• Nie Znaleziono Wyników

"Przysposobienie w polskim prawie rodzinnym", Andrzej Stelmachowski, Warszawa 1957 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Przysposobienie w polskim prawie rodzinnym", Andrzej Stelmachowski, Warszawa 1957 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Biełous

"Przysposobienie w polskim prawie

rodzinnym", Andrzej Stelmachowski,

Warszawa 1957 : [recenzja]

Palestra 1/3, 96-100

(2)

M E C E H I Z J E

A n d r z e j S t e l m a c h o w s k i : PR ZY SPO SO B IEN IE W P O L SK IM PR A W IE RODZINNYM. W ydaw nictw o P raw nicze, W arszaw a 1957, str. 310, cena zł 24,80.

W ydana w bieżącym ro k u k siążk a A n d rz eja S telm achow skiego pt. „ P rzy ­ sposobienie w polskim p ra w ie rodzin­ n y m ” w y p ełn ia dość znaczną lu k ę w naszej lite ra tu rz e p raw n ic zej. Z dzie­ dziną tą zw iązane są dotychczas tylk o dw ie m onografie, z k tó ry c h je d n a (R. M oszyński: P rzysposobienie. W ydaw ­ nictw o P raw nicze, 1954) je s t — zgod­ nie ze sw oim założeniem — b ro szu rą p o p u lary zato rsk ą, n ato m ia st d ru g a (Z. Z iem biński: Podłoże społeczne p rzy sp o ­ sobienia dziecka w Polsce L udow ej. W ydaw nictw o P raw nicze, 1956) ma charaikter stu d iu m socjologicznego.1)

P rz ed u k az an iem się książki S te l­ m achow skiego zagadnienia zw iązane z przysposobieniem były — pod w zglę­ dem p ra w n y m — n a jo b sze rn iej o p ra ­ cow ane w p o dręczniku S ew eryna Sze- ra pt. „P raw o ro d zin n e” (w ydanie II. W arszaw a 1954) o raz w zbiorow ym opracow aniu „P raw o rodzinne — K

o-') D la dokładności w yliczenia n a le ­ ży jeszcze przytoczyć a r ty k u ł A n d rz e­ ja S telm achow skiego pt.: Przysposo­ b ien ie w now ym p ra w ie rodzinnym („Nowe P ra w o ”, n r 12 e x 1950) oraz w ielo k ro tn ie cytow aną przez au to ra p rac ę zbiorow ą pod re d a k c ją A. M a­ jew sk iej: R odziny zastępcze Łodzi. Łódź 1948.

m e n ta rz ” (pod re d a k c ją M. G ru d z iń ­ skiego i J . Ignatow icza, W arszaw a

1955).2) Je d n a k ż e obie w yżej w ym ie­ nione prace, u w zg lęd n iające całokształt p ro b lem aty k i p ra w a rodzinnego, z a j­ m ow ały się zagadnieniem przysposo­ bienia — z konieczności — w sposób odbiegający od u ję c ia m onograficznego.

N iew ą tp liw ą zasługą a u to ra recen ­ zow anej p ra c y je s t gruntow ność i szczegółow ość opracow ania, p rz e ja ­ w iając a się m . i. w sta ra n n y m (acz­ kolw iek zgodnie z zastrzeżeniem sa­ mego a u to ra rac zej szkicowym ) p rz y ­ g otow aniu części historycznej. W m o­ nografii tego ty p u sta n o w i ona n a d ­ zw yczaj pożądane, a n a w e t konieczne uzupełnienie, um ożliw iające p rz e stu ­ diow anie genezy i rozw oju h istorycz­ nego in sty tu cji p ra w n e j, co u ła tw ia opanow anie jej a k tu a ln e j p ro b lem a­ tyki. N ależy rów nież p o dkreślić s ta ra ­ nia a u to ra o d o starczen ie czytelniko­ wi m ożliw ie szerokiego tła porów naw ­ czego przez — p rzy n a jm n ie j zw ięzłe — uw zględnienie danych dotyczących a k ­ tualnego s ta n u in sty tu cji przysposo­ bienia oraz w ystęp u jący ch w tym za­ k resie ten d en c ji w całym szeregu k r a ­ jów , zarów no socjalistycznych, ja k i k ap italisty czn y ch .

W ro zw ażaniach (au to ra) ty p u h i­ storycznego i porów naw czego zasługu­

2) Z asługuje n a w zm iankę, że część tego „K o m e n ta rz a” pośw ięconą art. 64—70 kod. rodz.. tj in sty tu c ji p rzy ­ sposobienia, oraz odpow iednie „uw agi w stęp n e” opracow ał rów nież A ndrzej S telm achow ski.

(3)

Nr 3 R E C E N Z JE 97

j ą n a szczególną uw agę n a s tę p u ją c e m om enty:

a) p rze ciw sta w ian ie sobie dw óch zasadniczych system ów ado p cji: p e ł­ n e j i n ie p ełn e j. J a k w iadom o, pierw ?

szy z n ic h polega n a zerw a n iu przez przysposobionego w szelkich w ięzów z ro d zin ą n a tu ra ln ą i n a n ab y c iu w to m iejsce pełn i p ra w w sto su n k u do przysposabiającego i jego rodziny. D ru ­ gi — stw a rz a w p ra w d zie dla p rzy sp o ­ sobionego stanow isko dziecka w sto­ su n k u do przysposabiającego, zacho­ w u je je d n a k p ew n e w ięzy m iędzy p rzysposobionym a jego rodziną; n ie d aje o n n a to m ia st żadnych p r a w w sto su n k u do rodziny p rzy sp o sa b ia ją­ cego;

b) p rze ciw sta w ien ie adopcji tr a k ­ to w an ej ja k o in sty tu c ja o sk u tk a ch głów nie m a jątk o w y c h i w fa rm ie k o n tra k to w e j — adopcji pom y ślan ej w yłącznie ja k o in sty tu c ja p ra w a ro ­ dzinnego, słu żąca przed e w szystkim d o b ru przysposobionego i podleg ająca odpow iedniej k o n tro li z p u n k tu w i­ dzenia jej p rz e sła n e k i sposobu r e a ­ lizacji.

Z am ieszczone w p rac y in fo rm ac je ty p u statystycznego sta n o w ią ciek a­ w ą ilu s tra c ję o m aw ian y ch zagadnień z p u n k tu w idzenia ich społecznej do­ niosłości, co, z pew n y m i za strze że n ia­ mi, w y ra ża się w n asile n iu poszcze­ gólnych zjaw isk, a w ięc głów nie w ich stro n ie ilościow ej.

M a teria ły sta ty sty c zn e bu d zą je d ­ n a k p ew n e za strze że n ia ze w zględu n a niedo stateczn y sto p ień ich a k tu a liz a ­ cji, co rzu ca się w oczy zw łaszcza w z a k re sie d an y c h dotyczących p a ń s tw obcych (w n ajlep szy m raz ie sięgają o n e ro k u 1951). R ów nież n ie k o m p le t­ ność i fra g m en tary cz n o ść ty c h z e sta­ w ień o g ranicza dość pow ażnie ich w arto ść, a o p ie ra n ie się n a źródłach p ry w a tn y c h , n ie je d n o k ro tn ie sprzecz­

n y ch z sobą, p o d w a ż a zau fan ie do ści­ słości p o d aw a n y ch liczb, co a u to r zresztą sp oradycznie sam zaznacza (por, n p . p rzy p is 11 n a str. 55).

N ależy p o n ad to w y tk n ąć au to ro w i p ew n ą pow ierzchow ność w ocenie w y ­ k o rzy sta n y ch m a te ria łó w p o ró w n a w ­ czych o raz w yciąg an ie ogólnych w nio­ sków w sposób stw a rz ają cy n iek ied y pozory aprioryczności. R zuca się to p rzed e w szystkim w oczy p rz y doko­ n y w an iu p rze z a u to ra p o ró w n a ń (a w łaściw ie przeciw staw ień) sto su n ­ ków p a n u ją c y c h w k ra ja c h k a p ita li­ stycznych ze sta n em rzeczy istn ie ją ­ cym ' w p a ń s tw a c h ty p u socjalistyczne­ go, a w szczególności w P olskiej Rze­ czypospolitej L udow ej.

P rzy c h a ra k te ry z o w a n iu przez a u ­ to ra przysposobienia w Z w iązku R a ­ dzieckim odczuw a się w ra że n ie p ew ­ n ej d ek laraty w n o śc i w sk u te k tego, że poza raczej ogólnikow ym i pozy ty w n y ­ m i ocenam i n ie zo stała p rzeprow adzo­ n a k ry ty c z n a an aliza poszczególnych in sty tu c ji p raw n y ch . A b stra h u ją c n a ­ w e t od tego, czy o rg a n a d m in istra c y j­ n y je s t b ard z iej od są d u p re d e sty n o ­ w a n y do p e łn ie n ia fu n k c ji w ładzy opiekuńczej i o rze k an ia o przysposo­ bieniu, isto tn e w ątpliw ości m oże b u ­ dzić sposób po d d an ia przysposobienia k o n tro li społecznej. Z d an iem rec en ­ ze n ta n ie jesit w łaściw e o p ie ra n ie tej kon tro li n a zasadzie actio popularis, m ianow icie w te n sposób, iż k ażdy obyw atel, u w aż ają cy subiektyw nie, że p rzy sp o sab iający w nieodpow iedni sposób w y ch o w u je przysposobionego, m oże w y stą p ić do są d u (na zasadzie a rt. 66 kod. p r. m ałż., rodz. i op. RSFRR) z pow ództw em o rozw iązanie przysposobienia. W te n sposób bow iem p rzy sp o sa b ia jąc y m ogą sta w ać się w poszczególnych w y p ad k a ch o fiaram i uciążliw ości procesów , nie uzasadnio­ nych żad n y m i w zględam i ra c jo n a ln y ­ Palestra — 7

(4)

98 T A D E U S Z B IE Ł O U S N r 3

m i i w y taczanych z p rzyczyn dow ol­ nych, lu b n a w e t tra k to w a n y c h jako szykana. P o n ad to je s t fa k te m n o to ­ rycznym , że ta k ie rozłożenie w spółod­ pow iedzialności n a w szy stk ich p o w o ­ d u je o słabienie je j poczucia u tych osób i organów , k tó ry ch szczególnym obow iązkiem je s t roztoczenie odpo­ w iedniego nadzoru.

S k o m en to w a n ia w y m ag a rów nież w y stę p u jąc a w Z w iązk u R adzieckim fo rm a p a tro n a tu p o le g ają ca n a sto su n ­ k u um ow nym m iędzy ro d zin ą p rz y j­ m u ją cą opiekę n a d dzieckiem n a za­ sadzie o dpłatności a w łaściw ym o rg a­ n em opiekuńczym (por. istr. 71/72). Z d an iem rec en ze n ta ta form a, p rzy k tó re j p ła tn i opiekunow ie z gó ry n a ­ sta w ia ją się n a to, że nie p rz y jm u ją podopiecznego do sw ojej rodziny, nie zasłu g u je — w zestaw ien iu z in s ty tu ­ c ją p rzysposobienia — n a szczególnie p rzy ch y ln ą ocenę.

N ależy je d n a k m ieć n a uw adze, że cele i za d an ia te j in sty tu c ji s ą in n e niż przysposobienia, poniew aż w w y ­ p a d k u p a tro n a tu n ie chodzi o stw o rze­ n ie rodziny p rz y b ra n e j, lecz je d y n ie o w ychow anie dziecka do określonego w ieku (w zasadzie do 14 lat) w tzw. rodzinie opiekuńczej, pod n ad zo rem odpow iednich org an ó w państw ow ych. W ty m ograniczonym za k resie p a tro ­ n a t w y d aje się sp e łn ia ć sw oje z a d a ­ nia, ty m bard ziej że w n ie k tó ry ch w y ­ p a d k a c h doprow adza do przysposobie­ nia, a w ięc p rze k szta łc a się w rodzinę p rzy b ran ą .

Je śli chodzi o podstaw ow e założe­ n ia a u to ra recenzow anej pracy, to n a ­ leży przytoczyć, co n a s tę p u je :

I. W yraża on pogląd, że ty lk o sy­ stem adopcji p ełn ej g w a ra n tu je p r a ­ w idłow ą re a liza cję zasadniczego celu adopcji socjalistycznej, ja k im je s t d ą ż ­ ność do zapew nienia dzieciom p o zb a­

w ionym n o rm alnego śro d o w isk a ro ­ dzinnego — rod zin y zastępczej.

II. S tw ierd za, że n a tle b ardzo r a ­ m ow ych przepisów ko d ek su ro d zin n e­ go z 1950 r. n ie m a p rzeszkód do p rzy jęcia ju ż de lege lata sy stem u adopcji p ełn ej w obow iązującym p r a ­ w ie polskim ; trz e b a ty lko n a d a ć w ła ­ ściw y k ie ru n e k orzecznictw u i u su n ą ć n ie k tó re p rze sta rz a łe przep isy p ra w a spadkow ego.

P rzytoczona w yżej teza au to ra, s ta ­ now iąca uogólnienie i podsum ow anie jego rozw ażań, n asu w a cały szereg u w ag o c h a ra k te rz e zarów no p o zy ty w ­ nym , ja k i kry ty czn y m .

ad I. T w ierdzenie, że ty lk o system adopcji pełnej zabezpiecza p e łn ą r e a ­ lizację celu przysposobienia, ja k im je s t zapew nienie dziecku rod zin y za stę p ­ czej, o piera a u to r n a an a liz ie sto su n ­ ków faktycznych. Z ze b ran y ch p rzez niego danych w ynika, że:

1) p rze w a ża jąc a w iększość dzieci jesrt p rzy jm o w a n a do rodziny p rzy sp o ­ sab iającej — w w iek u niem ow lęcym , 2) dzieci te są w w iększości w y p a d ­ ków sierotam i lu b dziećm i po zam ał- żeńskim i,

3) poza nielicznym i w y ją tk a m i t r a ­ cą one k o n ta k t z ro dziną n a tu ra ln ą , a w w ielu w yp ad k ach w ogóle nie w iedzą o tym , że p rzy sp o sa b ia jąc y nie są ich rodzicam i.

A u to r słusznie rów nież w yw odzi, że korzyści, ja k ie odnosi dziecko z u trz y ­ m a n ia więzi p ra w n e j z ro d zin ą n a tu ­ raln ą , są zaró w n o w aspekcie m a ją t­ kow ym (ew en tu aln e p ra w a spadkow e i subsydiarm y obow iązek alim e n ta c y j­ ny), ja k i n ie m ajątk o w y m zazw yczaj iluzoryczne. N a to m ia st,, zdaniem a u to ­ ra, budzi sprzeciw m o raln y zasada, że w raz ie śm ierci przysposobionego n ie dziedziczy po n im p rzysposabiający, lecz rodzina przysposobionego, k tó ra n ajczęściej n ie in te reso w ała się d ziec­

(5)

N r S R E C E N Z JE 99

k ie m i n ie sp e łn iła swego podstaw o­ wego obow iązku w ychow ania go na pełnow artościow ego członka społeczeńr stw a. J e s t to w ynikiem b ardzo p ry n ­ cypialnego p o tra k to w a n ia założenia, że p rzysposobienia dok o n u je się jed y n ie w in te re sie przysposobionego.

N a uw agę zasługuje rów nież istn ie ­ ją c a w społeczeństw ie te n d e n c ja do zupełnego ze rw a n ia w ięzów łączących m ałoletniego z jego rodziną n a tu ra ln ą i m ożliw ie pełnego w łączenia go do rodziny przysposabiającego, w y ra ż a ją ­ ca się m . i. w p ró b a c h z a ta rc ia po­ chodzenia przysposobionego, obejścia n ie k tó ry c h p rze p isó w p ra w n y c h itp. Z n am ien n e są rów nież cytow ane przez a u to ra k ie ru n k i rozw oju le g isla cji in ­ n y ch k r a jó w (ZSRR, R um unia, F ra n ­ cja), zm ierz a ją c e do u sta n o w ien ia za­ sady a d o p c ji pełnej, a p rz y n a jm n ie j do w p ro w a d ze n ia dw óch rodzajów a d o p cji o różnym zak resie sk utków p raw n y ch .

P ow yższe poglądy au to ra, tr a k to ­ w a n e de lege feren d a , są w zasadzie słuszne i o d p o w iad a ją w ym aganiom celowości, aczkolw iek spo tk ały się ju ż z pew n y m i zastrzeżeniam i (głów nie w czasie, pom yślnej skądinąd, obrony p ra c y ja k o d y se rta c ji k an d y d a ck iej n a U niw ersy tecie "Warszawskim). O ponen­ ci uw ażali m . i. za bard ziej celow y „kom prom is” ustaw odaw czy, pozosta­ w ia ją c y sąd o w i e w e n tu a ln ą decyzję co do u trz y m a n ia lu b z e rw a n ia w ięzów łączących przysposobionego z jego ro ­ dziną, p rz y ta c z a ją c w y p ad k i u trz y m a ­ n ia się ta k ż e po przysposobieniu sil­ nej w ięzi uczuciow ej m iędzy dziec­ k iem przysposobionym a jego rodzi­ cam i.

ad II. T w ierd zen ie o obow iązyw a­ n iu u n a s sy ste m u adopcji p ełn ej ju ż

de lege lato, (z p ew n y m i je d y n ie ogra­ niczeniam i, w y n ik ając y m i z przepisów

p ra w a pozytyw nego) opiera a u to r głów nie n a przepisach a rt. 64, 68 i 69 § 1 ko d ek su rodzinnego, p o d k re śla ją ­ cych silny zw iązek przysposobionego z przysposabiającym , podczas gdy przep is a rt. 69 § 2 k. r., n o rm u ją cy obow iązek a lim e n tac y jn y (subsydiarny) m iędzy przysposobionym a jego ro d zi­ n ą n a tu ra ln ą , m a c h a ra k te r w y ją tk u od zasady.

-Natom iast p rz e p is a rt. 21 p ra w a spadkow ego, u trzy m u jąc y w zajem ne p ra w a sp ad k o w e przysposobionego i jego ro d zin y n a tu ra ln e j oraz o g ran i­ czający w isto tn y sposób te p ra w a w sto su n k u m iędzy przysposobionym a przy sp o sab iający m i jego rodziną, nie może, zdaniem au to ra, ja k o le x specialis, przesąd zać o c h a ra k te rz e adopcji w k odeksie rodzinnym . P rz e ­ pis te n b y ł zh arm onizow any z p o ­ przednio obow iązującym i p o sta n o w ie­ niam i p ra w a rodzinnego (art. 83) gło­ szącym i . w y ra ź n ie zasadę adopcji n ie ­ pełn ej, a obecnie przew id y w an e je st (w II w e rsji p ro je k tu kodeksu cy w il­ nego P R L z 1955 r.) do k o n an ie zm ian w ty m zakresie. D la p o p a rc ia sw ojej a rg u m e n ta c ji a u to r przy tacza, iż w C zechosłow acji, p rz y identycznym b rzm ien iu odpow iednich przepisów k o ­ dek su rodzinnego, p rze p isy p ra w a spadkow ego (w k odeksie cyw ilnym z 1950 r.) są w om aw ian ej m a te rii zu­ pełnie odm ienne.

P om im o b ardzo szczegółow ej a r g u ­ m e n tac ji ta część tezy stanow i n ie w ą t­ p liw ie n a jb a rd z ie j k w e sty jn y p u n k t całej recenzow anej pracy , gdyż a u to r w y d aje się być zasugerow any do tego sto p n ia tokiem w łasnego rozum ow ania, iż utożsam ia p e w n e istn iejące o b ie k ­ ty w n ie te n d e n c je ze sta n e m p ra w n y m de lege lata, p rz y p isu ją c zb y t szerokie znaczenie i m ożliw ości w y k ład n i p rze­ pisów.

(6)

100 T A D E U S Z B IE Ł O U S N r 3

U k ład p rac y pom y ślan y je s t w te n sposób, że m iejsce c e n tra ln e za jm u je rozdział IV („P rzekształcenie się p rz y ­ sposobienia niep ełn eg o w p e łn e ”), ob ej­ m u ją cy tezę i je j uzasadnienie. P rz y ­ gotow aniem jego są: rozdział I [„Ge­ neza przysposobienia (adopcji)”], o b e j­ m u ją cy ry s historyczny, rozdział II („W spółczesny re n e sa n s przysposobie­ n ia ”), obejm ujący an alizę ta k fak ty c z­ nej, ja k i p ra w n e j stro n y zagadnienia n a tle praw noporów naw czym , oraz rozdział III {„Podstaw ow e założe­

n ia przysposobienia socjalistycznego”), p rze d staw ia ją cy cel p rzysposobienia n a tle faktycznego u k ła d u stosunków w rodzinach.

D alsze rozdziały: V („P rzekształca­ n ie się fo rm p rzy sp o so b ien ia”) i VI („Rozw iązanie p rzysposobienia”) sta n o ­ w ią p ró b ę zastosow ania tezy do posz­ czególnych zagadnień szczegółowycji n a tle p ra w a pozytyw nego. O sta tn i rozdział — V II [„P rzysposobienie n ie ­ fo rm a ln e (faktyczne)”] je s t u zu p e łn ie ­ n iem c a ło k sz tałtu zagadnienia. W stęp z a w iera uw agi m etodologiczne, a u w a ­ gi końcow e — p ró b ę podsum ow ania całości.

Z p u n k tu w idzenia p raw n ik ó w p ra k ty k ó w n ależy w y razić ubolew anie, że au to r, w b re w p ie rw o tn y m zam ie­ rzeniom , zrezygnow ał z o bjęcia sw oją p ra c ą zag ad n ień p ro ce d u ra ln y ch i nie w y k o rzy stał do d r u k u p rzygotow ane­ go ju ż ro zdziału dotyczącego postępo­ w a n ia w sipraw ach o przysposobienie. S tanow i to p e w n ą lu k ę w op raco w a­ niu, k tó re m ogłoby pokusić się o o b ję­ cie cało k sz tałtu o m aw ianej p ro b le m a ­ tyki, zarów no m a te ria ln o - ja k i fo r ­ m a ln o p raw n ej. Rzecz n ie w ą tp liw ie z a ­ słu g u je n a uzupełnienie, chociażby w p ostaci odrębnego su p lem en tu .

T adeusz B ielous ad w o k a t

A l f r e d O h a n o w i c z : N IE ­ SŁUSZNE W ZB OG A CEN IE. P a ń s tw o ­ w e W ydaw nictw o N auk o w e, W a r­ szawa.

N a p ierw szy rz u t oka w y d a w a ć się może, że in sty tu c ja p r a w a cyw ilnego dotycząca „niesłusznego w zb o g acen ia” je s t pojęciow o dość p ro s ta i n ie w y ­ m aga b ardzo szczegółow ej a n a liz y t e ­ m atu . W rzeczyw istości je d n a k je s t inaczej. O to w y tra w n y i za słu ż o n y cy- w ilista prof. A lfre d O hanow icz o p r a ­ cow ał k o m e n ta rz liczący p rzeszło 450 stronic, pośw ięcony w y łąc zn ie te m u zagadnieniu. I dopiero c z y ta ją c to dzieło, zagłębiając się w ró ż n e bardzo często zaw iłe kazusy, zaczynam y p o ­ znaw ać istn y la b iry n t p ro b lem ó w i za1 gad n ień p ra w n y c h p o w iąz an y c h z tą in sty tu cją, ta k n a w sk ro ś cyw ili- styczną.

P rof. O hanow icz pośw ięcił duży u stę p sw ej p rac y zarysow i h isto ry c z­ n em u dotyczącem u p o w sta n ia i roz­ w o ju in sty tu c ji ,,n iesłusznego w zboga­ ce n ia”.

Z aląże k te j in sty tu c ji w y p ro w a d za a u to r od condictiones w p r a w ie rz y m ­ skim , zazn aczając jed n ak , że sam o condictio ja k o ta k ie m iało w p raw ie rzym skim szerszy zasięg w p o ró w n a ­ n iu z po jęciem „niesłusznego w zboga­ ce n ia”.

Siedząc w dalszym ciągu rozw ój te j in sty tu c ji p ra w n e j, p ro f. O hanow icz przechodzi n a s tę p n ie do a n a liz y p rz e ­ pisów K odeksu N apoleona z te j dzie­ dziny. P ra w o d a w stw o to zasadniczo n ie znało osobnego po jęcia „niesłusz­ nego w zbogacenia”. Rozw ój je d n a k p ra k ty k i sądow ej — w zw ią zk u z co­ ra z p ełn iejszy m n a ra sta n ie m u s tro ju k ap italisty czn eg o — m u siał w k o n se­ kw en cji doprow adzić do sz u k an ia roz­ w iązań p ra w n y c h łączących się z tym

Cytaty

Powiązane dokumenty

A 117DB in-Band CMRR 98.5DB SNR Capacitance-to-Digital Converter for Sub-NM Displacement Sensing with an Electrically Floating Target.. Jiang, Hui; Amani, Samira; Vogel, Johan

Karwowski z obozu pod Lachowem przesunął swe oddziały do Szczu­ czyna, do niego też 12-13.V II dołączył Kwaśniewski. Odziały polskie fu- rażowały w

Celem opracowania jest przedstawienie wybranych faktów opisujących znaczenie pszczół dla zdrowia ekosystemów i człowieka oraz upowszechnienie pilnej potrzeby ochrony tych

Projektowany port osłonowy składa się z falochronu Wschodniego (głównego), falochronu Zachodniego (ostrogi), obudowy brzegu w formie wygaszacza fal oraz nabrzeży

Dominującą grupą granulometryczną w analizowanych profilach jest wg PN- R- 04033 - glina pylasta, natomiast wg PTG [2009] - pył ilasty, co wynika ze zróżnicowania

W ydzielanie zw iązków h um usow ych ługiem na gorąco pow oduje obniżenie zaw artości chem iceluloz, celulozy oraz pozostałości ligninow ej.... to Ponomariawa*8

Ochrona Zabytków 20/2 (77), 44-46 1967.. ka przedm