• Nie Znaleziono Wyników

O staropolskim paszkwilu imiennym i jego odmianie epigramatyczej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O staropolskim paszkwilu imiennym i jego odmianie epigramatyczej"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Hanna Dziechcińska

O staropolskim paszkwilu imiennym

i jego odmianie epigramatyczej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/4, 23-42

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X IV , 1973, z. 4

H A N N A D ZIECHCIŃSKA

O STA RO PO LSK IM PA SZKW ILU IMIENNYM I JEG O ODMIANIE EPIGRAM ATYCZNEJ

Gdy G rzegorz K napski w sw ym Thesaurus Polono-Latino-G raecus (1643) określił paszkw il jako „krótkie, obelżyw e pisanie n a kogo”, zaw arł w tej lap id arn ej definicji teoretyczne uogólnienie wcześniejszej, przeszło stu letn iej p ra k ty k i pisarskiej n a polu sa ty ry im iennej, a zarazem wyod­ ręb n ił trz y podstaw ow e elem enty gatunku.

Spośród nich isto tn e jest zwłaszcza owo uw ypuklone przez K n ap - skiego paszkw ilow e „pisanie na kogo”, w k tó rym to określeniu k ry je się podstaw ow y w yróżnik s a ty ry im iennej, eksponujący w utw orze w e­ w n ętrzn e relacje osobowe. Są one istotne i znaczące. Nie tylk o bowiem precyzu ją przedm iot w ypow iedzi, nie tylko skierow ują uw agę na jej kształt językow o-stylistyczny, lecz rów nież w skazują p ry w a tn y charakter te j twórczości, a ty m sam ym ją osadzają w szerszym kontekście litera c ­ kim , obejm ującym różnorodne g atu n k i okresu, k tó ry ch upraw ianie zarów ­ no odzw ierciedlało ich określone więzy m iędzy autorem a bohaterem u tw oru, ja k i w pływ ało na kształtow anie się ty ch stosunków .

W przy p ad k u s a ty ry im iennej konsekw encje te w ynikały już z sa­ m ej in te n c ji tow arzyszącej jej pow staw aniu; celem paszkw ilu było, jak wiadomo, form ow anie w izerunku postaci tytułow ej, i to takiego w izeru n ­ ku, k tó ry posiadać m iał właściwości szczególne, wyposażony był w fu n kcje niem al m agiczne; jeśli ośmieszał, szydził, stw arzał obraz k ary k a tu ra ln y , mógł — w przekonaniu i in tencjach pisarza — unicestw ić i skazać na potępienie swą ofiarę. Podobne zjawisko, choć odm iennie ukierunkow ane, cechowało ówczesną twórczość pamegiryczną, któ ra k o n stru u jąc am pli­ fikow ane pochw alnie p o rtre ty bohaterów m iała zapew nić im nieśm ier­ telność. Poeci piszący p anegiryki i paszkw ile m ieli p ełną świadomość ta ­ kiej w łaśnie w ładzy swego pióra, co u nas jako jed en z pierw szych w yraził K lem ens Janicki. Świadczyło to o poczuciu swoistej potęgi lite ­ ra tu ry , sprzyjało k ształtow aniu się koncepcji p oety-kreatora, poety — roz- daw cy sławy.

(3)

P rzytoczon a na w stępie d efinicja Knapskiego, eksponująca — poza re ­ lacjam i osobow ym i — rów nież i obelgę jako swoistość s a ty ry im iennej, podkreśla z kolei ta k ie jej właściwości językow o-stylistyczne, ja k ag re­ sywność, n apastliw ość i dynam izm w ypow iedzi. W ydobyw ając w resz­ cie zwięzłość kom pozycyjną, ogranicza u tw ó r paszkw ilow y do jego postaci n a jb ard ziej k laro w n ej, najczęściej epigram atycznej, a w każ­ dym razie szczupłej rozm iaram i. Tym sam ym w yłączone więc zostają z g a tu n k u definiow anego p o rtre ty d eprecjonujące, k tóre atakow ały i ośm ieszały daną postać w przek azach odm iennego ty p u , o b szerniej­ szych, ja k np. b iografie lub dialogi.

Ta w łaśnie, ep ig ram atyczna postać s a ty ry im iennej je s t głów nym przed m iotem n iniejszych rozw ażań. D odajm y od razu, że w yodrębnienie ep ig ram atu satyrycznego spośród inny ch, rów nolegle u p raw ian y ch form paszkw ilow ych nie je s t zabiegiem w yłącznie form alny m ; m a rów nież swe uzasadnienie h istory czn o literack ie, sy tu u je bow iem badan ia w m a­ teriale pochodzącym z w czesnych stadiów rozw o ju gatun ku , czyli z w. XVI, kiedy to dom inow ały w paszkw ilu form y „czyste”, w y raziste ga­ tunkow o. Z biegiem czasu n ato m iast w yrazistość ta zaciera się pod napo- rem elem en tó w k o m p ozycyjnych w łaściw ych in n y m gatunkom : p o rtre t ep ig ram aty czn y w ścisłym słow a znaczeniu zanika w X V II-w iecznej tw órczości paszkw ilow ej, dep recjacja b o h atera w pleciona zostaje w bo­ g aty k o n tek st n a rra c y jn y i sy tu a c y jn y , form y s a ty ry im iennej p rzen ik a­ ją do in sty tu cjo n a ln e j — co w sum ie w yłania now e prop orcje w w e­ w n ętrzn ej budow ie utw o ru , a w ięc także i now ą p ro blem atyk ę analityczną. P rz y ję te je st w h isto rii lite r a tu r y rozpoczynanie w yw odów a n a li­ tycznych n a d w y o d ręb n io n y m zespołem tw órczości literackiej od w skaza­ nia tra d y c ji i źródeł, czyli genezy badanego m ateriału . P ra k ty k a ta ■— jakk olw iek k w estionow ana — w y d aje się jednakże p rz y d a tn a w w ypadku większego skom plikow ania owego rodow odu: gdy nie je st on jednoznacz­ ny, a skład ające się n a ń tra d y c je sięg ają zarów no przeszłości literackiej ja k i n ieliterackiej, czyli ściślej — w ypow iedzi skodyfikow anych w r a ­ m ach norm g atunkow ych, oraz, w ró w n y m stoipniu, języ k a potocznego czy raczej dyskursyw nego, k tó ry w tw órczości m ów ionej, spontanicznej, w „życiu codziennym ” realizow ał analogiczne ja k i lite ra tu ra „uczona” cele. Słow em — chodzi tu o tak ie sy tu acje, w k tó ry c h rodzaj tw órczości w sposób w y ra z isty u jaw n ia zarów no swe form y proste ja k też rozw inięte literack o i w k tó ry ch p ro b lem aty k a tzw. życia rodzajów literack ich na­ b ie ra szczególnego znaczenia к

T ak w łaśn ie dzieje się w in te resu jąc e j n as staropolskiej satyrze im ien­ nej. Jej pow stanie, istn ien ie i rozw ój uzależnione b y ły od splotu w ielu

1 P ro b lem a ty k ę tę o m a w ia o b szern ie S. S k w a r c z y ń s k a (W s tę p do nauki o lite r a tu rz e . T. 3. W arszaw a 1965, rozdz. 5).

(4)

czynników , k tó re najogólniej określić by m ożna m ianem sprzyjającego k li­ m atu , i to zarów no obyczajowo-społecznego jak językowego. Taki kontekst sy tu a c y jn y nie jest zresztą bynajm niej właściwością okresu staropolskie­ go, lecz raczej w łaściw ością sam ego paszkw ilu, jako g atun ku zaw sze de­ term inow anego silnie czynnikam i zew nętrznym i, sy tu acją polityczną, spo­ łeczną, obyczajową, a także życiem literack im w danej epoce. Jako narzędzie atak u stosow any był paszkw il nie tylko dla ujaw n ienia p r y ­ w atn y ch anim ozji, lecz n ajb u jn iej rozw ijał się wówczas, gdy — jakkol­ w iek w ym ierzony przeciw ko jednoznacznie w skazanej osobie — służył określonej grupie społecznej, prezentow ał jej poglądy i stanow isko; z uw agi n a masowość takich w ystąp ień n ab ierał c h a ra k te ru p u b licysty ­ ki ulotnej o jed n o lity m przedm iocie ataków i w ypow iedzi. Zjaw isko to, pow szechne w całej Europie, przykładow o ilustrow ać mogą znane we F ra n cji „m azarin ad y ” — paszkw ile godzące w k ard y n ała M azarin, lub „poissonady” — zniesław iające m adam e de Pom padour.

U nas okazji do tego rodzaju w ystąpień dostarczyły rozgryw ki poli­ tyczne i życie sejm owe, przynoszące zawsze sporo w ierszy n a posłów. U jęte najczęściej w form ie dialogowej i aluzyjnej, ośm ieszające i w yszy­ dzające w rogów i w inow ajców , pism a te odgryw ały pow ażną rolę w kształto w an iu opinii publicznej, istotniejszą niż w in ny ch k ra ja c h euro­ pejskich 2. D rugim z bodźców pobudzających pióra paszkw ilanckie lite ­ rató w przygodnych i zawodowych b y ły m ałżeństw a królew skie, które nie znajdow ały ap ro b a ty szlachty. A więc — W ładysław a Jag iełły z Elż­ b ietą G ranow ską, ośmieszone m. in. przez S tanisław a Ciołka, oraz — Z y gm u nta A ugusta z B arbarą. O obfitości utw orów tego ty pu , z których ty lk o nieliczne dochow ały się do naszych czasów, św iadczą dokum enty źródłowe, ja k np. H istoria Polski Ja n a Długosza, ak ta sądowe, korespon­ dencja, a także e d y k ty królew skie zabran iające rozpow szechniania ulot­ nych pism paszkw ilow ych.

P rzypom niane powyżej bodźce zew nętrzne, jak ich dostarczało ów­ czesne życie polityczne, społeczne i bieg codzienych w ydarzeń, to jeden zaledw ie czynnik w spółtw orzący ów pom yślny klim at, k tó ry tow arzyszył poczynaniom pisarzy-paszkw ilantów m niejszej i w iększej rangi. Równie istotne je st swoiste funkcjonow anie sam ego zjaw iska nazw anego — z n a ­ szej p ersp ek ty w y — działalnością paszkw ilancką lub k aryk aturow aniem , ówcześnie wyposażonego jeszcze w elem enty dodatkow e. Chodzi m iano­ w icie o silnie zakorzenione tend en cje ludyczne tow arzyszące niejedno­ k ro tn ie tw órczości paszkw ilanckiej.

2 Zob. J. M a c i s z e w s k i , M ech a n izm y k sz ta łto w a n ia się opin ii p u b liczn ej w P olsce d o b y k o n trrefo rm a cji. W zbiorze: W iek X V I I — k o n trrefo rm a cja — barok. W rocław 1970.

(5)

P om ińm y tu n a w e t kw estię fu n k cji m agicznych w iązanych zazw yczaj z preh isto rią s a ty ry im iennej, by zwrócić raczej uw agę n a c h a ra k te r ,,gry i zab aw y ”, ja k i w spółtw orzył atm o sferę w zajem nych aktów lite ­ rackich, n aw et obelg i wyzwisk. B yła to bowiem tra d y c ja głęboko zako­ rzeniona, sięgająca starożytności, a ściślej — życia literackiego i publicz­ nego w sta ro ż y tn y m Rzym ie. T ak np. zjadliw e napaści pod adresem Pizona, k tó ry c h C ycero nie szczędził w sw ych przem ów ieniach, nie sta ­ w ały n a przeszkodzie późniejszym p rzy ja zn y m k o n tak to m obu mężów. A nalogicznych przykładów dostarczyć m ogą rów nież w ieki średnie, kiedy to u p raw ian o tzw. tu rn ie je obelg, w k tó ry ch przeciw nicy, w ystępu jąc przed zgrom adzoną (publicznością, prześcigali się we w zajem nych atakach słow nych.

Na podobnej zasadzie fu nkcjonow ał paszkw il staropolski, zwłaszcza ten, k tó ry w czasach Z y g m u n ta I został przez poetów polsko-łacińskich adap­ tow any jako g a tu n e k literack i, w o p arciu o w zory antyczne i ren e sa n ­ sowe. A ndrzej K rzycki np., nap astliw ie a tak u jąc w swych utw orach w spółczesne m u osobistości z k rę g u dw orskiego, o trzy m yw ał z ich stro n y analogiczne repliki. Takie potyczki p isarskie, z osobistym podtekstem , stanow iły jednocześnie sw ojego ro d zaju obyczaj literack i, urozm aicenie życia tow arzyskiego. Pośw iadcza to Ja k u b G órski stw ierd zając w biogra­ fii K rzyckiego, iż poeta w ra z z Ja n em Zam bockim — w spółbiesiadnikiem przy stole 'biskupa Tom ickiego — „w zajem ną k u sobie niechęcią pod n ie­ ceni, szerm ierk ą słow ną się zabaw iali”. Z nam y n iejed en o stry paszkw il skierow any przeciw ko Jan o w i Zam bockiem u, znam ienne jedn ak, że po­ dobnie jak to się działo w starożytności, i tu ta j ow e literackie zaciekłe ataki nie p rzeszkadzały w u trz y m y w a n iu później dobrych stosunków po­ m iędzy au to re m a jego „ o fia rą ” 3.

W arto jeszcze w skazać n a dość specyficzny te re n pobudzający do k a- ry k atu ro w a n ia , czyli tw o rzen ia zw ięzłych a w yostrzonych zarazem sylw e­ tek postaci w spółczesnych, zw iązany z życiem urzędow o-publicznym , które zm uszało w ręcz nieraz do k reśle n ia takich w łaśnie w izerunków . Chodzi tu k o n k retn ie o diariusze 4, relacje z podróży i poselstw : auto rzy

3 Zob. K. H a r t l e b , Ja n Z a m b o c k i — d w o rza n in i s e k r e ta r z JK M . W arszaw a 1937, s. 92.

4 W p iśm ie n n ic tw ie tym , ja k zw róciła u w a g ę J. R y t e l („P a m ię tn ik i” P a sk a na tle p a m ię tn ik a r s tw a sta ro p o lsk ieg o . W rocław 19Θ2, s. 120— 122), charakterystyka osoby p rzeb iega w dw óch w ym iarach . P ierw szy — to krótki zapis i w y lic z e n ie p e w ­ nych cech zn am ien n ych , np. (rejestr słu g w : K. Z a w i s z a , P a m ię tn ik i. W ydane z o ry g in a ln eg o ręk op isu i op atrzon e p rzyp isk am i przez J. B a r t o s z e w i c z a . W arszaw a 1862, s. 397) : „Jan, m asztalerz, c z ło w ie k p o czciw y i dobrze p rzez la t d zie­ sią tek słu żą cy , którego L isan d rem z żartu zw a n o ” ; lub: „S taw iń sk i, m y śliw iec, c z ło ­ w ie k zab aw n y, śm ieszn y i sro d ze ża rto b liw y ”. D rugi typ o p isu w yk racza poza z w ięzły zapis, zm ierzając ku p rzed sta w ien iu i o c e n ie postaci, np. Jan S te fa n W y d ż g a

(6)

takich tekstó w zobowiązani byli do przedstaw iania w słowie pisanym p o rtretó w sw ych negocjatorów . Podobnego m ateriału dostarczają także pam iętniki i histo rio g rafia epoki 5.

Rzecz oczywista, nie b y ły to paszkw ile w ścisłym tego słowa znacze­ niu, zasługują tu wszakże na uw agę z ra c ji analogicznego pola języko­ wego, w k tó ry m b y ły osadzone, z racji podejm ow anych wysiłków prezen­ tow ania postaci w sposób szkicowy i zarazem eksponujący w ybrane, cha­ rak tery sty czn e jej rysy. Realizow ały więc technikę opisu w łaściw ą k a ry - katurow an iu, jakkolw iek nieco odm ienne przyśw iecały im cele 6.

Bliższe natom iast k a ry k a tu rz e literackiej — uw ażane za jej postać zalążkową i spontaniczną — były przydom ki i ep itety nadaw ane w spół­ czesnym osobistościom. Pow szechne w każdej epoce i w każdej ku ltu rze, szczególnie silnie w y stąp iły one np. w staroży tn ym Rzymie, gdzie pano­ w ał głęboko zakorzeniony zwyczaj nadaw ania przydom ków, najczęściej zw iązanych z jakim iś w adam i ludzkim i, w czym m anifestow ała się w spo­

i jeg o „P a m ię tn ik ”. W ydał K. W. W ó j c i c k i . W arszaw a 1852, s. 96—97): „U sta­ w iczn e jego [tj. K arola G ustaw a] proteizm y w szy stk im b yły obm ierzły, grał u sta ­ w iczn ie rękam i jak jaki chirom anus, jednem u to dał, drugiem u w ziął, ob iecał, na­ znaczył, potu szył, u p ew n ił: a p otem nic ze w szystk iego; głaskał, ch w a lił, w głow ę całow ał, a gd zie indziej m rugał, i w tych su b teln ościach n ajw ięk szą pom pę rozum u sw ego pokładał, tej będąc op in ii, że teg o nikt n ie rozum iał”.

5 In teresu jących p rzykładów dostarcza m. in. utw ór z pogranicza rom ansu i historiografii, a m ia n o w icie H isto ria p r a w d z iw a o p rz y g o d zie ża ło sn ej k sięcia fin ­ la n d zk ieg o Jana i k r ó le w n y K a ta r z y n y (w ydał A. K r a u s h a r . K raków 1892, s. 14. B P P 20), nąpisana najpraw dopodobniej przez M. K r o m e r a . M iejsce sz c z e ­ góln e zajm u ją tu p ostacie bohaterów , które w y b ija ją się „odstępstw am i od n orm y”, jak np. „człow iek przez w szy stek sw ój w ie k niezbożny, złościw y, ok rutnik nieznośny, a który żonę sw ą uczciw ą, cesarza K arła piątego siostrę, w zgard ził a od sieb ie odegnał, która z w ielk iej żałości um arła. Tak ten m iał zw yezajon e ok ru cień stw o i w nim ta k ie kochanie, że gdy już w w ięzie n iu był, tedy m uchy d ław ił, dokładając tego, że w ie lk ą żałość z te g o ma, iż tak lu d zi d ław ić nie m oże. Jako gw óźdź jak i alb o sp ern al w m urze ujrzał, to go ch w a lił: w ej — pow iada — to czysty, m ógłb y na nim dw u chłopu ob w iesić; o, szkodaż tego, że n ie m asz kom u na nim w isieć. Owa przez w sz y ste k w ie k sw ój nic p oczciw ego ani pobożnego n ie u czy n ił”.

6 W rozw ażaniach n in iejszych term iny „p aszk w il” i „karykatura” pojaw iają się n iek ied y w y m ien n ie; ła tw o b ow iem dostrzec an alogie m iędzy zdeform ow anym por­ tretem literack im i p lastycznym ; ob ie form y działalności p a szk w ilo w ej posiadały s w e jed n ozn aczn e zadania: p ow in n y w yd ob yć i am p lifik ow ać w a d y fizyczne, u m y­ sło w e lub m oralne tej osoby, p rzeciw k o której b yły w ym ierzon e. Lecz zabiegi takie, aby c e l osiągnąć, zaw sze w ok reślon y sposób n aw ią zy w a ły do sw ego autentycznego pierw ow zoru, realizując zasadę „ sim ilitu d o tu r p io ris”, jak to lapidarnie form ułow ali starożytn i R zym ian ie przy okazji rozw ażań nad istotą karykatury. D odajm y, że w za jem n e relacje pom iędzy n ią a literack im paszk w ilem im ien n ym n ie układają się rów n olegle; o ile b o w iem ten ostatn i zaw sze tk w i w polu karykatury, o ty le ona sam a n ie zaw sze w yp osażon a być m usi w agresyw ną i atakującą funkcję w ła ściw ą paszkw ilom .

(7)

sób n a jb a rd zie j ru d y m e n ta rn y znam ienna skłonność do przerysow ania, do k a ry k a tu ry . O grom ną liczbę tak ich przydom ków stan ow iły nazw y ekspo­ nujące anom alie fizyczne, ja k np. „C rassus”, „P ed o” ; w iele też spośród nich w skazyw ało n a ułom ności i w ady in te le k tu a ln e czy m oralne. Horacy stw ierdza, że jego współziom kow ie w ym yślali z upodobaniem owe „cogno­ m in a ”, czego dow odem je st także znaczna liczba tek stó w epigraficznych; zachow ane w Pom pei n ap isy n a m u rach w skazują lap idarnie p rzy w a ry poszczególnych postaci: „B aro”, „ F a lla x ” , „Im p ro b u s”. Często rów nież ośm ieszające przydom ki p o w staw ały na sk u te k przek ręcan ia im ion w łas­ nych. Z upływ em lat, zwłaszcza gdy przydom ek b y ł dziedziczony przez potom ków , tracił on sw ą złościwość i p ik an terię, sta ją c się obojętnym zna­ czeniowo im ieniem w łasn y m 7.

P odobne zjaw iska, oczywiście w znacznie m niejszym w ym iarze, znam y z naszej przeszłości; przydom ki n adaw an o przede w szystkim w ładcom i wodzom — dość przypom nieć W ładysław a K rzyw oustego, Bolesława K ędzierzaw ego, W ładysław a Laskonogiego. Ja k się w yd aje jednak, nazw y te nie posiadały początkow o ran g i im ion o ficjalnych i b yły przez współ­ czesnych odczuw ane nie ty le jako rów norzędne im iona w łasne (co z bie­ giem czasu u trw a liła dopiero historia), lecz posiadały być m oże akcent żartobliw y lu b deprecjonujący. Ś w iadczyłby o ty m fakt, iż ówczesne „ka­ talo g i” lu b serie żyw otów k rólów i k siążąt p om ijały czasem w ty tu łac h poszczególnych u tw orów owe przydom ki, posługując się jed y n ie im iona­ mi oficjalnym i (tak np. postęp u je anonim ow y a u to r X V I-w iecznego śpie­ w nika zaw ierającego 42 w ierszow ane p o rtre ty książąt i królów polskich w raz z ich p lastyczn ym i ■— fik cy jn y m i oczywiście — podobiznam i).

W skazane pow yżej „p ro ste” fo rm y s a ty ry im iennej, w ypracow ane na te re n a c h p a ra lite ra c k ic h oraz — w większości p rzyp adk ów — w obrębie języ k a polskiego, w y d a ją się tu ta j znaczącym odw ołaniem dla paszkw ilu, k tó ry posiadał już postać literack ą. I to znaczącym nie ty lk o z tej racji, że stanow ią genetyczne ogniwo w ro zw o ju g atu n k u , ta k a in te rp re ta c ja b y łab y zb y tn im uproszczeniem ; chodzi tu raczej o fakt, iż napastliw ość, k ry ty k a , ośm ieszanie — w y łan ian e czy to w sposób spontaniczny, czy też jako w y k ład n ik pozaliterack ich fu n k cji przekazu — dowodzą istnienia rów nolegle do tzw. lite r a tu r y uczonej w spólnego z n ią pola językowego, analogicznego nastaw ien ia tw órczego, któ rego celem było, jak to w yraził K napski, „krótkie, obelżyw e pisanie na kogo”.

A w ans litera c k i tak iej p o staw y znalazł swój w y raz — jak w spom nia­ no — przede w szystkim w działalności poetów polsko-łacińskich. U form o­ w an y tym sposobem g a tu n ek posiadał jednoznaczną trad y cję antycznego

7 J. Р. С è b e, L a C a rica tu re e t la p a ro d ie dans le m o n d e ro m a in a n tiq u e des o rig in es à J u ven a l. P aris 1966, s. 154—157.

(8)

epigram atu, poprzez m ediacyjną rolę średniow iecza adaptow anego w cza­ sach renesansu.

Gdy m ów im y o epigram acie jako g atu n k u literackim — bo ty m w ąt­ kiem odwołań dla staropolskiego paszkw ilu w y p ada obecnie się zająć — przypom nieć w arto, iż -starszy jest on właściwie od samej litera tu ry , „sięga bow iem czasów, kiedy epigram b y ł ty lk o ty m , co oznacza jego nazwa: n ap isem ” 8. P rzek ształcając się najw cześniej n a gruncie greckim w gatu n ek literacki — okazał się niezw ykle żyw otny i zaborczy, skom pli­ kow ał się form alnie, podlegał stylizacji, od kilkuw ierszow ych utw orów rozrastać się mógł do fo rm atu elegii, ta k że w rezultacie „E pigram atyka grecka obejm ow ała w m iniatu rze całą poezję, stała się rów nie zróżni­ cowana, ja k nasze »wiersze«” 9.

S p raw y te podobnie u k ład ały się w epig ram aty ce starożytnego Rzy­ mu, w znacznym stopniu uzależnionej od wzorów greckich. T a sam a różnorodność tem atów , tak sam o płynne granice gatunku. N ajlepszym przykładem jest tu tw órczość K atullusa, ogarniająca całą skalę m ałych form , od epylionu po dw uw ierszow y epigram , od najd elikatn iejszej liry k i po obsceniczną, zjadliw ą inw ektyw ę 10.

Tak w ięc ep ig ram at u kształtow any w starożytności jako jed n a z n a j- uniw ersalniejszych form literackich w yłonił odrębną grupę utw orów szy­ derczych lu b napastliw ych, często osobistych w tonie, zw iązanych z kon­ k re tn ą sy tu a c ją w życiu autora.

Ta saty ry czn a odm iana epigram u, reprezentow ana w litera tu rz e grec­ kiej przez L ukilliosa oraz K allim acha, n a który m w zorow ali się jego rów ­ nież łacińscy następcy, cieszyła się w Rzym ie w ielką popularnością. W y­ nikało to niew ątpliw ie, z jed n ej strony, z p rak ty czn ej użyteczności epigram u satyrycznego, k tó ry znajdow ał zastosowanie w w ielu sy tu a ­ cjach ówczesnego życia tow arzyskiego, społecznego, obyczajowego. Z d ru ­ giej strony, zainteresow anie ta k ą w łaśnie form ą s a ty ry — czy więcej: epig ram aty czny m p o rtre te m d ep recjonującym — w y daje się mieć -swą m otyw ację w zjaw isku szerszym , jakim była k ształtująca się w lite ra ­ tu rz e ten d en cja do odzw ierciedlania realnego, autentycznego życia w róż­ nych jego przejaw ach. W te n sposób realizow ał się w twórczości pisarzy sta ro ży tn y ch n u rt, k tó ry określić by m ożna jako „ p ry w a tn y ”, okolicz­ nościowy, zw iązany z konkretem życia współczesnego. P rzyk ładem — Silvae S tacjusza, nie znane w cześniej u tw o ry pisane dla uśw ietnienia w yd arzeń z życia protekto ró w i przyjaciół poety; p rzykładem —

prze-8 S. K o ł o d z i e j c z y k , w stę p w: M a r c j a l i s , E p ig ra m y. W arszaw a 1971, s. <12.

9 Ib id e m , s. 13.

(9)

m iany zachodzące na gruncie sa ty ry . Ju w en alis bow iem w przeciw ień­ stw ie do Horacego, k tó ry zalecał k ry ty k ę ogólnych błędów , bez w ym ie­ niania k o n k retn y c h osób, w swej tw órczości saty ry czn ej zw raca się nie­ jed n o k ro tn ie przeciw ko jednoznacznie określonym osobistościom w spół­ czesnym , p ię tn u je i w yszydza ich w ady, toteż s a ty ry te noszą znam ię ak tualności p rezen to w an y ch spraw .

W ty m samym· p ry w atn o -osob isty m n urcie tk w i także rzym ski epi­ gram saty ry czn y , wcześniej n aw et niż tw órczość Ju w en alisa w prow adza­ jący atm o sferę życia codziennego z ak tu aln y m i zdarzeniam i i postaciam i bohaterów . P ełn ia jego rozw oju i, co w ięcej, n adan ie m u oryginalnego, odrębnego od p o przednich k ie ru n k u w iąże się z im ieniem M arcjalisa, au tora pierw szego w lite ra tu rz e rzym skiej zbioru epigram ów i pierw sze­ go te o re ty k a g atu n k u , k tó ry sform ułow ał cele i zad an ia epigram u sa ty ­ rycznego. M arcjalis, ja k wiadom o, stw orzy ł podstaw ow y wzór dla sa ty ­ rycznego epigram u hum anistycznego, rów nież i dla up raw ianego w P o l­ sce w w ie k u XVI. Pom im o jed n a k w y raźn y ch zbieżności już w tej chw ili w arto zw rócić uw agę n a pew ną isto tn ą różnicę pom iędzy w skazaną tr a ­ dycją a jej ad ap tacjam i w naszej litera tu rz e .

M arcjalis bow iem a ta k u jąc i w yśm iew ając n ajo strzej wszelkie w ady, ułom ności i o dstęp stw a od norm y, jakie dostrzegł u sw ych w spółczes­ nych, zdradza jednocześnie ten d e n c ję do k o n stru o w an ia uogólnień, „ ty ­ pów ” k a ry k a tu ra ln y c h , np. skąpca, „ k lie n ta ”, dorobkiew icza. Nie jest to więc galeria p o rtre tó w m ający ch in d y w id u aln e au ten ty czn e w zory (wię­ kszość im ion w ym ien io n y ch w epig ram atach je st fikcyjna), lecz w izerunki podobne do tych, jak ie stw o rzy ł w sw ych C harakterach T eofrast. P asz­ kwil staropolski n ato m iast szedł nieco in n ą drogą, m im o oczyw istych n a ­ w iązań do łacińskiej tra d y c ji i bezpośrednich zależności pod w zględem kom pozycji lub to p ik i był on m ianow icie bard ziej osobisty, silniej u ja w ­ niał rzeczyw iste napięcie osobowe, w y raźn iej indyw idualizow ał swe ataki, zwrócone przede w szy stk im ku k o n k re tn e j osobie, szydził z jej w yłącznie w ad i śm iesznostek, k tó re w m niejszym stopniu o dgryw ały tu ta j ro lę egzem plifikacji postaw ogólnych.

W szystko to pow oduje bezpośrednie k onsekw encje w sam ej m aterii językow ej utw oru. O w iele silniej u ja w n ia ją się w n im relacje „ ja ”— „ ty ” , o w iele silniej n acechow any jest o n w ypow iadaw czo, silniej wreszcie p rez e n tu je odbiorcę te k s tu jako in te g ra ln y sk ładnik przekazu językow ego.

Podobnie dla całej drapieżności i napastliw ości ówczesnego paszkw i­ lu, zw łaszcza takiego, jak im p arał się K rzycki, w skazać m ożna odwoła­ nia w im ien n ej saty rze staro żytneg o Rzym u, saty rze sk rajn ie nap astliw ej zarów no w o rato rstw ie ja k i innych form ach literackich. Jed n ak że i w ty m w y padku — w skazując analogię, jednocześnie już na w stępie podkreślić trzeba tak że różnice. A gresyw ności s a ty ry rzym skiej tow arzyszyło bo­

(10)

w iem znam ienne ukierunkow anie: gdy dotyczyła ona osób piastujących państw ow e godności, m ężów sta n u i polityków , wówczas atak i swe zw ra­ cała przeciw ko ind yw id u alnym cechom zew nętrznym i w ew nętrznym po­ staci, zniesław iając i ośm ieszając człowieka, nigdy zaś — dostojnika p ań ­ stwowego; elim inow ano śm iech i ironię, k tó re m ogłyby go ogołocić z należnej powagi, pozbawić au to ry tetu .

Paszkw il staropolski n ato m iast nie zachow yw ał takiego przedziału w p rez e n ta c ji b o h atera tytułow ego; przeciw nie, jakże często ośmieszał niew łaściw e jego postępow anie w spraw ach publicznych, ukazyw ał go w łaśnie jako osobistość urzędow ą:

Sprytem , językiem , piórem i św ieck im przem ysłem , P rzew rotnością i la n iem udaw anych łez

N a szczy t się w sp ią łeś — jakież czasy, ob yczaje! — N ic w y żej się n ie m oże nosić niż tw ój nos.

W ieczna hań b o o jczyzn y i ruino kleru, [7 6 ]11

W te słow a rozpoczyna K rzycki paszkw il O Ł askim . Dalszym i zdania­ mi przedstaw ia p ry m asa z bezw zględnym szyderstw em , kpiną, w końco­ w ym zaś dw uw ierszu w ytacza b ro ń najcięższego kalibru:

S łu szn ie przed tobą noszą C hrystusa na krzyżu, B o w szystk o, co ty czynisz, w b ija Go na krzyż.

Z asygnalizow ane dotychczas zagadnienia powrócą jeszcze w rozw aża­ niach szczegółowych; w tej chwili, reasu m u jąc powyższe przypom nienie k ilk u faktów z antycznej tra d y c ji paszkw ilu staropolskiego, p odkreślm y raz jeszcze w ty m n u rcie dwa jego akcenty: ch arak ter pryw atno-okolicz- nościow y oraz p erfek cję w um iejętności kom ponow ania zwięzłego w ize­ ru n k u postaci. Obie te właściwości g a tu n k u o tw iera ją bowiem bezpo­ średn ią drogę do późniejszej, renesansow ej twórczości paszkw ilow ej; określa się ją słusznie jako p ro d u k t epoki, k tó ra spośród typów nauczyła się w yodrębniać indyw iduum , k tó ra doprow adziła do autonom izacji ga­ tu n k u portretow ego w m alarstw ie i sztuce słowa. Wówczas też n ab rała szczególnego znaczenia zasada estetyczna decorum i w niej w łaśnie do­ strzec m ożna je d e n z czynników dynam izujących możliwości literackie niezbędne dla now ych zadań, jakie autonom izacja postaci staw iała przed pisarzem rów nież w dziedzinie p o rtre tu epigram atycznego.

H um aniści — w przeciw ieństw ie do p isarzy średniow iecznych, u p ra ­ w iających jed yn ie epigram at n ag ro b n y i w o ty w n y — adaptow ali om a­ w iany g a tu n ek w całym jego bogactw ie i dostosow ali go do potrzeb swej epoki, n a d a li m u fun k cję pu blicystyki ulotnej i okolicznościowej, stw o­

11 W te n sposób w sk a zu jem y stro n icę w w yd .: A. K r z y c k i , P o ezje. P rzełożył E. J ę d r k i e w i c z , O pracow ała i w stęp em op atrzyła A. J e 1 i с z. W arszaw a 1962.

(11)

rzyli zeń podstaw ow e narzędzie ob rony i ataku. Nie bez racji P ie tro A re - tino uw ażan y je st za p rek u rso ra dzien n ik arstw a: dostrzegł on i w skazał korzyści, k tó re dać może paszkw il w k ształto w an iu opinii publicznej.

„P aszk w il” czy raczej „pasquillo”, te rm in o włoskiej prow eniencji, pojaw ił się, jak w iadom o, znacznie później aniżeli sam a p ra k ty k a pisarska. Jego w e rsja łacińska — w k ró tce po narod zin ach u trw a lo n a w słow ie d r u ­ kow anym (już w r. 1512 w ydano w Rzym ie Carm ina apposita Pasquillo) — rozpow szechniła się szybko w całej E uropie, docierając oczywiście i do Polski. T erm in te n w szedł u nas w obieg społeczny od pierw szych dzie­ siątków la t w. XVI, fu n k cjo n u jąc w d w u form ach: „P asq u illu s”, czyli postać litera c k a, w y stę p u ją c a jako jed n a z osób prow adzących dialog, bądź jako b o h a te r utw o ru, oraz — w znaczeniu gatunkow ym , p rzyw oły ­ w anym dla o k reślenia u tw o ru obelżywego, agresyw nego, w ym ierzonego przeciw ko osobie lu b in sty tu cji.

W ty tu ła c h n ato m iast te rm in „paszkw il” pojaw ia się rzadko, najczęś­ ciej w p rzekazach rękopiśm iennych; zdaniem H en ry k a M arkiew icza św iadczyłoby to, iż „w yczuw ano [...] coraz w yraźniej elem ent znaczenio­ w y anonim ow ej potw arzy, co oczywiście d y skredytow ało zarów no in fo r­ m acyjną ja k i etyczną w arto ść u tw o ru w y stępującego pod ty m m ia­ n e m ” 12. Nie znaczy to, by w zględy powyższe ham ow ać m ogły posługiw a­ nie się paszkw ilem p rz y w ielu okazjach, b y zagadnienie budziło ogólną naw et reflek sję n a tu ry m o raln ej. P rzeciw nie, nie istn iał jeszcze ówcześ­ nie w staropolszczyźnie te o re ty c z n y problem k ry ty k i „ n ie m o ra ln ej”, zw ią­ zany z s a ty rą im ien ną, k tó ry w yw ołał żyw e dy sk usje dopiero w czasach stanisław ow skich, kied y w drugiej połowie X V III w. pojaw iły się pierw sze uogólnienia z zak resu teo rii paszkw ilu, sform ułow ane przez K a je ta n a W ę­ gierskiego i dotyczące kw estii rygorów m o ralnych, jak ie pow inny k iero ­ w ać piórem p is a r z a 13. Jeśli zaś w okresie staropolskim o d n ajd u jem y w ypow iedzi teo rety czn e z tej dziedziny, to dotyczą one generalnej p ro ­ blem atyki sa ty ry , sprow adzonej zresztą do ganienia „zepsow anych oby­ czajów ” , i — jak dowodzi P a u lin a Pelcow a — są n iejed n o k ro tn ie ty lko pow tórzeniam i lub p a rafrazam i z Ju w e n a lisa i Horacego 14.

S taropolska rzeczyw istość literack a w sk azuje natom iast, że paszkw il — ta k im ien n y ja k i w y m ierzo n y przeciw ko in sty tu cjo m — p rz y ją ł się w czasach zygm untow skich z niezw ykłą łatw ością i, co ciekawsze, mimo b rak u reflek sji teo rety czn ej ju ż ówcześnie jed n ą z jego odm ian odczu­

12 H. M a r k i e w i c z , P a s z k w il i p a m fle t. „R oczniki H u m an istyczn e” 1971, z. 1, s. 274.

13 Zob. W. W o ź n o w s k i , K o n c e p c ja lite r a tu r y w a lc z ą c e j w czasach S ta n isła ­ w a A u g u sta . „ P a m iętn ik L iterack i” 1971, z. 1.

14 Zob. P. B u c h w a l d - P e l c o w a , S a ty r a cza só w saskich. W rocław 1969, rozdz. 1.

(12)

wano jako „novum certandi genus”. Takim bowiem m ianem nazw ano paszkw ilową, epigram atyczną twórczość A ndrzeja Krzyckiego, znakom i­ tego rep re z en ta n ta om aw ianego gatunku. W ym ienione określenie pojaw ia się w anonim ow ym dialogu będącym odpowiedzią na utw ór Krzyckiego:

P a sq u illu s: Illa eq u id em , ta n tu m a best, u t nobis obesse p o ssin t; u t si v i- vis sim cum ipso rh eto ricem u r, hoc m e lio re m procul du bio causam h a b itu ri sim us, quo p lu ra pro se ille g ra vio ra q u e te stim o n ia addu cat.

M orforiu s: N o vu m c erta n d i genus.

P a sq u illu s: C ongere, si quae succurrunt, in lau dem N em in is 15.

Jakkolw iek pow yższy kom en tarz dotyczy tylko jednego z utw orów K rzyckiego, w skazany tu ,,nowy rodzaj w alczenia” określa całą grupę utw orów , w yodrębniającą się spośród innych odm ian s a ty ry im iennej w okresie staropolskim . Rzecz oczywista, że chodzi tu o epig ram at w pro­ w adzony n a te re n Polski przez Filipa K allim acha i u p raw ia n y w XVI w. przez poetów tzw. polsko-łacińskich, epigram at, k tó ry zainicjow any już na naszym, gruncie przez Grzegorza z Sanoka — w twórczości jego k o n ty ­ n uatorów stał się g atu nkiem w yjątkow o pojem nym , zróżnicow anym te ­ m atycznie i form alnie; w yłonił także odm ianę satyryczną o p eru jącą za­ sobnym i trw ały m re p e rtu a re m m otyw ów; dotyczyły one obyczajów (pi­ jaństw a, obżarstw a, p rzesad y w strojach), atakow ały duchow ieństw o, m ó­ w iły o w adach i p rzy w arach takich, jak skąpstwo, chciwość; w reszcie — w yodrębnił się n u rt epigram atyczny, k tó ry grupow ał u tw o ry napastliw e, a ta k u jąc e lub ośm ieszające ludzi współczesnych.

N ierów nom ierny był w ty m nurcie udział poszczególnych poetów , n ieró w nom iern y tak pod w zględem p rodukcji ilościowej jak z uw agi na c h a ra k te r i ty p realizow anej tu paszkw ilow ej k ary k a tu ry . Je j skala obej­ m owała bow iem drapieżne, ostre ataki, k tó ry ch m istrzem nieprześcignio- n y m był K rzycki, w serii utw orów objętych w spólną nazw ą Mordacia op eru jący szyderstw em , obelgą, ironią. N ajostrzej atak ow ał on swych ry w ali n a drodze do urzędow ej lub duchow nej k ariery , a więc w spółpra­ cowników ■— se k re tarz y z k an celarii królew skiej: Ja n a Zambockiego, Stanisław a T arłę, J a n a Górskiego z M iłosławia, Ja n a Latalskiego. „Z na­ ki infam ii”, k tó ry m i godził w swe ofiary, w skazują przede w szystkim „głupotę i p y ch ę” ty ch osób, szydzą z ich ułomności fizycznych i w y ­ ty k a ją sy m p atie reform acyjne; w ystąpienia zaś przeciw ko T arle wzboga­ cone zostały dodatkow o kpiną z nieudolności poetyckiej bohatera ty tu ło ­ wego, co pociągnęło za sobą niem al całą serię w ypow iedzi na tem at

grafo-15 D ialogus a d v e rs u s N em in is au ctorem , q u i cum v id e r i n o llet illiu s fu isse au ctor, P a sq u illu m eius a u cto rem faciebat. W : M a teria ły do d z ie jó w p iśm ien n ictw a p o lsk ieg o i bio g ra fii p isa rzó w polskich . Zebrał T. W i e r z b o w s k i . T. 1. W arsza­ w a 1900, s. 57.

(13)

m anów , poetów i poezji (C arm . IV, 37, 38, 40, 41) 16, przynosząc zarazem sform ułow anie zadań stojących p rzed p o etą (zob. w epigram ie IV, 37: Respublica ad poetas suos).

P oglądy a n ty re fo rm a c y jn e K rzyckiego uw idoczniają się rów nież w o d ­ ręb n y m cy k lu utw orów , do którego n ależą paszkw ile na L u tra i jego w yznaw ców : In L u th e ru m et ord in em C ru ciferorum (Carm. III, 5— 17). Tak w ięc zjadliw e Mordacia biskupa płockiego stanow ią w naszej XVI- wiecznej ep igram aty ce saty ry czn ej n ajb ard ziej d rap ieżną odm ianę k a ry ­ k a tu ry litera c k ie j, zm ierzającą do u nicestw ienia sw ej ofiary.

J a k w iadom o jed n a k , d e p re c ja c ja postaci przebiegać może rów nież p rzy użyciu środków „łagodniejszych”, w m iejsce szyderstw a i obelgi — p rzy w ołujących kpinę, żart, sy tu a c ję kom iczną. T akim i w łaśnie środ­ kam i posługiw ał się w k o n stru o w an iu sa ty ry czn y ch w izerun kó w P io tr Rojzjusz (auto r około 800 epigram ów ), ta k i ty p literack iej k a ry k a tu ry realizow ał rów nież w swej epig ram aty ce J a n Kochanow ski.

Pow róćm y do zacytow anego przed chw ilą dialogu M orforiusa z P as- quillusem ; m ów ią oni o n o v u m sposobów w alki literack iej: o rzucan iu inw ektyw , jak ie ty lk o p rz y jd ą na m yśl, godzących w dostojników m n ie j­ szej i w iększej rangi.

Spojrzaw szy jed n a k n a zagadnienie ju ż z naszej persp ek ty w y , owo n o v u m ob ejm u je znacznie szerszy zakres zjaw isk, dotyczy w istocie w spom nianej pow yżej kw estii w y o d ręb n ien ia się p o rtre tu literackiego (dodajm y, że zarów no deprecjonującego ja k też panegirycznego) i — w prow adzen ia go w obieg społeczny n a p raw ach autonom icznego ga­ tu n k u literackiego. P o d piórem pisarzy, o k tó ry ch m owa, postać bo h atera historycznego w yizolow ana została z sy tuacyjnego lu b epickiego k o n tek ­ stu, stając się w y łączn ym p rzedm iotem opisu, w p rzy p a d k u zaś nas in te ­ resu jący m — opisu deprecjonującego, zdeform ow anego, szyderczego lub żartobliw ego, ujętego w gatunkow e ram y epigram atu.

Inaczej m ówiąc, m am y tu do czynienia ze zjaw iskiem w prow adzenia w k rą g lite ra tu ry , n ad a n ia ran g i literack iej spraw om i rzeczom , któ re dotychczas nie znajdow ały się w ty m obrębie. T em atem godnym ku n sztu słowa sta je się p ry w a tn a anim ozja, zatarg, śm iesznostka lub p rzy w a ra k o n k retn ej osoby, co pociąga za sobą isto tn e k onsekw encje — sięgnięcie po nowe, nie p rak ty k o w a n e dotychczas sposoby jej literackiego istnienia:

M ów ią w ieszcze, że c ia ło — ciem n y loch d la duszy. C iebie o g ro m em cielsk a n ie p rzew y ższa nikt. Że z kar są d o w y ch , któreś na k się ż y nakładał,

N a jw ięk szy so b ie w m ieście zb u d ow ałeś dom — [83]

16 O d w o łu jem y się tu do w y d .: A. C r i c i u s , C arm ina. Edidit, p raefation e in ­ stru x it, a d n otation ib u s illu s tr a v it C. M o r a w s k i . K raków 1888.

(14)

Tym czterow ierszem rozpoczyna K rzycki jeden z paszkw ilów Na Jana Górskiego z M iłosławia. W in n y m zaś utw orze, skierow anym przeciw ko Janow i Zam bockiem u, pisze:

Że poch w alasz nauki Lutra, które m ącą

W iarę, chociaż relig ii żadnej n ie m asz sam , [79]

— lub też (Na tego samego):

Idziesz za w ściek ły m Lutrem ? P rzecieś go w yp rzed ził! W przód b yłeś L utrem ty, n im L uter ujrzał ś w ia t 17.

Tak samo postępuje K lem ens Janicki rozpoczynając nagrobkow y epi­ gram at o Tom aszu Rożnowskim:

G łupcze! C zem u grom adzisz złota p ełn e skrzynie? T ym śm ierci nie przebłagasz, on a cię nie m n i e 18.

Podobnie p rez e n tu ją sw ych bohaterów pozostali poeci tej g ru p y , po­ dobnie — tzn. uciekają się przew ażnie do form y w ypow iadaw czej, do przekazu o ch arakterze w ypow iedzi oralnej.

Zdom inow anie epigram u satyrycznego przez w skazaną form ę języko­ w ą zasługuje w naszych rozw ażaniach n a chwilę uw agi, jak rów nież — na sprecyzow anie od razu, o jaki ty p w ypow iedzenia tu ta j chodzi. W śród trzech bow iem zasadniczych typów , k tó ry m i są przem ów ienie, dialog i roz­ mowa, ta ostatnia — zwłaszcza w aspekcie agresyw nej, okolicznościowej i publicystycznej fu n k cji paszkw ilu — nab iera znaczeń szczególnych.

P rzypom nijm y, że w sw ym pierw otnym znaczeniu, fun kcjonującym w G recji staro ży tn ej, rozm ow a to w spólne przebyw anie, współbycie, jej zaś cel p rak ty c zn y to — podobnie zresztą i dziś — k o n tak t m iędzy in te r­ lokutoram i; stą d też stanow iła ona form ę w stępną, z k tórej w yłoniły się in n e ro d zaje literackie, jak np. list, soliloquium i dialog. Zachow ała ona jed n a k cechy sobie właściwe. Dialog u p raw ian y w lite ra tu rz e przez w iele stuleci, będąc w praw dzie rów nież „rozm ow ą”, posiadał mimo to z góry określony tem at, co stw arzało zawsze pew ien sztucznie n arzucony rygor k o n w e rs a c ji19 i w ykluczało c h arak ter przypadkow ości i bezpośredniości rozm ow y potocznej, pozw alającej w znacznie silniejszym stopniu ekspo­ now ać indyw idualność i cechy w ystęp u jących w niej osób. Jak że często do sy tuacji rozm ow y potocznej odw oływ ał się epigram at saty ry czny staro ­ żytnego Rzym u, zwłaszcza w swej najdoskonalszej postaci, ukształtow anej przez M arcjalisa. Równie często owe sw oiste „korzyści” płynące z takiej

17 A n to lo g ia p o e z ji p o ls k o -la c iń sk ie j 1470— 1543. W stępem opatrzyła i opraco­ w a ła A. J e l i c z . W arszaw a 1956, s. 182.

18 K. J a n i c k i , U tw o r y łaciń skie. P rzełożył i w stęp em opatrzył M. J e z i e- n i с к i. L w ó w 1933, s. 118.

19 S. S к w а г с z у ń s к a, P róba te o rii ro z m o w y . „P am iętnik L iteracki” 19&3, z. 1.

(15)

w łaśnie fo rm y przekazu w yzyskiw ali pionierzy e p ig ra m a tu satyrycznego na naszym g runcie, gdy k o n stru k c ja w ypow iedzi bezpośredniej, ew oku- jąca niem ego n a w e t in te rlo k u to ra , staw ała się podstaw ow ą form ą dep re­ cjacji przeciw nika. K orzyści te — to zwięzłość i lapidarność kom pozy­ cyjna, to stw orzenie płaszczyzny językow ej ułatw iającej posługiw anie się epitetem i obelgą, to, w reszcie, plasty czn a w izualność przedstaw ienia.

Jak k o lw iek jed n a k w naw iązy w an iu do tego ty p u chw ytów , znam ien­ nych dla tw órczości saty ry czn ej, łatw o dostrzec zależność i analogie w o­ bec litera c k ie j tra d y c ji an ty k u , jednocześnie rz u tu ją one rów nież na spraw ę bardziej g en eraln ą, św iadczą — co w y d aje się zasługiw ać na uw agę — o odw oływ aniu się do określonego ro d zaju k u ltu ry , k tó rej ce­ chą k o n sty tu ty w n ą b y ła sy tu acja w ypow iedzi oralnej a zarazem sy tu acja „sceny”, przedstaw ienia. Taki w łaśnie c h a ra k te r, głęboko w lite ra tu rz e i obyczajow ości rzym sk iej zakorzeniony (jednym z przykładów są ówczes­ ne ro zp ra w y sądowe, silnie nacechow ane ak cen tam i spektaklu), dobitnie dochodzi do głosu n a gruncie k a ry k a tu ry i — w konsekw encji — pasz­ kw ilu. Rodow ód k a ry k a tu ry , przy p o m n ijm y , w yw odzi się z m im u i kom e­ dii, a rozw ojow i dalszem u sp rzy jała szczególnie p o etyk a wypow iedzi u s t­ nej, ta k u łatw ia ją c a nie ty lk o w yrażan ie obelg i rzu can ie inw ektyw , lecz rów nież k ształto w an ie sty lu ironicznego i szyderczego, sty lu o znam ien­ nym nacechow aniu podm iotow ym , dokum entującego „wyższość” i dystans m ówiącego w obec przed m io tu w ypow iedzi — a to w szystko są podstaw o­ we k om pon en ty paszkw ilu.

Do tego też ty p u p rzekazu odw oływ ali się poeci polsko-łacińscy, aby zniesław iać i ośm ieszać sw ych w rogów. Z w racali się do nich bezpośrednio, eksponując w yraziście jako w yłącznego ad resata tek stu , ale — rzecz oczy­ w ista — postać ty tu ło w a w paszkw ilu ty lk o pozornie istn ieje w tej roli. Jakko lw iek bowiem w ypow iedź skierow ana jest zawsze przeciw ko ko n ­ k retn e j osobie, to w istocie — zwłaszcza wówczas, gdy w yszydza i w y ­ śm iew a — zw raca się do au d y to riu m , do kręgu odbiorców, skoro pod­ staw ow ym jej celem p rak ty czn y m jest u rab ian ie opinii. D egradacja, a więc zam ierzenie tw órcze w łaściw e k a ry k a tu rz e , realizow ać się może jedynie w św iadom ości osób trzecich, zniesław ienie b oh atera przebiega w opinii jego otoczenia.

Z n a jd u je to bezpośrednie konsekw encje w u k ształto w an iu m aterii językow ej paszkw ilu, w y n ik ające ze w spom nianej sy tuacji w ypow iedzi oralnej, w jak iej jest on osadzony. Nie ty lk o bow iem potęgują się w ów ­ czas napięcia osobowe „ ja ”— „ ty ”, czyli: podm iot m ów iący — adresat, lecz także w zbogacony zostaje k rąg postaci istn iejący ch w utw orze, ja w ­ nie n iem al w prow adza się osobę „ trz ec ią ”, k tó rą jest w idz-czytelnik.

Oto o b m a w ia z głu p ią pychą to, c o robię, K ąsając dobre im ię m e p lu g a w y m kłem , [80]

(16)

— mówi K rzycki o Ja n ie Zam bockim we w stępnych zdaniach jednego ze sw ych paszkw ilów. W przytoczonym dw uw ierszu zasługuje na uw agę spraw a pozornie błaha: zastosowanie w incipicie zaim ka w skazującego „oto”. Z asługuje on na uwagę, gdyż niezależnie od konw encjonalności podobnych zwrotów , stosow anych często w epig ram aty ce, jest jednocześ­ nie w yrazem znam iennej w izualności przedstaw ienia; zaim ek ten , w ypo­ w iedziany k o n kretn ie do w idza-obserw atora, zastępuje tu niem al gest, bezpośrednie w skazanie przed m iotu wypowiedzi. Z darza się również, że w ypow iedź expressis verbis wręcz n akłania widza do „spojrzenia” na przedm iot opisu:

P atrzże na tę bestyją, patrz na łeb strzyżony, Patrzże, ja k ie w nim najd ziesz d ziw n e zabobony, P atrzże, ja k ie na szyi w iszą szalaw ary 20,

— pisze Rej przedstaw iając postać M nicha w jed n ym z epigram ów Z w ie ­ rzyńca.

Zauw ażm y, że stosow anie takich zw rotów w satyrze epigram atycznej sy tu u je ją w kontekście szerszym, w tak znam iennej dla tam ty ch czasów ten dencji in teg racy jn ej w dziedzinie sztuk, w zjaw isku w spółistnienia obrazu i słowa. Doszło to dobitnie do głosu poprzez em b lem aty kę i ikono- logię; ogrom ną popularnością cieszyły się zbiory rozm aitych „im agines” oraz „icones”, przedstaw iające w izerunki plastyczne postaci uzupełnione napisem lub k ilkuw ersow ym utw orem . Równie powszechne b yły — bliż­ sze tra d y c ji średniow iecznej — tzw. „stem m ata”, czyli wiersze poświęco­ ne herbom . Godło rodow e bowiem, podatne n a in te rp re ta c ję sym boliczną i hieroglificzną, stanow iło znakom ity p u n k t w yjścia dla w yrażenia tak pochw ały jak przestrogi czy p rzy g an y 21, toteż i herbow y paszkw il zyskał wówczas popularność.

Również K rzycki w cyklu sw ych utw orów naw iązał do tej tra d y c ji przyw ołując godła herbow e jako główny, p refero w an y m otyw paszkw ilu, ta k k o m u n ikaty w ny i p rzem aw iający do szlacheckiego kręgu odbiorców, a zarazem — dodajm y — m otyw nie zn any starożytności, w ym agający w ięc sam odzielnych w ysiłków tw órczych. G dy np. w godle herbow ym za­ w a rty b ył lew, poeta dowodził przeciw staw ności cech lwa i cech osoby takim h erb em się pieczętującej (Carm . IV, 71 — epigram przeciw ko La- talskiem u). H erb K rzysztofa Szydłowieckiego, Odrowąż, w zbogacony przez M aksym iliana I dodaniem sm oka i korony, doczekał się z kolei złośli­ wego kom entarza aż w sześciu epigram ach (Carm. IV, 50— 55), których konkluzje u jął poeta w dw uw ierszu:

20 M. R e j , P ism a w ie rs ze m . (W ybór). O pracow ał J. K r z y ż a n o w s k i . Wro­ c ła w 1954, s. 257. BN I 151.

21 Zob. J. P e l c , R ola e m b le m a tó w oraz k o n stru k c ji im p o k re w n y c h w tw ó r ­ czo ści M ik o ła ja R eja. „P am iętn ik L iteracki” 1969, z. 4.

(17)

lu r e coron a tuis, iu re e s t draco p ic tu s in a rm is

O m n ia tu solu s cu m regis a tq u e voras. [Carm . IV, 53]

W godle h erb o w y m dostrzegał K rzycki rów nież możliwość dep recjacji postaci poprzez kom izm. K o nstru o w ał wówczas epig ram y w okół takich herbów , k tó re z n a tu ry rzeczy n asu w ały sk o jarzen ia ośm ieszające; J a n K onarski np. h e rb u T rzew ik o trzy m ał w yw ód genealogiczny o sw ym przodku szew cu. Na tej zasadzie pow stało kilka złośliw ych epigram ów zw iązanych z h erb a m i biskupów (Carm. IV, 72— 77).

W sum ie — odw oływ anie się do w szelkich m ożliw ych fo rm języko­ w ych w pro w ad zający ch ele m en ty w izualności, w rod zaju zw rotów w ska­ zujących, bezpośrednich sk o jarzeń z plasty czn y m obrazem , lu b w ręcz uzupełnienie te k stu ry su n k ie m 22, z n a tu ry rzeczy m usiało dynam izow ać twórczość, k tó re j skuteczność w znacznej m ierze zależała od stopnia n i­ w elacji d y sta n su pom iędzy w idzem a bohaterem , od w prow adzenia od­ biorcy w d o ty k aln ą n iem al ak tualność chw ili, słow em — w atm osferę ulotnej p u b licy sty k i okolicznościowej.

Zabiegi, o k tó ry c h m owa, nie ty lk o dobitnie u jaw n ia ły relacje oso­ bowe za w a rte w utw orze, lecz n aw et p row adziły do dalszej ich kom pli­ kacji. Ł atw o zauw ażyć bow iem , iż w szelkie z w ro ty w rodzaju:

T ęp y krętacz, co w św ieck ich procesach się babrze, Język w ob ro n ie n iecn ych zaprzedając sp raw . [80] K ied y raz G rzy m u łto w sk i przy s t o le w sp om in ał,

Jak to w ie lk ą M oskali uczyn ion o rzeź, [82]

— w skazując postać ty tu ło w ą, odw oływ ały się zarazem do jakiegoś ak tu aln eg o w danej chw ili w ydarzenia, do fak tu znanego niew ątpliw ie w środow isku poety 23. W prow adzał on zatem czytelnika od ra z u in m e­ dias res, bez dodatkow ych objaśnień, k o m en ta rz y i n a rra c y jn e g o w stępu, n adając utw orow i ju ż w dw óch p ierw szych w ersach c h a ra k te r ta k zna­ m ienny dla paszkw ilu, najczęściej operującego aluzją, a więc z koniecz­

22 P rzy jed n y m z u tw o ró w a tak u jących T arłę za n ieu d oln ość poetyck ą u m ieścił K rzycki rysunek w y o b ra ża ją cy dw a k ozły z o tw a rty m i p ysk am i, a pod spodem napis: „O to są m u zy au to ra ”.

23 T ak np. p isze K r z y c k i do k an clerza S zy d ło w ieck ieg o (C arm . IV 49. Cyt. za: K. C h ł ę d o w s k i , P a s z k w il p o lsk i. „P rzew od n ik N a u k o w y i L iterack i” 1879, s. 312):

A n te fu e r a s te r d en o v e n d itu s esse

A n te e t n u n c h a lecem v i x bona C h ris te vales.

(„D aw niej za trzyd zieści c ię sp rzed an o groszy — teraz, o C hryste, jed n eg o z a led w ie w a rteś śle d z ia !”). D la w sp ó łczesn y ch b y ła to c z y te ln a alu zja do krążących pogłosek, iż k an clerz m iał p rzyjąć od gd ań szczan ład u n ek śle d z i i p o sta w su k n a w zam ian za u ła sk a w ien ie dla w ięk szo ści m ieszczan.

(18)

ności osadzonego w k o n k retn y m m om encie historycznym . Nie m a tu bo­ w iem m iejsca n a „opow iadanie” , zakłada się n atom iast, iż odbiorca posiada określoną wiedzę, że przedm iot w ypow iedzi w zasadzie jest znany, rzecz polega zaś n a jego am plifikow anej p rezentacji, n a w yw ołaniu od­ pow iedniego doń nastaw ienia. Owo naw iązyw anie do realn ej rzeczyw is­ tości daje o sobie znać rów nież w ta k częstym ośm ieszaniu ułomności fizycznych postaci ty tu ło w ej, co było zabiegiem stosow anym w satyrze im iennej od początku jej istn ien ia, jako że fizjonom istyka ju ż od czasów staro ży tn y ch odgryw ała isto tn ą rolę.

M ów ią w ieszcze, że c ia ło — ciem n y loch dla duszy. C iebie ogrom em cielsk a nie przew yższa nikt.

— pisał K rzycki o Ja n ie G órskim z M iłosławia, w in ny m zaś m iejscu (Na tego samego):

D n iam i w śród dw oru sied zisz i nic — ty lk o chrapiesz, A z nosa ci srom otna kapka w isi w c ią ż 24.

Paszkw il więc jest g atu n k iem literackim , w k tó ry m rzeczyw iste, pozaliterackie istn ien ie postaci bohatera nie jest obojętne z p u n k tu w i­ dzenia sam ej językow ej kom unikacji literackiej. I to nie z ra c ji docie­ kania genezy lu b praw dziw ości przekazyw anych w utw orze inform acji o jego adresacie, lecz w łaśnie z uwagi na fakt, iż jego pozaliterackie, rzeczyw iste istnienie rz u tu je n a językow y kształt przekazu, a ściślej — d e te rm in u je w znacznym stopniu jego antyepickość i an ty n arracy jn o ść. J e st to zatem sy tu a c ja literacka, w k tó rej a u to r nie k o n stru u je postaci b oh atera na wzór gatun k ó w epickich, lecz przy jm u jąc, że w zasadniczym zarysie znane są niecne czyny atakow anej o fiary lu b je j cechy fizycz­ ne, usiłuje w yolbrzym ić je, zniesław ić i ośm ieszyć zarazem .

W ówczas też szczególnej w ym ow y i znaczenia nab iera konsekw encja w stosow aniu czasu teraźniejszego w ypow iedzi; stanow i o n tu ta j bo­ w iem nieodłączny k om ponent napastliw ości, ataku. C h arak tery sty czn e są także zachow yw ane określone proporcje pom iędzy częściami mowy: nie czasow nik dom inuje w tej form ie przekazu, ale rzeczow nik i p rzy ­ m iotnik — jako w y k ład niki obelgi, kpiny, ironii. W tak im układzie więc rzucane in w e k ty w y odw ołują się nie do przeszłości bo hatera, lecz do sta n u współczesnego, w w iększym stopniu do „cech” niż do czynów.

Ciekaw ej ilu stra c ji dostarcza twórczość K lem ensa Janickiego — w dziedzinie im iennego epig ram u satyrycznego, tw órczość zresztą bez porów nania skrom niejsza ilościowo od paszkw ilow ej działalności A ndrzeja Krzyckiego. Zrozum iałe to, poniew aż swoboda w posługiw aniu się s a ty rą uzależniona była od osobistej pozycji pisarza; w y stąp ienia przeciw ko

(19)

w spółczesnym , na jak ie mógł sobie pozwolić biskup płocki, dla w ielu in ­ n y ch poetów b y ły b y zb y t ryzykow ne. Toteż nie szli w jego ślady, ja k ­ kolw iek ep ig ram at na rów ni z elegią należał do g atun kó w przez nich p r ef erow an y c h .

Je d n y m z ow ych n iew ielu ep igram atycznych atak ów w ym ierzonych przeciw ko k o n k retn e j osobie je st przytoczony pow yżej utw ó r Na gro­ bow cu Tom asza R ożnow skiego, ka n o n ika krakow skiego, n ąp isany w k ró t­ ce po śm ierci ad re sa ta :

G łupcze! czem u grom adzisz złota p e łn e sk rzyn ie? T ym śm ierci n ie przebłagasz, o n a cię n ie m inie. M ien ie tw e rozdaj b ied n ym za życia w potrzeb ie

T ym p rzebłagasz sęd zieg o sro g ieg o g n iew w niebie.

B o h ater epigram u, zn an y ów cześnie ze skąp stw a i n adużyć finanso­ w ych, z m a rł w ro k u 1540. P oeta odw ołał się tu do konw encji u tw o ru nagrobkow ego, w któ rego ram ach zam ierzał zam knąć zjadliw e szy der­ stwo. Ja k k o lw ie k więc m ów ił o osobie zm arłej, przyw o łał ezas te ra ź n ie j­ szy i w ypow iedź sw ą zw rócił bezpośrednio do adresata.

Te sam e treści n ato m iast, obelgi i inw ek ty w y, u ję te w form ie czasu przeszłego, n a ty c h m ia st tra c ą swój ag resy w n y c h a ra k te r, s ta ją się tylko inform acją, n aw et g d y b y m ów iła ona o n ajciem n iejszy ch stron ach ch arak ­ te ru postaci ty tu ło w e j. T ak też dzieje się wówczas, gdy Jan ick i w epi- gram atycznej serii p o rtre tó w królów polskich V itae reg u m P olonorum przed staw ia k ilk a sy lw etek zdecydow anie n eg aty w n y ch (dodajm y, że należały one w yłącznie do d y n astii piastow skiej, o Jagiellonach bowiem pisał poeta zawsze pochw alnie).

Ten b y ł w yrod k iem , tchórzem , żarłokiem , o p o jem p lu g a w y m jak żona, o p a n o w a n y m p rzez żonę, babą, rozpustnikiem , n iczy m 25.

— czytam y w p ierw szych zdaniach w izeru n k u M ieszka II. Rzecz oczy­ w ista, że i te n utw ór, podobnie jak paszkw ile, o k tó ry c h m ów iliśm y po­ w yżej, d ep recjo n u je i zniesław ia głów nego b o h a te ra; dzieje się to jed n a k ­ że na zasadzie in n ej k onw encji, odm iennego — chciałoby się powiedzieć — porozum ienia z czytelnikiem . Samo rozpoczęcie u tw o ru od zdania orzeka­ jącego w czasie przeszłym ju ż bow iem spraw ia, że cała w ypow iedź mimo z aw arty ch w niej obelg nie ty lk o tra c i napastliw ość paszkw ilu, ale p rze­ chodząc na płaszczyznę n a rra c ji s y tu u je się w odm iennej konw encji, w konw encji h istoriograficznej (do tego ro d zaju należały w istocie serie biograficzne); od razu n a w stęp ie w skazuje „sygnał przynależności ga­

25 K. J a n i c k i , D zie ła w s z y s tk ie . T. 1 : C arm in a. W yd ał i w stęp em (I) p o­ przed ził J. K r o k o w s k i . P rzeło ży ł E. J ę d r k i e w i c z . W rocław 1966, s. 227.

(20)

tu n k o w e j” 26, jako zrozum iałą ówcześnie, bo skonw encjonalizow aną zapo­ w iedź wyw odu, k tó ry n astąp i dalej.

Dlatego też in cip ity utw orów stają się ta k isto tn ą sp raw ą w daw nych lite ra tu ra c h , w rozw ażaniach zaś niniejszych raz jeszcze napro w ad zają na p rzew ijający się tu m otyw relacji osobowych w tw órczości paszkw ilo­ w ej, ty m razem u sy tu o w an y w planie konw encji lite ra c k ic h 27.

W ątek te n pow racał tu już nieraz w różnych w arian tach : zarów no wówczas, gdy m ów iliśm y o w izualności przedstaw ienia, o aluzyjności utw oru, jego form ie podaw czej, a tak że w ted y , gdy uw agi szczegółowe dotyczyły kategorii stylistycznych w ro d zaju ironii lub napastliw ości jako kom ponentów s a ty ry im iennej. Paszkw il bowiem jako lite ra tu ra stoso­ w ana, o p rak ty czn ej użyteczności, dobitnie eksponuje nie ty lko podm iot m ów iący i postać bohatera, lecz — zwłaszcza — odbiorcę, k tó ry w w ię­ kszym stop n iu niż lite ra tu ra „czysta” w pływ a na w ypow iedzenie n a ­ dawcy.

Zauw ażm y jednak, że w ym ienione szczegółowe zagadnienia anality cz­ ne w sw ym podtekście dotyczyły spraw y szerszej, a m ianow icie procesu a dap tacji g a tu n k u literackiego o trw ały c h antycznych i renesansow ych tra d y c ja c h do jednoznacznie określonych celów praktycznych: ośm iesze­ n ia i zdeprecjonow ania k o n k retn ej osoby. T en stan rzeczy dynam izow ał rodzim ą tw órczość paszkw ilow ą, zmuszał do w yboru spośród re p e rtu a ru m ożliwości literack ich, zaw arty ch w epigram ie, tak ich środków , k tó re nie tylko w spółtw orzą k a ry k a tu ra ln y p o rtre t b ohatera, lecz przede w szyst­ kim funkcjonow ać mogą w sposób k o m u n ik aty w n y w danym k rę g u od­ biorców, co w ięcej — pobudzał tak że do sam odzielnych w ysiłków tw ó r­ czych, nie m ających o p arcia we w zorach antyku.

P rzy p o m n ijm y przykładow o om aw iane powyżej różnice w paszkw ilo­ w ym tra k to w a n iu postaci oficjalnych, widoczne w zestaw ieniu e p ig ra- m aty k i rzym skiej i staropolskiej, p rzy p o m n ijm y m otyw y heraldyczne za­ stosow ane w epigram ie czasów zygm untow skich — jako konieczne o d stęp­ stw a od ry g o ró w konw encji,

P ro b le m a ty k a ta prow adzi k u d rugiem u z w ątków tow arzyszących notow anym tu obserw acjom , k tó ry w zakończeniu w ym aga rów nież pod­ sum ow ania. I w ty m w y padk u chodzi także o w skazanie szerszego pola

26 Zob. J. Z i o m e k , O p rz e k ła d a n iu p r z y słó w . „T eksty” 1972, nr 6, s. 34. 27 Zob. R. B a r t h e s , W s tę p do a n a lizy s tr u k tu r a ln e j o p o w iadań . P rzełożyła W. B ł o ń s k a . „P am iętnik L iteracki” 1968, z. 4, s. 352— 353: „W literaturach p isa ­ n ych bardzo w c z e śn ie odkryto »form y w yp ow ied zi« (które w isto c ie są znakam i nar- racyjności), a w ię c k la sy fik a cję sposobów in terw en cji autora, n aszkicow aną przez P laton a i w zn o w io n ą przez D iom edesa, zak od ow an ie początków i zakończeń o p o w ia ­ dania, o k reślen ie poszczególn ych sty ló w przed staw ien ia (o ra tio directa , o ratio in d i­ re c ta z e sw y m i in q u it, o ra tio tecta ), b adania »punktów w idzenia« itd.”

(21)

odniesień dla p aszkw ilu epigram atycznego, pola, k tó re w ykracza poza uw aru n k o w an ia ściśle literack ie. Te o statn ie bow iem — by ty m razem przyw ołać przykładow o tak ie kom po n en ty g atu n k u , jak w ypow iadaw cza form a przek azu lu b gw ałtow ność a ta k u — stanow ią w istocie przejaw naw iązyw an ia poprzez tra d y c ję litera c k ą do określonych typ ów k u ltu ry i obyczajowości, a ściślej — jak w in te resu jąc y m nas p rzy p ad k u — do k u ltu ry spek taklu , d y sk u rsu , g ry literack iej, zabaw y.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Rodzic prosi dziecko, aby powiedziało, jak należy zachować się nad wodą.. Dziecko odpowiada na

• rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 20 czerw- ca 2007 r. w sprawie wykazu wyrobów służących zapewnieniu bezpieczeństwa publicznego lub

Proszę zwrócić uwagę, że plan finansowy NFZ w ostatnich latach wzrastał systematycznie, wykazując stały trend wzrostowy w zakresie kosztów świadczeń opieki

Jest to - w uproszonym tłumaczeniu - pro- gram zajęć, w którym przedstawione zostały najbardziej istotne elementy związane z da- nym przedmiotem: nazwa przedmiotu,

Podobnie może działać dziś w miejscach, gdzie Boże Słowo nie jest powszechnie dostępne a w innym natężeniu ma prawo przejawiać się w znakach i cudach wolnej Europy 21 wieku..

Celem niniejszego artykułu jest prezentacja oraz analiza wyrazów greckiego i łacińskiego pochodzenia, które występują bądź jeszcze niedawno występowa- ły w potocznej

Wprawdzie mógł być jesz- cze wyremontowany, lecz dowódca „Seanymph” obawiał się ponownego zerwania holu, co mogło spo- wodować zagarnięcie „miniaturki” przez Niemców,