• Nie Znaleziono Wyników

Witkacy wykastrowany : uwagi na marginesie artykułu Małgorzaty Szpakowskiej "Ciało i seks w „Pożegnaiu jesieni”"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Witkacy wykastrowany : uwagi na marginesie artykułu Małgorzaty Szpakowskiej "Ciało i seks w „Pożegnaiu jesieni”""

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Żakiewicz

Witkacy wykastrowany : uwagi na

marginesie artykułu Małgorzaty

Szpakowskiej "Ciało i seks w

„Pożegnaiu jesieni”"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 94/2, 269-275

(2)

IV.

D Y S K U S J E

-

K O R E S P O N D E N C J A

P a m ię tn ik L ite ra ck i X C IV , 2 0 0 3 , z. 2 PL IS S N 0 0 3 1 -0 5 1 4 W ITK AC Y W Y K A STR OW A NY U W A G I N A M A R G IN E S IE A R T Y K U Ł U M A Ł G O R Z A T Y S Z P A K O W SK IE J „C IA Ł O I S E K S W » P O Ż E G N A N IU J E S IE N I« ”

Do lektury tekstu („P am iętnik L iteracki” 2002, nr 4) zabrałam się z ciekaw ością, nie tylko z uw agi na tytuł, zapow iadający nie byle ja k ie atrakcje, ale też z tego w zględu, że z podobnym problem em próbow ałam zm ierzyć się sa m a je sie n ią 1994, przygotow ując re­ ferat na sesję n aukow ą Stow arzyszenia H istoryków Sztuki Sztuka a erotyka. Tytuł mojego w ystąpienia zaczerpnęłam z rysunku W itkacego, z r. 1931, „ M iłość ziem ska i duchow a na dwóch p la n a c h " i ja k o podtytuł dodałam bardziej szczegółow e objaśnienie: O wątkach erotycznych w m a larskiej i literackiej tw órczości S. I. W itkiewicza

Chcąc, by przygotow yw any tekst miał w łaściw e proporcje, tw órczość literacką b ada­ ną przeze m nie na okoliczność w ystępow ania w niej w ątków erotycznych ograniczyłam do powieści W itkacego. Z w cześniejszej ich lektury odniosłam w rażenie obfitości scen ero­ tycznych i rozw ażań autora na ten tem at. Jednak czytając w szystkie pow ieści ponow nie, pod tym specyficznym kątem , tropiąc w nich najm niejszy ślad seksu, doznałam sporego rozczarow ania, podobnego zresztą do tego, do którego przyznaje się też M ałgorzata Szpa- kow ska w sw oim tekście. Istotnie, legenda W itkacego ja k o w y traw nego znaw cy kobiet, uw odziciela i niestrudzonego kochanka, w ręcz erotom ana, nie znajduje potw ierdzenia na kartach je g o pow ieści. To, co artysta - ja k o pisarz - ma nam do zakom unikow ania o tej ważnej sferze ludzkiego życia, z pew nością nie w yraża uczuć człow ieka w pełni zadow o­ lonego z kontaktów intym nych z płcią przeciw ną, na odw rót - czytelnik odnosi w rażenie, że autor m a z nimi ciągle ogrom ne problem y, będące dlań źródłem nieustannej frustracji. Na dobrą spraw ę trudno je st naw et w ybrać z pow ieści W itkacego ja k iś szczególnie sm acz­ ny erotycznie cytat czy atrakcyjny opis sceny m iłosnej. Po przeanalizow aniu tej zaskakują­ cej sytuacji w róciłam z ulg ą na bliższy mi grunt tw órczości plastycznej artysty, gdzie inte­ resujące m nie wątki rysow ały się dużo w yraziściej i niem al zgodnie z oczekiw aniam i...

Nie m iałabym w ięc za złe Szpakow skiej, że zaw artość napisanego przez nią tekstu nie spełnia kuszącej obietnicy tytułu, gdyby nie ostatni przypis zaw ierający rew elację, którą w arto zacytow ać: „Prof. Janusz D egler zw rócił mi uw agę na fakt bardzo znam ienny: Wit­ kacy nie m alow ał aktów. Jako m alarz nie interesow ał się ludzkim ciałem , je g o plastyczny­ mi w aloram i, je g o pięknem i brzydotą. Jakby ciało było czym ś, o czym w ogóle w olałby zapom nieć” (s. 97).

Zarów no stw ierdzenie faktu, ja k i w yciągnięcie zeń ow ych w niosków byłoby niezm ier­ nie interesujące, gdyby nie to, że są one całkow icie niepraw dziw e: otóż W itkacy je st nie tylko tw órcą co najm niej kilku aktów oraz kilkunastu kom pozycji, w których akt stanowi istotny elem ent, ale i w ielu rysunków przedstaw iających najrozm aitsze sposoby upraw ia­

1 R eferat zo sta ł o p u b lik o w a n y w zb. S ztu ka a erotyka. M a te r ia ły s e s ji S to w a r z y s z e n ia H isto ­

(3)

270

DY SK U SJE - K O R E S P O N D E N C JA

nia seksu, szczególnie oralnego. N ajw cześniejszym znanym przykładem pracy św iadczą­ cej, że w brew tem u, co sądzą D egler i Szpakow ska, W itkacy je d n ak in teresow ał się ciałem i je m alow ał, je st nie zachow any obraz olejny A ktp . Brządzielskiej, która um arła niedaw no p o operacji kiszki ślepej, z okresu m łodzieńczego artysty, znany - niestety - tylko z foto­ g rafii2. M im o groteskow ego tytułu je st to rzetelne akadem ickie studium , przedstaw iające leżącą nagą kobietę, o dw róconą tyłem do widza.

W zbiorach M uzeum Pom orza Środkow ego w Słupsku i M uzeum N arodow ego w War­ szaw ie znajdują się dwa późniejsze rysunkow e akty kobiece, odpow iednio - z r. 1919 i 1922. Interesująca kom pozycja m alow ana gw aszem , z r. 1922, z kolekcji pryw atnej, przedstaw ia nagą kobietę w ygiętą w łuk. Prace te od Aktu p. B rządzielskiej ró żn ią się sposobem w y­ konania - postaci są silnie zdeform ow ane, niem niej jed n ak p o zo stają przedstaw ieniam i nagich kobiet, a rysunek w zbiorach w arszaw skiego m uzeum m a naw et u góry w pisany przez artystę tytuł: Akt. Słow o to, ja k podaje Wielka encyklopedia p o w s ze c h n a , m a dwa znaczenia: „1) pierw otnie studium nagiej postaci ludzkiej w ykonane w edług pozującego żyw ego m odela [...]; 2) każde przedstaw ienie nagiego ciała człow ieka” . Sło w n ik term ino­ logiczny sztu k piękn ych potw ierdza te definicje i dorzuca krótki rys historyczny, z którego w ynika, że ów typ przedstaw ienia był najbardziej rozpow szechniony w okresie now ożyt­ nym , w epokach renesansu i baroku. M ały słow nik term inów p la styc zn yc h w skazuje je s z ­ cze trzecie znaczenie: „typ ikonograficzny ukształtow any w początkach X IX w., głów nie dzięki inw encji p rzedstaw iciela francuskiego neoklasycyzm u, ln g re s’a. Przedstaw ienie spokojnie pozującego, nagiego człow ieka (najczęściej kobiety), bez ja k ieg o k o lw iek pre­ tekstu literackiego, m itologicznego czy alegorycznego”3. W szyscy autorzy są zgodni, że akt m oże w ystępow ać sam odzielnie bądź stanow ić elem ent kom pozycji. Nie wiem y, czy W itkacy rysując w ym ienione akty robił to z natury, czy nie. N iezależnie je d n ak od tego - trudno odeń oczekiw ać, by je g o prace w ykonane po 1918 r. przypom inały akty renesanso­ we, barokow e lub klasycystyczne. W ydana po raz pierw szy w 1919 r. rozpraw a teoretycz­ na N ow e fo rm y w m alarstw ie i w ynikające stą d nieporozum ienia je st bow iem jed n y m w iel­ kim protestem przeciw tem u, co m alarstw o now ożytne - począw szy od XVI w. - uczyniło ze sztuką, która dopiero po 400 latach odzyskała w łaściw ą form ę4. D om aganie się w ięc od W itkacego, by tw orzył akadem ickie studia w edług znienaw idzonych przezeń reguł je st w tym kontekście czystym nonsensem , porów nyw alnym z pretensją do M atejki, że nie m alow ał on kom pozycji abstrakcyjnych, lub do Picassa, że je g o G uernica różni się styli­ stycznie od B itw y p o d G runw aldem .

Poza pojedynczym i aktam i W itkacy stw orzył je szc ze co najm niej kilkanaście kom po­ zycji, w których w y stęp u ją nie tylko nagie kobiety, ale i m ężczyźni. Z okresu m łodzień­ czego pochodzi nie zachow any, znany z fotografii rysunek w ęglem pt. P usty człowiek, je g o kobieta i ryw al, gdzie prow okująco uśm iechnięta kobieta, oparta o je d n eg o z m ężczyzn, w ypina w kierunku w idza obnażoną pierś5. K uszenie A dam a, k om pozycja rysow ana paste­ lami w 1920 r. (w zbiorach M uzeum N arodow ego w W arszawie), p rzedstaw ia nagą kobie­ tę o m onstrualnym biuście i rozłożystych biodrach, p o chylającą się nad leżącym nagim

2 Z ob. T. D o b r o w o l s k i , O w c ze s n e j fa zie m a la rs tw a S ta n is ła w a I g n a c e g o W itk iew icza

( 1 9 0 4 -1 9 1 4 ) . P rzy c z y n e k d o m o n o g ra fii a r ty s ty i p s y c h o lo g ii tw ó r c zo ś c i. W zb.: S ztu k a w s p ó łc z e ­ sna. S tu d ia i szk ic e . R ed. J. E. D u tk ie w ic z . T. 2. K raków 1 9 66, ilustr. 7.

■' W ielka e n c y k lo p e d ia p o w s ze c h n a . T. 1. W arszaw a 1 962, s. 104. - S ło w n ik te r m in o lo g ic z n y sztu k p ię k n y c h . Red. S. K o z a k i e w i c z . W arszaw a 1969, s. 12. - K. Z w o l i ń s k a , Z. M a I i c-

k i. M a ły s ło w n ik te r m in ó w p la sty c zn y c h . W arszaw a 1974, s. 18.

4 Z ob. S. 1. W i t k i e w i c z , N o w e fo rm y w m a la r s tw ie i w y n ik a ją c e s t ą d n iep o ro zu m ien ia . W: N o w e fo rm y w m a la rs tw ie . - S zk ic e e s te ty c zn e . - Teatr. O prać. J. L e s z c z y ń s k i . W arszaw a 1974, s. 2 4 - 2 5 . P ism a filo z o fic zn e i e s te ty c zn e . [T. 1].

5 Z ob. W. S z t a b a , S ta n is ła w Ig n a c y W itk iew icz - za g in io n e o b r a z y i ry su n k i s p r z e d ro ­

(4)

D Y SK U SJE - K O R E S P O N D E N C JA

271

m ężczyzną6. W M uzeum Sztuki w Łodzi znajduje się rysunek K siężniczka E u la lja 1 uczy się charlestona u z n a n e j hetery M adzi (1928), na którym obie panie są nagie. W słupskim muzeum z kolei jest zabaw ny portret Stefana Glassa, z r. 1929, składający się z głow y modela oraz je g o nagiego, fd u tem ie zaw iniętego członka. To tylko kilka najbardziej znanych i re­ prezentatyw nych przykładów .

Jednak stw ierdzeniu, że W itkacy „nie interesow ał się ludzkim ciałem [...] [i o nim] w ogóle w olałby zapom nieć” , kłam zadają najbardziej rysunki erotyczne z r. 1931: Schujo- wacenie m ózgowia, czyli A utom inetodon (w zbiorach pryw atnych), przedstaw iające o b n a­ żone dam skie krocze, nad którym w idać tw arz zw ieńczoną uniesionym m ęskim czło n ­ kiem , i rów nie drastyczna kom pozycja Rozkosze Ojca Jeroboam a (w kolekcji pryw atnej) - zw alisty m ężczyzna w ypina przed siebie ogrom ny różow y penis, który liże kobieta. Po­ dobny tem at podejm uje rysunek Beztroski wieczór (z r.

1930,

w M uzeum im. Jana K aspro­ w icza w Inow rocław iu), a Eulalja wolała za m ię to sić p ew n ą rzecz... (1931, zbiory p ryw at­ ne) przedstaw ia kobietę trzym ającą w rękach wielki m ęski narząd. W praw dzie rysunki te znajdują się przew ażnie w zbiorach pryw atnych, są je d n ak dość pow szechnie znane. Były w ielokrotnie reprodukow ane, uczestniczyły w kilkunastu w ystaw ach w Polsce i za grani­ cą, m.in. w dużych w ystaw ach m onograficznych W itkacego (w M uzeach N arodow ych w K rak o w ie

(1966)

i W arszaw ie

(1989)

oraz w K u n sth a lle w D u sse ld o rfie

(1980)),

w P resences P olonaises (paryskie C entre G eorges Pom pidou

(1983)),

a ostatnio w prze­ glądzie polskiej sztuki w spółczesnej, zorganizow anym przez najw ybitniejszego eu ro p ej­ skiego kuratora w ystaw , H aralda Seeinana, pod koniec

2000

r. z okazji ju b ileu sz u w ar­ szaw skiej Z achęty8.

Co w ięcej - w zeszłym roku na rynku dzieł sztuki pojaw iła się nie znana dotąd, nie­ zw ykle efektow na praca W itkacego, narysow ana pastelam i 14 XI 1925 kom pozycja ero­ tyczna w ielkości przeciętnego portretu (48 x 64 cm ), p rzedstaw iająca parę w trakcie piesz­ czot m iłosnych. K om pozycja je st kolorow a: kobieta ma bujne blond w łosy, duże, senne niebieskie oko (jej tw arz w idzim y z profilu) i szerokie czerw one usta. M ężczyzna z kolei ma czarną czuprynę, karykaturalną m ałpią twarz, krzaczaste brwi, duże czerw one usta i kozią bródkę. C iała są splątane i ekspresyjnie zdeform ow ane, kobieta w yłania się zza m ężczy­ zny, który ogrom ną łap ą głaszcze jej włosy. Spod pochylonej głow y m ężczyzny w ystaje duża naga pierś kobieca o w ydatnej brodaw ce sutkow ej. Lew a ręka kobiety sięga poprzez plecy m ężczyzny do je g o ogrom nego penisa. Czy tak rysuje ktoś, kto „nie interesow ał się ludzkim ciałem [...] [i o nim] w ogóle w olałby zapom nieć”? C hyba je d n ak nie...

K om pozycja była w ystaw iana w w arszaw skim Domu A ukcyjnym „A gra-A rt” od 10 V do 16 VI 2002, kiedy to sprzedano ją na aukcji w hotelu Bristol za 31 000 zł9. W ielka szkoda, że M ałgorzata Szpakow ska tam owego rysunku wtedy nie zobaczyła, rzecz cała zdradza bow iem w szelkie cechy iście w itkacow skiego żartu. Nie dość, że nie znana dotąd praca

6 R eprodukcje tych oraz w y m ie n io n y c h n ie c o dalej prac ilustrują m ój w sp o m n ia n y tu w c z e ­ śniej tekst „ M iło ś ć zie m s k a i d u c h o w a na d w ó c h p la n a c h

1 [Z arów n o w tym tytu le, jak i w p rzy w o ły w a n y m w n astęp n ym ak ap icie: E u la lja w o la ła

z a m ię to s ić p e w n ą r z e c z ..., z a ch o w u jem y o r y g in a ln ą p iso w n ię autorsk ą im ie n ia , p o n ie w a ż h isto ry cy

sztuki traktują n ap isy w rysunkach ja k o in tegralny ich elem en t - c z ę ś ć sygnatury. (P rzy p is red.)] s U w a ż a j w y c h o d z ą c z w ła sn y c h snów . M o ż e s z z n a le ź ć s ię w c u d zy ch . G aleria Z ach ęta, War­

sz a w a , 14 XII 2 0 0 0 - 31 1 2 0 0 1 . N a w y s ta w ie tej p rezen to w a n o też in sta la cję w ło s k ie g o artysty M aurizia C attelana, p rzed sta w ia ją cą p ap ieża Jana Paw ła II p o w a lo n e g o p rzez m eteoryt. W okół niej rozp ętan o n a g ło śn io n ą p rzez m e d ia żen u ją cą aferę z u d zia łem c z ło n k ó w parlam entu, n ic w ię c d z iw ­ n e g o , ż e u w a d ze o p in ii p u b liczn ej u m k n ęły n ie w ie lk ie rozm iaram i i m o c n o ju ż op atrzon e ero ty czn e rysunki W itk acego.

9 Zob. k a talog au k cy jn y M a la rstw o . - R ze źb a . - S reb ra . 16 c z e r w c a 2 0 0 2 - W a rsza w a - h o te l

B r is to l, poz. 10, repr. barw'na, n otę oprać. A . Ż a k i e w i c z. S to s u n k o w o n isk a cen a w y n ik a ła ze

(5)

2 7 2 D Y SK U SJE - K O R E S P O N D E N C JA

w ychynęła z niebytu akurat w okresie, kiedy decydow ał się ostateczny kształt zeszytu „P a­ m iętnika L iterackiego” pośw ięconego W itkacem u, to je szc ze kobieta z kom pozycji ma - tak sam o ja k H ela Bertz z P ożegnania je s ie n i, na co zw raca Szpakow ska uw agę w sw oim tekście - „błękitne, ukośne oczy” i „krw aw e, nagle napęczniałe, szerokie u sta” 10. A tanazy Bazakbal z kolei to „św ietnie zbudow any i niezw ykle przystojny b ru n et” (cyt. na s. 90). M ożna dyskutow ać, czy męski uczestnik sceny erotycznej, w yobrażonej w om awianej kom ­ pozycji, je st przystojny, nie da się je d n ak zaprzeczyć, że m a on czarne w łosy i dość okazałe ciało. Bardzo interesujące w ydaje się też zestaw ienie innych dat - w czerw cu 1925 W itka­ cy rozpoczął pisanie Pożegnania je s ie n i (ukończył je w sierpniu następnego roku), pastelo­ w ą kom pozycję erotyczną zaś narysow ał 14X1 1925, czyli ju ż w trakcie pisania pow ieści. W itkacy często m alow ał i rysow ał bohaterów sw oich pow ieści i dram atów . Na ogół robił to w cześniej, niż ostatecznie staw ali się oni postaciam i literackim i, bo tak funkcjonow ała je g o w yobraźnia; ja k o m alarz m usiał ich po prostu najpierw z o b a c z y ć 11.

Po co w ięc form ułow ać autorytatyw ne stw ierdzenia, opierające się na błędnych prze­ słankach w ynikających z nieśw iadom ości, skoro rzeczyw istość je st tak fascynująca? I czy nie w arto poznaw ać w szystkich aspektów osobow ości W itkacego naraz, skoro co chw ila okazuje się, że rozdzielanie ich prowadzi do absurdalnych niekiedy nieporozum ień? W tym sam ym co artykuł Szpakow skiej zeszycie „P am iętnika L iterackiego” znalazło się obszerne om ów ienie piśm iennictw a z ostatnich kilku lat pośw ięconego W itkacem u, zestaw ionego przez Ewę W ąchocką pt. Witkacy na przełom ie stuleci. Byłam w zruszona, gdy znalazłam w owej recenzji w zm ianki o trzech moich tekstach, ale nieprzyjem nie zdziw iło m nie całko­ wite pom inięcie drugiego ju ż album ow ego w ydania katalogu w itkacow skiej kolekcji M u­ zeum P om orza Środkow ego w S łupsku12. A przecież gdyby S zpakow ska w trakcie pracy nad sw oim artykułem o ciele i seksie przynajm niej obejrzała ilustracje w tej książce, zw ró­ ciłaby uw agę zarów no na reprodukow any tam rysunkow y akt kobiecy z 1919 r. (ilustr. 15), ja k i na portret S tefana G lassa (głow ę z penisem zam iast szyi. ilustr. 93). N aw et je śli nie zachęciłoby to jej do dalszych studiów nad tym zagadnieniem , z pew n o ścią jed n ak u strze­ głoby przed bezkrytycznym pow tarzaniem niepraw dziw ych konstatacji i pochopnym w y­ ciąganiem z nich błędnych wniosków.

S zpakow ska ponadto stw ierdza: „w P ożegnaniu je s ie n i m ało co w skazuje, że tę w ła­ śnie książkę napisał m alarz” (s. 90). No pew nie, że „m ało co w sk azu je” , jeśli szuka się podobieństw w yłącznie m iędzy opisam i postaci a dziełam i Firm y P ortretow ej „S. I. W it­ kiew icz” , które były przede w szystkim w izerunkam i konkretnych, często zupełnie obcych artyście osób. 1 choć w iele portretów - zw łaszcza te p rzedstaw iające bliskich W itkacem u ludzi - to niew ątpliw ie kreacje artystyczne, odpow iedników postaci pow ieściow ych nale­ ży szukać je d n ak w kom pozycjach m plarskich lub w rysunkach. W spom niałam ju ż, że ko­ bieta o w yglądzie zgodnym z literackim opisem Heli B ertz w ystępuje nie tylko w kom po­

10 Ten sam typ k o b ie ty o d o ść schem atyczr.ei tw arzy w y stę p u ję u W itk a c eg o w w ie lu je g o k o m p o z y c ja c h z lat d w u d ziesty ch .

11 Pisałam o tym w artykułach J e d n o lity ś w ia t w y o b ra źn i. O w ą tk a c h lite ra c k ic h w m a la rs k ie j

tw ó r c z o ś c i W itk a ce g o (w zb.: W itkacy. Z y c ie i tw ó r c zo ś ć . M a te r ia ły s e s ji p o ś w ię c o n e j S ta n isła w o w i Ig n a ce m u W itk ie w ic zo w i z o k a zji 55. ro c zn ic y ś m ie r c i (M u zeum P o m o r z a Ś r o d k o w e g o , S łu psk. 1 6 - 18 w r ze ś n ia 1 9 9 4 ). Red. J. D egler. W rocław 1996) oraz C z y ta ć o b r a z j a k k sią ż k ę , c z y li ro z p r a w a o m e to d z ie (w zb.: W itkacy w P o ls c e i na ś w ie c ie . Red. M . Skw ara. S z c z e c in 2 0 0 : ) .

12 B. Z g o d z i ń s k a - W'o i c i e c h o w s k a, A . Ż a k i e w i c z, W itkacy. K o le k c ja d z ie l S ta ­

n isła w a I g n a c e g o W itk iew icza w M uzeum P o m o r za Ś ro d k o w e g o vr S h tp sk u . W arszaw a 1996 (także

w w ersjach ję z y k o w y c h : a n g ie lsk ie j, fran cu sk ’ej, n iem ie ck ie j; w yd . 2: W arszaw a 2 0 0 1 . w w ersji p o lsk iej i a n g ie lsk ie j). O p róc? 231 barw nych reprodukcji - w sz y stk ic h prac W itk a c e g o znajdujących się w ó w c z a s w m u zeu m - k siążk a zaw iera ich k atalog (r a is o n e e ), dw a m o je tek sty ( B io g ra fia m a la ­

rz a i o m ó w ie n ie k o le k c ji słu p sk ie j), R e g u la m in F irm y P o rtretow ej oraz k r o n ik ę ż y c ia artysty

(6)

D Y S K U S J E - K O R E S P O N D E N C JA 2 7 3

zycji erotycznej z r. 1925, ale i w innych pracach z lat dw udziestych - w yłania się (ubrana) zza konw ulsyjnie skręconego Szatana, w pastelu o tym tytule, z r. 19 2 0 13, je st tłam szona (naga!) przez atletycznego potw ora w gw aszu z 1922 r. D ie A tleten haben im m er R echt'4, pojaw ia się też w rysunkach ołów kow ych. Tem atem w szystkich w spom nianych kom pozy­ cji są relacje dam sko-m ęskie, tym bardziej w ięc szkoda, że S zpakow ska nie uw zględniła tego w sw oich rozw ażaniach.

F ałszyw ie też zabrzm iało mi zdanie, że opis Heli w czarnej w annie „od biedy m ożna by uznać za obserw ację m alarza [...]” (s. 90). D laczego „od biedy”? P rzecież w owej wizji w yraźnie je s t zaw arta rem iniscencja obrazów nam alow anych w ulubionej przez W itkace­ go stylistyce: Paula G auguina, francuskich fowistów czy niem ieckich ekspresjonistów z m o­ nachijskiej grupy D er Blaue R eiter15. W szyscy oni - j a k też sam W itkacy - stosow ali gruby czarny kontur obw odzący plam y zgrzytliw ych, rzadko w ystępujących w naturze barw. Opis niebieskaw ego ciała z zielonkaw ym i w łosam i, um ieszczonego w czarnym ow alu wanny, je st niezw ykle zręcznym chw ytem w ykorzystującym konw encję m alarską do stw orzenia w łasnej wizji literackiej. K ilkanaście lat w cześniej w m łodzieńczej pow ieści 622 upadki Bunga, czyli D em oniczna kobieta (19 1 0 -1 9 1 1 ) artysta bardzo trafnie opisał, z w ydoby­ ciem głów nych cech, obejrzane w 1908 r. w Paryżu obrazy Pabla Picassa - ja k o dzieła sw ego bohatera literackiego, m alarza F ag asso 16. W pow ieściach późniejszych W itkacy ju ż nie opisuje obrazów , on je tw orzy: przedstaw ia w ykreow aną przez siebie rzeczyw istość używ ając do tego fragm entów rzeczyw istości zastanej. Tak w łaśnie uczynił, by w yczaro­ w ać literacki obraz niebiesko-zielonej Heli w czarnej w annie, posługując się konw encją, w jakiej m alow ali G auguin, fow iści, ekspresjoniści i w reszcie on sam.

Problem ten je st zresztą o w iele bardziej interesujący niż tropienie poszczególnych w ąt­ ków oraz ich przeplatania się w utw orach literackich i w m alarstw ie, bo pozw ala to prześle­ dzić proces twórczy. A lbow iem różnica m iędzy pracami m łodzieńczym i W itkacego, sprzed r. 1914, a je g o dziełam i pow stałym i później - jest niemal taka sam a i w m alarstw ie, i w li­ teraturze. M łody W itkacy opisuje św iat, dojrzały artysta go tw orzy. Jego w czesne obrazy to w dużej m ierze portretow e i pejzażow e studia z natury, te nam alow ane po r. 1915 trzeba uznać za dzieła autonom iczne. W 622 upadkach Bunga dom inuje opis - osób, pejzażu, przeżyć; P ożegnanie je s ie n i, N ienasycenie, Jedyne wyjście oraz dram aty są kreacjam i arty­ stycznym i zbudow anym i od now a z w ybranych fragm entów rzeczyw istości, zarów no tej realnej, ja k i odnalezionej w sztuce - w innych utw orach literackich oraz w obrazach.

W w itkacologii na dobre zakorzenił się pogląd, że dojrzałego W itkacego ukształtow ał je g o pobyt w Rosji w latach pierw szej w ojny św iatow ej. Z pew nością służba w carskiej arm ii, uczestnictw o w działaniach w ojennych, bycie św iadkiem petersburskiej rew olucji 1917 r. m iały spory w pływ na artystę. W ydaje się, że nie m ożna je d n ak pom ijać tego, co zdarzyło się w sztuce kilka lat w cześniej na Z achodzie Europy, m ianow icie przełom u kubi- stycznego. W itkacy znał i cenił tw órczość Picassa. N ie tylko opisyw ał je g o obrazy w po­ w ieści 622 upadki B unga, ale i w sw ojej pracy teoretycznej N ow e fo rm y w m alarstw ie

11 K o m p o z y c ja ta je st p r z e c h o w y w a n a w M u zeu m N a ro d o w y m w W arszaw ie. Z ob . n apisa­ ną p rzeze m n ie n o tę w p rzew o d n ik u N a tio n a l M u seu m in W arsaw. G u id e. G a lle r ie s a n d S tu d y

C o lle c tio n s (Ed. D. F o l g a - J a n u s z e w s k a , K. M u r a w s k a - M u t h e s i u s . W arsaw 2 0 0 1 ,

s. 3 9 3 - 3 9 4 ) .

14 N a p ra w d o p o d o b n y z w ią z e k tej k o m p o z y c ji z P o że g n a n ie m j e s ie n i ja k o p o w ie ś c ią o najroz­ m a itsz y c h przejaw ach p r z e m o c y - p o lity cz n e j i seksu aln ej - w sk a z a ła m w artykule „ M iło ś ć z ie m s k a

i d u c h o w a na d w ó c h p la n a c h " (s. 3 1 0 ).

15 W itkacy zn a ł ob razy G au gu ina z j e g o w ielk iej pośm iertn ej w y s ta w y w ie d e ń sk ie j, na którą p o je ch a ł w r. 1907 razem z T y m o n em N ie s io ło w sk im ; prace artystów n ie m ie c k ic h i francuskich o g lą d a ł w r. 1908 p o d c z a s w y p ra w y do Paryża via M on ach iu m .

16 S. 1. W i t k i e w i c z , 6 2 2 u p a d k i B u n ga, c z y li D e m o n ic z n a k o b ie ta . W stęp i oprać. A . M i- c i ń s k a. W yd. 3. W arszaw a 1 9 78, s. 136.

(7)

2 7 4 D Y SK U SJE - K O R E S P O N D E N C JA

określał je ja k o „praw dziw y w yraz naszej epoki” 17, a ich autora n azyw ał geniuszem , w y­ m ieniając go z nazw iska blisko trzydziestokrotnie. Picasso je d n ak nie sform ułow ał zasad teoretycznych kubizm u, zrobili to dwaj inni m alarze z je g o kręgu, A lbert G leizes i Jean M etzinger, w w ydanej w Paryżu w 1912 r. książce Du C ubism e. Z arów no N ow e fo r m y vr m alarstw ie, ja k i cała tw órczość W itkacego dużo owej pracy zaw dzięczają. Bo też ku- bizm był tym kierunkiem m alarskiego m yślenia, który spełnił d ecy d u jącą rolę w przeobra­ żeniach całej kultury w izualnej m inionego stulecia. O kreślił zasadnicze pozycje w yjścio­ w e nie tylko m alarstw a i rzeźby, lecz także architektury i sztuk użytkow ych, kształtujących w ygląd naszego otoczenia. M ieczysław Porębski napisał w studium o kubizm ie: „przew rót kubistyczny w m alarstw ie był dla św iadom ości w izualnej XX w ieku tym , czym dla jego św iadom ości intelektualnej było pojaw ienie się nowej logiki i now ej m atem atyki, nowej fizyki i nowej psychologii. N azw iska Picassa, B raque’a, L egera stają w ten sposób w je d ­ nym rzędzie z nazw iskam i Poincarego, H ilberta i R ussella, P lancka, E insteina i Freuda, w rzędzie nazw isk odkryw ców now ych przestrzeni, w których szybuje nasza myśl i w y­ obraźnia” 18.

W itkacy na pew no był tego św iadom , interesow ał się rozw ojem nauk ścisłych i przy­ rodniczych oraz ich w pływ em zarów no na życie ludzkie, ja k i na sztukę. Echa tych zainte­ resow ań odnajdujem y nie tylko w N ow ych fo rm a c h w m alarstw ie, ale i w kom pozycjach m alarskich oraz w utw orach literackich19. Problem je d n ak nie polega tylko na odnajdyw a­ niu stosow nych w zm ianek czy cytatów. A rtysta bow iem ch arakterystyczne dla kubizm u m etody stosow ał i w m alarstw ie, i w literaturze. Jak kubiści w fazie analitycznej rozkładali przedm ioty na czynniki pierw sze i składali z nich zupełnie now e formy, tak W itkacy postę­ pow ał z rzeczyw istością - z otaczającym go realnym św iatem i z rzeczy w isto ścią innych dzieł sztuki oraz utw orów literackich. W ybierał z nich interesujące go elem enty i łącząc je konstruow ał now e całości. C zęsto je d en taki elem ent w ykorzystyw ał w ielokrotnie, w róż­ nych układach i kontekstach. N ajłatw iej zauw ażyć to na przykładzie postaci. W spom nia­ łam w cześniej o opisanej w Pożegnaniu je s ie n i kobiecie, która pojaw ia się także w licz­ nych kom pozycjach rysunkow ych. Daniel G erould zw rócił uw agę na sw obodny przepływ postaci z je d n eg o dram atu do drugiego20. W iele postaci z pow ieści i dram atów odnajduje­ my w rysunkach (M urti-B ing, Jan Karol Maciej W ścieklica), ale sceny przedstaw ione w tych pracach nie są scenam i opisanym i w utw orach literackich. C zasem kom pozycja m alarska grupuje kilka postaci z różnych dram atów, tak dzieje się np. w B ajce (F a n ta zji) nam alow a­ nej w latach 1921 192221. N iezm iernie interesująca byłaby próba ustalenia, czy z tych p o ­ szczególnych elem entów udałoby się ułożyć ja k iś słow nik, do tego w szakże niezbędne jest rów nopraw ne traktow anie w szystkich dziedzin tw órczości W itkacego.

Ewa W ąchocka w przeglądzie publikacji słusznie zw raca uw agę, że spuścizna artysty je szc ze nie została zam knięta. Istnieje w iele m ożliw ości odkryw ania now ych aspektów je g o tw órczości poprzez odnajdyw anie nie znanych dotąd dzieł, zw łaszcza m alarskich. Nic prostszego. Każdy z trzech głów nych w arszaw skich dom ów aukcyjnych organizuje aukcje (którym tow arzyszą katalogi z reprodukcjam i w szystkich obiektów ) przynajm niej cztery

17 W i t k i e w i c z , N o w e f o r m y w m a la r s tw ie i w y n ik a ją c e s t ą d n ie p o ro z u m ie n ia , s. 146. IS M. P o r ę b s k i , K u b izm . W p ro w a d ze n ie d o sztu k i X X w ieku. W yd. 3. W arszaw a 1986, s. 5. 19 K w e stię tę o m ó w iła m w artykule O kiem m a la rza . O sc je n ty s ty c z n y c h za in te r e s o w a n ia c h

W itk a ce g o („ K o n tek sty ” 2 0 0 0 , nr 1/4). O Poincarem p isz e W itkacy w N o w y c h f o r m a c h iv m a la r ­ s tw ie , o R u ssellu - w 6 2 2 u p a d k a ch B u n g a , p rzym iotn ik „ n ie e u k lid e so w y ” p o ja w ia się w różn ych

k on tek stach w w ię k sz o ś c i dram atów . W roku 1912 artysta o d b y ł kurację p sy c h o a n a lity c z n ą u p ierw ­ s z e g o p o lsk ie g o freu d ysty K arola de Beaurain, w P oroninie.

2H D. Ch. G e r o u l d , S ta n is ła w Ig n a c y W itk iew icz j a k o p is a r z . P rzeł. I. S i e r a d z k i . W ar­ sz a w a 1981, s. 2 5 3 .

21 Z ob. A . Ż a k i e w i c z. J ę z y k o b r a z ó w i ry su n k ó w W itkacego. „ P am iętn ik L iteracki” 2 0 0 2 , nr 4.

(8)

DY S K U S JE - K O R E S P O N D E N C JA

275

razy do roku i choć nie na każdej z nich pojaw ia się obiekt tak atrakcyjny ja k om ów iona tu kom pozycja erotyczna z r. 1925, to je d n ak nawet najbardziej w ybredny w itkacolog prze­ ciętnie co parę m iesięcy m oże natrafić na interesującą, nie znaną, a insp iru jącą pracę M istrza, która uzupełni ja k ąś lukę, zam knie nie dokończony w ątek badań, niekoniecznie dotyczący tw órczości stricte m alarskiej. Tyle że najpierw trzeba w ogóle dostrzec taką m oż­ liwość, następnie zaś um ieć ją w ykorzystać. Tym czasem okazuje się, że w itkacolodzy- -literaturoznaw cy nie zn ają naw et w itkacow skiej zaw artości głów nych zbiorów m uzeal­ nych, nie m ów iąc ju ż o organizow anych przez te m uzea w ystaw ach oraz zw iązanych z n i­ mi publikacjach. W tej sytuacji rzeczyw iście trudno uniknąć bolesnego okaleczenia artysty przez brutalne am putow anie dość istotnych stron je g o osobow ości - zarów no m ężczyzny zainteresow anego erotyką, ja k i w ybitnego, pełnego inw encji m alarza...

Cytaty

Powiązane dokumenty

zach ow anie się naślad u jące jak ieś w zory (pociągane przez przyczynę

Na podstawie motywów do ustawy postępowania karnego z 1928 roku ekspertyza taka była dozwolona: „Rozumie się również, że świadectwa i opinie, wydawane przez

Skoro zaś dziennikarze żądni sensacji i uczuleni szczególnie na to, kto z nich jako pierwszy przekaże światu tę druzgocącą władców wiadomość, naciskali coraz mocniej

Wspólne z innymi komentowanie tego, co się dzieje Wspólne buszowanie po internecie. Rozmawianie z innymi ludźmi, szczególnie młodszymi

Zjawisko to odnosi się również do ziem polskich, gdzie rzesze byłych legionistów- -kombatantów stać się miały dla przywódców życia politycznego odradzającego

• Analyses of the out-of-flow microphone data confirmed the pronounced effects of installation of the upstream pylon on the propeller noise emissions, with an increase in tonal

Rada Stanu ma ustalić, jaki stosunek ma być podległych jej organizacyi do niej, ale nie zjazd tych organizacyi, które rzekomo »oddają się całkowicie na rozkazy Rady Stanu«.. W

Duchowa zawartość muzyki nie ogranicza się – według Hanslicka – do przyjemności wynikającej z akustycznej urody dźwięków, nie jest również powiązana z treścią