U schy³ku Jubileuszowego Roku Aka- demickiego 2004/2005 na Politech- nice Gdañskiej pomyœla³em, ¿e warto mo¿e tak¿e przypomnieæ pewne mniej znane fakty z historii jej poprzedniczki – zw¹cej siê w latach 1904-1945 ró¿nie, ale nazywanej zwykle krótko TH Danzig.
Gdy jakiœ czas temu pracowa³em nad
„jubileuszow¹” biografi¹ absolwenta TH Danzig z r. 1934, a po wojnie jednego z Pionierów Politechniki Gdañskiej, znane- go u nas i na œwiecie wybitnego specjali- sty w dziedzinie teorii konstrukcji in¿y- nierskich oraz Prezesa Polskiej Akademii Nauk w latach 1978-1980 – profesora Witolda NOWACKIEGO, znalaz³em w jego „Notatkach autobiograficznych”
wypowiedŸ profesora nt. sk³adu narodo- woœciowego studentów TH Danzig w cza- sie jego studiów w latach 1929-1934, jak nastêpuje:
Przewa¿ali studenci niemieccy, pocho- dz¹cy g³ównie z Prus Wschodnich i Nad- renii. Rzecz ciekawa, procentowy udzia³ studentów pochodz¹cych z terenu Wolne- go Miasta Gdañska by³ stosunkowo ma³y.
Studenci niemieccy z terenów Rzeszy przyje¿d¿ali do Gdañska nie tyle na okre- œlony wydzia³, ile raczej do okreœlonego profesora. Sporo studentów pochodzi³o z pañstw nadba³tyckich, z Estonii, £otwy i Litwy. By³o tak¿e kilku Japoñczyków i Chiñczyków. Du¿¹ grupê wœród studen- tów stanowili Polacy skupieni w Bratniej Pomocy (by³o ich oko³o trzystu), a ponad- to Ukraiñcy z polskim obywatelstwem (oko³o dwustu) i Polacy pochodzenia
¿ydowskiego (oko³o stu osiemdziesiêciu).
Zaciekawi³a mnie informacja o studiu- j¹cych wówczas w TH Danzig Japoñczy- kach i Chiñczykach – myœlê, ¿e z troja- kiego wzglêdu:
1. W pierwszej klasie szko³y powszech- nej, do której poszed³em w r. 1935 w Bia³ymstoku, jednym z uczniów tej kla- sy, moich kolegów, by³ Chiñczyk.
2. We wczesnych latach piêædziesi¹tych ub. wieku, gdy zacz¹³em pracê asysten- ta na Politechnice Gdañskiej, zetkn¹-
³em siê z wiêksz¹ grup¹ studentów Koreañczyków, delegowanych na stu- dia z KRLD.
3. O wiele póŸniej, w czasie mojej profe- sury na Uniwersytecie Tokijskim w la- tach 1987-1988, uczy³em studentów narodowoœci japoñskiej i chiñskiej, ale równie¿ pochodz¹cych z Korei, Indo-
nezji, Tajlandii i subkontynentu indyj- skiego.
Jeœli do tego dodaæ jeszcze mój kilku- letni pobyt na Bliskim Wschodzie i we Wschodniej Afryce, mogê powiedzieæ, ¿e Orient sta³ siê doœæ wa¿nym elementem mojego ¿ycia; m.in. – przez d³ugie lata pracowa³em aktywnie w Polskim Towa- rzystwie Orientalistycznym.
Z tych wszystkich wzglêdów posze- d³em teraz œladem dalekowschodnim i przewertowa³em odpowiednio istniej¹ce archiwa. Tu w Gdañsku s¹ one jednak dalece niekompletne i dlatego wœród by-
³ych studentów TH Danzig, rekrutuj¹cych siê z Dalekiego Wschodu, znalaz³em wy-
³¹cznie Chiñczyków i to tylko w liczbie piêciu.
Chiny s¹ krajem starej, niepowtarzal- nej kultury, ojczyzn¹ myœlicieli, artystów, bitnych ¿o³nierzy i pilnych urzêdników, kolebk¹ cesarstwa, czyli „centrum kosmo- su”, a wspó³czeœnie – urynkowionego komunizmu i wielkiego skoku gospodar- czego. Oczywiœcie pamiêtamy te¿, ¿e jest to dziœ kraj najliczniej zaludniony na œwie- cie. By³em krótko w Chinach w r. 1996 – swoje ówczesne refleksje spisa³em w szki- cu pt. „W œrodku œrodka Pañstwa Œrod- ka” (Pismo PG 2/1997, 38-40).
Niech to wszystko pos³u¿y za wstêp.
Czas teraz zaj¹æ siê Chiñczykami – stu- dentami niegdysiejszej TH Danzig:
1. LAU Pak Chou
Urodzony 6.08.1902 w Kantonie, Ojciec – kupiec.
Swej przynale¿noœci religijnej nie poda³. Studiowa³ budowê okrêtów na Wydziale Budowy Okrêtów i Maszyn Okrêtowych, zg³aszaj¹c siê w r. 1924 do egzaminu pó³dyplomowego, które- go nie ukoñczy³ (rys. 1).
Dalsze jego losy s¹ nieznane.
2. CHI Hsi Jakob
Urodzony 9.02.1909 w Pekinie, Ojciec – profesor.
Religia – konfucjanizm.
Przyby³ do Gdañska po 2 semestrach po- litechniki w Monachium. Studiowa³ bu- dowê okrêtów na Wydziale Techniki Okrêtownictwa i Lotnictwa, zdaj¹c w r.
1933 egzamin pó³dyplomowy z wynikiem dobrym (rys. 2). Studiowa³ ³¹cznie przez okres 10 semestrów. Praktyka zawodowa objê³a 10 miesiêcy. Dyplom uzyska³ praw- dopodobnie w r. 1936. Uwaga: Mia³ wcze- œniejsze zwi¹zki z Niemcami – maturê zda³ w Brandenburgu. Imiê „Jakob” wskazuje na jakieœ kontakty z chrzeœcijañstwem.
Chiñskie echa politechniki w Gdañsku
3. CHANG Kia-Jit
Urodzony 14.10.1908 w Chang-Ki (Kanton),
Ojciec – w³aœciciel stoczni.
Religia – buddyzm.
Studiowa³ budowê okrêtów na Wydzia- le Techniki Okrêtownictwa i Lotnictwa, zdaj¹c w r. 1934 egzamin dyplomowy z wynikiem dobrym (rys. 3). Studio- wa³ przez okres 9 semestrów. Praktyka zawodowa objê³a 12,75 miesiêcy.
4. HU Paohang
Urodzony 15.07.1910 w Mugdenie, Ojciec – urzêdnik.
Swej przynale¿noœci religijnej nie poda³.
Przyby³ do Gdañska po studiach w Mukdenie i Pekinie (8 semestrów), gdzie w r. 1932 zda³ egzamin pó³dy- plomowy. Studiowa³ budowê samolo- tów na Wydziale Techniki Okrêtownic- twa i Lotnictwa, zdaj¹c w r. 1939 eg- zamin dyplomowy z wynikiem „zda³”.
Studiowa³ przez okres 13 semestrów, w tym – 5 semestrów w Gdañsku. Prak- tyka zawodowa objê³a 13,75 miesiêcy (w Niemczech).
5. LI Kuo Chen
Urodzony 02.12.1910 w Tiencinie, Ojciec – dyrektor towarzystwa kolejo- wego.
Religia – konfucjanizm.
Studiowa³ budowê samolotów na Wy- dziale Techniki Okrêtownictwa i Lotnic- twa, zdaj¹c w r. 1939 egzamin dyplo- mowy z wynikiem dobrym (rys. 5). Stu- diowa³ przez okres 9 semestrów. Prak- tyka zawodowa objê³a 17,5 miesi¹ca.
Te informacje o piêciu studentach z Chin, chocia¿ doœæ lakoniczne, coœ jednak mówi¹. Przede wszystkim to, ¿e w owych czasach Chiny nie chowa³y siê ju¿ za swo- im „chiñskim murem”, ale patrzy³y szero- ko na œwiat, wysy³aj¹c sw¹ m³odzie¿ na naukê tak¿e za granicê; sama ona przyk³a- da³a siê do nauki bardzo pilnie. Od koñca XIX w., czyli od czasów zwiêkszonej pe- netracji Chin przez pañstwa kolonialne, niemiecka nauka i technika by³y na Dale- kim Wschodzie dobrze znane. Jak wiado- mo, Niemcy mieli wówczas swoje posia- d³oœci kolonialne równie¿ w Chinach i na Pacyfiku, docierali nawet do Japonii – tak-
¿e ludzie z ówczesnego Gdañska (fot. 1).
Kultury mogliœmy siê uczyæ od Chiñ- czyków „od zawsze”, teraz natomiast – powinniœmy pobieraæ u nich lekcje co do sposobu poruszania siê w dzisiejszym zglobalizowanym œwiecie – jak skutecz- nie dbaæ o rozwój i interesy swego kraju.
Dlatego dobrze siê dzieje, ¿e nasza Poli- technika Gdañska nie zaniedbuje dziœ kon- taktów z Dalekim Wschodem.
P. S. Maciej BIENIEK, ur. w r. 1927 w Wilnie, absolwent Politechniki Gdañskiej i doktor naszej uczelni z r. 1951, tudzie¿ – najm³od- szy w r. 1955 polski profesor, zosta³ w r.
1956 skierowany przez Polsk¹ Akademiê Nauk do Harbinu w Chinach, gdzie tworzy³ podstawy Instytutu Mechaniki Stosowanej.
Aktualnie jest emerytowanym profesorem Columbia University w Nowym Jorku.
Zbigniew Cywiñski Emerytowany profesor PG
Fot. 1. Napis na steli nagrobnej: „Ku pamiêci Frit- za von Wella urodzonego w Gdañsku 20 stycznia 1848 r., zmar³ego w Jokohamie 16 lutego 1913 r.”
Trzynaste ju¿ Spotkanie Redaktorów Gazet Akademickich odby³o siê w dniach 8-11 wrzeœnia br. w Ustce. Orga- nizatorem by³a Pomorska Akademia Pe- dagogiczna (PAP), która wydaje pismo pracowników i studentów tej uczelni „Dia- log Akademicki”. Na miejsce spotkania organizatorzy wybrali Oœrodek Wypo- czynkowy „Jantar”, po³o¿ony w pobli¿u usteckiej pla¿y.
Poza jednym dniem, kiedy trochê si¹pi-
³o, pogoda by³a wyœmienita. Nikt, oczywi- œcie, nie przejmowa³ siê takimi zabobona- mi, jak „feralna trzynastka”, choæ – na wszelki wypadek – wszyscy redaktorzy otrzymali od organizatorów replikê „Nie- dŸwiadka Szczêœcia”. S³upsk reklamuje siê jako Bursztynowe Serce Europy, a wspo- mniany „NiedŸwiadek Szczêœcia” jest fi- gurk¹ z bursztynu, któr¹ znaleziono w oko- licach tego miasta w roku 1887. Uczeni przypuszczaj¹, ¿e mo¿e to byæ amulet pra- dawnego ³owcy niedŸwiedzi sprzed trzech tysiêcy lat. Od czasu odnalezienia tej figur- ki uwa¿ano, ¿e przynosi ona szczêœcie. W marcu 1945 r. w wyniku dzia³añ wojennych
„NiedŸwiadek Szczêœcia” zagin¹³, jednak kilka lat temu orygina³ i kopia odnalaz³y siê w Stralsundzie.
Spotkanie nale¿a³o do bardzo udanych, co jest zas³ug¹ nie tylko aktywnych uczestników, ale przede wszystkim grona organizatorów z mgr Jolant¹ Nitkowsk¹- Wêglarz (rzecznik PAP) oraz dr Daniel¹ Podlawsk¹ (Instytut Filologii Polskiej PAP, redaktor „Dialogu Akademickiego”) na czele.
Tradycyjnie spotkanie rozpoczê³o siê od prezentacji poszczególnych pism.
Obecnych by³o 44 przedstawicieli redak- cji ze wszystkich oœrodków akademickich.
Nastêpnie odby³a siê sesja warsztatowa, podczas której uczestnicy wcielali siê w ró¿ne postacie, odgrywaj¹c zadane scen- ki, np. rozmowê z rektorem w sprawie pi- sma uczelnianego. Wieczorem zorganizo- wano kolacjê, podczas której przygrywa³ jazzuj¹cy zespó³ muzyczny studentów i absolwentów PAP.
Kolejny dzieñ spotkania rozpocz¹³ wyk³ad dr Ma³gorzaty Turczyn (Instytut Filologii Polskiej PAP), która przedstawi³a obraz nauki polskiej w czasopiœmiennic- twie akademickim. Po przerwie odby³ siê kolejny wyk³ad O jêzyku czasopism aka-
demickich, który prowadzi³a dr Zenobia Jaroszak (Instytut Filologii Polskiej PAP).
Podstaw¹ tego wyk³adu by³a analiza se- tek egzemplarzy prasy uczelnianej, prze- s³anych wczeœniej przez redakcje organi- zatorom. W toku czêœci warsztatowej zg³oszono m.in. propozycjê, by na nastêp- nym spotkaniu zaj¹æ siê zagadnieniami poprawnoœci jêzykowej w odniesieniu do jêzyka œrodowiska akademickiego.
W czêœci popo³udniowej zorganizowa- no warsztaty dziennikarskie prowadzone przez wieloletni¹ redaktor Jolantê Nit- kowsk¹-Wêglarz, która na wybranych przyk³adach pokaza³a, jak nale¿y i jak nie nale¿y redagowaæ czasopisma. Czytelni- ków i Zespó³ Redakcyjny „Pisma PG”
pragnê powiadomiæ, ¿e nasze pismo zo- sta³o wyró¿nione – i to zarówno pod wzglêdem treœci, jak i formy. Kolejne warsztaty w sesji popo³udniowej dotyczy-
³y komunikacji interpersonalnej. Prowa- dzi³a je mgr K. Domañska, trener NLP (Programowanie neurolingwistyczne).
Wieczorem organizatorzy podjêli nas uroczyst¹ kolacj¹, w której uczestniczyli tak¿e przedstawiciele kierownictwa PAP, w³adz samorz¹dowych Ustki, a tak¿e Cen- trum Szkolenia Marynarki Wojennej. Za- poznano nas m.in. z perspektywami roz- woju tego uroczego kurortu. Jak siê oka- za³o, zastêpc¹ burmistrza Ustki jest absol-
went Wydzia³u Elektrotechniki i Automa- tyki PG, mgr in¿. Marek Biernacki, wcze- œniej dzia³acz samorz¹dowy S³upska. By³o mi szczególnie mi³o, gdy podszed³ i przed- stawi³ siê jako mój by³y student (pamiêta jeszcze zajêcia z filozofii!). Z wielkim zainteresowaniem przyj¹³ ode mnie kilka numerów „Pisma PG”.
Sobota 10 wrzeœnia wybrana zosta³a na zwiedzanie S³upska i S³owiñskiego Par- ku Narodowego. Dzieñ by³ deszczowy, ale nie przeszkodzi³o to w zrealizowaniu pro- gramu zwiedzania miasta i okolic. W S³up- sku obejrzeliœmy ratusz, wchodz¹c na jego wie¿ê, by obejrzeæ panoramê miasta. Od- wiedziliœmy tak¿e miejscowe Muzeum Pomorza Œrodkowego, gdzie szczególn¹ atrakcj¹ okaza³a siê zgromadzona tam najwiêksza na œwiecie kolekcja obrazów Witkacego. Kolejnym punktem programu by³a wizyta w Pomorskiej Akademii Pe- dagogicznej (w latach 1974–2000 Wy¿sza Szko³a Pedagogiczna), uczelni maj¹cej trzy du¿e wydzia³y: Filologiczno-Histo- ryczny, Matematyczno-Przyrodniczy (w jego sk³ad wchodzi m.in. Katedra Pielê- gniarstwa) i Edukacyjno-Filozoficzny (In-
XIII Spotkanie Redaktorów Gazet Akademickich
Fot. 1. S³upski „NiedŸwiadek Szczêœcia”
Fot. 2. Prezentacja „Pisma PG” podczas zajêæ warsztatowych
stytut Pedagogiki, Katedra Filozofii i In- stytut Muzyki). Na studiach stacjonar- nych, wieczorowych, zaocznych i pody- plomowych kszta³ci siê tu ponad 11 ty- siêcy studentów. Rada Naukowa Wydzia³u Filologiczno-Historycznego ma prawo nadawania stopnia doktora w zakresie nauk historycznych, a RN Wydzia³u Ma- tematyczno-Przyrodniczego – w zakresie nauk biologicznych.
Kolejnym punktem programu tej tro- chê deszczowej soboty by³o zwiedzanie S³owiñskiego Parku Narodowego (SPN).
W roli przewodnika wyst¹pi³ zakochany w tym regionie dr Z. Sobisz z Instytutu Biologii PAP, który z wielk¹ pasj¹ dzieli³ siê swoj¹ wiedz¹ o urokach SPN. G³ówn¹ atrakcj¹ tej czêœci wycieczki – obok skan- senu zabudowañ wsi pomorskiej – oka- za³y siê ... wydmy. Prawie wszyscy redak-
Fot. 3. Izba sypialna w dawnej chacie kaszubskiej torzy, niezra¿eni si¹pi¹cym deszczem, odbyli kilkunastokilometrowy marsz przez piaszczyste tereny SPN.
Opuszczaliœmy goœcinn¹ Ustkê w do- brych humorach, ¿ycz¹c sobie coraz lep-
szego redagowania naszych czasopism i spotkania za rok, tym razem w Bydgosz- czy.
Stefan Zabieglik Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii
Szanowni Pañstwo,
Bóg zap³aæ za otrzyman¹ przesy³kê z jak¿e cennym dla mnie egzemplarzem „Pisma PG”. To naprawdê wspania³e wydawnictwo i do³¹czam siê z wyrazami wdziêcznoœci dla Wszystkich, dziêki którym to nadzwyczajne wydawnictwo ukaza³o siê. Wielkie, wielkie dziêki! Dokumentacja koñca Pontyfikatu Jana Paw³a II i reakcji na ten fakt œwiata (Polski) i mediów ma dla mnie ogromne znaczenie.
Bardzo serdecznie dziêkujê za zrozumienie, ¿yczliwoœæ i wzbogacenie moich zbiorów. Niebawem przeœlê Pañstwu podsumowanie tej najnowszej czêœci moich zbiorów papieskich – czyli prasy, która odnotowa³a i utrwali³a œmieræ i koniec Pontyfikatu Jana Paw³a II – z gor¹cym podziêkowaniem za to, ¿e w tych zbiorach mogê mieæ – dziêki Pañstwa tak chêtnej pomocy – równie¿ „Pismo PG”. W ogóle
¿yczliwoœæ, z jak¹ spotka³em siê teraz, jest buduj¹ca i wrêcz wzruszaj¹ca. Bardzo mi mi³o, ¿e mia³a ona miejsce równie¿ z Pañstwa strony. Na razie mam ju¿ 1030 egzemplarzy gazet i czasopism (ponad 440 tytu³ów z 30 pañstw, z wszystkich kontynentów, z wyj¹t- kiem Antarktydy), ale na pewno to jeszcze nie jest zamkniêcie zbioru.
Tak jak pisa³em w swej proœbie: mam nadziejê, ¿e uda mi siê w nieodleg³ej przysz³oœci zrobiæ na tej bazie interesuj¹c¹ wystawê.
Mo¿e na pierwsz¹ rocznicê œmierci Jana Paw³a II. Da³oby mi to okazjê publicznego podziêkowania Wszystkim Darczyñcom, dziêki którym ten zbiór ju¿ przekroczy³ nawet moje wyobra¿enia. O miejscu i czasie wystawy równie¿ poinformujê. ¯yczê wszelkiej pomyœl- noœci Pañstwu i Pañstwa Czasopismu! Szczêœæ Bo¿e!
Z powa¿aniem Henryk Czarnik
Na urlop pojecha³em z rodzin¹ na wczasy do Do³¿ycy obok Cisnej w Bieszczadach. Wczasy w ró¿nych zak¹t- kach Polski mia³y t¹ zaletê, ¿e mo¿na by³o poznawaæ kraj, zwiedzaj¹c po dro-
dze zabytki, tym razem Sandomierz i
£añcut. Ale rok 81 nie sprzyja³ woja¿om ze wzglêdu na ograniczone mo¿liwoœci tankowania. Trzeba by³o mieæ dwa kani- stry, aby byæ pewnym, ¿e dojedzie siê do
celu. Oœrodek wczasowy Zak³adów Miê- snych z Rzeszowa w Do³¿ycy by³ raczej prymitywny, domki mniej wygodne ni¿
w Czarlinie, ale oferowa³ dobr¹ kuchniê, co w owym czasie by³o wa¿ne. Natomiast Bieszczady i tak zwana pêtla bieszczadz- ka by³y wspania³e. Pojechaliœmy nad Za- lew Soliñski i na przeja¿d¿kê urokliw¹ kolejk¹ w¹skotorow¹ z Cisnej do Smol- nika, wœród piêknych lasów i dolin, licz- nych potoków górskich. Powrót do Gdañska odby³ siê bez przygód, na je- den dzieñ zatrzymaliœmy siê u rodziców
¿ony.
Stan wojenny
Og³oszenie stanu wojennego 13 grud- nia 81 w nocy z soboty na niedzielê umknê³o mojej uwadze, gdy¿ byli u nas
Po doktoracie
Moje czterdzieœci piêæ lat
spêdzone w murach Alma Mater (cd.)
goœcie, telewizor i radio by³y wy³¹czo- ne. Nastêpnego dnia, w niedzielê, s¹siad- ka chcia³a zadzwoniæ do swoich rodzi- ców, a jej telefon by³ g³uchy, okaza³o siê,
¿e nasz te¿. Telewizor równie¿ nie dzia-
³a³, tylko w radiu powtarzano wyst¹pie- nie genera³a W. Jaruzelskiego o wprowa- dzeniu stanu wojennego. Niedziela up³y- nê³a wzglêdnie spokojnie, ale ju¿ od po- niedzia³ku by³y zamieszki. Wprowadzo- no godzinê milicyjn¹. Œwiêta Bo¿ego Na- rodzenia up³ynê³y w smutnym i przygnê- biaj¹cym nastroju. W dniu 17.01.82 r.
przyszed³ telegram informuj¹cy o œmier- ci i pogrzebie ojca ¿ony. Przed wyjazdem nale¿a³o uzyskaæ przepustkê u komisa- rza w urzêdzie miejskim. ¯ona wyjecha-
³a tego samego dnia, a ja nastêpnego. Na szczêœcie poci¹gi kursowa³y, bez ograni- czeñ dojecha³em do Lublina. Z Lublina autobusem do Zamoœcia; na odcinku miê- dzy Lublinem a Krasnymstawem piêcio- krotnie zatrzymywano autobus i spraw- dzano dokumenty i przepustki pasa¿e- rów. W przypadku podró¿y s³u¿bowej wystarcza³a delegacja, która by³a skru- pulatnie sprawdzana przez milicjê.
Wspominam o tym, poniewa¿ na pocz¹t- ku lutego musia³em zawieŸæ opracowa- nia z wynikami badañ lodo³amacza do Navicentrum we Wroc³awiu. Stwierdzi-
³em, ¿e najgorsze rygory stanu wojenne- go by³y na Wybrze¿u, w ma³ych miej- scowoœciach czy na wsi nie odczuwa³o siê uci¹¿liwoœci takich, jak w Gdañsku.
W roku 82 jeszcze zim¹ zosta³y do- koñczone pomiary w lodzie z modelem lodo³amacza. A po analizie wyników badañ oporowo-napêdowych zapropono- wa³em zmianê kszta³tu kad³uba ze wzglê- du na osi¹gi napêdowe i przeprowadzi-
³em badania sprawdzaj¹ce po korekcie kszta³tu oraz badania oporów zbiorni- kowca ZP-1200 dla Marynarki Wojennej.
W szerszym zakresie prowadzi³em bada- nia oporowo-napêdowe z nastêpnym modelem zbiornikowca „Zawrat” z rodzi- ny geosimów.
Rejsy przez Atlantyk na statku CON-RO
Pracowa³em nad zagadnieniem efek- tu skali wg zaleceñ ITTC w badaniach oporowo-napêdowych statków o du¿ej pe³notliwoœci oraz wzglêdnie szybkich, takich jak Ro-Ro czy Con-Ro. Najefek- tywniejszym sprawdzeniem badañ mo- delowych s¹ pomiary na statku rzeczy- wistym, w zwi¹zku z tym musia³em opra-
cowaæ program i metodykê pomiarów dla statku Con-Ro, maj¹c w perspektywie wyjazd na takim statku w rejs zadanio- wy.
W styczniu 1983 r. wyp³yn¹³em na statku Con-Ro m/s „K. Pu³aski” w rejs do Stanów Zjednoczonych. Podró¿ no- woczesnym statkiem szybkim (szybkoœæ marszowa wynosi³a 21,5 wêz³a) w po- równaniu do parowca s/s „Poznañ” by³a bajeczna. Statek zawija³ do portów z do- k³adnoœci¹ niemal godzinow¹. £adunki jakie zabieraliœmy z portów, w wiêkszo- œci stanowi³y kontenery i ³adunki toczne przez furtê rufow¹. Po wyp³yniêciu z Gdyni zawijaliœmy do portów: w Ham- burgu, Rotterdamie, Hawrze, Halifaksie, Nowym Jorku i Baltimore.
W Baltimore terminal kontenerowy jest na starym lotnisku w odleg³oœci oko-
³o 12 mil od miasta. Za³oga nie wycho- dzi³a do miasta, a ja koniecznie chcia³em je zobaczyæ. Miejskie œrodki komunika- cji akurat w tym czasie nie kursowa³y.
Pomyœla³em, ¿e dostaæ siê do miasta spró- bujê autostopem. Po zejœciu ze statku kie- rowa³em siê do drogi prowadz¹cej do miasta. Zatrzyma³ siê przede mn¹ samo- chód, kierowca zapyta³, czy chcê doje- chaæ do centrum – odrzek³em, ¿e tak.
Amerykanin powiedzia³ – siadaj, zawio- zê. Wysiad³em w centrum, a kierowca powiedzia³ – wracam za 3 godziny, to ciê zawiozê z powrotem na statek.
Pomiary mia³em u³atwione, bowiem wszystkie parametry, jakie musia³em mierzyæ, mog³em odczytywaæ na most- ku nawigacyjnym. Wczeœniej uzgodni-
³em z kapitanem zakresy prêdkoœci, przy których chcia³em wykonywaæ pomiary.
Po powrocie i krótkiej przerwie zaokrê- towa³em ponownie na siostrzany statek z tej samej serii m/s „Stefan Starzyñski”, w celu uzupe³nienia pomiarów i poszerze- nia zakresu badañ. Te dwie podró¿e na statkach Con-Ro umocni³y mnie w prze- konaniu o du¿ych mo¿liwoœciach spraw- dzania wyników badañ modelowych i pro- gnozy z nich z pomiarami rzeczywistymi.
Wymaga³o to jednak przygotowania od- powiedniego programu, metodyki pomia- rów i aparatury. Taka korelacja prób mo- delowych z pomiarami rzeczywistymi wnosi wiele w ocenê okrêtowych badañ modelowych. Po zakoñczeniu pomiarów na statkach Con-Ro i opracowaniu wyni- ków zaj¹³em siê badaniami modelowymi w³aœciwoœci morskich oraz systemu ho- lowania i za³adunku barki – platformy dla Stoczni Gdynia.
Jeszcze w tym samym roku w I³awie wykona³em badania oporowo-napêdowe i manewrowe zbiornikowca ZP-1200 i rozpocz¹³em badania modelu z rodziny geosimów statku Con-Ro.
W paŸdzierniku uczestniczy³em w sympozjum w Rostocku, wyg³aszaj¹c re- ferat „Wp³yw kszta³tu tunelu œrubowego pchacza na charakterystyki napêdowe ze- stawów pchanych”. Bra³em tak¿e udzia³ w sympozjum – „Wspó³zale¿noœæ wy- miarów drogi wodnej i statków” na Poli- technice Wroc³awskiej.
Po wyjeŸdzie doc. W. We³nickiego do pracy w Nigerii, od paŸdziernika 1982 r.
kierowa³em I zespo³em (badania oporo- wo-napêdowe, manewrowe i pomiary na statkach rzeczywistych).
Lata osiemdziesi¹te
Nasz zespó³ w po³owie lat osiemdzie- si¹tych mia³ du¿o prac badawczych zle- conych przez przemys³, w odró¿nieniu od pozosta³ych zespo³ów Zak³adu Hydro- mechaniki Okrêtu. W 84 r. dokoñczy³em badania rodziny modeli Con-Ro. Prze- prowadzi³em analizê badañ oporowo-na- pêdowych serii geosimów na przyk³adzie statku o du¿ej pe³notliwoœci („Zawrat”), pod k¹tem efektu skali w tych¿e bada- niach i analizê efektu skali w badaniach modeli Con-Ro. Uczestniczy³em w sym- pozjum w Pradze oraz w Rostocku, gdzie wyg³osi³em referat „Badania modelowe lodo³amaczy w naturalnym lodzie”.
W paŸdzierniku za³atwi³em nowe zle- cenie z Navicentrum we Wroc³awiu na badania nowego pchacza portowego „Re Lodo³amacz L-1000 w oczekiwaniu na próby
nifer”. Dla urealnienia wymogów progra- mu badawczego z projektantami z Navi- centrum przep³ynêliœmy Kana³ Gliwicki na zestawie pchanym z Gliwic do KoŸla.
Wykonywane by³y manewry portowe ze- stawu z ³adunkiem i bez ³adunku oraz podejœcia do œluz i œluzowania. Przy oka- zji przypomnia³em rok 1954 i stwierdzi-
³em, ¿e obecnie w ca³ym kanale od Gli- wic do KoŸla zamiast wody jest œciek, a w 1954 r. by³a woda.
W nastêpnym roku przeprowadzi³em badania oporowo-napêdowe w p³ytko- wodnym basenie Hydromechaniki Okrê- tu CTO (Centrum Techniki Okrêtowej) w Oliwie. Powy¿sze próby przeprowa- dzono na odwzorowanym kanale. W okresie letnim próby zosta³y powtórzo- ne z zestawem „Renifer” w I³awie na je- ziorze i dodatkowo wykonano próby ma- newrowe. Zaj¹³em siê te¿ zagadnieniem osiadania statków pe³notliwych na wo- dzie p³ytkiej o ograniczonej szerokoœci (kana³y, cieœniny, mielizny). Problem ten podjêliœmy wspólnie z Uniwersytetem w Glasgow i czêœciowo na zlecenie Polskiej
¯eglugi Morskiej w Szczecinie. Opraco- wa³em koncepcjê i program badañ rodzi- ny geosimów zbiornikowca m/s „Za- wrat”. Bazowalismy na wczeœniej wyko- nanym du¿ym modelu w skali 1:25 (L=12 m i wypornoœci 10 m3) dla Szko³y Kapi- tanów oraz na pozosta³ych dwóch mniej- szych modelach.
Wspomnê przy okazji, ¿e Szef po po- wrocie z Londynu zdecydowanie przy- spieszy³ realizacjê Szko³y Kapitanów na jeziorze Silm w Kamionce w okolicy I³a- wy, w ramach Fundacji Bezpieczeñstwa
¯eglugi i Ochrony Œrodowiska. Funda- cjê tworzyli: Politechnika Gdañska, Wy-
¿sza Szko³a Morska w Gdyni i Towarzy- stwo Ubezpieczeniowe Warta.
Czêœæ badañ przeprowadziliœmy w ba- senie p³ytko wodnym CTO, jak równie¿
na p³yciŸnie przy wyspie Lipowej na Je- zioraku. Prace te przeci¹gnê³y siê do 1986 r. We wrzeœniu 1985 r. uczestniczy-
³em w miêdzynarodowym sympozjum Hydromechaniki Okrêtów w Warnie, wy- g³aszaj¹c referat pt. „Efekt skali w bada- niach modelowych napêdu wed³ug zale- ceñ I.T.T.C 78 dla statków smuk³ych (Con-Ro) i pe³notliwych (tankowiec)”.
Na inauguracji roku akademickiego 1985/86 otrzyma³em nagrodê zespo³ow¹ Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wy-
¿szego za pionierskie prace badawcze lo- do³amaczy, potwierdzone pomiarami rze- czywistymi.
Oznaki kryzysu w przemyœle okrêtowym
Rok 1986 min¹³ dla mnie jeszcze bar- dziej pracowicie ni¿ poprzedni, choæ w Zak³adzie Hydromechaniki Okrêtów wiêkszoœæ kolegów pracowa³a za po- moc¹ d³ugopisu i komputera nad wymy- œlanymi problemami miêdzyresortowy- mi i wêz³owymi finansowanymi przez Ministerstwo. By³y to tematy w ramach Centralnego Programu Badawczo-Roz- wojowego, koordynowane przez Komi- tet Badañ Naukowych.
Prac badawczych dla przemys³u prze- prowadzaliœmy coraz mniej, ja z zespo-
³em dokoñczy³em badania przeg³êbienia i osiadania statków pe³notliwych na wo-
dzie p³ytkiej ograniczonej. Zajêliœmy siê problemem dysz przedœrubowych dla statków pe³notliwych, poprawiaj¹cych sprawnoœæ napêdow¹ œruby napêdowej, a tym samym s¹ Ÿród³em oszczêdnoœci paliwa. Praca ta by³a dwutorowa: opra- cowanie czêœci teoretycznej by³o finan- sowane przez Komitet Badañ Nauko- wych, a czêœæ praktycznego wykorzysta- nia na konkretnym statku przez Polsk¹
¯eglugê Morsk¹ (P¯M) Szczecin.
Ostatnie zlecenie z Navicentrum Wro- c³aw by³o dla Zak³adu Hydromechaniki w 1988 r. – Badania modelowe ko³a
³opatkowego dla pchacza tylnoko³owe- go. Na tym zleceniu zakoñczy³a siê wspó³praca Navicentrum z Zak³adem Hydromechaniki.
W roku 1987 przygotowa³em z zespo-
³em program badañ dysz przedœrubowych i przeprowadzi³em czêœciowe badania. W drugiej po³owie roku i na pocz¹tku 88 zaprojektowa³em i nadzorowa³em wyko- nanie czêœci aparatury do badañ osiada- nia i przeg³êbienia na masowcu typu PA- NAMAX – m/s „Be³chatów”.
Na pocz¹tku 1987 r. wpad³em na po- mys³ zorganizowania zjazdu kole¿eñ- skiego naszego rocznika ze studiów.
Przedstawi³em pomys³ kolegom pracu- j¹cym w przemyœle (W. Majewski, J.
Cwynar), byli zachwyceni i natychmiast przy³¹czyli siê do komitetu organizacyj- nego. Po ró¿nych k³opotach uda³o siê nam odnaleŸæ adresy wiêkszoœci kole- gów, choæ nie wszyscy pracowali w prze- myœle okrêtowym. Zjazd zosta³ zorgani- zowany w paŸdzierniku w Oœrodku Pierwszy zjazd kole¿eñski okrêtowców rocznika 51/52
Wysiêgnik z ultrasonikiem na m/s „Be³chatów” Na ulicy w Vitorii
Wczasowym Kolejarzy w Wie¿ycy na Kaszubach. Inauguracyjne spotkanie od- by³o siê w Instytucie Okrêtowym z Dy- rekcj¹ i gronem Profesorów, u których studiowaliœmy w latach piêædziesi¹tych.
Na spotkanie przyby³o 65 osób ze 112 absolwentów. Spotkanie trwa³o 3 dni, a rozmowy i opowieœci nie koñczy³y siê.
Od dyplomu up³ynê³o 30 lat.
Rejs do Brazylii
W styczniu 1988 r. dokona³em pomia- rów niektórych elementów dziobu na statku m/s „Be³chatów”, koniecznych do dopasowania urz¹dzeñ pomiarowych do prób osiadania i przeg³êbienia statku w czasie ruchu na wodzie p³ytkiej. Z po- cz¹tkiem kwietnia zamontowaliœmy z Ryœkiem Kamiñskim na dziobie statku wysiêgnik z ultrasonikiem do pomiaru zmiany zanurzenia statku w czasie ruchu na wodzie p³ytkiej w zale¿noœci od prêd- koœci, a tak¿e inn¹ aparaturê.
Wyp³ynêliœmy ze Œwinoujœcia w rejs z ³adunkiem wêgla do Danii, nastêpnie pod balastem przez Cieœniny Duñskie i Atlantyk do portu Vitoria w Brazylii po
³adunek rudy.
Po wyp³yniêciu ze Œwinoujœcia 7 kwietnia, na torze wodnym robiliœmy pomiary parametrów potrzebnych do okreœlenia osiadania i przeg³êbienia. Po- p³ynêliœmy do Naestred na wyspie Ze- landia, na której le¿y Kopenhaga. W czasie roz³adunku 70 tys. ton wêgla, ka- pitan dla nas i za³ogi zorganizowa³ ca-
³odzienn¹ wycieczkê autokarem do Ko- penhagi. Dodam, ¿e w naszej ekipie po- miarowej by³a przedstawicielka P¯M- u Zosia Szwa³ek.
Zwiedzanie piêknej Kopenhagi odby-
³o siê autokarem z przewodnikiem. Po-
nadto mieliœmy 3 godziny do indywidu- alnej dyspozycji, wieczorem wróciliœmy na statek. Po wy³adunku wêgla i zabala- stowaniu statku wyp³ynêliœmy przez Cie- œniny Duñskie, Morze Pó³nocne na Atlantyk. Podczas przep³ywania przez cieœniny wykonywaliœmy pomiary. Po wyjœciu na Morze Pó³nocne zdemonto- waliœmy wysiêgnik dziobowy i zabezpie- czyliœmy pozosta³¹ aparaturê. W dalszej podró¿y opracowa³em wykonane pomia- ry dla stanu balastowego. Kiedy by³a
³adna pogoda, korzysta³em z pok³adu s³o- necznego i basenu, obserwuj¹c po³udnio- wy Atlantyk; czasem pojawia³y siê del- finy i wieloryby.
Przedstawicielka armatora skutecznie namawia³a kapitana S. Cieœlikowskiego, aby neofitów, czyli tych, którzy po raz pierwszy przekraczaj¹ równik, ochrzciæ zgodnie ze starym rytua³em marynar-
skim. Poniewa¿ przygotowanie takiej imprezy wymaga czasu i zachodu, to ów chrzest móg³by siê odbyæ dopiero w dro- dze powrotnej.
Po dotarciu do Vitorii przez dwie doby oczekiwaliœmy na redzie. W niedzielê rano wprowadzono statek do portu pod taœmoci¹g z rud¹. Wyjœcie statku plano- wano ju¿ w poniedzia³ek rano. Za³oga siê buntowa³a, poniewa¿ w niedzielê nie mo- g³a za³atwiæ swoich interesów. Kapitan obieca³, ¿e opije sprawê z w³adzami por- towymi. W po³udnie pojechaliœmy mi- krobusem do miasta, które by³o oddalo- ne od portu o 10 km. Po drodze zauwa-
¿y³em charakterystyczne oznakowania zmniejszenia prêdkoœci w newralgicz- nych miejscach. W odleg³oœci 10 – 20 m za znakiem by³y w jezdni „gwoŸdzie” z du¿ymi p³askimi ³ebkami wystaj¹cymi ponad p³aszczyznê jezdni. Mia³o to na celu konieczne ograniczenie prêdkoœci.
Po pobie¿nym zwiedzeniu miasta, och- mistrz zaprosi³ Zosiê i mnie na obiad do restauracji, aby i w dziedzinie kulinarnej choæ odrobinê poznaæ Brazyliê.
Chrzest morski na równiku
Nastêpnego dnia wybraliœmy siê do miasta po zakupy. Zaopatrzenie w skle- pach by³o doskona³e, a ceny zró¿nicowa- ne, niemniej kupuj¹cych nie by³o zbyt wielu. We wtorek by³ strajk w porcie i nie mogliœmy wyp³yn¹æ ani zejœæ na l¹d.
Wyp³ynêliœmy dopiero nastêpnego dnia rano w drogê powrotn¹ do kraju. Przy- gotowania do imprezy chrztu odbywa³y siê pe³n¹ par¹. Okaza³o siê, ¿e grupa neo- fitów liczy³a 22 osoby. Musieliœmy Na redzie portu Vitoria
Przejœcie przez piek³o
Autobus linii 169 mija³ w³aœnie stacjê Gdañsk Osowa, gdy pasa¿erka sie- dz¹ca po prawej stronie raptownie wsta³a i rzuci³a siê do ucieczki. Po chwili zajê³a miejsce po drugiej stronie pojazdu. Jej gwa³towna reakcja wzbudzi³a ogólne zdzi- wienie, wiêc pani zaczê³a siê nerwowo t³u- maczyæ: – Paj¹k !… zwiesi³ siê na nitce…
nade mn¹. Taki niedu¿y – doda³a po chwi- li. Okreœlenie „niedu¿y” mia³o zapewne
dodaæ jej odwagi i zminimalizowaæ po- tencjalne zagro¿enie dla pozosta³ych osób.
No proszê – kobieta wpada w panikê wywo³an¹ obecnoœci¹ paj¹ka, a ja wracam w³aœnie z kolejnej przyrodniczej wyciecz- ki, celem której by³o m.in. obserwowanie i fotografowanie tych bezkrêgowców. To bardzo interesuj¹ce zwierzêta, choæ wiele kobiet – jak owa pasa¿erka autobusu –
brzydzi siê nimi, czêsto ulegaj¹c panicz- nemu strachowi na ich widok. Zjawisko to ma swoj¹ naukow¹ nazwê – arachno- fobia.
Na pewno paj¹ki nie uchodz¹ za wzór gracji i doskona³oœci. Czy s¹ brzydkie?
Zmar³y niedawno artysta malarz Zdzis³aw Beksiñski twierdzi³, ¿e nie uwa¿a ludzkie- go cia³a za twór piêkny, godny zachwytu.
Jego zdaniem, wzorem estetyki mo¿e byæ np. lis ze swoj¹ wspania³¹ rud¹ kit¹ – de gustibus non est disputandum (w spra- wach gustów nie ma dyskusji). Uwa¿am,
Nie bójmy siê paj¹ków
przejœæ okres przygotowawczy. Œwita Neptuna, a g³ównie Astrolog z Piratem nadali ka¿demu neoficie imiê œmieszne lub pogardliwe, aby na chrzcie otrzymaæ zacne. Zosia otrzyma³a Fiu BŸdziu – Strzyga, Rysiek – Tarzan, ja – Szare Ko- mórki do Wynajêcia. Kolacjê jako po- spólstwo jedliœmy osobno dziurawymi
³y¿kami i po³amanymi widelcami. Po ko- lacji poproszono nas przed oblicze do- stojnego Neptuna – musieliœmy siê po- pisaæ wystêpem artystycznym, zaœpiewaæ lub zatañczyæ i przedstawiæ w³asnego au- torstwa poemat na czeœæ Neptuna. Na- stêpnego dnia po obiedzie 8 maja 1988 r.
wszystko by³o przygotowane do obrzê- dów. Na pok³adzie rufowym diab³y za- pêdzi³y nas na miejsce oczekiwañ, przed indywidualnymi „torturami” polewaj¹c obficie ró¿nego rodzaju pomyjami i nie- przyjemnymi cieczami, aby potem sil- nym strumieniem wody „oczyœciæ” nas z wszelkich brudów. Trzeba by³o przejœæ przez piek³o – zanurzenie w beczce ze
zu¿ytymi smarami, nastêpnie przechodzi-
³o siê przez „gabinet odnowy” – us³ugi fryzjerskie, makija¿ itd. Kolejnym by³ gabinet doktora „Oj boli”, „zakuwanie w dyby” i przejœcie przez „rekina”, którym by³a oœmiometrowa rura o œrednicy jed- nego metra, przez któr¹ nale¿a³o przepe³- zn¹æ przy bardzo silnym przeciwnym strumieniu wody z hydrantu. Po przejœciu wszystkich stanowisk diabelskie s³u¿by Neptuna prowadzi³y delikwenta na ucztê przed tronem Neptuna, który siedzia³ ze swoj¹ œwit¹: Prozerpin¹, Piratem i Astro- logiem. Na uczcie dla chrzczonych by³y
„wyœmienite kanapki” – przygotowane pod nadzorem lekarza z przeró¿nych smako³yków trudnych do prze³kniêcia, a jeœli ktoœ mia³ trudnoœci, to by³y „dosko- na³e trunki”. Je¿eli neofita przeszed³ tê ostatni¹ próbê, to szacowny Neptun nada- wa³ mu imiê, uderzaj¹c przy tym w ra- miê, trójzêbem, a Astrolog na potwier-
dzenie wydawa³ certyfikat. Na chrzcie morskim otrzyma³em imiê Taurus. Wspo- mnê jeszcze, ¿e po przejœciach przez wszystkie stanowiska przed chrztem mu- sieliœmy siê umyæ. Na szczêœcie przezor- ny motorzysta przygotowa³ specjaln¹ emulsj¹, ale i tak domywaliœmy siê przez godzinê.
Po zakoñczeniu chrztu za³oga uprz¹t- nê³a pok³ad na rufie, poniewa¿ tam odby-
³a siê uczta. Kucharz przygotowa³ szasz-
³yki i inne smako³yki, a napitków by³o w bród. Wczeœniej by³y wyznaczone wach- ty, a specjalne s³u¿by kapitana czuwa³y nad zachowaniem umiaru w napitkach, szczególnie tych cz³onków za³ogi, którzy byli zmiennikami na wachcie.
Certyfikat chrztu na równiku
Stefan Nawrocki Emerytowany pracownik Politechniki Gdañskiej Klub Seniora
Doktor in¿. Stefan Nawrocki, autor cyklu artyku³ów pt. „Moje czterdzieœci piêæ lat spêdzone w murach Alma Mater” publikowanych na ³amach „Pisma PG” od paŸdziernika 2003 r., otrzy- muje Medal Jubileuszowy PG z r¹k JMR prof. Jausza Rachonia Fot. Krzysztof Krzempek
Krzy¿ak ³¹kowy (Araneus quadratus), samica snuj¹ca jedwabn¹ niæ, rejon kopalni kruszywa
„Borowiec” k. Chwaszczyna
¿e i u paj¹ków mo¿na doszukaæ siê jakiœ walorów estetycznych, choæby w postaci oryginalnych wzorów na odw³oku, np. w kszta³cie liœcia dêbu (ko³osz wielobarw- ny Aculepeira ceropegia) lub krzy¿a (krzy¿ak ogrodowy Araneus diadematus).
W przyrodzie wa¿niejsze od z³udne- go piêkna jest sposób przystosowania siê danego organizmu do swojego œrodowi- ska. Wiele paj¹ków tworzy sieci ³owne, zwane pajêczynami, dziêki którym chwyta po¿ywienie – owady. Tak czyni¹ domo- we k¹tniki, osnuwiki i wszystkie krzy¿a- ki. Natomiast skakany i kwietniki swoj¹ niæ wykorzystuj¹ wy³¹cznie jako „linê ra- townicz¹”. Naukowcy obliczyli, ¿e pajê- cza niæ swoj¹ wytrzyma³oœci¹ przewy¿- sza wszystkie ludzkie wynalazki, gdy¿
urwie siê pod w³asnym ciê¿arem dopiero, gdy bêdzie mia³a oko³o 80 km d³ugoœci (!).
Jest ona zbudowana z bia³ka, wiêc aby nie uleg³o ono rozk³adowi, paj¹k pokrywa sieæ warstewk¹ fosforanów, maj¹cych w³aœciwoœci bakteriobójcze (kwas ortofos- forowy jest sk³adnikiem popularnej coca- coli). Paj¹ki maj¹ zdolnoœci synoptyczne, tj. przewiduj¹ zmianê pogody z pewnym wyprzedzeniem czasowym, nawet kilka- naœcie dni naprzód. Wyczuwaj¹c nadej- œcie wiatru, same demontuj¹ sieæ ³own¹ poprzez jej zjadanie. Napotkanie mister- nie utkanej pajêczyny gwarantuje wiêc
Tygrzyk paskowany (Argiope bruennichi), sa- mica, Srebrzysko – dawny teren wojskowy
Ko³osz wielobarwny (Aculepeira ceropegia) (samica), Samborowo
Namiotnik (Pisaura mirabilis), samica z koko- nem
Babie lato piêkn¹ s³oneczn¹ pogodê, trwaj¹c¹ przy-
najmniej kilkadziesi¹t godzin.
W czerwcu i lipcu na ³¹kowej roœlin- noœci mo¿emy zauwa¿yæ pajêczyny w kszta³cie namiotu. To miejsce narodzin nowego pokolenia namiotnika Pisaura mirabilis. Paj¹czki wyk³uj¹ siê z kuliste- go kokonu, którego pilnuje samica. Jak widaæ – i wœród paj¹ków s¹ tak¿e troskli- we matki, opiekuj¹ce siê swoim potom- stwem. Od niedawna na Pomorzu zado- mowi³ siê nowy, chroniony w Polsce ga- tunek paj¹ka – tygrzyk paskowany Argio- pe bruennichi. Jedno z nielicznych stano- wisk tego gatunku w Gdañsku znajduje siê na terenie dawnych wojskowych ma- gazynów na Srebrzysku.
Tytu³em uzupe³nienia – wymienione miejsce stanowi tzw. korytarz ekologicz- ny ³¹cz¹cy kompleks Lasów Oliwskich z Jaœkowym Lasem. Przeznaczenie go pod budownictwo spowoduje znaczne zubo¿e- nie i degradacjê przyrody tego ostatniego leœnego obszaru1. Przyrodnicy uwa¿aj¹, ¿e ów teren po magazynach powinien zostaæ oddany mieszkañcom na rekreacjê, np.
mo¿na tu zlokalizowaæ miejsce do upra- wiania sportów zimowych, w szczególno- œci narciarstwa zjazdowego, ze wzglêdu na obecnoœæ doœæ stromych zboczy. Bo- wiem dawne tereny umo¿liwiaj¹ce upra- wianie tych dyscyplin, m.in. na NiedŸwied- niku, zosta³y zabudowane.
Uwaga ta ma za zadanie zwróciæ uwa- gê planistów na fakt, ¿e w nowoczesnym projektowaniu nowych dzielnic trójmiej- skiej aglomeracji nale¿y zdecydowanie uwzglêdniæ tak¿e aspekt ochrony œrodo- wiska naturalnego. Miasto nie powinno bowiem w ¿adnym stopniu przypominaæ
„betonowej pustyni”, lecz stanowiæ swo- ist¹ oazê w terenie, gdzie króluje natura.
Aby ten krótki artyku³ o paj¹kach by³ nieco weselszy, szczególnie dla osób nie- lubi¹cych tych zwierz¹t, przytoczê kilka polskich nazw gatunkowych, œwiadcz¹- cych o du¿ym poczuciu humoru badaczy paj¹ków: worczak zagniotek, zyzuœ t³u- œcioch, dryguœ zmienny, poskocz krasny, wa³êsak leœny, pl¹drownik osobliwy, spy- chacz zielonawy.
Prezentuj¹c niektóre krajowe paj¹ki, zwierzêta ciekawe i spe³niaj¹ce wa¿ne funkcje ekologiczne, zapewne nie zmie- niê negatywnego nastawienia do nich czê- œci czytelników – zw³aszcza tych wpada- j¹cych w pop³och na ich widok. Warto pamiêtaæ, ¿e nie atakuj¹ one ludzi, a wiêk- szoœæ osobników ucieka, gdy zanadto zbli-
¿ymy siê do nich. Uk¹szenia przez rodzi-
me paj¹ki s¹ prawdziw¹ rzadkoœci¹, bo tylko niektóre z nich maj¹ aparat gêbowy zdolny przebiæ ludzk¹ skórê. Zatem za- miast obawiaæ siê wspomnianych stwo- rzeñ, co nie ma logicznego uzasadnienia, podziwiajmy ich wspania³e dzie³a – mi- sterne pajêczyny pokryte kropelkami rosy, prawdziwe cuda natury.
Marcin S. Wilga Wydzia³ Mechaniczny Fot. autor
1 Migruj¹ce zwierzêta przenosz¹ m.in. dia- spory ró¿nych gatunków roœlin i grzybów.
Nasiona wyposa¿one w zaczepy i haczyki przyczepiaj¹ siê do sierœci zwierzyny p³o- wej, inne s¹ roznoszone w odchodach ssa- ków. Z kolei ekskrementy fauny stanowi¹ bazê pokarmow¹ dla gatunków koprofil- nych, np. ¿uków z rodzaju Geotrupes.
Dbajmy o jêzyk !
„Klapsusy” jêzykowe
Okres wyborów sk³ania do zainteresowania siê jêzy- kiem naszych polityków, a zw³aszcza zwrócenia uwagi na niektóre „klapsusy”, jakby powiedzia³ Za- s³u¿ony Polityk, który jest te¿ twórc¹ „parambu³y” i wielu innych pere³ek jêzykowych.
W trakcie kampanii wyborczych z ust polityków us³yszeæ mo¿na, ¿e przypisywanie im jakichœ niezbyt chwalebnych czynów to „nieprawdziwe insynuacje”, choæ znaczenie s³owa ‘insynuacja’ zawiera ju¿ cechê nieprawdziwoœci. S³ownik jêzyka polskiego PWN po- daje: „insynuacja – przypisywanie, wmawianie komuœ postêpków, myœli, intencji itp., nieprawdziwych, krzyw- dz¹cych dan¹ osobê; nies³uszny zarzut, wymys³ (o kimœ)”. Kierowane pod czyimœ adresem insynuacje mog¹ byæ natomiast z³oœliwe. Mo¿emy te¿ powiedzieæ,
¿e jakieœ oskar¿enie jest oparte na insynuacjach.
Niektórzy politycy w swoich zapêdach reformator- skich obiecuj¹ wprowadzenie „najbardziej optymal- nych” rozwi¹zañ, nie zdaj¹c sobie sprawy z tego, ¿e
‘optymalny’ znaczy: „najlepszy, najkorzystniejszy, najbardziej sprzyjaj¹cy”. Nie mo¿na zatem powiedzieæ tak¿e, ¿e coœ jest „optymalnie korzystne” lub „najopty- malniejsze”.
Podobny b³¹d jêzykowy pope³niaj¹ te¿ ci politycy, którzy zapowiadaj¹ „dalsz¹ kontynuacjê” czegoœ. Ta- kich pleonazmów, jak nazywaj¹ je jêzykoznawcy, mo¿- na wymieniæ wiêcej. Poprzestanê tu na jeszcze jednym przyk³adzie, jakim jest wyra¿enie „potencjalne mo¿li- woœci”. Polacy maj¹ ju¿ coraz mniejszy kontakt z
³acin¹, tote¿ coraz mniej osób wie, ¿e ³aciñskie poten- tia znaczy m.in. ‘mo¿noœæ’, ‘mo¿liwoœæ’. Zamiast
‘mo¿liwoœæ’ wielu polityków i dziennikarzy u¿ywa dziœ jednak s³owa „alternatywa”, co z kolei wskazuje na nieznajomoœæ terminologii logicznej. Najczêœciej s³o- wo to pojawia siê w wyra¿eniach w rodzaju: „W tej kwestii rz¹d nie ma ¿adnej alternatywy”, co ma ozna- czaæ, ¿e nie ma on ¿adnej mo¿liwoœci do wyboru. Tym- czasem zawsze jest jakaœ alternatywa, gdy¿ zawsze rz¹d mo¿e zrobiæ coœ lub zaniechaæ tego, czyli ma przynaj- mniej dwie mo¿liwoœci.
W poprzednim felietonie wspomnia³em o przymiot- niku „dramatyczny” i przys³ówku „dramatycznie”, u¿y- wanych przez wielu polityków w niew³aœciwym (nie- polskim) znaczeniu. Jeœli bowiem ktoœ mówi, ¿e po- parcie dla jego partii, wyra¿one w sonda¿u, „drama- tycznie wzros³o”, to chcia³oby siê zapytaæ, czy rzeczy- wiœcie jest to dla niego jakiœ dramat?
Nasza scena polityczna obróci³a siê ostatnio wyraŸ- nie na prawo, prawie wszyscy politycy odcinaj¹ siê od PRL-u, jednak nawyki jêzykowe z tamtej epoki pozo- sta³y, a nawet s¹ przejmowane przez m³odsze pokole- nie. Dla przyk³adu wymieniê tu tylko: akcent inicjal- ny, czyli na pierwsz¹ sylabê (np. „gos-po-dar-czy”), liczne rusycyzmy (np. „zabezpieczyæ coœ”, zamiast
‘zapewniæ’, ‘zagwarantowaæ’) czy nieprawid³owe ak- centowanie czasowników z koñcówkami -œmy, -by, -byœmy. Swego czasu satyrycy drwili sobie z I sekreta- rza PZPR, który zwyk³ mawiaæ: „zrobilibyŸmy”, „za- kupiliŸmy” czy „pokazaliby”, ale – jak widaæ, czy ra- czej s³ychaæ – wielu dzisiejszych polityków nie mo¿e pozbyæ siê takiej wymowy. Rzadko który powie te¿:
‘Rzeczypospolitej’ lub ‘Rzecz¹pospolit¹’ – najczêœciej s³yszymy: „Rzeczpospolitej” lub „Rzeczpospolit¹”.
Po wyborach nastêpuje pora tworzenia rz¹du, która to czynnoœæ okreœlana jest czêsto przez polityków i dziennikarzy „konstruowaniem” lub – jeszcze gorzej – „formu³owaniem”. „Konstruowanie” kojarzy nam siê raczej z dzia³alnoœci¹ in¿yniersk¹, natomiast to ostat- nie jest we wspomnianym kontekœcie oczywistym b³ê- dem, gdy¿ ‘formu³owaæ’ znaczy: ‘krótko i zwiêŸle wyra¿aæ jak¹œ myœl; nadawaæ œciœle okreœlon¹ formê s³own¹; precyzowaæ, okreœlaæ co’. Formu³owaæ mo¿- na zatem myœli, pojêcia, przepisy, prawa, s¹dy, zasady, zarzuty, ale nie rz¹d. Ten ostatni mo¿na natomiast for- mowaæ.
Mówi¹c krótko: wielu naszych polityków mówi nie- dbale lub niepoprawnie. W naszym ¿yciu publicznym nie dba siê bowiem o piêkn¹ polszczyznê. Ktoœ powie,
¿e takie s¹ skutki demokratyzacji, ¿e politycy mówi¹ tak, jak mówi ulica. Byæ mo¿e jest to jedno z mo¿li- wych wyjaœnieñ ró¿nych zjawisk jêzykowych, jakie ob- serwujemy w ostatnich kilkunastu latach. Jeszcze dwa- dzieœcia lat temu bowiem do rzadkoœci nale¿eli wy- kszta³ceni Polacy, mówi¹cy np. „Mi siê to nie podo- ba”, natomiast teraz mówi¹ tak ju¿ prawie wszyscy, jakby zapomnieli o ‘mnie’, którego powinniœmy u¿yæ wtedy, gdy na dope³niaczow¹ formê zaimka ‘ja’ pada akcent zdaniowy.
Stefan Zabieglik Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii
Z kalendarza JM Rektora
Czerwiec 2005
422 czerwca. Aula w gmachu Wy- dzia³u Prawa i Administracji UMCS w Lublinie. Uroczystoœæ nadania tytu³u doktora honoris cau- sa Profesorowi Franciszkowi Ziej- ce, Rektorowi Uniwersytetu Jagiel- loñskiego, przez Uniwersytet Marii Curie-Sk³odowskiej w Lublinie.
424 czerwca. Sala Senatu Politech- niki Gdañskiej. Spotkanie Komite- tu Organizacyjnego Obchodów 60-lecia Politechniki Gdañskiej.
424 czerwca. Klub Myœliwski w Gdañsku. Udzia³ w programie
„Prywatka u Tadka”, podczas któ- rego mia³ miejsce benefis grupy
„Detko Band”.
425 czerwca. Elbl¹g. Jubileusz 60-lecia II Liceum Ogólnokszta³c¹- cego w Elbl¹gu.
428 czerwca. Rektor przyj¹³ w gabi- necie pana Jana Szomburga – pre- zesa Zarz¹du Instytutu Badañ nad Gospodark¹ Rynkow¹.
429 czerwca-2 lipca. Politechnika Szczeciñska. Posiedzenie Konferen- cji Rektorów Polskich Uczelni Tech- nicznych.
Lipiec 2005
44 lipca. Sala Senatu Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.
Zebranie przedstawicieli Polskiej Platformy Technologicznej Syste- mów Bezpieczeñstwa.
45 lipca. Ratusz Staromiejski w Gdañ- sku. Wojewódzka Gala Fina³owa konkursu „Najlepsza Inwestycja Wo- jewództwa Pomorskiego 2004”.
46 lipca. Auditorium Novum PG.
Otwarcie V Kolokwium Polsko-Nie- mieckiego „Polska i Niemcy w eu- ropejskim obszarze szkolnictwa wy-
¿szego. Zagadnienia socjalne i kul- turalne”.
46 lipca. Rektor przyj¹³ w gabinecie:
profesora Hansa Lilie, cz³onka Za- rz¹du Deutsches Studentenwerk, pana Achima Meyera auf der Hey- de, sekretarza generalnego Deut- sches Studentenwerk oraz pani¹ Danje Oste, kierownika Dzia³u
Wspó³pracy Miêdzynarodowej Deutsches Studentenwerk.
48 lipca. Starogard Gdañski, siedziba firmy Polpharma SA. Konferencja prasowa na temat Nagrody Gospo- darczej Prezydenta RP, któr¹ otrzy- ma³ zespó³ z Politechniki Gdañskiej i firmy Polpharma SA, pod kierunkiem profesora Janusza Rachonia, za
„Najlepszy Wynalazek w Dziedzinie Produktu lub Technologii”.
410 lipca. Sala Herbowa Urzêdu Marsza³kowskiego Województwa Pomorskiego. Spotkanie u marsza³- ka Jana Koz³owskiego, dotycz¹ce rozwoju województwa w dziedzinie podnoszenia poziomu wykszta³cenia.
412 lipca. Rektor przyj¹³ w gabine- cie pana Jana Szomburga – preze- sa Zarz¹du Instytutu Badañ nad Gospodark¹ Rynkow¹.
415 lipca. Siedziba Pomorskiej Spe- cjalnej Strefy Ekonomicznej w Sopo- cie. Spotkanie Rady Fundacji „Po- morska Sieæ Innowacji Brainet”.
420 lipca. Rektor przyj¹³ w gabine- cie pana Bogumi³a Osiñskiego, dy- rektora Telewizji Gdañsk.
421 lipca. Sala Senatu Politechniki Gdañskiej. Rektor wzi¹³ udzia³ w spotkaniu z profesorem Markiem Po³czyñskim z Marquette Univer- sity College of Engineering w USA.
421 lipca. Rektor przyj¹³ w gabine- cie profesora Leona Kieresa, Pre- zesa Instytutu Pamiêci Narodowej.
423 lipca. Aula Komendy Wojewódz- kiej Policji w Gdañsku – uroczy- stoœæ obchodów Œwiêta Policji.
425 lipca. Sala Herbowa Urzêdu Marsza³kowskiego Województwa Pomorskiego w Gdañsku. Posiedze- nie Pomorskiego Komitetu Steruj¹- cego dla „Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Po- morskiego na lata 2004-2006”.
427 lipca. Rektor przyj¹³ w gabinecie inspektora Janusza Bieñkowskiego, komendanta wojewódzkiego Policji w Gdañsku, oraz profesora Andrze- ja Czy¿ewskiego . Spotkanie dotyczy-
³o omówienia projektu umowy o wspó³pracy Politechniki Gdañskiej z policj¹ na rzecz poprawy bezpie- czeñstwa obywateli i biznesu.
429 lipca. Uniwersytet Warmiñsko- Mazurski w Olsztynie. Rektor wy- g³osi³ wyk³ad w ramach Szko³y Let- niej Zarz¹dzania Strategicznego Fundacji Rektorów Polskich.
Sierpieñ 2005
45 sierpnia. Politechnika Gdañska.
Spotkanie z panem Patrickiem Gel- singerem, wiceprezesem Intel Cor- poration oraz z panem Leszkiem Pankiewiczem, prezesem Intel Tech- nology Poland.
413 sierpnia. Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku.
Uroczystoœæ ods³oniêcia bunkra Tajnej Organizacji Wojskowej
„Gryf Pomorski”, z udzia³em Pre- zydenta Lecha Wa³êsy.
426 sierpnia. Teren Stoczni Gdañ- skiej. Koncert Jeana Michela Jar- re’a pt. „Przestrzeñ Wolnoœci”.
430 sierpnia. Hala Olivii w Gdañ- sku. XVIII Krajowy Zjazd Delega- tów NSZZ Solidarnoœæ z okazji 25.
rocznicy podpisania Porozumieñ Sierpniowych oraz powstania NSZZ
„Solidarnoœæ”.
Wrzesieñ 2005
47-8 wrzeœnia. Krynica Zdrój. Forum Ekonomiczne. Rektor wzi¹³ udzia³ w panelu dyskusyjnym pt. „Prywa- tyzacja przedsiêbiorstw pañstwo- wych a odpowiedzialnoœæ wobec pañstwa” zorganizowanym przez Grupê Lotos SA.
49-11 wrzeœnia. Nowy S¹cz. Forum Akademicko-Gospodarcze pt.:
„Rola jak¹ mog¹ odegraæ i ju¿ od- grywaj¹ zagraniczni absolwenci naszych uczelni po powrocie do swoich krajów.”
412 wrzeœnia. Rektor przyj¹³ w ga- binecie pana Antoniego Szczyta, dyrektora Wydzia³u Gospodarki Ko- munalnej Urzêdu Miejskiego w Gdañsku.
414-18 wrzeœnia. Bolonia. Uroczy- stoœci XVII rocznicy podpisania deklaracji rektorów „Magna Char- ta Universitatum”.
421-24 wrzeœnia. Pary¿. „Conferen