• Nie Znaleziono Wyników

Kilka uwag o opacie Astryku-Anastazym : (Polska a Dijon)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kilka uwag o opacie Astryku-Anastazym : (Polska a Dijon)"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

KILKA UWAG

o opacie A stryku-Anastazym

( P O L S K R A D I J O N ) .

W ostatnich latach osobistość opata A stryka A nastazego zajmo­ w ała kilku uczonych, którzy specyalnie, lub mimochodem, pośw ię­ cili jej swe pióra, tak, iż rozwiązano wiele trudności, dodano—jak na skąpe źródła X —XI w. dużo. Postać opata rysuje się coraz wyraźniej. Uczonymi tymi są: F. R. K aindl'), S. Z akrzew ski3), T. W o jciec h o w sk i3). Najwięcej tu zrobił S. Zakrzewski, który pierw szy w skazał n a przywilej O ttona III, mający znaczenie szcze­ gólne dla Polski Bolesława C hrobrego i dla Anastazego.

W niniejszem studyum nie staram się bynajmniej o rozjaśnie­ nie spornych kwestyi, tłoczących się około osobistości A stryka, za­ równo za jego bytności w Czechach, jak i na W ęgrzech. Czynił to już Kaindl, a z pracy jego na każdym kroku w ynika jasno, z ja k wielkiemi trudnościam i miał on do walczenia. T rzeba tu nadm ie­ nić, iż trudności te dotąd nie zostały usunięte. Nie staram się

również o rozstrzygnięcie sporu pomiędzy St. Zakrzewskim,

a T. W ojciechowskim w kwestyi, jakiego klasztoru opatem był A na­ stazy, jakkolw iek otw arcie wyznaję, że zdanie St. Zakrzewskiego wydaje mi się lepiej i silniej ugruntow ane, niż jego przeciwnika. Materyał, jakim rozporządzam i dzieje, które staram się oświetlić

l) B e itra g e z. alt. ungar. G eschichte; p. 66. N. XI.

*) O pactw o śś. A leksego i Bonifacego na A w en ty n ie, p. 73. 3) S zkice hist. X I w., p. 61, N. II.

(3)

są tego w łaśnie rodzaju, że nie potrzebuję dotykać tych przedmio­ tów sporu.

Osobistość, którą mam się zająć, nosi w źródłach podwójne imię. Raz byw a nazyw ana A strykiem , to znow u Anastazym. W y ­ daje się być rzeczą niewątpliwą, że to drugie imię było imieniem klasztornem, później przybranem . Pierw sze imię je st nad w yraz rzadkie. Försterm ann wymienia zaledwie dwie osoby noszące to imię, z tych jed n a je st naszym A strykiem -A nastazym . Jako trzecią, mógłbym wymienić świadka dekretu B urcharda, arcybiskupa Lyonu, dla Gauzmara, opata klasztoru Savigny z r. 984, wymienionego jako „A schricus m onachus“ ’). Förstem ann nie wie do jakiej grupy językowej zaliczyć to imię i wskazuje ostatecznie na pochodzenie greckie. Ż drugiej atoli strony zauważono słusznie, że nie było w zwyczaju brać dwu imion tej samej grupy językowej. W wywodzie filologicznym, o którego słuszności sąd mógłby wydać tylko zawo­ dowy filolog, wskazuje p. Parczewski '•) na pierw iastek iryjski.

Imię A stryk, jak widzimy, je st bardzo rzadkie. Nie częstszem jednak je st rów nież imię A nastasius, rozpowszechnione na wscho­

dzie i w Grecyi. W e W łoszech trafiało się ono dość często w da­ wn iejszem średniowieczu, pod wpływami greckimi. W Rzymie z osób wybitniejszych, mamy czterech papieży tego imienia, jednego anty- papieża, apokryzyaryusza i bibliotekarza; w M onte-Cassino są mnisi tego imienia i t. d. Z czasów bliższych wymienić należy A nasta­ zego, arcybiskupa Sens (f 977) i A nastazego, umęczonego w r. 953 w Kordowie; nadto czczonego, jako św iętego, mnicha i eremitę A nastazego, urodzonego w W enecyi, m nicha klasztorów Mont-St. Michel i Cluny (f ca 1085). A nastazy, kanclerz chorwacki, należy swem imieniem już do K onstantynopola i jeg o wpływów. W po­ czątku XI w. spotyka się to rzadkie imię kilkakrotnie na W ęgrzech. Czy wszystkie te wiadomości odnoszą się do A stryka-A nastazego nie mogę przesądzać, dość stwierdzić ogólnie fakt, iż imię tak

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M . 3 7

') M abillon Annal, ord. S. B ened., t. IV, p. 20.

*1 A. P arczew ski. Początki chrystyanizm u w Polsce, p. 64 i 65, por. ib- p. 63, gdzie autor z e sta w ia w szystkie w a fy a n ty im ienia A stryka, w edług polskich źródeł. Nie będąc filologiem, nie chcę się puszczać na n ie p e w n e fale ety ­ m ologicznych w yw odów , m am tylko w ra że n ie, że im ię to należałoby w iązać i uw ażać za odm iankę im ienia O tricus, O chtricus. O tryk, to nauczyciel W o j­ ciecha w M agdeburgu,—niebyłoby rze czą dziw ną, gdyby tow arzysz W o jc ie c h a p rz y b ra ł im ię od m istrza, ja k W o jcie ch od A d alb e rta, biskupa dla Rusi, a n a­ stę p n ie arc y b isk u p a m agdeburskiego. W s z a k A s, Aus, A sch, i t p. odm iany początku im ienia A stryka, tak łatw o p rz e c h o d z ą w O. K w estya to do ro zp a trz e­

(4)

3 8 K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M .

A stryk jak i A nastazy, należy do bardzo rzadkich imion w śród ła­ cińskiego duchow ieństw a X —XI w. <).

A nastazy, jako abbas monasterii sancte Marie Sclavanensis provincie, pojawia się po raz pierw szy (i ostatni) w Rawennie, dnia 4 kw ietnia 1001 r., jako św iadek pew nego przywileju O ttona III *), z treści swej dla nas zupełnie obcego i obojętnego. Świadkow ie jed n ak nie są dla nas bynajmniej obojętni, interesują nas w stopniu naw et wyższym niż się dotąd przypuszcza. Prócz rzeczonego A nastazego byl tam erem ita św. Romuald, był jego przyjaciel W ilhelm ere­ m ita 3), Jan erem itaj) i inny erem ita Jan, ten sam, który w r. 1003 zginął podczas rozbójniczego napadu w Polsce, byl Bonifacy t. j. Bruno z K w erfurtu, przyszły apostoł W ęgier, Pieczyngów i Rusi, przyszły męczennik w Prusiech. Prócz nich byli między w ybitniej­ szymi: A rderard, opat klasztoru św. A polinarego w Classis pod Raw enną i Bonizo, opat klasztoru św. Sew era tamże, w ychow anek innego znakomitego W łocha, św. W ilhelm a z Volpiano, opata kla­ sztoru św. Benigna w Dijon. Nie należy wreszcie zapominać o obec­ ności w R aw ennie głowy zreform owanych francuskich klasztorów Odilona, opata klasztoru św. Piotra w Cluny, o którym jego bio­ graf, Jotsald, mówi, że Stefan, król węgierski i Sancho, król hisz­ pański, choć go osobiście nie znali, przez posłów i częste listy (intercurrentibus legatis et reciprocis litteris) starali się pozyskać jego modły dla siebie s). Czy nie był Odilo w bezpośrednich sto­

') P o r. U. C hevalier: R e p e rto ire d es sources hist, du m oyen age. Bio-

B ibliographie, n o w e w ydanie, pod A nastase; w ykaz św ięty ch w M as-Latric T ré s o r de chronologie. T u w a rto p rzypom nieć, że w r. 1018 był w K ijow ie u B olesław a C h ro b reg o po d sk arb im A nastazy,—ja k je d n a k z N estora w ynika, był to R usin lub G rek. Mon. Pol. I p. 692.

8) Mon. G erm . DD. O ttonis III. Nr. 396.

3J Z n aczna osobistość, in te rw e n iu je w dyplom ie dla klasztoru S. M aria in Pom posa: p etitio n e dom ini W ilelm i, D ei am abilis h ere m ite . Món. G erm . DD. O. III Nr. 395. R a w e n n a 1001. 31 Mart.

*) T e n J a n je s t z a p e w n e tym sam ym J a n e m , zw an y m „Homo D e i“, k tó ry w ra z ze sw ym tow arzyszem , P aw łem , udał się do W ilh e lm a do D ijon, i k tóry n astęp n ie zo stał opatem k lasztoru F ruktuarya; b y łb y on za te m synem G w i­ dona, h r. S an M artino a sio strz eń c em kró la A rduina. O bacz o p obycie Ja n a i P a ­ w ła w Dijon: Chroń, s. Benigni D ivionensis. ( A c h e r y : S picilegium t. I .p . 443, cytuję ja k o A ch ery . Z m uszony je s te m używ ać te g o p rz e sta rz a łe g o w ydania, gdyż obu edecyi pp. B ougaud i G arnier, w edług autografu uczynionych, w żadnej k ra jo ­ w ej, ani ces. b ibliotece w e W ie d n iu dostać n ie m ogłem ). P o zatem zob.: C a 11 i- g a r i s G.: U n antica cronaca piem o n tese in e d ita p. 124. M a b i l i o n I. c. t. IV p. 234. (podług Chronol. P edem . p. 262) i M o n t f a u c o n B ibliotheca t. II p. 1161. Nec'rol. Divion. sub. XVI. Kal. Mart.

(5)

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U « A N A ST A Z Y M . 3 9

sunkach np. z Bolesław em Chrobrym ? Źródła milczą, lecz wobec innych danych, jakie posiadam y o stosunkach Chrobrego z dalekim zachodem, rzecz w ydaje się dość praw dopodobną.

O pat W ilhelm z Volpiano, którego przed chwilą wymieniłem, był jednym z najpotężniejszych filarów kluniackiego ruchu, osobisto­ ścią, odgryw ającą wielką rolę polityczną, może naw et znaczniejszą, niż sam Odilo. Był bowiem W ilhelm spokrew niony zarówno z W il­ helmem Odonern, hrabią Burgundyi, synem króla A dalberta ’), jak i z królem A rduinem z Ivrei, lubo z tym ostatnim nie tak blisko, jak tradycya późniejsza głosiła. T e stosunki czyniły opata W ilhel­ ma niepoślednią figurą polityczną. K lasztor F ruktuarya we W ło­ szech, fundacya W ilhelm a i jego braci, jak również i O dona W il­ helma, hr. Burgundyi, doznaje wiele dobrodziejstw ze strony A rdui­ na. W Vercelli d. 25 stycznia 1005 r. pozwolił A rduin na założe­ nie Fruktuaryi; w jeg o obecności poświęcono tamże bazylikę pod w ezwaniem Matki Boskiej i św. Benigna; tamże złożył złamany A rduin koronę na ołtarzu i tamże przyjął habit mniszy. W e F ruktua­ ryi także spoczęły jego zwłoki i jego małżonki. To też nekrolog klasztoru św. Benigna w Dijon zapisał imię króla. Uczniowie W il­ helma J a n s), a następnie S ubpo3 ) zostali opatami fruktuaryjskiej fundacyi. O to nici, które łączyły Dijon z F ruktuaryą, a W ilhelm a z A rduinem . Stosunek ten wykazuje, że W ilhelm nie należał do zwolenników H enryka II, lubo musiał utrzym ywać z nim sto su n k i4); w szystko łączyło go z partyą antyniemiecką, jak A rduin lub W il­ helm Odo. Charakterystycznem jest, jak zapatryw ał się W ilhelm na głow ę stronnictw a niemieckiego we W łoszech, przyjaciela H en­ ryka II, a przeciwnika zaciętego króla A rduina, na słynnego Leona biskupa Vercelli. Mamy o tem świadectwo Rodulfa Łysego 5), bio­ grafa W ilhelm a, który pisze, że Leon był przepojony szczególną nienaw iścią do czynów W ilhelm a; ten znow u na odw rót po śmierci swego przeciw nika zapewniał, że dostał się on za swe zbrodnie do p ie k ła 6). Co miat do zarzucenia Leon W ilhelmowi, a W ilhelm Leono­ wi, pojmiemy łatwo, jeżeli wiemy o antagonizmie politycznym obu tych mężów. Bo wogóle Leon był nietylko wrogiem W ilhelma,

') D ie C luniacenser t. II. p. 103. *.) J a k w yżej str. poprzed., uw . 4.

3) A c h e r y p. 443. S ubpo b y ł n a p rz ó d opatem w Mont St.-M ichel w N orm andyi.

l) O czem niżej.

5; A cta SS. Ja n . t. I. p. 62. 6) A cta SS. Jan. t. I. p. 62.

(6)

4 0 K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M .

aie i Odilona, oraz kluniackich reform atorów . W ostrych słowach pisze on o Odilonie do cesarza H enryka II '). W dyecezyi swej miał ciągle kłopoty, biskupi bowiem północnych W łoch byli prze­ ciwnikami reform y ze względów m ateryalnych i opierali się na ce­ sarstwie; zwolennikami zaś reform y było duchow ieństw o kapitulne, opierające się na królu A rduinie *).

Sam fakt, że znakomity opat klasztoru św. Benigna pochodził z wybitnej włoskiej rodziny i że pozostaw ał w stosunkach zarówno z Arduinem, ja k i z innymi wiochami, przedewszystkiem zaś ze św. R om ualdem erem itą, musiał w płynąć na to, że w Dijon zaczął się skupiać znaczny zastęp przybyszów z W łoch, którzy chcieli tu poznać regułę i przejąć się duchem reformy; nie brakło jednak i innych narodowości, jak G reków i A nglo-Sasów. Byli, jak mó­ wi kronika św. Benigna, „diversi nationibus, mente tam en u n iti3). Ruch ten zaczął się po pierwszej podróży opata do Rzymu, która miała miejsce zapew ne w r. 993. Sprow adzał on uczonych i zna­ jących sztuki (diversorum operum m agisterio docti), przy których

pomocy stawia! pew nie ową w spaniałą bazylikę św. Benigna; sprow adzał także i innych, znających upraw ę roli, których umie­ jętność oddała klasztorowi znakomite usługi. W ażniejszych, którzy

przebywali w Dijon sub m agisterio W ilhelm a, postaram się poko- łei wymienić:

Z Rzymu pochodził Subpo, później opat Mont St. Michel w Normandyi, a następnie w F ruktuaryp). W ielki kontyngens adeptów dostarczyła R aw enna i W enecya, t. j. kraj św. Romualda i centrum życia eremickiego. „Kto kiedy prócz niego (W ilhelma) był w takiej zażyłości z W enecyanam i?“, mówi w spom niany R odulf5). Podobno naw et Ursus, syn P iotra U rseolo, patryarcha Grado, chciał przyjąć habit w D ijo n 6). Kronika św. Benigna obszernie przedsta­

9 H. B l o c h : B e iträ g e z. Gesch. d es Bischofs L eo von V efcelli (Neues A rchiv, t. X X II p. l(î): A bas O tolinus e rit m en d ax e t im p e ra to r diffam abitur.

b S ackur 1. c. t. I p. 318.

3) A cliery p. 433, 439.

■*) A ch e ry p. 443. S ak u r 1. c. t. II. p. 49. 5) AA. SS. Jan. t. I. p. 64.

6) Ib. t. I. p. 64. S iquidem U rsu s p atria rc h a illorum ipsius sancti p atris d e c rev it effici m onachus. Na tem m iejscu m ożna zauw ażyć, że C luniacenses w cześnie zw rócili u w ag ę n a rucli n a polu zakonnem i kościelnem kon cen tru ­ jący się pod R a w e n n ą i W e n e c y a pod p rze w o d n ictw em Rom ualda: starali się z nim u trzym yw ać stosunki i nim kierow ać. Odilo np. utrzy m u je stosunki nietylko z R aw en n ą, ale i dalej z A kw ileją, cf. M edicina spiritualis, pism o w y­

sto so w an e p rz e z O dilona do p atry a rc h y akw ilejskiego (R evue bénéd ictin e t. X V I (1899) p. 477). K w esty a to je d n a k je sz c z e b ardzo m ało zbadana.

(7)

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M . 4 1

wia stosunki W ilhelm a z eremitami: „Sami naw et święci mężowie, ojcowie i doktorzy eremitów, Romuald mianowicie, W ilhelm i Mar­ cin, których w wielkiej czci ma miasto Rawenna, oraz inni, we W łoszech się znajdujący, poszukiwali tow arzystw a ojca W ilhelma. Dwaj naw et zwolennicy pustelniczego życia, Jan i Paw eł, opuś­ ciwszy erem, udali się do Dijon, gdzie Paw eł zmarł, Jan zaś został z czasem opatem F ruktuaryi“ ’). T en Jan, który je st zapewne jed ­ nym z Janów , świadkujących w dyplomie O ttona jlll z r. 1001 (alius Johannes m onachus similiter et eremita) był, jak w spom nia­ łem, krew nym A rduina z Iv re i3). Żeby wyczerpać nasze w iado­ mości o stosunkach W ilhelm a z eremitami, Romualdem, Raw enną i W enecyą, dodam, że w dokumecie H enryka II, potwierdzającym immunitety klasztoru św. Hilarego i B enedykta w W enecyi, inter­ weniuje „dominus et venerabilis Vuillielmus“, t. j. W ilhelm z Vol- p ian o 3), oraz że B enedykt - Bonizo, o p at klasztoru św. Sew era w Classe pod Raw enną, był uczniem W ilh elm a3), podobnie ja k i Jan, opat klasztoru św. A polinarego w R aw ennie, bezpośredni następca w spom nianego A rd e ra rd a s). Inny Jan jeszcze, zwany Joanelinus, opat w Fćcam p w Normandyi, także uczeń Wilhelma, znakomity lekarz, pochodził z Rawenny, a nawet, jak świadczy satyryczny poemat, przypisyw any Fulbertow i z C hartres, Joanelinus był jednym z adeptów św. R o m u ald a6). W reszcie w posiadaniu klasztoru św. Benigna je st kościół, noszący charakterystyczne dla Raw enny wezwanie św. A polinarego1).

Prócz wyżej w j’mienionych W łochów, a w znacznej części eremitów, których udało się wjMostać ze źródeł współczesnych, wspomina kronika, św. Benigna obszernie o gościach, którzy cza­ sowo w Dijon bawili, o kapłanach i opatach, którzy, porzuciwszy stanowiska, sobie powierzone, ad patris W illelmi confluebant

doc-') A c h e ry p. 442, 443.

5) Montfaucon, B ibliotheca, t. II, p. 1161. Necr. Div. sub XVI. Kai. Mart, Mabillon: Ami ales ord. S. Ben., t. IV, p. 280 (ex Bibl. S ebus.) i p. 234 (ex C hro- nol. Pedem ont.).

3) Mon. Germ . DD. H. II. jY> 185. F o rc h h eim 1008. 15 Jul. 4) A ch e ry p. 442. cf. S ack u r 1. c., t. I, p. 348.

s) Ibid.—Zobacz Fantuzzi: M onumenti R avennati, t. VI, p. 259. S e rie de-gli abbati del m on asterio di S. A pollinare novo di R avenna. Jo h a n n e s ab a. 1007 ad 1029.

6) Zob.: M ontfaucon 1. c., t. II, p. 1161. Necr. Divion. sub. VIII kal. Mart. A ch e ry p. 445, Du Meril. P o ésie s pop. lat. an ter. au X II s. p. 189. Jaffé: Die C am b rid g er L ie d er, p. 21. X" XI. S ackur 1. c., t. II, p, 21.

(8)

4 2 K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T AZYM.

trinam. T ak więc obok mnichów erem itów , żywiołu reakcyjnego przeciw zgniliźnie ówczesnych stosunków kościelnych, lecz niere­ gularnego i nieujętego w jednolite kadry, spotykam y biskupów i opatów, którzy mieli, przejąw szy się duchem odrodzonego społe­ czeństwa kościelnego, przenosić te urządzenia w dalekie strony. Dłużej zatem lub krócej bawili w Dijon biskupi: Erem bert, biskup Albengi z pod G e n u i1), — nieznany bliżej biskup Barnaba, grek rodem*), wreszcie rzymianin, biskup B enignus3). Jakiej katedry był biskupem, nie wiadomo, wobec jednak bliskich stosunków W il­ helma z Romualdem, możnaby zwrócić uw agę na niejakiego Beni­ gna, bliskiego tow arzysza O ttona III, którego Rom uald odciągnął z Rzymu od boku cesarza do erem u w P e re u m 4). Może uda się kiedy rostrzygnąć, czy mowa tu o jednej, czy o dwu osobistościach. W iadom o to tylko o rzeczonym biskupie, że B enedykt VIII pozwolił mu spraw ować w klasztorze funkcye biskupie5), przywilej bardzo ceniony i poszukiw any w klasztorach, którym ciążyła władza bisku­ pia6). Z opatów wylicza kronika opata Jana z C apui1), innego Jana, który był opatem klasztoru św, A polinarego8) i Bonizo-Benedykta, opata klasztoru św. S ew era9). Ci dwaj opaci byli może uczniami Romualda, i tem by się ich pobyt w Dijon tłumaczył. Prócz nich wymienia kronika bliżej nieoznaczonego opata Marka, (którego imię trąci W enecyą10), archidyakona m edyolańskiego G otfreda, którego z Dijon pow ołano na opata San Ambrogio w Medyolanie, — oraz opata A n astazego”). „I innych było wielu, których długoby wyliczać, mnichów zaś niema liczby, którzy z owych stron (Włoch) tu przy­ byli“ <ä). T ak dochodzimy wreszcie znowu do osoby opata A na­ stazego.

b A c h e ry p. 432. Im ię cop raw d a nie p o d an e, że to E re m b e rt dom yśla się S ackur I. c. t. I. 348.

s) A c h e ry p. 442. 3 ) Ibid.

4) Mon. P ol. t. VI. p. 392. V ita V. fratrum . 5) Ja ffé-W atten b ach : R eg. pont. Rom . Nr. 4049.

6) Dla p rzykładu podaję zn an e zaście św. W o jciech a z m nicham i w Mon- tecassim o i stanow isko, ja k ie zajm ow ał szw eeki w P o lsce w yśw ięcony biskup O sm und w angielskim klaszto rze Ely.

’) A ch ery , p. 442. 8) Ibid., cf. ut. supra.

9J Ibid.

10) Ibid.

41) Ibid. A n astasius etiam e t M arcus et alii a b b a te s p lu res quos longum e s t e n u m erere.

(9)

Czy mamy praw o identyfikować owego nieokreślonego w kro­ nice św. Benigna opata Anastazego, z A nastazym -Astrykiem ? Zdaje się, że tak. Imię A nastazy je st tak rzadkie, że utożsam ianie dwu opatów tegoż imienia ma dużo za sobą. W e w spom nianym pow y­ żej dyplomie O ttona III z r. 1001 spotykam y opata A nastazego nietylko w śród erem itów tak bliskich W ilhelm owi, lecz w prost — w tow arzystw ie ludzi jak Odilo, B enedykt-B onizo, uczeń W ilhel­ ma, lub A rderard. W reszcie kronika św. B enigna wymienia tylko najwybitniejszych opatów, którzy w Dijon przebywali,—za takiego mamy praw o naszego A stryka uważać: tylko o nim zachowała nam przeszłość wiązkę wiadomości, — o żadnym innym z czasów W ilhelm a nic nam nie wiadomo.

To też już dawniej E. S ack u r1), a za nim M. P erlb ach 2), za­ pewne tymi samymi argumentami przekonani, uznali ucznia W il­ helma za jednę i tę samą osobę, co A nastasius abbas s. Marie Sclavanensis provincie3). Dziś wiemy, dzięki pracy dra St. Za­ krzewskiego, że A nastasius abbas s. Marie Sclavanensis provincie nie je st nikim innym, jak tylko A strykiem - A nastazym ze źródeł czeskich, polskich i węgierskich, oraz że ów klasztor je st praw do­ podobnie opactwem łęczyckiem, pod wezwaniem N. P. Maryi i św. Aleksego ‘).

*

* w

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M . 4 3

W ydaje mi się, że identyczność opata Anastazego, wyszuka­ nego w kronice św. Benigna, z osobą opata A stryka może być uważana jako praw dopodobna i przyjęta w granicach zastrzeżeń, jakiemi opatryw ać się zwykło tyle naszych sądów , pow sta­

łych ze szczątkowych przekazów źródeł średniowiecznych. P ra­ w dopodobieństw o to, zwiększyłoby się jeszcze znacznie, gdyby się udało nawiązać bezpośredni lub pośredni ślad stosunków pomiędzy

') L. c. t. I. p. 348.

5) A nfänge d e r polnischen A nnalistik p. 272 (nadbitka z N eues A rch iv t. XXIV).

3) T ylko ani Sackur, ani P e rlb a c h je sz c z e w iedzieć n ie m ogli, coby to

b ył za opat. P e rlb a c h w sw ym w yw odzie m ów i ogólnie, że był to „słow ianin“, tak bow iem rozum iał w y ra że n ie „abbas s. M arie S clavanensis p ro v in cie“.

(10)

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T AZYM.

Polską, a klasztorem św. Benigna .w Dijon za czasów Bolesława Chrobrego. Sądzę, że istnieją na to dowody, lubo tylko pośrednie; wszystkie one, razem wzięte, mają służyć, jako środek wzmocnie­ nia wyżej postawionej hypotezy i jej dowodów.

Już Perlbach, wskazując, że głów na część naszych najdawniej­ szych rocznikarskich zapisek pow tarza się w rocznikach dijońskich św. Benigna, stawia hypotezę o stosunkach polsko-dijońskich; — on też przypuszcza, że tu, do Dijonu oddal Mieszko II i Rycheza w r. 1026 Kazimierza na n a u k ę 1). K w estyą pochodzenia zawiązków naszych roczników zajmować się tu nie możemy, wystarczyć nam

musi, wykazane przez Perlbacha, podobieństw o z rocznikami

dijońskimi.

K ult św. W ojciecha je st punktem, którego muszę się dotknąć, by tezę mą poprzeć.

W ojciech był bez żadnej w ątpliw ości postacią niezwykłą, zja­ wiskiem, wywierającem głębokie w rażenie na wszystkich, którym było danem dłużej lub krócej stykać się z biskupem praskim. Duch czasu uczynił go typow ą osobistością społeczeństw a klasztornego, do którego się zaliczał, misya pruska i rychła kanonizacya, zrobiły zeń najpopularniejszą postać epoki millenium, do czego przyczynił się w znacznej części przyjaciel męczennika i b rat jego duchowy, cesarz O tto III.

Od r. 1000 zaczynają się mnożyć w niezwykły sposób kościoły pod wezwaniem św. W ojciecha. Pomijam katedrę gnieźnieńską i ośtrzychom ską pod tem wezwaniem, jak znane i zrozumiałe przy­ kłady tego kultu w Polsce, lub Czechach XI w. O tto III, wracając w r. 1000 z G niezna do A kwizgranu, kiedy towarzyszył mu, jak rozumiem z Zeisbergiem, sam Bolesław, pozostaw ał pod w pływem i silnem w rażeniem niedawnych modłów u grobu przyjaciela, któ­ remu w postaci m etropolii gnieźnieńskiej, erygowanej w brew inte­ resom niemieckim, w ystaw ił najtrw alszy pomnik. Dobycie zwłok K arola W ielkiego pozostaje z kultem męczennika w zwńązku bar­ dzo bliskim; w Akwizgranie zakłada O tto III klasztor i kościół pod

«

l) P e rlb a c h 1. c. p. 270. Z rocznika kap. krak. 27 zapisek aż po ro k

1002 zgadza się z rocznikam i św. B enigna, opracow anym i w XII w., a sp o k re ­ w nionym i po ro k 9(51 z rocznikam i kolońskim i. G dyby nadto hypo teza P e rl­ b acha o biskupie L am b e rc ie (R om anus e t L a m b e rtu s episcopi obierunt. Rocz. kap. krak. pod r. 1030) p rzy ję ła się, t. j., że m ow a tu w tej zapisce o śm ierci L a m b e rta /b is k u p a z L an g res, b yłby to je d e n dow ód w ięcej stosunków m iędzy P olską a D ijonem . — K lasztor te n bow iem leżał w dyecezyi L an g res. P o r. j. w .

(11)

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M .

wezwaniem śś. W ojciecha i H e rm e ta l). Kościół św. W ojciecha, który był w pobliskiem Leocłyum, zawdzięcza praw dopodobnie swój początek tym w łaśnie czasom i przyjaźni, jak ą żywił biskup N otker dla W ojciecha. Z kolei następują fundacye w Pereum pod R a­ wenną, gdzie pierw szym opatem miał być św. Romuald, w Rzy­ mie (San Bartholomeo) i w górach Sabińskich. Relikwie św. W oj­ ciecha, prócz ręki, którą O tto III otrzym aw szy w darze od Bo­ lesława w Rzymie, w bazylice na wyspie T y b ru umieścił, były już wcześnie znane: w Lundzie ’), w Bam bergu (w r. 1012 3), w opactwie St. Bavo w G an d aw ie4) (spis relikwii pochodzi z r. 1019— 1024), w O snabriicku w r. 1070 s), w drugiej połowie XI w. w Benedict­ b e u re n 6) (relikwie te pochodzą zapewne z Czech), w Terracinie (1106 7), w XII w. w Z w ifalten 8) (mogą pochodzić i z Czech), w E r- furcie w r. 1185 9). W szystko to świadczy, jak silnym, żywotnym i rozpowszechnionym był kult św. W ojciecha w XI wieku.

ł) I)o dziejów tego kościoła i klasztoru, istn ieje kilka in te resu ją cy c h do­ kum entów H en ry k a II (Mon. G erm . DD. H. II, N 98, 99, 102, 392). T rz y p ie r­ w sze w ystaw ione d. 6 i 7 lipca, oraz 13 sierp n ia 1005 r. tuż p rz e d w y p ra w ą n a Polskę; ostatni z r. 1018, w n e t po zaw arciu pokoju z B olesław em . D arow izny, które w tych, politycznie dla Polski tak w ażn y ch m om entach, czyni H e n ry k II patronow i m etropolii polskiej, ro b ią w ra że n ie odszkodow ania lub expiacyi. T o pie rw sz e w y d aje się p raw dopodobniejsze, t. j. przypuszczać należy że k lasztor w spom niany w skutek w ojny, podniósł jakieść straty, k tó re H e n ry k sta ra ł się w ynagrodzić. P e w n ie chodziło o jak ieś dochody z Polski, ja k ie B olesław sy m p a­ tycznej sobie fundacyi O ttona III zapew nił, a k tó re w skutek w ojny p rz e sta ły płynąć. T ak tłum aczę sobie te dokum enty H enryka II, któ ry ch daty stoją w z b y t bliskim zw iązku z politycznym i w ypadkam i polsko-niem ieckim i z tej dobv, by się nie kusić o połączen ie ich z sobą.

*J L angenbeck: S crip t. R R . Danie. t. V III. p. 430. O rdo iu osten sio n e ss. reliquiarum .

3) Jaffé. Biblioth. R R . G erm . t. V. p. 480. D edicatio ecclesiae s. P é tri B abenb.

l) N eues A rchiv t. VIII. p. 374. B rev iaru m de th e sau ro s. Bavonis.

l) Mon. G erm . S S. t. X II p. 75. V ita B ennonis ep. O snabrug.; dn. 23 listopada pośw ięcił tam że B enno ołtarz, w którym m iędzy relikw iam i są: A th al- b e rti episcopi e t m arty ris.

6) N eues A rchiv t. X III p. 566. H older E g g er: A us Münch. H a n d sc h rifte n , Nr. 4566. w d rugiej połow ie założony spis relikw ii w ym ienia: S ancti A d a lb e rti- episcopi, Sancti V en e zla w i.

!) St. Z akrzew ski 1. c.

8J Mon. Germ . SS. t. X p. 88. O rtlibi Zwifalt. Chroń.: pod rokiem 1141 w ym ienia: de vestim en tis s. A ldelberti.

h S cliannat: V indem ia litteraria t. I I p. 3. N otitia Piligrim i abb. s. P e ­ tri,—na końcu spisu relikw ii um ieszczono: D e P ra g a A dalberti episcopi.

(12)

W ciągu lat niewielu m iał W ojciech całą literaturę, która dowodzi, ja k się św iat interesow ał tjTm człowiekiem, jak go rozu­ miał i ja k się w nim kochał. W ięc naprzód arcydzieło hagiogra­ fii, żyw ot przypisyw any Janow i Kanaparyuszowd, najwybitniejsze dzieło z końca X w., rozsiany na ogromnej przestrzeni od Polski za Ren i od południow ych W łoch aż do Niemiec północnych. Na­ stępnie żyw ot Brunona, tego niezwykłego przyjaciela Bolesława Chrobrego i jego. polityki, człowieka, który nie znając W ojciecha, czcił go, jako swój najwyższy na świecie ideał, który pojmował i czuł, że niebo śmieje się radośnie, widząc Słow ianina (W ojcie­ cha) w chodzącego w aureoli męczeńskiej do przybytku wiecznej szczęśliwości, że w niebie, nie tylko dla Niemców, lecz i dla Sło­ wian rów na nagro da i rów ne zaszczyty '). Dalej mamy zaginioną passyę św. W ojciecha, znaną tylko z kroniki Galla-Anonima, w re­ szcie (zapewne ekscerpt z poprzedniej) Passio s. A dalperti m ar­ tyris, znaną dziś z dwu kodeksów biblioteki królewskiej w Mona­ chium. Niemieccy pisarze potrącali niejednokrotnie o św. W ojcie­ cha, a i we W łoszech postać jego była dobrze znana. Szczegółów szereg daje zestaw ienie rękopisów żyw otów tego świętego. Z XI w. przechowało się ich 5, z XII w. 11, z XIII 2, z XIV 6, z XV 3. .Z wjdączeniem Polski i Czech, posiadały następujące klasztory rękopisy żyw otów św. W ojciecha: Tegernsee, opactwo św. Emme- ram a w R atyzbonie, Admont, Hł. Kreutz, Zw ettel, K losterneuburg, W indburg, O chsenhausen, kollegiata św. Paulina pod Trewirem , we W łoszech: M onte Cassino i C asam ari2).

Czy kult ten św. W ojciecha nie był znany we Francyi, a spe- cyalnie w Dijon? Śladów , przyznać trzeba, je st mało, mimo sto­ sunków osobistych W ojciecha z elitą reform y i mimo jego podróży po głów nych klasztorach francuskich, której w r. 996 dokonał. Je­ den z interpolow anych rękopisów kroniki A dem ara de Chabannes, zaw iera obszerny ustęp o O ttonie III, św. W ojciecha i o św. B ru­ 4 6 K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M .

p Mon. Pol., t. I, p. 215.

p S zczegóły te zestaw iam w edług K o l b e r g a . D as L ob g ed ich t auf den hl. A d a lb e rt (Z eitschrift für. Gesch. und A lterthum E rinlands. t. V II) i w e ­ dług sp raw o zd a ń w N eues A rchiv, na w ielu m iejscach podaw anych. O gółem posiadam y dziś w ięcej, niż 25 kodeksów ży w o ta I; żyw ot II posiada dziś j e ­ szcze je d e n ręk o p is z X II w. nie zużytkow any, (Bibl. Król. w M onachium Nr. 2552 Aid. 22. ef. H o ld é r-E g g e r: A us M ünchner H andschriften druk. w N eues A rch iv t. XIII, p. 577). Małej zaś passyi p rz y b y ł ró w n ież je d e n now y, a cał­ kiem n iezużytkow any ręk o p is z XV w . w bibl. Król. w Monachium. L at, 23896 ZZ 844), cf H o ld e r - E g g e r 1. c. b. 586.

(13)

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -AN A S T AZYM. 4 7

nonie, który objaśnić usiłowałem swego czasu’). Czy w kalendarzu klasztornym św. Benigna, lub w m artyrologium położono imię W oj­

ciecha, nie wiadom o, zabytki te bowiem nie są obecnie dostępne. Umieszczony u M ontfaucon’a spis w ezw ań ołtarzy, znajdujących się w bazylice klasztornej w Dijon, tego w ezwania zupełnie zdaje się nie zn ać5). Ani kronika św. Benigna, ani żyw ot św. W ilhelm a napisany przez Rodulfa, mnicha klasztorów w Dijon i Cluni, św. W ojciecha nie wspominają. Tenże jednak Rodulf w swej Historyi opowiada obszernie i interesująco o męczeństwie św. W o jciecha3) a to co mówi, wskazuje na żyjącą wówczas legendę ustną, prze­ niesioną z Polski (tam jedynie żyć i rozwijać się mogła), do Dijon, gdzie Rodulf ją spisał. Na to wskazują słowa Rodulfa, odnoszące się do Gniezna, jako miejsca spoczynku apostoła Prus: cuius etiam meritis usque in presens largiuntur hominibus plurima beneficia. Jeżeli nie je st to frazes k o n w e t^ o n a ln y , to musi dowodzić, że w Dijon miano od czasu do czasu wiadomości o łaskach św. W oj­ ciecha; miano je oczywiście tylko przez ludzi, którzy z Dijon do Polski, lub z Polski do Dijon dążyli.

A byli i tacy. Znamy osobistość, która z Polski podążyła da­ leko na zachód i dostała się pod skrzydła opata W ilhelma. Mamy 'n a to dow ód w cudzie, który zdarzyć się miał w klasztorze Moyen- moutier, a o którym donosi kronika tegoż klasztoru, spisana w po­ łowie XI w. Przybysz z dalekich stron, z Polski, zbrodniarz, miał niegdyś za przestępstw a ram iona skute żelaznemi obręczami, „z któ­

1) St. K ętrz y ń sk i. O zaginionym żyw ocie św. W ojciecha. 3) M ontfaucon 1. c. t. II, p. 1160.

3) Mon. Germ. S S. t. V II p. 55... v e n e ra b ilis p ontifex A d alb ertu s ex pro- uincia que lingua S clav o ru m v o c a tu r B ethem , in civitate B rag a re g e n s eccle­ siam s. m a rtiris V itisclodi, eg re ssu s ad g en tem B ru sc o ru m , ut eis v erb u m sa­ lutis p re d ic e re t. D um que apud eosdem p lurim am eg isset predicationem , mul- tique ex eis c o n v e rte re n tu r ad fidem Christi, p red ix it suis, quoniam in eadem re g io n e m a rtirii co ro n am esset accep tu ru s, n e p a v e re n t eis p a rite r indicavit, quia p r e te r eum ibidem nem o ex eis era t p erim en d u s. C ontigit enim , u t die quadam p re c ip ie n te eodem episcopo quedam pro fan a a rb o r sita iuxta fluvium , cui etiam su p e rstitio se im m o lab at u n iv e rsu m vulgus, videlicet excisa, convele- re tu r. C o n stru c to q u e et sa c ra to in eodem loco altare, m issarum sollem pnia p e r se ep isco p u s e x p le re p ara v it. Qui dum in ipsis sa cram e n tis p era g en d is esset co nstitutus, ictibus iacu lo ru m ab im piis perfossus tan d em q u e sacrum sol- lem p n e p era c tu m sim ulque p re se n tis vite im p o su it term inum . D enique disci­ puli eius c o rp o re sui dom ini illud secum feren te s, in p ro p ria m su n t re v e rsi patriam . Cuius etiam m eritis usque in p re se n s la rg iu n tu r h om inibus plurim a beneficia.

(14)

4 8 K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M .

rych jed n a spadla w Polsce u czcigodnego grobu, błogosławionego męczennika W ojciecha", druga zaś, za łaską świętych w Moyen- m outier '). Cud ten zdaje się być najpospolitszym typem cudów w Polsce bolesławowskiej; podobne cuda zapisano w Passio s. Adal- berti i w Vita quinque fratrum, którzy to męczennicy byli uw a­ żani w Polsce za opiekunów i patronów więźniów. Jeszcze pomię­ dzy niezliczonymi cudami św. Kingi, wyliczają 15 więźniów, z któ­ rych spadły okowy. sJak z tekstu wynika, cud ten miał się zdarzyć w Gnieźnie przed r. 1038, t. j. przed zniszczeniem katedry przez Czechów. Ze zaś kronika ta opow iadaniem swem sięga po rok 1020, przeto bez wątpienia, fakt ten najpóźniej około r. 1020 mógł mieć miejsce. Przybycie więc owego Polaka do M oyenmoutier przypada na czasy, gdy rządził tam nikt inny, jeno sam W ilhelm z Volpiano, opat w D ijo n 4). Nie w ydaje mi się, aby to był przjąia- dek; owszem, byłbym rad dopatryw ać się pomiędzy faktem przyby­ cia do M oyenmoutier polskiego pielgrzym a a W ilhelm em , pew nego związku przyczynowego. T rzeba zważyć, że pielgrzym taki miał zawsze w ytknięty cel, że bez określonego z góry planu nie puszczał się w tak daleką drogę. Celem była pew nie dewocya, plan po­ dróży nakreślił mu w Polsce ktoś, kto mógł mu na dalekim św ię­ cie wskazać miejsca cudami słynące. W ysyłano oczywiście przede­ wszystkiem do miejscowości dobrze sobie znanych, w tym zaś w y­ padku do miejsc świętych, gdzie opatem był W ilhelm . A to znow u wskazywałoby, iż między W ilhelmem, a Polską były jakieś sto­ sunki. Kim była ow a osobistość, która posłała w spom nianego Polaka za Ren na pobożną pielgrzymkę, nie wiemy; najpraw do­ podobniej sam G audenty, który jako arcybiskup, musiał się ze­ tknąć z więźniem obdarow anym łaską cudu św. W ojciecha. G au­ denty, który znal zapewne Francyę, gdyż zdaje się, że b ratu w pielgrzymce po Francyi tow arzyszył i który był z calem ducho­ w ieństw em polskiem w stosunkach bezpośrednich, mógł pielgrzy­ mowi drogę w tam te strony wskazać i ułatw ić. Ale je st to tylko mniej lub więcej praw dopodobne przypuszczenie.

*

*>• •»

Nie można zaprzeczyć, że je st to szereg faktów, świadczących o stosunkach kościoła polskiego z klasztorem św. Benigna, lub ze zreformowanemi klasztorami burgundzkimi. S zereg tych śladów

') Mon. G erm . S S t. IV, p. 92, p rz e d ru k w Mon. P o l, t. I, p. 156. b S a c k u r I. c. t. II, p. 131, n. 2.

(15)

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U A N A S T A Z Y M . 4 9

da się jeszcze powiększyć innemi spostrzeżeniami z zakresu pewnych stosunków rodzinnych i politycznych.

Mówiłem już wyżej, że brat cioteczny naszego Bolesława, S te­ fan węgierski, był w korespondencyi z Odilonem, opatem z Cluni, patryarchą klasztorów reform ow anych. Stosunek ten mógł się za­ wiązać tembardziej, że na W ęgrzech bawił A stryk, a nadto żona Stefana, Giselła, rodziła się z królew ny burgundzkiej, siostry przy­ rodniej króla R udolfa III. Brat Giselli, Bruno późniejszy biskup augsburski ‘), baw ił czas jakiś, jako buntow nik przeciw H enrykow i II, w Polsce i W ęgrzech; siostra Giselli, Brygita, była opatką u ś. Paw ia w Ratyzbonie, z którą i Polska i W ęg ry miały bardzo dawne stosunki.

Liczne rody niemieckie w początku XI w. były po kądzieli spokrewnione z rodziną królew ską burgundzką, a właśnie istniały pewne stosunki pomiędzy temi rodzinami a Polską. Słynna Ma­ tylda szwabska, której stosunki podejrzane polityczne z Miesz­ kiem II są tak znaczące, była córką siostry rodzonej Rudolfa III, Gerbergi. D rugi mąż Matyldy, Fryderyk ks. lotaryński i jej syn z pierwszego małżeństwa, K onrad Młodszy, to są głowy partyi, utworzonej przeciw Konradowi II. Do tejże partyi należy i E rnest II, ks. szwabski, pasierb K onrada II, a syn Giselli, siostry M atyldy szwabskiej, czyli w nuk cioteczny, przez G erbergę, Rudolfa III. Śmierć brata Matyldy, a syna Gerbergi, H erm ana ks. szwabskiego ( | 1012) otrzym ała wzmiankę w naszych rocznikach. Syn Berty, siostry Rudolfa III, -Odo lir. Champagne, je st jednym z najzacię­ tszych w rogów K onrada H i jego pretensyi do sukcesyi burgundz­ kiej. W szyscy oni są zdecydowanymi przeciwnikami K onrada II i faktycznymi (czyżby tylko przypadkowo?) sojusznikami Mieszka II, którego żona Rycheza przez swego pradziadka O ttona I, była również zpokrew niona z Rudolfem III, w nukiem G erbergi, siostry O ttona W ielkiego.

Nie dosyć na tem. Klasztor św. Benigna i W ilhelm z Vol- piano, byli w bliskich stosunkach z Normandyą, jej klasztorami i jej rodziną książęcą. Spraw om tym poświęca Chroń. s. Benigni i Vita Guilhelmi dużo miejsca. Otóż przyjaciel W ilhelm a, Ryszard II, ks. Normandyi (f 1026) poślubił w r. 1017 siostrzenicę Bolesła­ wa Chrobrego, Estrydę-M ałgorzatę, córkę króla duńskiego Sw ena i Sygrydy S to rrad y Mieszkowicównej; siostrzeniec zaś Bolesława,

ń P or. znany cud św . U łryka augsburskiego, uczyniony dla ranionego strza łą M ieszka.

(16)

5 0 K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M .

Kanut, żeni się z siostrą R yszarda II Emmą. I tu bliscy krewni Chrobrego są w stosunkach z W ilhelm em ').

W idzimy więc, że stosunki familijne, łączyły węgierski i duński dom panujący, oraz Bolesława C hrobrego z Burgundyą,—że stosun­ ki polityczne, staw iają Polskę po stronie tej partyi politycznej, która, związkami krwi złączona z ostatnim królem burgundzkim, starała się obalić w Niemczech K onrada II, a zarazem rozwiązać kw estyę sukcesyi burgundzkiej, do której na równi z wielu innymi miał K onrad II niezaprzeczone prawTo. Stosunki te, polityczne i fa­ milijne, jakie przedstawiłem, są przy rozpatryw aniu związków za­ chodzących pomiędzy Polską a Dijonem, wskazówką interesującą. Do jakiej tedy partyi politycznej należał opat W ilhelm i po czyjej stronie stał klasztor św. Benigna w Dijon wraz ze swym wójtem, W ilhelm em Odonein lir. B urgundyi? Należał-li do stron­ nictw a królewskiego, które domowi królewskiem u, H enrykow i II, lub K onradow i chciało oddać B urgundyę, czy też do partyi anty- niemieckiej, która chciała niezaw isłego królestw a?

P rzy tem pytaniu musimy przedewszystkiem zwrócić uwagę na to, iż Cluniacenses nie byli bynajmniej zwolennikami polityki H enryka II, że opinia publiczna tych sfer niejednokrotnie ostro się o H enryku wyrażała, że wreszcie np. w Burgundyi, lub w północnych W łoszech czoło partyi antyniemieckiej tworzyli w ła­ śnie zwolennicy reformy. W skazać tu wreszcie musimy, że W il­ helm z V olpiano zarówmo w B urgundyi, ja k i we W łoszech miał bardzo możne kolligacye w obozie antycesarskim, i że tak W łochy, ja k i B urgundyą m usiały być polem bardzo skrzętnych zabie­

gów niemieckich, tam — by obalić A rduina, tu — by zyskać dziedzi­ ctwo burgundzkie. Nie zadziwdmy się przeto, jeżeli się wykaże przy więcej szczegółowych poszukiw aniach), że polityka W ilhelm a

1) K ro n ik a św . B enigna i n ekrolog te g o klasztoru donosi, że R y szard I d aro w ał klasztorow i św . B enigna, ecclesiam sancti A d elberti cum villa „sitam in pago O xim en si“. J e s tto dziś w ieś S aint A u b e rt su r O rne, dćp O rn e a rr. d ’A rg en - ton, cant. de P u tan g es. Ja k św iadczy m oja korespondencya, p rz e p ro w ad z o n a w tej kw estyi z prof. M aurycym P ro u w P ary żu i z u rzęd em p arafialnym w S aint A u b e rt su r O rn e, nie m am v tu do czynienia z kościołem św . W o jcie ch a , lecz św . A dalb erta, biskupa A v ra n ch e s, zm. koło r. 725. D zień dedykacyi w y p ad a w tym kościele na 16 czerw ca. T u zw rócić m ożna je szc ze uw agę, że stosunki p om iędzy Polską, a N orm andyą, m usiałby być w X I w. o w iele żyw sze, niż ślady, ja k ie po n ich pozostały. W źró d łach islandzkich (których je d n a k nie m iałem w ręku) kry je się podobno re la c y a ciekaw a o w y p ra w ie kijow skiej B olesław a C h ro b reg o o r. 1018, — a je sz c z e w r. 1066 bio rą posiłki polskie udział w w y p ra w ie W ilh elm a Z d o b y w cy n a A nglię.

(17)

K IL K A U W A G O O P A C IE A S T R Y K U -A N A S T A Z Y M . 5 1

Odona, hr. B urgundyi, lub króla A rduina, stoją w pewnym związku z polityką Bolesława Chrobrego. Że opozycya przeciw Niemcom i cesarstw u oglądała się na stanow isko Polski i Bolesła­ wa, jako najpotężniejszego przeciwnika H enryka II, dziwić się tru­ dno; fakt ten ma już szereg precedensów : Można stwierdzić w ra­ żliwość Polski, Czech i Słow ian zachodnich na wszelkie zawikłania niemieckie, jak np. po śmierci O ttonów I, II, lub III, po klęsce O ttona II w południowych W łoszech, lub za czasów wielkiej koa- licyi przeciw K onradow i II za Mieszka II. Za czasów Bolesława Chrobrego, mimo pozornie obfitego m ateryału źródłowego, jaki przedstaw ia kronika Thietm ara, bardzo mało dotychczas wiadomo o sposobach, jakimi" starał się Bolesław C hrobry wyzyskać nieprzy­ jazne stanow isko Zachodu względem H enryka II. W iemy zaledwie

ogólnikowo o w ysłańcach polskich w Niemczech i we W łoszech, o złocie polskiem, używanem do kupow ania stronników na dworze cesarskim, o pilnowaniu dróg przez Alpy, aby polskich wysłańców pochwycić i o więzieniu tychże. Mało jednak dotąd korzystano z tych szczegółów, pono dlatego, iż zbyt jednostronnie traktow ano zatarg polsko-niemiecki, gdy tymczasem była to kw estya pierwszorzędna, europejskiej doniosłości. T ak np. nie zwróciliśmy uwagi dotychczas w sposób dostateczny na stosunki erem itów Romualdowskich z Ar- duinem na to, że byli oni przez Bolesława do missyi politycznych uży­ wani i że dla ich kontroli w najważniejszym punkcie na drodze z Pol­ ski do Rzymu, w Raw ennie, osadzał H enryk II na tronie arcybisku­ pim zaufanych Niemców, aby przez to trzymać rękę na pulsie po­ lityki antycesarskiej. Nadto nic praw ie nie wiem y dotychczas o sto­ sunku Bolesława do Lotaryngii i do szw agrów H enryka II, i do Ezzona palatyna, późniejszego teścia Mieszka II, choć zdaje się nie ulegać wątpliwości, że z ruchem tym był zarówno Bolesław, jak i Mieszko II w zetknięciu. Nie kto inny, jeno właśnie sam Ezzo, który w r. 1024 baw ił w Rzymie, należeć musi do tych osobistości, które dzierżyły w swych rękach układy z Janem XIX o tytuł i ko­ ronę królew ską dla Polski. S ą to jed n ak zagadnienia, możliwe do rozwiązania jedynie na drodze bardzo szczegółowych badań. Nie mając przeto pretensyi, aby, traktując o stosunkach polsko-dijoń- skich, rozwiązać wszystkie zagadki z tem złączone, rzucam tu tylko szereg uw ag ogólniejszej natury.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uraufgeführt wurde das Stück 1839 am Hoftheater in Dres- den; wichtiger wurde die Aufführung 1844 in Oldenburg, denn Mosen hatte dafür ei- nen Prolog geschrieben, in dem

Analysis of the model allows to derive design rules to exploit the full potential of MOFs for adsorption chillers. Material development of MOFs should focus on three design rules:

Określona kondycja środowiska przyrodniczego, jest w dużym stopniu p o ­ chodną systemu wartości i norm wyznawanych przez ludzi, a także ich em ocjo­ nalnej postawy wobec

miejsca rot (praw, przepisów). Pośrodku tego placu rośnie drzewo. Instruktor włazi na nie i stamtąd wygłasza święte formuły, uchodzące za wielką tajemni­ cę. Malcy

Mączki skalne powstające przy cięciu i obróbce postaciowej skał nie zawierają skład­ ników toksycznych w ilościach ponadnormatywnych i mogą być wykorzystywane dla celów

Wśród badanej mniejszości niemieckiej wywodzącej się z ludności kaszubskiej autorka wyróżnia cztery poziomy autoidentyfikacji składające się każdorazowo z trzech

Podłoże obrazów Włodzimierza Buczka stanowi najczęś­ ciej płótno, jednorodne w wątku i osnowie. Oprócz płótna artysta stosuje też jako podłoże płyty pilśniowe,

1983-1985 przeprow adzo­ no remont kapitalny obiektu wraz z częściową adaptacją poddasza, wym ieniono częściowo konstruk­ cję dachow ą oraz pokrycie, prze­ prow adzono