• Nie Znaleziono Wyników

"Bibliografia i biblioteka w pracy polonisty", Jadwiga Czachowska, Roman Loth, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Bibliografia i biblioteka w pracy polonisty", Jadwiga Czachowska, Roman Loth, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977 : [recenzja]"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Tomasz Pokrzywniak,

Jadwiga Czachowska, Roman Loth

"Bibliografia i biblioteka w pracy

polonisty", Jadwiga Czachowska,

Roman Loth,

Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk

1977 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 70/2, 399-408

(2)

kańskiej p rzez polskich k ry ty k ó w m iędzyw ojennych. J e s t to, z jednej stron y, n ie­ potrzeb n e w p ra c y tego rodzaju , z drugiej stron y — sp raw ia w rażen ie, jak by zdaniem au to rk i k ry ty cy dzisiejsi m ieli monopol na praw idłow ą in te rp re ta cję lite ra tu ry .

B ra k rów nież w om aw ianej p ra cy dokładnej an alizy chociażby kilku p rzek ła­ dów szczególnie w ażn ych utw orów . Szerzej o w iern ości przekładu au to rk a m ów i tylko p rzy ok azji polskiego w yd an ia Szk icó w R alp ha W aldo E m erso n a (s. 64). W a rto byłoby p ośw ięcić tro ch ę u w agi tak że innym przekładom , i to zarów no dobrym , jak złym (np. w yjątk ow o złem u przekładow i M oby D icka H. M elville’a —■ zła p ra c a tłu m acza jest bow iem tak sam o w idoczna ja k dobra i ta k sam o w pływ a na odbiór d zieła przez czytelników ). P on ad to bardzo pobieżnie om ów ione są zw iązki lite ra tu ry polskiej z lite ra tu rą am eryk ań sk ą. I tak o m aw iając recep cję poezji W h itm an a i jego w pływ na polskich poetów au to rk a streszcza dwa a r t y ­ kuły T u w im a o W h itm an ie (s. 25), a o pow iązaniach ich tw órczości m ów i tylko, że są one „dobrze zn ane”.

O statn ia u w aga d otyczy indeksu. N iezależnie od dużej ilości błędów (z k tó ­ ry ch sporo w ym ieniono w erracie) indeks posiada jed ną isto tn ą w ad ę: nie podaje on nazw isk k ry ty k ó w polskich, k tó ry ch arty k u ły w ym ienione są w drugiej części bibliografii (p od aje tylk o nazw iska tłu m aczy).

U zupełnienie w yżej w yn oto w an y ch b rak ó w i n iedociągnięć w ym agałob y z p ew ­ n ością jeszcze w iele czasu i p racy . Z n aczn ie podniósłby się jed nak poziom o m a­ w ianej p u b likacji i w zrosłab y jej p rzyd atn ość dla b adaczy lite ra tu ry a m e ry k a ń ­ skiej. S tw ierdzić jed n ak należy, że dobrze się stało, iż książka ta w ogóle się u kazała, pozwoli bow iem w dużym stopniu u sy stem aty zow ać naszą w iedzę o re ­ cep cji lite ra tu ry am eryk ań sk iej w P olsce.

J e r z y K u tn ik

J a d w i g a C z a c h o w s k a , R o m a n L o t h , B IB L IO G R A F IA I B IB L IO T E ­ K A W P R A C Y P O LO N IS T Y . W ro cław — W arszaw a— K rak ó w — Gdańsk 1977. Z akład N arodow y im ien ia O ssolińskich — W yd aw n ictw o, ss. 324 + e rr a ta na w k lejce. „Y ad em ecum P o lo n isty ”. R ed ak to r naukow y serii J a n u s z S ł a w i ń s k i .

W trzy la ta po P rz ew o d n ik u polonisty Ja d w ig a C zachow ska i R om an L oth ogłosili książkę, k tórej m ieliśm y p raw o oczek iw ać — została bow iem w p rzed ­ m ow ie do tej p ierw szej zapow iedziana. A utorzy pisali w ów czas: „P rzew o d n ik po­ zostaje w ścisłym zw iązku z op racow an iam i tych że au toró w , pośw ięconym i biblio­ g rafii oraz bibliotece, przek azanym i do druku w tom ie zbiorow ym W arsztat b a­

daw czy polonisty w tejże serii „V ad em ecu m ”. T a w ew n ętrzn a łączność obu części

polega głów nie n a w spólnocie a d re sa ta , do k tórego w ym ienione p race są k ie ro ­ w ane, a w ięc i na w spólnocie zad ań, jak ie sobie staw iają. W obu w yp ad kach ad resatem jest p rzed e w szj'stk im stu d en t h istorii lite ra tu ry polskiej [...]” (P P 5) 1. Ów ścisły zw iązek p lanow anego W arsztatu z w yd ru k ow an ym już P rzew o d n ik iem au torzy podkreślali dobitnie, d od ając od razu , że „łączność w ym ienionych tom ów polega nie tylk o na w spólnocie założeń. U zu p ełn iają się one bow iem pod tym w zględem , że term in y fach ow e u żyte w P rzew o d n ik u zn ajd u ją swe w yjaśn ien ie w części p odręcznikow ej i od w ro tn ie: P rzew o d n ik w w ielu w yp ad kach stanow i ilu strację tam p oru szanych prob lem ów ” (P P 6).

1 T ym sk ró tem odsyłam y do książk i: J . C z a c h o w s k a , R. L o t h , P rz e ­

w odnik polonisty. B ib lio g ra fie — słow nik — bibliotek i — m u zea litera ck ie. W ro ­

(3)

Okazało się wszakże, iż p ro jek t książki W arsztat badaw czy polonisty nie został zrealizo w an y ; były n atom iast gotow e dwie jej części skład ow e: Jad w ig i C zach ow - skiej B ib lio gra fia w p ra cy po lon isty i R om an a L o th a B ib lio tek a jako w arsztat

p ra cy polonisty. „U znając [...] p otrzeb ę now ego p od ręcznik a przygotow ującego stu ­

denta do k orzystan ia z b ibliografii i biblioteki, re d a k cja serii zdecydow ała się sk ierow ać obie p race do d ru k u ” — piszą w przedm ow ie do recen zow an ej książki jej au to rzy (s. 5). P o tw ierd zają oni ponadto zapow iedziany w cześniej zw iązek obu pozycji: „P rzew o d n ik polonisty zaw iera spisy m ateriało w e, k tó re m ogą być tra k ­ tow an e jak o swego rodzaju aneks bądź ilu stra c ja toku w yw odów tu taj p rzed ­ staw io n y ch ; i od w rotnie: tom ten stanow ić m oże k o m en tarz w y jaśn iający proble­ m y układu, opisu, zakresu P rzew o d n ik a , nie m ów iąc już o u żytych ta m term inach fach o w y ch ” (s. 5).

T ak sform u łow an e i p od trzym yw an e zam ierzenia sk łan iają do postaw ienia dwóch zasadn iczych p y tań : jak B ib lio gra fia i b ibliotek a [...] służy studentow i polo­ n isty k i? czy zw iązki i w zajem n e zależności obu k siążek są d ostateczn ie w y raźn e? O graniczm y na razie zain tereso w an ie do części p ierw szej, napisanej przez Jad w ig ę Czachow ską. P rzew o d n ik polonisty zaw iera in fo rm acje o bibliografiach i słow nikach, jest — w edle słów au to rk i — „ad notow an ym spisem b ibliograficz­ n y m ” (P P 19), g ru p u jący m m a te ria ł w sześciu p od staw ow ych działach (I. S łow ­ niki, II. B ib liografie b ibliografii; III. B ib liografie ogóln e; IV. B ib liografie reg io­ n aln e i lokalne, V. B ib liografie, słow niki, kroniki z zak resu lite ra tu ry i nauki o lite ra tu rz e ; VI. W ażn iejsze b ibliografie, słow niki i inne w yd aw n ictw a in fo rm a­ cyjn e z zak resu p ok rew n ych dziedzin h um anistycznych ).

Ten obszerny, liczący blisko 350 stro n ic druku, ad notow an y spis pozbawiony był jak ich kolw iek in form acji ogólnych, w p row ad zający ch czyteln ik a w podsta­ w ow e p rob lem y typów bibliografii, sposobów k o rzy stan ia z nich, w kw estie opisu bibliograficznego czy spraw y zw iązan e z dziejam i b ibliografii. W yd aw ało się to w ów czas n atu raln e: m ożna p rzecież studentom polonistyki polecić odpowiednie p race, k tó re te w łaśne zagad n ienia dokładnie o m a w ia ły 2. P on ad to fu n k cjon u jąca w d yd ak ty ce u n iw ersyteck iej ed y cja 2 W arsztatu b ib lio gra ficzn ego histo ry ka lite­

ra tu ry po lsk iej Jerzeg o S tarn aw sk iego rów nież d ostarcza in fo rm acji ogólnych m a ­

jący ch podręcznikow y c h a ra k te r i w p row ad za w term inologię.

Jed n ak że zam ysł dodania do P rzew o d n ik a polonisty podręcznikow ej części był całkow icie udany, a i p otrzeb a now ego u jęcia ty ch zagadnień staw ała się coraz b ardziej pilna. N ie u sk arżam y się p rzecież na n ad m iar kom pendiów , w ięc dwa odm ienne op racow an ia — S tarn aw sk ieg o oraz C zechow skiej i L o th a — d ają m ożli­ w ość pew nego m an ew ru w d yd ak ty czn ych p oczyn aniach i należy się z tak iej okoliczności tylko cieszyć.

W p ełni też trzeb a zaak cep to w ać trafn o ść i zasadność doboru p rob lem atyki, zgrupow anej przez C zachow ską w trzech głów nych działach (M etoda bibliografii,

Zarys ro zw oju spisów b ib lio gra ficzn y ch w P olsce, B ib lio gra fie szczególnie w ażne dla badań litera ck ich ).

N iek tó re szczegółow e rozw iązan ia budzą jed nak ro zm aite zastrzeżenia. W ro z ­ działach Opis b ibliograficzny i P odstaw ow e zasady sporządzania opisu b ib lio g ra ­

ficz n eg o , dość obszernych — w sum ie p raw ie 23 stron ice — pew ne pod staw ow e in ­

fo rm a cje uległy, n iestety, nieuzasadnionem u rozbiciu. W podrozdziale A naliza b i­

b lio gra ficzn a d o k u m en tu 19 rząd k ów druku pośw ięcono „nazw ie a u to ra ” (s. 17).

J a k w iadom o, ze sp raw ą tą w iążą się ro zm aite k om p lik acje, tu zaś w skazano tylko na jed n ą — na pojaw ienie się pseudonim u (k ryp ton im u , k ryp tog ram u ). N a ­

2 Np. M. B u r b i a n k i W stęp do bibliografii, J . К o r p a ł y D zieje b iblio gra fii

w P olsce, książki M. D e m b o w s k i e j czy przede w szystkim D ok u m en ta cja w b a­ da nia ch litera ck ich i tea tra ln y ch pod re d a k cją J . C z a c h o w s k i e j .

(4)

stępn e, jak k w estie n azw isk dw uczłonow ych, pisow ni nazw isk obcych, w yd ań an o ­ n im ow ych oraz — ponow nie — pseudonim ów p ojaw iają się w dalszych podrozdzia­ łach (s. 28— 29). T a k w ięc w tej jednej sp raw ie użytkow nik książki, aby u św ia­ dom ić sobie w szystk ie ew en tualn ości w ystęp u jące przy sporządzaniu tego p ierw ­ szego elem entu opisu, sięgać m u si do dw óch rozdziałów jej części p ierw szej, a sięgn ąć też będzie m usiał do drugiej części p ra c y , o czym później.

Ja k o osobny podrozdział w yodrębn iła C zachow ska K ształtow anie się zasad

o pisu b ib lio gra ficzn ego . N iew iele jed n ak m ożna się z tego podrozdziału dow ie­

dzieć. P o lek tu rze stro n icy w yw odu au torsk iego i p raw ie dwóch stron ic p rzy k ła­ dów opisów w y b ran y ch z różnych b ibliografii z la t 1878— 1976 czytelnik n a dobrą sp raw ę m usi d ok on ującą się w tej dziedzinie ew olu cję rek on stru ow ać sam odzielnie w op arciu o podaną egzem plifikację, a re k o n stru k cja ow a nie jest zadaniem ła ­ tw ym . Może nie trzeb a było w yo d ręb n iać tego zagadnienia, lecz w spom nieć tylko, p rzy okazji innych rozw ażań, o zm ian ach n astęp u jący ch na p rzestrzen i la t?

B ard zo szczegółow y jest dział II, Z arys rozw oju spisów b iblio gra ficzn y ch

u; P olsce. A u to rk a w ślad za Jó zefem K o rp a łą w yróżn iła tu pięć okresów

(w. X V I I — X V III , pierw sza połow a w. X I X , od połowy w. X I X do r. 1918, la ta 1918— 1944, la ta po 1944). Czy jed nak to, co dobre było w obszernych D zieja ch

b ib lio gra fii w P olsce, jest rów nież dobre i fu n k cjon aln e w kilku k róciu tk ich ro z­

d ziałach ? Na 21 stro n ach C zachow ska w ym ienia bow iem tytu ły około 140 biblio­ g ra f ij (przeciętn ie w yp ad a w ięc 7 ty tu łó w n a 1 stro n icy ); z zarysu dziejów tw orzy się zatem ad notow an y i przepleciony in fo rm acjam i u zu p ełniającym i spis b iblio­ graficzn y . Studentow i (nie tylko I roku) b ard zo tru d no będzie z tego gąszczu w yłu sk ać w yd arzen ia b ibliograficzn e rzeczy w iście w ażne i przełom ow e, przez całe zaś stud ia w p rak ty ce zetk nie się w n ajlepszym razie z 20 pozycjam i. T ru d n o m u też będzie zorientow ać się w pew nych zasadn iczych prob lem ach rozw oju tej d yscypliny, np. d otyczących przebiegu h istoryczn ie zm iennych w zajem n ych zw iąz­ ków bibliografii i h istorii lite ra tu ry .

O czyw iście nie m ożna n apisać dziejów bibliografii bez w ym ienian ia elem en tów te dzieje k ształtu jący ch , ale p rzecież m a te ria ł ilu stru jący je znaleźć może c z y ­ teln ik np. w dziale III P rzew od nik a. U jęcie bardziej problem ow e z pew nością w y ­ szłoby om aw ianem u rozdziałow i na korzyść.

N a w stępie działu III — B ib lio g ra fie szczegó ln ie w ażne dla badań lite ra c ­

k ich — om ówiona została B ib lio gra fia polska K aro la E stre ich e ra . J e s t rzeczą oczy­

w istą, że nie m ożna było p om in ąć jej poprzednio w dziale II, Z arys ro zw oju s p i­

sów b ib liograficzny ch w P o lsce, au to rk a w ięc już w p ierw szym zdaniu odsyła

czyteln ik a do stron ic 56 (trzeb a by także i s. 57), 61 i 66. I to dobrze, bo sieć odsyłaczy jest w aru n k iem sp raw n eg o fu n kcjon ow an ia książki. A le i źle, bo ów czytelnik, aby zeb rać kom p let in form acji, będzie m usiał sięgnąć do czterech m iejsc, w k tórych zostały one rozczłonkow ane. Byłoby zapew ne p rak tyczniej cały podstaw ow y zasób w iadom ości o tym dziele u m ieścić w jednym m iejscu, w Z a ­

ry sie rozw oju [...] m ów iąc tylko o znaczeniu i roli E stre ich e ra oraz d ając tam

gen eraln y odsyłacz do odpow iednich stron ic działu III. I oczyw iście do P rzew od nik a

polonisty.

Podobne w ątp liw ości ro d zą się p rzy lek tu rze in form acji o bibliografiach za­ w arto ści czasopism literack ich (s. 120— 122). M am y tu odsyłacz do n astęp nych stron ic tego sam ego działu, ale nie m am y odsyłacza do P rzew od nik a, w k tó ry m n a s. 87— 88 w ym ienione są bibliografie zaw arto ści poszczególnych czasopism . Żeby zaś uzyskać pełniejsze in fo rm acje o podstaw ow ej w tej dziedzinie B ib lio­ g rafii scalonych spisów z aw arto ści czasopism C zesław a G utrego, sięgn ąć trzeb a do obu książek. Rozdział In n e b ib lio g ra fie sp e cja ln e jest bow iem jedynie k rótk im 26 — P a m ię tn ik L it e r a c k i 1979, z. 2

(5)

om ów ieniem w yb ran ych pozycji, k tó re w ym ieniono w odpow iednich m iejscach

P rzew od nik a.

P rzew o d n ik zaw iera tak że w dziale II I spis bibliografii b ibliografij. W ydaw ać

by się m ogło, że w tej sy tu acji in fo rm a cja o nich w podręczniku (s. 122— 127) będzie m iała c h a ra k te r w p ro w ad zen ia i k om en tarza, a jest w istocie rzeczy dublo­ w an iem tam teg o spisu. Żeby nie być gołosłow nym : P rzew o d n ik w ym ienia tu m. in. bibliografie H ahna, S aw on iaka i B ib lio g ra fię bibliografii i n a u k i o książce — podręcznik p ow tarza te in form acje, tyle że w sposób opisowy. S ą oczyw iście ró ż­ nice. O siedm iu zasadniczych d ziałach B ib lio g ra fii S aw on iaka dow ie się czytelnik nie z P rzew o d n ik a , lecz z B ib lio gra fii i b ibliotek i [...], tu znajdzie też zestaw ienie tab elaryczn e.

W tym że rozdziale dwie stro n ice pośw ięciła C zachow ska P rzew o d n ik o w i po lo­

nisty, p o w tarzając w skrócie zaw arto ść U w ag w stęp n y ch do niego. W skazu je to

n ajdobitn iej, że zw iązek obu k siążek nie jest taki, jak i zapow iadali au to rzy i jaki być powinien. Po prostu B ib lio gra fia i b ibliotek a [...] nie zaw sze stan o w i p od ręcz­ nikowe w prow adzenie i k om en tarz do P rzew o d n ik a , nie zaw sze w sposób logiczny u łatw ia k orzystan ie z jego zaw arto ści i z in n y ch bibliografii. W y jaśn ia oczyw iście term in y używ ane w P rz ew o d n ik u i jest, podobnie ja k on, ad reso w an a przede w szystkim do studentów polonistyki. A le w łaśn ie z tego ostatn iego w zględu n a ­ leżałoby sk rup ulatn ie u nikać w szelkiego dublow ania in form acji. Je ś li bow iem — jak p isała C zachow ska w U w agach w s tęp n y ch do P rzew o d n ik a — „A d n otacje w opisach bibliografii zaw ierają n astęp u jące d ane: 1) ch a ra k te ry s ty k ę typu o p ra ­ cow ania [...], 2) ch arak tery sty k ę zasięgu w yd aw n iczo -form aln ego [...], 3) c h a ra k te ­ ry sty k ę zasięgu tery to rialn eg o [...], 4) ch a ra k te ry sty k ę pełności m ateriałó w [...]” (P P 20), to druga książka w inna k on sek w entn ie te dane p om ijać, o d sy łając do odpow iednich m iejsc i pozycji P rzew o d n ik a . Nie zaw sze tak się dzieje.

P o w tó rzm y : zam ysł stw orzen ia sw oistej bibliografii bibliografij na potrzeby polonisty i poprzedzenia jej p od ręcznik ow ym w prow adzeniem w w y b ran e p rob le­ m y w arsztatu uznać należy za zupełnie uzasadniony. N aw et ów przyp ad ek, k tó ry spraw ił, że kolejność w yd an ia obu k siążek jest od w rotna niż p orząd ek m e ry to ­ ry czn y, okazał się przypadkiem szczęśliw ym ; pilniej potrzebny był P rzew o d n ik niż B ib lio gra fia i biblioteka [...]. W chw ili jed nak gdy otrzym aliśm y już obie książki, napisane przez tych sam ych au toró w , w yd an e w tej sam ej serii i a d re s o ­ w an e do tego sam ego odbiorcy, m am y p raw o oczek iw ać, że zw iązki m iędzy nim i będą w idoczne na każdym k rok u , że nie p ojaw i się p ow tarzan ie m a te ria łu , że podręcznik będzie lakoniczny i zw arty , bo może odw oływ ać się do zw iązan ego z nim, osobno w ydanego spisu bibliograficznego.

O statni rozdział pierw szej części książki nosi tytu ł P odstaw ow e zasady k o ­

rzystania z bibliografii. U jm u je on rzecz całą w pięciu p u n k tach i jest b ard zo

lakoniczny. Należałoby się jed nak zastan o w ić, czy w łaśnie z a w a rte tu w skazów ki

nie p o w i n n y być szerzej rozbudow ane. G en eraln a d y rek ty w a punktu 4, że przed

k orzy stan iem z każdej bibliografii należy zapoznać się z jej w stęp em , w yk azem skrótów , indeksam i, jest oczyw iście słuszna, ale jednocześnie bardzo ogólna. S tu ­ denci zaś m iew ają kłopoty z od czytan iem zapisu b ibliograficznego w N o w y m

K o rb u c ie , nie m ów iąc już o starszy ch b ib lio grafiach . A by te k łopoty zm n iejszy ć,

w y starczy ło b y zapew ne podać p rzyk ład y ru d y m en tarn y ch op eracji tego typ u , w y ­ b ran e z n ajw ażniejszych bibliografii.

M ożna by rów nież, o p ierając się na p ra k ty ce dyd aktyczn ej n iek tó rych ch o ćb y ośrodków p olonistycznych, u stalić kilka pod staw ow ych typów tem ató w r e f e r a to ­ w ych, z k tó ry m i studenci zazw yczaj m a ją obow iązek się u p o rać, i w y ch o d ząc z tych przykładów pok azać drogę b ib liograficzn ych poszukiw ań. In aczej m ó w iąc, cała k siążk a w inna b yć bardziej zd ecydow anie n astaw ion a na uczenie ty ch p r a k ­

(6)

ty czn y ch zasad k o rzy stan ia z bibliografii, k tó re sform u łow an e zostały w ostatn im rozdziale części p ierw szej.

Nie pow inna też stro n ić od in fo rm acji k ry ty czn y ch , k tó re zn aczn ie w zboga­ ciłyb y jej m e ry to ry cz n ą w arto ść, g en eraln ie bardzo w ysoką. Z astrzeżen ia, czy­ nione z tego p unktu w idzenia, m ogą przeto dotyczyć k w estii drobniejszych.

C zach ow sk a pisze np., że w serii starop olsk iej N ow ego K o rb u ta in fo rm acje od p ow iad ają stanow i b ad ań z roku 1958. J e s t to zgodne ze stw ierd zen iam i au toró w tej serii, ale ich a m b icja m ak sym aln ego zak tualizow an ia owego stanu b ad ań s p ra ­ w iła, że w w y k azach lite ra tu ry podm iotu i przedm iotu bez tru d u zn aleźć można d aty 1960, 1961, 1962, a n aw et 1965, i to n ie tylko w uzupełnieniach za w a rty ch w tom ie 3. N ależało w ięc ch y b a od n otow ać ow ą ch w aleb ną w istocie rzeczy ro z­ bieżność m iędzy ak tu aln o ścią d ek larow an ą a fak tyczn ą.

N ow y K o rb u t niekonsekw en tn ie ro zw iązu je spraw ę indeksów. W serii s ta ro ­

polskiej d okuczliw y jest b rak skorow idza tytu łów i nazw geo graficzn ych , za­ m ieszczonego już w serii ośw ieceniow ej. A u to rk a w spom ina co p raw d a, że „Spisy pom ocnicze w w yd an ych d otych czas seriach p otrak tow an o ro zm aicie” (s. 97), ale uw aża jednocześnie, iż je s t to zupełnie n atu ra ln e i uzależnione od c h a ra k te ru m a ­ teriału . Nie w spom ina zaś o tym , że indeksy w serii ośw ieceniow ej o p eru ją w o d ­ syłaczach „w ew n ętrzn ą” n u m e ra cją tom ów (tj. w obrębie tej sam ej serii), fo rm a l­ nie n ieistn iejącą, a w serii pośw ięconej ro m an tyzm ow i posługują się już n u m e­ r a c ją „oficjaln ą”, zgodną z w yd aw n iczym oznaczeniem kolejnym tom ów .

Nie m ożna było, rzecz jasn a, w podręczniku pisać recen zji, ale pow inno się jed nak p oin form ow ać p rzyszłych u żytkow ników nie tylk o o w alorach , lecz i o m an ­ k am en tach tej i in nych bibliografii.

Do pierw szej części B ib lio gra fii i b iblio tek i [...] należy też zam ieszczona na końcu książki tab lica 9, p od ająca w sześciu ru b ry k ach (zakres, zasięg, zasady doboru m ateriału , układ, opis, indeksy) k om p let in form acji o „P olskiej B ib lio­ grafii L ite ra c k ie j”. In fo rm a cje to bardzo cenne, ale dlaczego sporządzone w y ­ łącznie dla P B L ? T ego typ u tab lice p rzyd ałyb y się w szystkim w ażn iejszym b ib lio ­ grafiom w y k o rzystyw an ym w p racy polonisty; co n ajm n iej zaś N o w em u K o r b u ­

towi i Sło w nik ow i w sp ó łczesn y ch pisarzy p o lsk ich , E streich ero w i, „Rocznikow i

L iterack iem u ” (nb. pom iniętem u). B ard zo potrzebna byłaby też jed n a gen eraln a tab lica, re je s tru ją c a w sk rótow y sposób, w ow ych sześciu ru b ry k ach , cech y tych bibliografii, k tó re tw o rzą podstaw ow y szlak poszukiw ań: od b ibliografii b ib lio gra- fij do n ajb ard ziej ak tu aln ego „P rzew od n ika B ib liograficznego”.

Inna rzecz, czy tab lica istn iejąca i tab lice postulow ane w inny zn ajd o w ać się w B ib lio gra fii i b ib lio tece [...], czy w P rz ew o d n ik u polonisty. A le jeśli w B ib lio ­

g ra fii i b iblio tece [...], to k onsekw entnie w form ie dodatku na końcu książki. T y m ­

czasem w ew n ątrz rozdziałów zn ajd u ją się cztery inne tab lice: „B ib lio gra fia po l­

ska” E s t re ic h e ra (s. 77), B ib lio g ra fie ogó lne bieżą ce oraz u z u p ełn ien ia do n ich

(s. 87), B ib lio g ra fie litera ck ie b ieżą ce i retro s p e k ty w n e za p o szczególne lata (s. 107— 108), B ib lio g ra fie b ib liografii p o lsk ich (s. 126). Nie uw zględnia ich n iestety

Spis tablic, co jest już niekonsekw en cją zask ak u jącą.

W ró ćm y jed n ak do kw estii p ierw szej, d otyczącej m iejsca zestaw ień ta b e la ­ rycznych. Otóż m ożna rzecz całą ta k p o trak to w ać: B ib lio gra fia i b ibliotek a [ —] to przede w szystkim podręcznik do n au k pom ocniczych lite ra tu ry polskiej, po­ trzebny studentow i głów nie n a I ro k u ; P rz ew o d n ik polonisty jest zaś p rzy d atn y w ciągu całych stud iów , a tak że w p ra cy naukow ej. A by z niego sp raw n ie k o­ rzy stać, trzeb a w iedzieć, co to jest b ibliografia, co to jest opis b ibliograficzn y, jakie są jego ro d zaje, jak ie układy sp o tyk am y w b ib lio grafiach ; trzeb a po prostu zn ać p od staw ow e zasady k orzy stan ia z bibliografii. D ruga p raca C zach ow - skiej, m im o w szystk ich przed staw ion ych tu zastrzeżeń, m ożliw ość zdobycia takiej

(7)

wiedzy oczyw iście daje. A le jeśli ta k p o trak to w ać fu n k cje i zadania obu książek, to w szelkie zestaw ien ia w yłączn ie in form acyjn e, w szelk ie tab lice zn aleźć się p o ­ w inny w łaśn ie w P rz e w o d n ik u , do k tórego sięgać będzie stud ent polonistyki już po k ursie nauk p om o cn iczych , zaw sze w ted y, gdy zawodzi p am ięć b ron iąca się sku teczn ie przed p rzeład ow an iem szczegółow ym i in form acjam i.

Z kolei p rzejd źm y do om ów ienia drugiej części książki. R om an L o th w U w a­

ga ch w stęp n y ch w ychodzi ze słusznego założenia, że „szczególnego znaczenia

n ab iera dla h isto ryk a lite ra tu ry odpowiedni w yb ór biblioteki jak o p odstaw ow ego w arsztatu , dokładna o rie n ta c ja w jej zasobach i u m iejętn o ść k orzy stan ia ze zbio­ ró w — od w yszu kiw an ia k siążk i w k atalogu aż po n ajbardziej ekonom iczną o r g a ­ nizację p ra c y ”. P ra k ty c z n y cel rozw ażań i ad res czyteln iczy sp raw iają, że L o th „n ad aje om ów ieniu c h a r a k te r p ra k ty cz n o -in fo rm a cy jn y , elim in u jąc do koniecznego m inim um u jęcia te o re ty cz n e lub h isto ryczn e” (s. 132).

I rzeczy w iście: R zu t oka na d z ie je b ibliotek i n a św iecie i w P olsce zajm u je zaledw ie 4 stron ice druku, P o ję c ie biblioteki — 1 stronicę, F u n k c je b iblioteki

i je j k a teg o rie — 2. R ozdziały n astęp n e — K a te g o rie bibliotek a ich przyd atn ość dla polonisty, P odstaw ow e k a te g o rie m ateriałów b ib lio teczn y ch , a tak że W e w n ę trz ­ na stru k tu ra bibliotek i — dobrze w p row ad zają czyteln ik a w podstaw ow e zagad ­

n ienia i są rzeczyw iście n iezbęd nym w stęp em do sam odzielnej p ra cy w bibliotece. Z n aczen ie tak iego w p row ad zen ia tru d no p rzecen ić; m im o p rak tyk ow an ych ro z ­ m aity ch sposobów i fo rm zap ozn aw ania ad eptów polonistyki z biblioteką — byli oni skazyw ani w g ru n cie rzeczy na w łasne siły.

W pełni uzasadnione jest też w yodrębn ien ie rozdziału pośw ięconego k a ta lo ­ gom i podanie w nim w zorów k a r t k atalogow ych. B ard zo dokładne są in fo rm acje 0 w szystk ich elem en tach opisu katalogow ego. Tu w szakże n asu w a się d rob n a u w a­ g a: m iędzy opisem k atalogo w ym a b ibliograficzn ym są zarów no zbieżności, jak 1 różnice. P on iew aż ten d ru gi został om ów iony w poprzedniej części książki, ro z­ w ażan ia L o th a pow inny się do niego odw oływ ać i na owe zbieżności i ro zb ież­ ności, w y n ik ające z od m ien n ych fu n k cji, w yraźn ie w skazać.

A u to rzy m usieli, rzecz jasn a, podzielić się zak resem sp raw ; w iele z nich jed ­ n ak zazębia się b ard zo ściśle, z tego w ięc w zględu nie był to podział łatw y. I rzeczy w iście; n iejed n ok ro tn ie dokonano go bardzo niekonsekw entnie. T ak np. na s. 165 L o th w y jaśn ia, co to jest pseudonim , k ryp ton im , an ag ram , k ryp tog ram , m im o że w y jaśn iła to już, choć m niej dokładnie, C zachow ska (s. 17). To sam o d otyczy m . in. k w estii n azw y a u to ra ; L o th uw zględnił w p raw d zie w ięcej w a ria n ­ tów , a le k w estia ta w y stęp o w ała już w części poprzedniej. O dsyłacze byłyby tu niezbędne. Pod ob nie rzecz się m a z typ am i k atalo g ó w ; m ają one przecież ścisły zw iązek z ro d zajam i u kład ów b ibliograficzn ych, a od syłacz jest tylk o od hasła „układ sy ste m a ty cz n y ” (s. 40) do rozw ażań o k atalogu dziesiętnym (s. 179).

W dziale II, P ra ca w b ib lio tece, pisze L oth m . in. o pod staw ow ych k ateg o riach w yd aw n ictw in fo rm acy jn y ch . O m ów iw szy poprzednio k atalogi biblioteczne, tu p ośw ięca im zaledw ie k ilk a rząd k ó w druku, od syłając do spisu k atalogów w P r z e ­

w od nik u. To bardzo celo-we ro zw iązan ie nie jest jed nak stosow an e w dalszym

ciągu p racy .

W p unkcie A podrozdziału E n cy k lo p e d ie pisze a u to r o encykloped iach ogól­ nych. O m aw ia kolejn o W ielk ą en c y k lo p e d ię po w szech n ą P W N , W ielką e n c y k lo ­

p e d ię po w szech n ą O rg elb ran d a, W ielk ą en c y k lo p e d ię p o w szechną ilustrow aną, W iel­ ką ilustrow an ą e n c y k lo p e d ię p o w szech n ą G u tenb erga, Św iat i ży cie, „Encyklopedię

W sp ółczesn ą” (s. 195). O kazuje się w szakże, iż w szystk ie one są w ym ienione w P rz ew o d n ik u (s. 24— 25), a w zak resie p odanych w iadom ości nie m a żadnych różnic. P o ró w n ajm y dla p rzyk ład u in form acje o „En cykloped ii W spółczesnej”.

(8)

„M oże ona służyć jak o przykład w yd aw n ictw a op racow an ego tzw . system em h olen dersk im , tj. zaw ierająceg o w każdym z k olejn ych zeszytów lub tom ów uło­ żone alfab ety czn ie hasła od A do Ż ; o rien tację w całości u łatw iają dod aw ane co kilka zeszytów lub tom ów (w danym przypadku coroczn ie) tzw . indeksy k u m u la­ cyjn e, czyli o b ejm u jące każdorazow o w jednym ciągu indeksow ym ca łą zaw arto ść dzieła od początku w yd aw n ictw a. K ażd y w ięc now y indeks w ch łan ia zaw arto ść poprzednich i ten sposób w p ra k ty ce je d ezak tu alizu je” (s. 195).

„14. E N C Y K L O P E D IA W spółczesna. [M iesięcznik]. Red. nacz. Jó z e f H u rw ic. W arszaw a 1957— 1959 P W N .

Z aw iera arty k u ły dot. różnych zagadnień życia w spółczesnego. U kład tzw. system em holenderskim , w każdym zeszycie ułożone alfab ety czn ie h asła od A do Z. R oczne indeksy k u m u lacy jn e ob ejm u jące każdorazow o w jednym ciągu całą za­ w arto ść en cyklopedii od początku w y d aw n ictw a” (P P 25).

Isto tn a ró żn ica polega na tym , że w podręczniku L o th pom inął encyklopedię T rzask i, E v e r ta i M ichalskiego oraz U ltim a T h u le . M ożna zaś było n ap isać, że w yk az encyklopedii ogólnych (pow szechnych) zam ieszczon y je s t na s. 24— 25 P rz e ­

w odnika i og ran iczy ć się do gen eraln ych in form acji o ich p rzyd atn ości w p racy

polonisty, uzupełnionych zn ajd u jący m się dalej om ów ieniem en cyklopedii obco­ języcznych. Choć i pod ty m w zględem zestaw ienie obu k siążek jest tro ch ę zask a­ k u jące; w P rzew o d n ik u bow iem zrezygnow ano z zam ieszczan ia w ykazu n ajw ażn iej­ szych en cyklopedii obcojęzycznych, tu zaś uznał L oth , i słusznie, że n ależą on e „do stałego w arsztatu bibliotecznego polonisty” (s. 195).

P o w tarzan ie m ateriału P rzew o d n ik a dostrzec m ożna rów nież w om ów ieniu słow ników językow ych, b iograficzn ych , pseudonim ów , czyli w łaściw ie p raw ie w całym rozdziale Podstaw ow e k a teg o rie w yd aw n ictw in fo rm a c y jn y c h .

Do P rzew o d n ik a n aw iązuje au to r w rozdziale O gólna organ izacja k w e re n d y , zarów no w u w agach w stęp n ych na ten tem at, jak i w ro zw ażan iach szczegółow ych (np. s. 211— 212). To bez w ątp ien ia bardzo p rzyd atn y ro zdział, w sposób p rzejrzy sty i jasny u k azu jący głów ne drogi o rg an izacji badań. R zecz jed n ak w tym , że ogólna organ izacja k w eren dy ob ejm u je rów nież u stalen ia b ib lio graficzn e; że zatem in fo r­ m acji o zestaw ianiu b ibliografii osobowej czy p rzed m iotow ej m iałb y czyteln ik praw o oczekiw ać w pierw szej części książki. O czyw iście lepiej się stało , że w yk ład ogólnej organ izacji k w eren dy nie został rozbity, poniew aż jed nak każdy podręcznik, a szczególnie ten, m a nie tyle b yć czytan y od deski do deski, ile stan o w ić dogodne źródło p otrzeb n ych d anych , już w odpow iednim m iejscu pierw szej części B ib lio ­

g ra fii i biblioteki [...] p rzyd ałb y się odsyłacz do w ym ienionego rozdziału p ra cy

Loth a.

W rozdziale następ nym , W y b ra n e p ro b lem y p ra k ty k i c zy teln iczej, n ajb ard ziej w ażkie stw ierdzenia dotyczą p ra cy z książką — ale też są one n ajb ard ziej k o n tro ­ w ersyjn e, szczególnie w podrozdziale P ra ca z książką, w p unkcie В (K ilk a uw ag

o organizacji i tech n ice czytania). A utor rozpoczyna od słusznej k o n statacji, że

„w budżecie czasow ym [h istoryk a lite ra tu ry ] le k tu ra zajm u je m iejsce bardzo istotne, toteż spraw ny jej przebieg oraz ekonom ia w ysiłku i czasu jej p ośw ięca­ nych w inny stać się p rzed m iotem uw agi stu d en ta polon istyk i już u sam ego po­ czątku studiów ” (s. 224). Z azn acza też n a w stęp ie sw ych rozw ażań, że „ogólnej r e ­ cepty n a lek tu rę szybką, a przy ty m ro zu m iejącą, k ry ty cz n ą i p o zw alającą u trw a ­ lić p rzeczytan e treści, nie m a; zadanie niniejszego rozdziału polega n a ukazaniu podstaw ow ych problem ów i n iek tó ry ch m etod czy tan ia, w ty m tylk o celu, aby czytelnik mógł je ad ap tow ać na w łasn y u żytek w zależn ości od n ab y ty ch już n a ­ w yków czytelniczych, od typu sw ej pam ięci, uw agi, u m iejętn o ści k o n ce n tra cji” (s. 225).

(9)

w skazów ek „jed yn ie słusznych ” i pow szechnie ob ow iązu jących. O dżegnuje się od apodyktyzm u, pod kreśla w agę m etod i p rak ty k indyw idualnych. Jed n akże jego ra d y m ogą czyteln ik a, zw łaszcza rozpoczynającego studia, w pędzić w niem ałą fr u ­ s tra cję .

P isze bow iem a u to r (zacytu jm y ten frag m en t w cało ści): „Po w stępnym p o ­ znaniu książki [...] n astęp u je zasadnicza lek tu ra. Je ś li chodzi o p ra ce naukow e i podręczniki, te o re ty cy zagadnienia z a lecają k ształtow ać ją d w u - lub tr z y - etapow o. P ierw sze czytan ie — to pobieżna i szybka lek tu ra, m a ją c a dać ogólną o rien tację w tre ści i ch a ra k te rz e dzieła i u ch w ycić zasadn iczy k ieru nek m yśli au tora. W jej toku pom inięte b yć m ogą elem en ty m niej isto tn e, przypisy, aneksy itp. Je s t to czytan ie przygotow aw cze. D rugi z kolei etap — to dokładne i sy stem a­ ty czn e czytan ie, k tóreg o celem jest szczegółow e p rzysw ojen ie sobie treści dzieła. Nie powinno ono p ozostaw ić m iejsc n iezrozum iałych. T ow arzyszy m u k orzystan ie z różnego rodzaju w yd aw n ictw in form acyjn ych (zw łaszcza encyklopedii i słow ni­ ków), w ielokrotne studiow anie fragm en tów tru d niejszych, notow anie. To czytan ie »rozum iejące«, k ryty czn e. W reszcie trzecia lek tu ra — pobieżna, m a ją ca za za­ danie całościow e spojrzen ie na dzieło, p rzyp om in ająca i reasu m u jąca. W ok reślo­ n ych przyp ad kach m oże b yć ona dokonyw ana z p ersp ek tyw y p rzyd atn ości n abytej w iedzy do prow adzonych p ra c ” (s. 225).

N ależałoby zap ytać, w jak im stopniu stud ent polonistyki będzie w stan ie re a li­ zow ać te n ieapodyktyczn e, ale w yłożone w podręczniku zalecenia. Otóż n ajczęściej w żadnym . S tud ent II rok u , d ysponu jący już pew nym dośw iadczeniem i u m iejęt­ nościam i organizow ania sobie p racy , m usi p rzeczytać 250 lek tu r, a w ięc p rzeciętn ie 8 w ciągu tygodnia, a stud ent II I roku — 300, czyli 10 ty g o d n io w o 3. Jeśli zaś p atrzeć na spraw ę n ie tylko z punktu w idzenia ilości lek tu r, a le w szystkich ob cią­ żeń, to okaże się że np. stud ent III ro k u filologii polskiej, ab y podołać w szystkim obow iązkom , pow inien p raco w ać w ciągu sześciu dni tygodnia po 12 godzin i 8 m i­ n ut d zien n ie4.

P o m ija ją c ab su rd aln o ść przedstaw ionej sy tu acji fak tyczn ej i jej p rzyczyn y s tw ie r­ dzić m ożna, że stud ent polonistyki m usi przede w szystk im n au czyć się czy tać szybko i jak n ajsp raw n iej organ izow ać sobie p racę z książką, w tym szczególnie notow anie. Nie chodzi o to, że p ra c a L o th a opanow ania ty ch um iejętności nie u łatw ia. W p rost przeciw nie. W iększość w skazów ek i rad jest bardzo cenna. D o ty ­ czy to zarów no tych , k tó re m ów ią o konieczności k orzy stan ia z ap aratu pom ocni­ czego książek, o techn ice sporządzania n otatek , jak i tych , k tó re dotyczą p ra cy z czasopism em , rękopisem czy m ikrofilm em . A le p rzytoczony obszerny ak ap it, z a le ca ją cy trzy , a ze w stęp n ym poznaniem c z te ry fazy czytan ia, m oże p odw ażyć zaufanie czytelników do pozostałych, w ażnych i potrzebnych zaleceń.

P ra c a stud enta z k siążką m a różny c h a ra k te r w trzech różnych sy tu a cja ch , czego L o th nie bierze pod uw agę. N ajczęstszy przyp ad ek to czy tan ie lek tu r obow iązkow ych, podanych w sp ecjaln y m spisie lub zalecon ych przez prow ad zącego zajęcia. I tu problem em podstaw ow ym jest to, że lek tu r ow ych nie m ożna c z y ta ć w porządku chronologicznym ani w in nym celow ym układzie; trzeb a b rać to, co stoi na półce. W stępne poznanie książki og ran icza się tu do m inim um , bo ed ycja zazw yczaj jest w skazana, a na dw uk rotne choćby czytan ie b ra k po prostu czasu.

3 Z. T r o j a n o w i c z o w a , A naliza porów naw cza o b cią żeń stud en tó w na d ru g im i trzecim ro k u polonistyki. N ie publikow any re fe ra t w ygłoszony na sesji

„ L ite ra tu ra polska w d yd ak ty ce u n iw ersy teck iej” zorganizow anej przez In sty tu t Filologii Polskiej U n iw ersy tetu im . A . M ickiew icza (K iek rz k. P ozn an ia, 15— 1 6 X 1 1 1975).

4 E. O g ł o z a, A naliza obciążeń stud en tó w II I ro k u filologii po lsk iej. Nie publikow any re fe ra t, jw.

(10)

N o tatk i z tak iej lek tu ry są też n ajczęściej, choć nie pow inny, n ak ierow an e na jeden tylk o p odstaw ow y cel — um ożliw ienie re p e ty cji poznanych treści przed egzam inem . S tąd też zach ęcan ie do tw orzenia k arto tek i na tym etap ie p racy n ie­ w ielkie m a uzasadnienia.

In aczej w yg ląd a p ra ca z k siążką p rzy pisaniu re fe ra tu (co zd arza się stu d en ­ tom dw a, trz y razy w ciągu roku), gdzie zestaw tekstów i op racow ań w sporej części (choć niekoniecznie jeszcze w kom plecie) jest już efek tem w łasn ych u staleń stud enta. Tu oczyw iście w stęp n e poznanie książki i pobieżna lek tu ra p ozw alająca zorien to w ać się w jej zaw arto ści są niezbędnym i etap am i p racy . R ozbudow anym , p ow ażn iejszym w arian tem tej s y tu a cji jest p raca z książką w tra k c ie p rzygotow y­ w an ia ro zp raw y m ag istersk iej. W wielu w yp ad kach w iąże się to z u kształtow an ym i już zain tereso w an iam i naukow ym i i tu m iejsce i czas na o rgan izację w arsztatu b adaw czego z p raw dziw ego zdarzenia trzeb a już w ygospodarow ać.

Co do lek tu ry podręczników to w inna ona p rzeb iegać innym try b em niż ten, k tóry zaproponow ał R om an L o th (zob. przytoczony w yżej fragm en t, w k tóry m m o­ w a o trzech etap ach czytan ia podręczników ). N ajlepiej, jeśli tow arzyszy ona na bieżąco te m a ty ce w ykładów , ćw iczeń i ak tu aln ie p oznaw anych tekstów literack ich , a także jeśli służy zsyn tetyzow an iu w iedzy, zdobytej uprzednio z różnych źródeł.

B y ć m oże m ak sym alistyczn e i nieco jed nostron ne zalecenia L o th a w yn ik ają z niezbyt precyzyjn ego i n adm iern ie szerokiego ad resu czytelniczego p ra c y ; pisząc w zasadzie dla studentów — chce, aby jego uw agi b yły p rzyd atn e i m łodszym p racow n ikom naukow ym . In aczej m ów iąc, w łaściw ym ad resatem ow ych rozw ażań jest stu d en t-b ad acz, sam odzielnie rozw iązu jący naukow e, choćby niezbyt skom pli­ kow ane zagadnienia. N iestety, m im o tego w szystkiego, co się oficjaln ie na tem at takiego m odelu stu d en ta m ówi, w ym ogi p rogram ow e n aw et n ajzdolniejszym dają w p rak ty ce nie-wielką m ożliw ość jego realizacji. J e s t to nie tylko zw iązane z czte­ ro letn im ok resem studiów , ale z całą ich obecną stru k tu rą.

R ozw ażan ia L o th a w in ny p rzeto, n aw et jeśli au to r chciał p rzed staw ić m odel idealny, w w iększym stopniu w ychodzić z analizy rzeczyw istych , bardzo tru d n y ch w aru n ków studiow ania i służyć rad ą w pokonyw aniu tych przyziem nych tru d ­ ności.

D opełnieniem B ib lio tek i jako w arsztatu p ra cy polonisty są tab lice. W yd aje się w szakże, iż tab lica 10, W ażniejsze b iblioteki k ra jo w e, pow inna znaleźć się w P rzew o d n ik u . S tanow i bow iem , choć w innym układzie i bez dodatkow ych in form acji, pow tórzenie zaw arto ści działu II części drugiej P rzew o d n ik a i jest dla tego działu swego rodzaju indeksem .

N a podstaw ie p rzed staw ion ych uw ag m ożna by m n iem ać, że książka C zach ow - skiej i L o th a m a w ięcej w ad niż zalet. T ak oczyw iście nie jest. B ib lio gra fia i b i­

blioteka w p ra cy polonisty jest p ozycją w ażn ą i potrzebną, a k om p eten cje obojga

au torów , ich w iedza i fach ow ość nie budzą p rzecież n ajm n iejszych w ątpliw ości. I to nie ty lk o ze względu na poprzednie p race b ibliograficzne Jad w ig i C zachow skiej i R om an a L o th a. Z m eryto ryczn ego punktu w idzenia ich now a książka jest u jęciem naukow ym na w ysokim poziom ie, zgodnym z ak tu aln ym stan em wiedzy w dzie­ dzinach, k tó re ob ejm u je. K o n cen tru je się też na k w estiach rzeczyw iście n ajw ażn iej­ szych. Poczyn ion e tu uw agi w y ra s ta ją w ięc z oczekiw ań w ysokich, do jak ich u p raw ­ niały już z góry i nazw iska au torów , i sam a seria „V adem ecum P olon isty”.

D la m eritu m zagadnienia byłoby jed nak bardzo pożądane, aby au torzy ze­ chcieli czasem od sp raw o zd aw czo -referu jąceg o try b u p rzek azyw an ia in fo rm acji odejść na rzecz uw ag k ry ty czn ie ocen iający ch zarów no poszczególne b ibliografie, jak i całą sy tu ację w ty m zak resie, a tak że w dziedzinie fun kcjon ow an ia i w yp o­ sażenia bibliotek. P od ręczn ik m ógłby rów nież u przedzać o nieuniknionych kłopo­ tach i tru d nościach .

(11)

M imo w szystko n ależy sądzić, że obie książki — B ib lio gra fia i biblioteka [...] oraz P rzew o d n ik polonisty — u łatw ią studentow i sp raw n e u p oran ie się z w szyst­ kim i żm udnym i i u ciążliw ym i czynnościam i w stęp n ym i, k tó re w aru n k u ją rzeteln ą p racę i efek tyw n e studiow anie. B a , uczynią n aw et te czyn ności m niej uciążliw ym i. A le w łaśn ie ten p rop ed eutyczn y i in form acyjn y c h a ra k te r obu tom ów zm usza do skrup ulatn ego elim inow ania w szelkich niekonsekw en cji i niedogodności, k tó re ko­ rzy stan ie z tych książek m ogą u tru d n iać.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ogólnie rozwiązania tak szybko nie otrzymamy i możemy stosować wzory Cramera z wspólną macierzą główną i zmieniającymi się tylko wyrazami wolnymi... Ogólnie tak nie jest i

Badania przeprowadzone w wykopach budowlanych wykonywanych na dzie- dzińcu zamkowym (oprócz części zachodniej) oraz w wykopach sondażowych usy- tuowanych na stoku wzgórza, po

De berekening wordt uitgevoerd om na te gaan of de grensdiepten volgens Hallermeier overeen komen met de veronderstelde ondergrens van de aktieve zone op 8 meter diepte (Stive,

Recenzent zarzuca, że moje nazwisko pojawia się w tekście kilkanaście razy i to jest nieprzy- zwoitość.. Panie Recenzencie, w Ośrodku pracuję 30 lat i coś niecoś dla tej

Zgromadzenie Adwokatów Izby Adwokackiej w Lublinie popiera ogłoszoną dekla­ rację niepodległości Litwy i wzywa wszystkie rady adwokackie w kraju i Naczelną Radę

Rzewuska uprzedza czytelnika, że ograniczyła się zasadniczo tylko do analizy dram atów (s. 1) czy jego twórczość powieściow ą, zachowuje nieodzowne do

Security-sensitive structures, such as military facilities, government buildings, strategic industrial infrastructures, bridges, dams, etc. should be designed to

Dieses Problem läßt sich jedoch, wie mir scheint, nicht mit Husserl so lösen, daß die theoretischen W issenschaften durch praktische Intentionen fundiert werden, das Sein