• Nie Znaleziono Wyników

Styl językowy komedii Aleksandra Fredry

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Styl językowy komedii Aleksandra Fredry"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Teresa Skubalanka

Styl językowy komedii Aleksandra

Fredry

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/2, 129-139

(2)

Z A G A D N I E N I A J Ę Z Y K A A R T Y S T Y C Z N E G O

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X V II I, 1977, z. 2

TERESA SK UBALANKA

STY L JĘZY K O W Y KO M ED II ALEKSA ND RA FR ED R Y *

Można do p raw d y ubolew ać n a d tym , że najśw ietniejszy polski kom e­ diopisarz nie doczekał się do tej pory obszerniejszego opracow ania sty lu utw orów przez siebie pisanych. M am y w praw dzie niezm iernie sum ienne studia o języ k u F re d ry — pióra Ja n a Z a lesk ieg o *, jednakże stanow ią one dopiero podstaw ę dalszych analiz uw zględniających fun kcję s ty li­ styczną jed n ostek językow ych w dziele literackim . W ięcej uw ag na ten tem a t m ożna spotkać w p rac a c h h isto ry kó w lite ra tu ry : K azim ierza W yki, Bogdana Z akrzew skiego i in n y c h 2, k tó re to p race z n a tu ry rzeczy nie m ogą zaspokajać potrzeb badaw czych w ty m zakresie, poniew aż głów ny przedm iot ich zainteresow ania m ieści się poza sferą sty lu i języka.

T rzeba się też z góry zastrzec, że p rzed staw iane przeze m nie uw agi o sty lu kom edii F re d ry nie spełnią oczekiwań i nadziei, ograniczając się jed y n ie do w skazania na k ilk a w ażniejszych zjaw isk w idocznych w s tru k tu rz e stylistycznej utw orów . Pom ijam tu w ym agające g ru n to w ­ n ych porów naw czych an aliz zagadnienie sty listy czny ch źródeł tego ję ­ zyka, a więc źródeł leżących w tra d y c ji polskiego te a tru , którego k o n ty ­ n u acją i w span iały m w y k w item są dzieła F re d ry . M am y też spore b ra k i w u sta la n iu k o ntek stó w sty listy czn y ch w spółczesnych pisarzow i, a m iesz­ czących się poza sfe rą g a tu n k u kom ediowego. Mimo to jed n ak dłużej m ilczeć nie sposób, zwłaszcza że przynosi to n ieja k ą krzyw d ę ty m a rc y ­ dziełom, od d alający m się w przeszłość nieu b łag an ym „w ehikułem

cza-* Referat w ygłoszony na konferencji naukowej „Aleksander Fredro. W stu ­ lecie śm ierci” (Warszawa, 15— 16 X I 1976), zorganizowanej przez Kom itet Nauk o Literaturze Polskiej PA N i Instytut Badań Literackich PAN.

1 J. Z a l e s k i , J ę z y k Aleksandra Fredry. Cz. 1—2. W rocław 1969—1975. 2 K. W y k a , w stęp w: A. F r e d r o , Pisma w szystkie. Wyd. krytyczne. Opra­ cował S. P i g o ń , Т. 1. Warszawa 1955. — B. Z a k r z e w s k i , Fredro z paradyzu.

Studia i szkice. W rocław 1976; czytam y tam na s. 22—23: „Słownictwo, składnia,

w iersz (jakież prezentował herezje!), często stylizow any na m owę potoczną (wprost przeciwstaw ną »m oralistycznej retoryce«!); język Fredry, nasycony dialektyzm a- mi kresowym i i prow incjonalizm am i [...], demonstrują jakby opozycyjność Fredry w stosunku do estetyki »ultrasów« [...]”. — Opinie innych badaczy zostały zebrane m. in. w książce: Aleksan der Fredro. Opracował T. S i v e r t przy współpracy E. H e i s e. Warszawa 1962.

(3)

P ierw szym pytaniem , jak ie nasu w a się badaczow i sty lu F re d ry , jest, rzecz jasna, p y tan ie o to, jak ą polszczyzną m ówił, czyli p y ta n ie o to, co stanow i n ajisto tn iejsze podłoże językow e s tr u k tu r stylisty czn ych , głów ne tw orzyw o językow e tek stu kom edii. D ociekliw e b a d a n ia języko­ znaw cze Zaleskiego p otw ierdziły ostatnio raz jeszcze tezę W yki, że ko­ m edie F re d ry w y ro sły na gruncie polszczyzny potocznej, zabarw ionej prow incjonalnie na południow o-w schodnim obszarze daw nej G alicji. N a­ leży p rzy tym , jak zw ykle, rozróżniać dw ie sy tu acje językow e tej polsz­ czyzny w tekście dzieła: jej fu n k cję o g ó ln o stru k tu raln ą (prow incjonalne postacie „w spom niej” , „spicie” , połączenia frazeologiczno-składniow e, np. „na żaden sposób” 3, ogólnopolskie, różne jednakże od dzisiejszych zja­ w iska w łaściw e językow i w. X IX , tak ie jak „ n a d p su ty ” , b iern ik 1. poj. „fam ilią” — zapew ne zresztą „ fa m iliją ”), i fu n k cję szczególnego nace­ chow ania stylistycznego. P rzy k ład em takiego nacechow ania m oże być potoczna w ypow iedź L udm ira, k tó ry w sy tu a c ji jak b y żyw cem p rzenie­ sionej z kom edii P io tra B ary k i Z chłopa król — budzi się p rz e b ra n y za su łta n a i sty lizuje swój języ k n a d rasty czn ą ludowość lw ow skiego szew ­ czyka, ty m razem św iadom ie, „pour épater les bourgeois” , a b y sobie pokpić z całego tow arzystw a, jednocześnie m ając osobiste cele na w idoku. P rzy p o m n ijm y n astęp u jące fra g m en ty z Pana J o w ia lsk ie g o 4:

Ale bo nie jestem żądny ,pan, proszę, ta suplikuję jegom ościów i jejmościanek. A ja jestem Ignac Kurek, szwiec. A byłem sy w e Lwowie w terminie, u m aj­ stra... ba, nie u majstra, bo pomarł, tylko taki term inowałem u m ajstrowy na Horoszczyznie, pod num erem sto jeden i trzy, kole szynku pana Mikołaja. [160] Tom się wyspał, jaż mi w nosie w ierci — oczów otworzyć nie m ogie — musi już być h et z południa, (ziewa) Austeryja jak się patrzy, nie ma co mówić, dobrze-em sy dzień przepędziuł. [159]

T eksty kom edii F red ro w sk ich zanurzone są w pełni, „po brzeg i” w n u rcie m ow y potocznej, w y k o rzy stu jąc jej w szystkie c h a ra k te ry sty c z ­ ne właściwości, opisyw ane w sty listy k ach i stu d iach w sp ó łczesn y ch 5. Na zasadzie retro sp e k c ji m ożem y właściwości te rzutow ać w przeszłość lub też doszukiw ać się analogii w tek stach n iea rty sty cz n y c h m inionej epoki. Rzecz to obojętna, poniew aż polszczyzna F re d ry je s t w sw ej n a j­ istotniejszej jakości now opolska, żywa w dzisiejszym poczuciu i zw yczaju

3 Zob. J. Z a l e s k i , Regionalizm y kresowe w ję zy k u Aleksandra Fredry.

„Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń K om isji Językoznawczej PA N ” 1967. 4 Cytaty z utw orów F r e d r y oparte są na Pismach w szystkich. Liczba w na­ w iasie w skazuje stronicę odpowiedniego tomu tej edycji; gdy z kontekstu nie w y ­ nika, jaki utwór się przytacza, w tedy lokalizacja zawiera także skrót tytułu, m ia­ nowicie: Doż = Dożywocie (t. 6); PGeld = Pan Geldhab (t. 1); PJow — Pan Jo-

w ialski (t. 5); Sl = Ś lu b y panieńskie (t. 4); Zem = Zemsta (t. 6). Pam iętniki T rzy po trz y mieszczą się w t. 13, cz. 1.

5 Zob. np. H. K u r k o w s k a , S. S k o r u p k a , S ty listy k a polska. Zarys.

W arszawa 1959. — K. P i s a r k o w a , Składnia rozm ow y telefonicznej. Wrocław 1975.

(4)

językow ym . Nie trzeba słow ników , by bezbłędnie w artościow ać spo ty ka­ ne w Ślubach p anieńskich sy nonim y potoczne („Przez okna ł a z i ć śród jasnego ra n a !” , 144), dosłow ne lu b sp arafrazo w an e przysłow ia, zw roty i w yrażenia („S w i t a, ale w tw ojej g ł o w i e ” , 146; „jak n a k o s z u s i ę d ę”, 149), p rzek leń stw a czy zaklinania się („To czas! — N i e c h g o piorun trzaśn ie!” , 144; w tej gru p ie cy tató w podkreśl. T. S.) — i to w szystko, jak zw ykle w dziełach sztuki, w zagęszczeniu n adm iern ym w stosunku do rzeczyw istości użycia językow ego. Cytow ane p rzy kład y po­ chodzą zaledw ie z pierw szych stro n Ś lu b ó w panieńskich, niem al z jed ­ nej w ym iany zdań m iędzy R adostem a G ustaw em . D odajm y jeszcze, że — podobnie jak to się dzieje w s a ty ra c h N aruszew icza — F re d ro sty lizu je o ryg in aln e w y tw o ry swej językow ej fan ta zji na m odłę w szech­ obecnej potoczności. Np. przenośnie w P anu J o w ia lsk im :

L U D M IR

[...] bo cóż też nieznośniejszego — jak ta figura, dubeltówka głupstwa [...]. [214]

Szambelan, ta nula, ten próżny pęcherz w peruce [...]. [215]

— a także n astęp u jące now otw ory tran sp o zy cy jn e w Ślubach panień­

s k ic h :

R A D O S T

I czegóż stoisz, panie Zawrót-głowy?

Hm! „Wstręt do w ody”, co? „Wina pragnienie”? [143]

K ry je się w tej rodzim ej potoczności sp o ry ład u n ek kom izm u. J e s t to kom izm im m an e n tn y języka, pow stały in sta tu nascendi jakiegoś po­ w iedzonka, k tó re m im o w y ta rc ia się w użyciu zachow ało blask daw nej św ietności, ja k np. w Ślu bach panieńskich po ró w n anie K la ry do koguta w w ypow iedzi G ustaw a:

W szędzie jej pełno, w e w szystkim zawadzi; Przy tym zaw zięte jak kogucik m łody — Kikiki! zawsze,

pokazując

a tak w górę sadzi! [237]

Z resztą do sp ra w y tej pow rócim y jeszcze n a chwilę.

Podobna kw estia s ta je p rze d nam i wówczas, gdy przem aw iają n a sce­ nie am anci. P o ró w n a jm y z Pana G eldhaba a fek to w an ą (według oceny dzisiejszego odbiorcy) w ypow iedź L ubom ira do M ajora n a tem a t miłości:

Nadzieja m nie zawiodła, w szystko się odmienia: Spadła z oczu zasłona i znikły marzenia. Flora, blaskiem znikomym znaczenia ujęta, Odrzuca stałą m iłość, przysiąg nie pamięta. Chociaż m e serce w zgardę nader w ielce czuje, Jednak nad jej zbłąkaniem w ięcej sdę lituję; [211]

(5)

Ach! tak jest, m iejsce urodzenia jest św iętością dla serca, jest księgą, w której człowiek czyta aż do śm ierci dzieje swojego szczęścia, 'bo dzieje lat dziecinnych. Sad za domem, ścieżka przez łąkę, kładka na strum yku, wszystko to rozdziały żyw ota oblanego św iatłem nieprzebranej m iłości rodzicielskiej... [186]

Ale wówczas gdy w tekście Ś lu b ó w panieńskich pisarz zestaw iał kon­ trastow o sty l obu kochanków : G ustaw a i A lbina, a fe k ta c ja w ypow iedzi tego ostatniego staw ała się sty listy czn ie w ażna (relew antna), co okazuje się jasne w kontekście in n y ch w ynurzeń:

Dla mnie pochmurno, ach, naw et ciem nota, Bo i nadzieja powoli już gaśnie,

Kiedy mym sm utkiem Klara ucieszona [173]

Gdzież mam w ylać łzy moje, gdzież podzieć westchnienie? Pałam lat dwa, lat dziesięć — jeszcze się nie zmienię. Niechaj tylko na chwilę, na cząsteczkę chwili, Klara, patrząc się na mnie, choć trochę zakwili. [213]

Tak więc w w ielu k o n tek stach zarów no s ty l potoczny jak i sty l, k tó ry nazw ałam „afek to w an y m ”, tłum aczą się ów czesnym zw yczajem języko­ w ym i nie m uszą w ynikać ze szczególnych, ściśle określonych kontekstem u w aru n k o w ań fu n k cy jn y ch poetyki dzieła. Jednocześnie jed n a k zn ajd u ­ jem y w kom ediach rów nie w iele wypow iedzi, w k tó ry c h zasada rele w a n - cji stylistycznej dodatkow o obciąża fu n k cy jn ie skład nik i w prow adzanego stylu, jak to się dzieje w cytow anym kontekście sty listy czn y m rep lik G ustaw a i A lbina, w p arodii i w inn y ch w ypadkach. Tego ro d za ju u ży­ cia s tru k tu r językow ych szczególnie nacechow anych sty listy cznie należa­ łoby określić m ianem „nieau ten ty czn y ch ” .

Typow e przy k ład y nieautentyczności sty lu językow ego ry s u ją się także na tle stosunku pisarza do konw encji stylistyczno-językow ych epoki m inionej. O m aw iane w yżej cechy potoczne zostały określone przez fu n k cję g atunkow ą u tw orów kom ediow ych ju ż w poprzedniej epoce literackiej (nie w spom inam y o w cześniejszych stad iach rozw oju g a tu n ­ ku). Ja n in a W ęgier b adając język kom ediopisarzy Ośw iecenia stw ie r­ dziła:

Cechą wyróżniającą prozę komediową spośród innych tradycyjnych gatun­ ków literackich był żywy, barwny i ekspresywny język, wzorowany na potocz­ nym języku m ów ion ym 6.

Dziedzictwo nazw isk znaczących, przysłów , s e n te n c ji7, synonim ów potocznych, a także potocznych zjaw isk n a tu ry gram aty cznej (np. sk ła d ­ niow ej) w kom ediach F re d ry zasługuje n a osobne, obszerne studium historyczno-porów naw cze, p rzerastające, ja k ju ż w spom niano, ra m y n i­

6 J. W ę g i e r , Jęz yk komediopisarzy Oświecenia. Warszawa—Poznań 1973,

s. 251.

7 W dyskusji nad referatem dr Maria B r z e z i n a zwróciła uwagę na ośw ie­ ceniową genezę sentencjonalnego stylu Fredry.

(6)

niejszego szkicu. P ew ne jest, że F red ro dokonał w ty m względzie w y ­ bo ru globalnego, m ieszcząc się w tak im a nie in n ym n urcie rozw ojow ym języka i s ty lu d ra m a tu , dzięki czem u m ógł pisać tak , jak m ówił. A u te n ­ tyczny potoczny s ty l pisarza sp lą ta ł się ze sty lem określonej konw encji literackiej (nb. potoczności tej zapew ne zaw dzięczam y krótkość w ersu w kom ediach w ierszow anych).

Badacze tw órczości F re d ry zyskali w obec tego dodatkow e trud n ości do rozw iązania. I tak np. znane z opracow ań pytan ie: „F red ro — ośw ie- ceniowiec czy ro m a n ty k ” 8, w y nik a nie tylko z nasycenia tek stów ko­ m edii o m aw ian ą w yżej potocznością, k tó ra z ró w n ą m ocą u w y d a tn ia się w dziełach Bohom olca i Zabłockiego co w n iek tó ry ch utw o rach M ickie­ wicza i Słowackiego. P y ta n ie to zostało podyktow ane także przez sw oisty paro d y sty czn y sto su n ek pisarza do k onw encji stylow ych rom antyzm u. S pójrzm y n a jp ie rw na spraw ę pierw iastków sen ty m en taln y ch w tej kon­ w encji. D rw in y z czułostkowości sen ty m en taln ej spotyka się już w ko­ m edii ośw ieceniow ej. Słowa A lbina ze Ś lu b ó w p a n ień skich :

Samym już tylko teraz oddycham w estchnieniem ; Łzami skrapiam jej ślady, skrapiam całą drogę.

I kam ień już bym zm iękczył — jej zmiękczyć nie mogę! [157]

— jako żywo są echem P ow rotu posła:

On sobie w małej kabance osiędzie, Na zielonym ryważu jasnego strumyka Słuchać będzie z Terenią tkliwego słowika.

[ 1

Des fruits, du lait, to ich będzie pożywienie,

Łzy radosne napojem, pokarmem w estchnienie 9.

Nie sposób jed n a k przem ilczeć fa k tu w chłonięcia w ielu pierw iastków s ty lu sen tym en taln eg o przez rom antyków , zwłaszcza zaś przez poezję m iłosną 10. Tylko w ty m sensie m ożna by było m ówić o parodystyczności te k stu F re d ry w stosunku do om aw ianej konw encji.

Nie stanow i n ato m iast p roblem u p a ra fra z a O dy do m łodości w ustach Leona z D ożyw ocia:

0 rozkoszy! Choć na chwilę Krążyć śm iało pod obłokiem 1 na głupstw a, nędzy tyle

8 Zob. na ten tem at studium B. Z a k r z e w s k i e g o : O samotnictwie lite­

ra c k im Aleksandra Fredry. (Wstępne rozpoznanie). W: Fredro z paradyzu. Zdaniem

autora Fredro był związany z romantyzmem, przetwarzając jednocześnie twórczo tradycje Oświecenia.

9 J. U. N i e m c e w i c z , Pow rót posła. Kom edia w trzech aktach. Oraz w y b ó r

b a je k politycznych. Wyd. 7, zmienione. Opracował Z. S k w a r c z y ń s k i . Wroc­

ła w 1970, s. 69—70. BN I 4.

10 Zob. T. S k u b a l a n k a , Słownictwo poezji miłosnej J. Słowackiego na tle

(7)

Cichym mędrca rzucić okiem. Im się wyżej, wyżej wzlata, Ten punkt błota, serce świata, To m rowisko nasze całe — Jakże nędzne, jakże małe! [264]

— poniew aż fra g m en t ten m ożna uznać za w y kładn ię p rzek on ań au to ra. To, że F red ro w P anu Jo w ialskim p aro d iu je „filozoficzny jęz y k ” J a n a N epom ucena K am ińskiego i jem u podobnych, da się ostatecznie in te rp re ­ tow ać w katego riach zdrow ego rozsądku: pom ysły językow e K am iń skie­ go b yły tak śmieszne, że raczej należy się dziwić, czem u' je ludzie tak pow ażni ja k M ochnacki i M ickiewicz b rali na serio u . P raw d ziw a tru d ­ ność in te rp re ta c y jn a pojaw ia się głównie — jak zauw ażył W yka, a w y ­ jaśn ił Z akrzew ski — w raz z G ustaw em ze Ś lu b ó w panieńskich. Oto n a stęp u jący fra g m en t w yk piw ający rom an ty czną konw encję „bladego k o chanka” , z alu zją do G ustaw a z IV części Dziadów:

R A D O S T

Bladyś aż niemiło.

G U S T A W

Blady? — to dobrze, to nic nie zaszkodzi: Bladość niepokój m iłosny dowodzi,

Bladości prędzej niż słowom się wierzy;

1 ]

Wcalem na cerze nie stracił; „Teraz to kocha — rzecz niezaprzeczona — Jak blady, słaby! On z m iłości skona”.

Pow iedz sam, wszakże prawda, tak mówiono? [154]

W spom niane w yżej tru dno ści in te rp re ta c y jn e w y n ik a ją po części ze sw oistej p o etyk i kom edii F red ro w sk iej: po pierw sze, z realizow anej w w iększości n ajw y b itn iejszy ch utw orów (z w y ją tk ie m M ęża i żo n y ) zasady wielostylow ości tek stu, po drugie zaś — z postaw y a u to ra jako h u m o ry sty , biorącego na swój w a rsz ta t w szystko to, co w języ ku n a d a je się do realizow ania fu n k cji kom izm u.

W ielostylowość tek stu kom edii F re d ry pow staje przede w szy stkim

11 Obszerniej na ten tem at — zob. T. S k u b a ł a n к a, Neologizmy w poezji

romantycznej. Toruń 1962. Ostatnio: Z. K o p c z y ń s k a , J ęz yk a poezja. Studia z d z ie jó w świadomości ję z y k o w e j i literackiej Oświecenia i romantyzm u. W rocław

1976, rozdz. 5. — Dostosowujący się celowo do stylu H eleny Luidmiir w Panu J o ­

w ia lsk im używa słów -cytatów z Chłędowskiego i Kam ińskiego, takich jak „poję-

tliw ość”, „matesryjalny” — por. W. C h ł ę d o w s k i , O filozofii. „Haliczanin” 1830, t. 1, s. 9, 32 i passim. W stylu w ypow iedzi Ludmira znajduje się również tak charakterystyczny dla stylu „Haliczanina” nowotwór transpozycyjny „to je st”: „Zdaje się, iż to j e s t , które działa w m ateryjalnej bryle pana Janusza, pokryte zostało w pierwotnym w yrobieniu pojętliw ości jakoby niejakim pełkiem poziom ych oddźwięków dotkliwego św iata” (PJow 175) — por. J. N. K a m i ń s k i , Czy nasz

ję z y k je s t filozoficzny? „Haliczanin”, jw., s. 77: „Każde s i ę jest d o s k o n a ł e

sobą, dla siebie; bo idzie sobą (przez się) do k o n u , do objawienia, do sw ego к o ń с a ”.

(8)

w w yniku działania — ta k typow ej dla tego g atu n k u literackiego — funkcji c h a ra k te ry z a c ji i indyw id u alizacji językow ej postaci scenicznych. Na tle ów czesnej w ty m w zględzie p ra k ty k i pisarskiej 12 dojrzałe k o ­ medie F re d ry cechuje głęboka polifonia stylistyczna: poszczególne w yp o­ wiedzi kreo w an y ch przez niego postaci są w sto su n k u do siebie w ielo­ krotnie różne i w ielo k rotn ie podobne. J e st to ponadto c h arak tery zacja u w aru nkow ana w ielostronnie: indyw idualnością bo h atera, sy tu acją p sy ­ chologiczną i sy tu a c ją zew n ętrzn ą (układem stosunków przedstaw ionych w akcji, w fabule), pochodzeniem socjalnym , profesją, a n a w e t — czasem akcji. Nie ulega bow iem kw estii, że Z em sta stanow i p rzy kład dzieła archaizow anego, kom edii historycznej w tak im sensie, w jak im m ów i się 0 powieści h istory czn ej. Podobieństw o do poety ki Pana Tadeusza jest w ty m w y p ad k u u d erzające. H isto ry czność tej kom edii, pow stałej w r. 1833, podobnie ja k poem at M ickiewicza nosi cechy retro sp e k c ji w spom nieniow ej — k ied y tw órca u trw a la w dziele gasnące błyski za­ chodzącego słońca, czasu, k tó ry ju ż m ija, ju ż je s t „o statn i” .

Dowodów językow ych m ożna b y tu przytoczyć w iele, a do bardziej znaczących n ależą ty ra d y P ap k in a, o sty lu ośm ieszanym przez kom edie 1 s a ty ry O św iecenia. S ty l ty ch w ypow iedzi roi się jeszcze od m akaro niz­ mów, alu z ji m itologicznych i — ta k ja k ówczesne p an egiryk i — pław i się w hiperbolicznych pochw ałach, w y rażan y ch reto ry czn y m i a p o stro fa ­ mi. Dowodzą tego choćby ta k ie dw a fra g m en ty (pierw szą w ypow iedź k ieru je P ap k in do P odstoliny, d ru g ą do K lary):

Żartobliwej pełna weny Podstolino! pół anioła! Kolosalny wzorze cnoty, Pośród hem isfernej sceny

Strojny w m iłość, lubość, wdzięki! [żem 19]

Jak w dezertej Arabiji Złotosiejny wzrok Febowy N iesie skwarem śmierć liiiji, Aż nakłoni białej głowy, A zebrana na błękicie Płodorodna kropla rosy Wraca zw iędłej now e życie I unosi pod niebiosy — Równowładna, równoczynna Prezencyja twoja miła,

Starościanko m iodopłynna, [Zem 56]18

12 Zob. H. C i e ś l a k ó w a, Charakteryzacja ję zyk o w a postaci w powieści p o l­

skiej w latach 1800—1831. Gdańsk 1968. — H. T u r s k a , Charakteryzacja ję z y k o ­ w a w „Panu Tadeuszu”. W arszawa 1955. Maszynopis powielony. „Materiały Sesji

M ickiew iczow skiej”.

13 W ostatnim fragm encie aluzja do ulubionego m otywu m iłosnej liryki senty­ m entalnej Kniaźnina: k w iatu mdlejącego pod żarem słońca m iłości. Obecność w ielu epitetów złożonych to jeden z w ykładników językowych sarmackiej retoryki.

(9)

Rów nież w ypow iedzi innych osób tej kom edii, w raz z ich ty tu la tu rą , porzekadłam i (słynne „m ocium p an ie” Cześnika), im ionam i w łasnym i, noszą znam ię archaizacji: „białogłow a” (Zem 56), „ a lte rn a ta ” (72), „quon­

dam ” (74), „pani b a rs k a ” i „dem eszka” (o szabli, 94), „pro m em o ria ” (94)

itd. u

T rudno się w ty m m iejscu n a w e t silić n a b ardziej w y czerp u jącą an a­ lizę c h a ra k te ry z ac ji i indyw idualizacji języ k a kom edii F re d ry . O praco­ w anie tego tem a tu w ym aga u przednich żm udnych b ad a ń służących iden­ ty fik acji w artości stylisty czn y ch poszczególnych fo rm i w yrazów , po d ej­ rzew any ch o nacechow anie fu n k cy jn e archaizm u. P ra g n ie m y się w tym m iejscu ograniczyć zaledw ie do zasygnalizow ania konieczności podjęcia tak ich badań, bez k tó ry c h zaciera się w łaściw e rozum ienie te k stu ko- m edyj.

Ja k ju ż w spom nieliśm y, poetyka utw orów kom ediow ych F re d ry , se- m an ty zu jąca ich te k st językow y b arw ą h u m o ru , k tó ra stan ow i isto tn ą płaszczyznę sensów tego tek stu , pow ołuje do życia tw o ry n iezm iern ie zło­ żone. M usim y mieć świadomość, że do tyk am y tu kw estii ró w n ie su b te l­ nej co k o n k retn e j, każd y bow iem „założony” widz i słuchacz kom edii m usiał odbierać je jako te k st h u m orystyczny.

Typologiczna k lasy fikacja różnych rod zajó w kom izm u językow ego od­ kryw anego w tych kom ediach w ydobyw a niem al w szystkie znane nam z dzisiejszego języka p rzejaw y om aw ianej k ateg o rii estetycznej 15. W płaszczyźnie czysto fo rm aln ej, fonicznej i s tru k tu ra ln e j, a także se­ m anty cznej języka m ożem y w yróżnić m. in.:

m odyfikacje postaci w y razu , takie ja k p rzerw an ie w y p o w ie d z iie:

J A N Pojechał. R A D O S T Dokąd? JA N Do Lublina. R A D O S T Do Lu... Lu... J A N

ukłonem kończąc słowo

blina. [142— 143]

przekręcan ie u tarteg o połączenia słów w w ypow iedzi (m odyfikacja piętrow a, m orfologiczno-frazeologiczno-składniow a) :

14 Do nielicznych opracowań należy artykuł H. W i ś n i e w s k i e j I n d y w i­

dualizacja ję zy k a w „Zemście" Aleksandra Fredry („Polonistyka” 1969, nr 3).

15 Obszernie na ten tem at pisze D. B u t t l e r w książce Polski dowcip ję z y ­

k o w y (Warszawa 1968).

16 Terminem „wypowiedź” nazywam w zględnie autonomiczną jednostkę tekstu, składającą się z jednej lub w ielu konstrukcji składniow ych.

(10)

S Z A M B E L A N

[...] Łatwo grubemu kijkowi... Nie! — Łatwiej cienki... Żle! — Gruby cienkiego kijka... Nie, nie! — Łatwo kijek grubowego [...]. [PJow 205]

żartobliw e neologizm y słow otw órcze:

[w scenie, kie dy Ludm ir udaje sułtana]

W IK T O R

I ty tu! A le cóż to jest?

L U D M IR

Tambambuktuhan.

W IK T O R

Właśnie m nie żarty w głowie! — Kto jest gospodarzem? [PJow 201]

żartobliw e deleksykalizacje, w y n ik ające z m odyfikacji zw iązków f ra ­ zeologicznych:

P . J O W I A L S K I

N i e t a k i d i a b e ł c z a r n y , j a k g o m a l u j ą .

J A N U S Z

Oj, czarny, czarny, mości dobrodzieju! [PJow 203]

nieoczekiw ana, dodatkow o inten sy w n a sem an tyzacja n iek tó ry ch w y ­ razów na tle sy tu acji:

J A N U S Z

Razem — panie szambelanie! Panie Jowialski, pani szambelanowo, pani Jo- w ialska — razem ich zamknął! [PJow 194]

parado ksy, g ry słów:

S Z A M B E L A N

przypatru ją c się sw ojem u k ijkow i

Jeszcze nie oskrobany.

H E L E N A

[myśląc o Ludm irze]

„Nie oskrobany”! Nieokrzesany, chcesz m ówić, to jest — zanurzony jeszcze w nocy nieukształcenia? [PJow 207]

w ty m — rozm ow y bez re la c ji nad aw ca— odbiorca, jak np.:

[przy zawijaniu rzekomo zranionej ręki Gustawa]

G U S T A W do siebie Inna to miłość. J A N [myśląc o ręce] To ta sama. G U S T A W Kłamiesz. J A N Lewa. [Sl 243]

(11)

żartobliw e k o n tra sty stylistyczno-językow e i sem antyczne:

P O D S T O L IN A

Wszak m ówiłam — albo koty,

Albo Papkin nam się zjawił. [Zem 19]

C Z E S N IK

No — nie sekret, żem n ie młody, A lem także i nie stary. [Zem 9]

R E J E N T

Mój cześniku, Mój sąsiedzie, luby, miły,

Przestań też być rozbójnikiem [Zem 30]

G U S T A W

[do Albina] z zapałem

Razą drugą Wszystko odzyskasz — i po całej dobie

Będziesz mógł jęczyć, płakać, wzdychać, kichać... Tylko n ie teraz, nie teraz u licha! [Sl 249]

J A N U S Z

Mam przecie rozum...

H E L E N A

I wieś. [PJow 233]

parodiej żartobliw e p a ra fra z y itp. zjaw iska, o czym ju ż była m ow a poprzednio.

W spom inaliśm y też w yżej o tak im ro d zaju kom izm u, k tó ry tk w i im - m an entnie we frazeologii i przenośniach sty lu potocznego. N aw et bez odpowiedniego tła k o n tekstow o-sytuacyjnego śm ieszne w y d a ją się tak ie powiedzonka, jak: „Ha! ha! fugas ch ru stas!” w u stach Cześnika (Zem 31) lub porzekadło Ł atk i: „A bodaj ci, drogi Jan ie, / N óżka spuchła!” (Doż 256).

U w yraźnienie fu n k cji m etajęzykow ej wnosi niejed n o k ro tn ie do te k stu dodatkow y ładu nek kom izm u, uzm ysław iając nam niezw ykłą vis comica tkw iącą w sty lu F re d ry . Np.:

C Z E S N IK

Mości Papkin — ja się żenię.

P A P K I N

Ba!

C Z E S N IK

przedrzeźniając

Cóż to — b a ! [Zem 16]

(12)

P A P K I N

Ktoż ty jesteś?

W A C Ł A W

[nie chcąc się przyznać, że jest synem Rejenta]

Jestem , panie.

P A P K I N

Lecz czym jesteś?

W A C Ł A W Czym ja jestem? Jestem... jestem... P A P K I N ch w ytając za broń Cóż to znaczy!... W A C Ł A W

Komisarzem mego pana. [Zem 33]

P A P K I N

Wiem? — Nic nie wiem. [Zem 61]

Z najdzie się tu także h u m o r „bigosu historycznego” :

G E L D H A B

W net dw ieście utnie w ierszy nad czarnym stolikiem ,

Tak że niech się schow ają Nelson z Kopernikiem. [PGeld 164— 165]

Kom izm językow y F re d ry n ajściślej sp lata się z sy tuacy jny m . W nie­ k tó ry c h m iejscach te k s tu oba te zjaw iska ta k ściśle p rzy leg ają do siebie, że nie w iem y, co je s t czym. T ak np. w sły n n ej lekcji m iłości ze Ślu bó w

panieńskich, k ied y G u staw uczy A nielę pisania listu m iłosnego. Po skoń­

czeniu tej „lek cji” A niela m ów i naiw nie: „ Ja k on dobrze pisze!” (268). N iekiedy unaocznienie kom izm u w y stę p u je w ręcz nam acalnie, przez w e r­ balizację dziejącego się zdarzenia:

R A D O S T

obracając się do stojącej za nim Dobrójskiej [o G ustawie]

Śm ieje się — w id zi pani?

P . D O B R Ô J S K A

ocierając czoło

Widzę. [300]

K om ediopisarz zdaje się w y k o rzy sty w ać w szystkie m ożliw ości k ształ­ tow ania swego sty lu tk w iące w języ k u i p rzy całej powadze m orału, p rzy gorzkim czasem osądzie rzeczyw istości — nie skąpi w idzom „w iel­ kiej uciechy” , ja k ą stw arza przez nasilenie ludycznej fu n k cji języka. Nie gardzi żadnym sposobem k reo w an ia dobrej zabaw y, n a w e t tak ogranym jak parodia cudzoziem szczyzny, jak nazw iska znaczące. A rty zm F re d ry je st ty pem a rty z m u synkretycznego, w k tó ry m dochodzi do w spółbrzm ie­ nia i in ten sy fik acji ró żny ch fu n k cji sty listy czn y ch języka.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tak się złożyło - i to jest przestrzeni lubel- skiej właściwość podstawowa, że właśnie miejsca centralne, o największej nośności se- mantycznej i semiotycznej są

Jedynym punktem przegięcia z tej trójki może być x=1, pozostałe są wykluczone z dziedziny, ale te punkty uwzględniamy przy analizie znaków pochodnej... Rozgraniczenia w tych

Tolerancja jest logicznym następstwem przyjętego stanowiska normatywnego, jeśli to stanowisko obejmuje jedno z poniższych przekonań: (1) co najmniej dwa systemy wartości

– Miasto Ruda Śląska w ramach tegorocznego budżetu planuje zrealizo- wać zagospodarowanie terenu w bezpo- średnim sąsiedztwie Burloch Cafe i stworzyć ciekawą przestrzeń

zapoznają się z pełną treścią ogłoszenia (zamieszczoną na tablicy ogło- szeń w budynku Urzędu Miasta Ruda Śląska i na portalu miejskim

Następnie przejdę do rzeczy natury, a wyłożywszy Wam przyczynę wszystkich jej zmian, różnorodność jej jakości oraz czym dusza roślin i zwierząt różni się od naszej,

Wyrobem gromnic Pan Tadeusz trudni się z zamiłowania oraz dlatego, że czuje się przez to potrzebny.. Gromnica potrzebna jest od

[6] Prace Bosegoi Einsteina s\304\205 przedstawione przyst\304\231p- nie w pi\304\231knej monografii: A. Ostatnio bada skorelowane uk\305\202ady nanosko- powe i kwantowe