• Nie Znaleziono Wyników

Giovanni Maver (1891-1970)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Giovanni Maver (1891-1970)"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Brahmer

Giovanni Maver (1891-1970)

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5, 85-96

1970

(2)

I I I . N A S I C Z Ł O N K O W I E H O N O R O W I

Mieczysław Brahmer

GIOVANNI MA VER /1891 - 1970/

Zainteresow ania naukowe k u ltu rą św iata słow iań sk iego obu­ d z iła we Włoszech pierw sza wojna światowa. Nie znaczy to oczy­ w iśc ie , by poprzednio - i to w ciąg u wieków - brakło wzajemnych

związków, o których z r e sz tą sporo już p isan o . P rzed sięb io rczy Włosi w ie le , ja k wiadomo, k r ą ż y li po św ie c ie , n iejedn ok rotn ie też na d łu ż e j o s i e d la l i s i ę w P o lsc e , gdzie rozw ijali żywą dzia­ ła ln o ś ć , a obserw acje swe i p rzeży cia n ieraz u trw a la li prozą czy wierszem . Polacy wędrujący od Alp po S y c y lię nie rzadko na tym sz la k u w y b ie rali m iejsca dłuższego lub k ró tszego p o sto ju : p r o f. B iliń s k i s t a r a s i ę je obecnie u s t a l i ć i bodaj n iek tóre z nich upam iętnić pomnikowymi ta b lic a m i. Pracow ite przeglądy i b ib lio g r a f ie - ja k ogólna Artura Cronia oraz b a r d z ie j o gran

i-л

с zone czasowo i p rzestrzen n ie m atki i córk i Bersano-Begey - zebrały tu w iele tytułów , nie zawsze może wartych tego trudu. Ale najlepszym nawet usiłowaniom dawnym nie s t a ł o o rg a n iz a c y j­ nych podstaw, brak było badawczych perspektyw.

P rzeo b rażen ia, ja k ic h doznała Europa po wielkim k a t a k liz ­ m ie, zmuszały do poznania z b lis k a o ta czająceg o św iata w jego p o s ta c i nowej, a le p rz e c ie ż w yrosłej z historycznych p r z e s ła ­ nek. Uniw ersytety o św ietn ej t r a d y c ji s t a r a ły s i ę w ejść w co­ ra z sz e rsz y k rąg w spó łczesn o ści. Włączenie s la w is ty k i,n ie t y l ­ ko ciasn o językoznaw czej, do programu studiów i do planów n?y- dawniczych s t a ł o s i ę naglącym postulatem . Ale o kandydatów od­ powiednio przygotowanych było trudno w tym początkowym o k re sie

(3)

86

-/a i d z iś j e s t nie łatw o /. Bezsprzecznie najpoważniejszym - j e ś l i nie jedynie poważnym - okazał s i ę naówczas Giovanni Ma- v e r.

Urodzony - w roku 1891 - na Korс z u li, jed n ej z wysp d a l- m atyńskich, przywykł do życia na pograniczu różnych. k u ltu r, gdzie świadomość narodowa mieszkańców bywała często chwiejna. Był to k ąt Europy, w którym spotyk ały s i ę trzy św iaty : romań­ s k i , sło w iań sk i i germ ański. Na samej w yspie, p o d le g łe j Au­ s t r i i , górow ali lic z b ą Chorwaci, a le Włosi sta n o w ili poważną m n iejszo ść, a o długotrw ałych wpływach weneckich św iadczyła s t a r a a r c h ite k tu ra , św iadczyła kolumna na głównym placu,dźw i­ g a ją c a symbolicznego lwa św. Marka. Szkołę średn ią,ch orw acką, ukończył Maver na lą d z ie stałym , w niedalekim S p lic ie ,p o czym ja k ty lu jego rówieśników z krajów dawnej monarchii habsbur­ s k i e j , ru sz y ł do Wiednia na spotk an ie z losem czekającym o- b iecu jącego m łodzieńca.

Za przedmiot studiów obrał f i l o l o g i ę romańską, a znakomi­ tym przewodnikiem był mu W.Meyer-Lttbke, p ro fe so r stołeczn ego u n iw ersytetu, Szw ajcar z pochodzenia, językoznawca o uznanym powszechnie a u to r y te c ie , au tor szeregu d z ie ł na długo podsta­ wowych. Pobyt nad Dunajem równoważył Maver wyjazdami do śro ­ dowisk romańskich: we F lo r e n c ji zetknąć s i ę mógł z badaczami ja k E.G .P arodi i P .R ajn a, w Paryżu słu c h a ł H .Bergsona,A .M eil- l e t a , J .B e t ie r a i innych. P ociągn ął go nowy wówczas zakres ba­ dani g e o g r a fia ’ językoznawcza i w szedł w b liż s z y kontakt z j e j twórcą we F r a n c ji, J . G i l l i é ronem, k tóry w ykładającw École Pra­ tiq u e des Hautes Études zwykł swych kolegów z Sorbony nazywać "urzędnikam i naukowymi". O stateczn ie główne pasmo swych s tu ­ diów zamknął Maver niemiecką rozprawą o ślad ach kultów przed­ c h rz e śc ija ń sk ic h w miejscowych nazwach F ra n c ji/o g ło sz o n a dru­ kiem w r . 1913/»

Uzyskawszy doktorat z zaszczytnym wyróżnieniem "sub au s- p i c i i s im p e ra to ris", uniw ersytecką pracę dydaktyczną p o d jął Maver jako l e k t o r - i t a l i a n i s t a we Fran kfurcie nad Menem. Rych­ ło jednak przerw ała ją wojna, k tó r e j koniec p rz y n ió sł młodemu uczonemu nie przewidywane poprzednio m ożliw ości. Potrzebę u- ruchomienia we Włoszech studiów slaw istyczn ych uznano za waż­ ną i p iln ą , a on w łaśnie wydać s i ę m usiał sz c z e g ó ln ie

(4)

powoła 87 powoła

-nym do p o d ję c ia tego zadan ia. L ata szkolne otw arły przed nim dostęp do języków i k u ltu r sło w iań sk ich , ze studiów uniwersy­ teck ich w yniósł doskonałe przygotowanie filo lo g ic z n e i obycie ze światem romańskim, b lisk im mu zwłaszcza przez bezpośrednie zw iązki z trad y cjam i w łoskim i. Padwa zarówno przez swe poło­ żen ie, ja k i powiązania h istory czn e była najwłaściwszym ośrod­ kiem mających powstać studiów . Maver p rz y ją ł powołanie na sław­ ny un iw ersy tet, w którym m iał zorganizować d z ia ł sło w iań sk i. Trudności pokonywać m usiał n ie la d a . Nie ty lk o d o jeżd żał do T r ie stu , by d z ię k i lek to rato w i języka niem ieckiego i se rb sk ie ­ go w ta m te jsz e j w yższej szkole handlowej wspomóc budżet ro­ dzinny, a le ogromny w ysiłek włożyć m usiał w stw orzenie war­ s z t a t u , któryby um ożliwił mu codzienną pracę uniw ersyteckiego wykładowcy. Wobec zupełnego braku źródeł i podręczników na m iejscu , le t n ie wakacje wykorzystywał na czerpanie z zasobnych b ib lio t e k w iedeńskich, w których wytrwale przepisyw ał niezbęd­

ne mu te k sty . Szczupłe zakupy antykwaryczne stopniowo pomno­ żone z o sta ły d z ię k i otrzymywanym z krajów słow iań sk ich darom i ta k , po paru la ta c h , zarówno p r o fe so r , ja k i jego p ierw si uczniowie znajdow ali nieodzowne o p a rc ie . Z grona tych pierw­ szych uczniów wywodzą s i ę : Evel G a sp a rin i, p ó źn ie jsz y le k to r w Warszawie, n astępn ie p ro fe so r w T r ie ś c ie , ciążą cy zdecydo­ wanie ku e t n o lo g ii, na koniec zaś czynny na padew skiej kated­ r z e ; Antonio S t e fa n in i, który w swej rozprawie d o k to rsk ie j pierw szy we Włoszech zain tereso w ał s i ę F red rą, w o k resie mię­ dzywojennym związany z uniwersytetem poznańskim, a w la ta c h o sta tn ic h zasłużony d la rozwoju wzajemnych stosunków k u ltu ­ raln ych na ważnym stanow isku w ambasadzie w ło sk iej w Warsza­ w ie; N elly Nucci, ruchliwa autorka szkiców lit e r a c k ic h i h is ­ torycznych, przez sz e re g l a t lek to rk a uniw ersytetu krakowskie­ go. Maver, ja k z tego ju ż w idać, sporo uwagi pośw ięcał l i t e ­ ra tu rze p o l s k i e j, nie o gran icza ł jednak do n ie j swych z a in te ­ resowań slaw istyczn ych , czego wyrazem jego rozprawy: "Ivo Voj- novic i K arel Hynek Macha".

Jego wybitna indywidualność naukowa tym żywszą b u d ziła chęć związania go b lis k o z P o lsk ą. Z abiegi w tym kierunku wy­ s z ły równolegle od Romana P o llak a i Stan isław a K o ta .P o llak od sty c z n ia 1924 roku był wykładowcą lit e r a t u r y p o ls k ie j w un

(5)

i 8 8 i

-w ersytecie rzymskim, a le nieznużenie i ja k n a jsk u te c z n ie j tr o ­ p ił na obszarze całych Włoch u kogo tylk o można było znaleźć lub obudzić bodaj w ątłe zainteresow anie P o lsk ą, rychło więc też d o ta rł do Padwy i do Mavera. Poszukiwania archiw alne i b ib lio ­ teczne w tę samą stron ę kierow ały Kota i on te ż ofiarow ał Ma- verowi gościnę w swym krakowskim m ieszkaniu, w o k resie le tn ic h w ak acji. Maver w ykorzystał ten pobyt zarówno na pracę w B ib lio ­

tece J a g ie llo ń s k ie j, ja k też na nawiązanie o sob isty ch kontak­ tów, w środowisku przede wszystkim krakowskim, a le i w sz e r ­ szym kręgu, zw łaszcza poprzez sk u p iający również przejezdnych, głośny onego czasu okrągły s t ó ł w "G ran dzie".

Wynikiem tego z b liż e n ia do P o lsk i była n a jo b sz e rn ie jsz a - lic z ą c a stro n 62 - rozprawa Mavera, poświęcona p o e c ie , k tóry m iał pozostać do końca n ajbliższym mu pisarzom /" S a g g i c r i t i c i su J u liu s z Sło w ack i", Padwa 1925/» Temu upodobaniu swemu dawał pó źn iej wyraz także poza Włochami i poza Polską.Gdy znany s l a - w ista Vasmer z a p r o sił go do B erlin a Zachodniego,jako temat wy­ kładu wybrał Słowackiego i przekazując mi swe wrażenia p i s a ł wówczas /28 I I I 1958/: " . . . myśl o tym, że w skromnej mierze przyczynię s i ę do lepszego poznania Słow ackiego w Niemczech, d a je mi - przyznaję - pewne zadow olenie". I skłonny był mnie­ mać, że o sią g n ą ł zamierzony r e z u lt a t - budząc u nie imponują­ c e j lic z b ą , a le doborowej p u b liczn o ści n iem ieckiej z a in te re so ­ wanie wielkim p o etą, który w łaśnie w N.R.F. j e s t je sz c z e mniej znany niż we F ra n c ji czy we Włoszech.

Na ra z ie jednak, z biegiem l a t dwudziestych, Maver utrwa­ l i ł swą pozycję w Padwie, gdzie z o sta ł mianowany profesorem zwyczajnym f i l o l o g i i s ło w ia ń sk ie j. Tymczasem w Rzymie p o lo n is­ tyczne " in c a r ic o " /co n a jle p ie j chyba oddaje nasze o k reślen ie "wykłady z le co n e "/ dekretem z końca 1928 roku zamieniono na ka­ tedrę zwyczajną, do czego p rzyczyn ił s i ę korzystny w danej ch w ili moment we wzajemnych stosunkach polityczn ych /wymiana wzajemna w yrazić s i ę m iała równoległym utworzeniem katedry i t a - l i a n is t y k i w un iw ersytecie warszawskim, co jednak dokonało s i ę dopiero pod koniec roku 1956/. Roman P o llak postanow ił wówczas w rócić do Poznania i wiosną 1929 zakończył swój pobyt nad Tyb- rem, na katedrę rzymską wysuwając kandydaturę Mavera,k tó r y - po przezw yciężeniu różnych tru d n o ści - o b ją ł j ą , jak o profesor

(6)

zwy 89 zwy

-czajn y języka i lit e r a t u r y p o ls k i e j. 20 sty c zn ia 1930 w y gło sił wykład inauguracyjny. Z czasem - jako " in c a r ic o " - w łączył do swych zadań f i l o l o g i ę słow iańską w o gó le. Ze stron y p o lsk ie j do pomocy dodano mu w spółpracow nika-lektora, którym przez pierw­ szy rok szkolny /1930-31/ był Mieczysław Piszezkow ski,naów czas p o lo n ista lwowski, następn ie zaś p iszą cy to wspomnienie /1932- - 3 7 / , nominalnie docent Uniw ersytetu Ja g ie llo ń s k ie g o , a po ob­ ję c iu przez niego k atedry i t a l i a n i s t y k i w Warszawie, przez rok jeden dr Maryla Falk /k tó ra w nauce zagran iczn ej zyskała duże uznanie studiam i nad f i l o z o f i ą starożytn ych I n d i i / , następnie z a ś , do ch w ili wybuchu wojny, Władysław Floryan ,obecnie p ro fe

-p so r un iw ersytetu wrocławskiego .

C iasno było z początku w sędziw ej rzym skiej Sapienzy - ćwi­ czen ia w n ie w ie lk ie j grupie odbywały s i ę c z ę sto w magazynie bi­ bliotecznym /Maver b ył kuratorem u n iw ersy teck iej b i b l io t e k i / , a le w nowożytnym, przestronnym "M ieście Uniwersyteckim” nieba­ wem również sla w isty k a , chociaż d z iś już biad a nad n ie d o sta t­ kiem p r z e str z e n i życiow ej, u zyskała możność swobodnego oddechu. L iczb a studentów zostaw ała p o n iżej d z i e s i ą t k i , a le pojaw iały s i ę wśród nich indyw idualności ciekawe, ja k w ielostronny »przed­ w cześnie zmarły L .S a lv in i i nie skory do p ió r a , a le św ietnie obyty ze w spółczesną l i t e r a t u r ą p o lsk ą D.D. d i S a r r a . Po woj­ nie pow iększyli zastęp wybitnych uczniów Mavera: R. R ip e liin o , R .P ic c h io , S .G r a c i o t t i, D.Caccamo, M .Colucci.

Niebawem w szedł Maver do r e d a k c ji w ie lk ie j Encyklopedii W łosk iej, mając powierzony so b ie d z ia ł języków i l i t e r a t u r ob­ cych. On te ż opracował h a sła dotyczące p isa rz y p o lsk ic h , przy czym dbał o t o , by, przy nieodzownej z w ię z ło śc i,n ie ograniczać s i ę do przekazywania u tarty ch sądów, a le - ja k zawsze - dawał wyraz w łasn ej ocenie d z ie ł i ich autorów. Przy b lisk im współ­

ży ciu z p o ezją Słow ackiego - "n a jb a r d z ie j romantycznego ze wszy­ s t k ic h poetów romantycznych" - gdy nadarzyła s i ę sposobność nie k ry ł zastrzeżeń wobec " L i l i i Wenedy” czy "K siędza Marka” , za­

chowywał te ż wyraźną rezerw ę, gdy p isa ć mu p rzy szło o "Popio­ ła c h " lub Reymoncie, pow ściągliw ie także mówił mimochodem o "Nocach i dniach" alb o "Kwiatach p o lsk ic h ".S p o jrz e n ie tak życz­ liw ego nam cudzoziemca o wytrawnym smaku, choćby p rzelo tn e, ma w artość nie m n iejszą o w ielu obszernych studiów . Z tych minia­

(7)

9 0

-t u r , a również w paru rysach, rzuconych ch arak-terys-tyk omawia­ n ej lit e r a t u r y i j e j prądów pow stał następn ie zarys h isto ry ­ czny» którego niejedno zdanie warte j e s t przem yślenia i roz­ w in ięcia ^ . Zwraca uwagę zw łaszcza s iln e podkreślen ie związku

ze w sią i ziem ią, jako przewodniego tonu lit e r a t u r y p o ls k ie j, w porównaniu z innymi sła b o zw iązanej z miastem i monarszym dworem.

W badaniach swych wyszedł Mayer od Słow ackiego, do niego te ż - jak wspomniano - powracał n iejed n ok rotn ie. W sz k ica ch , k tó re dały początek jego studiom polonistycznym , s t a r a ł s i ę uchwycić n a jb a rd z ie j is to tn ą cechę t e j p o e z ji, j e j tętno.Moż­ na w t e j te n d e n cji dopatrywać s i ę s u g e s t i i Crocego: przypom­ nijmy choćby znane o k reślen ie A rio sta jako poety harmonii.Ma- v e r jednak z właściwym mu umiarem nie s ą d z i, że ma w ręku klucz o tw ierający w szelkie sk ry tk i tw órczej inw encji. Tym niemniej d o strzeg a w ruchu motyw naczelny, który przew ija się przez ca­ ł ą twórczość Słow ackiego. "Ze św iata zewnętrznego i wewnętrz­ nego Słow acki sły sz y i odczuwa przede wszystkim wieczny ruch - t o , co czuje i to , co w idzi p rzep aja swą. jedyną prawdziwą n am iętn ością: wszystko przeobraża w ruch i rytm ". "Ruch nieco kapryśny we wczesnej tw órczości s t a j e s i ę rytmicznym wznosze­ niem s ię poprzez c ią g łą ewolucję ku Bogu, przeobraża s i ę we w span iałą h arm on ię... Na wskroś rytm iczną - w najązerszym zna­ czeniu tego słowa - jaw i s i ę poezja Słow ackiego w o sta tn ic h la ta c h jego ż y c ia : czy to , poprzez metampsychozę, w skrzesza p r z e s z ło ś ć , czy t e ż , z w iarą w doskonalenie s i ę , wznosi s i ę do czystego ś w ia tła " .

"Król Duch" był d la Mayera szczytem p o e z ji Słow ackiego, a bodajże romantyzmu eu ro p ejsk iego w ogóle.

Co szcze gó ln ie może zwraca uwagę, zwłaszcza j e ś l i mieć na oku r o z le g łą k u ltu rę lite r a c k ą Mayera, to jego w ielka w strze­ m ięźliw ość wobec tak nagminnego w swoim c z a sie doszukiwania s i ę wpływów i z a le ż n o śc i, w stosunku zw łaszcza do l i t e r a t u r obcych. Akcentem powtarzającym s i ę s t a l e i jednym z n a j s i l ­ n ie jsz y c h j e s t u Mayera n acisk położony na o ry g in aln o śc i p i­ s a r z a i danej l i t e r a t u r y , dążenie do u sta le n ia p r o p o r c ji,k tó ­ re d la kom paratysty powinny być właściw ą m iarą: przez porów­ nanie w arto ści so b ie b lis k ic h tym t r a f n ie j o k r e ś lić

(8)

odmień-- 91

-ność, rysy zdecydowanie indywidualne d z ie ła i twórcy. Tenden­ c ja ta widoczna j e s t już w pierwszych stu d ia c h o Słowackim, zn ajduje wyraz w przeciw staw ieniu s i ę ty lek ro ć powtarzanym zda­ niom o "blu szczow ej” wyobraźni poety. Jakże znamienne j e s t przy tym, że stanow isko swe zaznaczył Maverw stosunku do poe­ t y , o którego wpływie na Słowackiego najw ięcej bodaj pisano i u którego Włoch znaleźć mógł n ajw ięcej przypuszcżalnych pod­

n ie t d la cudzoziemca - Dantego. P oru szając - szkoda, że ja k zazw yczaj, nader krótko - dłu g, z a c ią g n ię ty , zdaniem badaczy, przez Słow ackiego u dwu najw iększych, p i s a ł :

"U Dantego p o ciągało go nade wszystko d elik atn e piękno "d olce s t i l nuovo” /"W S z w a jc a r ii” / , w ielkość /" g r a n d io si t à " / poszczególnych scen /"A n h e lli” , " P ia s t Dantyszek” ,"O jc ie c za- dżumionych"/ i głęboka r e l i g ijn o ś ć "B o sk ie j Komedii" /"K r ó l Duch"/. Że i s t n i a ł o prawdziwe powinowactwo między Słowackim i Szekspirem , między Słowackim a Dantem, ja k c h c ie lib y tego nie­ którzy krytycy p o lsc y , tego nie śmiałbym tw ie rd z ić . To,co s t a ­ nowi prawdziwą w ielkość obu genialnych poetów, p o zo stało n ie­ mal niedostępne Słowackiemu i można by, być może, utrzymywać,

że s t a r a ł s i ę on do nich zb liży ć w łaśn ie d la te g o , iż odczuwał instynktow nie, że w sztu ce ich było coś całkow icie obcego je ­ go p sy ch ice".

Poszukiwanie źródeł p o lsk iego romantyzmu zaprowadziło Ma­ vera do p o e z ji b a r s k ie j, k tó re j zbór ukazał s i ę wówczas w "B i­ b lio te c e Narodowej". Zdając so b ie sprawę, że po w iększej c z ę ś­ c i sk ła d a ją s i ę na n ią utwory arty sty c z n ie sła b e - poza f r a g ­ mentami o niezw ykłej i uznanej już s i l e wyrazu ja k "Stawam na p lacu z Boga ordynansu" - odnajdował w n ie j Maver "dwa p ie r ­ w ia stk i m ające sta ć s i ę głównym źródłem natchnienia w ielkich poetów romantycznych: w iarę i patriotyzm , k tó re , poprzez co­ ra z w iększą su b lim ację , przeniknione zostaną mistycyzmem i mesjanizmem". I t u t a j również, zgodnie ze swą metodą, krytyk ukazuje potrzebę wyodrębnienia i o k re śle n ia "tego orygin aln e­ go tonu, którego nie podobna odnaleźć w poszczególnych innych romantyzmaсh” .

Za okres szczytowy p o lsk iego romantyzmu, okres jego praw­ dziwej w ie lk o śc i uważał Maver popowstaniowe l a t a I83I - I850. Gdy w Europie między rokiem 1840 a I85O wysuwa się już na p lan

(9)

92

-pierw szy powieść r e a lis t y c z n a , w P olsce "o jczy zn a, pokonana m a te ria ln ie , znajduje schronienie w p o e z ji i poezja stw arza nową ojczyznę id e a ln ą ". Uczucia p atrio ty czn e i r e l i g i jn e ,t a k ­ że nasycone mistycyzmem, nie są czymś nieznanym w kręgu ów­ czesnych id e o lo g ii, a le orygin aln ość - k tó r e j zawsze szuka Ma- ver - leży w tym, że "gd zie in d z ie j id e a ły m esjaniczne i m is­ tyczne dochodzą do g ło su w utworach o t r e ś c i filo z o f ic z n e j i sp o łe c z n e j, a lb o , j e ś l i zn ajd u ją u jś c ie w p o e z ji,t o zazwyczaj zajm ują w n ie j m iejsce skromne i m ałoznaczne". "Los zachował d la P o lsk i zdolność przeobrażania tych składników ,które w za­ lążku odnajdują s i ę niemal w szędzie, ożyw iając je tchnieniem w z n io sło śc i".

Zażyłość z romantyzmem p rzy szło odświeżyć Maverowi w a t ­ m osferze rocznicowych wspomnień l a t 40-tych i 50-tych . Wcho­ dząc na teren kom paratystyki przygotowywał dwie rozprawy:"Mic­ kiew icz a Włochy", "Mickiewicz i M azzin i". S t a r a ł s i ę wówczas

zebrać ja k n ajw ięcej współczesnych głosów w łoskich o Mickie­ wiczu i włożył w to niemało trudu, p rz e g lą d a ją c pam iętniki,ko­ responden cje, poszukując skwapliwie domniemanych świadectw czy wzmianek. R ezu ltat - ja k s i ę sk a rż y ł - był nad wyraz n ik ły . Ale w jednym przynajm niej epizodzie skłonny był w idzieć wyna­ grodzenie swych wysiłków. Donosił mi o nim w l i ś c i e z 25 s t y ­ cznia 1955*

"Jedna wszakże wiadomość niezwykle ciekawa, k tó rą to b ie pierwszemu chcę przekazać:

W lutym I85O M azzini, k tóry po upadku R epubliki Rzymskiej sch ro n ił s i ę do S z w a jc a r ii, musi ratować s i ę ucieczką również przed zbiram i z Genewy. I nocą - była to noc jasn a i wspania­ ł a , ze szczytem Mont Blanc przed oczami - wędrował wolno z dwo­ ma p rzy jació łm i wzdłuż brzegów je z io r a Lemańskiego. Czy w iesz

o czym - oczekując pojazdu, k tóry m iał zawieźć Mazziniego ku wolnej A n glii - o czym rozm awiali t r z e j p r z y ja c ie le ? 0 Byro­ nie i o Mickiewiczu. Pielgrzym m yślał o p ie lg rzy m ie ".

Już sam ty tu ł r e fe r a tu , ja k i w y g ło sił Mayer na krakowskim z je źd z ie Kochanowskiego w r . 1930 - "O ryginalność Kochanow­ sk ie g o " - dowodził raz je s z c z e , w czym w id ział podstawowe za­ danie badacza tw órczości l i t e r a c k i e j . K ultura humanistyczna - stw ierd za ł - była nie tylk o zawsze obecną w umyśle Kochanow­

(10)

- 93

-sk ie g o , a le s t a ł a s i ę nieprzerw anie aktywnym, najbogatszym źródłem jego s z tu k i. H istoryczną zaś jego r o lę w id ział w tym - nie uchroniwszy s i ę może od pewnego uproszczenia - że j e ś ­ l i przed nim Polska p o sia d a ła poezję w języku narodowym o ch arakterze na ogół średniowiecznym i poezję ła c iń sk ą o ty ­ p ie zdecydowanie erudycyjnym, to c z a rn o le sk i poeta z e s p o lił formę językową pierw szej z formą s t y lis t y c z n ą d r u g ie j.

Gdy zaproszony przez paryski I n s t it u t d*etu d es sla v e s /1 9 5 2 / w wykładzie swym z a ją ł s i ę p o ezją Sępa-Szarzyńskiego, szczegó ln ą uwagę p o św ięcił stosunkowi jego p a ra fra z do p s a l­ mów Buchanana i Kochanowskiego, by podpatrzeć rozwój jego a r ­ tyzmu, odchodzenie od wzorów na drogę w łasną, k ształtow an ie w iersza d la nadania mu tonu indywidualnego. Jak zawsze, do­ bywanie na jaw o ry g in aln o śc i p is a r z a , którego najwyższym 0- siąg n ięciem artystycznym p o z o sta je p ię ć sonetów /m n iejsza o t o , czy za ich punkt kulminacyjny uznać is t o t n ie sonet I I I "Do N a jśw ię tsz e j Panny"/ i na którego powinowactwo ze świeżo wówczas odkrytym Spondem Maver pierwszy zw rócił uwagę.

Osobne m iejsce przypada dwu rozprawom, przynoszącym zu­ p e łn ie nowe r e z u lt a t y , a opartym na dociekliw ych badaniach złożon ej genezy utworu. Jedną z nich j e s t rew elacyjne wręcz u k azan ie, ja k d alece w "Podróży na Wschód" odbiła s i ę rz e ­ czyw istość odbytej przez poetę wędrówki, począwszy od dokład­ nego oznaczenia sta tk u aż do spotk an ia wybitnego poety grec­ k ieg o Solom osa. Drugą - to w yśledzenie całego zaplecza n ie­ docenionej dotąd"Podróży po słow iań sk ich k rajach " Aleksandra Sapiehy i wnikliwe uwagi o j e j w arto ści l i t e r a c k i e j .

Nie n a le ż a ł Maver do rzędu w ieiopisów . Jego drukiem o- głoszony "dorobek*' j e s t ilościow o skromny i 7 pom ijając re ­ cen zje - pom ieścić da s i ę w jednym tom ie. W li s t a c h pomawiał s i ę w ielo k rotn ie o len istw o . Zapewne, nie kwapił s i ę do pió­ r a . J e ś l i niektórym z p isa rz y znanych szeroko biała k arta pa­ p ie ru nie d a je spokoju, póki j e j nie zaczern ią swym tekstem , to są i ta c y , k tórzy przezwyciężyć muszą uporczywe opory wew­ n ętrzn e, nim zdecydują s i ę naruszyć j e j c z y sto ść . Różne tego byw ają, często złożone i su bteln e przyczyny. Maver, tak ce­ n iący u badanego autora orygin aln ość nie powierzchowną, sam również dbał o n ią i un ikał bezwzględnie rzeczy ju ż

(11)

powie 9 4 powie

-dzianych. Nie popadał przy tym w chęć o lśn ie n ia czy to pomys­ łem niezwykłym czy te ż formą jego w ysłow ienia. S t y l j e g o ,j a s ­ ny i p ro sty , pozw alał wyczuć d łu gie dojrzewanie skupionej my­ ś l i . I gdy w roku 195’2 rozpoczął wydawać rocznik "Ricerche s la v is t i c h e " /ic h tom XVI ukazał s i ę niedawno/, tu również s z ło o t o , by zn a lazły w nim m iejsce tylko oryginalne wyniki studiów , by nie był jednym z czasopism mających słu ży ć upow­ szechn ian iu wiedzy w d z ie d z in ie obcej je sz c z e przeciętnemu czy­ teln ik o w i, co z r e sz tą w pierwszym o k resie budzącej s i ę samo­ d z ie ln o śc i było pożądane i zapewne nieodzowne.Należał do tych, których żegnamy z przekonaniem, że m ie li do powiedzenia o wie­ le w ię c e j, niż w yrazić z d o ła li.

Stworzone przez s ie b ie pismo o ta c z a ł Maver opieką do o- sta tn ic h chwil ż y c ia , gdy nie tylk o odszedł od u n iw ersyteckiej k ated ry , a le u le g a ją c chorobie ograniczyć m usiał w ysiłek umys­ łowy, a w cześn iej już trw ały skurcz nogi odebrał mu swobodę ruchów i zmusił do re z y g n a c ji z wędrówek po zboczach P o r to fi- no, w których za tow arzysza i nieocenionego rozmówcę miewał przybywającego zza Oceanu p r z y ja c ie la z l a t uniw ersyteckich w Wiedniu, Leona S p itz e r a . A jakkolw iek w zacisznym ,chociaż nie­ co mrocznym gab in ecie swym na Awentynie, gdzie o s ia d ł przed c z te r d z ie stu l a t y , m iał - zdawałoby s i ę - ja k n a jk o rz y stn ie j­ sze warunki pracy zm ierzającej do k o n k lu z ji, p rzeszed łszy na em eryturę, wolny od obowiązków rodzinnych, począł d z ie lić swój czas między Rzym i P aryż. W Paryżu, gdzie z n a lazł so b ie k ąt ustronny, obudziły s i ę w nim wspomnienia m łodości i j e j zap a ł, k tóry sp ra w ił, że on - co nie zwykł ślę c z e ć godzinami w b i ­ b lio te k ac h - codziennie rano staw ał u wrót B ib lioth èq ue Na­ tio n a le i jako jeden, z pierwszych wkraczał do w ie lk ie j czy­ t e l n i , szybko w y pełn iającej s i ę po b r z e g i. Snuł plany synte­ tycznego u ję c ia odrębności k u ltu ry sło w ia ń sk ie j w j e j d z ie jo ­ wym rozwoju. Nie udało mi s i ę d o cie c, czy on,który p o p rzesta­ wać zwykł na skondensowanych i rzadkich w ypowiedziach,wierzył i s t o t n i e , że zdoła wykonać co zam ierzył, czy też sta w ia ł przed sobą c e l id ealn y , d ając sens codziennej pracy i przyjemność odkrywania rzeczy nowych, z których d z iś niKt ju ż n ie ste ty s ię g a ją c do jego n otatek, nie zdoła odtworzyć nawet fragmen­ tarycznego obrazu.

(12)

- 95

-P ogarszający s i ę s t a le sta n zdrowia zmusił wkrótce Mavera do wyrzeczenia s i ę nie tylko planów, a le i wyjazdów do Paryża, Coraz b a rd z ie j ograniczona staw ała s i ę możność p is a n ia , a na­ wet czy ta n ia . Męką było sk re śle n ie paru zdań. Toteż z wzrusze­ niem niewymiernym odczytywałem nieoczekiwaną k a rtk ę ,k tó rą skie­ rował do mnie, gdy przy przeglądan iu zbioru stu d ió w ,ja k i zech­ c i e l i mi ofiarow ać koledzy / i gdzie jego arty k u ł był ostatnim , ja k i n a p is a ł/ d o str z e g ł, że przekroczyłem co dopiero gran icę l a t 70.

" . . . przed, mniej w ięcej trzema tygodniami - p i s a ł 17 I I 69 - w szedłeś w ósme d z ie s ię c io le c ie twego ż y c ia . Z opóźnieniem,któ­ re z pewnością zechcesz wybaczyć podpisanemu,wtórnemu p ó łan al­ fa b e c ie , składam c i n a jse rd e c z n ie jsz e życzenia. Wolałbym wyra­ z ić je 26-cio letniem u m łodzieniaszkow i, którego widziałem po ra z pierwszy w r . 1925 w krakowskim Grandzie. Lecz, n ie ste ty , n ikt do p r z e s z ło ś c i nie p o w raca... S t a r a j s i ę tedy iść naprzód, zdrów i czynny, przez d a lsz e 20-30 l a t , choćby krokiem mniej żwawym, niż w la ta c h ubiegłych. 0 so b ie już c i p isałem . Zdołam je sz c z e czy ta ć, a le już nie p is a ć . I czytam, czytam, j e ś l i na­ wet nie zawsze rozumiem dobrze to , co c z y ta m ..."

Było to o sta tn ie i n ajsm u tn iejsze p o sła n ie , ja k ie od niego otrzymałem. I szczegó ln ie wdzięczny być muszę lo sow i,że pozwo­ l i ł mi na o s ta tn ią z nim p r z y ja c ie lsk ą rozmowę na wiosnę 1970. Gdy w k ilk a m iesięcy p ó źn iej p rzy szło mi znów na krótko zna­ le ź ć s i ę w Rzymie, mogłem już ty lk o odwiedzić jego grób na Cam- po Yerano.

Odszedł n iezastąp io n y in ic ja t o r naukowej sla w isty k i włos­ k i e j , jeden z tak n ieliczn ych na Zachodzie i na Południu uczo­ nych i p is a r z y , którzy pełną zrozumienia z a ż y ło śc ią z k u ltu rą p o lsk ą równać s i ę m ogli z najw ybitn iejszym i j e j znawcami, rów­ n ież na naszym własnym gru n cie. P r z y ja c ie l szczery i serd ecz­ nie oddany, powściągliwy w sło w ie , tym cenniejszym , że nie u- le g a ł pokusom r e to r y k i, przemożnym na włoskim g ru n cie. Był uz­ nanym przez w szystkich autorytetem , życzliwym zawsze krytykiem i doradcą; ja k najżywszy u d z ia ł b r a ł w rozwoju swych uczniów ,i wtedy tak że , gdy już w y szli spod jego o p ie k i, c ie sz y ł s i ę ich sukcesam i, którym n ieraz drogę torow ał, c e n ił indywidualność każdego z nich. W h i s t o r i i polsko-w łoskich stosunków k u ltu r a

(13)

l-- 96

-nych pozostan ie jedną z n ajw yb itn iejszych p o s t a c i, jako te n , k tóry piękne tra d y c je p r z e s z ło ś c i, krytycznym sądem pomnożone, umiał przekazać młodszym. A nam z żalem, podsycanym wspomnie­ niam i, pogodzić s i ę z ty^a p rz y jd z ie , że g ło s p r z y ja c ie la do­ c ie r a ć do nas będzie już tylko drukowanym słowem.

P r z y p i s y

л

Arturo Cron ia, "La conoscenza d i mondo sla v o in I t a l i a ” , Padwa 1958. Maria e Marina Bersano-Begey, "La Polonia in I t a ­ l i a " . Saggio b ib lio g r a fic o 1799-1948, Torino 1949.

2

Do wojny też w ważnym ośrodku polonistycznym Tuiynie przez w iele l a t doskonale wywiązywała s i ę ze swych zadań uniwersy­

teck ich Z ofia Kozarynowa, autorka n a jp e łn ie jsz e g o podręcznika języka p o lsk iego d la Włochów. We F lo r e n c ji znajomość tego tru d ­ nego do pozyskania środowiska w tymże charakterze wykorzystać mogła Antonina Brzozowska, wdowa po S ta n isła w ie . P ro f. P o lla k , po zakończeniu swej m is ji w Rzymie, p o zo stał do r . 1939 stałym delegatem M inisterstw a WRiOP na Włochy i corocznie przem ierzał cały półwysep, u trw alając nawiązane już stosun ki.Jem u te ż zaw­ dzięczam możność u sta le n ia niektórych dat wymienionych powyżej.

^ Giovanni Maver, "L e tte ra tu r a p o la c c a " , in : " S t o r ia d e l-le l-le t te r a tu r e moderne d ’ Europa e d*America, d ir e t t a da C arlo P e lle g r in i " , M ilano, 1958.

Il ,

G.Maver był członkiem rzym skiej Accademia dei L in c e i,k tó ­ r e j przypada pierw sze m iejsce pośród w łoskich towarzystw nau­ kowych, członkiem P o lsk ie j i S e r b sk ie j Akademii Nauk, doktorem honoris causa Uniw ersytetu Warszawskiego i członkiem honorowym Towarzystwa L ite ra c k ie g o im. A.M ickiewicza, był odznaczony m .in. krzyżem komandorskim z gwiazdą orderu Polonia R e s t it u t a .

Dokładną b ib lio g r a f ię Mavera - do roku 1961 - poprzedzono k się g ą pamiatkową; "S tu d i in onore d i E tto re lo G atto e Gio­ vanni Maver", Rzym -Florencja, 1962.

Cytaty

Powiązane dokumenty

– w przypadku mocowania zęba za pomocą uchwytu starego typu naprężenie von Misesa jest maksy- malne w obszarze części chwytowej zęba, która znajduje się pomiędzy uchwytem

W przedstawionym interfejsie możliwe jest wyświetlenie dwóch wykresów, skumulowanej liczności ocen dla wszystkich tramwajów oraz zmian oceny wskaźnika AW w funkcji

Mo»na powie- dzie¢ dokªadniej: funkcja ograniczona na prostok¡cie jest na nim caªkowalna, je»eli zbiór jej punktów nieci¡gªo±ci mo»na przykry¢ sko«czon¡ liczb¡

Szereg (12.5) ma wi¦c dodatnie wyrazy, i jest zbie»ny (czyli jest zbie»na caªka po lewej stronie (12.5)) dokªadnie wtedy, gdy jest ograniczony.. Oszacujmy jeszcze

Szereg (12.5) ma wi¦c dodatnie wyrazy, i jest zbie»ny (czyli jest zbie»na caªka po lewej stronie (12.5)) dokªadnie wtedy, gdy jest ograniczony.. Oszacujmy jeszcze

wa»ne narz¦dzie i dla matematyków i dla in»ynierów (tak»e dla informatyków :-)).. Sprz¦»enie jest odbiciem wzgl¦dem osi poziomej, a moduª oznacza euklidesow¡ odlegªo±¢

Warunek (i) mówi, »e A jest ograniczony od góry i s jest ograniczeniem od góry, a warunek (ii) mówi, »e »adna liczba mniejsza od s nie jest ogranicze- niem A od góry, czyli, »e

Polecam je do rozwi¡zania wszystkim tym, dla których ilo±¢ zada« w arkuszach obowi¡zkowych jest niewystarczaj¡ca dla opanowania danej cz¦±ci materiaªu oraz tym, którzy