• Nie Znaleziono Wyników

15:2006, Nr 1 (57), ISSN 1230-1493 Anna Jedynak Kłopoty z reizmem Reizm TadeuszaKotarbińskiego powstał wlatach 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "15:2006, Nr 1 (57), ISSN 1230-1493 Anna Jedynak Kłopoty z reizmem Reizm TadeuszaKotarbińskiego powstał wlatach 20"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

R. 15:2006, Nr 1 (57), ISSN 1230-1493

Anna Jedynak

Kłopoty z reizmem

Reizm TadeuszaKotarbińskiego powstał wlatach 20. minionegostulecia jako koncepcjadotykająca fundamentalnego pytania filozofii: co istnieje?Wyróżniała się maksymalistycznymi aspiracjami na tle Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, pre­

ferującej drobiazgowe i metodyczne roztrząsanie zagadnień bardziej szczegóło­

wych. Zdawałasprawę z pewnych intuicjifilozoficznych swego twórcy i,mimo zdroworozsądkowego charakteru, wzbudziła w Szkole - także przecież trzeźwo do pytań filozoficznychnastawionej - różnorodne zastrzeżenia. Okazało się,że niejest rzecząłatwą jasne wysłowienie i należyte uzasadnienie - w sposób re­

spektujący wymogi Szkoły - poglądów fundamentalnych, choć bliskich nastawie­

niu potocznemu. W miejsce prostego pytania, jakie skierowaćmożnapod adre­

semkażdej koncepcji filozoficznej, mianowicie, czyjestonaprawdziwa, zdys­

kusji nad reizmem wyłoniły się ważne problemy metodologiczne, które nie zostały zamknięte do dziś.Dlatego warto czasem je przypomnieć.

I Tezy reizmu

1. Wszelkiprzedmiot jest rzeczą (przy czym przedmiot pojęty jest tu wzna­

czeniu nazwy najogólniejszej, którąodnieść można do czegokolwiek).

2. Żaden przedmiot niejest cechą, zdarzeniem ani stosunkiem i nienależydo żadnej innej kategorii ontologicznejniżkategoria rzeczy.

3. Nazwy, mające z intencji odnosić siędo czegoś innego niż rzeczy, na­

zwami pozornymi.

Przy założeniurozłączności kategorii ontologicznych (Kotarbiński rozważałich za Wundtem cztery: właśnie kategorięrzeczy, cech, stosunków i zdarzeń) teza 2.

wynika z tezy 1. Nadto z tezy 1. wynika, że nazwy, mające z intencji odnosić się do czegoś innegoniżrzeczy, intencji tej chybiają, czylinieodnosząsię de facto do żadnegoprzedmiotu. Wyprowadzenietezy 3.z tezy 1. wymaga jeszcze stosownej eksplikacji nazwy pozornej,odróżnionej przez Kotarbińskiego od nazwy pustej.

Zdajesię, że tezy2.i 3. mają przede wszystkim znaczenie polemiczne: teza 2.

ma okazać oponentom, że inne kategorieprócz kategorii rzeczy nieuszły uwagi

(2)

170 Anna Jedynak

reisty, formułującego tezę 1., a teza 3. ma oddalićewentualny kontrargument, że wszak muszą istnieć jakieś cechy, stosunki i zdarzenia czy stany rzeczy, skoro ję­

zykprzewiduje możliwość nazywania ich i skoro o nich z przekonaniem mówi­ my. Jak zobaczymy, właśnie uzupełnienie tezy 1. o tezę 2. i 3. otworzyło drzwi wnikliwym dyskusjom wokół reizmuoraz wymusiło jego modyfikacje.

II Motywy zajęcia stanowiska reistycznego

Należy do nich realistyczne nastawienie Kotarbińskiego i pewne jego intu­ icje ontologiczne, którym chciał dać wyraz, przekonany, że zprzyczyn zasadni­ czych w żadnych warunkach nie da się stwierdzić bytowania czegokolwiek, co niejestrzeczą, czyli nie macech fizycznych. A także jegoniechęć do zawiłego a wieloznacznego pojmowania istnienia, na gruncie którego można by orzekać różne typyistnieniao przedmiotach różnych kategorii ontologicznych. Skoro ist­

nieniemodeluje Kotarbiński jednoznacznie według istnienia rzeczy, oczywiste jest jego przekonanie,że tylko rzeczy istnieją.

III Argumenty na rzecz reizmu

1.Kotarbiński rozważałstosunekcechy do przedmiotu, któremu onaprzysłu­ guje, iokreśleniego uznał za kłopotliwe. Doszedłdo wniosku,że nie jest tosto­

sunek części do całości (wszak biel nie jest częścią śniegu),bo wówczas musia- łyby być one ontologiczniejednorodne - a niesą. Skłonił sięwięc do uznania, że istniejątylko substancjepierwsze w sensie Arystotelesa- czyli rzeczy.

2. Jeśli przyjąć,że powszechniknazwyNze względunadesygnaty nazwyN totakiprzedmiot P, który ma tylko cechywspólne desygnatom nazwy N, to oka­ zuje się,że przedmiotów jestwewnętrznie sprzeczny,gdyż:

2.1. Jeśli cechę c ma tylko jedendesygnat nazwy N, to P tej cechy nie ma;

maza to cechę c'nieposiadania cechyc - acechęc' nie wszystkie desygnaty na­

zwy Nposiadają (ten argument zaczerpniętyzostał od Leśniewskiego).

2.2.Przedmiot P ma cechę ogólności,a tej niemają desygnaty nazwy N.

3. Pojęcie cechy jest antynomiogenne,gdyż umożliwia samozwrotność wyra­ żeń. Niechcecha c będzie cechąnieposiadania samej siebie.Pytanie, czy cecha c ma cechę c,jest antynomialne. Spostrzeżenieto można uogólnić na stosunki.

4. Przedmioty idealne to przedmioty z definicji „tylko pomyślane, a zatem nieistniejące. Twierdzenie,że istnieją, daje sprzeczność.

5. Przekonywał takżeKotarbińskido reizmu indukcyjnie, kwestionując z osob­

na możliwość istnienia różnego rodzaju abstraktów, jak np. zbiorów teoriomno- gościowych. Często argumentował, że abstrakty nie mają cech fizycznych, a zwłaszcza aspektu przestrzenno-czasowego.

(3)

IV Poglądy uzupełniające reizm

OntologiaLeśniewskiego przewiduje- stosownie donominalizmuswego twór­

cy -jedną tylko kategorię ontologiczną dlaprzedmiotówjednostkowych i, odpo­ wiednio, jedną semantyczną kategorię nazw i dostarcza tymsamym reizmowi sto­

sownejpodstawy formalnej. Zapożyczył Kotarbiński od Leśniewskiegodefinicję istnienia (A istnieje, gdy A jest czymś) i definicję przedmiotu (A jest przedmio­

tem, gdy coś jest A) i sięgał do nich, uzasadniając tezy reizmu.

Reizm rozwinął siępóźniej wpansomatyzm, zgodniez którym wszelka rzecz jest ciałem lub duszą. A skoro - jak sądził Kotarbiński -dusza samajest ciałem,

tedy wszelka rzecz jestciałem; zatem istnieją tylko ciała.

Pojawiła się w związku z tym potrzeba redukcji poznaniapsychologicznego do ekstraspekcji, czyli potrzeba reistycznej interpretacji psychiki. Kotarbiński da­

leki był jednak od skrajnegobehawioryzmu, gdyż interesowały go nie tylko za­ chowania będące przejawem doznań, ale i same doznania. Rozwiązanie, które zaproponował,nazwał imitacjonizmem. Zdania psychologiczne, mówiące o do­

znaniach JV-a, należałoby interpretować jako imitację doznań A-a(łączniezprzy­ padkami, gdy A-emjest sam intepretator). „Droga do znajomości psychiki czło­

wieka prowadziprzez znajomość rzeczy, na które on reaguje”1.

1 T. Kotarbiński, Próba redukcji poznania psychologicznego do ekstraspekcji, „Studia Filo­

zoficzne” (1958) nr 5 (8), s. 141.

2 Por. J. Woleński, Próba interpretacji reizmu, „Humanitas” (1989) nr 13, s. 258.

Z czasem wmiejsce nazwy reizm pojawia się u Kotarbińskiego konkretyzm.

Uważał je za synonimy, akonkretyzmmógł brzmieć lepiej, gdyż nie groziłopo­

myleniego z realizmem,przy tymzgrabniejjest uznać ludzi zakonkretyniżza rzeczy2. Ze względu na utożsamienieprzez Kotarbińskiego reizmu z konkrety- zmem - choć niewszyscypodzielali jegoprzekonanie, żekonkret to to samo, co rzecz (o czym będzie jeszcze mowaniżej) - byty, których istnienie Kotarbiński kwestionował,można nazywać ogólnie„abstraktami”, a pogląd, przeciwko któ­

remureizm był skierowany, nazywać dlawygody „abstraktyzmem”.

Włączył także Kotarbiński w swą reistyczną orientację realizm radykalny - pogląd, zgodnie z którymnie istnieją treścipsychiczne,zatem żaden przedmiot niejest układem elementówtreści.

V Fazy rozwojowe reizmu

Zaczął Kotarbiński od zakwestionowania istnienia cech, co uogólnił potem na inne rodzaje przedmiotów idealnych. Wsparł następnie reizm ontologią Leśniewskiego,włączył dońrealizm radykalny i pansomatyzm.Na tym skończy­ ła się faza wzbogacania i rozwijaniareizmu. Zwnikliwą jego krytyką wystąpił

(4)

172 Anna Jedynak

KazimierzAjdukiewicz - co wymusiło rewizję bądź osłabienie pewnych ustaleń reizmu. Niektóre z tych zarzutów oraz reakcjęna nie prześledzimy w kolejnym punkcie.Jakzobaczymy,Kotarbiński odróżnił reizm ontologiczny od semantycz­ nego, z naciskiem natendrugi.Reizm ontologiczny(zawartywpozytywnej tezie 1.

i negatywnej tezie 2.) głosicoś oistnieniu,a semantyczny (którego intuicje od- daje teza 3.)-o języku: że mianowicie zdań zdających się mówić o przedmio­ tach idealnych nie możnarozumiećdosłownie. Mają one sens jedynie przenośny, gdy można je przełożyć na zdania orzeczach, lubteż nie mająsensu wcale, gdy przekład taki nie jest możliwy.

Reizmsemantyczny przeszedł koleje podobne do kolei neopozytywizmu:je­ den idrugimiał być pierwotnieopisem języka ze szczególnym uwzględnieniem sprawozdawczego (w zamierzeniu) pojęcia sensu, apotem formułowany był ra­ czej w formie dyrektyw i traktowany jako program posługiwania się językiem i stosowania projektującego kryterium sensu. W myśl postulatu reizmu seman­

tycznego można wypowiadać sięo abstraktach jedynie wzdaniach przekładalnych na zdaniao rzeczach. Formułowanie niespełniających tego warunku zdańo abs­ traktach prowadzi, według reisty, do hipostaz i często do złudnego uznania istnienia przedmiotów idealnych. Przekształceniu reistycznego kryterium sensu ze sprawozdawczegowprojektujące towarzyszyła jego liberalizacja i/lub ograni­ czenie zakresu jego stosowalności - tak samojak wwypadku empiryzmu logicz­ nego.

Przyjrzyjmysięzatem kłopotom reizmu ipowodomjego liberalizacji.

VI Obiekcje wobec reizmu

Wysunięto wielewnikliwych argumentów krytycznych wobecreizmu,zktó­ rych przedstawione tu będą najważniejsze.

1. Problem interpretacjireizmu.Według Ajdukiewicza niebyłojasne,czy re­ izmmabyć empiryczną tezą, zdającą sprawę z tego, w jakim znaczeniu ludzie pewnych słówużywają (jego uzasadnienie wymagałoby wtedy badań empirycz­ nych), czy trywialną konsekwencją przyjętych na bazie ontologii Leśniewskiego definicji(byłby wtedy banalny), czy programem posługiwania się językiem (nie podlegałby wtedy oceniew kategoriach prawdy i fałszu inie byłby stanowiskiem ontologicznym, lecz projektem semantycznym).

2. Kolistość definicji. Stosownie do spostrzeżenia Ajdukiewicza -nazwa właściwato dlaKotarbińskiego taka nazwa, która nadaj e siędoroli podmiotu lub orzecznika w zdaniu A jestB przy zasadniczymrozumieniu spójki jest, a spójce tej Kotarbiński przypisuje zasadnicze znaczenie wtedy,gdy łączy onanazwyrze­ czy. Dostajemy w konsekwencjidefinicję,żenazwamiwłaściwyminazwyrzeczy.

Inne zaś nazwy (odnoszące się w intencjido abstraktów) sąpozorne, czyli nie­ zdatne do nazywania czegokolwiek. Zdaje się, że na reistycznych intuicjach on-

(5)

tologicznych opierają się tu wstępne ustalenia terminologiczne, w zamierzeniu mające służyć jedyniezrozumiałemu sformułowaniu tez reistycznych.

3. Problem precyzacji języka naturalnego. W języku reisty (niezawierającym nazw pozornych) teza 1. jest prawdziwaanalitycznie. Stanowi tenjęzyk pewną -ale niejedyną możliwą -precyzację obfitującego wwieloznaczności języka po­ tocznego. ZdaniemAjdukiewicza można ów chwiejnyjęzyk naturalnydoprecy­

zować inaczej z odmiennym skutkiem w postaci fałszywości tezy 1., natomiast wniedoprecyzowanym języku potocznym teza ta jest zasadniczo nierozstrzygal­ na. Upraszczając: to, co uznamy za istniejące, zależy od tego, jak określamy ist­

nienie. W podobnym duchu komentował reizm Ingarden, jak również w duchu zarzutu wymienionego niżej wpunkcie 4.

4. Niezgodność reizmu ontologicznego zsemantycznym.Ajdukiewiczzauwa­ żył, że reista nie może, respektując własny program semantyczny, sensownie a prawdziwie wysłowićnegatywnej części swojej ontologii (tj. tezy 2.). Jeśli zda­

nie Nie istniejącechy uważa zasensowne, bo przekładalnena niezawierające nazw pozornych zdanie Żadna rzecz nie jest jakaś - dostaje fałsz; gdy zaśtę jego inter­ pretację uważa za nietrafną (bo faktycznie zdaje się ona chybiaćjegointencji), nie jest w stanie przypisać mu reistycznego przekładu i dlatego winien się po­ wstrzymać przed wypowiedzeniem go. Nie można zatem sensownieprzeczyć ist­

nieniu abstraktów, razuznawszymówienie o nichzabezsens.

5. Problem przekładu zdań abstrakcyjnych nareistyczne. Jakie mają byćkry­ teria tegoprzekładu? Nie należydo nich literalna synonimiczność, której się zwykle przy przekładach żąda. Ze zdań abstrakcyjnychwynikają konsekwencje, dotyczą­ ceistnieniaabstraktów, a z ich reistycznychprzekładów -nie. Jeśli o synonimicz- ności zdań świadczyć ma identyczność ich relacji do innych zdań,to warunek sy- nonimiczności niejest tu spełniony. Ale też wcale nie mabyć spełniony, skoro zdaniom abstrakcyjnym odmawiamy sensu literalnego, przyznając im conajwy­ żej sens przenośny. Metafora zaś, interpretowana literalnie, z pewnościąznaczy co innego niż zdanie oddające jejsens głębszy.

Zamiast o przekładzie stosowniej byłoby tu mówić o parafrazie lub demeta- foryzacji. Skąd wiemy, jak jejdokonać, przekształcając zdania abstrakcyjne w re­

istyczne? Nie umiemy przedstawić ogólnychwarunkówtrafnej demetaforyzacji.

Aby więc przeprowadzić, musimy znać ów przenośny sensniezależnie i na tej podstawie przyporządkować zdaniu abstrakcyjnemutakie zdanie reistyczne, któ­ re ówsens wyraża literalnie. Kotarbińskizaś twierdzi, że dopiero możliwość do­

konania demetaforyzacji (u niego: przekładu) pozwala wyróżnić wśród zdań abs­ trakcyjnychte mającesens przenośny isens ówim przypisać. Co więc jestpierw­ sze: znajomość przenośnegosensu zdań abstrakcyjnych czy umiejętność ich re- istycznej demetaforyzacji? Podobnie jak w punkcie 2. reistapopadatu w koli- stość. Byćmoże nieto dwieróżnesprawy, lecz co w takim razie wyposaża nas w kompetencję w tym zakresie? Skąd znamy ów sens przenośny,wyrażalny lite-

(6)

174 Anna Jedynak

ralnie w językureistycznym? Skąd wiemy, że niektóre zdania abstrakcyjne gonie mają i żadna demetaforyzacja niejestwtedy trafna?

Obiekcja taka nie została wyraźnie pod adresem reizmu sformułowana, choć Przełęcki i Wolniewicz zauważyli,żebraktu uchwytnych, ogólnych regułjęzy­

ka3. „Test reisty byłbypraktycznie skuteczny, gdybyistniały jakieś ogólne reguły strukturalne, według którychposzczególnymzdaniom hipostazującym miałyby być przyporządkowane ich konkretne warunki prawdziwości. Takich reguł ogólnych dotąd jednaknie sformułowano”4. Brak tych regułnie martwiPrzełęckiego, któ­ ry skłonny jest uzasadniać reizm semantyczny empirycznie i indukcyjnie (za in­

dukcyjnym uzasadnieniem opowiadał się także Kotarbiński), napodstawiezacho­ wań językowych ludziiich gotowości do przeprowadzaniaokreślonej demetafo- ryzacji zdań abstrakcyjnych. Odnotujmy, że zajmuje tymsamym, śladami Quine’a, punktwidzeniatrzeciej osoby wbadaniachsemantycznych. I śladami Quine’a przy­

pisuje empiryczny charakter uzyskanej wtensposóbwiedzyo języku, która z punk­

tu widzenia pierwszej osoby jawiłaby się jakoniewątpliwie analityczna. A przy tym - co ważne - wiedza dostępna trzeciej osobie nie mawaloru eksplanacyjne- go, dotyczącego zachowańjęzykowych.

3 M. Przełęcki, Argumentacja reisty, „Studia Filozoficzne” (1984) nr 5; B. Wolniewicz, Uwagi o reizmie, „Studia Filozoficzne” (1984) nr 5.

4 B. Wolniewicz, dz. cyt., s. 35.

6. Problemmożliwości realizacji programureizmu semantycznego. Program ten odnotował pewne sukcesy. Alewpróbachreistycznejinterpretacji zdań z róż­

nych dziedzin nauki spotkać można dwojakiego rodzaju trudności: technicz­ ne i zasadnicze. Techniczne związane z przeogromną złożonością reistycz- nych parafraz. Niekiedy trudno rozstrzygnąć, czy demetaforyzacja jest możliwa, tylko nazbyt skomplikowana, czy zgoła niemożliwa. Trudności zasadnicze poważniejsze: wydaje się, że w pewnych dziedzinach demetaforyzacja nie jest możliwa.

VII Kierunki modyfikacji reizmu

Przedstawione tu modyfikacje reizmu zawierają odniesienie do punktów, wjakich wyżej zostały wymienioneobiekcje dotychmodyfikacji inspirujące.

Ad 1.Kotarbiński odróżniłreizmontologiczny odsemantycznego i skoncen­

trował uwagę na tym drugim. Nie zgadzałsię natomiast z Ajdukiewiczemwkwe­ stii trywialności pozytywnej tezy ontologicznej reizmu na gruncie ontologii Leśniewskiego.Leśniewskibowiem niemówiłnic o rzeczach. Byłabytatezatau­ tologią dopiero, gdyby poprzez stosowną eksplikację powiązać rzecz z przedmio­ tem. Dokonana późniejprzez CzesławaLejewskiegoaksjomatyzacjareizmuzmie­ rzała do wykazania jej nietrywialności, ze względu nato, że pojęcie rzeczyjest

(7)

bogatsze treściowo od pojęcia przedmiotu5. W podobnym duchu uznałWoleński, że z ontologii Leśniewskiegowynikakonkretyzm, lecz nie reizm - ten bowiem stanowitylko „metafizyczną przybudówkę. WbrewKotarbińskiemuodróżnił Wo­

leński reizm od konkretyzmu, wprzekonaniu, że konkret jest zakresowo szerszą nazwą niż rzecz. Przedmioty z ontologii Leśniewskiego to konkrety, ale nieko­ niecznie -rzeczy (podobnie rzecz ujął Przełęcki6). Leibniz jest, według Woleń- skiego, konkretystą spirytualistycznym, Brentano - dualistycznym, aKotarbiński -reistycznym7. Interpretacja ta wydaje siętrafna.

5 Cz. Lejewski, O dramatycznej fazie rozwojowej pansomatyzmu Kotarbińskiego, „Filozofia Nauki” (1994) nr 1, przeł. J. Tędziagolska.

6 M. Przełęcki, dz. cyt.

7 J. Woleński, dz. cyt.

8 J. Kotarbińska, Kłopoty z istnieniem, w: Fragmenty filozoficzne. Seria trzecia. Księga pa­

miątkowa ku czci profesora Tadeusza Kotarbińskiego w osiemdziesiątą rocznicę urodzin, War­

szawa 1967.

’ M. Przełęcki, dz. cyt.

Bynawiązać docharakterystycznego dla Szkoły Lwowsko-Warszawskiejod­

różnienia filozofii od światopoglądu -z czasem reizmontologiczny przeszedł u Kotarbińskiego ze sfery filozofii wsferę światopoglądu: nie mogącgozadowa­

lającouzasadnić, nie głosił gojuż jego twórca,ale go też nie odwołał.

Ad 2. Dla uniknięcia kolistości Janina Kotarbińskazaproponowała niezależ­ definicjęnazw[właściwych] jako nazw, ostensywnie przyporządkowanych rze­ czom,lubnapodstawie takichnazw zdefiniowanych -choćbytylkocząstkowo8. (Notabene bardzopodobnieempiryścilogiczni definiowali, coznaczytermin sen­

sowny empirycznie, odwołując się do terminuspostrzeżeniowego). W dalszejdo­

piero kolejności chce Kotarbińskadefiniować,na podstawie powyższej definicji nazw, spójkęjesl w znaczeniu zasadniczym i wreszcie - sensownośćliteralną.

Ad 3. Kotarbińskioponował przeciwwerdyktowi Ajdukiewicza wprzekona­ niu, że tezareizmu jest „odporna” naeksplikacjepojęciowe i prawdziwa w każ­

dymjęzyku. Nie był jednak w stanierozwinąć ani uzasadnić tego poglądu.Dro­

biazgową analizę dotyczącą możliwości uzasadnienia tez reistycznych w ich różnych wersjachprzedstawił Przełęcki, ujawniając dodatkowe, niezbędne wdo­

wodach założenia9.

Ad 4.Dla uchylenia zarzutu Kotarbińskiprzeniósł negatywną tezę ontologiczną na teren metajęzyka z następującym rezultatem:Zdanie „Nie istnieją cechy, sto­

sunki ani zdarzenia ”nie jest zdaniemprawdziwym-a wszak zdania bezsensow­

nenie są zdaniami prawdziwymi. Można jednak wątpić, czyteza tak przekształ­ cona zachowuje ontologiczny charakter. Według mniepozór zachowania tego cha­

rakteru bierze sięz pewnej ekwiwokacji. Zdania nieprawdziwe to albo wszelkie zdania, które nie są prawdziwe (z uwzględnieniem bezsensownych), albo - jeśli ograniczymy rozważania do zdańw sensie logicznym, czyli takich, których praw­

(8)

176 Anna Jedynak

dziwość można bez wątpienia w sposób sensowny semantycznierozważać - tyl­

ko zdania fałszywe. Wtym drugim wypadkuodmówienie zdaniu określonej war­

tości logicznej oznacza przypisanie mu wartości przeciwnej, co z kolei równo­ ważne jesttwierdzeniurzeczowemu,że jest (resp. nie jest)wrzeczywistości tak, jak to zdanie głosi. Znamienne, że Kotarbiński nie przeformułował negatywnej tezy takoto: Zdanie „Nie istniejącechy, stosunkiani zdarzenia" jestzdaniembez­ sensownym, cobyłoby sformułowaniem ściślejszym. Znikłaby wtedy jednak ekwi- wokacja,która pozwala przyjednym rozumieniu wyrażenia zdania nieprawdziwe uwolnić tezę od kłopotliwego zarzutu, a przy drugim -nadal przypisywać jej sens ontologiczny.

Innym sposobem odparcia zarzutu 3. mogłoby być uznanie nazw, odnoszą­ cych się w intencji do abstraktów, nie zapozorne, lecz za puste10. Zapewniłoby to tym nazwom sensowność. Jednak wtedy nie byłoby podstaw, aby zdania,wktó­ rych one występują, uważać zasensownenieliteralnie, lecz tylko przenośnie. Mia­

łyby tezdaniasens dosłowny ibyłyby fałszywe.

10 Zob. Cz. Lejewski, dz. cyt., s. 34-35; J. Woleński, dz. cyt., s. 262.

11 Zob. R. Ingarden, O języku i jego roli w nauce, w tegoż: Z teorii języka i filozoficznych podstaw logiki, Warszawa 1972, s. 67-68; M. Grygianiec, Spór o uniwersalia w Szkole Lwow­

sko-Warszawskiej, niepublikowana praca doktorska, UW, Warszawa 1990, s. 166.

12 Podają za: J. Woleński, dz. cyt., s. 263.

Ad 6. Ze względu natrudności w realizacji programu reistycznego pojawiały sięróżnepomysłymodyfikacjitegoprogramu.

6.1. Tadeusz Kotarbiński uznał, że należy realizować ten program w takich granicach,w jakich jest towykonalne. Nie podjął kwestii,czymiałobysię to wiązać zezmianą statusu zdańniepoddających się demetaforyzacji. Pojawia siępytanie, w jakimzakresiemożnareistycznyprogramzrealizować. Szczególnie interesują­ cejest onoodnośnie dohumanistyki, fizyki i matematyki.

6.1.1. Kotarbińskinakreślił program humanistykibez hipostaz, ukazując re­

istycznysenswielu typowychdlaniej wyrażeń abstrakcyjnych. Choćsam posłu­

giwałsię takimi wyrażeniamiw swojej filozofii języka i filozofii nauki, był prze­

konany, że abstrakcje pełnią tu funkcjęwyłącznie dogodnych skrótów. Ukazał, jak uciążliwe byłoby rezygnowanie z tych skrótów. Czy jednak istotnie tylko o trudności techniczne tu chodzi? Wszak pojęcie treści nazwy, którym posługuje się Kotarbiński, łudząco przypomina pojęcie krytykowanego przezeń powszech- nika11. Sam Kotarbiński dostrzegł,że w jego definicjinazwy właściwej mówi się ozdaniach, a zdanie to dla reisty nie więcej niż napis bądźdźwięk. Jeśli zatem mówi się, że nazwa nadaje się na podmiot czy orzecznik w zdaniu, może tu wsensie reistycznym chodzić tylko o to, że faktycznie jest w zdaniupodmiotem lub orzecznikiem. A to nie całkiem oddaje intencję, powziętąprzy formułowaniu definicji12.

(9)

W każdym razie, w wielu dyscyplinach humanistycznych nawet częściowa realizacjaprogramu reistycznego czyni przedmiot i twierdzenia tych dyscyplin uchwytniejszymi, co satysfakcjonuje umiarkowanego reistę. Ale, co ciekawe, w wypadku zagadnieńhumanistycznych niespelniającychpostulatu reistycznego reaguje on niejednakowo. Obszary blisko związane z takimi, które się temu postulatowi poddały,np. w dziedzinie historii,socjologii, teorii sztuki, etnologii czy semiotyki, reista akceptuje. Nie żąda ich redukcji, zwłaszcza że mogą się mu one zdawać jaśniejsze wskutek sprowadzenia dozdańmistycznychichwmiarę bliskiego sąsiedztwa znaczeniowego. A kiedy indziej -szczególnie w wypad­ ku filozofiispekulatywnej-ogłaszareista bezsensowność szeregu niespełniają- cych postulatuwypowiedzi. Uważaje za źle postawione, a ich wartość - zawąt­ pliwą. Chętnie usunąłby je z humanistyki. Można by zapytać reistę, jakim to nieujawnionym kryterium się kieruje, tak różnie traktując zdania niespełniające przyjętegoprzezeń postulatu. W imię czego jedne znich uważaistotnie za bez­

sensowne, podczas gdy „bezsensowność” innych albo szczerze go kłopocze, albo - wbrew postulatowi - nie przeszkadza w uznaniu ichdoniosłej wartości nauko­ wej? Jeszcze lepiej widać ten rozdźwięk, gdy porówna się funkcjonowanie postulatu reistycznego na gruncie fizyki imatematyki z jednej strony, i filozofii z drugiej.

6.1.2. Obiekty, októrych mówi współczesna fizyka, wydają się z gruntuod­

mienne od rzeczy codziennego doświadczenia. Istotna dla tego zagadnieniawy- daje siędefinicja rzeczy podanaprzez Kotarbińskiego: rzeczjest„rozumianajako przedmiot umiejscowionywczasiei przestrzeni i fizykalniejakiś”13. Jeśli odczy­ tamyto określenie dosłownie, pojawią siępodstawy douznania obiektów fizyki, np. pól czy cząstek elementarnych, za rzeczy: mają one umiejscowienie czaso­

przestrzenne (przy czymjest to umiejscowienie w jednym porządku, a nie dwa umiejscowienia w dwóch niezależnych porządkach) i mają jakieś własności fi­

zyczne: pole ma potencjał i natężenie, cząstki mają masę, ładunek, spin, kolory (zgoła odmienne od postrzegalnych wizualnie kolorów makroobiektów), parzy­

stość (odmienniepojmowaną niżtaksamo nazywana cechaliczb).

13 T. Kotarbiński, Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk, ''Narszws.

1961, s. 508.

Oczywiście, interpretacja obiektów fizyki jako rzeczy stwarza pewne kłopo­

ty. Na przykład - zwzorówwynika,żepolejestnieskończone;czy można zatem mówić ojego określonym umiejscowieniu w czasoprzestrzeni, skoro jest ono

„wszędzie”? (Podobnie byłobyz interpretacją samej przestrzeni). Ale twierdzisię też,że pole rozchodzi się zeskończoną prędkością, więcmożenie jest ono„wszę­

dzie,czyli niema uniwersalnej kwalifikacji czasoprzestrzennej? Anawet gdyby ją miało - uniwersalna kwalifikacja teżjestJakąś” kwalifikacją.

Ale są tupoważniejsze trudności.

(10)

178 Anna Jedynak

(i) Podobnie jak obiekty postulowane przez teorie fizycznemożna by mistycz­ nie zinterpretować zdarzenia: zachodzą onew czasie i przestrzeni i mają cechy fizyczne(np. ruchmaprędkość ikierunek) albo, słowamiKotarbińskiego, „fi­

zykalniejakieś” (ruchjest szybki). A zdarzeń Kotarbiński na pewno za rzeczy nieuważał.

(ii) Przedmiotom teorii fizycznychprzysługują wprawdzie właściwości fizycz­

ne, lecz odmienne od właściwości przysługujących rzeczom. Z tej racji, jeśli nawetuznamy te pierwszeobiekty również za rzeczy, pojawiasię potrzeba od­

różnienia dwóch kategoriiontologicznych rzeczy, iodpowiednio, dwóchkatego­

rii (a wnajlepszym razie -dwóch podkategorii) semantycznych dla nazw rzeczy.

Gdybyśmy bowiem wsensownym zdaniu, przypisującym zwykłej rzeczy pewną własność (np. krzesło jest twarde), wstawili w miejsce nazwy tej rzeczy (krzesło) nazwę obiektu postulowanego przez fizykę teoretyczną (np.połę grawitacyjne), dostalibyśmy zdanie o wątpliwej sensowności(pole grawitacyjne jest twarde). Dla reizmu zaś istotnajestjednokategorialność ontologicznaprzedmiotów i seman­

tyczna jednokategorialność nazw.

(iii) Zapewne Kotarbińskimodelowałdefinicjęrzeczy według swego pojęcia o rzeczach codziennego doświadczenia i zapewne przez„fizykalniejakieś” rozu­

miał to, co wyposażonejest we właściwości charakterystyczne dla makroobiek- tów. Jeśli tak - jego definicjajest za szeroka w stosunku do intencji. Wzięta lite­ ralnie stwarza większe szanse na mistyczną interpretację fizyki niż zmodyfiko­ wana ze względuna domniemaną intencję autora. Nie leży więc tamodyfikacja w interesie spadkobierców reisty.

O ile można jednak rozważać mistyczną interpretację fizyki, o tyle niejest możliwa pansomatystycznajej interpretacja - pewne obiektyfizyki teoretycznej na pewno nie są ciałami.

6.1.3. Poważniejsze problemy rodzi mistycznainterpretacja teorii mnogości i opartej na niej matematyki. Z całą pewnością zdania mówiąceo istnieniu zbio­

róww sensie dystrybutywnym nie mają reistycznych parafraz. O jakich to rze­ czach miałobymówić zdanie, stwierdzające np. istnienie zbiorupustego?Mere- ologia, na terenie której chciał się „schronić” Kotarbiński, choćzdatna do mistycz­ nej demetaforyzacji, niejesttak wydajna poznawczo jak teoriamnogości.Liczby definiuje się wmatematyceprzez abstrakcjęod relacjirównoliczności zbiorów, czyli jako pewne zbiory zbiorów. Otóż wprzeciwieństwie doteoriimnogości me- reologia,po pierwsze, nie wyróżnia zbiorów różnych rzędów i nie pozwala od­ różnić zbiorów zbiorów od zbiorówprzedmiotów. Podrugie,opartajest na prze­

chodniej relacji bycia częścią, wskutekczego liczność zbioru niejestabsolutna, lecz względna, zależna odsposobu wyróżnienia jegoelementów.Utrudnia to opar­ cie pojęcia liczby na pojęciurównolicznościzbiorów.

Ponieważwielce użyteczna teoria mnogości okazuje sięniewyrażalnaw zda­

niach o rzeczach, mistyczne kryterium sensu kwalifikuje jako bezsensowną.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Może to z tego powodu, że jako konsekwentnie idący śladem Habermasa zwolennik „niedokoń ­ czonego projektu Oświecenia ” , żarliwy obrońca Rozumu, zapalony propagator

Łatwość udzielenia wypowiedzi wywodzi się prawdopodobnie z niewielkiej świadomości tego, jak skomplikowana jest logika (innymi słowy, z pewną po­. wszechną wizją

jest bardziej skomplikowane niż te prowadzące do Jap. Innymi słowy, uzasad ­ nienie przekonania, iż posiada się uzasadnione przekonanie, że p, jest bardziej skomplikowane,

Zaprzeczeniem tego aksjomatu jest doktryna Aussersein, którą Meinong formu ­ łuje w nieco metaforyczny sposób, mówiąc iż „czysty przedmiot znajduje się poza byciem

dzi i wtedy okaże się, że tak indagowana grupa państw należy do cywilizacji odmiennej od X; albo pytania okażą się źle postawione, co doprowadzi do wniosku, że

Pierwszym etapem jest, w ich ujęciu, odwołanie się do reguł moralnych, te z kolei mogą być uzasadniane przez zasady, zasady zaś — przez teorie etyczne.. Zasada autonomii,

logów, termin natura wykracza poza wąskie, zwane dziś scjentystycznym, rozu ­ mienie świata jako przyrodniczego i będzie w tych koncepcjach bardziej zbliżony do treści,

Mówiłem gdzie indziej, że zdanie „dosięga rzeczywistości” i przez to rozumiałem, że formy przedmiotów zawierają się w formie zdania, które jest o tych