• Nie Znaleziono Wyników

"Wygnaniec ptaków" w Londynie : emigracyjna poezja Mariana Czuchnowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wygnaniec ptaków" w Londynie : emigracyjna poezja Mariana Czuchnowskiego"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Paweł Tański

"Wygnaniec ptaków" w Londynie :

emigracyjna poezja Mariana

Czuchnowskiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 92/1, 161-178

(2)

Pam iętnik Literacki XC1I, 2 0 0 1 , z. 1 PL ISSN 0 0 3 1 -0 5 1 4

PAWEŁ TAŃSKI

„W Y G N A N IEC PTAKÓW ” W LOND YNIE

EM IGRACYJNA POEZJA M A R IA N A CZUCHNOW SKIEGO 1

Poezja M ariana C zuchnow skiego pow stała na em igracji jest w Polsce m ało znana. W ynika to z prostej przyczyny - dzieje powojennej literatury tworzonej poza krajem są ciągle niedostatecznie spenetrow ane i zb ad an e1. Jak tw ierdzi M a­ rek Pytasz, od lat zajm ujący się X X -w ieczną literaturą polską na em igracji:

warunkiem absolutnie koniecznym jest [...] opisanie całości dorobku literackiego diaspory [...]. Najpierw trzeba po prostu w szystko opisać, najprościej poprzez nazwiska i dzieła [...]. Dopiero wtedy będzie m ożliw y dystans, a siatka opisu pozw oli wskazać na odm ienność i wspólnotę, a sama literatura polska zacznie się jakoś sklejać [,..]2.

O bszar „literatury złej chwili dziejow ej” 3 wciąż więc daje m ożliw ość odkry­ w ania i badania interesujących utworów, w Polsce zupełnie nie znanych. W ystar­ czy podać znam ienny przykład poezji B ogum iła A ndrzejew skiego, o której z en­ tuzjazm em pisało kilka zaledw ie osób, w śród nich osobowości tej miary, co C ze­ sław M iłosz czy Jerzy Pietrkiew icz4, poezji cenionej jedynie w kręgach em igrantów oraz przez nieliczną grupę badaczy literatury diaspory.

1 D otyczy to zresztą nie tylko literatury. W roku 1999 ukazały się kolejne książki na temat emigracji polskiej po 1939 roku, pełne niedostatków; są to trzy tomy, sygnow ane tytułem D ruga

Wielka E m igracja 1 9 4 5 -1 9 9 0 (Warszawa 1999): t. 1 - A. F r i s z k e, Życie po lityczn e emigracji', t. 2

- P . M a c h c e w i c z , E m igracja w p o lity c e m iędzynarodowej', t. 3 - R. H a b i e 1 s k i, Ż ycie s p o ­

łeczne i kulturalne em igracji. Autorzy tych tom ów piszą w e w spólnym wstępie: „D zieje polskiej

emigracji po II w ojnie św iatowej są jednym z najmniej znanych wątków historii Polski ostatnich d ziesięcioleci, choć z w ielu w zględ ów zasługują na uw agę” (t. 1, s. 5), i dalej: „W rezultacie dotych­ czasow a w iedza o emigracji przypomina szachow nicę, na której pewne pola są w ypełnione, lecz obok występują liczne białe plam y” (t. 1, s. 11). O we liczne białe plamy są także udziałem książki H abielskiego, który nie uw zględnił w sw oim opracowaniu w ielu ważnych pisarzy i osób zw iąza­ nych z kulturą na emigracji! Pominął zupełnym m ilczeniem tak ważne pism o, jakim była „Oficyna P oetów ” oraz w ydaw nictw o Krystyny i Czesław a Bednarczyków!

2 M. P y t a s z, O d dajcie nam literaturę em igracyjną! Z p ro b lem ó w fun kcjonow ania literatu ry

dia sp o ry w kraju. „Arkadia” 1999, nr 6/7, s. 204.

3 Zob. J. K r y s z a k , Literatura z le j chw ili dziejow ej. Szkice o dru giej em igracji. Warszawa 1995.

4 Cz. M i ł o s z , P oeta w Lem urii. W: Życie na wyspach. Kraków 1997. - J . P i e t r k i e w i c z :

(3)

1 6 2 PAWEŁ TAŃSKI

To sam o dotyczy Czuchnow skiego, który nazw any został „poetyckim kroni­ karzem em igracyjnej codzienności” 5, a Janusz Kryszak tak oto pisał o jego poezji w latach Dw udziestolecia:

Stw orzył wyraźnie zindyw idualizow any wariant poetyckiego awangardyzmu, w którym zm ysłow a i dynam iczna w izja przyrody oraz koncepcja człow ieka ściśle łączy się z gw ałtow ­ nym przeżywaniem spraw sp ołeczn ych 6.

K siążka K ryszaka o m iędzyw ojennej tw órczości poetyckiej C zuchnow skie­ go - P oezja z ie m i1 - ukazała się w roku 1984. R ów no 10 lat w cześniej ten ba­ dacz literatury em igracyjnej przygotow ał do druku w ybór jeg o poezji: R eporter

Bogum ił A ndrzejew ski (1922-1994). „Kultura” (Paryż) 1995, nr 1/2. Zainteresowanych tym twórcą

odsyłam do tekstów: Nosorożca docelow ość przew ażna. Rozm owa z Bogumiłem Andrzejewskim - p o ­

etą. Rozmawiał M. P y t a s z. „Arkadia” 1999, nr 6/7. - P. T a ń s k i: M isjonarz słów . „Kultura” (Paryż)

2000, nr 1/2; B ogum ił A ndrzejew ski - lemuryjski wędrowiec. W: Edukacja polonistyczna i literatura. Red. W. Sawrycki, M. Wróblewski. Toruń 2000; Biblizm y w p o e zji Bogumiła Andrzejewskiego. „Fra­ za” 2000, nr 3. O Andrzejewskim napisałem w roku 1998 pracę magisterską W kręgu tajemnic mitów,

legend i języka. O tw órczości poetyckiej Bogumiła Witalisa Andrzejew skiego; znajduje się ona w Ar­ chiwum E m igracji w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

5 J. K r y s z a k, P oetycki kronikarz em igracyjn ej codzienności. W: Literatura złej chw ili d zie­

jo w e j. Tw órczości C zuchnow skiego, zarówno przedwojennej, jak i powojennej, badacz ten p ośw ię­

cił sporo uwagi. W ym ienić tu należy następujące je g o prace: Katastrofizm ocalający. Z problem atyki

p o e z ji tzw. „ D ru g iej A w a n g a rd y”. Wyd. 2, rozszerzone. B ydgoszcz 1985 (o międzywojennej twór­

czości lirycznej autora Tak na tle literatury Drugiej Awangardy); „ Pęka codziennie nad nam i gran at

dnia... " (O p rzed w o jen n ej tw órczości M. Czuchnowskiego). W: Urojona p erspektyw a. Szkice lite­ rackie. Łódź 1981; D w a p o e m a ty w iejskie M. Czuchnowskiego. (G eneza i tło). W: jw.; „ Jeszcze się bronię, je s z c z e zw yciężam (O p o w o jen n ej p o e zji M. C zuchnow skiego). W: jw.; P oezja ziemi. M ię­ dzyw ojen na tw órczość p o etyck a M ariana Czuchnowskiego. Warszawa 1984; Spór o kształt aw an ­ gardyzm u. (K orespon dencja Juliana P rzyb o sia z M arianem Czuchnowskim ). W: R zeczyw istość trze­ cia. B ydgoszcz 1997; M ieszkam j a k Baudelaire... (R ozm ow y z M arianem Czuchnowskim). W :jw .; U rzeczeni b io lo g ią i historią. R zecz o M arian ie Czuchnowskim i Józefie Łobodow skim . W: jw.

O twórczości C zuchnow skiego pisali też: S. B a r a ń c z a k , K lęska M ariana Czuchnowskiego. W: Etyka i p oetyka. Szkice 1 9 7 0 -1 9 7 6 . Paryż 1979. - S. B u r k o t, Syn p ó l niesforny i dziki. W: M ar­

chołt na P arnasie. Szkice literackie. Warszawa 1980. - A. C h ł o p e k , U progu dojrzałości. O p o ­ etyckim d ebiu cie M ariana C zuchnowskiego. „Prace H istorycznoliterackie” t. 8 (1978) (nadbitka). -

M. G i e r g i e l e w i c z , Twórczość po etyck a . W zb.: Literatura p o lska na obczyźnie 1 9 4 0 -1 9 6 0 . Red. T. Terlecki. T. 1. Londyn 1964. - S . J a w o r s k i , M arian Czuchnowski: P oetyka codzienności. W zb.: „K to k o lw iek je s te ś bez ojczyzny... ” Topika p o lsk iej w spółczesn ej p o e zji em igracyjn ej. Red. W. Ligęza, W. W yskiel. Łódź 1995. - T. K ł a k , R eporter róż. W: R eporter róż. Studia i szkice lite ­

rackie. K atow ice 1978. - S. R. L e e, Trudne przym ierze. Polska aw angarda po etyck a w kręgu idei lew icy (1 9 1 8 -1 9 3 9 ). Warszawa 1982. - W. L i g ę z a: Uczta instynktów i lekcja historii. O tw órczo­ śc i M ariana C zuchnow skiego. „Pamiętnik Literacki” 1991, z. 1; Eros zu ch w ały i m elancholijny. P ortretow an ie kobiet w liryce M ariana Czuchnowskiego. „Przegląd Polski” 2000, nr z 28 VII. -

A. H . M o s k a l o w a , A utentyzm w p o lsk iej p o e zji m iędzyw ojen nej. Warszawa 1979. - H. S o ś n i c- k a, Twórczość p o etyck a M. C zuchnow skiego w latach 1 9 3 0 -1 9 3 6 . „Acta Universitatis N icolai Co- p em ici”. F ilologia Polska, XIII. Nauki H um anistyczno-Społeczne, z. 81 (1977). - P. T a ń s k i, P o r­

trety rzeczy zw ykłych. O em igracyjn ej p o e z ji M ariana C zuchnowskiego. „Przegląd A rtystyczno-Li­

teracki” 1999, nr 5. O czyw iście, są to najważniejsze opracowania, trzeba by tu w ym ienić o w iele więcej recenzji, om ów ień, artykułów itd. dotyczących tw órczości autora K o b iet i koni - znaleźć je można w książce K r y s z a k a P oezja ziem i.

6 K r y s z a k , P oetycki kronikarz em igracyjn ej codzien ności, s. 135.

7 Zob. rec. tej książki: A. B o r o w a, R obespierre now ej p o e zji. „Walka M łodych” 1986, nr 1, s. 9. - K. Ć w i k 1 i ń s k i, R eżyser w łasn ej klęski. „Kierunki” 1986, nr 4, s. 11. - T. W r o c z y ń s k i,

(4)

„W Y G N A N IEC PTAKÓW ” W LO N DY N IE 1 6 3

róż, który w yszedł w serii „G eneracje” i był pierw szą od czasów w ojny pu blik a­ c ją C zuchnow skiego w k ra ju 8. Dla upam iętnienia pow rotu do Polski w ierszy tego poety i z okazji jeg o 65 urodzin w ybito naw et m edal w brązie, p rzed staw ia­ ją c y z jednej strony tw arz autora P ow odzi i śm ierci, z drugiej zaś napis: „R ep or­ te r ró ż” .

O w yborze K ryszaka pisał Jan Brzękowski:

znalazły się tutaj bardzo dobrze wybrane fragmenty R eportera róż i wyjątki z dużych poem a­ tów opublikowanych w „O ficynie Poetów ”, które w nadmiernych rozmiarach były trudno c zy ­ telne, a w wyjątkach robią doskonałe wrażenie. Kolekcja „Generacje” i Kryszak jako autor wyborów mająogromne zasługi dla przypomnienia polskiemu czytelnikowi kilku pisarzy. W w y ­ padku C zuchnow skiego jest to szczególn ie ważne, gdyż jest to niew ątpliwie poeta bardzo w y ­ bitny, który stw orzył własną poetykę i ma piękną kartę w dziejach poezji polskiej i awangardy. Bardzo m nie to cieszy, bo Czuchnowski był prawie zapomniany w kraju, a nie zdobył sobie uznania na em igracji9.

W roku 1976 Ludow a Spółdzielnia W ydawnicza w znow iła w jednym tom ie pow ieści C ynk i Pieniądz, a także poem aty Trudny życiorys oraz Pow ódź i śm ierć (1980), natom iast w 1978 roku W ydawnictwo Literackie w K rakow ie opubliko­ w ało liczące 332 stronice P oezje w ybrane10. To wszystkie książki M ariana C zuch­ now skiego, które w yszły w kraju po 1945 roku, chociaż jest on autorem ponad 35 obszernych tekstów (14 opublikow anych przed w ojną i 22, które ukazały się na em igracji) oraz niezliczonych wierszy, artykułów i recenzji, rozproszonych w em i­ gracyjnych czasopism ach11. Jego dorobek z lat m iędzyw ojennych (od m om entu opublikow ania w roku 1930 debiutanckiego tom iku P oran ek goryczy) to 6 zb io ­ rów poetyckich, 4 pow ieści - w ydane w form ie książkow ej: C ynk oraz P ieniądz, i publikow ane w czasopism ach: K saw era oraz Po co się żyje? ’, ponadto dwie broszury - N owa kultura i N ow e drogi dem okracji (ten tytuł tylko w odbitce szczot­ kowej). W arto rów nież wspom nieć, że w roku 1938 ukazał się A rkusz poetycki, zaw ierający w iersze drukow ane wcześniej w tom ikach.

Po 1939 roku Czuchnow ski ogłosił 8 tom ów p oety ckich 12, 6 prozatorskich13,

8 We w stępie O p isa rs tw ie M ariana C zuchnowskiego do wydanych w jednym tom ie pow ieści M. C z u c h n o w s k i e g o Cynk i P ien iądz (Warszawa 1976) pisał J. K r y s z a k (s. 19): „C zytelni­ kow i krajowemu przypomniano już obecność, żyw ą i ważką obecność, C zuchnow skiego-poety nie­ w ielkim , bibliofilskim tom ikiem w serii »Generacje« (seria IV, t. 1; W -wa 1974)”.

9 J. B r z ę k o w s k i , Siedem n asta rozm ow a z sobow tórem . „O ficyna P oetów ” 1974, nr 1, s. 21.

10 S. B a r a ń c z a k pisał w lipcu 1978 (E tyka i p o etyka. Szkice 1 9 7 0 -1 9 7 8 . Kraków 1981, s. 83): „Jest to nie tylko pierw szy krajowy, ale pierw szy w o g ó le tak obszerny wybór utw orów p oety”.

11 W okresie m iędzyw ojennym i po 1939 roku „publikował w ponad stu czasopism ach” - jak podaje B. K l i m a s z e w s k i w nocie biograficznej Czuchnow skiego, zam ieszczonej w antologii polskiej poezji żołnierskiej na obczyźnie w latach 1939-1945: Wiatr nas nosi p o św iecie. Wybór, opracowanie, noty B. K l i m a s z e w s k i . Przedmowa A. M i ę d z y r z e c k i . W stęp i współpraca W. L i g ę z a . Kraków 1993, s. 109.

12 Oto ich tytuły: Pożegnanie je ń c a (1946), P ola m inow e (1951), R ozłupany p rz e z p e r łę (1952),

M o tyl i zakonnica (1953), D am a w jed w a b n ym p ła szczu deszczow ym (1954), P oeta (1956), Na w si

(1958), A ngielska zim a 47 (1966).

13 C ofnięty czas (1945), Tyfus, teraz słow iki (1951), P ierścień i zam ieć (1956), Srebrna ostroga (1958), Czarna koronka (1966), Ż al p o czerem chach (1972).

(5)

1 6 4 PAWEŁ TAŃSKI

jed en d ra m a t14, 3 broszury publicystyczne15, 2 obszerne w spom nienia16, a także 2 p o em aty 17.

W ojna podzieliła więc pisarstw o autora Trudnego życiorysu na dwie części. Stanisław B arańczak w tekście Kląska M ariana Czućhnowskiego pow iada o trzech fazach tw órczości poety: dw óch w okresie m iędzyw ojennym oraz jednej po 1939 roku. Pierw sza charakteryzuje się instynktow nym i em ocjonalnym stosunkiem do świata, w yrażającym się nietzscheańskim kultem siły, energii, tężyzny, krzepko- ści, gw ałtow ności, w ybuchow ości. Jest to poezja biologistyczna, w italistyczna, zm ysłowa. Ten stan rzeczy zm ienia się w Reporterze róż - twierdzi dalej B arań­ czak - i odw raca się całkow icie w następnych m iędzyw ojennych tomach. N a do­ św iadczenie biologiczne, dotąd w yłączne, nakłada się dośw iadczenie społeczne, liryka przysłonił rew olucjonista, talent poety został podporządkow any służbie ide­ ologii. Tworzy się legenda zbuntow anego działacza politycznego. Tak pisał o syl­ w etce C zuchnow skiego w tym czasie Jan Bielatowicz:

Choć rzucał słow a jak płonące żagwie na wiatr i rewolucją straszył, był ulubieńcem w szyst­ kich z lew a, z prawa i ze środka. Na św iecznik wydobył go sapieżyński, a raczej janamatiasi- kow y „G łos Narodu”, flirtowały z nim gazety prorządowe, za sw ego uważała lew ica, zaś sam poeta organizow ał grupę radykałów chłopskich i pism o „W ieś - Jej Pieśń”, czytyw ane tylko przez redaktorów, i to bez większej fatygi, bo numery św ieciły niemal od deski do deski bielą 14 F iołki z W arszawy (1954).

15 Z ziem i w łoskiej do P olski (1944), The Polish troops in Italy ( 1944), Z M oskw y d o ... M oskw y (1944).

16 Jutrznia o w a d ó w - druk w piśm ie „Ostatnie W iadom ości” (Mannheim 1951); Krosna skrza­

ta - druk głów nie w tygodniku „Kronika” (1 9 6 7 -1 9 6 9 ).

17 P rzechadzka w parku („Oficyna Poetów ” 1967, nr 2) i Szpik egzysten cji. Ukazało się 16 roz­ działów, składających się na ten drugi tytuł. B yły to następujące teksty: W fabryce. „Kultura” 1962, nr 9; J edw abn e życie. „Kontynenty” 1962, nr 48; Kruche łodygi. „Oficyna Poetów ” 1966, nr 2;

W p u b ie na rogu. Jw.; Całuśnica. „Kronika” 1967, nr 37; Z łote karczochy. Jw., nr 49/50; Z m odelką trzeciego dnia p o p o g rz eb ie m alarza. Jw. 1968, nr 37; Zw iązki sem antyczne. Jw., nr 38; Wielki toast urodzinow y. „O ficyna P oetów ” 1972, nr 2; Co p is z e ja sn o . Jw., nr 4; Ten srebrny p rzem yt. Jw. 1973,

nr 1; Skoczył do kiosku p o pa p iero sy. Jw., nr 2; M iędzy Virginia Waters i Windsorem. Jw. 1974, nr 1;

Ś ciśniesz g a rstk ę śniegu. Jw., nr 2; D zw on ja k iś nie w iadom o skąd. Jw., nr 4; W szpitalu. Jw. 1977,

nr 4. (Stosuję tu taki zapis tytułów - rozpoczynając je dużymi literami - za badaczami (zob. dalej). Zarówno w pierwodrukach, jak i w wyborach poezji Czuchnow skiego tytuły fragmentów Szpiku

e gzysten cji zaczynały się małymi literami.)

W tym miejscu warto pow iedzieć, że pierwsze d o k ł a d n e informacje o częściach Szpiku eg ­

zysten cji pojaw iają się w tekście J. K r y s z a k a P oetyck i kronikarz em igracyjn ej codzien n ości

(w: „Zeszyty N aukow e Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Polonijne” z. 18 (1993), s. 51). O tym poem acie m owa jest również w interesującym szkicu S. J a w o r s k i e g o M arian Czuchnowski:

P oetyka codzien ności. Jest to referat w ygłoszon y na konferencji Topika p o lsk iej w spółczesn ej p o e zji em igracyjn ej, która odbyła się w Krakowie w Instytucie Polonijnym Uniwersytetu Jagiellońskiego

w dniach 19-21 X 1987, a w ięc o s i e m lat przed opublikowaniem książki. Jest to ważne dlatego, że gdyby książka ukazała się szybciej, Jaworski byłby pierwszym badaczem, który podał tytuły i adre­ sy bibliograficzne p oszczególnych części Szpiku egzysten cji, a tak ubiegł go Kryszak. M ożna jednak pow iedzieć - w drodze kompromisu i przyznając spraw iedliwość obu badaczom - iż prawie w tym samym czasie poinform owali czytelników o tytułach i adresach bibliograficznych rozdziałów poe­ matu Czuchnow skiego: w roku 1993 (Kryszak) i w roku 1995 (Jaworski). Zresztą Jaworskiego cy- t u j e L i g ę z a w artykule, który ukazał się w 1991 roku {U czta instynktów i lekcja historii) - jednak informuje tu tylko, iż taki referat był w ygłoszony, i m ówi o tym, że p oszczególne części Szpiku

egzysten cji ukazyw ały się w czasopism ach; podaje ich tytuły, ale nie ma przypisu z informacją o ty­

(6)

„W Y G N A N IEC PTA KÓ W ” W LO N DY N IE 1 6 5

konfiskat. C zuchnowski siedział bez przerwy w mamrze, z dumą obnosząc w krótkich okre­ sach w olności goloną pałkę, uchodził za umierającego na suchoty i jednał sobie u w szystkich w spółczucie. Brat-łata doskonały, cherubinek i głodomór, i Robespierre nowej poezji, gdy re­ cytow ał w sali Kopernika wiersze, panienki mdlały, a studentów, w szystko jedno jakich prze­ konań, oblatyw ały mrówki po grzbiecie. To był zatem poeta naszej generacjilx.

I tę drugą, obejm ującą tom y Tak, Trudny życiorys, P ow ódź i śm ierć, fazę tw órczości C zuchnow skiego nazyw a B arańczak „bezapelacyjną klęską po ety ” . T rzecia zaś faza, pow ojenna (której autor E tyki i p o etyki nie poznał w całości, co podkreśla; w ysuw ając taką opinię opierał się jed y n ie na Poezjach w ybranych z 1978 roku), w znacznym stopniu B arańczaka rozczarow ała brakiem głębokiej, szczerej refleksji nad h isto rią w ieku XX i nad m echanizm em ludzkich zacho ­ wań. Tw ierdzi krytyk w szkicu Kląska M ariana C zu chn ow skiego : „F ilozofia ży ­ ciow a, ja k ą poeta w yniósł ze sw ych przejść, budzi być m oże uznanie jak o w yraz m ęstw a i sam ozaparcia - jak o refleksja nad życiem razi jed n ak płytko ścią i p o ­ w ierzchow no ścią” 19. W zakończeniu m ówi jed nak , że „ze swej klęski p oetyc­ kiej M arian C zuchnow ski [...] potrafił się podźw ignąć” 20. U ratow ały go p oem a­ ty Na w si oraz S zp ik egzystencji, o którym będzie m ow a w dalszej części nin iej­ szego artykułu.

M arian Pankow ski w ysuw a podobne zastrzeżenia pod adresem poezji C zuch­ now skiego co B arańczak. M ówi bow iem , iż w tom ach M otyl i zakonnica oraz D am a w jed w a b n ym p łaszczu deszczow ym ich twórca posługuje się m anierą „opi­ syw ania zjaw isk i rzeczy językiem w praw dzie jurn ym , jędrnym i chrzęszczą­ cym ... ale, niestety, to w szystko. Poeta zatrzym uje się w połow ie drogi, pom ię­ dzy rzeczą a utw orem , na etapie pośpiesznych doznań i barw nych w zruszeń - nie przystępując do tw orzenia” 21. T ę im presyjność poezji C zuchnow skiego spró­ buję w niniejszej p racy poddać analizie, co - być m oże - p op rzez głęb sze o d ­ czytanie c a ł o ś c i liryki autora K obiet i koni w płynie na uspraw iedliw ienie w yboru tego rodzaju ekspresji, ja k ą posłużył się on w swojej tw órczości p oetyc­ kiej. D opiero bow iem śledząc ew olucję jeg o pisarstw a, w kontekście w szyst­ kich w ierszy, m ożna um otyw ow ać taki rodzaj budow ania w ypow iedzi lirycznej, jak iem u pozostaw ał w ierny w pow ojennych tom ikach. M oim zdaniem , C zuch­

now ski m iał pow ody, by zaufać rzeczom najprostszym , uchw ytnym zm ysłow o. Tylko one chroniły zranionego dotkliw ie poetę, który zbytnio zaw ierzył w m ło­ dości historii i ideom , lotnym - jak się m iało ju ż niebaw em okazać - niczym ziarenka piasku.

Przedw ojenny kom unista, w ielokrotnie więziony za sw oją polityczną działal­ ność, po pobycie w sow ieckich łagrach stał się zaprzysięgłym w rogiem tej dok­ tryny. M ieszkając przeszło 40 lat w Londynie, nigdy nie był w kraju. Straciwszy zaufanie do historii, poczuw szy drastyczny rozpad hum anistycznego sensu w iel­ kich ideologii, dołączył do grona wygnańców, i to nie tylko tych, którzy w yw o­ dzili się z kraju nad Wisłą. Znalazł się w śród egzulów różnych narodow ości, po­ chodzących z różnych przestrzeni geograficznych i duchow ych.

18 J. B i e 1 a t o w i c z, Gaudę, M a ter Polonia. G aw ęda. Paryż 1964, s. 68. 19 B a r a ń c z a k , K lęska M ariana C zuchnow skiego, s. 94.

20 Ibidem , s. 95.

(7)

1 6 6 PAWEL TAŃSKI

2

Rok 1943 otw orzył now y rozdział w tw órczości poetyckiej C zuchnow skie- go. Skończył się w ów czas kilkuletni okres jeg o m ilczenia, spow odow anego o k o ­ licznościam i historycznym i. Pisarz bow iem 28 października 1939 został aresz­ tow any przez graniczny oddział A rm ii Czerw onej podczas ucieczki z terenów okupow anych przez N iem ców i próby przedostania się przez rzekę San. W ię­ ziony był w Lesku, w lw ow skich „B rygidkach” , w O dessie, C harkow ie, G o r­ kim. S kazany na trzy lata obozu karno-popraw czego, przebyw ał kolejno w Ko- tłasie, U st-W ym ie, K niaź-P agoście i w U chcie, gdzie otrzym ał drugi w y rok , po w ybuchu w ojny niem iecko-rosyjskiej - bezterm inow e w ięzienie, aż do czasu nowej decyzji w ładz m oskiew skich. Z początkiem sierpnia 1941 został u w o l­ niony na m ocy am nestii. P onow nie aresztow any, odzyskał w olność w końcu grudnia, na skutek noty dyplom atycznej, którą generał Sikorski w ręczył A ndrie- jo w i W yszy ńskiem u22. W stąpił do A rm ii P olskiej, w stopniu starszego Strzelca podchorążeg o w yruszył z arm ią generała A ndersa na B liski W schód. W tym czasie pisał:

Tyle pejzaży przetańczyło w ciągu wojennych lat w mych oczach, od Lw ow a po Krąg Polarny, od Kręgu Polarnego przez centralną Rosję i Ural do Uzbekistanu, a potem przez Per­ sję, Irak, Syrię do Palestyny, że oczy są naprawdę zm ęczon e23.

W Iraku poeta został ponow nie aresztow any - przez żandarm erię polską 6 Dy- wizji Piechoty, w Szkole Podchorążych. Przebywał w w ięzieniu polow ym w Jala- -Ula, koło Q uizil-R ibat. Jak podaje Bolesław Świderski - „aresztow anie było pro­ w okacją, ale m im o to Czuchnow skiego, po pozbaw ieniu stopnia starszego Strzel­ ca podchorążego, przeniesiono kam ie do 18 baonu strzelców ” 24.

W styczniu 1943, dzięki staraniom profesora Stanisław a Kota, poetę skiero­ wano do służby cyw ilnej. W jego archiwum zachow ało się zaśw iadczenie w ydane 20 stycznia 1943 przez K om endę Uzupełnień N r 3 Arm ii Polskiej na W schodzie:

Stwierdzam, że strzelec Czuchnowski Marian 1909/55/111 w m yśl art. 121 ustaw y o po­ w szech nych obow iązkach w ojskow ych został zw olniony z czynnej służby wojskowej na prze­ ciąg 12 m iesięcy do dyspozycji Centrum Informacji na W schodzie w Bagdadzie25.

A utor Tak przebyw ał następnie w Jerozolim ie, gdzie pracow ał jako redaktor naczelny dziennika „G azeta Polska”, publikując felietony i artykuły. Od kw ietnia 1943 w spółredagow ał w Tel Awiwie dwutygodnik literacki „W drodze” . Należał rów nież do inicjatorów tzw. żyw ych periodyków, jakim i były „dzienniki m ów io­ ne” , organizow ane dla uchodźców polskich - początkow o w Jerozolim ie, przy ulicy Jaffskiej, potem zaś w Tel Awiwie. Poeta zajm ow ał się także działalnością

22 Zob. S. K o t, L isty z R osji do G enerała Sikorskiego. Londyn 1955, s. 101. Podano tu listę 83 osób „do odszukania i zw olnienia w pierwszej kolejności, która została wręczona ministrowi Wy­ szyńskiem u - 20. 09. 1941 roku”. N azw isko Czuchnow skiego znajduje się pod numerem 13, obok nazwisk m.in. profesorów w ileńskich, adwokatów, posłów , lekarzy, działaczy PPS.

23 M. C z u c h n o w s k i , P alestyna z profdu. „Gazeta Polska” 1943, nr 292, s. 4.

24 Ta i w cześniej podane informacje za: M arian Czuchnowski w „ K r o n ic e ”. „Kronika” 1967, nr 18, s. 3, 10.

25 Zaśw iadczenie K om endy Uzupełnień Nr 3 Armii Polskiej na W schodzie znajduje się w zbio­ rach prywatnych J. K r y s z a k a .

(8)

„W Y G N A N IEC PTAKÓW ” W LO N DY N IE 1 6 7

w radiu w Jerozolim ie oraz uczestniczył w życiu teatralnym Palestyny, pisząc re­ cenzje ze spektakli w ystaw ianych przez objazdow e teatry żołnierskie.

W ów czas to właśnie, w pobudzającej atmosferze kulturalnej Jerozolim y (gdzie przebyw ali W ładysław Broniewski, Zdzisław Broncel, Beata O bertyńska, Jadw i­ ga C zechow iczów na, Tadeusz Zajączkow ski - by w ym ienić najw ażniejsze nazw i­ ska) poeta przypom niał swoje w iersze z debiutanckiego Poranka goryczy. Z azna­ czył tym sam ym , że rozpoczął w szystko od nowa.

Znam ienne, iż kolejny rozdział w działalności lirycznej Czuchnow skiego otw o­ rzyły teksty, które należą do kategorii liryki apelu, liryki retorycznej (Profil sm ut­ ku, Wyspiański, Foch, M ickiew icz paryski, Pieśń o Ojczyźnie).

Od sierpnia 1943 poeta publikow ał w prasie nowe w iersze, pisane na Bliskim W schodzie i w ydane następnie w pierw szym pow ojennym tom iku Pożegnanie je ń c a (1946). R ozpoczynająca ten zbiorek D edykacja jest zarazem ostatnim w ier­

szem w ydrukow anym w „G azecie Polskiej” przed w yjazdem C zuchnow skiego z Palestyny, o której mówił: „Biblia pełna tajem nic i czaru, olbrzym ia biblia ludz­ kich losów, rzucona z rozm achem na okoliczne pustynie” 26.

Od stycznia 1944 C zuchnow ski zam ieszkał w Londynie. W m ieście tym, jak wspomina M aria Danilewicz Zielińska, „żyło się nadspodziewanie normalnie, mimo zaciem nienia, balonów zaporow ych nad Hyde Parkiem , m im o stałej groźby nalo­ tów i nocnych dyżurów ” 27. W autobiograficznej książce Cofnięty czas pisarz w ró­ cił do swoich pierw szych chwil w Anglii:

Przed nami stanęło olbrzym ie, wspaniałe now oczesne miasto. Tysiące dym iących kom i­ nów, czerw one pola cegły i lasy w ysokich fabryk i domów. To był ten w ielki Liverpool - m e­ tropolią statków i okrętów, miasto z naszych bardzo m łodych marzeń, silne i ambitne, do któ­ rego nawet jadąc przez pożar wojen i państw, przez tyle w ięzień, krajów najbardziej ponurych i fantastycznych, warto było jechać - aby dojechać cało i zdrowo i zapom nieć czas przeszły, i zacząć now e, bardziej rozsądne i bardziej ludzkie ż y cie 28.

M iastem osiedlenia stał się dla poety Londyn, o którym pisał:

O siem nastego marca 1944 roku przeniosłem się razem z inżynierem Jerzym Mariańskim na drugą stronę Londynu, z Earl’s Courtu, z hotelu „Loftus” przy Templeton Place, S. W. 5. [...] O siedliliśm y się na Hampsteadzie, o czyw iście w naszym położeniu tylko w boarding h ou s’ie, na Lyndhurst Gardens nr 10, N . W. 3. M ieliśm y widok z pięknego now oczesnego boarding

hous'u na cały południowy Londyn. [...] Z Jerzym Mariańskim nie popasaliśmy długo na Hamp­

steadzie. Dzięki jeg o przedsiębiorczości [...] zam ieszkaliśm y już piątego maja, 1944 roku, [...] przy Hans Road, nr 26, S. W. 3., tuż koło Harrodsa. Było mi stąd w szędzie bliżej do pracy i do polskich ośrodków rządowych. Tu zacząłem pisać na serio mój wojenny cykl L isty z Bliskiego

Wschodu dla „Dziennika P olskiego”, wydany następnie z dziennikow ego składu pt. Cofnięty czas w książce w r. 1945 przez „Św iatpol”. [...]

M ieszkam teraz na Rosslyn Hill, nr 17, N. W. 3. Mariański wynajął dla siebie osobne rodzinne m ieszkanie i czeka na przyjazd narzeczonej z Teheranu. Tak się m usieliśm y rozstać29. 26 C z u c h n o w s k i , P alestyn a z profilu. Tutaj też pisze poeta (s. 4): „Agencja żydow ska przy­ jaźnie i z serdecznością potraktowała moją propozycję, że chcę przed wyjazdem do Londynu ogląd­ nąć Palestynę. Mając przy sobie jej znawców, w szystko poszło tak szybko, że nawet nie w iedziałem , kiedy znalazłem się w aucie, w towarzystwie dra Gelbera i dyr. Szafera. Przekroczyłem szybko, nie­ prawdopodobnie szybko, w ciągu trzech dni, przeszło tysiąc kilom etrów”.

27 M . D a n i l e w i c z Z i e l i ń s k a , Szkice o literatu rze em igracyjnej. Paryż 1978, s. 26. 28 M. C z u c h n o w s k i , Cofnięty czas. Londyn 1945, s. 122.

29 M. C z u c h n o w s k i , C uriosa em igracyjne. (Jak informuje przypis: „Fragment z większej książki, K rosna skrzata, od kilku lat przygotowywanej do druku”.) „Kronika” 1967, nr 18, s. 1, 12.

(9)

1 6 8 PAWEŁ TAŃSKI

W tym czasie Czuchnow ski sporo przem aw iał publicznie na antenie radiow ej, pod pseudonim em „Strzelec M arian” , oraz na licznych spotkaniach organizow a­ nych dla uchodźców przez PEN -Club polski i polskich dziennikarzy. Tu też p re­ zentow ał swoje w iersze.

Kolejne dwa lata przynoszą poecie intensyw ną pracę. W spom inał później:

Prowadziłem w ów czas na łamach „Dziennika P olskiego” zaciętą kampanię w sprawach krajowych. [...] W iadom ości z Polski były coraz gorsze. [...] Chaos, gorączka, w szystkie ch o­ robliwe nam iętności trawiły emigrację. [...] M ógłbym o tamtym dwuletnim okresie napisać grubą, chorą od ludzkich namiętności książkę. Jak te lata przetrzymałem pod zgodnym ob­ strzałem bliźniaków-fanatyków: uzbrojonych po zęby w kłamstwo i zw ykłą potwarz krajow­ ców i naiwnych emigracyjnych proroków z taniej pow ieści brukowej, do dziś dobrze nie w iem 30.

Jest więc rok 1946 okresem szczególnej wagi. M inęło w ów czas 10 lat od w y ­ dania ostatniego tomiku. W kw ietniu 1946 ukazał się zbiór Pożegnanie je ń c a , za­ w ierający utw ory pisane w Palestynie i w Anglii od m arca 1943 do w rześnia 1945. C zuchnow ski funcjonow ał ponow nie jako poeta.

Z biór ów tw orzą 44 wiersze, dzieli się on na trzy części: Wiersze palestyńskie, Wiersze w ojenne oraz Wiersze angielskie. W pierw szych dw óch częściach dom i­ nuje nastrój tęsknoty żołnierskiej, walki, w spom nień w ojennych - ataków, po ci­ sków, w ystrzałów itp. Jest tu opisany m om ent bom bardow ania W arszawy, obraz w ędrujących przez św iat żołnierzy, przyw ołane zostały w spom nienia w ięzień, ła­ grów, frontów, tęsknota za pokojem . Przew ażają sm utek i rozpacz, pragnienie za­ kończenia tułaczej doli. Jednocześnie pojaw iają się pierw sze sygnały przyszłej koncepcji poezji C zuchnow skiego. Oto bow iem w pom ieszczonym jak o szósty w ierszu Prosta spraw a podm iot liryczny powiada:

Jakaż rozkosz, kiedy m łode usta Przylgną do siebie miłośnie.

Drży jasne niebo wykąpane w w iośnie. Pachnie ziem ia św ieża, w ilgotna i tłusta. Proste sprawy i zw ykli ludzie.

I czyste pąki na drzewach. I m leczna mgła. Dzień codziennie po nocy się budzi

I podnosi oczy, jak w promiennych rzęsach, w szorstkich skrach. M ałe życie, a przecież droższe od w szystkiego, co można m ieć31.

To w łaśnie „proste spraw y” będą tem atem Szpiku egzystencji i innych w ier­ szy, których bohateram i zostaną „zwykli ludzie”, opow iadający o swoich proble­ mach, m iłościach, o swoim życiu, pełnym bólu, samotności, ale i m om entów szczę­ ścia i radości. R zeczyw istość zew nętrzna, ta dostępna zm ysłom , jest je d y n ą w artą opisania. C złow iek i przyroda - złączeni w jedno - stanow ią przedm iot zaintere­ sow ania artysty. Ten zaś będzie się starał uchw ycić w słowie poetyckim byt, czyli to, co jest; w szystko, cokolw iek istnieje; istoty żywe, lecz i to, co m oże być przed­ m iotem postrzeżenia zm ysłow ego, co ma w łaściw ości przestrzenne, trwa w cza­ sie. Kantow skiej rzeczy samej w sobie bow iem nie poznamy, przejaw ia się ona tylko przez zjaw iska i stanowi źródło wrażeń. Poprzez obserw ację natury sięgam y w głąb zjaw isk, w idzim y platońskie idee w rzeczach ziem skich, nie poprzesta­

30 M. C z u c h n o w s k i , Oryginał. Jw., nr 24, s. 11.

(10)

„W Y G N A N IEC PTAKÓW ” W LON DY N IE 1 6 9

jem y tylko na wrażeniu. Stefan Flukow ski zarzucał C zuchnow skiem u ju ż w 1932 roku, że dom inujący w akcie poetyckiego poznania świat zm ysłów je st zuboże­ niem duchow ej suw erenności człow ieka i rzeczyw istości32. Lecz to w łaśnie próba o p i s a n i a więzi m iędzy elem entam i świata, spójnej kom pozycji obejm ującej rzeczywistość i człow ieka jest próbą dotarcia do ł a d u ś w i a t a , dotarcia do głębi zjawisk.

W części trzeciej Pożegnania je ń c a , w W ierszach angielskich, w szystko, 0 czym m ów iliśm y przed chw ilą, zyskuje pełen wymiar. O pisy parku, drzew, kwiatów, zapachy, spostrzeżenia wzrokowe, słuchowe (pluski, trzaski, syki, szmery) pozw alają zapom nieć o niepraw ości świata, o złej przeszłości, pom agają dostrzec urodę rzeczyw istości, odzyskać siłę, energię i witalność.

To z m a r t w y c h w s t a n i e podmiotu lirycznego z popiołów wojny przeja­ wia się w hiperbolizacji energii, gwałtowności, życiowej ekspresji, zarówno w ele­ mentach przyrody, jak i u istot żywych: u synka (w wierszu Synkowi), u siedzącej w oknie sąsiadki, która widziana przez mówiącego płonie i świeci „śmiało” (w utwo­ rze Sąsiadka), c zy wreszcie - w przedmiotach materialnych, jak np. w latarniach, które „trysły”, a „Błysk swym ostrym dłutem / Drasnął m ury” (Chłodny ranek). Jak w debiutanckich książkach poety, tak i w Wierszach angielskich uwielbienie zdro­ wia i ciała jest stałym m otyw em (W snach, W drodze, Pochwała ciała, Piosenka z Hyde Parku). W tym właśnie tomiku, w wierszu Sąsiadka, po raz pierwszy w po­ wojennej twórczości Czuchnowskiego pow raca opis kobiety. W jego emigracyjnej poezji wielokrotnie spotykamy opisy młodych, zdrowych, witalnych, bujnych i atrak­ cyjnych kobiet. M otyw ten nie pojawił się jednakże w liryce autora Poranka gory­ czy dopiero po wojnie. W ystarczy przypomnieć tytuł jego drugiego zbioru: Kobiety 1 konie. Zespolenie obrazu kąpiących się w rzece dziewcząt z tłem natury kojarzy się z ich biologizmem. W liryce przedwojennej erotyka przestała być atrybutem przy­ należącym wyłącznie kobiecie - stała się „znakiem bezpośredniej styczności czło­ wieka i przyrody” 33. W powojennej poezji obraz kobiety uzyskuje pełną sam odziel­ ność, zajm ując niemal całą przestrzeń postrzeganego obrazu, zdaje się być oderw a­ ny od naturalnego tła, jest przez to uboższy o dawne, mityczne znaczenia i potencje biologiczne. W dalszej części artykułu będzie jeszcze m owa o sensualnych opisach kobiet w poezji Czuchnowskiego.

Powiedzm y w tym miejscu o innej, ważnej cesze twórczości poetyckiej C zuch­ now skiego - o m otyw ie pracy, w ystępującym ju ż w tom ach Pola minow e i Rozłu­ pa n y p rzez perłę, a w pełni rozw iniętym w Szpiku egzystencji. Przypom nijmy, że autor Pieniądza zm arł 9 stycznia 1991 w St. Leonard-on-Sea, m ając 82 lata, spę­ dziwszy na em igracji ponad pół wieku. I przez cały ten czas pracow ał głów nie fizycznie, m.in. jak o kelner, pom yw acz, robotnik budowlany, barm an, palacz. N a­ wet po przejściu na em eryturę, zm uszony w arunkam i m aterialnym i, zatrudniony był w kuchni kantyny BBC.

1 m aja 1967 C zuchnow ski objął stanow isko sekretarza redakcji „K roniki” . Sprawow ał tę funkcję krótko, ju ż bowiem od 1 w rześnia 1968 sekretarzem pism a Sw iderskiego została B rygida Piasecka-M arks. W latach 1967-1970 C zuchnow ­ ski publikow ał tu swoje w iersze, artykuły, recenzje, tłum aczenia, wspom nienia,

32 Zob. K r y s z a k , P oezja ziem i, s. 100. 33 Zob. ibidem , s. 156.

(11)

1 7 0 PAWEŁ TAŃSKI

pow ieści w od cin kach34. N iedługo więc mógł zajm ować się tylko pisaniem . W ięk­ szość życia upłynęła mu na ciężkiej pracy fizycznej. I „bezpośrednio z dośw iad­ czeń człow ieka pracy fizycznej - jak stw ierdził Kryszak - w yrasta też jeg o pow o­ jenne pisarstw o”35. Sam poeta przyznawał:

dzieje Norwida, który był pierw szym fizycznym robotnikiem w poezji polskiej fascynują m nie do dnia d zisiejszeg o 36.

Czuchnow skiego interesow ał także inny poeta, który w m łodości pracow ał m .in. ja k o rozw oziciel m leka, pom ocnik w zakładzie fryzjerskim , w cegielni, w kuchni, na roli, a potem pisał o w yzysku robotników i ich nied oli37. Był nim C arl Sandburg, którego w iersze autor P ożegnania je ń c a tłum aczył i o którym n ap isał w spom nienie - P a m ięci C arla Sandburga - o głoszone w „K ro n ice” w 1967 roku.

Ta inform acja pozwoli lepiej zrozumieć em igracyjną twórczość M ariana C zuch­ now skiego. Jest ona bow iem ściśle zw iązana z codziennością, zw ykłością życia w w ielkim m ieście, z pracą. Podm iot liryczny tych utw orów precyzyjnie opisuje rzeczyw istość, rejestruje świat:

N ie szukając już zw ady z rzeczyw istością, poeta podejmuje jej sw oistą rehabilitację. D okonyw a radosnych odkryć w sferze spraw najcodzienniejszych. N ie przejawia ochoty do przenikania w głąb zjaw isk i ludzi, jakby w obaw ie, by bardziej przenikliwe spojrzenie nie przyniosło zawodu. Pierw sze wrażenie, pierw szy rzut oka stają się dlań najdonioślejsze: m ó­ w ią one o całym otoczeniu i jeg o sprawach to, co najbardziej zasługuje na zachw yt i na poetyc­ kie upamiętnienie. Udowadniają, że świat obfituje w przebłyski rewelacyjnego, radosnego pięk­ na; trzeba je tylko czujnie i szybko podchw ytyw ać tak, aby go nie skazić i nie zniek ształcić38.

Warto przytoczyć rów nież opinię na tem at pew nego podobieństw a łączącego poezję autora R ozłupanego p rzez p erłę z tw órczością W hitm ana39:

34 O w spółpracy C zuchnow sk iego z „Kroniką” i innymi pismami em igracyjnym i (głów n ie z „O ficyną P oetów ”) m ów iłem w referacie M arian Czuchnowski i czasopism a em igracyjn e na kon­ ferencji Życie literackie drugiej em igracji niepodległościow ej, zorganizowanej przez Pracownię Badań Emigracji Instytutu Literatury Polskiej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, w dniach 1 6 -

18 listopada 2000 roku; książka z tej sesji - w druku. 35 K r y s z a k , Literatura złe j chw ili dziejow ej, s. 148. 36 K r y s z a k , M ieszkam j a k B audelaire..., s. 52.

37 Warto przypom nieć kilka znam iennych tytułów z W ierszy o C hicago (1916) (korzystam z wyd.: C. S a n d b u r g , Wybór w ierszy. Wyboru dokonał i w stępem opatrzył M. S p r u s i ń s k i . Warszawa 1971): C złow iek z łopatą (tłum. M . S p r u s i ń s k i ) ; U liczny handlarz ryb (tłum. K. M ę- t r a k); K o p ią cy ziem ię (tłum. M. S p r u s i ń s k i); P otom ek Rzym ian („W łoski robociarz siedzi przy kolejow ych torach / 1 zajada południow y posiłek - chleb z kiełbasą. / [...] / 1 zaczyna drugą część d ziesięciogod zinn ego dnia pracy”, tłum. M. S p r u s i ń s k i ) ; L osy ludzkie (tłum. M. S k w a r n i e - k i); H an dlarz lodu (tłum. K. M ę t r a k); Jack („Jack był sm agłym , chwackim facetem. / Pracował trzydzieści lat na kolei, d ziesięć godzin / dziennie, a jego ręce twardsze były od / skórzanej pode­ szwy. / O żenił się z twardą kobietą, m ieli ośm ioro dzieci / i kobieta umarła, a dzieci w yrosły i / rozjechały się, i pisały do starego co dwa lata. / Umarł w przytułku dla nędzarzy, kiedy siedział na / ław ce w słońcu dzieląc się wspom nieniam i z / innymi starcami, których żony zmarły, a dzieci / roz­ proszyły się po św iecie. / Radość malowała się na jego twarzy, kiedy umarł, tak / samo jak za życia, kiedy był sm agłym , chwackim / facetem ”, tłum. K. M ę t r a k).

38 M. G i e r g i e 1 e w i c z, Twórczość po etyck a . W zb.: L iteratura p o lsk a na obczyźnie 1940-

1960. Red. T. Terlecki. T. 1. Londyn 1964, s. 104-105.

39 Trzeba zauw ażyć, że Sandburga (o którym była tu m owa) krytycy nazwali „Whitmanem Środkow ego Zachodu”. Cyt. za: M. S p r u s i ń s k i , Wstęp w: S a n d b u r g, op. cit., s. 5.

(12)

„W Y G N A N IEC PTA KÓ W ” W LON DY N IE 1 7 1

Wizje C zuchnow skiego zamykają się w skali nierównie skromniejszej niż poem aty Walta Whitmana; inny był zresztą św iat, z którym poeta polski m iał do czynienia, inne b yło jeg o osob iste nastaw ienie, bardziej obciążone egotycznym i hamulcami; za to tym bardziej zasta­ naw ia je g o nieulęk łe zach w ycenie. Okazuje się, że zw yk łego człow iek a, żyjącego w p ospo­ litych warunkach, otacza nieprzeczuw any przepych kształtów, barw i św iateł; prawdziwa uczta zm ysłów , w ypełniająca szarą na pozór egzystencję, stać się m oże źródłem nieustannej uciechy.

Pełno w poematach Czuchnow skiego [...] postaci kobiecych, przywodzących na myśl obrazy Renoira i rzeźby M aillola.

dochodzi do przewagi form wizualnych, ale takie w spółzaw odnictw o poezji z malarstwem daje w ynik p ołow iczn y40.

„M alarskim nastaw ieniem poety” nazw ał Janusz K ryszak tę cechę pisarstw a autora M otyla i zako n n icy41. C zuchnow ski w swoich w ierszach ukazuje obrazy parków, przyrodę w różnych porach roku, m artw ą naturę, w reszcie - ludzi. Szcze­ gólnie w iele uwagi pośw ięca kobietom . W ojciech Ligęza zw rócił uw agę na spo­ soby portretow ania kobiet w liryce C zuchnow skiego, napisał: „Łatwo uchw ytne je st pokrew ieństw o z ujęciam i m alarskim i” 42. W skazał cechy charakterystyczne

dla takiego sposobu upraw iania poezji:

A gresyw ny krwistoczerwony koloryt piekła i raju fizjologii, czy ściślej: paroksyzm ów erotyki, rozrodczości i rewolucji, charakterystyczny dla wierszy przedwojennych, poeta za­ m ienia na łagodny róż, który nie ma nic w spólnego z ekspresją gw ałtow nego działania, lecz wprowadza aurę spokojnej kontemplacji. W poetyckich szkicach kobiet zdaje się teraz przewa­ żać róż - rokokow y kolor Bouchera i Fragonarda. [...] Do obrazów François Bouchera zbliża C zuchnow skiego radość portretowania ciał oraz predylekcja do tkanin i draperii43.

Szczególnie tom ik M otyl i zakonnica przynosi w iele portretów kobiet, potre- tów sugestyw nych i pięknych dzięki kolorystyce oraz szczegółom . Erotyczny, nam iętny i w spaniały jest choćby obraz rozbierającej się przed lustrem dziew czy­ ny z w iersza Zdejm ująca podw iązki. Koniec tego liryku to zachw ycający akt:

D ziew czyna mając na sobie tylko różow e korale, Krzyknąwszy, zamarła w bezruchu.

Zmrużyła oczy.

Po czym nagle cała Od szyi do stóp w lustrze się rumieni44.

Również inne tytuły z tego tom u są konkretne: Prządka, Dojarka, Odpoczywa­ ją c a , M otyl i zakonnica, Czesząca włosy, Smaczna. W innych zbiorkach znów tytu­ ły informują, że wiersz poświęcony jest opisowi kobiety, np. Paryżanka, Znajoma w chustce, Poranna toaleta, Ścinanie grzywki, Dama w jedw abnym płaszczu desz­ czowym. Ligęza tak o tym pisze:

W lirykach Mariana Czuchnow skiego role dam niezgrabnie, lecz w d zięcznie odgrywają przyłapane w pozach swobodnych, zatrzymane w gestach pełnych ciepła, przedstawicielki ludu: ekspedientka, mleczarka, barmanka, robotnica z fabryki, szwaczki [...]45.

40 G i e r g i e 1 e w i c z, op. cit., s. 105, 106.

41 K r y s z a k , L iteratura złe j chw ili dziejow ej, s. 140. 42 L i g ę z a , Eros zu ch w ały i m elancholijny, s. 12-13. 43 Ibidem , s. 12.

44 Cyt. z: M otyl i zakonnica. Londyn 1953. 45 L i g ę z a , Eros zu ch w ały i m elancholijny, s. 12.

(13)

1 7 2 PAWEL TAŃSKI

Dodać tu jednak należy, że są one młode, zdrowe, ponętne, zm ysłow e, pełne gracji i nam iętności, energii życiow ej i erotyzm u - urocze w swej kobiecości. M niszkę z w iersza M otyl i zakonnica, śliczną, otoczoną różnokolorow ym i m oty­ lami, porów nuje się do pięknego kwiatu. Kobieta z utworu D am a w jed w a b n ym płaszczu deszczow ym m a tw arz m łodą, chociaż zniszczoną, duże usta, je st szczu­

pła i w ykw intna.

M ożna o całości liryki Czuchnow skiego z okresu londyńskiego m ówić, iż je st zdecydow anie inspirow ana zm ysłem wzroku. Na plan pierw szy w ysuw a się tu kolorystyka i opracow anie szczegółu, na co zresztą zw rócił uw agę Ligęza. Co ciekaw e jednakże, w utw orach poetyckich autora M otyla i zakonnicy znajdujem y niezw ykle bogate i różnorodne sposoby przedstaw iania świata, kojarzące się z m a­ larstwem zarów no im presjonistów, ja k i fowistów! S ąn p . w iersze, które przyw o­ dzą na myśl m alarstw o van D ongena, M atisse’a czy Rouaulta. Cechy w spólne tych obrazów i liryki C zuchnow skiego to: w yrazista, potęgująca ekspresję kolo­ rystyka, która jest rów nież kontrastow a; intensywny realizm , ukazujący cielesną praw dziw ość, w ręcz przerysow ujący postać; zm ysłow a kom pozycja; eksponow a­ nie szczegółów obserw acji, zam ykającej w rażenie w pogłębionym studium. Te analogie z m alarstw em zaznaczam tu tylko pow ierzchow nie, w ym agają bow iem odrębnych badań, byłyby więc tem atem na inny szkic.

Takie nastaw ienie w izualne , j a ” m ówiącego w w ierszach C zuchnow skiego w obec elem entów rzeczyw istości wiąże się z próbą zatrzym ania - niczym na fo­ tografii - zm ysłowej urody ludzi, przedm iotów , elem entów przyrody. C złow iek i otaczające go rzeczy - w różnych znaczeniach tego słowa - dopełniają się, tw o­ rzą jedyną, niepow tarzalną kom pozycję. W wierszu Na nocnym stoliku (z tom u Pola m inow e) opisana jest, sportretow ana, leżąca „w pościeli śnieżystej” dziew ­ czyna, obok niej zaś „soczyste jabłka, rum iane i gładkie”, „srebrna otw arta okład­ ka papierośnicy” , „kryształow a karafka” , i w iele innych przedm iotów. G ra kolo­ rów, św iatła i cienia, kształty, sugestyw nie przedstaw ione, sprawiają, że da się ten utw ór odczytać jak o hymn sław iący bujność barw, rozm aitość przejaw iającego się w rzeczach piękna, które w yw ołuje przeżycia estetyczne.

W iersze C zuchnow skiego zaw arte w tom ach z lat 1951-1954: Pola m inow e, R ozłupany p rzez p e r łę , M otyl i zakonnica, D am a w jed w a bnym płaszczu deszczo­ w ym , charakteryzują się niezw ykłą opisow ością postrzeganej'rzeczyw istości, są sw ego rodzaju słow nym ekw iw alentem m alarskiego „uchw ycenia chw ili”, piękna istnienia. M ożna powiedzieć, że jest to liryka mimetyczna, przedm iotow a, posiłku­ jąca się dośw iadczeniam i zm ysłow ego poznaw ania świata, poszukująca epifanii.

3

N ajciekaw szy bodaj utwór z emigracyjnej twórczości Czuchnowskiego to Szpik egzystencji. Ten dojrzały artystycznie i m yślowo poem at, ju ż bogatszy o perspek­ tyw ę historyczną (we w czesnych bow iem latach pięćdziesiątych autor Żalu p o czerem chach starannie pom ijał traum atyczne dośw iadczenie historii), tak oto zo­ stał pokrótce scharakteryzow any przez Stanisława Barańczaka:

Ten [...] utwór mało już ma w spólnego z Czuchnowskim - dziarskim i pow ierzchow nym witalistą. Jest to przejmująca opow ieść o ludzkim życiu, wysiłku, starzeniu się, sam otności, wpisana w realia w spółczesnej w ielkiej metropolii. Jedyny w łaściw ie w iększy utwór, w któ­

(14)

„W Y G N A N IEC PTA KÓ W ” W LO N DY N IE 1 7 3

rym dochodzi do zespolenia tego, co zaw sze było siłą Czuchnow skiego - nam acalnego odczu­ cia konkretu - z tym, czego oczekiw alibyśm y po je g o powojennej twórczości: z refleksją nad losem człow ieka w dw udziestow iecznej cyw ilizacji46.

A tak pisze Janusz Kryszak:

M ów ią w nim o sw ych przeżyciach, uczuciach i dramatach życiow ych ludzie wyrzuceni na obrzeża głów nych nurtów wydarzeń, niosący przez świat w nieustannych em igracyjnych tułaczkach sw ą obolałą pamięć. W ypaliło się w nich niemal w szystko poza w ew nętrzym naka­ zem życia mimo przeciw ności. W rozdziałach tego poematu (pow ieści wierszem ) zawarł Czuch- nowski nie tylko plastycznie skonstruowany, realistyczny obraz warunków życia emigranta, ale i całą sw ą gorzką w iedzę o iluzjach, jakim skłonne są poddawać się um ysły m ieszkańców wieku X X . Odrzucając tak w iele, pozostaje przy ufności, iż tylko codzienna fizyczna praca, poczucie wagi i znaczenia elementarnych czynności i rzeczy, zapewni człow iek ow i w ew nętrz­ ną równow agę. D ośw iadczyw szy na sobie ciężaru politycznych i ideologicznych pokus odpo­ wiada światu:

czego chcecie ode mnie panowie nie m yślę o filozofii nie czytam w ierszy

książkę czytałem ostatni raz dw adzieścia lat temu m uszę być dokładny jak kropli stuk

bo nie ruszy pociąg zderzą się auta na jezdni

[ ]

na zdrowie na zdrowie proste życie

(co p is z e ja sn o )

Poemat C zuchnow skiego jest niezm iernie cenną księgą, w której zapisano los w sp ółcze­ snego wygnańca, i to nie tylko tego, który w życiorysie sw ym nosi dośw iadczenia polskie. Bohaterami tej poetyckiej opow ieści są ludzie różnych narodow ości, w yw odzący się z różnych przestrzeni geograficznych i duchowych. W szystkich ich łączy status wygnańca, także w tym głębszym , w łaściw ym naszemu w iekow i znaczeniu, o którym tyle cennych stronic napisał C ze­ sław M iłosz47.

K ryszak sytuuje tu tw órczość C zuchnow skiego w kontekście „pow szechnych konkretów em igracji, na których wspiera się porządek zw ykłego dnia” 48.

Warto posłużyć się po raz kolejny słowam i autora P oezji ziem i, poniew aż do ­ skonale charakteryzują one pisarstw o londyńskiego em igranta:

Przez pryzmat pracy ujmuje autor Szpiku egzysten cji los człow ieka, dając jedyną chyba w naszej literaturze w spółczesnej p o e z j ę p r a c y . I określenia tego nie należy rozumieć w sposób uproszczony, zawiera się w nim bow iem [...] nie tylko temat pracy, ale i specyficzne ujm owanie sensu egzystencji, taka interpretacja świata, która wynika ze zdeterminowanych pracą horyzontów poznaw czych. Jeśli w swej twórczości przedwojennej eksponow ał Czuch- nowski przede wszystkim to, co było pełnym ekspresji przykładem dysharmonii rzeczyw isto­ ści podminowanej antagonizmami społecznym i, to teraz na plan pierw szy zdaje się w ysuw ać pragnienie poetyckiej rehabilitacji rzeczy i zjawisk elementarnych, składających się na urodę codzienności, obnażoną czułość prostej egzystencji. Jak gdyby chciał Czuchnowski dotrzeć do pierwotnej m iazgi o czyszczon ego niczym kryształ istnienia; istnienia, które jest zdum ionym sobą trwaniem, rewelacyjnym błyskiem na m gnienie ukazującego się sensu. Stąd tak w ielkie znaczenie ma w tej poezji przywiązanie do obrazu, form wizualnych, malarskie eksponow anie szczegółu , sytuacji, gestu wreszcie. [...] Nadać realnemu realność jeszcze bardziej intensyw ną [...]. Jest to, można podejrzewać, szczególna forma obrony przed zachłannością śmierci. Utrwa­ lony w ierszem szczegół, życiow y konkret, rysunek sytuacji sprowadzone do swej zm ysłow ej urody, stają się wyzw aniem rzuconym chaosow i, jaw ią się jako jedyny realny punkt oparcia. Są 46 B a r a ń c z a k , K lęska M ariana C zuch now skiego, s. 95.

47 K r y s z a k , R zeczyw istość trzecia, s. 7 0 -7 1 .

(15)

1 7 4 PAWEL TAŃSKI

próbą egzystencji trwalszej niż rzeczyw ista, bo ocalonej w sw ym na moment przyjętym kształ­ cie - ję z y k ie m poetyckim 49.

Przytoczyłem tu takie obszerne cytaty, są bow iem dokum entem odbioru p o ­ em atu w tym czasie, gdy czytelnicy na emigracji mogli zapoznaw ać się z nim na bieżąco, do odbiorcy krajow ego zaś docierał on z trudnościam i. W ów czas jeszcze nie było w iadom o, kiedy C zuchnow ski zam knie sw oją „pow ieść w ierszem ” . W chw ili w ydania P oezji w ybranych było ju ż 16 rozdziałów poem atu i taką do tej pory znam y liczbę w ydrukow anych cząstek Szpiku egzystencji. W Poezjach w y­ branych opublikow ano tylko niektóre fragm enty czterech zaledw ie części poem a­ tu: co p isze ja s n o , ten srebrny p rzem y t, w ielki toast urodzinow y, dzw on ja k iś nie w iadom o ską d (łącznie 641 wersów, stanow iących 11,4% całości tekstu).

Szpik egzystencji pisany był i publikow any w latach 1962-1977 (w czasopis­ m ach: „K ultura” , „K ronika”, „K ontynenty”, „O ficyna Poetów ”). Projektując w y ­ danie książkow e tego niezwykle obszernego poem atu (prawie 5600 wersów!, w tym najwięcej liczy rozdział 7: z m odelką trzeciego dnia p o po grzebie malarza - 685 wersów, najm niej zaś rozdział 15: dzwon ja k iś nie wiadom o s k ą d - 165) zam ierzał C zuchnow ski uzupełnić ogłoszone w prasie fragm enty-rozdziały pojedynczym i lirykam i, które miały, w edle intencji poety, spełniać funkcję przypisów i kom en­ tarzy do tekstu głów nego. Przyrost m ateriału poetyckiego w arunkow any był - niczym ąuasi-dziennik - rytm em i porządkiem biograficznym 50.

Trudno jednoznacznie określić gatunek literacki Szpiku egzystencji. Sam au ­ tor twierdził:

Ponad dw adzieścia lat temu zacząłem pisać księgę poetycką Szpik egzysten cji [...]. M o ż ­ na ją nazwać op ow ieścią w ierszem czy w ielkim poematem, ale chyba najsłuszniej k sięgą po­ etycką. [...] Jestem głęboko przekonany, że spełni ona sw oje zadanie, jako podsum owanie, synteza całego życia człow ieka, który chciał to życie zm ienić na lepsze. Sens filozoficzn y tej książki jest prosty: nauczyć człow ieka, żeby był sobie przyjacielem, żeby nie dał się zadeptać nikom u51.

Warto zauw ażyć, że ju ż w przedwojennej twórczości C zuchnow ski posługi­ wał się konstrukcją poem atu, to w łaśnie autor Reportera ró ż:

był tym poetą, który zapoczątkował wśród sw oich literackich rów ieśników ó w złożony proces przełam ywania się liryki w epikę. Proces, którego obraz do dziś daleki jest od kom pozycyjnej przejrzystości, jako że m ieści w sobie zbyt w iele elem entów o niepewnym i nie w pełni rozpo­ znanym rodow odzie i charakterze, a który w dorobku poetyckim lat trzydziestych zostaw ił nie­ małą przecież ilość poem atów sygnow anych nazwiskami S. Piętaka, A. R ym kiew icza, J. Za­ górskiego, L. Szenwalda, W. Iwaniuka, J. Ł obodow skiego, J. Pietrkiewicza i tylu innych. W po­ ematach tych odnajdujemy zaś cechy tak różne, jak np. rem iniscencje romantycznych w zorów pow ieści poetyckiej, faktografizm wsparty na doświadczeniach reportażu, m ow ę o kadencji zrytmizowanej prozy, retorykę agitacji obok onirycznej wizyjności czy groteskow ych prze­ kształceń politycznych i historycznych realiów, itp.52

R ów nież po w ojnie tw órczość C zuchnow skiego ew oluow ała w stronę poem a- towości. Szp ik egzystencji należałoby nazwać obszernym poem atem i analizow ać

49 J. K r y s z a k, P osłow ie w: M . C z u c h n o w s k i , Poezje wybrane. Kraków 1978, s. 3 1 9 -3 2 0 . 50 Zob. K r y s z a k , L iteratura złe j chw ili dziejow ej, s. 128.

51 R ozm ow a z M arianem Czuchnowskim. Rozm awiał K. S o b o l e w s k i . „Za i przeciw” 1978, nr 41.

(16)

„W Y G N A N IEC PTA KÓ W ” W LO N DY N IE 1 7 5

w kontekście poem atów m.in. A pollinaire’a, Cendrarsa, Eliota, Shapiro oraz p o e ­ m a t ó w e m i g r a c y j n y c h : Stanisława Balińskiego, B ronisław a Przyłuskie- go, Jerzego Pietrkiewicza, Czesława Miłosza, Wacława Iwaniuka, Aleksandra Wata, B ogum iła A ndrzejew skiego53. (C zekają one wciąż na dokładne poznanie i rzetel­ n ą analizę.) Jest to tem at na osobny artykuł, tutaj jedynie zasygnalizuję najw aż­ niejsze problem y zw iązane z interpretacją tekstu Czuchnow skiego.

Początkow e rozdziały Szpiku egzystencji są bardziej zdyscyplinow ane kon­ strukcyjnie niż późniejsze. M ateriał poetycki organizowany jest w nich przez w pro­ w adzenie w yraźnego zarysu fabularnego i postaci bohaterów, których losy w kolej­ nych partiach utw oru krzyżują się ze sobą. Późniejsze rozdziały kształtuje przede w szystkim zasada m ontażu sam odzielnych sem antycznie jednostek, sugestywnych scen i obrazów. M ożna pow iedzieć, że jest to analogia do techniki filmowej - do zasady sekwencji. Na tworzywo treściowe fabularnej opowieści składają się głównie fragm enty życiorysów bohaterów. Ujaw niane są one najczęściej w nakreślonej sytuacji rozm ow y, okoliczności zaś, które sprzyjają zw ierzeniom - to przerw a na kubek herb aty w fabryce, lunch w kantynie, spotkanie „w pubie na rogu” lub w parku.

Szpik egzystencji można potraktować jako zbiór poszczególnych utworów, który cechuje fragm entaryczność. Poem at przenika wyrazisty autobiografizm (z reguły pierw szoosobow y podm iot m ów iący inform uje, że ma na im ię M arian, pracuje w fabryce, był barm anem , pisze, gdy mu czas na to pozw ala, opow iada o faktach, które rzeczyw iście m iały m iejsce - zgadzają się data urodzin, śm ierć ojca, Stani­ sław a, realia Londynu).

A utor Szp iku egzystencji jaw nie rezygnuje z poetyckich nacechow ań stylu i w prow adza sprozaizow aną fakturę językow ą, obniżoną do poziom u żyw iołu kolokw ialnego, otw artą na żargon środowisk robotniczych czy peryferyjnych dziel­ nic Londynu, leksykę angielską. Jedyne, co pozw ala m ówić o poetyckości tych utw orów składających się na całość książki, to m owa wiązana, stosow anie w ersy­ fikacji czy pojaw iające się sporadycznie rymy.

Tytuł całości sugeruje symboliczny jej charakter - ów Szpik egzystencji to in­ stynkt trwania, biologiczne przywiązanie do życia, którego sens tkwi w najbardziej elem entarnych czynnościach: pracy, jedzeniu, spaniu, kopulowaniu. Rzeczywiście - spojrzenie na ludzki żywot jest niekiedy tu wyjaskrawione, zbliżające się do natu­ ralizmu, lecz to równocześnie refleksja nad losem ludzi oszukanych przez historię, losem wygnańców, którzy w alczą z rzeczywistością, z materią. Mimo pospolitej, szarej egzystencji w anonimowym tłumie sezonowych robotników, gdzie o pracę nie jest łatwo, m imo niepewnego życia, braku poczucia oparcia, bezpieczeństwa, psychicznego kom fortu, bez złudzeń i nadziei, odnajdują m om enty radości, miłości, dobra. U kazuje się na mgnienie „kryształ istnienia” : świat lepszy, ludzie czyści moralnie, szlachetni, w reszcie-piękni. Zmagający się z bólem, cierpieniem, starością.

Każdy rozdział to utw ór niewielkich rozmiarów, o skondensowanej i w yrazi­ ście zarysow anej akcji, charakteryzujący się zwięzłością, w ynikającą z elim inacji

53 O sytuacji gatunku poematu jako typu w ypow iedzi realizowanej w konkretnej sytuacji ko­ munikacyjnej, podlegającej zarówno charakterystycznym tendencjom epoki, jak i św iadom ości lite­ rackiej jej tw órców piszą w sw oich książkach M. T a r n o g ó r s k a (P oem at m iędzywojenny. Stu­

dium z p o e ty k i h isto ryczn ej gatunku. Wrocław 1997) oraz J. Ł u k a s i e w i c z (Oko poem atu. Wroc­

(17)

1 7 6 PAWEŁ TAŃSKI

epizodów, luźnych motywów, postaci dalszoplanow ych, elem entów opisow ych, itp. Prostota i przejrzystość fabuły oraz rozwijanie się akcji w kierunku m ocno zaakcentow anego punktu kulminacyjnego w yznaczają dynam ikę tych tekstów. „Ja” opow iadające ujaw nia często sytuację narracyjną, stosując przy tym gram atyczny czas teraźniejszy: „stoi obok m nie w wielkiej fabryce” (w fa b ry c e ), „w fabryce przerw a na kubek herbaty /[...] patrzy na nas i zaczyna gadać” (jedw abne życie), „słucham uw ażnie pijem y herbatę z m lekiem ” (kruche łodygi), „Przerw a na obiad [...] / W dalszym ciągu żywo opow iada” (zw iązki sem antyczne), „świat je st dobry tylko ludzie źli / m ówi gdy idę do pracy m urzyn mój sąsiad najbliższy” (co p isze ja s n o )54. Podm iot tych tekstów ujaw nia się poprzez pierw szoosobow ą narrację, w stawki autotem atyczne, by następnie oddać głos opow iadającem u bohaterow i. C zuchnow ski z reguły nie stosuje w wersach dużych liter i znaków interpunkcyj­ nych, używ a w iersza w olnego (wyjątkiem jest tu 6 rozdziałów: całuśnica, złote karczochy, z m odelką trzeciego dnia p o pogrzebie malarza, zw iązki sem antyczne, m iędzy Virginia w aters i Windsorem, dzwon ja k iś nie wiadomo skąd), przez co zaciera granice narracji. C hronologiczność utworów połączona je st z autobiogra- ficznością, postaci pojaw iające się w rozdziałach poprzednich w racają w ko lej­ nych, narrator je przypom ina, wzm iankuje o nich, czy - jak w w yjątkowo w ystępu­ jącej narracji trzecioosobow ej: w utworach całuśnica i złote k a r c z o c h y - opow ia­ da, nie pozw alając m ówić sam ym bohaterom . M ateriał, który składa się na Szpik egzystencji, był w arunkow any porządkiem pow ojennych dośw iadczeń autora:

Kiedy byłem w fabryce, napisałem o fabryce. Kiedy byłem gdzie indziej, pisałem o tym wszystkim . I w ciągu rzeczyw iście ostatnich 23 lat ogłosiłem w prasie, mając zresztą nie o g ło ­ szone rękopisy, materiału na 320, 340 stron. Na tym należy poprzestać. Chcę napisać porządną książkę dw ud ziestow ieczn ego człow ieka dla przyszłych czytelników. Postanow iłem opatrzyć tę pow ieść w ierszem wszystkim i tymi utworami, które ja ze w zględ ów konstrukcyjnych, c z y ­ sto artystycznych, z tej pow ieści usunąłem i ogłosiłem jako pojedyncze fragmenty poetyckie czy liryki, ale które zamiast długich przypisów dawały odpow iedzi na to, co ewentualny histo­ ryk literatury m usiałby na spodzie czy to nonparelem czy jakimś innym drukiem zaznaczyć. [...] D zieje tej książki są po prostu w ielością rzeczyw istości [...] życia osobistego, życia gro­ m adzkiego, życia w w ielu krajach, życia na kontynencie, życia na tej nieszczęsnej planecie, na której żyjem y, a także życia w kosm osie55.

Szpik egzystencji miał być czymś w rodzaju antologii pewnej epoki bądź czymś w rodzaju pryw atnego pam iętnika. W utworze C zuchnow skiego istnieje charak­ terystyczna dla pam iętnika dom inacja świata przedmiotowego, zewnętrznego w sto­ sunku do postaci narratora, ale rów nocześnie wyraźnie obecny jest sam narrator, podm iot liryczny, nadaw ca wypow iedzi, stanow iący ośrodek świata przedstaw io­ nego i scalający wszystkie elementy treści utworu oraz m otywujący charakter i spo­ sób rozw ijania w ypow iedzi. Poeta mówi:

Trudno coś ukryć. Trudniej w ybaczyć. Dlatego rzadko p iszę o sobie. Choć piszę często w pierwszej osobie.

(idzwon ja k iś nie w iadom o skąd)

Poezja Czuchnow skiego ewoluuje więc od liryki bezpośredniej, rozumianej jako taki sposób budowania w ypowiedzi, w którym dom enę tem atyczną stanowią przede

54 Cytaty ze Szpiku egzysten cji w edług pierwodruków (zob. przypis 17). 55 K r y s z a k , R zeczy w isto ść trzecia , s. 5 6 -5 7 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Analiza związku przedstawiona w tabelach 2,4,6,8 każe odrzucić hipo­ tezę H0 i przyjąć H, według której ocena atrakcyjności lekcji przez uczniów jest uzależniona od

Zwierzęta domowe, w tym takŜe drób, posiadają zdolność syntetyzowania tej witaminy z glukozy przez swój organizm, dzięki czemu podnosi się ich kondycja Ŝyciowa, co

Liczba przekładów literackich z języka polskiego na serbski i z serbskiego na polski nie jest symetryczna i wypada na korzyść literatury polskiej – w ostatnich latach w

Pom ijam t u nazw isko Szym borskiej, której poezja również dopiero po Noblu doczekała się szerszych opracow ań syntetyzujących.... Nie czuję się osobą, która

• Immersion of the product in melting hydrate slurry prevents weight loss and so reduces the costs associated with weight loss. For the whole system including primary

In all the tests, the tested specimens were simply supported, and loaded by a point load. The positions of the loading point varies between tests in order to find the expected

Marian Klementowski był i  pozostanie na zawsze wybitnym znawcą średniowiecznego prawa karnego, zwłaszcza w krajach niemieckich, ale w  miarę upływu czasu coraz bardziej

Jakość mikrobiologiczna dostępnych na rynku pakowanych próżniowo wędlin plasterkowanych budzi zastrzeżenia zarówno ze względu na częste występowanie w nich Listeria