Konstanty Pieńkowski
Zagadnienia konserwacji zabytków
sztuki przemysłu artystycznego
Ochrona Zabytków 4/1-2 (12-13), 24-31
1951
ZAGADNIENIA KONSERWACJI ZABYTKÓW SZTUKI PRZEMYSŁU ARTYSTYCZNEGO
KONSTANTY PIEŃKOWSKI
D ziedzina p rzem y słu artystyczn eg o jest ta k bo g ata i różnorodna, ja k i m ateriał, w k tó ry m się w yraża. D latego też praca n a d zachow aniem za
b y tk u lu b doprow adzeniem go do pierw otnego sta n u rów nież m usi być różnorodna; w ym aga od k o n serw ato ra doskonałego opanow ania nie ty l
ko danej dziedziny sztu k i i jej histo rii, lecz także dokładnego znaw stw a w szystkich tech n ik i rzem iosł. Różnorodność tej p rac y stw arza liczne za
gadnienia, k tó re n ieje d n o k ro tn ie sta ją się p roblem am i tru d n y m i do roz
wiązania.
N ajbardziej k a p ita ln y m dla k o n serw ato ra problem em je s t zagadnienie, czy i kiedy pow inno się stosow ać rek o n stru k cję.
Do n ied aw n a jeszcze przep ro w ad zanie rek o n stru k c ji było niedopusz
czalne. U w ażano, że zabytek przez to samo p rzestan ie być zabytkiem . K o nserw acja ograniczała się do pieczołow itego przechow yw ania prochów , w k tó re stopniow o szacow ny okaz się rozpadał.
Dziś dąży się w łaśn ie do tego, a b y nie dopuścić do rozpadu. B y w ają więc w ypadki, kiedy zagadnienie re k o n stru k c ji nie istn ieje ju ż jako p ro blem, przeciw nie, s ta je się n iew ątp liw ą koniecznością. P rzy k ład em tak iej konieczności rek o n stru k c ji jest ochrona m etalow ych zabytków , tzw . u ż y t
kow ych (sarkofagi cynow e, dzw ony spękane a n ad al używ ane, naczynia liturgiczne, św ieczniki itd.). P o m ijając m ożliwość korozji, nieraz ciężar w łasny m eta lu w p ły w a na tw orzen ie się uszkodzeń, defo rm acji lu b p ę k nięć. Proces taki, n ie p ow strzy m an y w porę, prow adzi do zupełnego zniszczenia obiektu.
Podobnie przed staw ia się spraw a, jeśli chodzi o zab y tk i w yłącznie ekspozycyjne. R ek o n stru k cja je st p otrzebna, n a w e t konieczna, o ile np.
zasadnicze części w iązań (często fra g m en ty dekoracyjne) u legły całkow i
tej korozji, co w n astęp stw ie pow oduje rozpad i grozi p rze rz u ta m i p ro cesów korozyjnych.
Przez w p row adzenie now ych w iązań elem en ty rek o n stru o w a n e sta ją się elem entam i k o n stru k cy jn y m i, a przed m iot o dzyskuje swój p ierw o tn y k ształt arch itek to n iczn y i zachow uje pełnię estetycznego w yrazu.
To są z p u n k tu w idzenia technicznego p rob lem y — uw ażam — bez
sporne. Rzecz n a tu ra ln a , że m a te ria ł u ży ty do re k o n stru k c ji m usi być w łaściw y, czyli id en ty czn y z m ate ria łe m rek o n stru o w an y m — m usi mieć, w edług zasad elektrochem ii, jed n ak o w ą prężność roztw órczą, a więc i je d nakow ą zdolność do korodow ania. O ile n ato m ia st zachodzi konieczność zastosow ania odm iennego m etalu, należy stosow ać m etal o prężności roz- tw órczej tej sam ej lu b w yższej, n ig d y zaś niższej.
Ryc. 19. Tarcza perska (kałkan) w czasie kon serw acji.
Fot. K o lo w c a
Ryc. 20. T arcza perska (kałkan) w czasie k on serw acji.
Fot. K o l o w c a
Z d arzają się jednakże szczególne przypadki, kiedy nie m ożna się po
sługiw ać u ta rty m i przepisam i i receptam i. K o n serw ator pow inien w ted y w ykazać inw encję w zastosow aniu in dyw idualn ej m etody technicznej.
Konieczność takich rad y k aln y ch pociągnięć zachodzi najczęściej przy re m ontow aniu przedm iotów , złożonych z kom binacji różnych m ateriałó w o nierów n y m stopniu zniszczenia.
M iałem na przykład rzad k i i cenny zabytek polskich m ilitarii, k arace- nę sk ładającą się z dwóch m ateriałó w — m etalu i skóry. Skóra zupełnie zwiotczała, w stan ie rozpadow ym , nie n ad aw ała się do reg en eracji. Cię
żar p rzyn ito w an y ch łusek m etalow ych był ta k znaczny, że podkład skó
rzan y nie w y trzy m y w ał go i w y k ruszał się całym i fragm entam i. W ty m p rzypadku, po odpow iednim sp rep aro w an iu starej skóry, zdublow ałem ją m ocnym , dobrze w yp raw io ny m ju ch tem , zm ocow anym na n itach m ie
dzianych. D la pokazania m a te ria łu i techniki k o n stru k c ji jed en bok po
zostaw iłem otw arty.
Jak o przy k ład zestaw ień w iększej ilości różnorodnych m ateriałów , w e
zmę zdobną tarczę p ersk ą (kałkan). T arcza ta była w stan ie p raw ie zu
pełnego rozpadu. Spróchniały, pow iązany zbu tw iały m sznurkiem szkielet trzcinow y zaledw ie p o d trzym y w ał strzęp y złotogłow iu. R ytow ane p ły tk i sre b rn e b y ły podziuraw ione i pogięte, kam ienie częściowo pow ypadały,
(ryc. 19, 20).
Zdecydow ałem się na rozebranie szkieletu i zastąpienie części zb u tw ia
łych now ym i, złotogłów w aplikow ałem w p odbarw ione płótno lniane, a n apraw ione p ły tk i m etalow e uzupełniłem kam ieniam i. W te n sposób zabytek ocalał od grożącej zagłady.
Nie m niej w ażnym je s t zagadnienie re k o n stru k c ji ceram iki. Ś cierają się tu dw a poglądy. W edług jednego należy um ieszczać nieuzupełnione fra g m en ty ceram iczne na p ły tce gipsowej — w edług drugiego, w y starczy
•sklejać, rów nież bez uzupełnień. Co do pierw szego k ie ru n k u m am pew ne zastrzeżenia. U m ieszczanie luźn ych odłam ków ceram icznych n a gładkich p ły tach gipsow ych je st tylko prow izorycznym zabezpieczeniem i nie ro bi w rażen ia czegoś skończonego, ta k pod w zględem estetycznym , jak i d yd aktycznym . W m ej p ra k ty c e stosuję m etodę w łasną. P okró tce p osta
ram się ją w yjaśnić na przy k ład zie k o nkretnym .
M am y kafel gotycki fig u raln y , b arw ny, z b rak a m i do 40% . A by dać p ełn y obraz form y, uzupełn iałem o rn am en ty i w szelkie b rak i w edług po
zostałych wzorów, stosując trw a ły m a te ria ł stiukow y o dużej tw ardości.
Całość zrek o n stru o w an ą po k ry w ałem koloram i o ton jaśn iejszy m i i k o n
serw ow ałem zim ną em alią (ryc. 21, 22). U w idaczniając w ten sposób fra g m en ty dorobione osiągałem w rezultacie efekt, d ający pojęcie o c h a ra k terz e zab ytkow ym całości. P rz y k lejen iu ceram iki stosuję uzupełnienia 0 c h a ra k te rz e czysto k o n stru k c y jn y m (wiążącym). W ty c h m iejscach, gdzie b ra k u je w zorów do odtw orzenia, pozostaw iam gładkie pola.
O becnie p rzejdę do w ątpliw ości i problem ów , ja k ie n ap o ty k a się w re now acji zabytków sztuk i p rzem ysłu artystycznego. Istn ie ją tu też sprze
czne poglądy m iędzy m uzeologam i. Je d n i uw ażają, że obiekty p ow inny być k o nserw ow ane z cecham i sw ej starości, jak p a ty n a , d eform acja, itp.
uszkodzenia, k tó re stanow ią dow ody ich w artości zabytkow ej — inni n ato m iast tw ierdzą, że należy je oczyścić do połysku (pow szechny zw y
czaj m uzeów zagranicznych, zwłaszcza niem ieckich i angielskich). Oba poglądy uw zględ n iają ty lk o stro n ę zabytkow ą, ignorując racjo n aln e m e
tody konserw atorskie.
Z acznijm y od paty n y, k tó ra nieraz byw a bardzo piękna. Ma ona rację bytu, ale ty lk o w tedy, gdy je s t w arstw ą tlenków , chroniących m eta l od korozji. T am jednak , gdzie p a ty n a m a niew ątpliw e cechy procesu ko ro zyjnego (pod postacią nagrom adzonych soli k rystalicznych), m usi być usun ięta, a o d k ry te w żery w yługow ane, spaty no w ane n a drodze chem icz
nej i zabezpieczone. Tak samo w szelkie deform acje i pęknięcia w in n y być n ap raw io n e i zabezpieczone, bo często n aw et drobne uszkodzenia, jako ogniska procesów rozpadow ych, p rzy czyn iają się do zniszczenia całości.
W dotychczasow ych m ych procesach k ierow ałem się m yślą, że każd em u zabytkow em u obiektow i należy przyw rócić jego sta n użytkow y. W yko
n u jąc p rac ę dla M uzeum P rzem y słu A rtystycznego m iałem na względzie m isję d yd ak ty czn ą tej in sty tu cji. D latego też doprow adzałem ek spon aty do stanu , w jakim w yszły z pracow ni m istrza. Po n a p raw ien iu uszkodzeń 1 odczyszczeniu starałem się o dkryć w szystko, co składało się n a skończo
ną całość. Chodziło m i o w ydobycie i pokazanie pełnego piękna tech n ik i rzem iosła artystycznego.
P o w sta je teraz kw estia, czy zaby tki o charak terze czysto ekspozycyj
n y m pow inny być poddaw ane podobnym zabiegom konserw atorskim . Uw ażam , że do pew nego stopnia — tak. W czasie zabiegów zasadniczych doszuk uję się w szelkich szczegółów, na k tó ry ch podstaw ie przeprow adzam renow ację, u trw ala ją c tylk o to, co się zachowało.
P rzed m io ty o w y jątk ow ym bogactw ie o rn am en ty k i i precy zji w y ko na
nia w y m ag ają szczególnych sta ra ń . N apotykam y często, zwłaszcza w zdobnictw ie m ilitariów , na zabytki, gdzie na jedn ym okazie są zastoso
w ane różne tech n ik i zdobienia, jak: n ab ijan ie (inkrustacja) kolorow ym i m etalam i, traw ien ie, cyzelow anie i b arw ienie ogniowe. W tedy k o n tra s tu ję różnice poszczególnych tech n ik przy w racając częściowo barw y , m aty i polerow ania fragm en tó w traw ionych, cyzelow anych i nab ijany ch . P o d k reśle n ie ty ch różnic m usi być oczywiście dyskretne, w zorow ane na po
zostałych śladach i o p arte na znajom ości rzem iosła danej epoki. T ak od
now iony przedm iot nic nie tra c i na w artości m uzealnej, lecz przeciw nie, pogłębia ją, d ając praw dziw ą, nie zdeform ow aną w iekiem i w pływ am i zew n ętrzn y m i ilu stra c ję zdobnictw a sw ych czasów.
W łaściw e zakonserw ow anie obiektu po dokonaniu renow acji je s t dzia
łem pracy, gdzie k o n serw ato r m usi w ykazać dokładną znajom ość środ
ków używ anych często bez u w zględnienia cech m ateriału, tak ko nserw o
w anego, jak i konserw ującego, a tym sam ym ich w zajem nego oddziały
w an ia na siebie.
O ile chodzi o m etal, to po oczyszczeniu m a on ten dencję do sam okon- serw acji, to znaczy, że zapolerow ana pow ierzchnia po kry w a się — pod w pływ em działania tle n u obecnego w pow ietrzu — cienką, chroniącą od korozji w arstew k ą tlenków , początkow o niew idoczną dla oka. J e st to n a tu ra ln y i pow olny proces pow staw ania sam orodnej p aty n y , k tó ra w sp rzy
jają cy c h okolicznościach u trw a la zabytek i nad aje m u p iękny w ygląd.
W p rak ty c e jed n a k jesteśm y zm uszeni często proces ten przyspieszyć ze w zględu na w aru n ki, w jak ich zw ykle p rzeb y w ają okazy m uzealne.
T akim i niekorzystnym i w a ru n k am i są w ah an ia te m p e ra tu ry , pew ien sto pień w ilgotności w p ow ietrzu na sk u tek oddychania zw iedzających, do
ty k a n ie przez nich eksponatów itp. Poza ty m prom ienie słoneczne (zwłaszcza u ltrafio leto w e i św ietlne), k tó re zdaw ałoby się pow inny ochro
nić m etal przez osuszenie, sp rz y ja ją pow staw aniu korozji. A by zapobiec tym d e stru k c y jn y m w pływ om , sto sujem y zabiegi ogniowe lub chem icz
ne, tak zw aną m etodę pasy w acji m etalu.
In n ą g ru p ą środków zabezpieczających, stosow anych m echanicznie, są w erniksy. Z astanów m y się nad tym i środkam i. Z zasady m uszą one być ja k n ajb ard ziej przeźroczyste, aby n ajm n iej zm ieniały kolor i fak tu rę m etalu , m uszą być idealnie rozciągliw e, aby pow łoka była cienka i nie tw o rzy ły się pory, przez k tó re m a dostęp pow ietrze; pow inny być trw a łe, odporne n a w p ły w y zew nętrzne, nie m ętn iejące i nie opalizujące.
W erniksy należy stosow ać na pow ierzchniach gładkich, pozba
w ionych w żerów . W szelkie chro
pow atości w y m a g a ją z b y t g rub ej w arstw y ochronnej, przez co przedm iot za trac a sw oją fak tu rę, a środek k o n serw u jący sw ą trw a łość.
W yłączam tu pow ierzchnie gładkie (szlifowane) stali d a m a sceńskich, któ re, z uw agi n a sw ą specjalną s tru k tu rę , w y m agają rów nież sp ecjalny ch w erniksów . P raw idłow e w yw ołanie in d y w id u alnych cech ty ch stali w skaże nam na odpow iedni w erniks. Chodzi tu o w łaściw e załam an ie św iatła, by n ie tw o rzy ły się złudzenia op
tyczne w kolorze i u kładzie w y
w ołanych deseni.
P ow racam je d n a k do tem a tu . P rzedm iot pochodzenia, d a jm y na to w ykopaliskow ego, p o k ry ty w że
ram i na całej pow ierzchni, lu b na jej części, będzie w ym agał innych zabiegów konserw ato rsk ich . Zazw yczaj okaz, sp rep aro w an y i w yługow any, u trw a la się p a ra fin ą . U trw a le n ie tak ie m a w iele złych stro n , chociażby dlatego, że p a ra fin a je s t tłuszczem .
W sw ych pracach zacząłem stosow ać sp ecjalną kom pozycję g rafito w ą n a szlach etny ch żywicach. Środek te n w przeciw ień stw ie do p arafin y , je s t ab so lu tn ie odporny na wilgoć i zm ianę te m p e ra tu ry , id ealn ie dostaje się w e w szystkie zagłębienia i m o m en talnie w ysycha. N ad m iar p y łu , po
zostały po w yschnięciu, łatw o m ożna usunąć szczotką, d oprow adzając do poły sk liw ej b arw y czystego m etalu.
R ad y k aln y m sposobem u su w an ia rdzy je s t w y tra w ia n ie jej n a drodze e lek tro lity czn ej. Rdza rozpuszcza się zupełnie, czego nie m ożna osiągnąć p rzez n a jb a rd zie j n aw et sta ra n n e, m echaniczne czyszczenie d ru cian ą szczotką. M etoda elek tro lizy je st je d n a k nieco ryzykow n a i w ym ag a d u żej w p ra w y w śledzeniu procesu w ykw aszania. N aw et p rz y w łaściw ej k o n c e n trac ji kw asu czy ługu m ożna okaz zupełnie rozpuścić, jed y n ie przez b ra k ostrożności.
Z asada używ ania odpow iednich środków k o n serw ujący ch odnosi się
R yc. 21. W aw el — K a fe l w czasie k on serw acji.
nie tylko do m etali. O ile więc w y
p ad n ie n a m zakonserw ow ać okaz, w k tó ry m na całość składa się sze
reg m ateriałó w , jak: m etal, kość.
drzew o, skóra itp. — każdy z ty ch m ate ria łó w m usim y u trw alić w ła
ściw ym m u środkiem . Późniejsze p o k ry w an ie całości (w celach zw a
loryzow ania) jed n ym w erniksem je s t niew skazane — może stw orzyć różne procesy m iędzy pozostałym i środkam i, a tym sam ym u n icest
w ić konserw ację. D opuszczalne są p ew n e w y jątk i, np. w w ypadku, g d y m usim y u trw alić polichrom ię lub in k ru stac ję, pod k tó ry m i m e
ta l silnie koroduje. S tosujem y w te d y jako środek ostateczny i już n ieu su w aln y specjalny w erniks przeźroczysty, o dużej sile w iążą
cej i o trw a łe j, kam ienistej po
w ierzchni.
Je śli chodzi o zakonserw ow a
nie obiektu z różnych m etali połą
czonych z m etalem szlachetnym , m ożna tak że stosować jed e n w e r
niks, w łaściw y m etalow i nieszlachetnem u, a to z tego względu, że m etale szlachetne zachow ują się obojętnie n a sąsiedztw o innych m etali, jak rów nież i na w erniks. Lepiej je st n a w e t konserw ow ać tylko m etal nieszla
chetny.
Z aznaczam , że należy unikać w erniksów silnie błyszczących — półm a- tow e zawsze n ad ają k orzy stn iejszy w ygląd zabytkow i. W erniks m a tylko chronić od w pływ ów zew nętrznych, żadnych innych celów ubocznych, a zwłaszcza upiększających, m ieć nie może.
N asuw a m i się jeszcze jedno zagadnienie, ujm ow an e zazw yczaj zbyt ,,po dom ow em u", m ianow icie sposób tra k to w a n ia ,,zabytków w dobrym stan ie". To, że sto ją całe w szafach lub gablotach, ładnie spatynow ane, że nie w idać na nich żadnych uszkodzeń, nie dowodzi w cale, czy gdzieś, w ukry ciu, w środku lu b szczelinach nie o db yw ają się jak ieś procesy niszczące. P ro pon u ję, by m uzea co pew ien czas zarządzały przegląd, przez konserw ato ra, w szystkich okazów ,,w dobrym stanie". R ew izja ta ka w ykaże na pew no sw ą celowość, a zabieg p ro filak ty czn y nad począt
kow ym procesem je st łatw y.
R yc. 22. W a w el — K a fel k ró lew sk i po k on serw acji.
Fot. K o lo w c a
P o ru szam tę sp raw ę dlatego, że zw iedzając m uzea dostrzegałem nieraz przez szybę gabloty o bjaw y procesów lub p redyspo zycje do nich w po
staci b a rw n y c h nalotów , w yw ołanych niew łaściw ym i środkam i do czysz
czenia. B arw y tak ie początkow o d a ją złudzenie p a ty n y pow stającej na w ypo lero w an ym zab y tku — w rzeczyw istości jed n a k je s t to już pierw sza faza tw o rzen ia się korozji.
P rz y sposobności chcę dorzucić jeszcze p a rę słów o p atyn ach . Czym je s t p aty n a, już w spom niałem , chodzi m i w tej chw ili o p aty no w an ie m e
talu . K o n se rw a to r stosując p a ty n ę sta je zawsze wobec jakiegoś p roble
m u, k tó ry wiąże się z zagadnieniem technicznym i estetycznym . P a ty n a m a być nie ty lk o m om entem estety czn y m zab ytk u, ale i w aru n k iem tech niczn ym — źle w yw ołana może zatracić w yraz arty sty c z n y dzie
ła sztuki, źle zastosow ana technicznie m inie się z celem konserw atorskim . P a ty n a jest środkiem ko n serw u jący m (jak zresztą n a to w skazu ją p ro cesy n a tu ra ln e jej pow staw ania), a w yw ołanie p a ty n y n a różnych m eta lach — sztuką, w ym ag ającą nie ty lk o d obrych przepisów , lecz także do
k ład n e j znajom ości ich stosow ania.
W pew n y m w ielkim m uzeum zauw ażyłem szafy, napełnione w yrobam i sre b rn y m i, w yczyszczonym i dosłow nie „na lu stro “. Robi to p rzy k re w ra żenie. N ie wchodzę w przy czy n y tak iej pielęgnacji, zastanaw iam się ty l
ko, dlaczego po p ro stu nie obm yto nalotów b ru d u pozostaw iając paty nę, k tó ra n iew ątp liw ie tam była. Oczywiście m ożna by te przedm ioty zapa- tynow ać. D rogą ogniow ą lu b chem iczną o trzy m u je się n a tu ra ln e p a ty n y w e w szystkich odcieniach barw , a n aw et specjaln e cechy p a ty n poszcze
gólnych w arsztatów .
P roblem ów , na jak ie n ap o ty k a k o n serw ato r w swej pracy, je s t jeszcze b ardzo wiele.
W eźm y na p rzy k ład ciągle a k tu a ln y jako zagadnienie dla k o n serw ato rów , a dotychczas nie w ynaleziony, skuteczny sposób u trw a la n ia kam ie
ni. U żyw ane najczęściej zw iązki krzem ow e i w ap ienn e są raczej półśrod
kam i, k tó re nie osiągają całkow icie swego celu. P rzede w szystkim są nie
trw ałe , w rażliw e na w p ły w y atm osferyczne — zm ieniają kolor i fa k tu rę kam ienia.
M ając często okazję do k leje n ia lub u zu p ełn ian ia zabytków k u ty ch w kam ieniu , zastan aw iałem się nad sposobem p ow strzy m an ia korozji przez jak iś zabieg u trw ala ją c y . O statnio przepro w adziłem w sw ym labo
ra to riu m szereg dośw iadczeń na drodze elek trolity cznej (elektroosm oza) sto su jąc zw iązki soli m etali szlach etn y ch i półszlachetnych (srebro i glin).
P ró b a na m ałych k aw ałk ach w y p ad ła pom yślnie. P o w ierzchnia koro d u jąca kam ien ia została silnie zw iązana, fa k tu ra i b a rw a nie uległy zm ianie po odparow an iu wody.
P o n ad to przeprow adzam p róby stosow ania im p reg n acji i n a try sk u pod w ysokim ciśnieniem . Dalsze e k sp ery m en ty i stu d ia u g ru n tu ją isto tn e w a r
tości ty ch doświadczeń. P ozy ty w n e ich w yniki mogą m ieć doniosłe zn a
czenie przy konserw acji zabytków a rc h ite k tu ry .
P rzez w iele la t prace k o n serw ato rsk ie w dziedzinie p rzem y słu a r ty stycznego ograniczały się w najlep szy m razie do „czyszczenia i sm a ro w a n ia “ . T en rodzaj konserw acji raczej pogarszał stan zachow ania zabytków . R om antyczny k u lt dla u trz y m an ia sym ptom atów starości pielęgnow ał w szelkie procesy rozpadow e. Pogląd ten dzisiaj nie może być tem a te m do dyskusji.
P rzed e w szystkim chodzi o sam zaby tek — o jak najdłuższe zachow a
nie go — później dopiero o jego nalotow e cechy antyk u . W p ierw szym więc rzędzie należy regenerow ać m ateriał. O ile to już nie jest m ożliw e — rek o n stru o w ać dla p o d trzym an ia dobrze zakonserw ow anych elem entów , w reszcie, jako ostateczność, k ied y ani regeneracja, ani rek o n stru k c ja nie m ogą tu nic dokonać — u trw ala ć na stałe. Dopóki m ateriał, jako tak i, m a zdolność do w alki z chorobam i, należy z nim w spółdziałać przez sto
sow anie zabiegów i środków — tru p a zaś balsam ować.
Podstaw ow ym zagadnieniem p rac konserw atorsk ich jest w alka z ko rozją, o p arta n a zdobyczach w spółczesnej technologii. Dziś zagadnienie to stało się pow ażną, o znaczeniu św iatow ym gałęzią n au k i — w iedzy tec h nicznej, zw iązanej ściśle z chem ią fizyczną i m etaloznaw stw em .
K orozje m etali lu b in n y ch surow ców byw ają niezw ykle złożo
n e w swych procesach, toteż należy z dużą uw agą badać te procesy, aby tra fn ie je opanować.
P racow nię ko n serw ato rsk ą śm iało m ożna porów nać z k lin ik ą lek arsk ą, gdzie chorym i są obiekty zabytkow e, zniszczone latam i, dążące do tego, by drogą procesów chem icznych lu b elektrochem icznych w rócić do sw ej p ierw o tn ej, trw ałe j, w ystępu jącej w przyrodzie postaci.
J a k lekarz sta ra się życie ludzkie przedłużyć różnym i środkam i i za
biegam i, tak też i k o n serw ato r w k łada cały zasób w iedzy i um iejętności w przedłużenie życia swoich pacjentów .