• Nie Znaleziono Wyników

Poezja Władysława Broniewskiego w latach 1939-1954

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Poezja Władysława Broniewskiego w latach 1939-1954"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Matuszewski

Poezja Władysława Broniewskiego w

latach 1939-1954

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 45/4, 477-503

(2)

PO E Z JA W ŁADYSŁAW A BRON IEW SK IEGO W LATACH 1939— 1954

Nie je s t przypadkiem , iż w łaśnie poeta rew o lu cy jn y pierw szy w Polsce głosi hasło w alk i z faszystow skim najeźdźcą. W iersz B agnet

na broń, płom ienny m an ifest w zyw ający do obrony ojczyzny, w k tó ­

re j „są... rac h u n k i k rzy w d “, ale „obca dłoń ich też nie p rze k re śli“, budzi wściekłość faszystów rodzim ego chow u. W broszurze zniew aża­ jącej n ajw y b itn iejszy ch poetów polskich — Broniew skiego, Tuw im a i Słonim skiego — M aria J e h a n n e W ielopolska, d zienn ikark a sa n a ­ cyjna, szydzi nikczem nie: „M oże d latego poczuł P. B roniew ski an i­ m usz bojowy, że zapachniała w o jn a z Niem cam i, gdzie tacy ja k on nie w ychodzą z obozów k o n c e n trac y jn y c h ? “

A le n aró d nie słuchał faszystow skich obelg. N atom iast w ie r­ sze B roniew skiego — pow stałe n a w ielkiej fali patrio tyczn ego g n ie­ w u i uniesienia, bólu i rozpaczy po poniesionej klęsce — stały się w erb lem bojow ym lu d u w alczącego o wolność. W w ierszach ty ch um iał p oeta zaw rzeć w ielkie, realisty czn e uogólnienie zbiorow ych przeżyć narodu. Odnosi się to zarów no do u tw o ró w nacechow anych tak n iesp oty k aną siłą, ja k B agnet na broń c zy S y n podbitego n a ­

rodu..., ja k i do p ro ściu tk ich słów żałosnej elegii Ż ołnierz polski,

o d n ajd ujący ch n a jtra fn ie jsz ą fo rm u łę dla pow szechnych dośw iadczeń tragicznego w rześnia.

Ból po klęsce nie zachw iał rew o lu cy jn ą w ia rą poety, d y k tu jąc m u w owej tru d n e j chw ili p ięk n ą w izję przyszłej Polski socjali­ stycznej:

Ja na tę ziem ię powrócę, ja chcę ją zbawić, ocalić, stamtąd chcę św iatu płonąć serca i pieśni pożarem, chcę, żeby z gruzów W arszawy rósł żelbetonem socjalizm, chcę, żeby Hejnał Mariacki szum iał czerwonym sztandarem.

(Syn podbitego narodu...)

(3)

P atrio ty czn ej trosce poety tow arzyszy, jak daw niej, silne poczucie in tern acjo n alisty czn ej więzi z narodam i, k tó ry m niosła do tąd ucisk rodzim a burżu azja:

Dumna i piękna W arszawo, chwała twoim ruinom, Chcę zliczyć i ucałować tw oje m ęczeńskie cegły. Podaj m i dłoń, Białorusi, podaj m i dłoń, Ukraino, Wy mi dacie na drogę w asz sierp i młot niepodległy.

(Tamże)

W czasie okupacji w ojen n ym w ierszom B roniew skiego p rzy pad nie w społeczeństw ie polskim szczególna fun kcja. W w ielu środow iskach, k tó re dotąd nie były czynnie zaangażow ane po stro nie klasy ro b o t­ niczej, a znaczenie w spólnego z n ią fro n tu zrozum iały dopiero w m o­ m encie ogólnej m obilizacji do w alk i z o kupantem , w iersze B roniew ­ skiego z czasu w ojny o dg ry w ają po raz pierw szy tę rolę m obilizującą, jak ą od la t k ilk u n a stu od g ryw ały w kołach rew olucyjnych. K rążąc bezim iennie w śród pow odzi in n y ch u tw orów poetyckich, któ ry m nagle w ypadło zdać tru d n y egzam in społecznej użyteczności — egzam in, do którego b y n ajm n iej nie przygotow ała ich sy tu acja ideo­ w a w iększej części poezji polskiej w lata ch m iędzyw ojennych — w iersze B roniew skiego p o d b ijały zwycięsko serca walczących. Dzięki zap raw ie k ilk u n a stu la t rew o lu cy jn ej służby poetyckiej osiągały łatw ą przew agę nad poezją pseud on im u jącą rzeczyw istość i u cieka­ jącą od niej w k rain ę sym bolu i fan ta sty k i.

L ata tułaczki rozlu źn iły w ięź łączącą p oetę z w alką polskiej klasy robotniczej. Z n a jd u je to w y raz w w ierszach z tom ów Bagnet na broń i D rzew o rozpaczające. W iersze te, obok głęboko w zruszającego tonu tęsk n o ty do k ra ju , cechuje rów nież — zrozum iała w ówczesnej sy tu a ­ cji poety — dezo rien tacja ideow a. J e s t p rzy ty m rzeczą c h a ra k te ry ­ styczną, że u Broniew skiego, któ reg o m istrzostw o u jaw n iało się do­ tychczas zawsze n ajp ełn iej w um iejętn ości tw orzenia w ielkich a r ty ­ stycznych uogólnień, w y rażający ch pow szechne uczucia klasy rob ot­ niczej i narodu, oddalenie od tego zasadniczego źródła in spiracji ideow o-artystycznej odbiło się rów nież w y raźn ie n a form ie niek tó ­ ry ch utw orów . O dm iennie niż w ielu in n ych poetów , z tru d e m u n o ­ szących w swej liryce ciężar tzw . w ielkich tem atów , B roniew ski w łaśnie w tedy, kiedy w ypow iadał p ra w d y o w alorze najpow szech­ niejszym , k iedy był bezpośrednim nosicielem w ielkiej idei — zdo­ b y w ał się n a n ajw iększą precyzję, na najdoskonalszy k ształt a rty ­ styczny sw oich w ierszy. T ym tłum aczy się zapew ne fakt, że już

(4)

w okresie m iędzyw ojennym najb ard ziej osobiste tony jego liry k i w tedy m iały brzm ienie p ełn e i do głębi przejm ujące, kiedy tow a­ rzyszyło im najściślejsze pow iązanie ze spraw ą, k tó rej służył poeta, kiedy przez obraz jego w łasn y ch w ew n ętrzn y ch zm agań i ro zterek pozw alały odczytać d ram aty czn e dzieje tru d n e j w alki m as ludow ych.

N atom iast w liryce okresu em igracyjnego p oeta w y raźn ie odczu­ w a i boleśnie, dram atyczn ie przeżyw a b ra k owego ścisłego w spół­ brzm ien ia z losam i tych, k tórzy w ow ym czasie kształtow ali przyszłe oblicze ludow ej ojczyzny. W spółbrzm ienie to tylko częściowo osiąga w stro fac h liry k i żołnierskiej, u p arcie ak cen tu jący ch wolę w alki i p o w ro tu do k raju . Częściowo, poniew aż idea tw ard ej, żołnierskiej służby, by n ajm n iej w tw órczości jego nie now a — od dośw iadczeń i rozczarow ań żołnierza rozpoczęła się przecież jego droga poetycka — nie b yła nigd y sam a w sobie w artością dla rew olucyjnego poety w y­ starczającą. I jeśli już p rzed w ojną p o d k reślał w tru d n y c h chw ilach znaczenie owych dośw iadczeń („nauczyło żołnierskiej krzepy życie tru d n e, tw a rd e i liche...“), to rów nocześnie odcinał się w yraźnie od w spólnych dróg z daw nym i tow arzyszam i broni („nie doszedłem tam , dokąd szliśm y“ ; „inny, dalszy, tru d n ie jsz y cel m am ...“).

Św iadom ość tego tow arzyszy poecie i w lata ch tułaczki. W yraża się ona poczuciem osam otnienia, k tó re pogłębia jeszcze otoczenie em igracyjne, oraz n a ra stan ie m n a stro jó w zw ątpienia i pesym izm u, przez k tó re p rzeb ija jed n ak bojow y ry tm w ierszy n aw ołujących do w alki n a obcych i dalekich frontach.

W tej sy tu acji coraz większego subiek ty w nego znaczenia n ab ierają dla p o ety u tw o ry o ch arak terze n a jb ard ziej osobistym , w których g w ałtow ne przy pły w y nostalgii m ieszają się z dotkliw ym rozpam ię­ ty w an iem lat m inionych, rem iniscencjam i dzieciństw a i młodości, bolesnym niepokojem o najbliższych: żonę w yw iezioną do Oświęci­ mia, córki. Pow racać zaczyna coraz częściej m otyw , k tó ry po raz pierw szy p o jaw ił się w ciężkich latach p o w staw ania K r z y k u ostatecz­

nego — m yśl o śm ierci.

A kiedy będę umierać, skoro umierać mam,

ty nie bądź przy tym i nie radź: już ja potrafię sam.

Ja chcę mieć oczy otwarte i podniesioną skroń,

chcę umrzeć ot tak — na w pół żartem, a w ręku niech będzie broń.

(5)

Niech mi przy w ie ją wiatry brzęczenie dalekich pszczół, niech W isłę zobaczę i Tatry, wszystko, com kochał i czuł.

(A ki edy będę umierać...)

J e s t rzeczą znam ienną, że owa m yśl o śm ierci zawsze i od początku w iąże się w tw órczości poety z obrazem ziem i rodzinnej, W isły, z najbliższym sercu pejzażem m azow ieckim .

Mnie ta ziem ia od innych droższa, ani chcę, ani umiem stąd odejść, tutaj Wisłą, wiatram i Mazowsza przeszumiało mi dzieciństwo i młodość

(Mój pogrzeb)

— pisał ju ż p rzed w ojną. Teraz n a tułaczce n iejed n o k ro tn ie p ow ta­ rzać się będzie ów m otyw :

Cóż tam zostało? Zwalony dom, zw yczajne życie, podobne snom, i na cmentarzu m atki mej grób, i ziemia zdana wrogom na łup — ziem ia zielona, ziemia najdroższa, błogosławiona słońcem Mazowsza — i pochód szumnych topól nad Wisłą, gdzie mi na chw ilę szczęście zabłysło,

gdzie ta, co serce me trzyma w ręce... i już nic więcej? Chyba nic w ięcej.

(Nic więcej)

Z czasem, w okresie pow ojennym , ów m oty w przyw iązan ia do ziem i rodzinnej pojaw i się w nowej postaci, nab ierze nowego zn a­ czenia, ulegnie now em u rozw inięciu, stanow iąc jed e n z zasadniczych tonów liry k i B roniew skiego la t ostatnich.

Pom im o ro zte re k i zw ątpień oraz przejściow ego oddalenia od bezpośrednich zadań poety rew olucyjnego, tw órczość B roniew skiego z ow ych la t zachow uje w szczytow ych sw oich przejaw ach pełnię hum anistycznego tonu, najgłębszą w iarę w człow ieka — tw órcę h i­ storii.

Człowiek jest dobry, mądry, spokojny, pola chce orać, piękne i żyzne, głodu, powietrza, ognia i w ojny n ie chce i w siebie wierzy: w Ojczyznę

— pisze w Grobie Tam erlana, utw orze przeciw staw iający m tw órczą rolę m as ludow ych bezowocności poczynań najeźdźców i ty ran ó w .

(6)

,,Życie się sp raw dza — śm ierć się nie sp raw dza“ — oto praw da, k tó rej nie zmoże w poecie żaden kataklizm , k tó ra przyśw iecać będzie tak im w strząsający m strofom , pośw ięconym trag ed ii naszych czasów, ja k w iersz B allady i rom anse, Ciała czy Ż y d o m polskim .

W spólne zaśw ieci nam niebo ponad zburzoną Warszawą, gdy zakończym y zw ycięstw em krw aw y nasz trud w ieloletni: każdy człow iek otrzyma wolność, kęs chleba i prawo, i jedna powstanie rasa, najwyższa: ludzie szlachetni.

( Żydom polskim)

U tw o ry pośw ięcone walce, w ielkiej w ojennej trag ed ii narodu i ludzkości, oraz te spośród w ierszy o to n acji ściśle osobistej, w k tó ­ ry ch dochodzą do głosu p atrio ty czn a troska, przyw iązanie do ziem i rodzinnej i niepokój o los najbliższych — stanow ią najw yższą m iarę poetyckich osiągnięć B roniew skiego w ow ym okresie. Zasadnicze ce­ chy całej jego twórczości: jej szczery, uczciw y realizm , jej ro m an ­ tyzm , k tó ry w ty ch lata ch p rzerad za się w rom an tyzm w alki n a ro ­ dow o-w yzw oleńczej — tow arzyszą jego w ierszom nadal, aż do chw ili pow rotu, aż do g ran ic ojczyzny. N atom iast te utw ory, w któ ry ch bez­ po średn ie em ig racy jne przeżycia p o ety nie w iążą się z historycznym w y m iarem epoki, u ja w n ia ją w y raźn y rozdźw ięk m iędzy głęboko za­ zwyczaj u k ry ty m w ew n ętrzn y m d ram atem ich treści a form ą często ja k gdyby rozm yślnie rozluźnioną, szkicową, wpół ironiczną. W i­ doczna nonszalancja w k ształtow an iu m ate ria łu językow ego zdaje się w yrażać ów czesny sta n duchow y poety, rodzaj psychicznej abne- gacji, w k tó rą uw ikłało go przeb y w an ie z dala od k raju , w obcym ideow o środow isku.

Po św iecie m nie dokądś niesie, jak zw ykle nie mam forsy. Paraduję tu w battle dress’ie;

captain of Polish Forces.

Fiołki kwitną w Damaszku. W iosennie. N ie mam co robić. Chciałbym, jak diabeł na daszku, fiołkam i czapkę ozdobić.

W m ieście bialutkim, pnącym się w górę, piszę ze smutkiem liryczną bzdurę...

(7)

Ton su b teln ej autoironii, w ew n ętrzn e przyzw olenie n a akcenty łatw ego senty m entalizm u , n a krańcow ą niedbałość fo rm y („Życie je s t diabła w arte, jeśli nie je s t u p arte, no bo trzeba, przyjaciele, wrócić, w szystko tam zmienić, odwrócić...“) w y d ają się czym ś w ro dzaju m a ­ ski, zew nętrznej pow łoki d robnych utw orów , żartob liw ych i nieobo- w iązujących (M ój pokój, Jean A rth u r, Do..., M artw a natura, C ygan­

ka), za k tó rą k ry je się głębokie przeżycie trag izm u losów w łasnych

i losów narodu. P ersja, D am aszek, Jerozolim a, rzek i B abilonu — cała ta niezw ykła sceneria je st tylko m ało w ażnym tłem dla w ciąż p o w ta­ rzającego się żołnierskiego m otyw u „drogi p o w ro tn e j“, tęsk n o ty za w ielkością idei, z k tó rej w yrosła praw d ziw a i niezw ykła, rew olu cyjn a wielkość tej poezji.

«

P ow stanie P olski Ludow ej otw orzyło now y rozdział w tw órczości Broniew skiego. N a wieść o w yzw oleniu poeta rea g u je nap isan ym jeszcze w P a lesty n ie w ierszem Do dom u, określając w nim sw oją postaw ę wobec now ych zadań historycznych:

Na północy jest zw alony dom, będzie — w olność, prawo i praca. Czas ująć w dłonie pług, pióro i łom, czas dom budować, czas wracać.

P ow ró t B roniew skiego do Polski — to dla poety zarów no n aw ią­ zanie do całej, w ieloletniej drogi w alki rew o lucy jnej, ja k w kroczenie w now y okres tej w alki w k raju , gdzie k lasa robotnicza sta ła się ju ż gospodarzem . Rola poezji B roniew skiego w Polsce Ludow ej — to zarów no ro la pierw szego i n ajśw ietniejszego w zoru rew olu cyjn ej poezji z la t ju ż m inionych, ja k dalsze, w spólne z innym i torow an ie drogi now ej poezji socjalistycznej. Nowe ko leje tw órczości B roniew ­ skiego — to k o n ty n u acja drogi daw no rozpoczętej, ale k o n ty n u acja w w a ru n k ach now ych, w ym agających często innej zupełnie skali odczuć i w yobraźni — n a w e t u a rty s ty ta k ściśle zw iązanego z głów ­ nym n u rte m trad y cji, z k tó rej w y ra sta nasza lite ra c k a współczesność, u a rty s ty po p ro stu tra d y c ję tę w łasną poezją w yznaczającego.

Toteż rozw ażenie funkcji, ja k ą pełni liry k a B roniew skiego w m i­ nionym dziesięcioleciu, staw ia nas wobec k ilk u w y n ikający ch stąd głów nych zagadnień. P o p i e r w s z e : w obec zagadnienia k o n ty ­ n u acji całej dotychczasow ej głów nej, rew o lucy jnej linii rozw oju tw órczości poety. P o d r u g i e : wobec zagadnienia now ych, z no­

(8)

w ym i w a ru n k a m i h istorycznym i zw iązanych elem entów tej tw órczo­ ści. P o t r z e c i e : w obec zagadnienia społecznego znaczenia jego w ierszy, zak resu i k ieru n k u ich oddziaływ ania na rozwój poezji w spółczesnej.

Żadne z ty ch zagadnień, ro zp atry w an y ch dziś z p ersp ek ty w y dzie­ sięciolecia, nie p rzed staw ia się w sposób p ro sty i nie d aje się spro w a­ dzić, ja k to często jeszcze do niedaw n a czyniono, do p a ru d e k la ra ­ ty w n y ch stw ierdzeń. K ażde z nich zm usza do k o n fro n tacji nie tylko z p rob lem am i w ew n ętrzn ej dynam ik i rozw oju tw órczości sam ego poety, ale i z ty m i problem am i, k tó re nasuw a now a rzeczyw istość historyczna, k tó re w yznaczają w dniu dzisiejszym k ieru n ek rozw o­ jow i całej naszej poezji.

P o w ró t B roniew skiego do Polski n astąp ił w m om encie, kiedy świadom ość w ielkich przeobrażeń ogarniających nasz k ra j w nikłym jeszcze stosunkow o stopniu odbiła się w naszej poezji. Dróg, k tó re p rzeb y w ali w ty m czasie n aja k ty w n iejsi po w yzw oleniu poeci, dróg o b rachun k u z w łasn ą tw órczością la t poprzednich, h erm ety czną i eli­ tarn ą , dróg o d k ry w an ia w swej poezji otaczającej ich „historycznej rzeczyw istości“ B roniew ski p rzebyw ać nie m usiał. Dośw iadczeniom w o jn y z faszyzm em , ku k tó ry m p rzed e w szystkim zw racała się w owym czasie nasza poezja, dał — m im o oddalenia od k ra ju — św ia­ dectw o niem niej w strząsające aniżeli bezpośredni św iadkow ie w o jen ­ nej polskiej m arty ro lo g ii. Sam zresztą ani wówczas, an i później sw ych obrach un k ó w z czasam i faszyzm u by n ajm n iej nie zam knął. Przeciw nie, zetknięcie się ze zniszczonym w ojną k rajem , choroba i śm ierć ukochanej żony po pow rocie z Ośw ięcim ia, echa w łasnych niedaw n y ch przeżyć n a obczyźnie — n ad ały pierw szym jego u tw o ­ rom p ow stałym w Polsce L udow ej znam ię, z jedn ej strony, pew nego w yraźnego jeszcze po k rew ień stw a z tw órczością p o ety z la t okupa­ cyjnych, z d ru g iej — z n u rtem , k tó ry dom inow ał w liryce polskiej pierw szych la t pow ojennych: n u rte m p ro te stu przeciw ko faszyzmowi, p ro te stu w yrażonego p rzed e w szystkim hołdem dla tych, co polegli.

Na czoło pierw szej serii opublikow anych przezeń w ierszy w ysuw a się znakom ity poem at Pięćdziesięciu, pośw iecony pam ięci straconych w ostatn im ro k u o kupacji bojow ników Polskiej P a rtii Robotniczej i stanow iący pod w zględem form y św ietne naw iązanie do tak ich utw oró w daw niejszych, ja k P ieśń o w ojnie dom ow ej czy Elegia

o śm ierci L u d w ik a W aryńskiego. W iersz ten, podobnie jak w spół­

cześnie z nim opublikow ana C ytadela oraz k ilk a w ierszy późniejszych (m. in. P okłon rew o lu cji październ iko w ej, M oja biblioteka, poem at

(9)

0 Św ierczew skim i Słow o o Stalinie) stanow ią w pow ojennej tw ó r­ czości B roniew skiego n a jw y raźn iejszą k o n ty n u ację daw nej poezji rew olucyjnej, przed e w szystkim ze w zględu na swój tem at, k tó ry m są bądź poetycko u ję te dzieje klasy robotniczej, bądź bezpośrednio ’ w yrażony stosunek do jej ideologii. W ierszam i ty m i B roniew ski zde­ cydow anie odcinał się od okresu ideow ej d ep resji w lata ch em ig ra- cy jn ych, określał się w y raźn ie jak o k o n ty n u ato r całej w łasnej tw ó r­ czości rew o lu cy jn ej, o k reślał stosunek do w ielkich tra d y c ji w alki 1 m yśli rew o lu cyjnej, do niosącego wolność w szystkim ludom p ierw ­ szego k ra ju socjalizm u.

N iek tó re spośród ty ch w ierszy przyniosły obrazy i sform ułow ania o niezw ykłej św ietności. P ię k n y P okłon rew o lu cji p a ździernikow ej — rozw ijający p rzy pom ocy jed n ej rozbudow anej m etafo ry cały tru d n y problem p rzy jaźn i dw u n arodów po w aśnionych w ciągu dziejów, p ro ­ blem dum y narodow ej i dw u przeciw staw nych sobie n u rtó w naszej narodow ej tra d y c ji — cech uje godność, siła i szlachetność tonu do­ p raw d y w y jątk o w ej próby:

Ta w ukłonie czapka — nie hetmańska, bez czaplego nad otokiem piórka, lecz w ięzienna, polska, kajdaniarska, W aryńskiego czapka z Szliisselburga.

Do n ajp ięk niejszych i najg łębszych n ależy też M oja biblioteka uk azu jąca w celnym poetyckim skrócie całą istotę filozoficznej po­ staw y, k tó rą zaw dzięczał p o eta kontak to w i z m yślą m arksistow sko- leninow ską.

Ja na taborach radzieckich

w dziewiętnastym , dw udziestym (ledwie przypominam) czytałem (podporucznik) prawie dzieckiem

książki Lenina...

...Noc już św item farbuje i życiu już późna pora... Towarzysze, dziękuję za pocałunek Almanzora.

Słusznie Tadeusz D rew now ski w s k a z u je 1 n a niezw ykły poetycki sens tej odw róconej m eta fo ry m ickiew iczow skiej. W szczepiona „po­ całunkiem A lm anzora“ „k o m unistyczna zaraza“ w postaci dzieł w

iel-1 T. D r e w n o w s k i , Księga ot war t a w przyszłość. N o w a K u l t u r a , III, 1952, nr 18.

(10)

kiego L enina, z k tó ry m i po raz pierw szy zetkn ął się poeta jeszcze jako żołnierz oddziałów prow adzonych p rzeciw arm ii m łodej rew olucji, stała się źródłem jego zasadniczego przełom u ideowego. Owa w spa­ niała „ tru c iz n a “ zdecydow ała o jego dalszej drodze rew olucjonisty. Dzięki n iej tru d n e dośw iadczenia życiow e i u rod a arcydzieł św iato­ w ej poezji, ocalałych w podziuraw ionej k u lam i bibliotece, scaliły się w „ ja k iś p rzew sp an iały zw iązek, k tó ry łączy św iat cały “.

O ddzielną k a rtę w tej części pow ojennej tw órczości B roniew ­ skiego, k tó ra n aw iązu je bezpośrednio do tem a ty k i w alk i rew olucy j­ nej, stan o w ią dw a dłuższe poem aty: Opowieść o ży ciu i śm ierci K a ­

rola W a ltera -S w ierczew skieg o , robo tnika i generała (1948) oraz Słow o o S ta lin ie (1949). P oem atam i ty m i B roniew ski zrek apitu low ał niejako

dorobek pierw szy ch la t pow ojennych, w któ ry ch przew ażały począt­ kowo dro b n e w iersze o treści osobistej, a zarazem zam knął dw udzie- stopięciolecie swej tw órczości obchodzone w ty m czasie uroczystym jubileuszem . Podjęcie ow ych w ielkich tem ató w m ożna b y po trosze uw ażać za chęć odpowiedzi poety na niesform ułow ane zresztą w ą t­ pliw ości co do tego, czy m ożliw e je st k o nty nu ow an ie przezeń w no­ w ych w a ru n k a c h w ielkiej lin ii poezji rew olucyjnej sprzed ro ku 1939. Istotnie, oba te poem aty, zw łaszcza Słow o o Stalinie, stały się w chw ili swego p ow stania dużym w y darzeniem w naszej poezji.

Czy m ożna jed n ak m ówić tu w yłącznie o kon ty n uacji? A z drugiej stro n y : w jak im sensie u tw o ry te b y ły rzeczyw iście przedłużeniem cech daw n ej liry k i rew o lucy jn ej Broniew skiego? P rzed e w szystkim b y ły one n o w e j a k o t y p u t w o r u , jak o g a tu n e k sw oistej poe­ tyckiej biog rafii w ielkich postaci historycznych. Tego ty p u utw orów w daw nej poezji B roniew skiego nie spotykaliśm y. Czym inn y m była bow iem Elegia o śm ierci L u d w ik a W aryńskiego, ukazu jąca w w iel­ kim p o etyck im skrócie jed en tylko, n ajb ard ziej d ram atyczn y epizod z życia w ielkiego rew olucjonisty, czym innym gaw ęda o Icku G ut- kindzie, postaci fik cyjn ej, u rzek ająca głębokim liryzm em losów po­ staci n iezm iern ie typow ej dla polskiego ru ch u rew olucyjnego la t m iędzyw ojennych. Od jedynego u tw o ru ty ch rozm iarów w p rze d ­ w ojennej tw órczości Broniew skiego, K o m u n y pa ryskiej, poem aty te różnią się rów nież. P rzede w szystkim zakresem sw ojej treści, obej­ m u jący m — w jed n y m w y p ad k u — przebieg całego życia bohatera, w d ru g im — sy n tety zu jący obraz całej epoki.

O czyw iście elem enty, z k tó ry ch B roniew ski budow ał sw oje u tw o ­ ry, b y ły w dużym stopniu pokrew ne tym , z jak ich składała się dotąd

(11)

zazw yczaj „m a teria p o ety c k a “ jego w ierszy. C h a ra k te ry sty c zn y dla B roniew skiego sw obodny ry tm akcentow ego czterow ierszow ca, p rze ­ w ażający zwłaszcza w poem acie o Św ierczew skim , podział całości — ja k w K o m u n ie p a ry sk ie j — n a krótkie, kilk u strofo w e człony, u jm u ­ jące ogólną w izję w szereg odrębnych, z w arty ch obrazów , m etafo ry sy n tety zu jące i stałe o perow anie liryczną inw okacją — b y ły chw y­ tam i tego sam ego typu, jak ie spotykaliśm y w jego d aw nej liryce rew o lu cyjn ej.

Nowością było n ato m iast — w poem acie o Św ierczew skim — ści­ słe trzy m an ie się chronologicznego przebiegu w yd arzeń z życia bo­ h atera, n ajd alej chyba idące w całej tw órczości B roniew skiego zbli­ żenie do n arracy jn eg o to k u epiki. W S ło w ie o S ta linie — przeciw ­ nie — śm iały rozm ach ogólnej koncepcji, dającej w k ilk u poetyckich obrazach rodzaj syn tezy epoki. Nowością w reszcie n a jb ard ziej może zasadniczą b y ł tu now y w p ew n y m sensie ty p bo h atera: w m iejsce tragicznych postaci rew olucjonistów z m inionych epok (W aryński, B akunin, bohaterow ie K om uny) — postaci przyw ódców p ro le ta ria tu z epoki jego zw ycięstw a. Słuszne w y d aje się przypuszczenie Jack a T rznadla, że

chyba nie przypadkowo ukazywał Broniewski w dw udziestoleciu w alkę Komuny — tragiczne dni pierwszej władzy proletariatu zakończone klęską, a w obu poematach powojennych w alkę klasy robotniczej z perspektywy jej zw ycięstw a określającego obraz tej walki...2

Toteż m im o zakończenia obrazem śm ierci, poetycki życiorys ge­ n e ra ła W altera nie m a w sobie tych akcentów trag izm u p rze p a ja ją - cego całość utw o ru , jak ie m a w strząsająca Elegia o śm ierci L u d w ika

W aryńskiego. J e s t spokojną, przechodzącą w gaw ędę opowieścią,

u ję tą w k lam rę p ięknych strof, w k tó ry c h te n sam m otyw pow tarza się w in tro d u k c ji i w epilogu:

Nie o każdym śpiewają pieśń, N ie każdem u staw iają pomnik...

Ten p o w tarzający się m o ty w podkreśla niezw ykły w ym iar, typo- wość — w sensie w zoru najw yższej m ia ry — b o h atera-rew olucjonisty.

Zasadnicze przek ształcen ie p e rsp ek ty w y spojrzenia n a bohaterów p ro le taria tu , a dalej : rozszerzenie toku opowieści o nich n a czas rew o­

2 J. T r z n a d e l , „Nadzieja“ Wł ady sł awa Broniewskiego. W tomie: Szkice

(12)

lucji zw ycięskiej — sam e w yznaczały kres m ożliwościom prostej k o n ty n u acji ty p u liry k i daw niej przez B roniew skiego up raw ian ej, niosły w sobie dialektyczne zaprzeczenie n iek tó ry ch jej isto tn y ch cech k o n sty tu ty w n y ch . U rzekająca siła lirycznego w zruszenia, w y ­ dobyw ana daw niej przez p oetę w drodze u kazan ia w strząsającego d ram a tu zm ag ań rew olucjonistów w k ra ju kapitalistycznym , m usiała być teraz w yd o b y ta inaczej, innym i środkam i. Z agadnienie to tylko w części dotyczyło w ierszy sięgających — ja k oba analizow ane tu u tw o ry — p rzed e w szystkim w tem a ty k ę historyczną. W całej roz­ ciągłości sta n ą ć m usiało przed poetą p rzy utw orach, któ ry ch tem atem by ła współczesność. Z agadnienie nie dotyczyło p rzy ty m by n ajm n iej ty lk o poezji B roniew skiego. O w iele jask ra w iej zarysow ało się jako zasadniczy p ro b lem w pow ojennej liryce ty ch autorów , k tó rzy w po­ przednim okresie sw ojej tw órczości nie w yszli poza dem asko­ w anie rzeczyw istości b u rżu azy jn ej, poza p ro te st społeczny.

W przed w o jen n ej tw órczości B roniew skiego — n a ty m w łaśnie polegała je j rew olucyjność — zaw arte były, w y b ijały się n a czoło, zalążki w idzenia św iata z p e rsp ek ty w y zw ycięskiej rew olucji. Z a­ sadniczy ton, k tó ry p rze b ija ł poprzez d ram aty czne dzieje jego b oha­ terów , b ył p ełen nadziei i w ia ry w zw ycięstw o. Ale poetycki obraz drogi ku te m u zw ycięstw u, jej nowe, nieznane p rzed tem realia — dom agały się nowego ujęcia.

Nie je s t przypadkiem , że stojąc wobec tego pro blem u poeta sięga początkow o chętn ie po realia sw ojej liry k i daw niejszej, realia n a jle ­ piej sobie znane, te, n a k tó ry ch k ształtow ała się jego w yobraźnia poetycka. N ie ty lko w w ielkich poem atach historycznych, ale i w w ierszach dotyczących zasadniczo w spółczesności — ja k Z w ią zk i

zaw odow e, P ierw szy Maja, B y t określa św iadom ość — posługuje się

chętn ie m etodą p rzeciw staw iania la t daw n ych — now ym , przeszło­ ści — teraźniejszości. W yobraźnię poety, jego język, ty p skojarzeń k sz ta łtu je całe jego życie, nic więc dziwnego, że w tak ich w łaśnie utw o rach ja k M oja biblioteka, P okłon rew o lu cji p a źd ziern iko w ej, czy też — częściowo — Słow o o Stalinie, u tw orach, któ ry ch treść stanow i p ełn y obraz, syntezę, re z u lta t dośw iadczeń i przem y śleń całego życia, a rty z m jego p rzejaw ia się w sposób n ajgłębszy i najpełniejszy.

Rów nocześnie jed n ak p oeta nie rezy g n u je b y n ajm n iej z rozszerze­ nia granic swego poetyckiego w arsztatu , z ogarnięcia spraw now ych, nie dających się w ym ierzyć skalą d aw nych w zruszeń. P od ejm u jąc np. w poem acie o Św ierczew skim te m a t n iew ątp liw ie sobie bliski, tra k tu je go jed n ak w sposób zupełnie nowy, nie w aha się ciągnąć

(13)

zw ykłej, chronologicznie w iern ej opowieści o losach b o h a te ra m etodą po d y kto w aną w zględam i o c h a ra k te rz e — rzec by m ożna — raczej dydaktycznym . Spośród szeregu p o w stały ch rów nocześnie, po śm ierci g enerała, poem atów tego typu, u tw ó r B roniew skiego w yróżnia się zw ięzłością n a rra c ji, p rz e jrz y stą k o n stru k cją, siłą.

In n a spraw a, czy ten ty p po em atu biograficznego, szeroko lan so ­ w any p rzed k ilk u la ty w raz z h asłam i tzw. „ n aw ro tu do e p ik i“, je s t — dla m on um en talizacji bo h atera, dla oddania w p ełn y m poetyc­ kim zgęszczeniu w zruszeń tow arzyszących w ielkiej postaci — form ą najszczęśliw szą. Osobiście w olałbym sw obodniejsze rozbudow anie n iek tó ry ch m otyw ów , za czym zdaje się przem aw iać fak t, że w poe­ m acie w y b ijają się n iek tó re fra g m en ty o szczególnej piękności, ja k np. w spom niany w yżej w stęp i zakończenie lub też — słusznie cyto­ w an y przez recen zen tów pow ojenn ych w ierszy B roniew skiego (D rew ­ now ski i Trznadel) — fra g m en t hiszpański.

Z tego też w zględu tra fn ie jsz ą drogą w ielkich h istorycznych uogólnień w y d aje się Słow o o S talinie. W tej głęboko przeży tej, triu m fa ln e j pieśni n a cześć w ielkiego w odza p ro le ta ria tu B roniew ski rezy g n u je — ja k w spom niałem — z ujęcia ściśle biograficznego, k re ­ śli su g esty w n y w swoim patosie obraz n a ra sta n ia rew o lu cji p ro le ta ­ riack iej, w strząsającej w ciągu dw u stuleci posadam i św iata, uk on - k re tn ia te n obraz w ielką m eta fo rą w yw iedzioną ze zw rotu M arksa: „rew o lu cja — to parow óz dziejów “, opiera o tę w ciąż rozw ijan ą m e­ tafo rę p rzew odnią w iększą część poem atu, n ad ając m u w te n sposób m ak sy m aln y dynam izm , p otęgując w rażenie siły i nieu stan neg o r u ­ chu rew olucyjnego p arcia naprzód.

„Rewolucja — parowóz dziejów...“ Chwała jej m aszynistom! [...] Pędzi pociąg historii,

błyska stulecie — semafor. [...]

Rewolucjo! — Któż w iatr powstrzyma, kto ziem ię zaw róci w biegu?

To w rażen ie gw ałtow nego pędu, jakiegoś błyskaw icznego film u historii, gdzie całe stulecia m igają n a m p rzed oczyma, u ję te fo rm u łą w ym ow nych sym bolów („W iek dziew iętn asty gasł, ja k gaśnie gazowa la ta rn ia “ ; „w iek, w k tó ry m p ro le ta ria t nie m ógł ziem i w ysadzić z po­ sa d “ ; „W iek dw udziesty rozłupał atom . R unęła H iroszim a“), p o d k re ­ ślone zo staje jeszcze sk o n trasto w an iem elem entów ru ch u z tym , co

(14)

stanow i w ow ym w irze dziejow ym trw ałe, niezachw iane p u n k ty oparcia: obrony — p rzy w rogich atakach, m ety — w dążeniu ku za­ kreślonym celom.

Przeleciały w atahy lotne białogwardyjskiej konnicy... Trwał jak skała samotny, Carycyn.

Parły niem ieckie kolumny,

w aliły stalow ym gradem, !

aż padły pod pięknym i dumnym Stalingradem.

Pokój, pokój, pokój! Pokojem oddycha świat. Ty go strzeżesz, opoko, Związku Republik Rad.

W w ielkim procesie dziejów u m iera s ta ry św iat i rodzi się nowy. Z m etafo rą „W iek dw udziesty rozłu p ał ato m “ koresponduje inna: „I rodzi się now y św iat, św iat s ta ry p ęk a ja k ato m “. Postać S talin a w y ra sta z w irów rew o lu cy jn ej burzy, zw ielokrotniona jej potęgą, n adająca jej k ieru n ek. S ta lin je s t m aszy nistą pędzącego pociągu h i­ storii. „Jego im ię — w alczący św iat, n a d z ie ja “. Z jego im ieniem łączy się n ieu stan n e zw ycięskie dążenie do postępu i św iatow ego pokoju, k tó re sym bolizuje fin ał poem atu. N arastające w nim obrazy („P iękne ^g roźn e je s t m orze, gdy pędzi po falach szkwał, p ięk n y je s t w niebie orzeł n a d szczytam i u rw isty c h sk a ł“) — to jak b y syn teza syntezy, k tó rą je s t cały utw ór, sym bol najogólniejszych p ra w wiecznego ru ch u i rozw oju, którego uw ieńczeniem je st zw ycięstw o człow ieka nad przyro d ą („M orze zatrzy m a g ran it, orła w yprzedzi sam olot“), św ia­ domej w oli ludzkiej n ad posłuszną jej m aterią, woli pokoju, o k tó ry pod p rzew odnictw em wodza p ro le ta ria tu w alczy ludzkość.

O bogatej skali środków poetyckich m ów i także w o statnich p a r­ tiach u tw o ru m istrzow skie p rzejście od stro f patety czn y ch i b o h a te r­ skich do lirycznej to n acji przepięknego fra g m en tu VII, w k tó ry m poeta w iąże z w ielką spraw ą rew o lucji spraw ę zniszczonej przez w ro ­ ga w łasnej ojczyzny:

Na mojej ziemi m iliony mogił, przez moją ziem ię przeszedł ogień,

(15)

przez moją ziemię przeszło nieszczęście, na mojej ziemi był Oświęcim.

(Słowo o Stalinie)

S zlachetna p ro sto ta tej m uzycznej pauzy p rzed re to ry k ą roździału pisanego p o etycką prozą (który zdaniem piszącego te słow a stanow i zresztą pew ien zbędny dysonans) i znakom itym akordem finałow ym należy n iew ątp liw ie do n ajp ięk niejszy ch w poemacie.

Słow o o S ta lin ie , utw ór, od którego — zda się — w ieje w ielki

w ia tr rew olucji, d aje p ełn ą m iarę w spaniałych możliwości: nie ty le k ontynuow ania, ile tw órczego p rzeobrażenia i dalszego rozw oju św ietnej liry k i B roniew skiego o c h arak terze bojow o-rew olucyjnym . Dowodzi on raz jeszcze szczególnej i rzadkiej um iejętności poety: swobodnego o bracania się w k ręg u tzw. w ielkiej tem a ty k i i tw orzenia w ielkich syntez artystycznych.

S tw ierdzen ie to nie m a jed n a k na celu um niejszenia roli innego ty p u liry k i u p raw ian ej przez poetę an i ty m bardziej stw arzan ia sugestii, że sam a wielkość tem a tu rozstrzyga u B roniew skiego rów ­ nież — o jakości osiągnięć poetyckich. T ru d poszukiw ania w łaściw ych dróg dla w yrażen ia now ych treści naszego życia, stanow iący głów ny cel w ysiłków całej w spółczesnej poezji, nie był obcy i B roniew skie­ m u. I on nie u ch ro n ił się od u tw oró w m niej szczęśliwych, stojących zdecydow anie poniżej poziom u całości jego w spaniałej liry ki. Z d ru ­ giej stro n y — w łaśnie n iek tó re w iersze z pozoru m niej ściśle zw ią­ zane z głów nym n u rte m liry k i społeczno-rew olucyjnej, a będące rez u lta tem głębokich i bardzo osobistych przeżyć poety, stanow ią w latach o statn ich najw yższe jego osiągnięcia.

P o dk reślałem ju ż rolę całokształtu życiowego dośw iadczenia i spe­ cyficznych cech w yobraźni tw órczej poety w form ułow aniu się obli­ cza jego u tw orów pow ojennych. A m bicją jed n a k Broniew skiego, nie­ m al zaraz po p rzybyciu do k raju , stało się silne zam anifestow anie udziału w kształto w aniu nowego życia, osobistego zw iązku z w alką toczącą się w now ej sytuacji, w jakiej znalazł się k ra j i jego klasa robotnicza, głoszenie w w ierszach haseł odbudow y i wzm ożonej p ro ­ dukcji, przeciw staw ien ie p o n u ry m obrazom przeszłości — nowej w io­ sny naszego ludu. N iektóre z pow stałych wówczas w ierszy przem ó­ w iły w sposób niezw ykle bezpośredni do najszerszego k ręg u czyteln i­ ków, sta ły się drogow skazem ideow ym dla innych poetów , zwłaszcza najm łodszych, jeszcze w latach 1946— 1948, kiedy w iększa część n a ­

(16)

szej liry k i n ie u m ia ła rozstać się z przeszłością, fałszyw ym i urokam i estetyzm u i sty lizato rstw a. W iersze takie, ja k M ost P oniatow skiego,

Pieśń m ajow a, Zabrze, B y t określa świadom ość, Z w ią zk i zaw odow e, D w u d ziesty drugi lipca — od egrały z pew nością niezm iernie po­

trzeb n ą rolę m obilizującą. N iek tó re z nich, ja k Nasz m aj, spełniały wręcz rolę n a jła tw ie j w bijający ch się w pam ięć czytanek szkolnych. J e st natom iast fak tem , że żaden z ty ch p o p u larn y ch w ierszy, może poza w ierszem B y t określa świadom ość, nie poruszał w sposób głęb­ szy, bardziej problem ow y, zagadnień życia współczesnego, żaden nie atakow ał naszej w rażliw ości tak, ja k u tw o ry bądź zw iązane z histo rią w alk rew o lu cy jn y ch — np. Pięćdziesięciu czy Słow o o Stalin ie — bądź pow stałe z głębokich złoży przeżyć i przem yśleń osobistych, jak

M oja biblioteka, ja k n iek tó re w iersze pośw ięcone pam ięci zm arłej

żony, urokom ziem i rodzinnej, czy też spraw om poezji i tem u ciepłe­ mu, inty m nem u związkow i, ja k i w iąże poetę z now ym człow iekiem naszych czasów, z robotnikiem , odbiorcą jego liryki.

N ależą tu ta k ie utw ory, ja k Dla kogo wiersze?, pięk ny w yraz w zruszenia poety n a wiadom ość o n azw an iu jego im ieniem m łodzie­ żowej b ry gady robotniczej w jed n ej z fa b ry k łódzkich, ja k śliczny w iersz o ro b o tn ik u z Radom ia, k tó ry po stracie synka napisał do poety list.

Nie wiem , co to poezja, nie wiem , po co i na co, wiem , że czasami ludzie czytają w iersze i płaczą...

(Robotnik z Radomia)

Zagadnienie poezji, jej roli, tajem n ic procesu tw órczego i w łasnej postaw y a rty sty za jm u ją w iele m iejsca w pow ojennej twórczości Broniew skiego, w ięcej niż w liryce przedw o jenn ej. J e s t to zrozu­ m iałe. D aw nego tw órcę Troski i pieśni zapam iętaliśm y od tej stro n y przede w szystkim jak o a u to ra program ow ego w iersza Poezja, stan o ­ w iącego w owym czasie pełny, bojow y p ro g ram rew olucyjnego poety. Dziś, kiedy znikło podłoże tak ch ara k te ry sty c z n e j dla Broniew skiego szarp an iny w ew n ętrzn ej i ro zte rk i m iędzy pokusą ucieczki w „czy­ s tą “ liry k ę a bojow ym i zadaniam i poety-żo łnierza p ro le taria tu , daw ­ ne przeciw staw ienie poezji przychodzącej „ ja k noc m ajo w a“ oraz tej, k tó ra każe „sm agać słowem, bić pieśnią, w znieść h y m n em “ — s tra ­ ciło swój sens. T roska i pieśń nie ciążą ju ż poecie. Z adum a i reflek sja n a d w łasnym życiem i w łasną sztu ką po etycką zyskały w ew n ętrzne u p raw n ien ie w dziele dojrzałego a rty sty , którego „życiu już późna

(17)

p o ra “ . Dochodzą one do głosu w u tw o rac h takich, ja k O s ło w ic zy m

o krucieństw ie, Matce, O p rzek w ita n iu , O pisaniu w ierszy, O szu m ie, O w ilgach, W iersz — i w w ielu liry k a ch innych, przew ażnie k ró tk ic h ,

szkicowych, zrodzonych pod w pływ em przelotnego w zruszenia, n a ­ stroju, bardzo różnych pod w zględem form y od ty ch z a m k n ięty c h na ogół w k arne, z w arte stro fy utw orów , jak ie w y p ełn iały p rz e d ­ w ojenne tom y poety.

Cechą większości pow ojennych w ierszy B roniew skiego je s t szki- cowość i nastrojow ość. N aw et pow stałe w o statn im okresie dłuższe poem aty: M azow sze i W isła — sk ła d a ją się w łaściw ie z dro bn ych , luźno pow iązanych ze sobą frag m en tó w lirycznych, k tó ry m daleko do jakiegoś zw artego układu konstruk cyjn ego . Toteż jeśli p isałem swego czasu 3 o przezw yciężeniu przez B roniew skiego zasady s u b ie k ­ ty w istyczno-przeżyciow ej, dom inującej w liryce m ięd zyw ojenn ej innych poetów , na rzecz w ielkiego realizm u historycznego, sp o strz e ­ żenie to odnosi się w bardzo n ik ły m stopniu do w iększej części jego tw órczości pow ojennej. Odnosi się w rażenie, jak g d y b y poeta, k tó ry w latach swej m łodości całą p ełn ię w ysiłku w łożył w św iadom ą obiektyw izację sw oich w zruszeń, rów nież św iadom ie zrezygnow ał teraz z tej drogi, p rzy n ajm n iej tam , gdzie chodzi m u o w ypow iedze­ nie p raw d n a jb ard ziej osobistych, w ym agających ja k najp ośpiesz- niejszego zanotow ania.

Nie je st to b y n ajm n iej rów noznaczne z jak ąś rezy gn acją z re a li­ stycznego uogólnienia. N iezw ykła p ro sto ta i k om unikatyw ność n o to ­ w anych uczuć, swoboda, z jak ą poeta w prow adza do w iersza rea lia potocznego życia, ścisłe pow iązanie w zruszeń zupełnie osobistych z takim i uczuciam i pow szechnym i ja k m iłość do k ra ju rodzinnego, czułe pochylenie n a d ludzkim i tro sk a m i i pięk nem p rzy ro d y — w szystko to spraw ia, że poezja ta — w rezu ltacie — bliższa je s t z p e ­ wnością w spółczesnem u odbiorcy niż n iejed en oficjalny puzon zag łu ­ szający bicie w łasnego serca poety. Godne to rozw agi, że w okresie, w k tó ry m poezja — w dążeniu do fałszyw ej opisowości i fałszyw ie często rozum ianego zw iązku z zew n ętrzn y m św iatem — z a trac a k o n ­ ta k t sam a z sobą, w ielki poeta rew o lu cy jn y w skazuje n ieje d n ą z dróg ku w łasnym źródłom , ku n a jp ro stszy m spraw om ludzkim .

S tw ierdzenie to nie oznacza w cale całkow itej zgody k ry ty k a na w szystkie form y, w jak ich owo dążenie w liryce B roniew skiego się

8 R. M a t u s z e w s k i , Dwadzi eścia pięć lat poezji Wł adysł awa Br o n i e w­

(18)

przejaw ia. W jego obszernym szkicow niku poetyckim z la t ostatnich w iele jest stro f o ch a ra k te rz e w yraźnie brulionow ym , w iele pow tó­ rzeń elem entów daw nej poezji w łasnej, arty sty c z n ie nie przetw orzo­ nych a n aw et zubożonych, w iele ek sperym entó w niekoniecznie szczęśliwych.

Podkreślić jed n a k należy, że poeta ko rzysta w łaśnie ze słusznego p raw a do eksperym entu, rozw ija w swej liry ce ton y daw niej nie spo­ ty k an e lub spotykane rzadko. Szerokiego rozw inięcia dostąpił m o­ ty w przyw iązania do ziem i rodzinnej, ziem i dzieciństw a, m iłego sercu poety Mazowsza, m otyw p o jaw iający się ju ż w liry ce przedw ojennej i em igracyjnej, lecz teraz dopiero w yprow adzony jako jed en z tem a ­ tów naczelnych. Obok w ierszy krótkich, ja k D zw on w P łocku i N a j­

bliższa o jczyzna, pojaw ił się dłuższy poem at M azow sze i w reszcie —

ostatnio — poem at W isła, rozszerzający zakres objęty ch tą tem a ty k ą m otyw ów . P rzy p ły w uczuć zw iązanych z „najbliższą ojczyzną“ poety rozszerza się w p rzestrzen i i w czasie: od rodzinnego Płocka, konarów prastareg o dębu, w którego cieniu up łyn ęło dzieciństw o poety, od uroków najbliższej okolicy — biegnie ku całem u krajow i, ku W ar­ szawie, ku ojczyźnie oglądanej okiem zakochanego w ędrow ca, w rażli­ wego n a sztukę i piękno rodzim ego k rajo b razu , pełnego dum y wobec p rzejaw ów narodzin nowego życia w socjalistycznej ojczyźnie. Od m otyw ów zw iązanych z lata m i w łasnych w spom nień zm ierza w hi­ storię ku ow ym „echom p rad a w n y m “, k tó re przyw odzą na m yśl — raz tu m płocki, kiedy indziej łu k opatow skiej bram y, sta re spichrze w K azim ierzu i Sandom ierzu, sta re krzyżackie zam ki czy Z ygm un- tow ska kolum na. W yczula się spojrzenie p o ety n a p rzyro dę ojczystą, n a owe topole, w ierzbow e kępy i w ik lin y nadw iślańskie, m okradła i kaczeńce, w iw ilgi i słowiki.

Szczególną rolę w owej serdecznej geografii poetyckiej B roniew ­ skiego odgryw a w raz z M azowszem i W isłą — W arszaw a, której m o­ ty w p o w tarza się w obu poem atach i w szeregu oddzielnych wierszy. W ym ow ne je st przy ty m przeciw staw ienie, n a k tó re zwrócono ju ż p a ro k ro tn ie uw agę (W oroszylski, D rew now ski), k rajo b raz u W arsza­ w y z la t przedw ojennych (ponury pejzaż ulicy M iłej, M uranów Icka G utkinda) krajobrazow i now em u: „W arszaw y zg ru zo w stałej“, w al­ czącej i zw ycięskiej, „krw aw ej ja k sław a“, dźw igającej się z ruin, liry cznej — z „A leją Róż i Słow ików “, „m ajow ą nocą [...] ja k P r u ­ d e n tia l w ysoką“, z wciąż p o w tarzającym się sym bolem kolum ny Z y g m u n ta — raz bohaterskiej („strzaskana ko lu m n o “), to znów tra k -P a m i ę t n i k L i t Ä a c k i , 1954, z. 4. 8

(19)

tow anej wesoło i żartobliw ie („K rólu Zygm uncie, ja k się m acie, co w idać z waszej k o lu m n y ?“).

Nad W isłą jest miasto piękniejsze niż nasza śmierć, gdy się życie pośród dziejów zapódzieje,

miasto, gdzie tak pięknie jest żyć i umierać, m iasto dobrej nadziei.

(Mazowsze)

Nadzieja, ty tu ł tom u, w k tó ry m B roniew ski zebrał sw oje w iersze

pow ojenne, tra fn ie oddaje ich to n przew odni. B roniew skiego jako poetę c h a ra k te ry z u je rów nież u m iejętność doboru celnych, sy n tety cz­ nych ty tu łó w dla zbiorów w łasnych w ierszy. Troska i p ie śń — w tr u ­ d nych czasach podziem nej w alki p ro le ta ria tu , K r z y k o sta teczn y — w chw ili nadciągającej k atastro fy , B agnet na broń w lata ch zm agań z faszyzm em , D rzew o rozpaczające n a em igracyjn ej tułaczce, w resz­ cie Nadzieja, ty tu ł stanow iący ja k b y syntezę uczuć poety w now ym okresie historycznym .

Z nam ienne, ja k pow iązanie, w lata ch w ygnania, tęsk n o ty za k ra ­ jem z m yślą o śm ierci na rodzinnej ziem i u stę p u je w now ych w ier­ szach m iejsca poczuciu zespolenia się z ziem ią w sensie radosnym , tw órczym , życiodajnym .

Ziemio, która kw itniesz wiosną, owocujesz jesienlą,

kocham cię mocno, ziemio.

(Nadzieja)

Zwątpienie? Rozpacz? Zmarła żona? Nie! Jestem silny jak dąb.

O to, co Ty mi dałaś, Matko rodzona, będę się bił ząb za ząb!

(Matce)

Ja mam lat siedemnaście, a nie pięćdziesiąt. [...] ...la t pięćdziesiąt — to przesąd.

(Baby kamienne)

Jeszcze spod ziem i rękę bym podniósł uschłą,

żeby to robić, żeby podnieść, żeby to p o l s k i e r o sło !4

(Wisła)

(20)

-N aw et C ytadela, w iersz o tych, co polegli, kończy się w ym ow nie słowami: „N adzieja, w iosna!“

G dzieniegdzie w serdeczny sposób łam ie się bolesne w spom nienie tru d n e j drogi w łasnej i n aro d u z dążeniem do nowego, pięknego ży­ cia, radości:

Wiosno, Warszawo, córeczko, zdm uchnijcie mary, mam dość ich, niech radość w maju zamieszka, litości!

(O sł owi cz ym okrucieństwie)

M yśl o śm ierci, jeśli się pojaw ia, to albo w form ie przekornego zaprzeczenia (np. w W iśle „Jeszcze nieprędko u m rę “ ; „W ieko tru m ­ ny n iep ręd k o się dom knie“) albo (np. w zakończeniu M azow sza) jako sym boliczny obraz pow iązany z prag n ien iem jakiegoś roztopienia się, zapadnięcia w najgłębsze w arstw y legend, tra d y c ji narodu:

Kiedy umrę,

utopcie mnie w Wiśle, jak Światowida, zapomnijcie o mnie, jak o Światowidzie.

Je śli p o w racają jak ieś nikłe ślady daw nych depresji, to n a w pół ironiczne, żarto b liw e niem al, po p ro stu k ap ry sy i niepokoje a rty s ty zanotow ane pośpiesznie z niepoham ow aną szczerością, ta k c h a ra k te ­ ry styczną dla B roniew skiego (K rzy w d a , Bezsenność, Bezdom ność

w arszaw ska).

' E lem en tem w szkicow niku poetyckim coraz częstszym je s t n a to ­ m iast sw oisty, liry czn y hu m o r poety: wesołe, żarto b liw e tra k to w a ­ nie w łasnej osoby i najbliższego otoczenia (W. B. bez ty tu łu , Pod ko ­

niec m aja, K w ia ty w pokoju, M łodzieńczość w W arszaw ie, O ptakach i tram w ajach, B aby kam ienne, Lam pka). Oto p rzyk ład:

K w iaty w pokoju? — źródło niepokoju.

Chciałoby się w idzieć na przykład kaczeńce albo niezabudki nad bardzo pięknym strumieniem ,

i przychodzi jakiś mędrek: „A czy kaczeńce — to szczęście?...“ i zrzędzi nad moim sumieniem.

(K w i a t y w pokoju)

Ö w liry czn y ż a rt nie zawsze zresztą poecie się ud aje, czasem jest zw ykłą przekorą, pew ną nonszalancją wobec czyteln ika („Mój drogi,

(21)

czy wiesz, że n ajp ięk n iejszy w iersz je st o w iele m niej p ięk n y niż średnio p rzy sto jn a żona?“).

C h arak tery sty czn a je s t dla B roniew skiego ten d en cja do p osłu­ giw ania się w w ierszu m ow ą codzienną, potoczną:

Siedzieliśm y przy lampie naftowej: mama, siostry i ja.

Z ogrodu woń bzu. Czytałem Andersena. Mama podkręciła lampę.

(Mazowsze)

Z n a jd u je ona coraz pełniejszy odpow iednik w całkow itej swobodzie rytm icznej, um ożliw ionej nieom ylnym słuchem poety, jego ab solutną poetycką m uzykalnością, pozw alającą na rezygnację z w szelkich fo r­ m aln ych rygorów bez stw arzan ia w czyteln iku poczucia, że się je narusza. Coraz silniej w y stęp u je p red y le k cja do ry tm ó w krótkich, rym ów bardzo p rostych, często rym ów w ew nętrznych:

Warszawo, krwawa jak sława...

(Wisła)

Miałem obrączkę i zdjąłem obrączkę,

bo Marysia m iała taką samą i wkładała na rączkę...

(Obrączka)

Z arów no pow tó rzenie słow a „ob rączka“, ja k zdrobniały ry m w zm agają atm osferę tk liw ej czułości. U derza zam iłow anie do a lite ra - cji („gdy się życie pośród dziejów zapodzieje“ ; „niech się tw ój po­ św ist rozw iśli“).

E fek ty te rów nież nie zawsze są szczęśliwie stosow ane. N a p rzy ­ kład w w ierszu O p r z e k w ita n iu :

Przekw ita wszystko, przekwita, i kwita.

W yrasta wszystko, przerasta, i basta.

A ja i wyrosłem, i przerosłem, doniosłem to, co niosłem...

W zestaw ieniu z pow ażną i głęboką p oin tą w iersza — ta żarto b li­ w a g ierk a słow na je s t rażąca.

Ję zy k B roniew skiego składa się ze stosunkow o niew ielkiej ilości słów. W iele z nich, w iele sk ojarzeń słow nych i m etafo r po w tarza się

(22)

w różnych w a ria n ta c h w szeregu w ierszy. Czasem jednak, zwłaszcza ostatnio, poeta u siłu je w prow adzić pew ne w y rażen ia rzadko u ży­ w ane, słow nikow e, n ad ające opisom sw oistą b arw ę lokalną (np. w M azow szu: o r y l e , g ż e g ż ó ł k i ) . C hętnie stosuje p oeta a r­ chaizm y. W W iśle np. czytam y:

pieśń była siostrą niem owy, popłynęła Wisłą bez rudla,

płynęła k o m i ę g ą , d u b a s e m . . . 5

Z rzadka p o jaw ia się naw iązanie do słow nictw a rom antycznego („dw a fo rtep ian y — dw ie tru m n y w sk rześne“) lu b arch aizu jąca sty ­ lizacja form flek sy jn y ch :

Biją słoneczne godziny w Jędrzejowie,

i mnie, i tobie, i innym biją z e g a r o w i e .

(Wisla)

Z rzad k a p o d k reśla też poeta k o lo ry t lokalny zw rotem gw arow ym :

płynąć statkiem do Płocka lub do Warszawy: m alutkie fale, w iklina, g o r ą с kotłowni. (Mazowsze) No i jechaliśm y, jechali z szoferem Falkowskim,

Pytał: „Dokąd j a d z i e m y?“ — — „Do Polski“.

(Wisla)

Ludow e, żartob liw e naśladow anie śpiew u wilgi: ,,Zo-fi-ja, pódź- na-piw o, p ó j-d e-i ja “ — pojaw ia się w W iśle w stro fie oddającej szu­ m y i m elodie leśne. W tym że poem acie spotykam y w ypadek tra n s- ak cen tacji o ty p ie ludow ym , pieśniow ym :

A jak m nie poniesie, poniesie,

to i pieśń znaj d z i e s i ę , znaj d z i e s i ę .

N ie zawsze te w y rażen ia i językow e znaleziska są bezsporne. N ow otw ór „ p ra ję k n e “ w zwrocie:

5 Podkreślenia w cytowanych tekstach, jeśli nie zaznaczono inaczej, po­ chodzą ode m nie — R. M.

(23)

trwają słow a i rzeki p r a j ę k n e : Wisła, Wkra, Skrwa...

(Wisła)

m ają cy w in te n c ji poety oddać jakiś odw ieczny szum, jęk fal rzecz­ n ych w k rain a ch p am iętający ch krw aw e la ta h isto rii — w ym aga chyba zb y t m ozolnego doszukiw ania się u k ry teg o sensu. Podobnie tru d n o poch w y tna je st in te n c ja zw rotu składniow ego: „A gdyby m nie o ty m w szystkim o n i e m i ć?...“ — w znaczeniu chyba: ta k w rosnąć w ojczystą przy ro d ę i historię, aby stać się jej niem ą, w daw ność zapadłą cząstką. T rafniej i w y raźn iej brzm i ju ż to sam o w zwrocie:

Wisło polskiej ziemi

t w o j e 6 niech mnie osłowi, oniemi.

(Wisła)

P rz y całym głębokim m istrzostw ie posługiw ania się m etafo rą i w pro w ad zan ia zw rotów m ow y potocznej rażą też tak ie w yrażenia, jak :

Tak bardzo pragnąłem,

żeby ktoś podkręcił m oją duszę, jak lampę naftową.

(Mazowsze)

lu b żartobliw e:

że, w łaściw ie, ten w iersz rodzę, jak „jajka na m iętko“...

(Wisła)

Są to jed n a k przek o rn e w yskoki poety, raczej rzadkie i w y ją t­ kowe.

T ym natom iast, co zw raca uwagę, w śród p ięk ny ch sposobów n a ­ w iązy w an ia przez poetę do źródeł tra d y c ji językow ej i literack iej, są coraz częściej p ojaw iające się rem in iscencje z w ielkiej poezji ro m an ty czn ej. Zawsze w yjątkow o tra fn ie zharm onizow ane z tonem liry k i w łasnej, po p ro stu luźne, sw obodne przyp om nienia n ajbardziej bliskich strof, um iany ch na pam ięć, chciałoby się użyć francuskiego zw ro tu : par coeur. W spom niałem już o fu n k cji odw róconej m etafo ry m ickiew iczow skiej w Moj ej bibliotece. Podobnie w M azow szu nowy sens o trzy m u je stro fa Słowackiego:

(24)

Piękne jesteś, Mazowsze, skąd wziąłem skrzydła do lotu. Oto słów moich ostrze,

Nie jestem „z kraju smutnego H elotów “. Jestem księga

otwarta w przyszłość. Twego to nurtu potęga, Wisło.

We fragm encie W isły, gdzie p o eta m ów i o k o lejach w łasnego ży­ cia i twórczości, pojaw ia się p ięk na strofa:

A jam nie Smętek, jam nie Żeromski, nie Fantazy, nie Zadumaniec, ja jestem kamień, który do Polski z szańca rzucali na szaniec.

Tam że odzyw a się norw idow ska „Polska przem ienio ny ch koło­ dziejów “, a z okazji Jędrzejow a i Nagłowic w spom nienie s ta ro - polszczyzny:

Nie ode mnie ten wiersz, byłem w Nagłowicach:

Wójt, Pan i Pleban to zwierszył, nie pójdzie ten wiersz na nice.

P ięk n y w iersz Do um arłej kończy się c y tatem z N orw ida, głęboko p rzejm u jący m w kontekście rozpaczy poety po u tra c ie żony:

„...piszę pamiętnik artysty,

zagryzmolony i w siebie pochylon, obłędny, ależ w ielce rzeczyw isty“.

Ten sam tem a t d y k tu je poecie jed en z n ajśw ietn iejszy ch w całej jego tw órczości utw o rów — w iersz W n ukow i, cały o p a rty na asocja­ cjach ze Słowackiego i u trzy m an y w ry tm ie G robu A gam em nona:

Podrośniesz, czytać będziesz Słowackiego, a kiedy wstąpisz w dramatyczne ognie,

zapytasz — dzieckiem w ciąż będąc: — „Dlaczego ani nas złamie to, ani nie pognie,

że — ot — o klęskach bajka Szekspirowa snuje się prawie pogodnie? A Lilia

z wężam i gada? I na co są słowa, jeśli tragedia — to prawie idylla?“

(25)

Posłuchaj, wnuku. Maria Zarębińska niezawiązanej nie m iała koszuli, gdy się zamknęła brama oświęcim ska, gdy ją m ęczyli, gdy ją psami szczuli, kiedy spełniała bezduszne roboty

jak niew olnica — ach! jak bardzo wolna, — a już obcięli jej w łos rdzawo-złoty,

oczy jej były zacięte, jak wojna... Wnuku, jej w łosy leżą w Oświęcimiu

wśród kupy w łosów ludzkich — nie do wiary turystom! — pomnij: Maria jej na imię, a jeśli szukasz Słow ackiego miary, to wiedz, że ona w eszła tak jak Lilia w muzyczną trumnę, a jej w łosy-struny w icher historii trąca i nasila,

budząc zbutwiałe harfy, a nie truny. Pamiętaj! twoja krew jest oświęcimska! Szanuj to, wnuku, gdy um ierać przyjdzie. Pamiętaj imię: Maria Zarębińska

i podnieś pięść, i pójdź na przekór krzywdzie.

Z całego cyklu u tw o rów pośw ięconych pam ięci zm arłej żony je s t to chyba najgłębszy, najb ard ziej w strząsający. W szystkie in ne w y ­ d ają się ledw ie w stęp n y m i szkicam i do tego niezw ykłego p rzetw o rze­ nia w w yobraźni p o ety w spom nienia najboleśniejszych ciosów życia i n ajserdeczniejszych doznań poetyckich.

Przeżycie narodow ej sztuki niezw ykle żywo w y stęp u je w poem a­ cie W isła, w ew okacji rozsianych po k ra ju najp iękn iejszych zabytków a rc h ite k tu ry :

Ach! M yśleć N oakowskim o Polsce — jak długa, szeroka — o renesansie polskim,

0 średniowieczu, baroku... Widzisz krechy niedbałe

1 nagle! — budowla się spiętrza, m ury wspaniałe,

dostojne wnętrza, albo domy dla ludzi, których nie ma... A le się ich obudzi, i architekta poem at

(26)

stanie się nasz, jak ich twórca, w łasny na zawsze,

jak Opatów, Sandomierz, Bejsce, Kraków, Mazowsze.

(Wisła)

Ja k że ch arak te ry sty c z n e je st to naw iązan ie do Noakowskiego, niezw ykle tra fn e w kontekście utw oru, k tórego szkicowość m a w so­ bie coś z k lim atu ry su n k ó w tego w ielkiego w izjon era a rc h ite k tu ry .

*

J a k m ożna by, po tej n a pew no nie w yczerpującej analizie, zre- kapitulow aó w nioski dotyczące pow ojennej tw órczości poety? Głów­ ne, n ajisto tn iejsze elem enty jej treści i przem ian w stosunku do daw niejszej poezji au to ra T roski i pieśni, to:

1) o p a rta najczęściej n a daw nych m otyw ach, ale też i poszukująca now ych rozw iązań, spoglądająca na przeszłość i teraźniejszość z no­ w ej persp ek ty w y , k o n ty n u acja liry k i b o h aterskiej, rew olu cyjnej;

2) w y raźn a, uw idoczniająca się w e w szystkich niem al w ierszach zm iana ich ton acji uczuciowej, k tó rą sym bolizuje ty tu ł pow ojennego tom u: N a d zieja ;

3) w y ra ź n e spotęgow anie elem entów lirycznej n astrój o wości, szkicowość, św iadom e rozluźnienie ryg o rów form y, m ożliw e i nie grożące niebezpieczeństw em „bylejakości“ ty lk o u p o ety o w ielkiej dojrzałości i w ielkim słuchu poetyckim ;

4) w y raźn y zw rot ku zagadnieniom zw iązku w łasnej poezji z sze­ roko p o jęty m życiem nowego, socjalistycznego narodu, z jego historią i przyro d ą, w ielkim i tra d y c ja m i jego narodow ej sztuki.

J a k ie drogi w skazuje now a twórczość B roniew skiego współczesnej poezji polskiej? W ja k i sposób może na nią oddziaływ ać? J a k i był jej rezo nans i oddziaływ anie dotychczasowe?

O ile w recepcji najszerszych kręgów czytelniczych, zwłaszcza w śró d czytelników z klasy robotniczej i in telig en cji postępow ej, poe­ z ja ta cieszyła się zawsze przy jęciem n ajgorętszym , o ty le w w ąskim k rę g u św iatk a literackiego, zaraz po w ojnie, n a stro je wobec niej nie zaw sze b y ły najlepsze. P ojaw iające się w p rzedw ojen nej k ry ty c e b u r- ż u azyjn ej próby zaklasyfikow ania poezji B roniew skiego jako „gor­ szego“, „agitacy jneg o “ g atu n k u lite ra tu ry , pró b y lekcew ażącego tra k ­ to w an ia jej jako „p o p u larn y ch “ poetyckich czy tan e k dla m as — nie u stą p iły od razu. W śród e ru d y cy jn y ch sporów n a tem a t poezji n ad­ rea listó w i postsym bolicznych estetów , w y p ełn iający ch łam y p rasy

(27)

literack iej w lata ch 1945— 1948, nazw isko B roniew skiego było albo pom ijane, albo w spom inane m im ochodem . K u lm in a c y jn y m p u n k tem tego lekcew ażenia był n iesłychany fa k t zam ieszczenia w O d r o d z e ­ n i u (1946) spraw ozdania, pióra jednego z pisarzy, o przebiegu o brad n a d przyznaniem n agrody literack iej m iasta K rakow a, gdzie u tw o ry najw iększego polskiego poety rew o lucy jnego sch arak tery zo w an e zo­ sta ły jako „nie w y trzy m u jące p o ró w n an ia“ z tw órczością dw u jego k on trk an d y d ató w , p rzy czym jed en z nich b y ł sztan d arow y m p rze d ­ staw icielem tru d n e j i elita rn e j poezji tzw . aw angardow ej, drugi (który zresztą okazał się później zd rajcą P olsk i Ludow ej) — p rze d sta ­ w icielem w y raźn ie estety zu jący ch ten d e n c ji poetyckich. „N aiw ­ nością byłoby przypuszczenie — stw ierd za słusznie w sw oim stu diu m o B roniew skim W iktor W oro szylski7 — że zachodziło tu ty lk o jakieś pom ieszanie k ry te rió w estetycznych. W ypowiedź... m iała sens ideolo­ giczny, sens klasow y“. W praw dzie duża g ru p a pisarzy gorąco za­ pro testo w ała przeciw ko w ybrykow i listem o publikow anym n a łam ach K u ź n i c y , w praw dzie dw a m iasta polskie, W arszaw a i Łódź, p rz y ­ znały B roniew skiem u w ow ych lata ch n a g ro d y poetyckie, ale m il­ czenie w okół poety w k ry ty c e trw ało, jeśli nie liczyć dro b nych recen ­ zji, w łaściw ie aż do r. 1950, tj. do czasu w ielkiej d y sku sji prasow ej n a te m a t sy tu acji w liryce i do czasu obchodzonego w k ró tce potem ju b ileu szu dw udziestopięciolecia działalności poetyckiej B roniew ­ skiego. O w łaściw y stosunek do jego tw órczości upom nieli się przede w szystkim — piórem W oroszylskiego — m łodzi poeci. Z decydow ane w ejście n a to ry w alki o lite ra tu rę so cjalistyczną przyniosło p rze w ar­ tościow anie niesłusznych ideowo ocen, skierow ało uw agę n a rew olu­ c y jn e tra d y c je naszej lite ra tu ry , a w śró d nich — n a naczelnym m ie j­ scu — n a tw órczość Broniew skiego. Rok 1950 p rzyniósł poecie n ag ro ­ dę państw ow ą. P o jaw iły się prace o jego poezji.

N asuw a się problem : czy i o ile po ezja nasza w ykorzystała w swoim rozw oju tę szansę, że w dziejach naszej najnow szej lite ra ­ tu r y posiadam y poetę — p re k u rso ra liry k i p raw dziw ie socjalistycz­ nej, godnej postaw ien ia jej w rzędzie najw y b itn iejszy ch , św iatow ych osiągnięć poezji zw iązanej z ideą rew olucji?

O ile w Zw iązku R adzieckim toczą się od la t dysku sje na tem a t w łaściw ego pojm ow ania i w y ko rzy stan ia w ielkiej puścizny M ajakow ­ skiego, o ty le u nas zagadnienie rezon ansu tw órczości Broniew skiego,

7 W. W o r o s z y l s k i , Droga rewolu cyjnego poety. N o w a K u l t u r a , I, 1950, nr 27.

(28)

jej w łaściw ego znaczenia dla poezji w spółczesnej należy w łaściw ie w ciąż do ledw ie tk n ięty ch. Chodzi tu przecież nie ty lko o bieżącą działalność poety, n astręczającą jeszcze tru d n o ści w ocenie ostatecz­ nej, ale p rzed e w szystkim o pozycje dziś ju ż nieom al „klasy czne“, jak im i są jego w iersze z okresu m iędzyw ojennego.

Czy w łaściw ą drogą je st tu doszukiw anie się — ja k to czyniono swego czasu — zbieżności i podobieństw a w w ierszach innych poetów , zw łaszcza najm łodszej generacji? Nie sądzę. P ro b lem m echanicznego naślado w n ictw a — zrozum iałego niekiedy u początkujących, lecz m ało płodnego jako m etoda w rozw oju poetyckim — nie je st tu b y ­ n ajm n iej problem em centralnym .

Z ag adn ien ia isto tn e to dalsza, szczegółowa analiza dzieła poety, b adan ie procesu przeobrażeń, jak im uległa jego liry k a — dziś, w k r a ­ ju b u d u jąc y m socjalizm. Nie w celu ich niew olniczego kopiow ania, ale w celu zdania sobie sp raw y z w ażkich problem ów w iążących się z ogólnym rozw ojem współczesnej poezji, z jej bo gatych i różn oro d­ n ych m ożliwości. Nie w szystkie one m ieszczą się n a pew no w śród p rzesłanek, jak ie pozw ala z siebie w ysnuć tw órczość a u to ra N a­

dziei. J e s t ona dziś niew ątpliw ie ty lk o jed n y m z łożysk, k tó ry m i

pły n ie żyw a rzeka poezji naszych czasów. Stano w i je d n a k z p ew n o ­ ścią poto k o czystości ty ch pierw szych, n a jk laro w n iej szych źródeł, od k tó ry c h w ziął początek n u r t naszej poezji socjalistycznej. T rzeba um ieć czystość i szlachetność tych źródeł odnaleźć.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(słownie: pięćdziesiąt złotych) za każdą niezrealizowaną lub wadliwie wykonaną godzinę usługi. za odstąpienie Wykonawcy od umowy z przyczyn, za które

o utworzeniu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (Dz. Wadium wnoszone w pieniądzu wpłaca się przelewem na rachunek bankowy:.. sprawy: DFA.26.ZP.D.14.2019 zadanie

1) w stosunku do którego otwarto likwidację, w zatwierdzonym przez sąd układzie w postępowaniu restrukturyzacyjnym jest przewidziane zaspokojenie wierzycieli przez likwidację

odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej związanej z przedmiotem zamówienia na kwotę min. Ponadto o udzielenie zamówienia mogą ubiegać

a) Całość przedmiotu umowy, wykonanych prac oraz zastosowanych materiałów, surowców i wyrobów. Okres udzielonej gwarancji na przedmiotem zamówienia wynosi 36 miesięcy.

Sprawuje kontrolę spełniania obowiązku szkolnego przez uczniów zamieszkałych w obwodzie gimnazjum (zgodnie z odrębnymi przepisami).. Jest kierownikiem zakładu pracy

Orderem Wojennym Virtuti Militari, Orderem Odrodzenia Polski, Orderem Budowniczych Polski Ludowej, a także Krzyżem Zasługi.. Dzieciństwo spędził w Płocku, gdzie

a) Niespełniającej wymagań określonych w SIWZ. b) Gdy przewiduje termin zapłaty dłuższy niż określony w ust. Niezgłoszenie w formie pisemnej zastrzeżeń do przedłożonego