„jjW T' < ' £ 3 2 A ■ \ J T f r x T K ? '7 7 J :^<rśsi(ł ‘ ^ - •» •< mm n..«gw .v> * Ak-s - -V"
łii iii li il ii ii ii n iu r ii u i i ii ii ii m ii ii ii m iii ii iin iii ii iM i m i m im i<iiiiiimii m ii i i i i H i i m i i i m i i i i i n i m i m ni i i i i m m ii i ii m ii ik
P R O F . DR. A D O L F S U L I G O W S K I !
SŁOWA PRZESTROGI DLA PO LSKI
CZYLI
KONIECZNA NAPRAWA KONSTYTUCJI
W A R S Z A W A 1927
SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI M. ARCTA
N O W Y - Ś W I A T 85 =
i i i i i i i i i i i M i i i i i i i i i i i i m m i m m i m m m m m m i m m m m m i i m m m m m i m i i i m i n i m u m i i i... m m i : m m m m m i i ?
1
PROF. DR. ADOLF SULIGOWSKI
SŁOWA PRZESTROGI DLA POLSKI
C Z Y LI
KONIECZNA NAPRAWA KONSTYTUCJI
W A R S Z A W A 1927
SKŁA D GŁÓWNY W KSIĘGARNI M. ARCTA
N O W Y Ś W I A T 35
D R U K A R N I A Z A K Ł A D Ó W W Y D A W N I C Z Y C H M . A R C T , S P . A K C . W W A R S Z A W I E
C Z E R N I A K O W S K A 225 1 9 2 7
I.
Ż y ją c e pokolenie polskie doczekało w ielk iej chw ili, docze
kało politycznego odrodzenia O jczyzn y.
G d yb y ktoś przed w ielką w o jn ą pow iedział nam : będzie
cie mieli w krótce niepodległą P olskę, k tó ra sięgni'e do1 morza, któ ra w yciąg n ie rękę po Ś ląsk G ó rn y, któ ra obejm ie błonia opiewane przez M ickiew icza, błonia L itw y i B ia ło ru si, słucha
libyśm y je g o opow ieści jak o snu złotego. A przecież w następ
stw ie w ielkiej w o jn y sen złoty stał się rzeczyw istością.
T o , co się w ciągu ostatnich ośmiu lat dokonało, podnosi ducha, w ypełnia serca radością. C zu jem y rękę O patrzności, któ
ra sen w rzeczyw istość zam ieniła.
W zw iązku z w o jn ą dzięki udziałow i w ielkiego państw a z d ru g iej półkuli rzucono na kon gresie p okojow ym dw ie w iel
kie idee: p raw o sam ookreślenia narodów i zw iązek narodów dla regu low an ia w zajem nych stosunków , dla popierania postę
pu i ro zw o ju , bez tępienia jednych przez drugich.
Idee same przez się nie nowe. O tem, że k ażd y naród, któ
r y posiadł pewną kulturę, ma praw o do decydow ania o swoim losie, o tem w nauce teoretycznej nie byto w ątpliw ości, z dru
giej stron y idea rozjem czego trybunału dla spraw m iędzynaro
dow ych podnoszona b yła ju ż d aw n iej, m iędzy innemi przez H e n ry k a I V , króla francu skiego, w zaraniu X V I I wieku.
3
N ow ością przecież je st to, że te m yśli p rz y jęto ja k o pod
staw y do układu m iędzynarodow ego i że na tem tle osnuto trak tat po kojo w y, co nadało mu charakter odm ienny od tego,
jaki cechował d aw n iejsze trak taty pokojow e.
P o lsk a stanęła w rzędzie w ielkich państw europejskich, w konsekw en cji przed P o lsk ą stoi zadanie ustalić i u trw alić sw ój byt, a jednocześnie przyczyn iać się do ro zw o ju życia eu
ro p ejsk iego i do postępu ogólnego. O to obow iązek P o lsk i i względem siebie i w zględem E u ro p y . O bow iązek w ielki i, po
w iedzm y to w prost, niełatw y. W ym aga on w ielkiej czujności i wielkich w ysiłk ó w , w ym aga w ielkiego taktu politycznego, w ielkiej przezorności i przenikliw ości. I trzeba sobie pow ie
d zieć: skończyła się epoka upadku, nadeszła epoka sam oistnego życia i zw iązanych z niem m ozołów . In aczej m ów iąc, m inęła epoka niew oli, nastała epoka trudności.
P ierw szy m w arunkiem utrzym ania sam odzielności pań
stw a je st od po w iad ająca potrzebom k ra ju silna o rgan izacja w ew nętrzna.
A le stw o rzyć taką o rgan izację w państw ie pow stającem z połączenia dzielnic, które chociaż historycznie sobie bliskie, ż yły przez wiek cały zgórą pod rozlicznem i rządam i i pod róż- norodnemi praw od aw stw am i, to rzecz napraw dę bardzo trudna, a to tem b ard z iej, że zadanie to przypadło do w ykonania wr epo
ce przechodniej, w epoce w strząśnień i przeobrażeń społecz
nych.
Ju ż we w niosku poselskim z dn. 24 w rześn ia 19 2 1 roku, ja k i złożyłem w S ejm ie U staw od aw czym , a następnie w o gło
szonej w roku 19 2 5 książce m o jej pod tytu łem : Ja k w zm ocnić polską organ izację p ań stw ow ą, w skazałem na zbyt daleko idą
ce różniczkow anie naszych organów państw ow ych i na nad
m ierną ilość m inisterstw i urzędów , co prow adzi do obciąże
nia skarbu i do chorobliw ego etatyzm u. W istocie zaczęliśm y od utw orzenia szesnastu m inisterstw , nie licząc dwóch u rzę
4
dów głów nych i kontroli pań stw o w ej, po zam knięciu zaś m ini
sterstw a zdrow ia, m in isterstw a a p ro w izacji, m in isterstw a ku l
tu ry i sztuki, m in isterstw a poczt i telegrafó w i w reszcie m i
n isterstw a b. dzielnicy p ru sk iej — pozostało jeszcze jeden a
ście m in isterstw , gd y zaś w roku 19 2 3 głó w n y u rząd ziem ski podniesiono do godności m in isterstw a, liczym y dw anaście m i
nisterstw , z których trz y są zgoła zbyteczne i m ogłyb y być za
stąpione w ydziałam i p rzy innych m inisterstw ach, zm n ejszając b ard zo poważnie w y d atk i państw ow e.
N ie zam ierzam pow racać w obecnej rozpraw ie do tego przedm iotu, natom iast pragnę zatrzym ać się tu taj nad kon sty
tu cją , k tó rą S e jm U staw o d aw czy w m arcu 19 2 1 r. uchw alił.
K o n sty tu c ja — to w ielki akt o rgan izacyjn y, to podłoże, na którem ro z w ija ć się ma życie i działalność państw a.
N iestety, nie m ożem y powiedzieć, ażeby ten w ielki akt b ył w olny od usterek.
I nic dziw nego, praca nad ko n stytu cją polską, w trudnej chw ili urządzania pań stw a rozpoczęta i podczas niepokoju z po
wodu w o jn y z bolszew ikam i prow adzona, ze zbytnim pośpie
chem została wykonana.
Znakom itą k o n stytu cję Stan ów Zjednoczonych Północnej A m ery k i pod kierunkiem w ielkiego m ęża stanu, jakim był G eorge W ashington, układano przez lat jedenaście, a w Polsce k o m isja sejm ow a zajm o w ała się tą sp raw ą zaledw ie półtora roku, a faktyczn ie daleko m niej, jeżeli uw zględnić p rzerw y, ja kie w toku je j pracy nad tym przedm iotem w roku 19 x 9 i 19 2 0 m iały m iejsce.
I stało się, że k o n stytu cja nie odpow iada potrzebom k ra ju . W pięć lat po je j ogłoszeniu, a m ianowicie w pierw szej poło
wie 19 2 6 r. różne g ru p y sejm ow e w-ystąpiły z wnioskam i o w prow adzenie zm ian do n iej. W y sta rcz y przytoczyć w spól
ny wniosek ch rześcijań sk iej dem okracji, zw iązku ludow o-na
rodow ego, polskiego stronnictw a ludow ego P ia st i narodow ej
p a rtji robotniczej z dn. 26 k w ietn ia 19 2 6 r., a dalej dw a sam o
dzielne w nioski P ia sta z dn. 22 czerw ca 19 2 6 r. w przedm io
cie uzupełnienia k o n stytu cji i w przedm iocie nowej o rd yn acji w yborczej do sejm u i senatu, trz y sam odzielne w nioski z dn.
25 czerw ca 19 2 6 r. zw iązku ludow o-narodow ego, klubu chrzę
ści jańsko-n arodow ego i klubu ch rześcijań sk iej dem okracji — w szystkie w przedm iocie zmian w k o n stytu cji, dalej n ow y je szcze w spólny w niosek tychże trzech gru p w tym że przedm io
cie z dn. 1 lipca 19 2 6 , w reszcie w niosek obecnego rządu z dn.
17 czerw ca 19 2 6 r.
Je ż e li dodam y, że p o ja w iły się w spółcześnie w druku roz
p raw y o potrzebie zmian do k o n stytu cji, że przytoczę sposo
bem przykładu ro zp raw y p ro f. D ubanow icza, p ro f. K o m arn ic- kiego z W iln a i posła H o łó w ki, to m ożem y śm iało powiedzieć, że potrzeba popraw y k o n stytu cji je st ju ż powszechnie u zna
w aną l ).
S p ra w a stała się pilną. I należy z ają ć się tym przedm io
tem, należy w y k ry ć p rzyn ajm n iej zasadnicze w ad y k o n stytu cji i należy w e jść na drogę popraw y stosunków.
I I .
O tóż k o n stytu cja polska nie u staliła należytej rów now agi pom iędzy w ładzą praw odaw czą a w ładzą w ykonaw czą.
W edle uznanych przez naukę zasad państw o m usi po sia
dać z jedn ej stro n y w ładzę praw odaw czą, w y d ają cą praw a i u stalającą norm y, do których życie społeczne ma się stosow ać, z drugiej zaś w ładzę w ykonaw czą czyli rząd, k tó ry ma tem życiem kierow ać. Je że li w ażne je st zadanie organ ów ustaw o-
‘ ) Dubanowicz — Rewizja konstytucji, Komarnicki — O zmia
nie konstytucji polskiej, Hołówko — O zmianę konstytucji.
6
daw czych, to nie m niej w ażne i nie m niej trudne jest zadanie organów rządzących.
P r z y układaniu k on stytu cji polskiej sięgano do konstytu
c ji fran cu sk iej i p rz y ję to ją za w zór, nie bacząc na w ady tej k on stytu cji i nie zastan ow iw szy się nad tem, czego Polsce po
trzeba. C o w ięcej, w niektórych punktach odstępow ano od tego w zoru i tw orzono coś nowego, niestety, nie zaw sze szczęśli
wego.
P ierw szy m błędem je st pozbawienie prezydenta R zeczy
pospolitej P o lsk ie j tych praw , jak ie gło w ie państw a niew ątpli
w ie się należą. Prezyd en to w i R zeczypospolitej P o lsk ie j p rzy
słu g u je praw o reprezentow ania państw a, p raw o darow ania kar, p raw o m ianow ania na urzędy, praw o ogłaszania ustaw , ale w tych przyznanych mu atrybu cjach je st on ciężko ograniczo
ny na każdym punkcie (art. 48, 46, 47, 45, 44, 43 k o n stytu cji).
R ep rezentu je on siłę zbro jn ą, ale nie może spraw ow ać w cza
sie w o jn y naczelnego dow ództw a, chociażby b ył w o jsk o w ym . M a praw o darow ania k ary w poszczególnych w ypadkach, ale am n estja m oże b yć w yd an a tylko w drodze u staw odaw czej, m ianu je prezesa m inistrów , ale w ybór m in istró w do niego nie należy, bo to a try b u c ja p rem jera, podpisuje i o głasza u staw y, ale je st o d arty ze w szelkiego w p ływ u na u staw y.
K o n sty tu c ja fran cu sk a p rzyzn aje prezydentow i R z e c z y pospolitej p raw o in ic jaty w y praw odaw czej (art. 4 9 ), czego u nas on nie ma, bo in ic ja ty w a u staw odaw cza w polskiej kon
s ty tu c ji p rz y słu gu je tylko sejm ow i i rząd ow i, to je st radzie m in istrów , ale nie prezydentow i. K o n sty tu c ja fran cu ska p rzy
zn aje prezydentowi R zeczypospolitej p raw o kw est jonow ania u staw i znaglenia ciał praw odaw czych do ponownego ich roz
patrzenia (art. 5 8 ), czego w P o lsce czynić mu nie wolno. P o d p isu je i ogłasza u staw y, ale bez praw a głosu w tych sprawach.
N ie p rz y słu g u je mu też praw o ro zw iązyw an ia izb praw o
dawczych, chociażby zachodziła tego istotna potrzeba, bo o tem
decyduje sam sejm w iększością 2/3 głosów . W olno w praw dzie prezydentow i za zgodą 2/3 u staw o w ej liczby członków sena
tu (art. 26) ro zw iązać sejm , ale jednocześnie następuje z sa
m ego prazua rozw iązan ie senatu, co czyni nieprawdopodobną taką decyzję senatu.
A przecież dla skutecznego spraw ow an ia urzędu, dla u su w ania ciężkich kon flik tów , dla sam ej pow agi tego w ysokiego i trudnego stanow iska należało nadać mu odpowiednie atry- buc j e.
W w ypadkach niepokojów , gd y ze w zględów bezpieczeń
stw a publicznego zachodzi potrzeba w pewnych m iejsco w o ściach lub na obszarze całego państw a zaw ieszenia praw o b y
watelskich i zarządzenia stanu w yją tk o w e go , art. 12 4 k o n sty
tu cji nadaje radzie m in istrów za zezwoleniem prezydenta R z e czypospolitej praw o w yd aw an ia odpow iednich d ysp o zycyj, je d nakże, pomimo zezw olenia gło w y państw a, takie dyspo zycje u leg a ją jeszcze rozpoznaniu sejm u i m ogą być przez S e jm uchylone, co naruszać może pow agę prezydenta R zeczypospo
litej. I dlatego pewne uzupełnienia i popraw ki do pow yżej przytoczonych artyk u łów są konieczne.
W praw dzie św ieżo uchwalone na propozycję rządu u sta
w y z dn. 2 sierpnia 19 2 6 r. 1 ) nieco ro zszerzyły atryb u cje pre
zydenta R zeczypo spolitej, a m ianow icie u staw a N r. 442 nadała mu praw o ro zw iązyw an ia sejm u i senatu na wniosek rady m i
n istrów um otywow anem orędziem , zaś u staw a N r. 443 nadała mu praw o w yd aw an ia rozporządzeń z mocą u staw y w zakresie uzgodnienia u staw obow iązujących z k o n stytu cją, uporządko
w ania stanu praw nego w państw ie, w ym iaru spraw iedliw ości oraz świadczeń społecznych, a także w zakresie zarządzeń zm ierzających do zabezpieczenia rów now agi b ud żetow ej, stab i
lizacji w a lu ty i n apraw y stanu gospodarczego w państw ie.
1) Dziennik ustaw z dn. 4 sierpnia 1926 — pozycja Nr. 442 i 443.
Jed n akże w każdej z tych u staw zastrzeżono, że rozporzą
dzenia prezydenta nie m ogą dotyczyć zm iany k o n stytu cji, jak rów n ież nie m ogą dotyczyć spraw przew idzianych w art. 3, 4, 5, 6, 8, 49, 50 i 59 ko n stytu cji oraz praw a w yborczego1 do ciał u staw odaw czych, a naw et do ciał sam orządow ych, jak o też u staw językow ych i szkolnych, w reszcie praw a m ałżeńskiego.
Zrobiono w ięc dopiero p ierw szy krok w kierunku wzm ocnie
nia w ład zy prezydenta R zeczypo spo litej, krok dosyć w ażny, k tó ry przecież w ym agać będzie dalszego rozw in ięcia i dokład
n ie jsz eg o ustalenia.
I I I .
D ru gim błędem naszej k o n stytu cji je st w szechw ładza s e j
mu i w zw iązku z tem narzucenie P olsce rządów parlam entar
nych w form ie znacznie o strz e jsz e j, aniżeli to ma m iejsce we F ra n c ji.
R z ą d y parlam entarne — to znaczy zależne od parlam entu, ale kied y w k o n stytu cji fran cu skiej rząd y te są zależne od w spółczesnego uznania obydw u ciał praw odaw czych, *) to1 u nas rz ą d y zależą od jednego ciała praw odaw czego, a m ianow i
cie od sam ego sejm u, 2) co sprow adzać może tem w iększą nie
pew ność rządów . W y sta rcz y przypom nieć, że, licząc od połowy 1 9 1 8 roku, rządy zm ieniły się do obecnej chw ili ju ż siedmna- ście razy. Zaledw ie m in istrow ie zd o łają zapoznać się z perso
nelem i czynnościam i sw o jego resortu, ju ż m uszą ustępować m iejsca ludziom nowym . O d b ijać się to musi ujem nie na bie
gu spraw i czynności państw ow ych.
W y p ły w a to z art. 58 k o n stytu cji, w którym pow iedzia
no, że rada m in istrów i k ażd y m inister zosobna u stępu ją na
1) Art. G konstytucji francuskiej z r. 1875. 2) Art. 58 konstytucji polskiej.
9
żądanie sejm u, czego w k o n stytu cji fran cu sk iej nie w yrzeczo- no w tak stanow czej form ie. A w ięc sejm ro zd aje dym isję, a więc prosta przypadkow a w iększość sejm u w y w o łu je zm ia
nę rządu.
C zęste zm iany rządu nie są pożądane we F ra n c ji, a cóż dopiero m ów ić o P olsce, otoczonej stokroć większem i niebez
pieczeństwam i. N ie są pożądane w e F r a n c ji, której ludność stoi na w yższym stopniu ku ltu ry i posiada długie w yrobienie polityczne, a cóż 'dopiero w Polsce, któ rej kultura intelektual
na je st o w iele niższa i w któ rej skutkiem nieszczęśliw ych do
tychczasow ych w arunków politycznych niem asz takiego jak we F ra n c ji w yrobienia politycznego.
P r z y układaniu k o n stytu cji polskiej nie sięgnięto wcale do w zoru am erykańskiego, to je st do k on stytu cji S tan ó w Z je d noczonych. W tym k ra ju n a jw y ższ ej dem okratyzacji i n a jw ię k szej wolności urzędników w yższych, a w tej liczbie w szystkich m inistrów , m ian u je prezydent przy udziale i w porozum ieniu z senatem, ale tylko z senatem. R z ą d tam d z ia łają cy je st do pewnego stopnia rządem prezydenta i nie je st zaw isłym od k a
prysu lub od przypadkow ej w iększości niższej izby p raw o d aw czej. T o też te rz ąd y nie zm ieniają się tak łatw o i po siadają ciągłość, która je st potrzebna dla państw a i dla praw idłow ego rozw oju stosunków państw ow ych.
Z d aw ałob y się, że dla P o lsk i n ajw łaściw szem było p ó jść za przykładem am erykańskim i zabezpieczyć sobie rządy spo
k o jn iejsz e i trw alsze, ja k to ma m iejsce w A m eryce.
D la usunięcia tego błędu w ystarczyło b y w art. 1 5 kon sty
tu cji dodać, że prezydent Rzeczypospolitej m ian u je i odw ołu je prezesa m in istrów oraz m in istrów przy w ykreśleniu słó w : na w niosek prezesa m in istrów , zaś w art. 58 skreślić drugie zdanie, a m ianowicie, że rada m inistrów i każdy m inister zosob- na u stęp u ją na żądanie sejm u.
10
IV.
T rzecim błędem je st odarcie senatu z należnych mu praw . Z w y ją tk iem G re c ji i drobnych księstew ek niemieckich, w każdym państw ie praw id ło w o zorganizow anem istn ieje se
nat ja k o izba druga praw odaw cza, która stoi na straży intere
sów państw a w dziedzinie praw od aw stw a.
E r r a r e humanum est. K a ż d y naw et n ajm ęd rszy człowiek może się m ylić. M ylić się też może ciało zbiorow e, po dlegają
ce w pływ om p artyjn ym , k tórego decyzje są często w ynikiem przypadkow ej w iększości. N ie p o sąd zając nikogo o złą wolę, bo posłow ie są n iew ątpliw ie patrjotam i i o dczu w ają dobro państw a, przecież jak ieś uniesienie, ja k ieś zaślepienie sprow a
dzić może błędną uchw ałę i błędną ustaw ę.
S tą d konieczna potrzeba izby d ru g iej, to je st senatu.
T ym czasem senat polski obecny nie posiada tych praw , ja kie mu się z n atury rzeczy należą.
Ju ż in icjatyw ę praw odaw czą k o n stytu cja polska w brew konstytu cjom innych państw p rzyzn aje tylko sejm ow i tak, jak gd yby senatu nie było (art. 10 ) , co w ięcej wedle art. 26, gdy sejm postanow ił sam rozw iązać się, ulega rozw iązaniu senat, chociażby senat nie w ażał tego za potrzebne. O zdanie sen a
tu nie potrzeba się w takim razie pytać.
J e s t to rzeczą w p rost niezrozum iałą, ażeby ciało p raw o dawcze, jakiem je st i musi być senat, nie m ogło in icjo w ać ja k ie jś u staw y. Je s t rów nież rzeczą n iedającą się po jąć, ażeby sejm , ro zw iązu jąc się, m ógł ro zw iązyw ać senat w brew jego woli.
G d y m ow a o kontroli ad m in istracji pań stw o w ej, to p ra
w o kontroli z art. 9 k o n stytu cji przyznano tylko sejm ow i.
W zw iązku z tem wedle art. 3 4 sejm ma praw o w yznaczania ko m isji dla badania różnych w ydarzeń, ale do senatu art. 34 się nie stosuje. Podobnież w artykule 3-im kon stytu cji w ustę-
I I
pie drugim i trzecim , gdzie je st m ow a o w ydaw aniu ustaw i o ich mocy, wspom ina się tylko o sejm ie, tak ja k g d y b y sena
tu wcale w Po lsce nie było.
W e w szystkich tych artykułach ko n stytu cji obok w zm ian
ki o sejm ie pow inny być dodane sło w a: i senat.
B u d zi też poważne w ątpliw ości art. 35 k o n stytu cji. W tym artykule powiedziano, że senat może do uchw alonego przez sejm projektu zaproponować popraw ki albo też p ro je k t odrzu
cić. W pierw szym w ypadku sejm p rzystęp u je do1 ponownego rozpatrzenia u staw y, przyczem wolno mu popraw ek senatu nie p rz y ją ć , art. 35 zastrzega tylko do tego w iększość 11/ 2 0 g ło sów. W razie, gd y senat odrzuca ustaw ę, to zdaw ałoby się, że ona upada, co też pow inno być w yraźn ie powiedziane, tym cza
sem art. 35 o tem się nie m ów i. T o dało powód do rozm aitej
•interpretacji.
W k on stytu cji polskiej 3 m aja 1 7 9 1 r. (art. V I ) nieprzy- jęcie przez izbę senatorską u staw y uchwalonej przez izbę po
selską m iało ten skutek, że u staw a u legała zaw ieszeniu i dopie
ro na następnym sejm ie o rd yn aryjn ym spraw a m ogła w e jść na nowo pod rozpoznanie ciał praw odaw czych.
N ie idzie o to, żeby załatw ić tę spraw ę koniecznie podług form k o n stytu cji 3 m aja, ale brak w yraźn ej d ysp o zycji, jak i tkw i w art. 3 5 , w ym aga stosow nego uzupełnienia.
W art. 49 prezydent Rzeczypospolitej zaw iera um owy z innemi państw am i oraz zaw iera przym ierza, o czem zaw ia
damia sejm i tylko sejm . O senacie przepis nie wspom ina. T e um ow y, ja k to p rz ew id u je art. 49, w y m ag a ją w pewnych ra zach, podobnie ja k przym ierza, zgody sejm u i znowu niema m owy o udziale senatu.
Podobnież wedle art. 50 prezydent R zeczypospolitej może wypow iedzieć w o jn ę i zaw rzeć pokój tylko za zgodą uprzednią sejm u, ale i tu pomimo w ażności aktów senat ja k g d y b y nie
12
istniał. I znowu w tych w ypadkach obok w yrazu sejm należa
łoby dodać: i senat.
N ie można pominąć jeszcze jednego szczegółu.
W art. 40 w razie śm ierci prezydenta Rzeczypospolitej lub opuszczenia przezeń urzędu zastępuje go m arszałek sejm u.
Otóż rodzi się pytanie, a dlaczego' nie m arszałek senatu. Z apew ne m arszałek sejm u p o trafi spraw ow ać zastępstw o rów nie do
brze ja k m arszałek senatu, ale należałoby się może liczyć z tym względem , że m arszałek sejm u je st obarczony bardzo ciężkie- ini obow iązkam i, co u tru dn iać mu może w spółczesne zastępo
w anie prezydenta R zeczypospo litej. Tym czasem m arszałek se
natu niew ątpliw ie ma w ięcej sw obody w swoich zajęciach i ła- tw ie jb y mu b yło dźw igać ten ciężar.
Z pow yższego w idać, że senat polski został upośledzony pod wielom a w zględam i, i że p rzy takiem upośledzeniu trudno mu będzie w chwilach w ażnych i krytycznych dla państw a ode
grać rolę m edjatora i pośrednika ra tu jąceg o sytu ację w sto
sunkach w ew nętrznych lub zewnętrznych.
M ieliśm y ju ż tę w szechw ładzę sejm u za czasów dawnej R zeczypospolitej. Z d aw ało b y się, że po sm utnych wspom nie
niach, ja k ie ta w szechw ładza po sobie w h isto rji polskiej po
zostaw iła, nic podobnego w ja k iejk o lw ie k bądź form ie pow tó
rzyć się nie m ogło. A przecież po w tó rzyło się.
N iem a liberum veto, bo tego przeżytku sprofanow anego i ośm ieszonego nikt ju ż nie m ógł proponować, ale ja k w daw nej Polsce król b ył bez w ładzy, rząd k ró la bez siły i nie było komu ratow ać k ra ju w razach potrzeby, tak dzisiaj prezyden
ta Rzeczypospolitej pozbawiono koniecznych a try b u cyj, senat podobnież, a rząd postawiono' w zależności od kaprysu sejm u.
Je że li sejm ow i oprócz praw a w yd aw an ia ustaw oddano kontrolę nieograniczoną nad w szystkiem , co się w państw ie dziać może, to n iew ątpliw ie obciążono go nad m iarę, bo przy
13
najlepszym składzie trudnoby mu było podołać obowiązkom tak szeroko pojętym .
Z resztą niechaj rząd niesie odpow iedzialność za bieg ży cia w państw ie.
Zrobiono to, zapom inając, że ta w ielka w ładza, złożona w ręce ciała oddanego nam iętnościom politycznym , może stać się szkodliw ą.
W ada ta naszej kon stytu cji przyw odzi na pamięć sław etną ko n stytu cję czyli ustaw ę znaną pod nazw ą N ih il novi z r. I5°5>
mocą której król u tracił praw o decydow ania w jak iejk o lw ie k dziedzinie bez zgody sejm u.
F o rm a je st odmienna, podstaw a różna, ograniczenia b yły zwrócone w stronę króla, o którym w naszej k o n stytu cji niema m owy, ale na dnie obecnej ko n stytu cji leży nadm ierna w ładza sejm u. I to w łaśnie budzi niepokój społeczeństw a, stąd słysz y my coraz gorętsze n aw oływ an ia do ustalenia porządku p raw nego w państw ie na innych podstawach.
G d y m owa o senacie należy zganić to, że wedle k o n stytu cji w yb o ry do senatu o d b yw ają się w spółcześnie z w yborem po
słów do sejm u i że z chw ilą rozw iązania sejm u ro z w ią zu je się senat (art. 26 ). W e F r a n c ji posłow ie do izby deputowanych w ybierani są na cztery lata, a członkow ie senatu na sześć lat, w A m eryce mandat członków izby reprezentantów trw a dwa lata, a członków senatu sześć lat. I to je st słuszne. W yb o ry w y w oływ ać m ogą w strząśn ienie w k ra ju , nie należy w ięc łączyć jednych z drugim i. W ten sposób unika się niepokojów i pod
trzym u je się ciągłość pracy praw od aw czej.
D la ustalenia takiego porządku w ystarczy skreślenie d ru giego ustępu w art. 26 oraz przedostatniego zdania w art. 36, przy dodaniu do art. 36, że senatorow ie są w ybierani na lat 7, bo skoro posłow ie są w yb ieran i na 5 lat, to senatorow ie winni być w ybierani przyn ajm n iej na 7 lat.
! 4
V.
C zw arty błąd naszej k o n stytu cji, o którym niepodobna za
milczeć, polega na w adliw ości w y n ik ająceg o z tejże konstytu
cji praw a-w yborczego.
W artykułach 1 1 oraz 36 k o n stytu cja ustala, że posłow ie do sejm u i senatorow ie do senatu m a ją być w yb ieran i w gło sowaniu powszechnem taj nem, bezpośredniem , rów nem i sto
su nkowem. Szczegółow e rozw inięcie przepisów w yborczych n astąpiło w o rd yn acji w yborczej do sejm u i w o rd yn a cji w y borczej do senatu. O bie o rd yn acje uchwalone zostały przez S e jm U staw o d aw czy w dacie 28 lipca 19 2 2 r., na schyłku dzia
łalności tego sejm u. Z a podstaw ę przecież obu o rd yn acyj słu żyło zlecenie, zamieszczone w k o n stytu cji.
P o za obrębem nieletnich oraz poza obrębem ograniczo
nych w praw ach obyw atelskich na m ocy w yro k ó w sądowych w szyscy pełnoletni, a p rzy w yborach do senatu w sz y scy liczą
cy lat 30, p osiad ają p raw o głosow ania. K ró tk o m ów iąc, o trzy
m aliśm y praw o w yborcze powszechne w całem znaczeniu tego w yrazu. W szyscy g ło su ją, zarów no mężczyźni ja k i kobiety, w szyscy, naw et analfabeci, naw et n ieum iejący czytać i pisać, których przecież w Polsce nie braku je.
N a drodze tej powszechności odbiegliśm y daleko od kon- stytu cyj wielu państw . N ie m ów iąc o A n g lji, k tó rej system w yb orczy opiera się na posiadaniu pewnych dóbr i na opodat
kow aniu, odbiegliśm y od k o n stytu cji fran cu sk iej, któ ra kobie
tom wogóle odm awia udziału w w yborach, p o m ija ją c inne szczegółow e różnice. W yp rzed ziliśm y na drodze liberalizm u naw et S tan y Zjednoczone P ółnocnej A m eryk i, gdzie M u rzyn i pozyskali praw o głosow an ia w kilk ad ziesiąt lat po ogłoszeniu k o n stytu cji, a In d jan ie, ja k o nieopodatkow ani na rzecz pań
stw a, dotychczas praw a w yborczego nie p osiad ają.
N ie jestem przeciw nikiem powszechnych w yb o ró w , jestem za przyznaniem kobietom praw a głosow ania, po w staje jedn ak
że w ątpliw ość, czy w k ra ju , k tó ry św ieżo w yszedł z niewoli i w którym kw itn ie analfabetyzm , należało zaczynać od tak szeroko p ojętej em ancypacji.
Pow szechne i rów ne w yb o ry — to ideał, do k tórego d ą
żyć należy. Jedn akże pospieszyliśm y się z tem zanadto.
O to n iew ątpliw ie od w yb o rcy m am y praw o w ym agać um iejętności pisania i czytania. A n alfab eta n ieum iejący napi
sać n azw iska kandydata do ciał praw odaw czych, nie m ógłby się czuć pokrzyw dzonym przez to, że nie gło su je, bo, ściśle biorąc, głosow ać nie je st zdolny.
Rozdaw an ie przez g ru p y a g itu ją ce drukow anych nume
rów i głosow anie zapomocą num erów , w których analfabeta niewiele się o rje n tu je , nadaje głosow aniu w naszym k ra ju cha
rakter tragicznej praw ie fa rsy . Tym czasem zastrzeżenie um ie
jętności pisania i czytania pobudzałoby ludność do zdobyw ania chociażby tej elem entarnej u m iejętności. I w tym punkcie na
leżałoby popraw kę do o rd yn a cji w yborczej sejm ow ej w p ro w a
dzić. N ie wolno nam zapominać, że idzie tu o rzecz bardzo ważną, o obsadzenie ciała praw odaw czego ludźmi p rzygo to w a
nymi do roli praw odaw ców .
C o do w spom nianej w kon stytu cji zasady stosunkow ości, rozw inięcie onej z n ajd u je się w obu ord yn acjach w yborczych.
U stalon o w nich w yb o ry okręgow e na taką ilość posłów , jak a dla okręgu została w yznaczona, stąd głosow anie na listy ozna
czone pewnem i num eram i. N ie g ło su je się na posła, lecz gło su je się na listy, przyczem dzieli się zebrane na listę gło sy w ten sposób, że pierw szem u na liście p rz y słu g u je tyle głosów , ile ich padło na listę, drugiem u połow a tych głosów , trzeciem u trze
cia część i tak dalej.
System ten ob ow iązu je w B e lg ji i nosi nazwę praw nika b elgijsk iego d’ H ondta, k tó ry go szczegółow o opracow ał i ro z
16
w inął. A le to, co je st odpow iednie w k ra ju niew ielkim i n a jw y ż szej kultury, jak im je st B e lg ja , może nie być odpowiednie gdzie indziej.
N ie m ogę pominąć tego szczegółu, że kiedy w r. 18 9 9 p rzy
jęto ten system w B e lg ji, to zachowano p rzy tem pewną ko- rektyw ę, a m ianowicie pluralność, co naruszało zasadę rów no
ści głosow ania, bo różnym jednostkom z różnych powodów na
dano po kilka głosów . P ra w d a , że tę pluralność tam przed k il
ku laty odrzucono, ale znam ienną je st rzeczą, że naw et w B e l
g ji, nie odważono się w p row adzić tego system u bez pewnego ograniczenia.
N ieco odm ienny system głosow ania na listę za czasów G am betty był w prow adzony w e F r a n c ji, ale zczasem upadł.
F r a n c ja ten system porzuciła.
Ja k w idać z tego, goniliśm y za n ajśw ieższem i pom ysłam i, nie licząc się z tem, czy one będą stosow ne dla P olsk i.
M ożeby b y ły u nas w łaściw sze wTyb ory pojedynczych po
słów małemi okręgam i. T o b y m ogło prow adzić do w yb iera
nia ludzi w ybitnych i znanych ze sw o je j publicznej działalno
ści, a tem samem toby m ogło przyczyn ić się do lepszego zapeł
nienia kad rów poselskich. O ileby to okazało się trudnem do przeprow adzenia, to obok zastrzeżenia um iejętności czytania i pisania po polsku i obok podniesienia wieku do praw a w yb o r
czego tak czynnego ja k biernego należałoby w każdym razie zm n iejszyć okręgi w yborcze i w yb ierać z okręgu nie w ięcej jak czterech posłów , a co do senatorów , to nie w ięcej ja k trzech.
P o za tem należałoby zapewnić pewien udział w w yborach cia
łom nakow ym oraz ciałom sam orządow ym teryto rjaln ym i go
spodarczym (izbom gospod arczym ),1 ) n adając im praw o w y brania pewnej części posłów za pośrednictw em delegatów w szystkich tych ciał.
*) Art. 68 konstytucji.
' 1
W p rz y jęty m system ie w yborczym tkw i jeden jeszcze błąd. T o m ów iąc, mam na m yśli w y b o ry do- senatu.
Z w y ją tk iem tego, że dla senatu praw o w yborcze czynne w ym aga 25 lat, a bierne 40 lat oraz że w yb o ry senatorów idą w ojew ód ztw am i, w szystkie zasady w yborcze sejm ow e sto su ją się do senatu.
R ezu ltat je st taki, że w naszym senacie zasiada jedenastu senatorów , k tó rzy ukończyli zaledwie szkołę elem entarną, do nich zaliczam jednego, k tó ry ukończył dw ie klasy gim nazjum , i jednego, k tó ry ukończył trz y k lasy gim nazjum . W ię ce j, jak dw a razy tyle ukończyło szkołę średnią lub sem in arjum nau
czycielskie. K ró tk o m ów iąc, co n ajm n iej jedna trzecia kom ple
tu nie posiada w yższego w ykształcenia. Je że li się zw róci u w a gę, że naw et ludzie z w yższem w ykształceniem nie zaw sze na
d a ją się na praw odaw ców , to można w ątpić, czy obecny skład odpow iada w ysokiem u zadaniu, jak ie ciąży na senacie.
S tało się to niew ątpliw ie z powodu nieodpowiedniej o rd y
n a cji w yb orczej.
W e w szystkich państw ach w yb o ry do izby senatorskiej o p ie rają się na innych zasadach, aniżeli w yb o ry do izby posel
sk iej.
W e F r a n c ji senat liczy 300 członków , z k tórych czw artą część czyli 75 w yb iera zgrom adzenie narodowe, to znaczy izba deputowanych łącznie z senatem, i tym w ybrańcom przysłu gu
je praw o dożyw otniego u rzędow ania w charakterze senatorów , trz y czw arte zaś składu czyli 225 senatorów w y b ie ra ją po de
partam entach i kołonjach francuskich specjalne ko legja. W de
partam entach i kołonjach istn ieją rady generalne, ra d y ok rę
gow e i rady m iejsk ie po odnośnych miastach. Otóż te ciała w y ła n ia ją ze sw ego łona delegatów i po w stające w ten sposób ciało kolegjalne zbiera się w głównem m ieście departam entu i dokonyw a w yboru senatorów na lat 9 w takiej ilości, jak a na dany departam ent czy k olon ję przypada.
18
W Stanach Zjednoczonych znowu każdy stan w ysyła do senatu ogólnego dwóch senatorów z term inem urzędow ania przez lat sześć. W yboru dokonyw a nie ludność stanowa, ale istn iejące w każdym stanie ciało ustaw odaw cze, a m ianowicie m iejscow e izby praw odaw cze. I we F ra n c ji, i w S tan a ch -Z jed noczonych, i wogóle w szędzie po w o łu je się do senatu ludzi w ysoko w ykształconych i ludzi w ybitnych zasług.
J e s t to słuszne, gd yż senat powinien w yobrażać reprezen
tację pow ag k rajo w ych , reprezentację nauki i w yso k iej w ie
dzy. T o też, o ile -dotyczy senatu, należy ułożyć o rd yn ację w y borczą sam odzielną i specjalną. W zór fran cu sk i d aje w tym kierunku poważne w skazów ki. W y b o ry do senatu w in ny być dokonywane zapomocą ciał kolegjalnych, będących em anacją organ izacyj sam orządow ych teryto rjaln ych i gospodarczych oraz organ izacyj naukow ych.
O ileby w prow adzone zostały zm iany, o jakich pow yżej m owa, do w yb orów politycznych, to należałoby do art. 1 1 kon
sty tu c ji w prow adzić stosow ną popraw kę, w art. zaś 36 w m ie j
sce pierw szego zdania należałoby zam ieścić: W yb o ry do- senatu d o k o n yw ają się na zasadzie o rd yn acji w yborczej senackiej, a dalej należałoby skreślić, ja k o zbyteczne, zdanie trzecie tegoż artykułu , w reszcie dodać zdanie piąte takiej tre ści: K ad en cja senatorów je st siedm ioletnia.
V I.
R o z p a tru ją c obecną naszą kon stytu cję, w idzim y, że nasz akt zasadniczy pań stw ow y w yob raża spaczoną kon stytucję fran cu ską. Z doskonałego w zoru am erykań skiego nie k o rz ysta liśm y, a w ziętego za podstaw ę w zoru fran cu skiego nie um ieli
śm y do w arunków naszych nagiąć i odpow iedniej poddać prze
róbce.
i g
P o p raw k i konieczne do naszej ko n stytu cji dadzą się stre
ścić w następujących punktach:
1-o. Zw iększen ie atryb u cyj prezydenta R zeczypospolitej i podniesienie je g o autorytetu, zw łaszcza w dziedzinie m iano
w ania i tw orzenia rządu,
2-0. O graniczenia sejm u do roli organu ustaw odaw czego bez obciążania go nadm iernem i obow iązkam i, które u tru d n iają mu należyte w ykonanie zadania.
3-0. O dpow iednie urządzenie senatu ja k o d ru g iej in stan cji praw odaw czej powołanej do stania na straży działalności u sta w odaw czej i je j zgodności z k o n stytu cją,
4-0. Z m ian y do o rd yn acji w yborczej sejm ow ej i sam o
dzielna now a o rd yn a cja senacka.
R e w iz ję k on stytu cji wedle art. 12 5 dokonyw a się co 25 lat, dla jak iejk o lw ie k zaś w cześn iejszej zm iany tenże przepis w ym aga w iększości 2/3 głosów w obu ciałach praw odaw czych przy obecności co n ajm n iej połow y u staw ow ej liczby posłów , w zględnie członków senatu, z tem jeszcze zastrzeżeniem , że wniosek o zm ianę w inien b yć podpisany przez 1/4 część u sta w ow ej liczby posłów .
Z tego w idać, że d la w prow adzen ia zmian do k o n stytu cji konieczne je st szerokie odczucie potrzeby zmian zarów no w s e j
m ie ja k i w senacie.
T o odczucie ju ż się u ja w n iło w przytoczonym pow yżej szeregu w niosków złożonych w sejm ie, ono się też u jaw n iło z o k az ji p ro p o zycji rząd ow ej z dn. 17 czerw ca 19 2 6 r., która sprow adziła wspom niane pow yżej u staw y z d. 2 sierpn ia 192Ó r.
G d y chodzi o usunięcie istotnych w ad k o n stytu cji, które m ogą zaw ażyć ujem nie na losach O jczyzn y, niepodobna cze
kać jeszcze 20 lat, trzeba to przeprow adzić ja k n a jp ręd ze j, trzeba to przeprow adzić bez zw łoki.
Niech um ilkną różnice partyjn e, niech się stanie to, cze
go dobro pań stw a w ym aga.
20
O p atrjotyzm ie posłów i senatorów nie mam y praw a w ą t
pić i nie w ątpim y. R óżn e u gru pow ania i sejm ow e i senackie poprą n iew ątpliw ie te zm iany, bo przecież w chw ili przystępo
w ania do obow iązków i posłow ie i senatorow ie składali ślubo
w anie, że dla dobra państw a polskiego pracowrać będą.
A w ięc nie zw lek ajcie z tą spraw ą. Zróbcie to, o co P o l
sk a w o ła !
B ęd zie to istotną zasłu gą wobec k ra ju i wobec h isto rji, g d y w yb fań cy narodu staną na w ysokości zadania i dokonają d zieła w ażnej i koniecznej n apraw y.
S P I S R Z E C Z Y
I. Wstępne u w a g i... . . . 3 II. Niedostateczne atrybucje prezydenta Rzeczypospolitej . 6 III. Nadmierny zakres władzy s e jm u ... 9 IV. Fatalne upośledzenie s e n a t u ...i i
V. Wadliwe zasady wyborcze do sejmu i do senatu . . 15 VI. Zamknięcie... ... ■ 19 Spis r z e c z y ... . . . . 21
Prace autora . . . . . . 22
*
OGŁOSZONE DRUKIEM PRACE AUTORA
1. Bibljografja.
Bibljografja praw nicza polska X IX i X X w ieku, poprzedzona Słowem wstępnym i Rzutem oka na twórczość piśmienniczą prawni
ków polskich w ciągu X IX i pierwszego dziesięciolecia X X w ie
ku. W arszaw a. 19 11.
II. Mowy.
2. Z ciężkich lat. Mowy. Kraków. 1505.
3. Z dalszych lat. Mowy. W arszaw a. 1 91 4.
Tom ten obejmuje między innymi szkic „Na Powiślu W a r
szawskim ” .
III. Pisma Adolfa Suligowskiego.
Tom I. Potrzeba samorządu.
Obejmuje prace dotyczące samorządu.
Tom II. K w estje m iejskie.
Obejmują prace dotyczące gospodarki miejskiej.
Tom III. Rozpraw y z dziedziny praw a.
Tom IV . Rozpraw y z dziedziny ekonomji społecznej. W a r szawa. 1916.
Pisma obejmują prace drukowane w różnych Jatach przez autora.
IV. Prace z lat dawniejszych niezamieszczone w czterech tomach pism.
1. Les logem ents ouvriers a Varsovie. Paris. L a Reforme
sociale. 1891. *
2. O konw ercji listó w zastaw n ych ziemskich i jej znaczeniu.
W arszaw a. 1893.
3. 3 eMJiP4 -ŁjitvecK O ft np0H 3B07jCTB0 u acejfteH O - aopoiKHBie TapH$bi. C . IleTepóypri,. 1896.
4. Hcropim ecKafl 3anncKa o ó t ynpaBjieHiH ro- po^aMii LJapcTBa IIojiBCKaro. Bapm aBa. 190(3.
V. Prace po wydaniu Pism.
1. W spraw ie projektu o ochronie lokatorów . Przemówienie w Radzie Stanu. W arszawa. 1918.
2. Urbanizacja jako nowe zjaw isko w życiu społecznem . W arszaw a. 1919.
3. Program społeczny. Mowa w Sejmie Ustawodawczym . W arszaw a. 1920.
4. Uw agi nad nowym projektem u staw y o ochronie lokato
rów. W arszaw a. 1923.
5. Rządy bolszew ickie w Rosji. W arszaw a. 1925.
6. Pourquoi le communisme dure en Russie. Journal des Debats. Paris. 1925 N° 106.
7. U w agi nad projektem u staw y o reformie roinej. W a r
szawa. 1925.
8. Ja k w zm ocnić polską organizacją p aństw ow ą? W arsza
wa. 1925.
9. Les causes historiąues du bouleversem ent de la Russie.
Paris. L a Reforme Sociale. Septem bre-O ctobre 1925.
Biblioteka Śląska w Katowicach I D : 0030001381507
I 1710132