Magdalena Szybistowa
Sens kategorii modalnych w utworze
literackim,czyli o wolności osobistej
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (39), 54-71Wolność w trybach (gramatyki)
Sens kategorii modalnych
w utworze literackim, czyli
o wolności osobistej
M yślę o u tw orze poetyckim A. M iędzyrzeckiego zaczy nający m się od słów Ha
beas corpus, a w y d ru k o w an y m po raz pierw szy w
m arco w ej „Tw órczości” z 1977 r . 1 K unsztow ność te go w iersza polega — ja k m i się w y d aje — n a w y jątk o w e j h arm o n ii jego sensów i budow y g ram aty cz nej, czyli n a tym , iż tk a n k a m yślow a u tw o ru re a li z u je się w m o rfologiczno-syntaktycznym i frazeolo gicznym p lan ie w y rażen ia w sposób dla niej n a j ba rd z iej odpow iedni, a m ianow icie: reflek sje n a te m a t w olności osobistej człow ieka, je j p raw n y c h gw a ra n tó w i m ożliw ości jej w y k o rzy stania, sform ułow a n e są p rzy pom ocy g ram aty czn y ch fo rm m odalnych, a w ięc k o n stru k c ji try b u przypuszczającego, ro zk a zującego i inn y ch , lek sy k aln y ch w y k ładn ikó w m o- dalności. W zajem ne w spółgranie i w spółośw ietla- nie się p lan u m yślow ego i p lan u ek sp resji języko w ej spraw ia, iż in te resu jąc e nas k o n stru k c je g ra m atyczne w y raźn iej znaczą tu niż w inn ym tekście,
1 A. M iędzyrzecki: Habeas Corpus. „Twórczość” 1977 nr 3, s. 6 oraz A. M iędzyrzecki: W ygnan ie do rym u. Warszawa 1977, s. 20.
5 5 SENS KATEGORII MODALNYCH W UTWORZE LITERACKIM
a rów nocześnie idea tego w iersza w yrażona w mo- d aln y ch form ach językow ych nabiera szczególnej mocy persw azyjn ej.
T y tu ł w iersza jak i jego początkow e słowa są ty tu łe m angielskiej u staw y p a rla m e n tarn e j z 1679 r., czyli sław nego H abeas C orpus Act, którego znacze nie tak in te rp re tu je P ow szechna historia prawa:
„Głównym aktem, który m iał na celu ograniczenie samo w oli urzędników królewskich, była ustawa z 26 V 1679 r. «o lepszym zabezpieczeniu wolności poddanego i zapobie żeniu zam knięcia w w ięzieniu w krajach zamorskich», zna na powszechnie jako ustawa o Habeas Corpus (Habeas Corpus Act). Ustawa ta została uchwalona przez parlament na skutek podjętych przez Karola II i jego m inistrów prób osłabienia opozycji przez osadzanie w więzieniu przeciwni ków politycznych” 2.
U staw a ta, „zab ran iająca aresztow ania obyw atela bez nakazu sędziowskiego i zabezpieczająca postę pow anie przed w łaściw ym sędzią” 3, m iała n a celu p raw n ą ochronę podsądnego, gw arantow ała mu określone granice nietykalności osobistej. Do
d a jm y jeszcze, iż stała się w praw odaw stw ie św ia to w y m sym bolem p raw n ej gw aran cji wolności oso b iste j i częścią tr a d y c ji4, z k tó rej w yw odzi się De k la ra c ja P ra w Człowieka i O byw atela z 1789 r.
i D ek laracja P ra w Człowieka, rezolucja uchw alona
przez Zgrom adzenie Ogólne ONZ w 1948 r. Słowa
habeas corpus fu n k cjo n u ją więc w naszej k u ltu rze
jako znak odwoławczy do angielskiej ustaw y, a ta k że — co w ażniejsze — jako sym bol g w a ra n ta pod staw ow ego p raw człowieka, jak im jest możliwość
2 K. Koranyi: P ow szechna historia praw a. Warszawa 1976, s. 332.
:t W ielka encyklopedia powszechna, Tom 4, s. v. Habeas
Corpus.
4 Warto w spom nieć tu o polskim przywileju szlacheckim dotyczącym również nietykalności osobistej a znanym pod hasłem nem inem captivabim us i wchodzącym w skład gru py przyw ilejów z lat 1422, 1430, 1433.
Znak praw człowieka
Dwa łacińskie w yrazy
dysponow ania sobą i reagow ania zgodnie z w łasn ym przekonaniem , czyli p raw a do wolności osobistej 5. P o d ejm u jąc analizę słow no-gram atycznej m ate rii w iersza M iędzyrzeckiego, chcielibyśm y wiedzieć, co oznaczają te dw a łacińskie w y razy i w jak im kon tekście p o jaw iły się zapisane po raz pierw szy. Nie pom oże n a m w ty m te k s t u sta w y z 1679 r., zred a gow anej po angielsku 6, w k tó re j słow a habeas cor
p u s o dsyłają n a s do dokum entów w cześniejszych,
jak im i b y ły r y ty (w rits), czyli listy królew skie o c h a ra k te rz e u rzędow ych p o le c e ń 7 a dotyczące jedn o stk o w y ch kazusów praw nych. W śród różnych ty p ó w ry tó w k ró lew skich jed en z nich (typ habeas
corpus) w y ró żn iał się ty m , iż dotyczył sp raw
* Taką definicję w olności osobistej podaje W. M. Bartel (w: W. M. Bartel: Ochrona wolności osobistej na tle roz
w o ju pań stw ow ości anglosaskiej B ryta n ii do roku 1066.
Kraków 1965, s. 9), cytując źródła francuskie: „L iberté in
dividu elle: d ro it d e l’in d ivid u de n’être a rrê té et de n’être p r iv é de sa lib e rté n aturelle, c’e s t-à -d ire de son droit d ’a lle r et d'agir à son gré, que dans les cas et conditions p rescrits par la loi” (w: G. Lepointe: P e tit vocabulaire d’h istoire de d ro it français. Paris 1948).
1 „Zważywszy, że szeryfow ie, dozorcy w ięzienni oraz inni urzędnicy, którym oddano pod nadzór jakichkolw iek pod danych króla za krym inalne lub rzekomo krym inalne spra w y, zw ykli b yli bardzo opóźniać nadsyłanie odpowiedzi na ryty Habeas Corpus skierowane do nich, przeciwstawiając się A lias i Pluries Habeas Corpus, a czasem w iększej ich liczbie, oraz poprzez inne w ybiegi w celu uchylenia się od uległego posłuszeństw a takim rytom, sprzecznie z ich obo w iązkam i i znanymi prawam i kraju, przez co w ielu pod danych króla było i następnie może być długo zatrzym y w anych w w ięzieniu ku ich w ielkiej niedogodności oraz
udręce, w takich sprawach, gdzie z m ocy prawa mogą być zw olnieni za kaucją”. Tekst ustaw y cytuję za skryptem pt.
W ybór te k stó w źró d ło w ych do ćw iczeń z pow szech n ej hi sto rii pań stw a i praw a. Kraków 1967, s. 33.
7 Inform acje o staroangielskich rytach i ich formach języ kowych, a także udostępnienie mi tekstów rytów zaw dzię czam uprzejm ości prof. W. M. Bartla i prof. L. Łysiaka, którym chciałabym tutaj serdecznie podziękować.
5 7 SENS KATEGORII MODALNYCH W UTWORZE LITERACKIM
podsądnego, podejrzanego o przestępstw o lub w in n y sposób podległego w ładzy, czy będącego w ja k ie j kolw iek rela cji z w ładzą w ykonaw czą obyw atela. T ekst takiego ry tu polecał którem uś z niższych urzędników dostarczyć czaio podejrzanego, czyli jego sam ego, do dyspozycji w ładz, a więc złożenia zez nań, p otrzebnej w p rocedurze sądow ej przysięgi, lub staw ienia go przed sądem jako oskarżonego lub św iadka. N ie w olno było, co tak że było in ten cją ry tu , p rze trzy m y w a ć podsądnego w w ięzieniu bez w y ro k u sądu. U rzędnik po o trzy m aniu królew skiego ry tu ty p u habeas corpus zobow iązany był uzasad nić powód dotychczasow ego zatrzym ania, a potem albo zwolnić za kaucją, albo uzyskać w yrok kom pe ten tn ego sądu. Habeas corpus c u m causa, czyli — m iej ciało w raz ze sp raw ą — pisał urzęd n ik do urzędnika, p rzek azu ją m u osobę p o d są d n eg o 8. C zytając te k st u tw o ru M iędzyrzeckiego, w idzim y, że poeta nie tylko zm ienił a d re sa ta formy II osoby coniunctiw u p raesen tis activi — habeas, ale także w tó rn ie zsem antyzow ał zleksykalizow any zw rot, sym
bol, jak im są (i ja k fu n k cjo n u ją) słow a habeas cor
pus. W w ierszu ty m nie je st bow iem tak jak w tekś
cie staroangielskiego ry tu , gdzie urzędnik do u rzęd nik a ponad głową podsądnego w ypow iada słow a
habeas corpus, przekazując go sw em u in te rlo k u to
rowi. W w ierszu auto r, podm iot liryczny, zw raca się bezpośrednio do tego kogoś, k to w tekście ry tu b y ł trzecią, p om iniętą (także przez form ę gram atycz
ną!) osobą — b y ł przedm iotem spraw y. W tekście poetyckim form a rozkaźnika „m iejże” skierow ana
a Warto przytoczyć tutaj tekst jednego z rytów typu habeas
corpus, aby przedstawić formę, w jakiej zwracał się urzęd
nik w ydający polecenie dotyczące podsądnego: „Praecipi-
m us tib i quod habeas coram etc. corpora A.B. etc. ad fa ciendum recognicionem su per sacram entum suum etc. si sit sicut talis d ic it ve l non, et ad audiendum iudicium etc”. E arly R egisters of W rits. Ed. by Seiden Society by Dr Elsa
de Haas and G.D.G. Hall. London 1970, s. 323.
Ciało wraz ze sprawą
Wtórna semantyzacja
je s t do tego (wolnego od tej chw ili) człow ieka, dla któ reg o została uchw alona u staw a z ro k u 1679. Zgodnie więc z sensem ideologicznym u staw y, nie zgodnie z a d re sa te m II osoby coniunct. w y ra z u ha
beas w tek sta ch ry tu , przem aw ia podm iot liryczn y
w iersza do swego bo hatera-człow ieka.
Zabieg ten, k tó ry m ożna nazw ać w tó rn ą sem an ty - zacją, nie je st w yłącznie ch w y tem retorycznym . Słow a ty tu łu u sta w y o derw ane od swego początko w ego k o n te k stu fu n k cjo n u ją sam odzielnie z jednej stro n y jako sym bol u staw y, z d rugiej jako po pro stu dw a łacińskie w y ra z y m ające sw oje znaczenie. A zna czenie to m ożna w yrazić tak: „m iałbyś” , „żebyś m ia ł”, „obyś m ia ł” , „m iejże” ciało 9. T ak więc fo r m a „m iejże” (ciało) m oże być tra k to w a n a jako li tera ck i ek w iw alen t słów habeas corpus. Tłum acze n ie łacińskiego coniunct. p rae se n tis przez polską fo rm ę im p e raty w n ą m ożliw e je st dzięki istn ie ją cej już w p rain d o eu ro p ejsk iej bliskości sem an tycz nej im p erat. i coniunct., k tó ry c h sem antycznym łącznikiem b y ł — jak się w y d a je — o p tativ us i iniu n ctivu s:
„łaciński coniunctivus jednoczy w sobie, co do budowy m orfologicznej, zarówno dawne form acje coniunct., jak i optât., a co do funkcji odpowiada on prajęzykowem u coniunct., optat. i iniunct. Wobec tych w szystkich zmian trudno jest przeprowadzić rozgraniczenie m iędzy różnymi funkcjam i łacińskiego coniunct., dzieląc je na te, które kontynuują funkcje prajęzykowego coniunct., i na konty nuacje optat. lub iniunct. Trudność wzrasta jeszcze w sk u
9 Por. T. Sinko: G ram atyka łacińska. W arszawa 1925, s. 235, a także por. inne funkcjonujące społecznie tłum aczenia tych łacińskich w yrazów: cytow any już zbiór tekstów rytów (por. przyp. 8) podaje jako angielski tytuł w cytowanym tekście rytu następujący tekst: „to h ave th e bodies of the
recognitors (...)” (s. 322). W harton’s L aw Lexicon. London
1938, s. v. habeas corpus su bjicien dum , w naw iasie podaje:
„That you h ave th e body to an sw er”. W ielka en cy k lo p e dia pow szechna tłum aczy słow a habeas corpus — „żebyś
5 9 SENS KATEGORII MODALNYCH W UTWORZE LITERACKIM
tek tego, że różnica znaczeniowa między coniunct. a optat. była jak się zdaje chwiejna już w prajęzyku” 10.
J a k bliski b y ł coniunctivus im peratiw ow i św iadczą także takie jego fun k cje sem antyczne, jak iussyw na i h o rta ty w n a w yrażające im p e raty w sform ułow any w coniunctiw ie, a nie w fo rm ach flek sy jn y ch tr y bu ro zk a z u ją c e g o n . W w ierszu M iędzyrzeckiego będziem y m ieli do czynienia z fo rm ą łacińskiego coniunct., form am i try b u przypuszczającego, o p ta- ty w n ą form ą try b u rozkazującego przeciw staw io
ny m i indicatiw ow i.
D zięki użyciu fo rm coniunct., optat. i im perat. mo żem y przedstaw ić rzeczyw istość w subiek tyw n ej ra m ie m odalnej, i w te d y jaw i się nam ona jako m ożliwa, praw dopodobna, pożądana. Bo, jak pisze J. Safarew icz:
„Stosunek jednostki m ówiącej do nazywanej czynności m o że być rozmaity. Można po prostu stwierdzić, że coś istn ie je lub nie istnieje, że coś się dzieje lub nie dzieje — m ó w im y w ówczas o postawie sądzącej (obiektywnej). Można rów nież wyrazić, że się pragnie, aby coś zaszło lub by coś się nie odbyło; że się przypuszcza istnienie jakiejś czyn ności lub stanu: że się stwierdza m ożliwość dokonania p ew nego zjawiska lub konieczność jego zaistnienia itd. Każde
z takich w ypow iedzeń wyraża pewną postaw ę osoby m ó wiącej w stosunku do wyrażanej treści; jest to postawa subiektywna. Już język praindoeuropejski miał pew ne środ ki form alne do uwidocznienia postawy osoby mówiącej a m ianow icie form acje trybow e” 12.
Nie trzeb a dodaw ać, iż te dwie cechy — su b iek ty w izm oglądu rzeczyw istości i jej m ożliwościowy, hi po tety czn y s ta tu s — szczególnie w yraziście re a li zu ją się w m ate rii tek stu artystycznego.
P rz ea n a liz u jm y więc sens k ateg o rii m odalnych w w ierszu M iędzyrzeckiego, u ż y ty ch jak o fo rm y w y ra
-14 J. Safarewicz: G ram atyka h istoryczn a ję zy k a łacińskiego,
cz. II. Składnia, s. 103.
11 Ibidem , s. 105. 12 Ibidem , s. 100.
Rrzeczywistość pożądana
zu dla te m a tu w olności osobistej i m ożliwości jej w yk o rzy stan ia. O celowości w y bo ru takiego środka w y razu św iadczy fak t, iż m odalna polsko-łacińska ekspozycja u tw o ru rozw ija się w dalszym ciągu te k s tu w in n y ch k o n stru k c ja c h m odalnych, co sp ra w ia, że sto p ień nasycenia tego te k stu k o n stru k c ja m i m odalnym i jest ta k znaczny, zauw ażalny, że już w pierw szej lek tu rze w iersza odczuw a się w y raźnie ową c h a ra k te ry sty c z n ą dla k o n stru k c ji m odalnych a u rę hipotetyczności, o tw a rte j możliwości, przy pu sz czenia. Sensem tego w iersza, a także jego form ą je s t rodzaj życzenia w yrażonego im p e raty w e m i fo r-
Sens w iersza m am i try b u przypuszczającego, życzenia dotyczą cego w y k o rz y sta n ia szansy, jak ą je s t g w aran cja nie tykalno ści osobistej, życzenia zabarw ionego w d ru giej i trzeciej p a rtii w iersza w ątpliw ościam i i zw ąt p ien iem w m ożliw ość jego realizacji. N a fo rm y k o n stru k c ji g ram aty czn ej n a k ła d a ją się tu (jak w ogóle w języku) znaczenia ty c h k o n stru k c ji, k tó re tu ta j jako szczególnie bliskie sobie, przechodzące jed n e w d rugie, tru d n e są do rozdziału. D uża za leżność znaczeń fo rm try b o w y ch od k o n tek stu sp ra w ia, że p ły n n e są granice pom iędzy życzeniem a roz kazem , nierzadko u w ikłanych w znaczenia u w a ru n kow ania i zależności. F o rm y im p e ratiw u m ogą w y raż a ć prośbę lu b życzenie (niekoniecznie rozkaz
sensu stricto ) a try b przypuszczający może służyć
jak o k o n k rety z ac ja rozkazu lub polecenia. W in ny m znów kontekście try b przypuszczający może w yrażać w ątpliw ość, ta k jak w y ra ż ał ją łaciński coniunct. d u b ita tiv u s i d elib erativ us.
M odalność istn ieje w ty m w ierszu n a k ilk u pozio m ach języka 13. Ja k o ram a tek stużyczen ia obejm u
-15 Spośród w ielu różnych definicji m odalności najbardziej odpowiadają mi te, które osądzają m odalność jako stosu nek do realności w ypow iedzi, jak np. cytowana przez B. Boniecką (por. B. Boniecka: O pojęciu m odalności
(przegląd p ro b lem ó w badaw czych). „Język P olsk i” Vol. LVI
6 1 S E N S K A T E G O R I I M O D A L N Y C H W U T W O R Z E L IT E R A C K IM
je cały u tw ó r, jako w spólna c h a ra k te ry sty k a se m an ty czn a zespołów zdań je st sensem zespołu kon s tru k c ji podobnych, i w reszcie jako znaczenie po szczególnych form gram atycznych, czyli form fle k sy jn y c h try b u lub zjaw isk leksykalnych, d o ty czy m orfologiczno-syntaktycznej w a rstw y tekstu. N a ty ch trzech poziom ach będziem y m ieli więc do czynienia z dw iem a podstaw ow ym i cecham i m o- dalności: z subiektyw izm em oceny rzeczyw istości i p rzed staw ieniem jej jako m ożliw ej, przypuszczal nej, niep ew nej a pożądanej, hipotetycznej. Na każ dy m z poziomów tego te k stu m am y do czynienia ze zjaw iskiem otwarcia m ożliw ości odpowiednio
przez:
1) te k s t jako całość — a k t życzenia, 2) zespoły k o n stru k c ji podobnych,
3) poszczególne k o n stru k c je m orfologiczne, sy n ta k - ty czne i leksykalne
P rzy p o m n ijm y tek st
wiersza-Habeas corpus
Habeas corpus i m iejże ciało N iechby ci się to ciało przydało N iechby się chociaż przywidziało Jesteś prawie uznaną osobą M ógłbyś nawet rozporządzać sobą
gram atycznie wyrażona postawa m ówiącego do realności w ypow iedzi (jej jądra predykatywnego albo pewnej jego części)”. Podobnie, jako stosunek treści wypowiedzi do rze czyw istości, rozumie zjawisko m odalności Mirowicz, Ch. B al ly (por. Boniecka: op. cit.), a także M eillet „Nous appellerons
m odalité de l’attitude m enta le du sujet parlant vis-à -v is du procès exprim é par le v e r b e ” (Grammaire systém atique d e la langue française. Editions F. Nathan 1973, s. 76). O czy
w iście tak rozumiana modalność może się m anifestować ję zykow o w różny sposób, począwszy od semantyki utworu (wypowiedzi) jako całości (rama modalna całości tekstowej) aż do znaczeń konkretnych konstrukcji fleksyjnych trybu (por. prace A. W ierzbickiej, I. Bellert, A. Bogusławskiego i innych zam ieszczone w tom ie pt. Sesja naukowa M ię d zy
n arodow e j Kom isji B u dow y G ram atyczn ej Jęz yk ó w Sło w iańskich w K r a k o w ie 3—5 XII 1969 r. Wrocław 1971).
Ciało jako wartość
Nadanie człow ieczeń stwa ciału
Sw oim głosem losem i chudobą A le pewno ci się nie zamarzy Tak się samym sobą gospodarzyć Może by ci było nie do twarzy Może nie po m yśli by ci było. Może by cię to niepokoiło P ew no by się zaraz uprzykrzyło
W tórne zsem antyzow anie słów habeas corpus doty czy nie ty lk o fo rm y czasow nika habeas, ale i zna czenia rzeczow nika — corpus. W raz ze zm ianą a d re sa ta II osoby coniunct. praes. habeas — corpus nie oznacza ju ż fizycznej obecności podsądnego, ale je go ciało jak o w arto ść ludzką, k tó rą może on teraz, od tej chw ili, rozporządzać. Słow o corpus, k tó re w ry ta c h angielskich znaczyło obecność w sądzie, tu ta j sym bolizuje człow ieka, jego psychofizyczną jedność, bo przecież:
„Nie ma z jednej strony m ojego ciała, a z drugiej m ojego rozum ującego Ja: jest jeden tylko organizm prowadzący dialog ze św iatem ” 14
W tó rn a sem an ty zacja słów habeas corpus obejm u jąca zm ianę a d re s a ta i znaczenie rzeczow nika sp ra w ia, że m am y tu do czynienia z m e ta fo r y c z n y m
a k te m n ad a n ia ciała, czyli p raw n y c h naro dzin czło
w ieka. Słow a początkow ego w e rsu „H abeas corpus i m iejże ciało” znaczą ty le co „niech się s ta n ie ”, „żebyś m ia ł”, „m iejże” (ciało). T ak w ięc znaczenie u sta w y H abeas C orpus zostało z in te rp re to w a n e w tek ście p o ety ck im jako m etafo ry czn y a k t n ad a n ia ciała, a raczej n ad an ia ciału — człow ieczeństw a. A nalogicznie in te rp re tu je poeta fo rm ę gram aty czn ą coniunct. praes. II osoby habeas, k tó ry w tekście r y tu angielskiego jaw ił się jako coniunct. obliq uu s 15
L. Robberechts: Za H usserlem : M oje ciało (rozdz. książki pt. Husserl. Paris 1964 Editions Universitaires). „Teksty"
1977 nr 2, s. 189.
15 Por. Safarewicz: op. cit., s. 101, gdzie autor pisze o „zme chanizowaniu się użycia form acji trybow ych”, które to uży cie przestaje być związane z wyrażaną treścią i (na s. 152)
S E N S K A T E G O R II M O D A L N Y C H W U T W O R Z E L I T E R A C K IM
(wyznaczony przez sem an ty k ę i rek cję poprzedza jącego czasow nika), a tu ta j w m ate rii języka a rty stycznego przeistoczony w coniunctivus — o zna czeniu o p taty w n o -im p eraty w n y m przetłum aczony jest jako „m iejże” . A k t nad an ia sta ł się faktem ;
Habeas corpus i (dom yślne — teraz) — m iejże cia
ło. F o rm a im p e raty w n a „m iejże” i jej o p taty w ne znaczenie zapow iada dalszy ciąg w ydarzeń. N ada nie jest m om entem początkow ym , otw iera m ożli wości jako ew en tu aln e konsekw encje stanu posia dania, konsekw encje zm iany sta n u rzeczy. Coś zo stało d ane kom uś, a więc coś się zmieniło. K ażda zm iana jako zab urzenie rów now agi pociąga za sobą następstw a.
A nalizując znaczenie fo rm y „m iejże” , w arto zw ró cić uw agę n a rolę sty listy czn ą p a rty k u ły „że” . P a rty k u ła ta, k tó ra może w zm acniać ekspresyw nie sens czasow nika („chodźże!” ), może także zabrzm ieć, jak to jest w ty m w yp ad ku , odcieniem lekcew aże nia, a więc znaczeniem p ejo raty w n y m . P a rty k u ła
„że” d ep recjo n u je uroczystą fo rm ę a k tu , sygnalizuje (już!) zw ątpienie w jego w y korzystanie, p arodiuje w ysoki sty l życzenia. F orm a drugiej osoby rozkaź- nika stw arza także, ja k żadna inna fo rm a g ram atycz na, sy tu a c ję dialogu, w prow adza w pole w idzenia nadaw cę i ad re sa ta , zaznacza ich obecność w zglę dem siebie. Tę kolokw ialną sy tu ację podtrzym a w dalszym ciągu tek stu — try b przypuszczający. W szystkie w ym ienione tu k om p on enty sem antyczne w ypow iedzi początkow ej p o w tarzają się, już w b a r dziej k o n k retn e j form ie, w n astęp n y ch dw u w e r sach rozw ijających sens życzenia:
niechby ci się to ciało przydało niechby się chociaż przywidziało
zw raca się podm iot m ów iący do obdarzonego m oż liw ością dysponow ania w łasnym ciałem człowieka.
Niechby ci się przydało
gdzie określa coniunct. obliquus jako coniunct. służący do charakterystyki zdań podrzędnych.
Jeden czy dwa tryby
Im peratyw no-optatyvvna io rm a „m iejże” przechodzi t u w form ę try b u przypuszczającego o znaczeniu o p taty w n y m . Znaczenie to zw iązane jest w dużej m ierze z im p e raty w n y m c h a ra k te re m p a rty k u ły „niech” 16. Rów nocześnie przez użycie try b u p rzy puszczającego w y raża się hipotetyczność p rzed sta w ianej rzeczyw istości, czyli e w e n tu aln y m ożliwoś ciow y sens realizacji życzeń — konsekw encji „na d an ia ciała”. D ep recjo n u jący uroczystość a k tu cha r a k te r p a rty k u ły „że” potw ierdza się tu ta j w u ży ciu try b u . Życzenie w y k o rzy stan ia w łasn ej osobo wości m ogłoby przecież być sform ułow ane w postaci tak ic h zdań jak:
10 W artykule pt. Jeden try b czy dw a tr y b y J. Pu- zynina (Jeden try b czy dw a try b y . „Biuletyn Polskiego To w arzystw a Językoznawczego 1971 z. X X IX, s. 132) zalicza niektóre form y z „niechby” do tych osobliwych form ko- niugacyjnych (przez Tokarskiego określanych jako formy trybu przypuszczającego uwikłanego), w których tryb u le ga neutralizacji przez to, iż partykuła trybowa „by” przy w iązana jest do spójnika („oby”, „aby”; „żeby”, „gdyby”), co sprawia, że forma trybu przypuszczającego jawi się tu jako konieczna, autom atyczna, a w ięc pozbawiona wartości trybu. Pisze autorka:
„Wśród form, które zw ykliśm y określać jako formy trybu przypuszczającego, należy wyróżnić: 1) podstawowe formy tego trybu, charakteryzujące się ruchomością morf emu try bow ego „by” i końcówek osobowych; 2) warianty pozycyj ne trybu przypuszczającego, charakteryzujące się w yklucze niem niektórych pozycji „by” w zdaniu; 3) osobliwe formy trybu oznajmującego (forma czasu przeszłego + końcówki osobowe unieruchom ione przy spójniku lub partykule), któ re są im plikowane przez określone spójniki i partykuły typu „gdyby”, „żeby”, „oby”, a których funkcje trybowe są zneutralizowane. W ykładnikiem tzw. funkcji modalnych są w zdaniach zawierających te form y spójniki <np. „żeby” w opozycji do „że”) lub czasowniki m odalne („żądać”, „pro sić” itp.) w zdaniach nadrzędnych.
Odpowiedź na pytanie zawarte w tytu le brzmi więc: tam, gdzie upatrywano dotychczas jeden tryb przypuszczający, m am y do czynienia z form ami dwóch trybów: przypusz czającego i oznajmującego, nie skontrastowanych w planie funkcjonalnym ” (s. 138—139).
niech ci się przyda wierzę, że ci się przyda
Nie zaw ierają one owego odcienia pow ątpiew ania, poniew aż dotyczą w zasadzie jed n ej możliwości, są w in te n c ji sw ej jednoznaczne, podczas gdy s tru k tu ra m odalna „niechby ci się przydało” otw iera moż liwość p rzy dania się, ale i zm arnow ania szansy. P rzypuszczające sform ułow anie życzenia zaw iera w
Taka interpretacja form trybu przypuszczającego w yw ołu je kilka refleksji. Otóż na pewno istnieją w języku sy tuacje, w których nie możemy m ówić o trybie przypusz czającym, gdyż jest on tam niejako obligatoryjny, im pliko w any przez spójnik i partykułę, nie m a tam np. opozycji z indicatiwem , nie ma w ięc znaczenia trybu, a modalność wyrażona jest leksykalnie. Jeżeli jednak nie meżemy mówić w tych sytuacjach o formach trybu, to „zakaz” ten obej m uje także takie terminy, jak tryb oznajmujący. N ie moż na w ięc określać występujących tam form czasownikowych jako form trybu oznajmującego (chociażby osobliwych!), pociągnęłoby to za sobą trudności w interpretacji czasu itp. Jako zdeterm inowana w ystępuje tam w ięc forma try- bowo obojętna, jakiś „architryb” — zjawisko analogiczne do archifonem u (por. dźwięczność i bezdźwięczność w w y głosie). Inną sprawą jest zaliczenie form z „niechby” do tej grupy. Otóż w ydaje się, że zdanie z wiersza „niechby ci się to ciało przydało” oponuje z takimi, jak „niech ci się to ciało przyda”, „niech ja bym to w iedziała!” i w końcu na pograniczu normy — „niech to ciało by ci się przydało”, co znaczy, iż tryb przypuszczający ma tu swój semantyczny walor. Uznając częściową niezależność „niech” i „by”, P u- zynina wyklucza takie formy, jak „niech przydałoby ci się to ciało”, gdzie „by” jest w pozycji poczasownikowej (s. 137), w innych natom iast pozycjach w zdaniu „by” m o że w ystępować po „niech” niezależnie, a w ięc zalicza autor ka form y z „niechby” do punktu 2 sw ej klasyfikacji. W y daje się jednak, iż partykuła „niech” w ykazuje ciągle du żą sam odzielność i funkcjonalno-znaczeniową odrębność, co zw iązane jest może z jej specyfiką semantyczną w yw odzą cą się z im peratywnej proweniencji „niech” i współdziała jącą w tworzeniu optatywno-im peratywnego znaczenia. Przypuszczająco-optatyw ne znaczenie cytowanych zdań z „niechby” w yw odzi się w ięc ze znaczenia trybu i z se m antyki partykuły „niech”.
Architryb
Pesym istyczne sugestie
na poziom ie k o n stru k c ji sy ntak tycznych, dwie m ożli wości, stw arza je przez niedopow iedzenie rozw ią zania. I w ty m w łaśnie sensie kon struk cjo m odalna odczuw ana je st jako negatyw na, poniew aż w yraża niepew ność tam , gdzie oczekiw alibyśm y określonoś- ci, w m iejsce p o zytyw nej pew ności daje nam tylko m gliste dom niem ania i przypuszczenia. One to w łaś nie w y w ołu ją w rażenie niedosytu, w ątpienia, za wodu. Oczyw iste jest, że w kreo w an iu ty ch nega ty w n y c h znaczeń isto tn ą rolę g ra sem anty ka uży ty ch czasow ników „przydać się” i (w jeszcze w ięk szym stopniu) „przyw idzieć się”, k tó ra ko n k rety zu je, na ile pozw ala n a to m odalna fo rm a przypuszcza jąca, a więc raczej su geruje, pesym istyczny obrót rzeczy.
P rz estrz e ń m ożliwościowa try b u przypuszczającego, już sam a w sobie n iepew na i nieokreślona, o b ejm u je tu pola sem antyczne czasow ników tak ich jak: „przydać się” , k tó ry sym bolizuje prozaiczno-kon- k re tn y m in im alistyczny p ro g ram życzenia, i „p rzy w idzieć się” (por. coś się kom uś przyw idzi), co su g e ru je nieśw iadom ą, bezm yślną percepcję rzeczy wistości. W w arstw ie leksy kaln ej m odalne znacze nie m a tu także „chociaż” . Tak więc na poziom ie k o n stru k c ji try b o w y ch otw arcie dotyczy pól se m an tyczn ych w yznaczonych przez znaczenia cza sowników. N atom iast m odalność zespołu ty ch dw u zdań o bejm u je sens życzenia jako słow no-sem antycz- nego gestu i w yraża w ątpliw ość p łynącą z n iew iary w zrealizow anie się tego życzenia. M am y tu w ięc do czynienia z sugestią, a nie k o n sta ta cją , o tw a r ciem m ożliwości i próbą w yboru k tó re jś z nich. Z auw ażm y c h a ra k te ry sty c z n e operow anie znacze n iam i k o n stru k c ji fle k sy jn y c h w sto su n k u do zna czeń leksyk aln y ch , opalizow anie pom iędzy n ieok reś lonym przypuszczeniem a próbą w yb oru, m ożliw e dzięki użyciu ta k specyficznych k o n stru k c ji g ra m atycznych, jak fo rm y try b u przypuszczającego,
będących w łaściw ie bardziej fig u ram i m yślow ym i niż ko n stru k cjam i fleksyjnym i.
Po m odalnej w form ie (i treści) ekspozycji problem u i po m odalnie w yrażo n ych refleksjach-przyp usz- czeniach zjaw ia się w w ierszu zdanie sform ułow a ne w indicatiw ie czasu teraźniejszego, przypom ina jące efekt p raw n y ustaw y:
Jesteś prawnie uznaną osobą
A d resatem tego zdania jest, jak i poprzednich, czło w iek, dla k tórego u staw a została uchw alona. Czas teraźn iejszy i try b o zn ajm u jący w yrażają tu po- nadczasowość i ob iektyw n y c h a ra k te r sądu. K on tra s t pom iędzy w yrażen iam i przypuszczającym i i im p eraty w n y m i a ozn ajm ujący m je st w ty m w ier szu k o n tra ste m ilościow ym , ale i, co jest oczywiście w ażniejsze, opozycją jakościową. Stw ierdzenie „je steś...” je st o b iek ty w ny m sądem stw ierdzającym sta n p raw n y i m ającym jed y nie w yrażać ciężar i w agę obow iązującego praw a. Tym w yraźniej więc k o n tra stu je z nim zdanie (znowu w try b ie p rzy puszczającym ) zaw ierające reflek sję dotyczącą roz porządzania w łasną osobowością, czyli realizacji wol ności osobistej:
m ógłbyś nawet rozporządzać sobą
m ów i poeta i form a „m ógłbyś” znow u w yraża ty l ko możliwość: może będziesz, a może nie będziesz ty m ciałem rozporządzał; może u d a ci się, a może nie. Form a try b u przypuszczającego podaje w w ą t pliw ość sens a k tu praw nego. J e s t to ty m isto tn ie j sze, iż możliwość rozporządzania sobą dotyczy tu psychofizyczności człow ieka, a więc dysponow ania sw oim ciałem , głosem i losem , a także i ty m , co do tego ciała należy, jest poniekąd jego częścią, bo prow dopodobnie w ytw o rem (ducha i ciała?) — chu dobą.
E w en tu aln a możliwość rozporządzania w łasnym lo sem zostaje podana już w yraźnej w ątpliw ości przez
rz y ”. M odalny w y k ład nik leksykalny, jak im jest w y raz „pew no” („chyba?”), w y rażający su b ie k ty w izm przypuszczenia, skojarzony je st tu z czasow n ikiem zaprzeczonym „nie z a m arzy ”, n eg aty w n ą su gestią odpow iadając n a otw arcie m ożliwości przez fo rm ę „m ógłbyś” . Do tego m iejsca w iersza m am y więc do czynienia z n astęp u jący m i zespołam i m orfo- logiczno-sem antyczny m i :
1) m etafo ryczn y a k t n ad an ia ciała („habeas corpus” i „m iejże ciało”),
2) życzenie w y k o rzy stan ia owego fa k tu („niechby ci się p rzy d ało ” (to ciało),
3) sąd, stw ierdzen ie o zaistniały m fakcie („jesteś” ), 4) w ątpliw ości dotyczące tw órczego w y k o rzystan ia a k tu n ad an ia („m ógłbyś”).
N ato m iast po słow ach „A le pew no ci się nie zam a rzy /T a k się sam y m sobą gospodarzyć” n a stę p u je cezura m yślow a i stylistyczna. To co te ra z n a stę p u je to se ria eksplikacji, przypuszczeń, dom niem anych powodów ew en tu aln eg o n iesk o rzy stan ia z przy w i lejów ustaw y , co stanow i p iąty ty p k o n stru k c ji m yślow ych, jak im i są:
5) ek sp likacje (może, pew no nie, pew no by się uprzykrzyło).
C h a rak tery sty czn e jest, iż eksplikacje te różnią się sty listy czn ie w sto su n ku do całej reszty tek stu , p obrzm iew ają w sto su n ku do niej obcym , cudzym , jak b y pow iedział B a c h tin 17, głosem. Głos dialogo w y przenosi się (pozornie) n a przeciw ną, drugą s tro nę dialogow ej p rzestrzeni. P odm iotem m ów iącym jest w praw dzie ciągle ten sam ustaw odaw ca, a d re satem jest też ten sam człow iek o b jęty u staw ą, ale słowa m ówiącego u d a ją sty l i sposób rozum ow ania słuchacza, owego kogoś, kto praw dopodobnie z sen su u sta w y nie um ie, nie chce, nie może skorzystać, i w łaściw ie n a wolności m u nie zależy, bo
17 Por. M. Bachtin: P roblem y p o e ty k i Dostojewskiego.
Rozdz. „Słowo w dziele D ostojew skiego”, s. 273—380. Cztery zespoły
6 9 S E N S K A T E G O R II M O D A L N Y C H W U T W O R Z E L IT E R A C K IM
może by mu było nie do twarzy m oże nie po m yśli by mu było może by go to niepokoiło
pewno by mu się zaraz uprzykrzyło.
Dow odem n a obcość stylistyczną tego głosu w sto su n k u do głosu początkowego, sygnałem jego pa- rodystycznego c h a ra k te ru jest to, że płaskie, po toczne frazeologizm y („kom uś jest w czym ś nie do tw a rz y ”, „coś jest kom uś nie po m yśli” , „coś ko goś niepokoi”, „coś się kom uś up rzy k rzy ło ”) zasto sow ane są do oceny isto tn ych zjaw isk egzystencjal nych. Banalność zw iązana ze zw yczajow ym (ka- w iam iano-odzieżow ym ) społecznym kontekstem tych frazeologizm ów sko n trasto w an a je st tu ta j w m aterii
u tw o ru poetyckiego z ontologicznym k o ntekstem Kontrasty
istotn ych problem ów egzystencjalnych, takich jak nietykalność osobista, godność ludzka, w ykorzy sta nie i posłużenie się w łasną osobowością, czyli tak że problem kreatyw ności. K o n tra st ten opisuje więc pew ną postaw ę m yślow ą, k tó ra istotne i subtelne zarazem sp raw y ludzkiej egzystencji tra k tu je w co dziennych, płaskich w ym iarach. P ostaw a tak a to ew entualn a, dom niem ana, przypuszczana reak cja człow ieka — a d re sa ta słów habeas corpus, k tó ry oce n iając sp raw y egzystencji przy pom ocy takich k ry teriów , jak: że „byłoby to m oże nie do tw a rz y ” lub „nie po m yśli” czy „może b y niepokoiło” (czyli w y r w ało z gnuśnej, codziennej, roślinnej bezm yślności trw ania), aż w reszcie (najokrutniejsze!) — „u p rzy k rzyło” — nie w ykorzysta, zaniecha nieudanych prób realizacji w łasnej osobowości. W dodatku zrobi to w sposób lekcew ażący (czasownik „uprzyk rzyć się” w y w ołuje bow iem skojarzenia z czymś przyk rym , nie znośnym , ale też niezbyt w ażnym ) dla siebie i swego przeznaczenia. Frazeologizm y te w y tw arzają sem an tyczną a u rę bezm yślnego bagatelizow ania traconej szansy, jak ą jest g w aran cja wolności osobistej. Trzeba tu zaznaczyć, w racając do tem a tu ty ch rozw a żań, iż sens tych sw oistych frazeologicznych
ekspli-Sugestia wyboru
k a c ji u tk a n y jest ze znaczeń m odalnych form g ram a tycznych flek sy jn y ch i leksykalnych:
pew n o ci się nie zamarzy m oże by ci było nie do twarzy m oże nie po m yśli by ci było m oże b y cię to niepokoiło pew n o b y się zaraz u p rzyk rzyło
W y stęp u ją tu znow u form y try b u przypuszczającego, k tó ry ch m ożliw ościow y h ip o tety czny c h a ra k te r pod k reślo ny jest znacznie przez pow tarzanie się w yrazów
„m oże” i „pew no” . K ażdorazow e otw arcie możliwości przez form ę try b u i znaczenie czasow nika „m oże” w każdy m poszczególnym w ypow iedzeniu ko n k rety zu je się w znaczeniach czasow nika („niepokoiło” , u p rz y k rzy ło ”) lub w n eg aty w n y ch form ach w yrażeń, ta kich jak „nie do tw a rz y ”, „nie po m yśli” . Oczy w iste jest, iż dzięki form om try b u przyp uszczają cego m ożem y m ówić jedy nie o sugestii w yboru, a nie o jednoznacznej ko nk rety zacji. O tw a rta m o żliwość ustan o w ion a przez form y try b u ciągle ist nieje, je st ona jedy n ie ograniczona przez sugestię negaty w n eg o rozw iązania.
P a rad o k sa ln y m może w ydaw ać się stw ierdzenie, że siła a rg u m e n ta c ji ta k sfo rm u łow an ych ocen wzm oc niona je st poprzez fa k t zaistnienia ty ch frazeologiz- m ów w form ach m yślow ych try b u przypuszcza ją ego, czyli w postaci sugestii, a nie stw ierdzeń. Jed n ak że tak w łaśnie jest! F o rm a m odalna nałożona n a znaczenia frezeologizm ów sta je się tu su b te ln ą form ą persw azji. Ja k o zespół jed no ro d n ych stylistycznie i sem an tycznie k o n stru k cji, eksplikacje te w y ra ż ają do m n iem an ia n a te m a t praw dopodobnego niepow o dzenia, n iew y ko rzy stan ia przez a d re sa ta sensu u s ta w y o wolności osobistej. Sensem k o n stru k c ji m o d a ln y c h w ty m w ierszu je s t więc zbudow anie a u ry hipotetyczności i praw dopodobieństw a w okół r e fle k sji n a te m a t m ożliwości realizacji wolności oso bistej. Poprzez fle k sy jn e k o n stru k c je try b u , w y razy m odalne, m odalne zespoły zdań dochodzim y
7 1 S E N S K A T E G O R II M O D A L N Y C H W U T W O R Z E L IT E R A C K IM
do płaszczyzny u tw o ru jako całości obejm ującej go ra m y m odalnej (życzenia). Rolą form m odalnych je s t stw arzanie, na różnych płaszczyznach i w m ia rę rozw oju tekstu, sy tu acji o tw arty ch możliwości. S ugerow anie w ybo ru k tó re jś z możliwości jest już dom eną znaczeń uży ty ch w tych ko nstru k cjach cza sowników. Dzięki takiej stru k tu rz e sem antycznej te k s tu da się w nim zauw ażyć stałe opalizowanie pom iędzy możliwością nieokreśloności a m ożliwoś cią ukierunkow anego przypuszczenia.
W yd aje się, że analiza ta uzasadnia poetycki w ybór ta k ie j w łaśnie m odalnej fo rm y językow ej dla te m atu , jakim jest sub iek ty w n y sąd autora o m ożli w ościach w ykorzystania wolności osobistej z w y raźn ie zaznaczonym odcieniem lekcew ażenia wobec ludzi nie um iejących z ty ch możliwości skorzystać. S ty l jest w izją św iata, ja k powiedział R o u s s e t18, więc dlatego w łaśnie dla takiej niepew nej i jedynie m ożliwościowej hipotetycznej rzeczywistości — ja ką je st realizacja wolności osobistej — została w y b ra n a tak a form a językow a.
13 J. Rousset: S pór o m etaforę. „Pamiętnik Literacki” R. LXII 1971 z. 4, s. 266.
Stałe opalizowanie