• Nie Znaleziono Wyników

Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie. R. 6, Nr 4 (kwiecień 1922) - Biblioteka UMCS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Miesięcznik Ogrodniczy : organ Sekcji Ogrodniczej Tow. Gospodarskiego we Lwowie. R. 6, Nr 4 (kwiecień 1922) - Biblioteka UMCS"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

M IESIĘCZN IK OGRODNICZY

DO CZYTELNIKÓW.

Komitet Tow. Gospodarskiego we Lwowie, jako wydawca

»Miesięcznika Ogrodniczego*, spowodowany trudnościami, jakie z dnia' na dzień wzrastają, postanowił dalsze wydawanie czaso­

pisma ogrodniczego wstrzymać. Numer niniejszy, jako organ Sekcji ogrodniczej Tow. Gospodarskiego, jest ostatnim. Biorąc jednak pod uwagę, że »Miesięcznik Ogrodniczy*, jako czasopismo zawodowe, które powstało w czasach bardzo trudnych i przez lat pięć prze­

trwało je, dzięki znacznej poczytności i uznaniu, jakiemi cieszyło się stale u ludzi popierających ogrodnictwo i interesujących się tą gałęzią pracy, powinno i nadal być utrzymanem. To też — mimo niezmiernych trudności technicznych i finansowych — osoby i czyn­

niki, doceniające znaczenie czasopisma ogrodniczego na terenie Wschodniej Małopolski, usilnie starają się, aby »Miesięcznik Ogrod­

niczy* bezwarunkowo wydawać nadal. Zadania tego pragnie pod­

jąć się Małop. Tow. Ogrodnicze; mamy zarazem nadzieję, że i Tow.

Gospodarskie, które dotąd wykazywało jak najżywotniejszą dążność w kierunku rozwoju Ogrodnictwa, w obecnej chwili przyjdzie z wszelką pomocą, w kierunku dalszego podtrzymania »Miesięcz­

nika Ogrodniczego*.

REDAKCJA.

(2)

Prof. EDMUND JANKOWSKI.

W sprawie sadów handlowych.

(Ciąg dalszy).

Śliwki. Jakkolw iek różne odm iany m ają swe niem ałe zalety i n a ­ d a ją się, w pew nych w arunkach, do wielkiej hodowli, więc do sadów handlow ych, to je d n a k zaw sze pierw sze m iejsce należy się węgierkom .

Nie u d a ją się one w północnej części R zplitej, bo nie dojrzew ają dostatecznie i nie n a b ie rają słodyczy, więc m ało są p rz y d a tn e na p rze­

tw ory. A to przecież je s t głów nym powodem, tak wielkiego rozpow szech­

nienia w ęgierek. J e stto zresztą, g dy dojrzeje, w yborna śliw ka do je d z e ­ nia na surowo, że się zaś rozm naża bardzo łatw o z odrostków, więc pełno je j w najm niejszych n a w e t sadkach, karłow ych rolników . W porze dojrzew ania stanow i głów ny owoc dla w szystkich, ale zw łaszcza dla biedniejszych, których nie stać n a kupno drogich owoców. Chociaż m a­

m y w ęgierek dużo, chociaż w pew nych okolicach stanow ią one praw ­ dziwe gaje, nie posiadam y ich jeszcze dosyć. Dow odem je s t, żeśm y dużo sprow adzali suszu bośniackiego, besarabskiego, n aw et francuskiego (prima), a i pow ideł przyw ożono też niem ało. Śliw owicy nie w yrabialiśm y wcale.

S ady w ęgierkow e, j a k wogóle śliwowe, o p łacają się m niej, niż inne. J e s t to fa k t stw ierdzony w w ielu krajach. Niem niej przecież w arto je zakładać tam , gdzie się w ęgierki u d ają i owoce n a b ie rają pożądanych zalet, słodyczy i soczystości.

G runtów pod w ęgierki m a Polska dużo. W ym ienim y w ię c : m ady w zdłuż całego biegu W isły, w ybrzeża Sanu, nisko położone żółtoziem y (popielatki), ja k pod K oprzyw nicą, blisko Sandom ierza. G łębokie boro­

w iny (nad Nidą w K rakow skiem ), brzegi jezior (cepuchy, ziem ie czarne) i w łaściw e czarnoziem y hrubieszow skie, w ołyńskie a n aw et błońskie, są to w szystko ziem ie dla w ęgierek odpowiednie.

Ale pozatem m ogą znośnie rosnąć na osuszonych m urszach i b a g ­ nach, n a użyźnionych bielicach (nie suchych!), n a w e t na sapach. N a j­

lepsze je d n a k dla nich g ru n ty są : m ady i żyzne nie suche czarnoziem y.

Sadzić je trzeb a nie zagęsto, co 5 m n ajm n iej, ale m ożna i rz a ­ dziej, bo lepiej ogrzew ane przez słońce, w y d ają owoce słodsze i w cześ­

niej dojrzew ają. J a k wiadomo m ożna je m nożyć, z nasion, odrostków, odkładów i przez szczepienie. Z nasion o trzy m u je się złe i dobre, w po­

łowie podobne do rodziców, a zw łaszcza do m atek, w reszcie bardzo różne co do w yglądu, w ielkości owoców, a n a w e t sm aku i p o r y d o j ­ r z ę w a n i a.

A je d n a k siew j e s t drogą je d y n ą otrzy m y w an ia odm ian szlachet­

n iejszych i w c z e ś n i e j s z y c h . N a te o statn ie bowiem nie zw racano u nas uw agi. W praw dzie w doborach i sadach zagranicznych (zw łaszcza

(3)

niem ieckich), istn ieje m nóstw o odm ian w ęgierek w czesnych, rozm naża­

n y c h przez szczepienie (Liegla, Lm osa, S cham ata, B iondecka z Buhl i w. in.) A le g dybyśm y popracow ali, m oglibyśm y otrzym ać, przez um ie­

ję tn e krzyżow anie, polskie wczesne w ęg ierk i; te byłyby do naszych w a­

runków k lim atycznych z pew nością lepiej dopasowane. H o d u ją n aw et tu i ówdzie ta k ie w cześniejsze w ęgierki, których owoce po jaw iają się n a targ ach , przed połową w rześnia, ale nie są one opisane i niejako um ocow ane przez n adanie im nazw y i w skazanie skąd j e n a pewno mieć m ożna.

M ożeby się dobre wczesne odm iany dało otrzym ać np. ze skrzyżo­

w ania K irke’a, C esarskiej czerwonej, M ąforckiej z W ę g i e r k ą w ł o s ­ k ą ( F e l l e m b e r g ) . J e s t to w sp an iała śliwka, od zw ykłej w ęgierki w iększa i w cześniejsza o dni kilkanaście, ale dość w ybredna. U daje się n ap raw d ę tylko w głębokich m adach i w ybornych czarn o ziem ach ; tam te ż je s t dostatecznie płodna i na w ielką hodowlę zasługuje. P o p y t na nią je s t z n a cz n y ; susz w ydaje w spaniały. Drzewo w ym aga około 6 m przestrzeu i w grzędach, żeby ciepło od ziem i odbite dopom agało do doj­

rzew ania owoców, które są niem al w szj'stkie, u k ry te pod liśćm i ja k pod parasolem , tak , że naw et p rzy uro d zaju m ało ich w idać n a zew nątrz.

Z innych sposobów ro zm n ażan ia najlep szy je s t — przez odkłady, bo daje prędko grube pieńki, niezadługo po posadzeniu rodzić m ogące.

K orzeniow e w y p u stk i od m atek odjęte, m uszą przez la t k ilk a rosnąć na regulów ce, w dobrej ziemi, zanim do koronek dojdą.

Z asilanie p rze g n iłą m ierzw ą, kom postem lub sta w ia rk ą na jesień i niegłębokie zaoryw anie tego pognoju, zaleca się po każdym urodzaju.

N aw ozy m ineralne rów nież stosow ać m ożna.

STEFAN MAKOWIECKI.

Jarmuż.

(Brassica oleracea acephala crispa).

W obcych jęz y k a c h nazw y tej rośliny są : franc. Chou frise, niem . Bldtterkohl. J e s t to rodzaj k apusty, k tó ra od ogólnie hodow anej różni się tern, że głów ek wcale nie zw ija, najczęściej tw orzy łodygę wysoką, -o liściach w ydłużonych i po brzegach mocno kędzierzaw ych. Pom im o to, ja rm u ż stanow i bardzo cenną jarz y n ę, sm aczną, ta n ią i w ydatną,

a że je s t o wiele w ytrzym alszy od zw ykłej kap u sty , więc zasłu g u je na ogólną hodowlę.

Z odm ian najczęściej spoty k an y ch w ym ienię n a stę p u ją c e :

Z i e l o n y w y s o k i ; do rasta 150cm , liście m a n a 5 0 cm długie, pięknie fryzow ane i po ugotow aniu w sm aku delikatne. J e s t to może n a jc e n n ie jsza odm iana, k tó rą najb ard ziej polecam.

Z i e l o n y h a m b u r s k i , pół wysoki, 8 0 —100 cm ; bardzo w y trzy ­ m a ły n a m rozy.

(4)

Z i e l o n y m c h o w y , rów nież półw ysoki, drobno fryzow any.

Z i e l o n y M o s b a c h a , o liściach blado zielonych, bogato ulist- niony i w yjątkow o piękny.

Z i e l o n y k a r ł o w y ; różni się od poprzedniego tylko w zrostem , gdyż nie byw a w yższy nad 50 cm. Posiada od tam teg o nieco m niej liści, a że te są niżej osadzone, więc tern samem up raw a g ru n tu m iędzy ro­

ślinam i j e s t tru d n iejszą.

Ż ó ł t a w o - z i e l o n y k a r ł o w y , z D re ie n b ru n n e n ; odm iana do­

skonała, d aje sm aczną ja rz y n ę i posiada piękne liście.

F i o l e t o w y w y s o k i , różni się od zielonego tylko barw ą łodyg i liści, które są ciemno porpurow e-fiołkow e.

F i o l e t o w y k a r ł o w y , podobny do zielonego, ale gdy silnie ro­

śnie, to liście jeg o p rzy b ie ra ją barw ę praw ie czarną, z odcieniem fioł­

kowym .

Ja rm u ż g r z e b i e n i o w a t y (franc. Chou plum age, ang. Feathered Kale) odróżnia się tern od poprzednich, że nerw y główne, a niekiedy i poboczne, jeg o zielonych liści, m a ją n a sobie ja k b y liściaste w yrostki, m ocno fryzow anó i często upstrzone barw ą białą, różow ą lub czerwoną, które to odcienia byw ają n a roślinach różnych, lub też n a jed n e j, tuż obok siebie. P iękne te odm iany b y w ają głów nie hodow ane ja k o ozdobne.

Sto la t tem u eleg an tk i P a ry ż a u żyw ały te liście do ozdoby kapeluszy, w zastęp stw ie piór strusich. W spółcześni F ra n c u z i n azyw ali je ka- pousła*).

J a rm u ż p s t r o l i s t n y , byw a na 50—8 0 cm w ysoki. Liście je g o odznaczają się tern, że — szczególnie po m rozie — p rzy b ie ra ją p stre barw y : zieloną, czerw oną lub fiołkową na tle białem , albo też czerwone plam y i p asy n a tle zielonem. B y w ają ta k pięknie i bogato zabarw ione, że w n iek tórych cennikach nasion nad ają im m iano Coleus. (Ja k w ia­

domo, ciep larniana roślina tej nazw y posiada liście przepysznie za­

barw ione).

J a rm u ż p i e r z a s t y (Brassica oler. ładniała, niem . Schlitzkohl), byw a n a 60 cm wysoki. Liście jeg o nie są fryzow ane, ale bardzo drobno w ycinane n a w ąziuchne działki, a że przytem są różnobarw nie upstrzone, więc stanow ią praw dziw ie ozdobną roślinę.

J a rm u ż n e a p o l i t a ń s k i (włos. Cavolo pavonazzo), je s t to praw do­

podobnie m ieszaniec ja rm u ż u z kalarepą. Ja jo w a te zgrubienie łodygi zaczyna się n a ja k ie 8 —1 0 cm nad ziem ią i zakończone je s t pękiem liści fryzow anych, długich n a 25—30 cm. Liście te, o białych nerw ach, m ają.

odcień niebieskaw y i są bardzo ozdobne. M ięsiste zg ru b ien ia łodygi m ogą być ja d a n e narów ni z kalarepą. G łów nie je d n a k ta roślina byw a hodo­

w aną we W łoszech dla ozdoby.

U p raw a ja rm u ż u je s t praw ie ta k ą sam ą, ja k zw ykłej k ap u sty , ale poniew aż nie chodzi nam o otrzym anie główek, więc siać go m ożem y znacznie później, gdy rozsadniki ju ż są wolne, zw ykle w początkach m aja. M łode siewki bronić od pchełki kapuścianej, przez kilk ak ro tn e w ciągu d nia zraszanie rozsady. G dy roślinki podrosną — w ysadzać n a grzędy dobrze nawiezione, na odległość 50— 80 cm, stosow nie do potrzeb odm iany. L ubi w ystaw ę słoneczną. JDo jesie n i rozrośnie się on należy­

cie, nie zbieram y go jed n ak że j a k inne w arzyw a, lecz pozostaw iam y na

*) Le c oq. Traite des plantes fourrageres. — Wydanie II. Paryż 1862,, str. 233.

(5)

zim ę n a grzędach. Dopiero po silniejszych przym rozkach liście jeg o stają, się zdatn em i do u ż y tk u kuchennego. K o rzy stam y z nich zw ykle w końcu je sie n i i przez parę m iesięcy zim ow ych.

Po zebraniu odpowiedniej ilości liści do jednorazow ego użycia, p rzy rząd zam y je — w edług przepisu p a n i M o n a t o w e j — w n a stę p u ­ ją c y sposób. „Liście sparzyć ukropem , ugotow ać w słonej wodzie, a od- cedziw szy dobrze, posiekać drobno i przefasow ać przez rzadkie sito.

Zrobić zasm ażkę z łyżk i m asła i pół łyżki m ąki, rozprow adzić pół szklanką słodkiego m leka lub śm ietanki, w łożyć przefasonow any jarm u ż, dodać trochę cu k ru i zasm ażyć razem . J a k o dodatek i g a rn itu r do j a r ­ m użu m ogą być gotow ane słodkie k asztan y , j a j a n a tw ardo, osm ażane ziem niaczki lub mięso w ieprzow e14. Od siebie dodaję, że ja rm u ż w sm aku zbliżony je s t.d o sz p in a k u ; dodatek delikatnego k w asu : tro c h ę szczaw iu lub soli cytrynow ej, sm ak jeg o podnosi. Ja rm u ż zielony i fioletowy p ra ­ wie nie różnią się w sm aku, lecz pierw szy z nich m a w ygląd sym pa­

ty czn iejszy dla oka, a więc z jad a się ch ę tn iej; barw a drugiego po ugo­

to w aniu je s t nieco brudnaw a.

T aką je s t w artość k u lin a rn a ja rm u ż u . Pozatem w ogrodnictw ie m a on w ażne znaczenie. K to posiada szkółki drzew owocowych — w inien .pam iętać, że jarm u ż stanow i zim ą doskonałą p rzy n ę tę dla zajęcy, więc dbały ogrodnik sadzi go tam , gdzie m u n a jła tw ie j będzie z ukrycia strzelać do ty c h szkodników .

D ruga z a le ta jarm u żu w ogrodnictw ie — to piękno je g o liści. J u ż od połowy la ta w ygląda on ślicznie n a grzędach w arzyw nych. Jego świeże, pięknie fryzow ane liście służą do ozdoby stołów w jad a ln ia c h , a tak że p o traw i deserów . Je sie n ią znow u, gdy k w ia ty n a grzędach zm arnieją, m ożem y n a ich m iejsca przesadzić z w arzyw nika gotowe, w yrośnięte jarm u ż e , dobierając je barw am i i w zrostem , by tw orzyć este­

ty czn e g ru p y i klom by, p rzy n iez b y t silnej zim ie trw ają ce do lutego.

P stro listn e je d n a k odm iany są do tego celu nieodpow iednie, gdyż cierpią od silniejszych mrozów. Je d n a k stanow ią one doskonały m a te rja ł do­

niczkow y, ro zch w y ty w an y n a ta rg a c h m iejskich, ja k o zim owa, trw ała i nadzw yczaj efektow na ozdoba chłodnych m ieszkań, przedsionków , scho­

dów, ko ry tarzy , a n a w e t w n ętrzy kaplic i kościołów. W ty m celu należy j e sadzić w doniczki, n a 30 cm szerokie, ju ż we w rześniu, by przed chło­

dami m iały czas zakorzenić się należycie. G dy n a sta n ą chłody — należy je u trzy m y w ać praw ie sucho, gdyż p rzy n adm iarze w ilgoci łatw o g n iją.

Przezim ow ane, choćby ju ż bezlistne rośliny, latem m ogą w ydać znaczną ilość nasion. N ależy je sadzić ja k najdalej od in n y ch w ysadków roślin k a p u stn y ch , gdyż p rzy pom ocy owadów łatw o się k rz y ż u ją i zwo­

dzą, dając p raw ie bezw artościow y produkt. Je ż e li m am y n a d m ia r j a r ­ m użu — może on służyć na karm dla bydła.

H. RUMUN.

H odow la Clem atisów (Powojnika).

W pośród bardzo bogatej kolekcji roślin trw ałych, pnących, n a p o ­ ty k am y n a je d n ą bardzo efektow ną — k tó ra nas zaprasza, by się n ią bliżej zainteresow ać. R ośliną tą je s t Clematis, po polsku zw ana pow oj­

nikiem — należy do rodziny Ranunculaceae — jask ro w a ty ch .

(6)

B ardzo silny w zrost wici gęsto ulistnionych, liśćm i palczasto roz- łożonem i o barw ie jasno lub ciem no zielonej, m atow o szklącej, zwróco­

ny ch n a silnych ogonkach ku górze, zachow ują swój zdrow y w ygląd do późnej jesieni. G dy n astan ie okres kw itnienia, a Clem atis ubierze się gęsto kw iatam i, w tenczas dopiero u w y d a tn ia się praw dziw a dekoracyjna w artość tej rośliny, któ ra z pow odu długiego okresu je j trw an ia na tern w iększą z a słu g u je ocenę. K w iat tej rośliny o 4 —7 p ła tk a c h korony, ekscentrycznie ułożonych, o barw ie rozm aitej, od białej do ciem no p u r­

purow ej i niebieskiej, daje p rzecudną grę kolorów. K w ia ty te u ro ślin , szlachetnych, t. zw. „hybrydów u (mieszańców) są czasem półpełne lu b pełne i d o rasta ją średnicy 10—12 cm. N iektóre g a tu n k i pow ojnika, ja k C. vitalba i C.patens, odznaczają się silnym i bardzo m iłym zapachem.

P ęd y czyli w ici tej rośliny, m niej lub więcej pok ry te w ąsam i i uzbro­

jo n e w o stry m eszek, k sz ta łtu igiełek, z łatw ością okręcają się i p rzy ­ tw ierd z ają do w szystkich przedm iotów .

P ow ojnik może mieć bardzo różnorodne zastosow anie w ozdobnic- tw ie ogrodowem. Może posłużyć do zbiorowego w ysadzania celem upięk­

szenia ścian domów, m urów, do obsadzenia kiosków, w erand, altan, p a r­

kanów , stary ch ruin, ja k i w k u ltu rz e pojedynczej — jak o soliter w y­

sadzony n a gazon, terasę lub p a rtję p ark u i u ję ty w form ę stożka, ko­

lum ny, parasola, kuli — oddaje pożądany w tak ic h razach i dla oka m iły efekt. Oprócz tego, ja k o m a te rja ł do pędzenia i do dekoracji po­

kojow ej, p rzed staw ia pierw szorzędną w artość.

U ję ty odpowiednio z innem i roślinam i w parku, daje w spaniałe k o n tra sty . I ta k n a tle ciem nych świerków w yshdzony Cl. Viticella,, 0 k w iatach białych, lub koło srebrnego klonu (Acer Negundo fol. var w ysadzony Cl. Ja ckm a n i o kwiecie ciemno purpurow ym , tw orzy spe­

cjaln ie m iły widok. Ze w zględu n a różnorodność cech c h a ra k te ry z u ją ­ cych te rośliny pod w zględem układu i form y liści, kw iatów , czasu 1 sposobu kw itn ien ia — w egetacji, roślina ta obejm uje bardzo w ielką naukę. P o m ija ją c w zględy botaniczne, chciałbym p rak ty czn ie w skazać n a n a jisto tn ie jsz ą w artość tej rośliny i w yśw ietlić konieczne wiadomości potrzebne przy hodowli pow ojnika.

Clematisy dzielą się n a bardzo wiele grup, pom iędzy sobą m ocna się różniących. W ybieram y zatem kilka dla nas i dla k u ltu ry w naszem k ra ju najstosow niejszych.

Do I g ru p y m ożna zaliczyć Cl. Viticella. — R oślina pochodząca z południow ej E uropy, K au k azu i A zji m niejszej j e s t na nasz k lim at zupełnie odporna i dobrze p rze try m u je zim y. B ardzo silnie rośnie, bo do­

sięg a 3 —4 m długości.

W czasie kw itn ien ia obsypuje się bardzo gęsto kw iatem , koloru od czysto białego aż do ciemno purpurow ego i niebieskiego. K w ia ty osa­

d z a ją się na pędach jednorocznych. K w itnie od czerw ca do późnej jesieni.

I I g ru p a Cl. patens. Pochodzi z C h in ; n a nasz k lim at zupełnie od porna. Do tej g ru p y należy kilk a gatunków , ja k Cl. lanuginosa i Cl.

hakonensis i je s t bujnego w zrostu. Cl. patens m a kw iaty o różnych ży­

w ych kolorach, kw itnie od m aja do lipca.

Cl. hakonensis pochodzi z Jap o n ji, je s t bardzo trw ały. K w iaty pozostające więcej w kolorach ciem nych. K w itn ie od lipca do p aździer­

nika, bardzo obficie.

(7)

Cl. lanuginosa z tej g ru p y najsłabiej rosnąca, bo d o rastająca 1-5 —2 m długości, je s t je d n a k bardzo w ytrzym ałą. K w ia ty przew ażnie jasn o lila. K w itn ie term inow o, od m aja do późnej je s ie n i; pochodzi z Chin. .Rośliny, należące do Ii-ej gru p y , osadzają kw iaty n a pędach dw uletnich, z w y jątk iem Cl. lanuginosa.

I I I g ru p a Cl. F lorida, pochodzi z Jap o n ji. D elikatna, kw itnie obfi­

cie przez sierpień i w rzesień n a drzew ie dw uletniem . K w ia ty o róż­

nych kolorach. Często przym arza.

IY g ru p a Cl. H endersoni alba. K w iaty ty ch roślin — nadzw yczaj piękne i eleganckie — przypom inające w zuperności A nem ony białe, n a d a ją je j specjalną w artość. U nas jed n k k —* z pow odu w ielkiej deli­

katności — nie m ożna je do szerszej k u ltu ry polecić.

M am y jeszcze wiele innych roślin, j a k : Cl. D avidiana, Cl. Flam- m ula, Cl in łeg rifo lia ; ta o sta tn ia rośnie nizko, najw yżej do 60 cm w y­

sokości i nie j e s t pnąca.

Clematisy zatem m ożna podzielić na różne typy, w kulturze od­

gryw ające w ielką rolę. Je d n e z nich kw itn ą n a pędach jednorocznych, d rugie zaś n a pędach dw uletnich. M ożnaby jeszcze podzielić je co do czasu kw itnienia, co je d n a k je s t ju ż m niej w ażne.

W yżej w ym ienione pow ojniki — to rośliny m ateczne, trw ałe, silnie rosnące w stan ie dzikim . D la szerszego zastosow ania, polecenia godne, ta k dla swej odporności ja k i pięk n a dekoracyjnego. R ośliny te, przez szczęśliwe krzyżow anie w ydały bardzo wielką ilość roślin w ielkokw iato­

wych „hyb ry d ó w 11, które sw em i bogatem i kw iatam i i liśćm i zdobyły pierw szorzędne m iejsce. M ają je d n a k dla nas m niejszą w artość, że ja k o ju ż w sztucznych w arunkach pow stałe — są m niej odporne od roślin m atecznych, żarem w y m ag ają w iększej pielęgnacji. Nie znaczy to je d ­ nak, byśm y uie m ieli ich hodować, — bo ja k się dowiemy, ta k Clema­

tisy szlachetne wielkokw iatowe, ja k i rośliny m ateczne, ,t. z. te dziko rosnące, w y m ag ają nieco specjalnych w arunków , aby k u ltu ra ich w zu­

pełności1 nas zadow oliła.

N ajw ażniejszą rzeczą je s t stw orzyć odpowiednie w aru n k i dla we- gotacji tych roślin. Tem i są: gleba, po d g ru n t, w ystaw a i położenie.

Miejsce, gdzie m am y sadzić pow ojniki pow inno mieć ziem ię głę­

boko upraw ną, bardzo żyzną, p o d g ru n t dobrze przepuszczalny, aby woda nigdy koło korzeni nie z atrzy m y w ała się, bo rośliny od niej giną, szcze­

gólnie w zim ie. N ajlepiej w ybrać głęboki rów 150—200 cm, szeroki 60 cm, dno w ydrenow ać dobrze i następ n ie nap ełn ić przygotow aną ziem ią. N a j­

lepsza ziem ia — kom postow a — pom ieszana z darniow ą i gnojow ą, ta o sta tn ia je d n a k m usi być zupełnie rozłożona. D om ieszka 1 % części pia­

sku pow iększy przepuszczalność ziemi. Do tej m ieszaniny dobrze dodać ze dwie ło p aty w apna gaszonego, tudzież nawozów sztu czn y ch fosforo­

w ego i azotow ego.

W y staw a w schodnia, zachodnia, półn. wschodnia i poł. zachodnia, osłonięte przed w ielkiem i w iatram i, służą najlepiej tej roślinie. P ołud­

niow a nie nadaje się, gdyż na wiosnę w czas pobudzone rośliny do życia m ogą z n a stan iem silniejszych przym rozków uledz zniszczeniu. W lecie zaś, gdy słońce silnie operuje pow oduje ciągłe w iędnięcie, przyspiesza okres i trw ałość kw itnienia. Ściany, m ury, pnie drzew należy w ybić cienkiem i listew kam i lub grubszym drutem , najlepiej pod 45°, by u ła t­

wić w spinanie się rośliny. Sadzi się clem atisy silnie ukorzenione i zdrowe nieco głębiej pod ziem ią (5 cm pod pow ierzchnią). G dy zaczną pędy

(8)

róść, n a tej długości pokryją się korzonkam i przybyszow ym i; one sp o tęg u ją dostarczanie pokarm ów , których ta roślina w czasie w egetacji zaw sze dużo potrzebuje. W m iarę rozw oju należy roślinę odpowiednio rozm ieszczać i w razie po trzeb y wici um ocować łykiem lub sitowiem.

W czasie lata, szczególniej przed rozpoczęciem kw itn ien ia i w porze je g o trw an ia, nalepy zasilać rośliny pokarm am i, które podać m ożem y w postaci rozpuszczonego krow ieńca, naw ozu ptasiego lub saletry chi- lińskiej. D bać należy, by n ig d y roślina nie cierpiała na brak w ody — dobrze rów nież wczas rano i wieczorem wj porze silnych upałów roślinę dobrze skropić.

W jesien i należy p rzy stą p ić do cięcia clem atisów i zabezpieczenia ich n a zim ę. W pierw szym roku rośliny, trw ałe dla naszego klim atu, a kw itnące na pędach jednorocznych, należy ściąć p rzy ziemi n a kilka oczek — to spotęguje silniejszy p rzy ro st n a rok n a stę p n y . R ośliny k w it­

nące n a pędach dw uletnich p rzy cin am y na wysokości 1 5 0 cm. Clem atisy szlachetne w ym agają tej samej czynności, te je d n a k trz e b a przed zim ą zabezpieczyć. W ici ty ch roślin najlepiej ułożyć n a ziem i w zdłuż ściany, p rzy k ry ć gałęziam i jodłow em i a n astępnie liśćmi, które jeszcze m ożna obłożyć cienko ziemią. Nawozem , m ierzw ą lub sam em i liśćm i nie m ożna tej rośliny nakryw ać, bo pod takiem nakryciem butw ieje i pleśnieje.

C lem atisy n aw et n a jd e lik a tn ie jsz e w y trzy m u ją 6 —8° m rozy. Je że li wo- góle coś źle w p ływ a n a przezim ow anie clem atisów , to w łaśnie nadm iar wody, w której korzenie m arzną, a później g niją. Z atem dobre dreno­

w anie uchroni nas przed tą ew entualnością.

R ozm nażać clem atisy m ożna przez siew, szczepienie, odkładanie i dzielenie roślin starszych. P rzez siew bardzo rzadko rozm nażam y, gdyż j e s t najpow olniejszy. N asiona zachow ują bardzo krótko siłę kiełkow ania, a k iełk u ją najczęściej po roku. Zatem zaraz po zbiorze należy stratyfi- kować, n a wiosnę w ysiać w in sp e k t lub paczkę, a g dy w zejdą przepi- kow ać n a g rządkę w 6 lin ji, n a lin ji co 15—20 cm.

N ajw ięcej używ anym sposobem do ro zm nażania roślin szląchetnych j e s t szczepienie. Do tego bierzem y ja k o podkładkę korzenie z Cl. Y iti- cella, które pow inny być grubości gęsiego pióra. Te tn iem y n a kaw ałki 8 —10 cm. Z razy z roślin szlachetnych m uszą być dobrze dojrzałe — tn ie m y j e późną jesionią i dołujem y w m iernie w ilgotnym piasku. Z raz z a k ła d a się sposobem klina n a korzonku, m ożna te ż zapom ocą łączenia.

O bw iązuje się łykiem lub baw ełną. Zaszczepione w ysadza się w piasek do rozm nażarki szczelnie oknam i p rz y k ry te j. U trzy m an ie reg u larn ej tem ­ p e ra tu ry 16—18°r oraz reg u larn e kropienie, pow oduje w krótce przyjęcie się roślin. Po 1 m iesiącu hodowli w rozm nażarce, a zatem po dokładnem p rzy jęciu się, m ożna tem p eratu rę nieco obniżyć do 15°, a rośliny powy- sadzać do wazoników. W azoniki n a ten cel m uszą być specjalne, w yso­

kie 12—14 cm o 6 cm średnicy. Szczepienie u sk u teczniam y od stycznia do k w ietnia. W w azonikach pozostaje w szklarni aż do końca m aja a w ty m czasie dołuje się razem z w azonikam i n a g rządkę w 5 linji, co 25 cm n a linji. Tu koło każdej rośliny w bijam y palik n a 1 m wysoki, do której roślinę p rzy tw ierdzam y. W dobrych w aru n k ach do jesien i m am y zd atn e rośliny do sprzedaży i sadzenia. Słabe p o zo stają jeszcze rok w tej samej kulturze. W czasie la ta zasilanie naw ozam i i częste podlew anie stanow i o dobrem rezu ltacie hodowli. D obrze je s t w yłożyć w azoniki naw ozem zupełnie przetraw ionym .

Cl. Y iticella, V italba, F lam m ula, D av idiana bardzo łatw o rozm na­

żać zapom ocą odkładów ; z w iosną n ag in am y pędy ku ziem i, które

(9)

w m iejscu n a k ry c ia lekko przekręcić, przy kulkow ać i p rzy sy p a ć ziemią,.

Do jesie n i m am y ju ż bardzo silnie zakorzenione okazy, które odcinam y od rośliny m ateczn ej. Przez dzielenie rozm nażam y te sam e odm iany co przez odkładanie. S tarsze rośliny dzielim y na ta k ą ilość części, aby każda część m iała odpow iednią ilość korzeni i pęd lub w ięcej, co zależy od naszego upodobania.

C lem atisy m a ją w szystkie cechy, które czyniaH ę roślinę niezbędną dla nas i naszych ogrodów, zatem pow inno się znaleść dla niej m iejsce w każdym ogrodzie ozdobnym.

N ajpiękniejsze odm iany są n astę p u jąc e :

Do g ru p y Ol. Y iticella n a le ż ą c e : K erm esina, L a N anceenne, Lu- m ineux alba, Orifłamme, P u rp u re a elegans, Venosa.

Do g ru p y F lo rid a : Yille de Lyon, E eine de doubles, L ucie Lem oine.

Do g ru p y P a t e n s : E toile de P aris, Miss L ily H arris, N elly K oster, T he Queen.

Do g ru p y lan u g in o sa: D iane, E lisa S path, F a iry Queen, L ady Ca­

roline Neville, L a Lorraine, Mme v a n H outte, P a p a C hristen.

H y b rid y : Colette Deville, E to ile de Paris, Jack m an i, Mme E d u ard A ndre, Snow W h ite, S ta r of India.

Próf. E. JANKOWSKI. '

Warzywa i owoce na przetwory.

(Ciąg dalszy).

Zw róćm y się jeszcze do p i g w , które u d a ją się w w ielu okolicach cieplejszych Polski. R obią z n ich w Tyrolu kom poty i konserw y, nie

najlepsze, ale wcale znośne.

W ielce w ażnym owocem w p rzetw órstw ie, są ś 1 i w k i, od wielu stuleci używ ane n a różne przeroby. W ięc z w ęgierek w y rab ia się: po­

w idła, susz i śliwowicę. Ale oprócz w ęgierek zw ykłych, do ty ch celów są p rzy d atn e tak że W ę g i e r k i w ł o s k i e (Fellemberg, Quetche d’ I ta ­ lie) ; z nich we F ra n c ji w yrabiają owe przepyszne śliwki suszone, które zam iast pestki, n adziane są zw ykłą, ta k ż e ususzoną w ęgierką. N ależałoby też u nas, gdzie ziem ia i stanow isko odpow iada tem u celowi, w ytw o­

rzyć p lan ta cję w ęgierek w czesnych ( C u k r o w a , L u c a s a , L i e g l a , P a ń s k a w c z e s n a , z B i i h l i in.), co pozwoliłoby zacząć w yrób po­

w ideł i suszów praw ie o m iesiąc w cześniej, niż z w ęg ierk i zw ykłej.

Dobrze się też suszą i tak ie odm iany, ja k W i k t o r j a , C e s a r s k a

• c z e r w o n a oraz póŹDa A nna Spath.

N a m arm olady w y kw intne i w szelkie w yroby cukiernicze służy od daw n a R e n k l o d a z i e l o n a . Ale i w czesna R. U l e n ą i R. A 1 1- h a n a i P a ń s k a ż ó ł t a (M onsieur jaune), są n a te n cel też bardzo p rzy d a tn e, ja k to w ypróbow ał przed 50 la ty jeszcze J . Gł. C. O b e r d i e c k .

M i r a b e l k i n aw et n a piaskach darzą się u nas, ale rzadko gdzie w sadach znaleść je można, bo śliw eczka, lubo bardzo sm aczna, j e s t a b y t drobna i niechętnie j ą k u p u ją. Tym czasem je s t to m a te rja ł n a w y ­ k w in tn e p r u n e l k i , których dużo kupow aliśm y w k ra ja c h południo­

(10)

wych. Po sparzeniu, w yłu sk an iu pestk i i zdarciu skórki, m ożna też na prunelki używ ać i w czesnych, dobrze d o jrzałych w ęgierek. Sm aczna i płodna śliw ka M ą f o r c k a {de Montfort) pewno daw ałaby dobry susz i prunelki, tudzież pow idła. In n e odm iany trzeba wypróbować.

Z głów nych owoców pozostają jeszcze c z e r e ś n i e i w i ś n i e . C z e r e ś n i e b i a ł e ( ż ó ł t e ) , a zw łaszcza w o s k o w a , po w ygniece- n iu pestek, ususzone z a stę p u ją ro d zy n k i; trz e b a j e tylko n a ten cel brać ju ż zupełnie dojrzałe. J e s t to najlep sza form a skorzystania z ty ch owoców, które n a ry n k u sp rzedaje się z tru d em i po cenach niższych, aniżeli osiągają odm iany ciem ne, a choćby różowe.

Pozatem w szystkie bardzo dojrzałe czereśnie d a ją słodkie pow idła, m ogące osłodzić inne m iazgi owocowe, np. kw aśne śliwkowe lub ja b ł­

kowe. Jeżeli w czasie zbioru p a d a ją obfite deszcze, popękane od nich czereśnie w łaśnie m ożna do kotła w rzucić i rozgotow ać na papkę.

W każdym razie lepsze są do tego czereśnie praw dziw e (miękkie), niż chrząstki. C z e r . G r o l a {Groll’s Grosse) ceniona je s t na konfitury.

W i ś n i e służą n a w yrób soków, o ile m ają sok czerw ony, a t a ­ kich je s t dużo, od w czesnych H i s z p a n e k i O s t h a j m s k i c h , do dzikich m ieszańców w iśni kw aśnej, (Cerasus acida). L u t ó w k i i s z k l a n k i , a tem bardziej H o r t e n z j e poszukiw ane są n a w yroby cukiernicze.

M o r e l i m am y niew iele, ale gdybyśm y hodowle ich pow iększyli, otrzym alibyśm y najcen n iejszy m a te rja ł n a m arm olady. N aw et niew ielki dodatek pow ideł m orelowych, do w szelkich innych, znakom icie ich sm ak podnosi. N a pow idła p rzy d a tn e zarów no są odm iany szlachetne (zw ła­

szcza B r z o s k w i n i o w a ) , ja k i lepsze siewki, byle dobrze dojrzałe.

Susz z m oreli, po rozgotow aniu je s t też bardzo sm aczny.

B yłyby do ty ch celów p rzy d a tn e i b r z o s k w i ń i e, ale ta k ich m ało p o sia d a n y , że się n a surow o korzystnie sprzedają. Je d n ak ż e m niej­

sze dojrzałe brzoskw inie m ożna rozgotow ać, z dodatkiem cukru, którego u nas zw ykle m ają za mało. M amy na m yśli wczesne odm iany a m e ry ­ kańskie (jak Am sden i pokrew ne) oraz późne francuskie j a k : Heine des

Vergers, Teton de Venus i t. p.).

A grest wielkoowocowy w stan ie n a pół surow ym (od czerwca) je s t p rz y d a tn y na powidła, rozum ie się dobrze słodzone.' O dm iany białe i z ie ­ lone, doskonale na słońcu dojrzałe, w y d ają w yborne wino p rzy d a tn e na szam pańskie.

P o r z e c z k i białe ( h o l e n d e r s k i e , p e r ł o w e i in.) są w raz z ja b łk a m i, n ajw ażniejszym m aterjałem n a wino krajow e.

M a l i n y czerw one w y d ają ceniony sok i powidła. O dm iany: Fa- stolff, Hornet, Queen o f the M arket, Marlborough, Souvenir de Nomblot B ru n ea u i in. poleca się.

T r u s k a w k i poza u ży tk iem cukierniczym (konfitury, konserw y), nie m ają w przetw órstw ie znaczenia.

Z owoców d z ik ic h : czarne jag o d y n a wino i soki, borówki n a kom ­ poty (podobnie też Żórawiny) owoce bzow iny do barw ienia soków, są.

używ ane.

(11)

Z. KIETL1ŃSKA.

Pasożyt śliw, (Polystigma rubrum Tkul).

P ow ażniejszym pasożytem drzew pestkow ych, głów nie śliw, je s t grzyb należący do workowców, — Polystigm a rubrum Thul., m ogący w i a ta ciepłe, sp rzy jające jeg o rozwojowi, zw łaszcza w sadach zaniedba­

nych przyczynić znaczne s tra ty . Z arodniki tego grzyba, dostaw szy się n a liście śliw k iełk u ją , ro zw ija ją c a się grzybnia w ra sta w tk a n k ę liś­

ciową, w yw ołując — w drugiej połow ie lipca — liczne czerw ono-żółte plam ki, k tó re w krótce zlew ają się w kilka w iększych, n iere g u la rn y ch , lub okrągłych plam , ostro je d n a k odgraniczających się od reszty tk an k i liściow ej. Tw orzą one m ałe w ypukłości, pow stałe z gęsto splątanej grzybni i nadm iernie rozrośniętej — skutkiem p odrażnienia — tk an k i liściowej.

Na P o d k arp aciu i U krainie, w sp rzy jający ch rozw ojow i g rzyba latach , sady śliwkowe zdała ju ż są niekiedy w idne, od in te n sy w n ie czer­

wonej b arw y zaatakow anych liści, co p rzy w yjątkow o silnem w y stąp ie­

niu owego pasożyta, spowodować może n aw et przedw czesne opadanie owoców i liści. Liście bowiem u trą c a ją c ciałka zieleni, owo lab oratorjum , w którem odbyw a się p rzem iana m a te rji nieorganicznej n a zw iązki, po­

trzebne do budow y organizm u roślinnego, nie m ogą spełniać należycie swego zadania, co m usi się odbić ujem nie, jeż e li nie n a rozw oju c a łe g a drzewa, to przynajm niej n a owocow aniu danego roku.

M ikroskopowe badania w y k azały pod skórką zarażonych liści, na dolnej ich .stronie, w połowie la ta , — obecność okrągłych utw orów wśród grzybni, ta k zw anych p y k n i d, w ypełnionych długim i, sierpow oto za­

giętym i zarodniczkam i (conidia), które wraz ze śluzem w ydostają się na zew nątrz, za ra ż ają c do je sie n i coraz to nowe liście.

Je sie n ią n a opadłych liściach w y tw a rz a się d rugie stadjum , na z b ru n a tn ia ły ch plam kach, o innego rodzaju, ciałach rozrodczych, o k rąg ­ łych, zw anych otoczniam i (perithecia), niezupełnie je d n a k pod tk an k ą liściową u k ry ty ch . W nich z n a jd u ją się bułko w ato w ydłużone w orki (asci), n a długiej nóżce przyczepione do dna otoczni i zaw ierające po 8 w łaściw ych zarodników (ascospory), które jed n a k ostatecznie dojrze­

w ają dopiero n a wiosnę. W ówczas śluz za w a rty w w orkach, zasychający podczas dnia, w nocy lub po deszczu pęcznieje, co pow oduje pękanie worków. Z ty ch przez w ązki otw ór otoczni — w y strz e la ją d o jrzałe za­

rodniki, nieraz n a znaczną wysokość, zak ażając m łode liście najniższych gałęzi koron lub odrostków k o rzen io w y ch ; dalsze zaś ro zp rzestrzen ian ie ich pow odują: w ia tr i owady. Z arodniki, dostaw szy się n a liść, kiełkują, w y tw arzając now ą grzybnię, k tó ra — ja k to ju ż było pow iedziane ;—

w idzialna je s t dla nas w postaci czerw ono-żółtych plam ek.

Polystigm a rubrum, pojaw ia się też często n a tarn in ie, (P runus spinosa), należącej do tej samej podrodziny co i śliwa, — a n a czerem ­ sze (P ru n u s Padus) spotyka zię pokrew ny g a tu n e k tego grzyba (Poly­

stigm a fu lvu m ).

Co do zw alczania P olystigm y, to skrapianie latem drzew 1% siar­

czanem m iedzi (cieczą bordoską), ta k skuteczne dla większości paso- ży tn y ch grzybów , nie dałoby dobrych rezultatów z teg o w zględu, że letnie zarodniki (conidia) z n a jd u ją się nie tylko po dolnej stronie liścia,

(12)

ale w dodatku pod jeg o skórką, pły n więc nie będzie w sta n ie w y rz ą ­ dzić im w ielkiej szkody.

W a lk a z P olystigm ą polega, ja k i p rzy niszczeniu niektórych innych pasożytów , na przeoryw aniu jesio n ią ziem i w sadach, celem zniszczenia liści w raz z tw orzącym i się n a nich otoczniam i, w zględnie na zg ra b ie ­ n iu i spaleniu ich przed orką.

Przegląd czasopism i książek.

Kazimierz Brzeziński — Polska Pomologja. 10 X 25 str. 237, tabl.

barw n y ch 16 i dużo rysunków . N akład H. A ltenberga, Lwów 1922. Cena 3360 Mk. K siążka ta zew nętrznie p rzed staw ia się bardzo d o d a tn io ; ocenę je j podam y w następnym zeszycie „M iesięcznika14. B rak spisu w ym ie­

nionych odm ian i ich synonim ów u tru d n ia szybkie zorjentow anie się

w nagrom adzońym m ate rja le . m.

Inź. Stan. Turczynowicz/ — „ N a w o d n i a n i e ł ą k , p ó l i o g r o - d ó w “. (P rakt. E ncyklopedja G-osp. w iejsk. Nr. 13) str. 78, 31 ryc. N akł.

K sięg arn i Rolniczej w W arszaw ie. K siążk a ta obejm uje ca ło k sz ta łt te ­ chniki naw odniania, a więc c h a ra k te ry sty k ę wód, służących do naw o­

dnienia, opis system ów naw odniania, prac przygotow aw czych, sam ych robót w ykonaw czych, w reszcie zaw iera n a jw ażn iejsze w skazów ki co do prow adzenia naw odnienia.

P raca, znanego w k ra ju specjalisty, m a tern w ażne p rak ty czn e znaczenie dla szerokiego ogółu rolników (a także studentów szkół ro ln i­

czych), że podaje w załączeniach w zory umów, ja k ie zaw ierać w ypada z przedsiębiorcam i, w ykonyw ującym i roboty m eljoracyjne, co uchronić m oże rolników od w ielu s tr a t i przykrości. a.

Inż. Z. Chmielewski. — „ Z a r y s t e c h p i k i m l e c z a r s k i e j “.

W yd. IV. (Pr. E nc. Gcsp. w iejskiego Nr. 14—17), 164 str., 127 ryc.

N akł. K sięg arn i R olniczej w W arszaw ie.

W cyklu P ra k t. E n cyklopedji ukazało się IV . w yd. tech n ik i m le­

czarskiej jed n eg o z n ajw y b itn ie jszy c h specjalistów — inż. J . Chm ielew ­ skiego. J u ż sam fak t, że je s t to IV. w ydanie, co w naszych sto su n ­ kach należy do praw dziw ej rzadkości, n ajlepiej św iadczy o ponularno- ści, ja k ą w spom niana książka cieszy się w śród kół zawodowych. W sto­

su n k u do w ydania poprzedniego — w ydanie nowe je s t ponow nie p rze ­ robione, uzupełnione i odm iennie nieco u sy stem atyzow ane. a.

Porady ogrodnicze.

Przeradzanie się fasoli.

J e d n a z czytelniczek „M iesięcznika14 z a p y tu je, czy odm iany faspli ło tw o k rzy ż u ją się m iędzy sobą? W feorji ogrodnictw a powiedziano, że fasole k rzy ż u ją się tylko przy pomocy sztucznego (ręcznego) przenosze­

n ia p y łk u z jed n e j rośliny n a drugą, zaś w ia tr lub ow ady są na ogół niezdolne do tej czynności; z d arza się to je d n a k , ale nadzw yczaj rzadko.

(13)

D la w ypróbow ania tego tw ierd zen ia, przez kilka la t z rzędu sia­

łem n a przem ian obok siebie, doskonale szparagów ki k arło w e: Z ł o t a g ó r a (M ont d’or) o ziarnach czarnych i żółtych strą k a c h i K siężna (Princesse) biała o strąkach zielonych. Po zbiorze, ziarna — stosow nie do zabarw ienia — dzieliłem na dw ie grupy, w ysiew ałem je następnie oddzielnie, ale śladów skrzyżow ania n ig d y nie spostrzegłem .

Z darza się je d n a k , że p rzy czystej hodowli pewnej odm iany, naraz ja k iś k rza k pojedynczy w ykaże w ziarn ach pew ne zm iany, co do k sz ta łtu lub zabarw ienia. Nie są to n a stę p stw a świeżego k rzyżow ania dwóch różnych odm ian, ale w prost w łasność sam oistnej zm ienności, p rze ra d za ­ nia się ( m u t a t i o ) , lub też pow rotu do cech sw ych prarodziców ( a t a ­ w i z m) . G dy spostrzeżem y tak ie nowości, należy je wysiać osobno i pod­

dać kilkoletniej obserw acji, gdyż tą drogą otrzym ano już n iejed n ą cenną odm ianę, przew yższającą swym i p rzym iotam i w łasną rodzicielkę.

Ł ask aw a C zytelniczka, o której w spom niałem na w stępie, w liście swoim zaznacza, że w je j ogrodzie w yrodziła się odm iana, posiadająca zm ieszane cechy fasoli P e r ł o w e j oraz P l e c i k a S z e w r i e r a (fla­

geolet Ghevrier) ; zia rn a m a drobne, jajo w a te, barw y zielonej. Mojem zda­

niem , now a ta odm iana z asłu g u je n a s ta ra n n ą dalszą hodowlę, a może da się ustalić, stanow iąc cenny, poszukiw any produkt.

O ile now a odm iana fasoli tru d n o d aje się ustalić, dość przytoczyć przykład, że fasola t u r e c k a tyczkow a, czerwono kw itnąca (Fhaseolus multiflorus), której odm ianę, o ziarnach zupełnie c z a r n y c h , w ysiałem zeszłego roku, latem n a niektórych roślinach w ydała k w iaty czysto białe, zam iast czerw onych, nasiona zaś po zbiorze okazały się rozm aicie za­

barw ione: czarne, p stre i białe, praw ie w jednakow ym stosunku. J e s t to w botanice ta k zw ane „ r o z s z c z e p i a n i e p o w r o t n e ' , które p rzez sta ra n n ą selekcję stopniowo może da się ustalić. O dm iana o czarnych ziarnach, stosunkow o nowa, praw dopodobnie pow stała ze skrzyżow ania rośliny typow ej, o ziarnach p stry ch , z odm ianą o ziarnach białych, co w edług zasad M endla mogło w ydać odm ianę o cechach nie pośrednich, lecz zupełnie now ych, do których — w danym w ypadku — zaliczyć m ożna czarną barw ę ziarn. R ozszczepianie w n a stę p n y c h generacjach je s t zatem n ajzu p ełn iej zrozum iałe. S te fa n M.

Róże drobnokwiatowe (Rosa polyantha i multiflora). Tegoroczny, styczniowy zeszyt paryskiego „Revue horticoleu, zwraca uwagę na piękno róż drobnokwiatowych i wielką ich wartość dla kwietników, przewyższającą pos­

policie masowo sadzone skarlety (Pelargonium inąuinans i zonale), gdyż kwiaty ich znacznie mniej cierpią od deszczów i pod każdym względem są trwalsze, a nie mniej efektowne. Jako najpiękniejsze odmiany polecone tam są: żywo czerwone i szkarłatne Jessie, Triomphe orleannais i Merveille des rouges. Erna Teschendorff\ chociaż pięknie karmazynowa, ale cierpi od grzybka.

Z ciemno różowych Orleans Rose odznacza się największym kwiatem, ale Aenchen Muller i jej sport nieco ciemniejszy Frau E. Kreis, są może pięk­

niejsze. Ellen Paulsen wydaje kwiaty ciemno wiśniowe, pięknie pachnące..

Mrs. Gutbush, Perle orleanaise są blado różowe. Z cielistych wyróżniają się:

Jenny Soupert, Edward VII, Aschenbrodel i Louise Walter. Z czysto białych:

Katherine Zeimet, Jeanne d’Arc, Little Meg. Czysto żółtych dotąd między niemi nie znajdujemy; jako takie polecają: Eugenie Lamesch, Perle d ’or, lecz te mają odcień różowy, zaś Tiny Tim posiada odcień różowo pomarań­

czowy. — Tyle podaje nam wydawnictwo francuskie. Z róż drobnokwiatowych, hodowanych u nas w Polsce, polecamy jeszcze następujące: Yvonne Rahier>

(14)

czysto biała, obficie kwitnąca. Maman Tourbat, różowa o wielkich bukietach.

Georges Eiger ma pączki szafranowo żółte, kwiaty pełne, nankinowo żółte,

pod wpływem promieni słonecznych bieleją. * m.

Pytania i odpowiedzi.

Pytanie 15. Czy uprawa chrzanu na większą skalę opłaciłaby się ? Jakiej wymaga ziemi i nawozów? Czy posiada ulepszoną odmianę? Gdzie można nabyć sadzonki ?

Pytanie 16. Gdzie w Polsce można dostać nasiona lub młode rośliny

ciemiernika (Helleborus hybridus) ? M arja B.

Odpowiedź na pytanie 15. Zapotrzebowanie na chrzan przed wojną było u nas bardzo małe, bo fabryk musztardy, i t. p. na szerszy zakres nie było. Na potrzeby własne dostarczali chrzanu ogrodnicy dworscy. Jedynie do większych miast przychodził chrzan z prowincji lecz w niewielkiej ilości.

Uprawa chrzanu na większą skalę opłaciłaby się sowicie, bo zapotrzebowanie na ten produkt wzrasta z roku na rok, a z zagranicy sprowadzać niepodobna, bo mamy przecież odpowiedniej ziemi poddostatkiem. Ile morga zysku dać może na czysto — trudno dziś ft kreślić, lecz przed wojną przynosiła morga' magdeburska 400—500 marek niemieckich. Chrzan wymaga ziemi lżejszej, ciepłej, miernie przepuszczalnej i cokolwiek wilgotnej. Na ciężkich ziemiach i mokrych, chrzan się nieudaje. Zakładając plantację chrzanu, trzeba ziemię na 1/a m etra zregulować i znawozić kompostem, a w braku tegoż, namierz- wić, miarzwą bydlęcą, bo na świeżym końskim nawozie chrzan bywa nie­

smaczny. W braku obornika zasilić możemy tomasówką i kainitem, które roz­

siewamy po zregulowaniu ziemi. Na jedną morgę magdeburską sypie się 3 q tomasówki i 2 1/j q kainitu. Tomasówkę i kainit po rozsypaniu należy przy- bronować. Do szerszej hodowli polecić mogę chrzan żółty, który na Zachodzie spotykałem, gdzie odmianę tę uprawiano po kilkadziesiąt morgów. Sadzonki chrzanu poleca Adm. „Ogrodnictwa" Warszawa, Kredytowa 16.

Śm igaj

Inspektor Ogrodnictwa Wielkopolskiej Izby Rolniczej.

Odpowiedź na pytanie 16. Nasiona ciemiernika (Helleborus hybridus) można nabyć u firmy: »C. Ulrich", Warszawa, Ceglana 11. Młode rośliny być może znajdą się u Braci Hoser, Warszawa, Jerozolimska 45. m.

Komunikaty.

Z Małopolskiego Tow . Ogrodniczego we Lwowie. N ajbliższe ze­

bran ie członków M. T. O. odbędzie się w niedzielę 30. kw ietnia, o godz.

5 popoł., w sali parterow ej Tow. G ospodarskiego, ul. K opernika 20.

O dczyt „O odżyw ianiu się roślin" w ygłosi prof. R i i b e n b a u e r . W ej­

ście b e z p ła tn ie ; goście m ile będą w idziani.

Z Małopolskiego Towarzystwa Ogród, we Lwowie. D nia 8. m arca b. r. n a zebraniu Mał. Tow. O grodniczego p. Poluszyński w ygłosił od­

c z y t p. t. „O pomologji i system ach pom ologicznych". P re le g e n t opisał rozwój u p raw y owoców u sta ro ż y tn y c h Greków i R zym ian. N astępnie skreślił obraz rozw oju u p raw y owoców we F ra n c ji i Niemczech, a w końcu w ym ien ił system y pom ologiczne dla jab ło n i, grusz, śliw, czereśni, brzo­

(15)

skw iń, m orel i orzechów laskow ych. Po odczycie prezes Tow. zaw iado­

m ił zebranych, że w jesieni b. r. odbędzie się we Lw owie w ystaw a ch ry san th em u m i in n y ch produktów ogrodowych.

Z Małopolskiego Tow. Ogrodniczego we Lwowie. D nia 25. m arca b. r. na zeb ran iu M. T. 0 . p. Z y g m u n t S tyrski w ygłosił odczyt p. t.

„ 0 hodowli roślin pokojow ych". N astępnie p. E u g . P oluszyński opow ie­

dział „0 zapachach kw iatow ych14. Sale posiedzeń szczelnie w ypełnili słu ­ chacze. Po odczycie odbyło się losow anie nasion ogrodow ych.

Wydział ogrodniczy przy Radomskiem Tow. Rolniczem, Radom , L ubelska 46 — podaje do wiadomości, że zakłada u członków K ółek R olniczych wzorowe sady i ogłasza konkurs na najlepiej prow adzoną pasiekę. W ty ch spraw ach porozum iew ać się m ożna z in stru k t. ogrodn.

p. W ł. M alaw skim , w biurze Tow. Koln., każdego tyg o d n ia w czw artek.

Z Wydziału Ogrodniczego przy Radomskiem Towarzystwie Roln.

D nia 26. m arca b. r. o godz. 3 popoł. w lokalu Tow. R olń. odbyło się m iesięczne zebranie członków W y d ziału Ogrodniczego. Przew odniczył p.

W ł. L ippom an. Pogadankę „Przypom nienie prao n ajbliższego sezonu w sadzie, ogrodzie/ i pasiece" w ygłosił p. Wł. M alawski. — N astępnie p. M alaw ski zadem onstrow ał ulepszony ul w arszaw ski i am erykański, oraz potrzebne n arzęd zia przy pracy w pasiece. P rz ed sta w ił rów nież lepsze podręczniki z pszczelnictw a i ogrodnictw a. — N astępne zebranie m iesięczne w yznaczono na 30 kw ietn ia b. r. o godz. 3. popoł.

Roczna Szkoła Rolnicza „Mieczysławów" C. T. R. (wieś W ały), p. K utno, p rz y jm u je n a p rak ty k ę ogrodniczą osoby obojga płci. M ieczy­

sław ów w dziale ogrodniczym p o s ia d a : 1) Sadu 21/2 m orgi z różnem i odm ianam i drzew owocowych, przew ażnie sta ry c h ; 2) szkółki drzew owo­

cow ych i krzew ów jagodow ych oraz ozdobnych; 3) p a rk z różnem i ozdobnem i drzew am i i k rze w am i; 4) ogrodu w arzyw nego 4 m orgi;

5) in sp ek ta 80 ok ien ; 6) pasiekę złożoną z 20 rojów , w ulach w arszaw ­ skich i koszki. W a ru n k i dla ogrodnictw a — z powodu znakom itej ziemi i dobrego ry n k u z b y tu — są bardzo dobre.

W roku bież. Szkoła p rzyjm uje n a p ra k ty k ę n a n a stę p u jąc y c h w a ­ r u n k a c h : 1) P ra k ty k a n c i zajęci są w ogrodzie 10 godzin dziennie, w raz z w ykładam i; 2) m ogą korzystać z w ykładów botaniki i przedm iotów ogrodniczych; 3) obow iązani są w ykonyw ać w szystkie roboty zw iązane z ogrodnictw em ; 4) otrzym ują od szkoły m ieszkanie, opał i ośw ietlenie;

5) płacą | kosztów u trz y m an ia n a w ikcie szkolnym . (W lu ty m koszt jed n ej osoby w ynosił 7500 Mk. za m iesiąc). P ra k ty k a n tó w , k tó rz y okażą w ybitne zainteresow anie się ogrodnictw em i przyniosą w idoczne korzyści Szkole, po m iesiącu lub dwóch zw alnia się od płacenia za utrzym anie.

m.

Wiadomości bieżące.

Ogólny Zjazd Ogrodniczy w W ar­

szawie. W jesieni r. b. projektowany jest trzydniowy Zjazd ogrodników z cze­

go do południa pierwszego dnia zjazdu i drugiego pół dnia trzeciego dnia zjazdu

zostają poświęcone obradom ogólnym, dwa dni środkowe — obradom komi­

syjnym w Sekcjach, których projekt przewiduje 10, a mianowicie: 1. Sek­

cja Oświaty ogrodniczej, 2. warzywni-

(16)

cza, 3. owocarska, 4. przetworów, 5.

szkółek, 6. nasienna, 7. kwiaciarstwa, 8. planistów, 9. miłośników, 10. polityki

ogrodniczej. (

Najodpowiedniejsze dnie: czwartek, piątek, sobota; niedziela na wycieczki.

Referaty w Sekcjach trwać mogą 15—20 minut, powinny być zakończone wnios­

kami, sformułowanymi wyraźnie do uchwalenia po dyskusji. Pożądane aby referaty były napisane i przedstawione przed zjazdem. Konieczne jest piśmien­

ne sformułowanie wniosków końcowych i przedstawienie ich Komisji Organiza­

cyjnej. Głos na zebraniach plenarnych mają tylko delegaci instytucji i prze­

wodniczący Sekcji.

Podczas zjazdu urządzone byłyby dwie wystawy-pokazy: doboru owoców poszczególnych dzielnic Państwa i do­

boru warzyw dla tychże dzielnic. Do­

bory zestawiają i dostarczają na pokaz odpowiednie organizacje ogrodnicze da­

nych dzielnic.

Zjazd ogólny hodowców roślin.

Z inicjatywy Sekcji Nasiennej Centr.

Tow. Rolniczego i Związku Zawodowego Polskich Hodowców i Wytwórców Na­

sion, odbędzie się w Warszawie, w maju b. r., Zjazd Ogólny Hodowców Roślin.

Zapisy wstępne przyjmuje Sekcja Na­

sienna C. T. R. i Z w. Zaw. Pol. Hod.

i Wytw. Nasion, Warszawa, Kopernika 30. Prosimy, Pp. uczestników Zjazdu 0 jak najwcześniejsze zapisywanie się 1 nadsyłanie streszczeń referatów.

Ścisły termin, oraz bliższe szczegóły dotyczące Zjazdu, zostaną podane nieco

później (Ziemianin) m.

II. Międzynarodowa Wystawa Rol­

niczo-Przemysłowa w Rydze. Od 11 do 25. czerwca r. b. odbędzie się w Ry-

’ dze II. Międzynarodowa Wystawa Rol­

niczo-Przemysłowa z targiem wzorów.

Prospekty i szczególniejsze wyjaśnie­

nia otrzymać można w Wydziale Kon­

sularnym Legacji Łotewskiej w W ar­

szawie, ul. Fredry 12, Hotel Bruhlow- ski, pokój Nr. 28.

Żywy pomnik wolności. Z inicja­

tywy Związku przyjaciół drzewek wy­

dało Minist. Oświaty okólnik, polecający urządzanie w szkołach święta sadzenia drzewek i tworzenia Związków przyja­

ciół drzewek wśród młodzieży szkolnej.

Kuratorja na kresach wschodnich przy­

stępują już do tej akcji na terenie W o­

łynia. W Krakowie odbędzie się sadze­

nie Bulwarów Wolności, które jak dru­

gie planty mają okolic miasto z przed­

mieściami. (111. K. K.) P . W.

Ogrody angielskie na Wołyniu. Na Wołyniu w końcu XVIII i w początkach XIX w. znany angielski ogrodnik Dyo- nizy Mikler pozakładał, dla upiększenia zakładów i dworów, ogrody angielskie i parki, które przetrwawszy czas dłuż­

szy, obecnie poszły w poniewierkę przez wyrąb i zniszczenie.

Ogrody takie i parki Mikler założył w następujących miejscowościach: w Du- bnie (dwa) u Michała ks. Lubomirskiego, wMizoczu u jenerała Dunin-Karwickiego, w Beresteczku u hr. Platerowej, w Bo- remlu u hr. Czackich, w powiecie du- bieńskim, w Zdołbicy u jenerała Dunin- Karwickiego, w Szpanowie i Podłużnem u ks. Radziwiłłów, w Gródku u hr. Ester- hazy’ego w powiecie Rówieńskim; w Za- borolu i Czerwiszczach u Czarneckich, w Iwanczycach u Bystrego w powiecie Łuckim ; w Kułach u hr. Olizara, w Wo- rończynie u jen. Kropińskiego w pow.

Włodzimierskim; w Horyńce u hr. Pla­

terowej, w Kołodnem u Swiejkowskiego w pow. Krzemienieckim. Ogród bota­

nicznym założył Mikler przy Liceum Krzemienieckiem.

Ogrody te i parki, stanowiące upięk­

szenie kraju,- znajdują się dzisiaj w opła­

kanym stanie, przeto Konserwator przy województwie wołyńskiem wezwał ich właścicieli do doprowadzenia tychże do porządku. (111. K. K.) P. W.

Redaktor odpowiedzialny: A. W róblew ski. Nakładem Towarzystwa Gospodarskiego.

204. Z drukarni Zakładu Nar. im. Ossolińskich (E. Winiarza).

Cytaty

Powiązane dokumenty

wistości wahać się w bardzo obszernych granicach. W ysieje się więc albo za gęsto, czyli zmarnuje się przezto część nasienia, a prócz tego zbyt gęsty stan

Urodzony w roku 1848 jako syn właściciela szkółek, poświęcił się ogrodnictwu, aby zaczęte dzieło przez swych przodków kantynuować i roz­.. wijać, Przeniesiony

przednio osobno gotowane i w słoiki ułożone. Szczególniej truskawki maliny, ożyny agrest, winogrona dobrze się na ten cel nadają. Sok jabłek słodkich

odbędzie się sześciodniowy pokaz drobiu, którego urządzeniem zajęło się Towarzystwo Gospodarskie we Lwowie. Obok tego pokazu odbędzie się w

kowo- wapiennej, otrzymamy tak zwaną ciecz kalifornijską, lecz taki dodalek uważa się przeważnie za zupełnie zbyteczny. cieczy siarkowo- wapiennej zamieni ją na

Baran — Przygotowanie rozsad kalafiorów', kalarepy i sa­. łaty do wczesnej hodowli

— Czego wymagają nasze sady po zbiorze owoców.. — Ochrona drzew owocowych przed

Czysto przebrane dojrzałe maliny rozgrzewa się, poczem się je przeciera przez sito i zapomocą lejka zlewa do czystych, suchych flaszek, (u góry na 5 —6 cm próżne