• Nie Znaleziono Wyników

Nieszczęśliwy przypadek czy męczeństwo : (refleksje kanonisty nad śmiercią Karoliny Kózkówny)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nieszczęśliwy przypadek czy męczeństwo : (refleksje kanonisty nad śmiercią Karoliny Kózkówny)"

Copied!
41
0
0

Pełen tekst

(1)

Joachim Roman Bar, Jan Białobok

Nieszczęśliwy przypadek czy

męczeństwo : (refleksje kanonisty

nad śmiercią Karoliny Kózkówny)

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 15/1-2, 119-158

(2)

P ra w o kan o n iczn e 15 (1972) n r 1—2

O. JO A C H IM ROM AN BA R OFMCONV. K S . JA N BIA ŁO B O K

NIESZCZĘŚLIWY PRZYPADEK CZY MĘCZEŃSTWO (R e fle k s je k a n o n isty nad śm iercią K a ro lin y K ó zkó w n y )

T reść: W stęp. — I. Ś rodow isko ro d zin n e K aro lin y , 1. W ieś, 2. W a­ r u n k i g o sp o d a rc zo -k u ltu raln e, 3. R odzina K aroliny. — II. Rys życia K a ro lin y i okoliczności jej śm ierci. — III. N iek tó re cechy osobow ości K a ro lin y , 1. S tru k tu ra som atyczna, 2. P o d staw o w e dyspozycje p sychicz­ ne, a) A ktyw ność, b) E m ocjonalność, c) O ddźw ięk psychiczny, 3) I n te ­ lig e n c ja i uzdolnienie, 4. D yspozycje u zu p ełn iające. — IV. O cena oko­ liczności śm ierci K aro lin y , 1. O k reślen ie m ęczeństw a, 2. P rz y cz y n a fo rm a ln a m ęczeństw a ze stro n y prześladow cy, 3. P rzy czy n a fo rm a ln a m ę cz eń stw a ze stro n y S łużebnicy Bożej, 4. S ław a m ęczęń stw a i zn ak i nadprzyrodzone.

Wstęp

W h isto rii K ościoła k atolickiego zd arzały się p rzy p a d k i b o h a te rsk ie j o b ro n y cnoty czystości, n a w e t z n ara ż e n ie m lu b pośw ięceniem życia. K ościół u w aż ał jako m ęczenników nie ty lk o ty c h w iern y c h , k tórzy o d d ali sw e życie za w ia rą , ale ta k że w obronie cnoty czystości. P ogląd t e n u trz y m a ł się w teologii k ato lic k iej i p ra w ie kan o n iczn y m do dni dzisiejszych.

T eoretycznie sp ra w a m ęczeństw a dziew ic je s t jasn a. N ato m iast oce­ n a , czy d an y p rzy p a d e k je s t rzeczyw iście m ęczeństw em , w edług w y ­ m a g a ń teologii k ato lic k iej i p ra w a kanonicznego, stan o w i problem , k tó ­ r y należy rozw iązać n a p o d sta w ie u sta lo n y c h okoliczności śm ierci i k r y ­ ty c zn e j oceny ty c h okoliczności, zgodnie z w y m ag a n ia m i p ra w a k a n o ­ nicznego.

W pow iecie brzeskim , w w ojew ództw ie k rak o w sk im , w diecezji ta r - now iskiej, znany je s t fa k t zam o rd o w an ia 1 6 -letniej dziew czyny, K a ro ­ lin y K ózków ny, w d n iu 18. X I. 1914 r., przez żołnierza arm ii ca rsk iej w czasie p ierw szej w o jn y św iato w ej. L udność m iejsco w a w ra z z oko­ lic zn y m d u ch o w ień stw em u trz y m y w a ła i u trz y m u je , że K a ro lin a zgi­ n ę ła dzielnie b ro n iąc sw ej czystości i d latego czci ją ja k o m ęczenni- cę.

Z ad a n ie m naszym , ja k o k an o n istó w , je s t danie odpow iedzi n a p y ­ ta n ie : czy śm ierć K aro lin y je s t ty lk o nieszczęśliw ym p rzy p a d k iem , czy

(3)

120 О. J. R. B a r — Ks. J. B iałobok [2] też należy uznać ją ja k o śm ierć m ęczeńską w obronie czystości. M u­ sim y w ięc zbadać okoliczności zgonu K aro lin y i p rze d staw ić obecne w y m ag a n ia p ra w a kanonicznego.

A by le p iej zrozum ieć sposób za chow ania się K aro lin y w m om encie d la niej k ry ty czn y m , m usim y poznać środow isko ro d zin n e w k tó ry m K aro lin a w ych o w ała się i spędziła sw ą m łodość, oraz cechy je j oso­ bowości.

D la p rze d staw ie n ia życia i okoliczności zgonu K aro lin y rozp o rząd za­ m y n astę p u ją c y m i ź r ó d ł a m i ręko p iśm ien n y m i, ze b ran y m i w A rc h i­ w u m P o stu la to ra w T arn o w ie к

a) D okum enty u rzędow e i p ry w a tn e (m etryki, p ro tokoły, k o resp o n ­ d en c ja itd.).

-b) P ro to k o ły zeznań św iad k ó w naocznych, p rze słu ch a n y ch przez p os­ tu la to ra , a w ięc najbliższej rodziny, k o leżanek i kolegów szkolnych, sąsiadów , znajom ych, k a p łan ó w p ra c u ją c y c h w p ara fii.

W ażniejsi św iadkow ie to:

1) Ks. W ładysław M e n d ra la ur. 15. 1. 1885 r., a d m in istra to r p a ra fii Z ab aw a od 1913 r. — k a te c h e ta K aroliny.

2) Ję d rz e j P a ją k ur. 18. X I. 1884 r.; zn ał on K a ro lin ę osobiście przez całe 16 la t jej życia.

3) R ozalia K ózka ur. 5. X. 1907 r. — sio stra K aroliny. O sta tn ie d w a la ta życia K aro lin y u tk w iły jej w pam ięci, o in n y c h szczegółach w ie n a p o d sta w ie tego, co sły szała od ojca, m a tk i, sta rsze j sio stry T eresy.

4) F ra n cisz ek Z aleśny ur. 23. III. 1897 r.; znał K aro lin ę od dzie­ ciń stw a aż do jej śm ierci, chodził raz em z n ią do szkoły, m ieszkał n a osiedlu „Ś m ie ta n a ” w odległości ok. 2 0 0 m od jej domu. 5) T eresa K u rty k a ur. 5. V II. 1903 — sio stra K aroliny.

6) K a ta rz y n a S y p k a u r. 24. V III. 1905 r. — sio stra K aroliny. 7) M a ria P a ją k ur. 8. V II. 1898 r.,: razem z K a ro lin ą chodziła do

szkoły, b y ła je j serd eczn ą koleżanką.

. 8) F ra n cisz ek K u rty k a ur. 21. IV. 1901 r.,: chodził z K a ro lin ą do szkoły i m ieszk ał w pobliżu je j dom u n a „Ś m ie ta n ie”.

9) M a ria Ł az arz ur. 20. X II. 1899 r.; k re w n a K aro lin y w dalszym sto p n iu i je j koleżanka, m ieszk ała w sąsiedztw ie.

10) M a ria G ulik ur. 4. X II. 1901 r.: dalsza k re w n a K aroliny, są siad ­ ka, k o le ża n k a szkolna i przy jació łk a.

11) J a n K o w arsk i ur. 25. III. 1903 r.; znał K aro lin ę ja k o m ały chłopiec, zn alazł w lesie porzucone przez K aro lin ę w czasie ucieczki b u cik i

i k u rtk ę.

12) R ozalia Sow a ur. 15. I. 1899 r.; k o le ża n k a K aro lin y , chodziła z nią do szkoły.

1 M a teria ły zgrom adzone w A rc h iw u m P o stu la to ra (skrót: AP) w T arn o w ie są ułożone w te k ac h , w g ich c h a ra k te ru .

(4)

[31

P rz y p a d e k czy m ęczeństw o

121

Z a w iary g o d n o ścią w /w św iad k ó w p rz e m a w ia ją ta k k ry te ria zew ­ n ę trz n e (św iadectw o k w a lifik a c y jn e oraz d obra opinia, ja k ą cieszą się w sw ojej społeczności jako ludzie uczciw i, p raw dom ów ni, r e ­ ligijni) ja k rów nież k r y te ria w e w n ętrz n e (podają k o n k re tn e szczegóły i fa k ty , zachodzi zgodność zeznań, dostateczny stopień k ry ty cz n ej oce­ ny — u ja w n ia ją c y się w rzeczow ej ocenie rzeczyw istości). M ając na. uw adze odległość czasu oraz m ożliw ość legendy, k tó ra m ogła latam i, n a ra s ta ć w okół „ B o h aterk i” w zw iązku z k u lte m , ja k im ją otoczono — w tra k c ie p rze słu ch iw a ń b a d a n o p am ięć oraz sam o k ry ty cy zm poszcze­ gólnych św iadków , k ry ty cz n ie o ceniając poszczególne ich w y p o w ie­ dzi.

M a teria ły ręk o p iśm ien n e m a ją dużą w arto ść historyczną, gdyż do­ k u m e n ty są zach o w an e w fo rm ie au ten ty c z n e j, a zeznania św ia d k ó w zostały spisane d okładnie i pochodzą od osób zasługujących n a w ia ­ rygodność. S p ra w y w y m ag a ją ce o bjaśnień, ja k sy tu a c ja gospodarcza, i re lig ijn a rodziny K ózków zostały p rze d staw io n e n a p o d sta w ie r e ­ la c ji św iadków , p a m ię ta ją c y c h czasy sp rzed p ierw szej w o jn y św iatow ej; oraz na p o d sta w ie źródeł arch iw aln y ch .

N ie po siad am y żadnej p o w ażniejszej b i o g r a f i i K aroliny. O stn ie- je tylk o w arto ścio w y szkic, n ap isan y przez ks. K azim ierza B isz ty g ę2 jeszcze w czasie p ierw szej w o jn y św iatow ej.

W różn y ch czasopism ach (głów nie p o p u larn y ch ) u k azały się krótsze· lu b dłuższe w zm ian k i o K aro lin ie, w iersze, p o d ziękow ania za otrzy m an e łaski. P o w sta ły też ob razk i sceniczne. W arc h iw u m P o stu la to ra w T a r ­ now ie dało się zebrać n a stę p u ją c e pozycje;

1) H ołd M ęczennicy P o lsk iej, Nowości Ilu stro w a n e , K ra k ó w 13 (1916) n r 30, s. 2—4; 2) B rzózka E m il ks., K ilk a obrazków z te re n u w ojennego n a d D unajcem , G w iazda C ieszyńska, 1917 n r 36; 3) Rozw adow ska. M aria, Z a p rzyczyną ś. p. K aro lin y , P o słan iec S erca Jezusow ego 45 (1917) n r 4, s. 105; 4) S ta ra W ieś, S io stry S łużebniczki NM P za p rz y ­ w ró cen ie w zro k u 7 -letniej sierocie za przy czy n ą ś. p. K aro lin y K óz- ków nej, P o słaniec S erca Jezusow ego, 45 (1917) n r 10„ s. 280; 5) S zum an H en ry k , ś. p. K a ro lin a K ózków na 16-letnia b o h a te rk a , N asz P rz ew o d ­ n ik (Poznań) 5 (1917) s. 86—87; 6) N auka, L ite ra tu ra , S ztuka, Głos N a­ ro d u 1918 n r 157; 7) W obronie niew inności, R ocznik M a ria ń sk i 3 (1927) n r 3, s. 80—82; 8) P a m ią tk a 15-letniej rocznicy b o h a te rsk ie j śm ie r­ ci ś. p. K aro lin y K ózków ny m łodocianej m ęczenniczki, o fiary n ie w in ­ ności, T arn ó w 1930; 9) B iedroń F ra n cisz ek R., G w iazda lu d u , obraz ludow y w 3-ch a k ta c h z m elodiam i ks. F r. W alczyńskiego, T arn ó w 1930; 10) W ężyków na P au la , W obronie dziew iczej czci, Ś w iat i K o­ b ie ta (Kępno) 6 (1930) n r 12, s. 47—48, załącznik do: N ow y P rz y ja c ie l L u d u ; 11) W ężyków na P a u la , K w ia t p olskiej ziem i, o brazek ludow y sceniczny w 5 odsłonach ze śpiew am i u k ła d u ks. F r. W alczyńskiego, T arn ó w 1931; 12) W ężyków na P a u la , Cześć cnocie. P am ię ci 16-letniej K aro lin y K ózków ny zam o rd o w an ej w obronie cnoty w 1914 r. w e w sr 2 B i s z t y g a K azim ierz ks., O fiara n ie w in n o śc i z czasów invjazji,. G łosy k ato lick ie 16 (1916) n r 194 (K raków , Wyd. X X . Jezuitów ).

(5)

122 О. J. R. B a r — Ks. J. B ialobok

[41

W a ł-R u d a , p a r a fia Z ab aw a, T arn ó w 1931; 13) D ąb ro w sk a M aria, P o ­ d zięk o w an ie za u zdrow ienie za p rzyczyną ś, p. K aro lin y K ózków ny, D zw on N iedzielny r. 1931, n r 20, s. 316; 14) W ężyków na P a u la , K a r o l ­ c ia K ózków na, N asze P isem ko (D etroit) 9 (1932) n r 9, s. 221—222; 15) L isow ski F ra n cisz ek bp, L ist p aste rsk i: G au d ę M a te r Polonia, C u r­ r e n d a (Tarnów ) R. 1936, n r 3, s. 59—60; 16) Rogoż A lek san d e r ks.: O cnotach dziew czyny, N au k a IV. W: D ziew eczko w sta ń , N au k i re k o ­ le k c y jn e dla pozaszkolnej m łodzieży żeńskiej, K ra k ó w 1938; 17) S ługa B oża K a ro lin a K ózków na, C u rre n d a (Tarnów ) 115 (1965) n r 1—3, s. 132— 136; 18) K u b e a ty fik a c ji p o lsk iej M arii G o retti, G azeta N iedzielna (Londyn) 18 (1966) n r 4/913, s. 5; '19) P ag ie lsk i H. o., W ierna o b ran e j drodze, S ługa Boża K a ro lin a K ózków na, H om o D ei 37 (1968) 244—247.

P rzytoczone a rty k u ły i b ro szu rk i n ie w noszą nic now ego do biografii K aro lin y , sta n o w ią je d y n ie dow ód z a in te re so w an ia się je j postacią.

JL Środowisko rodzinne Karoliny

Człow iek w z ra sta i k sz ta łtu ję się w określo n y m środow isku. P rzez środow isko rozum ie się m iejscow ość, w naszym w y p a d k u w ieś, a n a ­ w e t przy sió łek z określo n y m zespołem sąsiedzkim — w a ru n k i g eo g ra­ ficzne, gospodarcze, k u ltu ra ln e oraz re lig ijn e — w szczególny, sposób

dom rod zin n y oraz p a n u ją c e w nim w a ru n k i i a tm o sferę obyczajo­ w ą 3.

1. W ieś

R odzinna w ieś K aro lin y K ózków ny W ał-R u d a n ależ ała pod w zglę­ d em a d m in istra c y jn y m jeszcze w d ru g iej połow ie X IX w , do klucza dóbr r a d ło w s k ic h 4, k tó re od n ie p a m ię tn y c h czasów stan o w iły posiadłość b isk u p ó w k rak o w sk ic h (p rzejęte przez rz ą d a u s tr ia c k i3 w 1782 r.). R ów nież pod w zględem a d m in istra c ji kościelnej aż do 1913 r. W ał R u­ da n ależ ała do p ra sta re g o kościoła p ara fia ln e g o w R adłow ie 6 odległego o 7 km .

W ieś W a ł-R u d a leży w dolinie dolnego D unajca, n a lew y m jego b rzegu w odległości 23 k m n a północny zachód od T arn o w a, w po­

3 Z e w zględu n a c h a ra k te r niniejszego o p raco w an ia je s t p o d an y opis śro d o w isk a życia K aro lin y je d y n ie w ogólnym zarysie.

4 K ro n ika p a ra fii Z ab a w a opracow ana p rze z ks. F ranciszka S itk ę

proboszcza w Z abaw ie, s. 19 (rk p s w A rc h iw u m p a ra f, w Zabaw ie).

Jeszcze w dru g iej połow ie X IX w iek u do dóbr ra d ło w sk ic h n ależały: R adłów , W ola R adłow ska, W a ł-R u d a, B iskupice, N iw ka, Bogum iłow ice, Ł ętow ice, B iadoliny, Bielcza, B orzęcin i S zczurow a, zob. K ro n ika par.

Z abaw a, s. 19.

5 Może dlatego m a ją te k te n nazyw ano „sk a rb e m ”. Ok. 1820 r. p rz e ­ szedł R adłów w ręce p ry w a tn e , zob. K ro n ika par. Z abaw a, s. 7.

6 P ierw sze w zm ian k i o istn ien iu p a r a f i w R a dłow ie są z 1326 r., zob.

R o czn ik diecezji ta rn o w sk ie j na ro k 1967, T arn ó w 1966 s. 290; por. też

Ł ę t o w s k i L. bp, K atalog b isk u p ó w , p rałatów i k a n o n ik ó w k r a k o w ­

(6)

[Ь]

P rz y p a d e k czy m ęczeństw o 123

w iecie brzeskim , p rz y sta ry m tra k c ie , k tó ry biegł z W ołynia i R usi p rzez M ielec, R adom yśl, D ąb ro w ę T arn o w sk ą, Ż abno, K ępę, Z abaw ę, W ał-R udę, B orzęcin, S zczurow ę i lasy niepołom ickie do K rak o w a. T ra k t te n był uczęszczany n ie m al do k o ń ca X IX w . D zisiaj od K ępy przez Z ab a w ę do R udy p ro w a d zi b ity gościniec zb u d o w an y w la ta c h 1902/3. N ieco w cześniej, bo w 1900 r., w ybud o w an o n a D u n ajc u w B isk u p icach R adłow skich m ost, k tó ry został sp alo n y w 1914 r. p rzy odw rocie w ojsk a u s tria c k ic h dla p o w strz y m a n ia n a p o ru arm ii ro sy jsk ie j. P óźniej m ost te n został odbudow any przez w o jsk a au striac k ie.

N a w yższych m ie jsc ac h w si W a ł-R u d a ro zciągały się pola u p ra w ­ n e d w orskie i chłopskie, a n ie m al pod sam e chłopskie zagrody podcho­ dził la s od stro n y zachodniej.

N a s tru k tu r ę gospodarczą w si W ał—R u d a w y w a rł swój w p ły w fa k t ro zp a rc elo w an ia w ielk ich obszarów d w o rsk ich pom iędzy w łościan. D zia­ ło się td p o d koniec X IX w . Je d n y m z głów nych pow odów ta k g ru n ­ to w n ej i g w ałto w n ej, bez żadnego n ac isk u ze stro n y p ań stw a , p rz e ­ m ia n y s tru k tu r y gospodarczej i szybkiego za n ik u w iększej w łasności ziem skiej, b y ł b r a k tan ieg o ro b o tn ik a . W ty m bow iem czasie rozpoczął się gorączkow y ru c h em ig racy jn y ludności w iejsk ie j do A m ery k i i na sezonow e p ra c e do N iem iec („na S a k sy ”) i do Czech, gdzie zaro b k i były 0 w iele w iększe, niż po d w o ra ch w Polsce. Po k ró tk im lu b dłuższym pobycie za g ra n ic ą w ra c a li n asi em ig ran ci z zarobionym groszem 1 z a k u p y w ali dla siebie g ru n ty dw orskie.

Z u p ad k iem dw orów poczęła zan ik ać in n a osobliw ość ubiegłych cza­ sów , karczm a.

N a te re n ie dzisiejszej p a ra fii Z ab a w a istn iało pod koniec X IX w. pięć k arczem , po k tó ry c h pozostały zaledw ie ślady, albo sam e w spo­ m n ie n ia 7.

Do W ał—R udy 8 należą cztery przysiółki:

Ś m ietan a, Bór, R uda, G robla. N as in te re su je ty lk o pierw szy, gdyż ta m u ro d ziła się K arolina.

N azw a p rzy sió łk a „Ś m ie ta n a” n ajp ra w d o p o d o b n iej pochodzi od n a ­ zw isk a S m ietań sk i. N azw isko to p o ja w ia się w księgach m e try k a ln y c h 9 p a r a fii R adłów dla w si W ał-R u d y po ra z p ierw szy w 1609 r. a nazw a p rzy sió łk a „Ś m ie ta n a ” p o ja w ia się w 1634 r.

P ra w d o p o d o b n ie w d ru g iej połow ie X V III w. zaczyna się k o lonizacja ty c h te re n ó w , n a jb a rd z ie j oddalonych od R adłow a — podm okłych z pow odu najbliższego sąsied z tw a D u n a jc a i K isieliny. P ierw szy m b u ­ d y n k ie m n a ty c h te re n a c h by ła k arc zm a — zajazd, k tó re j p o trzeb a b y ła p o d y k to w a n a w sp o m n ia n y m ju ż s ta ry m tra k te m p row adzącym ta m tę d y do K ra k o w a. W łaścicielam i te j karczm y byli Sm ietańscy. W 1637 r. zanotow ano w księdze C o p u lato ru m : M aciej K arcz m arz S m

ie-7 K ro n ika par. Z abaw a, s. 13.

8 W ał-R uda z p rzy sió łk am i liczyła pod koniec X IX w iek u 121 dom ów i 603 m ieszkańców .

(7)

1 24 О. J, R. B a r — Ks. J. B iałobok

[б]

ta ń s k i ja k o św iad ek ślubu. D n ia 20. II. 1637 zapis w księdze B a p tiz a- to ru m : G rzegorz, syn J a n a K ostki i A gnieszki żony „de Vila W ał a lia s z K arczm y S m ie ta ń sk ie j” 10.

D rugim źródłem w iadom ości o początku przy sió łk a Ś m ie ta n a je st zeznanie K azim ierza K opcia ur. 19. II. 1858 r. P rz e k a z u je on b ezpośred­ n ią tra d y c ję o trzy m an ą od sw oich rodziców o b ejm u ją cą la ta 1835— 1848, okres, w k tó ry m w łaścicielem dóbr rad ło w sk ic h b y ł b a ro n B a d en feld przez lu d n az w an y F e ld e rn 11. N a dw orze now ego w łaściciela dóbr ra d ło w sk ic h ro d z in a S m ietań sk ich dochodzi do w iększego znaczenia. O pow iada K azim ierz K opeć, że in ż y n ier S m ietań sk i, o ficjalista b a ro n a B adenfelda, m iał już w ła sn y d w o rek n a Ś m ietan ie, w m iejscu, gdzie obecnie sto ją zab u d o w an ia J a n a N atk a ń ca , a poprzednio F ra n cisz k a R zeszuto N r 62. Z d an iem K azim ierza K opcia, w la ta c h 1835—1848 za­ częło się zalu d n ien ie Ś m ietan y n a w iększą skalę. L udność bow iem w ie jsk a ży jąca n a p ra w y m b rze g u D u n ajc a w K ongresów ce, zniechę­ cona zb y t u ciążliw ą pańszczyzną, p rz e p ra w ia ła się n a le w y brzeg u cie­ k a ją c w d o b ra rad ło w sk ie , gdzie ciężary pańszczyźniane były znacznie lżejsze. W łaściciel dóbr rad ło w sk ic h ch ę tn ie p rzy jm o w a ł zbiegów i osa­ dzał ich n a te re n a c h dzisiejszej Ś m ietany, n a d a ją c im plac pod dom oraz k a w a ł po la w dzierżaw ę z obow iązkiem robocizny n a d w o rsk im przez dw a dni tygodniow o „p iech o tą”. P rzydzielone g ru n ty m ierzył i rozdaw ał, z polecenia b a ro n a B ad en feld a, in ży n ier S m ietań sk i, k tó ry m ia ł dość szerokie p ełn o m o cn ictw a od w łaściciela, skoro n ie k tó ry m rodzinom p rzy d zielał g ru n t „na w ieczność”, a n ie ty lk o w dzierżaw ę. T ak np. „n a w ieczność” o trzy m ali: K azim ierz Z aleśn y 8 m o rg ó w g r u n tu ; założył g ospodarstw o w ty m m iejscu, gdzie obecnie je s t gospo­ d arstw o Ję d rz e ja P a ją k a N r 48 — n ajbliższe sąsiedztw o dom u ro d z in ­ nego K aro lin y ; S ta n isła w K ózka — d zia d e k K a ro lin y o trz y m a ł „na w ieczność” 8 m orgów g ru n tu ; T om asz B orzęcki (Nr 50) o trzy m ał n a w ieczność 9 m orgów g ru n tu . O jciec żony W ojciecha M achalskiego (N r 52) o trzy m ał 9 m orgów g ru n tu pod lasem . Po: 4 m orgi g ru n tu „ n ą w iecz­ ność” o trzy m ali od S m ietańskiego: M aciej Ł az arz N r 58 (później Jó zef W ięcek), S ta n isła w Z aleśny N r 56, K ózka m ieszk ający w pobliżu M a- chalskiego 12.

R eszta now ych osad n ik ó w o trz y m a ła m n iejsze lu b w iększe działki g ru n tu w dzierżaw ę. G ru n ty te nie były zcalone, ale p o ro zrzu can e w różn y ch kaw ałk ach .

N a u w ag ę zasłu g u ją jeszcze dw ie fig u rk i p rzy d ro żn e zn a jd u ją c e się w Ś m ietan ie. N a g ra n ic y Ś m ietan y , od stro n y P o jaw ia , zn a jd o w ała się

9 M etrica p u ero ru m B a p tisa to ru m , M a trim o n io ru m et M o rtu o ru m ,

cura A d a lb e rti S z y d ło w s k i C ust. Cracov. et parochi R adiovien, ab anno 1609 confecta, A rc h iw u m p a ra f, w R adłow ie.

10 R kps w A rchiw . p ar. w R adłow ie. 11 K ro n ika par. Z abaw a, s. 58. 12 tam że.

(8)

F ] P rz y p a d e k czy m ęczeństw o 125

fig u ra św. M ikołaja, zaw ieszona n a sośnie. G dy u legła zniszczeniu, F ra n c isz e k B orzęcki, w u je k K aro lin y , u rzą d ził zb ió rk ę w gm inie W ał- -R u d a i w y b u d o w ał n o w ą fig u rę św. M ikołaja, sto jąc ą do dziś pod lasem . D ru g ą fig u rę w Ś m ietan ie „przed K o sm a n k a” m ia ł p ostaw ić Jó zef D ąb ro w sk i jako w o tu m za szczęśliw y p o w ró t z w o jn y au s tria c k o - -w ło sk iej w 1859 r. K tó rą ś z ty c h fig u r K a ro lin a p rzy o zd ab iała k w ia ­ ta m i i uczestniczyła ta m w n ab ożeństw ach m ajow ych i p aź d ziern ik o ­ w ych.

2. W a ru n k i gosp o d a rczo -ku ltu ra ln e

M ieszkańcy W ał-R u d y nigdy nie n ależ eli do zam ożnych. P iaszczysta g leb a i to w szczupłej ilości nie m ogła im zapew nić w iększego do b ro ­ b y tu . P om ocą i op arciem d la W a łru d zia n był blisk i lais, sk ą d czerpali opał, gdzie zb ierali grzyby, jagody leśne, u k ra d k ie m polow ali n a zw ie­ rzy n ę , a n a w e t w yw ozili z la su g ru b sze drzew o. P o d koniec X IX w. w iększość m ieszkańców W ał-R u d y m ia ła s e rw itu t leśny w g ran ic ac h sw ojej g rom ady, p raw o do z b ie ra n ia suchych gałęzi n a opał o raz w y ­ k o p y w an ie p n ia k ó w n a z rę b ach le ś n y c h 13. W W ał-R udzie a n i k ro n ik i, a n i tra d y c ja nie p rze ch o w ała sk a rg z pow odu k rzy w d w y rządzonych je j m ieszkańcom przez w łaścicieli czy ekonom ów dóbr r a d ło w s k ic h u , a n i też nie m iały tu m ie jsc a ro zru ch y ra b a c y jn e (1846 r.). K sięgi m e tr y ­ k a ln e d o sta rc z a ją dow odów w ręcz p rzeciw n y ch i ta k n a te re n a c h w ło ś­ ci rad ło w sk ie j do k o ń ca X V III w. nie w y m ag an o od chłopów pozw oleń dziedzica n a zaw arcie m ałżeństw a. C hłopi za w ierali m a łże ń stw a ta k 'V ob ręb ie w ioski ja k i poza jej g ran ic am i. Sw obodnie dob ierali sobie rodziców ch rz estn y c h dla sw oich dzieci, a dość często ro d zicam i c h rz e st­ n y m i w łaścia ń sk ic h dzieci byli nobiles a je szc ze, częściej k sięża r a d - łow scy — proboszczow ie i w ik arz y . O poszan o w an iu ludności w iejsk ie j w X V I — X V III w. św iadczy m iędzy in n y m i i te n szczegół, że n ie ­ k tó ry c h w ło ścian g rzebano w podziem iach kościoła radłow skiego 1S.

P a te n t ce sa rsk i F e rd y n a n d a I z d n ia 17 k w ie tn ia 1848 r. p rzy z n ają cy chłopom w łasność g ru n tó w , k tó re u p ra w ia li, a dotychczasow ym w łaści­ cielom in d e m n iz ac ję — p ien iężn e w ynag ro d zen ie, w y w ie ra zdecydow any w p ły w n a zm ianę s tr u k tu r y społeczno-gospodarczej polskiej w s i w. 13 S i t k o F ra n c, ks., D zieje p a ra fii Z ab a w a w zarysie, Z ab a w a 1939 s. 154 (m aszynopis w p o sia d an iu au to ra) s. 149.

14 S i t k o , D zieje par. Z abaw a, s. 158—159. 15 P o r. księgi m e try k a ln e w R adłow ie.

16 Por. Z ło ta K sięga D om u L u dow ego Z abaw a—P odw ale— Z darzec

1939, opracow ana p rze z P aw ła S ta śk o (K ro n ik a G rom ady Zabaw a), rk p s

w A rch iw u m p a ra f, w Z ab a w ie; K ro n ika p a ra f i Zabaw a, rk p s; M a- g r y ś F ran ciszek , Ż y w o t chłopa działacza, L w ów 1932; S ł o m k a Ja n ,

P a m ię tn ik i w łościanina, K ra k ó w 1912; Ś w i ę t o c h o w s k i A lek san ­

d er, H istoria chłopów p o lsk ic h w zarysie, L w ów —P o zn ań 1928, t. I—II; C i e r n i а к J., W ieś Z aborów i Z aborow ski D om L u d o w y , Z aborów 1936.

(9)

126 О. J. R. B a r — Ks. J. B iałobok

[

8

]

W zw iązku z u w łasn o w o ln ien iem chłopa p o ja w ia się now e zjaw isk o społeczno-gospodarcze, em ig racja zarobkow a. R uch em ig racy jn y ob ejm u ­ jący ca łą P o lsk ę — szczególnie zabór p ru sk i i a u s tria c k i — w ciąg a w sw ój n u r t rów n ież w łościan klucza R adłow skiego. E m igrow ano n a j­ częściej do N iem iec i do A m eryki. Z W ał-R udy p ie rw si w y jec h ali do A m eryki: J a n N asiad k a z W ału, u r. 1849 r. i S ta n is ła w H a ła s tra z W ału ur. 1858 r. Z a n im i po k ilk u la ta c h pojechali: T om asz P ochroń, K azi­ m ie rz K opacz, Józef R em ian. Ok. 1900 r. w yjeżdżano rów n ież z Z a ­ b aw y n a ro b o ty sezonow e do N iem iec („na S ak sy ”), później do Danii. W la ta c h 1801, 1807, 1872/73 g raso w ała w śró d m ieszkańców W ał- -R u d y g ro źn a ospa p o w odując w y p a d k i śm ierteln e: w 1801 zm arło 18; osób, w 1807 zm arło 19 osób, w 1872/3 zm arło 17 osób, Jeszcze n ie ochłonięto po ospie, a już w e w rześn iu 1873 r. p o ja w iła się straszliw a choroba: cholera. W W ał-R udzie nie p rz y b ra ła n a szczęście g ro źn ie j­ szych ro zm iaró w , bo w księdze z m arły ch zanotow ano ty lk o 5 w y p a d ­ k ów śm ierci n a cholerę 17.

P od koniec X IX w. zw olna i stopniow o podnosi się k u ltu r a ro ln a w si, za czym p o stę p u je wzroist zam ożności chłopa. U lepszonej u p raw y ro li chłop uczy się w ów czas n a polsk im dw orze i n a e m ig r a c jils.

O środkiem , w okół któ reg o skupiało się życie m ieszkańców W ał-R udy p rzez długie w iek i — aż do dru g iej w o jn y św iato w ej, b y ł dw ór w Z a ­ baw ie. W ciągu stu leci zm ieniały się n az w isk a w łaścicieli Z abaw y. P rz e d o sta tn ia dziedziczka Z ab aw y Ju lia , c. A le k sa n d ra i W iktorii Bzow­ skie h, ur. 1864 r., zam ężna (17. V II. 1888) za K azim ierza P o p ian P ią t­ kow skiego, in ż y n ie ra z P e te rsb u rg a , im p u lsy w n a i rozbaw iona, szybko· d oprow adziła m a ją te k Z ab a w sk i do ca łk o w ite j ru in y .

W chw ili gdy b la sk m ożnego niegdyś dw oru w Z abaw ie zaczął p rz y ­ gasać, gdy jego m ożne w p ły w y m a lały i n ik ły — zaczynało św iecić now e św ia tło n a horyzoncie życia m ieszkańców W ał-R u d y i Z ab aw y — p o w sta w a ła szkoła lu d o w a — w Z ab aw ie w ,1899 r. a w W ał-Rudzie· w 1907 r . 19.

W o sta tn ic h d ziesiątk a ch X IX stu lec ia zauw aża się budzenie z a in te ­ re so w a n ia o św ia tą w śró d lu d u w iejskiego. C hłopi coraz częściej po­ sy ła ją dzieci do w iejsk ie j 'szkoły p ry w a tn e j, jeśli to ta k m ożna n a ­ zw ać — pro w ad zo n ej przez przygodnych, n ie k w a lifik o w a n y c h n a u c z y ­ cieli. Uczono ty lk o pisać i czytać a n a u k a o d b y w ała się w chło p sk ich c h a ta c h .tylko zim ow ą po rą. G dy w d an ej m iejscow ości nie było nauczyciela szukano go gdzie ind ziej — ta k n p . 20-letniego Ja k u b a B ojkę (ur. w 1857 r.) b io rą w łościanie .ze w si B iskupice G ręboszow skie do n a u c za n ia dzieci p o rą zim ow ą za w ik t i 10 reń sk ich . K ilk a l a t w te n sposób uczył. C zasem ja k iś w ęd ro w n y nauczyciel p ry w a tn y sam zgła­ szał się w u rzędzie g m innym , że p ra g n ie uczyć dzieci w porze zim o­

1 7 Zob. księgi m e try k a ln e w p ar. rad ło w sk iej. 18 S i t k o , D zieje p a ra fii Z abaw a, s. 194. 19 K r o n ik a p a ra fii Zabaw a, s. 32.

(10)

[9] P rz y p a d e k czy m ęczeństw o 1 2 7

w ej. Z n am y n az w isk a ośm iu ta k ic h nauczycieli w W ał-R udzie, w o s ta t­ nich dziesięciu la ta c h p rze d założeniem szkoły 20.

Od chw ili sw ojego p o w sta n ia, ta k Z ab a w a ja k i W ał-R u d a n ależały do p a ra fii 'R ad łó w . K ościół p a ra fia ln y w R adłow ie przez długie s tu ­ lecia b y ł o środkiem życia duchow nego m ieszkańców R adłow a, W oli R adłow skiej, B iskupic R adłow skich, G łow a, N iw ki, D obrzyc, R u d k i, W ał-R udy, Z abaw y, Z drochca, M a rc in k o w ic 21. A le m ały sta ro ż y tn y kościół ra d ło w sk i -nie zdołał ju ż pom ieścić w iern y c h n a dw óch m szach św iętych. D latego p rzy stą p io n o do budow y kościoła w Z a b a w ie 2S. W p aź d ziern ik u 1910 r. zostały zatw ierdzone p la n y now ego k o śc io ła 23. P ra c e b u d o w la n e zostały w y k o n an e od jesien i 1910, r. do w iosny 1913 r. W lip cu 1913 r. p rzy b y ł do Z ab aw y ks. W ładysław M en d rala, k tó ry ja k o p ierw szy d u sz p aste rz rozpoczął p ra c ę w now ej p a r a f i i 24.

3. R odzina K a ro lin y

O jciec K aro lin y — J a n K ó z k a 2S syn S ta n isła w a i K a ta rz y n y z dom u B ania, uro d ził się 1 lip c a 1865 r. na Ś m ietan ie w w iosce W ał-R uda. Rodzice J a n a — S ta n isła w i K a ta rz y n a — -byli ro ln ik a m i n a sześcio- m orgow ym g o spodarstw ie w Ś m ietanie. N a js ta rsi ludzie p a m ię ta ją c y jeszcze dziś S ta n isła w a i K a ta rz y n ę d a ją im św iadectw o ludzi poboż­ nych, trzeźw ych, p rac o w ity ch zaw sze żyjących w zgodzie z sąsiadam i. Nic w ięcej n ie u m ie ją pow iedzieć n a te m a t sw oich dziadków , żyjące jeszcze sio stry K aro lin y . Ż yciorysy spokojnych w łościan z połow y X IX stu lec ia nie będących działaczam i społecznym i, -zwykle nie są o bszerne, streszc zają się w k ilk u zdan iach n a odcinku p u blicznej działalności, stan o w iącej zw y k le tre ść życiorysów , p oniew aż n ie u jm u ją życia w e ­ w nętrzn eg o , choćby było bardzo głębokie, an i życia osobistego, choćby było bardzo bo g ate w tru d y , cierp ien ia, p rac e, -smutki i radości.

S ta n is ła w i K a ta rz y n a Kózkow-ie m ieli pięcioro dzieci: A nnę, K a ro ­ linę, Józefa, W ład y sław a i Ja n a . D zieci sw oje w y chow yw ali w ed łu g ów czesnych m eto d pobożności, w u m iło w a n iu ziem i ojczystej, w p ra c o ­ w itości, w su ro w ej dyscyplinie obyczajow ej, w posłuszeństw ie w obec rodziców . S ta n is ła w zm arł dość w cześnie. N ajm łodszy jego syn J a n m ia ł w ted y 7 la t. K a ta rz y n a , w do w a po S tan isław ie, w ychodzi p o ra z d ru g i za mąż. D ru g i m ąż doprow adza do ru in y gospodarstw o, dzieci pozostałe po S ta n isła w ie rozsyła -po służbach, sp rze d aje dom rod zin n y

20 J a n Jag iełło z W ału, Józef K opeć z W ału, P a w e ł K lim ek ze Ś m ie­ ta n y , K azim ierz M arek z W oli R adłow skiej, F ra n cisz ek G ib ata z W oli R adł., P io tr L izak z B orzęcina, M aciej G łow a ze Ś m ietan y , P a w e ł Szw iec z W ału, zob. K ro n ika par. Z abaw a, s. 46.

21 K ro n ika par. Z abaw a, s. 47.

22 Zob. A rc h iw u m D iecezjalne w T arnow ie, te k a 1910,.

23 S c h e m a tism u s ... Dioeceseos T a rn o vie n sis ... anno D om ini 1913. 24 S i t k o , D zieje p a ra fii Z abaw a, s. 56.

25 Te i n ast. dan e n a p o d staw ie m a te ria łó w zgrom adzonych w A P

(11)

128 О. J. R. B a r — Ks. J. B iałobok [10] S ta n is ła w a i w ra z z żoną K a ta rz y n ą w y jeżd ża w sw oje ro d zin n e

strony. S iedm ioletni J a n dostał się n a służbę do b r a ta sw o je j m a tk i Jó z efa B ani, n a P odw alu. P rzez osiem naście la t służy za w yżyw ienie i sk ro m n y przyodziew ek. P ra c u je sum ien n ie i w y trw a le z całym o d d a ­ niem i pośw ięceniem dla sw ojego chlebodaw cy. W zam ian za sw oją uczciwość, bezw zględne posłuszeństw o i p rzy w ią zan ie do w u jo stw a od­ b ie ra dobre, re lig ijn e w ychow anie. Od dzieciństw a dużo się m odli — lu b i się m odlić, nie ty lk o w kościele, ale i w dom u. Szczególne zam iło­ w a n ie okazyw ał zaw sze do m o d litw y różańcow ej. C odziennie przy' p r a ­ cy śpiew a .Godzinki do N ajśw . M aryi P an n y . W okresie A d w en tu c h ę tn ie uczęszcza n a R oraty. U sposobienie m ia ł spokojne ■— raczej •zam knięty w sobie — cichy, bardzo w spółczujący k ażd em u cierp ien iu i skory do pom ocy p o trze b u jąc y m , aż do u p o ru w y trw a ły w p rac y i w rea lizo w a n iu zam ierzeń.

W d w udziestym p ią ty m ro k u życia za w ie ra zw iązek m a łże ń sk i z M arią B orzęcką, có rk ą je d n ej z n a jp rz ed n ie jsz y ch ro d zin w Ś m ietanie, co je s t dow odem w ielkiego za u fa n ia i szacunku, ja k im cieszył się w śród ■ziomków, będąc ubogim sie ro tą n a służbie. Jego w arto ść osobista i m o­ r a ln a m u siała być ta k w y sokiej ra n g i, że zdołała przezw yciężyć w ów ­ czesnej opinii u je m n y w y d źw ięk u b ó stw a i sierocej doli — czynników n ie sp rzy ja ją cy c h szczególnie w ów czas ożenkow i, czy w ogóle sta rto w i życiow em u. J a n K ózka i M a ria B orzęcka z a w arli sw oje m ałżeństw o w kościele p a ra fia ln y m w, R adłow ie, dnia 9. IX . 1890 r.

M a tk a K aro lin y — M a ria B orzęcka, có rk a T om asza i T eresy z dom u Z aleśna. Tom asz, syn Józefa i A nny, u r. 12. X. 1844 r. T eresa, córka Józefa i M a ria n n y C h a la stra , ur. 1849 r. B orzęccy pozostaw ili po sobie św ie tln ą pam ięć. Ich zam ożny dom w y ró ż n ia ł się w całym przy sió łk u relig ijn o śc ią oraz k u ltu rą , czym p ro m ien io w ał n a całą Ś m ietanę. M a ria uro d ziła się 22. II. 1870 r., ja k o drugie z kolei dziecko. T om asz i T eresa B orzęccy m ieli dziew ięcioro dzieci, k tó re w ychow ali w atm o sferze żyw ej i głębokiej religijności. Z .okresu d zieciństw a i la t p an ień sk ich M arii nie w iele p rzechow ało się w spom nień, p ra c o w a ła w dobrze u trz y m a ­ nym gospodarstw o rodziców . Często chodziła n a od p u sty do sąsiednich p a ra fii: do O dporyszow a, do Ż ab n a, do S zczurow ej o raz n a tygodniow y •odpust do K a lw a rii Z ebrzydow skiej. W tra d y c ji ro dzinnej przechow ano w iadom ość, że M a ria B orzęcka, jako p an n a , b ra ła u dział w re k o le k ­ cjach , k tó re odbyw ały się n a S kałce w K rakow ie.

Ja k o sie d em n asto letn ia p a n ie n k a p rzeżyw a śm ierć sw ojego u k o ch a­ nego ojca T om asza, k tó ry z m arł w o pinii św iętobliw ego życia 15. IV. 1887 r. S ta rsi ludzie do dziś ze czcią w sp o m in ają, że Tom asz Borzęcki, d ziad ek K aro lin y , został p o chow any w hab icie I I I Z akonu.

W trzy la ta później M a ria w ychodzi za m ąż za J a n a K ózkę z a ­ m ieszkałego u Józefa B ani n a P odw alu. M ałżonkow ie przez je d e n ro k po ślubie m ieszkali u rodziców żony. P ra c o w a li w gosp o d arstw ie ro ­ dziców, a p o n ad to zarobkow o w e dw orze i w d w orskich lasach , aby

(12)

P rz y p a d e k czy m ęczeństw o

129

u sk ła d ać grosza n a w łasn y dom. Po ro k u p rze p ro w ad z ili się n a w ła s­ n e 2 h a g ospodarstw o i do skrom nego w łasnego dom ku.

E konom iczne gosp o d aro w an ie n a ta k m ały m i ubogim gosp o d arstw ie w y m ag a od m łodych K ózków — J a n a i M a rii — w ielkiego h a r tu du ch a i niespożytych sił fizycznych. Z in w e n ta rz a p o sia d ali dw ie k ro w y i je d ­ nego konia. T a sy tu a c ja gospodarcza w y m ag a ła szczególnego sam oza­ p a rc ia od M arii w y ch o w an e j w zam ożnym g o sp o d arstw ie sw oich ro d zi­ ców. K ózkow ie p ra c u ją u siebie i n a „zaro b k u ”. Ż y ją bardzo sk ro m n ie i ubogo, do m in im u m ograniczając k o n su m p c ję i m a k sy m a ln ie w y tę ż a ­ jąc sw oje siły w n a d m ie rn e j pracy. Z a u sk ła d a n e oszczędności d o k u p u ją p o k a w a łk u pole, podnosząc sta n p o sia d an ia do 6 h a ziem i. W spólne p onoszenie ciężarów u ła tw iało im w zajem n e zrozum ienie, w ie lk a i sz la­ ch e tn a m iłość i szczęśliw y dobór usposobień oraz c h a ra k te ru . O bydw oje b y li w y trw a li i cierp liw i ■— bardzo k o n se k w e n tn i i stanow czy w r e a ­ lizo w an iu p ow ziętych zam iarów . J a n był człow iekiem o usposobieniu spokojnym , cichym , p o k o rn y m i bard zo m iło siern y m dla bliźnich. Z a ­ ro b k u ją c sw oim k o n ik iem b ra ł n isk ie w ynag ro d zen ie a często całkiem b ez p ła tn ie p o m ag ał ubogim w dow om w p ra c a c h ro ln y ch . Żył w w ie l­ k ie j zgodzie i m iłości ze są siad a m i — z n ik im się n ie kłócił, n ie g n ie ­ w ał. W szyscy d arzy li go w ielk im szacunkiem i zaufaniem .

M a ria była z u sp so b ien ia energiczna, surow a, w y m ag a ją ca w iele od siebie i od innych. B yła bardzo obow iązkow a, zapobiegliw a, oszczędna, g ospodarna. Raczej za m k n ię ta w sobie, pow ażn a ale pogodna — m ia ­

ła p ię k n y głos i lu b iła śpiew ać. C odziennie śp iew ała p rzy p ra c y w do­ m u czy w polu, p rze w a żn ie pieśni relig ijn e, ale rów nież i n arodow e i ludow e piosenki. M iała d obrą pam ięć. W iele p ie śn i i długich m odlitw u m ia ła n a pam ięć. M iała szerokie za in te re so w an ia, ja k n a k o b ietę w iejsk ą w ty c h czasach, lu b iła czytać i p re n u m e ro w a ła pism a p rz e ­ w ażnie relig ijn e. W szystkie krzyże znosiła m ężnie i z w ielk ą od w a­ gą —· śm ierć k ilk o rg a dzieci, m ęczeństw o n aju k o ch a ń sze j córki K a ro li­ ny — tu łacze w y sied len ie w lu ty m 1915 r. p rzy odw rocie arm ii ro sy j- sk ije j spod K rak o w a. E k sh u m a c ja ciała K aro lin y w trze cią rocznicę śm ierci odśw ieżyła w sercu m a tk i ra n y , k tó re m u siały być ta k bolesne, że nie pozw oliły jej b ra ć osobiście u d ziału w ta k w sp an iały c h i ro k u ­ jący ch w ielk ie n ad zieje uroczystościach.

J a n a i M arię n a jb a rd z ie j łączy i u p o d ab n ia g łęboka i żyw a relig ijn o ść w y n iesio n a z dom ów rodzinnych. W edług pow szechnie p a n u ją c e j dziś jeszcze żyw ej opinii — dom y: B orzęckich i K ózków re lig ijn ą a tm o ­ sferą p ro m ien io w ały n ie ty lko n a całą Ś m ietan ę, ale n a całą W ał-R udę. Z te j r a c ji W ał-R u d zian ie n az y w ali Ś m ietan ę „ B etleje m k ą”. J a n i M aria . św iadom ie o b ie ra ją Ś w iętą R odzinę jako w zór d la siebie, a p ro g ra m sw ojego życia za m y k a ją w k ró tk im h aśle: „m ódl się i p ra c u j”. C ałym życiem w ie rn ie i bez resz ty u rze czy w istn ia ją tre ść pow ziętego p ro g ra ­ m u życiowego.

(13)

130 О. J. R. B a r — Ks. J. B iałobok

i o b ie k ty w n y m dow odem n a to, że J a n i M a ria całe sw oje życie w y p ełn ili ciężką p ra c ą i byli w n iej n ie stru d z e n i — oprócz re la c ji naocznych św iadków — je st su m a w y p raco w an eg o przez n ich m a ją tk u , w bardzo szczupłych ich m ożliw ościach gospodarczych ja k im i rozpo­ rządzali. N ato m ia st godnym z a in te re so w an ia zjaw isk iem je s t ich re li­ gijność, sw o ją głębią, żyw ością i siłą od d ziały w an ia p rz e ra s ta ją c a po­ ziom ogólny w ow ych czasach. Z ew n ę trz n y m p rz e ja w e m pobożności J a n a je st czynna przynależność do p a ra fia ln y c h stow arzyszeń re li­ gijnych. N ależy do A p o sto lstw a M odlitw y, k tó re u pow szechnia k u lt N ajśw . S erca P a n a Je zu sa i K om u n ii św. w y n a g ra d z a ją c e j, do Ż y ­ w ego Różańca, a w 1892 r. zo staje p rz y ję ty do B ra tc tw a R óżańca w ie ­ czystego. W sto su n k ach z ludźm i p rz e ja w ia w ie lk ą b e z in te re so w n ą uczynność.

M a ria rów n ież n a le ż a ła do A p o sto lstw a M odlitw y oraz przez długie- la ta b y ła ze la to rk ą je d n ej z Róż Żyw ego Różańca. W k ażd ą n ied zielę p rze d sum ą p rzew odniczyła w śpiew ie Różańca. B ardzo lu b iła p ie l­ g rzym ow ać pieszo, w ed łu g ów czesnego sposobu o d p ra w ia n ia p ie lg rzy ­ m e k „o chlebie i w odzie” n a uroczystości odpustow e do O poryszow a, T uchow a oraz sąsied n ich p a ra fii. W ciągu sw ojego życia b y ła 13 razy pieszo n a K a lw a rii Z ebrzydow skiej. Je j osobista, p ry w a tn a pobożność p rz e ja w ia ła się w żyw ym k ulcie N ajw iększego S ak ra m e n tu . W k aż d ą n iedzielę p rzy stę p o w ała do K o m u n ii św. R ów nież w ciągu ty g o d n ia w dni pow szednie, gdy ty lk o m ogła szła do kościoła do R adłow a odleg­ łego 7 km , a po tem do Z ab a w y 4 k m n a M szę św. i p rzy stę p o w ała do S tołu P ańskiego. N aoczni św iadkow ie zezn ają że: „najczęściej K ózkow a szła do kościoła niezw ażając an i n a up ał, an i n a deszcz, an i n a m ró z”.

Z ałożeniam i w ychow aw czym i w dom u K ózków były su ro w a dyscypli­ n a relig ijn o -o b y cz ajo w a i w ielk ie poszanow anie a u to ry te tu . W ycho­ w an ie m k ie ru je m a tk a , a ojciec w sp ie ra je j in ic ja ty w ę, p rzed e w szy st­ k im p rzy k ła d em osobistego życia. Ojciec stanow czy i m a tk a o siln y m usposobieniu, p e łn a h a r tu ducha, sta w ia ją dzieciom duże w y m a ­ g a n ia re lig ijn e oraz uczą je uczciw ej rz e te ln e j pracy . P o u ro d z e n iu każdego dziecka rodzice troszczyli się o to, ażeby dziecko ja k n a jsz y b ­ ciej ochrzcić, ro zum ieli w id ać ci n ieuczeni w ieśniacy, czym je st d la rozw oju człow ieka ła sk a Boża. P óźniej, nie m ów iąc ju ż o pacierzu, m a t­ k a osobiście bardzo s ta ra n n ie p rzy g o to w u je k ażde dziecko do I S po­ w iedzi i K om u n ii św. P ięcioro doprow adza do I K om unii św. w R adło­ w ie, a tro je w now ym kościele w Z abaw ie. S am a uczy je k a tec h izm u ró w n ież w późniejszym okresie, w czym w obec m łodszego ro d z e ń stw a będzie później w yręczać m a tk ę K aro lin a. M a tk a osobiście p rzy g o to w u je dzieci do S a k ra m e n tu B ierzm ow ania. Po I K o m u n ii św. p ro w a d ziła dziecko co m iesiąc do spow iedzi i do K o m u n ii św. p rz y stę p u ją c r a ­ zem z nim do S a k ra m e n tó w św . W w o lniejszych chw ilach — szczególnie w niedzielę i św ię ta albo zim ow ym i w ieczoram i — czytała n a głos ca łe j rodzinie P ism o św., Ż yw oty Ś w iętych, p re n u m e ro w a n e czasopism a

(14)

albo-[13] P rz y p a d e k czy m ęczeństw o 131

re lig ijn e k sią żk i w ypożyczane od b r a ta F ra n cisz k a. Uczono dzieci p a ­ m ięci n a obecność Bożą, w sp ó ln ie m odlono się ra n o , w p o łu d n ie i w ie ­ czór, o raz p rzy posiłkach.

C ała ro d z in a n ależ ała do A p ostolstw a M odlitw y i p rzy codziennym ra n n y m p ac ie rz u o fiarow ano głośno siebie i sw oje czynności S ercu P a ­ n a Jezusa. W śród m eto d w ychow aw czych n a p ierw szy p la n w y su w a się w ie lk a k arn o ść ■— w raz ie p rze w in ień „k a ran o ró zg ą”, „ jed n a K aro lin a n ie by ła n igdy k a r a n a ” — ta k zezn ają żyjące jej siostry. W yrabiano w dzieciach poczucie w ielk iej w stydliw ości, skrom ności i całkow itego za u fan ia do rodziców oraz o fiarn ej m iłości w sto su n k u do ludzi.

Z ałożenia surow ej d yscypliny i k arn o śc i w w y ch o w an iu w y n ik ały z głębokiej i żyw ej relig ijn o ści, ja k ró w n ież z tru d n y c h w a ru n k ó w ekonom icznych ów czesnych w łościan, k tó ry c h sy tu a c ja m a te ria ln a w y ­ m a g ała ciężkiej p rac y n ie ty lk o od sta rszy c h ale i od dzieci, nie poz­ w a la ją c p rzy ty m n a d ostateczne zaspokojenie p ierw szy ch p o trze b ży­ ciow ych w zak resie m ieszkania, pożyw ienia, czy u b ran ia , ż ą d ając u s ta ­ w icznego sam o zap arcia — co p o p u la rn ie o k reśla się m ia n em tw a rd e j w łościań sk iej doli.

D ni pow szednie w dom u K ózków b yły podobne do siebie, poniew aż k ażdy dzień p rzeży w an o w edług jednego p ro g ra m u . Rodzice w sta w a li o godz. 4 -tej ra n o , a dzieci o godzinie 5 -tej le tn ią p o rą, a w zim ie i go­ dzinę później. O bydw oje, ta k ojciec ja k i m a tk a , głośno śp iew ali G o­ dzinki, ale k ażd e sobie p rzy sp e łn ia n iu pierw szy ch p o ran n y c h posług. T en śpiew słychać było w całym dom u i w obejściu gosp o d arsk im — słyszeli go rów n ież sąsiedzi. Dzieci b udziły się w ty m śpiew ie i d la te ­ go m u siały zachow ać ciszę a n a w e t p ew n e ja k b y m od litew n e sk u p ie ­ n ie p rzy m yciu się i u b ie ra n iu . G dy dzieci były ju ż gotow e, cała ro ­ dzina w spólnie od m aw iała p o ra n n y pacierz. P acierze odm aw iano p rzed obrazem S erca P a n a Jezu sa, k tó ry obok k rz y ż a sta n o w ił ja k b y głów ny o łta rz w dom u. Po w spólnym p a c ie rz u ca ła ro d zin a za sia d ała do w sp ó l­ nego śniad an ia. Jedzono p rz y je d n y m stole i n ajczęściej z je d n ej m iski, rodzice razem z dziećm i. M enu było ta k ie , ja k w szędzie w ów czas w c h a­ ta ch w ieśniaczych średniozam ożnych gospodarzy. D zięki m atce, k tó ra p o ­ chodziła z bogatej k u ltu ra ln e j rodziny, p o k a rm y w dom u Kózków, ja k k o lw ie k p ro ste i ubogie, nie ty le ja k o ścią ile czystością i sposobem p rzy rz ą d z a n ia przew yższały ogólny poziom . N a śn ia d an ie jedzono zw y­ k le polew k i (zupy), barszcz, żu ry z ziem n iak a m i lu b chlebem , albo ch leb z m le k ie m — w e św ię ta n a w e t k a w ę i chleb z m asłem lu b se­ rem . P o k ró tk o trw a ją c y m śn ia d an iu w szyscy rozchodzili się do sw o­ ich zajęć — m łodsze dzieci szły do szkoły, a rodzice i dzieci starsze do p rac y w g o sp o d arstw ie w łasn y m , albo n a zarobek do sąsiadów lu b n a „ p a ń sk ie”.

O godzinie 12-tej w p o łudnie cała ro d zin a o d m a w iała w spólnie „A nioł P a ń s k i” klęcząc w izbie z rę k a m i złożonym i. P o odm ów ieniu „A nioł P a ń s k i” zasiadano do w spólnego obiadu. N a pierw sze podaw ano p rz e ­

(15)

132

О. J. R. B ar — Ks. J. B iałobok

[14]

w aż n ie ziem n iak i z k a p u s tą okraszo n ą m asłem lub. słoniną, n a drugie, albo grochy, bób, albo kasze — n ajczęściej z k u k u ry d z y , w e św ię ta n a d ru g ie p o daw ano k lu sk i pszenne, albo p ie ro g i ze se re m lu b z ow oca­ m i — le tn ią po rą, od czasu do czasu n a w iększe św ię ta m ięso — p rz e ­ w aż n ie z królików . Po obiedzie w szyscy znów rozchodzili się do pracy. N ik t n ie sypiał w czasie dnia. W ok resie le tn im m a tk a d aw a ła p odw ie­ czorek o godz 17-tej — chleb z m lekiem a w św ię ta albo w okresie żn iw i cięższych p ra c om aszczony m asłem lu b serem .

K o lac ję p o d aw an o p rze w a żn ie około .godziny 20-tej w lecie, a w zi­ m ie około godziny 19-tej. W lecie n a k o la cję zjad an o ziem n iak i (po­ zostałe z obiadu) z k w a śn y m m le k ie m a w zim ie k asze n a m lek u lu b p olew ki (zupy) z ziem n iak a m i albo z Chlebem. C odziennie p rze d k o ­ la c ją o dm aw iano w spólnie „A nioł P a ń s k i”, ta k ja k w po łu d n ie i śpie­ w an o „W szystkie n asze dzienne sp ra w y ”. P rz e d i po p o siłk u w spólnie się m odlono. M odlitw ę o d m aw iał przew ażn ie ojciec, a pod jego n ie ­ obecność m a tk a. G dy obojga rodziców w dom u n ie było — w spólnym m od litw o m p rzew odniczyła K aro lin a . P rz ed nocnym spoczynkiem w sp ó l­ n ie odm aw iano m odlitw y w ieczorne — p rze w a żn ie około godz. 2 1-szej. W spólnym m odlitw om ran o i w ieczór p rzew odniczyła m atk a.

In n y od p o rzą d k u d n ia pow szedniego, ale rów n ież stały re g u la m in św iąteczny, w y p e łn ia ł niedziele i św ięta. Rodzice w sta w a li rów nież o godz. 4 -tej ran o , a dzieci o 5-tej. O 8-m ej ra n o rodzice w ychodzili do kościoła, ażeby zdążyć n a śp ie w an ie różańca p rze d sum ą. G dy dzieci b yły ju ż sta rsze i w szyscy w dom u byli zdrow i, a nie zachodziła żad­ n a sp e cja ln a konieczność w g o sp o d a rstw ie i spełnili konieczne posługi gospodarcze, z a b ie ra li ze sobą n a śpiew anie różańca ró w n ież K arolinę, k tó ra ze szczerą rad o śc ią tr a k to w a ła to jako n ajw ięk sz ą za p ła tę za w szystkie tru d y całego tygodnia. M łodsze dzieci n a sum ę w ychodziły nieco później —· n ieraz p ro w a d ziła je K aro lin a. W niedziele i św ięta w Z abaw ie by ła w ów czas ty lk o su m a z k az an iem o godz. 10-tej oraz n ieszpory o godz. 16-tej. W Z ab aw ie był tylk o je d en k ap łan , a nie by ­ ło jeszcze w ów czas pozw oleń n a bin o w an ie M szy św. W niedziele W. P o stu w n e t po sum ie ro zp o czy n ała się D roga K rzyżow a, a po D ro­ dze K rzyżow ej G orzkie Żale.

W szyscy w niedziele szli do kościoła, a tylk o jedno ze starszych dzieci zostaw ało w dom u dla obsługi in w e n ta rz a . N iedziele i św ię ta w rodzinie K ózków obchodzono nabożnie i uroczyście. Nie w olno było w y k o n y w ać żadnych zbędnych p ra c ·— u ta rty m zw yczajem w sobotę w ieczorem czyszczono b u ty i p rzy gotow yw ano o d św ię tn e u b ran ie, sp rz ą ­ ta n o w obejściu g o sp o d a rsk im i w dom u, a izbę sta ra n o się p rzy ­ stro ić — obrazy św ięte k w ia ta m i, łóżka n a k ry w a n o od św iętn y m i k a ­ pam i. W olny czas w y k o rz y sty w an o n a w spólne czytanie, szczegółowo p o w ta rz a n o św iąteczne k azanie, w czym celow ała K a ro lin a i dziw io­ no się, że je j w ty m n ik t nie p o tra fił dorów nać. W iększość rod zin y sz ła do kościoła rów nież n a nieszpory, w ychodząc z dom u zaraz po

(16)

[15] P rz y p a d e k czy m ęczeństw o 133

obiedzie, a ci k tó rzy n ie m ogli po p o łu d n iu iść do kościoła, śp iew ali nieszpory w domu.

W dom u K ozków zb ierali się sąsiedzi w św iąteczne popołudnia, albo w zim ow e w ieczory, n a w spólne m odlitw y, czytanie P ism a św ię­ tego, żyw otów św iętych, śp iew an ie kolęd p rze d je d y n ą w Ś m ietan ie szopką, p ie śn i p asy jsk ic h w poście lu b m a ry jn y c h w adw encie. Różne n ie w iasty zbierały się u sw ojej zelato rk i, M arii K ózkow ej, n a zm iany ta je m n ic różańcow ych, co zw ykle łączono z nabo żeń stw em m a ry jn y m .

Dom K ozków był ogniskiem k u ltu ry re lig ijn e j silnie o d d ziały w u ją­ cym nie ty lk o n a p rzysiółek Ś m ietan a , ale ró w n ież na całą w ieś W ał-

-R u d ę, oraz p a r a fię Z abaw ę.

O ddziaływ anie k u ltu ro w o -re lig ijn e ożywiło się po śm ierci K aro lin y , ja k k o lw ie k w y d aw ać by się m ogło, że ro d zin a a szczególnie rodzice przy tło czen i osobistą tra g e d ią , o tępieli n a p ew ie n o k res w sw ojej zew ­ n ę trz n e j ta k b ardzo ży w otnej ak ty w n o ści apostolskiej i p rz e trw a ło do śm ierci J a n a i M arii — rodziców K aro lin y . O jciec K aro lin y z m arł 21. V III. 1936 r. M a tk a K aro lin y odb y ła po śm ierci m ęża p ie lg rzy m k ę do C zęstochow y w in te n c ji up ro szen ia sobie szczęśliw ej śmier.ci. W osiem dni po p ow rocie z p ie lg rzy m k i spokojnie z m arła dnia

7. X . 1936 r.

D rugim ogniskiem k u ltu r y re lig ijn e j — obok dom u K ózków — p o ­ dobnym w sw ym c h a ra k te rz e oraz pod w zględem siły o ddziaływ ania, był dom F ra n cisz k a B orzęckiego, ro d zin n y dom M arii, m a tk i K aroliny. A p ostolska działalność F ra n cisz k a B orzęckiego zasłu g u je n a osobne, choćby k ró tk ie w spom nienie p rzed e w szy stk im z te j ra c ji, że rów n ież K a ro lin a w z ra sta ła pod jego przem ożnym w pływ em .

F ra n cisz ek B orzęcki, m łodszy o cztery la ta b ra t m a tk i K aro lin y , ur. 3. I. 1874 r., je st cz w arty m z kolei dzieckiem w śró d dziew ięciorga p o to m stw a T om asza i T eresy z dom u Z aleśna. B ardzo uzdolniony pod w zględem um y sło w y m zw raca n a siebie u w ag ę nauczycieli i k siędza d ziek a n a A ntoniego K m ietow icza ' z R adłow a. „ J a się po nim spodzie­ w am w ielkich rzeczy” pow iedział, oszczędny w p o ch w ałach ks. D zie­ k a n do rodziców F ra n cisz k a, zachęcając ich kategorycznie, ażeby p o ­ słali sy n a do szkół, do czego rodzice już się skłaniali. G dy już w szystko było n a dob rej drodze, u m ie ra ojciec Tom asz 15. IV. 1887 r. F ra n c i­ szek liczył w ted y 13 lat. M a tk a rez y g n u je z za m ia ró w k sz tałcen ia F r a n ­ ciszka, pom im o w ielk o d u szn ej p ropozycji k siędza d ziekana rad ło w - skiego zobow iązującego się do p o k ry w a n ia kosztów kształcen ia. Ja k o n a jsta rsz y syn p rz e jm u je po śm ierci ojca obow iązki gospodarza. P o ­ staw n y , grzeczny i uczynny dla w szystkich, w n e t pozyskał ogólny szacunek i m iłość otoczenia. Lecz sp o ty k a go nieszczęście — stra to w a n y przez kon ie p o p ad a w chorobę epilepsji, co o statecznie u n ic estw ia zam iary , ja k ie pom im o sprzeciw ów m a tk i w dalszym ciągu żyw ił w o­ bec niego ksiądz dziekan z R adłow a. P ra c u je fizycznie jako gospo­ d arz oraz dok ształca się sam , ro zw ija jąc w rodzone zdolności. In te r e

(17)

-134 О. J. R. B a r — Ks. J. B iałobok [16] s u ją go książki, lu b i czytać, w y k o rz y stu ją c n a to n ie m al k ażd ą w olną chw ilę. W sam o d o k ształcan iu dopom agają m u k sięża radłow scy, k tó ­ rzy u trz y m u ją z F ra n cisz k ie m b lisk i k o n ta k t. Z a ich d o rad ą i pom o­ c ą p ow iększa o trz y m a n ą po ojcu b ib lio tek ę n ow ym i książkam i, k tó re za k u p u je za sw oje oszczędności, albo o trzy m u je od księży z R adło­ w a.

B ib lio tek ę um ieszcza w osobnej izbie sw ojego rodzinnego obszernego dom u, u rzą d zając w niej św ietlicę gościnnie o tw a rtą dla w szystkich m ieszkańców Ś m ietan y , W ał-R u d y a n a w e t z ininych w iosek.

Do św ietlicy p rzychodzili licznie ludzie sta rs i i m łodzież — szczególnie w n iedzielne p o p o łu d n ia i w zim ow e w ie c z o ry 26. S am F ra n cisz ek czy­ ta ł im n a głos k sią żk i i czasopism a relig ijn e. N a te m a t p rzeczy tan y ch u tw o ró w dysk u to w an o — proszono o w y ja śn ie n ia , k tó ry c h udzielali św ia tle jsi, p rze w a żn ie F ran ciszek , Józef M ączko, Ję d rz e j P a ją k , sołtys G ądek. Często n a głos czy tała K aro lin a , k tó ra w b ibliotece w u jk a Bo­ rzęckiego sp e łn ia ła fu n k c ję b ib lio te k a rk i i p ro p a g a to rk i czy teln ictw a relig ijn eg o w śró d sta rszy c h a szczególnie w śró d m łodzieży. L udzie lu ­ b ili słuchać gdy K a ro lin a czytała, p oniew aż m ia ła p ię k n y głos, dobrą d y k cję i czy tała p ły n n ie. N a p ro g ra m św ietlicow y sk ła d ały się ró w ­ nież i zm iany ta je m n ic różańcow ych, m odlitw y, śp iew an ie okoliczno­ ściow ych p ie śn i relig ijn y ch . P ro w ad zo n o t u rów n ież dokształcanie w dziedzinie ro ln ic tw a, sad o w n ictw a, w e te ry n a rii. P o lity k ą raczej się nie zajm ow ano.

W 1903 r. z a w a rł F ra n cisz ek B orzęcki zw iązek m a łże ń sk i z F ra n cisz k ą A ntosz, có rk ą K azim ierza i M a rii G rzyw icz (ur. 7. III. 1873 r.), k tó ra u ro d ziła m u syna Tom asza. Po k ilk u d n iach zm arło dziecko, a w k ró tce i żona (u m ie ra 21. X. 1904 r.). W 1905 r. F ra n cisz ek po ra z d ru g i za­ w ie ra zw iązek m a łże ń sk i z B ro n isław ą Sm oleń, có rk ą F ra n cisz k a i A n ­ ny P ita ś , u r. 3. IX . 1874 r. B ro n isław a u ro d ziła m u sześcioro dzieci — p ię ciu synów i je d n ą córkę. P rz y życiu u trz y m a ł się ty lk o je d en syn, Jó z ef ur. 11. III. 1914 r. P ozo stały ch czterech synów u m arło w k ilk a d n i po u rodzeniu, a có rk a A n n a z m arła ja k o cz te ro le tn ie dziecko. N ie­ pow odzenia i cierp ien ia, ja k ie m u siał p rzeżyw ać n a odcinku życia rodzinnego, być m oże usposobiły F ra n c isz k a do ożyw ionej działalności społecznej, k tó re j n ie szczędził an i czasu, an i w łasn y ch pieniędzy, ani sił. Jego działalność społeczna m ia ła c h a ra k te r zdecydow anie re lig ijn y . P ierw szo rzę d n ą cechą te j działalności je st a k c ja apo sto lsk a m a ją c a n a celu pogłębienie u sw ych ziom ków św iadom ości re lig ijn e j poprzez p ro ­ p ag o w an ie cz y te ln ic tw a relig ijn eg o a w szczególności szerzenie w śród nich n ab o ż eń stw a do S erca Bożego.

B ra ł też czynny u d ział w życiu p a ra fia ln y m . N ależał do I II Z akonu św. F ra n cisz k a, do A p o sto lstw a M odlitw y, do Żyw ego Różańca. S w oją w ielk ą a k ty w n o ścią w y su w a ł się n a czoło spośród członków b ra c tw

26 W dni pow szednie k ilk a n aście osób, w niedziele i św ię ta w iększa liczba, por. re la c ję J ę d rz e ja P a ją k a , A P te k a III.

(18)

[1 7 ] P rz y p a d e k czy m ęczeństw o 135

czy stow arzyszeń do k tó ry c h n ależał. P ołożył w ielk ie zasługi przy b u ­ dow ie kościoła w Z abaw ie. P ierw szy proboszcz p a ra fii Z abaw a, k s. W ład y sław M en d rala, w sp o m in a ją c z w ie lk ą w dzięcznością i czcią F ra n cisz k a B orzęckiego, ośw iadczył, że „K a ro lin a i je j w u je k F r a n ­ ciszek B orzęcki jako n a jg o rliw si apostołow ie św ieccy, ogrom nie p o ­ m ogli m i przy zo rganizow aniu życia p ara fia ln e g o w now outw orzonej p a ra fii i ro zb u d zen iu pobożności, szczególnie k u ltu N ajśw iętszego S a ­ k ra m e n tu przez K o m u n ię św. w y n ag rad z ają ce , oraz k u ltu Bożego S e r­ ca ”. F ra n cisz ek u fu n d o w a ł d la kościoła w Z abaw ie fe re tro n N a jś w ię t­ szej M a ry i P a n n y N iep o k alan ie P oczętej z przeznaczeniem do noszenia w czasie p ro ce sji przez Róże dziew cząt. S ta łą o p ie k u n k ą i nosicielką

fe re tro n u była K arolina.

F ra n cisz ek B orzęcki był p o n ad to d obrym i w zorow ym gospodarzem w e wsi. W szystkim służył św ia tłą r a d ą i pom ocą nie ty lk o w sp raw ac h gospodarczych, ale w różnych sp ra w a c h życiow ych, n ie w y łączając re li­ gijnych. W szyscy m ieli do niego ogrom ne zaufanie.

Z m a rł w drodze z kościoła — często chodził n a M szę sw. ta k że w dni p o w szed n ie — dnia 1 lip c a 1915 r. P rzy czy n y zgonu nie ustalo n o — p raw d o p o d o b n ie dostał silnego a ta k u ep ilep sji, a był sam w śró d pól, p o zb aw io n y ra tu n k u , w y cz erp an y tru d a m i życia — szczególnie w y ­

siedleńczą tu ła cz k ą z pow odu działań w o jen n y c h przesu w ająceg o się p rz e z W ał-R u d ę fro n tu — a n ad e w szystko śm iercią K aro lin y , k tó rą b ardzo m iłow ał nie ty lk o jako siostrzenicę, ale p rzed e w szy stk im jako d u sz ę p o k re w n ą i pom ocną osobę w d ziałalności apostolskiej.

II. Rys życia K aroliny i okoliczności jej śm ierci

K a ro lin a K ó z k a27 u ro d ziła się d n ia 2 sie rp n ia 1898 r. w e w iosce W a ł-R u d a , należącej w ów czas do p a ra fii R adłów , p o w iat B rzesko, w diecezji ta rn o w sk ie j. D nia 7 sie rp n ia zo stała ochrzczona w kościele p a ra fia ln y m w R adłow ie przez k się d za Józefa O lszow skiego w obec­ ności rodziców chrzestn y ch : J a n a K osm ana i K aro lin y Ł opuszyńskiej. Rodzice K aro lin y , ubodzy w ieśniacy, m ieli jedenaścioro dzieci, K a ro ­ lin a b y ła cz w arty m z kolei dzieckiem . C zw oro dzieci im zm arło.

N au k ę w szkole p o d staw o w ej rozpoczęła K a ro lin a w 1906 r. Z dom u K ózków do szkoły było 2 km . K a ro lin a u k o ń czy ła ów czesne cztery k la sy szkoły p o d sta w o w e j, czyli sześć la t nau k i. Po u kończeniu szkoły uczęszczała jeszcze n a ta k zw a n ą n a u k ę do p ełn iającą, k tó ra odbyw ała się w szkole trz y raz y w tygodniu. B yła b ardzo p rac o w itą, p iln ą i zdol­ ną. P rzech o d ziła z k la sy do k la sy z p o stęp em b ardzo dobrym . Po ukończeniu szkoły pozostała w dom u, p ra c u ją c w g o spodarstw ie ro ­ dziców oraz zarobkow o, sezonow o w e dw orze. N igdzie nie w y jeż d ża ła n a p ra c e poza g ran ic e sw ojej w ioski, chociaż je j sta rs z a sio stra A n n a

27 D ane o życiu i śm ierci K aro lin y za cz erp n ię te z m a te ria łó w z e b ra ­ n y c h w A P te k a I—III.

(19)

136 О. J. R. B a r — Ks. J. B iałobok [18] w y jeż d ża ła do USA, a jej koleżanki, ja k np. Józefa R em ian, w y ­ jeżdżały n a p ra c e zarobkow e, sezonow e do N iem iec n a tzw . „S ak sy ”.

Z ach o w ała się f o to g ra f ia28 K aro lin y re p ro d u k o w a n a ze zd jęcia g ru ­ pow ego uczniów i uczennic szkoły w W ał-R udzie raz em z k ie ro w n ik iem szkoły F ra n cisz k ie m S taw ia rz em , zrobionego z okazji zakończenia ro k u szkolnego 1913. K a ro lin a m ia ła w ów czas p ię tn a ś c ie la t. N a zdjęciu o ry g in aln y m K a ro lin a u k ry w a się z a k ie ro w n ik iem szkoły — w idoczna je s t je j głow a bez brody i lew e ram ię. W g ru p ie dzieci w y d a je się być n a jle p ie j fizycznie ro zw in ię ta. W idoczne lew e ra m ię je st szerokie i nieco p o dniesione (nie spadziste). R ysy tw a rz y w y raziste, tw a rz p ro p o rc jo n a l­ n a i h a rm o n ijn a . G łow a p ro sto k ą tn a , tw a rz raczej podłużna, ale szeroka w nieco w y su n ię ty c h i dobrze ro zw in ię ty ch kościach policzkow ych. Czoło raczej w ysokie. O czy duże, żyw e, raczej głęb iej osadzone (cofnię­ te w głąb). W oczach m ożna dostrzec pow agę, stanow czość i zdecydo­ w an ie , w p a try w a n ie się ja k gdyby w oddalony cel. „P rze d sio n k i” (tzn. otw o ry oczu, uszu, nosa) duże i dobrze rozw inięte. Nos rac zej szeroki, n ie zb y t w ydłużony, lekko z a d a rty do góry. Uszy duże p rzy le g ają ce do głow y. U sta p ro ste bez w y k ro ju raczej szerokie, m ocno za ry so w an e ro zw in ię ty m i w arg am i, zaciśnięte. W łosy b u jn e , gładko zaczesane do ty łu . W yraz tw a rz y surow y, w ładczy. S zy ja n iezbyt w y dłużona, ja k b y w głębiona w ram io n a , k tó re są nieco podniesione.

In n e szczegóły dotyczące fizjognom ii K aro lin y czerpiem y z zeznań św iadków , k tó rzy osobiście ją znali i dobrze p a m ię ta ją je j w y g ląd ( s tru k tu rę som atyczną). Ś w iadkow ie zgodnie zeznają, że K a ro lin a „w ło­ sy m ia ła ru d e , tw a rz (cerę) ja sn ą , tro c h ę p ie g o w a tą ale m iłą i p o cią­ g a ją c ą ” 29.

K a ro lin a b y ła słusznego w zro stu (ok. 1,65 m) i fizycznie dobrze roz­ w in ię ta m im o m łodocianego w iek u , o d obrej, siln ej m u sk u la rn e j, m a ­ sy w n ej b udow ie som atycznej. T w arz i cała p o sta w a zn a m io n u je zd ro ­ w ie, energię, optym izm , zdobywczość. J e j w ie lk ą siłę fizyczną m ożna

o kreślić m ia rą i sposobem w y k o n y w an ej przez n ią pracy . Ję d rz e j P a ją k w y ra ż a ją c podziw dla je j siły fizycznej i dla jej p raco w ito ści ta k ze­ znał: „P rac o w a ła bardzo dużo, szybko i nie w id ać było n a niej zm ęcze­ nia. R obota p a liła się je j w ręk a ch . B y ła zdolna do każdej p ra c y i w szyscy z jej p ra c y zaw sze b y li zadow oleni. U m n ie w g o sp o d a rstw ie też czasem p rac o w a ła p o m a g ają c n a m p rzy w ięk szy ch ro b o tac h , to p a trz y łe m n a je j p rac ę, a b lisko K ózków m ieszkałem jako n ajb liż szy sąsiad, to też w idziałem , ja k p rac o w a ła u siebie”. S io stra K aro lin y , K a ta rz y n a S ypka, w te j sam ej k w estii ta k zeznała: „K a ro lin a była zd ro w a i silna. P ra c o w a ła zaw sze w y trw a le . N igdy nie w id ziała m an i nie słyszałam , ab y żaliła się n a zm ęczenie. W p rac y b y ła w y trw a ła . P rz y p ra c y w polu: p rzy o k opyw aniu, żniw ach, tru d n o jej było nadążyć.

28 A P te k a III.

29 Ję d rz e j P a ją k , T eresa K u rty k a , K a ta rz y n a S ypka, F ra n cisz ek K u r­ ty k a , A P te k a III.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego pracownicy Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie oraz Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego „Apeiron” w Krakowie

Om mierenzuur te bereiden, dat als conserveringsmiddel kan dienen, wordt een klein deel (b.v. Deze laatste destillatie-ketel heeft overigens dezelfde construc- tie

A clay rock sample from the Tournemire Underground Research Laboratory (Averyon, France) was subjected to a fast desiccation in the laboratory, from 98 to 33% relative humidity. At

W podstawowym wymiarze akt solidarności międzyludzkiej jest wyrazem pragnienia dobra dla drugiego: „soli- darność rodzi się z dobrej woli i budzi w ludziach dobrą wolę”

Nie jest też podobne do prawdy, żeby Sienkiewicz nie przedsiębrał studjów nad obchodzącą go geografją Ukrainy, on, który tak gruntow nie przestudjował epokę,

Co prawda, gdyby wydawca uwzględnił fraszki sowizdrzalskie, Wodzisławczykowe i i., podwoiłby objętość tomu, ale i jego poczyt- ność, bo wobec nużącej

Atomic Force Microscopy (AFM) can not only image the topography of surfaces at atomic resolution, but can also measure accurately the different interaction forces, like

Okazuje się więc, że w sferze etycznej kobieta nie uzyskuje własnej autonomii, nie staje się równorzędnym partnerem dla mężczyzny, wciąż pozostaje jedynie pustą