• Nie Znaleziono Wyników

Generała "Grota" Kroniki ciąg dalszy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Generała "Grota" Kroniki ciąg dalszy"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

HENRYK PISKUNOWICZ, JÓZEF STĘPIEŃ

G enerała „G ro ta” K ro n ik i ciąg dalszy

Do niedaw na w iele istotn y ch dla dziejów Polski, zwłaszcza po 1939 r.,

m ateriałó w a rc h iw aln y ch nie było u dostępnianych. P u b liko w any doku­

m en t należał do tej kategorii. Nie je s t podpisany, ale uw ażna le k tu ra nie

pozostaw ia w ątpliw ości, że m am y tu do czynienia z frag m en tam i kroniki

pisanej przez gen. S tefan a Roweckiego „G ro ta ”, K om endanta G łównego

ZW Z-AK. Row ecki prow adził diariusz w czasie służby w Legionach w

1915 r., a później late m 1939 roku. Nie w iem y czy konty nu ow ał swe za­

piski po 10 lutego 1943 r., na k tó ry m to dniu u ry w a się zapis będący

niedokończoną c h a ra k te ry sty k ą k ierow nictw a K om endy G łównej A rm ii

K rajow ej.

F rag m en t „K ro n ik i”, k tó ry p u b lik u jem y stanow i niezw ykle ciekaw y

p rzyczynek do poznania poglądów gen. Roweckiego na tem a t w y darzeń na

fro n ta ch w ojny i are n ie m iędzynarodow ej, stosunków politycznych w oku­

pow anym k ra ju , s tr u k tu ry organizacyjnej i oceny zawodowej osób sp ra ­

w u jący ch odpow iedzialne fu n k cje w K om endzie G łów nej AK.

O dnalezione zapiski gen. S tefana Roweckiego liczą 14 stro n m aszyno­

pisu (pierw szy egzem plarz), pisanego na cienkim papierze przebitkow ym ,

z naniesionym i n a n im ołów kiem odręcznym i popraw kam i. P u b lik u je m y

te k st w całości, uw spółcześniliśm y jed y n ie pisow nię oraz popraw iliśm y

bez zaznaczenia oczyw iste błęd y literow e. Z achow aliśm y ch arak tery sty czn ą

składnię i in te rp u n k cję . W szelkie p odkreślenia, naw iasy i cudzysłow y po­

chodzą od a u to ra „ K ro n ik i”.

Praw dopodobnie b ra k czasu lu b m yśl o tym , że w przyszłości dokona

now ej red ak cji te k s tu spowodow ały, iż n iek tó re, pojedyncze zresztą zda­

nia nie są w pełni zrozum iałe.

T ekst „K ro n ik i”, p rzek azan y w 1983 r. przez M inisterstw o S p raw W e­

w n ę trz n y c h do C en traln eg o A rchiw um К С P Z P R , przechow yw any jest

obecnie w VI O ddziale A rchiw um A kt N ow ych w a k tu a ln ie porządkow a­

nym zespole dokum entów ru ch u oporu.

P od ajem y w yk az skrótów , k tó ry c h a u to r nie rozw iązał w tekście:

NW — N aczelny Wódz; P K P —- P o lity czn y K o m itet Porozum iew aw czy;

W RN — W olność Równość Niepodległość; ZWZ — Z w iązek W alki Z b ro j­

n e j: ZOR — Z w iązek O dbudow y Rzeczypospolitej; F O P — F ro n t O dro­

dzenia Polski; P P R — P olska P a rtia Robotnicza; B IP — Biuro Inform acji

i Propagandy; SO P (W SOP) — W ojskow a Służba O chrony Pow stania;

W SK — W ojskow a Służba K obiet.

P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y , T O M L X X X I , 1990, Z E S Z . 3—4

(3)

2 I 1943 r. K R O N I K A C IA G D A L S Z Y

Praw ie półtora roku nie prowadziłem kroniki. Koniec 41 r. i cały 42 rok, to bodaj najbardziej jałow y okres obecnej w ojny św iatow ej. Sprzym ierzeni pow ięk­ szeni o wchodzące do w ojny Stany Zjednoczone, grają na zwłokę i zużycie sił Osi, rozwijając bardzo powoli, z w yjątkiem Rosji, swój potencjał wojenny. Również w naszej pracy krajowej i w alce z okupantem brak czegokolwiek innego poza ko­ niecznością w ytrw ania i przetrwania do chwili, gdy położenie ogólne, światowe, po­ zw oli na przejście z bierności do aktywności. W całym tym okresie dzień za dniem niem al jednakowy, szary w tym naszym życiu konspiracyjnym . Nie m iałem w ięc podniet skłaniających m nie do system atycznego prowadzenia kroniki. Rozpoczyna­ jący się rok 1943, przy wzm agającym się coraz bardziej potencjale sprzymierzonych i wzrastającej ich aktyw ności oraz przekroczonej przed pół rokiem najwyższej gra­ nicy (wierzchołkowej) m ożliwości wojennych Osi, pozwala przypuszczać, że ten rok bieżący będzie rokiem zasadniczych rozstrzygnięć w ojennych i być może ostatnim rokiem w ojny na teatrze europejskim. W płynie to również i zmieni naszą dotychcza­ sow ą bierność w kraju w coraz większą bojową aktyw ność przeciw okupantowi. Dlatego postanow iłem w roku bieżącym prowadzić kronikę dalej. Zanim przejdę do prowadzenia kroniki poszczególnym i okresami, w miarę biegu wypadków, spróbuję dać krótki rzut oka na cały ubiegły okres blisko półtoraroczny.

a R Z U T O K A N A P O Ł O Ż E N I E S T R A T E G IC Z N E W K O Ń C U 1941 I P R Z E Z 1942 R O K a Uderzenie Niem ców na Rosję i zamiar Hitlera skończenia z Rosją w ciągu 1941 r. skończyło się pełnym fiaskiem . Rosjanie nie dali się rozbić. Armie rosyjskie poniosły olbrzymie straty, jednak zachowały możność oporu. Hitler, w brew opiniom sw oich generałów, jeszcze w listopadzie 1941 r. spróbował generalnej ofensyw y dla zdobycia bM oskwyb. W przedsięwzięciu tym poniósł zupełną klęskę. Najpierw roztopy jesienne, a potem mróz i zaw ieje śnieżne, w połączeniu z zaciętym oporem rosyj­ skim zadały arm ii niem ieckiej olbrzymie straty. Ciężka zima na wschodzie, a w ciągu niej wzrastająca aktyw ność rosyjska na froncie oraz wzmożona dywersja i party­ zantka na tyłach niem ieckich, zadały armiom niem ieckim dalsze ogromne straty, najw iększe jakie w obecnej w ojnie ponieśli Niemcy. Podcięły one też wiarę N iem ­ ców w ich zw ycięstwo.

Stany Zjednoczone prowokowały Japonię chcąc ją zmusić albo do pełnego w y ­ rzeczenia się hegem onii na Dalekim Wschodzie, albo też do niezwłocznego w ystą­ pienia po stronie Osi. Japonia w ybrała to ostatnie, w ykorzystując niezrozumiałe wprost zaskoczenie Stanów Zjednoczonych. Uderzenie japońskie, jeszcze w okresie pertraktacji i bez wypowiedzenia w ojny na am erykańskie punkty oparcia na H aw a­ jach oraz rozgromienie tam floty Stanów Zjednoczonych, rozpoczęło serię powodzeń japońskich. Niem al bez w iększego oporu Japończycy kolejno opanowują Malaje, F ili­ piny, Holenderskie i A ngielskie Indie Wschodnie, wreszcie Birmę. Powodzenia te trwają aż do czerwca 42 roku, dopiero bowiem od tego terminu wzrasta opór an­ gielski na Nowej Gwinei i Wyspach S alom on a1 osłaniających od północy Australię,

1 Zarówno Nowa Gwinea, jak i W y sp y Salomona b y ł y terytoria mi p ow iern iczy­ m i pod zarządem Z w ią z k u Australijskiego,

a-a podkreślone w tekście.

(4)

K R O N I K A G E N E R A Ł A „ G R O T A ”

637

rów nież w tym rejonie w zrasta pomoc am erykańska tak, że w końcu sprzymierzeni przechodzą na tym terenie do kontrofensywy lotniczej, morskiej, a w końcu desan- towo-lądowej.

Kontredans afrykański w ciągu całego okresu trwa. Po jesiennej ofensyw ie an­ gielskiej, która rozbiła W łochów i odrzuciła Niem ców aż po Agedabię, w styczniu 42 roku afrykańska armia Rommła rozpoczęła przeciwuderzenie odrzucając A ngli­ ków i zajmując Benghazi. Po pewnej przerwie w ykorzystanej do zneutralizowania Malty ciągłym i nalotam i Osi, a przez to utrudnieniu zaopatrzenia VIII arm ii an­ gielskiej, Rommel w połowie czerwca (mimo nieodpowiedniej pory klim atycznej) uderzył na VIII armię i po krótkich w alkach odrzucił ją poza granicę Egiptu, do­ chodząc w końcu do El Alam ein, zaledwie około 200 km od Aleksandrii. Wreszcie 24 października A nglicy znowu rozpoczynają nową ofensyw ę i po kilkudniow ych zaciętych w alkach oraz rozgromieniu części sił Rommla (głównie Włochów) rozpo­ czynają swój w ielki marsz na zachód, który doprowadza ich wkrótce do zajęcia całej Libii, a w związku z uderzeniem sprzymierzonych na Maroko i Algier Francuski, do wkroczenia do Trypolitanii. Po ciężkiej kampanii zimowej N iem cy nieprędko są zdolni do większej akcji ofensyw nej na wschodzie. W maju, czerwcu prowadzą zacięte i uporczywe w alki na Krymie, gdzie w reszcie z olbrzymimi stratami zdoby­ w ają Kercz, a w końcu Sewastopol. W maju na przygotowujących się do letniej ofensyw y Niem ców w ykonuje (jak gdyby zapobiegawczo) uderzenie grupa armii T im oszenki2 w rejonie na południowy wschód od Charkowa. Zmusza to Niem ców do szeregu środków zapobiegawczych, dzięki którym uderzenie Timoszenki neutra­ lizują, jednak opóźnia to bez wątpienia termin rozpoczęcia letniej ofensyw y n ie­ mieckiej. Zaczęła się ona dopiero 3 lipca. Gdy w roku 1941 Niem ców stać było na równoczesne rozpoczęcie ofensyw y na wschodzie na całym froncie od morza B ałtyc­ kiego do Czarnego, to obecnie z trzech głów nych kierunków ofensyw y na wschodzie: 1. Leningrad, 2. Moskwa, 3. Ukraina i Kaukaz, zdolni byli do uderzenia jedynie na kierunku trzecim, to jest na Ukrainę. Mimo potężnego uderzenia zmasowanych sił niem ieckich, rumuńskich, w ęgierskich i w łoskich m iędzy morzem Azowskim a linią W oroneż-Kursk (obie m iejscowości włącznie) armie rosyjskie nie dały się zniszczyć, w ycofując się za Don, a potem i Wołgę oraz na Kaukaz. Niem cy w pościgu zmu­ szeni zostali do stworzenia sobie dwóch rozbieżnych frontów bojowych. Jeden to od­ cinek środkowego Donu i kolana Wołgi w rejonie Stalingradu, przy czym rejon Wo­ roneża i Stalingrad mimo w szelkich prób zajęcia ich przez Niem ców, Rosjanie utrzymali. Stalingrad to od września do chw ili obecnej hekatomba armii niem iec­ kich. Żadne ofiary i w ysiłk i Niemców, żadne propagandowe apele Hitlera, nic nie poradziły. Drugi front bojowy, który powstał niem al pod kątem prostym w sto­ sunku do poprzedniego, to arm ie niem ieckie, które w ciągnął Kaukaz. Chęć zajęcia złóż nafty i odcięcia Rosji od dostaw południowych oraz miraż oskrzydlenia An­ glików z jednej strony przez Kaukaz i Persję z drugiej strony przez Rommla z A fry­ ki via Syria i Mezopotamia na spotkanie Japończykom, uderzającym z Birmy na Indie, spowodowały tę szaleńczą operację niem iecką na Kaukaz. W ciężkich walkach u podnóża gór kaukaskich nie zdołali Niem cy do zimy opanować Kaukazu ani wziąć Stalingradu. Nad arm iam i niem ieckim i walczącym i na Kaukazie i przed Wołgą, jak m iecz Damoklesa zaw isł silnie trzymany przez Rosjan odcinek Donu, między Wo­ roneżem a Stalingradem. Gdy tylko rozpoczęły się warunki zim owe na wschodzie bolszew icy z dotychczasow ych uporczywych kontrataków przeszli do zdecydowanych działań ofensyw nych i to kolejno: w rejonie na południe i na północ od Stalingradu,

2 Marszalek Siemion K. Timoszenko (1895—1970), w t y m czasie dowódca Frontu Południowo-Zachodniego.

(5)

w rejonie Rżewa i W ielkich Łuków, a w końcu z luku Donu m iędzy Woroneżem a Stalingradem. Pierw sze i drugie ofensyw ne działanie Rosjan N iem cy z trudem i w ielkim i ofiaram i chw ilow o jak gdyby zlokalizowali. Uderzenie z środkowego Donu rozwija się dla N iem ców w sposób nad wyraz groźny. Godzi ono w n aj­ czulsze m iejsce niem ieckiego frontu na wschodzie, zagraża bowiem tyłom arm ii n ie­ m ieckich w alczących o Stalingrad i na Kaukazie. W ciągu całego 42 roku Anglicy, a później i Am erykanie, tytułem jak gdyby doświadczalnym oraz w celu przytrzy­ m ywania na zachodzie znacznych sił niem ieckich stosow ali jakby próbne w ypady desantow e na wybrzeże europejskie: St. Nazaire 30 III 42, Dieppe 19 VIII 42, Boulog­ ne i szereg innych m niejszych. Na koniec 8 X 1 4 2 w ykonali A nglicy i Am erykanie w spólny, zakrojony na w ielką skalę desant znacznych sil morskich, lotniczych i lą ­ dowych na Maroko i A lgier Francuski. Nie odważono się widać w ykonać rów noczes­ ny skok na Tunis, który zdołali częściowo zająć N iem cy i Włosi. Wojska francuskie A lgieru i Maroka prawie bez oporu przeszły na stronę sprzymierzonych i rozpoczęły w alkę z w ojskam i Osi. Równocześnie, gdy pierwsza armia am erykańsko-angielska atakuje Tunis od zachodu, VIII armia wkroczyła do Trypolitanii i jest w marszu na Misurata. N iew ątpliw ie operacje afrykańskie prowadzą do ostatecznego wyparcia z A fryki w ojsk Osi i rozpoczęcia generalnej ofensyw y na Włochy, najpierw lotni­ czej (trwa już od szeregu m iesięcy, Mediolan, Turyn, Genua, Neapol są już grun­ townie zbombardowane), potem rów nież desantowej na w yspach i półw yspie w łos­ kim. Trzeba przypuszczać, że decyzja opuszczenia A fryki przez w ojska Osi zapadła już co najm niej przed sześciom a tygodniam i, a obecne w alk i w Tunisie i Trypolitanii m ają na celu jedynie wygranie na czasie dla przygotowania obrony Włoch. Zajęcie reszty Francji przez w ojska Osi nie ma większego znaczenia. Napad na Toulon ostatecznie przypieczętował próby porozumienia francusko-niem ieckiego. Ofensywa lotnicza na N iem cy w ciągu całego roku trwa ze zm iennym natężeniem. Od w rześnia gros lotnictwa sprzym ierzeni skierowali na A frykę. Mimo to północne i północno-za­ chodnie Niem cy ciągle są bombardowane. Naloty niem ieckie na Anglię niem al żadne, raczej propagandowa, prestiżowe.

•O C E N A P O Ł O Ż E N IA S T R A T E G IC Z N E G O I W N IO S K I·

c w roku 1942c Niem cy przekroczyli punkt szczytowy swoich m ożliwości w o­ jennych i od tej chw ili na w szystkich odcinkach rysuje się u nich spadek sił i środ­ ków.

S ił żywych, po zużyciu zimowym w Rosji, walkach o Krym i na całym froncie w schodnim okazało się za mało. Już uderzenie na R osję idzie jedynie w jednym kierunku. W toku tej letniej ofensyw y na Rosję, gdy w ypady angielskie pod D iep­ pe, St. Nazaire, Boulogne dały się odczuć jako zagrożenie frontu zachodniego, szereg dyw izji niem ieckich zabrano ze w schodu do Francji. Do ofensyw y lotniczej na Maltę, a potem do wsparcia czerwcowej ofensyw y Rommla na Egipt musiano ściągnąć część lotnictw a Osi z frontu wschodniego, rów nież gdy w okresie letnim dla odciążenia Rosji spod uderzeń niem ieckich idących na Ukrainę, rozpoczęli A ngli­ cy wzm ożone bombardowanie Niem iec zachodnich i północnych. W celu ich neutra­ lizow ania m usieli N iem cy wyciągnąć część sw ego lotnictw a z frontu wschodniego, mimo że ofensyw a na tym froncie była dopiero w toku. Również gdy postępy ofensy­ w y niem ieckiej na Ukrainie w końcu lipca napotkały na poważny i twardy rosyjski opór, zabrano część lotnictw a z Egiptu od Rommla, aby wspom óc dalszą ofensyw ę

(6)

K R O N I K A G E N E R A Ł A „ G R O T A ”

639

niem iecką na Kubań i Kaukaz. Pozw oliło to osiągnąć w krótce sprzymierzonym prze­ w agę lotniczą nad Rommlem w Afryce. Można by powyższe określić krótkim zda­ niem „kołdra za krótka”, gdy podciągną ją na w schodzie brakuje do przykrycia na zachodzie lub południu i odwrotnie.

Na odcinku produkcji sprzętu bojowego, w szczególności lotniczego i łodzi pod­ w odnych Niem cy w eszły w okres pełnego kryzysu. Sprzętu lotniczego jest za mało. Niezbędnych ilości N iem cy nie są w stanie wyprodukować, zarówno ze w zględu na brak surowców, jak rozbicie przez bombardowanie głów nych ośrodków produkcji lotniczej na zachodzie. Próby przerzucenia tej produkcji na Austrię i na wschód

za­

wodzą, głów nie z racji pełnego rozstrojenia transportu. O powyższym najlepiej świadczy fakt, że w połow ie 42 roku N iem cy ograniczyli poważnie produkcję łodzi podwodnych (tego jedynego, głównego środka zwalczania A nglii i Ameryki) byle podtrzymać produkcję lotniczą.

N ajw iększy jednak kryzys przechodzą N iem cy na odcinku transportowym. K o­ lej przez nadm ierne zużycie, kolosalne rozciągnięcie lin ii zaopatrzenia (od Wołgi po Pireneje), skuteczną akcję dywersyjną na kom unikację i na tabor kolejowy (z poważnym rów nież udziałem naszym oraz bardzo silnym działaniem bolszew ic­ kim). Można śm iało powiedzieć, że Niem com brakuje przynajmniej 30% w agonów i 50% lokom otyw w ch w ili obecnej. Próby zorganizowania produkcji lokom otyw typu w ojennego, o 30% zaledwie jakości w stosunku do przedwojennych lokom otyw (znacznie gorsze, byle były) zawiodły. Dotychczas nie wykonano naw et połowy za­ m ierzonej ilości. Można przew idyw ać, że już obecnie kryzys transportowy na k ole­ jach będzie nie do pokonania i z każdym m iesiącem będzie się pogarszał. Na od­ cinku sam ochodowym , choć sam ochodów jest jeszcze dość, w ystępuje pełny kryzys

w ich remoncie. Brak części, naprawy uskutecznia się jedynie przez rozbieranie zu­ pełnie jeszcze dobrych samochodów. Również w ystępuje coraz w iększy kryzys w materiałach pędnych i smarach. Ograniczono do m inimum użycie samochodów poza frontem bojowym oraz dla innych celów niż wojskowych. Wprowadzono na w ielką skalę zakładanie gazogeneratorów. Trzeba się liczyć w najbliższym czasie z częścio­ w ą dem otoryzacją w ojska niem ieckiego. Są już objaw y przeorganizowania części jednostek zm otoryzowanych lub pancernych na jednostki piechoty w ciągu konnym (np. podobno 23 korpus pancerny).

N astępny kryzys przeżywa wojenna maszyna niem iecka z racji pilnowania olbrzymich obszarów podbitych i rozciągnięcia się eta p ó w 3. Setki tysięcy żołnierzy niem ieckich i setki tysięcy policji tkw i bezużytecznie, rozrzuconych po całej Europie pilnując narody okupowane i m ając nadzieję, że ochronią w krytycznym momencie wojenną m aszynę niem iecką przed powstaniem tych podbitych narodów.

Sprzym ierzeni natom iast w ciągu 42 roku zarysowali w yraźnie wzm ożenie swego potencjału w ojennego. Lotnicza przewaga zarysowała się już kilkakrotnie zupełnie w yraźnie po stronie sprzymierzonych (w w alce nad Niem cami, przy wypadach na Dieppe i St. Nazaire, w A fryce przy ostatniej ofensyw ie VIII armii, w uderzeniach lotniczych na Włochy, w w alkach o Nową Gwineę).

Na morzach sprzymierzeni mimo ataku floty podwodnej niem ieckiej realizują swój plan zaopatrzenia. System konwojów chronionych przez marynarkę wojenną i lotnictwo zdaje egzamin. Zaopatrzenie Rosji w sprzęt bojow y drogą na Archan- gielsk, zaopatrywanie W ielkiej Brytanii, zaopatrzenie VIII arm ii w Egipcie są tego najlepszym i dowodami. Szczytow ym zaś rezultatem była operacja morska i lotnicza w konsekw encji której zajęto Maroko i Algier. Floty m orskiej Niem iec i Włoch nie odczuwa się już zupełnie. Jej resztki ograniczają się do ochrony wybrzeży i

(7)

moobrony. W w alce z Japonią od połowy 42 roku narasta przewaga sprzymierzo­ nych. Propagandowe podawanie przez Japończyków strat sprzymierzonych leży w sferze fantazji. Natom iast faktem jest, że w szeregu b itew morskich, szczególnie N o­ w ej Gwinei i Wysp Salomona Japończycy ponieśli ogromne straty w e flocie mor­ skiej i transportowej.

Na lądzie niew ątpliw ie najw iększe ofiary w w ykrw aw ianiu i niszczeniu sił n ie­ mieckich ponosi Rosja. W ykazała ona w prost nieprawdopodobną odporność. Przez blisko półtora roku zużyła ona olbrzymie siły niem ieckie oraz ich wasalów. W praw­ dzie możność skutecznej obrony przeciw atakom niem ieckim zawdzięcza ona w du­ żej m ierze zaopatrzeniom uzbrojeniowym, otrzym ywanym od Anglii i Ameryki, jed ­ nak wartość sam ego czynu żołnierskiego Rosji jest wysoko szacowana w obozie sprzymierzonych. Naturalnie Rosja ten swój udział szacuje jeszcze w yżej, uważa ustam i Stalina, że w ogóle ona jedna w alczy z N iem cami, inni zaś albo się tylko przyglądają, albo dopiero do tej w alki przygotowują. Ta pew ność Rosji jest w dużej mierze zdumiewająca, że na przykład we w rześniu 42 r. w chw ili, gdy N iem cy w targnęli na Kaukaz, przekroczyli rzekę Terek i zagrozili już zagłębie naftow e Groznyj, a A nglicy zaproponowali pomoc korpusem ekspedycyjnym z Persji na Kaukaz, Stalin odmówił. Ta rola Rosji w obozie sprzymierzonych jest poważną groź­ bą dla nas na przyszłość. Jeśli Rosja w toku dalszej w ojny nie w ykrw aw i się i nie zużyje w ten sposób, że niezdolna będzie do jakichkolw iek poważniejszych działań zaczepnych na zachód, to położenie nasze i spór o naszą granicę wschodnią, będą dla nas bardzo ciężkie. W pew nym stopniu takie położenie nasze mógłby odciążyć konflikt rosyjsko-japoński. Czy jest on możliwy? Najczulszym m iejscem zagrożenia Japonii jest niew ątpliw ie, spośród terenów nie opanowanych przez Japończyków, rejon W ładywostoku i Sachalin. Są to najbardziej w ysun ięte bazy Rosji Sowieckiej, z których najłatw iej ugodzić w Wyspy Japońskie. Japończycy mają tylko jedną drogę zabezpieczenia się. Jest to atak na Rosję i opanowanie rosyjskiego wybrzeża na Dalekim Wschodzie. Pow inno to prędzej czy później nastąpić. Przeszło od pół roku siły zbrojne japońskie, poza lotnictw em i marynarką, w łaściw ie nie wykazują żadnej aktywności. Wojna w Chinach, którą Japończycy prowadzą od 10 l a t4 n ie może być jedynym celem ich obecnych działań lądowych. Być może, że przygotowują uderzenie na Rosję.

• J A K I E Ż M O Ż L IW O Ś C I R Y S U J Ą S I Ę N A R O K 1943·

Należy przypuszczać, że w ciągu okresu zimowego zarysują się dwie w ielk ie operacje przeciwko Osi w Europie: a) w konsekw encji uderzeń rosyjskich na w scho­ dzie N iem cy będą zm uszeni, po ogromnym ich w ykrw aw ieniu, do opuszczenia niem al w szystkich zdobyczy terenowych roku 1942, a w ięc będą m usieli w ycofać się zarówno spod Stalingradu, jak i z Kaukazu. Mogą być odrzuceni łatw o na linię Dońca i na zachód od Rostowa, a w ięc tam mniej w ięcej, gdzie b yli na wiosnę ubiegłego roku. Jeśliby straty poniesione w walkach zimowych były bardzo znaczne po stronie niem ieckiej, a Rosjanie poza uporem w atakowaniu zdobyliby się na w iększe ope­ racje, m ógłby zajść wypadek odrzucenia N iem ców bardziej na zachód, być może naw et na lin ię D źwiny i Dniepru; b) działania afrykańskie powinny zakończyć się w ciągu najbliższego m iesiąca bądź to w ycofaniem się w ojsk Osi z Afryki, bądź też zdecydowanym wyrzuceniem ich przez sprzymierzonych. Bezpośrednio po tym po­ winna się rozpocząć potężna ofensyw a sprzymierzonych na Włochy. N ajpierw lotnicza, potem desantowo-m orska. Trudno określić czas jej trwania. W każdym

(8)

K R O N I K A G E N E R A Ł A „ G R O T A ”

641

razie powinna w pierwszym półroczu 43 roku doprowadzić do złamania Włoch. Gdy N iem cy w iązani silnie przez Rosjan na wschodzie, i atakowani zdecydowanie przez sprzymierzonych przez W łochy znajdą się już w ciężkim położeniu w ówczas pow inni być równocześnie zaatakowani przez desant w N orwegii (około czerwca, lipca) i stale niepokojeni wypadam i desantow ym i na wybrzeże francuskie. Równocześnie prze­ ważające siły lotnicze sprzymierzonych rozpoczną gruntowne przeorywanie N iem iec łącznie z Berlinem i z W iedniem (naturalnie w szystko to m ożliwe pod warunkiem że sprzym ierzeni osiągną pełną przewagę w powietrzu i będą zdolni już do zdecydo­ wanych działań na kontynencie Europy).

W ówczas, gdy siły niem ieckie rozciągną się od N arwiku wybrzeżem Europy po Saloniki, a równocześnie^ na wschodzie^ od Morza Białego po Morze Czarne i gdy odwody niem ieckie zostaną już wielokrotnie użyte w różnych kierunkach, co przy rozstrojonym transporcie kolejow ym najczęściej będzie spóźnione, powinno w yjść nowe decydujące i głów ne uderzenie sprzymierzonych przez Bałkany na Austrię, Węgry i Rum unię, z udziałem naszej armii form owanej na Bliskim W scho­ dzie oraz z ew entualnym w kroczeniem do w ojny Turcji. Jeśli przebieg wypadków w pierwszej połow ie 43 roku byłby taki jak wyżej przew idyw ałem operacja ta na Bałkany m ogłaby się zacząć w drugiej połow ie łata. W ówczas późną jesienią by­ łyb y szanse ostatecznego złamania Niemców. N aturalnie term iny powyższe, nawet w form ie przypuszczenia są warunkowe, i to zarówno w kierunku ich skrócenia jak i przedłużenia. W w ypadku pierwszym, to jest skrócenie może mieć m iejsce gdyby N iem cy po niepowodzeniach zim owych na froncie wschodnim , w Afryce i zgnieceniu Włoch, oraz pod działaniem druzgocących bombardowań same w cześ­ niej niż późną jesienią się załam ały. W wypadku drugim, to jest przedłużenie wojny w Europie na rok przyszły, m iałoby m iejsce, jeśli Am erykanie nie zdołaliby obecnie w roku bieżącym zapewnić druzgocącej przewagi w powietrzu, oraz nie zdołali tak w esprzeć lądow ych sił brytyjskich, żeby mogły mieć m iejsce zdecydowane m asowe desanty na ląd europejski.

» O G O L N E P O Ł O Ż E N IE M IĘ D Z Y N A R O D O W E I W R A M A C H J E G O P O Ł O Ż E N IE P O L S K I*

W ramach ogólnego położenia międzynarodowego św iata następująco rysują się kolejne zagadnienia. Przede w szystkim zagadnienie N iem iec i ich złamania, wiąże się to z zakończeniem w ojny w Europie. Zmuszenie siłą lub koncesjam i Japonii do przerwania względnie zakończenia działań w ojennych w Azji i uporządkowanie obszaru Dalekiego Wschodu. Zarówno na zakończenie w ojny w Europie, jak i na Dalekim Wschodzie w yw iera swój niew ątpliw y w p ływ Rosja Sowiecka. Ten wpływ Rosji Sowieckiej nie jest tylko konsekwencją jej wykazanego dotychczas w ielkiego potencjału m ilitarnego, jest bowiem rów nież rezultatem idei, którą Rosja Sowiecka jako państwo kom unistyczne reprezentuje. Hasło przeniesienia rew olucji kom unis­ tycznej na inne tereny Europy i Azji jest tutaj ostrzeżeniem dla Anglosasów bar­ dzo wyraźnym . Stalin dyskontuje wyraźnie ofiary, które Rosja w w alce z Niemcami ponosi i żąda koncesji dla Rosji w urządzaniu Europy Środkowej, a w każdym w y ­ padku bezpośredniego pogranicza zachodniego Rosji Sow ieckiej. Również możliwość użycia Rosji w drugiej fazie w ojny, poza ukończeniem w Europie, do likw idacji konfliktu zbrojnego z Japonią jest dla Anglosasów, a w szczególności dla A nglii za­ chęcająca. Stąd też opinia angielska, jeśli chodzi o stosunek do Rosji jest wyraźnie podzielona. Jedni oceniają Rosję jako zbiorowisko zarzewia rew olucji św iatow ej,

(9)

grożącej w pierwszym rządzie Imperium Brytyjskiem u, a ponadto jako potęgą, która wychodząc z obecnej w ojny zwycięsko oraz z dużymi zdobyczami terenowym i i ma­ terialnym i (odszkodowania) stanie się następnym kolejnym przeciwnikiem dla W iel­ kiej Brytanii. Stara tradycyjna polityka angielska (państwo najsilniejsze jest zawsze przeciwnikiem W ielkiej Brytanii) odżywa tu w całej pełni. I dlatego te koła an­ gielskie chciałyby w idzieć Rosję jak najbardziej wyczerpaną, zniszczoną obecną w oj­ ną, niezdolną do jakiejkolw iek w iększej działalności politycznej czy m ilitarnej po roz­ grom ieniu Niemiec. Mimo w oli nasuw a się tu przypuszczenie czy zbyt powolna pomoc angielska dla Rosji od czerwca 41 roku, tak wyraźnie występująca, nie jest w łaśnie powodowana tym , że Rosja wykonała sw oje zadanie w ykrw aw ienia N iem iec ale nie mogła na tym sw ym powodzeniu nic w przyszłości zbudować. Inni Anglicy, a ci w tej ch w ili zewnętrznie głów ny głos mają, inaczej oceniają sprawę Rosji. Uważają, że Rosja jest niezbędna do tego, aby można było powalić Niem cy, potem zaś konieczne będzie, aby za jej pośrednictwem zadać cios w serce Japonii. Przypuszczają oni, że w toku toczącej się w ojny i odrodzonego patriotyzm u narodowego rosyjskiego, po­ w iększanego m ilitarnym i powodzeniam i Rosji, ustrój kom unistyczny Rosji będzie m usiał ulec takim przeobrażeniom, że po w ojnie Rosja przestanie być państw em ko­ m unistycznym w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, a w ięc jako zarzewie rew olucji św iatow ej przestanie być groźna. N atom iast w Europie Środkowej i Wschodniej m ożliwa jest hegem onia N iem iec albo Rosji. Wobec tego stawiają oni na Rosję. W Stanach Zjednoczonych ten stosunek do Rosji Sow ieckiej jest w ięcej z rezerwą. Ameryka traktowała zawsze Rosję Sowiecką podejrzliwie, jako ognisko rew olucji kom unistycznej. Te poglądy, obecnie poczynając od osoby prezydenta dominują.

Stosunek sprzymierzonych do N iem iec jest bardziej prosty. Zgodni są oni w tym, że N iem cy m uszą być położone na łopatki, że ich kapitulacja m usi być pełna, a dalsze urządzenie N iem iec w ramach nowej Europy, m usi być takie, aby n ie­ prędko mogły przygotować nową w ojnę rewanżową. Dla nas przegrana N iem iec jest pewna, jest to jedynie k w estia czasu. W szystkie ofiary, umęczenie, straty m o­ ralne i fizyczne, które kraj w ciągu czteroletniej okupacji ponosi, zostaną w yrów ­ nane po klęsce Niem iec. Teoretycznie sprzym ierzeni zgadzają się z tą tezą, zape­ w niając nas o ukaraniu niem ieckich zbrodniarzy w ojennych. Jeśli zaś chodzi o spra­ w ę naszych granic północnych i zachodnich to przyjmując m inim alne ich w yrów ­ nanie i uzupełnienie w postaci w łączenia do Polski Prus Wschodnich, Gdańska, resz­ ty Śląska Górnego i w yrów nanie granicy na Pomorzu Zachodnim, jednak naw et te stosunkowo skromne nasze żądania nie znajdują pełnego zrozumienia u sprzym ie­ rzonych, a w szczególności u Anglików. Podobno niew ątpliw ym dla nich jest przy­ łączenie do Polski Prus Wschodnich oraz ew entualne uzupełnienia na Górnym Śląsku. N aturalnie koniecznym będzie wyraźne i pełne zorientowanie opinii am e­ rykańskiej i angielskiej eo koniecznoście takiego a n ie innego ustalenia naszych gra­ nic północnych i zachodnich. W każdym razie nie sądzę, aby w ramach pokoju, zaw ieranego z podbitym i Niemcami, gdy w szystkim będzie zależało na ich m aksy­ m alnym osłabieniu nie dało się uzyskać dla nas tych rozważnych, m inim alnych żą­ dań terytorialnych i granicznych na północy i zachodzie (na przykład w porównaniu z takim nieraz w ysuw anym żądaniem zachodniej naszej granicy na Odrze i N ysie Łużyckiej).

Bez porównania bardziej skom plikowanym dla P olsk i zadaniem jest sprawa Rosji Sowieckiej i naszej wschodniej granicy. Pod naciskiem A nglii rząd Polski zawarł w lipcu 41 roku układ z Rosją, która napadnięta przez Niem cy, dotychcza­ sowego sw ego kontrahenta w okupowaniu ziem polskich, znalazła się siłą w ypad­

(10)

K R O N I K A G E N E R A Ł A „ G R O T A "

643

ków w obozie sprzymierzonych. Układ ten m iał na celu: tworzenie w ojska polskie­ go w Rosji oraz uratowanie setek tysięcy w yw iezionych do Rosji rodzin polskich. Układ ten nie m iał najw ażniejszej rzeczy, a m ianowicie potwierdzenia ze strony Rosji naszych granic w schodnich w m yśl traktatu ryskiego. Wkrótce po zawartym układzie Rosjanie nie om ieszkali w ielokrotnie zaznaczyć, że uważają sprawę granic między nam i a nim i za otwartą.

Pomimo zawartego później w końcu 41 roku, podczas bytności gen. Sikorskiego w M oskwie, tak zwanego paktu przyjaźni polsko-rosyjskiego, stosunki nasze z Ro­ sją Sowiecką n iew iele się poprawiły. W ciągu całego 42 roku w yszło na jaw, że bolszew icy nie zamierzają bynajmniej dotrzymać warunków z lipcowego układu polsko-rosyjskiego. W zakresie tworzenia w ojska polskiego robili trudności: ogra­ niczyli jego liczbę, nie dopuszczali kandydatów, nie zgodzili się oddać w cielonych do w ojska rosyjskiego Ukraińców i Białorusinów z wschodnich w ojew ództw Rzpli- tej, nie dostarczali żyw ności dla form owanego wojska naw et w tym zakresie, do którego się zobowiązali, zatrzym yw ali transporty broni, umundurowania, środków sanitarnych przesyłanych przez sprzymierzonych dla arm ii polskiej w Rosji.

Na odcinku pomocy Polaków w yw iezionych do Rosji, bolszew icy od początku stw arzali trudności nie do pokonania: nie dopuszczali delegatów polskiej ambasady do m iejsc, gdzie przebyw ali w yw iezien i Polacy, utrudniali ich w ydobyw anie i kon­ centrow anie w odpowiedniejszych rejonach, uniem ożliw iali dostarczanie Polakom środków sanitarnych oraz żywności, jak również ubrań. W końcu w yaresztow ali m ia­ now anych przez ambasadę delegatów dla pomocy Polakom i ostatecznie uniem ożli­

w ili jakąkolwiek im pomoc.

W arunki tworzenia w ojska polskiego w Rosji tak się w ciągu 42 r. pogor­ szyły, że nie było innego w yjścia, jak spowodowanie przeniesienia w szystkich pol­ skich oddziałów tak sform owanych, jak będących w trakcie formowania, z Rosji do Persji, co też zostało uskutecznione.

Tak w ięc z układu polsko-rosyjskiego z lipca 41 r. pozostało jedynie wyraźne nie uznanie przez R osję Sowiecką naszej granicy w schodniej. W pełni zrozumienia powyższego gen. Sikorski nie mogąc widocznie uzyskać dostatecznych zapewnień w sprawie naszej granicy wschodniej od rządu angielskiego po raz drugi udał się do R oosevelta5, u którego w ydaje się, że znajduje w iększe zrozumienie dla sprawy polskiej, a w szczególności z racji przypuszczalnego konfliktu sow iecko-polskiego w o­ bec n ie uznania przez Sow iety naszej granicy w schodniej.

Rosja Sowiecka jeśli tylko w tej wojnie w yjdzie w stanie jakiejkolw iek jeszcze siły i prężności m ilitarnej, niew ątpliw ie sięgnie po Estonię, Łotwę, Litw ę i Besara- bię. Na odcinku zaś granicy z Polską na pew no Rosja będzie w ów czas chciała przy­ najm niej obszary białoruskie i ukraińskie również włączyć do swego imperium, jeśli fakt chociażby przejściowego i częściowego okupowania ziem polskich (np. w pościgu za cofającym i się Niemcami) nie spowodował by z ich strony próby stw o­ rzenia rządu kom unistycznego pseudo-polskiego i powzięcia wzorem litew sk im czy łotew skim „historycznej” deklaracji o zgłoszeniu się komunistycznej Polski do ZSRR.

Nie ulega w ięc żadnej w ątpliw ości, że Rosja Sowiecka jest dla Polski wrogiem nr 2 i fakt wkroczenia w ojsk rosyjskich na ziem ie polskie, chociażby w formie sprzymierzeńca w pościgu za Niemcami byłby dla nas aktem w ybitnie niebezpiecz­ nym.

Konfederacja polsko-czeska, zawarta przez rządy, polski i czeski, w Londynie nie przybrała na razie żadnych form bardziej konkretnych. Raczej przypuszczać na­

5 Gen. W. Sikorski rozm awiał z pre zy d e n te m U SA F.D. R ooseveltem 2 i 3 grud­ nia 1942 r.

(11)

leży, że po pierwszych dwóch aktach zawartych w form ie bardzo ogólnej, jakby pro­ pagandowej, nic w ięcej nie zrobiono. Podobno Benesz na terenie m iędzynarodowym stwarza poważne trudności Polsce kombinując z bolszewikam i na w łasną rękę, bez uwzględnienia potrzeb w przyszłości zamierzonej konfederacji polsko-czeskiej. Po­ dobno istnieją próby porozumienia czesko-ukraińsko-białorusko-litew skiego, jako frontu wyraźnie przeciwpolskiego.

Wobec zbliżającego się końca w ojny i pewnej k lęski Niemiec, zaczynają się już objawy szukania ratunku i szykowania sobie drogi odwrotów przez w asalów niem ieckich. Węgrzy, którzy w roku 40 okazyw ali nam (emigracja) dużo sym patii i pomocy, potem pod naciskiem Niem ców swój stosunek zmienili. Obecnie zaczyna się proces odwrotny. Węgrzy zaczynają na różnych odcinkach zgłaszać nam swoje usługi.

Podobne wiadom ości nadchodzą z Rumunii. Tylko na tych sąsiadów w niczym poważnym nie można liczyć. Tym niem niej można będzie tę skruchę rumuńską w y ­ korzystać do pew nych ułatw ień dla nas.

Litwa to m ikroskopijne państwo, której w tej w ojnie dwukrotnie przedstawiło swą wartość. Raz najpierw współpracując z bolszewikam i, a potem zdradzając ich na korzyść wkraczających Niem ców. Teraz zaś w spółpracujących całkowicie z oku­ pantem niem ieckim i wykorzystujących jego do porachunków najpierw z Żydami a potem i z Polakami. Chociaż przyznać trzeba, że w czasie najazdu niem ieckiego na Polskę w 1939 r., Litw ini po zajęciu przez nich Wilna zachow yw ali się z początku w stosunku do Polaków, a szczególniej w stosunku do polskich oddziałów w ojsko­ wych, które po katastrofie wrześniowej przeszły granicę litewską, względnie przy­ zwoicie. Obecnie jednak szowinizm i nienawiść L itw inów do Polaków w zięły górę i od dwóch lat Litw ini w ykorzystując okupacyjny aparat niem iecki dążą do jak najw iększego w yniszczenia ludności polskiej na ziem iach województw a w ileńskiego. Równocześnie jednak sam i Litw ini zrozumieli, że niczego nie mogą się po N iem ­ cach spodziewać, że w najlepszym razie, przy zw ycięstw ie Niem iec mogą zostać „narodem parobków” przy boku „narodu panów ”. Rozpoczęli też podziemną, własną działalność niepodległościową. Próbowali porozumieć się z nami. Komendant okręgu w ileńskiego m iał z mego polecenia rozmowę z przedstaw icielam i ich stronnictw chrześcijańskich i ludowych. W ysunięte przez nich warunki, aby przed rozpoczę­ ciem rozmów otrzym ali zgodę na włączenie po w ojnie do Litw y Wilna, Mołodeczna, Lidy i Grodna w ykluczyły w ogóle jakiekolw iek dalsze rozmowy. Niech czekają. Muszą zrozumieć, że przyszła Litwa może egzystować jako państwo częściowo n ie­ podległe (w najlepszym razie) jedynie w ramach państwa polskiego. Inaczej będą piłką przerzucaną od Rosji do Niem iec lub odwrotnie, przy czym o pozorach n ie­ podległości w tych warunkach nie może być mowy.

10 I 43 r o k “W E W N Ę T R Z N E P O Ł O Ż E N I E P O L IT Y C Z N E W K R A J U I N A E M I G R A C J I “

Nacisk okupanta w okresie całego 42 roku nie słabł ani na chw ilę. W ywożenie, rozstrzeliwanie, rabunek mienia i płodów na wsiach, rabunek m ieszkań w m ia­ stach trw ały bez przerwy. Należy jednak stwierdzić, że w ciągu tego roku reakcje okupanta zarówno na akty dywersyjne, jak na sabotaż, jak na bierny opór ludności jak gdyby się zm niejszyły. Na przykład reakcja po rzuconych do kawiarń grana­ tów w Warszawie. Reakcja na szereg wysadzeń torów, pociągów i m ostów itd. W stosunku do okupanta postawa społeczeństwa jest niezmienna z w yjątkiem n ielicz­ nych spekulantów, kombinatorów lub będących na usługach niem ieckich. Ta jednak

(12)

K R O N I K A G E N E R A Ł A „ G R O T A ”

645

postawa społeczeństw a była w ciągu całego 42 roku w ybitnie bierna, szczególnie jeśli chodzi o jakiekolw iek tereny poza samym m iastem Warszawą. Rysuje się to zarówno w zachowaniu ludności jakby przybitej okupacją, jak i w e wszystkich ze­ wnętrznych w ystąpieniach Polaków. Czekali w szyscy i czekają na chw ilę odwetu. Jeśli chodzi w ięc o okupanta niem ieckiego w yjątkow a jest zgoda w szystkich Po­ laków. Inaczej już przedstawia się sytuacja w odniesieniu do Rosji Sowieckiej. Tu niew ątpliw ie pokutują na peryferiach naszego wachlarza politycznego zapatrywania, które bynajmniej Rosji nie chciałyby widzieć jako naszego wroga nr 2. Na skrajnym lew ym skrzydle, nie m ówiąc już o PPR (jako agenturze Z S R R na ziemiach pol­ skich) Polscy Socjaliści już na jesieni 41 roku zaczęli głosić hasła koniecznej pełnej współpracy z w alczącą R o sją6 i to nawołując do wzmożonej dywersji i partyzantki na ziem iach polskich. Było to w brew zarządzeniom moim w ydanym na podstawie instrukcji NW i rządu z L on d yn u 7. Musiałem w ywrzeć dość silną presję, aby P ol­ skich Socjalistów doprowadzić do porządku i spowodować odwołanie haseł, które próbowali rzucić w teren.

Na prawym skrzydle naszego wachlarza politycznego w obozie Kwadratu 8 istnieje stara m yśl Dm owskiego o porozumieniu i współpracy Polski z Rosją. Choć dla Kwadratu Rosja bolszew icka nie bardzo jest strawna, jednak m yśl o froncie w alki na zachód przeciw Niemcom, a w zgodzie i oparciu się o Rosję, w dalszym ciągu w y ­ stępuje. N iew ątpliw ie opór jaki staw iła Niemcom Rosja, jak również pewne sukcesy armii bolszew ickich w yw ierają na szerokie koła społeczeństw a poważny wpływ, w sensie uznawania siły Rosji, jej roli i ofiar jakie ponosi w niszczeniu naszego głów nego przeciwnika jakim są Niemcy. Dlatego też, o ile w stosunku do okupanta niem ieckiego w czwartym roku w ojny mamy nasz front narodowy zupełnie jednolity i bezwzględnie wyraźny, o tyle w wypadku wkroczenia na ziem ie polskie, w razie pobicia Niem ców, w ojsk rosyjskich, ta jednolita postawa naszego narodu mogłaby się zarysować. Trzeba się liczyć, że w tym ostatnim wypadku, część społeczeństwa nie uważałaby Rosję za wroga. Na odcinku politycznym w ciągu całego 42 roku trwa dalej pełne rozbicie polityczne. Poszczególne ugrupowania polityczne, szczególniej te, które zasiadały w P К P zużywają śladem lat ubiegłych gros swej energii na wzajem ne utarczki, a w najlepszym razie na projektowanie dalekich reform spo­ łecznych. W ciągu roku 42 w P K P nastąpiło szereg zmian. W R N zaw iesił swoją współpracę, nie mogąc dojść do porozumienia ani z lu d ow cam i9, ani ów czesnym D e­ legatem Rządu, W artskim 10. Ludowcy chcąc utrzymać P K P , a przez nie swoją he­ gem onię na odcinku politycznym wprowadzili odprysk W R N (grono socjalistów - pryncypialistów), którzy przyjęli nazwę Polskich Socjalistów. Dzięki tem u mając w pełnej współpracy ze sobą, a w łaściw ie podporządkowanych sobie przedstawicieli Polskich Socjalistów i Stronnictwa Pracy, uzyskali ludowcy na terenie P K P pełną przewagę wobec czwartego członka-przedstawiciela ND u . Delegat Rządu podporząd­ kował się tej sytuacji i stopniowo stał się jak gdyby organem wykonawczym dla Stronnictw a Ludowego, tym bardziej dla niego wygodnym, że nie pochodził z jego grona.

8 Prawdopodobnie chodzi o stanowisko I Zjazdu Polskich Socjalistów p o d k re­ ślające wspólnotę in teresów Polski i ZSRR w walce z h itleryzm em.

7 Trudno ustalić o którą instrukcję chodzi, zakaz prowadzenia otw a rtej walki po w tarzały instrukcje pocz ą w szy od p ie rw szej (Instrukcja nr 1 dla obyw atela Rako- nia — tj. Roweckiego) z 4 grudnia 1939 r.

8 K r y p to n im Stronnictwa Narodowego. 9 Chodzi o Stronnictwo Ludow e—Roch. 10 C y ry l Ratajski (1875— 1942).

(13)

Ludowcy korzystając ze sw ej hegem onii w PKP, z podporządkowania się ich dyktandu przez D. Rządu, a nade w szystko z posiadanego bezpośredniego połączenia radiowego z Londynem oraz wykorzystując tam swoją pozycję (wiceprem ier Mi­ kołajczyk) oraz korzystaniu z bardzo znacznych sum pieniężnych przekazywanych z Londynu do ich dyspozycji rozpoczęli grę na całego. Przede w szystkim zaczęli obsadzać ludowcam i całą aparaturę D.Rz., zarówno w centrali jak i na prowincji. Odcięli od m ożliwości kom unikowania się z rządem inne ugrupowania polityczne, nie dostarczając im depesz przekazywanych dla nich z Londynu, lub też um yślnie je zniekształcając, nie w ysyłając przekazywanej do D.Rz. poczty od poszczególnych stronnictw do Londynu. Posunięto się nawet tak dalece, że sum y pieniężne prze­ kazyw ane z Londynu dla poszczególnych ugrupowań politycznych b yły przetrzy­ m ywane po przyjściu ich do kraju na ręce D.Rz. i dopiero w ypłacane po szeregu interw encji. W drugiej połowie 42 roku te kombinacje tak dalece rozżaliły i zde­ nerw ow ały poszczególne ugrupowania polityczne w kraju, które straciły w szelkie zaufanie dla aparatury D.Rz., będącego jak to nazwano „pod okupacją Trójkąta” że nie m ogłem się po prostu uwolnić od ciągłych próśb pośredniczenia w porozu­ m ieniu z Londynem bądź to drogą radiową, bądź przez kurierów. W w ielu w ypad­ kach m usiałem to umożliwić.

Tymczasem ludowcy, jak by nie zdając sobie sprawy, że ich postępowanie w zbu­ dza u w szystkich nienawiść, brnęli dalej. Zdawało im się, że mają całą sytuację w sw oich rękach. Rząd za sobą, większość w PKP, D elegata Rządu pod sobą. Dwa ugrupowania WRN i Kwadrat, jako będące na skrzydłach i zawsze przeciwstawne sobie, nie uw ażali za przeciwników, którzy m ogliby się porozumieć. Innym różnym ugrupowaniom politycznym i społecznym będącym poza PK P ludow cy wręcz od­ m awiali prawa reprezentowania opinii w kraju twierdząc, że są m ałym i grupkam i i nic poważnego nie reprezentującym i. Pozostawało na placu boju jedynie wojsko, które niezależne ani od Delegata Rządu, ani od PKP, a na podstawie doświadczeń lat ubiegłych stanow iło pew ien zwarty i jednolity ośrodek. Próbowano w ięc zabrać się i do wojska. N ajpierw rękam i nie ludow ców a Stronnictwa Pracy (Karwat) 13 pró­ bowano wprowadzić pojęcie delegata rządu dla spraw w ojska, czy też męża zaufa­ nia obecnego D elegata Rządu dla spraw wojskow ych, czy wreszcie przy D elegacie Rządu Departamentu W ojskowego, a w szystko po to, aby uzależnić i podporząd­ kować w ojsko w kraju D elegatow i Rządu i czynnikom politycznym (czytaj lu dow ­ com). Równocześnie na terenie w si rozpoczęli ludow cy form owanie specjalnych od­ działów w ojskowych, zwanych Chłostrą 14. Oddziały te robione wśród rzucanych haseł dem agogicznych, że m ają one tworzyć praw dziwe w ojsko chłopskie, które nie tylko będzie walczyć z okupantem ale potem zapew ni przeprowadzenie reform socjal­ nych, a w szczególności rozdanie za darmo ziem i chłopom, wprowadziły n ie­ prawdopodobny chaos. Po wsiach zaczęła się ryw alizacja m iędzy Chłostrą a oddzia­ łam i ZWZ, rozpoczęły się próby przeciągania chłopów z ZWZ do C h łostry15. Rzu­ cano obietnice, że chłopi z Chłostry dostaną nadział ziem i, a ci, którzy pozostaną w ZWZ „w pańskim w ojsku” dostaną figę. W kilku m iejscach zaszły wypadki przej­ ścia z ZWZ do Chłostry kilku oficerów i podoficerów rezerwy, w jednym m iejscu przeszedł cały pluton.

13 K r y p to n im SL-Roch.

13 Franciszek Kw ieciń ski (1884— 1942), prezes Stronnictw a Pracy.

14 Straż Chłopska (decyzja o je j tw orzeniu zapadła w sierpniu 1940), późniejsze Bataliony Chłopskie.

15 Doszło do takich sytuacji m.in. w organizacjach ZWZ w Biłgoraju i Sochacze­ wie, gdzie właśnie do Chłostry przeszedł cały pluton. S. Row ecki zwrócił się do SL o ich powrót 18 sierpnia 1942 r.

(14)

K R O N I K A G E N E R A Ł A „ G R O T A ”

647

Równocześnie rozpoczęto ze strony ludowców, Stronnictwa Pracy i Polskich So­ cjalistów atak na wojsko. W edług starej recepty, że jest opanowane przez żyw ioły sanacyjne lub że może być łatw o opanowane przez sanację.

Gra staw ała się jasna. Ludowcom zdawało się, że „władzę·’ m ają już w swoich rękach, że w okresie konspiracji przygotują, a potem po zrzuceniu okupacji natural­ nie w edług ich wyobrażenia bez większej trudności, będą sobie urządzać Polskę tak, jakby się to jednej grupie ludności podobało. Poniew aż zaś wojsko nie chciało podporządkować ich zamierzeniom i stać się z w ojska całego narodu wojskiem jed­ nego ugrupowania politycznego, w ięc rozpoczęto próbę zrobienia w łasnego wojska partyjnego, a rozbicie w łaściw ego ośrodka wojskowego. Miało to być osiągnięte przez ustanow ienie pełnom ocnika delegata rządu dla spraw w ojskow ych, a w ięc organu zw ierzchniego pod w zględem politycznym nad w ojskiem przez utworzenie Depar­ tam entu W ojskowego jako części składowej i aparatury D elegata Rządu dla celów organizacji, m obilizacji i zaopatrzenia sił zbrojnych oraz przez form owanie sił zbroj­ nych chłopskich w terenie w form ie Chłostry. Wtedy w pewnej chw ili ZWZ mogłoby się okazać zbędne. Tak w głow ach niektórych ludzi rysow ał się plan osaczenia i roz­ bicia dotychczasowego ośrodka wojskowego. Naturalnie m usiałem się temu energicz­ nie i zdecydowanie przeciw staw ić co poniżej przedstawię.

Wśród pozostałych ugrupowań politycznych Kwadrat w dalszym ciągu nie w spółpracował i zwalczał ZWZ mniej w ięcej do połowy 42 roku. Na podstawie jed ­ nak szeregu w zajem nych starań i posunięć nastąpiła zmiana jego frontu. Stron­ nictw o Kwadratu pow zięło uchw ałę podporządkowania swojej roboty wojskowej głów nem u ośrodkowi w ojskow em u i w ejście w pełną współpracę z nami. Formalnie rozpoczęto to od listopada 42 r. Główną zasługę ze strony Kwadratu ma M arek 16, p rzedstaw iciel Kwadrata w PKP. Nie bez w pływ u na powyższe było stanowisko ludowców, które wyżej przedstawiłem . Kwadrat czuł się w pełnej izolacji. To w ejście Kwadratu w e w spółpracę z nami nie było ani łatw e, ani proste. W stronnictwie Kwadratu rozpoczęła się r e w o lta 17, próbowano obalić obecny zarząd za zdradę ja­ koby ideałów narodowych przez pójście „z w ojskiem sanacyjnym ”.

N iestety w całej tej akcji przeciw w łaściw ym władzom Stronnictwa Narodo­ w ego i ich uczciwej decyzji podporządkowania się potrzebom chw ili (zbliżający się koniec w ojny) brał udział płk służby czynnej Czesław (O z)18.

W szystkie ugrupowania polityczne, ciągle się w zajem nie zwalczając rozpoczęły w roku 42 tzw. „w yścig program owy”. Najpierw socjaliści, potem ludowcy, potem narodowcy, wreszcie Stronnictwo Pracy, Unia, sy n d y k a liści19, sanacja spod znaku OPW i oddzielnie z M yśli P a ń stw o w ej20 itd. itd. W szyscy zaczęli rozpisywać się i układać swoje programy ideologiczne oraz układać wskazania jaką to Polskę ide­ alną w edług ich przekonań będą budować z chw ilą zrzucenia okupacji. N iew ątpliw ie zagadnienia to w ażne i spraw y istotne, lecz przez próby dzisiaj ich sformułowania prowadzące nie do scem entowania lecz podzielenia naszego frontu w alki z oku­ pantem. Byłem zw olennikiem i stale z odcinka wojskow ego propagowałem hasło, że honorując przekonania w szystkich i dążenia do zbudowania jak najlepszej Polski

16 Stefan Sacha (1888— 1943), prezes SN.

17 P rze ja w e m je j było m.in. utworzenie przez część oddziałów Narodowej Orga­ nizacji W ojskow ej, które nie podporządkow ały się dec yzji o scaleniu z A K — Naro­ d ow ych Sił Zbrojnych.

18 Płk C zesła w O zie wic z (1877—1966), zastępca Kom endanta Głównego NOW, jeden z tw órców NSZ i ich Kom endant Główny.

19 Chodzi o Z w ią z ek S y n d y k a lis tó w Polskich.

20 Skupieni w okół tego pisma piłsudczycy powołali 15 października 1942 K o n w ent Organizacji Niepodległościowych.

(15)

w przyszłości, jak najbardziej „modern” pod w zględem zdobyczy socjalnych i spo­ łecznych, muszą się jednak zdobyć w szystkie ugrupowania polityczne na w spólny w ysiłek w celu podkreślenia pewnych w spólnych nadrzędnych celów , na najbliższą metę, w spólnych dla wszystkich, a które by objęły przede w szystkim spraw y w ią­ żące się z w alką z okupantem, z powstaniem zbrojnym, z walkam i, które przyjdzie nam je stoczyć o granice Rzeczypospolitej. To hasło rzucone przez w ojsko w ciągu 42 r. podjęte zostało najpierw przez szereg grup w centrum jak: D em okraci“ , R acła­ w ice, ZOR, itd., a w krótce potem przyjęły to hasło w pew nej mierze Kwadrat i WRN. W ciągu 42 r. zachodzą w ielkie zm iany w nastaw ieniu ugrupowań politycz­ nych. Zbliżający się koniec wojny, świadomość, że na terenie kraju poza naszym ośrodkiem wojskow ym w szystko jest rozbite i skłócone stwarza sytuację taką, że obok wojska opowiadają się kolejno niem al w szystkie ugrupowania polityczne. A w ięc obok WRN staje Kwadrat, Demokraci, ZOR, Racławice, wkrótce zgłasza się Stronnictwo Pracy i szereg innych, składając deklaracje i oświadczenia, że nie chcą słyszeć o kłótniach, niesnaskach politycznych odkładają sw oje daleko przewidujące programy, natom iast chcą razem z wojskiem w ykonać głów ny i jedyny w ysiłek na w alkę z okupantem, na przygotowanie i przeprowadzenie powstania zbrojnego i na w alkę o w ielką Polskę.

W tym samym czasie pod koniec 42 r. pow staje inicjatywa prywatna stw orze­ nia spomiędzy w szystkich ugrupowań politycznych i społecznych naszego życia pod­ ziemnego jednego związku, przeznaczonego do wzmożenia w alki z okupantem, przy pełnym zawieszeniu w szelkich programów grupowych i innych spraw nie w cho­ dzących w zakres w alki z okupantem. Inicjatywę tą w niesioną przez centrum orga­ nizacji niepodległościow ych naszego wachlarza politycznego (FOP, ZOR, Demokraci, Pobudka, Racławice) przyjąłem z uznaniem, widząc w niej, jeśli zostanie zrealizo­ wana, m ożliwość podniesienia nastrojów społeczeństwa, szczególniej poza Warszawą, wzm ożenie akcji przeciwko okupantowi w sensie biernego oporu, wzm ożenia w ojny cyw ilnej, a nade w szystko podtrzymywania nastrojów w rejonach, gdzie represje okupanta będą specjalnie silne. Inicjatywa została zrealizowana w postaci zaw ią­ zanego przez kilkanaści organizacji (będących poza PKP) Stowarzyszenia Obrony Społecznej — SOS.

SOS zawiązano. Statut uchwalono. W porozumieniu z D elegatem Rządu i mną. W ydział w ykonaw czy i egzekutyw ę wybrano. W yznaczyłem do SOS jako łącznika Jerzego*2, który w spólnie z N ow ak iem 23, pełnom ocnikiem dla spraw w ojny cy­ w ilnej, próbuje rozkręcić działalność SOS. Stronnictwa będące w PKP na razie nie w zięły udziału w e władzach organizacyjnych SOS, aczkolwiek niektóre przychyl­ nie zamierzają współpracować. WRN dał do SOS łącznika. Jeśli tę machinę po­ trafią ludzie tam wybrani do władz SOS rozkręcić, korzyści powinny być n ie­ w ątpliw e.

Ciekawe jest stanow isko PKP, które uważa, że reprezentując główne stronnnic- tw a, nie może się angażować w działalność SOS, w jej w alce z okupantem. Na­ turalnie w ychodzi tu z jednej strony urażona ambicja z drugiej strony obawa przed ew entualnym i konkurencyjnym i zamierzeniam i politycznym i SOS. Rzeczywiście, z początku przy tworzeniu SOS sporo było akcentów politycznych. Różne grupy wchodzące w SOS, próbowały w nieść ze sobą zawiść i ryw alizację do PKP, a nawet podkreślały akcenty, że chcą iść z wojskiem, natom iast negliżują Del. Rządu. Do­ piero po kilkakrotnym przeze mnie podkreśleniu, że akcje SOS m ógłbym uznać za

21 Chodzi o Stronnictw o Demokratyczne.

22 Prawdopodobnie m j r Jerzy Michalewski (1895— 1972). 23 Stefan Korboński (1901— 1989).

(16)

K R O N I K A G E N E R A Ł A „ G R O T A ”

649

pożyteczną pod w arunkiem , ze zostanie ona wyprana z wszelkich akcentów poli­ tycznych oraz będzie prowadzona w pełnej harmonii i uzgodnieniu z Del. Rząd. i w ojskiem , nastąpiło powyższe. Na odcinku politycznym w ciągu 42 roku nastąpiło ożyw ienie również wśród sanacji, przyjmując tę nomenklaturę, używaną w kraju dla nazwania dwóch skupisk piłsudczyków: z Obozu Polski Walczącej (OPW) i Konwent Organizacji Niepodległościowych (Myśl Państwowa). Gdy pierwsza grupa sform u­ łowała swój program na wzorach ozonowych, druga, w ysuw a zasady demokratyczne, zbliżone do ideologii pierwszych lat powstawania legionów. Utworzeniu tych dwóch grup, nielicznych zresztą i poza w ydaw aniem kilk u pism, n ie posiadających prawie żadnych w pływ ów w terenie, towarzyszyły okoliczności wprost kom promitujące obóz legionow y. Jedna i druga grupa w yw odzi się jak twierdzi z ideologii Marszałka. Jedna i druga zalicza do sw ego składu te same organizacje, a więc: Zw. Leg., Zw. Peow iaków , Strzelca, itd., tym czasem n ie przeszkadzało im to rozwinąć m iędzy OPW a K onwentem polem iki z takim i w ym ysłam i i w zajem nym w ylew aniu sobie po­ m yj, jakich przez cztery lata w naszej prasie podziem nej jeszcze nie spotykano. Nie mogło to w yw ołać nigdzie ani poważnej, ani przychylnej oceny startu obu tych grup.

Na terenie em igracji rząd nasz zwany rządem jedności narodowej jest w łaściw ie rządem C entrolewu z indyw idualnym udziałem dwóch przedstaw icieli ND w rządzie. Narodowa Dem okracja nie uważa, aby była w rządzie reprezentowana. Natom iast PPS (WRN), Ludowcy, Stronnictw o Pracy stanowią w łaściw ą dla rządu tego pod­ stawę. Jest to akurat inaczej niż w odpowiedniku rządu w kraju, w PKP, gdzie znajdują się przedstaw iciele ND, ludowców, Stronnictw a Pracy, a zamiast WRN są Polscy Socjaliści. Tak w ięc na em igracji i w kraju powtarzają się tylko ugrupo­ w ania ludow ców i Stronnictw a Pracy.

Stan powyższy w yw ołuje cały szereg nieporozum ień i zadrażnień. Wystarczy przytoczyć incydent z Polskim i Socjalistam i, których wobec tego, że nie reprezentują PPS, rząd polski polecił Del. Rządu usunąć z PKP, a wprowadzić na ich m iejsce W R N 24. Decyzję zresztą, dwukrotną Del. Rządu próbuje odwołać lub opóźnić, n ie­ w ątp liw ie pod naciskiem ludowców, którzy w razie w yjścia z PKP Polskich Socja­ listów a w ejścia WRN, straciliby ostatecznie swoją hegem onię na terenie PKP. W okresie ostatniego roku jakby się uspokoiły, częste dawniej ze strony em igracyjnych czynników politycznych, ataki na w ojsko w kraju. Celowali dawniej w tych atakach: ND i ludowcy. U stalenie niew ątpliw e w łaściw ej K om endy Sił Zbrojnych w Kraju i rysująca się jakby pełnia zaufania NW dla tego ośrodka w ojskow ego w kraju, w idocznie w płynęły na te czynniki polityczne. K om itet dla Spraw Kraju w kilku sw oich w ystąpieniach był dla roboty krajowej w ojskow ej całkow icie pozytywny. Jed yn ie z odcinka ludow ców dochodziły odgłosy, popierania jakby Chłostry i in ­ nych prób mieszania się ludow ców do odcinka w ojskowego. D efinityw ne jednak rozstrzygnięcie w sprawie Departamentu W ojskowego, jak rów nież nacisk w y w ie­ rany na ludowców, aby skończyli ze sw ym i próbami robienia prywatnej roboty w oj­ skow ej, stały się tego dowodem.

• D E L E G A T R Z Ą D U I W O J S K O ·

Współpraca z D.Rz. Wartskim, mimo chęci z jego strony i mojej ułożenia tej współpracy jak najlepiej, zawodziła. Zaciążyły nad nią błędy Centrali o ustanowieniu

24 M.in. K o m ite t do S p ra w K r a jo w y ch 29 września i 19 grudnia 1942 r. powziął w te j spraw ie uchwały, także 4 lutego 1943 gen, W. Sikorski zażądał wykonania d e ­ c y z ji K S K .

(17)

w okresie okupacji i w alki z okupantem dwóch rów noległych torów, niezależnych zupełnie od siebie: cyw ilnego (rządowego i politycznego) oraz w ojskowego. W dal­ szym ciągu zaciążyło nad nią uprzedzenie W artskiego do wojska w ogóle a legionis­ tów w szczególności. W tej w spółpracy rów nież nie dopomagali W artskiemu jego doradcy i najbliżsi współpracownicy. Najpierw K arwat z R om bu25 a potem ND i ludowcy. Wprawdzie w idyw aliśm y się co pew ien czas, w ym ien iali pewne poglądy i informacje. Ja zgłaszałem szereg dezyderatów i potrzeb z racji przygotowań do powstania, a które powinna przepracować i przygotować aparatura D.Rz. D elegat zaś zgłaszał m i szereg pogłosek i plotek na tem at takiego czy innego przekroczenia kom petencji przez w ojskow ych, którzy gdzieś tam m ieli wkroczyć na odcinek cy ­ w ilny, lub też o takim czy innym członku ZWZ, który m iał być rzekomo pochodzenia sanacyjnego. Nic w ięc dziwnego, że z tej w spółpracy w łaściw ie nic nie w ychodziło. To też po kilkunastu takich spotkaniach przestałem zgłaszać jakiekolwiek dezyde­ raty i potrzeby w ojska oraz poprosiłem mego zastępcę 26 o uczęszczanie na spotkania z D.Rz.

W m iędzyczasie na szczeblu głów nego D.Rz. rozpoczął się kryzys. Projekt orga­ nizacji w kraju na wypadek uwolnienia od okupacji tak zwany dekret o kom pe­ tencjach dla m inistra D.Rz., który zresztą został opracowany bez dostatecznego uzgodnienia z w ojskiem i w takiej form ie został przesłany do Londynu, przew idy­ w ał, że w razie jego uchw alenia obecny D elegat ustępuje. Zresztą postaw ił to sam Wartski n ie chcąc krępować rządu swoją osobą w razie uchwalenia tego projektu dekretu. W ykorzystali powyższe ludow cy, aby spowodować odejście W artskiego i wprowadzić na jego m iejsce dotychczasowego jego zastępcę lu d o w ca**. W m iędzy­ czasie W artski ciężko się rozchorował. Rząd nadesłał projekt dekretu o delegacie m inistrze jak gdyby jeszcze do ostatecznego w ypow iedzenia się krajowi (wprow a­ dzono w Londynie do poprzedniej redakcji projektu), równocześnie jednak skorzy­ stano z propozycji W artskiego o zwolnienie go, która była dołączona do projektu dekretu w ysłanego z kraju i rzeczyw iście zwolniono go, przekazując jego obowiązki zastępcy.

Staruszek w ziął to bardzo do serca. Nie osłodziło mu powyższego nadanie przez NW Virtuti Militari, czym jednak był bardzo wzruszony. Widziałem się z nim po raz ostatni, gdy przekazał już swe obowiązki zastępcy. M iał już w ówczas wygląd czło­ w ieka zza grobu. W rozmowie dość serdecznej i pożegnalnej prosił jedynie o to, aby w w alce powstańczej nie przyjść za późno z pomocą jego ukochanej W ielkopolsce, gdyż inaczej, jak się wyraził, Niem cy wyrżną resztę Polaków, którzy tam pozostali. W parę tygodni później Wartski zmarł.

Z nowym D.Rz. Wernicem próbuję od początku współpracę jako tako zawiązać i ułożyć. Na pierwszym spotkaniu oświadczył m i na m oje pytanie, że aczkolwiek jest ludowcem , jednak uważa za swój obowiązek być urzędnikiem Rzeczypospolitej, a nie przedstaw icielem stronnictwa i w tym sensie chce swą pracę jako D.Rz. reali­ zować. Z dotychczasowych spotkań i rozmów w noszę, że z Wernicem łatw iej będzie znaleźć w spólny sposób m yślenia i język porozumienia. Dotychczas przy pierwszej w iększej próbie życiowej w konspiracji porozumieliśm y się całkow icie dobrze. Miało to m iejsce w spraw ie Zamojszczyzny i akcji bojowej, którą wojsko w tym celu uru­ ch om iło28. Również na odcinku w yjaśnienia sytuacji z ludowcami, niew ątpliw ie

25 K r y p to n im S tronnictw a Pracy.

26 Gen. Tadeusz Marian K om orow ski (1895— 1966), Korczak, później Bór.

27 Prof. Jan Pie kaikiew icz (1892— 1943), Wernic, m ian ow an y Delegatem Rządu 5 sierpnia przeją ł obowiązki 17 wrześn ia 1942.

28 O dec yzji użycia oddzia łów zbrojnych na Zam ojszczyźnie w uzgodnieniu z De­ le gatem Rządu „Grot” in formował Londyn 23 grudnia 1942.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Budowanie teorii wyjaśniającej prawo kościelne i dającej jego zrozum ienie jako zjawiska praw nego wskazuje, że chodzi o teorię prawa kościelnego „jako

Generalnie trzeba przyjąć, że przedstawione w pracy gleby środkowej Szwecji są znacznie młodszymi glebami rdzawymi i bielicowo-rdzawymi w porównaniu z typem gleb rdzawych

After discussing a programme of lectures on the history of architecture and monuments conservation the author proposes to extend studies by means of

w Warszawie odbyło się plenarne posiedzenie Naczelnej Rady Adwokackiej. W trakcie obrad podjęto między innymi uchwałę w sprawie wykładni art. PALES­ TRY

preskryptem różnią się one całkowicie zarówno od listów świec­ kich, jak i od listów przypisywanych Pawłowi, lecz już w staro­ żytności uznanych za

Nonetheless, this theory is useful within the area of literature, especially in the context of social media criticism, which regards social representation as one

Metoda ta uniemożliwia kontakt wody złożowej z powietrzem, a co za tym idzie – zapobiega utlenianiu związków rozpuszczonych i wy- trącaniu się niepożądanych osadów; jednak

Next to carbon recycling, there are other exchange fluxes be- tween free amino acids and the central carbon metabolism reaching a flux of 15–45% relative to the glucose uptake rate.