Szczepan W. Ślaga
Sprawozdanie z Sympozjum
Antropologicznego, ATK, 10.IV.1972
Studia Philosophiae Christianae 9/1, 293-306
S tu d ia P hilosophiae C hristian ae A TK
9/1973/1
PO SIED ZEN IA NAUKOW E W ATK
S 1 a g a S z . W.S praw ozdanie z Sym pozjum A ntropologicznego, ATK, 10.IV.1972 r. G o g а с z M.
W izyta w A TK prof. E n d re von Iv a n k a z W iednia
SZCZEPA N W. SLAGA
SPRAW OZDANIE Z SYM POZJUM ANTROPOLOGICZNEGO ATK, 10.IV.1972
Sym pozjum A ntropologiczne otw orzył jego organizator, dziekan W y działu Filozofii C hrześcijańskiej ATK, ks. prof. zw. d r K azim ierz K łó- sak. W za gajeniu w skazał n a pro b lem aty k ę obrad, k tó ra dotyczy a n tro pologii przyrodniczej, fizyczno-kulturow ej, a k tó ra w sw ej osnow ie jest niezależna od antropologii filozoficznej, w y k az u je ch a ra k te r całkow icie afilozoficzny. T akie ujęcie, w olne od schodzenia na tory filozoficzne, za k ła d a p ew n ą teorię n a u k przyrodniczych, w edług k tó rej nau k i te b ad a ją asp ek ty n a tu ry zjaw iskow ej i rela cje łączące te aspekty. Oczywiście to nie je st ak tu a ln ie jed y n e ujęcie zakresu b ad a ń naukow ych. Istn ie je inna jeszcze te o ria n a u k przyrodniczych, m niej lub b ardziej ontologizująca, w edług k tó rej n au k i te schodzą n a tory pozn an ia filozoficznego. W yda je się jednak, że w spółczesnym tendencjom rozw ojow ym n au k p rzy ro d niczych bard ziej odpow iada te o ria em piriologiczna.
T akiem u afilozoficznem u u jęciu antropologii i antropogenezy d a ją w yraz odczyty zaprezentow ane na obecnym sym pozjum , p rze b ieg a ją cym pod znakiem W rocław ia. W tym bow iem ośrodku antropologicz nym p ra c u ją ak tu a ln ie w szyscy referen ci: prof, d r A lek san d er G odlew ski z Z ak ład u E tnografii U n iw ersy tetu W rocław skiego; Dr P aw eł B erg m an z In sty tu tu A ntropologicznego PA N w e W rocław iu — obydw aj od szeregu la t pro w ad zą w ykłady n a W ydziale Filozoficznym A T K ; Dr Zbigniew R ajchel z Z akładu A natom ii P ra w id ło w ej A kadem ii M edycz nej w e W rocław iu, sp ecjalizujący się w antropologicznych re k o n stru k
cjach części m iękkich kopalnych form człow ieka; M gr F ranciszek Ro siński, ab so lw en t naszego W ydziału, obecnie d o k to ra n t (u prof. W. S tę- ślickiej-M ydlarskiej) w Z akładzie A ntropologii U n iw ersy tetu W rocław skiego, a u to r arty k u łó w m. in. n a te m a t rek o n stru k c ji psychiki praczło w iek a oraz u ży w an ia narzędzi przez A ustralopithecinae.
P oniżej p u b lik u jem y k ró tk ie au to re fe ra ty w ygłoszonych n a sym po zju m odczytów . R e d ak c ja p rzep rasza ich A utorów za w prow adzenie d ro bnych zm ian tekstow ych.
Zb. Rajchel, Zagadnienie rekonstrukcji części m iękkich głowy kopalnych form ludzkich
P ra c e zw iązane z zag adnieniam i o d tw arz an ia w yglądu ludzi daw no w ym arłych sięgają czasów średniow iecza, kiedy próbow ano identyfiko w ać przynależność czaszek do znanych osobników , któ ry ch p o rtre ty w y konano za życia. Dotyczyło to p rzed e w szystkim czaszek i szkieletów sław nych ludzi, któ ry ch zw łoki były p ochow ane w k ry p ta c h kościelnych, często w ra z z innym i szczątkam i. A by odkryć w łaściw y szkielet, p orów nyw ano szczegóły n a czaszce z ry sam i tw arz y u trw alo n y m i n a portrecie. S iady przyczepów m ięśniow ych oraz m asyw ność kości w skazyw ały na to, czy osobnik był silnie czy słabo um ięśniony.
W ta k i sposób zaczęły się próby naukow ego poró w n y w an ia oblicza człow ieka żywego z w yglądem jego czaszki. Często je d n a k pierw si tw ó r cy p rac z tego za k resu niechętnie korzystali z uw ag naukow ców doty czących anatom iczno-antropologicznych danych rekon stru o w an y ch cza szek. W k onsekw encji ich artystycznych w izji p ow staw ały dzieła, k tó re z naukow ego p u n k tu w idzenia nie p rz e d sta w ia ją w artości. N aukow e k ie row nictw o n a d prac am i rek o n stru k to rsk im i było w ty m w zględzie konieczne, zw łaszcza gdy z czasem przybyw ało szczątków pierw otnych form ludzkich, k tó ry ch w ygląd in tereso w ał nie tylko specjalistów .
P o d staw ą n aukow ej rek o n stru k c ji m usi być g ru n to w n a znajom ość praw idłow ości anatom icznych w łaściw ych organizm om żywym. W ażną rolę odgryw a tu odk ry te przez C uviera p raw o k orelacji, polegające na p oznaniu zw iązków zachodzących pom iędzy w szystkim i kośćm i szkiele tu a m u sk u la tu rą całego organizm u. P ra w o ko relacji znalazło zastoso w an ie do b a d a ń szczątków fo rm kopalnych, przy o d tw arzan iu ich w y glądu n a p odstaw ie zachow anych kości.
W w y n ik u d ługotrw ałych o bserw acji stw ierdzono, że szczegółowa an aliza czaszki d aje lepszą podstaw ę do u chw ycenia podobieństw a ry sów tw arzy, niż m ask a pośm iertna, zd ejm o w an a n iejed n o k ro tn ie n a osobniku po długiej i w yniszczającej chorobie.
W m ia rę rozw oju an a to m ii zaczęto podejm ow ać próby o kreślenia grubości w arstw y części m iękkich. B adano d okładnie zw iązki zachodzą ce pom iędzy m orfologią i cecham i pom iarow ym i czaszki i głow y tego sam ego osobnika. Z analizy czaszki w nioskow ano o rozłożeniu części m iękkich, u k sz tałto w an iu nosa zew nętrznego, u k sz tałto w an iu okolicy oczodołu, szczególnie zaś szpary pow iekow ej, w arg, u ch a zew nętrznego. N aukow a re k o n stru k c ja m usi być o p a rta n a rzetelnych p odstaw ach m o r fologicznych, z w y elim inow aniem p ie rw ia stk a subiektyw nego ze strony rek o n stru k to ra. N a podstaw ie ściśle naukow ych m etod nie m ożna je d n a k odtw orzyć dokładnie indyw id u aln y ch rysów tw arzy ludzkiej. S u b iektyw izm te n m usi być je d n a k m inim alny. U w ypuklić należy przede w szystkim to, n a co d aje odpow iedź m orfologia. Po żm udnych b a d a niach dokładnie ustalono grubość tk a n k i m iękkiej w różnych okolicach tw arz y i głowy — ta k pow stały sta n d arty .
W dziedzinie zagadnień rek o n stru k c ji w yróżnić m ożna trzy k ie ru n k i: (a) p rac e n a d człow iekiem w spółczesnym — w ykorzystyw ane w k ry m i nalistyce, (b) k ie ru n e k historyczny — id e n ty fik ac ja postaci historycz nych n a p odstaw ie ich szczątków, (c) k ie ru n e k paleoantropologiczny — p odejm ow anie pró b o d tw arz an ia w yglądu człow ieka z epok m inionych.
D ostępne m etody rek o n stru k cji, opracow ane n a m a teria łac h w spół czesnych, nie m ogły być ściśle stosow ane do m a teria łó w kopalnych. W tym celu, w o parciu o dan e z an ato m ii porów naw czej — zwłaszcza w ielkich m a łp człekokształtnych — uw zględnia się p o praw ki sta n d a r- tów grubości części m iękkich. Po u sta le n iu sta n d a rtó w p race przy r e k o n stru o w an iu ludzi kopalnych p rzeb ieg ają podobnie, ja k przy o d tw a rzan iu ludzi w spółczesnych.
F azą w stę p n ą je st an aliza anatom iczno-antropologiczna znaleziska, ustalen ie w ieku, płci i przynależności rasow ej. P ierw szą techniczną czynnością je st w yk o n an ie n ary su profilow ego czaszki w skali 1 :1 . N a k ła d an ie części m iękkich rozpoczyna się od m odelow ania d w u dużych m ięśni: m. skroniow ego i m. żw acza. O ba te m ięśnie decydują w dużej m ierze o ow alu tw arzy. N astępną czynnością je st w y konanie tzw. grze bieni głów nych i pom ocniczych, któ ry ch w ysokość odpow iada w ym aga nej grubości tk a n k i m iękkiej. W ypełnienie w olnych p rzestrzeni m iędzy- grzebieniow ych w y konuje się n a jp ie rw w jednej połow ie tw arzy. O stat nim u zupełnieniem m odelu plastycznego je st ow łosienie i n aniesienie zm arszczek skóry. Zabiegi te m a ją c h a ra k te r indyw idualny, tru d n y do w yw nioskow ania n a podstaw ie czaszki, zależą w ięc w dużej m ierze od inw encji rek o n stru k to ra.
W różnych ośrodkach n a św iecie istn ieje szereg prób rek o n stru k cji. W Polsce do n ie d aw n a nie zajm ow ano się ty m problem em . P ierw szą r e k o n stru k cję — P ithecanthropus erectus z Ja w y — w ykonano w 1953 r.,
później innych znalezisk, ja k kobiety ze S teinheim , form n ea n d erta lsk ic h z L a C hapelle a u x S aints i B roken H ill. L icznie rep rez en to w an e są też rek o n stru k c je fo rm w spółczesnych i re k o n stru k c je m a teria łó w kostnych.
B ibliografia
1. G erasim ow M. M., W ostanow lienje lica po czerepu, M oskw a 1955. 2. Lcxth E., Człow iek przeszłości, W arszaw a 1953.
3. S tęślicka W., R odow ód człow ieka uzupełniony, W arszaw a 1964.
P. Bergman, Zagadnienia paleoneurologii i jej znaczenie dla teorii antropogenezy
D ział neurologii zajm u jąc y się b ad a n ie m m ózgowia w szelkich k o p al nych fo rm kręgow ców nosi nazw ę paleoneurologii. T erm in te n pow stał p onad 40 la t tem u, gdy dyscyplina ta w y łoniła się ostatecznie z obrębu neurologii, paleontologii i antropologii. G łów nym problem em p aleoneu rologii je st ew olucja centralnego system u nerw ow ego, a jej n ajb ard ziej a k tu aln y m zadaniem je st obecnie zbadanie ew olucji now ej kory (neo
cortex) w szeregu filogenetycznym : ow adożerne — tu p a je — m ałpiatki —
m ałpy szerokonose — m ałpy w ąskonose — k o p aln e hom inidy — czło w iek w spółczesny. B ezpośrednim o b iektem b a d a ń paleoneurologicznych je st n a tu ra ln y lub sztuczny odlew w ew nątrzczaszkow y, oddający k ształt i rzeźbę m ózgowia, jego opon, naczyń oponow ych i innych tw orów ; od lew je d n a k nie je st identyczny z ze w n ętrzn ą p ow ierzchnią mózgowia. Poza b ad a n ie m m orfologii m ózgowia fo rm kopalnych, paleoneurologia zm ierza także do rozszyfrow ania jego funkcji. W odniesieniu do k o p al nych hom inidów paleoneurologia dysponuje dodatkow ym źródłem in form acji, u m ożliw iającym ocenę poziom u n iek tó ry ch fu n k cji mózgowia. Ź ródłem tym są n arzędzia k am ien n e i in n e w y tw o ry k u ltu ry m a te ria l nej. D latego w zak res paleoneurologii człow ieka w chodzą także zagad n ienia ew olucji specyficznie ludzkich okolic i ich funkcji, zw iązanych z p o w staw an iem m owy, ab strak cy jn eg o m yślenia, um iejętności w y tw a rza n ia i u ży tk o w an ia narzędzi pracy, zdolności do tw o rzen ia dzieł sztuki itp. P aleoneurologia posługuje się m etodą opisow ą i m etodą pom iarow ą, zw aną en cefalom etrią, zasadniczą w b ad a n ia ch odlew ów w ew n ątrz - czaszkow ych k o palnych hom inidów .
P aleoneurologia m a duże znaczenie w w y ja śn ia n iu problem ów p ry - m atogenezy i antropogenezy. P ro gresyw ny rozw ój now ej kory u naczel nych i hom inidów odbyw a się drogą stopniow ej kom plikacji sfałdow ań typu prom ienistego, red u k c ji pow ierzchni p ra k o ry i rozw oju now ych
fu n k cjo n a ln ie pól now ej kory. P u n k tem w yjścia dla tych p rzem ian było m ózgowie ow adożernych. In ten sy w n ie ro zra sta ją c e się półkule po k ry w a ją w szystkie pozostałe części m ózgow ia a n a w e t p ła t c e n traln y zw a ny w yspą. C echą ch a rak te ry sty cz n ą rozw oju p ółkul u naczelnych je st pow staw an ie b ruzd prom ienistych w zdłuż g ran ic pól o odm iennych funkcjach. Ta w yjściow a fo rm a m ózgowia naczelnych zaczęła k ształto w ać się przypuszczalnie n a przełom ie k red y i paleocenu. K om plikacja m a k ro stru k tu ry m ózgowia odbyw ała się w ciągu całej drugiej połow y trzeciorzędu i doprow adziła do p o ja w ien ia się form z dostatecznie bo g atą rzeźb ą b ruzd i zakrętów , podobną do sp otykanej u dzisiejszych a n - tropoidów . Ś w iadczą o tym odlew y w ew nątrzczaszkow e form typu P ro consul z m iocenu. W raz z p ojaw ieniem się A u stralopithecinae paleoneu- rologia spotyka się z now ym i p ro b lem am i: oceną zdolności do a b s tra k cyjnego m yślenia, m ow y i w y k onyw ania czynności ty p u p rac y ludzkiej. W praw dzie a u stra lo p itek i m a ją bardzo dobrze rozw in ięte półkule k re - som ózgow ia i now e za k ręty i bruzdy, typow e dla dzisiejszego człowieka, to je d n a k pojem ność ich m ózgow ia je st n ie w ielk a (A ustralopithecus śr. 498 cm 3, tzw . „Homo habilis” 587 cm 3) i nie w y kazuje ono rozw oju spe cyficznie ludzkich cech, tj. ognisk intensyw nego rozrostu w dolnej czę ści p ła ta ciem ieniow ego, dolnej części p ła ta czołowego (ruchow y ośro dek m ow y Broca) i innych. In ten sy w n y rozrost kory w w ym ienionych p a rtia c h półk u l w a ru n k u je ogólną nierów nom ierność rozw oju kory. Je st to specyficzna cecha rozw oju ludzkiego ty p u mózgu. Jednocześnie w oko licach tych k sz ta łtu ją się korow e pola kojarzeniow e. Otóż dotychczaso w e dane paleoneurologiczne p rze m aw ia ją za tym , że mózgowie a u stra - lopiteków nie w sk a z u je w ym ienionych procesów hom inizacyjnych. Nie było w ięc u nich żadnych zaczątków mowy.
Mózg ty p u ludzkiego w sw oim zaczątkow ym kształcie p o ja w ia się za pew ne dopiero u H om o erectus (P itheca n th ro p u s). W ykazuje on duży przyrost pojem ności (średnio 950 cm 3) i now ej kory, ja k i specyficznie ludzki nieró w n o m iern y rozrost w w ym ienionych w yżej polach. W ynika stąd, że u H om o erectus w y stą p ił zaczątek m yślenia abstrakcyjnego. P rzem aw iałoby za tym w y tw arza n ie narzędzi k am iennych w edług s ta łego w zorca. Istn ia ła więc, być może, zdolność tw o rzen ia zw iązków p rzy czynow o-skutkow ych podczas w yrobu narzędzi. D ziałalność H om o erec
tu s spełnia w zasadzie w szystkie k ry te ria p racy ludzkiej, a p rac a tego
typu. ja k się uw aża, w ym aga m ow y ja k o nieodzow nego w aru n k u . Mo gła ona z początku p rze jaw ia ć się w postaci ob razu w zrokow ego, ab stra k c ji w zrokow ej, k tó ra dopiero później w y raziła się dźw iękiem . P a- leoneurologia nie n eguje możliw ości istn ien ia zaczątków m ow y u Homo
erectus. M ożliwe jednak, że p rac a była n ap ierw działaniem in sty n k
tow nym , dopiero po dkoniec procesu atnropogenezy p rzekształcając się w d ziałanie naw ykow e, zw iązane z ab stra k cjam i. W raz z pojaw ieniem
się człow ieka n ean d ertalsk ieg o spotykam y się z n o w ą te ch n ik ą k am ien ną, tzw. odłupkow ą i z n arzędziam i sporządzonym i z dwóch surowców. Tego ro d za ju działanie, św iadczące o zdolnościach k o n strukcyjnych i p rac y n a zasadzie p rze w id y w a n ia przyszłej sytuacji, p rze m aw ia za ist n ieniem u niego m yślenia abstrakcyjnego. P aleoneurologia potw ierdza to przypuszczenie. P oza zw iększeniem pojem ności i rozrostem pól, k tó re zaczęły się rozwiijać u H om o erectus, ro z ra sta ją się dalsze, specyficzne ludzkie okolice kory, ja k ośrodek ruchow y m owy, ty ln e części mózgu, św iadczące o zdolności do dobrej o rien tacji w p rze strzen i (być może w zw iązku z m yśliw skim try b em życia), ośrodki ruchow e zw iązane ze w zrostem spraw ności ręki, w reszcie pola, w a ru n k u ją c e um iejętność p rzek ształcen ia sery jn y ch czynności w czynności w ykonyw ane n aw yko wo. Człow iek rozum ny paleo litu m łodszego posiada zupełnie ju ż w spół czesną m akrom orfologię mózgowia. N ow ą m etodą p rac y przy w y tw a rz a n iu n arzędzi je st posługiw anie się n arzędziem pośredniczącym , w zw iąz k u z czym w z ra sta rola ab strak cji. N iezbędne bow iem je st p rzew idy w an ie przyszłej sy tu acji n ie tylko w odniesieniu do przyszłego n a rz ę dzia, ale i n arzędzia pośredniczącego. W y tw arzan ie narzędzi spotyka nych w paleolicie m łodszym w ym agało precyzji, subtelności, skupienia. Zdolności te zw iązane są z płatem czołowym. O bserw ujem y w ięc dalszy w zrost pojem ności m ózgowia, ale zasadniczym m om entem je st te ra z nie dalszy nieró w n o m iern y rozrost poszczególnych pól kory, lecz przebudo w a pro p o rcji mózgu, polegającą n a zdobyw aniu przew agi przez p ła t czołowy. P o z w ija ją się pola rea lizu jąc e w ysoko zorganizow ane form y rac jonalnego (świadomego) zachow ania. P aleoneurologia pozw oliła w ięc odtw orzyć ogólny o b raz przem ian, ja k im uległo m ózgowie w procesie progresyw nego rozw oju i w ykazać, że w jego w yniku p ow stał typ m óz gu, k tó ry pozw olił jego posiadaczom uniezależnić się od działan ia se lekcji n a tu ra ln e j.
Poza ściśle m orfologicznym i problem am i, w ra m a c h paleoneurologii zaczynają w y łan iać się zagadnienia pozam orfologiczne. Z ainteresow anie badaczy zagadnieniem pochodzenia św iadom ości, zachow ania ludzkiego, k sz tałto w an ie m się form zachow ania społecznego, prow adziło do w yod ręb n ie n ia się, w ram a ch paleoneurologii, działu zw anego paleopsycho- logią. O m ów ienie jej je d n a k w ykracza poza ra m y niniejszego artykułu.
B ibliografia
1. B onin G. v., T he evolution of th e h u m a n b rain , Chicago and L ondon 1963.
2. K oczetkow a W., O snow nyje etapy ew oljucii m ozga i m a teria ln o j k u ltu ry drew n ich ludziej, W oprosy antropologii, 26, 1967.
3. S patz H., G eh irn u n d E ndocranium , Homo, t. 5, 1955.
4. S tęślicka — M ydlarska W., O dlew y w n ętrz czaszkow ych kopalnych i w spółczesnych H om inidae, Przegląd A ntropologiczny, 31/1971/1.
F. Rosiński, Rola Australopithecinae w ew olucji człowiekowatych (H om inidae)
W p rac ach antropogenetycznych w sk azu je się często n a A u stra lo p i
thecinae ja k o n a ogniw o p ośrednie pom iędzy praczłow iekiem a istotam i
p rehom inidalnym i. Je d n a k ocena roli, ja k ą a u stra lo p itek i odegrały w rozw oju biologicznym i psychicznym człow iekow atych, je st nadal k o n tro w ersy jn a, o czym św iadczą chociażby ta k ie o kreślenia do nich stosow ane, ja k „m ałpoludy”, „m ałpy stepow e”, „m an -lik e apes”, „sm all b rain e d m e n ”, „m an ap e”, „spezialisierte H om iniden au f m enschen- äffischen N iv ea u ” itp. Nie m ożna je d n a k z tego wnosić, iż pod w zglę dem m orfologicznym a u stra lo p itek i stanow iły konglom erat cech m ałpo- -ludzkich, gdyż rozw ój poszczególnych stre f organizm u w filogenezie człow iekow atych nie przebiegał rów nom iernie.
W edług W a sh b u rn a (1951) najw cześniej uległa przeobrażeniom k la tk a piersiow a z kończynam i przednim i. Podczas gdy u Pongidae kończyna p rzed n ia w yspecjalizow ała się w lokom ocji brach iacy jn ej, to u H om i
nidae rę k a przekształciła się w w ielozadaniow y o rgan m anipulacyjny.
Jeszcze Proconsul i O reopithecus — form y uw ażane przez niektórych uczonych n aw e t za hipotetycznych przodków człow iekow atych — po ruszały się w sposób czw oronożny (R em ane 19Θ5). N atom iast kończyna p rzednia A ustra lo p ith ecin a e nie była ju ż organem lokom ocyjnym , a b u dow a m orfologiczna ich ręki, np. w zględem p roporcji palców , była zbliżona do ręki ludzkiej, choć odznaczała się szeregiem prym ityw nych cech, np. w iększą krzyw izną kości śródręcza, k rótkością kciuka i m n ie j szym k ątem o d sta w an ia k ciuka od innych palców (N apier 1982).
P ra w ie w szyscy uczeni są zgodni, że budow a kości m iednicy i koń czyn tylnych A u stralopithecinae (2. strefa) w sk azu je n a chód pionow y, chociaż odbyw ał się w sposób odm ienny, niż u człow ieka i połączony był z w iększym w ysiłkiem fizycznym , co uniem ożliw iało im p raw dopo dobnie dłuższe w ypady terenow e.
N ajb a rd zie j k o n se rw aty w n ą stre fą organizm u pod w zględem m orfo logicznym by ła czaszka, zarów no jej część tw arzow a, ja k i mózgowa. Do cech an tro p o id aln y c h trz e b a zaliczyć p rzede w szystkim silnie rozw i nięty a p a ra t żucia u au stralo p itek ó w , pro g n aty czn ą budow ę ich szczęki i żuchw y, o d sta ją ce łuki jarzm ow e, m a łą objętość m ózgowia (435—- 562 cm 3), bardzo słabe w ysklepienie części m ózgowej czaszki, na której w ytw orzył się n a w e t niekiedy grzebień strzałkow y. Z cech p ro g re
syw nych należałoby w ym ienić znaczną red u k c ję w ielkości zębów siecz nych i kła, k tó ry nie w y sta je ponad lin ię zgryzu, paraboliczny k ształt łu k u zębowego, przesunięcie do przodu otw o ru w ielkiego czaszki bliżej jej p u n k tu ciężkości i b ra k poprzecznego grzebienia potylicznego.
O bok zm ian m orfologicznych w ażn ą rolę odegrały zm iany b ehaw io ralne. Ju ż R obinson (1950) zw rócił uw agę n a fak t, że większość szcząt ków au stra lo p itek ó w pochodzi z pieczar i szczelin skalnych. W iadom o zaś, że m ałpy tylko w w yjątk o w y ch sy tu a cjach zapuszczają się do ja sk iń i n a ogół nie m a ją stałych noclegow isk. B ardzo rzadko używ ają narzędzi z m a teria łó w n ie trw a ły ch celem zdobycia p o k arm u lub dla odstraszen ia przeciw nika. O dżyw iają się zasadniczo p okarm em ro ślin nym, k tó ry każdy dorosły osobnik m usi zdobyw ać sam odzielnie. T ym czasem A u stra lo p ith ecin a e w w iększości przypadków przeszły z ro śli nożernego try b u życia na m ięsożerny, o czym św iadczy sposób sta rc ia szkliw a ich zębów oraz znaczne ilości szczątków kostnych różnych zw ierząt, zw łaszcza kopytnych, znalezionych w jask in iach , w których
A ustra lo p ith ecin a e przebyw ały. Z dobyw anie p o k arm u m ięsnego drogą
łow iectw a m usiało je d n a k spow odow ać rozpad dotychczasow ej an tropo- idaln ej s tru k tu ry sta d a n a g rupę łow iecką, szybko p o ru szającą się w te re n ie i ekonom icznie od niej zależnych pozostałych członków, p rze b y w ających w pobliżu bezpiecznych ja sk iń i tru d n ią cy ch się zbie ractw em . T rudno pow iedzieć, czy w łaśn ie przy podziale pokarm u, czy podczas w alk o sam ice lub z pobudek kan ib alisty czn y ch dochodziło do za b ija n ia osobników w łasnego g atu n k u przy pom ocy narzędzi, np. w Taungs, M a k ap a n sg at czy S terkfontein. Podobnego zjaw isk a nie spo tykam y w św iecie zw ierzęcym , je st n ato m ia st w edług E ickstedta (1963) c h a rak te ry sty cz n ą cechą człow iekow atych.
A u stralopithecinae, m im o swego niskiego w zro stu i red u k c ji biolo
gicznych m ożliw ości ofensyw no-defensyw nych, zw łaszcza kłów, były w y starczająco przystosow ane do środow iska, w k tó ry m żyły, przede w szyst kim dzięki sp raw n ej stru k tu rz e socjalnej i p osługiw aniu się narzędziam i. W ytw arzanie bard ziej jeszcze pry m ity w n y ch otoczakow ych narzędzi k a m iennych przy pom ocy jednego albo k ilk u ud erzeń celem otrzym ania ostrego brzegu d la cięcia lub p rze b ija n ia różnych przedm iotów , stanow i przełom ow y etap n a drodze rozw oju kultu ro w eg o człow iekow atych, tym bardziej, że nie obserw ujem y podobnego zjaw isk a u żadnych m ałp człekokształtnych. W yprodukow anie zaś znacznej ilości narzędzi k a m iennych w jed n y m m iejscu, w sposób niem al w arsztato w y (Leakey
1966), zd a je się świadczyć, że au stra lo p itek i u m iały planow ać i p rzy gotow ać się do ak c ji odległych w przestrzen i i w czasie. Być może, że ich system p o rozum iew ania się był spraw niejszy, niż u antropoidów , co znacznie u łatw iło b y koordynację ich działań w te re n ie i możliwości „uczenia” potom stw a.
T rudno odpow iedzieć n a pytanie, czy A u stralopithecinae były bez p ośrednim i p rzodkam i Homo erectus. W edług S im psona (1964) trzeba n a tu ra ln ie z rodow odu praczłow ieka w ykluczyć A u stralopithecinae
w spółcześnie żyjące z nim na tych sam ych terenach. Homo erectus mógł n ato m ia st w yw odzić się z ja k iejś form y au stra lo p itek o id a ln ej w cześniej szej lu b do niej zbliżonej. Je st to tym b ardziej praw dopodobne, że n a jsta rsz e znalezisko gracylnego au stra lo p ite k a znad Jezio ra R udolfa w K enii liczy ok. 5,5 m iliona la t (B unney 1971). Nie w iadom o także dokładnie, co było przyczyną w yginięcia a u stra lo p itek ó w z chw ilą po ja w ie n ia się praczłow ieka. Być może, że zostały przez niego w y p arte z dotychczasow ych teren ó w w okolice dla nich nieodpow iednie lub też po p ro stu w ytępione.
B ibliografia
1. B unney S., F ossilm anship in E ast A frica, N ature 233/1971/20—23. 2. E ickstedt E., U rsp ru n g un d E n tfaltu n g der Seele, S tu ttg a rt 1963,
Enke.
3. L eakey M. D., A review of th e O ldow an c u ltu re from O lduvai Gorge, T anzania, N ature 210/1966/462—466.
4. N apier J., Fossil h a n d bones from O lduvai Gorge, N ature 196/1962/ 409—411.
5. R em ane A., Die G eschichte der M enschenaffen. M enschliche A b stam m ungslehre, S tu ttg a rt 1965, F ischer, 249—309.
6. R obinson J. T., T he ev olutionary significance of th e A ustralo p ith eci- nes, Y earbook of physical anthropology, N ew Y ork 1950, W enner- -G ren Found, for A nthrop. R esearch, 38—41.
7. S im pson G. G., The m eaning of taxonom ic statem ents. C lassification an d h u m a n evolution, London 1964, M ethuen a. Co., 1—31.
8. IV ashburn S. L., The new physical anthropology. Transactions of the
N e w Y o r k Acad, of Sciences, II, 13,'1951/nr 7, 298—304.
A. Godlewski, Wierzenia animistyczne współczesnych ludów Afryki
Prócz w yznań chrześcijańskich i Islam u oraz w yznań synkretystycz- nych bard zo licznie są rep rezen to w an e rodzim e k u lty ludności a fry kańskiej. W n o m e n k latu rz e europejskiej w y stę p u ją pod ogólną nazw ą k u ltów anim istycznych. R óżnią się one m iędzy sobą w różnych p le m ionach i różnych k raja ch , je d n a k w szystkie m a ją pew ne zasadnicze cechy do siebie podobne. P o d aję je w zarysie na podstaw ie danych zaczerpniętych ze w spółczesnej lite ra tu ry afrykanistycznej, a zwłaszcza z prac Szym ona C hodaka i A. Zajączkow skiego.
P ra k ty k i relig ijn e odb y w ają się w św iątyniach, k tó re stan o w ią nie tylko m iejsca k u ltu , ale ześrodkow ują ta k że życie społeczne w si i m a łych m iast m urzyńskich. R ozstrzyga się ta m spory o w łasność ziemi, leczy się schorzenia pow stałe n a podłożu psychicznym i dem askuje się złych ludzi, a zw łaszcza tych, k tórzy posłu g u ją się cz arn ą m agią. Do św iąty n i zgłaszają się rów nież kobiety nie m ogące zajść w ciążę, ludzie oszukani, szukający skutecznego „zam ów ienia” przeciw złodzie jom i w szelaki lu d skrzyw dzony. S w oje sp raw y i kłopoty p rze d staw ia ją k ap łan o m św iątyni, oczekując rad y i pom ocy oraz in te rw e n c ji ducha opiekuńczego, pod którego w ezw aniem w zniesiona je st św iątynia.
P rzy św ią ty n ia ch z n a jd u ją się często klin ik i, gdzie leczy się chorych odw iecznym i m etodam i. Za sw oje pieniądze gm iny anim istyczne b u d u ją szkoły, drogi, fu n d u ją stypendia dla sw ych zdolniejszych w iernych, a czasem n a w e t su b sy d iu ją budow nictw o kościołów chrześcijańskich.
W szędzie niem al istn ieje pojęcie N ajw yższego Boga, k tó ry u różnych plem ion nosi ro zm aite nazw y, n ie ra z dość liczne, określające Jego cechy. W plem ionach G a i Ew e najw yższy nosi nazw ę NYOMMO czyli P ra b a b k a a jednocześnie MAWU czyli P raojciec, łącząc w sobie za rów no p ie rw ia ste k m ęski, ja k i żeński. W plem ionach A kan nosi k ilk a im ion, z k tó ry ch n ajd aw n ie jsze zd a je się być NYAME czyli żeński p ie rw ia ste k boskości m a tria rc h a ln e j tra d y c ji — „K rólow a M a tk a”, ży ją ca w iecznie. N atom iast NY AKOPON — to m ęski p ie rw ia ste k boskości „Zrodzony z niczego”. In n e im iona to BORE-BORE czyli „Źródło życia”, Α Κ Ο Α Κ Ο Ά — Z dobyw ca św iata, AK Y E-A K Y E-A-O NIM N SEM — „N a j
sta rsza P o siad a ją ca W iedzę i M ądrość”.
Los, k tó ry d aje człow iekow i Isto ta N ajw yższa, nie może być zm ie niony. Lecz gdy stw orzyła św iat, w yręcza się sw ym i sługam i, niższym i bogam i zw anym i OBOSOM — n ad a ła im bow iem moc działania w św ię cie stw orzonym . S ą w ięc Obosom ducham i opiekuńczym i plem ion, m iast, osiedli czy poszczególnych sku p isk ludzkich. Isto ta N ajw yższa je st zbyt daleko. N ie sta w ia J e j się św iątyń, aczkolw iek w niektórych plem io
nach A k an m ia ł niegdyś istnieć zw yczaj, że n a sto jak u specjalnie przygotow anym z rozw idlonych gałęzi um ieszczano naczynie z jadłem i n ap o jem jako ofiarę dla N ajw yższego Boga. D uchy pośredniczące m ię dzy Bogiem i stw orzeniem , opiekuńczy bogow ie Obosom objaw iali sw ą w olę objęcia p ro tek c ji n ad ludnością przez k a p ła n a lub in n ą osobę, k tó ra p o p ad ała w sta n w izjonerstw a. P rz em a w iają c do w izjonera O bosom w skazyw ał n a ja k iś przedm iot, np. kam ień, m eteo ry t itp. i p rzedm iot te n sta w ał się obiektem sak raln y m , pośredniczącym . O bo som przez u sta k a p ła n a ogłasza sw oje w aru n k i, pod któ ry m i zobow iązuje się służyć opieką sw oim w yznaw com . N ależy być posłusznym norm om ustalonym przez bóstw o św iątyni, gdyż przekroczenie ich może w y w ołać klęskę dla całej zbiorow ości p lem iennej. Je śli duch opiekuńczy
działa — w m n ie m a n iu ludzi — skutecznie, to sław a jego rozchodzi się daleko, a ludzie n aw e t z odległych stro n p rzy b y w ają do jego św ią tyni, by błagać o pomoc. A przy k azan ia n o rm aty w n e dla w ierzących są n ieraz rygorystyczne i tru d n e do uzasadnienia. N iem niej M urzyni p rze strzeg a ją ich pilnie. P rzykładem niech będ ą podane przez C hodaka w skazania dla proszących w św iątyni A b erev a : „1. N ie pożądaj w ła sności tw ego sąsiada, gdyż grozi ci za to śm ierć. 2. Nie zazdrość lu dziom m a ję tn y m i bogatym , gdyż grozi ci za to zeschnięcie na śm ierć. 3. Je śli kn u jesz coś złego przeciw sąsiadom , jesteś dzieckiem śm ierci. 4. Nie przechodź nigdy koło obejścia lu b ferm y tw ego sąsiada nie pieląc bodaj sk ra w k a jego pola, lu b nie czyniąc niezbędnych n ap ra w płotu sąsiada, gdyż w przeciw nym raz ie staniesz się łupem śm ierci. 5. N ieposłuszeństw o wobec wodzów oznacza śm ierć. 6. S przedaw anie skradzionych przedm iotów — śm ierć. 7. P lotki o sąsiadach — śm ierć. 8. S tosow anie m agii przeciw sąsiadom — śm ierć. 9. O dm ow a w przy p ad k u prośby o pom oc — śm ierć. 10. Pożycie seksualne z żoną są siad a — śm ierć. 11. P rz ek lin an ie sąsiadów — śm ierć. 12. S p rzątaj po sobie resztk i jed zen ia n aty ch m iast po zakończeniu posiłku, inaczej um rzesz. 13. P rzychodzenie do św iąty n i w b ru d n ej odzieży — śm ierć.
14. Jeżeli zaniedbasz p łacen ia długów — śm ierć”.
W zam ian za p rzestrzeganie tych przy k azań bóstwm św iątyni zobo w iąz u je się: daw ać dobry urodzaj, zapew nić płodność kobietom , po m agać w w alce z w rogam i, w spierać w czasie choroby; pom agać w in teresach i w k arie rz e zaw odow ej; prow adzić po w łaściw ej drodze. Obosm czyni tw o je serce szczęśliwym , czyni cię m ą d ry m i rozum nym . Nowy w yznaw ca b óstw a św iątyni w inien złożyć przyrzeczenie, że b ę dzie przestrzegał w szystkich zobow iązań, a jeśli je naruszy, wierzy, że czeka go o pętanie i śm ierć. P rzy cerem onii przyjęcia now ow stępu- jący m usi się w yspow iadać przed k ap łan em ze w szystkich sw oich p rze w inień przy czym sk ład a na o fiarę k u rę i patrzy, w ja k ie j pozycji ofiara zdycha. Je śli od w raca się p ie rsią do góry, znaczy to, że o fiara została p rz y ję ta i spow iedź odbyta pozytyw nie. Je śli zaś w innej po zycji, to k an d y d a t m usi jeszcze raz się spow iadać. P otem otrzym uje „łyk czarodziejskiego le k u ” i n a tym cerem onia się kończy.
K ażdy człow iek posiada w sobie n ie śm ie rteln ą siłę życia zw aną KRA. Pochodzi ona z ro d u m a tk i i n ad a n a je st dziecku przez m a tk ę jako su b stan cja bierna. Lecz przez bezpośrednią in te rw e n c ję sam ego Nyame, K ra zostaje ożyw iona Isk rą Bożą, prze k aza n ą przez prom ień słońca. Bóg w ów czas przydziela każdem u kroplę sam ego siebie. K ra ta k długo tr w a w rodzie, ja k długo tr w a sam ród. G dy człow iek choruje, ubyw a jego siły życiowej. G dyby K ra całkiem opuściła ciało ludzkie, człowiek m usiałby um rzeć. Z łośliw a działalność czarow nic polega n a uszkodze n iu K ra, co ob jaw ia się kalectw em , po w staw an iem ran, a naw et
śm iercią. Po śm ierci K ra po w raca do swego źródła, do N yam e. K to nie w ypełni swego przeznaczenia, prow adząc niew łaściw e życie, nie może w rócić do N yam e. W ówczas n astęp u je w cielenie się K ra w m a jące się narodzić dziecię. S tąd n iek tó re dzieci w cześniej są m ądre, niż inne. N iew inne dziecko może za pom ocą swego K ra przekazać prośby bezpośrednio do N yam e. K ra pełni rów nież fu n k cję sum ienia. G dy bow iem człow iek popełni coś złego, pow oduje sw ym przekroczeniem zaburzenia w K ra. W ówczas należy iść do k a p ła n a i w yspow iadać się publicznie. K ra je st w ięc pie rw ia stk ie m dziedzicznym ro d u oraz cechą in d y w id u a ln ą człow ieka. P rz ek a zy w an a now orodkom w ra z z k rw ią m a tk i określa przynależność do k la n u rodowego. D rugim podstaw ow ym elem entem duchow ej istności ludzkiej je s t SUNSUM, czyli siła in te le k tu przekazyw anego przez ojca. S unsum zależnie od przekazu może być różne.
W k ra in ie A sam ande żyją zazw yczaj dusze zm arłych. Ale granica m ię dzy św iatem żyw ych i zm arłych nie je st ta k w y raźn ie zaznaczona, ja k w naszych pojęciach europejskich. Z m a rli często p rze b y w a ją w śród ży w ych i niew id zialn ie uczestniczą w życiu rodzinnym . N a ta m ty m św ię cie p a n u je ta k a sa m a h ie ra rc h ia , ja k n a ziemi. K rólow ie są n ad al k ró lam i, w odzow ie pozostają w odzam i. Te godności, ja k ie osiągnęło się w życiu doczesnym , będ ą ta m respektow ane. S tąd pochodzi cześć o dda w a n a zm arły m w ładcom . Do grobu, w ra z z ciałem zm arłego, dobrze je st złożyć w szelkie przedm ioty potrzebne w życiu codziennym . D u chow e „cienie” tych przedm iotów będ ą m ogły służyć zm arłem u w A sa- m anade, k ra in ie przodków plem ion A kan. K u lt przodków rozpow szech niony je st w całej Afryce. W czasie uczt cerem onialnych, m ających n a celu kom un ik o w an ie się żyjących z przodkam i, k ap ła n prow adzący ry tu a ł inw o k acy jn y w ypow iada sp e cja ln ą fo rm u łę i w ylew a n a ziem ię k ilk a k ropel w in a palm ow ego. A po każdej inw okacji zebrani kończą m odlitw ę chóralnym , donośnym „y aa” — czymś w ro d zaju „am en ” („niech się ta k sta n ie ”). Po inw okacji k ap ła n św iąty n i przed staw ia przodkom prośby żyjących ich potom ków , a n astęp n ie w szyscy obecni p iją w ino palm ow e jako a k t k o m u n ik o w an ia się z ducham i przodków . W spólnota rodow a zm arłych i żyw ych je st w te n sposób zachow ana.
A nim iści noszą często n a sobie ro zm aite am ulety, zw ane u A kan SUMAM. Z a w a rta je st w nich moc m agiczna przeciw złym urokom, przeciw grożącym niebezpieczeństw om życiow ym ; m ogą też zapew niać pow odzenie życiowe. Może ich używ ać tylko posiadacz, gdyż on jeden zna fo rm u łk i zaklęć w yw ołujących aktyw ność mocy zaw artych w S u m am . K ażdy a m u let działa je d n a k tylko w je d n y m k ieru n k u , ściśle o kreślonym ; do każdego celu je st in n e Sum am . A m ulet należy sza now ać, nie kpić z niego, gdyż S um am może się obrazić i srogo pom ścić zniew agę. P osiadacz S um am zobow iązany je st przestrzegać pew nych
zakazów, ja k np. nie spożyw ać n iektórych pokarm ów , nie używ ać w m ow ie pew nych słów. N iektóre am ulety w y m ag a ją ry tu aln y ch obrzę dów, „aby m ocniej d ziałały ”. Je śli w łaściciel S um am nie przestrzega odpow iednich „ ta b u ”, w ów czas talizm an tra c i sw oją moc. Nowoczesne S um am p o m a g ają w in teresach handlow ych, w zw ycięstw ach sportow ych, a n aw e t w pom yślnym zdaniu egzam inów . Cena ta liz m an u była zw ykle stała. N ie w olno było zapłacić ani m niej, ani w ięcej. W ędrow ni h a n dlarze z plem ion H ausa m a ją na sprzedaż zarów no dobre, ja k i złe S um am . Złe talizm an y p ro m ie n iu ją złą m ocą w okół i m ogą przyczynić się, w edług w ierzeń anim istów , do p o w stan ia choroby, a naw et do prow adzić do śm ierci. K ap łan i św iątyń anim istycznych sto su ją sp ecjalne zabiegi dla oczyszczenia złych uroków i dla w y k ry w a n ia czarow nic. B ractw o m ężczyzn u Jo ru b ó w pod opieką potężnego ducha ORO m iało za zadanie oczyszczenie okolicznych w iosek z w iedźm i dem onicznych mocy. Podczas procesji członkow ie b ra c tw a palili domy kobiet posą dzonych o p ra k ty k i czarnej m agii; wleczono po d ejrzan e do lasu i za bijano.
Dużo jeszcze ta jem n ic k ry ją w ierzenia C zarnego Lądu. W ykształcona w szkołach ty p u europejskiego inteligencja m u rzy ń sk a n iechętnie udziela w iadom ości o daw nych w ierzeniach, gdyż albo w yzbyła się ich częścio wo, albo zapom niała. Jed n ak , gdy m ieszkańcy m iast m urzyńskich w ra c a ją do sw ych klanów rodow ych, w raca im poczucie w spólnoty ro dow ej i w spólnych duchów opiekuńczych. W N igrze w dzień m odlą się m ah o m etan ie do A llaha, sław ią k o ran i proroka, gdy zaś noc
zapadnie, o d p raw ia ją sw oje k u lty i zabobony anim istyczne.
Po każdym referac ie odbyw ała się dyskusja, k tórej przew odniczył prof. G odlew ski. Głos zabierali m. in. Ks. D ziekan, pracow nicy W y działu i R eferenci. N a uw agę zasługuje w ypow iedź d ra B ergm ana, k tó ry podkreślił, że w b ad a n iu problem u pochodzenia człow ieka w yko rzy stu je się w szelkie m a teria ły bezpośrednie i pośrednie będące źródłem in fo rm ac ji o kopalnych przodkach człowieka. B ezpośrednim i pozosta łościam i form kopalnych są szczątki kostne, in n e bow iem elem enty anatom iczne nie zachow ały się w w arstw ac h geologicznych. D rugim źródłem in fo rm acji o ludziach kopalnych są w ytw ory pracy, to jest narzędzia kam ienne, uzupełniające naszą w iedzę o try b ie życia, sposobie pracy, o życiu psychicznym n aw e t i zdolnościach intelek tu aln y ch , a w ięc dane, k tó re pośrednio m ogą coś pow iedzieć o m ózgu form kopalnych. N arzędzia k am ien n e je d n a k antropologow i nie w ystarczają, tym bardziej, że nie w y stę p u ją one w przedpleistoceńskiej fazie antropogenezy (tzw. faza sub-hum an). N ie w y sta rc za ją też skąpe niekiedy m a teria ły
oste-ologiczne ; antropolog chciałby na ich podstaw ie poznać in n e układy m orfologiczne poprzez odtw orzenie ich s tru k tu ry i w yglądu całego osob nika. Poza odtw arzan iem różnych elem entów budow y ciała na pod staw ie jedynego u k ła d u kostnego — o czym m ów ił d r R ajchel — zw łaszcza poza tró jw y m ia ro w y m i rek o n stru k c ja m i u k ła d u m ięśniow ego (dość d okładnie u człow ieka neandertalskiego) znane są rów nież r e k o n stru k cje graficzne, np. całej postaci hom inida, scen zbiorow ych, k rajo b razó w , środow iska. U w zględniają one a k tu a ln e dane różnych n au k paleontologicznych. Poza tym i rek o n stru k c ja m i zew nętrznym i olbrzym ie znaczenie m a ją rek o n stru k c je narząd ó w w ew nętrznych zw łasz cza m ózgu form kopalnych i ich an a liz a porów naw cza. Tym za jm u je się paleoneurologia, któ rej d r B ergm an pośw ięcił sw ój referat.
Po odczycie prof. G odlew skiego Ks. D ziekan K. K łósak w skazał na to, że w prow adzone przez J. M a ritain a rozróżnienie pom iędzy m e n taln o ścią logiczną i w yobrażeniow ą je st bardzo tra fn e i że te n o statni typ m entalności z n a jd u je w pełni zastosow anie do w spółczesnych ludów pry m ity w n y ch A fryki.
O dnotow ać też należy fa k t za p rezen to w an ia słuchaczom m a teria łu ilustracyjnego. M iędzy innym i prof. G odlew ski przyw iózł oryginalne fig u rk i afry k ań sk ie, zw iązane z w ierzeniam i anim istycznym i, a m gr Ro siński — różne odlew y czaszek australopiteków .
W sum ie o m aw iane sym pozjum antropologiczne nie tylko spełniło fu n k cje dydaktyczne, ale, i to przede w szystkim , było p rez en ta cją w y ników w łasnych p ra c badaw czych, prow adzonych przez referentów ,, głów nie w zakresie różnych aspektów antropogenezy.