• Nie Znaleziono Wyników

Wsie holenderskie na ziemiach polskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wsie holenderskie na ziemiach polskich"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

WSIE HOLENDERSKIE

NA Z IE M IA C H PO LSKIC H .

Ruch em igracyjny z zachodu na wschód, k tó ry fale w ychodź­ ców przerzucał z nad R enu w dorzecze W arty i W isły, nie był zjawiskiem chwilowem. Niekiedy ruch ten dochodził do większego natężenia, jak się to działo w końcu w ieku XIII; były momenty, że słabł i staw ał się ledwo dostrzegalnym , by po jakim ś czasie w ybuchnąć z w iększą siłą. I w tem słabnięciu, czy wzroście owego „Drang nach O ste n “ niepodobna widzieć ani ślepego zbiegu w y­ padków , ani wyłącznie rezultatów świadomej polityki krajów kolo­ nizujących, czy kolonizow anych; przeciw nie, dostrzedz by tu się dało przejaw praw a, które nazw ać by można praw em niw elacyi go­ spodarczej. Z praw a tego w ypływ a ruch, zm ierzający do ujedno­ stajnienia stopnia intensyw ności gospodarki na terytoryach, na któ­ rych przeszkody naturalne nie uniemożliwiły ruchu ludności. W poszczególnych częściach takich terytoryów zbyt szybki w zrost intensyw ności gospodarczej je st ham ow any przez odpływ ludności do części mniej pod względem gospodarczym rozw iniętych.

W raz ze wzrostem intensyw ności gospodarki idzie zm niejsze­ nie się obszaru gruntów , dotąd pod upraw ę niezajętych, z powodu, iż ludność upraw iać ich nie umiała. I oto, gdy już staje się ko­ niecznością zajęcie pod upraw ę obszarów do upraw ienia trudniej­ szych, wym agających nieznanych dotąd w danej miejscowości środ­ ków technicznych, zjawia się zwyczajnie im igracya z krajów , które odpowiedni stopień gospodarczego rozw oju osiągnęły już u p rze­ dnio i obszary tego rodzaju zagospodarow yw ać umieją.

Kolonizacya niem iecka z czasów piastow skich, k tó ra przynio­ sła bądźcobądź bardziej ulepszone narzędzia rolnicze, ułatwiła Polsce zajęcie pod upraw ę gruntów cięższych. A le postęp rolni­ czy, jaki wówczas osiągnięty został, nie poszedł tak daleko, by

(3)

urno-W S I E H O L E N D E R S K IE NA ZIEMIACH POL SKI CH . 6 5

żliwić zagospodarow anie obszarów do u praw y tak trudnych, jak nizinne, zalewne w ybrzeża rzek, k tó re zresztą nęciły rolnika swą urodzajnością. Jednak w Polsce takich nizinnych zalew- nych obszarów nie brakło. Zaczynając od Ż uław przy ujściu W isły, ciągnęły się niziny nadw iślańskie w górę rzeki niep rzer­ w anym praw ie pasmem. W podobnym położeniu były w ybrzeża W arty, tudzież jezior K ujaw skich. Chcąc zamienić te wielce u ro ­ dzajne czarnoziem ne szmaty ziemi n a role, należało posiadać um ie­ jętność budow ania tam i przeprow adzania choćby w sposób naj­ prostszy osuszania. Z w iedzy technicznej w tym zakresie słynęli w średniow ieczu przedew szystkiem H olendrzy. Mieszkając na za- lewnych nizinach, nie mając innych gruntów do w yboru, siłą rze­ czy nauczyli się oni oddaw na w yzyskiw ać dla upraw y okolice, w śród których bezsilnym w obec sil przyrody czuł się rolnik, pocho­ dzący z innych krajów. I oto holendrzy, gdy im już w ziemi ro ­ dzinnej staw ało się ciasno, rozpoczęli pochód na wschód, zdoby­ wając dla upraw y bagniste rów niny, dotąd wcale, lub słabo tylko upraw ione. Koloniści holenderscy rozpraszają się więc przede­ wszystkiem po nizinach północno-niem ieckich, a zdobyw szy je dla upraw y, docierają nareszcie nad ujścia W isły, by zagospodarow ać niziny kaszubskie.

Em igracya holenderska n a K aszuby m a swoją długą historyę. W w ieku XV je st już w G dańsku tylu holendrów , że są w stanie założyć w łasną gildyę. Ucisk narodow y, jaki panow ał w N iderlan­ dach za czasów K arola V-go w spółdziałał em igracyi chłopów ni­ derlandzkich. W tedy to zrobiono p róby w yzyskania ich zdolności w celu zagospodarow ania Żuławy gdańskiej. Żuław a gdańska, ofia­ row ana m iastu tem u przez Kazimierza Jagiellońćzyka w roku 1454 w nagrodę za hołd, złożony Rzeczypospolitej, była bardzo u ro ­ dzajna, lecz ciągle praw ie stała pod wodą. Energiczniejsze usiło­ wania, zm ierzające do zagospodarow ania tej niziny, podjął burm istrz gdański F.erber, a po jego upadku rada miejska osadza tam holen­ drów. T a pierw sza kolonia pow stać m usiała około roku 1528. O jej założeniu i o jej znaczeniu gospodarczem poucza nas wielce ciekawy dokum ent, opublikow any przez pannę Felicyę S zper w do­ datkach do pracy jej: „Nederlandsche N ederzethingen in W est P reusen G edurende de Poolschen T ijd “ Ł). Jest to list R ady m iasta G dańska, pisany do Zygm unta A ugusta w roku 1555. D owiadujem y się z tego listu, że chłopi, których próbow ano osadzić na Żuławie

') E n k h u is e n — P . B ais 1913.

(4)

6 6 W S IE H OL EN DE RS KI E NA ZIEMIACH POLSK ICH .

przed holendrami, nie umieli sobie zupełnie poradzić z zalewami. Miało tam być w ówczas parę wioseczek. Jednakże przyszła p o ­ wódź, osadnicy zaś nie przeprowadzili zawczasu „fossiones et de­ cursus aquarum “, nie byli więc do niej przygotow ani, „négligentes et d esp erati“, ja k ich nazyw a nasz dokument, rozbiegli się ze swych osad, tak iż „pauci aut nulli reliqui perm an seru nt“. I oto wówczas „forte fortuna quidem “ zjawiają się holendrzy i w yrażają gotow ość osiedlenia się na opuszczonych rolach. Na próbę, „experiendi causa“, dano im „pagum quendam plane desertum Laudan appellatum , d ata in quadriennali censu im m unitate ea lege, u t post decursum quadriennis pro singulis ju gerib u s m arcas quatuor annuae p erso lv e­ re n t“. I oto piszą z tryum fem gdańszczanie: „perfecerunt H ollandi isti exiguo tem poris spatio mirabilem agrorum siccitatem, u t pro desperatis agris haberem us XXVII ju g era censualia. A deo ut cum ante ex pago illo non amplius XXXIX marcis anni census in te r­ ciperem us, nunc centum et VIII m arcas annuae capiam us“. Z agospo­ darow aw szy Laudan, zakładają holendrzy na ziemiach, należących do Gdańska, szereg innych kolonii, ja k Schaffenburgh, W esslincke. Reichem bergh i Schm erblock. R ezultaty, jakie przyniosła gospo­ darka holendrów n a Żuławie gdańskiej, nie mogła nie zachęcić do dalszych prób w tym k ie ru n k u 2). Przedew szystkiem osadzają H o ­ lendrów dzierżawcy Królewszczyzn, znajdujących się na Żuławach, zarów no na tak zwanej „insula m inor“, jak i na „insula m ajor“. W roku przeto 1562 tenutaryusze Szymon i S tefan Loysen zakła­ dają kolonię holenderską w Tiegenhofie na W ielkiej Żuławie. Na Małej Żuławie kolonia holenderska istnieje już przed rokiem 1588. W ten sposób sieć kolonii niderlandzkich w P rusach królew skich staw ała się coraz gęstszą. Ruch na tem polu nie ustaje w wieku

') O p u s c ita t. s tr. 232.

2) Z n a k o m ic ie w y s p e c y a liz o w a n i w g o s p o d a r c e n iz in n e j, o p ie r a ją c e j się g łó w n ie n a h o d o w li b y d ła , b y li k o lo n iśc i h o le n d e r s c y m a ło u z d o ln ie n i do k a r ­ c z o w a n ia g r u n tó w , do z a g o s p o d a r o w y w a n ia n a n o w o z a p u s z c z o n y c h g o s p o ­ d a rs tw . G dy c h o d z iło o k a r c z o w a n ie , n ie m o g li się r ó w n a ć z p o la k a m i, ja k to w r o k u 1336 p o ś w ia d c z y ł E c k v o n R e p p ic h a n w liście do k s ię c ia A lb r e c h t a P r u s k ie g o . T o te ż o sa d z a n ie h o le n d r ó w w p o łu d n io w y c h P r u s a c h k s ią ż ę c y c h n a le s is ty c h o b s z a r a c h n ie w y d a ło d o b r y c h re z u lta tó w . H o le n d r z y , s p r o w a d z e n i w r o k u 1527 p r z e z k s ię c ia A lb r e c h ta H o h e n z o lle rn a , tłu m n ie o p u s z c z a li s w ą n o w ą o jc z y z n ę , b ą d ź to w r a c a ją c do H o la n d y i, b ą d ź te ż p rz e n o s z ą c się n a n a d ­ w iś la ń s k ie Ż u ła w y P r u s k r ó le w s k ic h , g d z ie z n a jd o w a li w a r u n k i, z b liż o n e do ty c h , do ja k ic h p rz y w y k li w sw e j m e tro p o lii. P o r ó w . D r. B ru n o S c h u m a c h e r: N ie d e rla n d . A n s ie d lu n g e h in H e r z o g tu m P r e u s s e n .

(5)

VVSIN H O L EN D E R S K IE NA ZIEMIACH POLS KICH . 6 7

XVII i XVIII-tym. Posiadacze staro stw pruskich: Zborow scy, Z a­ wadzcy, Borowscy, Szczepańscy, wreszcie Bielińscy, zakładają coraz to now e kolonie holenderskie w swych włościach 1).

Nie było żadnego pow odu, by holendrzy, którzy tak pom yśl­ nie zagospodarow ali nizinne g ru n ta P ru s królew skich, nie mieli p o ­ sunąć się w górę z biegiem W isły. N asam przód oczywiście zajęli nadbrzeżne niziny, leżące w w ojew ództw ie Inowrocławskiem , w bez- pośredniem sąsiedztw ie z Prusam i. K asztelan Oświęcimski, A lbrecht Padniewski, osadziwszy holendrów w posiadanem przez siebie starostw ie Dybowskiem, uzyskał ju ż w roku 1603 przywilej Z y­ gm unta III, ratyfikujący jego um ow ę z now oprzybyłym i kolonista­ mi. W e wsiach Nieszawce Wielkiej i Małej, leżących obok dawnego, zburzonego m iasta krzyżackiego, Nieszawy, wyznaczono holendrom 62 m orgów i p rętów 20 2).

W tym samym zapew ne czasie osadzono ośm iu holendrów we w siach Rudak i Gosoczyn, należących rów nież do starostw a D ybowskiego. Posiadali oni tam 8 włók ziemi. P raw dopodobnie musieli dybow scy holendrzy ucierpieć bardzo podczas w ojny szwedz­ kiej, którą G ustaw A dolf przeniósł w roku 1626 do P ru s K róle­ wskich, dość, że w roku 1629 lustracya zastaje ju ż zaledw ie trzech kolonistów 3). W początku w ieku XVII holendrzy posuw ają się jesz­ cze dalej ku południowi. W e wsi Słońsk, leżącej w pobliżu dzi­ siejszego Ciechocinka, było 12 holendrów na 25 włókach. „T eraz“ jednakże, jak utyskują rew izorow ie, którzy w roku 1629 lustrow ali W ielkopolskę, „dla wojny i pow ietrza zmniejszyło się, że nie do­ stało ich tylko cztery na włókach, których tam po pomurze za zaszorowaniem z W isty piaskiem zostało w łók N. 1 1 — 23 m or­ gów “ 4).

Jednocześnie osady holenderskie pow stają i na praw ym brzegu W isły w starostw ie Bobrownickiem . Oto ju ż lustracya z roku 1616s) konstatuje, iż tam na uroczysku Bógpomoż „Ho- lendrow ie na gruntach daw nych i now o-w ykopanych siedzą“ 6). Na uroczysku Silniczy w temże starostw ie istnieją rów nież w tym czasie osady holenderskie. Jan Czerski, staro sta Bobrownicki,

osa-') Ib id e m s tr. 117. 2) Ib id e m s tr. 128— 139.

. 3) L u s tr a tia M a jo ris P o lo n ia e 1629 r . f. 379,580. R ę k . B ib. O rd . K ra s iń ­ sk ic h N. 768.

4) Ib id e m f. 384. 5) Ib id e m f. 474. ł) Ib id e m .

(6)

68 W S I E h o l e n d e r s k i e n a z i e m i a c h p o l s k i c h.

dza holendrów we wsi Silno Polskie w roku 1630 1), zaś starosta Andrzej Tulibow ski pow ołuje do życia holenderską osadę Nowy Bógpomoż.

W ten sposób już w początkach wieku X VII oba brzegi W i­ sły pomiędzy T oruniem i W łocław kiem usiane zostały koloniami holenderskiem i.

Z jakąszyrbkością posuwali się holendrzy w górę W isły, św iad­ czy fakt, że w roku 1624 rozpoczynają rokow ania w spraw ie osie­ dlenia się na Saskiej Kępie pod W arszaw ą2). W roku 1629 po­ siadają już w arszaw scy holendrzy przywilej, zabezpieczający im posiadanie swych kolonii „jure colonario", podczas gdy „directum dominium ma być zachowane przy radzie miejskiej, jako przy p a ­ nach dziedzicznych".

Kolonia holenderska na Saskiej Kępie, która zajm ow ała praw dopodobnie 136 morgów , nie była długotrw ałą. W spom niany przez nas przywilej z roku 1629 wylicza z nazwiska- czterech ko­ lonistów, którzy przeprowadzili układy z m iastem „imieniem swym i innych O lendrów ", natom iast rachunki miejskie w arszaw skie z roku 1636, które w ykorzystał W e jn e rt3), w ym ieniają w praw dzie czterech kolonistów, o ile sądzić m ożna z nazwisk tych samych, lecz już nie w spom inają o innych niderlandczykach. Zato figuruje tam nie­ jaki Chyliński, posiadający 34 morgi, być może w łaśnie opuszczone,

przez holendrów . W drugiej połow ie wieku XVII holendrzy zni­ kają z Saskiej Kępy. Być może, że do opuszczenia siedzib przez nich przyczyniło się oblężenie W arszaw y przez K arola G ustaw a w roku 1653; przypuszczam y jednak, że nie pozostały tu bez w pły­ wu i ograniczenia religijne, które „ludziom w iary o bcej“ narzucili ojcowie m iasta W arszaw y, ich „panow ie dziedziczni“.

W kilka lat po osadzeniu holendrów na Saskiej Kępie, spo­ tykam y się z now ą próbą utw orzenia gospodarstw niderlandzkich w okolicach W arszaw y. O to w roku 1645 H ieronim Radziejowski w yjednyw a sobie przywilej królew ski na osadzenie holendrów ju re em phiteutico we wsiach królewskich: Baranów , Jaktorów , Kaski, Szczawinek w ziemi Sochaczewskiej. Kolonistom miano wymierzyć 100 w łók ziemi miary Chełmińskiej 4).

Proces kolonizow ania w ybrzeży nadw iślańskich osadami ho­ lenderskiem i osłabł, o ile sądzić można z naszymh źródeł, w

dru-1) A rc h . G łó w n e . M e try k a 186 f. 176

2) W e jn e r t: S ta r o ż y tn o ś c i W a r s z a w y to m III, str. 49. 3) Ib id e m Str. 59.

(7)

WSIE H O L EN D E R S K IE NA ZIEMIACH POLSK ICH . 6 9

giej połow ie wieku XVII-go, gdy z jednej strom i Polska stała się Avidownią strasznych wojen, z drugiej zyskała konkurenta w przyj­ m owaniu em igrantów w państw ach Rzeszy Niemieckiej, załudniają- cjmh się nanow o po ukończeniu w ojny trzydziestoletniej. Natom iast w w ieku XVIII-tym ruch em igracyjny cudzoziemskich kolonistów do Polski staje się znowu intens3iwniejsz3un. W ted y też pow staje szereg now ych ogniw w nadw iślańskim łańcuchu kolonii pom ię­ dzy Toruniem a W arszaw ą. W idzimy więc now e osady holender­ skie w G ostyńskiem Ł). T ak np. w roku 1759 niejaki Andrzej Cichocki, starosta Troszyński, staje się założ3icielem tak zwanego Troszynu Niemieckiego (gmina D o brzanków )2). Jeszcze bliżej W a r­ szaw y w Kazuniu (powiat W arszaw ski, gm ina Cząstków) zakładają H ilzenowie około roku 1776 nad lachą W iślaną kolonię, zwaną Ka- zuń niemiecki, w której osiada 19 h o le n d ró w 3). N iestety, nie udało się nam wyśledzić daty pow stania w szystkich nadw iślańskich osad holendrów. N atom iast możemy skonstatow ać, że holenderskie osa­ dnictwo na południu dosięgło aż do Kozienic. Licząc na mapie C hrzanow skiego osady nadbrzeżne, do dziś dnia noszące nazw3^ „H olendrów ", naliczym y ich pomiędz3i Kozienicami a W arszaw ą sześć, pomiędzy W arszaw ą a Płockiem 6, pom iędz5i Płockiem a T oruniem 25.

H olendrzy jednakże nie zadowolili się zdobyciem samych wyrbrzeży W isły. W ziemi Dobrzyńskiej dotarli pod Rypin. W roku 1778 widzimy ich kolonię Michałki w kluczu Rusinowskim, nale­ żącym wówczas do Michała Podoskiego, kasztelana Dobrzyńskiego. Podoski pozw olił kolonistom założyć w M ichałkach kościół ewan- gielick i3); w krótce stafy się one centrum duchow nem kolonii, jak G rzęby Szejnwald, T ereszew ko, Tom aszew ko, O b ó rk i4), rozrzuco­ nych po całym powiecie Rypińskim. Do dziś dnia w Michałkach istnieje szkółka, w której, ja k zapewnia Słow nik Geograficzny, wciąż jeszcze nauczają w języku dolno-niemieckim 5). Szerokie pasmo osad holenderskich, łączące się koło S łońska z łańcuchem nadw i­ ślańskim, przechodzi przez nizinyr Kujawskie ponad brzegami tam ­ tejszych ogrom nych jezior, byt około Koła zlać się z innym szere­

') A rc h iw u m G łó w n e . K się g i R e f e r e n d a r s k ie T o m 29 f. 644. 2) Ib id e m ; T o m 58 f 57 r.

3) M e try k a K o r o n n a 299 f. 187 r. 4) S ło w n ik G e o g ra fic z n y 6 s tr. 297.

s) W e d łu g S ło w n ik a G e o g ra fic z n e g o „w g ra n ic a c h tr ó jk ą tu , m a ją c e g o s w e w ie r z c h o łk i w M ic h a łk a c h , W y s z o g r o d z ie i L ip n ie , m ie s z k a d o 10000 lu ­ d n o śc i n ie m ie c k ie g o p o c h o d z e n ia " . T o m 6 s tr. 297. B y ć m o ż e , ż e c a ła tu lu ­ d n o ś ć p o c h o d z iła ró w n ie ż , je ś li n ie z H o lla n d y i, to z d o ln y c h N iem iec.

(8)

70 W S IE H O L EN D E RS K IE NA ZIEMIACH PO LS KI CH .

giem osad holenderskich, ciągnącym się wzdłuż W arty. Pom iędzy Kołem a Obornikami nad W artą i jej najbliższą okolicą dotąd zacho­ wało się kilka dziesiątków miejscowości, noszących miano „H olen­ d ró w “. N iestety, nie udało się nam wyśledzić, kiedy pow staw ać za­ częły holenderskie osady nad W artą. N iew ątpliw ie są one znacznie późniejsze od osad nadw iślańskich, w lustracyi też wielkopolskiej z roku 1661 *) nie natrafiliśm y na żaden ślad, dowodzący istnienia ich już wówczas, natom iast w źródłach naszych kolonie holen­ derskie pojawiają się w połow ie w ieku XVIlI-go. Ale w ówczas kolonie holenderskie tracą swój jednolity charakter zarów no pod w zględem gospodarczym , ja k i etnicznym. Żyw ioł holenderski, czy też dolnoniemiecki ma w praw dzie jeszcze przew agę, w niektórych jed n ak koloniach w śród kolonistów widzimy w ychodźców z różnych krańców Niemiec, a naw et i takich, któtych nazw iska wskazywały na pochodzenie polskie 2). W iele z kolonii z drugiej strony, noszą­ cych miano „holendrów “, pow staje naw et w g łę b i lasów, zdała od rzek; osadnic)! ich mają za zadanie w ytrzebiać role w śród puszcz, podczas gdy właściwi holendrzy do tej pracy uzdolnieni nie byli. Nazwa więc „H olen d ry “ nabiera w Polsce odmiennego znaczenia, przestaje charakteryzow ać narodow ość kolonistów i zadania go­ spodarcze kolonii, stosując się do pewnej organizac}^ społecznej kolonistów , mającej formy, w zorow ane na tych, jakie ongi przy­ brały właściwe holenderskie kolonie. Nazwa „H olendry“ w wieku XVIII-ym je st w Polsce term inem raczej praw nym , niż etnicznym, łub gospodarczym . Setki takich kolonii now o-holenderskich roz­ rzucone były po całej W iełkopolsce. Zakładają je posiadacze sta­ rostw i właściciele ałodialni, specyalni przedsiębiorcy „anneme- rzy “ sprow adzają coraz now e rzesze kolonistów z zagranicy. O by ­ w atele, posiadający dobra w W iełkopolsce i w innych dzielnicach, robią próby zaszczepienia osad holenderskich daleko poza pra­ wym brzegiem W isły. W roku 1790 naprzykład Sapiehow ie, którzy w W ielkopolskich dobrach Koźmińskich posiadali w sie holender­ skie, zakładają osadę holenderską w puszczach hrabstw a Kodeń- skiego; była to jedn a z najbardziej na w schód w ysuniętych wsi nowo holenderskich 3).

ł) A rc h iw u m G łó w n e . L u s tr a c y e N. 64 .

2) B r a n d e n b u r g e r : D a s H a ü lä n d e r . D o rf G o ld a u b e i P o s e n s tr . 6. Z e it­ s c h r ift d e r H is to r is c h e n G e s e lls c h a ft fü r d ie P r o v i n z P o s e n 1903, torn 18.

3) R ę k o p . B ib lio te k i K ra s iń s k ic h : A rc h iw u m S a p ie h ó w . N ie k tó rz y z p i­ s a r z y z a r ó w n o p o ls k ic h j a k i n ie m ie c k ic h u w a ż a ją , ż e o sa d y n o w o 'h o le n d e r - s k ie n ie m a ją n ic w s p ó ln e g o z o s a d a m i s ta r o - h o le n d e r s k ie m i. (A d am K r a s i ń ­

(9)

W SIE H O LEN D ERS K IE NA ZIE MI ACH POLS KICH . 7 1

II.

Jak w spom nieliśmy, cechą charakterystyczną, w łaściw ą osad­ nikom holenderskim zarów no starszym nadrzecznym, jak nowszym, był ich ustrój praw ny, wyróżniający je od reszty wsi polskich. P o d ­ czas gdy ludność w iejska w wiekach XVII-tym i XVIII-tym pozba­ w iona była prerogatyw , przysługujących ludziom wolnym, holendrzy pozostaw ali wolnym i dzierżawcami swych gospodarstw : „A holen­

drzy“ — mówi kontrakt, zaw arty w roku 1724 z osadnikami nider­ landzkimi w starostw ie D ybowskiem, „mają być ludźmi nietylko sobie wolnymi, ale od wszelakich niewoli zaciągów z robót osw o­ bodzeni i wolni" 1). H olendrzy ci w arują sobie naw et, iż dzier-ski: G e s c h ic h tlic h e D a r s te llu n g d e r B a u e r n - V e r h ä ltn is s e in P o l e n “ (1 T e il s tr. 160), a sa m ą n a z w ę o sa d w y p ro w a d z a ją z e ls ło w a H a u lä n d e r: o d h a u e n k a rc z o w a ć , w y rą b y w a ć . Z ta k im p o g lą d e m tr u d n o s ię zg cd zić; b y w a ły k o lo n ie , o s a d z a n e w m ie js c a c h b e z le ś n y c h , j a k n p . Z ło tk o w o , r o z k o lo n iz o w a n e p r z e z A n d rz e ja Z a ­ k rz e w s k ie g o 1762 r., w k tó r y c h n ie b y ło co k a rc z o w a ć , a je d n a k n o s iły o n e s ta le m ia n o h o le n d r ó w , ja k k o lw ie k w ś ró d m ie s z k a ń c ó w ich n ie b y ło w y c h o d ź c ó w z H o la n d y i. Z d ru g ie j s tr o n y ź r ó d ła z a w s z e u ż y w a ją te r m in ó w „ h o 'e n d r i “ , „ h o ­ le n d r z y “ , n ig d y z a ś „ H a ü lä n d e r “ . O te m ja k n ie je d n o lite p o d w z g lę d e m n a r o ­ d o w o ś c io w y m b y ły „ H o le n d r y “ w o s ie m n a s ty m w ie k u , ś w ia d c z y ta k ż e i w y ­ ro k S ą d ó w R e f e r e n d a r s k ic h , w y d a n y w r o k u 1780, a o rz e k a ją c y , iż w k o lo n ii h o le n d e r s k ie j O śn e j n a z a s a d z ie p a k tó w „ p r z e z n ie g d y u r. S k ó rz e w s k ie g o d a ­ n y c h , w O ś n e j, n ie ty lk o n ie m c y , a le i z in n y c h P o ls k i m ie js c d ziś ju ż o sie d li i o s ia d a ć m a ją c y , w o ln y c h o k u p n ió w p ra w a m i z a s z c z y c a ć się m a ją “ . l) M e try k a K o r o n n a 253 f. 60—68. N a u s tr ó j p r a w n y k o lo n ii h o le n d e r ­ sk ic h rz u c a d u ż e św ia tło k o n tr a k t, k tó r y tu p rz y ta c z a m y w cało ści:

M ięd zy J e g o M ością P a n e m D a d z ib o g ie m z L u b ie n ia N ie m o je w s k im , w o - je w o d z ic e m P o m o r s k im a d z ie r ż a w c ą S ło ń s k im z je d n e j a U r b a n e m N ig b o r, J u r g ą G ra w a n s e m , J a c h im e m M aską, S im o n e m B o n in e m i ich s ą s ia d y w lą d a c h n iż e j o p is a n y m s p o s o b e m (z d ru g ie j s tr o n y , s ta n ę ła u m o w a ) Iż J e g o M ość P a n D a d z ib o g N ie m o je w s k i d z ie r ż a w c a S ło ń s k i p e w n e lą d y do d z ie r ż a w y S ło ń s k ie j n a le ż ą c e , a m ię d z y lą d a m i s ta ry c h O le n d r ó w i n o w o o s ia d ły c h p o ls k ie g o S ło ń s k a P ia s k o w e n a z w a n e , k t ó r e d o tą d p r z e z p o w ó d ź W iś la n ą z a s z o r o w a n e p o ż y tk u ż a d n e g o n ie c z y n iły , a b y te m p r ę d z e j do s w e j p e r - fectiej p r z y j ś ć m o g li i a u c tia p r o v e n t ô w d z ie r ż a w y s ło ń s k ie j ty m w ię k s z a b y ć m o g ła , w y ż e j p r z e r z e c z o n y m O le n d r o m i ich s ą s ia d o m u n a cu m a lio ­ ru m s u c c e s s o rib u s p r a w e m O le n d e r s k ie m do la t 40 z u p e łn i e p o s o b ie id ą ­ cych, p o c z ą w s z y o d d n ia p ie r w s z e g o s i e r p n ia w ro k u n in ie js z y m 1645 w p o s e s y ą i z a ż y w a n ie p u s z c z a i p o r o z d a je (s ic ), o b ie c u ją c p o m ie n io n y c h O le n d ró w u n a c u m illo ru m s u c c e s s o rib u s p r z y p ra w ie , z w y c z a ja c h O le n d e r s k ic h n iż e j o p is a n y c h z a c h o w a ć i a b y in e v e n tu m o r tis s u c c e s s o re s Ich M ości p a n o w ie d z ie r ż a w c y p ro - te m p o r e e x is te n te s p i’zy ty c h w o ln o ś c ia c h i p r a w ie o n y c h z a c h o w a li a p p r o b a t ią K ró la J e g o M ości c o n tr a c ta n in ie js z e g o k o s z te m s w y m w y p r a w ić o b ie c u je i b ę d z ie p o w in ie n , w z g lę d e m k tó r e g o p r a w a i p o s s e s ie y lą d ó w w y ż e j p o m ie ­ n io n y c h w y ż e j p o m ie n ie n i O le n d rz y s ą s ie d z i i z s u c c e s s o r a m i s w e m i c z y n sz u d o ro c z n e g o n a d z ie ń S t. M arcina z w łó k (s.) i z k a ż d e j w ło k i C h e łm iń s k ie j p o

(10)

72 W SIE H O L E N D E R S K I E NA ZIEMIACH POLSKICH.

żaw cy w razie potrzeby „dzieciom i im samym św iadectw a od rodu

listy wolne rodow e będzie pow inien daw ać“.

Ziemię otrzym ywali holendrzy ju re em phiteutico Ł). W zajem ne

z tp . 25 p ła c ić i do r ą k J . M. P . D z ie rż a w c y p r o te m p o r e e x is te n ti lu b o k o m u to od n ic h do o d b ie r a n ia z le c o n o b ę d z ie , o d d a w a ć b ę d ą p o w in n i b e z w s z e la ­ k ie j o d w ło k i i o m ie s z k a n ia , o co w s z y s c y z a je d n e g o , a j e d e n za w s z y s tk ic h o d p o w ia d a ć i c zy n sz p ła c ić m ają.

A je g o M ość P a n d z ie rż a w c a p ro te m p o r e e x is to n s do ż a d n y c h szar- w a r k ó w i r o b ó t o n y c h p rz y p u s z c z a ć i tia k a z o w a ć n ie b ę d z ie p o w in ie n , w s z e l­ k ie to w a ry i n a b ia ły ta k ż e z b o ż a w o ln o b ę d z ie p o m ie n io n y m o le n d ro m i ich s u c c e s s o ro m , g d z ie b ę d z ie w o la ich p rz e d a w a ć , p ie n ię ż y ć , b e z p rz e s z k o d y ż a d n e j J e g o M ości p a n a D z ie rż a w c e ; i o w s z e m o d w sz e la k ic h g w a łtó w i p r z e ­ sz k ó d J M P a n D z ie rż a w c a b r o n ić ic h b ę d z ie p o w in ie n . S o łty s ó w , k tó r z y b y s p r a w y ich i k r z y w d y s ą s ie d z k ie u z n a w a li i są d z ili z w o ln ą ich IM P a n u D z ie r ­ ż a w c e (a p p e la c y ą ) p o d łu g z w y c z a ju o b ie r a ć je m b ę d z ie w o ln o z p o ś r ó d sie b ie i b e z w ia d o m o śc i IM P a n u D z ie rż a w c e ; s p r a w y je d n a k c rim in a ln e s a m e m u J e g o M ości P a n u D z ie rż a w c y do u z n a n ia n a le ż e ć m a ją . L ą d y p o m ie n io n e w o ln o im b ę d z ie p o d łu g u p o d o b a n ia s w e g o w y p r a w ić , ro w y , d r z e w a i c h r o s ty r o z k o p y w a ć , do n a le p s z e g o p o ż y tk u s w e g o o b ra c a ć w o ln o im b y ć m a, z b o ż a d o p o tr z e b y p o ­ ż y tk u s w e g o , g d z ie b ę d z ie w o la ic h m leć, w o ln o im b ę d z ie , j e d n a k g d y b y w p o - m ie n io n e j d z ie r ż a w ie m ły n b y ć m ó g ł, te d y w ty m ż e m fy n ie m le ć b ę d ą p o w in n i; z w ie r z r o z m a ity n a o m ie n io n y m g r u n c ie i lą d a c h w o ln o je m b ę d z ie ło w ić , ta ­ k ż e n a b o ż e ń s tw a z w y c z a jn e g o s w e g o z a ż y w a ć i do in n e g o p r z y m u s z e n i b y ć n ie m ają. B a rc i, je ś lib y ja k ie n a ty c h lą d a c h b y ły , do p o ż y tk u ic h s łu ż y ć i n a ­ le ż e ć m a ją , p o d a tk ó w ż a d n y c h o p r ó c z w y ż e j p o m ie n io n e g o c z y n s z u p łacić, d a ­ w a ć n ie b ę d ą p o w in n i, p o b o r y je d n a k i c o n tr ib u c ie k o r o n n e r ó w n o z in sz e m i p ła c ić m a ją , p r z y ty m u c h o w a j B o że w o jn y , ta k ż e b y p o m ie n io n y c h lą d ó w z a ż y w a ć n ie m o g li i o w sz e m d o c z a su o d n ic h s ię a b s e n to w a ć m u s ie li, te d y p o d te n czas c z y n s z u d o r o c z n e g o p ła c ić n ie m ają, a g d y b y s ię a b s e n to w a ć m u sieli, te d y na p r a w a ic h d e ro g o w a ć n ie m a i o w s z e m p o z w ró c e n iu się do lą d ó w sw o ic h p r z y ty m ż e p r a w i e (i) w o ln o ś c ia c h z o s ta w a ć m a ją , k tó r e to ro le i lą d y w o ln o je m b ę d z ie k o m u b ę d ą c h c ie li dać, d a ro w a ć , p r z e d a ć i o n e m i di- s p o n o w a ć , p o d łu g w o le j s w o je j d o la t w y ż e j p o m ie n io n y c h z ta k ie m p ra w e m i z ta k ie m i w o ln o śc ia m i i p o w in n o ś c ia m i, ja k ie m i z ja k ie m i n a t e n c zas sam i n a jm u ją . A g d z ie b y te ż p o tr z e b a b y ła lą d y d z ie r ż a w y S ło ń s k ie j ta m o w a ć , a b y p r z e z p o w ó d ź w iś ln ą p s o w a n e n ie b y ły , te d y s p o in ie z in s z e m i O le n d ra m i n a S ta r y m i N o w y m S ło ń s k u o s ia d łe m i ta m o w a n ie to o d p r a w o w a ć b ę d ą p o w in n i. A p o e x p ira c y i la t w y ż e j o p is a n y c h ląd y , r o le , b u d y n k i w s z e lk ie J e g o M ości P a n a d z ie r ż a w c z j' p r o te m p o r e b ę d ą c e m u do d is p o z y c y je j n a le ż e ć m a ją , s p r z ę ty i d o b y tk i w s z e lk ie O le n d ro m i ic h s u k c e s s o ro m w c a le z a c h o w u ją c i to w a r u ­ ją c , iż p o e x p ir a c y je j la t 40 ciż p o m ie n ie n i O le n d r z y i ich są s ie d z i, u n a cum su is s u c c e s s o rib u s za z g o d ą i p o z w o le n ie m J e g o M ości P a n a D z ie rż a w c e p r o te m p o r e b ę d ą c e g o b liż s z e m i b y ć m a ją . Na co d la le p s z e j w ia r y n in ie js z e p o ­ s ta n o w ie n ie J e g o M ość P a n D a d z ib o g N ie m o je w s k i d z ie r ż a w c a n a te n c zas S ło ń s k i p r z y p ie c z ę c i s w o je j r ę k ą sw ą p o d p is a ł. D z ia ło się w S łu ż e w ie d n ia

p ie r w s z e g o s ie r p n ia R p . 164b. M. 189/488. ■

■) W p r z y w ile ju d la H o le n d r ó w n a S a s k ie j K ę p ie s to s u n e k ic h d o z ie m i o k re ś lo n y j e s t ja k o „ ju s c o lo n a riu m * . W e i n e r t o p . cit. T o m II I, s tr. 53.

(11)

WS IE HOL EN DE RS KI E NA ZIEMIACH POLSKICH. 73

zobow iązania dw oru względnie dzierżawcy tudzież kolonistów trw ały zwykle lat 40 1). Czasem jednakże zaw ierano i kontrakty dłuższe, na lat 60 2), lub przeciwnie, krótsze, naw et na lat 303), jak to miało miejsce z osadą Nowy Bóg-Pomoż w starostw ie Bobrow- nickiem. Po upływ ie lat, w kontrakcie przew idzianych, posiadacze gruntu mogli albo odnowić kontrakt na tych samych w arunkach, albo też przedłożyć now e kondycye. G dy takow e kolonistom nie dogadzały, należało poszukać innych holendrów , a im dać odszko­ dowanie za budynki w edług ta k s y 4). „Docześni em fitenci“, a więc tylko używ ałnicy swych gruntów , nie mają holendrzy praw a sprze­ dawać ani wogóle alienow ać ich bez pozwolenia dworu. K ontrakt pomiędzy starostą Tulibowskim, a dzierżawcami starostw-a D ybow ­ skiego orzeka, że holender nietylko że niem a praw a sprzedaw ać gruntu bez pozw olenia dziedzica, ale musi wynaleźć na swoje miejsce nowego nabyw cę dobrego gospodarza; ten ostatni notabene pow inien uczynić „rękojem stwo za się i potomki swe, że gruntu osadzonego nie spustoszy, owszem czynsz płacić będzie“, Nie bę­ dąc właścicielami gruntów , byli holendrzjr właścicielami wzniesio­ nych na nich budynków i ocz3iwiscie ruchomości. Jak wyjaśnił dekret sądów referendarskich z roku 1753 w spraw ie wsi Ośnej, holendrzy z tej królewszczyznji pozostaw iać mieli sw ą w łasność potom kom zstępnym , a gdyby tych nie mieli, rodzicom, w braku zaś tych także krewnym aż do ostatniego stopnia; gdyby i tych nie było, dziedziczyć miał w połow ie dw ór, w połowie gromada.

Niema niestety danych, któ reb y pozw olity uogólnić te nor­ my dziedziczenia na w szystkie osadjr holenderskie w Polsce 5).

Koloniści holenderscy, osadzeni w P rusach książęcjmh, rządzili się praw em chełmińskiem. Jednakże „jus culm ense", jakiem u pod­

legali, miało pew ne ty sy szczególne, w yw ołane, ja k słusznie przy­ puszcza Bruno Schum acher, „przez narodow e i gospodarcze w ła­ ściwości holendrów “ 6). Podobnie i praw o, jakiem się rządzili ho­ lendrzy polscy, rów nież odbiega nieco od właściwego praw a cheł­ mińskiego. Największe odchylenie widzimy tu w stanow isku soł­ tysa. W koloniach niemieckich, osadzanych w średniow ieczu na

*) N a la t c z te rd z ie ś c i z a w a r li k o n tr a k ty n p . h o le n d r z y z S a s k ie j K ę p y W e j n e r t o p . cit. III, s tr. 52, J a k t o r o w a i w si o k o lic z n y c h . M et. 192, f. 30, z s ta ­ r o s tw a D y b o w s k ie g o . M e try k a 253 f. 60—68.

2) W e j n e r t o p . c. to m 3, s tr. 56; M e try k a 192 f. 40 3) W e j n e r t o p . c. 3, s tr. 53.

5) K s. R e f e r e n d a r s k ie 31 f. 145. *) B ru n o S c h u m a c h e r o p . cit. s tr. 55.

(12)

7 4 WSIE H OL EN DE RS KI E NA ZIEMIACH POLSKICH.

praw ie chełmińskiem, sołectwo pozostaje dziedzicznie w rodzinie pierw szego osadźcy. Inaczej dzieje się w koloniach holenderskich, w których autonom ia sądowa, a więc i kreow anie sołectw a nie stanow i naw et conditio sine qua n o n “ x). H olendrzy np., osadzeni przez radę miejską W arszaw ską na późniejszej Saskiej Kępie, nie posiadają całkiem w łasnego sądow nictw a; „wszelkie krzyw dy, któreby między nimi były, nikt inny, jedno p an burm istrz i pany rajcy mają sądzić“ 2). Przew ażnie jed n ak w osadach istnieją sołec­ twa, lecz nie dziedziczne. W O śnej sołtysa naznacza dw ór na przeciąg lat trzech; podobnie dzieje się w osadach Bóg Pomoż i Nowy Bóg P o m ó ż3). O bieralni sołtysi byli np. w osadzie Słońsk i w Troszynie 4) j t. d. Co do kom petencyi sołtysa w polskich w siach holenderskich, to tu spotykam y dość znaczne różnice. S ołtys S łoń­ ski sądzi w szystkie spraw y, z w yjątkiem krym inalnych 5) w osa­ dach Nowy i S tary Bóg Pomóż; sądow i sołtysiem u pozostaw iono spraw y „sąsiedzkie, potoczne, małe, gdy w szystkie znaczne excesy i spraw y sądowi swem u Im. P an staro sta zostaw uje".

O kompetencyi sołtysa we wsi T roszynie pod D obrzanko- wem poucza nas obszernie wilkierz, w ydany praw dopodobnie w roku 1765 7). Otóż w T roszynie obowiązkiem sołtysa miało być rozsą­ dzanie wszelkich spraw praw nych i uczynkow ych między holendra­ mi trafiających się, oprócz krym inalnych, z wolnym odw ołaniem się do dworu. Do sądu sołtysiego mogli się udaw ać naw et obcy, m ający pretensyę do holendra. Jeżeliby się pozw any do sądu nie stawił, sołtys mógł go sprowadzić „za użyciem m ocy“ i ukarać grzywnami, a naw et gąsiorem. Do kom petencyi sołtysa wrraz z ławnikami należało rów nież wyznaczanie opiekunów małoletnim

') W P r u s a c h k s ią ż ę c y c h p o m ię d z y lo k a to ra m i a s o łty s a m i w si h o le n ­ d e rs k ic h w y n ik a ły c ią g łe s p o r y . S o łty s p r z e w o d n ic z y ł ta m w są d a c h ła w n i­ c z y c h i w y k o n y w a ł w ła d z ę p o lic y jn ą , n a to m ia s t lo k a to r z b ie r a ł c z y n sz e z e w si i d o s ta r c z a ł j e d zied z ico m , a d a le j b y ł o d p o w ie d z ia ln y , je ś li k tó r y z h o l e n ­ d r ó w s a m o w o ln ie w ie ś o p u śc ił. C h c ą c p o ło ż y ć k r e s c ią g ły m sp o ro m , k sią ż ę A l b e r t P ru s k i n a k a z a ł w k o ń cu , b y n a s o łty s ó w w y b ie ra n o z a w sz e lo k a to ró w , ( S c h u m a c h e r o p .-c it.). 2) W e j n e r t o p . cit. 3, s tr. 52. s) M e try k a 189 f. 488. 3) R p s. B ib lio te k i O rd y n a c y i K ra s iń s k ic h N. 3179. 5) M e try k a 189 f. 488. 6) A rc h . G. K się g i r e f e r e n d a r s k i e 31 f. 145. ’) W ilk ie r z te n w p is a ł z n a n y a d w o k a t z c z a só w S ta n is ła w o w s k ic h , J a n N e p o m u c y n G ru tk o w s k i, do s w y c h d w u to m o w y c h S ilv a re r u m . R k p . B ib . O r. K ra s . N. 3179. S ą d z ą c z e w z m ia n e k , z a c h o w a n y c h w k się g a c h re f e r e n d a r s k ic h , W ilk ie r z te n z a tw ie rd z o n y b y ł w m a ju 1765 r.

(13)

sierotom, a dalej nadzór polic3/jny, a więc pilnowanie, by prze­ strzegano przepisów „ogniow ych“ i w ogóle utrzym yw ano „porządek w grom adzie“. S ołtys w Troszynie m iał być wyznaczany co roku z pomiędzy dw u kandydatów , w ybieranych corocznie przez g ro ­ madę. „Do pom ocy sołtysom " obierać miano 2 ław ników , czyli radzkich.

Od sądów sołtysich mają holendrzy po wsiach królewskich w olną apelacyę do sądów referendarskich i z praw a tego korzy­ stają względnie często, ja k tego dowodzą liczne spraw y, których wyroki wciągnięto do ksiąg referendarskich.

O sady, zwane „ H olendram i“, położone dalej od rzek, różniąc się od osad nadrzecznych pod w zględem etnicznym, miały ustrój do nich podobny. O sadnicy w ięc i tu są wolnymi zakupniami gruntów , które im wolno spieniężjrć za konsensem dw oru, tu też spotykam y sołtysów obieralnych. S ądy sołtysie mają tam podobną kompetencjię, jak we wsiach nadrzecznych; o ile wieś była pry­ watna, od w yroków sądów sołtysich szła apelacya do dziedzica 1).

W S IE HO L EN D E RS K IE NA ZIEMIACH POLSKICH- 7 3

III. '

O sadnicy holenderscy otrzym ywali grunta, wymierzone przez przysiężnego m iernika jeszcze przed objęciem gospodarstw w po­ siadanie osadników. W ielkość gospodarstw ustaloną nie była; za norm alne uważać można gospodarstw o włókowe. W H olendrach Słońskich jeszcze w roku 1779 na 19 kmieci jest 20 włók osiad­ ły c h 2), w Nowej Kolonii w pobliżu Słońska na 12 kolonistów je st w tymże czasie 12 włók, natom iast w Ośnej w połowie wieku XVIII posiadają holendrzy po 7 m órg w każdem polu, to jest po 21 m ó rg 3), natom iast na Saskiej Kępie działki holendrów w ahały się pomiędzy 10 a 331/2 4) morgami. Posiadacze gruntów je d n o ­ cześnie nabyw ali praw o do korzj/stania z pastw isk, a niekiedy i łąk nadrzecznych 6), dalej do użytkow ania z lasów dw orskich w stop­

0 P o r ó w n a j p r z y w ile je dla h o le n d r ó w Z ło tk o w s k ic h , d ru k o w a n e w tło - m a c z e n iu n ie m ie c k ie m w B r a n d e n b u r g e r ’a: „ D as H a u lä n d e r. D o rf G o ld au b e i P osen'*. *) R ę k o p . A rc h iw u m S k a r b o w e g o w W a r s z a w ie 0.73/1/1 str. 89. 3) W e jc h e r t o p . cit. 3, s tr. 59. *) K s. R e fe re n . 31, s tr. 145. 5) H o le n d r z y n p . w S ło ń s k u m ie li p a s tw is k o n a k ę p ie W iś la n e j. R ę k A rc h iw u m S k a r b o w e g o w W a rs z a w ie , M e try k a 189 f. 488.

(14)

76 W S r E HO LEN DERSK IE N A ZIEMIACH PO LS KI CH .

niu rozmaitym, podczas bowiem gdy w niektórych osadach mogli hołendrzy brać drzewo tylko na potrzebę domową, to w innych wolno im było w yrąbyw ać naw et na sprzedaż pew ne gatunki, jak osinę, leszczynę, w ierzb in ę1). P raw o polow ania na zwierza ro z­ maitego gw arantow ały holendrom k o n tra k ty 2), niekiedy jednak praw o to ograniczano w yłącznie do polow ania na ptactw o, ja k tego dowodzą przyw ileje holendrów w arszaw skich3) Barci na „lądach“ holenderskich nie wyłączano z użjńkow ania osadników. P raw do­ podobnie we w szystkich koloniach nadrzecznych mieli hołendrzy praw o łowienia ryb, „kędy im będzie wymierzono na ich w ła­ snych granicach“. Podobnie, jak ongi średniowieczni koloniści niemieccy, otrzym ywali hołendrzy po osiedleniu się sw obodę od wszelkich ciężarów na pew ną liczbę lat. W olnizna ta trw ała tam od 5 do 7 lat. W ielkość czynszów i ciężarów je st tam p ro ­ p o rcjo n aln a do ilości posiadanej ziemi. Czynsz w ynosił zwykle 30 zł. z włóki, w yjątkow o spadał gdzieniegdzie do '24 zip., czasem zaś dochodził do 90 złp. N atom iast kontrakty, zaw ierane z holen­ drami, zabezpieczały ich od wszelkich ciężarów w naturze i robót, z w yjątkiem jednej, związanej ściśle z n aturą i genezą kolonii, a mianowicie — napraw iania tam n adw iślańskich4).

Jednakże w wieku XVIII-tym czynsz z napraw ą tam przestają być jedynym i ciężarami, spoczywającym i na barkach holendrów polskich. D w ory zaczynają ich zmuszać do odrabiania szarwarków, a dalej do daw ania „podróżji". W roku 1780 hołendrzy w Ośnej odrabiają już z 21 m orgów po 6 dni pieszych i 16 dni sprzężajem. J e d ­ nocześnie rozpoczęło się sam ow olne podnoszenie czjmszów ze stronji- dworu; w starostw ie D ybowskiem w wieku XVIII-tym koloniści nadto dawali dziesięcinę po Vs gr - z morgi w dzierża­ wie Słońskiej i płacili tak zw any „gocfenik“. O żadnych opłatach naturalnych, dawanych przez holendrów , nie znajdujem y wzmianek w naszych źródłach; jedynie w kolonii Kazuńskiej, założonej jak wiadomo dopiero w wieku XVIII-tym, koloniści obowiązani byli „oddawać do dw oru popioły i drw a sążniowe" z gruntu im „po- zw olonego“ 5). Niektóre kontrakty przew idują obowiązek holendrów

') M e try k a k o r . 253 f. 60.

2) W a jn e r t op. cit. 3, s tr. 59. '

3) W r o k u 1736 o s k a r ż y ł s ta r o s ta N ie m o je w s k i h o le n d r ó w ze S ło ń s k a o to, iż n ie n a p r a w i a j ą t a m n a W i ś l e , c z y n s z ó w n ie d a ją , s z a r w a rk ó w n ie ro b ią . R ef. 24.

*) W r o k u 1753 s k a r ż ą się h o łe n d r z y O b o rn ic c y , iż k a ż ą im d a w a ć s p r z ę - żaj „do k a r e t i k a ra w a n ó w , p o sól, ś le d z ie i in n e to w a r y p ę d z ą “ . .

(15)

WS IE H O L EN D E R S K IE NA ZIE MI ACH POLSK ICH . 77

„przykładania się do w ysłania w y b rań ca“. Taki obowiązek ciążył np. na mocy kontraktu z roku 1644 na holendrach starostw a Dy­ bowskiego Ł). M onopol propinacyjny dw oru, jaki w w ieku XVII-tym i XVIII-tym rozpow szechniony był w Polsce, nie ominął i osad holenderskich. K ontrakty zastrzegają więc, że mają one kupo­ wać trunki w brow arach i szynkach miejscowych dworskich; nie­ kiedy tylko robi się wyjątki, pozw ala osadnikom warzyć u siebie piwo z w łasnego zboża w razie mającego się odbyć ślubu, czy też pogrzebu. W spraw ie propinacyjnej praw dziw ie liberalnymi wobec holendrów okazali się jedynie tylko rajcy w arszaw scy, po­ zwalając swym osadnikom z Saskiej K ępy „nietjdko piwo w a­ rzyć, gorzałkę palić (ale naw et) szynkować, przedaw ać". N atom iast niewolno im było „innego handlu prow adzić, ani spułków z obcemi ludźmi m ieć“. Zazdrość rajców warszaw skich o swe monopole handlowe była zresztą zupełnie zrozumiałą. N atom iast dzierżawcy królewszczyzn, którzy sami operacyi handlowych nie prowadzili, pozwalali „tow ary i nabiały, także zboża holendrom i ich sukceso­

rom, gdzie wola ich, przedaw ać“ 2). ‘

Jednakże niektóre kontrakty nakładają na handlujących i wogóle na sprowadzających tow ary holendrów pew ne ciężary. W Nieszawie np. w starostw ie D ybowskiem 3), jeśli którykolw iek holender chciał w yładow yw ać na brzeg „śledzie albo sól morską, tedy od statku ma być daw ana beczka cała do zam ku“.

O ile w danej miejscowości nie było dw orskiego młyna, wolno było holendrom mleć, „gdzie będzie w ola ich“. Pomimo, że jak w spom inaliśm y w kontraktach, zaw ieranych z holendrami, a naw et i w innych aktach, holendrów się tyczących, wymieniani są zwykle oddzielnie wszyscy osadnicy, jednakże tw orzą oni jakgdyby spółkę, która solidarnie odpow iada za dotrzym anie um owy z dworem za­ w artej, ręcząc „wszystkiemi ruchomościami, nieruchomościami, do­ brami i sumami pieniężnem i“. T ak np. w starostw ie Słońskiem w edług kontraktu z roku 1643 holendrzy „wszyscy za jednego, a jeden za wszystkich odpow iadać m ają“ za regularne płacenie czynszów 5). K ontrakt, zaw arty w roku następnym przez Krzysztofa

*) M e try k a 192 f. 40. 2) M e try k a 186 f. 176.

3) G o rz e j d ziało się p o d ty m w z g lę d e m h o le n d r o m p ru s k im ; w o ln o im b y ło s p r z e d a w a ć s w e p r o d u k ty ty lk o n a r y n k u n a jb liż s z e g o m ia ste c z k a , n a w e t w d o m u n ie w o ln o im b y ło n ie s p r z e d a w a ć , S c h u m a c h e r o p. cit. 114.

ł ) M e try k a 253 f. 60—61. M e try k a k o r o n n a 189 f. 488.

(16)

O palińskiego z holendram i dzierżaw y Międzyłęskiej zastrzega, iż osadnicy solidarnie gw arantują, iż żaden z „lądów “ nie opusto­ szeje. T o też w razie ucieczki jednego holendra, inni osadnicy

„jako jeden za drugiego ręczy, rolę jego objąć, trzymać i z niej płacić pow inni byli, więc na miejsce jego innego mają przy­ ją ć “ 1). W jednej z leśnych osad, zorganizow anych na modłę ho­ lenderską w końcu osiem nastego wieku, osadnicy gw arantują so­ lidarnie w ypłacalność karczm arza2).

Do obowiązków, ciążących na całej osadzie, należało utrzym anie szkółki i bakalarza przy niej. D w ór do ufundow ania szkółki przy­ czyniał się o tyle, iż nadaw ał dla bakałarza grunt w olny od czyn­ szu 8). W dzierżawie Ośnieńskiej pola szkolne liczyły po jednym morgu w każdem p o lu 4). T e szkółki „zwyczajem praktykow anym u holendrów ", znajdujące się bodaj w każdej samodzielnej osadzie, przyczyniły się zapew ne najbardziej do tego, iż kolonie holender­ skie dotąd po latach często p aruset nie zatraciły języka ojczystego. Od zasymilowania się ze społeczeństw em polskiem broniła, ich zresztą i odrębność wyznaniowa. H olendrzy byli protestantam i. W praw dzie byw ały w ypadki, że dwór robił im trudności w swo- bodnem w ykonyw aniu kultu, tak np. rajcowie w arszaw scy, jako punkt pierw szej swej um ow y z holendram i „naznaczyli, aby nie- tylko kościoła (s.) jakiego, strzeż Boże, okrom katolickiego, schadzek nie miewali, ale y żadnych ta k publicznych, jako y pryw atnych ka­ zań y nabożeństw a pryw atnego w domach niezażyw ali5), ale aby w kościele katolickim kazania słuchali, śluby, m ałżeństw a y krzest dziatek swych w kościele farnym Św iętego Jana, albo u Św iętego Krzyża, lubo też u P anny Mariey odprawow-ali“. U siłow ano i w Słoń­ skiem starostw ie przeszkodzić holendrom w odpraw ianiu nabo­ żeństw w edług swego kultu. N aw et w roku 1721 6) sąd referen­ darski w ydał wyrok, „żeby ci olendrzy słońscy, jako docześni em- phiteutici publicznego augustyańskiej religii nabożeństw a, exhort i kazania mieć się w S łońsku nie ważyli pod u tratą ju ris emphiteu- tici i pod winami w konstytucyach koronnych opisanemi". Zazna­ czyć jednakże należy, że spotkać można i kontrakty, w których niem a m ow y o żadnych ograniczeniach religijnych, w staw ione zaś

78 WS IE HOL EN DE RS KI E NA ZIE MI ACH POLSKICH.

*) M e try k a k o r o n n a T . 191 f. 123.

*) B ib l. O rd . K ra s iń s k ic h : R k p . A rc h iw u m S a p ie h ó w . 3) R e f. 31 f. 60, 145.

ł) W e j n e r t T o m III, s tr. 52. 5) K s. R e f e r e n d a r s k ie 22 f. 274.

(17)

WS IE HO L EN D E R SK IE NA ZIEMIACH POLSK ICH . 79

je st jedynie żądanie, ażeby gospodarze holenderscy nie przeszka­ dzali swej czeladzi katolickiej uczęszczać do kościoła.

D odatnio odbił się na swobodzie religijnej trak tat z roku 1768. W roku 1777 skarga holendrów słońskich będzie już konstatow ać fakt, że w osadach holenderskich nietylko istnieją kirchy, ale „zwy­ czajem praktykow anym “ posiadają one wolne role Ł).

W rok później Michał Podoski, kasztelan Dobrzyński, „na fun­ damencie praw a traktatow ego anni 1768 pozw ala zbudowTać ho­ lendrom kościół ku ich nabożeństw u w edług religii swej ew ange­ lickiej i zapisuje dla ich duchow nego wieczyście 15 morgów.

IV.

W łaściw ym osadom holenderskim był system kolonii, najbar­ dziej odpow iadający gruntom nizinnym zalewnym. I w śród pol­ skich holendrów utrzym ał się rów nież typ osady, składającej się z odzielnych kolonii. Pojęcie olendrów tak dalece łączono w Pol­ sce z pojęciem gospodarki holenderskiej, iż znany pisarz dob\r S ta ­ nisławow skiej, Świtkowski, uw aża termin „kolonia“ za synonim term inu „O lendry“, przeciw staw iając go wsi sk u p io n ej2).

Źródła nasze rzeczywiście wspom inają, iż holendrzy mają „ o s o b n e w ł ó k i “, niektóre mówią o odgradzaniu i okopyw aniu oddzielnych ról, czyli tak zw anych „lądów “. T ak działo się np. w T ro szy n ie3), tudzież w Słońsku, do dziś dnia składających się z oddzielnych kolonii.

G ospodarka holendrów różniła się zasadniczo od gospodarki innych wsi polskich. O ile sądzić można ze skąpych pod tym względem źródeł, gospodarstw o ich nie ma charakteru cz3isto rol­ nego, lecz raczej napół hodow lany. Łąki nadrzeczne, należące do

*) K s. R ef. 31 str. 60; z re s z tą sam i s ło ń s c y h o le n d r z y je s z c z e w ó w c z a s p o s ia d a n ie m w o ln e j ro li k o śc ie ln e j p o s z c z y c ić się n ie m o g li.

2) „ W s z a k ż e d w a są s p o s o b y z w y c z a jn e o s a d z a n ia ro ln ik ó w i b u d o w a n ia ic h m ie sz k a ń . A lb o g o s p o d a r z e m ie s z k a ją o s o b n o ro z s tr z e le n i, k a ż d y w ś r o d k u sw y c h ró l, łą k i p a stw isk , a lb o te ż m ie s z k a ją r a z e m i b lizk o sie b ie , a g ru n ta s w e , łą k i i p a s tw is k a m a ją w m n ie js z e j lu b w ię k s z e j o d le g ło ś c i. P ie r w s z y r o ­ dzaj o sad z o w ie m y o 1 ę d r a m i, d ru g i z aś w s ia m i“ . Ś w itk o w s k i: B u d o w a n ie w ie js k ie : W a r s z a w a 1782, str. 472.

3) W T r o s z y n ie k a ż d y g o s p o d a r z p o w in ie n m ie ć do m z p o d w ó r z e m p o d ­ łu g p o tz e b y o g ro d z o n y . T a k ż e ląd czyli g r u n t, r o w e m o p r o w a d z o n y n a p ó ł ­ to r a ło k c ia g łę b o k im , a n a tr z y ło k c ie s z e ro k im , z d a n ie m ż e rd z i n a d ty m ż e r o w e m , czy p ło te m . R ę k o p . B ibl. K r a s iń s k ic h 3179, s tr . 340.

(18)

8 0 W S IE H O L EN D E RS K IE NA ZIE MIA CH POLS KICH .

holendrów bezpośrednio, lub też przez nich dzierżawione, stano­ wią część nieodzow ną gospodarstw a. Już uniw ersał poborow y z roku 1578 w spom ina o łąkach, dzierżaw ionych przez holendrów , zapew ne z P rus królew skich. W e wsi holenderskiej, Troszynie, do dziś dnia łąki starannie utrzym ane zajmują 260 morgów, których w ar­ tość w roku 1892 w ynosiła po 300 rubli za m orgę, gdy m orgę roli ceniono 180 r u b li1). Z chow u bydła i koni troszyńscy hołendrzy słyną też szeroko. O bok jednak hodowli, nie- zaniedbyw ano tam bynajmniej roli, której upraw al stoi wysoko, podobnie ja k i osad­ nictwo.

Rybołóstwo, ja k w nosić możemy z zachow anych kontraktów , stanow iło rów nież jedno ze źródeł dochodu holendrów polskich.

Podobnie do T ro szy n a w yglądała i inna kolonia holender­ s k a — Słońsk pod Ciechocinkiem, o której wspom inaliśm y już p a­ rokrotnie. W edług opisu tej wsi, sporządzonego w roku 1857 przez W, H. G aw areck ieg o 2), liczyła ona „domów mieszkalnych, a ra­ czej kolonii oddzielnych 30. D om y te zbudow ane z drzew a pod dachem słomianym w edług zwyczaju kolonii niemieckich, są po­ rządnie utrzym ywane, obszerne i wygodne; mieszczą w jednej bu­ dowli i m ieszkanie kolonisty i stajnie, oraz obory dla koni i bydła. Każda posiadłość, oddzielona od drugiej, ograniczona je st w całej obszerności (to je st razem z gruntam i i łąkami) porządnie, dobrze utrzym ywanym i płotami, na których coroczne praw ie odnaw ianie dostarcza mieszkańcom taniego m ateryalu dobroczynna i pod tym w zględem W isła, ułatw iając użyźniającym mułem w zrost licznych wierzb i to p o li. . . Koloniści trzym ają po pięć do ośmiu koni, po sześć do dziesięciu krów , bardzo pięknych, w ypastych i wiele da­ jących mleka; te jed n ak z tutejszej paszy, przeprow adzone na inne mniej pożyw ne i mniej słone grunta, zwykle marnieją. Zajmują się także koloniści zwyczajnem u nas rolnictw em , lecz głów ne źródło dobrego bytu i mienia, do którego prędko przychodzą, znajdują w hodow li bydła i w częstych zarobkach furmańskicb, przy zakła­ dach (ciechocińskich). Mają niektórzy z nich sady przy domach, lecz tylko na w łasną potrzebę; ogrodnictwem zaś, tak ja k i rybo- łóstw em , nie zajmują się z chęcią... Przyw iązani do swych zw y­ czajów, lubo już od kilku pokoleń osiadli, nie lubią języka krajo­ wego (niektórzy koloniści tutaj zrodzeni i posiwiali nie umieją po polsku) używ ając między sobą jęz3?ka niemieckiego gminnego (platt­ deutsch“.

!) S ło w n ik G e o g ra fic z n y to m XII, s tr . 512.

(19)

W S IE H O LEN D ERS K IE NA ZIEMIACH POLS KICH . 8 1

Osadji, zwane „holenderskiem i“, a założone w dali od rzek w głębi lasów, mają oczywiście odrębny charakter gospodarczy 1)_ Reasum ując w szystkie nasze spostrzeżenia, poczynione nad ‘) W a r t o tu p rz y to c z y ć w c a ło ś c i k o n tr a k t, z a w a rty z h o le n d r a m i, o s ia d a ­ ją c y m i w K o d n iu : „ P u n k ta W o jc ie c h a K o rs z a c z ło w ie k a w o ln e g o w e w si K a r ­ m in ie IM P a n a S o k o ln ic k ie g o d z ie d z ic z n e j rz e m io s łe m k o ło d z ie js tw a b a w ią c e g o się , p o d k tó r e m i p u n k ta m i te n ż e W o jc ie c h K o rs z p o d e jm u je się b y d ż w d o ­ b r a c h J O . K się ż n e j JM ości S a p ie ż y n y W o je w o d z ic o w e j M ś c isła w sk ie j w H r a b ­ s tw ie K o d e ń s k im za a n n e m e r a c z y li o sa d z ic ie la do o sa d z a n ia h o le n d r ó w w l a ­ sa c h K o d e ń s k ic h , p r z e z ty c h ż e h o le n d r ó w n a p o le w y ro b ić się m ia n y c h y do s p r o w a d z e n ia ty c h ż e h o le n d r ó w do o s ia d a n ia d n ia 13 ju lii 1790 r o k u w W a r ­ sz a w ie s p is a n e . 1-m o. N a k a ż d e g o (z) h o le n d r ó w p o w in n a b y ć w y m ie r z o n a h u b a je d n a czyli w łó k a o 30 m o r g a c h . .

2-do. W s t ę p n e g o p r z y o s ia d a n iu n a g r u n t k aż d y h o le n d e r z a p ła c ić do s k a r b u p o w in ie n b ę d z ie p o flor. 2 w te d y , g d y k tó r y o siad a. 3-tio. S k a r b w y m ie r z y ć k a ż e p ó ł h u b y p o d k a rc z m ę , a h o le n d e r te n k tó r y ż y c z y ć so b ie b ę d z ie b y ć k a rc z m a r z e m , s a m w y r u d u je s o b ie la s n a p o le i k a rc z m ę s w o im k o s z te m w y b u d u je , w s tę p n e g o o d p ó ł h u b y z a p ła c i do s k a r b u flor. 1, od in n e j z a ś z a p ła ty w sz e lk ie j i p o w in n o ś c i, ja k o w e o d in n y c h h o le n ­ d ró w p o w y s z łe j w o ln o ś c i n a le ż e ć b ę d ą d o s k a r b u , te n ż e k a r c z m a r z w o ln jr b ę d z ie . 4-d o . S k a r b w y m ie r z y ć k a ż e ć w ie rć h u b y p o d sz k ó łk ę , k tó r a blizko k a rc z m y b y ć p o w in n a i d ru g ą ć w ie rć h u b y n a tr a k t; te d w ie ć w ie rc i, czy li p ó ł h u b y sa m i h o le n d r z y w y r u d u ją i sz k ó łk ę z b u d u ją ; z tej p ó ł h u b y an i w s tę p ­ n e g o a n i ż a d n e j o p ła ty z p o w in n o ś c i s k a r b b r a ć n ie b ę d z ie . 5-to. W y m ie r z y ć k a ż e s k a r b p ó ł h u b y d la a n n e m e ra , k tó r y s o b ie w y ­ r u d u j e i w s tę p n e ty lk o z n ie j z a p ła c i flo r. 1, a o d in n e j z a p ła ty w s z e la k ie j i p o w in n o ś c i w o ln y b ę d z ie n a z a w sz e .

6-to. H o le n d rz y , o s ia d a ją c y n a h u b a c h , z k a ż d e j h u b y p o w y s z łe j w o l­ n o śc i la t 7, n ie o d d a ty w y d a n ia p r a w a , a le o d d a ty i c z a s u , n a k tó r e j h o le n ­ d e r z a c z n ie ru d o w a ć las, n a p o le ra c h o w a ć się m a ją c y , p ła c ić b ę d ą do s k a r b u c z y n sz u co r o k n a S . M a rc in p o zł, 72.

7) P o d y m n e .

8) P o b u d o w a n ie w si p o d linią: o s o b n o c h a łu p y , o s o b n o s to d o ły i c h le w y (b u d o w a ć ) b ę d ą p o w in n i, a le w la s a c h k o d e ń s k ic h m a ją b y ć w m ie js c u do o sia ­ d a n ia p rz e z h o le n d r ó w o b r a n y m w n ie k tó r y c h m ie js c a c h b ło ta , te d y g d z ie b ło to p o d z a b u d o w a n ie w y p a d a , b ę d z ie ta m lin ia z a ła m a n a .

9) P o w y s z łe j w o ln o śc i la t 7 o d d a ty , ja k k tó r y z a c z ą ł r u d o w a ć , p o ­ w in n o ś c i o d b y w a ć b ę d z ie do s k a r b u z k a ż d e j w łó k i p o d n i 6 W r o k do żn iw a z s ie r p e m , a je ż e lib y k tó r y tr z y m a ł p ó ł w łó k i, to ty lk o d n i 3 o p r ó c z p ó ł h u b y a n n e m e ra , p ó ł h u b y k a rc z e m n e , ć w ie r ć h u b y sz k ó łk i i ć w ie r ć h u b y tr a k to w e , k tó r e o d tej p o w in n o ś c i w o ln e . 10-mo. G d y k tó r y h o l e n d e r s p r z e d a w a ć b ę d z ie r o l e w y r u d o w a n e sam e. lu b z z a b u d o w a n ie m in n e m u h o le n d r o w i, te d y , g d y ta s p r z e d a ż n a s tę p o w a ć b ę d z ie w p r z e c ią g u w o ln o śc i la t 7, s p r z e d a ją c y z a p ła c ić do s k a r b u g ro s z p ią ty od su m y całe j p o w in ie n , g d y z a ś p o d o b n a ż s p r z e d a ż p o w y s z łe j w o ln o ś c i n a ­ stą p i, te d y g r o s z d z ie s ią ty s p r z e d a ją c y z a p ła c ić p o w in ie n .

(20)

8 2 W S IE H O L EN D E R S K IE NA ZIEMIACH POLSKICH.

holendrami, musimy jeszcze raz zaznaczyć, że od otaczających je wsi polskich w yróżniała ich umiejętność w alczenia z wylewami rzek, gospodarow ania na zalew nych nizinnych terenach. Jak k o l­ wiek nie posiadali holendrzy w całej rozciągłości autonomii daw ­ nej wsi na praw ie niemieckiem, zachowali jed n ak na zawsze n aj­ w iększą z prerogatyw człowieka—w olność osobistą. H olender był w olnym człowiekiem i miał swej wolności poczucie, mógł porzucić gospodarstw o, osadziwszy na nim innego osadnika, nie miał obo­ wiązku odnawiać kontraktu dzierżawczego po jego ekspiracyi, m ógł dla dzieci sw ychw ybrać taki zawód, jaki mu się podobało. W w ie­ ku XVII, w epoce uciemiężenia w łościaństw a polskiego, h o len ­ drzy przechowali tradycye dawnej wsi samorządnej i w olnych chłopów.

IG . B A R A N O W S K I .

11-m o. W s tę p n e p r z y o s ia d a n iu , c z y n s z p o w y s z łe j w o ln o śc i, o ra z g ro s z p ią ty lu b d z ie s ią ty o d s p r z e d a ż y a n n e m e r o d b ie r a ć p o w in ie n i im p o rto w a ć do s k a r b u z a k w ita m i s k a r b o w e m i d o s ta te c z n e m i,

12-0. K a rc z m a r z s a m d o je ż d ż a ć p o w in ie n p o p iw o i g o r z a łk ę d o s k a r ­ b u — z g ó ry .

13. H o le n d rz y , czy li ic h c a ła g ro m a d a , w p r z y p a d k u g d y b y się k a r c z ­ m a r z n ie w y p ła c ił do s k a r b u , są w o d p o w ie d z i s k a r b o w i. 14. P o n ie w a ż h o le n d r z y z o s ta ją w o d p o w ie d z i z a k a r c z m a r z a , p r z e to w ic h j e s t m o c y o d m ie n ić k a rc z m a rz a . 15-0. W y g o n b y d ła , k o n i, ś w iń e tc . m a b y ć w o ln y n a g r u n ta c h s k a r ­ b o w y c h p r z y b y ły c h . 16°. D r z e w o n a h u b a c h ś c ię te , ile g o od p o tr z e b y n a z a b u d o w a n ie z b y ­ w a ć b ę d z ie , m a b y ć w o ln e (d la ) h o le n d r ó w ta k do w y ra b ia n ia n a m a te r y a ły , ja k o te ż do s p r z e d a n ia .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gratuluję! Właśnie stworzyłaś/stworzyłeś iluzję kaligrafii długopisem! Tak, to takie proste!.. Z awsze zanim zaczniesz wyszywać, przygotuj projekt swojego napisu,

To grupa, która może przyczynić się do stabilizacji rynku magazynowego dzięki stabilności funkcjonowania i wygenerowaniu dodatkowych efektów finansowych, które będą mogły

a) awarie uniemożliwiające eksploatację przedmiotu umowy, b) wady stanowiące zagrożenie bezpieczeństwa osób i mienia. 2) pozostałe ujawnione wady usuwane będą w terminach

Przy obecnych warunkach rynkowych wiemy, że nie jest możliwym wprowadzenie takiej ilości mieszkań, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni w ostatnich latach, co sprawia, że

Umieść urządzenie Firefly 2+ w stacji dokującej do ładowania: dioda LED miga na niebiesko podczas ładowania i świeci na niebiesko, gdy urządzenie jest w pełni naładowane.. Aby

Zarazem uwzględnia się również w takim podejściu silne nastawienie unifikacyjne. Tym samym chodzi o wywołanie paradygmatu metodologicznego w naukach prawnych opartego

Publikacja ta podzielona została na jedenaście części, wśród których znalazły się: rozwój prawa ochrony środowi- ska, nauka prawa ochrony środowiska,

Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bar- dziej krew Chrystusa, który przez