• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn homiletyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn homiletyczny"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Mokrzycki

Biuletyn homiletyczny

Collectanea Theologica 50/4, 93-112

(2)

C o llectan ea Theologica 50 (1980) fase. IV

B IU LETY N HOM ILETYCZNY

Z a w a rto ść : I. SŁOW O BOŻE W K O ŚC IELE. Z dziejów litu rg ii 'm szalnej (c.d.). b) L itu rg ie zachodnie. 1) L itu rg ia g allik a ń sk a. II. CZY TA N IA B IB L IJN E W L IT U R G II. H om ilie „ e u ch a ry sty cz n e” (c.d.). 8. Owoc ziem i oraz p ra c y rą k lu d z k ic h (P rzygotow anie d aró w ).*

I. SŁOW O BOŻE W K O ŚC IELE , Z d ziejó w litu r g ii m sza ln ej (c.d.)

b) L IT U R G IE ZA CH O DN IE

O bok om ów ionych już „litu rg ii w sch o d n ich ” d ru g ą w ielk ą „ro d zin ę” litu r ­ g ic zn ą stan o w i b o g ata gałąź tzw. „litu rg ii za ch o d n ich ”. Tym ogólnym m ia n em o b e jm u je się s z e ś ć różnych gru p czy ty p ó w litu rg ii, k tó re w IV -wieku za­ c z y n a ją się k sz tałto w ać w odległych n ie ra z te re n a c h kościelnego Z achodu, p rzechodzącego ju ż zdecydow anie z ję zy k a greckiego n a języ k łaciński. Na ogół p rz y jm u je się podział „ litu rg ii zachodnich” n a dw a w ielk ie odgałęzienia — litu rg ię g a llik a ń sk ą i rzy m sk ą. O bydw a odgałęzienia w ciągu w ieków p rz e n ik a ły się w za jem n ie i o d działyw ały n a siebie. W o b rębie ty c h z a sa d n i­ czych odgałęzień w ylicza się jeszcze pew ne „ ry ty ” czy „ o b rz ąd k i”, choć ich p rz y p o rz ą d k o w a n ie k o n k re tn e może być dość um ow ne.

I. L itu rg ia g a llik a ń sk a

Do g ru p y „g a llik a ń sk ic h ” litu rg ii n ależ ą cztery zasadnicze fo rm y zw iąza­ n e z pew n y m i c e n tra m i o d d ziały w an ia: litu rg ia ściśle g a llik a ń sk a (galijska), litu rg ia m ed io lań sk a (am b ro zjań sk a), litu rg ia m o z arab sk a (hiszpańsko-w izy- gocka) oraz litu rg ia celtycka.

a. L i t u r g i a ś c i ś l e g a l l i k a ń s k a („ g a lijsk a ”)

T en ty p litu rg ii p o w stał i ro zw in ą ł się n a te re n a c h ów czesnej G alii; trw a ł za ś aż do czasów refo rm y k aro liń sk iej, czyli do V III w., gdy to w prow adzono ta m jako pow szechnie o b o w iązu jącą litu rg ię rzym ską. Nie p o sia d am y źródeł, k tó re p ozw alałyby w y jaśn ić do końca genezę ry tu galijskiego. M a on w iele w spólnego z litu rg ią rzym ską, a za raze m w izygocką; da się też w y k azać w n im istn ie n ie w p ływ ów litu rg ii w schodnich, zw łaszcza r y tu zachodniosyryjskiego. C e ch u ją go rozw lekłe fo rm u ły m o d litew n e oraz bogactw o treśc i dogm atycznej. W pływ y w izygockie u ja w n ia ją się w zm iennych częściach kanonu.

Ź ródłem do poznania litu rg ii g a lijsk ie j są pew ne je j ślady w k a z a n ia c h św . C e z a r e g o z A r l e s (f 532), w p ism ac h G r z e g o r z a z T o u r s

* R e d a k to re m niniejszego b iu le ty n u je st ks. B ro n isław M o k r z y c k i S J, K ra k ó w -W a rsz a w a . U w aga! N astęp n y n u m e r b iu le ty n u pośw ięcony będzie n a ­ d a l te m aty ce eu c h ary sty c zn e j.

(3)

(t 594), w prze k aza ch z synodów ok resu m erow ińskiego i z czasów p ó źn iej­ szych (VII w.)· Do n ajw a ż n ie jsz y c h źródeł n ależy E xp o sitio M issae G allicanae (W ykład m szy galijsk iej) z V II w ., p rzy p isy w a n e n iegdyś św. G e r m a n o w i , b isk u p o w i P a ry ż a (zob. P L 72,89—98) oraz sław n e M issale G o thicum (M szał gotycki) z końca V II w iek u (zob. PL 72, 225—318), pochodzące praw d o p o d o b n ie z alzackiego k la sz to ru św. G rzegorza. P o siad a m y p o n ad to M issale F rancorum (wyd. L.C. M o h l b e r g , R om a 1957), M issale G allicanum v e tu s (wyd. L.C. M o h l b e r g , R om a 1958) oraz k ilk a n ie k o m p le tn y ch lek cjo n arzy . Z achow ane źródła litu rg ii g alijsk iej pochodzą zasadniczo z B u rg u n d ii, nie m ogą w ięc przybliżyć n a m pełnego k sz ta łtu te jż e litu rg ii z in n y c h regionów G alii. J e d n a k ­ że m ożem y pokusić się o n aszk ic o w an ie zasadniczej s tr u k tu r y m szy g a llik a ń - sk iej, k tó ra w p ły n ę ła później n a k sz ta łt rzy m sk iej litu rg ii m s z a ln e j1.

S t r u k t u r a m s z y g a l l i k a ń s k i e j ( g a l i j s k i e j ) 2 — C z t e r y ś p i e w y w s t ę p n e

M sza św . rozpoczyna się c z te re m a śp ie w am i w stę p n y m i; są to: — śpiew p sa lm u w czasie p ro ce sji k le ru (ja k rzy m sk i „ in tro it”); — śp iew T rish ag io n u (gr. Hàgios ho Theós) w języ k u g reck im oraz łacińskim , w y k o n y w an y po poz­ d ro w ien iu b isk u p a (D om inus sit se m p e r v o b isc u m ); — śpiew K y rie eleison, w y k o n y w an y przez trze ch chłopców ; — śpiew k a n ty k u Z ac h a ria sz a B en e d ic­

tu s D om inus (Łk 1,68— 79). S p e c ja ln a m o d litw a kończyła serię śpiew ów

w stęp n y ch .

—■ „M s z a k a t e c h u m e n ó w ”

Tzw. „m sza k a te c h u m e n ó w ” (dzisiejsza litu rg ia słow a) sk ła d a ła się z trze ch czytań, śpiew ów m ięd zy lek cy jn y ch , hom ilii oraz m odlitw .

C zy tan ia i śpiew y

P ierw sze czy tan ie za cz erp n ię te było ze S tareg o T estam e n tu , d ru g ie z D ziejów A postolskich i listó w apostołów , trzecie z E w angelii. Po d ru g im c z y ta n iu n a stę p o w a ł śpiew k a n ty k u trze ch m łodzieńców w piecu ogn isty m z K sięgi D aniela — B en e d ictu s es, D om ine (Dn 3,52—57), a n a stę p n ie śpiew re sp o n so ria ln y . P rz ed E w an g e lią i po niej znów p o w ra ca ł m a je sta ty c z n y śpiew T rish ag io n u (Hàgios ho T heós —■ „ Ś w ię ty Boże, Ś w ię ty M ocny... ).

P ro c esja przed E w an g e lią i hom ilia

F o rm u ło w a ła się też uro czy sta p ro ce sja p rzed E w angelią; n a czele pro ce­ sji kroczyło siedm iu ak o litó w niosących płonące św iece. H o m ilia żyw ym sło­ w em w p ro w a d za ła w ta je m n ic e przeży w an e w litu rg ii i przybliżone w św ię­ ty c h te k sta ch .

1 M. R i g h e t t i , M anuale di storia liturgica, t. I, M ilano 1964, 147— 159; B. B o t t e , R ite s e t fa m ille s liturgiques, w : L ’Eglise en prière, red. A.G. M a r t i m o r t , T o u rn a i 1965, 32-—33; M. Z a h a j k i e w i c z , Z a rys h isto rii

litu rg ii, w : L itu rg ik a ogólna, red. R. Z i e 1 a s к o, L u b lin 1973, 292—293;

J.—A. J u n g m a n n , M issarum sollem nia, t. I, P aris 1964, 74— 76; t e g o ż au to ra , La litu rg ie des p re m iers siècles, P a ris 1962, 356—359.

(4)

L ita n ijn a M odlitw a pow szechna i odesłanie k atec h u m en ó w

N a zakończenie „m szy k a te c h u m e n ó w ” ro zb rzm iew ała u roczysta „M odli­ tw a p o w sze ch n a”, śp ie w an a n a m odłę w sch o d n ią — „ lita n ijn ie ”, z u d ziałe m d iak o n a, k tó ry w p ro w a d z a ł w poszczególne in te n c je te j im p o n u jąc ej lita n ii. M odlono się n a jp ie rw w in te n c ja c h pow szechnych, ogólnych, o b ejm u ją cy c h cały K ościół, n a s tę p n ie u w zględniano p o trze b y w iern y c h , a ta k ż e k a te c h u m e ­ n ów p rzy g o to w u ją cy c h się do ch rz tu św. Z ara z po te j m o d litw ie odsyłano k a ­ te ch u m e n ó w do dom u.

— „M s z a w i e r n y c h ”

U roczysta p ro cesja z d a ra m i

„Mszę w ie rn y c h ” ro zpoczynała n o w a p ro ce sja, podczas k tó re j k le r p rzy n o ­ sił d a ry do o łta rz a i sk ła d a ł je n a nim . W ierni p rzynosili sw e d a ry p rze d M szą św. P ro c e sja z d a ra m i p rz y b ie ra ła c h a ra k te r b ard z o uroczysty; było to ja k b y „ try u m fa ln e w ejście C h ry stu s a ”, w to w arz y stw ie specjalnego śpiewu.

(sonus), zakończone ponad to in n y m śpiew em .

W p row adzenie w uroczystość

N a stę p u ją c a te ra z P raefatio M issae czy M issa była apelem , zw róconym do w ie rn y c h i w p ro w a d za jąc y m ich w sens d an e j uroczystości. W prow adzenie to zam y k an o znów odpow iednią m o d litw ą.

C zytanie dyp ty k ó w

W ty m m ie jsc u n astęp o w a ło w y cz y ty w an ie „d y p ty k ó w ” („dy p ty ch ó w ”), czyli listy im ion tych w iern y c h , „którzy s k ła d a ją o fiarę lu b za k tó ry c h się ją s k ła d a ” w sposób sp ecjaln y . O brzęd te n kończył się rów nież sp e c ja ln ą m o­ dlitw ą.

P o cału n ek p o koju

D opiero te ra z (nie zaś po litu rg ii słow a, ja k n a W schodzie!) p rzek azy w an o sobie p o ca łu n e k pokoju, a zw yczajem g allik a ń sk im i te n r y t za m y k a ła dosto­ so w an a m o d litw a.

K anon

K an o n M szy rozpoczynał się od zw yczajnego dialogu w stępnego, a p ie rw ­ sza część M odlitw y eu c h ary sty c zn e j, nosząca nazw ę im m o la tio (ofiarow anie) czy co ntestatio (uroczyste w yznanie), k o n c e n tro w a ła się n a d ziękczynieniu oraz pro śb ie, kończyła zaś a k la m a c ją Ś w ię ty .

P o d e jm u ją c te n „śpiew a n ie lsk i” n a s tę p n a część k a n o n u , tzw . P ost S a n ­

ctus, n aw ią zy w a ła do te j a k la m a c ji (Vere Sanctus...) i przechodziła w k ilk u

zd a n ia ch do słów k o n se k ra cji.

Po p rzeistoczeniu m o d litw a sk u p ia ła się głów nie n a w ą tk u an a m n e ty cz n y m i epikletycznym , a w ięc n a w sp o m in a n iu pasch aln eg o m is te riu m o raz p ro śb ie sk ie ro w a n ej do D ucha Św iętego. Tę część k an o n u nazy w an o P ost secreta lu b

(5)

P rz y g o to w an ie do K om unii św.

Podczas śpiew u an ty fo n a ln eg o łam ano C hleb k o n se k ro w an y i u k ła d an o go. n a o łta rz u , w edług ściśle u sta lo n y c h zasad. M odlitw a w p ro w a d z a ją c a do

P ater n oster m ia ła c h a r a k te r sp e c ja ln y i by ła d ostosow ana do każdej u ro ­

czystości, św ię ta czy niedzieli. M odlitw ę P a ń s k ą O jcze nasz o d m a w iali (śpie­ w ali) w szyscy, a jej przed łu żen ie (em bolizm ) znów m iało c h a ra k te r ściśle zw iązany z d an y m dniem litu rg iczn y m i zm ieniało się zależnie, od c h a r a k te ­ r u celebracji.

U roczyste błogosław ieńtsw o przed K om u n ią św.

Je d n y m ze „szczytów ” m szy g allik a ń sk iej od stro n y ce le b ra cji było u ro ­ czyste błogosław ieństw o (B enedictio so llem n is) u d zielane w iern y m przed K o­ m u n ią św. zw yczajnie, a już koniecznie i zaw sze — w czasie m szy p o n ty fi- k a ln e j ce le b ro w an e j przez biskupa. D iakon za p o w iad a ł te n uroczysty obrzęd, a fo rm u ły b łogosław ieństw a znów. zm ieniały się w zależności od ce le b ro w a­ nego m iste riu m czy św ię ta 3.

K o m u n ia św.

P odczas ro z d a w a n ia K om u n ii św. śpiew ano Ps 34 (Wig 33), ze sław n y m w ersetem : „S kosztujcie i zobaczcie, ja k d o b ry je st. P a n ” (w. 9); śpiew ano cały psalm lu b ty lko jego część, e w e n tu aln ie in n y śp iew dosto so w an y do c h a r a k te ru obrzędu, k tó re m u tow arzyszył. P ro c esję k o m u n ijn ą z to w arz y szą­ cym jej śpiew em za m y k a ła znów sp e cja ln a m o d litw a poko m u n ijn a.

O g ó l n a c h a r a k t e r y s t y k a l i t u r g i i g a l l i k a ń s k i e j

_ Z p rzedstaw ionego po k ró tce sc h em a tu m szy g a llik a ń sk iej oraz zary su tre śc i obrzędow ej m ożna zauw ażyć n a c ze ln ą cechę „d u ch a g allik a ń sk ieg o ” , k tó ry się n arz u c a ju ż od pierw szego w e jrz en ia : je st to z a m i ł o w a n i e d o w y s t a w n o ś c i , p r z e p y c h u i s p l e n d o r u . W te k sta c h m o d litw i fo rm u ł litu rg iczn y c h d u ch te n w y ra ża się poprzez język o bogatym i w y ­ szu k an y m słow nictw ie. D ostrzegam y ta m długie opisy ro zw ija n e m istern ie, częstą zm ianę form y, przechodzenie od m o d litw y do pouczeń i zachęt m o­ ra ln y c h — i od w ro tn ie: od egzortacyjnego te k stu w m o d lite w n ą form ułę. W pochodzie m yśli teologicznej dostrzec m ożna silne zaan g ażo w an ie uczu­ ciowe, zapew ne echo sporów chrystologicznych (arianizm ), m a ją c y c h sw e odbicie w życiu K ościoła oraz w jego liturgii.

Do tych ch a ra k te ry sty c z n y c h cech litu rg ii g a llik a ń sk iej należy sp ecy fi­ czna fo rm a m o d litw m szalnych. S tan o w ią one ca łą s e r i ę oddzielnych m o d litw , rów nież w kanonie. Nie są to tylko części zm ienne je d n e j m odlitw y, ale se ria oddzielnych m odlitvz; każde św ięto P ań sk ie czy uroczystość ja k ie ­ goś św iętego posiada z zasady cały fo rm u la rz w łasn y (choć istn ie ją ta k że fo rm u la rz e „w spólne” do w y k o rz y sta n ia w k ażdym czasie).

L itu rg ia g allik a ń sk a n igdy nie rozw inęła się w pełni. Z ab rak ło jej siln e­ go c e n tru m o rganizacyjnego oraz jednolitego zdecydow anego oblicza (różno­ rodność fo rm lokalnych), co ostateczn ie doprow adziło do p rzy ję cia w V III w. litu rg ii rzym skiej.

3 W now ym M szale R z y m s k im podano 20 różn y ch fo rm u ł „U roczystego b ło g o sław ie ń stw a”, k tó ry m i ce le b ra n s m oże się posłużyć n a zakończenie li­ tu rg ii m szalnej czy pozam szałnej; dołączono też 26 te k stó w „M odlitw y n ad lu d e m ” do podobnego w y k o rz y sta n ia n a zakończenie a k c ji litu rg iczn e j (Mis-

sale R o m a n u m , editio ty p ic a a lte ra , T ypis P o lyglottis V atican is 1975, s. 495—511).

(6)

Z tej bogatej „g ałęzi” litu rg iczn ej tr a d y c ji K ościoła zachodniego w iele elem en tó w w ejdzie później do litu rg ii rzy m sk iej i u trw a li się w p o try d en c k im

M szale R z y m s k im , obow iązującym zasadniczo w całym K ościele łaciń sk im

przez długi okres 400 lat!

W odnow ionym M szale R z y m s k im ślady litu rg ii g allik a ń sk iej są rów nież w idoczne, choć ich zak res oraz jakość zostały p oddane m ocnej rew izji. Ś piew y tow arzyszące trze m procesjom m szalnym w ra z z za m y k a jąc y m i je m o d litw am i, c i c h e m o d l i t w y „ p ry w a tn e ” cele b ra n sa, a ta k że — i n a ­ de w szystko — „ u r o c z y s t e b ł o g o s ł a w i e ń s t w a ” m szalne p rzy w ró ­ cone znów litu rg ii (choć w in n y m m iejscu) i w iele in n y c h elem entów (rów nież treściow ych) — to w ja k im ś sensie trw a ły w k ład litu rg ii g a llik a ń ­ skiej w a k tu a ln ie żyw e i pow szechne bogactw o litu rg iczn e K ościoła. T rzecia

M o d litw a eu ch a ry styc zn a now ego M szału R zym sk ie g o sta n o w i ja k b y pieczęć

i szczyt g allik a ń sk iej spuścizny litu rg iczn e j, znów ożyw ionej i służącej ca łe­ m u K ościołow i łaciń sk iem u 4.

b. L i t u r g i a m e d i o l a ń s k a (ryt am b ro z jań sk i)

L itu rg ia ta rozszerzała się i p a n o w a ła w północnej I ta lii m a ją c silne oparcie w M ediolanie jako sw oim ce n tru m . G orącym jej krzew icielem i obro ń cą był w y b itn y O jciec K ościoła i biskup M ediolanu św. A m b r o ż y (IV w.). Od niego też nazw an o te n ty p litu rg ii „ry tem a m b ro z ja ń sk im ” . Z a ­ sadniczo litu rg ia am b ro z ja ń sk a w yw odzi się z litu rg ii rzy m sk iej, choć p o sia­ da w iele cech w łasnych. We Mszy św. w iększość elem en tó w p o k ry w a się z litu rg ią rzy m sk ą: k a n o n tylko w niew ielu p u n k ta c h odbiega od K an o n u R zym skiego; p re fa c je i m odlitw y są tego sam ego ty p u , co i rzym skie. Św. A m b r o ż y d e k la ru je się w p ra w d zie jako zw olennik litu rg ii rzy m sk iej, ale p rzy z n aje sobie p raw o zach o w an ia czy p rzy jęcia p ew nych obrzędów n ie zn a ­ n y ch litu rg ii rzy m sk iej, np. um y w an ie nóg neofitom zaraz po c h r z c ie 5. Chociaż nie m ożna m ów ić o w schodnim pochodzeniu litu rg ii m ed io lań sk iej, je d n a k ja k iś w p ły w W schodu n a jej k sz tałto w an ie się jest niezaprzeczalny.

O dnow icielem litu rg ii am b ro z jań sk iej w czasach S oboru T rydenckiego był je d en z w y b itn y c h n astęp c ó w św. A m b r o ż e g o n a a rc y b isk u p ie j sto ­ licy m edio lań sk iej św. K a r o l B o r o m e u s z (XVI w.). P od koniec X IX i w po czątk ach X X w. znów p odjęto odnow ę tej litu rg ii dzięki p rac o m g ru ­ py uczonych z arc h id iec ez ji m ed io lań sk iej, w śród k tó ry c h był rów nież A. R a t t i późniejszy P i u s X I. Do naszych czasów w n ie k tó ry c h kościo­ ła ch arch id iecezji m e d io la ń sk iej sp ra w u je się litu rg ię w edług ry tu am bro- z ja ń s k ie g o 6. O statn io odnow iono te n r y t d ostosow ując go do w spółczesnych w ym agań.

c. L i t u r g i a m o z a r a b s k a (h iszpańska lub hiszpańsko-w izygocka) S ta ra i bo g ata litu rg ia h isz p ań sk a o trzy m ała nazw ę „w izygockiej”, p o ­ n iew aż została zorganizow ana i w p ew nym sensie ujed n o lico n a w epoce w izygockiej. Pod koniec X I w., za G r z e g o r z a V II, całkow icie zastąpiono

4 J.—A. J u n g m a n n , M issarum sollem nia, 73—78:, t e g o ż au to ra,

La litu rg ie des p rem iers siècles, 356—358; L. В o u y e r, L a tro isièm e prière euch a ristiq u e, w : A sse m b lée s d u Seigneur, n. 2, deu x ièm e série A naphores nouvelles, P a ris 1968, 21—33.

5 „Non ig n o ram u s quod E cclesia R om ana han c co n su etu d in em non h ab e at, cuius ty p u m in om nibus se q u im u r et fo rm am : h an c ta m en consuetudinem non h ab et, u t pedes lavet... In om nibus cupio sequi E cclesiam R om anam , sed ta m e n et nos hom ines sensum h ab em u s; ideo quod alibi rec tiu s se rv a tu r et nos rec tiu s cu sto d im u s” (De S a cra m en tis III, 1, 5; P L 16,452).

6 B. B o t t e , art. cyt., 31; M. Z a h a j к i e w i с z, a rt. cyt., 292.

(7)

ją litu rg ią rzym ską. G łów nym krzew icielem i może w sp ó łtw ó rcą litu rg ii m ozarabskiej był św. biskup I z y d o r z S e w i l l i ( t 636). W XVI w. usiłow ał przyw rócić ją n a now o k a rd y n a ł X i m e n e s d e C i s n e r o s (por. PL 85—86). Do n ie d a w n a stosow ano tę litu rg ię w n ie k tó ry c h kościołach diecezji Toledo, w k ap licy k a te d ra ln e j, a ta k ż e w p ew nych n ad zw y czajn y ch okolicznościach.

P o siad am y w iele m a n u sk ry p tó w z X i X I w. św iadczących o tej o d m ia­ n ie litu rg ii zachodniej. T rz eb a je d n a k przyznać, że nosi ona n a sobie s i l n e w p ł y w y W s c h o d u (VII w.), k tó re n a d a ły jej o sta te czn y k sz ta łt i w ła ­ sne oblicze. Od początku różni się ona zasadniczo od litu rg ii rzy m sk iej. Msza św. np. nie po siad a stałego k an o n u , lecz jego m iejsce z a jm u ją s e r i e m o ­ d l i t w z m i e n n y c h , o ta cz ają cy c h słow a u sta n o w ien ia i k o n se k ra c ji; dostosow ane do c h a ra k te ru c e le b ra cji m o d litw y te w iąż ą się ściśle ze s p r a ­ w o w an ą w litu rg ii ta je m n ic ą . R zym skiej p re fa c ji o d pow iada tu m odlitw a zw an a Illa tio (w prow adzenie do ofiary); pom iędzy S a n c tu s a słow am i u s ta ­ n o w ien ia E u c h a ry stii w y stę p u je m o d litw a „w ią żą ca” a k la m a c ję T rish ag io n (Ś w ię ty ) z uobecnieniem ofiary, zacz y n ająca się od słów V ere S a n ctu s („Za­ p ra w d ę Ś w ięty jesteś...” In n ą m o d litw ą je st tzw. Post pridie jako m o d litw a p o k o n se k ra cy jn a , z a stę p u ją c a anam nezę, a czasam i i epiklezę.

T ek sty litu rg ii hiszp ań sk iej są b o g a t e i r o z w l e k ł e . M odlitw y k a p ła ń sk ie często k ie ru ją się k u C h r y s t u s o w i , co w litu rg ii rz y m ­ skiej je st z jaw isk iem rza d k im i raczej późnego pochodzenia. W praw dze m a ­ m y i w litu rg ii w izygockiej p ew n e fra g m e n ty w zięte z sa k ra m e n ta rz y rzym skich, ale dostosow ane w sw oisty sposób do d u ch a i s tr u k tu r y litu rg ii h iszpańskiej.

T rzeb a przyznać, że litu rg ia hiszpańsko-w izygocka w y w a rła bardzo w ielk i w p ł y w n a l i t u r g i ę g a l i j s k ą (ściśle g allik a ń sk ą). P o łu d n io ­ w y zachód G alii sta n o w ił przecież część k ró le stw a w izygockiego i trz y m a ł się litu rg ii m iejscow ej aż do czasu w p ro w a d ze n ia ta m dostosow anej litu rg ii rzym skiej (V III w.). P oprzez litu rg ię g allik a ń sk ą w ścisłym słow a znaczeniu ry t w izygocki w p ły n ą ł też w p ew nym sto p n iu n a litu rg ię rzy m sk ą w ieków śred n ic h ; zw łaszcza pew ne m o d litw y z r y tu w izygockiego w eszły do litu r ­

gicznego sk a rb c a Rzym u. N ajw ażn iejsze z a b y tk i tej litu rg ii to L ib er o rd in u m

sacerd o ta liu m (wyd. M. F é r o t i n, P a ris 1904), (L iber m ozarabicus sacra­ m e n to r u m (wyd. M. F é r o t i n, P a ris 1912) i M issale o m n iu m o ffe re n tiu m

(PI 75, 530—569) 7.

d. L i t u r g i a c e l t y c k a (Irlan d ia)

W IV i V w ieku w Irla n d ii k w itło bogate życie re lig ijn e i ascetyczne, zw łaszcza w k la sz to ra c h b en e d y k ty ń sk ich oraz w b liskim zasięgu ich od­ d ziały w an ia. S tą d też poprzez w ielkich m isjo n arzy iroszkockich, zw łaszcza św. K o l u m b a n a z Н у („sta rszy ” — VI w.) oraz św. K o l u m b a n a z L u X e u i 1 i Bobbio („m łodszy” — V II w.), ośrodki te o d d ziały w a ją n a ­

w et n a k o n ty n e n t euro p ejsk i. L itu rg ia celty ck a nie je st o ry g in aln y m tw orem , lecz k o m p i l a c j ą za cz erp n ię tą z w zorów litu rg ii zarów no w schodnich, ja k i zachodnich.

Od VI do IX w. p a n u je ona w kościele celtyckim , głów nie w k la szto ra ch św. K o l u m b a n a starszego; przenosi się rów nież n a te re n y są siad u jąc e, np. dzisiejszej A nglii i Szkocji, a później n a w e t n a te re n y dzisiejszej F ra n c ji (B reta n ia — L uxeuil), G erm an ii (R atysbona), S z w a jc a rii (S. G alio), a n aw e t I ta lii (Bobbio). Ś lad y tej litu rg ii sp o ty k a m y n a te re n a c h A nglii i Szkocji aż do X II w., zw łaszcza w k la sz to ra c h bened y k ty ń sk ich . N ie by ła to litu rg ia

7 B. B o t t e , art. cyt., 31—32; M. Z a h a j k i e w i c z , art. cyt., 292—293; M. R i g h e 1 1 i, dz. cyt., 159— 162.

(8)

je d n o lita , ja k nie była tw o rem oryg in aln y m . Nie po siad am y zb y t w ielu do­ ku m en tó w , by m óc d o k ła d n ie odtw orzyć przebieg M szy św. w ry cie ce lty c­ kim . Je d n a k m ożem y stw ie rd z ić ogólnie, że z m a ły m i ró żn ic am i je st to w za­ sadzie sc h em a t m szy g alijsk iej, a w ięc ściśle g allik a ń sk iej, om ów ionej już. w za ry sie w n in ie jsz y m arty k u le .

Do głów nych p o m ników sta n o w iąc y ch źródło pozn an ia litu rg ii celty ck iej należy przed e w szy stk im tzw . M issale de S to w e pochodzenia k lasztornego (nazw a od zam ku, w k tó ry m się z n a jd u je ). D okum ent pochodzi z p rzeło m u V III—IX w., ale o d tw a rz a te k s t pochodzący z V II w. Z aw ie ra zaś mszę „codzienną” (m issa cotidiana) z k an o n e m g reg o riań sk im , trz y m sze specjalne,.

O rdo b a p tism i, Ordo ad v isita n d u m in fir m u m i inne (T he S to w e M issal,

L ondon 1906). D ru g im cennym św ia d ec tw em je st A n ty fo n a r z z B a n g o r (z V II w.), z irlan d zk ieg o k la szto ru , form ow anego przez św. K o l u m b a n a m łodszego. K sięga n a p isa n a została pod koniec V II w., a około połow y IX w.. p rzen iesio n a do Bobbio w Ita lii; obecnie z n a jd u je się w bibliotece am b ro z - ja ń sk ie j w M ediolanie (zob. P L 72,579)s.

J a k z pobieżnego szkicu w idać, n a jp o w a żn iejsz y m odgałęzieniem liturgii, g a llik a ń sk ie j była litu rg ia g a l i j s k a , czyli ściśle g allik a ń sk a. O na to zbie­ r a ła elem e n ty w szy stk ich nieo m al p ozostałych ry tó w ty p u g allik a ń sk ie g o r a poprzez sw ój w pływ n a litu rg ię rzy m sk ą w 'j a k i ś sposób w p ro w a d ziła je w żyw y o rg an izm K ościoła łacińskiego i za p ew n iła im p rz e trw a n ie choćby w n ie k tó ry c h elem entach.

ks. B ro n isla w M o k rzy c k i SJ, K raków -W arszaw a,

II. CZY TA NIA B IB L IJN E W L IT U R G II H om ilie „ e u ch a ry sty cz n e” (c.d.)

8. „O w oc ziem i oraz p ra c y r ą k lu d z k ich ” (przygotow anie darów ) (Myśli do hom ilii)

L itu rg ic zn y obrzęd „przy g o to w an ia d a ró w ” podczas Mszy św. p o sia d a w iele asp ek tó w teologicznych i w y m ag a n a ś w ie tle n ia historycznego, by ł a ­ tw ie j m ożna je dostrzec poprzez czynności, fo rm u ły i rzeczy w y stę p u jąc e w tym dość p ro sty m obrzędzie г.

a) O f i a r a n i e t y l k o „ d u c h o w a ” (pogodny realizm K ościoła) W II i II Iw . K ościół zm agać się m u sia ł z p re s ją pogańskiego św ia ta od ze w n ą trz (m aterialisty c zn e podejście do religii i k u ltu ) oraz niszczącym i te n d e n c ja m i w e w n ą trz sam ego c h rz e śc ija ń stw a (fałszyw y „ s p iry tu a liz m ” m o n ta n iz m u i gnostycyzm u). W ybitni p rze d staw ic ie le p raw dziw ego k a to li­ cyzm u, zw ani później apologetam i i polem istam i, p o d e jm u ją w alk ę z ty m i zagrożeniam i i w sw ych p ism ac h z b ija ją szerzące się w p ły w y n ie o rto d o k sy j- nego m y ślen ia p ew n y ch chrześcijan , w y k ła d a ją c zarazem pozytyw nie treść n a u k i ch rz eśc ija ń sk iej, a ta k że p olem izując ze św iatem m yśli pogańskiej.

P rz e c iw sta w ia ją c się po g ań sk iem u po d ejściu do k u ltu oraz ju d a isty c z ­ n y m spłyconym te n d en c jo m „ m a te ria liz u ją c y m ” k u lt ofiarn iczy — ukazyw ać 8 M. Z a h a j k i e w i c z art. cyt.., 293; M. R i g h e t t i , dz. cyt., 162—164; J-—A. J u n g m a n n , La liturgie des p re m iers siècles, 358—359; t e g o ż a u to ra , M issarum sollem nia, 74.

1 Zob. M t 5,23—24; J 4,20—24; Rz 12,1; 1 P 2,5; 1 K o r 11,17—34; 13,1—13; J k 2,1—4; 1 J 3, 10—4,21. — K D K 38. — In stitu tio G eneralis MissaUs R o m a ­

ni, η. 49—53, w: M issale R o m a n u m , editio ty p ic a a lte ra , T ypis P oly g lo ttis

(9)

b ęd ą n o w o ś ć ch rześcijańskiego k u ltu oraz jego oryginalność w u d u ch o ­ w ien iu „o fiary m ilej B ogu”. K o n ty n u u ją c n ie jak o n u r t n au c z a n ia P ana·2 i a p o s to łó w 3 głoszą oni, że k u lt ch rz eśc ija ń sk i je st ze sw ej n a tu ry „ducho­ w y ” i nie w y ra ż a się — ja k pogański czy ju d a isty c zn y —· w m a te ria ln y c h budow lach, o fiarac h i czynnościach sa k ra ln y c h ; o fia ra c h rz eśc ija n m a w ięc c h a r a k te r „ o f i a r y d u c h o w e j ” ( gr. logikę thysia).

W ty m kontekście n ależy odczytyw ać za sk a k u ją c e stw ie rd z en ie ła c iń ­ skiego apologety M i n u c j u s z a F e l i k s a (II w.), k tó ry pisze do O k taw iu - sza: „nie posiad am y an i św ią ty ń , an i o łta rzy (d elubra et aras non habem us)... Czyż d uch nasz i nasze serce nie n a d a ją się b ard z iej n a m iejsce Je m u p o ­ św ięcone?” (O k ta w iu sz, 32). A r y s t y d e s (II w.) w sw ej A pologii pisze, że Bóg „nie w y m ag a ju ż d a ró w i o fiar z rzeczy w id zialn y c h ” (A pologia, 1,5). A t e n a g o r a s A teńczyk (II w.) stw ierd za, że „najw y ższa o fiara przed obliczem Boga polega n a w dzięczności w obec Niego i sk ła d a n ia Mu o fiary d u ch o w e j” (L eg a tio , 13).

P isarze te j sam ej epoki w alcząc z fałsz y w ą „duchow ością” gnostyków czy in n y c h se k t w czesn o ch rześcijań sk ich a k c e n tu ją znów zew n ętrzn e ele­ m e n ty k u ltu chrześcijań sk ieg o oraz m a t e r i a l n y k o n k ret, nieodzow ny przecież w ofierze K ościoła. B ro n iąc r e a l i z m u W c i e l e n i a , C h ry stu so ­

w ego C iała i K rw i, a ta k że naszego z m a rtw y c h w sta n ia ciała przy d ru g im p rzy jśc iu P a n a — m ów ić będ ą o m a te ria ln y c h p o sta ciach ch leb a i w in a, n ie ­ odzow nych d la uobecnienia C h ry stu so w ej ofiary.

Z m ienia się p ersp e k ty w a , p rzesu w a się p u n k t w idzenia, a ty m sam ym n a b ie ra w ielkiej w agi w n u rc ie tego „dow odzenia” elem e n t m a te ria ln y chrześ­ cijańskiego k u ltu . W niczym nie p rze słan ia to oczyw iście n aczelnej ro li po­ sta w duch o w y ch człow ieka w obec Boga, ta k isto tn y ch w k u lcie praw d ziw ie ch rześcijań sk im . Je st to ty lko u z u p e ł n i e n i e d ru g iej stro n y tego sa m e ­ go m ed alu , nie zaś p rze k re ślen ie tego, co n ajw a ż n ie jsz e i specyficznie chrześcijań sk ie.

W arto przytoczyć tu choćby jedno św iadectw o. I r e n e u s z z L y o n u (II w.) w sław n y m dziele A d v e rsu s haereses pisze: „T akże uczniom swoim (C hrystus) d a je polecenie, żeby pierw ociny ze stw o rzeń Jego sk ła d a li Bogu w ofierze, nie ja k o b y sam tego p otrzebow ał, lecz ż e b y ś m y n i e b y l i n i e p o ż y t e c z n i i n i e w d z i ę c z n i . W ziął w ięc chleb, k tó ry je st ze stw o rze n ia, i dzięki czynił m ów iąc: To je st C iało m oje (Mt 26,26). P odobnie

0 kielichu, k tó ry pochodził z tego sam ego stw o rze n ia co my, ośw iadczył, że je st to Jego K rew , i n au c za ł now ej O fiary Nowego T estam e n tu , k tó rą K oś­

ciół o trzy m ał od apostołów i sk ła d a ją n a cały m św iecie Bogu, k tó ry n am d a je żyw ność, jako pierw ociny sw ych d a ró w w N ow ym T estam e n cie” {Adv.

haer., IV, 17,5).

To d o w arto ścio w an ie św ia ta m a te ria ln e g o w ch rz eśc ija ń sk im życiu 1 k ulcie w yw odzi się z realisty czn eg o tra k to w a n ia p ra w d y o s t w o r z e n i u w szystkiego przez Boga jedynego w S ynu Swoim W cielonym Jezusie C h ry s­ tu sie oraz o d k u p i e n i u przez Niego całego stw orzenia. „P a n je st Synem S tw orzyciela św ia ta — pisze I r e n e u s z —■ tj. Jego Słow em , przez k tó re drzew o rodzi owoce, źródła try s k a ją , a ziem ia d a je n a jp ie rw ru ń , potem k ło ­ sy, a w reszcie p e łn ą pszenicę w k ło sie” (ta m ż e , IV, 18,4).

P ra w d a w ia ry o z m a r t w y c h w s t a n i u naszego ciała w sk az u je ta k ­ 2 „N adchodzi je d n a k godzina, ow szem już jest, kied y to p raw d ziw i czci­ ciele b ęd ą odd aw ać cześć O jcu w D uchu i p raw d zie, a ta k ic h to czcicieli chce m ieć O jciec. Bóg je st duch em ; p o trzeb a w ięc, by czciciele Jego o d d a w a ­ li Mu c z e ś ć w D u c h u i p r a w d z i e ” (J 4,23n).

3 „W y rów nież n ib y żyw e kam ien ie jesteście b u dow ani jako duchow a św ią ty n ia , by stan o w ić św ięte k ap łań stw o , d la sk ła d a n ia d u c h o w y c h o f i a r , p rzy je m n y ch Bogu przez Jezusa C h ry stu s a ” (1 P 2,5; por. Rz 12,1).

(10)

że na m a te ria ln y elem e n t chrześcijańskiego k u ltu ześrodkow anego w E u c h a ­ ry stii. „ J a k m ogą h e re ty c y u trzy m y w a ć — w ola polem ista z L yonu ■— że ciało u leg a zepsuciu i nie o trzy m a życia, kied y przecież k a rm i się C iałem i K rw ią P ań sk ą ? N iech aj, te d y albo sw oje w ierzenia zm ienią, albo też za n ie­ c h a ją O fiary, o k tó re j była m ow a... A lbow iem ja k chleb, k tó ry je st czym ś ziem skim , otrzym aw szy w ezw anie Boga ju ż nie je st zw yczajnym chlebem , ale E u ch a ry stią, s k ła d a ją c ą się z d w u rzeczy: z i e m s k i e j i n i e b i e s k i e j , ta k też ciała nasze, p rzy ją w szy E u ch a ry stię, ju ż nie u le g a ją zniszczeniu, bo m a ją n ad z ie ję z m a rtw y c h w sta n ia ” (tam że, IV, 18,5). K o n ty n u u ją c m y śl 0 zw iązku maszego z m a rtw y c h w sta n ia z pożyw aniem eu charystycznego po­ siłku w sk az u je n a d a l I r e n e u s z n a w arto ść m a te ria ln e g o elem e n tu w Bo­ żej ekonom ii zbaw ienia. M ówi w ięc: „N ierozum ni pod każd y m w zględem są ci, co lekcew ażą całe za rządzenie Boże, p rzeczą zbaw ieniu ciała i gard zą je ­ go o drodzeniem tw ierdząc, że ciało n ie je st zdolne do p rz y ję c ia d a ru nieze- psow alności. Jeżeli się ono n ie zbaw ia, to i C h ry stu s K rw ią sw o ją n as n ie o d k u p ił a n i kielich E u c h a ry stii nie je st u czestn ictw em Jego K rw i, an i chleb, k tó ry łam iem y, nie je st u czestnictw em w Jego Ciele... S koro te d y je ste śm y Jego członkam i i k a rm im y się rzeczą stw orzoną, k tó rą On sam n am daje..., tó ja k że (gnostycy) m ogą tw ierdzić, że ciało n ie je st zdolne p rz y ją ć d a r u Bo­ żego, tj. życia w iecznego, skoro k a rm i się C iałem i K rw ią P a n a i je st jego członkiem ?” (tam że, V, 2 2n).

b) G e n e z a m s z a l n e g o o b r z ę d u p r z y g o t o w a n i a d a r ó w Izrae l, L ud Boży S tareg o P rz y m ie rz a, był bardzo w ra żliw y n a d o strze­ ganie w e w szystkim Bożego d a r u ; p rz y ro d a i h isto ria ze sw ym i p ra w a m i sta n o w iły dw a n u r ty Bożych obd aro w ań . P o k arm , nap ó j, odzienie i m ieszka­ n ie —· oto Boże d a ry w yw odzące się z dzieła stw o rze n ia; ocalenie zaś z n ie ­ w oli, po k o n an ie w rogów i o b d aro w an ie Z iem ią O biecaną, P rz y m ie rz em oraz P ra w o — to znów „w ielkie dzieła Boże” dok o n an e w historii, k tó ra je st h i­ sto rią Bożego zbaw ienia. Iz ra e lita m ia ł n ie ja k o w e k rw i skłonność k u w iel­ bien iu Boga za Jego d a r y s t w o r z e n i a oraz z b a w i e n i a . B łogosław ił B oga i d ziękow ał Mu za w szystkie te d o brodziejstw a. K ró tk ie m odlitw y „błogosław ienia B oga” (hebr. b era k ó th ) zanoszone były w każdej sy tu a c ji 1 p rzy k aż d ej okazji. Szczególnie uro czy stą fo rm ę p rz y b ie ra ły dziękczynne „błogosław ienia” p rzy okazji p o s i ł k ó w , zw łaszcza św iąteczn y ch i szaba- tow ych. D oroczna uroczystość P a s c h y oraz „ b ra te rsk ie u czty ” sa k ra ln e , o d ­ b y w an e w k ażdy s z a b a t , w ypełnione były w ielom a m o d litw am i tego typu. N ad pierw szy m k i e l i c h e m p a sch a ln y m m odlił się przew odniczący: „B łogosław iony bądź, P an ie, nasz Boże, K ró lu w ieków , k tó ry d ajesz n am te n owoc w innego k rze w u !” Z e b ra n i o d p ow iadali: „A m en!”. K ażd a p o tra w a (paschalna) była „om odlona” podobnym błogosław ieństw em . N aw et za p alen ie św ia tła w m ieszk an iu w yzw alało dziękczynne błogosław ienie Boga za d a r Jego św ia tła (słońce, księżyc, gw iazdy).

R ozpoczynając w łaściw ą ucztę przew odniczący b ra ł c h l e b niekw aszo- n y (hebr. m a zzó t — m acę) w sw e ręce i w y ra ż a ł w dzięczność S tw ó rc y za te n d a r słow am i: „B łogosław iony bądź, P an ie, nasz Boże, K ró lu w ieków , k tó ry sp raw ia sz, że n a ziem i p o w sta je ch leb ” . „A m en ” — o dpow iadali w sp ó łb ie­ siad n icy p o d p isu jąc się n ie jak o pod tą m o d litw ą.

N aju ro c zy stszą m o d litw ą przy stole (a raczej zespołem m odlitw — hebr.

B ir k â t-h a -Μ αζόη) by ła „w ielka m o d litw a d zięk c zy n n a” Iz ra e la zw iązana

głów nie z t r z e c i m k i e l i c h e m p asch a ln y m . T rzy o d ręb n e m o d litw y w chodziły w sk ład tego d ziękczynienia: b ł o g o s ł a w i e ń s t w o za po ­ k arm , dziękczynienie za dzieło zbaw ien ia oraz p ro śb a o lito ściw ą opiekę n ad d alszy m i losam i w y b ra n eg o ludu. W y p ad a tu przytoczyć p ie rw sz ą m odlitw ę, n a jb a rd z ie j „bło g o sław iącą” (hebr. berak&h) i zw iązan ą z d a ra m i stw orzenia.

(11)

„B łogosław iony bądź, P an ie , n asz Boże, odw ieczny K ró lu w szech św iata, Ty, k tó ry żyw isz cał;^ św ia t ze sw ej dobroci, ła sk i i w spółczującego m iłosierdzia. T j' d ajesz k aż d ej istocie żyw ej w łaściw y jej p o k arm , poniew aż T w e m iło­ sierdzie tr w a n a w ieki. Z tw e j w ielk iej dobroci n igdy n ie b ra k n am poży­ w ienia. B łogosław iony bądź, P an ie, k tó ry d ajesz w szy stk im w łaściw y p o k a rm ” .

C h ry stu s P a n podczas W ieczerzy P asc h aln e j (O statniej W ieczerzy!) u s ta ­ n o w ił O fiarę i U cztę Nowego P rz y m ie rz a — b io rą c do n ie j m a t e r i a l n e e l e m e n t y z P a s c h y sta ro te sta m e n ta ln e j (zob. M t 26, 26—28; M k 14, 22—24; Ł k 22, 19—20; 1 K or U , 23—24; por. J 13, 1— 18, 1). T en k o n te k st „ u c z t y ” zw rac a uw agę n a w ym ow ę i c h a r a k te r o fia ry Nowego P rz y m ie rz a o raz „każe” p ie rw o tn e m u K ościołow i w iązać sp raw o w an ie E u c h a ry stii z „ b ra ­ te rsk im i ucztam i m iłości”, k tó re z greckiego nazw an o „ a g ap a m i” (gr. he

agapé — miłość). A w ięc m a m y tu nie tylk o s a k ra ln ą ucztę jako k sz ta łt

n o w o te s ta m e n ta ln e j P aschy, ale ta k ż e n o rm a ln ą „ucztę b r a te rs k ą ” p o p rze­ d z a ją c ą E u ch a ry stię, n a s tę p u ją c ą po jej sp raw o w a n iu lu b też p rz e g ra d z a ją ­ cą obydw ie k o n se k ra cje , czyli spo ży w an ą w ra m a c h sam ej eu c h ary sty c zn e j ce le b ra cji.

N owy M szał R z y m s k i (1970 i 1975 r.) w ogólnym w p ro w ad zen iu (IGMR) -w yjaśniając genezę poszczególnych części obecnej M szy św. stw ierd za, że K ościół r o z w i n ą ł t y l k o w poszczególnych częściach Mszy c z y n n o ­ ś c i i s ł o w a C h r y s t u s a z O sta tn ie j W ieczerzy.

P ierw szą częścią litu rg ii eu c h ary sty c zn e j je st „p rzygotow anie d a ró w ” . M szał stw ie rd z a n a te n te m a t; „W przy g o to w an iu d a ró w przynosi się do o łta rz a chleb i w ino z w odą, czyli te elem enty, k tó re C h ry stu s w ziął w sw o­ je rę c e ” (IGM R, n. 48, 1). C ztery n o w o te sta m e n ta ln e opisy u sta n o w ien ia E u c h a ry s tii m ów ią n a jp ie rw , że P a n Jezus „ w z i ą ł ch leb ” w sw oje ręce, a ta k ż e kielich z w in em (gr. labón: łac. accepit). O to h isto ry c zn y początek m szalnego obrzędu „p rzy g o to w an ia d a ró w ” ; p re h isto rię zaś jego stan o w i iz ra elsk ie przynoszenie do stołu oraz „błogosław ienie” p o k arm ó w podczas uczt sak ra ln y ch .

c) Z d z i e j ó w o b r z ą d u

W pierw szy m opisie Mszy św. u św. J u s t y n a m ęczen n ik a (II w.) m a m y w y ra ź n ą w zm ian k ę o „przynoszeniu d a ró w ” ch leb a i w in a do o łta rz a p rze d m o d litw ą dziękczynną ce le b ra n sa. A u to r d w u k ro tn ie w sp o m in a o ty m obrzędzie: w opisie E u c h a ry s tii ch rzcielnej oraz n iedzielnej M szy św iętej. Po w zm iance o m o d litw ie w spólnej oraz p o ca łu n k u p o koju czytam y: „Z kolei p r z y n o s z ą przełożonem u b ra c i chleb i kielich n a p e łn io n y w o d ą zm iesza­ n ą z w inem . Przełożony b i e r z e je, w ielbi O jca w szechrzeczy przez im ię S y n a i D ucha Ś w iętego, oraz od m aw ia dłu g ą m o d litw ę d ziękczynną za d a ry , ja k ic h n a m Bóg udzielić ra c z y ł” (A pologia I, 65). R e la cja o n iedzielnej E u ch a­ ry s tii za w ie ra pie rw sz ą w zm ian k ę o m szalnej litu rg ii słow a, a zaraz po niej znów stw ie rd z a: „N astęp n ie p o w sta jem y z m iejsc i m odlim y się, po m o d li­ tw ie zaś n a s tę p u ją opisane ju ż poprzednio cerem onie, m ianow icie p r z y ­ n o s i s i ę c h l e b o r a z w i n o z w o d ą , n a d k tó ry m i przełożony o d m a w ia m odły i d ziękczynienia, ile tylk o m oże, lu d zaś odp o w iad a m u r a ­ dosnym : A m en!” (A pologia I, 67).

H i p o l i t R z y m s k i w T ra d y c ji a p o sto lskie j rów n ież d w u k ro tn ie w sp o m in a o przynoszeniu darów . We m szy k o n se k ra c y jn e j now ego bisk u p a, po m o d litw ie k o n se k ra c y jn e j i p o ca łu n k u pokoju, pisze: „D iakoni n a to m ia st n i e c h p r z y n i o s ą do niego o fiarę, a on k ła d ą c n a n ią raz em z cały m p re z b ite riu m ręce, n iech m ów i, zanosząc dziękczynienie...” (TA,3). Podczas zaś sp raw o w an ia E u c h a ry stii in ic ja c y jn e j, po b ierzm ow aniu, w spólnych m o­ d litw a c h i p o ca łu n k u pokoju, m a m iejsce te n sam obrzęd: „W tedy niech

(12)

d ia k o n i p r z y n i o s ą b iskupow i ofiarę i n iech czyni on dziękczynienie n a d chlebem ... i n ad k ielich em ze zm ieszanym w in em ” (TA,21).

Od trzeciego w iek u te n p ro sty gest p rzy n ie sie n ia d a ró w do o łta rza w ce­ lu ich k o n se k ra c ji i rozdzielenia w ie rn y m u k sz ta łto w a ł się w coraz bogatszą „ p r o c e s j ę l i t u r g i c z n ą ”. R óżnie w y g ląd a ła ta p ro c e sja w o śro d k ach ch rześcijań sk ieg o życia: w Rzym ie, M ediolanie, w A fryce, H iszpanii czy G alii. P ro c esji z d a ra m i ju ż dość w cześnie tow arzy szy ś p i e w p salm u , ja k św iadczy o tym św. A u g u s t y n (R e tra cta tio n es, 2, 11; P L 32, 634) czy św. A m b r o ż y (In psalm . 118, P rol. 2; P L 15, 1198η).

O prócz d a ró w przeznaczonych do k o n se k ra c ji (chleb i wino) w iern i p rzy n o sili w zw iązku z E u c h a ry s tią r ó w n i e ż i n n e d a r y , przeznaczone dla p o trze b u jąc y ch (ubodzy, przybysze, duchow ni, w dow y). B ył to d a r m i ł o ś c i ’ i w y ra z u d z ia łu w ofierze C h ry stu sa , b y ł to „ d a r dla B oga” — żyjącego w człow ieku p o trz e b u ją c y m pom ocy. Początkow o d a ry te służyły d la w sp ie ra n ia gm in uboższych i p iln ie p o trze b u ją c y c h w sp a rc ia (por. np. a k c ja n ie sie n ia pom ocy ubogim m ieszkańcom Jerozolim y w okresie głodu w la ta c h 44—49 — Dz 11, 27—30; G a 2, 9—-10; sta ła tro sk a św . P a w ła o sk ła d ­ ki na ubogich —· Rz 15,25n. 31; 2 K or 8,3n; 9,5.12; nied zieln a zb ió rk a w sk az u ­ je w łaśn ie n a zw iązek z E u c h a ry stią , k tó ra początkow o sp ra w o w a n a b y ła w yłączn ie w n iedzielę ja k o dzień z m a rtw y c h w sta n ia P a n a — por. 1 K or 16,1—3).

W czesne św iadectw o J u s t y n a (II w.) w y raźn ie w iąże sk ła d k ę n a p o ­ trz e b u ją c y c h z celeb ro w an iem E u ch a ry stii. Po opisie Mszy św. n iedzielnej czytam y: „Kogo stać n a to, a m a d o b rą wolę, o f i a r o w u j e d a t k i ja k ie chce i może, po czym ca łą zb ió rk ę sk ła d a się n a ręc e przełożonego. T en ro z­ tacza opiekę n a d sie ro tam i, w dow am i, chorym i lub też z innego pow odu cierp iąc y m i n ie d o sta tek , a ta k ż e n a d w ięź n ia m i oraz obcym i goszczącym i w gm inie, je d n y m słow em , spieszy z pom ocą w szy stk im p o trz e b u ją c y m ” ( A p o l o g i a I, 67; P G 6, 429). Być może, iż początkow o d a ry te p rzynoszo­ no p rzed rozpoczęciem E u ch a ry stii.

H i p o l i t R z y m s k i (III w.) w sp o m in a też o d a ra c h przynoszonych przez n eofitów n a ich in ic ja c y jn ą E u c h a ry stię : „Ci, k tó rz y m a ją być ochrzcze­ n i, niech nie p rzynoszą ze sobą niczego oprócz tego, co k a ż d y p r z y n o - s i n a E u ch a ry stię. W ypada bow iem , a b y ten , k tó ry s ta ł się godny, o fiaro ­ w a ł sw ój d a r w te j sam ej godzinie” (TA, 20). H ip o lit m ów i też o o fiaro w an iu i błogosław ieniu oleju, se ra i oliw ek w kontekście E u ch a ry stii. W spom ina też o tro sc e gm iny o chorych, w dow y i p o trzeb u jący ch .

Na m ozaice w A kw ilei z czasów K o n sta n ty n a W ielkiego (III — IV w.) w idzim y p rocesję w iern y c h niosących chleb, w ino, w inogrona, k w ia ty i p tak i. K o n s ty tu c je apostolskie (IV w.) w y lic za ją w śród d a ró w przynoszo­ n y ch do K ościoła oliw ę, ser, ryby, m leko, owoce i k w iaty . D ary te m a ją być przeznaczone „nie dla z b y tk u d u c h o w ie ń stw a ”, lecz w in n y być rozdzie­ la n e su m ien n ie sierotom , w dow om , cudzoziem com i nieszczęśliw ym . W k r a ­ ja c h północnych, zw łaszcza w G alii, przynosi się rów nież owoce, w osk, a n a ­ w et drób. O pro cesji w iern y c h z d a ra m i podczas eu c h ary sty c zn y c h zeb rań w spom ina T e r t u 1 i a η (II—III w.), św. C y p r i a n (III w.) i in n i O jco­ w ie K ościoła.

Sposób sk ła d a n ia d a ró w był różny. W G alii np. w ie rn i p rzynosili je p r z e d M szą św. i sk ła d a li w odpow iednim m iejscu (chyba w zak ry stii). T ra d y c ja a fry k a ń s k a m ów i o p rzynoszeniu d a ró w do o łta rz a podczas sam ej litu rg ii. W edług św ia d ec tw rzy m sk ich w iern i przy n o szą te d a ry do kościoła, gdzie podczas litu rg ii n a s tę p u je „z b ió rk a” ; celebrans i u słu g u jąc y o d b ie ra ją d a ry od w iern y c h w y c h o d z ą c k u nim . Część d a ró w przeznacza się do k o n se k ra cji, resztę sk ła d a się w odpow iednim m iejscu, a po M szy św . d ia ­ k o n i ro zd z iela ją je p o trze b u jąc y m . Od czasów G r z e g o r z a W i e l k i e g o

(13)

(VI w.) sk ła d an ie d a ró w odbyw a się nie po M szy św ., lecz za ra z po litu rg ii słowa.

Od V III do IX w. u sta la się w litu rg ii rzy m sk o -fra n k o ń sk ie j (na te ry to ­ riu m p a ń stw a F ran k ó w ) u ro czy sta p ro ce sja z d a ra m i podczas Mszy św. T w o­ rz ą ją m ężczyźni i k o biety, k a p ła n i i diakoni, za m y k a zaś arc h id iak o n . Z b liż a ją się oni do o łtarza, a tym czasem celeb ran s z u słu g u jąc y m i w ychodzi do ustalonego m iejsca w pobliżu ołtarza.

Od V II w. w m iejsce d a ró w w n a tu rz e p o ja w ia ją się p i e n i ą d z e , k tó re od X w. s ta ją się zasadniczą fo rm ą „d a ru o łta rz a ” ; w ty m też czasie m a m y już do czynienia z tzw . „sty p en d iam i m sz aln y m i” . Od m n ie j w ięcej IX —X w. zaczęto stosow ać chleb niekw aszony do k o n se k ra c ji m szalnej. Śpiew p salm u , tow arzy szący p ro ce sji (w A fry ce ju ż od IV —V w.), n az w an y „ o ffe rto riu m ” (ofiarow anie), pod koniec średniow iecza zred u k o w a n y zostanie do sam ej a n t y f o n y . P ro c esję zam ykał obrzęd o k a d z e n i a d aró w (od IX w.), u m y c i e r ą k ce le b ra n sa (na W schodzie od IV w.) oraz w e z- w a n i e do m o d litw y („M ódlcie się, bracia, ab y m o ją i w aszą o fiarę p rz y ją ł Bóg, O jciec w szechm ogący” — V lu b VI w .; odpow iedź: „N iech P a n p rz y j­ m ie...” — X I w.), zakończone „M odlitw ą n ad d a r a m i” (pochodzenia s ta ro ­ żytnego) o d m a w ian ą przez ce le b ra n sa (od IX czy X ml do S oboru W a ty k a ń ­ skiego II o d m a w ian a „po cich u ” , stą d jej d a w n a nazw a łac. secreta). L itu r ­ gia g a llik a ń sk a zaznaczyła sw ój w p ły w cichym i m o d litw am i celeb ran sa, tow arzyszącym i ty m obrzędom , oraz ch w ilam i ciszy.

d). O d n o w i o n y o b r z ę d „ p r z y g o t o w a n i a d a r ó w ” S obór n a k a z a ł r e w i z j ę obrzędów m szaln y ch ta k , „aby w y ra źn iej uw idocznić w łaściw e znaczenie i w za jem n y zw iązek poszczególnych części, a w iern y m u łatw ić pobożny i czynny u d ział” (KL 50). D alej polecił u p r o ­ s z c z e n i e p ew nych obrzędów , o p u s z c z e n i e b ezw arto ścio w y ch n a le ­ ciałości i pow tórzeń, a ta k ż e p r z y w r ó c e n i e za trac o n y ch w ciągu w ie ­ ków elem entów tra d y c y jn y c h , a pożytecznych (KL 50).

Nowy M szał R z y m s k i (1970— 1975) zm ienił przede w szystkim n a z w ę obrzędu. W p o try d en c k im M szale tę część Mszy św. określono m ia n em „o fia­ ro w a n ia ”, co mogło n asu w a ć n ie słu sz n ą m yśl, że w e M szy św. m am y dw ie o fiary : je d n ą w iern y c h („o fiaro w an ie”), d ru g ą zaś C h ry stu sa P a n a , u o b ec n ia­ ną słow am i k o n se k ra c ji. S łusznie w ięc i zgodnie z w olą so boru nazw ano obecnie tę część Mszy „ p r z y g o t o w a n i e m d a r ó w ” (P raeparatio do­

norum ). W pięciu n u m e ra c h w p ro w a d ze n ia ogólnego (IGM R, 49—53) m am y

zw ięzły w y k ła d obrzędóiy oraz ich sensu.

„Na p o czątk u litu rg ii e u c h ary sty c zn e j — czytam y ta m — przynosi się do o łta rza d ary , k tó re sta n ą się C iałem i K rw ią C h ry stu sa.

N ajp ierw przy g o to w u je się o ł t a r z , czyli stół P ań sk i, k tó ry jest cen­ tr u m całej litu rg ii e u c h ary sty c zn e j — przez rozłożenie n a nim k o rp o ra łu , po­ łożenie p u ry fik a te rz a , p o staw ien ie k ielich a i m szału.

N astępnie przynosi się d a r y o fiarn e: je st rzeczą chw aleb n ą, gdy chleb i w ino przynoszą w iern i, a k a p ła n lu b diakon o d b iera od nich w odpow ied­ nim m iejscu i sk ła d a n a ołtarzu , czem u to w arzy szą o k reślone f o r m u ł y m o d l i t e w n e . Chociaż w ie rn i nie przynoszą ju ż w łasnego chleba i w ina przeznaczonych do litu rg ii, ja k to m iało m iejsce d aw n iej, to je d n a k sam o brzęd p rzynoszenia daró w zachow uje sw oją m oc i znaczenie duchow e.

W ierni m ogą rów nież sk ład ać lub m ożna od n ic h zbierać w kościele p i e n i ą d z e c z y i n n e d a r y , przeznaczone na b ied n y ch lub na k o ś­ ciół; dlatego um ieszcza się je w odpow iednim m iejscu poza stołem e u c h a ry ­ stycznym (n. 49).

P ro c esji zw iązanej ze sk ła d a n ie m d a ró w tow arzy szy ś p i e w n a o fia ro ­ w an ie, k tó ry przed łu ża się p rz y n a jm n ie j do m o m en tu złożenia d aró w n a oł­

(14)

tarzu . P rz ep isy dotyczące sposobu śp ie w an ia są te sam e, co i w o dniesieniu do śpiew u n a w ejście. Opuszcza się n a to m ia st an ty fo n ę n a o fiaro w an ie w w y­ p a d k u , gdy się jej nie śpiew a (n. 50).

M ożna o k a d z i ć d ary złożone n a o łta rz u oraz sam ołtarz, ażeby w te n sposób zaznaczyć sym bolicznie, że d a r K ościoła i jego m odlitw a w znoszą się przed oblicze Boga n a podobieństw o dym u kadzielnego. Po o k a d z e n i u d aró w i o łta rz a , d iakon lub inny m in iste r może okadzić k a p ła n a i lud (n. 51).

N astęp n ie k a p ła n u m y w a r ę c e . O brzęd te n w y ra ż a p ra g n ie n ie w e­ w n ętrzn eg o oczyszczenia (n. 52).

Po złożeniu darów i w y p ełn ien iu w szy stk ich to w arzy szący ch te j a k c ji obrzędów , k a p ła n w z y w a do w spólnej z nim m odlitw}7, a n a s tę p n ie od m a­ w ia M o d l i t w ę n a d d a r a m i. Na ty m kończy się p rzygotow anie daró w o fia r­ nych, a jednocześnie m a m iejsce b ezpośrednie p rzygotow anie do M o d l i t w y

e u c h a r y s t y c z n e j ” (n. 53).

e) Z t e o l o g i i o b r z ę d u „ p r z y g o t o w a n i a d a r ó w ” Z arów no T e r t u l i a n (II—I ii w.), ja k i H i p o l i t R z y m s k i (III w.) m ów iąc o d a ra c h przynoszonych do o łta rz a przez w iern y c h u ży w a ją te rm i­ nów typow o „o fia rn icz y ch ” w sensie relig ijn y m ( = „ofiarow ać B ogu” !):

o ff e r r e , o b l a t i o n e s; ty m i sam ym i te rm in a m i o k re śla n a je st o fia ra e u c h a ry ­

styczna, k o n sek ro w an e d a ry chleba i w ina. Czyżby w ięc chodziło tu o p ra w ­ dziw e „ o fia ro w a n ie” w sensie „ofiary złożonej B ogu?” P rzecież K ościół zna i posiada ty lk o je d n ą o fiarę, a je st n ią o fia ra C h ry stu sa P a n a złożona n a k rzy ż u i uob ecn ian a w e u c h ary sty c zn y m obrzędzie! Cóż w ięc oznacza o m a­ w ian y tu obrzęd? J a k w iąże się z tą je d y n ą o fiarą, skoro nie ty lk o kiedyś n azy w an o go „ o fia ro w a n iem ”, ale i dzisiaj w m odlitw ie tow arzyszącej m ów i k a p ła n o „Chlebie (i owocu w innego krzewu)..., k tó ry Bogu o f i a r u j e m y ”

(q u e m t i b i o f f e r i m u s) . 4

A n alizu ją c now y obrzęd oraz to w arzy szące te k sty w św ietle jego h isto rii m usim y stw ierd zić, że n ie je st to „ o fia ra ” , ale „p rzygotow anie” , a zarazem dodać, że m a on ś c i s ł y z w i ą z e k z „ o l i a r ą ” i p rzygotow uje nie ty l­ ko „ d a ry ” , ale i u c z e s t n i k ó w !

— P r z y g o t o w a n i e o ł t a r z a i d a r ó w

Z acznijm y od rzeczy najo czy w istszy ch i n ajp ro stszy ch . J e s t to „przygo­ to w a n ie ” ! A le czego?! W stęp ogólny m ów i: „N a jp ie rw p rzygotow uje się o ł t a r z , czyli stół P a ń s k i” (korporał, p u ry fik a te rz , m szał, kielich). D alej przy g o to w u je się d a r y o fiarn e, przeznaczone do k o n se k ra cji. „P rzynosi się ” je do ołtarza, „o d b iera" i „sk ła d a n a o łta rz u ”. Ale to nie w szystko. W stęp i obrzędy m ów ią coś w ięcej!

— P r z y g o t o w a n i e w i e r n y c h d o o f i a r y i w s p ó ł o f i a r y

M szał m ów i o p rzynoszeniu t a k ż e i n n y c h d a r ó w lub pieniędzy dla p o trze b u jąc y ch , o p ro cesji z d ara m i, o śpiew ie i m o d litw ach to w arz y szą­ cych. T reści te w sk a z u ją na „p rzygotow anie w i e r n y c h ” do m a jąc ej się 4 N iekiedy w y stę p u jąc e zm ienianie ty c h słów na „...który Tobie p r z γ ­

η o s i m y ” je st o d stęp stw em od o ryginalnego te k stu now ego M szału i nie o d d aje m yśli K ościoła (por. M issale R o m a n u m , O rdo M issae, n. 19 i 21).

(15)

uobecnić o fiary poprzez odnow ienie ś w i a d o m o ś c i w p raw d zie o Bogu i Jego d ara ch , poprzez s k r u c h ą o raz w za jem n ą m i ł o ś ć . Id zie w iąc 0 b ardzo o k reślo n ą św iadom ość i pew ne p o sta w y w ew n ętrz n e, u ja w n io n e w ty m obrzędzie.

a. He T uis donis ac datis (p ra w d a „ d a ru ”)

O b jaw ien ie u k a z u je n a m św ia t m a te ria ln y ja k o stw orzony przez Boga, „c h cian y ” przez Niego, a w ięc do b ry i bardzo dobry (por. Rdz 1 i 2). Z w ią ­ zany on je s t z człow iekiem i m a m u służyć w o siągnięciu przeznaczenia o statecznego — w zjedn o czen iu z B ogiem w m iłości, a ty m sam ym w u w ie l­ b ie n iu Boga. Sw. F r a n c i s z e k S alezy m ów i la p id a rn ie : „Ś w iat stw o rzo ­ n y je st do m o d litw y ”. O czyw iście tylk o p o p r z e z c z ł o w i e k a , stw o rze­ n ie rozum ne i w olne, zdolne do poznania i m iłości. W yrażam y te n zw iązek człow ieka ze św ia tem w p ersp e k ty w ie celu ostatecznego w IV M od litw ie

eu c h a ry styc zn ej: „T ylko Ty, Boże, je ste ś do b ry i ja k o je d y n e źródło życia

pow ołałeś w szystko do istn ien ia, a b y n a p e łn ić sw oje stw o rze n ia d o b ra m i i w ie­ le z n ic h uszczęśliw ić ja sn o ścią sw ojej chw ały... Ł ącząc się z n im i (z A n io ła­ m i), r a z e m z c a ł y m s t w o r z e n i e m , k tó re je st pod niebem i w i e l ­ b i C i ę p r z e z n a s z e u s t a , z rad o śc ią w y sła w iam y T w oje Im ię... Ty stw orzyłeś człow ieka n a ob raz i podobieństw o sw oje i pow ierzyłeś m u cały św ia t, a b y służąc Tobie sa m em u jako S tw órcy, rzą d ził w szelkim stw orzeniem ... w K ró lestw ie Twoim... z c a ł y m s t w o r z e n i e m , w yzw olonym z grzechu 1 śm ierci, b ędziem y Cię ch w a lić przez C h ry stu sa, P a n a naszego”.

W stw o rze n iac h pozostaw ił Bóg człow iekow i „w ieczysty ślad sw o jej obec­ ności i d z ia ła n ia ” (peren n e sui v e stig iu m in creatis re liq u it — L itu rg ia H ora­

ru m , preces).

P oprzez W c i e l e n i e Bóg w ziął w szystkie elem e n ty św ia ta m a t e r i a ­ l n e g o (przyrody) jako sw oje ciało w człow ieczeństw ie Je zu sa C h ry stu sa, w Jego n ajśw iętszy m Ciele, zrodzonym z M aryi Dziewicy. R ów nież h i s t o r i a lu d z k a sta ła się poprzez tę ta je m n ic ę w ja k im ś sensie „Bożą h is to rią ” . T ek st soborow ej re fle k s ji je st tu nie do za stą p ien ia: „Słowo bow iem Boże, przez k tó re w szystko się stało, sam o sta ło się ciałem i m ieszkając n a ziem i człow ie­ czej (por. J 1,3 i 14) w eszło w dzieje św ia ta ja k o człow iek doskonały, wzięło je w siebie i w sobie je streściło (por. E f 1,10). O b jaw ia n am Ono, że Bóg je s t m iłością (1 J 4,8), a zarazem uczy, że p ra w e m fu n d a m e n ta ln y m d o sk o n a­ łości lu d zk iej, a w n a s tę p stw ie tego i p ra w e m p rz e k sz ta łc a n ia św ia ta, je st now e p rzy k a zan ie m iłości” (KDK 38. Por. J 13,34; 15,12 i 17). D alej m ów i so b ó r o w y siłk u m iłości w codziennych sp ra w a c h jako sensow nym i m a ją c y m g w a ra n c ję zw ycięskiej nadziei, k tó re j fu n d am e n tem je st C hry stu so w e z m a r ­ t w y c h w s t a n i e . C h rze śc ijan ie różnym i dro g am i z m ierza ją do p rzy g o to ­ w a n ia „tw o rz y w a K ró le stw a n ieb iesk ieg o ” i b u d zą n a d z ie ję sk ie ro w a n ą k u eschatologicznej przyszłości, „kiedy to ludzkość sa m a sta n ie się o f i a r ą Bo­ gu m iłą (por. Rz 15,16)” (K D K 38).

Ś w ia t m a te ria ln y i lu d z k a h is to ria dopiero w C h ry stu sie ja k o W cielonym S łow ie Bożym m a ją w ięc sw ój o sta te czn y sens. P a sc h a ln a o fia ra P a n a s c a - 1 a w szy stk ie elem e n ty i u k ie ru n k o w u je w je d n ą stro n ę k u eschatologicznej nadziei. P om iędzy C h ry stu so w ą o fiarą n a G olgocie i esch ato lo g iczn ą „ o fia rą m iłą B ogu” (ludzkość cała!) is tn ie ją ścisłe w ięzy w ew n ętrz n e. E u ch a ry sty cz n e u o b ec n ia n ie C h ry stu so w e j o fia ry w e Mszy św. a n t y c y p u j e ów k s z ta łt eschatologiczny i sta n o w i źródło tej m iłości, o k tó re j m ów i „now e p rz y k a z a ­ n ie ” C hrystusow e.

W o b rębie ty c h p o tężn y ch ra m d o k o n u je się pow olne p r z e o b r a ż a n i e ś w ia ta i ludzi w K ró lestw o Boże. B ardzo cenny d la n aszy c h ro zw aż ań je s t tu znów te k s t soboru w sk a z u ją c y n a zw iązek p rzy ro d y i lu d z k ich w ysiłków

(16)

— z E u c h a ry stią : „ Z a d ate k tej nad ziei i pożyw ienie n a drogę zo staw ił Bóg sw oim w ty m sa k ra m e n c ie w iary , w k tó ry m s k ł a d n i k i p r z y r o d y , w y h o d o w a n e p r z e z l u d z i , p r z e m i e n i a j ą s i ę w C i a ł o i K r e w c h w a l e b n ą podczas w ieczerzy b ra te rs k ie g o zespolenia i p rz e d ­ sm a k u uczty n ie b ia ń s k ie j” (KDK 38). Echo tych słów o d n a jd u je m y w te k sta c h litu rg iczn y c h , to w arzy szący ch sw oistem u ,,o fiaro w an iu ”(!) h o stii i k ie lic h a podczas „p rz y g o to w a n ia ” („owoc ziemi... owoc w innego k rz e w u oraz p rac y r ą k lu d z k ic h ”).

Od B oga o trzy m u jem y w szy stk o ja k o od S tw órcy. W spółdziałam y z N im p rz e tw a rz a ją c te n św ia t, u p ra w ia ją c ziem ię i z b ierają c owoce tej w spółpracy. D zięki C h ry stu so w e m u o d k u p ie n iu człow iek w ra z z p o w ierzonym m u przez B oga św ia tem m oże n a now o w ra c a ć n a drogę ostatecznego sensu: u w ie lb ie ­ n ia Boga przez zjednoczenie z N im w m iłości. D ary p rzy ro d y i lud zk iej z a ­ pobiegliw ości w y ra ż a ją sam ego człow ieka, sy m b o lizu ją jego osobę i działan ie; są d a ra m i w sk az u ją cy m i na o s o b o w y d a r siebie sam ego. C h l e b je st p rz e d e w szy stk im d a re m B ożym i źródłem życiow ej siły d la człow ieka. W y­ ra ż a też p ow iązanie człow ieka z in n y m i, jego społeczne pow ołanie, w y ra ż a ją c e się w „dzieleniu się Chlebem z in n y m i” . P o w sta je on z opatrznościow ego o b d aro w an ia Boga i w sp ó łp rac y ludzi w p rzy g o to w an iu go; ów ry s w sp ó ln o ­ tow ego w y siłk u je st godny uw agi. E schatologiczne zbaw ien ie też m a sw ój ■symboliczny w y ra z w d arz e „ c h le b a” danego w obfitości (por. Iz 30, 23; J r

31, 12). Całe u trz y m a n ie człow ieka streszcza się jakoś w ty m p o k arm ie; m ó­ w i się przecież, że p ra c u je m y czy z a ra b ia m y „na ch leb ”, m am y „zapew niony c h le b ” itp.

W i n o je s t rów n ież d a re m B o ży m , sym b o lizu jący m radość, zam ożność i pow odzenie. P o d o b n ie ja k chleb, w y ra ż a w sp ó ln o tę ludzi, ich zespolony w y siłek i w y m ia n ę w zajem n ą. Może też oznaczać sm u tek , gorycz i k a rę (po­ dobnie ja k i chleb!). E schatologiczny zn a k zbaw ienia, ła tw o czytelny, to ró w ­ n ież w ino, zw łaszcza „now e w in o ” n a uczcie m e sja ń sk ich godów.

W ino m i e s z a n e z w o d ą p o d p ro w a d za pod te m a t przem ian y , ta k w a ż n y w E u c h a ry stii i w zm ian k o w an y w o b ręb ie „przygotow ania d a ró w ”. W oda bow iem m oże oznaczać ta k ż e „ n a ro d y ”, ludzi; oznacza też n a tu rę lu d z­ k ą , k tó rą w ziął S yn Boży, by dokonać p rze m ian y u b ó stw ia ją cej. M ów i o ty m fo rm u ła sto so w an a p rz y litu rg iczn e j czynności m ieszan ia w in a z w odą: „D aj n a m , Boże, przez to m isteriu m w ody i w in a uczestniczyć w bóstw ie C h ry s­

tusa, k tó ry raczy ł sta ć się u czestnikiem naszego człow ieczeństw a”. W ciąż przecież idzie o w ielk ą p rze m ian ę całego św ia ta w K ró lestw o Boże. Moc te j p rze m ian y w yw odzi się z ta je m n ic y W c i e l e n i a i P a s c h y . P rz e ­ m ia n a sta re g o człow ieka w syna Bożego p rzy b ran e g o d o k o n u je się w p a s­ c h a ln y m „z an u rze n iu ” c h rz tu , o d n aw ia się w sa k ra m en c ie poku ty , a dosko­ n a li się i u m a cn ia w E u ch a ry stii. P oprzez człow ieka całe stw orzenie m a uczestniczyć w ta jem n icz y sposób w m iste riu m ow ej p r z e m i a n y c h w a ­ le b n ej, p asch a ln ej, eschatologicznej. „Bo stw o rzen ie z u p rag n ie n iem oczekuje o b ja w ie n ia się synów Bożych. S tw o rzen ie bow iem zostało pod d an e m arn o śc i — nie z w łasn ej chęci, lecz ze w zględu n a tego, k tó ry je p o d d ał — w n a ­ dziei, że rów nież i ono zostanie w yzw olone z niew oli zepsucia, by u czestn i­ czyć w w olności i ch w ale dzieci Bożych. W iem y przecież, że całe stw orzenie aż d o tą d jęczy i w zdycha w b ó la ch rodzenia. Lecz nie ty lk o ono, a le i m y sam i, k tó rz y już p o sia d am y p ierw sze d a ry D ucha, i m y rów nież c a łą isto tą sw o ją w zdycham y oczekując (p rz y b ra n ia za synów ) —■ o d k u p ien ia naszego ciała. W nadziei bow iem już je ste śm y z b a w ien i” (Rz 8, 19—23).

C ały św ia t m a te ria ln y „głęboko zw iązany z człow iekiem i przez niego z d ą ż a ją c y do sw ego ce lu ” (K K 48), uczestniczyć kiedyś będzie w u w ielb ien iu C hrystusow ego człow ieczeństw a. W E u c h a ry s tii już dziś m a t e r i a l n e e l e m e n t y c h l e b a i w i n a d o stę p u ją „p rzedziw nej w y m ia n y ” sta ją c się m ocą słów k o n se k ra c ji p raw d ziw y m C iałem uw ielbionego C h ry stu sa oraz

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rewolucja 1905 roku zmusiła pisarzy do zmiany obrazu robotnika w literaturze - bezwolną ofiarę prze­ mocy zastępuje robotnik-olbrzym, który ma do spełnienia

Krytyk literacki, koncentrujący swą uwagę przede wszystkim na ftoezji, historyk literatury polskiej XX wieku, romanlsta, edytor - tak można określić sfery

funkcji kulturotwórczej oraz porównuje niektóre procesy charak­ terystyczne dla polskiego życia naukowego z analogicznymi pro­ cesami na Zachodzie.

Ilustruje tezę przykładami dobranymi z kilku odległych od siebie kultur: z australijskiego języka Walmatjari, genre'u słownego Murzynów amerykańskich, yddish i z

Pawlak« jako członek zespołu autorskiego tego dzieła; groma­ dzi ona materiały ze źródeł niedostępnych w Poznaniu: z archi­ wum Polskiego Radia 1 Telewizji« z

Autor eksponuje przede wszystkim wątek biograficzny, a obok niego ana­ lizuje świat idei 1 poglądów pisarza, jago wyobraźnię literacką, zespół poruszanych zagadnień

Autor omawia jedno z najwybitniejszych osiągnięć krakow­ skiej komputystykl, dzieło Piotra Gaszowca z Łoźmierzy, krakow­ skiego magistra nauk wyzwolonych, doktora

Czytelnik poznaje ko­ leje życia i poglądy bohatera oraz środowiska wydziałów humanisty­ cznych uniwersytetów Lwowa, Poznania,