R. 15:2006, Nr 1 (57), ISSN 1230-1493
Anna Jedynak
Kłopoty z reizmem
Reizm TadeuszaKotarbińskiego powstał wlatach 20. minionegostulecia jako koncepcjadotykająca fundamentalnego pytania filozofii: co istnieje?Wyróżniała się maksymalistycznymi aspiracjami na tle Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, pre
ferującej drobiazgowe i metodyczne roztrząsanie zagadnień bardziej szczegóło
wych. Zdawałasprawę z pewnych intuicjifilozoficznych swego twórcy i,mimo zdroworozsądkowego charakteru, wzbudziła w Szkole - także przecież trzeźwo do pytań filozoficznychnastawionej - różnorodne zastrzeżenia. Okazało się,że niejest rzecząłatwą jasne wysłowienie i należyte uzasadnienie - w sposób re
spektujący wymogi Szkoły - poglądów fundamentalnych, choć bliskich nastawie
niu potocznemu. W miejsce prostego pytania, jakie skierowaćmożnapod adre
semkażdej koncepcji filozoficznej, mianowicie, czyjestonaprawdziwa, zdys
kusji nad reizmem wyłoniły się ważne problemy metodologiczne, które nie zostały zamknięte do dziś.Dlatego warto czasem je przypomnieć.
I Tezy reizmu
1. Wszelkiprzedmiot jest rzeczą (przy czym przedmiot pojęty jest tu wzna
czeniu nazwy najogólniejszej, którąodnieść można do czegokolwiek).
2. Żaden przedmiot niejest cechą, zdarzeniem ani stosunkiem i nienależydo żadnej innej kategorii ontologicznejniżkategoria rzeczy.
3. Nazwy, mające z intencji odnosić siędo czegoś innego niż rzeczy, są na
zwami pozornymi.
Przy założeniurozłączności kategorii ontologicznych (Kotarbiński rozważałich za Wundtem cztery: właśnie kategorięrzeczy, cech, stosunków i zdarzeń) teza 2.
wynika z tezy 1. Nadto z tezy 1. wynika, że nazwy, mające z intencji odnosić się do czegoś innegoniżrzeczy, intencji tej chybiają, czylinieodnosząsię de facto do żadnegoprzedmiotu. Wyprowadzenietezy 3.z tezy 1. wymaga jeszcze stosownej eksplikacji nazwy pozornej,odróżnionej przez Kotarbińskiego od nazwy pustej.
Zdajesię, że tezy2.i 3. mają przede wszystkim znaczenie polemiczne: teza 2.
ma okazać oponentom, że inne kategorieprócz kategorii rzeczy nieuszły uwagi
170 Anna Jedynak
reisty, formułującego tezę 1., a teza 3. ma oddalićewentualny kontrargument, że wszak muszą istnieć jakieś cechy, stosunki i zdarzenia czy stany rzeczy, skoro ję
zykprzewiduje możliwość nazywania ich i skoro o nich z przekonaniem mówi my. Jak zobaczymy, właśnie uzupełnienie tezy 1. o tezę 2. i 3. otworzyło drzwi wnikliwym dyskusjom wokół reizmuoraz wymusiło jego modyfikacje.
II Motywy zajęcia stanowiska reistycznego
Należy do nich realistyczne nastawienie Kotarbińskiego i pewne jego intu icje ontologiczne, którym chciał dać wyraz, przekonany, że zprzyczyn zasadni czych w żadnych warunkach nie da się stwierdzić bytowania czegokolwiek, co niejestrzeczą, czyli nie macech fizycznych. A także jegoniechęć do zawiłego a wieloznacznego pojmowania istnienia, na gruncie którego można by orzekać różne typyistnieniao przedmiotach różnych kategorii ontologicznych. Skoro ist
nieniemodeluje Kotarbiński jednoznacznie według istnienia rzeczy, oczywiste jest jego przekonanie,że tylko rzeczy istnieją.
III Argumenty na rzecz reizmu
1.Kotarbiński rozważałstosunekcechy do przedmiotu, któremu onaprzysłu guje, iokreśleniego uznał za kłopotliwe. Doszedłdo wniosku,że nie jest tosto
sunek części do całości (wszak biel nie jest częścią śniegu),bo wówczas musia- łyby być one ontologiczniejednorodne - a niesą. Skłonił sięwięc do uznania, że istniejątylko substancjepierwsze w sensie Arystotelesa- czyli rzeczy.
2. Jeśli przyjąć,że powszechniknazwyNze względunadesygnaty nazwyN totakiprzedmiot P, który ma tylko cechywspólne desygnatom nazwy N, to oka zuje się,że przedmiotów jestwewnętrznie sprzeczny,gdyż:
2.1. Jeśli cechę c ma tylko jedendesygnat nazwy N, to P tej cechy nie ma;
maza to cechę c'nieposiadania cechyc - acechęc' nie wszystkie desygnaty na
zwy Nposiadają (ten argument zaczerpniętyzostał od Leśniewskiego).
2.2.Przedmiot P ma cechę ogólności,a tej niemają desygnaty nazwy N.
3. Pojęcie cechy jest antynomiogenne,gdyż umożliwia samozwrotność wyra żeń. Niechcecha c będzie cechąnieposiadania samej siebie.Pytanie, czy cecha c ma cechę c,jest antynomialne. Spostrzeżenieto można uogólnić na stosunki.
4. Przedmioty idealne to przedmioty z definicji „tylko pomyślane”, a zatem nieistniejące. Twierdzenie,że istnieją, daje sprzeczność.
5. Przekonywał takżeKotarbińskido reizmu indukcyjnie, kwestionując z osob
na możliwość istnienia różnego rodzaju abstraktów, jak np. zbiorów teoriomno- gościowych. Często argumentował, że abstrakty nie mają cech fizycznych, a zwłaszcza aspektu przestrzenno-czasowego.
IV Poglądy uzupełniające reizm
OntologiaLeśniewskiego przewiduje- stosownie donominalizmuswego twór
cy -jedną tylko kategorię ontologiczną dlaprzedmiotówjednostkowych i, odpo wiednio, jedną semantyczną kategorię nazw i dostarcza tymsamym reizmowi sto
sownejpodstawy formalnej. Zapożyczył Kotarbiński od Leśniewskiegodefinicję istnienia (A istnieje, gdy A jest czymś) i definicję przedmiotu (A jest przedmio
tem, gdy coś jest A) i sięgał do nich, uzasadniając tezy reizmu.
Reizm rozwinął siępóźniej wpansomatyzm, zgodniez którym wszelka rzecz jest ciałem lub duszą. A skoro - jak sądził Kotarbiński -dusza samajest ciałem,
tedy wszelka rzecz jestciałem; zatem istnieją tylko ciała.
Pojawiła się w związku z tym potrzeba redukcji poznaniapsychologicznego do ekstraspekcji, czyli potrzeba reistycznej interpretacji psychiki. Kotarbiński da
leki był jednak od skrajnegobehawioryzmu, gdyż interesowały go nie tylko za chowania będące przejawem doznań, ale i same doznania. Rozwiązanie, które zaproponował,nazwał imitacjonizmem. Zdania psychologiczne, mówiące o do
znaniach JV-a, należałoby interpretować jako imitację doznań A-a(łączniezprzy padkami, gdy A-emjest sam intepretator). „Droga do znajomości psychiki czło
wieka prowadziprzez znajomość rzeczy, na które on reaguje”1.
1 T. Kotarbiński, Próba redukcji poznania psychologicznego do ekstraspekcji, „Studia Filo
zoficzne” (1958) nr 5 (8), s. 141.
2 Por. J. Woleński, Próba interpretacji reizmu, „Humanitas” (1989) nr 13, s. 258.
Z czasem wmiejsce nazwy reizm pojawia się u Kotarbińskiego konkretyzm.
Uważał je za synonimy, akonkretyzmmógł brzmieć lepiej, gdyż nie groziłopo
myleniego z realizmem,przy tymzgrabniejjest uznać ludzi zakonkretyniżza rzeczy2. Ze względu na utożsamienieprzez Kotarbińskiego reizmu z konkrety- zmem - choć niewszyscypodzielali jegoprzekonanie, żekonkret to to samo, co rzecz (o czym będzie jeszcze mowaniżej) - byty, których istnienie Kotarbiński kwestionował,można nazywać ogólnie„abstraktami”, a pogląd, przeciwko któ
remureizm był skierowany, nazywać dlawygody „abstraktyzmem”.
Włączył także Kotarbiński w swą reistyczną orientację realizm radykalny - pogląd, zgodnie z którymnie istnieją treścipsychiczne,zatem żaden przedmiot niejest układem elementówtreści.
V Fazy rozwojowe reizmu
Zaczął Kotarbiński od zakwestionowania istnienia cech, co uogólnił potem na inne rodzaje przedmiotów idealnych. Wsparł następnie reizm ontologią Leśniewskiego,włączył dońrealizm radykalny i pansomatyzm.Na tym skończy ła się faza wzbogacania i rozwijaniareizmu. Zwnikliwą jego krytyką wystąpił
172 Anna Jedynak
KazimierzAjdukiewicz - co wymusiło rewizję bądź osłabienie pewnych ustaleń reizmu. Niektóre z tych zarzutów oraz reakcjęna nie prześledzimy w kolejnym punkcie.Jakzobaczymy,Kotarbiński odróżnił reizm ontologiczny od semantycz nego, z naciskiem natendrugi.Reizm ontologiczny(zawartywpozytywnej tezie 1.
i negatywnej tezie 2.) głosicoś oistnieniu,a semantyczny (którego intuicje od- daje teza 3.)-o języku: że mianowicie zdań zdających się mówić o przedmio tach idealnych nie możnarozumiećdosłownie. Mają one sens jedynie przenośny, gdy można je przełożyć na zdania orzeczach, lubteż nie mająsensu wcale, gdy przekład taki nie jest możliwy.
Reizmsemantyczny przeszedł koleje podobne do kolei neopozytywizmu:je den idrugimiał być pierwotnieopisem języka ze szczególnym uwzględnieniem sprawozdawczego (w zamierzeniu) pojęcia sensu, apotem formułowany był ra czej w formie dyrektyw i traktowany jako program posługiwania się językiem i stosowania projektującego kryterium sensu. W myśl postulatu reizmu seman
tycznego można wypowiadać sięo abstraktach jedynie wzdaniach przekładalnych na zdaniao rzeczach. Formułowanie niespełniających tego warunku zdańo abs traktach prowadzi, według reisty, do hipostaz i często do złudnego uznania istnienia przedmiotów idealnych. Przekształceniu reistycznego kryterium sensu ze sprawozdawczegowprojektujące towarzyszyła jego liberalizacja i/lub ograni czenie zakresu jego stosowalności - tak samojak wwypadku empiryzmu logicz nego.
Przyjrzyjmysięzatem kłopotom reizmu ipowodomjego liberalizacji.
VI Obiekcje wobec reizmu
Wysunięto wielewnikliwych argumentów krytycznych wobecreizmu,zktó rych przedstawione tu będą najważniejsze.
1. Problem interpretacjireizmu.Według Ajdukiewicza niebyłojasne,czy re izmmabyć empiryczną tezą, zdającą sprawę z tego, w jakim znaczeniu ludzie pewnych słówużywają (jego uzasadnienie wymagałoby wtedy badań empirycz nych), czy trywialną konsekwencją przyjętych na bazie ontologii Leśniewskiego definicji(byłby wtedy banalny), czy programem posługiwania się językiem (nie podlegałby wtedy oceniew kategoriach prawdy i fałszu inie byłby stanowiskiem ontologicznym, lecz projektem semantycznym).
2. Kolistość definicji. Stosownie do spostrzeżenia Ajdukiewicza -nazwa właściwato dlaKotarbińskiego taka nazwa, która nadaj e siędoroli podmiotu lub orzecznika w zdaniu A jestB przy zasadniczymrozumieniu spójki jest, a spójce tej Kotarbiński przypisuje zasadnicze znaczenie wtedy,gdy łączy onanazwyrze czy. Dostajemy w konsekwencjidefinicję,żenazwamiwłaściwymisąnazwyrzeczy.
Inne zaś nazwy (odnoszące się w intencjido abstraktów) sąpozorne, czyli nie zdatne do nazywania czegokolwiek. Zdaje się, że na reistycznych intuicjach on-
tologicznych opierają się tu wstępne ustalenia terminologiczne, w zamierzeniu mające służyć jedyniezrozumiałemu sformułowaniu tez reistycznych.
3. Problem precyzacji języka naturalnego. W języku reisty (niezawierającym nazw pozornych) teza 1. jest prawdziwaanalitycznie. Stanowi tenjęzyk pewną -ale niejedyną możliwą -precyzację obfitującego wwieloznaczności języka po tocznego. ZdaniemAjdukiewicza można ów chwiejnyjęzyk naturalnydoprecy
zować inaczej z odmiennym skutkiem w postaci fałszywości tezy 1., natomiast wniedoprecyzowanym języku potocznym teza ta jest zasadniczo nierozstrzygal na. Upraszczając: to, co uznamy za istniejące, zależy od tego, jak określamy ist
nienie. W podobnym duchu komentował reizm Ingarden, jak również w duchu zarzutu wymienionego niżej wpunkcie 4.
4. Niezgodność reizmu ontologicznego zsemantycznym.Ajdukiewiczzauwa żył, że reista nie może, respektując własny program semantyczny, sensownie a prawdziwie wysłowićnegatywnej części swojej ontologii (tj. tezy 2.). Jeśli zda
nie Nie istniejącechy uważa zasensowne, bo przekładalnena niezawierające nazw pozornych zdanie Żadna rzecz nie jest jakaś - dostaje fałsz; gdy zaśtę jego inter pretację uważa za nietrafną (bo faktycznie zdaje się ona chybiaćjegointencji), nie jest w stanie przypisać mu reistycznego przekładu i dlatego winien się po wstrzymać przed wypowiedzeniem go. Nie można zatem sensownieprzeczyć ist
nieniu abstraktów, razuznawszymówienie o nichzabezsens.
5. Problem przekładu zdań abstrakcyjnych nareistyczne. Jakie mają byćkry teria tegoprzekładu? Nie należydo nich literalna synonimiczność, której się zwykle przy przekładach żąda. Ze zdań abstrakcyjnychwynikają konsekwencje, dotyczą ceistnieniaabstraktów, a z ich reistycznychprzekładów -nie. Jeśli o synonimicz- ności zdań świadczyć ma identyczność ich relacji do innych zdań,to warunek sy- nonimiczności niejest tu spełniony. Ale też wcale nie mabyć spełniony, skoro zdaniom abstrakcyjnym odmawiamy sensu literalnego, przyznając im conajwy żej sens przenośny. Metafora zaś, interpretowana literalnie, z pewnościąznaczy co innego niż zdanie oddające jejsens głębszy.
Zamiast o przekładzie stosowniej byłoby tu mówić o parafrazie lub demeta- foryzacji. Skąd wiemy, jak jejdokonać, przekształcając zdania abstrakcyjne w re
istyczne? Nie umiemy przedstawić ogólnychwarunkówtrafnej demetaforyzacji.
Aby więc ją przeprowadzić, musimy znać ów przenośny sensniezależnie i na tej podstawie przyporządkować zdaniu abstrakcyjnemutakie zdanie reistyczne, któ re ówsens wyraża literalnie. Kotarbińskizaś twierdzi, że dopiero możliwość do
konania demetaforyzacji (u niego: przekładu) pozwala wyróżnić wśród zdań abs trakcyjnychte mającesens przenośny isens ówim przypisać. Co więc jestpierw sze: znajomość przenośnegosensu zdań abstrakcyjnych czy umiejętność ich re- istycznej demetaforyzacji? Podobnie jak w punkcie 2. reistapopadatu w koli- stość. Byćmoże niesą to dwieróżnesprawy, lecz co w takim razie wyposaża nas w kompetencję w tym zakresie? Skąd znamy ów sens przenośny,wyrażalny lite-
174 Anna Jedynak
ralnie w językureistycznym? Skąd wiemy, że niektóre zdania abstrakcyjne gonie mają i żadna demetaforyzacja niejestwtedy trafna?
Obiekcja taka nie została wyraźnie pod adresem reizmu sformułowana, choć Przełęcki i Wolniewicz zauważyli,żebraktu uchwytnych, ogólnych regułjęzy
ka3. „Test reisty byłbypraktycznie skuteczny, gdybyistniały jakieś ogólne reguły strukturalne, według którychposzczególnymzdaniom hipostazującym miałyby być przyporządkowane ich konkretne warunki prawdziwości. Takich reguł ogólnych dotąd jednaknie sformułowano”4. Brak tych regułnie martwiPrzełęckiego, któ ry skłonny jest uzasadniać reizm semantyczny empirycznie i indukcyjnie (za in
dukcyjnym uzasadnieniem opowiadał się także Kotarbiński), napodstawiezacho wań językowych ludziiich gotowości do przeprowadzaniaokreślonej demetafo- ryzacji zdań abstrakcyjnych. Odnotujmy, że zajmuje tymsamym, śladami Quine’a, punktwidzeniatrzeciej osoby wbadaniachsemantycznych. I śladami Quine’a przy
pisuje empiryczny charakter uzyskanej wtensposóbwiedzyo języku, która z punk
tu widzenia pierwszej osoby jawiłaby się jakoniewątpliwie analityczna. A przy tym - co ważne - wiedza dostępna trzeciej osobie nie mawaloru eksplanacyjne- go, dotyczącego zachowańjęzykowych.
3 M. Przełęcki, Argumentacja reisty, „Studia Filozoficzne” (1984) nr 5; B. Wolniewicz, Uwagi o reizmie, „Studia Filozoficzne” (1984) nr 5.
4 B. Wolniewicz, dz. cyt., s. 35.
6. Problemmożliwości realizacji programureizmu semantycznego. Program ten odnotował pewne sukcesy. Alewpróbachreistycznejinterpretacji zdań z róż
nych dziedzin nauki spotkać można dwojakiego rodzaju trudności: technicz ne i zasadnicze. Techniczne związane są z przeogromną złożonością reistycz- nych parafraz. Niekiedy trudno rozstrzygnąć, czy demetaforyzacja jest możliwa, tylko nazbyt skomplikowana, czy zgoła niemożliwa. Trudności zasadnicze są poważniejsze: wydaje się, że w pewnych dziedzinach demetaforyzacja nie jest możliwa.
VII Kierunki modyfikacji reizmu
Przedstawione tu modyfikacje reizmu zawierają odniesienie do punktów, wjakich wyżej zostały wymienioneobiekcje dotychmodyfikacji inspirujące.
Ad 1.Kotarbiński odróżniłreizmontologiczny odsemantycznego i skoncen
trował uwagę na tym drugim. Nie zgadzałsię natomiast z Ajdukiewiczemwkwe stii trywialności pozytywnej tezy ontologicznej reizmu na gruncie ontologii Leśniewskiego.Leśniewskibowiem niemówiłnic o rzeczach. Byłabytatezatau tologią dopiero, gdyby poprzez stosowną eksplikację powiązać rzecz z przedmio tem. Dokonana późniejprzez CzesławaLejewskiegoaksjomatyzacjareizmuzmie rzała do wykazania jej nietrywialności, ze względu nato, że pojęcie rzeczyjest
bogatsze treściowo od pojęcia przedmiotu5. W podobnym duchu uznałWoleński, że z ontologii Leśniewskiegowynikakonkretyzm, lecz nie reizm - ten bowiem stanowitylko „metafizyczną przybudówkę”. WbrewKotarbińskiemuodróżnił Wo
leński reizm od konkretyzmu, wprzekonaniu, że konkret jest zakresowo szerszą nazwą niż rzecz. Przedmioty z ontologii Leśniewskiego to konkrety, ale nieko niecznie -rzeczy (podobnie rzecz ujął Przełęcki6). Leibniz jest, według Woleń- skiego, konkretystą spirytualistycznym, Brentano - dualistycznym, aKotarbiński -reistycznym7. Interpretacja ta wydaje siętrafna.
5 Cz. Lejewski, O dramatycznej fazie rozwojowej pansomatyzmu Kotarbińskiego, „Filozofia Nauki” (1994) nr 1, przeł. J. Tędziagolska.
6 M. Przełęcki, dz. cyt.
7 J. Woleński, dz. cyt.
8 J. Kotarbińska, Kłopoty z istnieniem, w: Fragmenty filozoficzne. Seria trzecia. Księga pa
miątkowa ku czci profesora Tadeusza Kotarbińskiego w osiemdziesiątą rocznicę urodzin, War
szawa 1967.
’ M. Przełęcki, dz. cyt.
Bynawiązać docharakterystycznego dla Szkoły Lwowsko-Warszawskiejod
różnienia filozofii od światopoglądu -z czasem reizmontologiczny przeszedł u Kotarbińskiego ze sfery filozofii wsferę światopoglądu: nie mogącgozadowa
lającouzasadnić, nie głosił gojuż jego twórca,ale go też nie odwołał.
Ad 2. Dla uniknięcia kolistości Janina Kotarbińskazaproponowała niezależ ną definicjęnazw[właściwych] jako nazw, ostensywnie przyporządkowanych rze czom,lubnapodstawie takichnazw zdefiniowanych -choćbytylkocząstkowo8. (Notabene bardzopodobnieempiryścilogiczni definiowali, coznaczytermin sen
sowny empirycznie, odwołując się do terminuspostrzeżeniowego). W dalszejdo
piero kolejności chce Kotarbińskadefiniować,na podstawie powyższej definicji nazw, spójkęjesl w znaczeniu zasadniczym i wreszcie - sensownośćliteralną.
Ad 3. Kotarbińskioponował przeciwwerdyktowi Ajdukiewicza wprzekona niu, że tezareizmu jest „odporna” naeksplikacjepojęciowe i prawdziwa w każ
dymjęzyku. Nie był jednak w stanierozwinąć ani uzasadnić tego poglądu.Dro
biazgową analizę dotyczącą możliwości uzasadnienia tez reistycznych w ich różnych wersjachprzedstawił Przełęcki, ujawniając dodatkowe, niezbędne wdo
wodach założenia9.
Ad 4.Dla uchylenia zarzutu Kotarbińskiprzeniósł negatywną tezę ontologiczną na teren metajęzyka z następującym rezultatem:Zdanie „Nie istnieją cechy, sto
sunki ani zdarzenia ”nie jest zdaniemprawdziwym-a wszak zdania bezsensow
nenie są zdaniami prawdziwymi. Można jednak wątpić, czyteza tak przekształ cona zachowuje ontologiczny charakter. Według mniepozór zachowania tego cha
rakteru bierze sięz pewnej ekwiwokacji. Zdania nieprawdziwe to albo wszelkie zdania, które nie są prawdziwe (z uwzględnieniem bezsensownych), albo - jeśli ograniczymy rozważania do zdańw sensie logicznym, czyli takich, których praw
176 Anna Jedynak
dziwość można bez wątpienia w sposób sensowny semantycznierozważać - tyl
ko zdania fałszywe. Wtym drugim wypadkuodmówienie zdaniu określonej war
tości logicznej oznacza przypisanie mu wartości przeciwnej, co z kolei równo ważne jesttwierdzeniurzeczowemu,że jest (resp. nie jest)wrzeczywistości tak, jak to zdanie głosi. Znamienne, że Kotarbiński nie przeformułował negatywnej tezy takoto: Zdanie „Nie istniejącechy, stosunkiani zdarzenia" jestzdaniembez sensownym, cobyłoby sformułowaniem ściślejszym. Znikłaby wtedy jednak ekwi- wokacja,która pozwala przyjednym rozumieniu wyrażenia zdania nieprawdziwe uwolnić tezę od kłopotliwego zarzutu, a przy drugim -nadal przypisywać jej sens ontologiczny.
Innym sposobem odparcia zarzutu 3. mogłoby być uznanie nazw, odnoszą cych się w intencji do abstraktów, nie zapozorne, lecz za puste10. Zapewniłoby to tym nazwom sensowność. Jednak wtedy nie byłoby podstaw, aby zdania,wktó rych one występują, uważać zasensownenieliteralnie, lecz tylko przenośnie. Mia
łyby tezdaniasens dosłowny ibyłyby fałszywe.
10 Zob. Cz. Lejewski, dz. cyt., s. 34-35; J. Woleński, dz. cyt., s. 262.
11 Zob. R. Ingarden, O języku i jego roli w nauce, w tegoż: Z teorii języka i filozoficznych podstaw logiki, Warszawa 1972, s. 67-68; M. Grygianiec, Spór o uniwersalia w Szkole Lwow
sko-Warszawskiej, niepublikowana praca doktorska, UW, Warszawa 1990, s. 166.
12 Podają za: J. Woleński, dz. cyt., s. 263.
Ad 6. Ze względu natrudności w realizacji programu reistycznego pojawiały sięróżnepomysłymodyfikacjitegoprogramu.
6.1. Tadeusz Kotarbiński uznał, że należy realizować ten program w takich granicach,w jakich jest towykonalne. Nie podjął kwestii,czymiałobysię to wiązać zezmianą statusu zdańniepoddających się demetaforyzacji. Pojawia siępytanie, w jakimzakresiemożnareistycznyprogramzrealizować. Szczególnie interesują cejest onoodnośnie dohumanistyki, fizyki i matematyki.
6.1.1. Kotarbińskinakreślił program humanistykibez hipostaz, ukazując re
istycznysenswielu typowychdlaniej wyrażeń abstrakcyjnych. Choćsam posłu
giwałsię takimi wyrażeniamiw swojej filozofii języka i filozofii nauki, był prze
konany, że abstrakcje pełnią tu funkcjęwyłącznie dogodnych skrótów. Ukazał, jak uciążliwe byłoby rezygnowanie z tych skrótów. Czy jednak istotnie tylko o trudności techniczne tu chodzi? Wszak pojęcie treści nazwy, którym posługuje się Kotarbiński, łudząco przypomina pojęcie krytykowanego przezeń powszech- nika11. Sam Kotarbiński dostrzegł,że w jego definicjinazwy właściwej mówi się ozdaniach, a zdanie to dla reisty nie więcej niż napis bądźdźwięk. Jeśli zatem mówi się, że nazwa nadaje się na podmiot czy orzecznik w zdaniu, może tu wsensie reistycznym chodzić tylko o to, że faktycznie jest w zdaniupodmiotem lub orzecznikiem. A to nie całkiem oddaje intencję, powziętąprzy formułowaniu definicji12.
W każdym razie, w wielu dyscyplinach humanistycznych nawet częściowa realizacjaprogramu reistycznego czyni przedmiot i twierdzenia tych dyscyplin uchwytniejszymi, co satysfakcjonuje umiarkowanego reistę. Ale, co ciekawe, w wypadku zagadnieńhumanistycznych niespelniającychpostulatu reistycznego reaguje on niejednakowo. Obszary blisko związane z takimi, które się temu postulatowi poddały,np. w dziedzinie historii,socjologii, teorii sztuki, etnologii czy semiotyki, reista akceptuje. Nie żąda ich redukcji, zwłaszcza że mogą się mu one zdawać jaśniejsze wskutek sprowadzenia dozdańmistycznychichwmiarę bliskiego sąsiedztwa znaczeniowego. A kiedy indziej -szczególnie w wypad ku filozofiispekulatywnej-ogłaszareista bezsensowność szeregu niespełniają- cych postulatuwypowiedzi. Uważaje za źle postawione, a ich wartość - zawąt pliwą. Chętnie usunąłby je z humanistyki. Można by zapytać reistę, jakim to nieujawnionym kryterium się kieruje, tak różnie traktując zdania niespełniające przyjętegoprzezeń postulatu. W imię czego jedne znich uważaistotnie za bez
sensowne, podczas gdy „bezsensowność” innych albo szczerze go kłopocze, albo - wbrew postulatowi - nie przeszkadza w uznaniu ichdoniosłej wartości nauko wej? Jeszcze lepiej widać ten rozdźwięk, gdy porówna się funkcjonowanie postulatu reistycznego na gruncie fizyki imatematyki z jednej strony, i filozofii z drugiej.
6.1.2. Obiekty, októrych mówi współczesna fizyka, wydają się z gruntuod
mienne od rzeczy codziennego doświadczenia. Istotna dla tego zagadnieniawy- daje siędefinicja rzeczy podanaprzez Kotarbińskiego: rzeczjest„rozumianajako przedmiot umiejscowionywczasiei przestrzeni i fizykalniejakiś”13. Jeśli odczy tamyto określenie dosłownie, pojawią siępodstawy douznania obiektów fizyki, np. pól czy cząstek elementarnych, za rzeczy: mają one umiejscowienie czaso
przestrzenne (przy czymjest to umiejscowienie w jednym porządku, a nie dwa umiejscowienia w dwóch niezależnych porządkach) i mają jakieś własności fi
zyczne: pole ma potencjał i natężenie, cząstki mają masę, ładunek, spin, kolory (zgoła odmienne od postrzegalnych wizualnie kolorów makroobiektów), parzy
stość (odmienniepojmowaną niżtaksamo nazywana cechaliczb).
13 T. Kotarbiński, Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk, ''Narszws.
1961, s. 508.
Oczywiście, interpretacja obiektów fizyki jako rzeczy stwarza pewne kłopo
ty. Na przykład - zwzorówwynika,żepolejestnieskończone;czy można zatem mówić ojego określonym umiejscowieniu w czasoprzestrzeni, skoro jest ono
„wszędzie”? (Podobnie byłobyz interpretacją samej przestrzeni). Ale twierdzisię też,że pole rozchodzi się zeskończoną prędkością, więcmożenie jest ono„wszę
dzie”,czyli niema uniwersalnej kwalifikacji czasoprzestrzennej? Anawet gdyby ją miało - uniwersalna kwalifikacja teżjestJakąś” kwalifikacją.
Ale są tupoważniejsze trudności.
178 Anna Jedynak
(i) Podobnie jak obiekty postulowane przez teorie fizycznemożna by mistycz nie zinterpretować zdarzenia: zachodzą onew czasie i przestrzeni i mają cechy fizyczne(np. ruchmaprędkość ikierunek) albo, słowamiKotarbińskiego, są „fi
zykalniejakieś” (ruchjest szybki). A zdarzeń Kotarbiński na pewno za rzeczy nieuważał.
(ii) Przedmiotom teorii fizycznychprzysługują wprawdzie właściwości fizycz
ne, lecz odmienne od właściwości przysługujących rzeczom. Z tej racji, jeśli nawetuznamy te pierwszeobiekty również za rzeczy, pojawiasię potrzeba od
różnienia dwóch kategoriiontologicznych rzeczy, iodpowiednio, dwóchkatego
rii (a wnajlepszym razie -dwóch podkategorii) semantycznych dla nazw rzeczy.
Gdybyśmy bowiem wsensownym zdaniu, przypisującym zwykłej rzeczy pewną własność (np. krzesło jest twarde), wstawili w miejsce nazwy tej rzeczy (krzesło) nazwę obiektu postulowanego przez fizykę teoretyczną (np.połę grawitacyjne), dostalibyśmy zdanie o wątpliwej sensowności(pole grawitacyjne jest twarde). Dla reizmu zaś istotnajestjednokategorialność ontologicznaprzedmiotów i seman
tyczna jednokategorialność nazw.
(iii) Zapewne Kotarbińskimodelowałdefinicjęrzeczy według swego pojęcia o rzeczach codziennego doświadczenia i zapewne przez„fizykalniejakieś” rozu
miał to, co wyposażonejest we właściwości charakterystyczne dla makroobiek- tów. Jeśli tak - jego definicjajest za szeroka w stosunku do intencji. Wzięta lite ralnie stwarza większe szanse na mistyczną interpretację fizyki niż zmodyfiko wana ze względuna domniemaną intencję autora. Nie leży więc tamodyfikacja w interesie spadkobierców reisty.
O ile można jednak rozważać mistyczną interpretację fizyki, o tyle niejest możliwa pansomatystycznajej interpretacja - pewne obiektyfizyki teoretycznej na pewno nie są ciałami.
6.1.3. Poważniejsze problemy rodzi mistycznainterpretacja teorii mnogości i opartej na niej matematyki. Z całą pewnością zdania mówiąceo istnieniu zbio
róww sensie dystrybutywnym nie mają reistycznych parafraz. O jakich to rze czach miałobymówić zdanie, stwierdzające np. istnienie zbiorupustego?Mere- ologia, na terenie której chciał się „schronić” Kotarbiński, choćzdatna do mistycz nej demetaforyzacji, niejesttak wydajna poznawczo jak teoriamnogości.Liczby definiuje się wmatematyceprzez abstrakcjęod relacjirównoliczności zbiorów, czyli jako pewne zbiory zbiorów. Otóż wprzeciwieństwie doteoriimnogości me- reologia,po pierwsze, nie wyróżnia zbiorów różnych rzędów i nie pozwala od różnić zbiorów zbiorów od zbiorówprzedmiotów. Podrugie,opartajest na prze
chodniej relacji bycia częścią, wskutekczego liczność zbioru niejestabsolutna, lecz względna, zależna odsposobu wyróżnienia jegoelementów.Utrudnia to opar cie pojęcia liczby na pojęciurównolicznościzbiorów.
Ponieważwielce użyteczna teoria mnogości okazuje sięniewyrażalnaw zda
niach o rzeczach, mistyczne kryterium sensu kwalifikujeją jako bezsensowną.