• Nie Znaleziono Wyników

"Inteligencja polska w Prusach Zachodnich", Józef Borzyszkowski, Gdańsk 1986 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Inteligencja polska w Prusach Zachodnich", Józef Borzyszkowski, Gdańsk 1986 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Szwarc, Andrzej

"Inteligencja polska w Prusach

Zachodnich", Józef Borzyszkowski,

Gdańsk 1986 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 7 9 / 1 , 190-195

1988

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

190

REC E N Z JE

— to wszystko w książce znalazło się na marginesie. Rzecz o p arta wyłącznie na m ateriałach drukow anych — nie w ykorzystała wielu podstawow ych publikacji, jakie mogły i powinny były wzbogacić jej dane do dziejów cenzury. Wymieńmy dla przykładu ważne pozycje ominięte całkowicie: „D zienniki” W ahijewa1, który od 1863 r. był zwierzchnikiem cenzury zagranicznej jak o m inister spraw wewnętrznych (w tymże roku K om itet Tiutczewa przeszedł do struktur M SW ), czy w spomnienia Fieoktistow a — szefa G łównego Z arządu do Spraw D ruku w latach siedemdziesią- tych-osiemdziesiątych, wydawcy Ust publikacji zakazanych, z których korzysta au to rk a w rozdziale piątym2. U derza także niewykorzystanie źródłowych, niezastąpionych do dziś opracow ań L e m k e - g o (choć au to rk a wymienia ich tytuły w bibliografii). N a skutek oderw ania od realiów politycznego życia trudno potraktow ać recenzow aną książkę jak o wykład struktury i działalności rosyjskiej cenzury wydawnictw zagranicznych. T rudno oceniać ją bez zestawienia z równoległym rozwojem cenzury wydawnictw krajow ych, bez porów nania ich zadań w politycznym systemie Rosji ostatnich pięciu Rom anow ów. Także w alka z „zachodnim i ideam i” nie może być, ja k się zdaje, naszkicow ana w sposób wystarczający bez wyjścia poza krąg niemiecki tylko i przede wszystkim literackich tem atów. Czy szersze uwzględnienie druków polskich i propagandy sprawy polskiej wykroczyłoby poza obręb zaznaczonej w tytule problem atyki? Czy m ożna ją przedstaw ić bez najmniejszej naw et wzmianki o bezwzględnej walce cenzury z drukam i ukraińskojęzycznym i po osławionych „dekretach em skich” A leksandra II, bez ukazania w ogóle kwestii zwalczania idei narodow ego przebudzenia i oporu na zachodnich kresach im perium, idei niesionej przecież jakże często na kartach druków przychodzących zza zachodniej granicy państwa? Listę podobnych pytań i wątpliwości m ożna by przedłużać. Ciekaw ą, ja k zresztą z reguły prace dotyczące cenzury, książkę M arianny C holdin w arto przeczytać i z tego względu, aby sobie takie pytanie stawiać i — choćby w polemice z au to rk ą — zastanaw iać się nad odpowiedziami.

Andrzej Nowak

Józef B o r z y s z k o w s k i , Inteligencja polska w Prusach Zachodnich, W ydaw nic­ two M orskie, G dańsk 1986, s. 374, ilustr.

M ogłoby się wydawać, że au to r omawianej książki m iał ułatw ione zadanie. Rozwijające się od z górą 20 lat studia nad dziejami inteligencji polskiej XIX w., których przedm iotem była już W arszawa i K raków , K rólestw o Polskie i W ielkopolska, wytworzyły wzorzec podobnego opracow a­ nia. W iadom o więc dzięki książkom i artykułom Janiny L e s k i e w i c z o w e j , Ireny H o m o l i , W itolda M o l i k a , a przede wszystkim Ryszardy C z e p u l i s , po jakie źródła sięgać i ja k zaplanow ać konstrukcję pracy,-uwzględniając liczebność, pochodzenie społeczne, wykształcenie, w arunki m aterialne i więzi środowiskowe łączące różne grupy inteligencji. Co więcej, w iadom o też z grubsza, jakie będą kwestie dyskusyjne i jakie pytania badaw cze nie doczekają się odpowiedzi zadowalającej dla wszystkich: problem granic warstwy, jej genealogii kulturow ej, relacji między inteligencją ja k o elitą społeczną i jak o zbiorowością pracow ników umysłowych. N iejeden historyk mógłby zatem uznać, że wypełnianie tych ram jest zajęciem niem al mechanicznym, a przygotow yw a­ nie kolejnej m onografii regionalnej niewiele ma w sobie z badawczej przygody.

Józef B o r z y s z k o w s k i korzysta i owszem z doświadczeń poprzedników, które sum iennie choć zwięźle referuje na wstępie. Również tytuły siedmiu rozdziałów jego książki zdają się nie odbiegać od wskazanego schem atu („ I. W arunki rozw oju inteligencji polskiej na Pom orzu Nadwiślańskim; II. K ształtow anie się inteligencji pomorskiej; III. R odow ód społeczny; IV. Wykształcenie zawodowe; V. K ultura i wzorce; VI. K ariery zaw odowe a sytuacja m aterialna; VII.

1 Dniewnik P. A. Walujewa (1861-1876) t. I- II, M oskw a 1961.

2 Wospominanija J. M . Fieokitistowa. Z a kulisami politiki i litieratury 1848-1896, Leningrad 1929.

(3)

R EC E N Z JE

191

Więzi środowiskowe” ). Okazuje się jednak, że nieobecność niektórych źródeł, które dla dotychczaso­ wych badaczy inteligencji miały charakter fundam entalny (np. ak ta personalne) i specyfika regionu nie pozw alają na dokładne powielenie wzorca. A u to r m usiał ustosunkow ać się do wielu nowych problemów , z których najważniejszymi były konsekwencje stosunków narodow ościowych jakie panow ały na Pom orzu. C o praw da cała polska inteligencja kształtow ała się między ugodą a opozycją wobec zaborców , zaś jej elita stawiała sobie za zadanie rozwój rodzimej kultury i um acnianie świadomości narodow ej. N ad dolną Wisłą presja zaborcy była jednak szczególnie silna, a ludność polska liczyła zaledwie 35-40% : N ie istniały też niem al żadne składniki typowej bazy społecznej inteligencji (jak np. liczna, niezam ożna i deklasująca się szlachta i drobnom ieszczaństw o), zaś polscy ziemianie byli m ocno przerzedzeni, stanowiąc w sumie nie więcej niż sto kilkadziesiąt rodzin. Punkt wyjścia niewiele się zatem różnił od sytuacji Litwinów, Łotyszów czy Słowaków; za wspólny element należy też uznać silną grupę zamożnego chłopstwa.

Borzyszkowski zdaje sobie sprawę z tych podobieństw 1; nota bene jeszcze bliższy sytuacji Pom orza choć nie dochodzący do analogii jest casus Prow ansji czy K atalonii. Spraw dzianem zbieżności stru k tu r społecznych i stosunków narodow ościow ych jest sfera zjawisk kulturow ych. W Prusach Zachodnich m am y do odnotow ania ruch m łodokaszubski, rozwijający się w początkach X IX w., który dystansow ał się zarów no od germ anizacji ja k i polskości rozum ianej jak o pełna unifikacja2. Twórcy tego ruchu próbow ali nadać miejscowemu dialektow i (czy ja k chcą niektórzy językoznawcy niem al odrębnem u językowi) charakter literacki, pon ad to zaś kultywowali (a raczej kreowali) tradycje Mszczujów i Mestwinów. Borzyszkowski pisze o tym wiele i interesująco; nie przecenia wysiłków podejm owanych przez M łodokaszubów skupionych w okół A lekandra M a j - k o w s k i e g o i czasopism a „ G r y f ’, wskazując na nieznaczny zasięg ich oddziaływania. Stwierdza jednak, że było to właściwie jedyne oryginalne zjawisko w życiu kulturalnym inteligencji pom orskiej, które m iało na ogół ch arak ter w tórny. Przyczyną takiego stanu rzeczy była nie tylko słabość miejscowych środowisk lecz także wyraźna izolacja. Aż do około 1900 r. wyjazdy do K rakow a czy W arszawy były rzadkością, zaś przypadki studiow ania tam zdarzały się zupełnie sporadycznie. Niewiele też sprow adzano polskich książek i czasopism zza kordonu. Żywsze kontakty z Poznaniem prow adziły niekiedy do konfliktów , gdyż działacze wielkopolscy miewali ambicję sterow ania życiem narodow ym na Pom orzu N adwiślańskim (por. s. 203 n.).

Prow incjonalizm i łagodne w sumie tendencje separatystyczne miejscowej inteligencji powiększał jeszcze brak zainteresow ań sprawam i pom orskim i w K rólestw ie i Galicji. N ieobecność tej tem atyki w literaturze i publicystyce (z niewielkimi w yjątkam i pom ijano ją naw et w tak licznych od lat siedemdziesiątych X IX w. wypowiedziach o polityce germanizacyjnej w zaborze pruskim ) jest w istocie zdum iewająca; do rangi symbolu urasta pominięcie Pom orza w „Pieśni o ziemi naszej” W incentego Pola. Ziemie nad dolną Wisłą nie skupiały zainteresow ania między innymi dlatego, że nie było tam ośrodków naukow ych i kulturalnych zdolnych do rów nopraw nego partnerstw a. Nie było też sanktuariów religijnych przyciągających przybyszów z innych zaborów , zaś zabytki, które weszły do kan o n u narodow ych pam iątek, były nieliczne.

Cezury chronologiczne książki obejm ują trzy pokolenia. Czytelnik oczekiwałby zatem ujęć dynamicznych. P ostulat ten a u to r spełnia tylko częściowo. U kazuje więc w zrost liczby poszczegól­ nych grup inteligenckich, choć ustalenie dokładniejszych, globalnych danych uznaje za niemożliwe. M ożna się z tym zgodzić, szkoda jednak, że a u to r nie podjął próby oszacow ania tej liczby w kilku przekrojach czasowych, naw et bez pretensji do ścisłości. Z danych cząstkowych, dotyczących księży, adw okatów , lekarzy itd. w ynika, że w zrost ten nie o wiele przewyższał powiększanie się ludności polskiej Prus Zachodnich w drodze przyrostu naturalnego. N ie zmieniał się też odsetek Polaków (z

1 Przedstaw iając je au to r sięgnął do prac Józefa C h ł e b o w c z y k a , Przem iany narodowościo­

we we wschodniej Europie Środkowej w dobie kapitalizm u, W rocław 1975 i M iroslava H r o c h a, Die Vorkämpfer der nationalen Bewegung bei den kleinen Völkern Europas. Eine vergleichende Analyse zur gesellschaftlichen Schichtung der patriotischen Gruppen, P rah a 1968.

2 Por. A. B u k o w s k i , Regionalizm kaszubski, Ruch naukowy, literacki i kulturalny, Poznań 1950.

(4)

192

R EC E N Z JE

wyjątkiem duchow ieństwa, gdzie stopniow o osiągali przewagę). W śród lekarzy wynosił on 12-16% , w śród adw okatów około 12%. W grupie wolnych zaw odów Niemcy stanowili zatem ponad 80% , co świadczy o ich zdecydowanej dom inacji, zważywszy jeszcze pełną germ anizację urzędów i sądów. Nie było też prawie w śród Polaków artystów i techników — liczba tych ostatnich m imo korzystnej polityki stypendialnej Towarzystw a N aukowej Pomocy dla Prus Zachodnich zaczęła się powiększać dopiero w ostatnich latach przed I w ojną światową. D opiero 'na tym tle m ożna mówić o rozw oju polskiej inteligencji, któ ra w połowie X IX w. nie przekraczała kilkuset osób zaś w przededniu 1914 roku doszła do około trzech tysięcy.

Zmieniła się też jej stru k tu ra zaw odowa i pochodzenie społeczne. N aw et w punkcie wyjścia, w dobie Wiosny Ludów, szlachta i ziemiaństwo nie stanowiły, ja k ju ż w spom niano, głównej bazy rekrutacji, odgrywały jed n ak istotną rolę. W 1848 r. wywodziło się z tej grupy 36% pom orskich księży. Mniej więcej tyle sam o legitymowało się wówczas pochodzeniem chłopskim (por. s. 103). Po kilkudziesięciu latach było już zupełnie inaczej: zaledwie 4% duchow nych polskich z Prus Zachodnich to potom kow ie rodzin ziemiańskich, natom iast aż 48% — chłopskich. Także wśród przedstawicieli wolnych zaw odów, uchodzących za grupę bardzo elitarną, ustalił au to r chłopskie pochodzenie 33% jej członków (w tym przypadku odsetki nie odnoszą się do ogółu w konkretnym roku lecz do kartoteki osobowej zgrom adzonej przez Borzyszkowskiego dla całego okresu, obfitej choć naturalnie niepełnej). Chłopi to pierwszy w kolejności g rupa społeczna, będąca bazą rekrutacyjną dla adw okatów , lekarzy itp.; dalej idą „inteligenci pochodzenia inteligenckiego” (31 % ), szlachecko-ziemiańskiego (20% ), i drobnom ieszczańskiego (14% ) (por. tab. 15 na s. 119).

By unaocznić znaczenie tych danych wystarczy przypom nieć, że według badań Ryszardy Czepulis dla K rólestw a Polskiego w latach 1832—18623 i m oich własnych dotyczących guberni kaliskiej po pow staniu styczniowym4, dzieci chłopskich w śród przedstawicieli wolnych zaw odów właściwie nie było! N aw et w śród duchow ieństw a sąsiadującej z chełm ińską diecezji włocławskiej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych odsetek ich nie przekraczał 10%. Oczywiście na P om orzu m ożna się było spodziewać odm iennych stosunków , choć tru d n o było przewidzieć skalę różnic. Przeszło 20 lat tem u Tedeusz Łe p к o w s к i scharakteryzow ał, trochę „n a wyczucie” , inteligencję p om orską jak o „raczej mieszczańską” 5. W eryfikacja podobnych domysłów jest niewątpliwym osiągnięciem a u to ra niniejszej książki.

Zwróćmy natom iast uwagę, że ta k ja k ze wcześniejszych studiów , również i z danych Borzyszkowskiego wynika, iż inteligencję cechował bardzo wysoki „stopień autoreprodukcji” . N aw et w początkach swego istnienia, gdy była jeszcze nieliczna, dostarczała znaczącego odsetka lekarzy, praw ników czy nauczycieli. Jak widać potom kow ie inteligentów w ogrom nej większości pozostawali w obrębie warstwy, do której należeli ich ojcowie. T ak było w Galicji i w Wielkopolsce, w pierwszej i w drugiej połow ie X IX w. — m ożna więc chyba m ówić o uniwersalnej prawidłowości.

D o niełatwych zadań, jakie stanęły przed autorem , należała narodow a identyfikacja poszczegól­ nych pracow ników umysłowych. Nie idzie tu rzecz jasn a o M łodokaszubów , nielicznych i nie wyrzekających się związku z polskością. Trudności przysporzyło polsko-niem ieckie pogranicze etniczne. Wszelkie form alne kryteria, takie ja k wyznanie, brzmienie nazw iska a naw et inform acja o przynależności narodow ej rodziców są zawodne, zwłaszcza na om aw ianym obszarze. N a Pom orzu liczne były rodziny dwujęzyczne, zdarzały się przypadki zm iany narodow ości dokonyw ane w dojrzałym w ieku i w pełni świadomie, a przy tym wcale nie w kierunku polskości ja k w spektakularnym casusie W ojciecha K ętrzyńskiego. Zm ieniały się też stosunki między obydw om a w spólnotam i etnicznymi. Stanow isko au to ra wobec zasygnalizow anych spraw nie jest do końca

3 R. C z e p u l i s - R a s t e n i s , „ Klassa um ysłowa”. Inteligencja Królestwa Polskiego

1832-1862, W arszawa 1973, s. 149, 167.

4 A. S z w a r c , Polskie „warstwy oświecone" w Kaliskiem po powstaniu styczniowym i ich

aktywność społeczno-kulturalna (1863-1890), m aszynopis rozpraw y doktorskiej w Bibliotece

Instytutu Historycznego UW s, 108-110. 184-186.

5 T. Ł e p k o w s k i , Polska - narodziny nowoczesnego narodu 1764-1870. W arszawa 1967, s.

(5)

R E C E N Z JE

193

jednoznaczne, ale w ten sposób unika on wielu uproszczeń wprowadzonych przez dawniejszą publicystykę i historiografię i lepiej odtw arza rzeczywistość społeczną. N a s 12 stwierdza co praw da nieco apodyktycznie „obie grupy [to jest inteligencja polska i niemiecka] tworzyły osobne środowiska w ram ach dwóch w rogich sobie narodow ości o całkowicie odm iennych cechach ich zorganizowanego działania” , lecz w dalszym ciągu przytacza wiele faktów podw ażających tę opinię. O to polscy lekarze i adw okaci naw et w okresie rozbudzonego nacjonalizm u mieli liczną niemiecką klientelę. Niemieccy biskupi diecezji chełmińskiej nie przeszkadzali zbytnio podw ładnym sobie polskim księżom uczestniczyć w życiu narodow ym . O dsetek polskiego duchow ieństw a w drugiej połowie X IX w. systematycznie w zrastał, zaś sem inarium w Pelplinie stało się ośrodkiem nauki i kultury ważnym dla sprawy narodow ej.

Postawy narodow e i polityczne inteligencji nie dają się sprowadzić do wspólnego m ianownika. A u to r przedstaw ia interesującą próbę typologii, dzieląc opisywaną grupę na trzy kategorie. D o pierwszej zaliczył tych, którzy manifestowali swą przynależność narodow ą i tworzyli kadry przywódców we wszystkich poczynaniach organizacyjnych, a przez władze uznani byli za „polskich agitatorów ” . D rugą stanowili ci, którzy „usiłowali niepostrzeżenie popierać działania Polaków ” pozostając w zależności od miejscowej adm inistracji. D o trzeciej grupy należeliby wreszcie „oportuniści unikający publicznego podkreślania swej polskości i udziału w życiu społecznym, wspierający polskie instytucje, często bezimiennie, idący na dalekie kom prom isy wobec zaborcy, niekiedy chętniej rozm awiający po niemiecku niż po polsku” (s. 57). Jest to obraz odległy od stereotypu jednolitej grupy świadom ych bojowników i znacznie bliższy rzeczywistości, choć trudno sobie wyobrazić, by kiedykolwiek m ożna było ustalić proporcje między tymi kategoriam i. Przypom ina on sytuację na W armii, przedstaw ioną gruntownie przez Janusza J a s i ń s k i g o (którego książki a u to r nie zdążył niestety uwzględnić)6.

Niezależnym postaw om sprzyjała dobra sytuacja m aterialna większości duchowieństwa, które wysuwało się na czoło polskiego życia narodow ego w Prusach Zachodnich — także z racji swej liczebności. W świetle ustaleń Borzyszkowskiego nietrudno to zrozumieć. Z wyjątkiem okresu K ulturkam pfu proboszcze byli w praktyce nieusuwalni, a władze diecezjalne starały się ich chronić przed pretensjam i adm inistracji. Wiele parafii było uposażonych kilkudziesięciohektarowymi a naw et większymi gospodarstw am i rolnymi, które oddaw ane w dzierżawę przynosiły znaczne dochody. Dochodziły do nich jeszcze opłaty za intencje m szalne, śluby, chrzciny, pogrzeby itp. W ten sposób niejeden pleban — w przeciwieństwie do swego k o n fratra spod zaboru rosyjskiego po 1863 r. — dysponow ał środkam i finansowymi na m iarę średniego ziem ianina. Pozwalało m u to na kształcenie siostrzeńców i bratanków , grom adzenie biblioteki, udział w życiu towarzyskim, wreszcie — udzielanie się w polskich spółkach, wspieranie Tow arzystw a N aukowego Pom ocy dla Prus Zachodnich czy Tow arzystw a N aukow ego w T oruniu.

O bu tym organizacjom przypisuje au to r kluczowe znaczenie dla rozw oju polskiej inteligencji na badanym obszarze7. A nalizuje więc pochodzenie społeczne stypendystów oraz strukturę społeczną członków TN T , na co pozw ala bogata spuścizna aktow a tych instytucji, ich drukow ane spraw ozda­ nia i liczne wzmianki prasowe. Czy jednak ich rola nie została przeceniona? O koło 500 osób, które w latach 1848-1918 zdobyły wyższe wykształcenie dzięki Towarzystw u N aukowej Pomocy to grupa znacząca, ale należy pam iętać, że nie wszyscy oni podjęli pracę na Pom orzu Nadwiślańskim. Z kolei Towarzystw o N aukow e w T oruniu było z samego założenia instytucją elitarną, nie mogącą np. zastąpić wyższej uczelni. Działacze obu organizacji nie potrafiliby przy tym wiele zdziałać, gdyby nie względna obfitość pieniędzy, którym i dysponowali.

D otykam y tu istotnej kwestii. Nie tylko duchow ieństw o, ale praw ie cała społeczność polska w owym czasie m iewała się nieźle (choć pam iętnikarze rzadko o tym wspom inają, gdyż m ało kto

6 J. J a s i ń s k i , Świadomość narodowa na Warmii w X I X wieku. Narodziny i rozwój, Olsztyn 1983.

7 Recenzowana p raca mim o nieco innego zakresu tem atycznego w niejednym uzupełnia studium - Sz. W i e r z c h o s ł a w s k i e g o , Polski ruch narodowy w Prusach Zachodnich w latach 1860-1914, W rocław 1980.

(6)

uznaje, że żyje dostatnio). Zam ożność tutejszego chłopstw a (w początkach X IX w. nawet i robotników rolnych sporo zarabiających podczas sezonowej emigracji8) odbiegała od ówczesnej sytuacji w Królestwie czy Galicji, z którym i w ypada czynić porów nania. Sprzyjał tem u niemiecki boom gospodarczy po 1870 r., sprzyjała też polityka rolna chroniąca protekcyjnym i cłami rodzim ą wytwórczość przed obcą konkurencją. W szystko to mniej więcej w iadom o, choć rzadko stwierdzenia takie w ypowiadane są expressis verbis i w kontekście rozw oju polskiej spółdzielczości, banków ludowych czy stowarzyszeń kulturalnych w zaborze pruskim.

Sytuacja ekonom iczna wywierała też istotny wpływ na rozwój i położenie inteligencji. „N iższe” warstwy stać było po prostu na naśladowanie ziemiaństwa i mieszczaństwa w sięganiu po pom oc lekarską czy poradę praw ną. D latego właśnie, ja k stwierdza Borzyszkowski, Pom orze nie znało zjawiska nadprodukcji inteligencji, tak widocznego u schyłku X IX w. w Warszawie. O pisane w rozdziale VI dochody i styl życia pracow ników umysłowych wyraźnie w skazują na ich lepsze przeciętnie niż w innych zaborach położenie m aterialne. Nie w ystępowało tu również znane z K rólestw a i Galicji zjawisko „inteligentnego proletariatu” . W sumie opłacało się kształcić, bo decydowało to o awansie społecznym i m ajątkow ym . Skutki takiego „efektu dem onstracji” najlepiej widoczne były w przypadku chłopów starających się zapewnić swym synom w arunki do rozpoczęcia kariery duchownej. Ów d o brobyt inteligencji wpłynął chyba na niepopularność wśród niej różnych form radykalizm u społecznego i politycznego. Pisze o tym au to r, tradycyjnie tłum acząc kom pletny brak socjalistów przew agą ziemiaństwa i duchow ieństwa, niewielką liczebnością klasy robotniczej oraz nieufnością Polaków wobec Niemców, z którym i kojarzono rewolucyjne idee (s. 202). W ydaje się jednak, że także brak większych trosk m aterialnych i stosunkow o łatwe osiąganie stabilizacji życiowej należy wziąć pod uwagę.

Różnice m iędzyzaborowe utrudniają zadanie przyszłych autorów syntezy dziejów inteligencji polskiej — czy może „inteligencji polskich” . Dzieje się tak nie tylko dlatego, że polityka germ anizacyjna doprow adziła pod koniec XIX stulecia do nieobecności w zaborze pruskim polskich urzędników, pracow ników sądow nictwa oraz do drastycznej redukcji liczby nauczycieli szkół średnich. Wielki kłopot spraw ia kwestia nauczycieli wiejskich szkółek elem entarnych, którzy w Królestwie nie są uwzględniani przez badaczy inteligencji z racji niskiego poziom u wykształcenia oraz spełniania po pow staniu styczniowym funkcji rusyfikatorskich9. Z kolei w studium W. M olika dotyczącym W ielkopolski sprzed K ulturkam pfu zostali oni objęci analizą, przede wszystkim dlatego, że pruskie sem inaria nauczycielskie kształciły dłużej i lepiej. K siążka Borzyszkowskiego kom plikuje jeszcze (nie z winy autora) ten złożony problem. Zdecydował się on na włączenie do polskiej inteligencji owych nauczycieli, ale tylko do lat całkowitej germ anizacji miejscowego szkolnictwa, m otywując tę decyzję ich pełnym podporządkow aniem niemieckim w ładzom oświatowym i niem oż­ nością uczestniczenia (co najm niej od lat siedemdziesiątych) w polskim życiu narodow ym . Jest to moim zdaniem posunięcie słuszne, ale ułom ne, ja k wszystkie niem al w ybory i klasyfikacje historyka społeczeństwa. W ten sposób ci, którym przyszło żyć i pracow ać na przełomie dwóch epok raz będą zaliczani do inteligencji, a kiedy indziej nie... Skądinąd z ich rodzin wyszedł niejeden niekw estionow a­ ny członek miejscowej elity umysłowej, ja k np. ks. Stanisław K ujot, wybitny historyk-regionalista i działacz kulturalny.

W książce Borzyszkowskiego w yraźna jest dbałość o precyzyjną dokum entację każdego szczegółu. A utor wykorzystał archiwalia w ytw orzone przez niemieckie władze centralne (przechowy­ wane w Poczdamie i M erseburgu) oraz lokalne (z archiwów T orunia, Poznania i Bydgoszczy). Sięgnął do zbiorów kościelnych (Archiwum Diecezji Chełmińskiej w Pelplinie, kilka archiwów parafialnych). Uwzględnił pam iętniki i korespondencję miejscowych inteligentów, znajdujące się w działach rękopisów głównych bibliotek i w zbiorach pryw atnych. D oszła do tego prasa i wydawnictwa okolicznościowe. Borzyszkowski zebrał wreszcie parędziesiąt relacji spisanych

8 Ks. J. D e m b i e ń s к i. Radości mało, goryczy dużo. Pamiętnik Pomorzanina z lat 1879-1921, wyd. A. B u k o w s k i , W arszaw a 1985, s. 166, 188.

9 Por. A .S z w a rc , W okół polskiej inteligencji X I X і X X stulecia, PH t. LXXIV, 1983, z. 1, s. 193 n.

(7)

R EC E N Z JE

195

w momencie, gdy żyli jeszcze ostatni świadkowie epoki, o której mowa. Dzięki tem u m onografia nasycona jest realiam i, w których przyszło żyć polskiem u inteligentowi Prus Zachodnich. Czytelnik odnosi wrażenie, iż a u to r z łatwością potrafiłby rozbudow ać niemal każdy z poruszanych wątków, nie czyni tego jednak w trosce o konstrukcję i kompozycję. Nie jest to przy tym książka odpersonalizow ana, co grozi każdem u studium dziejów klas i w arstw społecznych.

Pomyłek i miejsc nasuwających wątpliwości prawie nie ma. N a s. 72 źle obliczono odsetki: z przytoczonych wcześniej danych wynikałoby, iż księży — Polaków w 1914 r. było w diecezji chełmińskiej nie 61% , ja k podaje autor, a 67% . W szystkich duchow nych katolickich m iało być wówczas 560 (Borzyszkowski korzystał tu z diecezjalnego elenchu), tymczasem B. K um or za innym ogólnoniemieckim wydawnictwem kościelnym podaje liczbę 60310. N a s. 24-25 i 68 zamieszczono te same informacje o biskupie A nastazym Sedlagu. W spom inając na s. 280 o A ntonim Donim irskim , potom ku znanej pom orskiej rodziny ziemiańskiej, w latach siedemdziesiątych XIX w. dyrektorze polskiego banku w T oruniu, napisano, że to „późniejszy dziennikarz i działacz w arszawski” ; m ożna było dodać, że konserwatywny i ugodowy.

N a „skrzydełku” okładki wydawnictwo umieściło m.in. zdanie: „K siążka ta wypełnia lukę w historiografii polskiej i stanowi punkt wyjścia do szerszych porów nań inteligencji polskiej Galicji i K rólestwa Polskiego z inteligencją polską żyjącą pod panow aniem pruskim ” . Nie m a w tym nic z reklamowej przesady.

Andrzej Szwarc

Wiesław H ł a d k i e w i c z , System kolonialny R zeszy Niemieckiej 1884-1919, W ydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Zielona G óra 1986, s. 333.

Tem at omawianej książki om ijała historiografia polska. Poruszano go na marginesie innych zagadnień i do dziś nie doczekał się on systematycznego ujęcia, stąd też w ybór autora należy uznać za trafny. K siążka Wiesława H ł a d k i e w i c z a ukazała się w małym nakładzie i rozprow adzana jest poza norm alną siecią D om u Książki, wymaga zatem szczegółowszego niż w innych przypadkach omówienia. N a dzieło składa się wstęp, sześć rozdziałów , zakończenie, przypisy, bibliografia i streszczenia niemieckie i angielskie.

W rozdziale pierwszym a u to r omówił niemieckie przedsięwzięcia i plany kolonialne sprzed 1876 r. Wyszedł od najwcześniejszych p rób kolonizacji Ameryki w XVI w., przedstaw ił afrykańskie kroki Brandenburgii z w ieku X V II, a na koniec te nowe zjawiska wieku X IX , które spowodowały ponow ne pojawienie się planów kolonialnych, a więc: m asow ą emigrację, rozwój misji chrześcijańskich poza Europą, rozprzestrzenienie się handlu europejskiego na całą kulę ziemską, a także podróże naukow o- badawcze likwidujące białe plam y na mapie świata. Hładkiewicz przytoczył fakty i liczby wskazujące na szybkie tem po rozw oju gospodarczego Niemiec po zjednoczeniu oraz na wagę zakłócenia tego rozwoju przez wielką depresję. Szczegółowiej zajął się pierwszym quasikolonialnym „projektem S am oa” , narastaniem agitacji prokolonialnej, rozrostem stowarzyszeń propagandow ych. Niewiele powiedział o postawie Bism arcka wobec kolonii zupełnie nie w spom inając o kontrow ersjach jakie kwestia ta wywołała w literaturze historycznej1.

Posunięcia kolonialne Niemiec au to r przedstawił na tle polityki zagranicznej wykorzystując w tym celu publikow ane w okresie międzywojennym niemieckie dokum enty dyplom atyczne. W podrozdziale om aw iającym strategię kolonialną rzeczników W eltpolitik wiele miejsca poświęcił stosunkom niemiecko-angielskim i sprawie burskiej. W tym też pierwszym rozdziale omówił niemiecką ideologię wielkiej przestrzeni życiowej oraz wyższości rasowej.

10 B. K u m o r, Ustrój i organizacja Kościoła polskiego w obrębie niewoli narodowej 1772-1918, K raków 1980, s. 191.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Every person’s story is the story of time running out Another 11 Bożena Kowalska, Bożena Kowalska, Teresy Miszkin opowieść o kondycji ludzkiej Teresy Miszkin opowieść o

[r]

These two temperatures correspond to ram heater temper- atures of 30 °C and 50 °C, with the counter-surface kept at room temper ature, and subsequently reached temperatures of 725

Zarys dziejów bibliografii uwzględniający problematykę ogólną związaną z historią poligrafii, bibliotek i handlu książką, a także z historią nauki*

Kodeks milcząco zakłada, że człowiek z natury rodzi się jako istotą skłonna do dobra, kierująca się rozumem, która nie jest stwarzana przez społeczeństwo, lecz która

Mamy tedy dzięki Podczaszyńsldemu spis czasopism, w których Mochnacki umieszczał swoje artykuły, i możemy za tą wskazówką robić poszukiwania. Pokazały nam one,

Rozporządzenie nie wprowadza jednak wymogu, aby stosowanie prze­ pisów jurysdykcyjnych uzależnione było od tego, czy orzeczenie wydane w jednym z państw członkowskich

* Interesująca jest tu zwłaszcza łacińska poezja Franciszka Dionizego Kniaź- nina, który posługując się toposem Muz wypowiedział się w ciekawy sposób na