefzni deń profpawfzy śia toy piânicâ y do rozumu pryfzowfzy/ ocknet śia y diwuiet śia że w miâkkoy leżyt pofteli/ fłuhi ftoiât/ fukni złotohławowy nâ vbrânie derżat/ ośmieliwfzyśia piiânicâ/ do fłuh reczet/ dayte mi śia vbrâti/ zârâz włożono nâ nioho fukni wi^lmi dorohie/ zârâz y ftoł zafłano/ fkâter horofzuiu położono/ tarelow fryblanych/ vśioho iâdeniâ doftâtok/ śiadet do ftohi ledwo trochu ziewfzy/ borzdżey prośit piti/ dâno mu wielikuiu czâfzu winâ y fpitib/ wy pi w oraz0 vśiu / kâzaw dâti druhuiu / toiey nie dopiwfzy zâfnuw wedłuh zwyczâiu fwoho y pâmiat y rozum v czâfzy zoftâwiw. Korol pryhladiewfzyśia toy fprâwie/ kazał ioho znowu rozobrâti zowśioho/ y w ftâroie płatie vbrâti/ y tamże v kału położyti/ nâzâiutry deń ocknet śia/ pryfzowk pamiatid у к rozumu/ powernet śia у śiudy у tudy/ wśiudy miâkko/ rozumiew nâ perynâch/ ażno v bołoti : diwuiet śiaczye fon to by w czy też nâ iâwi /myśl iw myśliw y do who/ nemoh к pâmiâty pryti : to bâczyte ieśli to prawda/ nie || trebâ mi potwierżati/ Ergo ergo druhiie reczy prawdiwyie fut. Nechâyzâf mene mowit Senekâ Pâni Rymfkâiâ2/ kotorâiâ tâk mowit. Piânicâ dobrâ nie mâiet / lichâ powion/ dowhi ieho po fzyi biut/ v turmu fażaiut / fławu dobruiu odoymâiut/ vboftwo y kalectwo к iemu prylnuło/ как miłaia żonka к mużowi fwoie- mu/ oczom iefmi y v Poreczu nâ iârmârku dobre nâuczaw/ czytâyte moie Pouczenie/ z kotoroho możete^pożytok weliki wyniâti. Profzużwas ditki miłyie nie pitie medu/ wina/ ani horełku/ bo w nich ieft błud/ vpiwfzy śia/ to zabłudifz do czużoie klety/ do kramy/ czasom y do Cerkwi/ ażno tebe nâ hol; do czoho was Boże dowedi/

Amin. [A2—A3]

aW prwdr. nawiasy przestawione. — bTak prwdr. zamiast: ifpiti. — cByć może omyłka, zam.: vraz. — dTak prwdr., gdzie często występuje forma: kpamiatiitp. — eTak prwdr. zam.: diwuiet śia czy. Możliwa także pisownia: diwuietśió czy. — fTak prwdr. zam.:

nechóy za.

Rozmowa Wârfonochwieiâ z Supru- nom o Pouczeniu premudraho bezumnika

Dyoniśieia/ brâtczykâ./ Wârfonofiey.

BRâtko Suprun nauczy mi а/ как śia tobie widit Pouczenie hetoie/ koli Denys hydit

Wino/ у horylicu/ mnie iakoś nie kśiercu

Prypało/ no как zowti prymiefzaw do piercu. Supru[n]. Wârfonochwieiu Dru że/ у lubimyi brat e/

2 Żart kompromitujący „uczoność” Denysa. Lucius Annaeus Seneca pisał o skutkach pijaństwa kilkakrotnie, choćby w De vita beata, De ira czy w Epistularum moralium libri XX. Wywody Denysa nie dadzą się jednak bliżej zidentyfikować z cytatami z pism Seneki

(24)

Szto fedifz nâ fubäckom wfpaniałom wârftâte. Diwno mi że nie lubifz fłow vczniâ fwoieho/

Kotryi śia był prez fześt hod/ niał mifterftwâ tweho. Znät żeś ieho ne dobre pry dybie palował

10 Na rycerftwo fławnoie/ od kul zdefperowaP/ Y twoiu pokinuwfzy katedra ik Dufkoyb

Pobieh/ y tâm miftrom ftaw koleyy0 Rufkoy. Dla tohoż tobie fmâku w ieho niet Pouczeniu/

Ale mnie wielmi fmäczno к hrofznomu Spaleniu. Bo hdy pilno fłuchaiu pożytok znäyduiu/

Ze hrofzâ nie vträczu w tym wielmi fmâkuiu. Kto mud hdy śia nie vpiu rozumu nie ftrâczu/

Czâfu darmo nie zhublu/ profpawśia ne płaczu. Ditki moi nie bładny® żonki nie potołku/

20 Y kobyła chot chuda tak neydet kwołku. To bâczyfz как fwetoie pouczenieczko toi e/

Wśi pożytki zneho idut; ä tobie horkoie? Warson[ofiej]. O vżoż bäczu y ia fam fzto wielik pożytok

Czyn it moy vczeń v was/ fzto y cył dobytok. Ależ bolfzyi pożytok rnaiet Kufzelinâ/

Beruczy po złatnicy od toho Spodinâ. Nâ kożdy deń y nâ nocz fzluczy po horyłku/

A tuiu prez krafnuiu odyfkniet dźiewku. Sztom fam baczył buduczy z panom Paftemakom 30 Nâ obiedi wkufzeły/ hdem iew morchow z makom.

Tâkże y v Blinowoy hdie był z Jorofieiem Dionyfey y Zołudź z hładkim Derofieiem. Tamże śia iâ nâhlediw miłych moich dufzok/

Tam śia iayf nafłuchaw fładkich howorufzok. Aż iefmi pâk rozumiew fzto w Râiu z Jewâmi

Seżu pod źieionymi® Adam Jabłyniami. Tamże było vtiechi/ tâm râdoftey mnoho/ Bo wśi fwoy/ nie było nikoho czużoho. Supru[n]. Profzu tia miły brâtie/ prorwu twoiu mowu/

40 Zkotryie mnie prychodit/ ho wory ti znowu. Da czy wśeż hotdrytib/ fzto obâczyt oko/

Czy wśe toie Tuditi/ fzto czuiefz dâloko. Bolfz iâ widaw y fłychaw/ o ich dobroy fławie/

A taki nie howoru nikoli nâ iâwie.

Bo chocz wun fzto fohrefzyt/ to iomu wśe vydet/ Chocz nas dobre pouczâiet/ fam pak kpekłu poydet. Y nas tâm ne zâbudet pry dobroy drużynę/

(25)

Czy lipfzeyże fzto Vniat do mene chot pryidet/ 50 To tulko pożupiwfzy/ zaraz prucz otyidet.

Chocz prośifz ńa horyłku/ to śia wymâwlâiet/ Chocz pośadifz kreyj żonki/ to won vtiekâiet. Strâfzno nâ neho hlânut/ как fniert welmi chudy/

Czoron vweś как woron/ â nâ twary rudy. Nâfzy pâk odmienniki z odmienoiu chodiât/

Siniâ lifztwâ v fukni tym liepfz ludey zwodiât. Wołofy popieli śia nâ pieczach как w diewki/

Koli śiadet z dewkâmi/ nie znât hde fut dewki. Wun kraśion/ diewkâ krâfnâ/ widieniâ diewocki 60 Так w nieho/ как w nieie wołofy żonocki:

Czy diewki śia zmienili w ich famych ofoby?

Czy też oni pobrali żeńfkiie ozdoby? [A3—A4] Pytâiet Wârfonochvviey Surpunâ o Vniey,

fzto to ieft Vnia?

SVprunko moy Spodynie/ mnoho bâczu wmieiefz/ Y hlubokiie knihi wielmi rozumuefzk.

Skâzyfz mnie y toi e/ fzto to ieft Ynia? Czy to iâkoie zwiriâ? czy iâkaiâ zmiia? Suprun. Prawda żem czytał pifmo vknihâch hłubokich/

Nâ nauki iezdiłem do krâiow dâlokich. Vczyłom śia w Kiiewi/ prez cyły dwa roki/

Hdem wśi fzkoły perebih wielikimi fkoki3. Słuchałieśmi Inchwimy pod Skuminowiczom4 10 Po Inchwimie Logiki pod Kononowieżom5.

Hdem śia dobre nâuczyw fzto to ieft Vnia? Nie ieft iâk ty mniemâiefz iâdowita źmiia: Ależ pak ieft fztoś horfzo/ bo źwieria wieliko/

Dowho nâ try tyśiafzcz mil/ wzwyfz łokot toliko. Oczy wneho ftrâfznyie/ meńfz niż komarowy/

Zuby nâ defet łokot/ włafnie fołowiowy. Huba wneho fzyrokâ iâk nebefny wrâtâ/

Porwet błahoczeftiwca/ vczynit Wâniatâ. Hołowa ne wielika/ nebefey fehâiet/

20 A wśim świętom как ieycem fâmâ obładaiet. Ruk v neho ieft mnoho/ y to ne odnâkich/

To wielikich to małych dla robot wfzelâkich.

3 Możliwy także dwuznaczny sens tego przebiegania szkół wielkimi skoki, może aluzja do krótkości i niegruntowności wykształcenia?

4 Zob. s. 167, przypis 23. 5 Zob. s. 167, przypis 22.

(26)

Nohi wneho prudkiie/ f koczy t räzom milu/ Opret śia y w Kiiowi zä małuiu chwilu. A täk to ieft łafoie y nie näfyfzczono/

Choczet by wśich brätczykow w Vniu prewemiono6. [A4v]

a Tak prwdr., być może celowy kalambur: od kul zdesperował / odkuł zdesperował. — b Tak prwdr. zamiast : i к Dufkoy. — c Tak prwdr. zam. (jak wynikałoby z kontekstu) : kolegii. — d Tak prwdr. zam.: К tomu. — e Być może omyłka, zam.: hładny (co nawiązywałoby do kazania). — f Tak w prwdr. zam.: Tam śia idy. — g Tak prwdr. Może próba oddania fone­ tyki: zieVionymi. — h Tak prwdr. zam.: hotoryti. — 1 Tak prwdr. zam.: reczet. —

1 Prawdopodobnie pomyłka. Może powinno być trey (trzy). — k Tak prwdr. Bardziej pasowałaby tu do rymu forma: rozumiiefz.

6 Ten niewątpliwie apokaliptyczny z genezy opis Unii jako bestii jest niejednoznaczny w in· tencji. Bardzo możliwe, że autorowi chodziło o skompromitowanie Supruna i wyśmianie tonu pole­ mik antyunijnych.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Adama Mickie- wicza w Poznaniu, w Collegium Europaeum Gnesnense, odbyła się kolejna konferencja naukowa poświęcona problemom współczesnej glottodydakty- ki, której

Będzie ona zmierzała nie tylko do wy- kazania potrzeby rozwoju nauki prawa rolnego (co w warunkach realizacji Wspólnej Polityki Rolnej wydaje się oczywiste), ale wskazywała

M anuskrypt może zainteresow ać praw ników , gdyż zn ajdują się w nim odpisy dokum entów praw niczych i przyw ilejów zakonu.. Wśród zarządzeń zakonnych są

Jeśli wyraz dal (= ubogi) oznacza człowieka, którego przeciwieństwem jest “astr (= bogaty), to można wnosić, że dalltm należeli do tych obywateli Królestwa

Autor podaje także różne rozwiązania, a osobiście opowiada sic za antycypacją cudu przez wstawiennictwo Maryi (93)... Wydaje się, że chodziło o zwykłe zjawisko,

vované moderné výchovno-vzdelávacie programy založené na podporovaní kog- nitívneho, psychomotorického, socio-morálneho a emocionálneho rozvoja die- ťaťa; vyňať zo zákona

[r]

[r]