PNr. 34.
Cena numeru 50 hal
Lublin, d n ia 14 w rze śn ia 1919 r. R o k III.
TYGODNIK SPOŁECZNY, POŚWIĘCONY SPRAW O M W ARSTW * PRACUJĄCYCH.
... — Organ Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich. „ ; — ...:.... , , — Adres Redakcji i Administracji: Krakowskie-Przedmieście 7, 1 piętro (Lokal Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich).
Redaktor przyjmuje we środy i piątki od godziny 6 - 7 wieczorem. Administracja otwarta codz. od 9 rano do 6 wiecz.
P R A C Ą i Ł A D E M .
(Z po w o du ustanow ienia Jen. Se
kretariatu Siow arz. R obotników Chrześcijańskich na diecezje Lu
belską z siedzibą w Lublinie).
Doba, w której teraz obecnie żyjemy, jest czasem przełomowym; zarówno dla nas jak i dla całego świata. Po upływie póitora wieku Bóg pozwoli! nam odzyskać niepodległość, dał możność budowania Oj
czyzny wlasnemi rękami. Tworzenie pań
stwa jest dziełem, które wymaga nadzwy
czajnych poświęceń, ogromnej miłości kra
ju, niezłomnej wytrwałości i niezmordo
wanej pracy, nadewszystko zaś mocnych, nieugiętych i nawskróś chrześcijańskich charakterów. Jest to praca, która musi być rozłożona na dziesiątki łat, jeżeli ma przynieść pożytek narodowi, a chwałę chrześcijaństwu i kulturze świata i jeśli ma być miła Panu Bogu.
W pracy nad budową nowej, wolnej Polski winni wziąć udział wszyscy oby
watele. Niestety - ogromna większość z różnych przyczyn nie uczestniczy w tem wielkiem dziele, znaczna zaś część usiłu
je wprost zniweczyć pracę pokoleń. Wie
my, że ciemne masy ludu często nie po
czuwają się do świadczeń na rzecz Oj
czyzny, że wśród mieszczan i robotników nie brak również gruiśnycli i obojętnych, że wielu z zamożnych ludzi myśli jedynie 0 powiększeniu majątku. Nawet inteli
gencja, która powinna wszystkim świecić przykładem, nie wszędzie i nie zawsze spełnia uczciwie swoje zadanie.
Na domiar złego część tej inteligen
cji sprzymierzyła się z duchami ciemności 1 pragnie obalić chrześcijański porządek świata. Prasa s o c j a l i s t y c z n a wszel
kich odcieni i agitatorzy socjalistyczno-ko- munistyczni wytężają wszystkie swoje si
ły, aby lud robotniczy w mieście i na wsi oderwać od ołtarzy Boga; aby w jego du
szy zohydzić Ojczyznę i oddać go w słu
żbę partji. Dlatego socjalizm i komunizm, wiedziony na pasku żydowskim, usiłuje zachwiać moralnością ludu, wydrzeć mu z serca wiarę chrześcijańską, rozpróżnia- czyć I, uczyniwszy igraszkę we własnych
rękach, rzucić go następnie w płomienie rewolucji i anarchji.
Szatańskie to dzieło, a pracownicy jego są niewątpliwie sługami ducha ciem
ności. Czyż mamy jednak założyć ręce i patrzeć bezczynnie, aż hydra anarchji po
chłonie nas i wywróci cały porządek spo
łeczny? Czyź mamy ustępować tym, któ
rzy godzą w Chrystusa i Polskę, my, chrześ
cijanie i Polacy?
Przenigdy!
Przyszedł czas, że musimy stanąć wszyscy do szeregu, zjednoczyć się, bu
dzić śpiących, ożywiać ospałych, zachę
cać walczących, pomagać upadającym.
Tylko w ten sposóbzdolamy ocalić chrześ
cijaństwo, a więc prawo i sprawiedliwość i tylko w ten sposób zapewnimy Ojczyź
nie wolość, a ludzkości rozwój pomyślny.
A p o s t o l s t w o świeckich, wiel
ki, męski czyn wszystkich chrześcijan — oto jedyna droga do stwierdzenia, że je s teśmy, jedyna droga do udowodnienia wrogom chrystjanizmu, że świat musi po
zostać mieszkaniem Boga.
Ale żeby się to stało, trzeba zabrać się do pracy wśród nas samych. Musimy zrozumieć potrzebę odrodzenia się w du
chu chrześcijańskim.
Robotnicy polscy, zrzeszeni w licz
nych stowarzyszeniach chrześcijańskich po całym kraju, winni sobie uświadomić, że to odrodzenie przecież od nich wyjść mu
si, a nie od socjalistów, bo, jak powiada jeden z nich, być „socjalistą to zna
czy być w rogiem chrześcijaństw a1.
Pamiętać powinni, że według tego same
go autora, „ostateczne zwycięstwo socja
lizmu jest możtlwem tylko wtedy, jeżeli runie chrześcijaństwo".
Robotnicy chrześcijańsc> muszą więc zmobilizować się do walki z socjalizmem i z jego odmianą w postaci bolszewizmu czyli komunizmu. Najwyższy czas, aby tę walkę rozpocząć, już nadszedł. Niema obecnie ani chwili do stracenia i ktoby się jeszcze teraz ociągał, popełniłby grzech na samym sobie, zagroziłby własnemu istnieniu.
W momencie, kiedy tysiące naszych braci idzie ślepo za nakazami żydów i ko
munistów, kiedy socjaliści, przybierając maskę pafrjotyzmu, próbują uśpićczujność szerokich mas ludowych, cała Polska pa
trzy z wytężeniem ną szeregi robotników ehrześcijańsślch, oczekując od n!ch czyn
nego poparcia w wielkim dziele odrodzę nia duszy narodowej.
Trudne, ale i wdzięczne zadanie jest przed nami. Trudne, gdyż mamy poka
zać, że jesteśmy z ducha i czynów chrześ
cijanami; wdzięczne, bo naród nigdy nie zapomni tego, co dotąd zdziałali i co w przyszłości mogą zdziałać robotnicy chrześ
cijańscy.
Nie będziemy zresztą sami.
W całym kraju organizuje się coraz- potężniej akcja chrześci j ańsko-spo- leczna. Pasterze nasi zajęli się tym ru
chem gorąco i nie odmówią mu pomocy.
Dzięki temu już od maja r. b. mamy w Królestwie jeneralnego sekretarza na całą archidiecezję warszawską w osobie księ
dza A l b r e c h t a , obecnie zaś Biskupi naznaczają w każdej djecezji osobnych sekretarzy jeneralnych, których zadaniem będzie czuwać nad całokształtem rozwo
ju Stowarz. Robotników Chrześcijańskich, współdziałać w organizacji tyqh slowa- szyszeń, czuwać nad czystością ich kie
runku, dbać o to, aby w nich panował duch naprawdę chrześcijański, i aby pra
ca oświatowo-kulturalna dała jak najrych
lej dzielnych szermierzy wiary i miłości Ojczyzny.
I w naszej djecezji dzieło odrodze
nia już się poczęło.
Najdostojniejszy Ksiądz Biskup Ful- man zamianował j eneral nym sekr e
tarzem na całą djecezję lubelską księdza Ignacego Cyraskiego, który jak już pisaliśmy w poprzednim numerze „Robot
nika", objął z dniem 1 września swoje obowiązki.
Ks. Sekretarza czeka w Lublinie o- gromna praca. 2 jednej strony będzie je
go uwagę pochłaniać stowarzyszenie na
sze jako centrala dla innych w ziemi Lu
belskiej, z drugiej celem ustawicznej tro
ski będą wszystkie, istniejące w obrębie djecezji, stowarzyszenia, jak nie mniej or
ganizacja nowych. Zcalenie usiłowań wspólnych, ujednostajnienie pracy kultu
ralno-oświatowej, rozbudzenie ducha chrześ
cijańskiego w szerokich kołach pracują
cych-oto najważniejsze zadania, jakie czcigodny kapłan ma przed sobą.
Oby znalazł dość sił do Ich spełnie
nia, oby też dozna! w swe) pracy należy
tego poparcia od wszystkich, którym leży na sercu dobro kościoła Chrystusowego 1 Ojczyzny.
2. R O B O T N I K . Nr. 34.
Ks. Ignacy Cyraski
jako działacz społeczny.
Mianowany przez Ks. Biskupa sekre
tarzem Jeneralnym dla stowarzyszeń Ro
botników Chrześcijańskich w djecezji Lu
belskiej, ks. Ignacy Cyraski, jest jednym z tych kapłanów, którzy, mając za sobą kilkanaście lat pracy duszpasterskiej, mo
gą wskazać z dumą na bogaty dorobek w zakresie pracy społecznej, jak również na liczne prześladowania, których ofiara padali za swoje przekonania i obywatel
ską działalność.
Ks. Cyraski, będący obecnie w sile wieku, liczy bowiem lat 38, bezpośrednio po ukończeniu Seminarjum duchownego w Lublinie, udał się na Cheł mszczy
znę, gdzie przed nim otwierało się szero
kie pole do pracy. Atoli już po roku mło
dy kapłan zwrócił na siebie uwagę władz rosyjskich. Za utworzenie tajnego Związ
ku Młodzieży, został administracyjnie wy
gnany z Królestwa. Po tułaczce, związa
nej nieodłącznie z takiem zesłaniem, osiadł ks. Cyraski pod koniec r. 1907 w Wilnie.
Tu rozpoczął natychmiast pracę wśród miejscowych robotników, pomógłszy im zawiązać stowarzyszenie, do czego impuls dal już poprzednio dzisiejszy metropolita mohylewski ks. Arcybiskup Ropp (podów
czas biskup wileński). Obok działalności społecznej oddawał się ks. Cyraski bardzo gorliwie pracy publicystycznej, będąc współ
pracownikiem „Kurjera Litewskiego", „Goń
ca Wileńskiego" i „Przyjaciela Ludu" a wreszcie r e d a k t o r e m „Gazety Co
dziennej".
Ostatnie to pismo, ciesząc się nie
zwykłą w mieście popularnością, było so
lą w oku zarówno litwomanom, jak ży
dom i moskalom, to też nic dziwnego, że w styczniu r. 1913 władze rosyjskie za
broniły ks. Redaktorowi wszelkiej działal
ności nie tylko społecznej, ale i kościel
nej, posunąwszy się aż do zakazu śpie
wania Mszy świętej.
Wobec takiego stanowiska wrogów ks. Cyraski wyjechał tegoż roku do Ł o dzi, aby tam objąć nowopowstającą pla
cówkę-pismo tygodniowe dla robotników p.t. „P r zewodni k Kat ol i cki " .
„Przewodnik" wychodził przez rok z górą, szerząc uświadomienie wśród wie
lotysięcznej rzeszy robotników łódzkich. W grudniu r. 1914 zamknął je policyjnie o- sławiony cenzor żydowski w służbie pru
skiej 1 zacięty wróg Polaków, Georg von C 1 e i n o v, któremu szczerze narodowy fon pisma nie mógł być oczywiście na rękę.
Tem gorliwiej rzuci! się teraz ks. Cy
raski do pracy dla robotnika. Było to w czasie, kiedy Niemcy wywieźli głównego patrona Stow. Rob. Chrzęść, w Łodzi, ks.
]ana Albrechta, do Bawarji. Osierocona placówka chrześdjańsko-narodowa znala
zła w ks. Cyraskim dzielnego opiekuna.
Łącznie z księdzem Adamem Wyrębów- skim, wybitnym działaczem łódzkim, za
wiązał ruchliwy kapłan tak zwaną „Ko
misję Międzyzwiązkową Robotników Chrze
ścijańskich" do której weszły w całości następujące organizacje: Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich, Stow. „Pra
ca", Związek włóknisty, „Christliche Oe- werkschałt" i Resursa Rzemieślnicza z 27 ccchami, liczące razem 97.000 członków.
Głodne, pozbawione pracy rzesze chrześcijańskich robotników łódzkich, za
równo Polaków, jak i Niemców, znalazły w „Komisji Międzyzwiązkowej" pomoc wzajemną w 13 kuchniach, w „Giełdzie Pracy", gdzie ks. Cyraski był sekretarzem i członkiem Zarządu, oraz w „składnicy odzieży', której był gospodarzem.
„Giełda Pracy" dawała zatrudnienie od 3 do 7 tysiącym ludzi wszelkich zawo
dów, a „Składnica" odziewała tysiące bez
robotnych. Dla inteligencji, zrujnowanej wojną, założył ks. Cyraski „Przytulisko św.
Jadwigi".
Niezależnie od tego rozwinął ks. Cy
raski żywą działalność w Komitecie nie
sienia pomocy biednym jako prezes VIII dzielnicy miasta. Komitet w ciągu swego istnienia rozdał 6 miljonów rubli. Niemcy, widząc jego dobroczynną akcję, zamknęli go, aby zmusić bezrobotnych do emigracji na roboty w Niemczech. Ks. Cyraski był lei prezesem sekcji pielęgniarskiej, która dostarczyła komitetowi sanitarnemu z gó
rą 800 pracowników.
Wyczerpany tak wielostronną działal
nością, ks. Cyraski wrócił w r. 1916 do djecezji L u b e l s k i e j . I tu jednak nie po
został bezczynny, pracując w okręgu so- kolowsko-węgrowskim jako prezes Polskiej Macierzy Szkolnej, członek Rady szkolnej powiatowej z ramienia ministerstwa wy
znań i oświaty, jako członek zarządu po
wiatowej Rady opiekuńczej, wreszcie jako prezes zarządu nad warsztatami rzemieśl
niczymi dla sierot po robotnikach. W tym samym czasie założył ks. Cyraski w po
wiecie 5 związków ,,Młodzieży Polskiej".
W r. 1918 powołany został na pre
fekta gimnazjum w K r a s n y m s t a w l e gdzie prowadził dwie założone przez siebie instytucje: Klub narodowy i Towarzystwo opieki nad żołnierzem polskim. Niebawem Sejmik Powiatowy powołał ks. Cyraskiego na członka wydziału robót publicznych. W dniach przełomu listopadowego, kiedy to zdawało się, że kraj padnie pastwą anar- chji, albo stanie się łupem hord prusko- bolszowickich, zorganizował ks. Cyraski miliejf obywatelską i był Jej prezesem, do
póki rząd Moraczewskiego nie usunął go z tej placówki, zastąpiwszy ją socjalistycz
ną bojówką pod nazwą „milicji ludowej".
Z dniem 1 września objął ks. Cyraski trudne, lecz zaszczytne obowiązki jeneral- nego sekretarza do spraw robotniczych w djecezji Lubelskiej, aby ia|ąć się pracą społeczną u boku naszego Najdostojniej
szego Pasterza.
Dlaczego socjaliści nie są wrogami alkoholizmu?
Kautsky, jeden z najwybitniejszych pisarzy socjalistycznych, powiada:
„Gdyby abstynentom, !. j. wstrzymu- jącym się od picia alkoholu, udało się na
mówić robotnika do unikania szynkowni, wszelka łączność między robotnikami by
łaby przerwana 1 robotnicy w swojem odosobnieniu straciliby możność wszelkie
go działania planowego*.
Innemi słowy, zaleca Kautsky robo*
inikom czyste odwiedzanie szynków, gdyż w ten sposób ułatwia się socjalistom agitację.
I M aj m i j a i M
W Rzeczypospolitej naszej dzieją sei rzeczy, które muszą wywołać w każdym uczciwym człowieku głębokie zdumienij.i Mniejsza o to, że cały szereg najwybitniej
szych stanowisk w ministerstwach znaęj duje się w rękach różnych nieuków i lu
dzi niefachowych, którzy się tam dostał jeszcze za czasu gabinetów Daszyńskiego i Moraczewskiego. Niema co również mó
wić już o łapownictwie, bo ono w Kró
lestwie (przepraszam... w Republice) przy
biera takie rozmiary, że stało się przysło- wiowem.
Chodzi tym razem o rzecz inną, któ
ra w skutkach może się okazać nierównie straszniejszą.
Oto wiązanka faktów z dni ostatnich:
Niektórzy komisarze ziemscy przyj
mują od kilku tygodni zapisy na ziemię folwarczną, będącą w posiadaniu prywat
nych właścicieli, przyczem zgłaszający się wskazują co najlepsze folwarki, a panowie komisarze wszystko to skwapliwie i ze spo
kojem zapisują.
W jakiś czas potem na zjeździe ro
botników rolnych w Warszawie zapada uchwala, „że większa własność ziemska musi być unarodowiona" (czytaj: wywłasz
czona i rozdana mięjzy bezrolnych i ma
łorolnych), że „przejście jej z rąk obszarni
ków do rąk służby folwarcznej, bezrolnych i małorolnych, ma nastąpić bez w y k u p u "
że wreszcie należy podjąć „wszelkie środ
ki walki, któreby zabezpieczyły masy ludu pracującego od nadużyć ze strony obszar
ników, ich sejmu i rządu".
Uchwała ta jest wprost jedyna w swoim rodzaju, niebywała w swoim zu
chwalstwie. Niema najmniejszej wątpliwo
ści, że uczestnicy zjazdu powzięli ją pod dyktandem bolszewików i socjalistów.
Czyż bowiem znalazłby się chłop, który nazwałby sejm, wyszły z wyborów po
wszechnych i odpowiedzialny przed nim rząd polski - sejmem i rządem obszar
ników? Czy mógłby zwłaszcza uczciwy robotnik rolny lub wieśniak nazwać w ten sposób sejm polski, ten sejm, który ze skwapliwością, godną ważniejszej sprawy, uchwalił najradykalniejszą w świecie re
formę rolną? — Nie. Należy stwierdzić, że len sposób określenia rzeczy świadczy o cudzoziemskiem zgoła, moskiewskiem lub żydowsko-moskiewskiem pochodzeniu tej uchwały. Tylko bowiem jakiś żyd zbolsze- wiczony lub wynarodowiony anarchista mógł się zdobyć na podobną nienawiść 1 zaciekłą arogancję w stosunku do narodu polskiego.
Ale Idźmy dalej.
Tak zwana „opozycja P. P. S.“, która nie jest niczem innem, jak tylko przednią strażą krajowego bolszewizmu, ogłosiła odezwę „do ludu roboczego na roli", żą
dając unarodowienia ziemi, odebrania jej obszarnikom bez wykupu oraz wszelkich środków walki z rządem i seimem.
O czemże to wszystko świadczy, Je
żeli nie o ściśłem współdziałaniu różnych komisarzy rządowych z komunistami?
Ajenci socjalistyczni, których pełno w kraju na wszelkich stanowiskach rządo
wych, ułatwiają agitację partjl P. P. S., ta ztiś szerzy w umysłach idee bolszewickie;
I naodwrót komuniści (bolszewicy) rzucają najskrajniejsze hasła przewrotowe, a P.P.S.
Nr. 34. R O B O T N I K 3.
natychmiast je podchwytuje i łapie na nie ciemny tłum, komisarze zaś ziemscy po
wagą swych urzędów utwierdzają zbała
muconych w dążnościach, wrogich pań
stwu i porządkowi społecznemu. Ajenci rządowi ułatwiają partji P. P. S. organizo
wanie strajków rolnych, i zuchwałą agita
cję przeciw ojczyźnie, Kościołowi i współ
rodakom, P. P. S. zaś kształci nowe szere
gi bolszewików.
Rząd nasz istotnie znajduje się na pochyłości, po której, gdyby tak dłużej być miało, musiałby się stoczyć niechyb
nie w przepaść. Trzeba zapytać nareszcie, czyim urzędnikiem jest komisarz ziemski:
p r z e d s t a wi c i e l e m rządu czy aj en
tem s ocj al i zmu? Jeżeli jest pierwszym, to dlaczego rząd nie pociągnie go do od
powiedzialności, skoro w widoczny spo
sób sprzeniewierza się swoim obowiązkom?
Jeżeli zaś komisarz rządowy jest ajentem socjalistycznym, czemu nie znajdzie się nikt w rządzie ant w sejmie, coby zażą
dał natychmiastowego usunięcia go z urzędu?
Rząd bezwątpienia liczy w swym składzie mnóstwo ludzi bardzo dzielnych i nawskróś uczciwych; bez kwestji rów
nież większość ministrów nie zasługuje na żaden zarzut stronniczości lub złej woli wobec państwa. Tein bardziej jednak po
winno im zależeć na tem, aby społeczeń
stwo nie podciągało ich ryczałtowo pod ujemny sąd, jaki sobie wyrobiło o różnych jednostkach złych i szkodliwych. Z dru
giej strony człowiek tak czysty i szlachet
ny, j<ik Paderewski, nie może i nie powi
nien osłaniać swoją osobą łudzi, którzy wręcz dążą do zguby państwa i narodu.
Dalsze tolerowanie nadużyć musia
łoby ich tylko rozzuchwalić.
FELIKS KOZUBOWSKI. 2)
U pruski żyje.
I* Św iatopogląd materjalistyczny.
O świecie można mieć właściwie tylko dwojakie pojęcie: albo się przyjmuje, że jest on dziełem Boga, wobec czego uznajemy także istnienie ducha i odpowie
dzialność jego przed Stwórcą; albo też przyjmuje się, że świat istnieje sam przez się, to znaczy, że, będąc zlepkiem materji, nie zawdzięcza swego istnienia żadnej i- stocie duchowej.
Pierwsze pojęcie o świecie nazywa się światopoglądem i dealnym, drugie - światopoglądem m a t e r j a l i s t y c z n y m . Światopoglądowi idealnemu hołdują wszy
scy chrześcijanie, ludzie zaś niewierzący- materjalistycznemu.
Źródłem tego ostatniego jest mater- ialistyczna filozofja, której głównem sie
dliskiem były nowoczesne u n i w e r s y t e t y n i em ie c ki e. Z kuglarską zręcznością na
rzucały one masom inteligencji „objawie
nia" wiedzy mater|allstycznej. Dztęki wzro
stowi dobrobytu i dztęki nadzwyczajnemu rozpowszechnieniu się książek i czasopism, biedne nauki materialistów, głoszone pu-
l i t t j lały miejskiej.
Na ostatniem posiedzeniu swojem z d. 26 ub. mies. Rada miejska w Lublinie powzięła parę doniosłych uchwal. Przewo
dniczył jej po raz pierwszy mec. Tu r c z y nów icz, b. prezydent miasta, który we
zwał na wstępie radnych, aby uczcili przez powstanie pamięć bohaterów, poległych w walce z Niemcami na Śląsku Górnym.
Następnie Rada miejska upoważniła Magistrat do przystąpienia w charakterze akcjonariusza do Banku Gmin Miejskich z kapitałem akcyjnym 250.000 marek t. j.
z udziałem 50 akcji.
Równocześnie Rada poleciła Magi
stratowi, aby wypłacił dodatek drożyźnia- ny pracownikom Magistratu i nauczyciel
stwu szkół miejskich.
Z kolei Rada miejska upoważniła Ma
gistrat do zaciągnięcia 5 miljonów koron krótkoterminowej pożyczki w celu wzmoc
nienia środków obrotowych Wydziału Apro- wizacyjnego. Suma ta może być użyta wy
łącznie na zabezpieczenie aprowizacji lu
dności i pod warunkiem, że fundusze, osiągane ze zrealizowanych zakupów, będą niezwłocznie pokrywać należność za nie.
Na końcu posiedzenia przyjęto jedno
myślnie wniosek radnego dr. Majewskiego, który brzmiał jak następuje:
Rćfda miejska, solidaryzując się z bo
haterskim wystąpieniem ludności Górnego Śląska w obronie zjednoczenia swego z Polską i potępiając jak najenergiczniej okru
cieństwa barbarzyńców pruskich, uchwala:
1) asygnować z funduszów kasy Magistratu m. Lublina na rzecz ofiar pow
stania na Śląsku na ręce Komitetu, orga
nizowanego przez Prezydjum R. M. m. Lu
blina, 50.000 kor.
blicznie, wnikały coraz głębiej w społe
czeństwo, spełniając w niepokojącem tem
pie straszliwe dzieło zniszczenia. Pod wpływem trujących zasad materjalistycz- nych obniżyła się w ostatnich dziesiątkach lat bardzo znacznie zarówno religijność, jak i moralność narodów europejskich. Lu
dzkość stanęła nad zawrotną przepaścią, stanęła u kresu dociekań; zagadka bytu zdawała się być rozwiązaną: „największe"
niby to sławy europejskie (prasa żydow
ska pilnie je reklamowała) stwierdziły ka
tegorycznie, że poza materją nic nie istnie
je, że Boga niema i że człowiek Jako isto
ta „najdoskonalsza" sam stwarza sobie prawa, aby podług nich urządzać swe ży
cie, i sam je również obala, gdy tego za
żądają t. zw. „konieczności historyczne".
II. Kult siły.
Z natury rzeczy filozofja materjali- styczna musiała doprowadzić społeczeń
stwa do ubóstwienia siły materialnej, tak jak zupełnie zrozumiałą Jest rzeczą, gdy człowiek wierzący wielbi siłę ducha, uko
ronowaną w pojęciu Boga. To ubóstwienie materjalnej siły Jest fem większe, im wię
kszy jest moralny upadek społeczeństwa.
I naodwrót, można śmiało powiedzieć, że im głębiej doktryna mateijallstyczna za*
puściła korzenie, im więcej ma zwolenni
ków, tem większe masy znajdują się pod urokiem s ity , tem stabszajest ich moral
ność i zdolność do duchowego rozwoju.
Niemcy współczesne są klasycznem potwierdzeniem tej zasady. Prądy materja-
2) Wezwać obywateli m. Lublina do jak najżywszej ofiarności na rzecz braci śląskich.
3) Zwrócić się do Rządu Polskiego z wezwaniem o przyśpieszenie interwencji militarnej w obronie ludności polskiej na Śląsku.
W uzupełnieniu tego sprawozdania dodać jeszcze należy, iż w miejsce ustę
pujących radnych Durysa i Moritza weszli do Rady p. M. Busiewiczowa i W. Wę- grzecki.
Co słychać w Polsce ?
Koalicja zajmie Śląsk Górny w naj
bliższych tygodniach.
Wojska wielkopolskie przeszły pod władzą Naczelnego Dowództwa w War
szawie.
Przewodnictwo w Radzie ministrów na czas wyjazdu prez. Paderewskiego objął min. skarbu, Biliński.
Zjazd ludowców z grupy Thugutta, który się odbył w Warszawie, uchwalił re- zulucję w sprawie zjednoczenia wszystkich stronnictw ludowych i wyraził radość z po
wodu zwycięskiej ofenzywy na Wschodzi*.
Misja Czerwonego Krzyża przybyła z ramienia Koalicji do Polski, aby zwalczać choroby zaraźliwe.
Wskutek wojny uległo w Królestwie zniszczeniu 350.000 budynków czyli 11%
wszystkich, które były przed wojną. Naj
więcej ucierpiała ziemia lubelska, gdzie znikło 132.657 budowli.
Teatr niemiecki w Poznaniu, zbudo
wany przez rząd pruski kosztem 2 miljo
nów marek, został oddany sztuce polskiej.
Dnia 1-go września odbyło się pierwsze uroczyste przedstawienie w polskim języku
listyczne, do których skłonność tkwi, że tak powiem, w przyrodzonych właściwoś
ciach r asy niemieckiej, zaczęły się tam utrwalać bezpośrednio po roku 1871. W zahukanym i włożonym do codziennej pra
cy Michałku niemieckim zbudziła się wie- dy po raz pierwszy świadomość siły, któ
rą ujawnił w zwycięskiej wojnie z Fran
cją, a wraz z nią powstała naturalna dąż
ność do wyzyskania tej siły w celach egoistycznych.
III. W ew nętrzna organizacja Niemiec.
Wszystko w Niemczech było jakby stworzone dla kultu siły. Wszak był to je
dyny w Europie organizm polityczny, ży
jący jeszcze w atmosferze średniowiecz
nych pojęć o władzy, Jedyne państwo, gdzie, mimo pozorów konstytucji, kwitł na dobre ś r e d n i o w i e c z n y a b s o l u t y z m . Taki cesarz Wilhelm, który był prezyden
tem Rzeszy, cesarzem niemieckim i kró
lem pruskim w jednej osobie, rządził wprawdzie za pośrednictwem ministrów, ale żaden z tych dygnitarzy nie byt przed parlamentem odpowiedzialny. A i parla
ment sam, ów słynny „Reichstag" berliń
ski, który uchwalał hańbiące go ustawy antypolskie, nie miał ani w przybliżeniu tej mocy i powagi, Jaką posiadały parla
menty na* Zachodzie, skoro cesarz mógt go do nieskończoności rozwiązywać, do
póki naród nie „nabrał rpztjjnu'* i nie obrał posłów, posłusznych pruskiej racji stanu. (Ciąg dalszy nastąpi)
4. R O B O T M 1 K. Nr. 34.
Starostwami będą się odtąd nazywać władze powiatowe w Królestwie.
Polskie nazwy miejscowości przywró
cono w Poznańskiem.
Komuniści usiłowali podburzyć bez
robotnych w Łodzi i Pabjanicach do roz
ruchów.
Prusacy ciągle napadają na pogra
niczne miejscowości Królestwa, a na Gór
nym Śląsku prześladują Polaków i kon
fiskują im m»j4tki.
Przez Gdańsk będą odtąd przesyłane wszystkie materjały wojenne do Polski.
Ministrem sprawiedliwości został p.
Bronisław Sobolewski.
Sejm zbierze się ponownie 7 paź
dziernika.
Polacy zwyciężyli przy wyborach do do Rady miejskiej w Wilnie, otrzymali bo
wiem 31655 głosów, podczas gdy żydzi, Białorusini i socjaliści razem zyskali 27700.
Wojna jest niewątpliwie, mimo wszy
stkich swoich okropności, niezastąpioną szkołą charakteru dla narodów. Szkoła ta uczy przedewszystkiem pilnego spełniania obowiązków. Naród podczas wojny musi funkcjonować sprawnie, jak dobrze naoli
wiona maszyna. Każda sprężyna, każde koło, każda transmisja, przerzucająca siłę, muszą być na swem miejscu. Inaczej po
wstaje zamęt, który jest albo wróżbą klę
ski, albo - klęską samą, w następstwach swoich nieobliczalną. Karność, posłuszeń
stwo, gotowość do spełnienia każdej ofia
ry, jakiej wymaga ojczyzna, obowiązuje jednakowo wszystkich - i żołnierzy w okopach i tych, co pozostali w domu, aby utrzymać ład i porządek wewnętrzny. Zwy
ciężać może dopiero armja, która ma tak zabezpieczone „tyły“ , która wie, że współ
działają jej codziennym, powszednim wy
siłkiem swoich mózgów i mięśni miljony obywateli, świadomych celu, dla którego pracują.
Świadomość tę w najwyższym stop
niu posiada dzisiaj Anglja - owo , praw
dziwe „królestwo obowiązku", gdzie wol
na wola obywatela zapełniła bez przymu
su szeregi i zdumiała świat „amatorską", stworzoną w ciągu krótkiego czasu armją, nie gorszą od wyćwiczonych, ujętych w karby żelaznej dyscypliny, działających, jak automaty, pułków niemieckich. Świa
domość ta nie pozwalała także ani na chwilę usnąć czujności angielskiej.
„Naród nasz - mówił Lloyd George na początku wojny - powinien dojść do zrozumienia tego, co związane jest z tą wojną. Powiem wam, na czem polega nasz obowi ązek. Każdy z nas w swo
jej sferze - wy w prasie, my w mini- sterjach, naród na różnych szczeblach ży
ciowych powinien działać tak, aby nawet po wyjeździe ostatniego z tych, kto udaje się na obronę naszego sztandaru, aby na
wet wówczas nie można było powiedzieć, że w s z y s c y bohaterowie opuścili nasze brzegi".
Bądźmy pewni. Zawsze znajdą się w Anglji ludzie, którzy potrafią „być Angli
kami", to znaczy, potrafią powinność, swo
ją spełnić do końca, choćby nawet pole
gała ona na pójściu na dno z tonącym okrętem. I dl atego Angl i c y z wy c i ę żyli. Na tem polega ich stanowcza, nie
zaprzeczona wyższość nad Niemcami, wyższość ta sama, jaka jest między an- gielskiem be Br i t i s h (bądź Anglikieml) a niemieckiem s e i h a r tl (bądź mocnyl) Pierwsze hasło odwołuje się do charakte
ru narodowego, jako do wartości już istnie
jącej, w kształtach swoich zdecydowanej i mocnej, drugie — usiłuje dopiero chara
kter ten stworzyć, przyczem podkreśla wyraźnie jego braki.
Być może, iż Niemcy przez tę wojnę, która i dla nich była szkołą surową, osią
gną ostateczne skonsolidowanie charakte
ru narodowego, ale zgoła już wątpliwą jest rzeczą, czy kiedykolwiek dla nich sa
mych nawet zawołanie „bądź Niemcem"
będzie brzmiało tak zaszczytnie, jak brzmi angielskie, historyczne, opromienione uro
kiem dalekich tradycji rycerskich i zwy
cięstw na lądzie i morzu: be British! Do duszy n i e mi e c k i e j za wiele w tej wojnie przywarło krwi i błota, aby, ochło
nąwszy z nienawiści, mogła ona być kie
dyś istotnie dumna ze swej niemieckości, która się staje zaprzeczeniem praw bos
kich i ludzkich i otwiera pomiędzy naro
dem niemieckim a pozostałym światem przepaść nie do zasypania.
Tego zresztą chcieli sami Niemcy, do tego dążyli uparcie i wytrwale, zacieśnia
jąc dokoła siebie pierścień, który ich dzi
siaj dławi i który postawił fen potężny, pe
łen niezaprzeczonych zasług dla kultury i cywilizacji naród w obliczu strasznej katastrofy.
Są ludzie, którzy w możliwość tej katastrofy nie wierzyli, ale zdaje się, że najmniej takich ltidzi było wśród samych Niemców...
Dla nas, którzyśmy się przyglądali z boku tej walce dwóch charakterów na
rodowych, dwóch obowiązków, z których jeden jest wyrazem mocy wewnęt r znej narodu, drugi - wyrazem pr zemocy państ wa nad narodem, to epokowe w dziejach świata zmaganie się Chrystu
sa z szatanem - jest wyraźną i opatrz
nościową wskazówką co do tego, jakich mamy się trzymać dróg, abyśmy zawsze i wszędzie, w chwili szczęścia i w chwili nieszczęścia, z poczuciem siły moralnej, jaką daje czyste sumienie, zawołać mogli:
„Bądźmy P ol a k a mi ! "
Kronika polityczna.
Wojska bolszewickie zostały na gło
wę pobite przez Rumunów w Bessarabji.
Straty floty niemieckiej wyniosły w czasie wojny 205 łodzi podwodnych war
tości 600 miljonów marek. Przytam zginęło 500 oficerów i 60C0 żołnierzy.
Król rumuński objął Bukowinę w po
siadanie.
Koalicja zażądała od Niemiec, aby usunęły z konstytucji artykuł 61-szy, któ
ry przyznaje flustrji prawo wysyłania swo
ich posłów do parlamentu niemieckiego.
Miljon marek w złocie zapłaciły Niem
cy za zamordowanie francuskiego sierżan
ta Mannheima.
Słowacy nie chcą mieć nicrwspólne- go z Czechami. Dowodem tego coraz
częstsze protesty słowackie przeciw wła
dzom republiki czeskiej.
W Chicago, w Ameryce północnej, została podpalona dzielnica polska. Spło
nęło sto domów, 1500 osób jest bez dachu.
Król włoski oddał wszystkie swe do
bra państwu, rolnikom i inwalidom, a nad
to zażądał, aby jego dochody prywatne opodatkowano.
Przemysł węgierski został zniszczony całkowicie wskutek rządów bolszewickich.
Austrja przyjęła traktat pokojowy.
Na 120 członków Zgromadzenia Narodo
wego w Wiedniu 97 oświadczyło się za traktatem, a 23 przeciw.
Plebiscyt w obszarach, które Niemcy
m ają odstąpić Polsce, Danji i Belgji, na
stąpić musi najpóźniej do d. 31 Stytznia 1920.
4 tysiące Niemców pracuje już nad odbudową Francji północnej.
Korea otrzymała od cesarza japoń
skiego samorząd.
Sprawy robotnicze.
Umowa polsko - francuska w spra
wie emigracji polskich robotników do Fran
cji została podpisana w min. spraw za
granicznych.
Budowę linji kolejowej, łączącej w prostym kierunku Kraków z Warszawą, po
stanowiło rozpocząć w najbliższym czasie min. komunikacji. Podróż na tej linji trwać będzie 6 godzin. Przy budowie będą uży
te znaczne masy robotników.
Strajk pracowników drukarskich w Lublinie ukończył się już we wszystkich drukarniach. Zecerzy otrzymali warunki, ofiarowane im przez pracodawców przed rozpoczęciem bezrobocia; ponadto w pe
wnych wypadkach dostaną pracownicy zwrotne pożyczki za pokrycie wydatków za czas strajku. Przebieg całej sprawy świadczy, że zatarg niepotrzebnie został zaostrzony z winy niektórych partyjnie za
cietrzewionych jednostek. Gdyby nie to można byłoby zapewne uniknąć bezrobo
cia, a tem samem połączonych z nierrt kosztów i przykrości, jak również rozgory
czenia po obu stronach.
W Szkocji rozpoczął się zjazd an
gielskich związków zawodowych, na któ
rym reprezentowanych jest 5 i pół miljo- na robotników.
Na Górnym Śląsku wybuchł pono
wnie strajk robotników polskich, wywoła
ny niesłychanymi gwałtami Prusaków.
Stow arzyszenia R ob otników Chrześcijańskich
posiadają gotowe obuwie różnego ro
dzaju i przyjmują obstalunki.
Buty oficerskie gotowe
i na zamówienie.
Robota solidna.—Ceny przystępne, ściśle kalkulacyjne.
Zamojska 4. — Syrena.
Redaktor kierujący i odpowiedzialny:
Feliks Koziibowski.
.Drukarnia Ludowa*
J. Popiela — Lublin.
Wydawnictwo Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich w Lublinie.