• Nie Znaleziono Wyników

Dział Wydawnictw

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dział Wydawnictw"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Katarzyna Wierzbicka

Dział Wydawnictw

Ochrona Zabytków 55/1 (216), 65-69

(2)

DZIAŁ WYDAWNICTW

N iew dzięczną rzeczą jest pisać o czymś, do czego inni mają większe praw o, a tak rzecz się ma ze w spo­ m nieniam i o pierw szych latach działalności e d y to r­ skiej w O środku D okum entacji Zabytków , o których ja m ogłam tylko czytać i słyszeć, co, jak w iadom o, nigdy nie zastąpi autopsji. N iew dzięczną, bo ci, którzy w tych poczynaniach brali udział zarzucić mi m ogą, zapew ne nie bez racji, że nie te fakty przyw ołuję, coś zniekształcam , nie oddaję atm osfery tam tych lat, kogoś lub coś pom ijam bądź niepotrzebnie eksponuję... N ie­ tru d n o znaleźć w sam ym O D Z i poza nim osoby, które lepiej i kom petentniej wywiązałyby się z postaw ionego przede m ną zadania. Przede wszystkim pan M ichał G radow ski — czlow iek-instytucja, skarbnica wiedzy wszelakiej, w tym na tem at W ydawnictw, które od początku swej pracy w O D Z w spółtw orzył, podjął b o ­ w iem pracę k ró tk o po pow ołaniu do życia O środka i długo przed tym , nim oficjalnie przyznany został Działow i W ydaw nictw status odrębnej jednostki orga­ nizacyjnej w ram ach stru k tu ry O D Z (1974 r.). W jego opow ieściach ożywają postacie: Barbary Lenard — wówczas kierownika Działu W ydawnictw i Archiwum, red ak to ró w m erytorycznych i technicznych: M arii Le- biedzkiej (secundo v oto Górskiej), Ewy Szymańskiej (zwanej Rudą Ewką), O h Bochenek, Inki Żery, A ndrze­ ja Jeleńskiego i Krzysztofa N ow ińskiego — który objął funkcję po M ichale G radow skim , najpierw jako p.o. (1 9 7 1 -1 9 7 2 ), a od 1973 r. jako kierow nik W ydaw ­ nictw. N ie potrafię przekazać tego ciepła, z jakim o tych latach i tych „oddanych duszą i ciałem swej pracy” ludziach m ówi M ichał G radow ski, sam zresztą tak jej w ów czas oddany, że do dziś pozostaje zarażony bakcylem redaktorskim i swoje dzieła autorskie prze­ kazuje w ydaw com w takim stanie, jakby przygotow y­ w ał m atryce do druku. A Krzysztof N ow iński? — prze­ cież prow adził W ydaw nictw a ponad 20 lat! Ileż historii ożywa p o d jego lekkim piórem ! To wszak za jego czasów Dział rozrósł się w końcu z d w u - do sześcio- sobow ego zespołu, w ydającego trzy periodyki i siedem serii książkow ych, wliczając w to pow stałą w 1989 r. Bibliotekę Popularnonaukow ą Spotkania z Z abytka­ mi, redagow aną przez niego i Lidię Bruszewską. O n też był założycielem „Spotkań z Z abytkam i” — pisma, któ re jako pierw sze w kraju podjęło zadanie p o p u la­ ryzow ania dziejów sztuki i dziedzin z tym związanych oraz w yprow adzenia problem ów konserw atorskich na szersze, pozanaukow e forum . H istoria Działu W ydaw ­ nictw bez w ypow iedzi Krzysztofa N ow ińskiego byłaby niepełna. Po tym tekście zamieszczamy więc rów nież Jego w spom nienie.

Iluż ludzi przew inęło się przez te lata przez Dział — w spółpracow ników i pracow ników etatow ych, o k tó ­ rych tylko on m ógłby ciekawie opow iedzieć. N a stro ­ nach redakcyjnych w ydaw anych w ów czas książek w id ­ nieją nazw iska niewiele mi m ów iące, m .in. M ałgorzaty

G arncarek, Jadwigi Pajewskiej, Jolanty Stachow iak, M arii Klonder, i — jedynej z tego grona dobrze mi znanej — M arysi Sołtysiak, obecnie kierow nika Działu M uzealnictw a.

W zespole zajmującym się spraw am i wydawniczym i zachodziły, rzecz prosta, zmiany — jedni odchodzili, p rzychodzili następni, ale przez cały czas musiała w nim panow ać harm onia i wzajem ne zrozum ienie (ja­ kich sam a od początku zaznałam ), w sparte prześw iad­ czeniem , że w ykonuje się coś ze wszech m iar pożytecz­ nego i to tak dobrze, jak to tylko m ożliwe, skoro wielu latam i trw ało na sw oich stanow iskach m im o nie naj­ wyższych w ynagrodzeń i nie najlepszych w arunków do pracy. Pisząc „tak dobrze, jak to tylko m ożliw e” nie m am na myśli przygotow ania zaw odow ego czy naby­ tego znaw stw a w dziedzinie m erytorycznego i tech ­ nicznego opracow yw ania publikacji osób tym się zaj­ m ujących. M am na myśli tzw. w arunki obiektyw ne, a przede wszystkim ciasnotę lokalow ą, szczupłość kadr, niedobór przeznaczanych na cele w ydawnicze śro d k ó w finansow ych (skądinąd dotkliw y do dziś), tru d n o ści ze zdobyciem przydziału odpow iednich ilo­ ści p apieru i karto n u , zwłaszcza o takiej gram aturze, k tó ra gw arantow ałaby dobrą jakość druku, no i nad w yraz skrom ne narzędzia pracy, jakimi niekiedy dys­ po n o w ał redaktor, o czym za chwilę.

Z większością tych przeciw ności borykał się nadal Dział W ydawnictw, kiedy w grudniu 1984 r. zostałam w nim zatrudniona. M ieścił się już w praw dzie tam , gdzie teraz, czyli w dw óch pokojach na II piętrze bu ­ dynku przy ul. M azowieckiej 11, więc, jak m ów ią ci, co pam iętają, w p o rów naniu z ciasną klitką najpierw w Pałacu Prym asowskim , potem w kam ienicy przy ul. Brzozowej 35 na Starym M ieście, w arunki lokalow e były bliskie luksusu, nadal jednak trzeba było walczyć o pieniądze i papier.

N adal też niektóre książki — te w ydaw ane techniką tzw. małej poligrafii — przygotow yw ało się do druku dość, by tak rzec, prym ityw nym i m etodam i. K om pu­ tery jeszcze dla nas nie istniały, niedosiężnym m arze­ niem była maszyna do pisania z pam ięcią, która p o ­ zw alała wykasowywać i popraw iać błędy, a m aszynist­ ki, rzecz ludzka, jak nie na tej, to na innej stronie zawsze się myliły (pam iętam jak krążyliśmy do znudze­ nia m iędzy nimi i redakcją), toteż uzyskanie czystej m atrycy do pow ielenia było spraw ą niesłychanie skom ­ plikow aną. Postępow ało się więc tak: panią, która przepisyw ała na arkuszach A3 tekst po adiustacji re ­ d a k to ra i akceptacji autora, prosiło się o wypisanie na osobnym arkuszu — koniecznie tego samego papieru (nie m ogło być różnicy w kolorze) i koniecznie na tej samej maszynie (chodziło o ten sam krój i rozm iar czcionki) — po kilka wierszy każdej z liter alfabetu, wielkiej i małej. Spośród tych liter w ystrzygało się nożyczkam i potrzebną i zalepiało dostrzeżony błąd.

(3)

W ymagało to nie lada precyzji, pewnej ręki i bystrego oka. Skrawek papieru z po p raw n ą literką był maciu- peńki, daw ał się nanieść w odpow iednie miejsce tylko za pom ocą szpilki lub zapałki (szły spory o to, które z tych narzędzi jest lepsze), a i to często w lepiał się niecnota krzywo (ważne zatem było, by klej był nie tylko koniecznie biały, ale też niezbyt szybko schnący, żeby m ożna było takim przekrzyw ionym w lepkiem pom anipulow ać i ustawić literkę pionow o). Potem je­ szcze należało zam askow ać korek to rem jego zachodzą­ cą na interlinie górną i dolną kraw ędź, inaczej po pow ieleniu uw idoczniały się one w postaci czarnych smug i kresek. M im o dokładanych starań nie zawsze się to udaw ało, toteż w książkach wówczas w ydanych w idać, niestety, ślady owej tw órczości redaktorskiej. N ic to jednak w poró w n an iu z zadaniem , jakie przy­ szło mi w ykonać już podczas opracow yw ania pierwszej „m ojej” książki, którą było O dsalanie kam iennych o biektów zabytkow ych m etodą elektrodializy m em bra­ now ej S. Skibińskiego. O tóż pojaw iały się w niej sym­ bole nieistniejące na dostępnych nam maszynach do pisania: Q, y, 2 , X, w itp. Proszę sobie w yobrazić moje przerażenie, kiedy na pytanie: co z tym zrobić?, usły­ szałam — wpisz ręcznie! O w szem , ręcznie dorysow y­ w ać znaczki diakrytyczne nad literam i, co było na porządku dziennym — tak, ale to?! A jednak zrobiłam , co mi polecono, i do dziś uw ażam , że jest to jedno z m oich największych osiągnięć w życiu zaw odow ym — w końcu jestem filologiem, nie grafikiem-liternikiem. Dziwić by się m ożna, jak w tych w arunkach udaw a­ ło się w ydaw anie kilku tytułów czasopism i kilku serii książkow ych, nie licząc publikacji pozaseryjnych. A jednak tak było. W praw dzie czasopism a i niektóre publikacje ciągłe nie w ym agały tak czasochłonnych zabiegów, jak opisane wyżej, były bow iem drukow ane, większość książek była jednak pow ielana, a przygoto­ wywały je dwie osoby. Dział W ydaw nictw składał się bow iem wówczas, tak jak obecnie, z dw óch redakcji: czasopism i książkowej. Pierwszą tw orzyli Lidia Bru- szewska i Krzysztof N ow iński, drugą — M arek D om a­ galski, który zresztą d odatkow o w spółpracow ał z cza­ sopism am i, i ja. Jeszcze na pół etatu była pani M ięcia, czyli M ieczysława Lasocka, przem iła osoba o m anie­ rach przedw ojennej ziem ianki, k tó ra zajm owała się wysyłką i sprzedażą naszych wydawnictw. N ad cało­ ścią czuwał Krzysztof N ow iński — kierow nik Działu, jego zastępcą była Lidia Bruszewska. Tak wyglądał oficjalny podział funkcji i obow iązków , ale w razie konieczności wszyscy robili wszysto. Bywało na przy­ kład, że ja biegałam z ozalidam i czasopism do cenzury na M ysią, Lidka w sytuacjach aw aryjnych brała się do korekty jakiejś książki, a jeśli trafił się klient pod nie­ obecność pani M ięci, sprzedaw aliśm y mu to, czego sobie życzył. Tak było zawsze. I wtedy, kiedy panią M iecię zastąpiła wiecznie zaaferow ana Irena Strzelczyk — wówczas to na w łasną zgubę rozpętaliśm y akcję rozdaw nictw a „końców ek” starych nakładów, na co

odezw ały się ubogie biblioteki prow incjonalne i setki odbiorców indyw idualnych z całego kraju, więc trzeba było przygotow ać i wysłać niezliczone ilości paczek. I wtedy, kiedy na jej miejsce przyszła Jola, a następnie Z osia Paziowa. I wtedy, kiedy zaczęła pracow ać Beatka Kłysińska, obecnie Bauer, która dzielnie i sam odzielnie radzi sobie teraz z coraz bardziej skom plikow anym i rozliczeniam i finansow ym i i w ogóle ze wszystkim. N ie w iem , m oże to genius loci, m oże mieliśmy szczę­ ście, a m oże to zbaw ienny w pływ już zasiedziałych p racow ników Działu W ydawnictw, ale wszyscy now i, którzy tu na dłużej lub krócej za m oich czasów trafiali, asymilowali się natychm iast. Poza w ym ienionym i już paniam i byli to redaktorzy przyjm ow ani do redakcji czasopism: Krystyna Stankiewicz, Barbara Z w olanow - ska, A ntoni Koseski, Ewa Kam ińska, M aria Barbasie- wicz — k tó ra pełni obecnie funkcję sekretarza redakcji „O chrony Z ab y tk ó w ”.

N apisałam „nas”, a pow innam napisać „m nie” , bo przecież z różnych przyczyn poza m ną nikogo z tego zespołu, który zastałam podejm ując pracę w O D Z , nie ma już w Dziale W ydawnictw. Krzysztof N ow iński, Lidka Bruszewska i Ewa Kam ińska w yem ancypow ali się w 1992 r. z Działu, tw orząc sam odzielną jednostkę w ram ach O D Z , a następnie w styczniu 1996 r. całą redakcją „Spotkań z Z abytkam i” zostali przeniesieni po d opiekuńcze skrzydła Towarzystwa O pieki nad Z a ­ bytkam i. O bow iązki kierow nika D ziału W ydaw nictw objął po Krzysztofie N ow ińskim M ichał U rbanow ski. To za jego „panow ania” pojawił się w Dziale pierwszy fax, kserograf i — najważniejsze — k o m p u ter z d ru ­ karką, co wreszcie położyło kres opisanym wyżej „wy- strzygankom -w ylepiankom ” i pozw oliło rów nież p o ­ wielaczow e książki publikow ać na przyzw oitszym edy­ torskim poziom ie. Ale i on w połow ie 1995 r. o d nas odszedł, choć, m ożna rzec, nie całkiem , bo na sta n o ­ wisko w icedyrektora O środka. W ów czas to zaszczyt kierow ania Działem spadł na m nie. Było nas w tedy czw oro: M arysia Barbasiewicz, Beatka Bauer, M arek Dom agalski i ja. Teraz zostało nas trzy. W maju 2 0 0 0 r. śm ierć przedw cześnie zabrała spośród nas M ark a — kolegę, przyjaciela, życzliwego wszystkim i przez wszystkich kochanego m ruka, do każdego bezin tere­ sow nie i bez cienia ostentacji wyciągającego pom ocną dłoń, człow ieka niezwykle skrom nego, ciepłego, zac­ nego, słow em — w jego w ypadku nie p o w in n o to zabrzm ieć patetycznie — człow ieka w najistotniejszym i najpełniejszym tego słow a znaczeniu. O środek i ja sama wiele zawdzięczam y jego inteligencji, erudycji, profesjonalizm ow i. Wraz z jego odejściem wszyscy p o ­ nieśliśmy napraw dę ogrom ną stratę.

Tak oto uszczuplony do trzech zaledwie osób Dział W ydaw nictw stara się m im o wszystko nie zaprzepaścić nic z otrzym anego po znakom itych poprzednikach spadku — ani ow ego, tak potrzebnego w pracy klim a­ tu wzajemnej zażyłości i zaufania, ani, i to n aturalnie przede wszystkim, tradycji w ydaw niczych, które sięga­

(4)

ją niejednokrotnie głębiej w czasie niż datuje się istnie­ nie sam ego O D Z . D ziałalność w tym zakresie ro zp o ­ czął bow iem O środek od w ydaw ania przejętych od C entralnego Z arządu M uzeów i O chrony Z abytków M inisterstw a K ultury i Sztuki dw óch serii książkowych — Teki K onserw atorskiej (wychodzącej od 1952 r.) oraz Biblioteki M uzealnictw a i O chrony Zabytków, Seria В (pierwszy jej tom opublikow ano w 1960 r.) — i dw óch czasopism : kw artalnika „O chrona Z ab y tk ó w ” (istniejącego od 1948 r.) oraz ukazującego się nieregu­ larnie od 1952 r. rocznika „M uzealnictw o” . W krótce jednak dzięki inicjatyw om pracow ników m erytorycz­ nych O środka zapoczątkow ane zostały serie now e, a z biegiem lat następne, i tak kolejno: w ram ach Bib­ lioteki M uzealnictw a i O chrony Z abytków — seria A (1964) i С (1984 r.), In fo rm ato r Archeologiczny (1979), Zabytki A rchitektury i B udow nictw a w Polsce (1984), K atalog A rcheologicznych Z b io ró w Pozamu- zealnych (1988), Słow nik Term inologiczny A rchitek­ tury (1993). Powstawały też now e czasopism a: „Spot­ kania z Z abytkam i” (1977), „Z darzenia M uzealne” (1991), „M azow sze” (1993); w latach 1 9 9 2 -1 9 9 5 co miesiąc ukazyw ał się biuletyn inform acyjny „C o sły­ chać?”, który odnotow yw ał ważniejsze fakty z życia środow iska — w ładz resortow ych M inisterstw a K ultu­ ry i Sztuki, O środka D okum entacji Zabytków , jego agend regionalnych i instytucji pokrew nych. Jak w idać nie ustaw ano w podejm ow aniu inicjatyw w ydaw ni­ czych, co zostało dostrzeżone i docenione — w lauda­ cji wygłoszonej z okazji 2 5 -lecia O środka Tadeusz C hrzanow ski m ów ił: „Chciałem jednak szczególną uwagę zw rócić na O D Z jako na wydaw cę. Współczesna bow iem celow ość w szelkiej d o kum entacji to nie tylko grom adzenie jej, zabezpieczanie, uzupełnianie czy ulep­ szanie, ale przede w szystkim udostępnianie..С К Biblio­ grafia w ydaw nictw O D Z w ydana za lata 1 9 7 6 -1 9 8 4 obejm uje im ponującą sum ę blisko 1600 publikacji (książki, w ydaw nictw a ciągle i seryjne, artykuły, o p ra ­ cow ania, spraw ozdania)2. Dodajmy, że p oprzednia — za lata 1 9 6 2 -1 9 7 5 — zaw ierała 1435 pozycji2, ostatnia zaś — za lata 1 9 8 5 -1 9 9 4 — aż 3375 (liczba ta dotyczy tylko doro b k u centrali O D Z w W arszawie, tym czasem 11 oddziałów terenow ych pow ołanych po 1990 r. rów nież poszczycić się już m oże znaczącymi d o k o n a ­ niami na tym polu)4. Ile pozycji zawierać będzie k ata­ log w ydaw nictw O D Z obejm ujący kolejne dziesięcio­ lecie? — Zobaczymy.

Ale przecież nie nagie liczby świadczyć mają o zna­ czeniu doro b k u w ydaw niczego O środka, lecz cechują­ ce go w alory inform acyjne. O tóż, rządząca poczyna­ niami edytorskim i O D Z koncepcja ujęcia szeroko poj­ m owanej problem atyki ochrony, konserw acji i d o k u ­

1. T. Chrzanowski, N a dw u dziestopięciolecie O środka D o k u m en ta ­ cji Z a b y tk ó w (laurka starego kolaboranta), „O chrona Z abytków ”, R. XLI, 1 9 88, nr 4, s. 2 1 4 .

2. W ydaw n ictw a O środka D oku m en tacji Z a b y tk ó w w W arszawie 1 9 7 6 -1 9 8 4 , oprać. M . G um kow ska, O D Z , Warszawa 1987.

mentacji zabytków w kilku seriach książkowych, z k tó ­ rych każda byłaby pośw ięcona określonem u blokow i zagadnień, pozwala, jak się zdaje, ogarnąć wszystkie waż­ niejsze aspekty tej problematyki i wyjść naprzeciw po­ trzebom różnych specjalistycznych kręgów i środowisk.

Teka K onserw atorska pom yślana została jako w y­ daw nictw o, którego celem było utrw alanie p ro g ra­ mów, dokum entacji i m etod konserw atorskich stoso­ w anych przy ratow aniu najcenniejszych pom ników polskiej kultury, zwłaszcza dużych kom pleksów archi­ tektonicznych i urbanistycznych, takich jak zamki w Drzewicy, W iśniczu i Pieskowej Skale, kolegiata w Tumie, Stare M iasto w Poznaniu, W ilanów, Rynek wrocław ski.

Biblioteka M uzealnictw a i O chrony Zabytków , Se­ ria A (pod redakcją Kazim ierza M alinow skiego, od 1967 r. M arii C harytańskiej i od 1981 r. Barbary Le­ nard) została pow ołana do w ydaw ania m ateriałów źródłow ych. Ukazywały się w niej przede wszystkim katalogi rysunków architektonicznych z największych bibliotek, archiw ów i m uzeów w kraju, m. in: G abine­ tu Rycin Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie i Bib­ lioteki Jagiellońskiej w K rakow ie, M uzeum N a ro d o ­ wego w W arszawie i w K rakow ie, A rchiw um G łów ne­ go Akt D aw nych w W arszawie itp.

Biblioteka M uzealnictw a i O chrony Zabytków , Se­ ria В (pod redakcją najpierw dyrek to ró w O środka: Kazimierza M alinow skiego i M arii C harytańskiej, od 1976 r. kolejnych kierow ników D ziału W ydawnictw: Krzysztofa N ow ińskiego, M ichała U rbanow skiego i obecnie m oją), w zamyśle o charakterze w arsztato- w o-inform acyjnym , adresow ana głów nie do służb konserw atorskich i m uzealnych, objęła najszerszy w a­ chlarz tem atów i problem ów — od kwestii czysto tech ­ nologicznych po ogólnokonserw atorskie i m uzeolo­ giczne, m etodologiczne, historyczne, praw nicze i p ra ­ w no-adm inistracyjne. To w jej ram ach zrodziła się re ­ dagow ana przez M ichała G radow skiego subseria słow ­ ników term inologicznych zabytków — książek cen­ nych, poszukiw anych, którym cytow any tu już Tadeusz C hrzanow ski nie bez racji przyznał w alor pozycji fu n ­ dam entalnych.

Biblioteka M uzealnictw a i O chrony Zabytków , Se­ ria С — Studia i M ateriały (pod redakcją Wojciecha K alinow skiego, a od 1990 r. kierow ników Działu) m iała za zadanie upow szechniać wyniki prac badaw ­ czych w różnych dziedzinach w chodzących w zakres zainteresow ań O D Z — architektury, m uzealnictw a, zabytków techniki, archeologii itp.

Zabytki A rchitektury i B udow nictw a w Polsce (pod redakcją H anny Krzyżanowskiej, od 1998 r. M agdale­ ny Róziewicz) u tw orzono, by w kolejnych tom ach tej

3. W yd a w n ictw a O środka D oku m en tacji Z a b y tk ó w w W arszawie, 1 9 6 2 -1 9 7 5 , oprać. M . Laskowska, B. P aw łow ska-W ilde, O D Z , Warszawa 1976.

4. W y daw n ictw a O środka D oku m en tacji Z a b y tk ó w w W arszawie 1 9 7 6 -1 9 8 4 , oprać. M . G um kowska, O D Z , Warszawa 1996.

(5)

N ajn ow sza publikacja z serii В B iblioteki M u zealn ictw a i O ch ron y Z a b ytk ó w , t. CIV: M ichał G radow ski, Agnieszka K asprzak-M iler, Z ło tn icy na ziem iach półn ocn ej Polski, cz. I, W arszawa 2 0 0 2 M ost recent publication from the В Series o f the Library o f M useum Studies an d the Protection o f H istorical M onum ents, vol. CIV: M i­ cha/ G radow ski and Agnieszka Kasprzak-M iler, Z ło tn icy na ziem ach półn ocn ej Polski (G oldsm ith s in N orthern Poland), part I, W arszaw a

2002

serii publikow ać spisy zew idencjonow anych w p o sz­ czególnych w ojew ództw ach obiektów zabytkow ych, zawierające szczegółowe dane na tem at tych o b iek tó w (rodzaj, adres, właściciel, budulec, daty pow stania i przebudów , architekt, grupa klasyfikacyjna).

Inform ator A rcheologiczny (pod redakcją M ark a K onopki, od 1998 r. Sław om ira Żółkow skiego) p o ­ w stał, by um ożliw ić wszystkim zainteresow anym szyb­ ki i łatwy dostęp do corocznych spraw ozdań z badań w ykopaliskow ych i pow ierzchniow ych prow adzonych przez różne ośrodki i ekipy archeologów w Polsce.

Katalog A rcheologicznych Z b io ró w Pozam uzeal- nych (pod redakcją D anuty Jaskanis) był serią, k tó ra w poszczególnych tom ach prezentow ała kolekcje za­ bytków archeologicznych przechow yw ane w in sty tu ­ tach i katedrach archeologii uniw ersytetów polskich.

Słownik Term inologiczny A rchitektury (pod re d a k ­ cją H anny Krzyżanowskiej) zrodził się w odpow iedzi na wciąż ponaw iane przez architektów , k o n serw ato ­

rów i historyków sztuki w ołanie o uporządkow anie nazew nictw a w tym zakresie.

Różne były losy tych serii. W ysokonakładow a, b o ­ gato ilustrow ana Teka K onserw atorska była, niestety, zbyt kosztow na jak na m ożliwości O środka i po tom ie 8, który ukazał się w 1976 r., zaniechano jej w ydaw a­ nia. Katalog A rcheologicznych Z b io ró w Pozamuzeal- nych zgodnie z planem został zam knięty w 7 zeszy­ tach. Z am arł, a szkoda, Słow nik Term inologiczny A r­ chitektury, skądinąd znakom icie przyjm ow any przez odbiorców — m ożna jedynie apelow ać do au to ró w opracow ań zapow iadanych w dw óch pierwszych, i je­ dynych jak dotąd, tom ikach tej serii, by zechcieli n a­ desłać przyrzeczone materiały. Pozostałe serie są k o n ­ tynuow ane. Seria A Biblioteki M uzealnictw a i O c h ro ­ ny Zabytków , głów nie z przyczyn finansow ych, uka­ zuje się rzadziej i w skromniejszej szacie — obecnie przygotow any jest do dru k u jej tom XVII. Z tego sam ego p ow odu nieco wolniej rozwijają się też serie С i В — obie w zm ienionym z A4 na B5 form acie, przy czym, co należy tu z satysfakcją odnotow ać, pierwszy w now ym tysiącleciu, a CIII w kolejności tom serii В w ydany został w tw ardej, kolorow ej opraw ie. Zabytki A rchitektury i B udow nictw a w Polsce, w ydaw ane od sam ego początku w edług podziału na w ojew ództw a, zostały na razie zawieszone w związku z w p row adze­ niem w 1999 r. now ego podziału adm inistracyjnego Polski — obecnie poszukuje się nowej koncepcji dla tej serii. W w ypadku Inform atora A rcheologicznego p o d ­ jęto am bitną próbę zgrom adzenia w kolejnych edy­ cjach (poczynając od badań prow adzonych w roku 1996) m ateriałów możliwie pełnych, co ze względu na trudności w ich pozyskaniu spow odow ało dłuższą przer­ wę w pojaw ianiu się tego dobrze ocenianego i niecier­ pliwie oczekiw anego w środow isku archeologów w y­ daw nictw a. Spodziew am y się jednak w krótce przyw ró­ cić rytm iczność w jego u d o stęp n ian iu , ale już nie w form ie książek drukow anych, lecz na płytach CD.

Ukazywały się też staraniem Działu i nadal ukazują liczne publikacje pozaseryjne, w śród nich: instrukcje ew idencjonow ania poszczególnych kategorii zabyt­ ków opracow yw ane przez pracow ników O środka, w y­ dania ustaw i innych doku m en tó w dotyczących o c h ro ­ ny d ó b r kultury w Polsce, zbiory ustaw m iędzynaro­ dow ych, broszury om awiające działania instytucji i o r­ ganizacji pow ołanych do ochrony zabytków, m ateriały ze spotkań i sym pozjów m iędzynarodow ych, in fo rm a­ tory o m uzeach, katalogi i bibliografie w ydaw nictw własnych itp.

Znaczącą rolę w działalności wydawniczej O D Z miały zawsze i mają nadal periodyki. Przede wszystkim ukazująca się od 1948 r. „O ch ro n a Z ab y tk ó w ” — kw artalnik, którego rekom endow ać, jak się wydaje, nie trzeba, w ydaw any najpierw przez Z w iązek H isto ry ­ ków Sztuki i Kultury, potem przez C entralny Z arząd M uzeów i O chrony Z abytków MKiS w espół ze S to ­ warzyszeniem H istoryków Sztuki, następnie sam

o-Miehal Gradowski, Agnieszka Kasprzak* • M i l e r ZŁOTNICY NA ZIEMIACH PÓŁNOCNEJ POLSKI Część I

O śro d e k D o k u m e n ta cji Zabytków W ydaw nictw o DiC

ннннннняиннннннннннн

BIBLIOTEKA MUZEALNICTWA I OCHRONY ZABYTKÓW SERIA В ТОМ СIV

(6)

dzielnie przez Z arząd M uzeów i O chrony Zabytków , który przekazał go w 1962 r. O środkow i. Pismo za­ chow uje niezm iennie w ysoki poziom naukowy, co było i jest niew ątpliw ą zasługą jego kolejnych red ak to ró w naczelnych — ludzi tej miary, co Józef E. D utkiew icz, W ładysław Slesiński, O lgierd C zerner, Lech Krzyża­ now ski i obecnie W ojciech Fijałkowski — oraz całych redakcyjnych zespołów i kolegiów, przyciągających do w spółpracy a u to ró w o utrw alonej pozycji w nauce, w ybitnych specjalistów i znaw ców w sw oich dziedzi­ nach. „ O c h ro n a ” kilkakrotnie zm ieniała szatę graficz­ ną (ostatnią zaprojektow ano w 1993 г.), a przed p a ro ­ ma laty w zbogacona została, acz nie nadm iernie ze w zględu na koszty, kolorem . O d roku 1997 ukazuje się rów nież w wersji elektronicznej.

N ie tak stare, ale też leciwe jest „M uzealnictw o”, w ydaw ane przez O D Z od 1963 r. (przedtem przez Stowarzyszenie Sztuki i Kultury M aterialnej, potem w spólnie z C entralnym Z arządem M uzeów i O chrony Z abytków ), którego red ak to rem naczelnym był naj­ pierw Kazimierz M alinow ski, a od 1982 r. jest Janusz O drow ąż-P ieniążek. Rocznik ten cieszy się dużym uz­ naniem w świecie m uzealnym i podobnie jak „O c h ro ­ na Z ab y tk ó w ” w niew ielkich ilościach zamieszcza os­ tatn io ilustracje kolorow e.

Stosunkowo nowe periodyki to zainicjowany w 1991 r. biuletyn „Z darzenia M u zealne”, obecnie w ychodzący dwa razy w roku, oraz założone w 1993 r. „M azo­ w sze”, pośw ięcone historii i zabytkom tego regionu.

W arto dodać, że większość z w ym ienionych tu edy­ cji książkow ych i czasopiśm ienniczych cieszy się od daw na m iędzynarodow ą renom ą. Serie Biblioteki M

u-D W Au-D ZIEŚCIA

Wszystko zaczęło się pew nego gorącego czerw cow e­ go p o p o łu d n ia 1974 r. w dawnej siedzibie O D Z przy ul. Brzozowej 35. D yrektorem była wówczas M aria C harytańska, w spółorganizatorka tej instytucji (w tym serii w ydaw niczych), bardzo o ddana spraw om ew iden­ cji zabytków w Polsce, ale nie pozbaw iona różnych w ad, nieraz dokuczliw ych dla personelu. Letnie p o p o ­ łudnia w nagrzanym słońcem budynku pow odow ały u wszystkich nastrój pewnej ospałości, przeryw anej czasami ostrym , przenikliw ym głosem pani dyrektor. O krzyki: ,M ich a ł, M ichał — oni zn o w u co ś chcą ode m n ie!!!”, skierow ane do nieoficjalnego zastępcy, M i­ chała G radow skiego („brachu, ja to z nią m a m ”), d u d ­ niły po schodach i w dzierały się do pokojów. Z decy­ dow ałem się na rozm ow ę z p. C harytańską na tem at, o którym m yślałem od początku pracy w O D Z . Z szed­ łem do gabinetu, zapukałem . „K to tam z n ó w ?” — rozległ się niezbyt uprzejm y głos. M im o takiego

powi-zealnictw a i O chrony Zabytków , „O chrona Z ab y t­ k ó w ” i „M uzealnictw o” docierają do kilkudziesięciu krajów świata, w tym do ośrodków naukow ych, bib­ liotek i m uzeów Austrii, Belgii, Czech, Wielkiej Bryta­ nii, Francji, W łoch, N iem iec, Szwajcarii, Rosji, USA. Ich stałymi odbiorcam i są m iędzy innym i instytucje tej rangi, co K unsthistorisches M useum w W iedniu, R ubenianum w A ntw erpii, C entre de D ocum entation U N E S C O -IC O M O S w Paryżu, Institut Royal du Pa­ trim o in e A rtistique w Brukseli, Z en trallin stitu t für K unstgeschichte w M o nachium , G ossudarstw iennyj nauczno-issledow atielnyj institut restaw racii w M o ­ skwie, Erm itaż w Petersburgu, Library of Congress w W aszyngtonie, T he G etty C onservation Institut w Los Angeles, C en tro Internationale degli Studi per la C onservatione et il R estauro di Beni C ulturali w Rzymie, T he British Library i T he International In­ stitu t for C onservation of H istorie and Artistic W orks w Londynie.

Ambicją zespołu Działu W ydawnictw, w chwili obecnej liczebnie okrojonego już chyba do m inim um , jest nie tylko zachow anie spuścizny otrzym anej po św ietnych poprzednikach i utrzym anie wysokiej w ar­ tości m erytorycznej publikacji, ale też wyniesienie ich na taki poziom edytorski, który byłby adekw atny do istniejących obecnie możliwości technicznych i oczeki­ w ań rynku czytelniczego. Wysiłki w tym kierunku są czynione, rezultaty jednak zależą nie tylko od dobrej w oli pracow ników , ale przede wszystkim od przezna­ czanych na ten cel pieniędzy, a tych brak, i to z każdym rokiem coraz bardziej. Ta ostatnia konstatacja jest tak banalna, że aż wstyd się pod nią podpisyw ać.

Katarzyna Wierzbicka Kierownik Działu W ydaw nictw

LAT W O D Z

tania zacząłem m ów ić, że od kilku miesięcy rozm aw ia­ m y w w ydaw nictw ie z red. Lidią Bruszewską o stw o­ rzeniu nowej publikacji, że byłaby ona skrom na, nie wym agająca dużych kosztów, o t — taka próba wydania popularnonaukow ej „O chrony Zabytków ”, co dla O D Z byłoby w ażna spraw ą... W tym m om encie usłyszałem kategoryczne „nie!” N ieśm iało zapytałem : „A dlaczego n ie ?” Spojrzenie spoza okularów było zabójcze: „Bo nie!!!” — padło krótkie wyjaśnienie i już wiedziałem , że dalej nie ma o czym rozm aw iać. U pór starszej pani był szeroko znany... Podobno potem kom entow ała to w ydarzenie w obec sekretarki: „W takim upale rozum zasypia i rodzą się jakieś dziw ne d e m o n y ...”

Spraw a popularnonaukow ej publikacji drążyła nas przez następny rok tak m ocno, że opracow aliśm y w stępny konspekt, wymyśliliśmy nazwy działów przy­ szłego czasopism a, zaczęliśmy naw et w ybierać pier­ wszych autorów . I kiedy tylko w dyrektorskim gabine­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tę maszynę przywieźliśmy do Stanów, i nie tylko tą, bo tata też miał maszynę do liczenia elektryczną i sobie myślał, że jak przyjedzie do Stanów, to przynajmniej będzie

I Zimowe Igrzyska Olimpijskie (początkowo pod nazwą Tydzień sportów Zimowych) odbyły się w 1924 roku w Chamonix, a ich inicjatorami byli Skandynawowie. Najliczniejsza nasza ekipa

˙ze rozwa˙zana równo´s´c nie zachodzi, wi˛ec zadanie jest łatwiejsze: umie´scimy w ka˙zdej składowej diagramu Venna jaki´s element (np.. W szkole nauczyli´smy si˛e, jak rozwi

Przy pisaniu ręka prawa ma się posuwać po papierze równolegle do jego brzegu dolnego; część dłoni winna znaj- dować się na papierze, ręka aż do łokcia może być nieopartą

blachodachówka na rąbek stojący firmy Ruukki płyta poszycia dachu- Steico Uniwersal 35mm kontrłaty 22x45, łaty 45x36. Rynny metalowe 125mm ,powlekane

Ceny mogą ulec zmianom bez uprzedniego zawiadomienia w przypadku zmian cen przez producenta, zmian podatkowych, przepisów celnych lub innych przyczyn.. Wyposażenie seryjne i

Jako sześćdziesięciosześcioletni starzec godzi się wreszcie, nam aw iany przez przyjaciół, na opublikowanie wszystkiego co przem yślał. I oto pojawia się dzieło

Dalsze wszystkie centrosomy tworzą się przez podział tego niejako zre- gerowanego centrosomu jajka.. Na podstawie tych obserwacyj