• Nie Znaleziono Wyników

Problemy : miesięcznik popularno-naukowy, 1950 nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Problemy : miesięcznik popularno-naukowy, 1950 nr 10"

Copied!
75
0
0

Pełen tekst

(1)

M IESIĘCZNIK POPULARNO - NAUKOWY

(2)
(3)

P R O B L E M Y

O R G /^T O W A D Z Y S T W A WIEDZY POWSZECHNE]

1950 ~ N r 10 ^55) TREŚĆ:

W Y B I T N Y U C Z O N Y , N I E U G I Ę T Y B O J O W N I K O P O K Ó J F R Y D E R Y K J O L I O T - C U R I E ... ...

W ie lk i f iz y k r a d z ie c k i o w ie lk im f iz y k u fr a n c u s k im . C Y G A N I E ...

R o z m o w a z J e r z y m F ic o w s k im .

P Ł Y N N Y O W O C ...

N a jn o w s z a g a łą ź p rz e m y s łu k o n s e rw o w e g o .

P Ł Y N N Y O W O C M Ę T N Y J E S T L E P S Z Y O D K L A R O W ­ N E G O ...

P r o d u k c ja p ły n n e g o o w o c u w P o lsce .

N A R O D Z I N Y I Z M I E R Z C H Ż E L A Z O B E T O N U . . . . Ż e b y p rz e jś ć o d k o ń c a d o k o ń c a c h o d n ik z p ł y t b e to n o ­ w y c h , w y r o b io n y c h z c e m e n tu w y p r o d u k o w a n e g o w P o ls c e w c ią g u r o k u 1948, trz e b a b y m a s z e ro w a ć p rz e s z ło 10 la t . H I S T O R I A J E D N E G O W Y N A L A Z K U ... . . J a k p o w s ta ł m ik r o s k o p .

P R Z Y R O D N IC Z E W A R U N K I R Y B O Ł Ó W S T W A M O R ­ S K I E G O ...

R o z m ie s z c z e n ie b o g a c tw c z e rp a n y c h z m o rz a p rz e z c z ło w ie ­ k a w s k a z u je , że r y b o łó w s t w o m o r s k ie k o n c e n tr u je się g łó w n ie n a s z e lfo w y c h , p ły ts z y c h o b s z a ra c h p ó łk u li p ó ł­

n o c n e j.

Z O F I A K O W A L E W S K A ...

G e n ia ln y m a t e m a t y k r o s y js k i.

W Ę D R Ó W K A P O L A B I R Y N C I E . . . ...

M a t e m a t y k a o m e to d a c h z w ie d z a n ia la b ir y n t ó w . N O W O Ś C I N A U K O W E

I z o t o p y h e lu . . . . ...

I I Z ja z d P a r a z y to lo g ó w P o ls k ic h ...

E R R A R E H U M A N U M E S T

Z n a jo m o ś ć a r y t m e t y k i o b o w ią z u je w e w s z y s tk ic h ję z y k a c h K s ię ż y c e S a tu r n a ...

P A N O P T I C U M I A R C H I W U M K U L T U R Y ...

C O T O J E S T ? . ...

D L A C Z E G O — J A K ?

D la c z e g o w p ie c u h u c z y , k ie d y się p a l i ? ...

D la c z e g o n ie m o ż n a p o p o d ło d z e je ź d z ić n a ły ż w a c h ? . . N O T A T N I K „ P R O B L E M Ó W “

M o r z e p e łn e z a g a d e k ...

C O P I S Z Ą I N N I

W d w ó c h s e tn ą r o c z n ic ę ś m ie rc i J a n a S e b a s tia n a B a c h a . . W K Ł A D P O L A K Ó W D O N A U K I

Z a p o m n ia n y b a d a c z p o la r y z a c ji ś w ia t ła ...

P O L E M I K I

Z z a p is k ó w ze s ta re j g m in n e j k s ię g i k a m e r a ln e j G o le s z ó w n a Ś lą s k u C ie s z y ń s k im ...

C z y n a p r a w d ę s t a r y k a w a l e r ? ...

l , u k i n ie są p o m i e s z c z e n i a m i ...

L I S T Y I O D P O W IE D Z I ... • M a r t a W iłk o m ir s k a , H . R.. W r o c ła w , •

Sergiusz W a w iło w . . 650

J u lia n T u w im . . . . 656

K a z im ie r z B o g d a ń s k i . . 665

J a n G u z e r a ... 671

A le k s y D ę b s k i . . . . 672

W I. K u n ic k i-G o ld fin g e r 676

K a z im ie r z D e m e l . . . 687

B . G n e d e n k o . . . . 692

J a n B u rz y ń s k i . . . . 695

J ó z e f H u r w ic . . . . 697 E u g. G ra b d a . . . . 698

h ...

J u lia n T u w im . . . . 699 V id im u s . . . .

M . I l j i n . . . . . . 704 M . I l j i n . . . . . . 704

T ad e u s z U n k ie w ic z . . 705

J a n E k ie r . . .

K . Ł u c z a k . . . .

J a n W a n tu la . . . . . 712 J ó ze f R eczko . . . . 714 Z yg . B - i . . . . . . 715 716

(4)

W Y B IT N Y U C Z O N Y N IE U G IĘ T Y

B O J O W N IK O PO K Ó J F R Y D E R Y K

J O L IO T -C U R IE

'V*

W i e l k i f i z y k r a d z i e c k i o w i e l k i m f i z y k u f r a n c u s k i m

F . J o lic t -C u r ia S. W a w iio w

N

i e b e z p i e c z e ń s t w o

n o w e j w o jn y -ś w ia to w e j, p rz y g o to w y w a n e j gorączkow o przez anglo-am e - ry k a ń s k ą reakcję, p o ru szyło m ilio n y lu d z i. Obóz po­

k o ju je s t d zisia j potężną, z d n ia na dzień rosnącą i krzepnącą siłą, zdolną p o w s trz y m a ć podżegaczy do n o w e j w o jn y św ia to w e j. R ycerze b o m b y atom ow ej zza Oceanu i ic h a g e n tu ry w E u ro p ie Z ach o d n ie j nie m ogą n ie lic z y ć się z fa k te m , że na drodze ic h aw an­

tu rn ic z y c h , k rw io ż e rc z y c h p la n ó w sto i n iezłom na w o la lu d ó w , ic h n ie u g ię ta i zdecydow ana w a lk a o po­

k ó j i bezpieczeństwo. Żaden re a ln ie m y ś lą c y p o lity k naszych czasów n ie może, a n a liz u ją c s y tu a c ję m ię ­ dzynarodow ą, n ie b ra ć pod uw agę m asowego

ru c h u o brońców p o k o ju , na któ re g o czele k ro c z y p o tę żn y k r a j socjalizm u.

Na s tra ż y powszechnego p o k o ju stoją s e tk i m ilio n ó w lu d z i ró żn ych k ra jó w , ró ż­

n y c h narodow ości, zaw odów , p rzekonań p o lity c z n y c h i w y z n a ń re lig ijn y c h . W ie lk ie i szlachetne słow o P O K Ó J dźw ięczy ja k ha­

sło b o jo w e dla w ło skie g o pa­

ro b k a i fra n cu skie g o dokera, d la szkockiego g ó rn ik a i c h i­

lijs k ie g o po e ty, d la n o r­

w eskiego ry b a k a i h in d u skie g o ro ln ik a . Osiem set m ilio n ó w m ężczyzn i ko b ie t, w y z w o lo n y c h na zawsze z n ie w o li k a p i­

ta lis ty c z n e j, k ro c z y w a w anga rd zie bo­

jo w n ik ó w o p o kó j i postęp. Na n ic h skie ­ ro w a n y je s t w z ro k całej postępow ej lu d z ­ kości, w n ic h w id zą w szyscy lu d z ie do­

b re j w o li ostoję m iędzynarod ow ego bezpie­

czeństwa.

W setkach ję z y k ó w , w e w s z y s tk ic h za ką tka ch k u li z ie m skie j ro z b rz m ie w a dziś

S E R G I U S Z W A W I Ł O W

P re ze s A k a d e m ii U m ie ję tn o ś c i Z S R R

(5)

głos mas lu d o w y c h , żądający ka te g o ryczn ie zakazu b ro n i a to m o w e j i uznania za prze ­ stępcę w ojenne go każdego rządu, k tó r y p ie r­

w szy b ro ń tę zastosuje. A k c ja zb ie ra n ia pod­

p is ó w pod A p e le m S z to k h o lm s k im Stałego K o m ite tu Ś w iatow ego K on g re su O brońców P o k o ju p rz e ro d z iła się w potężną ogólno­

ś w ia to w ą d em onstrację p rz e c iw k o p o lity c e a n g lo -a m e ry k a ń s k ic h podżegaczy do w o jn y a tom ow ej.

A m e ry k a ń s c y p ro p a g a to rzy w o jn y atom o­

w e j u s iłu ją w s z e lk im i m o ż liw y m i środkam i przeszkodzić ro z w o jo w i i k o n s o lid a c ji s ił po­

k o ju . N ie ty lk o prześladują — stosując ge­

stapow skie m etody — w szystkich postępowo m yślą cych lu d z i w e w ła s n y m k ra ju , lecz żą­

dają od sw ych zachodn io-europejskich m a­

rio n e te k „o k ie łz n a n ia “ mas lu d o w ych , zw ię­

kszenia re p re s ji p o lic y jn y c h p rze ciw ko obrońcom p o k o ju , ro z p ra w ie n ia się z ty m i b o jo w n ik a m i-p a trio ta m i, k tó rz y dem askują przebiegłość i chciwość now onarodzonych p re te n d e n tó w do panow ania nad św iatem i o d m a w ia ją oddania sw ej w ie d zy i sił pon u ­ re m u d zie łu rozpętania nowego straszliw ego p rz e le w u k r w i. Posłuszny rozkazom sw ych m ocodaw ców z W a ll Street, sprzedajny rząd fra n c u s k i u sunął ze stanow iska W ysokiego K o m isa rza do S p ra w E n e rg ii A to m o w e j w ie l­

kiego uczonego, gorącego b o jo w n ik a o po­

k ó j — F ry d e ry k a J o lio t-C u rie .

K ilk a m iesięcy tem u wszyscy u c zciw i F ra n c u z i' obchod zili pięćdziesięciolecie u ro ­ dzin p ro f. J o lio t-C u rie , k tó r y w ra z z żoną swą Ire n ą w n ió s ł w ie lk i w k ła d do n a u k i ś w ia to w e j. Rozpoczął swą działalność n a u k o ­ w ą w w ie k u d w udziestu trze ch la t z ty tu łe m in ż y n ie ra S zkoły F iz y k i i C hem ii. M ając la t trzyd zie ści u zyska ł d o k to ra t fiz y k i. U ta le n ­ to w a n y m ło d y uczony zostaje następnie członkiem w ła d z naczelnych In s ty tu tu B io lo ­ g ii, F iz y k i i C hem ii, a od 1937 ro k u stoi na czele C entralnego L a b o ra to riu m S yntezy A to m o w e j. Jest członkiem rze c z y w is ty m fra n c u s k ie j A k a d e m ii U m iejętności, człon­

k ie m korespondentem A k a d e m ii U m ie ję tn o ­ ści ZSRR, la u re a te m nagrody Nobla, k a w a ­ le re m w ie lu o rd e ró w i posiadaczem w ie lu odznaczeń, p rzyzn a n ych m u za w y b itn e od­

k ry c ia naukow e.

W ie ko p o m n ym w k ła d e m do n a u k i ś w ia to ­ w e j b y ło o d k ry c ie przez p ro f. J o lio t-C u rie sztucznej p rom ieniotw ó rczo ści. K ie d y nauka o d k ry ła tzw . p o z y tro n y , m ałżo n ko w ie J o lio t- C u rie rozpoczęli dokładńe badania nad p ro ­ m ie n io w a n ie m ją d e r atbm ow ych, starając się s tw ie rd z ić em isję dodatn ich e le ktro n ó w . P ra ­ ce w y b itn y c h uczonych uw ieńczone zostały o d k ry c ie m sztucznej prom ieniotw ó rczo ści.

D z ię k i te m u o d k ry c iu można b y ło sztuczną drogą o trzym a ć m nóstw o p ie rw ia s tk ó w p ro -

N a s tr a ż y p o w s z e c h n e g o p o k o ju s to ją s e tk i m i­

lio n ó w lu d z i r ó ż n y c h k r a jó w , r ó ż n y c h n a ro d o ­ w o ś c i, z a w o d ó w , p rz e k o n a ń p o lit y c z n y c h i w y ­

z n a ń r e lig ijn y c h .

m ie n io tw ó rc z y c h . W spaniałe o d k ry c ie nauko­

we m ałżonków J O lio t-C u rie nie ty lk o rozsze­

rz y ło zakres w iadom ości o b udow ie atomu, lecz u m o ż liw iło ró w n ie ż zastosowanie prepa­

ra tó w p ro m ie n io tw ó rc z y c h dla dobra lu d zko ­ ści. Już obecnie szeroko stosuje się je w te­

chnice i m edycynie, a w przyszłości w y k o rz y ­ stanie ich da bez w ą tp ie n ia jeszcze w sp a n ia l­

sze re z u lta ty .

Już same te prace w y k a z a ły , że p ro f.

J o lio t-C u rie je st p ra w d z iw y m u czo n y m -h u - manistą, k tó r y sw ój w ie lk i ta le n t i bogatą w iedzę oddał w służbę postępu, w służbę ludzkości. Jego cenne badania nad energią atom ow ą pod ykto w a n e b y ły gorącym p ra ­ gnienie m znalezienia nieznanych jeszcze, po­

tężnych źródeł energii, k tó re o tw o rz y ły b y przed ludzkością now e w spaniałe p e rsp e kty­

w y dla p o ko jo w e j tw ó rc z e j p ra cy i dla u ja rz ­ m ienia s ił p rz y ro d y .

■p RO FESO R J o lio t-C u rie , jeden z n a jw y - b itn ie j szych uczonych w dziedzinie fiz y ­ k i ją d ro w e j, jeszcze na dłu g o przed drugą w o jn ą św ia to w ą u c z y n ił w ie le dla o d k ry c ia ta je m n ic w y z w a la n ia e n e rg ii a tom ow ej. M a ł­

żonkow ie J o lio t-C u rie p ie rw s i b o w ie m w y ­ k r y l i na drodze dośw iadczalnej tzw . n e u tro ­ n y — cząstki, p rz y pom ocy k tó ry c h stało się p ó źn ie j m o ż liw e rozszczepianie ją d e r ato­

m ow ych.

M ó w ią c o osiągnięciach w dziedzinie fiz y k i atom u, w żaden sposób n ie można pom inąć w sp a n ia łych prac i o d k ry ć p ro f. J o lio t-C u rie . D la niego ja k i dla in n y c h uczonych epoka

„a to m o w a “ oznaczała epokę w ie lk ie g o roz­

k w itu te c h n ik i i g w ałtow ne go ro z w o ju k u ltu ­ r y i postępu.

In n y w y b itn y uczony fra n c u s k i, kom unista

P a w e ł L ange vin, k tó r y n azw ał F ry d e ry k a

(6)

J o lio t-C u rie „c h lu b ą F r a n c ji“ , ta k pisał w ro k u 1945: „ E ra atom owa o tw ie ra przed n a m i p e rs p e k ty w y o w ie le wspanialsze n iż daw ne m arzenia alchem ików . Teraz nie chodzi ju ż o ta je m n ic ę w y ra b ia n ia złota — ta ta je m n ica n ie p rzyn io sła b y lu d z io m szczę­

ścia. Zadaniem naszych czasów je s t danie ludzkości n ie w ycze rp a n ych zasobów energii, u k ry ty c h przez p rz y ro d ę w ją d ra ch atom ów...

...J o lio t-C u rie ju ż przed w o jn ą p rz e w id z ia ł m ożliw ość stw orzenia c e n tra li cie p ln ych o m ocy po trz y s ta tysię cy k ilo w a tó w , z k tó ­ ry c h każda zu żyw a ła b y ja k o p a liw o ty lk o je d n ą tonę u ra n u rocznie, zam iast trze ch m i-

W e w s z y s tk ic h k ra ja c h w z m a g a się a k c ja w o b ro n ie p o k o ju . O to 14 m a rc a b r. z w o le n n ic y p o k o ju w b ia ły d zie ń n a oczach ty s ię c y p rz e ­ c h o d n ió w z a w ie s ili n a w ie ż y p a rla m e n tu a n g ie l­

skiego tra n s p a re n t d o m a g a ją c y się za k a z u b o m ­ b y a to m o w e j.

lio n ó w to n w ęgla kam iennego lu b ro p y na­

fto w e j, k tó ry c h p o trz e b u ją dzisiejsze tu r b in y parow e.“

D la F ry d e ry k a J o lio t-C u rie nau ka — to potężna siła, d z ię k i k tó re j życie człow ieka staje się pię kn e i szczęśliwe, k tó ra z p e łn y m pośw ięceniem i świadom ością służy c y w iliz a ­ c ji, k tó ra bierze czynny u d zia ł w w alce o s p ra w ie d liw o ść społeczną. I sym boliczne jest, że p ie rw szy stos a tom ow y, w y b u d o w a n y we F ra n c ji w 1948 ro k u dla prow adzen ia ba­

dań nad rozszczepianiem atom ów , n a zw a ł p ro f. J o lio t-C u rie „Z O E “ , co znaczy po gre­

cku „ż y c ie “ .

F ry d e ry k J o lio t-C u rie je st ściśle i n ie ro ­ z e rw a ln ie zw iązany z życiem , z ludem , z jego aw angardą — p a rtią kom unistyczną. N ie od­

gradza się on ścianam i swego la b o ra to riu m od życia p olityczneg o i w a lk i. Ten z n a k o m ity uczony z a ją ł zaszczytne m iejsce w w ie lk ie j w alce o wolność i niezależność F ra n c ji, k tó re j zagraża kolon iza cja am erykańska, w w alce 0 p o k ó j i powszechne bezpieczeństwo. T a k samo odważnie, k o n se kw e n tn ie i zawzięcie, ja k w a lc z y ł z h itle ro w s k im i oku p a n ta m i, w alczy d z isia j w ie lk i uczony, h um anista 1 p a trio ta p rze ciw ko niebezpieczeństw u cał­

k o w ite g o u ja rz m ie n ia sw ej ukochanej F ra n ­ c ji przez k o lo n iz a to ró w zza Oceanu.

W latach, gdy F ra n c ja zna jd o w a ła się pod oku p a cją n ie m ie c k ic h faszystów , J o lio t-C u rie b ra ł czyn n y u d zia ł w R uchu O poru, b y ł od­

w a ż n y m b o jo w n ik ie m podziem ia p rze ciw ko n ie w o li fa szysto w skie j. „ W p o d zie m iu prze­

ko n a łe m się, co to je st k o m u n iz m i ja c y są k o m u n iś c i!“ — o św ia d czył on w p rze m ó w ie ­ n iu w yg ło szo n ym niedaw n o na p rzedm ieściu P aryża, M o n tre u il.

W ro k u 1942, w ciężkich dniach su ro w e j w a lk i p rze ciw ko h itle ry z m o w i, te n ś w ia to w e j s ła w y uczony w s tę p u je do p a r tii k o m u n is ty ­ cznej.

Do p a r tii p rz y w io d ło go p ra g n ie n ie p ra w ­ d ziw e j w olności, gorący p a trio ty z m , niena­

w iść do ciem iężycieli, dążenie do czynnej w a lk i o lepszy, s p ra w ie d liw s z y św ia t. „P a rtia kom u n istyczn a — pisał w broszurze pt. „ D la ­ czego jestem k o m u n istą ? “ — je st je d y n ą p a r­

tią, walczącą p rz e c iw k o faszyzm ow i, prze­

c iw k o egoistycznej i k o n s e rw a ty w n e j m n ie j­

szości, walczącą o wolność, postęp i sp ra w ie ­ d liw o ść.“

■C R Y D E R Y K J o lio t-C u rie u c z y n ił w s z y s t- ko, aby h itle ro w c y n ie d o sta li w swe rę ­ ce -zapasu „c ię ż k ie j w o d y “ , k tó r y p o z w o liłb y im znacznie przyśpieszyć zastosowanie ener­

g ii ato m o w e j dla sw ych k rw io ż e rc z y c h ce­

ló w . S ła w n y uczony p rz e k s z ta łc ił swe la b o ­ ra to riu m w College de France w arsenał b ro ­ n i dla p a rty z a n tó w . D w u k ro tn ie a re szto w a li h itle ro w c y , odważnego p a trio tę , lecz za ka ż­

d y m razem, z c h w ilą znalezienia się na w o l­

ności, rozpoczynał on na n ow o w a lk ę z w r o ­ giem . Za u d z ia ł w R uchu O poru został po za­

kończeniu w o jn y odznaczony k rz y ż e m w a le ­ cznych i ty tu łe m k a w a le ra le g ii h o n o ro w e j.

Z w ła ś c iw ą m u energią poświęca się J o lio t- C u rie p ra cy n a u ko w e j. M ia n o w a n y W y s o k im K om isarzem do S praw E n e rg ii A to m o w e j, od­

daje w szystkie swe s iły i zdolności rozw iąza­

n iu p ro b le m u pokojow e go zastosowania ener­

(7)

g ii atom ow ej. O dm aw ia ka te g o ryczn ie udzia­

łu we w sze lkich pracach o charakterze w o ­ je n n y m i oświadcza p u b lic z n ie : „J e ś li ju tr o zażądają od nas, abyśm y p ra c o w a li dla celów w o je n n y c h , abyśm y r o b ili b om by atom ow e, o d p o w ie m y : n ie !“

F ry d e ry k J o lio t-C u rie , któ re g o M a u ry c y T h o re z słusznie nazw a ł „n a jw ię k s z y m fr a n ­ c u s k im u czonym naszej e p o k i“ , staje się go­

rą c y m propaga torem szlachetnych id e i h u m a ­ n ita rn e g o p o słann ictw a n a u k i i n ieprzejed na­

n y m w ro g ie m w y k o rz y s ty w a n ia m y ś li nau-

I szczególnie godnym ubolew a nia je s t fa k t, że te cztery godziny w y k o rz y s ty w a n e są dla p rzyg o to w a ń do zburzenia tego, co tw o rz y się w ciągu pozostałych czterech go d zin !“

P odkreślają c ogrom ną ro lę , ja k ą o d g ryw a nauka w społeczeństwie współczesnym , J o lio t-C u rie ustaw icznie w zyw a uczonych do oddania sw ych s ił i w ie d zy dziełu postępu i p o ko ju . W zyw a on całą in te lig e n c ję , aby n ie poprzestaw ała na p a c y fis ty c z n y c h oświadczeniach, lecz stanęła zdecydow anie w szeregach czynnych b o jo w n ik ó w p rze ciw -

G e n ia ln a P o lk a M a r ia S k ło d o w s k a -C u rie , k tó ­ r e j b a d a n ia za p o c zą tk o ­ w a ły e rą „ a to m o w ą “.

k o w e j dla celów zagłady i agresji. Ś m iało i zdecydow anie dem askuje on antynarod ow ą, zdradziecką p o lity k ę rządu francuskiego, po­

lit y k ę w y ś c ig u zb ro je ń i o lb rz y m ic h budże­

tó w w o jsko w ych .

„C z y lu d zie pracy zdają sobie spraw ę — m ó w ił J o lio t-C u rie w je d n y m z o sta tn ich sw ych prze m ó w ie ń — że z ośm iu godzin przepracow a nych w fa b ry k a c h , na polu itd . czte ry godziny w y k o rz y s tu je się na p o k ry c ie kosztów u z b ro je n ia i u trz y m a n ia w ojska, to znaczy na bezużyteczne d la k r a ju cele!

ko a n g lo -a m e ry k a ń s k im ryce rzo m bom by atom ow ej, p rze ciw ko p rz y g o to w y w a n e j przez n ich niszczycielskiej w o jn ie , zagrażającej is tn ie n iu c y w iliz a c ji.

F ry d e ry k J o lio t-C u rie sam daje w s p a n ia ły

w z ó r w y trw a łe j, zaw ziętej i czynnej w a lk i

o p o kó j. Jest je d n y m z n a jw y b itn ie js z y c h

p rzyw ó d có w m iędzynarod ow ego ru c h u a n ty ­

w ojennego, stoi na czele Stałego K o m ite tu

Ś w iatow ego K on g re su O brońców P o ko ju .

G łośno i p rze ko n yw a ją co b rz m ia ł jego głos

z tr y b u n y W ro cła w skie g o K on g re su O broń­

(8)

ców P o ko ju . O tw ie ra ją c w P a ry ż u 20 k w ie t­

n ia 1949 ro k u Ś w ia to w y K o n g re s O brońców P o ko ju , J o lio t-C u rie w e zw a ł n a ro d y w szyst­

k ic h k ra jó w do zorganizow a nej a k c ji w o b ro ­ n ie p o k o ju . „K a ż d y z m ilio n ó w lu d z i, k tó ry m zagraża w o jn a •—- m ó w ił on — p o w in ie n uśw iadom ić sobie, że p ro b le m w o jn y je s t jego osobistym problem em , że dotyczy go bezpośrednio i że nie może się przed n im u k ry ć .“

Do w s z ystkich za ką tkó w św iata d o ta rły słowa jego wspaniałego przem ów ienia, w y ­ głoszonego na szto kh o lm skie j sesji Stałego K o m ite tu Ś w iatow ego K ongresu O brońców P okoju. J o lio t-C u rie , jeden z n a jb a rd z ie j u ta ­ le n to w a n ych badaczy e n e rg ii atom ow ej, w y ­ s tą p ił z żądaniem bezwzględnego zakazu b ro ­ n i atom ow ej, b ro n i a gresji i masowego znisz­

czenia, oraz uznania za przestępcę w ojennego każdego rządu, k tó r y p ie rw szy u ż y je bom by atom ow ej. Raz jeszcze p o d k re ś lił on szcze­

gólną odpowiedzialność, ja k ą ponoszą wobec ludzkości ludzie n a u ki.

„ F a k t — m ó w ił J o lio t-C u rie — że w spa­

n ia łe o d krycia naukow e, zapoczątkowane w zaraniu dwudziestego stulecia przez H e n ­ ry k a Becąuerela, P io tra i M a rię C urie, m o g ły doprow adzić do groźby zniszczenia św ia ta p rz y pom ocy bom by w o d o ro w e j, jest pow aż­

n y m ostrzeżeniem dla w szystkich, a zwłasz­

cza dla uczonych. Bom ba w odorow a, teore­

ty czn ie m ożliw a , nie została jeszcze zbudow a­

na. Jeśli S tany Zjednoczone będą m o g ły stw o rzyć ta k ą bombę, to będzie ją można stw o rzyć i w in n y c h k ra ja ch . W danym p rz y ­ pad ku nie is tn ie je techniczna przewaga, ja ka is tn ia ła p rz y p ro d u k c ji bom by atom ow ej.

Uczeni je d n a k z każdym dniem coraz bard zie j zdają sobie spraw ę z odpow iedzialności, ja ka na n ic h ciąży wobec lu d zko ści.“

J o lio t-C u rie z oburzeniem m ó w i o uczo­

nych, k tó rz y sprzedają swą w iedzę im p e ria li­

styczn ym drapieżcom , pragnącym dla sw ych w ła sn ych zysków strącić ludzkość w otch ła ń k a ta s tro fy w o je n n e j. „U c z e n i“ tacy — pa­

c h o łk o w ie podżegaczy w o je n n y c h — stają się bezpośrednim i w s p ó ln ik a m i tych , k tó rz y p rz y g o to w u ją straszny p rz e le w k r w i. Czyż m ożna b ow iem nazwać czło w ie kie m n a u k i fiz y k a am erykańskiego H aro ld a U reya, k tó r y — ja k podaje gazeta am erykańska

„Peoples W o rld “ — ośw iadczył z k rw io ż e r- czością k a n ib a la : „M o ż e m y zmieść z oblicza Z ie m i m iasta n ie p rz y ja c ie ls k ie i zaw ładnąć św iatem , podbić go s w y m i w o js k a m i i zacząć rządzić zgodnie z naszym i w ła s n y m i idea­

m i.“ C zy godzien je s t m ia n a uczonego ame­

ry k a ń s k i profesor O ppenheim er, k tó r y z lu ­ dożerczym cynizm em oświadcza: „N a cisn ą ­ w szy gu zik, mogę w dwadzieścia cztery go­

d z in y un ice stw ić 70 m ilio n ó w lu d z i.“

P onure, agresyw ne s iły zza Oceanu, k tó re rodzą podobnych „u c z o n y c h “ , są is to tn y m i in ic ja to ra m i prześladow ań postępow ej in t e li­

g e n c ji w k ra ja c h zm a rsh a llizo w a n ych , a w szczególności usunięcia z zajm ow anego stanow iska p ro f. J o lio t-C u rie , k tó r y p ie rw s z y z ło ż y ł sw ój podpis pod apelem szto kh o lm ­ s k ie j sesji Stałego K o m ite tu Ś w iatow ego K o ngresu O brońców P o ko ju , dom agającym się zakazu bom by atom ow ej. U sunięcie p ro f.

J o lio t-C u rie n astąpiło bezpośrednio po jego w y s tą p ie n iu na X I I Z jeździe K o m u n is ty c z n e j P a r tii F ra n c ji, na k tó ry m o św iadczył on:

„P o stę p o w i uczeni, uczen i-ko m u n iści, n ie oddadzą ani u ła m ka sw ej w ie d z y na p rzyg o ­ to w a n ia do w o jn y p rz e c iw k o Z w ią z k o w i Ra­

dzie ckie m u .“

T ^ Z IS IE J S I w ła d c y F ra n c ji, k tó rz y k r a j sw ój sprzedali na p n iu m o n o p o listo m a m e ryka ń skim , k tó rz y d rw ią sobie z samego p o ję cia niezależności n a ro d o w e j, oświadcza­

ją, że u su n ę li p ro f. J o lio t-C u rie z jego stano­

w iska, aby o chronić „ta je m n ic ę p a ń s tw o w ą “ . S łow a te b rz m ią ja k b lu ź n ie rs tw o w ustach p a ch o łkó w W a ll S tre e t! A m e ry k a ń s k o -fra n - cuska re a kcja prze śla d u je F ry d e ry k a J o lio t- C u rie w ła ś n ie dlatego, że je s t on g o rą cym p a trio tą , szczerym obrońcą p o k o ju i w o ln o ści n a ro d u francuskiego , dlatego, że w y s tę p u je on p rz e c iw k o w y k o rz y s ty w a n iu n a u k i fr a n ­ cu skie j przez podżegaczy w o je n n y c h zza Oceanu ta k samo, ja k p rze szko d ził w y k o rz y ­ s ta n iu je j przez h itle ro w c ó w .

U sunięcie p ro f. J o lio t-C u rie z zajm ow ane­

go sta n o w iska w y w o ła ło burzę p ro te stó w ze s tro n y m ilio n ó w lu d z i p ra cy w ró żn ych k ra ­ jach. W e F ra n c ji o d b y w a ły się masowe wiece p rotestacyjne , zorganizow ane przez federacje z w ią zkó w zaw odow ych.

W czasie de m o n stra cji p ie rw szo m a jo w e j w P a ryżu d z ie sią tki tysię cy lu d z i w ita ło ow a­

c y jn ie na całej tra sie pochodu — od Place de la N a tio n do Place de B a s tille — z n a ko m i­

tego uczonego-patriotę, kroczącego w p ie rw ­ szych szeregach dem onstrantów .

Pod. hasłem „Ż ą d a m y p o w ro tu J o lio t-C u rie na zajm ow ane przez niego sta n o w isko !“ od­

b y ł się w P a ryżu w ie lk i w iec p ro te s ta c y jn y , w k tó ry m w z ię li u d z ia ł uczeni, działacze spo­

łeczni, przedstaw iciele o rg a n iza cji dem o kra ­ ty c z n y c h i ś w ia t pracy. W odpow ie dzi na p ro w o ka cję rządu B id a u lta w zm ogła się jesz­

cze w śród fra n c u s k ic h mas p ra cu ją cych akcja zbierania podpisów pod A p e le m S zto kh o lm ­ skim . W w ie lu m iastach apel te n zaczęto na­

zyw ać „ap e le m J o lio t-C u rie “ .

Do p ro te stu n a rodu francuskiego p rz y łą ­ c z y li sw ó j głos obrońcy p o k o ju na w szystkich krańcach k u li ziem skiej. P rofe so ro w ie U n i­

w e rs y te tu w C am bridge, Polska A kadem ia

U m iejętności, organizacja pn. „O b ro ń c y Po­

(9)

k o ju w F in la n d ii“ , pisarze B u łg a rii i Czecho­

s ło w a c ji, Z w ią z e k K o b ie t W ło skich , studenci U n iw e rs y te tu B rukselskiego , A rg e n ty ń s k a L ig a W a lk i o P ra w a C złow ieka, W ęgierska A ka d e m ia N a u k i S ztuk, K o m ite ty O brońców P o k o ju S zw ecji, T u n isu , R u m u n ii, N ie m ie ­ c k ie j R e p u b lik i D e m o kra tyczn e j, S z w a jc a rii i w ie lu in n y c h k r a jó w — zewsząd n a p ły w a ją słow a p ro te s tu w obronie w ie lk ie g o fra n c u ­ skiego uczonego-hum anisty, p rz e c iw k o sa­

m o w o li a m e ryka ń sko -fra n cu skich re a k c jo n i­

stów .

M y ś li i uczucia postępow ych uczonych w y ­ r a z ił zw ięźle i w ie rn ie p ro f. P a w e ł B ią u a rd

na je d n y m z w ie có w p ro te s ta c y jn y c h : „M y , uczeni — m ó w ił o n '— jesteśm y je d n ą ro d z i­

ną. G d y a ta k u ją gło w ę te j ro d z in y , zaciska­

m y p ięści.“

W y b itn i radzieccy lu d z ie n a u k i p rze sła li sła w n e m u s y n o w i n a ro d u francuskiego , uczo- nem u-kom uniście, serdeczne p o zdrow ien ia

i

w y ra z y głębokiego szacunku:

„N a m , uczonym ra d zie ckim , drogie jest uczciw e na zw isko F ry d e ry k a J o lio t-C u rie , k tó r y całą swą tw órczością nau ko w ą i dzia­

ła lnością społeczną d ow iódł, że cel swego ż y ­ cia w id z i w o fia rn e j służbie dla lu d u .“

Ja, f iz y k ra d zie cki, ch c ia łb y m mocno uści­

snąć d ło ń w ie lk ie g o uczonego i w ie lk ie g o człow ieka, k tó r y u czciw ie i o fia rn ie spełnia szlachetny obow iązek uczonego, p a trio ty

i

b o jo w n ik a .

„P ra w d a p o d ró żu je bez w iz “ — to tra fn e pow iedzenie padło z ust F ry d e ry k a J o lio t- C urie. W b re w oszczerstwom k ła m liw e j, b u r- ż u a z y jn e j prasy p raw da o ty m z n a k o m ity m uczonym , w alczącym nie u sta n n ie p rze ciw ko

podżegaczom do n o w e j w o jn y , dociera daleko poza granice F ra n c ji i pobudza uczciw ych lu d z i n a u k i do a k ty w n e j w a lk i o p o k ó j i bez­

pieczeństw o narodów .

F r y d e r y k J o lio t-C u rie , w y b it n y bad acz e n e rg ii a to m o w e j i z a ra z e m n ie p rz e je d n a n y w ró g u ż y ­ c ia j e j do c e ló w za g ła d y i a g re s ji. Z a to rz ą d fra n c u s k i, u z a le ż n io n y od k a p ita łu a m e r y k a ń ­ skiego, p o z b a w ił w ie lk ie g o uczonego s ta n o w is k a W y s o k ie g o K o m is a rz a do S p ra w E n e rg ii A to m o ­

w e j w e F ra n c ji.

(10)

JULIAN TUWIM

C V q A f l l 7 ¿?

( d Z o zm o u fa z J e r z y m T ia G u /ó k im J

W ę d ro w n y n a ró d c y g a ń s k i od 400 la t ż y je w ś ró d nas, a p rz e c ie ż d o tą d ta k m a ło o n im w ierny, ta k fa łs z y w e i w y ­ paczone m am y o n im w ia d o m o ści. C yganam i s tra s z y ło się u nas d z ie c i, C yganie u c h o d z ili ty lk o za z ło d z ie i, C y g a n k i zaś za w ró ż b itk i; p o e c i z d ru g ie j stro n y tw o r z y li w y id e a liz o ­ w ane, g d yż w y im a g in o w a n e po sta cie k o c z o w n ic z e g o n a ro d u . A le gdzieś p o śro d ku , p o m ię d zy d ro b n y m z ło d z ie ja s z k ie m a ro m a n ty c z n o -le g e n d a rn y m bohaterem , b y ła i je s t ja k a ś re ­ a lis ty c z n a p ra w d a o »Roma« (ta k z w ą s ie b ie sam ych).

Jako s ta ry c y g a n o fil zw róciłem , się do m łodego p o e ty , c y g a n o jila i c y g a n o lo g a Jerzego F ic o w s k ie g o z p ro ś b ą , a b y z bogatego zasobu sw o ich w ia d o m o ś c i o C yganach u d z ie lił c z y te ln ik o m »P ro b le m ó w « p e w n ych szczegółów o d z ie ja c h i ż y c iu n a ro d u , k tó re g o s ta ł się je d n y m z b a rd z o n ie lic z n y c h u nas h is to rio g ra fó w i b adaczy.

A le w ła ściw ą , pla n o w ą i owocną pracę w te j d zie d zin ie podjąć m ogłem do p ie ro po w o j­

nie. N aw iązałem k o n ta k t z lic z n y m i g ru p a ­ m i C yganów , z n ie k tó ry m i z n ic h — szcze­

gó ln ie b lis k i i serdeczny.

Jak się to stało, że Cyganie, naród z daw­

na prześladowany i we wzgardzie tubylców będący, a więc z natury rzeczy nieufny, za­

czął darzyć pana zaufaniem?

N ieufność C yganów — zrozum iała zresz­

tą — w stosunku do w s z y s tk ic h „n ie -C y g a - n ó w “ (po cygańsku — gadzie) je s t z ja w i­

skie m pow szechnym . A b y ją zw alczyć i po­

zyskać zaufanie, m usi gadżio zasłużyć sobie O skłoniło pana, człowieka tak młode-

^ go, bo zaledwie lat 26 mającego, do podjęcia tych studiów?

Początek m oich zainteresow ań C yganam i to ro k 1941. D o ta rły do m n ie wówczas p ie rw sze w iadom ości o m asow ych m ordach, d o k o n y w a n y c h przez h itle ro w c ó w na Cyga­

nach, o zam ierzonej c a łk o w ite j zagładzie tego narodu. W czasie w o jn y stu d io w a n ie s p ra w cygańskich b yło je d n a k bardzo tru d n e , n ie m a l zupełnie niem ożliw e. P om im o to, ju ż wówczas poznałem grupę p o lskich C yga­

n ó w , ju ż w te d y udało m i się dotrzeć do

,p a ru d zie ł n a u k o w y c h o ję z y k u cygańskim .

(11)

na to. Jest to bardzo tru d n e , ale dopiero w te d y , stopniow o , o d sła n ia ją się przed n im zazdrośnie strzeżone t a jn ik i cygańskiego ż y ­ cia. U dzie la ją c C yganom bezintereso w nej pom ocy, nauczyw szy się z czasem ic h ję z y ­ ka, m ogłem zostać „w ta je m n ic z o n y m “ , tr a k ­ to w a n y m p ra w ie ja k Cygan, nie ja k gadżio.

Z taborem , z k tó ry m zżyłe m się n a jb liż e j, złożonym z szesnastu rodzin, w ę d ro w a łe m la te m ubiegłego ro k u po P om orzu Z achod­

n im . Poznałem z bliska , n ie ja k o od w e ­ w n ą trz , b la s k i i nędze koczowniczego, cy­

gańskiego życia. W ieczory do późnej nocy spędzaliśm y na polanach w o k ó ł ognisk, k tó re C y g a n k i ro zn ie ca ły, łopocząc d łu g im i spódnicam i. R ozm a w ia liśm y. S łuchałem o ży­

c iu i św iecie w id z ia n y m oczami w iecznych tu ła czy, słuchałem ich baśni i pie­

śni — ty c h p o w sta łych nie w iadom o k ie d y i gdzie — i ty c h — Papuszy.

K to to jest Papusza? Jej im ię brzmi ja k ­ by z sanskrycka?

N ie w ie m , czy is to tn ie im ię to ma coś z sa n skryte m wspólnego, trzeba by zapytać o to jakiegoś sanskrytologa. W zasadzie je d ­ n a k n ie je st to n ie m o ż liw e : ję z y k cygański, ję z y k lu d u , k tó r y p rz y w ę d ro w a ł do E u ro p y z In d y j, ma z sa n skryte m w ie le w spólnego;

n ie k tó re słowa są ide n tyczn e z s a n s k ry c k i- m i... A le p y ta ł m n ie pan o Papuszę. To m oja d o b ra znajom a, Cyganka, z k tó rą stale k o ­ responduję. Oprócz w ie lu zebranych przeze m n ie te k s tó w cygańskich pieśni lu d o w y c h m am w sw oich zbiorach w iersze Papuszy.

Bo Papusza, C yganka, k tó ra w ła s n y m i siła ­ m i nauczyła się czytać i pisać, jest poetką.

D ostałem od n ie j niedaw no fra g m e n t je j p a m ię tn ik a , k tó r y spisuje od la t, k ie ro w a n a p ra g n ie n ie m u trw a la n ia sw oich przeżyć.

P rze czyta m u ry w e k , w k tó r y m Papusza p i­

sze po p o lsku o ty m , ja k n a u czyła się czy­

tać i pisać:

„J a b y ła m je d n a u m a tk i. B y ło m i dobrze na jedno, ale na d ru g ie b y ło źle, bo m e u m ia ła m czytać, m ając 12 la t i nie u m ie ją c gazety czytać. Bardzo ch cia ła m się uczyć czytać, ale rodzice nie d b a li o m nie. O jc z y m b y ł p ija k , w k a r ty g ra ł, m a tka nie m ia ła pojęcia, co to nauka i czy trzeba, czy nie to dziecko uczyć. I m am usia m ia ła sw ój k ło p o t z ojcem , że b y ł p ija k , ja k dziś jesz­

cze je st i do śm ie rci ta k będzie. Otóż to dziecko skąd m ogło się uczyć? T a k ie dziec­

ko dobrze się chow ało samo. P ro siła m dzieci, co chodzą do szkoły, ażeby m i po­

k a z a li ja k ie parę lite r , i ta k było. Potem coś u k ra d ła m i n osiłam im , żeby m n ie uczo­

no, i ta k się nauczyłam a b c d i ta k d a le j.

B lis k o nas m ieszkała s k le p ik a rk a . Ł a p a ła m k u r y i je j daw a ła m i ona n a u czyła m n ie czy­

tać. A potem c z y ta ła m dużo gazet i różne k s ią ż k i. C zytać u m ie m dobrze, ale pisać —

szkaradnie, bom m a ło pisała, a c z y ta ła m dużo. I ta k zostało w e m n ie na całe życie, aż do dziś. Jestem z te j n a u k i dum na, p o m im o że n ie je ste m uczona w szkołach, sama przez się... Że u m ie m czytać, to C y­

g a n i ze m n ie się ś m ie li i p lu li na m nie.

B y li bardzo n ie d o b re na m n ie z p ow o­

du tego, że u m ia ła m czytać... co ch cie li, to m ó w ili na m nie, a ja im na złość czyta ­

ła m ja k n a jw ię c e j... P ro siła m rodziców , żeby m ię d a li do szkoły, ale nie c h cie li s łu ­ chać o ty m , co ja ich prosiłam . M ó w ili: No, będziesz p a n i nauczycielka. I dała m spokój z ty m i t y lk o czytałam , czytałam , aż m nie oczy b o la ły .“

Papusza ukła d a słow a pieśni cygańskich i pisze w iersze po cygańsku. Szkoda, że b ra k czasu n ie pozw ala na p rzyto cze n ie ty c h c ie ka w ych u tw o ró w w całości. Są w śród n ic h ta kie , k tó re o p ie w a ją u ro k w ę d ro w n e ­

go życia, są i inne, w k tó ry c h a u to rka na­

w o łu je sw ych w sp ó łp le m ie ń có w do em an­

cyp a cji. Do p ie rw sze j g ru p y należy „ G ili tu g a n i“ (S m utna piosenka). A oto je j fra g ­ m e n t po cygańsku:

D ik t a r a j a o do wesz, 0 do k a lo , b a ro wesz.

P a s ie w esz p a n io r i, A n d r e w esz ja g o r i,

Jago ri tykni.

D o w esz i do ja g D a w a is y m i r i b a c h t, A do t y k n i, b y s t r i p a n io r i, D a w a is y m i r i d i i — R o m a le , ne...

W d o s ło w n y m p rze kła d zie b rz m i ten fra g - m e n e ik następująco:

S p ó jr z , p a n ie , n a te n la s , N a te n c z a rn y , w i e l k i la s . K o ło la s u rz e c z k a , W le s ie o g ie n ie k , O g ie n ie k m a ły . T e n la s i te n o g ie ń T o je s t m o je szczęście, A ta m a ła , b y s tr a rz e c z k a , T o je s t m o je s e rce — C y g a n ie , h e j...

W in n y m w ierszu, rozp o czyn a ją cym się od słów : „ A j , rom ale, so k e r en?“ Papusza zachęca C yganów do porzucenia ko czo w n i­

czego try b u -ż y c ia i do uczenia dzieci:

A j , C y g a n ie , co r o b ic ie ? G d z ie z d o m u w y je ż d ż a c ie ? L e p ie j m n ie p o s łu c h a jc ie 1 do p r a c y się z a p is z c ie . B o j a k te g o n ie z ro b ic ie ,

W w ię z ie n ia c h b ę d z ie c ie s ie d z ie li.

L e p ie j w a m o sią ść n a m ie js c u I d z ie c i s w o je u c z y ć .

(12)

C y g a ń s k ie ż y c ie ...

L e c z ż y ć n a m n ie p o z w a la ją I p s a m i n a s n a z y w a ją . O , C y g a n ie w ie lc y , b ie d n i, J a k ż e t o n a ś w ie c ie ż y ć w a m , K ie d y n ie u m ie c ie c z y ta ć , A n i p is a ć .

W s z y s c y C y g a n ie p rz e m in ą , W s z y s c y p o u m ie r a ją , N ic p o so b ie n ie z o s ta w ią . A j a p is z ę t a k , j a k u m ie m , C h o c ia ż n ie r a z p o p ła k u ję . P o e tk a c y g a ń sk a P a p u - I coś lu d z io m p o z o s ta w ię ...

sza, c z y li L a lk a , i s k rz y ­ p e k K a r o l. (1949)

Choć i do C yganów w ta rg n ę ła ju ż m ocno ta n d e ta n a jro z m a it­

szych p rze b o jó w , ja k „C z y pam ię­

tasz tę noc w Z a ko p a n e m “ , to je d ­ n a k cygańska pieśń lu d o w a n ie zo­

stała zarzucona. Ś p ie w a ją C yganie p ie ś n i stare, odziedziczone po p ra ­ dziadach, śp ie w a ją też m ło d e p io ­ senki, z k tó ry c h szczególnie p ię k ­ ne są d w ie p ie ś n i p o w sta łe w c y ­ g a ń skim obozie w O ś w ię c im iu w la ta c h 1943-44. Z am o rd o w a n o ta m o koło 25 ty s ię c y C yganów — a pieśń „u s z ła cało“

i trw a .

Spośród b e zim ie n n e j cyg a ń skie j p o e zji lu d o w e j szczególnie p ię kn e są te k s ty pieśni C yganów p o d ka rp a ckich . O to d w ie „p ró b ­ k i “ w m o im d o sło w n ym p rze kła d zie :

N ie m a m m a te c z k i A n i c z a rn e g o o jc z u lk a , P o z o s ta łe m s a m o tn y J a k ś c ię te d rz e w o .

— Jeszcze to d rz e w o N ie z o s ta ło s a m o tn e : C h ło d n y w i a t r w ie je I je s z c z e je t r ą c a —

W in n e j piosence pisze Papusza w zw ią z­

k u z p o d ję tą w Polsce p ro d u k ty w iz a c ją C y­

ganów :

...N a d o b rą w e s z liś m y d ro g ę , Co n a m m ó w ili, to z r o b im y . C h c e m y się o s ie d lić

I d z ie c i n a sze d o s z k ó ł o d d a ć . S p a d n ie z n a s c ie m n o ta I n ie c z y s to ś ć se rc I ż y ć b ę d z ie m y p ię k n ie T a k j a k k a ż d y c z ło w ie k ...

A s ta rz y C y g a n ie i C y g a n k i p ła c z ą . O n i d a w n e cza s y w s p o m in a ją , M y ś lą o la s a c h , o rz e k a c h , O g ó ra c h i o g n ia c h . B o s ta r z y C y g a n ie M a ją s e rc a j a k k a m ie n ie . W le s ie w y r o s ły i s k a m ie n ia ły ...

Często w s w ych piosenkach i w ierszach m ó w i Papusza o sobie, p rz y czym w ie lo ­ k ro tn ie p rz e w ija się w ty c h u tw o ra c h m o­

ty w , o k tó r y m je s t m ow a w z a c y to w a n y m fra g m e n c ie p a m ię tn ik a : tę sknota do n ie osiągniętego w y k s z ta łc e n ia i p ra g n ie n ie po­

zo staw ienia lu d z io m jakiegoś trw a łe g o śladu po sobie:

M E SOM R O M N I CZIORORY...

J e s te m ja C y g a n k a b ie d n a ,

N ie m a m szczęścia, n ic ju ż n ie m a m . N ie s z c z ę ś liw e m o je ż y c ie ,

B ó n ie u m ie m d o b rz e c z y ta ć , B o n ie u m ie m ła d n ie p is a ć . K ie d y m m ło d a b y ła je szcze Z m o c n ą w o lą , w ie lk im s e rc e m , O c h , ja k ż e m się u c z y ć c h c ia ła , C z y ta ć w s z y s tk o , p is a ć p ię k n ie , J a k ż e m j a c h c ia ła

Ś p ie w a ć c y g a ń s k ie p io s e n k i:

„ C y g a ń s k i k o ń ju ż c ze ka , P rz e d n a m i d ro g a d a le k a ...“

J a k ż e ja u m ie ć c h c ia ła m C y g a ń s k ie w ie r s z e o p o w ia d a ć ,

*

...W t e j k a r c z m ie G r a ć n ie p o z w a la ją . B a z , k ie d y ta m g r a li, Z a b it o m o je g o b r a ta . M a t k a s zła t a m t ę d y I t a k b a rd z o p ła k a ła , Ż e c a ły f a r t u c h N a p e łn iła łz a m i.

S io s tr a s z ła t a m t ę d y I z z ie m i j e j łz y z b ie ra ła ...

Będziemy panu wdzięczni, jeżeli pan ja k najszybciej obdarzy nas w yborem pieśni i wierszy cygańskich w swoim przekładzie.

Jestem szczęśliwym posiadaczem niezw ykle rzadkiej książeczki w ydanej w Moskwie w roku 1935. Są to wiersze poety cygań­

skiego A. Germano ,,G ilia " (Pieśni). Może pan i z tego zbioru skorzysta.

Tymczasem proszę nam pokrótce opowie­

dzieć o jakim ś szczególe z folkloru cygań­

skiego, któ ry pana specjalnie zainteresował.

(13)

M yślę, że szczególnie in te re s u ­ ją c y je s t n ie p is a n y cyg a ń ski k o ­ deks zakazów, tz w . M a g e rip e n , c z y li „S k a la n ie “ . Jest to obecnie n a jd o k ła d n ie j opracow ane przeze m n ie zagadnienie z fo lk lo r u C y­

ganów p o lskich . O p o w ie m o ty m k ró tk o . P e łn ie j i szczegółow iej p rz e d s ta w iłe m to zagadnienie w bieżącym ro k u w dw óch odczy­

tach, k tó re m ia łe m na te n te m a t na U n iw e rs y te c ie W arszaw skim .

C y g a ń s k a piękność K a li. (1948)

W ę d ro w a n ie C yganów s p rz y ja ic h na ogół pasożytnicze m u t r y ­ b o w i życia i w połączeniu z r y ­ g o ry s ty c z n ie p rze strze g a n ym „ k o - - deksem “ M a g e rip e n i z ic h ję z y ­ k ie m , k tó r y — m im o b ra k u p i­

sma — je s t ta k tr w a ły , n ie do­

puszcza do a s y m ila c ji tego n a ro ­ du. M a g e rip e n — to z b ió r zaka­

zów o b ycza jo w ych , często o m a ­

g ic z n y m charakterze. N a s tra ż y p rze strze ­ gania ty c h zakazów s to i s ta ry Cygan, z w a n y B aró-S zeró (W ie lk a G łow a). Jego w ładza naczelnego sędziego je s t o b ie ra l­

na i d o żyw o tn ia . W ie lk a je s t rozm aitość skalań: są W ie lk ie S ka la n ia (B arę M a g e ri- pena) i M a łe S ka la n ia (T ik n e M a rg e rip e n a ).

Do w ie lk ic h należy m .i. bezsensowny i d z ik i zakaz udzie la n ia pom ocy rodzącej Cygance zw . M a m itk o M a g e rip e n (od słow a m a ­ m i — akuszerka). P rz y p orodzie n ie w o ln o

żadnem u C yg a n o w i ani Cygance pomóc po­

ło ż n ic y , n ie w o ln o je j do tkn ą ć ani dziecka.

N ależy, w razie p o trze b y, w ezw ać akuszer­

kę do pom ocy. Pod grozą skalania się n ie w o ln o C yg a n o w i d o tkn ą ć dziecka a n i m a tk i (jeszcze przez dw a do trze ch ty g o d n i po po­

rodzie), n ie w o ln o też podawać rę k i a k u ­ szerce, k tó ra z r a c ji swego zaw odu je s t is to tą nieczystą. N ie w o ln o ró w n ie ż jeść w to w a rz y s tw ie h y c la ani podawać m u rę k i (K u s z ia iy tk o M a g e rip e n — od słowa kusz- ia ło = hycel). To samo d o ty c z y rze źn ika k o n i lu b h a ndla rza koniną. N ie w o ln o jeść z naczynia, k tó re C yganka m usnęła przez n ieuw ag ę spódnicą, n ie w o ln o nosić czapki, na k tó re j usiadła C yganka lu b choćby ty lk o m usnęła ją spódnicą. W ie le je s t ta k ic h , po­

z b a w io n ych p ra ktyczn e g o sensu przepisów . N ie k tó re z n ich , ja k np. D ż iu w litk o M a g e ­ rip e n (od słow a d ż iu w li — kobieta) czy Ł u b n itk o M a g e rip e n (od słow a lu b n i — p ro ­ s ty tu tk a ) sto ją na s tra ż y n ie z w y k le p u r y - ta ń s k ie j surow ości o byczajów , o b o w ią zu ją ­ cej w te j społeczności. Są je d n a k w śród za­

ka zó w M a g e rip e n i ta k ie , w k tó ry c h pod m agiczną fo rm ą w y ra ź n ie w id a ć ic h celo­

wość. I ta k np. n ie w o ln o gotow ać jedzenia w n a c zyn iu służącym do m y c ia się lu b do p ra n ia b ie liz n y ; n ie w o ln o o strzyć noża, u ż y ­

wanego do k ra ja n ia pożyw ienia , o próg; nie w o ln o w czasie b ó jk i używ ać „noża, sie kie ­ r y a n i żadnego żelaza“ (S a ste rytko , T ow e- ry tk o , C z c h u ritk o M a g e rip e n — od słów : saster — żelazo, to w e r — siekiera, czchu- r i — nóż) itp ., itp . W p ra w a c h M a g e rip e n ja s k ra w o p rz e ja w ia się krzyw d zą ce poniże­

n ie i upośledzenie k o b ie ty w cyga ń skie j społeczności. M a g e rip e n to dziedzina zu p e ł­

n ie dotychczas nie znana p o ls k ie j e tn o g ra fii i so cjologii, a będąca przecież podstaw ą o b y­

czajowości cyg a ń skie j, s k o d y fik o w a n y m i n o rm a m i e ty c z n y m i C yganów p olskich. Ja k bardzo niedostępną dla badaczy g ru p ą są C yganie, może św iadczyć choćby fa k t, że M a g e rip e n u p o lskich C yganów został od­

k r y t y i m n ie j w ię ce j zbadany dopiero w ro k u u b ie g ły m przeze m nie. E tn o g ra fia polska n ie d om yślała się dotychczas is tn ie ­ n ia ty c h n ie p isa n ych p ra w , k tó re przecież p rz y b y ły tu w ra z z ty m w ę d ro w n y m lu d e m 400 la t tem u! Zresztą oprócz badań ściśle językoznaw czych , p ro w a d zo n ych w Polsce przed w o jn ą , żadne badania C yganów p o l­

s k ich n ie b y ły u nas podejm ow ane.

Niech pan będzie łaskaw powiedzieć parę słów o dotychczasowym stanie cyganologii polskiej.

P ierw szą, zasługującą na uw agę ro z p ra ­ w k ą o Cyganach je st n ie w ie lk i fra g m e n c ik ,

z a w a rty w p ra cy Tadeusza Czackiego

„O lite w s k ic h i p o ls k ic h p ra w a c h “ . Są to

w y w o d y oparte je d y n ie na le k tu rz e d z ie ł

obcych, bez znajom ości bezpośredniej te ­

m atu. Na szacunek zasługuje tu je d n a k h u ­

m a n istyczne w ystę p o w a n ie autora p rz e c iw ­

ko k rz y w d z ą c e j d y s k ry m in a c ji C yganów .

N ie w zbudza tego szacunku książka Ig n a ­

cego D a n ile w ic z a „O Cyganach wiadom ość

(14)

h is to ryczn a czytana na posiedzeniu p u b lic z - nem Cesarskiego U n iw e rs y te tu W ile ń s k ie ­

go d n ia 30 czerwca 1824 r o k u “ . Praca ta je s t p ra w ie w całości w y c ią g ie m z n ie m ie c ­ k ie j pra cy G ro llm a n n a o Cyganach, a to, co dodał od siebie D a n iło w ic z , to — oprócz p a ru cennych w iadom ości — p ra w ie je d y ­ n ie krzyw d zą ce i z g ru n tu fa łszyw e o p in ie 0 ty m narodzie, n ic z naukow ością nie m a­

jące wspólnego. Następne dzieło o C yga­

nach — to „R y s h is to ry c z n y lu d u cygań­

skiego“ Teodora N a rb u tta (W iln o , 1830 r.).

1 tu znaleźć m ożna w ie le błędów , ale je st to istn a skarbnica w iadom ości o Cyganach, a co w ażniejsze — je st to je d yn a praca, k tó ra u tr w a liła dużo n ie z m ie rn ie cennych d o k u m e n tó w i re la c ji o Cyganach w X V I I I w ie k u . N a rb u tt nie ty lk o nie b y ł obciążony -

n e g a ty w n y m i uprzedzen iam i wobec C yga­

nów, ale w y ra ź n ie d a rz y ł ten lu d sym pa­

tią. M ię d zy in n y m i, w y k a z u ją c w ie le po­

z y ty w n y c h cech C yganów , w ta k ic h oto sło­

w ach, n ie bardzo lic u ją c y c h z pow agą p ra cy n a u k o w e j, rozw odzi się nad u ro d ą C yga­

nek: „N ie w ia s ty w s z y s tk ie są bardzo u d a t- nego s kła d u ciała, a k ie d y się uda piękna tw a rz y c z k a , co n ie je s t rzadkością, można się p ra w d z iw ie zastanow ić nad pięknością C yg a n ki. Jest to piękność w guście w schod­

n im , ty m pow abniejsza, że nie znając u p ię k ­ s z e ń ^ d zieciństw a, łączy jakąś ponurość, ja k ie ś zasępione w e jrz e n ie , k tó re każąc do- ro zu m ie w a ć się w id z o w i s m u tk u w e w n ę trz ­ nego, p o w abn ie na je j stronę in te re su je . W y ra z y oczu n ieposp olite, w ca le u jm u ją c e , udatność całej fiz jo g n o m ii podw yższają:

nieśm iałe, skrom ne, posępne, w yra ża ją ce głęboką przezorliw ość, w m o m e n t z ż yw o ­ ścią b ły s k a w ic y żarzą się i do serca p rz e n i­

k a ją ; k ie d y się uśm iechnie, teraz to p rz y p a ­ trze ć się ty m c z a ru ją cym m u s zku ło m tw a-- rz y , k tó re skro m n iu c h n ą lubieżność o d k ry ­ w a ją d ro b in k a , ty m cudnie u łożonym usteczkom , a nade w szystko zębom, zębom, ta k p rz y je m n ie u ło żo n ym i n a jb ie ls z y m w św iecie.“

Cenne d z ie ło N a rb u tta je st po dziś dzień w Polsce je d yn ą , dość w szechstronną, cho­

ciaż n ie pozbaw ioną lic z n y c h b łędów ro z­

p ra w ą o Cyganach. Po n im , oprócz Z ie liń ­ skiego, k tó r y zebrał trochę baśni cygań­

skich, przez d łu g i czas nie b y ło w Polsce lu d z i, za jm u ją c y c h się cyganologią. Sporo je d n a k w iadom ości o n ic h znaleźć można w X IX -w ie c z n e j lite ra tu rz e . P isa ł tro ch ę o n ic h W in c e n ty P o l w prze d m o w ie do swe­

go „cyg a ń skie g o “ d ra m a tu pt. „P o w ó d ź “ ; p isa ł sporo bardzo cie ka w ych rzeczy o C y­

ganach Józef G lu z iń s k i w sw ych p a m ię t­

n ik a c h ; E ustachy T y s z k ie w ic z w „O brazach dom ow ego pożycia na L it w ie “ ; K . W. W ó j­

c ic k i w „S ta ry c h gaw ędach“ i in n i. N ie są

to w szystko prace cyganologiczne, ale za­

w ie ra ją cenne w iadom ości o przeszłości p o ls k ic h C yganów . P ierw szą pow ażniejszą ro z p ra w k ą o Cyganach po N a rb u cie je s t a r ty k u ł A n to n ie g o P ro ch a ski w „ K w a r t a l­

n ik u h is to ry c z n y m “ z 1900 r., pt. „ P r z y w i­

le je d la cyg a ń skie j starszyzny w Polsce“ , a następnie ju ż w okresie d w u d zie sto le cia m ię d zyw o je n n e g o — prace K lic h a , K o p e r- n ic k ie g o i R ozw adow skiego. D op ie ro te rze­

czy —• to cyganologia w ca ły m tego słow a znaczeniu. N ie s te ty o g ra n icza ją się one je ­ d y n ie do sp ra w ję z y k o w y c h : K lic h w y d a ł pracę pt. „C ygańszczyzna w „C hacie za w s ią “ K ra sze w skie g o “ , R ozw a d o w ski — W ö rte rb u c h des Z ig e u n e rd ia le k ts v o n Za­

ko p a n e “ . W y ją tk ie m do pewnego stopnia je s t tu K o p e rn ic k i; jego „T e x te s tsiganes“

z a w ie ra ją nieco baśni i te k s tó w pieśni p o l­

skich C yganów p o d ka rp a ckich . R ozw adow ­ s k i i K o p e rn ic k i z m a rli jeszcze przed w o jn ą , K lic h a za m o rd o w a li h itle ro w c y w 1939 ro k u .

Obecnie po w o jn ie m a m y w Polsce je d ­ nego cyganologa; je s t n im Tadeusz Poboż- n ia k , a u to r szeregu prac n a u ko w ycsh o ję ­ z y k u cygańskim . W a rto ró w n ie ż w spom nieć o studencie K o n s e rw a to riu m W arszaw skiego, M a ria n ie B e d n a rskim , w ła d a ją c y m b iegle d ia le k te m p o lskich C yganów n iz in n y c h . B e d n a rs k i k ilk a w o je n n y c h la t p rze p ę d ził w taborze C yganów , a po w o jn ie udziela m i znacznej pom ocy w m oich studiach „c y g a ń ­ s k ic h “ . Obecnie stara się on o s ty p e n d iu m , k tó re u m o ż liw iło b y m u k o n ty n u o w a n ie p ra - ey nad ułożenie m pierw szego s ło w n ik a i gra ­ m a ty k i ję z y k a p o ls k ic h C yganów n iz in n y c h . Przedwojenna sensacyjna prasa czerwona roiła się od wiadomości o jakim ś królu cy­

gańskim i dynastii K w ieków . Czy ów mo­

narcha żyje jeszcze i dalej działa wśród C y­

ganów?

Nie, p rz e d w o je n n y „ k r ó l“ u m a rł, ale ż y je jego następca, k tó r y k ilk a la t te m u „d e m o ­ k ra ty c z n ie “ z rz e k ł się godności k ró le w s k ie j, m ia n u ją c się jednocześnie „p re z y d e n te m na-, ro d u cygańskieg o“ , a następnie „p rz e d w o d n i- czącym (sic!) Ś w ia to w e j R ady C ygań­

s k ie j“ — in s ty tu c ji is tn ie ją c e j ty lk o w fa n ­ ta z ji „p rze d w o d n iczą ce g o “ R u d o lfa K w ie k a

oraz na jego pieczęci. Baro-Szero — W ie lk a G ło w a — je s t je d y n y m u zn a w a n ym przez C yganów p o ls k ic h z w ie rz c h n ik ie m . S ły n n i, re k la m o w a n i przed w o jn ą K w ie k o w ie b y li zawsze w y b ie ra n i ty lk o przez sw ój ród — k o tla rz y , c z y li K e ld e ra ri, oraz z a tw ie rd z a n i przez polskie w ładze a d m in is tra c y jn e . C i cygańscy zw ie rz c h n ic y nie cieszyli się ani uznaniem , ani sym p a tią w śród sw oich pod­

w ła d n y c h . P o p rze d n ik obecnego „p re z y d e n ­

ta “ , k o rz y s ta ją c z p rz y w ile jó w i u p ra w n ie ń

(15)

da n ych m u przez sanacyjne w ładze, szan­

ta ż o w a ł C yganów , „ścią g a ł p o d a tk i i d a n i­

n y “ , a n a w e t d o p u ścił się p o rw a n ia siłą C y­

g a n k i z obcego taboru. W 1936 r. ośw iad­

c z y ł on w obozie p o ls k ic h C yganów , że za­

b ie ra ic h córkę do siebie. P om im o sprzeci­

w u ro d zicó w d zie w czyn y, zab ra ł ją siłą, a poniew a ż o ś m ie liła się sta w ia ć opór, prze ­ w ią z a ł ją w pasie sznurem , któ re g o koniec b y ł p rz y m o c o w a n y do „k ró le w s k ie g o “ w ozu (w ten sposób C yganie p rz y w ią z u ją do s w y c h w ozów psy).

Jak się przedstawia sprawa sławetnych wróżb i m agii cygańskiej?

To znaczy: „ T a k ja k p a li się ta świeca, ta k n iech p a li się m o je serce. T y w idzisz, Boże, m o ją praw dę. Je śli je ste m k rz y w a (tzn. je ś li k ła m ię ), n ie ch m n ie Bóg b ije , po­

ła m ie , w ysuszy. N iech p rz y jd z ie cud za tr z y d n i, (albo) za trz y miesiące, (albo) za tr z y la ta . A je ś li ja n ie jestem k rz y w a , to niech przysięga ta p adnie na ciebie (tj. na oska r­

życielkę), na tw o je d zie ci.“

N astępnie C yganka ła m ie świece, gasi i rzuca na ziem ię. Pozostaje w te d y czekać, na k im B óg w y w rz e swą straszną zemstę, w ska zu ją c w te n sposób, k to b y ł w in ie n , k to m ó w ił praw dę, a k to k ła m a ł. N a ju ro - W ró ż b y cygańskie i m n ó stw o

z m y ś ln y c h sztuczek, m a ją c y c h na ce­

lu w y łu d z a n ie p ie n ię d z y od ła tw o ­ w ie rn y c h , są tra k to w a n e przez C y­

ganów ja k o su i generis rzem iosło.

B łędem je s t p o k u tu ją c e gdzieniegdzie m nie m a n ie , że C y g a n k i w ie rz ą w sw o je w ró ż b y . Czasem ty lk o , u n ie ­ k tó ry c h szczególnie u z d o ln io n y c h C y ­ ganek spotkać m ożna u m ie ję tn o ść skutecznej sugestii, zb liżo n e j do h ip ­ n o ty c z n e j. Są to je d n a k bardzo rza d ­ k ie w y p a d k i. W iem , że przed w o jn ą w p o b liż u N ow ogródka , w e w s i L u b cz nad N iem nem , zn a jd o w a ła się szko­

ła m a g ii, w k tó re j „w y k ła d o w c a m i“

b y ły stare C yg a n ki. N a ogół je d n a k ta m agia d la za ro b ku p rze ka zyw a n a je s t có rko m przez m a tk i. Jest oczy­

w iś c ie i m agia na w ła s n y u ż y te k . Do te j d z ie d z in y należą m. i. bardzo cie­

kaw e cygańskie p rz y s ię g i — so w ła - cha. Je śli C yganka została niesłusz­

n ie przez kogoś oskarżona, wówczas przysięga, p o słu g u ją c się św iecam i sow łach m o m e la ty r — „p rz y s ię g a ze ś w ie c y “ ). Z apala d w ie świece i w y ­ głasza następującą fo m u łę , k tó rą — ja k o cie ka w o stkę — przyto czę po cy­

gań sku:

„ S y r chaciół do m o m e li, te chaciół adżia m ro dżi. T u dikches, D ew ła, m ro cziaczipen. S y r som bangi, nek m an D e w e ł m a re ł, p ch a g ire ł, sziucz- k ire ł. Te ja w e ł cudo k ie t r in dywes, k ie t r in czchond, k ie t r in bersz. A s y r m e som na bangi, to n e k p e re ł, do sow łach pe tu ty r , pe tre czchaw en- d y r.

P rz y s ię g a ze ś w iecy.

(16)

czystszą przysięgą d la za g w a ra n to w a n ia n ie ­ w in n o ś c i i praw d o m ó w n o ści je st rzadko spo­

ty k a n y obrządek p rz y s ię g i połączonej z p i­

ciem w o d y z lu d z k ie j czaszki, p rzyn ie sio n e j z cm entarza.

Pewne w ie rz e n ia cygańskie związane są z gw iazdam i, zwłaszcza z d w ie m a „c y g a ń ­ s k im i“ k o n s te la c ja m i: rcm a n o w u rd e n (cy­

gański wóz) i k a c h n i kachnioren ca (k u ra z ku rczę ta m i). W szystkie te sp ra w y, m e ba­

dane dotychczas w cale, o p ra co w u ję obecnie.

Czy Cyganie polscy językowo i obyczajo­

wo stanowią jednolitą grupę?

Nie, są w śró d n ic h różne u g ru p o w a n ia ; dzielą się na d w ie zasadnicze społeczności:

pierw sza -— to C yganie n iz in n i, druga C yganie z P odkarpacia. D ia le k ty ich są ró ż­

ne. in n y tr y b życia. N iz in n i, to koczow nicy, podlegający „w ła d z y d u c h o w n e j“ W ie lk ie j G ło w y , ż yją cy przew ażnie pasożytniczo, s p ry tn i i p rze b ie g li. Ja znam w ła śn ie ich d ia le k t, a badania fo lk lo r u cygańskiego, k tó re prow adzę, odnoszą się przede w szyst­

k im do nich. C yganie w y ż y n n i są na ogół osiedli, p ra c u ją ciężko, przew ażnie p rz y tłu c z e n iu k a m ie n i na drogach, b ie d n i, pozba­

w ie n i w dużej m ierze p rzysło w io w e g o cy­

gańskiego s p ry tu . Choć nie zachow ali, ja k n iz in n i, t y lu resztek p ra sta rych , p rz y n ie ­ sionych jeszcze z In d y j w ierzeń, to je d n a k ic h lu d o w a tw órczość poetycka n ie je d n o ­ k ro tn ie przewyższa poezję C yganów n iz in ­ n ych , m a ją cych — w o d ró żn ie n iu od ta m ­ ty c h — cią g ły k o n ta k t z z a tru w a ją c y m i ro ­ d zim ą tw órczość „s z la g ie ra m i“ . Oprócz ty c h d w óch g ru p są jeszcze, p óźniej p r z y b y li z R u m u n ii, k o tla rz e — K e ld e ra ii i L o w a - i i — koniarze, c z y li hand la rze k o ń m i. B a r­

dzo s iln e są a ntago nizm y dzielące poszcze­

gólne g ru p y . Szczególnie s iln ą pogardą da­

rzą C yganie n iz in n i w y ż y n n y c h za to, że ci jedzą psy, p ra cu ją , są n ie s p ry tn i, „p a s k u d n i lu d z ie “ itp .

Teraz sprawa najważniejsza. Rząd Polski Ludowej rozpoczął akcję uspołecznienia, produktyw izacji i osiedlania Cyganów. Jak

ta sprawa wygląda?

A k c ja p ro d u k ty w iz a c ji C yganów p o ls k ic h p o d ję ta została z p o czątkiem bieżącego ro k u . Jest to akcja prow adzona stopniow o, m e b ły s k a w ic z n ie , je d n a k w y n ik i je j są ju ż w i­

doczne. W ładze zachęcają C yganów do po­

rzucenia w ę d ró w e k, p rz y d z ie la ją im m iesz­

kania, ziem ię, gospodarstwa — stosow nie do p ra g n ie ń k a n d yd a tó w na p e łn o w a rto ­ ściow ych o b y w a te li P o ls k i L u d o w e j. N ie - sposób jest jednocześnie pracow ać i bez­

u stannie koczować ani też uczyć się w lesie pod p łó tn e m n a m io tu . A b y m o g ły się ro z­

w in ą ć zdolności drzem iące w ty m narodzie, aby C yganie w y z w o lili się z pęt cie m n o ty i złych, zastarzałych n a w y k ó w — muszą z w ę d ró w k a m i zerwać. I stopniow o ju ż z ry ­ w a ją , choć nie ra z ciężko im to p rzychodzi.

Papusza w ra z z zespołem cygańskich h a r- fia rz y i s k rz y p k ó w , z ca ły m 1 6 -ro d z in n y m taborem , z k tó r y m w ę d ro w a łe m , osiedla się na M azurach. W k w ie tn iu br. grupa 116 C yganów z Nowego T a rg u w y je c h a ła w szczecińskie do P. G. R -u. C yganie c i zre­

z y g n o w a li z o fia ro w y w a n y c h im d ro b n y c h , p o je d yn czych gospodarstw i w y b r a li P ań­

s tw o w e G ospodarstw o Rolne. Dochodzą w ie ­ ści, że w spółżycie C yganów z in n y m i ro b o t­

n ik a m i ro ln y m i u k ła d a się ja k n a jp o m y ś l­

n ie j. W s ta d iu m o rg a n iz a c ji z n a jd u je się re p re z e n ta c y jn y c e n tra ln y zespół m uzycz­

ny, złożony z naszych C yganów . D zieci cy­

gańskie muszą chodzić do szkół. S zko ły

Część ta b o ru P ap uszy, k tó r y w n a jb liż s z y m czasie osiedla się, n a zaw sze z ry w a ją c z w ę ­

d ro w a n ie m . (1949)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stwierdzam, Ŝe liczba kopert i arkuszy egzaminacyjnych wykazana na kopertach jest zgodna z danymi zawartymi w zbiorczym protokole przekazania/odbioru dokumentacji

Studenci realizujący kurs „Technologie paszowe i nawozowe nowej generacji”, zostali zaproszeni do zrealizowania jednodniowego szkolenia w Kędzierzynie-Koźlu.. Jednym z zadań

[r]

Zauw ażone drobne uszkodzenia są od ra z u usuw

[r]

N a skrętki używa się wolframu, gdyż jest on jednym z nielicznych metali nie topiących się w tak wysokiej

dium Komitetu Wykonawczego I Kongresu N auki Polskiej stwierdziło potrzebę ukazania się nakładem jed­. nej z in stytucji wydawniczych serii popularnych monografii

• Michał Jarzyna 19 pkt dr Elżbieta Zawistowska XIV LO im.S.Staszica Warszawa. • Aleksander Kołodziej 19 pkt dr Elżbieta Zawistowska XIV LO