Jsfs. 2 0 ( 1 4 0 6 ) . W a rs z a w a , dnia 16 m a ja 1909 r. T o m X X V I I I .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIECONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „W S Z E C H Ś W IA T A ".
W W arszaw ie: rocznie rb . 8, kw artalnie rb . 2.
Z przesyłką pocztow ą rocznie rb . 10, p ó łr. rb . 5.
PRENUMEROWAĆ MOŻNA:
W Redakcyi „W szechśw iata" i we wszystkich księgar
niach w kraju i za granicą.
R edaktor „W szechśw iata4* przyjm uje ze sprawami redakcyjnem i codziennie od godziny 6 do 8 wieczorem w lokalu redakcyi.
A d r e s R e d a k c y i : K R U C Z A JSfó. 3 2 . T e l e f o n u 8 3 -1 4 .
PROM IENIOTW ORCZOŚĆ W Ś W IE T L E RACHUNKU PRA
W D O PO D O BIEŃ STW A .
Ogólnie dziś u z n a n a te o ry a prom ienio
twórczości R u th e rfo rd a i Soddego p r z y j
muje, że em isy a promieni a przez ciała p rom ieniotwórcze, cząsteczek o wielkości rzęd u a to m u wodoru a szybkości rzędu 10 000 km n a sek und ę; em isya promieni P czyli e le ktro nów w y la tu ją c y c h z szyb kością dochodzącą szybkości światła; em i
sya n a d e r p r ze n ik liw y c h p rom ieni 7 , k t ó re jeszcze po przebieżeniu p rzez w a rstw ę żelaza o g ru b o śc i 30 cm okazu ją swe dzia
łanie: że to w s z y s tk o —to zjaw iska t o w a rzyszące ro zkładow i atom u su b sta n c y i pro m ieniotw órczej. A tom y su b sta n c y i ciał prom ieniotw órczych w e d łu g tej te- oryi — p o ró w nan e z atom am i ciał z w y k ły ch — są bardzo n ietrw ałe, „żyją“ s to sunkowo niedługo, aby, g d y ich nietrwa- łość osiągnie pew ien stop ień k ry ty c z n y , bądź-to zupełnie sam orzutnie, bądź też n a s k u te k najlżejszego bodźca z ze
w n ą t r z —n a g le się rozpaść. Rozpad ów—
to p ew nego rod zaju eksplozya atomu,
podczas której w y la tu je z olbrzym ią szybkością cząstk a a, z jeszcze w ięk szą szybkością c z ąstk a p, a tej ostatniej to w a rz y sz y n a d e r silne w s trz ą śn ie n ie e te ru, t. j. prom ień 7 ; resz ta atom u lżejsza o ciężar cząstki a stanow i atom nowej s u b s ta n c y i, różniącej się od m acierzystej ta k co do własności fizycznych j a k i che
micznych. Owe to c z ąstk i a, obdarzone w ielką szybkością, pow odują jon iz a cyę pow ietrza w pobliżu ciał p ro m ie n io tw ó r
czych, służącą do ilościowego p om iaru a k ty w n o ści danej su b sta n c y i. Już p i e r wsze b a dan ia (Curie i Danne) okazały, że a k ty w n o ś ć ciał prom ienio tw órczy ch nie j e s t stała, że gdy np. z a m kn iem y szczelnie w n a c zy n iu p ew ną ilość ema- nacyi radu, to zdolność je j jo n izo w ania p o w ietrza zm niejsza się z czasem, w cią
gu 4 dni spada do połowy, a po m ie s ią cu p rak ty c zn ie ró w n a się ju ż zeru. Em a- n a cya przem ien iła się w t y m czasie n a s u b s ta n e y e in n e R a —D, R a—E, Ra— P (czyli polon), k tó re są w praw d zie t a k że prom ieniotw órcze ale w porów n aniu z e m a n a c y ą w znikomo m ały m stopniu;
ów spa d ek a ktyw no ści em a na c yi z b ie
giem czasu odbyw a się w e d łu g t. zw. p r a
w a e k spo nen eyalnego I t = I 0 e kt>
306 W S Z E C H Ś W IA T K i 20
gdzie 7, oznacza a k ty w n o ś ć w czasie t, I 0 a k ty w n o ś ć początk o w ą (w czasie t — 0 ), t czas, X s ta łą c h a r a k t e r y s t y c z n ą dla d a nej s u b sta n c y i p ro m ieniotw órczej, a e pod
s ta w ę lo g a ry tm ó w n a tu r a ln y c h ; e le m e n ta rn ie m ożna to p raw o w yrazić: k i e d y czas p o s tę p u je w s z e r e g u a r y t m e t y c z nym , to a k ty w n o ś ć s p a d a w szere g u g e om etry czn ym . P r z e t ł u m a c z m y owo p r a wo m a te m a ty c z n e n a j ę z y k te o r y i ro zp a du atom ów, to brzmi ono: w k a ż d ej czą
stce czasu r o zp a d a się p e w ie n stały , dla d an ej s u b s ta n c y i c h a r a k t e r y s t y c z n y u ł a m e k liczby atom ó w o b e c n y ch jeszcze c a łych, albo ilość atom ów ro zp a d a ją c y c h się w każdej c z ąstce czasu j e s t propor- c yo n a ln a do ilości a to m ów o b ecn y ch j e szcze nie rozpadłych. Im bardziej n ie t r w a ł a j e s t j a k a s u b s ta n c y a , te m w ięk szy j e s t ów u ła m e k ro z p a d a ją c y c h się a t o mów, i t a k np. n a 10 9 a tom ó w R a —F (polonu) w je d n e j s e k u n d zie ro zp a d a się 56 atomów, k ie d y dla e m a n a c y i a k t y n u ju ż n a 100 atom ów r o z p a d a się 17 w je d n e j sekundzie.
T e o ry a R u th e rfo rd a i S od d eg o zdołała objąć w s z y s tk ie z ja w is k a p r o m ie n io tw ó r cze i o k azała się n ie ty lk o bardzo płodną ale pozwoliła w n ik n ą ć głębiej w z a g a d nienie budow y m ate ry i. N a je d e n p u n k t je d n a k ż e nie d a ła odpowiedzi: dlaczego w każdej cząsteczce rozp a d a się pew ien stały ułam ek liczb y ato m ó w o becn y ch ? Toć je ś li a to m y s u b s ta n c y j p r o m ie n io t w ó rc z y c h są naogół n ie tr w a łe , to czyż nie j e s t możliwe, żeby np. w pew nej chwili w sz y stkie a to m y n a ra z się ro z p a d ły. J a k o poparcie tej te z y zasadniczej, że ilość ro z p a d a ją c y c h się a to m ó w je s t w każdej chwili pro p o rc y o n a ln a do ilości atom ów jeszcze nie ro zpad ły ch , te o r y a R u th e rfo rd a i S o d deg o p o d a je analogię z chem icznem i re a k c y a m i jed n o cząstecz- kowemi: i ta m sz y b k o ść r e a k c y i j e s t w k ażdej chwili p ro p o rc y o n a ln a do ilości cząsteczek nie uleg ły c h jeszcze reakcyi.
Ale to ty lk o analogia; istn ieje z a s a d n i cza różnica p o m iędzy r e a k c y a m i c h e m i
cznem i a d e z in te g r a c y ą ato m u, g d y bo
wiem pierwsze o d b y w a ją się ty lk o w pe
w n y c h w a ru n k a c h , d r u g a o d b y w a się s a m o rzu tn ie, we w szelkich w a r u n k a c h ,
w t e m p e ra tu rz e ciekłego pow ietrza zu
pełnie t a k samo j a k w t e m p e ra tu rz e p ie
ca e le k try c z n e g o i dotychczas nie p o sia d a m y żadnych sposobów p rzy śp ie sz e n ia lub zw olnienia ro zpad u atom u. Że nie w sz y stk ie atom y równocześnie się ro z p a dają, a tylko pew ien u ła m e k w każdej chwili, to pochodzi stąd, że k res życia p o jed y n c z y c h atom ów n a s tę p u je w ró żnych czasach: nie w sz y stk ie a to m y co do swego sta n u w e w n ę trz n e g o są id en tyczne, jed ne są bliżej, inne dalej k r e s u rozpadu. Niepodobna n a m ob se rw o wać dziejów pojedynczego in d y w id u a ln e go atom u, z g ó ry m u sim y z tego z re z y gnować; że zatem nie m ożem y podać po
wodów, dla k t ó r y c h b y jeden atom miał w cześniej rozpaść się, niż inny, m usim y powiedzieć: kiedy ja k iś atom osiąga kres swego życia, ro z s trz y g a „przypadek" x).
Gdy zwrócim y u w a g ę n a pewien poje
d y nc z y atom, o k tó ry m nic więcej nie m ożem y powiedzieć, oprócz tego, że j e s t n ie tr w a ły i k iedy ś rozpaść się musi, to nie możemy, oczywista, podać czasu, w k tó ry m umrze, ale to j e s t w k a ż d y m razie pewne, że im dłużej czekać będziemy, tem większe będzie praw dopodobieństw o, że się w ty m czasie rozpadnie. I w ty m to punkcie teorya z w ra ca się do r a c h u n ku praw dopodobieństw a; zastosow anie j e go praw id eł do rozp adający ch się a to mów d a je rzeczywiście praw o obserw o
wane, t. j. ilość atomów rozp a d a ją c y c h się w s ek un dzie j e s t ek sp o n en c y a ln ą f u n k c y ą czasu.
S chw eidler pierw szy wprow adził r a c h u n e k p raw dopodob ie ń stw a do teo ryi p ro mieniotwórczości; nie mogę t u p rzy ta cz a ć je g o wyw odów m a te m a ty c z n y c h , o g r a n i
czę się do objaśnienia ich re z u lta tu p r z y kład em . Poró w najm y nasze a to m y z m ie
s z k a ń c a m i pew nego k r a ju i z a p y ta jm y , w ielu m ieszkańców um rze w przyszłym roku; w yłączm y możliwość wojen, epide
*) W p ro w ad z en ie pojęcia „p rz y p ad k u " nie oznacza o czyw iście rez y g n ao y i z p rzy czy n o w o - ści; g d y np. w grze w k o stk i m ów im y: p rz y p a d kiem p a d ła tró jk a , to nie przeczy m y , że p ad n ię
cie tró jk i w łaśnie m iało sw e p rz y c z y n y , ale p r z y
zn a je m y , że p rz y c z y n ow ych z g o ła n ie z n a m y
N i 20 W SZEC H S W IAT 307
mii i t. p., p rzyp uśćm y , iż m ed y c y n a t a k dalece p o stąp iła, że daje środki przepo- wiedzenia, czy b a d a n y osobnik ludzki um rze w p rzy sz ły m ro k u czy nie, p r z y p u ś ć m y też możliwość przepowiedzenia, czy d a n y osobnik popełni w p rzyszłym r o k u sam obójstw o, czy nie, czy go nie sp otk a nieszczęśliw y p rzy p a d e k i t. d., a w ty c h w a r u n k a c h m og liby śm y n a p o wyższe z a p y ta n ie odpowiedzieć zupełnie ściśle, g d y b y ś m y zbadali każdego m iesz
k a ń c a owego k r a j u zosobna. Możemy j e d n a k n a to p y ta n ie odpowiedzieć w sp o sób dogodniejszy a p rak ty c znie w y s t a r czający: zn a ją c ś re d n ią długość życia człowieka owego kraju, zapomocą r a c h u n ku p raw d o p o d o b ie ń s tw a dojdziemy, że w ro k u przy szłym um rze pew ien od ow e
go średniego wieku ludzkiego zależny p ro c e n t m ieszkańców kraju. Gdyby się ludzie w ty m k r a j u nie rodzili, a tylko wym ierali, to liczba m ieszkańców byłaby e k sp o n e n c y a ln ą fu n k c y ą czasu, t a k ą s a m ą fu n k c y ą czasu, j a k ą j e s t a k ty w n o ś ć s u b s ta n c y i prom ieniotw órczej: śre d n ie m u w iekow i lu d zk ie m u odpowiada w sub- s ta n c y a c h pro m ienio tw órczych stopień n ietrw a ło śc i ich atomów. Gdy p o ró w n a m y liczbę w ypadk ów śm ie rc i obliczoną r a c h u n k ie m p ra w d o p o d o b ie ń stw a z f a k ty cz n ą liczbą w yp adk ó w , okaże się m ała różnica; różnica ta będzie te m mniejsza, im więcej m ie sz k ań c ó w ów kraj liczy;
g d y zwrócim y u w a g ę n a część św iata lub całą k u lę ziemską, tb owa różnica będzie praw ie ró w n a zeru; j e s t to w ła śnie tre ś c ią t. zw. p r a w a wielkich liczb, że zboczenia od s ta n u n a jp ra w d o p o d o b niejszego są te m m niejsze, im więcej w y d a rz e ń poszczególnych o b e jm ujem y.
Niechaj beczka z a w iera w równej ilości kule białe i czarne i w y c ią g ajm y z niej rę k ą pojedyńcze kule; ponieważ szanse kul b iały c h i c z arn y c h są równe, więc n a jp ra w d o p o d o b n iejsz em j e s t , że gdy w y c ią g n iem y w ielką ilość kul, w połowie bę d ą czarne, a w połowie białe; im wię
ksza będzie ilość kul w y c ią g n ię ty c h , tem pew niejsi je s te ś m y , że przepow iednia się ziści a s ta n ie się ona pewnością, g d y ilość kul w y c ią g n ię tą będzie n iesk o ń cze
n ie wielka.
Je śli zatem r a c h u n e k p raw d o p o d o b ie ń s tw a bierzem y za podstaw ę w y p ro w a d z e n ia w zoru na s p a d ek a k ty w n o ści ciała promieniotwórczego, to m usim y założyć, że ilość atomów ro zp a d a ją c y c h się w s e ku n dzie j e s t bardzo wielka. J e d e n mg r a d u w y syła w jed n e j sekundzie 62 m i lionów cz ąstek a (tyleż więc atom ów się rozpada), dla r a d u założenie j e s t więc spełnione; je ś li j e d n a k ilość rozp adają
cych się atom ów j e s t niez b y t wielka, to po w innibyśm y zauw ażyć zboczenie od w zoru I, = I 0 e k tó ry p rze d s taw ia tylko prawo na jpra w dopodobniejsze; zbo
czenia pow inny być te m większe, im mniej atom ów ro zpada się n a sekundę;
oznaczm y ilość atom ów ro zp a d a ją c y c h się w sekundzie przez Z, a śred n ią zbo
czeń e, to r a c h u n e k p raw d o p o d o b ie ń stw a 1
daje wzór: £ — J e st to p o dsta w o wy dla nas wzór t. zw. Schweidlerowski.
Przew idziane przez teo ry ę zboczenia od idealnego p ra w a I t = I 0 e ^ zo
stały rzeczywiście o d k r y te i stały się nie
dawno przedm iotem badań dośw iadczal
nych, które naogół stw ie rd z ają dość do brze teoryę. Jakościow o stw ierdzone one zostały poraź pierw szy przez F: Kohlrau- scha. A k ty w n o ść polonu j e s t n a p r z e ciąg kilku godzin stałą; je ś li b a d a m y tę a k ty w n o ść zapomocą m etod zwykłych, np. elektroskopu, to nie m ożna zauw ażyć w a h a ń jakichkolw iek , nie d ających się w ytłum aczy ć w pływ am i z e w nętrznem i (np. e lektrostatycznem i); je ś li j e d n a k uży j e m y m etody czulszej (zerowej) i czulsze
go a p a ra tu (elektrom etru), to choćby n a j sta r a n n ie j chroniono a p a ra t od w pływ ów ze w nę trz ny ch, zakłóceń e le k tro s ta ty c z nych, przeciągu pow ietrza i t. p. widzieć się daje, że a k ty w n o ś ć w a h a się około w artości średn iej, skacząc wciąż od w ar
tości niższych do wyższych, niż a k ty w ność średnia. Fig. 1 w yobraża owe s k o ki a k ty w n o ści graficznie (oś odcięty ch oznacza czas, oś rzę d n y c h — aktyw ność).
Ze owe w ahania a k ty w n o ści należy f a k ty czn ie przypisać s u b s ta n c y i prom ienio
twórczej samej, a nie p rzyczynom dru-
308 W S Z E C H Ś W IA T AS 20
gorzędnym , w y k a z u je p ięk n e d o św iadcze
nie H. G eigera (Phil. Mag. 1908). D w a n a c z y n ia A i B b y ły połączone, j a k to w s k a z u je fig. 2 . Między n iem i umiesz-
A
• (Fig, 2).
czony był k a w a łe k folii glinow ej D izo
low any od n aczyń A i B, a połączony z elek tro m e tre m . N a c z y n ia A i B były przy E i F z a m k n ięte folią g lino w ą i p o łączone z b ieg u n a m i b a t e r y i w ta k i sposób, że A miało s ta le p o te n c y a ł -(- 200 V a, B p o t e n c y a ł — 200 w olt. W R został um ieszczony kawrałek radu, k t ó r e go prom ienie p rzecho d ząc przez oba n a czynia A i B —j a k ry cin a w s k a z u je —j o nizow ały po w ietrze w obu naczyniach;
wielkości n aczyń A i B b y ły t a k d o b r a ne. by ilość jo n ó w w y tw o rz o n y c h w A r ó w n a była ilości jo n ó w w B, czyli, by p rąd w A był ró w n y p rą d o w i w B. W ty m w y p a d k u w a h a n ia e l e k t r o m e tr u powin- n y b y zupełnie usta ć , bo k a ż d a w’y s ła n a c z ąstk a a przechodzi z arów no przez A j a k przez B ; jeśli więc ilość w y s y ła n y c h przez rad w 1 sek u n d zie c z ą s te k « u leg a z m ia
nie, mimo tego p rą d w A pozostanie r ó w n y m prądow i w B, a w ta k im razie e le k tro m e tr powinien zostać w spo czy n ku (bo ty lko nierów ność prądów w A i B m o g ła b y spowodować w y chy lenie jeg o igły); innem i słowy: w a h a n ia p r ą d u w A k o m p e n s u ją w a h a n ia p rą d u w B dlatego, że jo n iz a c y a w obu n a c zy n ia ch pochodzi z tego sam ego źródła R; k o m p e n s a ty t a kiej nie będzie, je ś li się p o s ta ra m y , by źródło R jonizowało po w ietrze tylko w n a czyniu A , a inn e źródło U (w odpow ied
niej odległości) — zob. r y c i n a —w n a c z y niu B \ w a h a n ia w A będą bowiem w t e d y zupełnie niezależne od w a h a ń w B.
D ośw iadczenie nie doprowadziło wpraw'- dzie do zupełnego u s ta n ia w a h a ń w p ier
w sz y m przyp adku , ale były one w k a ż d y m razie znacznie m niejsze, niż w p r z y p a d ku d r u g i m 1). D ośw iad czen ie owo daje n ie zb ity dowód istn ie n ia w a h a ń a k ty w n ości ciał prom ien iotw ó rczy ch — j a k je teo ry a przewidziała.
P ró bo w ano też teoryę s tw ie rd z ić ilo
ściowo i chociaż te b a d a n ia są dopiero w początkach, dały j u ż dobre rez u lta ty . W z ó r Schw eidlero w ski s = 1 w y r a
żający, że ś re d n ia zboczeń j e s t ró w n a od
w ro tno ści p ie r w ia s tk u z liczby atom ów rozp adający ch się n a sekundę, można przekształcić w inną, z a w iera ją c ą j e d y nie wielkości, k tó re m ożna bezpośrednio obserw ow ać lub znane są sk ą d in ą d , a mia-
l/ec
nowicie w formułkę: e = - — , g dzie e J /i S
oznacza ilość e le m e n ta rn ą elektryczności, c liczbę jonów w y tw o rz o n y c h przez je- dnę cząstkę a, i —p r ą d w y tw o rz o n y przez owe jo n y (w polu elektrycznem ), 5 czas, przez k tó ry obserw ow ano. E d g a r Meyer i E r y k R e g e n e r postępow ali w sposób n a stę p u ją cy : p r e p a r a t polonowy n a k ry w a li kolejno zasłonam i z b lac h y mosiężnej
J) Że w p ie rw sz y m p rz y p a d k u w a h a n ia nie u s ta ły zupełnie, d aje się ró w n ież w ram a ch n a
szej te o ry i w y tłu m a c z y ć . Y ide E . M ey er „Z eitli- che S ch w a n k u n g e n d er łta d io a k tiv ita t“ w J a h r- b u ch f. R ad, u. E le k tr. 1908.
(F ig- !)•
M 20 W SZ E C H SW IA T 309
o różnej średnicy; w s k u t e k tego zawsze tylko pe w ie n u łam e k ro zpa d a ją c y c h się atom ów m ógł działać n a z e w n ą trz (bla
cha m osiężna w s trz y m u je cząstki a), w ten sposób można było Z, liczbę a to mów ro z p a d a ją c y c h się, dowolnie zmie
niać i b a d a ć zależności średniej zboczeń od Z. Oto w y c ią g z tabeli ich r e z u l ta
tów: V
Ś re d n ica za sło n y
w mm £
O1
***
u)
6,1 1 ,2 8 25,6
12,5 0 ,5 7 26,7
18,4 0 ,3 8 29,2
2 4 0 ,2 9 3 0 ,4
30,1 0 ,2 3 33,1
36,1 0 ,2 0 35,1
4 0 ,0 0 ,1 6 3 3 .0
Z tej tab liczki w idać w k ażdym razie, że im większe Z tem niniejsze s; wiel
kość s y i, k tó r a j e s t proporcyonalna do s j/Ź, pow inna była być stałą: liczby pod
£ ]/ i w y p isa n e nie różnią się też zbyt między sobą i wobec tru dno ści e k s p e ry m e n ta ln y c h zgodność należy uw ażać za d o sta te cz n ą 1). Meyer i R egener s p r a w dzili jak ościow o istnienie w a h a ń a k t y w ności i dla prom ieni p i y.
N ową m etodę b a d a n ia w a h a ń a k ty w n o ści podał R egen er w wykładzie w Niem.
Tow. flzycznem w r. 1 9 0 8 . Wiadomo, że cz ą s tk i a, p a d a ją c na siarczek cynkow y Sidota, w y w o łu ją b ły sk św ie tln y 3), ilość b ły sków ow ych ró w n a j e s t ilości p a d a ją cych n a m in e rał cząstek a. Z powodu w a h a ń a k ty w n o ś c i ilość owych błysków n a s e k u n d ę zmienia się i w ten sposób można m ierzyć w a h a n ia aktyw ności. Re
g e n e r czyni to w ten sposób, że zapomo
cą a p a r a tu Morsego (dawniej u żyw anego do telegrafów ) notował n a p r z e s u w a ją cym się p rą ż k u p a p ie ro w y m każdy bły sk św ie tln y a rów nocześnie w ahadło zazna
') N iepokojącem j e s t ty lk o , że ow e liczby ciągle ro sn ą od 25,6 do 33,0; w sk az u je to błędy sy ste m a ty c z n e , nie p rzy p a d k o w e błęd y obserw a- cyi. P rz y sz łe dośw iad czen ia p u n k t te n w y ja ś n ią jeszcze bliżej.
2) N a te m p o le g a zn a n y sp in tary sk o p Croo- kesa.
czało n a p rą ż k u każdą sekundę. Fig. 3
prze d staw ia ta k i j e d e n prążek, gw iazdki oznaczają błyski, a k r e s k i pionowe od
dzielają sekundy. Zapomocą tej m etody
(Fig- 3).
R e g e n e r spraw dził wzór Schweidlera:
1
s = 1/-y ; i t a k w jed n em doświadcze- y z
n iu śre d n ia zboczeń obliczona z d a t obser- w acyi w ypadła e = 5 5 ,6 , a obliczona t e o retycznie z d a ny ch p r e p a r a tu prom ienio
twórczego: s = 5 6 ,2 . Tutaj zgodność j e s t ju ż bardzo dobra.
W ielkie znaczenie wzoru Sch w eidlera polega na tem , że podaje nam w p ro st liczbę atom ów ro zpa da ją c yc h się n a s e kun dę; w szak śre d n ia zboczeń = ~y ^ • Może on też służyć do obliczenia ele
m e n ta rn e j ilości elektryczności albo licz
by jonów w ytw orzon ych przez j e d n ę czą
s tk ę a.
Niedaw no te m u R u therford w y p ra c o wał metodę, zapomocą której można bez
pośrednio liczyć ilość c ząstek w y sy ła n y ch przez ciało prom ieniotw órcze ł). B a d a nia jego o tyle z n a jd u ją się w zw iązku z na szy m tem a te m , że i one okazały, iż in te r w a ły czasu pomiędzy em isy ą czą
ste k a w pew nym k ie r u n k u nie są r e g u la r n e — znowuż po tw ierdzenie w a h a ń p r o mieniotwórczości.
U ro k b a d a ń powyżej re fe ro w a n y ch le
ży w tem , że dają możność o b se rw o w a n ia działania pojedynczych atomów. Nie możem y wpraw dzie w skazać palcem, k tó re to a to m y w yw o łują zboczenia od ide
alnego p ra w a promieniotwórczości, ale wiemy, że tylk o k ilk a n a ście a nieraz le-
| dwie kilka atomów w yw ołuje ów sk utek . N a d e r czuła m etoda e lek try czn a sprawiła, że choć s u b sta n c y e promieniotwórcze nie
daw no zostały o d k ry te i m ałem i tylko
*) P o r. n o ta tk ę w „K ronice n au k o w e j" p. St.
L. w .Na 9 ,W s z e c h ś w ia ta “ z r, b.
310 W SZEC H ŚW IA T M 20
ich ilościam i rozp o rz ą d za m y , lepiej j e z n am y, niż ciała zw ykłe.
Toć i dla ciał z w y k ły c h s to so w an o r a c h u n e k p raw d o p o d o b ie ń stw a . T e o ry a cy- n e ty c z n a m a te ry i p r z y jm u je , że c z ą s te czki ciał z n a jd u je się w b e z u sta n n y m a b e z ła d n y m ru c h u . I t u t a j nie m o g li
b y ś m y p o dać powodów , d la k tó ry c h b y się d a n a c z ą s te c z k a m ia ła p o ru sz a ć r a czej w t y m niż w in n y m k ie ru n k u ; i t u taj pow iadam y; w ielk ość i k ie r u n e k s z y b kości danej c z ąs te c z k i zależą od „przy- p a d k u “; w sz a k nie m ożna z g ó ry z ap rze
czyć, a b y w pew nej chwili szyb k ości w sz y s tk ic h c z ąstec z e k j a k ie g o ś ciała nie b y ł y sk ie ro w a n e np. w górę; wrt e d y b y się ciało samo podniosło i - p r z y n a j m n i e j na chw ilę— uleciało w górę ku n asze m u z d u m ie n iu i w b re w zasad zie rozproszenia energii; nie j e s t to n iem ożliw e w e d łu g c y n e ty c z n ej teo ry i m ate ry i, ale j e s t w e d łu g niej w ysoce n iepraw do p o do b ne. Gdy o bliczym y wszelkie możliwe ro z k ła d y sz y b k o śc i c z ąstec z e k ciała, to okaże się, że ta k ic h rozkładów , k t ó r e b y sp ow odo
w a ły uniesienie się ciała wr górę, j e s t b ardzo mało, a w s z y s tk ie inne ro zk ła d y powodują, że ciało j e s t w spoczynku; in- n e m i słowy, ro zk ła d szybkości, k t ó r y b y spow odow ał ru ch ciała j a k o całości j e s t n iesk o ń c z en ie m ało p r a w d o p o d o b n y . P o n iew aż zaś liczba c z ąsteczek w 1 cm3 j e s t t a k duża, że do je j n a p is a n ia poti z e b a b y k ilk a d z ie s ią t cyfr, więc n ie n ależy się często spodziewać z b o czeń—w e d łu g p r a w a wielkich liczb. Od c z a s u do czasu zdarzy się małe zboczenie od s ta n u n a j p raw d op o d o bniejszeg o — w s z a k j e s t to bądź co bą d ź s ta n n a jp ra w d o p o d o b n ie js z y ty lk o a nie p e w n y —ale zboczenie to b ę dzie trw a ć ty lk o bardzo k ró tk o , może j a k ą bilionow ą lub i m niejszą część s e k u n dy; może być, że przez bilionow ą część s e k u n d y ciało leżące pozornie spokojnie n a stole podnosi się w górę, a p o tem po ru sz a się w bo k i t. d., lecz m y widzimy ty lk o średn ie j e g o położenie, t. j. położe
nie spo czyn ku . W pewnej bajce W e llsa j a k i ś p rofesor w y n a la zł c u d o w n e p ig u łk i m ają ce t ę w łasność, że k to ich zażyje, te n żyć będzie ty sią c e r a z y sz y b sz e m tem pem , niż z w y k li ś m ie rte ln ic y . Ów
uczony zażył j e d n ę t a k ą p ig u łk ę i w cią
g u m ałego u ła m k a se k u n d y przeży ł tyle, ile m y w ciągu godzin całych nie p rz e żywam y; a poruszał się i postępow ał t a k szybko, że ś w ia t cały, i ludzie i konie i autom obile n a ulicy w y d a w a ły m u się zastygłem i, u n ieru c h o m io n e m i masam i;
przed m ioty spuszczone p raw ie nie s p a d ały n a dół i t. d. G dy by śm y m ogli z a żyć t a k ic h W ellso w sk ich pigułek, ale j e szcze ty sią c e razy silniejszych i mieli nadto możność w idzenia n a d e r d ro bn ych ruchów , słowem, g d y b y ś m y mogli nasze m ia ry czasu i prze strz e n i olbrzym io s k ró cić, to w idzielibyśm y, że p rze d m io t p o zornie spokojnie leżący n a stole, f ak ty c z nie p orusza się z y g z ak o w a to to w górę, to n a dół, to w lewo, to w praw o, a że spoczyn ek to ty lk o położenie śred nie — t a k samo j a k a k ty w n o ś ć ciała p ro m ien io
twórczego, b a d a n a czułym a paratem , daje z y gzaki— por. fig. 1—a b a d a n a i n s t r u m e n te m mniej czułym, okazuje pozornie w a r tość s ta lą (a mianowicie śre d n ią z w a r tości rzeczy w istych , w a h a ją c y c h się d o koła niej). Co j e d n a k dla ciał zw yk łych tylko w fan ta zy i oglądać możemy, to ciała prom ieniotwórcze po zw alają n am widzieć naocznie, w rzeczyw istości — i w te m ich urok cudowny.
J . L. Salpeter.
N O W E POGLĄDY NA IS T O T Ę N IEK TÓ RY CH CHORÓB ROŚLIN
NYCH.
Głównem źródłem chorób ro ślin n y ch
j e s t pa sorzytnictw o. Now y o rg an iz m —
ro ślin n y lub zwierzęcy — r ozw ija się k o
sztem swego gospodarza, ta m u ją c przez
to rozwój ostatniego, doprow adzając go
często do zaniku. Jeśli p a so rz y t r o zm n a
ża się bardzo szybko i przenosi się ła-
tw o z je d n e j rośliny n a d ru gą, wrted y
o p ano w uje w p e w n y c h o k resa c h całe
pola, powoduje epidemię. J a k k o lw ie k
rozłączenie w zajem ne ta k ic h d w u paso-
r z y t n i c t w e m zw iązanych organizmów, po
JSB 20 W SZEC H ŚW IA T 311
mimo n a d e r liczny ch prób i usiłowań, często nie daje się uskutecznić, po w sze
chnym był aż do n ied a w n y ch czasów po
gląd n a zupełną sam odzielność in d y w i d u a ln ą p asorzyta, równie j a k jeg o gospo
darza. N a jw y b itn ie js z y m rzecznikiem od
m ienny ch poglądów w tej m a te ry i j e s t zasłużony badacz szwedzki Eriksson. J e go sły n n e b a d a n ia nad rd zą zbożową, przeprowadzone do spółki z Hennigiem pom iędzy r. 1889 a 1894 1), są niejako p u n k te m w y jścia dla nowej teoryi s y m biozy pasorzytniczej n ie k tó ry c h szk o dn i
ków ro ślin n y ch.
Erik sso n w y k a z a ł z je d n e j s tr o n y jak - najdalej idącą specyalizacyę w pasorzyt- nictw ie poszczególnych g a tu n k ó w rdzy, w k tó ry c h obrębie w yróżnił jeszcze pod- g a tu n k i (formae speciales), z drugiej u w y d a tn ił możliwość is tn ie n ia kilk u cyklów rozwojowych dla tego samego gatu n ku .
P rz y to c z m y ja k o przykład szkodliwą szczególnie dla ż y ta rdzę b r u n a t n ą (Puc*
cinia dispersa). Pokolenie ognikowe rd zy tej w y stę p u je , j a k wiadomo, na n i e k tó ry c h sz orstko listny ch , m ianowicie na czerw ieńcu (A nchusa offlcinalis) i n a krzy- woszyjce (Anch. arvensis). Oprócz tak ie go cy k lu rozw ojow ego (heterecy jneg o ) z p o ś re d n ic tw em pokolenia ognikowego E r ik s s o n w y k a z u je możliwość istn ienia jeszcze trz e ch innych, mianowicie:
1-o in fe k c y a je s ie n n a m łodych roślin ż y ta przez sporidia z tele u to s p o r teg o ro c z n y c h —cykl ho m ecyjny;
2-o in fe k c y a j e s i e n n a świeżo wykiełko- w a n y c h roślin przez u redosp o ry z zimu- ją c e m poko leniem uredo;
3-o rozpow szechnianie zarazy przez zi
m u ją c ą w ziarnie grzybnię, k tó r a obok uredo i puccinia w y tw a rz a n a jesie n i w dojrzew ającem ziarnie \znów grzybnię.
K tórej, lu b k tó ry m z ty c h dróg ro zm n a żania z a ra z y n a t u r a oddaje pierw szeń stwo, m ożn aby to orzec dopiero n a pod
sta w ie doświadczeń. E rik s s o n zw raca ty lk o u w a g ę n a n ied o sta te c zn e rozpo
w szechnienie og n ikó w u sz orstk o listn y ch ,
*) E rik sso n u n d E. H en n ig . „D ie G etreide- ro s te a. S tockholm , 1896.
ab y można było uw ażać c y k l h e te rec y jn y za j e d y n y cykl rozwojowy rdzy, o której mówimy.
O statni z p rzytoczonych sposobów roz
w ijan ia się z a ra z y — zapomocą ciągłego współżycia g r z y b n i w ew nętrznego pocho
dzenia z rośliną zarażoną czyni zbytecz
n ą infekcyę zzew nątrz. Byłby to rodzaj sym biozy pasorzytniczej stałej, w y tw o
rzenie się z dw u organizm ów roślinnych n iejako jed n e g o n a podobieństwo poros
tów, złożonych z grzy b ó w i z glonów.
Nietylko dla rd zy b r u n a tn e j, lecz i dla in nych g a tu n k ó w (Pucc. gram inis, Pucc.
g lum arum ) E rik sso n przypuszcza możli
wość istnien ia takiego z a ra z k a w e w n ę trz nego.
W n a s tę p s tw ie E riksso n zmodyfikował powyższe poglądy swoje i podał n ow ą te- oryę współżycia pasorzytniczego rdzy, t. zw. teoryę mikoplazmy. P rz ep ro w a dzone wspólnie z T isch lerem b a d a n ia a n a tomiczne x) w y k a z a ły mianowicie, że ani u rd zy żółtej n a pszenicy i jęczm ieniu, ani u brunatnej n a życie g rzy b n i w ziar
nie nie dało się wykazać. W y stę p o w a ła n a to m ia s t stale w n iek tó ry ch zasobnych w z ia rn a zieleni k o m órk a c h liści- pew na szczególna m asa plazm atyczna, różniąca się od zw ykłej protoplazm y komórkowej gęstością i zabarw ieniem . Ponieważ tyl
ko wrażliwe n a rdzę o dm iany u jaw n ia ły obecność owej m a s y plazm atycznej w w ię
k s z y m stopniu, podczas gd y u odmian mniej w ra ż liw y c h zrzadka tylko udawało się j ą w ykazać, a wcale jej nie było u t a kich tra w , k tó ry c h w danej okolicy rd z a się nigdy nie czepia (Bromus inerm is, P e s tu c a arundinacea), badacze powyżsi w n io sk u ją stąd, że z aw arto ść owa j e s t m ieszaniną zw ykłej protoplazm y kom ór
kowej z plazm ą grzy ba, czyli „mikopla
zmą".
W jak iż sposób następ nie pasorzyt wy- osabnia się z tej ścisłej m ieszaniny pla
zm atycznej, gd y ju ż d o s trz e g a m y go w postaci dobrze w yróżnionych n ite k
') E rik sso n J . u n d T iscb ler G. „TJeber das
v e g e ta tiv e L eb e n d e r G etreide-rostpilze". S tock-
holm , 1904.
312 W S Z E C H Ś W I A T M 20
g rz y b n i po m iędzy k o m ó rk a m i gospodarza?
W y k ry c ie, ow ych s to p n i p rz e jścio w y c h w rozw oju p a s o rz y ta p o m ię dz y je g o ż y ciem w e w n ą tr z k o m ó r k o w e m w postaci m ikoplazm y a m ię d zy k om órk o w em , j a k o grzybn i, było n iez b ę d n e d la a n a to m ic z nego u z a sa d n ie n ia sam ej teoryi, k t ó r a — j a k łatw o pojąć—n a ra z ie znalazła więcej
przeciw nik ów niż zw olenników .
Okazało się, że, śledząc bacznie rozwój rd zy, m ożna w sam ej rzeczy dostrzedz w pobliżu p ierw sz y c h p la m e k u red o n a g ro m a d z e n ia p la z m y m iędzy kom órkam i, częściowo w p osta c i n itek , częściowo m as b e z k s z t a ł t n y c h w rodzaju śluźni, w s z a k że bez bło ny z e w n ę trz n ej. Te u t w o r y plazm aty czn e, j a k p rzy p u sz c z a E riksson, w y le w a ją się z k o m ó re k n a z e w n ą trz przez m a le ń k ie o tw ork i błon k o m ó rk o w y ch . W p e w n e m s ta d y u m m ożn a m ieć złudze
n ie o b s e rw o w a n ia w ro sły c h w św iatło k o m ó rk i s y s a w e k grzybni. Is to tn ie sam i b a d acze początkow o przyjęli u tw o ry o g lą d a n e za sy saw k i, później j e d n a k p r z e k o n a li się o o d m ie n n y m ich c h a ra k te r z e : n ie są to zapuszczone do w n ę t r z a k o m ó r e k gospodarza w y r o s tk i g r z y b n i m ię d z y k om órko w ej, lecz o d w rotn ie, ze ś ro d k a ko m ó rk i w p rz e s tw o ry m ię d z y k o m ó r k o w e w y d o s ta ją c a się s u b s ta n c y a p la z m a - ty c z n a w y p e łn ia jesz c ze częściowo w n ę t rz e ko m ó rk i gospodarza, n ie d a w n e w y łączne siedlisko m ikoplazm y. J a k k o lw ie k z a te m f u n k c y a u tw o ró w o p isy w a n y c h może b y ć zbliżona do fu n k c y i zw ykłej sysaw ki, lecz pochodzenie ich j e s t o d w ro tn e. To w łaśnie m a ją c n a względzie E rik s s o n n a z y w a j e s y s a w k a m i w n ę trz - n e m i—e n d o h a u sto ria .
Masa p la z m a ty c z n a , po w y d o s t a n iu się n a z e w n ą tr z ko m ó rk i n ie u j a w n ia je s z c z e ani w y ra ź n y c h ją d e r , ani nie j e s t oto
czona błoną. K o n s y s te n c y a je j i b a r w ie nie się całkow icie p r zy p o m in ają m ik o plazmę. Nieco później u k a z u ją się jąder- ka, a w k ró tc e p o te m w y ró ż n ia się i bło
n a dookoła n i te k p laz m aty c z n y ch i w po s ta c i ś c ia n e k p op rzeczn y ch w ich w n ę trz u — i oto m a m y z w y k łą g rz y b n ię p a sorzyta, k tó ry przeszedł w zupełnie od
m ienne s ta d y u m rozwrojowe i bliski j e s t owocowania. P o w ie trz e , k r ąż ą c e w prze- i
stw o ra c h m ię d z y k o m ó rk o w y c h m a p r a w dopodobnie najw ażn iejsze znaczenie w tej zm ianie — j e s t bodźcem, p o t ę g u j ą cy m rozwój i p r z y ś p ie sz a ją c y m owoco
wanie.
Z ba da ń, prze p ro w a d z o n y ch n a d t r z e m a w y m ien io n e m i g a tu n k a m i rdzy (Puc- cinia g lu m a r u m form ae speciales tritic i e t h ordei i Pucc. disp ersa form a spec.
secalis), u z a sa d n io n y j e s t w niosek co do analog icznego z a ch ow an ia się in n y c h g a tu n k ó w , tem b ard ziej, że np. dla rdzy czarnej (Pucc. gram inis) w iadomo odda- wna, że w y s t ę p u je ona groźnie i w t a k ic h m iejscow ościach, gdzie gospodarz pokolenia ognikow ego — k w aśnica — nie j e s t wcale znany, np. w Indyach.
N ietylko epidem ia rdzy, lecz i inne choroby, zależne od g rzy b ó w pasorzyt- nych . nie inaczej zdaniem E rik s s o n a lecz je d y n i e zapom ocą te o ry i m ikoplazm y m o g ą być objaśnione. Ostatnio x) np. w y s tę p u je on przeciw ko powszechnej do
ty c h c z a s teo ry i powierzchownego paso- rzyto w a nia m ącznic i, opierając się n a w ła s n y m m ate ry a le bad a w c z y m i doś
w ia d c za ln y m , stw ierd za konieczność i s t n ienia „zara zk a w e w n ętrzn e g o " mącznia- k a a g re s to w e g o (Sphaeroteca mors uvae), teg o niebezpiecznego w roga k u l tu r a g r e s to w y c h w całej północnej części k o n t y n e n tu , począwszy od p ó łw y sp u S k a n d y n a w s k ie g o przez Pinlan dyę, Danię, P r u s y i R osyę aż do B a w ary i i krajów a u s tr y - ackich. Podobneż przypu szczen ie w y p o wiedziano z tej samej s tr o n y dawniej o szk o d n ik u wielu t r a w łącznych, Epich- loe t y p h in a z g r u p y jądrzak ó w .
J a k widzimy, są to w sz y stk o paso rz y ty t. zw. bezwzględne, nie dające się k u l t y w ow ać sztucznie, w z g lę d em k tó ry c h opi
s a n a te o r y a zn ajd u je zastosow anie. Je śli dalsze b a d a n ia potw ierd zą słuszność za
p a tr y w a ń patologa szwedzkiego, b ęd zie
m y m ieli w teoryi m ikoplazm y n ajlepsze w y ja ś n ie n ie nierozłączności tej g r a p y
*) J . E rik sso n „S ta ch e lb e e rm e h lta u u n d S ta-
c h e lb e e rk u ltu r", P ra k t. B la tte r fu r P fłan zen b au
u n d P fła n ze n sch u tz, 1908, str. 121.
M 20 W S Z E C H S W IA T 313
grzybów p a s o rz y tn y c h z ich żywem pod
łożem, rów nie j a k i wielkiej ich specya- lizacyi biologicznej.
D r. L. Garbowslci.
R . D. O L D H A M.
TRZĘSIENIA ZIEMI A BUDOWA JEJ WNĘTRZA.
(C iąg dalszy).
II. Dane.
Z obszernego m ate ry a łu , zebranego do
tychczas, n iez b ę d n ą j e s t rzeczą dokonać w y b o ru i poddać ro ztrząśnięciu je d y n ie d y a g ra m a ty , k tó ry c h dokładność j e s t p ri
m a facie praw dopodobna; ty m sposobem ogran iczy m y się do trzęsień ziemi, k t ó r y c h źródło i p o c z ąte k m ogą być ozna
czone d okładnie i k tó ry c h ro zm iary były t a k wielkie, że o d b ija ły -s ię one na odle
g ły c h s e js m o g ra fa c h w postaci dyagra- m atów k o m p le tn y c h . To ostatnie za
s trz e że n ie j e s t niezbędne, gdyż wiele trz ę sie ń ziem i o wielkiem na tę ż e n iu lo- k a ln e m zaznacza się w sposób niezupeł
n y ju ż n a w e t w odległości je d n e j ćw ie r
ci obwodu ziemi, przy te m część g in ą c a — to zawsze d rg a n ia w stę p n e (prelim inary trem ors).
Po ty c h o g ran ic ze n ia ch zostaje się w szystk ieg o do ro z p a trz e n ia 14 trzęsień ziemi, z k tó ry c h k ilk a składało się z dwu lub trzech oddzieln ych ud e rz e ń , ro z p rz e s tr z e n ia ją c y c h się z je d n e g o i tego s a m ego p u n k t u w kró tkich p rze stan k a c h . Szczegóły o ty c h trz ę s ie n ia c h ziemi z e brano i ogłoszono tylko y n ie k tó ry c h r a zach, inne — są jesz c ze w rękopisach;
spraw ozdania opublikow ane pozwolą n a m w skazać, w j a k i sposób szczegóły poroz
r zu c a n e należy g ru p ow a ć i zużytkow y- wać. T rzęsien ia ziemi, zużytko w an e w roz
praw ce niniejszej, są następu jące:
1. Jap on ia, 22-go m arca 1894 roku;
10 h 22 ,5m , 43°ON., 146°0E . Phil. Trans.
Roy. Soc. ser. A, tom 194 (1900), str. 139—
140, również P eterm . M itth., tom 41 (1895 roku.), str. 14—21.
2. A rg en ty n a, 27-go października 1894 roku, 20h 55,5m , 28°,5 S., 69°OW. Ibid., str.
140— 142.
3. Japonia, 15 czerwca, 1895 roku; trzy uderzenia, 10 h 31,0m , 19h 3,2m , 22h 58,0m , 39°,5 N., 144°,5 E. Ibid., str, 142— 145; kil
k a dalszych szczegółów w „B eitrage zur Ge- op h y sik “, tom V I (1903— 1904), str. 408.
4. Japonia, 31 sierpnia 1896 r.; 8 h 7 ,l m , 39 °,7 N., 140°,8 E . Ibid., str. 145— 147.
5. Indye, 12-go czerw ca 1897 roku;
l l h 5,0™ , 26,°0 N., 91,°0 E . Ibid., str. 147—
149.
6 . Jap on ia, 5 sierpnia 1897 r.; Oh 9,4m , 39°,5 N., 144°,5 E . Ibid., str. 1 4 9 - 1 5 1 .
7. T u rkiestan, 17-go w rześnia 1897 r.;
dwa uderzenia 15h 28,0m , 17h 36,0m , 39,°0N , 68 ,°0 E . Ibid , str. 151— 155.
8 . Japonia, 22-go kw ietnia 1898 roku;
23h 34,2m , 39,°5 N., 143,°0 E . Rękopis.
9. Japonia, 9 sierpnia 1901 r.; dwa u d e
rzenia, 9h 23,5m i l 8 h 33,5™ , 40,°5 N., 141,°5 E . Rękop.
10. F ilipiny, 14 g ru dn ia 1901 roku;
22h 57,5m , 13,°5 N „ 121,°25 E . Rękop.
11. Gwatem ala, 19-go kw ietnia 1902 r.;
2h 22,0m , 14°,5 N., 91,°25 W. P roc. R^y.
Soc. ser. A., tom 76-y (1905 r.), str. 102—
111.
12. Kaszgar, 22-go sierpnia 1902 roku;
3h l ,0 m , 39,°5 N., 75,°9 E . Rękop.
Nadto u w zględn im y dw a trz ę s ie n ia zie
mi, k tó ry c h początek oznaczony j e s t ty l
ko z d y a g ra m a tó w sta c y j odległych, j a k to w y ja ś n im y niżej:
13. Alaska, 4-go w rześnia 1899 roku;
Oh 20,5m ; 10-go września, 1 7h l,5 m i 2 l h 39,5m ; około 59,°5 N., 140,"0 W. Rękop.
14. Ceram, 29-go września 1899 roku, 17h 3,Om , 3,°5 S., 128,"5 E . Rękop.
O perując d y a g ra m a ta m i powyższych trz ę sie ń ziemi, nie pow inniśm y zapomi
nać, że nie są one wolne od pew nych błędów. P rz ed e w sz y s tk ie m , wiele trz ę sień ziemi s k ła d a się nie z jed ne go , lecz z dwru lub trz e c h uderzeń, n a s tę p u ją c y c h po sobie w o dstępach kilkom in u to w y ch ; a nierzadko zdarza się, że zakłócenie, w y wołane przez pierwsze uderzenie, nie zo
s ta je spostrzeżone czy to dlatego, że nie j e s t w stanie pokonać bezwładności p r z y rz ą d u czy też dlatego, że j e s t z b y t l e k kie, aby je m ożna było rozpoznać. Na
stępnie, zakłócenie, z a m ia s t p o w s ta ć od*
314 W S Z E C H Ś W IA T M -20
razu, j a k to się z d a rz a n iekie d y, może ro zw ijać się stopniowo; w t y m p rz y p a d k u czasy zja w ie nia się poszczególnych faz n a d y a g r a m a t a c h ro z m a ity c h i n s t r u m e n tó w m ogą się różnić o m in u tę i w ię cej; podobna ró żn ic a może n a w e t się u ja w nić w razie o d c z y ty w a n ia je d n e g o i t e go sam ego d y a g r a m a t u p rzez r o zm a ity c h badaczów. Każda z t y c h p rzy c z y n s p r a wia, że czas z a n o to w a n y j e s t pó źn iejszy od istotnego, je d n a k ż e z d a rz a się również n iekiedy i to dość często, zwrócić n a to u w a g ę , że p e w n a s t a c y a albo n a w e t cala g r u p a stacy j z o s ta je n a w ie d z o n a przez lekkie zakłócenie lokalne, mniej więcej w t y m s a m y m czasie, co p e w n e odległe trz ę s ie n ie z iem i,—i w t e d y w n io sk u je się błędnie, że to o s ta tn ie trz ę s ie n ie zaczęło się wcześniej niż w rzeczyw istości. Oprócz t y c h źródeł błędów , is tn ie ją je s z c z e t a kie, j a k i e z ła tw o ś c ią to w a rz y s z y ć m o g ą oznaczaniu czasu p o c z ą tk u trz ę s ie n ia zie
mi: p o c ią g a ją one za sobą b łą d w odle
głościach czasu, błąd s ta ły dla k a ż d eg o trzęsienia, lecz z m ie n n y co do w ielk o ści i z n a k u dla trzęsień r o zm a ity c h ; zatem , błąd te n będzie w y r u g o w a n y , jeśli w e źm ie m y d o sta te cz n ie w ie lk ą ilość t r z ę sień, z m n iejszon y zaś ty lk o w obec tej
niew ielkiej ilości, z ja k ie j k o r z y s ta m y obecnie. Inne źródła błędów częściowo się w y r u g o w u j ą przez bran ie średn ich, ale n iez b ę d n ą j e s t rzeczą odrzucić dya- g r a m a ty anorm alnie wczesne lub późne i z u ż y tk o w a ć je d y n ie te, które, przez ści
słą zgodność między sobą, dowodzą, że należą do je d n e j i tej samej fazy r u c h u falowego. D ane średnie, w ta k i sposób otrz y m an e , będą z n a t u r y rzeczy o b ja w ia ły sk łonność do w y k a z y w a n ia czasu nieco późniejszego od isto tneg o , ale będą p raw dopodobnie bardziej zgodne z p r a w dą, niż jak ik o lw ie k d y a g r a m a t pojedyń- czy, w z ię ty na chybił trafił, i z tego w z g lę d u chętniej będę się posługiwał, o ile to będzie możliwe, danem i średnie- mi, niż pojedyńczem i spostrzeżeniam i.
Ś re d n ie te m ożna o trz y m ać w dw ojaki sposób. T ablica I podaje w sz y stk ie ś r e dnie dla oddzielnych grup, o trzym an e przeze mnie: innem i sło w y —ś re d n ie dya- g r a m a tó w g ru p stacyj i p rzyrządów , przyczem każda j e s t ś re d n ią sp o strz eż e ń pojedyń czego trz ę sie n ia ziemi, a każda g r u p a s k ła d a się z pięciu conajm niej z a pisań w p u n k ta c h , oddalonych od siebie o odległość m n iejszą od pięciu stopni ł u kowych.
T A B L IC A I-a.
Ś red n ie p rz e d z ia ły czasu ro zc k o d zen ia się fal pierw szej i dru g iej fazy od źró d ła do s ta c y i o b se rw ac y jn e j.
O dległość w sto p n iac h
P ie rw s z a faz a D rn g a faza T rzęsie
nie ziem i Ser. Na S postrzeż.
M
P rz e d z ia ł:
M in u ty
S postrzeż.
JVa
P rz ed z iał:
M inuty
25,4 6 4,2 12
41,7
—8 15,0 7
45 9 17 8,2 7 15,1 12
48,5 5 8,0
— —n
55,1 5 9,1 ' —
—ty
64,2 15 12,4 11 20,7 5
73,0 7 13.5 5 24,4 11
85,5 55 12,8 50 25,4 9
85.2 5 14,8
— —1
86,5 5 14,1 8 24,6 4
86.8 7 14,5 10 25,2 8
87,9
— —6 25,7 3
88,1 9 15,1 7 24,4 6
90,8 20 14,8 14 25,1 11
92 5 U 13,1 8 24,6 10
145,6 5 21,7 11
JSIa 20 W S Z E C H Ś W I A T 315
Tablicę Il-gą ułożyliśm y inaczej. Uży
te zostały c ałkow ite szeregi dy ag ram a- tów w sz y s tk ic h trz ę s ie ń ziem i z w y j ą t kiem M M 13-go i 14-go, i utworzone śre dnie z każdej g ru p y , w której odległości
od źródła oddzielnych ogniw nie różniły się od siebie więcej nad 5°. W te n spo
sób o trzym aliśm y g ru p y ś re d n ic h co 5°
od 45° do 95°, naogół le p s z e —od ś re d nich w tabl. I-ej.
TABLICA II-ga.
Ś red n ie d la w sz y stk ic h trzęsień, u g ru p o w a n e w odstępach 5-io sto p n io w y ch .
O dleg P ie rw s z a faza D ru g a faza łość Spostrzeż. P rzedział: S postrzeż. P rzedział:
w stopn. •Na M inuty Na M inuty
45 14 8,3 8 15,0
50 8 8,4 — ■ —
55 7 9,2 — —
65 13 11,8 11 198
70 9 11,9 9 22,9
75 8 13,1 8 23 6
80 13 12,7 10 23,8
85 42 13,6 47 24,1
90 36 15,0 37 24,9
95 14 . 13,9 12 25,3
W odległościach 100° i w ię k szy c h mo
żność tw o rze n ia średnich j e s t ograniczo
na, dlate g o też w tabl. III-iej podałem w sz y stk ie p o praw n e d y a g ra m a ty dla p ier
wszej i drug iej fazy. Liczby podane opracow ałem poraź pierwszy; liczby w n a w iasach są to czasy, k tó re ze względu na niezgodność z innem i d y a g ra m a ta m i, zostały, rzecz oczywista, błędnie i n t e r preto w a n e , albo są wogóle wątpliw e.
Rzeczą j e s t zrozumiałą, że skoro u tw o rzyliśm y tablice, o k tó ry c h mowa, może
m y ju ż nie ograniczać się tem i trz ę s ie niam i, k tó ry c h początek i źródło są z n a ne; gdyż, z n a ją c to o sta tn ie choćby t y l ko w sposób przybliżony, m ożemy ozna
czyć po c z ąte k z odległych zapisań. Ten sposób pozwolił mi z u ż y tk o w ać dwa in ne zakłócenia i za ich pomocą wypełnić luki w s e ry a c h d y a g ra m ató w .
P ierw sze z ty c h zakłóceń — to g ru p a trzęsień ziemi, k tó re się z d arzy ły we w rześniu 1899 ro k u na w ybrzeżu Alaski.
Czas rozpoczęcia się może być oznaczo
n y z z ap isań o b se rw a to ry ó w włoskich, z n a jd u ją c y c h się w odległości 73° do 81*, prócz tego, j e d y n e d y a g r a m a t y godne u w z glę dn ie n ia pochodzą z p rzy lą d k a Town,
w odległości 150° od źródła. W e w sz y stk ic h ty c h d y a g ra m a ta c h początek j e s t niedostrzeżony, a czasy zapisane, w po
r ó w n a n iu z czasam i rozpoczęcia się tr z ę sień, są ja w n ie z b y t późne, a b y / mogły być odniesione do pierwszej fazy im pu l
su początkowego, z w y ją tk ie m może trz e ciego uderzenia, dla k tórego odpowiedni przedział czasu wynosi 21,5 m inuty. D ru g a faza .jest we w s z y s tk ic h dya gra m a- ta c h zupełnie wyraźna, a z czasów, ozna
czonych przeze mnie na odbitk ach foto
graficznych z z apisań pierw o tn y ch , w y n ik a ją przedziały, wynoszące 44,6, 45,7 i 45,5 minut; zatem istotn y przedział w y nosi około 45 m in u t albo nieco więcej.
D rugie z a k łó c e n ie —to trzęsienie ziemi w Ceram, 29-go w rześnia 1899 r. Miej
sce, w k tórem trzęsienie to powstało, m o że b y ć oznaczone z w ielką dokładnością na zasadzie opisu d-ra V erb e ek a *); leży ono pod 3,°5 szerok. połudn. i 128,°5 d łu gości wsch. Czas z obserw acyj miejsco-
') „ K o rt Y ersla g over de A ard-en Z eebeving
! op C eram den 30 sep t. 1899“, N a tu u rk u n d ig Tijd-
sc h rift voor N ed e rlan d sc h —In d ie , tona 60 (1900),
, str. 219—228.
316 W S Z E C H S W I A T JMs 20
T A B L IC A III-c ia .
P rz e d z ia ły czasu od p o cz ątk u trz ę sie n ia ziem i do zjaw ie n ia się p ie rw szej i d ru g ie j faz y , w o d le g ło śc iac h w iększych, od 100° od źródła.
w s to p
n ia ch JNa trz ę sie n ia ziem i P ie rw -
sza D ru g a
O d le
głość. i s ta c y a zap isu jąca faza faza
100.5 102.5
11 M ik o łaje w 15,0
11 W e llin g to n (N ow . Zel.) 16,0 25,0 102,8
104,5
2 R z y m 17,8 25,2
11 C h ristc h u rc h (Now . Zel.) 15,2 26,0
108,5 10 S an F e rn a n d o 14,7
—108,5 JO P rz y lą d e k T ow n 18,1 27,6
110,7 11 T y flis 16,2
—»
» »16,2
—» » 16,3
—111,9 11 Irk u c k
—29,5
113,9 11 P rz y lą d e k T ow n 16,4 29,6
117,6 2 N ik o ła je w
—27,1
118,4 10 T o ro n to (22,6)
—120,2 12 C h ristc h u rc h (N ow . Zel.) 19,6 (40,2)
120,9 2 C h ark ó w 18,6
121,3 11 T asz k en t 17,9 27,2
„ »
18,3 28,1
123,5 10 B a ltim o re 21,7
—124,8 9 T rin id a d
—32,5
134,9 9 P rz y lą d e k T o w n 22,0
»
5?
» »24,1
22,0
—
142,9 11 K a lk u ta
—144,1 11 B om bay 21,3
21,8
(42,5)
n » »
(44,8)
» »
21,4
—146,8 12 K o rd o b a (A rg e n ty n a ) 18,5 40,2
149,8 11 P e r th (A u s tra lia zach.) 21,8 (40,0)
154,4 10 T rin id ad 21,5
—157,4 9 K o rd o b a (A rg e n ty n a ) 19,8 (39,5)
» n « »