• Nie Znaleziono Wyników

Miłość śmierci i energia rozkładu : o młodopolskiej wyobraźni nekrofilskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miłość śmierci i energia rozkładu : o młodopolskiej wyobraźni nekrofilskiej"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Gutowski

Miłość śmierci i energia rozkładu : o

młodopolskiej wyobraźni

nekrofilskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 80/1, 37-71

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X X , 1989, z . 1 P L I S S N 0031-0514

WOJCIECH GUTOWSKI

MIŁOŚĆ ŚMIERCI I ENERGIA ROZKŁADU

O MŁODOPOLSKIEJ WYOBRAŹNI NEKROFILSKIEJ

Prolegomena do tematu

Śmierć i miłość to tem aty pierwsze literatu ry Młodej Polski, a za­ razem główne doświadczenia egzystencjalne organizujące wyobraźnię twórców tej epoki. Podkreślam egzystencjalny aspekt młodopolskich ujęć miłoeci i śmierci. Modernistów nie zainteresow ał szczególnie ani podpo­ rządkow any sprawie narodowej „ułański erotyzm ” 1, ani m artyrologicz- no-ofiarniczy w ym iar śmierci.

L iteratura tej epoki wyraża paradoksalną świadomość. Śmierć i mi­ łość, Eros i Tanatos, „popęd życia” i „popęd śmierci” to podstawowe składniki ludzkiej egzystencji, tożsamej, jak uczył Schopenhauer 2, z cier­ pieniem. Lecz jednocześnie moderniści trak tu ją śmierć i miłość jako główne środki terapeutyczne, pozwalające zaleczyć ból istnienia i uciec z okrutnego korowodu „Todestanz der Liebe”. Jedną z kluczowych sy­ tuacji poetyckich tej epoki jest hedonistyczny „szał zmysłów” na progu unicestwienia, rozkosz w cieniu śmierci, pesymistyczno-dekadencki wa­ ria n t motywu carpe diem.

Skon, o skon W rozkoszy śnie! [ ] W aszych łon Dziewiczy śnieg Pali mnie (L. Szczepański, Król pijan y) *

1 Zob. Z. M a j c h r o w s k i , „Białe m a łżeń stw o ” i Eros tragiczny. W antologii:

Odmieńcy. Wybór, opracowanie i redakcja M. J a n i o n i Z. M a j c h r o w s k i .

Gdańsk 1982, s. 443.

* O w pływ ie Schopenhauera na kształt młodopolskiej erotyki pisali m.in.: J. T u c z y ń s k i , Schopenhauer i Młoda Polska. Gdańsk 1969. — M. P o d r a z a - - K w i a t k o w s k a , Schopenhauer i chuć. „Teksty” 1974, nr 2. Przedruk w: Som-

n a m b u licy — dekadenci — herosi. Studia i eseje o literaturze Młodej Polski. Kra­

k ów 1985.

(3)

Nim się pogrążę w tym okropnym mroku, Gdzie nie ma nic, początku ani końca!... Do piersi mej ty przytul się, dziewczyno! I patrz, bez drżenia, choć zobaczysz krew.

(F. Mirandola, Carpe d ie m ) 4 Niech św iat runie,

byle cię jedną chw ilę m ieć — kochanką!

[...]

N iech żyje wszystko, co trw a jeno chw ilę i nim przesycić się ma czas — przepada!

(J. Żuławski, Czerwone w ino) 8 Ja odejdę od uczty żywota

t...]

I w mgłach śm ierci bez żalu przepadnę, t...] Lecz raz jeden niech błyszczą krwi łuny, Niech się nerw y wyprężą jak struny W jeden akord, w jeden spazm miłości.

(E. Leszczyński, Ja odejdę) 8

Można by jeszcze długo wyliczać podobne przykłady bardzo popular­ nego w poezji młodopolskiej zestawienia miłosnej rozkoszy i śmierci. Podkreślam : chodzi tu raczej o zestawienie niż o ściślejszy związek. W tego typu liryce „ew azyjnej”, poszukującej łatw ej drogi ucieczki od życia-cierpienia, erotyzm zastępowano innym i znieczulającym i narkoty­ kami: absyntem, winem, opium... W tej relacji śmierć nie jest autono­ micznym, granicznym doświadczeniem, budzącym fascynację i trwogę, lecz kryptonim em przem ijania i kruchości życia. Analogiczne — m niej lub bardziej spójne — związki Erosa i Tanatosa możemy odnaleźć we wszystkich trzech obszarach uczuciowości modernistycznej, w yodrębnio­ nych ongiś przez Kazimierza Wykę (rozpaczliwy hedonizm, nirw ana i śmierć, eschatologia i anarchizm )7.

W niniejszym studium nie omawiam pełnego rep ertu aru młodopol­ skich związków miłości i śmierci. Interesuje mnie w ariant ekstrem alny, krańcow y — zestaw obrazów i motywów eksponujących identyczność, jedność erotycznego powabu i fascynacji rozkładem, agonią, zabójstwem p artn era lub autodestrukcją. Mówiąc o „w yobraźni nekrofilskiej” w y­ kraczam y poza wąskie znaczenie „nekrofilii” (seksualne kontakty ze zwłokami), penetrujem y sferę obrazowości, w której dom inuje szczególna aktywność poznawcza i afektyw na (podmiotu lirycznego, narratora, bo­ hatera) związana z doświadczeniem śmierci i zniszczenia zespolonym z przeżyciami erotycznym i8.

4 F. M i r a n d o l a , Liber tristium. Kraków 1897, s. 67. 6 J. Ż u ł a w s k i , Poezje. T. 1. L w ów 1908, s. 243—244. e E. L e s z c z y ń s k i , Poezje, K raków 1901, s. 57. 7 K. W y k a , Modernizm polski. Kraków 1959, s. 46—71.

8 Nekrofilię jako typ charakterologiczny i zjaw isko kulturow e (w polityce jej odpowiednikiem był hitleryzm , w literaturze — futuryzm) om awia E. F r o m m

(4)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 39

Podkreślam cechę aktywności. Młodopolskie nekrofilie nie tyle uka­ zują „śmierć życia”, co „życie śmierci”. „Więc Śmierć przyzwałem — i śmierć odtąd żyje —” 9 — ta form uła agresyw nej negacji wypowiedzia­ na przez K aina z wiersza Tadeusza Micińskiego zwięźle ujm uje istotę ne- krofilskiej dynamiki. Urok agonii, powab ciała martwego, zabitego, gni­ jącego, chorego łączy się niejednokrotnie z ekspozycją energii rozkładu, pustoszenia, nicestwienia.

Na w stępie przyjrzyjm y się dwu wzorcowym sytuacjom. Ich in te r­ pretacja pozwoli porównać osobliwości „wyobraźni nekrofilskiej” z in­ nym i rodzajam i relacji miłość—śmierć.

Oto pierwsza sytuacja:

W szystko się zachwiało lecąc dokądś, w przepaście. Otto von Arffberg zn a­ lazł się w w ieży kiosku. Leżał rozciągnięty na schodach. W spomnienie Teresy, w spom nienie subtelne, a tak w yraziste i jawne, iż uczuł zapach jej w ło só w i m uśnięcie usteczek — napełniło jego ciało i duszę niew ysłow ioną rozkoszą. Ona to go sam a całego, od stóp do głów objęła. Głowę jego podniosła w sw ych rękach. P rzytu liły się do siebie ich ciała i splotły się w jedno istn ien ie ich dusze. P osiedli się poprzez wody i lądy, przestrzeń, czas, spoili się w w ieczną jedność. Otto konał z rozkoszy, szepcząc w ostatnim westchnieniu:

— Teresa! T eresa !10

W tym w ypadku nie interesuje nas prosta motywacja psychologiczna: w momencie śmierci powracają — intensywnie i zmysłowo — najistot­ niejsze przeżycia. Ważniejsza jest funkcja tego finalnego akordu życia i miłości w kontekście uprzednich doświadczeń bohatera.

Uczucia O ttona do jego niedawno owdowiałej bratow ej rozkw itają w cieniu grobu jej męża. Dosłownie: pierwsze poryw y miłości rodzą się w parku-cm entarzu, gdzie pochowany został Rudolf, i przenośnie: cała Europa (rzecz dzieje się podczas pierwszej w ojny światowej) jest prze­ strzenią walki, zniszczenia i śmierci. Otto, dowódca łodzi podwodnej, znajduje szczególną rozkosz w niszczeniu, wyżywa się w destrukcji, jest typow ym wojownikiem. Ale jego ukochana nie jest dlań „odpoczynkiem” (taką rolę — „odpoczynek w ojownika” — wyznaczał kobiecie F riedrich Nietzsche) n , lecz bodźcem rozbudzającym nieskończoną pasję.

Przeżycia miłosne Ottona są, jak przystało na epokę przedstawioną

w książce A n atom ie der menschlichen D estruktivität (Stuttgart 1974, s. 295—394). Problem relacji m iędzy nekrofilią a w italizm em sygnalizowałem w artykule: B u ­

rzy cie l ś w ią ty ń i budowniczy n adgwiezdnych miast. (O symbolice architektonicznej w tw órczości Tadeusza Micińskiego). „Acta U niversitatis Nicolai Copernici”, F ilo ­

logia Polska, t. 24 (Toruń 1985), s. 97—103.

9 T. M i c i ń s k i , Poezje. Opracował J. P r o k o p . Kraków 1980, s. 52.

10 S. Ż e r o m s k i , Dzieła. Nowele — powieści — dramaty. Opracowanie tekstu S. P i g o ń . T. 5. W arszawa 1973, s. 279—280.

11 N i e t z s c h e traktow ał związki erotyczne jako syntezę w alki i zabawy: „Dwóch rzeczy pragnie prawdziwy mężczyzna: niebezpieczeństwa i igraszki. Przeto pożąda kobiety jako najniebezpieczniejszej igraszki. Ku w ojnie w ychowany m a być mąż, n iew iasta zaś ku wytchnieniu w ojow nika” (Tako rzecze Zaratustra. Przełożył W. B e r e n t . W arszawa 1905, s. 86).

(5)

w W ietrze od morza, spazmatyczne (momentalne i intensywne) oraz para­ doksalne. Ukazują napięcie między seksualnym w yrafinow aniem („prze­ dziwne wynalazki miłości”) a doświadczeniem miłosnej transcendencji, kosmicznej, idealnej miłości.

Trzymając Teresę w objęciu i przytulając ją do serca, nie ciało ludzkie obejm ował rękoma, lecz kształt widomy niepojętej m iłości, na którą skazany jest ludzki gatunek. [...] nie były to uczucia cielesne, [...] lecz nieskazitelne w swych objawach odruchy przeczystej duszy 18.

Dopiero mom ent śmierci podczas walki, poprzedzony upajającym zniszczeniem (tu znam ienny opis zatapiania okrętów Ententy), uobecnia, wcześniej niedostępne, uczucie pełnej, duchowej i zmysłowej jedności z kochanką. Należy podkreślić, iż właśnie stan agonii w arunkuje i urze­ czywistnia wizję miłosnej pełni, w której opis fizycznej rozkoszy najści­ ślej łączy się z elementami „poetyki m itu androgyne” 13 („spoili się w wieczną jedność”).

Wiemy, iż jednym z najważniejszych archetypów k u ltu ry Zachodu jest tem at „niespełnionej miłości”, „nieszczęśliwej nam iętności”, uczucia rozdartego między nieosiągalnym pragnieniem pełnej jedności kochanków a cząstkowością zmysłowych przeżyć, poszukującego rozładowania tego napięcia w śmierci u . Można wskazać kilka w ariantów śmierci, swoistej alternatyw y miłosnego niespełnienia:

a) śmierć jako wyzwalająca i unicestwiająca ekstaza (W agnerowska w ersja m itu o Tristanie i Izoldzie)15;

b) śmierć projektowana jako wyjście ku religijnej transcendencji:

Moja, o Loto! Idę pierwszy! Idę do mego Ojca, do twego Ojca. Jem u się chcę poskarżyć i On mnie pocieszy, dopóki ty nie przyjdziesz, dopóki nie polecę na tw e spotkanie i nie pochwycę cię, i nie zostanę przy tobie przed, obliczem Nieskończonego w wiecznym uścisku ie.

c) śmierć — wyjście ku nieokreślonej krainie ideału:

Zapachów lekkich będą nasze łoża, Łoża jak grób głębokie — {...]

[ ]

A potem drzwi otworzy lekka dłoń anioła, Co radosny i w ierny do życia powoła Zamącone zwierciadła i martwe płom ienie 17. 12 Ż e r o m s k i , op. cit., s. 263.

18 „Poetyką mitu androgyne” nazywam swoisty styl m etaforyzacji, postaciow a­ nia, obrazowania, wyrażający ontyczną jedność kochanków oraz zw iązane z nią w arianty jedności przeciwieństw. Zob. też G. B a c h e l a r d , La poétique de la

reverie. Paris 1961, s. 72—77.

14 Zob. D. d e R o u g e o m o n t , Miłość a św iat ku ltu ry Zachodu. Przełożył L. E u s t a c h i e w i c z . Warszawa 1968.

15 Zob. ibidem, s. 190—194.

18 J. W. G o e t h e , Cierpienia młodego Wertera. Przełożył L. S t a f f . Warsza­ w a 1981, s. 129.

17 Ch. B a u d e l a i r e , Śmierć koch an ków : W: K w i a t y zła. Wybór. Opracował i w stępem opatrzył M. J a s t r u n . Warszawa 1973, s. 127.

(6)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 41

d) śmierć — podróż ku intym nej nieskończoności, nakreślonej siłą marzenia:

Czymże byłyby jutro w szystkie rzeczyw istości w porównaniu z m irażami, które tylko co przeżyliśmy? [...] Stara ziemio, nie zbuduję gmachu m ych marzeń na tw ej glebie niewdzięcznej, [...] w zbijm y się, niepam iętni innych słów ludz­ kich, w naszą w łasną N ieskończoność!18

W literaturze Młodej Polski spotykam y interesującą reinterp retację ostatniego w ariantu miłości-śmierci.

H elena de With i Rafał, podobnie jak Sara i Axel z dram atu A ugu- ste’a Villiers de L’Isle, snują m arzenia o śmierci, w obawie, iż dalszy rytm życia zniszczy ich tatrzański azyl rozkoszy. Różnica między boha­ teram i de L ’Isle’a a bohateram i Żeromskiego polega na tym, że ci pierw si w ybierają śmierć, by ochronić integralne piękno marzeń przed niedo­ skonałą realizacją, natom iast Helena i Rafał dzięki śmierci pragną zapo­ biec obniżeniu diapazonu przeżywanego spełnienia, zrealizowanej już jedności. Możliwość ucieczki w śmierć trak tu ją jako metafizyczny hazard, który ma obronić prawdę rozkoszy, żarliwość uczuć i zmysłów przed stabilizacją w „strefie naw yku” 19. W ybierając śmierć otrzym ają albo nicość, albo wieczność, ale ocalą swój „absolut miłości” przed miałkością zwyczajnych przeżyć 20.

W kontekście różnorodnych w ariantów „miłości śmierci” 21 im pliko­ w anej przez nieszczęśliwą namiętność łatw iej zauważyć osobliwość ne- krofilskich fascynacji.

Niezaspokojona namiętność prow okuje śmierć, przyzywa ją, ale nie utożsamia się z nią. W tej perspektyw ie śmierć jest ostatnią, graniczną bram ą „życia-więzienia”. Zew śmierci pozwala kochankom przekroczyć granice życia, lecz zakochani nie utożsam iają doświadczeń erotycznych ani z aktem śmierci, ani z funeralną nastrojowością. Samej afirm acji śmierci nie wiążą z miłosnym spełnieniem, trak tu ją ją jako w yraz pro­

18 A. V i l l i e r s d e L ’I s l e - A d a m , Axel. Poemat dram atyczny w czterech

częściach. Przełożył Z. P r z e s m y c k i . T. 2. Warszawa 1917, s. 101—114.

19 Zob. G. B a t a i l l e , L ’Erotisme. Paris 1957. Cyt. za: Odmieńcy, s. 344 (tłum. M. O c h a b ) : „Gdy związek dwojga kochanków jest w ynikiem namiętności, przy­ zyw a on śm ierć, pragnienie zbrodni lub sam obójstwa. Nam iętności towarzyszy aura śm ierci. Poniżej progu tej przemocy !„.] otwiera się strefa nawyku i egoizm u w e dw oje”.

и Zob. Ż e r o m s k i , op. cit., t. 10 (1974), s. 88: „[Rafał:] Śmierć... Już nas n ie będzie. Przestaniem y być, w idzieć się naw zajem ”; „[Helena:] Zaczęłaby się naprawdę wieczność. Tak jak teraz, na zawsze, bez odm iany”. Warto też przytoczyć słow a F. N i e t z s c h e g o (W ędrowie c i jego cień. Cyt. z: Aforyzm y. W ybrał i opracował S. L i c h a ń s k i . Warszawa 1973, s. 112 <tłum. K. D r z e w i e c k i ) ) : „Każda w ielka miłość niesie ze sobą okrutną m yśl zniszczenia przedmiotu m iłości, ażeby raz na zawsze został wyłączony z zuchwałej gry odmian: albowiem odm iana jest dla m iłości straszniejszą niż zniszczenie”.

(7)

testu przeciw ludzkiej kondycji, która nie pozwala tego spełnienia osiąg­ nąć 22.

N atom iast uczuciowość nekrofilska odnajduje satysfakcję, pełnię w mo­ mencie śmierci, agonii; więcej, śmierć — jak w historii von A rffber- ga — uznaje za w arunek miłosnego spełnienia. Wrażliwość nekrofilska zagęszcza mroczną aurę, pojawiającą się w rozm aitych w ariantach m itu nieszczęśliwej namiętności. Skoro doświadczenie śmierci (agonii) trak tu je jako nieodzowny składnik zmysłowych rozkoszy i erotycznej pełni, tym samym odmawia wartości wszelkim trw ałym (uznanym przez obyczaj i religię) związkom emocjonalnym. Przeciwstawia im intensywny, niepo­ w tarzalny (choć nietrw ały) mom ent rozkoszy-destrukcji-regresu.

A oto druga, wzorcowa dla wyobraźni nekrofilskiej sytuacja miłosne­ go zbliżenia:

Straszna przede mną stała upiorzyca, z piekielnych kędyś w yzionięta wrót. Tl*ąd jej okrywał trupio-żółte lica, a oczy miała żarłoczne jak sęp, którego nigdy i nic nie zasyca.

W zm ierzwionych w łosach gadów w ił się kłąb; ohydna, straszna, w eszła mi na drogę,

odziana w łachm an gnijący i strzęp. Śm iertelną czując odrazę i trw ogę chciałem uciekać, ale w oli w brew czułem, że nóg mych poruszyć nie mogę.

f...]

I zrozumiałem, że próżna obrona, że nie potrafię ujść tych strasznych rąk, że mnie przyciśnie poczwara do łona i wśród piekielnych obrzydzeń i mąk zapładniać będę m usiał tę phydną i w jej uściskach pędzić dni m ych ciąg. I pochwyciła m nie w sw e u śc iś n ie n ie ---0 dziwna, straszna ironio! Jam czuł

żądzę wśród wstrętu, rozkosz wśród cierpienia. Jej wzrok podniecał, choć jej oddech truł — 1 pot mi czoło zlew ał już obficie,

a jeszczem nie rw ał w ęzła, co nas skuł. Ktoś jest? — spytałem . Odrzekła mi: „Życie”.

(K. Przerwa-Tetmajer, Zycie) a Żółta szata ją kryje; w argi ma spieczone, krw aw y w ypiek na licach i oddech zatruty; w oku obłęd się pali, pot ją zrasza suty, mak i zw iędły heliotrop tworzą jej koronę.

22 Zob. K. S t a r c z e w s k a , W zory miłości w kulturze Zachodu. Warszawa 1975, s. 32—34.

(8)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 43

Kurczowo prężąc palce przybliża się do mnie: w oń jej w ieńca m nie dusi, jej oddech m ię piecze, w zrok jej m yśli me miesza i zm ieszane wlecze w otchłań jakąś gorącą a m glistą ogromnie... Już mnie chw yta w ramiona i dziko, nam iętnie

ssać poczyna krew z żył mych, — dech mi w piersiach tłum i; ciężar jej mię przygniata; czuję w każdym tętnie

jej truciznę; bezsilny obłęd m nie napada;

ogień źre me wnętrzności; w ustach dzwoni, szumi, w oczach ćmi się — a ona z czaszki mózg wyjada!

(J. Żuławski, Gorączka) 24 Oddaje mi się jakiś cień,

wychudły, siny trup.

„Jam życia treść, m iłości rdzeń i nowy łup...”

Straszliwą rozkosz piję z warg i śliskiej piersi jej,

Obłędny refren moich skarg grzmi: „śmiej się, śm iej!”... Potworne widmo zm ysły źre, oddechem śm ierci drży

I beznadziejnym krzykiem rwie Tęsknoty mojej sny...

(T. Nalepiński, Z pomroku...) *■

Synteza odrazy i rozkoszy, cierpienia i szczęścia, chorobliwości i pa­ sji, rozpadu, gnicia i energii potwierdza wcześniejsze uwagi o przew rot­ nej dynamice nekrofilskiego świata. Oczywiście dynam ika ta pozbawiona jest radosnego witalizmu. Zgodnie z Schopenhauerowską form ułą życia- -agonii, „stałego um ierania” 26, dynam ikę energii życia w yrażają trad y - cyjne personifikacje śmierci.

W arto zauważyć, że postacie kobiece przedstawione w przytoczonych utw orach są transform acjam i znanego m otywu „dziew icy-trupa” эт. Po­ jaw ienie się tego m otyw u wiąże się z narastającą od schyłku średnio­ wiecza tendencją do zbliżania i wzajemnego przenikania się symboli miłości i śmierci w literaturze i sztuce. Ten długotrw ały proces, którego poszczególnych etapów nie możemy tu śledzić doprowadził, jak w iado­ mo, do całkowitego utożsamienia erotyzm u i mortalizmu, do „cm entarnej miłości” m nicha Ambrosia z powieści Lewisa (podnieca go „ponurość

24 Ż u ł a w s k i , op. cit., t. 1, s. 273.

25 T. N a l e p i ń s k i , Gaśnienie. Kraków 1905, s. 22. 28 Zob. T u c z y ń s k i , op. cit., s. 169.

27 Zob. J. K r z y ż a n o w s k i , Dziewica-trup. „Pamiętnik L ubelski” t. 2 (1935). 28 Zagadnienie to wyczerpująco opisał Ph. A r i è s w książce L ’homme d ev a n t

(9)

k ry p ty ”), do „trupiego piękna” Swinburnowskiej Pani od Boleści, „córy Śmierci i P riap a” 29.

Pojaw ienie się m otyw u „dziew icy-trupa” naruszało artystyczne kon­ w encje średniowiecznego m ortalizmu. Średniowieczne personifikacje śmierci pozbawione były cech erotycznych. „W najstarszych dances m a ­ cabres'” — jak pisze znawca problem atyki, Philippe Ariès — „śmierć zaledwie dotykała żyjących w celu ich ostrzeżenia” 30. W Rozm owie m i­ strza Polikarpa odrażająca postać kobiety-śmierci — jakże podobna do figury życia z wiersza Tetm ajera — nie zachęcała mnicha do m iłosnych igraszek, wywoływała lęk, skłaniała do przyjęcia m oralistycznych pou­ czeń. Motyw „dziew icy-trupa” wzbogacił średniowieczną topikę śmierci, ale też — w przeciwieństwie do wielu późniejszych syntez Erosa i T a- natosa — zachował wymowę moralizatorską. Głos ostrzeżenia lub p rzy ­ najm niej jednoznacznej trwogi pobrzmiewa w późniejszych w arian tach motywu, rom antycznych (np. Dziewica z Nie-Boskiej komedii) i młodo­ polskich. Z tych ostatnich, oprócz omówionej przez Juliana K rzyżanow ­ skiego zamaskowanej postaci śmierci z finału Ż yw ych kamieni, w arto jeszcze przypomnieć dwie inne.

Kazim ierz Tetm ajer w prozie poetyckiej Do śmierci negatyw nej perso­ nifikacji życia („Potwór o trupiej głowie, suchych kościanych rękach, w am ­ pir, k tó ry krew z żył ssie...”) przeciwstawił zmysłowy powab śmierci:

Róże na twojej głow ie, róże w tw ych dłoniach, ciało tw oje pełne, w spaniałe, piersi tw oje lekko falują, a biodra zdają się drżeć od d o tk n ię cia

---Atoli przy bliższym w ejrzeniu ta osobliwa projekcja m arzyciela — śmierć-wiosna — przeobraża się w kościotrupa:

Siedzisz tam na moim łóżku, kościana, straszna, całun przegniły, co z tru­ pich tw ych ramion spadł, cuchnie, a puste doły tw ych oczu patrzą jak otchłań, jak przepaść. [...] Gdzież to m nie wepchniesz — w ciasny, czarny dół, pod ziem ię 81.

Trudno o bardziej przerażającą alternatyw ę. Człowiekowi pozostaje w ybór między dwiema „trupim i”, nekrofilskimi siłami: w am pirycznym życiem i pochłaniającą, regresyw ną śmiercią.

Podobny w ariant motywu „dziew icy-trupa” odnajdujem y w powieś­ ci Stanisław a Przybyszewskiego Synow ie ziemi. Niekłamane przerażenie ogarnia Czerkaskiego, gdy uwiedziona przez niego piękna nieznajom a, przypom inająca jego miłosny ideał, odsłania zakwefioną twarz.

Cała twarz była jedną raną. Lupus erythem atosus rozsiadł się na tw arzy na kształt motyla. Nos przeżarty tworzył korpus, a z jednej i z drugiej strony tw arzy rozciągały się potworne skrzydła ze strupieszałej, ropiącej się sk ó r y 8*. 28 Powyższe form y erotyki analizow ał M. P r a z w książce Z m ysły, śm ierć

i diabeł w literaturze romantycznej (przełożył K. Ż a b o k l i c k i . W arszawa 1974).

80 Ph. A r i è s , Essais sur histoire de la morte en Occident, du M oyen A g e

à nos jours. Paris 1975, s. 51.

81 K. P r z e r w a - T e t m a j e r , Melancholia. Kijów 1910, s. 30—31. ** S. P r z y b y s z e w s k i , S y n o w ie ziemi. T. 1. W arszawa 1911, s. 87.

(10)

O M Ł O D O P O L SK IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 45

Sens m oralny (vanitas vanitatum ) mógł być łatwo przekazany dzięki dw uplanow ej strukturze postaci „dziew icy-trupa”: szkielet i szczątki gnijącego ciała maskuje powłoka fizycznego piękna i powabu. Zauważmy, iż miłosne fascynacje wywołane przez „dziew icę-trupa” nie zbaczają na manowce „perw ersji”, mieszczą się w „norm ie”. Przecież przedm iotem podziwu jest naturalne piękno, a jego pozorność w ywołuje w niefor­ tunnych kochankach w strząs m oralny i odrazę do przeżyć zmysłowych 33. Motyw „dziew icy-trupa” naruszał ustaloną w średniowieczu topikę śm ier­ ci, ale też transm itow ał charakterystyczny dla średniowiecza antyero- tyzm.

Nowe transform acje m otywu w wierszach Tetm ajera, Żuławskiego i Nalepińskiego na pozór przyw racają — znany ze średniowiecza — nega­ tyw ny w ygląd kobiecej postaci, usuw ają zeń cechy pociągające, powabne. Ale, w przeciwieństwie do w ersji pierw otnej, postacie upiorzyc pocią­ gają, ponieważ przerażają, rozkładając się i gnijąc, prom ieniują erogen- nością, budzą „żądzę wśród w strętu, rozkosz wśród cierpienia”. Nie przy­ pominają, jak „dziew ice-trupy” — o w artościach religijnych czy m eta­ fizycznych, nie pouczają o marności doczesnego życia, nie straszą też, ja k młodopolskie Meduzy, śm iercią-petryfikacją 34, lecz ukazują siłę tr u ­ piej egzystencji, dynamikę życia agonalnego, samoniszczącego się — jak uczył Schopenhauer — w błędnym kole pożądania.

Postać kochanki będącej obiektem nekrofilskiego uczucia uosabiała rów ­ nież degradację postawy twórczej i „sprostytuow anie” sztuki w społecznym obiegu 35. Związek między „inspiratorką” a „artystą-kapłanem ” zastępo­ w ała tak charakterystyczna dla k u ltu ry masowej postawa konsum pcyj­ na, ujaw niana w swoistym „sex-shop’ie” kierow anym przez obłudnego szatana („starego, bezwstydnego ra jfu ra ”), który tum aniąc widzów rze­ komo cnotliw ym i podniosłym widowiskiem, ukazuje im przy pomocy jarm arcznej nekro-pornografii substytut regresyw nej, niszczącej orgii, przeżyw anej w średniowieczu — jak tw ierdził Przybyszewski — na sa­ tanistycznych sabatach:

podtrzym yw ał na wpół stojącą, otwartą trumną.

A w tej trumnie [...] kościotrup, ohydny, niew ym ow nie w strętny, z w iszą­ cym i tu i ówdzie ochłapami zgniłego ścierwa, kościotrup kobiety.

W jednej ręce miała wachlarz, który się m echanicznie poruszał, drugą pod-M W ikonografii symbolizmu należy odróżnić dzieła, w których w spółobecność postaci kobiecej i szkieletu uwypukla ich kontrast (np. Piękna Rozyna A. Wiertza,

K o b ie ta i śm ierć O. Redona, Kuszenie św. Antoniego A. Kubina) od dzieł w yraźnie

„nekrofilskich”, w których symbolika aktu m iłosnego w iąże się z akcesoriam i śm ierci (np. K obieta i śmierć czy W am pir E. Muncha).

u Zob. m.in. wiersz T. M icińskiego W yspa Gorgon.

№ W kobiecych personifikacjach niszczącego życia i śm ierci można rów nież

dostrzec w yraz mizoginizmu o wyraźnym podłożu społecznym. Zob. M. P o d r a ­ z a - K w i a t k o w s k a , Salome i Androgyne. Mizoginizm a emancypacja. W: S y m ­

(11)

trzym ywała jakąś szmatę, coś w kształcie zgniłej sukni, i odsłaniała z k okie­ terią brukowej nierządnicy sw e nagie piszczele. [...]

Kościotrup począł się ożywiać, poruszać, nabierać ciała, zgniłego, strupie- szałego ciała, pokrytego wrzodami; w yszedł z trumny, stanął na środku poko­ ju — i jakaś ohydna, hidropiczna nierządnica poczęła tańczyć potw ornego kan­ kana...

A w okół niej ciżba ludzi — nie! nie ludzi, bo w idział tylko oczy, oczy szakali, tygrysów, zachłanne, drapieżne, chciwe oczy.

— To taniec cnoty i wstydu...

Nierządnica rzucała się coraz bezwstydniej. — To taniec harmonii i w ese la ...89

Należy podkreślić, że scharakteryzow ane powyżej postacie kobiet po­ jaw iały się w literaturze Młodej Polski znacznie rzadziej aniżeli kobiece personifikacje śm ierci-eutanazji, które nie rozbudzały erotycznie swych partnerów , lecz w ystudzały żar emocji i popędów, usypiały, koiły (np. poprzez znam ienny gest dłoni kładzionych na sk ro niach )37, w yzw alały od egzystencjalnych cierpień, prowadziły z chaosu życia ku nirw anie. O znaczeniu postaci kobiet wzbudzających nekrofilskie uczucia nie de­ cyduje zatem powszechność występowania, lecz w yraźne i prow okujące odstępstwo od dominującej w poezji Młodej Polski norm y przedstaw ia­ nia postaci kochanek.

Wzorcową bohaterką młodopolskiego erotyku — biorąc pod uw agę częstotliwość w ystępowania — jest idealna pocieszycielka, koicielka, prze­ wodniczka, spowiedniczka, anielica, bogini, niebianka, zbawicielka, Ma­ donna, święta, Psyche, królowa, królewna etc. Postać kochanki-zbaw - czyni, oczekiwanej przez tęskniącego partnera, ten kanoniczny od czasów P etrarki składnik dyskursu miłosnego, została łatw o zaadoptowana przez poetykę symbolizmu. Uduchowione („białe i ciche”), eteryczne, wiotkie, świetliste, nieomal bezcielesne, przypom inające postacie prerafaelitów „Panie duszy” 38 sublimowały erotyzm w „religię miłości” i w yprow a­ dzały cierpiących lub bezradnych mężczyzn ze świata pozorów w tak ulubioną przez symbolistów jasną, cichą, prom ienną przestrzeń raju, w regiony nieokreślonej, idealnej transcend en cji39.

Personifikacje „dobrej śm ierci” można określić jako dekadenckie (i w ram ach światopoglądu dekadentyzm u — terapeutyczne) transpozycje ro­

88 P r z y b y s z e w s k i , op. cit., s. 73—75.

87 Zob. np. S. K o r a b B r z o z o w s k i , O przyjdź. W: Poezje zebrane. Opra­ cowała M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a . Kraków 1978, s. 25. — Z. D ę b i c k i ,

Śmierć. W: Bezsenne noce. Lw ów 1900, s. 25—29. — Z. R ó ż y c k i , Połóż m i ręce...

W: Płomienne kw iaty. Warszawa 1909, s. 53.

88 O tego typu personifikacjach, traktowanych jako elem enty poetyki sym bo- listycznej, pisała P o d r a z a - K w i a t k o w s k a w książce S y m b o lizm i sym bolika

w poezji Młodej Polski (s. 149—160).

89 Wzorcowy przykład takiej sytuacji w yzw olenia zaw iera w iersz E. D ę b i c ­ k i e g o Wizja (w: Ekstaza. Lw ów 1898, s. 90—91).

(12)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 47

mantyczno-symbolistycznych, anielskich kochanek-wybawicielek. Posta­ cie młodopolskich koicielek w pew nym stopniu naruszały kanoniczny (petrarkistowski) wzór po rtretu idealnej kochanki, ale nie burzyły sta­ tycznej, nastrójowo-m elancholijno-m istycznej wizji świata. Natom iast sylw etki w yzwalające instynkty nekrofilskie implikowały prowokująco odmienny obraz życia, eksponowały agresyw ną energię cierpienia i roz­ kładu. Nieprzypadkowo w wierszach Tetm ajera, Żuławskiego, w prozie Przybyszewskiego wpływ odrażającej kobiety nosi znamiona paraliżu­ jącego przymusu, który nie ma nic wspólnego z łagodną hipnozą śm ier- ci-eutanazji, przypomina raczej efekt użycia halucynogennego narkoty­ ku. Oczywiście kochanka-upiorzyca nie wyzwalała mężczyzny, lecz wię­ ziła go w bezwyjściowym kręgu determ inizm u, odsłaniała nieludzkie i nieboskie oblicze rzeczywistości — niszczącej maszynerii. Była emi- sariuszką N atury — źródła nekrofilii.

W sidłach nekrofilskiej Natury

W Requiem aetem am Przybyszewski uczynił partnerów nekrofilskiego stosunku m ediami miłosnej energii kosmicznej, w yrażającej się w chao­ tycznym, destrukcyjnym , chwilowym spazmie. Nekrofilia odsłania tu najgłębszą istotę irracjonalnej, „szaleńczej” woli życia — „wściekły triu m f epileptycznej chuci” 40.

Przybyszew ski odrzucał kontem placyjno-estetyczną, apollińską drogę wyzwolenia od woli życia (proponował ją Schopenhauer) na rzecz pa­ roksyzmu, upojenia, niszczącego delirium, satanistyczno-dionizyjskiej eks­ tazy, w k tó rej jednostka przekracza wszelkie zakazy i norm y moralne, niszczy ochronną Formę k u ltu ry 41.

A ludzie po w szystkie czasy, w e w szystkich plagach nieba, w e wszystkich m ęczarniach życia, m ieli tylko jedyne w yjście, upoić się. I ludzkość upajała się zbrodnią i potwornością, a całe to upojenie dochodziło do szczytu w płcio­ w ej e k sta z ie 42.

B ohater Requiem aetem am przeżywa apogeum w ew nętrznej walki w nekrofilskim delirium. M oralnemu regresowi i rozpadowi osobowości tow arzyszy wzmożona praca wyobraźni twórczej, synestezyjnej. Dźwię­ ki, barw y, rekw izyty egzotycznych kultur, zdynamizowane pejzaże (spie­ nione m orza i pożary) zlewają się w jeden, niezróżnicowany ciąg obra­

40 S. P r z y b y s z e w s k i , Requiem, a etem am . W: W y bór pism. Opracował R. T a b o r s k i . W rocław 1966, s. 59. BN I 190.

41 O powyższym aspekcie poglądów Przybyszewskiego pisała M. P o d r a z a - - K w i a t k o w s k a w studium „Naga dusza” i „epoka m u n du rów ” (w: Somnambu-

licy — dekadenci — herosi).

42 S. P r z y b y s z e w s k i , Synagoga szatana. P rzyczynek do psychologii czarow­

(13)

zów, będący wyrazem paradoksalnego, bolesno-rozkosznego upojenia. K ulm inacją transu jest miłosne rendez-vous z kobiecym trupem .

Schw yciła m nie szalona tęsknota za lodowatym i, trupim i rękom a [...]. I coraz silniej i dokładniej czułem trupie ręce: jak długie kleszcze w ysu w ały się z jakiejś nory ku mnie, objęły m nie żelaznym i obcęgam i i poczęły mną targać, szarpać, rwać — ciało moje to się poddawało, to znow u gw ałtow n ie opierało, w yryw ałem się, ale nic nie pomagało. [...]

Połączenie pomiędzy trupem a mną było tak silne, że czułem , jak mi potężne galw aniczne strum ienie w yżerały oczy, z krtani mej rw ały się zwierzęce ryki, w strasznej męce, w potwornych porodach.

U sta m oje ułożyły się w dziwny sposób, począłem parskać, w iedziałem , że naśladuję trupa.

To gazy pośmiertne, krzyknęło coś w e mnie.

Nie, nie! ona m ówi — m ówi — m ówi — Boże ukrzyżowany — rzeczyw iście mówi. [...]

A m artwa twarz m ówiła obłąkaną mową gromnicznego, niespokojnego św ia­ tła i patrzała na mnie lubieżnym i, przymrużonymi oczyma. [...]

A nagle zacząłem skrzętnie pracować. Podniosłem w reszcie pow iekę, ale palce moje zsunęły się po twarzy, błąkały się po niej, [...] całow ałem jej twarz, kąsałem ją, w ssałem się w jej ciało i nagle w gryzłem się w ściekłym i zębami, z krwawą pianą na ustach, w jej pierś. [...]

Umarła kobieta powstała w trum nie w upiornym m ajestacie i z szerokim ruchem rąk uderzyła m nie z gw ałtowną, przerażającą siłą obydw iem a pięściam i w p ie r s i48.

Fantazm aty mieszają się z fizjologicznymi konkretam i, inw ersyjne pożądanie splata się z uczuciem w strętu i przerażenia. Obraz specyficz­ nej jedności kochanków jest przew rotną aluzją do m itu androgyne: m e­ tafizyczną jedność zastępuje więź wytworzona przez m aterialno-m echa- niczną energię („połączenie było dokonane. W oczach moich pryskały iskry, trzeszczące, zielone iskry elektrycznego św iatła”) 44. C haraktery­ styczne, iż w tym osobliwym związku miłosnym stroną aktyw niejszą jest kobieta-trup: ona przyciąga mężczyznę, uzależnia go od siebie i od­ pycha, jest dlań wzorem do naśladowania i przedmiotem podziwu.

Trium f energii-chuci, dynam iki perw ersyjnego pożądania raz jeszcze potwierdza specyficzną dialektykę egzystencji bohaterów Przybyszew ­ skiego. N eurastenicy i psychopaci, owi „Certains”, duchowe obieżyświa­ ty wyobcowane ze społeczeństwa, w których Przybyszewski dostrzegał zapowiedź nowego, być może wyższego, etapu rozwoju ludzkości 45, w y­ zwalają się z „form ułek” społecznej moralności, przekraczają granice świata „głupich pięciu zmysłów”, ale zarazem odczuwają absolutną za­ leżność od biopsychicznego noumenu, am oralnej i alogicznej istoty b y tu - -w oli-natury. Stają się niewolnikami delirycznego upojenia. To jedynie pozorna sprzeczność. „Nowy człowiek”, artysta duszy, podobnie jak śred­

** P r z y b y s z e w s k i , Requiem aeternam, s. 62, 63—64, 67—68. 44 Ibidem, s. 64.

(14)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 49

niowieczny satanista, egzystuje w obszarze transgresji, na granicy po­ rządku Dnia i chaosu Nocy:

Dzień, św iatło [···] to straszny, brudny ciężar życia, piekielna jego męka, noc — to św ięto rozpasanych, chciwych rozkoszy in sty n k tó w 4·.

Jego dewizą może być nekrofilska form uła cyrografu: „Skreśl mię z księgi życia, zapisz mię w księdze śm ierci” 47.

ó w św iat na opak, domenę „dzieci szatana” i „artystów duszy” cechuje perw ersyjny antywitalizm. We wszystkich elementach erotycz- no-w italnej w izji świata młodopolscy nekrofile odkrywali drugą, nega­ tyw ną stronę:

a) ciało fascynowało trupiością, rozkładem;

b) krew — tradycyjny symbol życia i zmysłowej miłości — poja­ w iała się jako nieodłączny atry b u t miłosnego zabójstwa i zniszczenia ciała;

c) podstawową relacją miłosną była orgia, nie reintegrująca, lecz re- gresywna, roztapiająca jednostki w amorficznych żywiołach: w błocie, bagnie.

Młodopolskim uczniom Schopenhauera nic nie było bardziej obce niż „poetyka krw i ożywczej” 48. Nie tylko w wodzie dostrzegali krew ziemi, ale i odw rotnie — krew uznawali za wodę kosmosu, prażywioł, pierw iast­ kową form ę m aterii nasyconej erotycznym pożądaniem. Bogusław Ada­ mowicz nazyw a krew „piątym żywiołem”. Jednak nie dostrzega w niej „m aterii niosącej życie”, lecz m aterię przenoszącą „szaleństwo i złe żą­ dze”, nienawiść, zemstę, gniew i najbardziej złowrogą — miłość. Żywioł krw i deprecjonuje i niszczy świat ducha, gasi „słońce ideału”:

Jak Ogień ziaren śmierci, Powietrze zarazy Jam pełen ziarna szaleństw i złych żądz nasienia, Co wschodząc po sto razy i po tysiąc razy Będzie rzucać na zbrodnie całe pokolenia.

(B. Adamowicz, Piąty ż y w io ł) **

Krew, dynam iczny i amorficzny żywioł wyzwolony z ciała, budzi trwogę, ale i dreszcz perw ersyjnej fascynacji. Je st charakterystycznym składnikiem wyobraźni wampirycznej, sadystycznej, projekcją destruk­ cyjnych pragnień, które w XIX stuleciu usprawiedliwiano — za m arki­ zem de Sade — amoralnością N atury, tworzącej tylko po to, aby nisz­ czyć.

Żeby nie mnożyć przykładów z literatu r obcych, które czytelnik z ła t­

4β P r z y b y s z e w s k i , Synagoga szatana, s. 44—45. 47 Ibidem, s. 44.

48 G. B a c h e l a r d w Wodzie i marzeniach (w: Wyobraźnia poetycka. War­ szaw a 1975, s. 134—135 (tłum . A. T a t a r k i e w i c z » rozróżnia poetykę krwi ożyw czej i — bardziej rozpowszechnioną — poetykę krw i nieszczęśliwej.

48 B. A d a m o w i c z , W y bór poezji. Opracował J. Z i e l i ń s k i . Kraków 1985, s. 62.

(15)

wością odnajdzie w książce Maria Praza, przytoczę tylko dw a obrazy w am piryczno-nekrofilskiej fascynacji krwią, bliskie młodopolskim ne­ krofiliom.

W Anactorii Sw inburne’a kochanka m arzy o miłosnej jedności, która polega na pochłonięciu p artnera i zanurzeniu się w m aterii jego znisz­ czonego ciała.

Ach, gdybym m ogła w yssać twoje żyły, w ypić krew jak w ino i karmić się tw ą piersią jak miodem i gdyby [...] ciało twoje było zniszczone, a tw oje mięso pogrzebane w moim! [···] a potem umrzeć z tw ojej męczarni i z m ojej radości, zanurzona w tw ej krwi i z tobą zmieszana! w

B audelaire’owski marzyciel odczuwa, iż z jego ciała „płyną krw i fon­ ta n n y ”, „gęstą, słoną strugą” zalewają Paryż. W obrazie krwawego potopu można dostrzec i ofiarę na opak, orgiastyczną ucztę („Tłoczy się do tej uczty krw aw ej tłum pijany”), i w ariant w am pirycznej miłości.

Wreszciem m yślał, że miłość będzie zm iłowaniem , A le miłość się stała igielnym posłaniem,

Co znów toczy poidło — dla dziewki zdrajczyni! 51

Wytoczenie krw i z ciała i ekspansja żywiołu w otw artej przestrzeni plastycznie konkretyzują etymologiczne znaczenie słowa „rozwiązłość”. Ja k pisze filozof erotyzmu,

Przejścia od stanu norm alnego do stanu erotycznego pożądania zakłada w zględne roztopienie, rozprzężenie bytu ustanowionego w porządku nieciągłym . Term in ten [t j. erotyzm] odpowiada znanemu wyrażeniu „ ż y c i e r o z w i ą z ł e ”, kojarzącemu się z aktywnością erotyczną. ,[...] Zasadą w szelkiego aktu erotycz­ nego jest zniszczenie struktury zamkniętej, jaką jest partner gry w stanie nor­ m alnym 6*.

N ajbardziej radykalną formą gw ałtu i miłosnej destrukcji jest znisz­ czenie ciała partnera. Akcentowanie znaczenia żywiołu krwi, k tóry zo­ staje w tym akcie „wyzwolony”, „uwolniony”, im plikuje przyznanie autonomicznej wartości pierwotnemu, pankosmicznemu seksualizmowi i uznanie regresyw nej orgii (prowadzącej do stanu niezróżnicowanego, nieosobowego) za szczególnie kuszącą formę związków erotycznych.

Zdaniem Przybyszewskiego krew jest znakomitym „m ateriałem ” dla „eksperym entów ” przeprowadzanych zarówno przez ascetów, jak i przez seksualnych dewiantów. Jed n i i drudzy, ujarzm iając lub „w yzw alając” krew , wychodzą poza norm y życia społecznego, ku boskiemu lub ani- malno-demonicznemu szaleństwu, ku ekstatycznem u delirium.

Biczowaniem się, upustem krwi, znęcaniem się nad jej odradzaniem, prag­ nieniem jej zaniku [...] osiągał św ięty łaskę obcowania z Bogiem — i na od­ 60 Cyt. za: P r a z, op. cit., s. 207—208.

61 Ch. B a u d e l a i r e , Potok krw i. W: K w i a t y zła. Przełożył B. W y d ż g a . Warszawa 1927.

52 G. B a t a i l l e , W prow adzenie do antropologii erotyzmu. W antologii: O d­

(16)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 51

wrót: potęgując jej moc w nieskończoność, [,..] czy to w orgiach płciowych, czy w „krwiożerczych” zbrodniach burząc jej w szelak ie naturalne tam y i groble, starał się sługa Szatana zetknąć się z sw oim przepotężnym możnowładcą.

W jednym i drugim wypadku — „okrucieństwo”: straszliwa sym fonia krwi i sp erm y!53

W literaturze Młodej Polski spotykam y kilka interesujących przykła­ dów nekrofilskiej „symfonii k rw i”. O krw aw ej kąpieli m arzy K aspro- wiczowska Salome:

krew cieknie z misy, cieknie strugą ciemną! Zedrzyjcie ze mnie te szarfy!

Zedrzyjcie drogie powłoki!

Niech krew ta cieknie po mym łonie białym! Niech się spokrewni z mym ciałem

ten przekosztowny zdrój! 64

Tylko z pozoru powyższy fragm ent przypom ina cytowany ustęp z Anactorii. W hymnie Kasprowicza zauroczenie krw ią nie tylko wzma­ ga sadystyczne przyjemności kobiety-wam pira, ale zapowiada jej nowe, paradoksalne wcielenie. Salome przybiera maskę odradzającej natury, odsłania też tajem ne analogie — jakby przyw racała mistyczne corre­ spondances — między krw ią a wodą i lawą, będącą jak gdyby krw ią ziemi. Jednak włączona w miłosne m isterium krew ziemi, podobnie jak krew ludzka uwolniona z ciała, okazuje się m aterią niszczącą, przynależy do symboliki katastroficznej.

Przeze mnie, przeze mnie

rozpoznasz związek między pluskiem ryby zostawiającej k^ggi na jeziorze

a wulkanicznym ogniem, który w łonie rodzącej ziemi płonie

i wre, i huczy, i law y wyrzuca potok krwawy,

że ziemia z grzmotem pęka i w alą się miasta, i giną m iłości nadzieje M.

W kręgu nekrofilsko-sadystycznej uczuciowości pojawiają się ślady m arzenia o twórczej miłości, pojawia się fantom objawicielki, rew ela- torki uk ryty ch praw d o idealnej istocie bytu, ale te pogłosy miłości rom antycznej zostają stłum ione przez wizje destrukcji, wśród których istotną rolę odgrywa motyw w ulkanicznej lawy, parałelny do m otywu krwi.

W poezji Młodej Polski krew (a ściślej — w ytrysk krwi) symbolizuje zwycięstwo niszczącego seksu nad wyidealizowanym erosem. W poetyc­ kiej psychomachii Micińskiego tygrys — uosobienie agresyw nej mę­ skości — atakuje postać kobiety-ideału:

M S. P r z y b y s z e w s k i , Na marginesie tw o ru Ewersa. Lw ów 1917, s. 33. 54 J. K a s p r o w i c z , Hymny. — Księga ubogich. — Mój świat. W stęp napi­ sał K. G ó r s k i . Warszawa 1972, s. 35.

(17)

kly w bijam w klatką piersiową — strum ienie gorącej krwi w bolesnym jęku

w iją się przed mymi oczyma.

Mniej istotne, iż destrukcji ideału towarzyszy sytuacja sugerująca zastępczy, autoerotyczny charakter przeżycia seksualnego:

I obudziłem się — mój Boże — w łasną

pierś rozdarłem i broczę krwią

(T. Miciński, Jaki lekki — zw in n y — ch ybki) H

Ważniejsze, iż zarówno w marzeniach, jak i na jawie krew w ypły­ w ająca z ciała jest symptomem najsilniejszych pragnień seksualnych podmiotu poetyckiego, których nie sposób ani wysublimować, ani stłu ­ mić.

Według niektórych młodopolskich „kobiet fatalnych" istota miłości polega na rozszarpaniu ciała ich kochanków.

W prozie poetyckiej Wincentego Korab Brzozowskiego kobieta w m a­ sce chim ery łudzi kochanka pozorami anielskości, pociąga go w sfery idealne po to jedynie, by zademonstrować niezwykłą przewrotność. Niby karząc mężczyznę za pożądanie, które sama w nim wzbudziła, z p er­ w ersyjnym zachwytem godnym lady Clairwil (La Nouvelle Justine de Sade’a ) 57 rozrywa pierś swej ofiary, wołając w sadystycznym rozczuleniu: „Ach! jakie śliczne serce!... Jakie cudne serduszko zakochane!...” 58

Ten sam proces niszczenia: załamanie -twórczego wzlotu mężczyzny, upadek i — mom ent kulm inacyjny — rozkoszne rozdarcie ciała insceni­ zuje Chim era z poetyckiego try p ty ku Lucjana Rydla.

Ona śćmiła w nim słońce, tęczę i błękity Oparem piekła,

A gdy się łamał, duchem do krzyża przybity, Gdy z mąk swoich tęsknotą w zlatyw ał na szczyty,

W otchłań go wlekła...

Przez nią upadł — a żądzą dysząca Chimera Z lubieżnym śm iechem pierś mu szponami rozdziera

Rozkoszą w ściekła M.

Interesujący jest Staffowski w ariant miłosnej destrukcji ciała. W so­ necie Dusza nekrofilsko-sadystyczne obrazowanie tw orzy model procesu introspekcji, odsłania dialektykę świadomego i nieświadomego. „ J a ”

świa-59 T. M i c i ń s k i , Poezje, s. 136—137.

87 Zob. R. С a i l l o i s , Modliszka. W: Odpowiedzialność i styl. Eseje. War­ szawa 1967, s. 159 (tłum. K. D o 1 a t o w s к a).

58 W. K o r a b B r z o z o w s k i , U tw o r y zebrane. Opracował M. S t a ł a . Kra­ ków 1980, s. 308.

(18)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 53

dome z lękiem i fascynacją obserw uje uwięzioną w klatce tygrysicę-du- szę, w której można dostrzec zarówno personifikację kobiecego elem entu psychiki (anima), jak i uw ew nętrznioną cząstkę „natury pożerającej”.

Sni posmak krwi, gdy zęby ciepłą żyłę przerzną... Dyszące boki żądzą kołysze lubieżną,

Łukiem zgina grzbiet płow y w żarłocznej tęsknocie...

Erotyczna pasja wyraża obustronne dążenie do transgresji. Ze strony tygrysicy-duszy-nieświadomości będzie to pragnienie rozerwania k rępu­ jących prętów klatki (resp. zinterioryzowanych zakazów), ze strony ze­ wnętrznego obserwatora („ja” świadomego) — rozkosz bycia pożeranym, dążenie do zatracenia się w istnieniu bardziej pierwotnym , animalnym , w „drapieżnej piękności”, aż do całkowitej dezintegracji, do śmierci.

Pierś kłom poddaję, w ciskam przez pręty ramiona I krw aw ię w męce, w dzięczny jej tygrysiej krasie, Że mnie w iecznie tak głodna i n ien asycon a60.

Dzięki doskonałemu w ykorzystaniu teriomorficznej maski w alego­ rycznej psychomachii Staff ukazał podstawową sytuację partnerów w mi­ cie „chuci” (pożerająca—pożerany) jako model życia wewnętrznego, w którym — w arto to szczególnie podkreślić — regresyw ne dążenie ku syntezie Erosa i Tanatosa nacechowane jest dodatnio. W tym w ypadku Staff zaciąga dług u Przybyszewskiego. Sugeruje, iż właśnie w niszczą­ cym osobowość zakwestionowaniu norm ującej i ograniczającej funkcji świadomości można zyskać poczucie szczęścia i wolności.

Oczywiście moderniści nie tylko usiłowali się uwolnić od schematów świadomości, lecz również próbowali wyzwolić się z determ inujących żywiołów, z przym usu instynktów.

Ja n Wroczyński (w opowiadaniu Zwyciężyła) podaje dekadencką re­ cepturę wyzwolenia: narkotyczny głód seksualny próbuje się przezwy­ ciężyć przy pomocy opium, które z piekła n atu ry ma przenieść do „sztucznego ra ju ” 61.

D ekadent Kuźma zapragnął wyzwolić się „spod jarzm a zmysłów”, uniezależnić się od kobiet, a przy okazji swą przyjaciółkę, prostytutkę Hankę oduczyć „rzemiosła krw i”. W tym celu opiumizuje się i zachęca tow arzyszkę do narkotycznych uciech, argum entując: „opium zabija k rew ”. Kuźma pragnie uciec ze świata ludzi „czerwonych, zmysłowych”, przeistoczyć się w „białego, bezpłciowego człowieka", znaleźć „niewy­ czerpane źródło mistycznej, mgławej rozkoszy”. W pojedynku dwu nar- kotyzmów: wyrafinowanego i naturalnego, zwyciężyła kobieta — symbo­ licznie i dosłownie. Gdy zbliżała się do kochanka — „Była jak morze: ciepłe fale krw i szły od jej nagości i przypływ em uderzały o ciemną

80 L. S t a f f , Poezje zebrane. T. 1. W arszawa 1967, s. 409.

61 J. W r o c z y ń s k i , Z w yciężyła. W: G a w o ty gwiezdne. Lwów 1905, s. 99— 122.

(19)

sylw etkę człowieka, leżącego na otomanie”. „Hipnozą k rw i” zbudziła

V / konającym suchotniku spazm rozkoszy. Nie w idok wdzięków kochan­

ki ożywił zdeklarowanego mizogyna, lecz smak jej krwi, któ rą go k a r­ m iła z w łasnej piersi, naciętej brzytwą.

Ten dość kiczowaty zestaw okropności zwraca uwagę interesującym sfunkcjonalizowaniem żywiołu krw i w obrębie zamkniętego kręgu m i­ łosnej destrukcji. Hanka jest zarazem m atką karm icielką (krew im ituje mleko) i oszustką trucicielką, siostrą miłosierdzia i oprawcą. Ofiarow uje swą krew po to, aby zniszczyć kochanka (pozostawia go w półtrupim stanie dementia paralitica), a jednocześnie pojąc krw ią w am piryzuje partnera. Kobieta-samica w pełni zatrium fow ała nad polskim ubogim krew nym diuka des Esseintesa nie tylko przez to, że go zgwałciła, lecz przede wszystkim dlatego, iż ów gw ałt odbył się w przem yślnie w yre­ żyserowanej nekrofilskiej orgii, która zdemaskowała zupełną bezradność mężczyzny wobec „piątego żywiołu” i potwierdziła pogląd Przybyszew ­ skiego: krew — symbol seksu — jest pierw iastkowym elementem, rozbu­ dzającym niszczące delirium.

W młodopolskich nekrofiliach obok krw i pojawia się również inny znaczący żywioł regresu i dezintegracji, o jeszcze w yraźniejszej niż krew sem antyce negatywnej.

W przestrzeni przedstawionej hym nu Kasprowicza Dies irae najniż­ szym poziomem rzeczywistości, a zarazem ontyczną podstawą orgiastycz- nego pochodu zm artw ychw stałej ludzkości jest „ziemia bagnista”, „bag­ nisty kał”. Potoki, morza i oceany krw i sugerują istnienie jakiegoś organizmu, jakiejś całości, stru k tury , której zniszczenie „uw alnia” ży­ wioł. Natomiast w eschatologicznej wizji Dies irae podstawowy żywioł, g ru n t istnienia jest m aterią chaotyczną, nie uformowaną i nie dającą się kształtować. Nie jest to pram ityczny chaos sprzed aktu stworzenia, m ateria prima oczekująca gestu demiurga, lecz wieczny i ostateczny bez­ ład, agresyw ny wobec wszelkich wysiłków formotwórczych, odrażające constans bytu. Miękkie, lepkie, wsysające podłoże pochodu zm artw ych­ w stającej ludzkości to wzorcowy obraz masy chaotycznej, której nikt nie modeluje, a jej im m anentną dynam ikę określa wyłącznie intensyw ­ ność rozkładu 62.

Kasprowicz sugestywnie ukazał istnienie jako nekrofilską, samonisz- czącą orgię. Zwierzęco-ludzkie m onstra, zrodzone z m artw ej wody, z „po­ krytych opalowym szkliwem zgniłych wód” łączą się w sodomicznej miłości z ukrzyżowanymi męczennikami, pobudzają ich do erotycznego szału:

I oto głow y swoje, dziwne, ludzkie głowy, świecące trupim tłuszczem zżółkłych, łysych czół,

Г...]

62 O sym bolice m aterii lepkiej zob. G. B a c h e l a r d , Ziemia, wola i m arze­

(20)

O M Ł O D O P O L S K IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 55

kładą na łonach tych pom arłych ciał...

[ 1

I biodra opasawszy w lubieżnym uścisku, zwilgotniałym i usty

szepczą im słowa rozpusty...

1 1

W Pańskiego gniew u ostatniej godzinie krew świeża płynie

z odrywających się od krzyży rąk, z odrywających się od krzyży n óg...63

Poeci Młodej Polski niejednokrotnie wiązali motyw krzyża z erotyką, np.: miłosne ukrzyżowanie na ciele k o b ie ty 64 lub wzorowane na K u ­ szeniu św. Antoniego Féliciena Ropsa ukrzyżowanie kochanki, która m i­ mo zadanej jej męki nadal wabi i prow okuje 65.

W Dies irae seksualizacja motywu ukrzyżowania pozbawiona jest akcentów hedonistycznych, ukazuje życie podporządkowane kosmiczne­ m u fatum chuci:

czarne pijawki, zielone jaszczury w iją się naprzód w pław

i oplatają kręgami śliskiem i

męczeńskich krzyży smutne miliardy, z bagnistej wyrosłe ziemi,

zapadłe w bagnisty k a ł...65

Krzyże wyrosłe — niczym rośliny — na bagnie, uzależnione od am or­ ficznego podłoża nie symbolizują odkupiąjącego cierpienia, podobnie jak niemożliwe jest włączenie tajem nicy Wcielenia i Odkupienia w wizję Schopenhauerowskiej w o li67. Absurdalne ożywienie ukrzyżowanych — nie aktem woli Boga, lecz przez wzbudzenie animalnego seksu — ma dowodzić, iż życie to moment cierpienia, wyłoniony z chaosu, z dna m a­ terii i znikający w chaosie.

Dynamikę metamorfoz, która cechuje m aterię radosną, zastąpiła w i­ zja bytu konwulsyjnego, „wszechświatowa ruchaw ka tańca kościotru­ pów ” 68.

Jedyną „metam orfozą” eschatologicznej orgii w Dies irae jest gnicie, przem iana ciał w błoto, w „bagnisty kał”. Podobnie, intensywnym roz­ kładem kończy się nekrofilski „sex-shop” w Synach ziemi Przybyszew ­

и K a s p r o w i c z , op. cit., s. 23.

e 4 S. K o r a b B r z o z o w s k i , Dusza ma, cierniem uwieńczona. W: Poezje

zebrane, s. 24.

66 Zob. S. P r z y b y s z e w s k i , Androgyne. Kraków 1900, s. 29—30. 68 K a s p r o w i c z , op. cit., s. 23.

67 Zob. K. S t e r n , Der Flucht vor d e m Weibe. Zur Pathologie des Zeitgeistes. Salzburg 1968, s. 87.

68 Ch. B a u d e l a i r e , Dance macabre. W: K w i a t y zla, s. 103 (tłum. Cz. J a - s t r z ę b i e c - K o z ł o w s k i ) .

(21)

skiego: „Potem wszystko się rozlało w jakąś rozpaloną, ognistą ciecz...” 69 Nacechowaną seksualnie symbolikę gnicia i rozkładu z upodobaniem sto­ sował Tadeusz Miciński w celu napiętnow ania negatyw nych zjawisk społecznych: konformizmu, filisterstw a, postawy konsum pcyjnej, nietw ór- czej.

W dramacie Noc rabinowa symbolicznym obrazem współczesnego świa­ ta jest „królestwo na błocie” diabła H apuna, k tó ry — znam ienne — pojawia się również w postaci lubieżnej kobiety, przypom inającej hin­ duską boginię śmierci, Kali („bożyszcze o mnóstwie wymion i rą k ”) 70. Mieszkańcy tej infernalnej krainy to „błotne m aszyny” 71, „posągi z krw i i błota”, pokolenie, którego schyłkowość w yraża gnilna dynam ika („wy­ ginął prosty lud, / ustąpił żywemu błotu”) 72.

W powieści Xiądz Faust pisarz uczynił bagno symbolicznym żywio­ łem Warszawy, „Miasta Zadżumionych” (189) 73, „Cm entarza M oczaru”

(197). I znów bagno nie jest symbolem stagnacji, lecz znakiem negatyw ­ nej dynamiki, energii konsumpcji, „żarłoczności”, bezideowego pragm a­ tyzmu. To aktywne, „w irujące” (187), „gorejące” (195) bagno jest „fun­ dam entem ” egzystencji narodu, w którego charakterze pojaw iają się również „upodobania nekrofilskie” (191)74. Bagno stanow i źródło życia i pokarm (znamienny jest obraz żarłocznego w ysysania bagna, 187) nowego typu ludzi-bestii, którzy pragną podporządkować jednostkę ano­ nimowej Opinii, a „czyn” zamienić w doświadczenie w szechobejmującej lepkości. W groteskowym obrazie W arszawy-„M akarelowilu” egzysten­ cjalną degradację uzasadnia swoista normatywność perw ersji, codzien­ ność orgiastycznych ekscesów, z których najniew inniejszym było „śpie­ wanie kabaretow ych piosenek nad złowieszczymi mętami, gdzie w rzucano em briony z Publicznego Domu” (192).

Podobne redukcje życia do bagna, błota nie mieściły się w kręgu dekadenckich osobliwości („gnicie pociąga mocniej niż piękno”) 75, nie symbolizują też oczyszczającej, przem ieniającej putrefakcji. Należy je raczej łączyć z porażającym doświadczeniem znikomości ładu, dynam iki, czynu wobec potęgi m anichejskiej dom inanty bytu: chaosu, regresu, roz­ kładu.

89 P r z y b y s z e w s k i , Syn owie ziemi, t. 1, s. 75.

70 T. M i c i ń s k i , Noc rabinowa. „Ateneum ” 1903, t. 1, z. 5, s. 14, 12. 71 Ibidem, s. 14.

72 Ibidem, 1904, t. 1, z. 2, s. 148, 156.

7* Podane tu i dalej w nawiasach numery odnoszą się do stronic wyd.: T. M i­ c i ń s k i , X iądz Faust. Powieść. Kraków 1913.

74 Oczywiście w tym wypadku Micińskiemu nie chodzi o n ekrofilię w w ąskim znaczeniu, lecz o destrukcyjne, „rozkładowe” tendencje w życiu społecznym . S ta­ nowisko to można uznać za antycypację ujęcia nekrofilii w książce E. F r o m m a

Anato mie der menschlichen Destruktivität.

75 O. M i r b e a u, Ogród udręczeń. Przełożył L. C h o r o m a ń s k i . W arszawa 1909, s. 53.

(22)

O M Ł O D O P O L SK IE J W Y O B R A Ź N I N E K R O F IL S K IE J 57

Nekrofilskim orgiom, ukazującym niszczące „prace” N atury, obce było w yrafinow anie dekadenckich uczt, wzorowanych na biesiadach Sar- danapala czy Nerona. Cechowała je amorficzność, dezindywidualizacja, depersonalizacja. Przeistaczające się w bestiaria korowody poszukiwaczy rozkoszy przypom inają kłębowiska zdeformowanych istnień z „infernal- nych” tryptyków Hieronymusa Boscha: Kuszenie stu. Antoniego i Sąd Ostateczny.

Straszne, z ciał ludzkich uplecione morze! w ir potępieńczy! głow y i ramiona! białe kły, kurczem w ykrzyw ione twarze! stargane włosy! nagie, krw aw e łona!

(J. Żuławski, Ś w i ę t y S zym on Słupnik ) 7·

U Wincentego Korab Brzozowskiego kochanek chim ery przeżywa ostatni akt miłości-śmierci w sferze ontologicznej miazgi, w bezładnym rojow isku fantastycznych istot:

Bazyliszki fioletow e o potrójnych m ięsistych grzebieniach podniosły się przed nami, a u naszych stóp m row iły się ropuchy i kam eleony, pająki barw y niebieskiej, ślim aki i żmije zielone, larwy białe i przeźroczyste jak kryształ, stw ory okrągłe jak pęcherze, płaskie jak klingi szpad, ostre jak p iły 77.

W II regno doloroso Przybyszewski ukazał amorficzne bestiarium , przykład genitalnej, regresyw nej ontologii — narządy płciowe przeista­ czają się w autonomiczne istoty, obdarzone zdolnością „złego widzenia”.

k łęb iły się potworne płazy, [...] z m gły [...] przeglądały ślepia, ale nie jako narządy zm ysłów, ale sam oistne jestestw a na długich, cienkich nóżkach, to znowu osadzone w czołgających się brzuchach, tam znowu w yzierały z olbrzy­ m ich falusów lub z krw aw oczerwonych warg płciow ych narządów żeńskich złe, krzyczące, w yjące, bluzgające jadem ślepia 78.

Utożsamienie erotycznej energii z rozkładem prowadziło do m ani- chejskiej identyfikacji: ciało staje się synonimem złej m aterii, „błota” (negatyw na definicja cielesności brzmi: „ciało ulepione z błota”), w y­ w ołuje, jak np. w wierszu M arii Komornickiej, odrazę, jako tw ór zrodzo­ ny z krw i — chaotycznego żywiołu instynktów:

Jam dzieckiem ziemi! jam prochem ziemi! K rwawe mię matki zrodziło łono!

Ustami w jęku — dłońmi drżącymi Tuliła bryłę w ranach zrodzoną — Bezkształtną, ohydną bryłę! 79

Synonimiczne wyrażenia: „dziecko ziemi” i „ohydna b ry ła” (w do­ myśle: krwawa) pozwalają dobudować negatyw ną paralelę między

nie-78 J. Ż u ł a w s k i , Poezje, t. 3, s. 138.

77 W. K o r a b B r z o z o w s k i , op. cit., s. 307.

78 S. P r z y b y s z e w s k i , II regno doloroso. Lw ów 1924, s. 227. 70 M. K o m o r n i c k a , K r zyk . „Życie” 1898, nr 38/39.

(23)

zróżnicowanym elementem chtonicznym, jakim jest błoto, a krw ią i cia­ łem.

Nekrofilska wrażliwość degraduje zarówno indyw idualne narodziny, jak i odrodzenie całej ludzkości. Zaw arta w obrazach prokreacji sym ­ bolika odrodzenia nabiera wymowy negatywnej, ironicznej. R ytm życia okazuje się okrutną zabawą zdesakralizowanej kobiecości, M adonny Sy- filitycznej.

m a d o n n a (czyni gest n ieprzystojn y): Tu mam fabrykę, z której zrobić m ogę całą ludzkość, gdyby tej nocy wyginęła. Ha ha — nowej rasy geniuszów , któ­ rym w ygniły su m ien ia 80.

Swego rodzaju słownik młodopolskiej obrazowości nekrofilskiej uło­ żył Adam Znamirowski w prozie poetyckiej Śmierć.

Życie — „mdła dekoracja grobów i popiołu” (51) 81, „śmierć w ypro­ wadzona z spoczynku” (40), „smęt próchnienia” (25), „przeraźliw y ryk trupiej potęgi” (45).

Człowiek — „czarny, urw any śmiech czczej nicości” (23), „czarny posąg wszechśmierci” (50).

N arodziny — „Z cm entarzy łona m atki, z bezdna czarnej nicości zła przemocą w ydarła ręka szkieletu z gliny stworzony różowy jęk mojego ciała” (44).

Ciało — „złudny obłok szat narzucony na granit nicości” (64), „serce nicości” (45).

Poznanie zmysłowe — „I trum nam i ja teraz piję jasne słońce, gro­ bowcami oddycham” (69).

Życie w ew nętrzne — „Rozsadzają mnie światła jak narzędzia tortur, kw iaty dzwonią we mnie niby dzwony piastujące w trupich rękach trum ny, dzwony, co się na zgniłe deski w alą pląsami pożegnań, trąc się o nie jak krew żądna słońca, krew pogwałcona kirem ” (27).

Twórczość — „Sam z kości moich i z żył lepię w obłędzie tru m n y chwil m inionych” (41).

Dynamika krw i — „krew jak m atka kochająca okrąża z płaczem obłąkany szkielet” (34), „krążą w krw i m ojej ogniem tlejące tru m n y ” (45).

Miłość — „wspólność krzyża i mrocznej otchłani” (71), „krótki śmiech pleśniejącej czaszki” (14).

Kochankowie — „cmentarz, co jest obojgiem nas, cm entarz zielony zgniłą obłąkaną krw ią” (27).

Pocałunek — „spazm gromnicy” (24), „zlały się nasze usta niby dwie krw aw e łzy poczęte z trum ien” (21).

Rendez-vous — „Powiodła nas noc w uroczny, pleśnią rozpłakany las. [...] Drzewa zdawały się zbroczone krw ią cm entarzy [...]. Z naszych

80 T. M i c i ń s k i , Kn iaź Patiomkin. Kraków 1906, s. 70.

81 Podane tu i dalej w nawiasach numery odnoszą się do stronic wyd.: A. Z n a- m i r o w s k i , Śmierć. Kraków 1904.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tym, co decyduje o przedmiotowości przedmiotu, jest stosunek do bytu w znaczeniu obszaru, do którego dany przedmiot się odnosi, niezależnie od tego, czy będzie

nificantly dependent on the architectural quality of individual buildings, but on the communal coherence, public spaces, and aesthetics resulting f rom the planned and

Przedm iotem artykułu je s t prasa lokalna ukazująca się na obsza­ rze Ziemi Rybnicko-W odzisławskiej. Zgodnie z tą klasyfikacją, przedstaw iono p o szcze­

Ćwiczenia stretchingowe ujędrnią sylwetkę, ale warto pamiętać, że nie redukują masy i nie budują nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej.. Stretching najwięcej korzyści

rodne formy kultury lokalnej, a kraje Trzeciego Świata stają się obiektem nowej formy imperializmu - ekspansji środków masowego przekazu (Giddens

surowiec o charakterze pucolanowym, którego głównym składnikiem fazowym jest metakaolinit powstały w wyniku częściowego rozpadu struktury kaolinitu w temperaturze powyŜej 500 o

Œluby humanistyczne wpisuj¹ siê w styl ¿ycia nowej klasy œredniej – jako niekonwencjonalny wybór, samodzielnie napisane treœci, poprzez które para wyra¿a siebie, równoœæ

Warto zatem dokonać pierwszych refleksji w jakim zakresie sektor ekonomii społecznej może odnaleźć się w sytuacji kryzysowej oraz jakie działania można podjąć