• Nie Znaleziono Wyników

Kultura umysłowa wieków średnich / Stefan Swieżawski.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kultura umysłowa wieków średnich / Stefan Swieżawski."

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

TOWARZYSTWO NAUKOWE

K A T O L I C K I E G O U N I W E R S Y T E T U L U B E L S K I E G O WYKŁADY I PRZEMÓWIENIA

---- ---33 ---,---

STEFAN ŚWIEŻAWSKI

KULTURA UMYSŁOWA W I E K Ó W Ś R E D N I C H

(2)

WYDAWNICTWA TOWARZYSTWA NAUKOWEGO KATOLICKIEGO UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO

Lublin, A leje Racławickie 14.

ROZPRAWY WYDZIAŁU HISTORYCZNO FILOLOGICZNEGO-

N Sekcja Filozoficzna. , ,

Tom 1. Dr Stefan Swieżawśki. Byt. Zagadnienia metafizyki

tomistyczneji, 1948, s. 360. • - . . 750.—

2. Ks. Dr Antonii Karcik, Teoria sylotśizmu zdań aserto- rycznych u Arystetelesa na tle loigiki tradycyjnej,

1948. s. 88 — . . . . 300 —

3. Ks. Dr Piotr O borowski. Z psychologii szkolnego

lenistw a, 1948 s. 122 , . V . 270.—

4. Ks. Dr Józef Pastuszka, Charakter człowieka; Zarys psychologii praktycznej (w przygotowaniu)

Roczniki Pilizoficzne. tom I; 1948; s. VII + 364 950—

Roczoiki Filozoficzne, tom II, 1949 (w przygotowaniu).

Sekcja ogólna.

Tom 1. Dr Marian Morelowski, Abstrakcjoxiizm i naturalizm

w sztuce, 1947, 235 s- tekstu i 21 s. reprodukcji '315.—

,• 2. Dr Bronisław KocowaM. Wypnaiwa Tatarów na Węgry.

t przez Polskę w 1594 r., 1948, s. 70 . 230.—

3. Dr Stefan Kaiwyn, Z -badaA nad legendą Mickiewi­

czowską, 1948; s- 171. . . . . 350.—

4. Dr Jan Dobrzański, Szkoły lubelskie (1795—1809) na tle austriackiej polityki szkolnej Zachodniej Galicji

1949, s. 128 . . . . 500.—

5. Dr Leon Biiajkowski, Ród Bibersteimów a ród Momotów godła Jeleniego Rogu w wiekach XIV—XVI, 1948 s- 18 75.—

Ro©zn.iki Humanistyczne (W druku)

(3)

TOWARZYSTWO NAUKOWE

K A T O L I C K I E G O UNI WER S Y T ET U L U B E L S K I E G O WYKŁADY I PRZEMÓWIENIA

= 33 =-■

STEFAN ŚWIEŻAWSKI

KULTURA UMYSŁOWA W I E K Ó W Ś R E D N I C H

(4)

Biblioteka Uniwersytecka KUL

1000028599

1C00 e g z p a p . d r u k . s a t. 70 g r 6 1 x 8 6 A — 2 67 13 D r u k . N r 1 S p ó łd z . W y d . „ C Z Y T E L N I K " L u b l i n Z a m o js k a 2<ł

(5)

STEFA.V Ś W IE ŻAW SK I

KULTURA UMYSŁOWA WIEKÓW ŚREDNICH.

Można chyba przyjąć, że w naszej terminologii naukowej i publicystycznej przyjęło się już rozgraniczenie znaczeń w y­

razów „cywilizacja" i „kultura" i że coraz powszechniej przez cywilizację rozum iem y sum ę osiągnięć technicznych i całą ska­

lę ulepszeń m aterialnych, które zm ierzają do pogłębiającej się wciąż wygody życia w najszerszym tego słowa znaczeniu. Dla w yrazu „kultura" rezerw ujem y znaczenie odmienne. K u ltu rą zw ykliśm y nazywać coraz częściej cały dorobek swoiście ludz­

kiej wytwórczości, która właśnie nas ludzi wyróżnia najw i­

doczniej od zwierząt. Nie luniem y wskazać k u ltu ry zwierzęcej

— a ponieważ tym , co czyni człowieka zwierzęciem zupełnie swoistego rzędu jest dziedzina życia umysłowego, której nie znachodzimy w królestw ie zwierząt, wobec tego cała k u ltu ra (wraz z cywilizacją) jest z istoty swej um ysłowa i mówić o kulturze umysłowej w ydaje się zupełnie zbędne. Jeżeli jed­

nak posługujem y się w yrażeniem „kultura umysłowa", to idzie­

m y za ogólnie przyjętym zwyczajem i w dziedzinie naszego ży­

cia duchowego pragniem y podkreślić stronę osiągnięć poznaw­

czych, pozostaw iając na boku sferę czynu i sztuki. Chcąc się wyrażać ściślej pow innibyśm y wobec tego mówić o kulturze in­

telektualnej, ale powszechny obyczaj naszego języka przednau- kowego posługuje się w yrazam i „um ysłowy" i „intelektualny"

jako synonim am i i w tym w łaśnie znaczeniu, uw zględniając przede wszystkim zdobycze poznawcze mówić będziemy o k u l-

(6)

tu rze umysłowej wieków średnich. — Ale również i druga część tytułu tych rozważań nasuw a szereg zastrzeżeń i w ąt­

pliwości. Cóż to są bowiem w ieki średnie? Jak wiadomo, w sa­

mej nazwie „wieki średnie" tkw i już cała negatyw na ocena tego czasokresu. Tak, jak term in „styl gotycki" oznaczał pier­

w otnie styl barbarzyński, tak samo i wyrażenie „średniowie­

cze" (media aetas, media tempestas, później media aevum) ') służyło zrazu dla oznaczenia okresu, który byw ał oceniany ja ­ ko tylko przejściowy, średni czyli pośredni, bez specjalnego w yrazu, tkw iący pomiędzy klasycznym antykiem a epoką no­

wożytną. Ta w łaśnie ujem na ocena średniowiecza, datująca się z epoki hum anizm u renesansów ego przeszła w raz z duchem renesansu w spadku do umysłowości nowożytnej i dopiero wzmożone, źródłowe studia mediewistyczne w drugiej połowie zeszłego stulecia przyczyniły się do powolnej i leniwie zako­

rzeniającej się rew izji naszego stosunku do tzw. „ciemnych wieków średnich". Jeżeli ta ostatnio przytoczona formuła nie^

ra z byw ała i byw a nadużyw ana przez czynniki wrogie chry- stianizmowi — to jednak m usim y przyznać, że przez wiele w ieków życie narodów włączonych w krąg św iata chrześcijań­

skiego tonęło rzeczywiście w m rokach ciemnoty., z której tylko t u i ówdzie w yłaniały się św ietliste i prom ieniejące jednostki i środowiska. Nie m niej jednak te „ciemne wieki", sięgające przełom u starożytności w yłoniły ze swego łona takie siły, że stały się one zdolne do rzucenia podwalin pod jedyną w swo­

im rodzaju k u ltu rę Europy chrześcijańskiej w XII i XIII w ie­

ku. W łaśnie te dw a w ieki (aby zadowolić się grubym i upro­

szczeniami) stanow ią tzw. dojrzałe wieki średnie, poprzedzo­

ne przez wczesne średniowiecze a przechodzące w jego „je­

sień". Mówiąc o k u ltu rze um ysłowej wieków średnich mam właśnie' na myśli owo- dojrzałe, czyli właściwe średniowiecze.

ł) M. ae Wulf, Histoire de la philosophie mćdićvale, t I., Louvain

— Paris, 1934, s- 9 przytłacza za G. Kurthem, Qu-est ce que le Moyen—

Age?, 2 wyd„ 1905, że 'wyraz > -media tem pestas” pojawia się w r. 1469,

„media aetas“ w 1518 — a «medium aevum“ dopiero w 1604.

4

(7)

Je st w ielką zasługą współczesnej m yśli katolickiej a zwła­

szcza J. M aritain’a 2)', że praw dopodobnie raz na zawsze i grun­

townie rozwiano legendę o tym, że wszelka wytworzona w krę-

gu prom ieniow ania i wpływ ów kościoła ku ltu ra m usi się kształtować na jedną tylko modłę i że nieodm iennym jej pro­

totypem jest właśnie k u ltu ra Europy średniowiecznej. P rak ­ tycznie znaczy to, że przełam ano przesądne przekonanie, jako­

by każda.nasza realizacja k u ltu ry chrześcijańskiej m usiała być

„nowym średniowieczem". Powszechnie widzi się dziś w ku l­

turze średniowiecznej jedno z w ielu możliwych, może naw et najbardziej zbliżające się do ideału urzeczywistnienie k u ltu ­ ry chrześcijańskiej. Ale w ielkie i dodatnie wyniki, do których się wówczas doszło realizowały się w raz z tylu ujem nym i, że nie rozumielibyśm y katolicyzm u i pojęcia k u ltu ry katolickiej, gdybyśm y w osiągnięciach średniowiecznych upatryw ali jakiś, choćby częściowy absolut ideału 'k u ltu ry , czerpiącej swe so­

ki z katolicyzmu. — Wiadomo, że znam ionam i umysłowości z treści a nie tylko z nazw y katolickiej jest obiektywizm i uni­

wersalizm 3) . Im bardziej życie umysłowe jakiejś jednostki, prąd intelektualny czy k u ltu ra zbiorowości nacechowane będą obiektywizm em i uniwersalizm em , tym pełniej będą one ka­

tolickie. Uniwersalizm i obiektywizm wzajem nie się uzupeł­

n iają i zakładają. Im więcej uniwersalizm u, który usuw a wszel­

kie party k u larn e ciasnoty i skłania ku coraz szerszem u spoj­

rzeniu i ku coraz wszechstronniejszemu uwzględnieniu wszy­

stkich wchodzących w grę czynników, tym też pew niejsze pod­

2) Zob- przede iwszystkim: J. Maritain, L’idśal historiąue d’une nouvelle ohrótiemitś — odczyt wygłoszony na międzynarodowym Kon­

gresie filozofii tomistycznej w Poznaniu w r. 1934 (w Księdze Pamiąit- kowej tegoż Kongresu. Gniezno. 1935: .oMagister Thomas Doctor Com- munis", Studia Gnesnensia XII; odczyt ten ukazał się też w przekła­

dzie polskim: O nową cywilizacją chrześcijańską, Lublin, 1935, Tow- Wiedizy chrześcijańskaej)• Zob- także: tegoż autora. Religia i kultuira. Po­

znań. 1937, Nacz. Inst. Akcji Katod. — oraz Du rśgime temporel et de la ldberte — passim-

') Rolę obiektywizmu i uniwersalizmu w katolickim poglądzie na świat ujął O- Jacek Woroniecki w sw ych znakomitych studiach o „.sensius cathoMcus"; zob-: tegoż autora, U podstaw kultury katolickiej, Poznań, 1935- Nacz- Instytuit Akcji Katolickiej-

5

(8)

stawy dla obiektywizm u, który w brew subiektywizm owi usi­

łuje każde „widzi-mi-się" jednostki czy g rupy poddać ko- rekturze, pochodzącej od strony napierającej na nas i od nas niezależnej rzeczywistości. Nie mogąc w tym pobieżnym szki­

cu dać syntetycznego obrazu k u ltu ry umysłowej dojrzałego średniowiecza, postaram się jedynie wskazać na te czynniki, które przyczyniły się do uniw ersalizm u tej kultury, przygo­

towując przez to właściwe podłoże pod rozwój jej, obiekty­

wizmu. Samo już spojrzenie' n a pogłębianie się i utrw alanie te­

go uniwersalizm u odsłoni nam rolę kościoła i jego zasługi w procesie tworzenia się i prom ieniowania ówczesnej kultury umysłowej.

Wiele przyczyn złożyło się na to, że zapuszczając korze­

nie w w iek XI, wieki XII i X III w yprow adzają umysłowość europejską na tory tak szerokie i okazują jej horyzonty tak wielkie, że umysłowość ta śtaje się zdolna do wytworzenia dzieł o wartości nieprzem ijalnej, których nie będzie już mogła pominąć w swym rozwoju ku ltu ra ogólno-ludzka i których pom ijanie przynosić będzie ze sobą następstw a w prost k ata­

strofalne. Jeżeli interesuje nas najbardziej stosunek kościoła do k u ltu r y 4), a w kulturze dojrzałego średniowiecza zwraca­

m y specjalnie uwagę na to wszystko, co przyczyniło się do jej uniwersalizm u, to pośród czynników wprow adzających ten uniw ersalizm wyróżnim y takie, które działając niezależnie od kościoła byw ały przez kościół w ykorzystyw ane i takie, które sam kościół świadomie i celowo tw orzył a później troskliwie nimi kierował. — W ielka jakaś tajem nica k ry je się u źródła w szystkich w ojen i napewno częściowo rację m ają wszelkie odcienie determ inistów, którzy utrzym ują, że każda wojna byw a dokładnie wyznaczana przez g rę czynników ekonomicz­

nych i w arunków społecznych, które do spięcia wojennego nieuchronnie doprowadzają. Ale słuszność znajdzie się i po

4) Znakomitym opracowaniem tego tematu jest trzytomowe dzieło G- Schnurera, profesora z Fryburga Szwaj carskiego, p t . Kirche und Kultur im Mittelalter, — zwłaszcza tom II, Paderbom< 1926-

6

(9)

stronie tych, którzy w idzą tu rozgryw kę wolnych prądów ideo­

wych, starcie się przeciw nych poglądów na św iat i generalnych orientacji w pływ ow ych gru p społecznych, a naw et jedno­

stek. W każdym razie możemy stwierdzić niew ątpliw ie, że każdem u procesowi w ojennem u, zwłaszcza zaś wojnom wiel- , kim i powszechnym towarzyszy jakieś „rozszerzanie się" gra­

nic św iata dostępnego dotychczas dla walczących. Nie wolno nam zapominać, że strony walczące nie tylko toczą ze sobą bój, ale w zajem nie się poznają i przenikają tak, że z reguły skutkiem w ojen jest zawsze naw iązanie mimo woli znacznie bliższych stosunków między wrogami, zwłaszcza, gdy w alka toczy się między społecznościami rasowo, językowo i obycza­

jowo obcymi. Im w ojny są większe, im szerszy obejm ują odci­

nek czasowy i przestrzenny, tym głębiej sięgają te, tow arzy­

szące w alkom procesy. Taki właśnie przełom dila wieków śred­

nich stanow iły w ojny krzyżowe, i dziś coraz częściej, rozpatru­

je się w tym św ietle to jedyne w swoim rodzaju zjawisko.

W m iarę badań nad dziejami filozofii i nad rozwojem nauk szczegółowych na terenie Europy staje się coraz jaśniejsze, że rolę zasadniczą odegrało tu nie tylko przejęcie i przetra­

w ienie przez ówczesny św iat chrześcijański spuścizny antyku grecko-rzymskiego — ale coraz w yraźniej zarysow uje się przed nam i wielkość i znaczenie w kładu dwóch nurtów k u ltu ral­

nych: arabskiego i żydow skiego6). Otóż, przez kilka wieków współżyły obok siebie owe dwa kolosalne organizm y k u ltu ral­

ne: św iat chrześcijański i m uzułm ański — i w procesie ich dojrzew ania łączyły je tylko sporadyczne i luźne w zajem ne kontakty. Jest faktem kapitalnej wagi, że k u ltu ra umysłowa Islam u i rozw ijająca się w jej łonie k u ltu ra żydowska doszły do dojrzałości m niej więcej o sto la t wcześniej aniżeli umysło- wość chrześcijańskiej Europy. W ywarło to n iezatarty w pływ

5) Zob- np-: E. Gilson, La philosophie au m oyen-age des origines paitristdques a la fin du XIVe siśd e , Pads> 1947. rozdział VI (Les pfcL- losophies orientales) i VII (L’influence grścorarafoe au VIIIe si&sle et la fomdałion des universites). — Zob. też: M. de Wulf, Ojp- cit,. t. I. rozdz.

IV (Appendice v La phHjosaphie byzamtane, arabe et juive)-

(10)

na tok rozwoju k u ltu ry chrześcijańskiej wogóle. Nie wolno nam zapominać, że już poprzedzające w ojny krzyżowe i stanowiące jedną z bezpośrednich ich przyczyn masowe pielgrzym ki do Ziemi Swiętej~(np. w r. 1064 biskup Moguncji Zygfryd wie­

dzie ze sobą siedem tysięcy ludzi jako pielgrzymów do świę­

tych m iejsc w Palestynie) “), w prow adzają chrześcijańską lud­

ność Europy w kontakt z k u ltu rą Wschodu, która nie tylko była im obca i niezrozum iała ale też na niejednym odcinku znacznie wyższa. Oczywiście, że biorące udział w w ypraw ach krzyżowych oddziały rycerstw a, ale też mieszczaństwa i chło­

pów nie były zbyt w rażliw e na subtelne w alory k ulturalne Islam u — ale ów czyn orężny toruje drogę licznym jednost­

kom, które tę wrażliwość już posiadały i um iały ze zdobytych kontaktów korzystać. N aturalnie, że w samym fakcie zdoby­

cia przez krzyżowców Jerozolim y (1099) a później Konstan­

tynopola (1204) nie możemy upatryw ać w ydarzeń o znaczeniu bezpośrednio w ażnym dla naw iązania stosunków kulturalnych ze Wschodem. Jednakże n a dalszą m etę wspomniane daty mia­

ły znaczenie epokowe, gdyż rozszerzyły one niezmiernie pła­

szczyznę styku obu kultur, które do tej pory tylko sporadycz­

nie kontaktow ały ze sobą na terenie Hiszpanii i płd. Italii.

Wiadomo przecież powszechnie, że skarby starożytnej m yśli greckiej tylko w m inim alnej cząstce znane były średnio­

wiecznem u chrześcijaństw u i k u ltu ra europejska m usiała je na nowo odkryw ać, przekładając na łacinę greckie, arabskie i he­

brajskie rękopisy. To przejęcie arcydzieł starożytnych a zwła­

szcza A rystotelesa dokonuje się głównie na dwóch drogach:

jedna wiedzie w prost z tekstów greckich i realizuje się w płd.

Włoszech na Sycylii i w bezpośrednich później kontaktach z Bizancjum, druga zaś w ykorzystuje i rozbudow uje istniejące już wcześniej stosunki chrześcijańsko-arabskie w H iszpanii7).

6) Zob.: G. Schntirerj <xp. d t., ł. II-, s. 289.

7) Por-: M- de Wulf, Histoire de la philos. m£dievale, t. II-,, Douvadn- Paris, 1936, rozdz. 204> s- 25—51, Les nouvalles tradiuctionis latines. Jest to bardzo wyczerpujące i gruntowne opracowanie głównego zrębu tego zagadnienia.

(11)

Głównym ośrodkiem tych prac staje się zdobyte w 1085 przez tjiszpanów Toledo, pozostające od 711 r. pod panow aniem A ra­

bów, gdzie w XII w. pow staje dzięki biskupowi Rajm undowi słynne kollegium przekładów, w którym Arabowie, Żydzi i Chrześcijanie zgodnie w spółpracują nad przekładam i bezcen­

nych tekstów, zwłaszcza zaś nad Arystotelesem. Nie zapomi­

najm y, że w pływ y arabskie były długotrw ałe na niektórych terenach Europy, że Sycylia przeZ trzy w ieki była pod pano­

w aniem Arabów aż dopiero Roger I zdobywa ją w 1091 a początkiem końca M aurów w Hiszpanii, to dopiero zwycię­

stwo Alfonsa VIII pod Nawas de Tolosa w 1212. Poza arcy­

dziełami starożytnej G recji wsącza się tym i drogami również i dorobek św iata arabskiego i żydowskiego — a w ypraw y krzyżowe otw ierają w iele bram do tej pory zam kniętych tak, że bram am i tym i zaczyna się nie. tylko sączyć ale i wlewać tak wiele nurtów k u ltu ry wschodniej, że Europa chrześcijańska staje wobec bardzo trudnego i poważnego zadania, polegające­

go na przejęciu w szystkich zjaw iających się wartości, na od­

rzuceniu błędów i na pokierow aniu rozwojem k u ltu ry chrze­

ścijańskiej, wzbogaconej o wszystko, co w obcych kulturach trw ałe i wartościowe. Nie zapom inajm y jednak, że szlakami krzyżowców wkroczy w św iat chrześcijański nie tylko Arysto­

teles, Platon, Awerroes, Awicenna czy M ajmonides — ale zja­

w i się również i manicheizm, a także pociągnie za pow racają­

cymi ze Wschodu niezatarty urok przepychu i miękości tam ­ tejszego życia. Kościół m usiał się do tych w szystkich spraw ustosunkować; powstało mnóstwo nowych zupełnie zagadnień i nie było rzeczą łatw ą znaleźć z nich wszystkich właściwe wyjście.

J e st więc faktem niew ątpliw ym , że dzięki wyprawom krzyżowym i innym czynnikom chrześcijaństwo stanęło oko, w oko wobec wyższej a obcej m u k u ltu ry wschodniej. Je st też zupełnie pewne, że na odcinku cywilizacji' i stopy życiowej (przede wszystkim u mieszczan) wzory przeniesione ze świata arabskiego podniosły znacznie poziom potrzeb społeczeństwa.

(12)

Prowadziło to, zwłaszcza we wzbogacających się n a wojnach krzyżowych miastach, do nieznanego do tej pory wzrostu zbyt-, kowności życia, do grom adzenia bogactw i w ogóle do w yraź­

nego rozluźnienia więzi m oralnej i do zatraty skromności i su­

rowości obyczaju. Spora doza słuszności tkw i w poglądzie, że zasadnicza niemorainość poezji trubadurów (z reguły miłość do kobiety zamężnej) ma swe źródło w rozwiązłości moralnej dworu kalifów 8) . Fala niemoralności obyczajowej i k u ltu bo­

gactwa uderzała nie tylko w uprzyw ilejow ane w arstw y świec­

kie, w rycerstw o i w bogacące się mieszczaństwo — ale również i w duchowieństwo. Prowadziło to naturalnie do bardzo wy­

raźnego obniżenia poziomu moralnego u duchownych, którzy nie tylko w ogromnej ilości wypadków nie byli w stanie spro­

stać podstawowym duszpasterskim potrzebom nauczania w iary ale w yw oływ ali w prost zgorszenie swą świeckością i troską o m ajątek i o bogactwo. Pow stałe w czasie w alk o Ziemię Świę­

tą zakony rycerskie szybko poczęły się sprzeniewierzać swym pierw otnym ideałom i przem ieniały się, podobnie jak u nas Krzyżacy, w zespoły potężne i dążące do urzeczywistniania swych czysto świeckich” zamierzeń, do utrw alania władzy, wpływ ów i m ajątku. Ochrona pielgrzymów, wdów i sierot, opieka nad chorymi lub w alka o wolność świętych miejsc -nie­

baw em stały się tylko pustym i hasłam i, poza którym i kryła się treść zgoła odm ienna. — Ten gorszący stan duchowieństwa za­

konnego i świeckiego, łączący się jeszcze z kryzysem ustroju zakonów (gdyż koncentrujące się w odludnych miejscach i ży­

jące ja k odosobnione społeczności, obce wstrząsom, które obej­

m ow ały Europę, klasztory, dawnej reguły benedyktyńskiej nie mogły odpowiedzieć wszystkim potrzebom, które przynosiło ze sobą nowe życie) staw ał się znakomitą pożywką dla napie­

rających coraz silniej ruchów heretyckich. Te prądy heretyckie w lew ały się w życie europejskie szerokim nurtem również przez 'otwarte w skutek wojen krzyżowych wrota m iędzy euro­

pejską Christianitas a Bliskim Wschodem. Już w XII w. spo­

8) Z o b : G- Scłmurer, op. cit., t- II. s. 310-

(13)

ty k am y na południu F rancji wyznawców manicheizmu. Here­

tyków nazywa się tam wówczas „bougres" (od „Bułgarzy") i dziś wiadomo napewno, że bułgarscy i południowo-rosyjscy

„Bogomilcy" istotnie rozszerzali w tedy swoje w pływ y w raz z innym i rucham i heretyckim i aż do południowej F ra n c ji9).

Zarówno K atarzy i Waldenzi, jak i owi bułgarscy „Bogomilcy"

opierali się na m niej lub bardziej uświadomionym podłożu m a- nichejskim a stąd przejęci byli dualizm em ducha i m aterii i w m aterii upatryw ali źródło wszelkiego zła. Stw arzało to oczy­

wiście znakom ite podłoże pod prąd y propagujące skrajne ubó­

stwo, potępiające wszelkie dobra m aterialne a u patrujące w bo­

gatym duchow ieństw ie katolickim przejaw odejścia całego ko­

ścioła od czystości Ewangelii.

Jeżeli z jednej strony w ypraw y krzyżowe zaraziły Europę przepychem i zbytkiem Wschodu, to z drugiej znów cały ten.

kult „złotego cielca" przesiąkający nieraz i w sfery duchowne wywoływał jako reakcję silny naw rót do ideałów ubóstw a ewangelicznego, realizowanego nie słowami tylko, ale całym życiem. Już na w iele lat przed pow staniem zakonów żebrzą­

cych pojaw iały się raz po raz w łonie kołścioła ruchy naw ołu­

jące do ubóstw a i przeciw staw iające się zm aterializowaniu i ześwietczeriiu kleru. Przecież Cystersi w prow adzający jak największą surowość i skromność w swoje klasztory i w budo­

wane przez siebie kościoły byli tylko wym ownym gestem sprze­

ciwu, przeciwstaw iającego się narastającem u z biegiem czasu a ostatnio w zm agającem u się jeszcze zbytkowi i feudalnej po­

tędze opactw benedyktyńskich. Podobnie i św. N orberta z Xanten, założyciela P rem onstratenzów zaliczyć możemy do poprzedników Franciszka z Asyżu. Ale, gdy przem ierzający setki m il boso, w nędznej szacie, z kijem w dłoni, jako w ędrow ­ ny kaznodzieja R obert z Abrissel w B retanii um iał jeszcze zmieścić się w ram ach ortodoksji, to uczeń słynnego Abelarda Arnold z B rescji naw ołuje już do tego, b y siłą zmusić kler do urzeczyw istniania apostolskiego w yrzeczenia się wszelkich

9) Zob,: G. Schnurer, op- clt.» t- II» s- 335-

(14)

dóbr i bogactw — i wchodzi w w yraźny konflikt z władzami kościelnymi. Im bardziej jednak zbliżamy się w czasie do XIII w. tym silniejszy staje się ów prąd protestujący przeciw bogactwu i przeciw dobrobytowi kleru — ale też coraz czę­

ściej koryfeusze tego prądu znajdują się w szeregach heretyc­

kich i walcząc ze złem w kradającym się- w kościół, zaczynają występować przeciwko sam em u kościołowi. Zjawisko to staje się z początkiem XIII w. tak powszechne, że wszyscy głosiciele naw rotu do czystości życia ewangelicznego stanowią jedną grupę napiętnow aną znamieniem herezji. S tan taki był nie­

w ątpliw ie dla kościoła bardzo groźny i ściany bazyliki symbo­

lizującej kościół istotnie groziły zawaleniem się tak jak w słyn­

nym „śnie papieża Innocentego 111“ uwiecznionym przez Giotta.

Trzeba było szarych, niepozornych i biednych, ewangelicznych i apostolskich „szaleńców“, którzy by zdolni byli do gigantycz­

nego w ysiłku i w sparli walące się m ury kościoła. Chodziło tu zresztą nie tylko o społeczny problem sprawiedliwości czy o za­

żegnanie grożącej w alki między w arstw am i społecznymi; w grę wchodziła spraw a nieporów nanie ważniejsza, gdyż kryzys się­

gał samych korzeni życia w kościele: zagrożone było w swych podstaw ach zarówno m agisterium (nauczanie w iary), jak i m inisterium (szafowanie Sakramentów) kościoła.

Pow stanie w łaśnie wówczas zakonów żebrzących i ich nie­

zwykła rola w utrw alaniu się k u ltu ry umysłowej XIII wieku świadczy nie tylko o tym , że nad losami kościoła czuwa nie­

ustannie Opatrzność, ale jest również świadectwem wielkiej szerokości poglądów ówczesnych kierowników naw y Piotrowej.

Innocenty III dał w ystarczający Wyraz wielkości swego um y­

słu, gdy w obliczu w szystkich heretyckich prądów, głoszących przeciw ortodoksji katolickiej naw rót do ubóstwa przyjął na łono kościoła dzieło św. Franciszka 10] . Słusznie zdumiewa nas,

10) Pośród publikacji polskich, poświęconych postaci Franciszka warto zwrócić uwagą na książkę: Święty Franciszek z Assyżu, zbiór od­

czytów wygłoszonych w rofcu 1927 staraniem Naukowego Instytutu Ka­

tolickiego i Towarzystwa Dante Alighieri w Krakowie — z przedmową G. K. Chastertoma, Kraików, 1928. ^raz na G. K. Chester tona, Św. Franci­

szek z Asyżu,, tłum. A. Chojecki, TCatoiwioe, 1948.

(15)

że św. B ernard z Clairvaux w stąpił do Cystersów w gromadzie około trzydziestu przyjaciół i krew nych a n a łożu śmierci mógł dzięki składać Bogu za przeszło sześćdziesiąt założonych przez siebie klasztorów — ale nie zapominajm y, że za życia św. F ran ­ ciszka pow staje dwanaście prow incji franciszkańskich i że ruch Braci m niejszych obejm uje napraw dę całe ówczesne chrześci­

jaństwo! P rzyjm ując za regułę życia zakonnego trzy zdania z Ewangelii, w prow adził św. Franciszek jako nowość zaniecha­

nie nie tylko osobistej, ale i wspólnej własności — i zakła­

dając swe domy po ludnych m iastach rzucał sw ych braci w sam najgorętszy w ir życia, aby wszędzie nieśli autentyczną i bez­

kompromisową realizację Chrystusowej Dobrej Nowiny. Słusz­

nie określono Franciszka jako „rycerza u b ó stw a " 11). Będąc w iernym dzieckiem swej epoki zjednoczył w sobie założyciel Braci m niejszych ducha średniowiecznej rycerskości z pan u ją­

cym wówczas prądem k u odrodzeniu ubóstwa. Dlatego też „da­

m ą”, której służył jako rycerz stała się „P ani Bieda", a szukając w swym życiu coraz to nowych przygód, w których mógłby okazać wierność dla swej P ani traktow ał całe swe życie jako jedną, coraz pełniej rozum ianą i urzeczyw istnianą „grę bożą".

I jeśli sam św. Franciszek odżegnywał się od książek i od n au ­ ki, to jednak ruch franciszkański wciskający się wszystkim i swoimi odgałęzieniami w życie XIII w eku (nie zapominajmy i o III Zakonie, obejm ującym w szystkie w arstw y społeczne!) zaważył potężnie na ówczesnym życiu um ysłowym — i moż­

na powiedzieć, że w raz z zakonem dominikańskim urobił w w ielkiej mierze k u ltu rę tego okresu.

Ale w dzierający się w łono kościoła „kult m am m ony" to tylko jedno z zagrażających wówczas niebezpieczeństw, któ­

rem u kościół m usiał przeciw staw ić zdrowy i zdyscyplinowany renesans ewangelicznego ubóstw a; dokonało się to w łaśnie dzię­

k i gigantycznem u dziełu Franciszka. Nigdy jednak nie zrozu­

m ie się całego sensu ukrytego w prądach i w alkach um ysło­

w ych X III wieku, gdy się nie uwzględni drugiego, m niej może

n ) Zob-: G- Schntirer, op. cAt,, t. II., s. 341—2-

(16)

jaskraw ego ale głębiej sięgającego niebezpieczeństwa, jakie wówczas zagrażało całemu chrześcijaństwu. W lew ająca się co­

raz szerszym strum ieniem k u ltu ra arabska przynosiła ze so­

b ą zagadnienia, które zaczynały nurtow ać coraz więcej wybit­

nych umysłów, zachw iew ając w nich stałość- w iary i przenika­

jąc poprzez ruchy heretyckie również i do szerokich k r ^ ó w ludności. Szerzące się poglądy stały nieraz w rażące] niezgodzie z dogmatem — a k ler nie tylko nie um iał im przeciwstawić od­

powiedniej doktryny w gronie kół wysoko wykształconych, ale n aw et nie był w stanie sprostać najprostszym zadaniom dusz­

pasterskiego nauczania w śród ludu. Zastraszająco niski stan w ykształcenia k leru był klęską równie groźną jak jego zma­

terializowanie. Skwapliwie w ykorzystyw ały tę sytuację ruchy heretyckie, które specjalnie silnie działały, jak wiadomo, w po­

łudniowej Francji, obierając za swe centrum m iasto Albi — i stąd zarówno K atarzy jak i Waldenzi tam działający otrzy­

m ali m iano Albingenzów. Znacznie m niej popularna od św.

Franciszka, bo i m niej dla n a s zrozum iała jest postać św. Do­

m inika 12). S taje on do swego dzieła w w irze w alk i w rozgryw­

kach pełnych nienawiści. I ja k miłość w yrażająca się w czyn­

nej postawie życiowej łatw iej przem awia do nas od poświęca­

jącej się na wszystko miłości dla Praw dy, tak właśnie postać Dom inika trudniej jest nam dostępna od sylw etki Franciszka.

Nie zapominajm y, że Dominik przebiegający południow ą F ran ­ cję ze ‘swoim biskupem pieszo i w zupełnym ubóstwie podej­

m uje m yśl stworzenia zgromadzenia żyjących ściśle wedle rad ewangelicznych braci kaznodziejów. W krótce kościół w peł­

n i przejm uje myśl św. Dominika i nowemu zakonowi udziela jak b y specjalnej m isji w spełnianiu głównego aktu swego nauczania: praedicatio — i stąd nowi bracia zwą się Praedica- tores czyli Kaznodzieje. W ten sposób powstający niem al ró­

wnocześnie z wielkim i uniw ersytetam i Dominikanie stanowią nie tyle puklerz kościoła przeciw błędom i herezjom — ile aku­

l:) W przekładzie polskim ukazał się życiorys św- Dominika pióra O- J. P etito fa O. P- pet-: Żywot św. Dominika, Wyd. O. O. Dominikanów, L w im 1930-

(17)

m ulator sił przyczyniających się do um ocnienia doktryny i do nadania nieznanego dotąd blasku zagrożonej u sam ych pod­

staw prawdzie. I gdy w późniejszym rozwoju nieraz zażarte walki toczyły się m iędzy obu rodzinam i żebrzących zakonów to zrazu stanow iły one jedną linię frontu sił najskuteczniej przyczyniających się do odrodzenia ówczesnego życia chrześci­

jańskiego, spełniając, ja k to ktoś trafnie powiedział, rolę „pro­

m ienia" i „płom ienia"13), m ających oświecać i rozgrzewać to życie zalewane m rokam i niew iedzy i chłodem sam olubstwa.

Uścisk św. Franciszka i św. Dominika, tak pełny najwyższej miłości, uwieczniony przez D ella Robbię w ry ł się w naszą wyo­

braźnię a historia przekazała nam niezm iernie wymowne dane d w zajem nej miłości dwóch synów Franciszka i Dominika, dwóch najw ybitniejszych um ysłów XIII w ieku, św. Bonawen­

tu ry i św. Tomasza z Akwinu. Po ukończeniu długotrwałego sporu duchownych świeckich z zakonnikam i na tem at obejmo­

w ania kated r uniw ersyteckich przez braci zakonów żebrzą­

cych na uniw ersytecie paryskim na rozkaz papieski tego sam e­

go dnia otrzym ują kated ry teologii z ram ienia Franciszkanów św. Bonaw entura, a jako przedstaw iciel Dominikanów św. To­

m a sz 14). Znana, jest w ielka w zajem na miłość i głęboka przy­

jaźń tych dw u św iętych i uczonych, którzy byli doktrynalnie przeciwnikam i, a których jednoczyło w yznaw anie i um iłow a­

nie jednej wiary.

Zakony żebrzące, każdy na swój sposób w prow adziły um y- słowość chrześcijańską Europy XIII w ieku na drogi nowe, otw orzyły horyzonty dotąd nieznane, przyczyniły się jednym słowem w ogromnej m ierze do urzeczyw istniania tego uniw er­

salizmu kultury, o którym wspom inaliśmy na początku tych rozważań. Ale m ówiliśmy już o tym , że Europa dzięki wojnom

18) Autorem tego w ym ownego określenia: płomienia symbolizującego zakon franciszkański a promienia dominikański jest O. Jacek Waror niecki O. P-

14) Spór ten rozciąga 3ię na przestrzeni X III w. od r. 1252 a pierw ­ sze jego nasilenie obejmuje lata 1252—7. W im ieniu św ieckich w ystę­

puje wówczas przede w szystkim Wilhelm de S. Amore- Bonawentura i Tomasz obejmują katedry teologii 23 października 1257 r.

(18)

krzyżowym rozszerzyła niezm iernie granice znanego jej świa­

ta — a kościół z racji klęski samej idei w alk krzyżowych do­

szedł do przekonania, że miecz nie jest właściw ą form ą usto­

sunkow ania się do innowierców i że trzeba za w szelką cenę stara ć się im pokazać wielkość i piękno naszej wiary. Nie za­

pom inajm y, że XIII w iek jest w łaśnie świadkiem zrodzenia się najszlachetniejszej i' najczystszej idei m isyjnej, k tóra stanowi chlubę dziejów kościoła w epoce nowożytnej, a która ta k bar­

dzo przyczyniła się do poszerzenia widnokręgów k u ltu ry euro­

pejskiej. Nie tylko od południa otw ierały się zapory odgrani­

czające chrześcijańską Europę od reszty świata; najazd Tata­

rów zw raca uw agę i zainteresow ania na w ielki kontynent azjatycki. M ądrzy i dalekowzroczni papieże ówcześni wyko­

rzystują gorliwość apostolską zakonów żebrzących i przedsię­

biorczość kupców, ab y naw iązać stosunki z nieznanym do tej p ory św iatem i zacząć go pozyskiwać dla C hrystusa słowem a nie mieczem. W prawdzie już założony przez św. Ja n a z Maty zakon T rynitarzy, zajm ujący się w ykupem i w ym ianą jeńców w ojennych częściowo zbliżył europejczyków do świata inno­

w ierców — ale działalność ta nie wychodziła poza basen Mo­

rza Śródziemnego. Teraz m ają papieże dane do tego, by przy­

puszczać, że Tatarzy n ie będą tak wrogo usposobieni do Krzy­

ża jak Arabowie. Stolica Apostolska naw iązuje stosunki z Wiel-

~kim Chanem i w ysyła m isję, która dociera aż do Karakorum.

Również i św. Ludwik, król francuski wysyła dwóch zakonni­

ków (Dominikanina A ndrzeja z Lonjum eau i Franciszkanina W ilhelm a z Ruysbroek), którzy w r. 1253/4 odbyw ają dysputy teologiczne z Nestorianam i, M ahom etanam i i Buddystami w obecności Wielkiego Chana. W ypraw y m isyjne kierują się k u K rym ow i i A rm enii a w r. 1290 Ricaldo da Monte di Croce, D om inikanin rozpraw ia się z Nestorianam i w Bagdadzie. Do C hin zm ierzają kroki słynnego M arka P o lo 15), któ ry udaje

16) Marek Polo uczestniczy w drugiej podróży do ChSm sw ego ojca Mikołaja- Mairek zdobywa zaufanie Wielkiego Chana i zostaje nawet gubernatorem jednej z prowincji chińskich- Wzięty jako Wenecjamin do niew oli przez Genueńczyków, dyktuje on opis swej podróży do Chin Rustycjanowi z Pizy,

(19)

się tam w 1275 a w ślad za nim ustanaw ia papież, hierarchię kościelną dla Chin z arcybiskupem P ekinu (od1 1307) na czele, k tóra rozw ija tam działalność, ciesząc się aż do XV w. przy­

chylnym stosunkiem władz i ludności do siebie i do nawróco­

nych. — Przytoczone dane aż nazbyt w ym ownie świadczą o roz­

szerzeniu się u człowieka średniowiecznego perspektyw y na św iat i na jego połacie. Ale uniw ersalizm „geograficzny" szedł w parze z uniw ersalizm em poglądów. Je st bardzo ciekawe i znamienne, że apostoł M aurów R ajm und L ullus u) , poświęca­

jący swe życie naw racaniu M uzułm anów p rzy pomocy logiki i znajomości języka arabskiego, u jm ujący w swej „Ars m agna"

całość teologii w rodzaj zmechanizowanego system u był też zapalonym zw olennikiem znajomości języków żywych, a nie tylko łaciny. Za jego to. spraw ą sobór w Vienne w 1311 posta­

naw ia stworzyć k ated ry hebrajskiego,^ arabskiego i chaldej­

skiego w szeregu ważniejszych szkół teologicznych. Przykłady ustawicznego rozrostu zasięgu zainteresow ań i powstawania nowych dziedzin k u ltu raln y ch m ożnaby mnożyć, gdyby nie szczupłe ram y tego szkicu.

Z tego, cośmy dotychczas omówili widać, że kościół dojrza­

łego średniowiecza um iał św ietnie w ykorzystać te czynniki, które przynosiły ze sobą ówczesne w arunki, a które same m o­

gły ale nie m usiały przyczynić się do uniw ersalizm u ku ltu ry katolickiej. Było w ielką m ądrością kościoła, że potrafił on w y­

ciągnąć odpowiednie wnioski i korzyści z nieudałych ostatecz­

nie w ypraw krzyżowych, że pokierow ał w sposób w łaściw y bu­

dzącym się wszędzie prądem odradzającego się ubóstw a i na­

w rotu do Ew angelii — oraz, że w sposób niezw ykle szeroki i rozum ny ustosunkow ał się do now o-odkrytych skarbów filo­

zofii greckiej i do całego, objawiającego się nagle bogactwa arabskiej i żydowskiej myśli. Zakony żebrzące i budząca się

ie) Życie pochodzącego z Majoitei R. Lullusa (ur- ok. 1235, zginął śmiercią męczeńską w Tunisie w 1316) nadaje się całkowicie do sensa­

cyjnej powieści. Dziewięć lat przygotowań i studiów do pracy apostol­

skiej w pustelni na górze Randa poprzedza życie pełne przygód w w i­

rze w alk ideow ych i niezliczonych podróży. poświęcone całkowicie sw oiście pojętej idei misyjnej-

(20)

idea m isyjna były dziełami samego kościoła, stanowiącym i za­

sadnicze elem enty uniw ersalizm u k u ltu ry umysłowej klasycz­

nego średniowiecza. Nie były to jednak jeszcze czynniki n aj­

ważniejsze. Uniwersalizm k u ltu ry ówczesnej w yrażał się n a j­

pełniej w szeregu instytucji, których oczywiście nie możemy tu omówić wyczerpująco; wskażę tylko na te, które w ydają się najbardziej znamienne. Faktem , który należy sobie stale uprzy­

tomniać była głęboko-organiczna jedność duchowa całej chrze­

ścijańskiej Europy. Ona to umożliwiła m iędzy innym i urzeczy­

w istnienie się tego, jedynego w swoim rodzaju osiągnięcia, ja ­ kim były uniw ersytety w yrosłe ze szkół średniowiecznych i do­

prow adzające do doskonałości to, co globalnie nazywam y scho­

lastyką. — Wiele bardzo czynników złożyło się na to, że na przełom ie XII i XIII w ieku Europa chrześcijańska napraw dę poczuła się jednością. Przyczyniły się do tego niew ątpliw ie wy­

praw y krzyżowe i niebyw ały w zrost potęgi i au torytetu p a­

piestwa, centralizującego w Rzymie te dzieła, którym i żyły podległe Rzymowi we w ierze społeczeństwa. Zdaje się wówczas urzeczywistniać owa respublica Christiana, o której m arzył św. A u g u sty n 17) a papieże w niejednym odezwaniu się do świa­

ta chrześcijańskiego w spom inają o populus christianus, o po- pulus oecidentalis, a Islamowi w yraźnie przeciw staw iają chri- stianism us. Istnieje wówczas napraw dę a nie tylko w umo- w aęh i w teorii średniowieczna „liga narodów" — a IV sobór lateraneński w 1215, w którym brało udział również wielu w y­

bitnych świeckich nazwano słusznie sejmem całej owej chri- stianitas, obradującym pod zwierzchnictwem papieża Innocen­

tego III (1198— 1216), w którym autorytet papiestw a doszedł do szczytu blasku i znaczenia. Nie opierało się to „zjednoczenie narodów " na żadnej „karcie" — lecz na w ew nętrznym przeży­

ciu w w ielu jednostkach i środowiskach jedności wspartej o wspólnotę w iary i praktyki religijnej.

I?) Św. Augustyn w De opere monacharum powiada: Ommium enim Christiana rum una respublica est. Zob-: E. Gilson, op. cit-. roadzaaj IV (Chretientś et sooiete).

18

(21)

Ta jedna rodzina narodów chrześcijańskich znajdow ała swój w yraz i um acniała się w szeregu instytucji, które wspólnie stanow iły ram y ówczesnego życia społecznego. Były one wszy­

stkie przez kościół nadzorowane a niektóre z nich zostały n a ­ w et przez w ładze kościelne powołane do życia. Ja k wspom­

niałem, najw ażniejszą z nich są uniw ersytety, które powstanie swe zawdzięczają kościołowi i które stanow ią czynnik decydu­

jąco w pływ ający na charakter średniowiecznej k u ltu ry um y­

słowej. Mimo, że papiestw o tw orzy uniw ersytety, to jednak nie jest to dzieło planow ane i pom yślane tylko „odgórnie" — lecz narasta ono i dojrzew a organicznie, drogą długiego i powolne­

go procesu. Nie m iejsce tu na dzieje uniw ersytetów . W ystar­

czy zaznaczyć, że istniejące przez w ieki średnie szkoły k la­

sztorne, katedralne lub m iejskie, naw iązujące w Italii lub w płd. F ran cji nieprzerw aną trad y cją do starożytności18) — dochodziły nieraz i przed XIII w . doi w ielkiej sławy, grom a­

dząc w ielu uczniów i słynąc nieraz na całą Europę, jak np.

Salem o lub M ontpellier jako ośrodki medyczne a Bolonia jako pierw sza szkoła praw nicza. W szystkie te szkoły przyćm iewa jednak swym blaskiem w zakresie teologii i filozofii Paryż, gdzie do wielkiego rozgłosu dochodzi szereg szkół dzięki zna­

kom itym m istrzom tam nauczającym (Abelard, W iktoryni itd.) i już w XII w. połowę mieszkańców nadsekwańskiej sto­

licy stanow ią uczący się. Prow adzi to do połączenia się szkół paryskich w jed n ą całość i doi zespolenia się nauczających i uczących się w „cech" ( universitas magistrorum et schola- rium ). W przeciw ieństw ie do Salem a, Bolonii, Padw y czy in­

nych słynnych szkół P aryż nie upraw ia jednej tylko specjalno­

ści lecz rozw ija wszechstronne życie umysłowe i dlatego papie­

stwo uznaje w łaśnie zespolone szkoły paryskie za jedyny un i­

w ersy tet w pełnym słowa tego znaczeniu. Staje się on od po­

18) Zob- n-p.: G. Robert. Les ecoles et 1’enseignement de la theologie {pendant la premi&re moite du X I I e s.„ Paris, 1909; Ch. Haskins, The re- naissanoe o f the 12th cemtury. Cambridge (Mass.), 1927.

19

(22)

czątku (ok. 1200) 1B), dzięki licznym przyw ilejom naczelną szkołą dla całej christianitas, obejm ując od razu cztery za­

sadnicze wydziały: teologię, filozofię, praw o i medycynę. Odtąd uniw ersytetam i w ścisłym znaczeniu będą tylko te szkoły, któ­

re posiadać będą wszystkie wydziały, a zwłaszcza wydział teo­

logiczny. Choć każdy z pow stających uniw ersytetów by ł insty­

tucją zdecydowanie kościelną, to jednak przez długi czas uni­

w ersytetow i paryskiem u przysługuje zupełnie w yjątkow a rola, k tórą papieże świadomie podkreślają i określają szeregiem przyw ilejów i upraw nień. Kościół zdawał sobie spraw ę z tego jak przełomowe i jak brzem ienne w skutki stanowisko będzie m usiała zająć m yśl chrześcijańska wobec nowych, idących od Islam u prądów umysłowych. — i w yraźnie dążył do tego, by w Paryżu utw orzyło się centralne środowisko i ognisko intelek­

tualne zdolne do w ykonania takiego zadania. I dlatego człowiek średniowieczny nie widzi w uniw ersytecie paryskim instytucji francuskiej lecz własność całej chrześcijańskiej wspólnoty narodów. P aryż nazw any rodzicielką nauk fparens scientia- rum, Parisius) staje się z biegiem czasu siedzibą czterech po­

tęg: króla, parlam entu, biskupa i uniw ersytetu — a uniw er­

sytet paryski określa się wówczas obok kapłaństw a i cesarstwa jako jedną z trzech podstaw, na jakich w spiera się jedność i zwartość całego chrześcijaństw a20).

Dość szybko obejm ująca Europę sieć uniw ersytetów była najw ażniejszym z om awianych w tym szkicu czynni­

ków, nadających kulturze pełnego średniowiecza zna­

mion uniw ersalizm u i przygotow ujących przez to podłoże pod zwycięstwo obiektywizmu w ówczesnej umysłowości. Obiekty­

16) Głównym źródłem dla poznania pooząitków uniwersytetu pary*

skiego jest dzieło: H. Dendfle i E. Chateladn, Chartularium Uinliveiisiitaitis Parisiensis, 4 tomy, Paris, 1889—1897 — oraz tychże autorów Auctuarium Chartularii Uniivers. Parisi, 2 tomy, Paris, 1894 i 1897. — 2ob. też: Rasih- idalL The U niversities o f Europę in rthe Middle Ages, 3 tomy, Oxford, 1895.

20) Wypowiada tę m yśl kronikarz Jordan tym i słowami: His Ataque tribus, scilicet Sacerdotio, Imperio et Studio, tanąuam tribus virtutibus videiicet naturali, vitali et scientiali, catholica ecclesia spiiittfaHter mi- rificatur. augmentatur et regibuir.

20

(23)

wizm w yrażający się n a gruncie filozofii w realizm ie teorio- poznawczym tak jest związany z istotą chrześcijaństwa, że m yśl chrześcijańska, chcąc pozostać w ierna sw ym założeniom i nie pozbawiać się znamion praw dziw ej ,,katolickości“ (czyli powszechności) m usiała wszystkie w ykorzystyw ane przez sie­

bie prądy filozoficzne oczyszczać ze zbyt jaskraw ych rysów su­

biektyw izm u i związanego z nim idealizmu. Nie zapom inajm y 0 tym , że aż do drugiej połowy XII w. wyłącznym pokarm em spekulatyw nej m yśli zachodnio - europejskiej jest augusty- nizm, któ ry stanowił' w swym rdzeniu kierunek oczyszczonego 1 złagodzonego przez chrześcijaństwo platonizm u. Ówczesna m yśl filozoficzno-teologiczna nie znała drugiego wielkiego n u r­

tu filozofii, wywodzącego się od A rystotelesa, gdyż pism a a ry - stotelesowskie, poza głównym zrębem pism logicznych nie by­

ły znane wczesnemu średniowieczu. Tymczasem w łaśnie filo- fofia arystotelesow ska stanow iła ten rodzaj filozofowania, któ­

ry o w iele pełniej odpowiadał wymogom uniw ersalizm u i obiek­

tyw izm u — i dlatego nieświadomie, ju ż od czasów patrystycz­

nych m yśl chrześcijańska czeka na ten mom ent, w którym bę­

dzie mogła w ykorzystać w całej pełni w syntezie teologiczno- filozoficznej zdobycze system u perypatetycznego21) . * Sposob­

ność jedyna w swoim rodzaju nadarza się w początku XIII w.;

nadchodzi wówczas ten wyczekiwany i zw rotny dla m yśli ludz­

kiej mom ent. Towarzyszą jednak tem u momentowi okoliczno­

ści dram atyczne, gdyż całość pism A rystotelesa zjaw ia się n a j­

pierw poprzez Hiszpanię, za pośrednictw em A rabów — i pisma te, same w sobie tru d n e i niejasne, dostają się do kręgu uczo­

nych chrześcijańskich w raz z in terp retacją kom entatorów arab­

skich, zwłaszcza zaś najgenialniejszego z nich Awerroesa. N aj­

żywsze z ówczesnych um ysłów natychm iast doceniły wielkość system u arystotelesowsłriego — ale poznając Arystotelesa

21) Mówiąc o traktacie Athemagorasa o zmartwychwstaniu powiada Gilson: Dogmail] zmartwychwstania ciai był naglącym zaproszeniem do tego, by w łączyć ciało do definicji człowieka; jakkolwiek paradoksalnym

•wydawałoby się zrazu to twierdzenie, to m a się wrażenie jak gdyby już naprzód dogmat ten usprawiedliwiał triumf arystotelizmu nad pla- tondzmem w m yśli filozofów chrześcijańskich- E. Gilsom, op. cił-, s. 31-

(24)

w szacie kom entarza awerroistycznego bardziej jeszcze uległy powabowi Awerroesa niż samego Arystotelesa. W ten sposób jesteśm y świadkami budzącego się w XIII w. prądu filozoficz­

nego zwanego awerroizmem łacińskim, którego głównym ośrod­

kiem był wydział filozoficzny ■ (sztuk wyzwolonych, artium ) uniw ersytetu pary sk ieg o 22) .

Arystotelizm w początkach XIII w. w Europie to tyle więc co awerroizm. Miało to bardzo daleko sięgające następstwa, gdyż aw erroizm był in terp retacją arystotelizm u z gruntu nie­

zgodną z ortodoksją chrześcijańską i kościół zrazu zakazuje studium Arystotelesa, obaw iając się infiltracji awerroizmu. Ale ustosunkow anie się kościoła do całej spraw y „recepcji” arysto­

telizm u przez m yśl europejską jesrt świadectwem wielkiego rozum u ówczesnych papieży i genialności chrześcijańskich my­

ślicieli 2a) . W brew ostrym sprzeciwom- konserw atyw nych wy­

znawców augustynim u udaje się dwom Dominikanom Alberto­

wi W ielkiemu i Tomaszowi z A kwinu dojść do takiego „oczy­

szczenia" arystotelizm u z awerroistycznego nalotu, że św. To­

masz tworzy najpełniej rozw iniętą syntezę teologiczno-filozo­

ficzną, w której po raz pierw szy w ykorzystuje się w pełni ca­

łość filozofii arystotelesowskiej oraz szereg elementów wnie­

sionych przez m yśl arabską i żydowską. Mimo ostrej opozycji;

z jaką spotkał się zrazu system św. Tomasza naw et w łonie w łasnego zakonu tomizm poWoli zyskuje to miejsce, jakie mu się należy. Początkowe potępienia tez św. Tomasza zostały w praw dzie cofnięte oficjalnie dopiero po jego kanonizacji w r. 1325 — ale o systemie tom isłycznym możemy powiedzieć, że stanowi on z punktu widzenia filozoficznego najkonsekw ent- niejszą i najpełniejszą m etafizykę bytu zdecydowanie reali­

22) Zawsze jeszcze klasycznym dziełem na temat aiwerroizmu łaciń­

skiego jest praca P- Mamdonnot’a> Siger de Brabant et l ’averroisme laitin>

au X IIIe siecle, 2 tomy. L*>uvain, 1908 i 1911-

2S) Zoib- np-: E. Gilson — Ph. Bohner, Die Geśchichte der chiisitli- chen Phiłosophie vom ihrem Amfamgen bis Nikolaius von .Cues. Paderborn, 1937. II. ‘Buch. Die Hochscholastifc, 1 Kapitel, Die Griinde des w issen- schaftlichem Aufschwungs, III- Der Emfluss der arlstoteJischen Philo- sophie, s- 380—2.

(25)

styczną, do jakiej doszła ludzkość w swym spekulatyw nym w y­

siłku. I dlatego w yrosły z niezw ykle bujnego i w szechstronne­

go życia umysłowego XII i XIII w ieku i w ykorzystujący w peł­

ni to życie tomizm to nie tylko „śpiew łabędzi" kończącej się epoki — ale w kład zasadniczy w k u ltu rę um ysłową ludzkości, etap o w artości absolutnej, podobnie jak każda praw dziw a zdo­

bycz na gruncie wieczystej filozofiin ) .

Zatrzym aliśm y się nieco dłużej n ad zagadnieniem arysto­

telizmu średniowiecznego i tomizmu. Skoro jednak tem atem naszym jest rz u t oka na k u ltu rę um ysłow ą wieków średnich, to sama spraw a ,.przejęcia" arystotelizm u przez św iat chrze­

ścijański i problem tom izmu były by w ystarczającym i św ia­

dectwami żywotności i wielkiego stylu tej kultury. Nie m yślm y jednak, by zagadnienia te w yczerpyw ały ówczesną pełnię ży­

cia umysłowego. Późniejszy „trium f" tomizmu (krzywdzący nieraz dla samego Tomasza) przyćm ił może nieco świadomość wielostronności tego życia w XII i XIII stuleciu —■' a kto chciałby się o tej wielości i intensywności prądów przekonać niech zajrzy do jakiegoś nowszego a bardziej wyczerpującego w ykładu historii filozofii średniowiecznej 25) , a przekona się sam o tym , jak niesłuszny i fałszywy by ł sąd o „ciemnych w ie­

kach średnich" lub o wyłączności arystotelizm u w dojrzałym średniowieczu. Bylibyśmy też w błędzie, gdybyśm y sądzili, że k u ltu ra tej epoki ograniczała się do sam ej spekulacji. Je st to przecież czas, w którym rodzą się nauki szczegółowe, zarówno m atem atyczno-fizyczne (ich apostołem był tw órca szkoły franciszkańskiej w Oksfordzie R obert Grosseteste a zwłaszcza jego u’czeń Roger Bacon), ja k i biologiczne (św. A lbert Wielki porzuca ty p „symbolicznego" traktow ania przyrody i w prow a­

24) Por.: mój artykulik Dlaczego tomizm?, Znak. nr. 2-

25) Najważniejszymi, wzajemnie uzupełniającymi się opracowaniami dziejów filozofii średniowiecznej są: F. Ueberweg — B. Geyer, II część Grundriss der Geschichite der Philosophie, Die patristische und scho- lastisehe Philosophie, I le wyd., Berlin, 1928; M. de Wulf, op- cdtH, 3 tomy, LiOuvain — Paris. 1934— 1947; E. Gilsom, op- cit; E. Gilson —1 Ph- Bóhmer, op. cit-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Książka Krzysztofa Podemskiego wyłamuje się z tego schematu i Autor, odżegnując się od zajmowania się migracjami (uznałem, że podróż jest czymś zdecydowanie innym niż

Mniej ścisły jest stosunek Brodzińskiego do drugiego źródła. Było ono zapewne podnietą do napisania artykułu „O niemieckich i angielskich pieśniach ludu“,

Om overigens begrijpelijke bedrijfs-econo- mische motieven werd getracht uit de extra loonkosten te komen door ondermeer veranderingen aan te brengen in hoogbouw

20 lipca 1922 roku stan prac na całej linii granicznej przedstawiał się następująco: 1) Zakończono ostatecznie prace, tj. ustalono politycznie, zasłupiono, pomierzono i

De biomassa wordt eerst gesteriliseerd om te voorkomen dat produktie- stammen het bedrijf verlaten.. Het slib kan worden verkocht als

The Housing Market Reform Agenda of the Dutch national government, published 17 September 2013 (Blok 2013b), seeks to create some coherence between the various measures

Porównanie dokładności pomiaru współrzędnych tłowych zdjęć oryginalnych i cyfrowych przeprowadzono dla pięciu barwnych diapozytywów pola testowego Otto Wagner