• Nie Znaleziono Wyników

Problemy : miesięcznik popularno-naukowy, 1950 nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Problemy : miesięcznik popularno-naukowy, 1950 nr 11"

Copied!
76
0
0

Pełen tekst

(1)

M ie s ię c z n ik popularno - n a u k o w y

(2)

8&U.-J Ei. WJP „

Dublet H '1 3 J 2 * L

(3)

P R O B L E M Y

ORGAN TOWARZYSTWA WIEDZY POWSZECHNE]

R o k V I 1 9 5 0

/ Y ' u

/ „ v

t i .

» i

N r 11 (56)

0 4/j $

T R E Ś Ć :

I

M l

(«Ma

S-

V v . \ 6 _ ©

*?) y

W A L K A Z N A T U R Ą O Z IE M IĘ I W O D Ę ...

P rz y pom ocy p a ry , e le k try c z n o ś c i, ro z b ija n ia a to m ó w czło­

w ie k może przenosić g ó ry, z m ie n ia ć bieg rzek, zam ien iać noc w dzień, zim ę w la to ,

W Ł O D Z IM IE R Z M A J A K O W S K I ...

P oeta r e w o lu c ji

W E G E T A T Y W N A H Y B R Y D Y Z A C J A Z W IE R Z Ą T . . . . P ra ce M ic z u rin a i je go następców d a ją sposób w y tw a rz a ­ n ia ras n o w y c h , w y s o k o w a rto ś c io w y c h i b a rd z ie j p rz y s to ­ sow an ych do d a nych w a ru n k ó w .

S Ł U Ż B A Z D R O W IA W Z S R R ...

Z d ro w ie i życie lu d z k ie prze sta ło b y ć p rz e d m io te m ku p n a i sprzedaży.

O S Y T U A C J I W M E D Y C Y N I E ...

N o w y k ie ru n e k w p a to lo g ii w y k a z a ł n a drzę dną ro lę u k ła d u n e rw o w e g o w ro z w o ju n a jro z m a its z y c h procesów ch o ro ­ b o w y c h

P R Y M A T O D K R Y Ć R O S Y J S K IC H N A A N T A R K T Y D Z IE Ż eglarze ro s y js c y p ie rw s i d o t a r li do A n ta r k ty d y .

T R A N S P O R T W IE L K IE J C Z Ę S T O T L IW O Ś C I...

P o ja z d y e le k try c z n e bez szyn i p a łą k ó w .

K W A D R A T Y M A G I C Z N E ...

C ie k a w e m e to d y b u d o w a n ia lic z b o w y c h k w a d ra tó w m a ­ gicznych .

„ N A S Z A R O Z S Z A B R O W A N A P L A N E T A “ ...

— c z y li nieza m ierzo na propa gan da so cja lizm u . D L A C Z E G O — J A K ?

Czas a k c ji w „P a n u T adeuszu“ ...

P O L E M IK I

Z a g a d ka w e s t u ...

Ż a g ló w k a czy ba lia ? ...

N O W O Ś C I N A U K O W E

N o w a te o ria pochodzenia k o m e t ...

N o w e p o tw ie rd z e n ie is tn ie n ia w a r i t r o n ó w ...

K r o n ik a n a u k o w a ...

CO T O JE S T ? ...

W K Ł A D P O L A K Ó W DO N A U K I

O dczyn B ie r n a c k ie g o ... ...

CO P IS Z Ą I N N I

F u n k c ja i zadania n a u k i ...

P A N O P T IC U M I A R C H IW U M K U L T U R Y ...

E R R A R E H U M A N U M E ST

R óżnica m ię d z y „ o k o ło “ i „o k o ło “ ...

W y ją tk o w y z b ió r n ie d o rz e c z n o ś c i...

N O T A T N IK „P R O B L E M Ó W “

P o r tr e t pew nego c z ł o w i e k a ...

Z K R O N I K I P IE R W S Z E G O K O N G R E S U N A U K I P O L ­ S K IE J ...

L IS T Y I O D P O W I E D Z I ...

Bożena G., z P o zn a n ia ; In ż . Józe f B a b ic , Pieszyce; E fim s M a g a ra m z M ila n ó w k a ; K . V „ M y s z k ó w ; „ C z y te ln ik z B o ­ le s ła w c a “ ; „ M e d y k z W a rs z a w y “ ; A n to n i Rob,. W arszaw a;

C zesław a S zp iko w ska , Ł ó d ź ; A . D., Ł ó d ź ; J an R o m a n o w s k i, P ozn ań ; Oczopląs, B ie ls k o ; J. G., B ę d z in ; S. T., G d a ń sk;

„ Ż y w y Ś m ie r te ln ik “ , M n is z k ó w ; T . Sobolew ska, L u b lin ; O. R., G dańsk.

N O W O Ś C I W Y D A W N I C Z E ... ...

Stanisław Turczynowicz . 722

Z ofia Rothertow a . . . 730 Bohdan K iełczew ski . . 737

Jan H ip o lit Bayer . . . 740

A. Sperański . . . . 744

A, G rigo rjew

i D. Lebiediew . . . 748 M a ria n R. Szczurek . . 753 W ładysław L ubnaar . . 759

Stefan S z u l c ... 762

Z ygm unt Sitnicki . . . 767 K azim ierz Sarnecki . . 769 Adam Stanisław W roński 770 Jan Gadom ski . . . . 771 Józef H u r w i c ... 773 h ...773 V i d i m u s ... 774 F lo rian P aw lak . . . . 776 John D. Bernal . . . . 777 Julian T u w im . . . . 779 Ks. Antoni Lorens , . . 733 M a ria Słoniewska . . . 783 Tadeusz Unkiew icz . . 784 ...787 ... 788

. 791

(4)

z

Prof. STANISLAW T U R C Z Y N O W IC Z

D z ie k a n W y d z ia łu M e lio ra c y jn e g o S G G W

T I 7 A L K Ę z n a tu rą c z ło w ie k p ro w a d z i od

» * zarania swego istn ie n ia , a d z ię k i o trz y ­ m anem u od te j n a tu ry czynnem u, prężnem u m ózgow i p o tr a fi ją coraz częściej i le p ie j przezw yciężać: k ie d y za la t p ra d a w n y c h u m ia ł ty lk o zw iększać siłę swego u derzenia p rze d łu że n ie m rę k i w postaci m aczugi, obec­

n ie p rz y pom ocy p a ry, e le ktryczn o ści, ro z b i­

ja n ia ato m ó w może przenosić g ó ry, zm ieniać bieg rzek, zam ieniać noc w dzień, zim ę w la ­ to ; k ie d y za o w y c h czasów m ó g ł w ucieczce przed s iln ie js z y m od siebie zw ierzęciem lu b w pogoni za słabszym lic z y ć ty lk o na szyb­

kość sw oich nóg, obecnie w sam olotach prze ­ ściga najszybsze p ta k i, a n a w e t głos; głos je ­ go może być słyszany na d ru g ie j p ó łk u li, a w z ro k ie m dostrzega bardzo odległe cia­

ła niebieskie oraz niedostrzeg alne żadnym o kie m drobne cząstki.

N ie d z iw w ięc, że ja k b y w przeczuciu s w o je j p rz y s z łe j w ie lk o ś c i p rz y k la s y fik o w a ­ n iu stw o rze ń tego św ia ta nadał sobie nazwę czło w ie ka rozum nego — „h o m o sapiens“ , chociaż raczej n ależała by m u się nazwa: czło­

w ie k m y ślą cy — „h o m o cogitans“ , gdyż ce­

chą ro zu m u je s t p rz e w id y w a n ie , a p rz e w i­

d y w a n ie je s t podstawą, a po części i p rz y c z y ­ ną p lanow a nia, tym czasem przez d łu g ie w ie ­ k i p ro w a d z ił on, a i obecnie jeszcze w w ie lu k ra ja c h p ro w a d z i gospodarkę ra b u n ko w ą , bez m y ś li o przyszłości.

Jako p rz y k ła d ta k ie j ra b u n k o w e j gospo­

d a rk i w d a w n ych czasach może służyć w y ­

pasanie w północn ej A fry c e oraz zachodniej

i śro d ko w e j A z ji z b y t dużych stad kóz

i ow iec na terenach stepow ych, przez co u ru -

(5)

NATURĄ

i w o d ę

chom iono niszczące w sze lkie życie p ia s k i;

w późniejszych czasach w Stanach Z je d n o ­ czonych i in n y c h k ra ja c h w y c in a n ie lasów, co pociągnęło za sobą ta k ie same s k u tk i.

O u je m n y c h ^skutkach w y c in a n ia lasów wszyscy słysze liśm y i c z y ta li dużo. T u w spom nę ty lk o , że w o jn y napoleońskie przez w yniszczenie lasów w A lp a c h w p ły n ę ły na zw iększenie częstości p ow odzi w d o lin ie A d y ­ g i: przed w o jn a m i z d a rza ły się one co sześć la t, a po n ic h na s k u te k w y c ię c ia lasów przez przechodzące w o jska pow odzie zaczęły nisz­

czyć d o b y te k lu d z k i co p ó łto ra ro k u .

W ięcej jeszcze lasów padło o fia rą żądnych bogactw k u p có w fe n ic k ic h , gre ckich , wenec­

k ic h , a n g ie lskich i in n y c h . P rzyp o m n ę tu ta j 0 s k u tka ch g ra b ie ż y lasów w H im a la ja c h : po­

ciągnęła ona za sobą zm ianę ro z k ła d u opa­

d ów i s tra s z liw e pow odzie s p łu ku ją ce żyzne zie m ie do rzek, co m ię d z y in n y m i spowodo­

w a ło ta k straszne g ło d y w In d ia ch , że s k u t­

k ie m tego u m ie ra ło po k ilk a m ilio n ó w lu d z i rocznie.

W yniszczenie lasów w górach i na pobrze- żu stepów w P ółnocnej A m e ry c e spowodo­

w a ło zasypanie p ia ska m i m ilio n ó w h e k ta ró w żyzn ych ziem. S k ło n iło to Roosevelta do p rz e p ro w a d ze n ia w K o n g re sie p ro je k tu za­

le sie n ia ; o w y k o n a n iu tego p ro je k tu n ie s ły ­ chać; pra w d o p o d o b n ie na przeszkodzie te m u s to ją in te re s y poszczególnych w ła ś c ic ie li g ru n tó w .

W ZSR R ju ż w ro k u 1931 rząd p o s ta n o w ił zw ię kszyć obszar zalesienia w re p u b lik a c h 1 k ra ja c h p o trz e b u ją c y c h tego, a w 1948 po­

s ta w ił to ja k o zadanie n a jb liż s z y c h la t. I oto

ze w s z y s tk ic h o k o lic Z w ią z k u R adzieckiego nadchodzą spraw ozdania o szybko — ponad p la n — p ostępu jących pracach zalesiania i zadrzew iania . Prace te m a ją na celu nia ty lk o w s trz y m a n ie ro z w ie w a n ia piasków i niedopuszczanie do z m yw a n ia ze sto kó w żyznej p ró ch n iczn e j w a rs tw y , lecz przede w s z y s tk im k o rz y s tn ą zm ianę k lim a tu o lb rz y ­ m ic h p o ła ci państw a.

J A K W IA D O M O , na U k ra in ie oraz w ogóle w p o łu d n io w y c h i p o łu d n io w o -w sch o d ­ n ic h częściach ZS R R ilość opadów nie w y ­ starcza, po m im o żyznej gleby, do p ro d u k c ji ro ś lin n e j nie ty lk o ze w zględu na m ałą ic h w ysokość (na p rz y k ła d w A s tra c h a n iu 162 m m rocznie), ale i ze w zględu na znaczną zdolność e w a p o ra cyjn ą p o w ie trza , spowodo­

w aną stale w ysoką jego suchością, nie p o ­ m ie rn ie jeszcze zw iększaną w n ie k tó ry c h okresach „s u c h o w ie ja m i“ , to je s t w ia tra m i ta k suchym i, że p o tra fią one osuszyć w cią­

gu k ilk u godzin duże z b io rn ik i wodne.

Pasy leśne m a ją na celu podniesienie m ie j­

scowe w ysokości opadów, spow odow anie do­

godniejszego d la p ro d u k c ji ro ln ic z e j ro z k ła ­ du ty c h opadów, zm niejszenie p a ro w a n ia oraz zw iększenie ilo ści w o d y g ru n to w e j d ro ­ gą zm niejszenia szkodliw ego p o w ie rz c h n io ­ wego s p ły w u , a zw iększenia ilo ści w s ią k a ją ­ cej w g ru n t w o d y opadow ej.

S tw o rze n ie ta k ic h pasów w y d a je się dosyć ła tw e , tym czasem dla u n ik n ię c ia p rz y k ry c h niespodzianek dla każdego pasa muszą być przeprow adzone prócz k lim a ty c z n y c h nastę­

pujące badania przedw stępne:

1) poznanie g e o lo g ii i g e o m o rfo lo g ii pasów zie m i w z d łu ż tra sy, k tó ra m a być za­

d rzew iona;

2) zbadanie g le b y pod w zględem je j f i ­ zycznych, m ik ro b io lo g ic z n y c h i bioche­

m iczn ych w łasności;

3) zaznajom ien ie się z ro d z a ja m i i odm ia­

n a m i d rze w w lasach danej o k o lic y ; 4) w y b ó r o d p o w ie d n ich d la ty c h pasów

n ie ty lk o drzew , lecz i krze w ó w , z w ła ­ szcza ja g o d o w ych ;

5) przeprow ad zenie badań m a ją cych na celu poznanie m o żliw o ści przyśpiesze­

n ia ro z w o ju sadzonych drzew ;

6) poznanie szko d n ikó w i ro d za jó w cho­

rób, m ogących opanować now e drzew a, oraz w y n a le z ie n ie najlepszych sposo­

b ó w zw alczania ty c h szko d n ikó w i cho-

' rób.

W id z im y w ięc, że ta ka zm iana k lim a tu , do ja k ie j dąży się w ZSRR, może b yć osią­

g n ię ta je d y n ie celową, system atyczną pracą w ie lk ie j lic z b y n a u ko w có w i ro b o tn ik ó w , k ie ro w a n y c h je d n ą św iadom ą w olą, k tó ra n ie

723

(6)

N A D M A P Ą W IE L K IC H P R Z E O B R A Ż E Ń P R Z Y ­

R O D Y

„Posiedzenie B iu ra Po­

litycznego K C W K P (b)“

— reprodukcja obrazu D. Nałbandiana.

p o trz e b u je lic z y ć się z życzeniam i poszcze­

g ó ln y c h jednostek, a m a na celu dobro ogólne.

D ru g i p rz y k ła d celowego p ro je k tu zm iany k lim a tu m a m y w p ro je k c ie naw o d n ie n ia Sa­

h a ry . T u je d n a k n ie m a te j je d n e j w o li k ie ­ ru ją c e j pracą m ilio n ó w i z tego pow odu p ro ­ je k t te n dłu g o pozostanie jeszcze w sferze p ro je k tó w . Polega on na zbudow a niu g ro b li m iędzy G ib ra lta re m a Ceutą i za m kn ię ciu śluzą K a n a łu Sueskiego.

Z a m k n ie się przez to d o p ły w w ód z ocea­

n ó w do M orza Śródziem nego, k tó re dzię ki cie p łe m u k lim a to w i o d p a ro w u je w ięcej w o ­ d y rocznie, n iż o trz y m u je je j od rz e k do n ie ­ go w padają cych. Po p e w n y m przeciągu czasu poziom w o d y w m o rzu opadnie o k ilk a d z ie ­ s ią t m e tró w , przez co m ożna będzie osiągnąć o lb rz y m ią energię wodną, dzię ki, po p ie r­

wsze: dużej ró ż n ic y m ię d zy poziom em Ocea­

n u A tla n ty c k ie g o a poziom em obniżonego M o rza Śródziem nego, a po d ru g ie , d z ię k i n ie ­ w ycze rp a n e j ilo ś c i w o d y oceanu, k tó rą m oż­

na będzie wpuszczać przez tu r b in y do morza.

Ta energia, p rze tw o rzo n a na e le ktryczn ą , p o z w o liła b y na zalew anie S ahary częściowo na stałe w odą słoną z m orza, częściowo zaś okresow o wodą słodką g ru n to w ą lu b rzecz­

ną z rz e k i N ig e r, niegdyś p ły n ą c e j na p ó ł­

noc. D z ię k i te m u k lim a t północn ej A f r y k i z m ie n iłb y się ró w n ie ż i zd o b yło b y się k ilk a ­ naście m ilio n ó w h e k ta ró w zdatnej do u p ra ­ w y ziem i.

r j IN N Y C H p ro je k tó w , m a ją cych na celu zdobycie dużych obszarów dla lu d z k o ­ ści, m ożna p rz y to c z y ć p r o je k t otoczenia g ro b la m i szerokiego pasa m ie liz n y na M o rzu P ółnocnym , z p ó źn ie jszym w y p o m p o w a n ie m spom iędzy n ic h w ody. M ie liz n a ta ciągnie się w k ie ru n k u od D a n ii do ś ro d ko w e j A n g lii

(D ogger B ank).

W reszcie w spom nę o w ię kszym p ro je k c ie ,

m a ją c y m na celu zm ianę k lim a tu północn ej

E u ro p y i zdobycie n o w ych ziem pod u p ra ­

w ę (p rze d sta w io n ym przed pierw szą w o jn ą

św iatow ą), zbudow a nia g ro b li ró w n o le g le do

k o n ty n e n tu europejskiego z p o łu d n ia na p ó ł-

(7)

noc ze zboczeniem w północnej je j części k u w sch o d o w i — d la s k ie ro w a n ia całego prą d u G o lfs z tro m u , rozdzielającego się i tracącego część swego zbaw iennego p rą d u bez w id o ­ m ej k o rz y ś c i w p ó łn o cn ych lodach A r k ty k i.

G o lfs z tro m je s t to p rą d w o d y p ły n ą c y w oceanie w postaci rz e k i od Z a to k i M e ksy­

ka ń s k ie j, m a ją c y szerokości około 80 km i głębokości około 400 m, te m p e ra tu rę zaś 27 sto p n i ciepła. Już w obecnych w a ru n k a c h w p ły w a on ta k na złagodzenie k lim a tu E u ro ­ py, że k ie d y w W arszaw ie na p rz y k ła d śred­

n ia te m p e ra tu ra styczn ia w y n o s i — 2,9 stop­

n i C, to przeciętna d la całej p ó łk u li p ółnoc­

n e j na te j samej szerokości g e ograficzn ej je st

•— 9,2, a na S y b e rii — 20 stopni. W yb u d o w a ­ n ie te j g ro b li z ró w n a ło b y k lim a t północn ej E u ro p y z k lim a te m W łoch.

O bliczano, że ko szty te j g ro b li w y n o s iły b y ty le , ile przed pierw szą w o jn ą św ia to w ą w y ­ d a w a ły pa ń stw a e u ro p e jskie w ciągu trze ch la t na zbrojenia, ale n a tu ra ln ie zb ro je n ia uw ażano za w ażniejsze, i p r o je k t te n pozo­

s ta ł ty lk o p ro je k te m .

Ja k w iadom o, b y ł ju ż ta k i okres w życiu Z ie m i, k ie d y przez nasze te re n y prze ch o d ził ró w n ik , a roślinność, ja k np. o lb rz y m ie s ig i- la rie , k a la m ity , le p id o d e n d ro n y i inne, b y ła - ta k b u jn a ja k obecna nad A m azonką czy N ig re m . Ś lady tego okresu o d n a jd u je m y w pokłada ch w ęgla, w k tó r y za m ie n iła się masa ro ś lin n a pod p o k ry w ą późniejszych w a rs tw osadowych m o rskich .

Obecnie ż y je m y w okresie ponownego ogrzew ania się naszych ziem, czego dow odem je s t stopniow e odstępow anie lo d ó w od brze ­ gów p ó łn o cn ych E u ro p y i zachodniej A z ji a nasuw an ie się ic h k u brzegom A m e ry k i P ółnocne j, p rz y czym ju ż i lodow ce A la s k i zw iększają się i zstępują n iże j, niszcząc pod­

gó rskie lasy.

W y m ie n io n e w ie lk ie p r o je k ty przeobrażeń p rz y ro d y na Zachodzie n ie dają się je d n a k zrealizow ać w u s tro ju k a p ita lis ty c z n y m .

Jeżeli teraz p rz e jd z ie m y do o lb rz y m ic h

p ro je k tó w r e a l i z o w a n y c h , t o m u ­

s i m y s i ę z w r ó c i ć n a w s c h ó d :

prócz zalesiania, k tó re je st ju ż zrealizow ane

(8)

na obszarze 571) 000 ha, a w ro k u bieżącym m a ją być zalesione now e 800 000 ha, w ZSRR ju ż są w y k o n y w a n e w ie lk ie prace n a w o d n ia ­ jące, a p ro je k to w a n e są jeszcze większe.

Od dłuższego czasu p ro w a d z i się ju ż ro b o ­ t y naw odn iające w dorzeczu M orza A ra ls k ie - go. G leby są tu bardzo żyzne — lessy. O ko­

lic e te niegdyś b y ły k w itn ą c e , czego dowodzą o d kopyw a ne obecnie przez uczonych radziec­

k ic h w y m a rłe m iasta i zam ki.

Pewna o lb rz y m ia część tego dorzecza no­

siła za czasów carskich nazwę „G ło d n y S tep“ ; n ie b y ło tu roślinności, a ty lk o gdzieniegdzie w id a ć b y ło rozsiane s z k ie le ty w ie lb łą d ó w

N a tu ra ln ie odebranie ta k ie j ilo ś c i w o d y rocznie M o rzu K a s p ijs k ie m u , do któ re g o W ołga wpada, m ogłoby pociągnąć za sobą bardzo u je m n e s k u tk i ta k dla żeglugi ja k i dla gospodarstw a ryb n e g o oraz dla k lim a ­ tu sąsiednich ziem.

Wobec tego in ż y n ie ro w ie radzieccy z w ró ­ c ili uw agę na p o m y s ł in ż y n ie ra D em czenko z ro k u 1871, by w y k o rz y s ta ć o lb rz y m ie rze­

k i s y b e ry js k ie Ob i J e n is je j, k tó re w y le w a ją b lis k o 1 000 m ilia rd ó w m e tró w sześciennych w o d y rocznie do Oceanu Lodow a tego bez ko rzyści dla ro ln ic tw a . D la s k ie ro w a n ia ty c h w ód na p o łu d n ie , na N iz in ę K a s p ijs k o -A ra l-

Pola Rolniczego In s tytu tu Badawczego pod W oroneżem, otoczone w iatrochronnym i pasami drzew.

i ko n i. Obecnie znaczne obszary tego stepu są ju ż zajęte pód u p ra w ę b a w e łn y, ry ż u i in ­ n y c h cennych ziem iopłodó w . Je d n a k dla na­

w o d n ie n ia całej D o lin y K a s p ijs k o -A ra ls k ie j w rzekach ta m te jszych — S y r-D a rii i A m u - D a rii nie w y s ta rc z y w ody.

Poza ty m z b y t m ało opadów dla w y s o k ie j p ro d u k c ji ro ln ic z e j m ają o lb rz y m ie obszary nadw ołżańskie, toteż z a p ro je kto w a n o ta m użycie do n a w o d n ie n ia ich w ód W ołgi. O b li­

czono, że potrzeba b y na to zabierać z rz e k i roczn ie 75 m ilia rd ó w m e tró w sześciennych w o d y, to je s t ty le , ile pod W arszaw ą prze­

p ły w a w o d y w W iśle w ciągu przeszło p ię c iu la t.

ską, za p ro je kto w a n o na O bi zaporę w yso ko ­ ści 78 m, k tó ra w y tw o rz y z b io rn ik w o d n y o p o w ie rz c h n i ró w n e j p ra w ie c z te ry m p ią ty m całej p o w ie rz c h n i P o lski. Stąd k a n a ła m i w o ­ da będzie skierow ana częściowo do naw od­

n ie n ia 25 m ilio n ó w h e k ta ró w , częściowo do M o rza K a s p ijs k ie g o ; głębokość w y k o p ó w pod k a n a ły w n ie k tó ry c h m iejscach ma dochodzić do 75 m e tró w . Z b io rn ik ten będzie u ż y tk o ­ w a n y także d la celów w y tw a rz a n ia e n e rg ii e le k try c z n e j o p ro d u k c ji rocznej 82 m ilia r ­ d ów k ilo w a tg o d z in . *

* Ł ą czn ie ze z b io rn ik a m i n iż e j położonym i.

(9)

R O Z M IA R Y ty c h zam ierzonych pra c może będą w ię ce j zrozum iałe, je ż e li u św ia d o ­ m im y sobie, że p ro je k ty o lb rz y m ic h elek­

tr o w n i w o d n y c h na W ołdze pod K u jb y s z e w e m i S ta lin g ra d e m , k tó re u z y s k a ły ju ż rozgłos ś w ia to w y , są ściśle zw iązane z p o w yższym ' p ro je k te m p rze rzu ce n ia części w ód z Oceanu Lodo w a te g o przez M orze A ra ls k ie do K a s p ij­

skiego z u ż y tk o w a n ie m ic h po drodze.

Same ro b o ty ziem ne p rz y obu ty c h elek­

tro w n ia c h m a ją objąć o koło 750 000 000 m 3, z czego na e le k tro w n ię s ta lin g ra d z k ą p rz y p a ­ da 600 000 000 m 3; betonu p rz y n ie j trzeba będzie zużyć 7 000 000 m 3.

P race te m a ją na celu polepszenie w a ­ ru n k ó w k lim a ty c z n y c h N adw ołża i n iżó w N ad ka sp ijskie g o i N adaralskiego, zagospo­

darowanie. p u s ty n n y c h i p ó łp u s ty n n y c h ob­

szarów ty c h n iżó w oraz podniesienie w y d a j­

ności gospodarstw ro ln y c h nad W ołgą, w Ste­

p ie N o g a js k im i w o krę g u czarnoziem nym oprócz z e le k try fik o w a n ia p rze m ysłu i ro ln ic ­ tw a na o lb rz y m ic h obszarach Z w ią z k u R a­

dzieckiego.

Je że li się w eźm ie pod uw agę ten ogrom pra c p rz y w y k o n a n iu o m a w ia n ych p ro je k ­ tó w , to ogarnia nas zd u m ie n ie nad k ró tk o ­ ścią czasu, w ja k im m a ją być one w yko n a n e

KuiBYśzew

SARATÓW ruR&Aj

URA13K

5IAL.IN6I

ASTRACHAN

vteftc

BAKU

tx UAUMfci

N O W O P R O tE K T O W A N C E L P K T R O W N U NOWOPROJEKTOWANE KANAŁY'-JNYSOIN UJ T l KORYTO #2CKI

i

KAN AŁ p o ł u d n i o w o U K R A IŃ S K I Z k a n a ł PÓŁNOCNO K R Y M S K I 3 K A N A Ł TURKMEŃSKI G łó w n y K a n a ł T urkm e ń s ki A m u -D a ria — Krasnowodsk, o długości 1100 kilo m e­

tró w , skieruje wody A m u -D a rii od T ach ia-T aszu w okół ko tlin y Sarykam ysz i dalej przez pustynię K a ra -K u m w zdłuż starego ko ry ta rzeki Uzboj do pozbawionych wody terenów N adkaspijskiej R ów niny Zachodniej T u rk m e n ii. N ad W ołgą w Kujbyszew ie i Stalingradzie rozpoczęto budowę najw iększych w świecie elektro w ni wodnych.

Będą one w y tw a rz a ły rocznie ponad 20 m ilia rd ó w kW h energii elektrycznej oraz naw odnią około 14 m ilionów hektaró w gruntów.

K ażda z ty c h e le k tro w n i m a daw ać po 10 m ilia rd ó w k ilo w a tg o d z in e n e rg ii e le k try c z ­ n e j rocznie, z czego o krę g m o s k ie w s k i ma o trz y m y w a ć 4 m ilia rd y , C e n tra ln y C zarno- zie m n y 1,2 m ilia rd a , a reszta m a pójść na o b w o d y sąsiednie aż do K aukazu. P rze ka zy­

w a n ie p rą d u tró jfa z o w e g o na ta k ie odle g ło ­ ści w ym a g a podnie sienia napięcia do n ie sto­

sow anej dotychczas dla ty c h celów w yso ko ­ ści — 400 000 w o ltó w .

Is tn ie je także w z w ią z k u z ty m i p ra c a m i p r o je k t b u d o w y o lb rz y m ic h k a n a łó w na w a d ­ n ia ją c y c h , ja k na p rz y k ła d tu rk m e ń s k ie g o (1 100 k m długości), ró w n ie ż połączonych z e le k tro w n ia m i w o d n y m i.

(5 la t). Z n a ją c je d n a k w y n ik i dotychczaso­

w y c h p ię c io la te k, m ożna być p e w n ym , że prace będą w porę ukończone.

Sztuczne je zio ra , ale n a tu ra ln ie w znacz­

n ie m n ie jszych rozm iarach, b u d u je się i w Polsce; prócz Rożnowa i P o rą b k i m am y ic h na te re n ie D olnego Śląska k ilk a n a ście i b u d u je m y ic h jeszcze w ię ce j.

U nas g łó w n y m celem b u d o w y zapór do­

lin o w y c h nie je st obecnie u zyskanie zaso­

bów w o d y d la n a w a d n ia n ia lu b dla celów energetyczn ych, lecz ochrona od pow odzi;

przeciętne s tra ty z pow odzi w ynoszą u nas rocznie k o ło 3 m ilia rd ó w z ło tych , nie m ó­

w ią c o stra ta ch lu d zkie g o życia. W dorzeczu

727

(10)

O d ry p ro je k to w a n a je s t budow a z b io rn ik ó w o pojem ności ko ło 1 i p ó ł m ilia rd a m e tró w sześciennych, a w dorzeczu W is ły k o ło 2 i p ó ł m ilia rd a . /

Po w y b u d o w a n iu ty c h z b io rn ik ó w c h w y ­ tano b y w nie po u lew ach ty le w o d y z do­

p ły w ó w , że g łó w n a rzeka zdążyłaby o d p ro ­ w adzić w ie lk ą ilość w o d y w y p e łn ia ją c ą ją po brzegi, a dopiero w te d y wpuszczano b y do rz e k i wodę ze z b io rn ik ó w . T y m sposobem z b io rn ik i te p o p ra w iły b y także w znacznym s to p n iu i żeglugę na rzekach przez dodaw a­

nie w o d y w okresach niskiego stanu wód.

N ie pow odzie je d n a k stanow ią n a jp o w a ż­

niejszą tro skę naszych h y d ro lo g ó w na p rz y ­ szłość: z p o w o d zia m i i czasow ym i lu b m ie j­

s c o w ym i n a d m ia ra m i w o d y ła tw ie j dam y so­

bie radę a n iż e li z je j b ra kie m , a to nam g ro ­ zi i może stać się h am ulcem w ro z w o ju go­

spodarczym , o ile w porę m u nie zapobie­

gniem y.

O bliczono na p rz y k ła d , że w dorzeczu W a rty nasza gospodarka p aństw ow a p o trze ­ b u je rocznie 7 i p ó ł m ilia rd a m e tró w sze­

ściennych w o d y. Tym czasem n a w e t po w y ­ b u d o w a n iu z b io rn ik ó w , c h w y ta ją c y c h w io ­ senne i u le w n e w o d y, zdoła się ta m uzyskać do d y s p o z y c ji zale d w ie p ołow ę te j ilości.

K lim a t nasz ju ż i d la obecnej dość n is k ie j jeszcze p ro d u k c ji ro ln ic z e j je s t nie zu p e łn ie o d p o w ie d n i; m a m y stale za m ało opadów na wiosnę, a często i la te m , i ta z b y t m ała ilość opadów może stanąć na przeszkodzie p o d n ie ­ sieniu p ro d u k c ji, gdyż do tego p o trz e b o w a li­

b yśm y około 200 m ilia rd ó w m e tró w sześcien­

n y c h w o d y rocznie. Tym czasem z . opadów

o trz y m u je m y tro ch ę m n ie j, a ludność i prze­

m y s ł ro z w ija ją c y się w sz y b k im te m p ie ta k ­ że p o trz e b u ją coraz w ię ce j w ody. N a le ży do­

dać, że p ró b y w y w o ły w a n ia opadów przez sztuczne ochładzanie w yższych w a rs tw po­

w ie trz a dotąd n ie d a ły spodziew anych w y n i­

ków .

\ A T ID Z IM Y przeto, że m u s im y nauczyć się

* ’ gospodarować wodą, oszczędzając ją gdzie można, u żyw a ją c ka żd y l i t r w o d y k o ­ le jn o d la ró żn ych celów , a prócz tego m u s i­

m y także dążyć do p o p ra w y stosunków w o d ­ n ych. A p o p ra w a stosunków w o d n y c h s k ła ­ da się z całego zespołu prac, w k tó ry c h w in ­ no w ziąć u d z ia ł pod je d n y m k ie ro w n ic tw e m całe społeczeństwo. W y m ie n ię tu g łó w n e prace: ponow ne zalesienie gór, u tw o rz e n ie pasów d rz e w n y c h w ia tro c h ro n n y c h i ochra­

n ia ją c y c h wodę, polepszenie i w p ro w a d ze ­ n ie p ra w id ło w e g o k ie ru n k u u p ra w y ro li, znaczne zw iększenie u życia naw ozów ta k o r­

ga n iczn ych ja k i m in e ra ln y c h , w p ro w a d ze n ie o d p o w ie d n ich płodozm ian ów , ja k to zaleca uczony ra d z ie c k i W ilia m s , itd . itd .

W id z im y , że prócz le śn ikó w , m e lio ra to -

ró w i agronom ów p o w in n i b yć do te j p ra c y

w c ią g n ię c i ró w n ie ż u ś w ia d o m ie n i chłopi, bez

k tó ry c h w s p ó łp ra c y n ie d a ło b y się osiągnąć

pożądanych re z u lta tó w .

(11)

Jest to ty m b a rd zie j konieczne, że w zw iąz­

k u z p rz e w id y w a n y m z b liż a ją c y m się ociep­

le n ie m naszego k lim a tu m ożna się obaw iać zw iększania się paro w a n ia .

To o cieplan ie się k lim a tu pra w d o p o d o b n ie będzie się podnosiło i trw a ło dosyć długo, bo obliczane je s t na około 15 ty s ię c y la t, po czym zacznie się stopniow e ochładzanie się, aż do n o w e j e poki lo d o w co w e j w łą czn ie (za ja k ie ś 40 ty s ię c y la t). M ożna je d n a k b yć p e w n y m , że do tego czasu ju ż is tn ie ją c e i inne, jeszcze n ie w yn a le zio n e śro d ki, będą u ż y te przez zjednoczoną ludzkość do sztucz­

nego ocie p la n ia k lim a tu , do zastępow ania p ro m ie n i słonecznych p ro m ie n ia m i, k tó re będą w y d o b y w a n e z m a rtw y c h b r y ł u m y ­ słem, w o lą i pracą człow ieka.

Na zakończenie należy jeszcze w spom nieć o w y d z ie ra n iu przez c z ło w ie ka zie m i m orzu.

Is tn ie ją także u nas dw a p r o je k ty zdoby­

cia n o w ych te re n ó w spod m orza. Jeden z ty c h p ro je k tó w ty c z y w y b u d o w a n ia g ro b li w Z a­

toce P u c k ie j i w yp o m p o w a n ia zza g ro b li w o ­ d y ; je st ta m p ły tk i, id ą cy p ó łko le m , n a m u lo - n y na d n ie m orza pas, nadają cy się pod na­

syp. Z d o b y to b y ty m sposobem około 100 t y ­ sięcy ha bardzo żyznej ziem i.

D ru g i p r o je k t ty c z y s tw o rz e n ia d w u po­

d o bnych do poprzedn io opisanego p o ld e ró w w Z a le w ie E lb lą s k im , k tó re łącznie m o g ły b y dać przeszło 150 ty s ię c y ha ziem i.

P rzed czło w ie kie m , chcącym zdobyć le p ­ szą przyszłość, p ra c y je s t bardzo dużo, ale w y k o n a ć ją może je d y n ie w system ie gospo­

d a rk i p la n o w e j.

(12)

rP & ß ,k i m m ljm il

^(SJjs-djzJmMßz

J^tapaJzduiikL

'JL£\s*J 5 t- >*Lj KX^O

(P 'łp iiT '

<1 « (rtnt& W U i. C ^M *.

0 ^jOL^^e 0 ’

j- u A jU

A u to g raf M ajakow skiego.

„ Z m e g o p u n k t u w i d z e n i a n a j l e p s z y m u t w o r e m p o e t y c k i m b ę d z i e t e n , k t ó r y ma z a c e l z w y c i ę s t w o p r o l e t a r i a t u , u t w ó r , k t ó r y j e s t n a p i ­ s a n y n a s p o ł e c z n e z a m ó w i e n i e K o m i n t e r n u , k t ó r y j e s t p o d a n y n o ­ w y m i s ł o w a m i , w y r a z i s t y m i , z r o z u m i a ł y m i d l a w s z y s t k i c h , o p r a ­ c o w a n y n a s t o l e u r z ą d z o n y m w e d ł u g z a s a d o r g a n i z a c j i p r a c y i d o ­

s t a r c z o n y d c r e d a k c j i s a m o l o t e m . ’’

( W. M A J A K O W S K I)

Dr ZO FIA ROTHERTOWA

O

M A J A K O W S K IM m ożna powiedzieć, że on i rew o­

lu c ja — to je dn o. W R o s ji R a d zie ckie j k u l t teg o p o e ty da się po rów nać je d y n ie z k u lte m , ja k im o to ­ czono ta m P uszkina . M a ja k o w s k i u z n a n y zosta ł za n a jw ię ­ kszego poetę R o s ji współczesnej, poetę narodow ego, ra d zie c­

kie go , za piewcę re w o lu c y jn e g o ś w ia ta . D zie ła je go , zebrane w 12 tom ach, w yd aw a ne są. w o lb rz y m ic h na k ła d a c h i docie­

r a ją do m ilio n ó w c z y te ln ik ó w .

G dy w r . 1927 p rz y g o to w a n o p o ls k i w y b ó r w ie rs z y M a ja ­ kow skiego pod re d a k c ją A n a to la S te rn a , sam poeta p o prze­

d z ił to m ik prz e d m o w ą : „D o polskiego C z y te ln ik a “ , k tó r ą w a r to zacytow ać. Pisze t a m : „T łu m a c z e n ie w ie rs z y je s t rz e ­ czą w ogóle tru d n ą . M o ic h — s p e cja ln ie tru d n ą . T y m się w ła ś n ie tłu m a c z y słaba znajom ość c z y te ln ik ó w w E u ro p ie p o e z ji Z S R R . J e s t to ty m sm utniejsze, że lite r a tu r ę re w o lu c ji z ap oczą tko w a ł w ła ś n ie w iersz. P ozbaw ieni p a p ie ru , p rz y n a ­ g la n i przez czas, bez d r u k a r n i, pisarze w szyku b o jo w y m

rz u c a li wiersze swe z e stra d zm uszając m as z e ru ją c y c h i a ta ­ k u ją c y c h do p o w ta rz a n ia za n im s tr o f. Ż al m i E u ro p y .“

R ok 1949 p rz y n o s i „W ie rs z e i P oe m aty“ w w y d a n iu

„ K s ią ż k i i W ie d z y “ , dobór p rz e k ła d ó w p ió ra w spółczesnych poetów p o lskich , w o lb rz y m im na nasze s to su n ki n a k ła d z ie 100 000 egzem plarzy. Ten ba rdzo s tra n n ie op raco w an y to m je s t z w ią z a n y z roczn icą dw ud ziestolecia ś m ie rc i M a ja k o w ­ skiego i może n a jt r a f n ie j, bo przez ud ostępnienie c z y te ln i­

kom , w y ra ż a stosunek p o ls k ie j lit e r a t u r y do tego p is a rz a . Czasopism a lite r a c k ie : „O d ro d z e n ie “ , „ N o w a K u lt u r a “ , a zwłaszcza p ie rw s z y , s ty c z n io w y (1950 r . ) n u m e r „ T w ó r ­ czości“ d o s ta rc z a ją o b fite g o m a te ria łu do po zn a w a n ia ś w ie t­

nego poety.

(13)

L e k tu ra w ie rs z y M a ja k o w s k ie g o je s t p a s jo n u ją c a ; n ie ty lk o zacieka w ia , ale i p o ry w a . W je g o osobo­

wości i ta le n cie lite r a c k im je s t ta k i dyn am izm , ta k a odkryw czość i s iła p rze ko n a n ia , że b a rd z ie j p ło m ie n ­ nego a g ita to ra re w o lu c ji tru d n o sobie w yo bra zić.

W „R o zm ow ie z in s p e k to re m po d a tk o w y m o p o e z ji“

m ó w i M a ja k o w s k i:

...ry m to beczka.

Beczka z d y n a m ite m .

W iersz je s t lontem . W iersz się d o tli,

e ksp lo d u ją słów eczka —■

i

m iasto le ci

s tro fą nad h oryzontem .

A d a le j:

Ja k spopiela ją

słow a, co ta k płoną, ja k są

te słow a-surow ce

gorące, je ż e li mogą

poruszać m ilio n o m serca

przez la t tysiące.

(Przełożył Jan Brzechwa.) N a lic z n y c h p o rtre ta c h M a ja k o w s k i p rz e d s ta w io ­ n y je s t, ja k p rze m a w ia na wiecu ż o łn ie rs k im lu b ro b o tn ic z y m , w h a li fa b ry c z n e j, w kołchozie, n a tle p la k a tó w a g ita c y jn y c h , przez niego samego kom p o­

now anych. M a postaw ę m ów cy, tw a r z p ię k n ą i pełną c h a ra k te ru , gest w y m o w n y . W okresie p ię c io la tk i film o w a n o M a ja k o w s k ie g o w czasie je go lic z n y c h w y s tą p ie ń , u trw a lo n o n ie z w y k łą m im ik ę , gest i głos.

T o — poeta, działacz, a g ita to r, ry s o w n ik , żołnie rz re w o lu c ji, sam niosący sw oje w iersze tłu m o m . „ P r a ­ ca m o ja każdej p ra c y je s t p o k re w n a “ — m ó w i w c y to w a n y m w y ż e j w ierszu, „ z samego p ra w a na le ży m i się piędź w śró d n a jb ie d n ie js z y c h ro b o t­

n ik ó w i w ło ścia n “ , „z a m ia s t r y b lu d z i ło w ią poeci“ . W każd ej w yp o w ie d zi M a ja k o w s k ie g o je s t św iado­

mość po w a gi w łasnego zawodu poetyckiego, a za­

razem p o kora wobec rzeczyw istości, k tó r e j czuje się słu gą i w sp ó łtw ó rcą .

N ie lu b ił m ów ić o sobie, je g o a u to b io g ra fia pisan a je s t style m te le g ra fic z n y m . N ie zno sił se n tym e n ta ­ liz m u i egocentryzm u, w o la ł ż a rte m zręcznym i t r a f n y m w y ra z ić to , co tk liw e i słabe. M im o t a ­ k ie j o b ron nej p o sta w y b io g ra fo w ie d o ta rli do w szel­

k ic h źród eł in fo r m a c ji o n im , odszukali k r a j je g o la t dziecinnych, dzieje g ó rn e j m łodości. Ż ycio rys je g o wszedł do po drę cznikó w szkolnych lit e r a t u r y ra d z ie c k ie j, k r y ty c y piszą o n im z czcią, n o tu ją c k a ż d y szczegół, aby na ró d zna ł swego poetę. K s z ta ł­

to w a n ie się in d y w id u a ln o ś c i człow ieka i a r ty s ty je s t u M a ja k o w s k ie g o ja k b y c ią g ły m rozw oje m p o sta w y re w o lu c y jn e j, a ka żd y etap tego ro z w o ju je s t ró w ­ nież n o w ym osiągnięciem je g o s ty lu .

Y A /R O D Z IM IE R Z M a ja k o w s k i u ro d z ił się 7 lip c a 1893 r. w B ag d a d i. O jciec je g o b y ł leśniczym . D z ie c iń s tw o w śród lasów i g ó r ka u k a s k ic h , serdecz­

n a a tm o s fe ra ro d z in n a , bo prócz rodziców koch ały go dw ie starsze s io s try , O lga i L u d a , wczesna zna­

jom ość poezji g ru z iń s k ie j i ro s y js k ie j — to w szystko s p rz y ja ło w z ro s to w i b u jn e j n a tu r y przyszłego a r t y ­ s ty . Od 1902 r . uczy się w g im n a z ju m w K u ta is i,

P la k a t M ajakow skiego.

P o n a d to n a s tr . 736 o r y g i ­ n a ln e w i n i e t k i M a ja k o w ­

s k ie g o .

uczy się ś w ie tn ie , „ c a ły w p ią tk a c h “ . B ie rz e ró w ­ nież le k c je ry s u n k u w p ra c o w n i m a la rz a K ra s u c h y . J u ż na ła w ie szkolnej p rz e ja w ia in s ty n k t społeczny;

je s t delegatem k la s y , przyw ód cą. G dy zb liża się w o jn a ro s y js k o -ja p o ń s k a i w z b ie ra fa la re w o lu c ji, a s io s tra O lga p rz y w o z i na w a k a c je z M o s k w y n ie ­ le ga lne w y d a n ia b o jo w e j po e zji — idee postępowe p rz e n ik a ją do u m y s łu chłopca za po śred nictw e m w ie rs z y . „O d tą d — ja k m ó w i M a ja k o w s k i — w iersze i re w o lu c ja z ro s ły się w je d n o w m oim um yśle.“

W czasie w y p a d k ó w 1905 ro k u bierze u d z ia ł w s tra jk a c h szkolnych, m a rz y o ty m , aby być d z ia ­ łaczem p o lity c z n y m . Podczas je d n e j z ta k ic h de­

m o n s tra c ji w K u ta is i do sta ł „o g ro m n y m bębnem“

po głow ie. „P rz e lą k łe m się, m yśla łem , że p ę k ła “ — opow iada ż a rto b liw ie o ty m w yp a d ku .

W k ó łk u sam okształceniow ym po znaje dzieła M a r ­ ksa, E ng elsa, Bebla. N a g ła śm ierć ojca w r . 1906 w s trz ą s n ę ła do g łę b i p rz y s z ły m poetą, z m ie n iły się wówczas w a ru n k i życia ro d z in y . M a tk a z c ó rk a m i i synem p rz e n io s ła się do M o skw y, aby za ra b ia ć prow adzeniem s ta n c ji. D w a j studenci, w s p ó łlo k a to - rz y , s o c ja liś c i, w p ro w a d z a ją M a ja k o w s k ie g o do r o ­ b o ty podziem nej. W r. 1908 w s tę p u je on do p a r t ii bolszew ików (R S D R P ) i z a jm u je się pro pa gan dą . 29 m a rc a 1908 are szto w a ny w t a jn e j d r u k a r n i K o ­ m ite tu M oskiew skiego, m a p rz y sobie paczkę p r o ­ k la m a c ji i gazet. Z w o ln io n y zosta je ty lk o dlatego, że je s t n ie le tn i, m a la t 15. W k ró tc e n a s tę p u je d r u ­ g ie aresztow anie, za u d z ia ł w a k c ji o rg a n iz o w a n ia ucieczki w ię ź n ia re k p o lity c z n y c h . Jedenaście m iesię­

c y w w ię z ie n iu nie m ija bezpłodnie. M a ja k o w s k i m nóstw o czyta, u z u p e łn ia sw oje wiadom ości i po­

w a żnie p o s ta n a w ia się ksz ta łc ić . G im n a z ju m p o rz u ­ c ił, po ro k u n a u k i op uścił S tro g a n o w ską A kad em ię S ztu k P ię knych , w reszcie w r . 1911 po p ra k ty c e u m a la rz a K ie lin a w s tę p u je do S zkoły M a la rs tw a , Rzeźby i A r c h ite k tu r y .

M ło d y a rty s ta , postępowiec, należy do g ro n a no­

w a to ró w s z tu k i. P r z y ja ź n i się z D a w id em B u r lu - kie m , poetą i m alarzem , je d n y m z p ie rw s z y c h ro ­ s y js k ic h fu tu r y s tó w . B u n t prz e c iw zatęchłej, k u ltu ­ rze m ieszczańskiej, prz e c iw m o ra ln o ści, p o lity c e i estetyce f ilis t r ó w w y r a z ił się w okresie p o prze­

dz a ją c y m w y b u c h p ie rw s z e j w o jn y i po 1914 r.

szukaniem w sztuce now ych dróg, zerw aniem z t r a ­ d y c ją , z rea lizm e m , na w e t lo g ik ą . F u tu ry z m — sztu ka przyszłości — m ia ła ok re ś lić now ą rzeczy­

w is to ś ć ; w epoce niesłychanego ro z w o ju te c h n ik i c h c ia ła u ch w ycić w a rk o t sam olotów, pokazać dżunglę

1 6 M E H B A M EK A H .t& i t m t l S A lB ifA fi,

fuiE

mxit rntmmm

mm,

(14)

w ie lk ie g o m ia s ta , oddać z a w ro tn e tem po m arszu cy­

w iliz a c ji. N o w a to rz y w plastyce nie chcą p rz e d s ta ­ w ia ć w yo bra żeń p rze d m io tó w , ale r o z b ija ją je na p ro ste elem enty geom etryczne, kub istyczne kom po­

zycje , w id o k ś w ia ta na p la m y i w ib ra c je lin ii, da ją c w iz ję ś w ia ta często n ie k o m u n ik a ty w n ą , z ro z u m ia łą ty lk o dla samego je j tw ó rc y . Poeci w p ro w a d z a ją s ło w a -n o w o tw o ry , słowa pozbawione sensu, a ty lk o ry tm e m m ające działać, n ie z w y k łe s k o ja rz e n ia i obrazy, fo n e ty c z n ą o rto g ra fię , o d rz u c a ją duże li t e ­ r y , ro z ry w a ją g ra fic z n ie ry tm ic z n e szeregi w iersza na u k ła d y schodkowe, a je de n w y ra z często z a jm u je je de n w iersz.

P ie rw s z y zbiore k po ezji M a ja k o w s k ie g o nosi t y t u ł

„P o lic z e k g u s to w i p u bliczne m u“ . Poeta w ra z z B u r - lu k ie m i K a m ie ń s k im zdobywa się wówczas na eks­

tra w a g a n c k ie p o m y s ły : je ź d z i po k r a ju z w y s tę p a ­ m i lite r a c k im i, d e k la m u ją c u tw o ry , k tó re nic nie ro z u m ie ją c e j pu bliczno ści w y d a ją się buntow nicze, gorszące, w p ro s t szaleńcze. Z p rz e k o ry i chęci d ra ż ­ n ie n ia w szechw ładnej tę p o ty M a ja k o w s k i w y s tę p u je w ż ó łty m k a fta n ie , in n y z kolegów a rty s tó w — z w y ta tu o w a n y m na tw a r z y sam olotem , na e s tra ­ dzie poeci s ta ją pod zaw ieszonym do g ó ry no gam i fo rte p ia n e m itp . Te tro ch ę sztubackie m a n ife s ta c je p ro te s tu nie m ogą zasłaniać tego, że w okresie f u ­ tu ry s ty c z n y m k s z ta łc i się o ry g in a ln y s ty l M a ja k o w ­ skiego, a now a p ro b le m a ty k a p rz y jd z ie w ra z z w o j­

ną i re w o lu c ją .

M a ja k o w s k i p o tę p ia w o jn ę i w im ię m iło ś c i czło­

w ie k a p y ta g o rz k o : „z a co?“

D u d n i i d u d n i rozkaz w e r b li —■

żelazo w ż y w y c h lu d z i w ty k a j.

Z każdego k r a ju rz u ca ją bez p rz e rw y

na sta l bagnetów p u łk n ie w o ln ik a . Za co?

Dygocze ziem ia głodna

i

goła.

( „W odpowiedzi“ przełożył Adam Ważyk.) W ro k u 1915 pisze M a ja k o w s k i poem at b u n tu i g n ie w u , p ie rw o tn ie z a ty tu ło w a n y „ T r z y n a s ty a p o s to ł“ , a na stępn ie — iro n ic z n ie „O b ło k w spod­

n ia c h “ . W poemacie ty m nie m a p ro g ra m u , ale k rz y k serca. W y p o w ia d a ta m poeta te p rz e jm u ją c e s ło w a :

M a m o !!

T w ó j syn je s t cu d o w n ie c h o ry ! M a m o !!

S yn m a pożar serca!

P ow iedz siostrom , Lu d ce i O li, że n ig d zie ju ż n ie m a d la ń m iejsca!

(Przekład Juliana Tuwima.) B ó l i p ro te s t prz e c iw k o k ła m s tw u i n ie s p ra w ie ­ dliw o ś c i ś w ia ta ,_ w k tó ry m p a n u je pien iąd z, ś w ia ta posiadaczy i n ie w o ln ik ó w — p ro w a d z i M a ja k o w ­ skiego, ja k ongiś ro m a n ty k ó w , do w a lk i z Bogiem . J a k p ro ro k zapow iada zniszczenie zła i b lis k ą prze m ian ę przez re w o lu c ję :

Tam , gdzie u ry w a się lu d z k i s ła b iu tk i w zro k,

—• na czele g ło d n y c h hord, w c ie rn io w y m w ie ń c u re w o lu c ji nadciąga szesnasty ro k !

Jam oto jego z w ia s tu n i przedsłaniec.

Ja m wszędzie, gdzie m ęka je s t!

U k rz y ż o w a n y

w każdej k r o p li w aszych łez.

(Przekład Juliana Tuwima.)

J a k w ska zyw an o w ie lo k ro tn ie , o m y lił się M a ja ­ k o w s k i ty lk o o ro k . Jesien ią 1915 r . o d w ie d z ił poeta G orkie g o w F in la n d ii. G o rk i — je d y n y ze starszego pokolenia, u z n a w a ł i n ie ja k o o d k ry ł o lb rz y m i ta le n t a rty s ty -n o w a to ra , a po w y s łu c h a ­ n iu p o e m a tu : „O b ło k w spodniach“ p o w ie d z ia ł:

„W y s z e d ł pan z domu o św icie i zaczął donośnie w o łać na c a ły głos. A dzień je s t d łu g i. Czy s ta r ­ czy pa nu s ił? “ G o rk i um ieszczał je g o u tw o r y w sw oim piśm ie „ K r o n ik a “ i w y d a ł osobno z b ió r w ie rs z y p t . : „P ro s te ja k ryczen ie“ , m im o że k r y ­ ty k a i publiczność o b u rz a ły się na g ru b ia ń s tw o i n ie z ro z u m ia ls tw o M a ja k o w s k ie g o .

Z d u m ie w a w M a ja k o w s k im n ie u s ta n n a a k ty w ­ ność, napięcie tw órcze i t r a f n e w yczucie a k tu a l­

ności. W czasie w o jn y u ło ż y ł m is te riu m — B u ffo , p rz e d s ta w ia ją c potop w o je n n y i re w o lu c ję ja k o a rk ę Noego, i z tą in sce n iza cją objeżdżał R osję.

W poem acie: „ W o jn a i ś w ia t“ — tra w e s tu ją c T o ł- s to jo w s k ą „W o jn ę i p o k ó j“ — w y ra ż a p ro te s t p rz e c iw k o w o jn ie w im ię dobra ludzkości.

W r . 1916 zosta je zm o b iliz o w a n y i p ra c u je ja k o k re ś la rz w szkole sam ochodowej. R e w o lu c ja lu to w a nie p rze ko n a ła M a ja k o w s k ie g o . D o p ie ro w pa ź­

d z ie rn ik u 1917 ro k u n o tu je w s w o je j a u to b io g ra fii:

„ B r a ć czy nie bra ć ud zia łu ? T a k ie p y ta n ie dla m n ie i dla in n y c h f u tu r y s tó w z M o s k w y nie is tn ia ło . — M o ja R e w o lu c ja . — Poszedłem do Sm olnego. P raco w a łem . R obiłem w szystko, co po­

padło. Z a c z y n a ją się odbyw ać posiedzenia.“

R u n ą ł ś w ia t, k tó re g o upadek z a p o w ia d a ł po­

przednio. W iersze M a ja k o w s k ie g o p rze szły do mas.

M a ry n a rz e , ro b o tn ic y s z tu rm u ją c y P ałac Z im o w y ś p ie w a li czastuszkę ułożoną przez M a ja k o w s k ie g o :

Jedz ananasy, ja rz ą b k i ż u j;

b u rż u ju — id zie o s ta tn i dzień tw ó j.

(Przekład Adama Włodka.) Od te j c h w ili M a ja k o w s k i s ta je się żołnierzem i piew cą re w o lu c ji.

Zaczyna pracow ać w R O S T A (R o s y js k ie j A g e n c ji T e le g ra fic z n e j) — od 1919 do 1922 ro k u , w dziale p ro p a g a n d y . W nie o p alanym p o k o ju , w c ią g ły m pośpiechu, w okresach głod u ry s u je p la k a ty a g i­

ta c y jn e , pisze odezwy, u k ła d a slogany i te k s ty pod ja s k r a w y m i ry s u n k a m i. J e s t tw ó rc ą 3 000 p la k a ­ tó w i 6 000 na pisów . Rozciągłość te m a tó w ogrom na, w y k o n a n ie każdego zam ów ienia, a g ita c ja za K o - m in te rn e m , w a lk a z ty fu s e m p la m is ty m , z W r a n - glem , w ezw anie do z b ie ra n ia gazet itp . Pisze ostro, d z ia ła śmiechem, s a ty rą , a n ie z w y k le ż y w y je s t h u m o r M a ja k o w s k ie g o . Poeta p ra c u je bez odpo­

czynku, p o d k ła d a ją c sobie w nocy po la no pod g ło ­ wę, aby nie spać za długo. Pracę w R O S T A u w a ­ ż a ł za s w o ją szkołę p o lity c z n ą . U tw o r y , k tó re wówczas n a p is a ł, s k ła d a ją się na z b io re k : „G ro ź n y śm iech“ .

2 g ru d n ia 1919 r . w y s tą p ił M a ja k o w s k i przed m a ry n a rz a m i, aby zagrzać ich do w a lk i z in te r ­ w e n c ją an g ie lską i fra n c u s k ą . W y p o w ie d z ia ł n a p i­

san y w ty m celu u tw ó r : „L e w ą m a rsz“ .

R o z w ija jc ie się w m arszu!

W gadaniach ro b im y pauzę.

C iszej tam , m ó w c y ! D z is ia j

m a głos

to w a rzysz M auzer.

(Przekład Antoniego Słonimskiego.) W ie rs z te n , w k tó ry m oddał m arsz re w o lu c ji, je s t tłu m a c z o n y na w sz y s tk ie ję z y k i eu rop ejskie i na le ży do n a jś w ie tn ie js z y c h u tw o ró w M a ja k o w ­ skiego.

(15)

N owość je g o po e zji polega n a doskonałej h a r ­ m o n ii m ię dzy now ą p ro b le m a ty k ą i fo rm ą . W y p r a ­ c o w y w a ł ją a rty s ta , w y k u w a ł zbieracz i łowca słowa. G dy żądano, aby p is a ł ja k P uszkin, odpo­

w ia d a ł, że kocha P uszkina , ale chce pisać zupełnie

„p o now em u“ . „R ozum iecie? Po no w e m u! A nie p rz e p is y w a ć , nie p o w ta rz a ć słow a obcego w u jk a . O dn aw iać w ie rs z , słow a w y w ra c a ć z k o rz e n ia m i, podnosić wiersze do poziom u naszych d n i, A czasy m a m y pow ażniejsze, w iększe n iż p u szkin ow skie.

O to w ła ś n ie w alczę.“

M a ja k o w s k i w y k o rz y s ta ł m elod yjno ść akcentu r o ­ s yjskie g o , aby tw o rz y ć w iersze estradow e, k tó re w y ­ m a g a ją do bre j d e k la m a c ji. Z e rw a ł z u s ta lo n y m t r a ­ d y c ją to k ie m w ie rs z y syla biczn ych i s y la b ic z n o -to - nieznych, a w p ro w a d z ił sw ó j w iersz o p a rty ty lk o na ilo ś c i akcentów , p is a n y g ra fic z n ie , schodkowo, aby ka żd y człon a k ce ntow an y tw o r z y ł całość. C z y te ln ik nie osw ojo ny z ta k im układ em nie u m ie czytać tych w ie rs z y , dopiero g d y je usłyszy, zachw yca się ich s iłą i pięknem . Oszczędność słow a i je go celność, żadnego g a d u ls tw a — to cechy p ió ra M a j ako w ski e-

M a ja k o w s k i przy p ra ­ cy nad plakatem .

go, k tó r y często w p row a dza do po e zji to k z w y k łe j p ro z y , zdanie ja k z b iu le ty n u prasow ego, a te um yślne pro z a iz m y n a jle p ie j. k o m u n ik u ją ja k ie ś zda­

rzenie p o lityczn e , g d y tre ś ć je s t p ro s ta i na le ży ją prosto powiedzieć, n p .:

S łow o — szept.

Reszta — znakam i.

— K ie re ń s k i?

(16)

P rzepadł- Gdzie?

Z kozakam i. —

(„D obrze!" Poemat Październiko­

wy. Przełożył A r tu r Sandauer.)

Z w y k le stówa, p o ró w n a n ia i przenośnie niezw ykle plastyczne, dow cip celny — g r a ją w w ierszu, ja k dobrze położone k o lo ry w obrazie. T e m a ty k a u tw o ­ rów M a ja k o w s k ie g o je s t żyw a, a k tu a ln a ; poezja — to d z ia ła n ie i p o lity k a . B ard zo często m ó w i M a ja ­ kow ski o r o li poety w bu dow aniu ś w ia ta s o c ja li­

stycznego, o w łasne j p ra c y tw ó rc z e j i niechęci do ła tw e g o uzn an ia i brązow niczych hołdów. W dosko­

n a ły m a r ty k u le „ J a k ro b ić wiersze“ w y lic z a w a ­ r u n k i, od k tó ry c h zależy po w stan ie do bre j po ezji, a w ię c : „P o pie rw s z e : zam ów ienie społeczne. Is tn ie ­ nie zad an ia w ogólności, któ re g o ro z w ią z a n ie m o ż li­

we je s t ty lk o p rz y pomocy u tw o ru poetyckiego. Po d ru g ie : do kładna znajom ość albo ściślej wyczucie dążeń waszej k la sy czy g ru p y , k tó rą w te j c h w ili reprezentujecie' — to je s t n a s ta w ie n ie na określony cel. Po trz e c ie : m a te ria ł. Słowa stale uzupe łnian e z z a k ą tk ó w i kom órek w aszej czaszki p o trz e b n y m i, p e łn y m i w y ra z u , rz a d k im i, w y n a le z io n y m i, odno­

w io n y m i, u tw o rz o n y m i i ró ż n y m i in n y m i słow am i.

Po c z w a rte : urządzenie w a rs z ta tu i na rzędzia p ro ­ d u k c ji (p ió ro , ołówek it p . ) . “ N a końcu d o d a je :

„ Z mego p u n k tu w idzen ia n a jle p szym u tw o re m poe­

ty c k im będzie ten, k tó r y m a za cel zw ycięstw o p ro ­ le ta r ia tu , u tw ó r, k tó r y je s t na p isa n y na społeczne zam ów ienie K o ih in te rn u , k tó r y je s t podany n o w y m i sło w am i, w y ra z is ty m i, z ro z u m ia ły m i dla w szystkich , o p raco w an y na stole urzą dzo nym w e dłu g zasad o rg a n iz a c ji p ra c y i dostarczony do re d a k c ji samo­

lo te m .“ Te p o g lą d y są rzeczyw iście re w o lu c ją w poe­

tyce, bo odrzucona zostaje niezależność a r ty s ty , k tó r y m a w łaśnie pisać na zam ówienie, zrozu m iale, z m yślą o odbiorcy. Sam M a ja k o w s k i m ia ł tr a fn e w yczucie ważności te m a tó w i in s ty n k t p o lity c z n y . J a k o w s p ó łp ra c o w n ik pism a „K o m s o m o ls k a ja P r a w - da _ zawsze w ie d z ia ł, o czym pisać i z czym w a l­

czyć. P is a ł nie ty lk o heroiczne h ym n y, ale i s a ty ry , zw a lczał m ałość, b iu ro k ra ty z m , u k ry te b u rż u js tw o , k tó re w k ra d a ły się w szeregi p a r tii. T u należy w ie rs z : „P lu g a s tw o “ , w ie rs z : „P osied zeniarze“ , w ^ k tó ry m w yśm iew a obłędne g a d u lstw o , udręczenie działa czy przez n a d m ia r posiedzeń w różn ych o rg a ­ nizacjach^ ra d zie ckich . Gdy poeta po d łu g ic h po­

s z u k iw a n ia c h to w a rz y s z a Iw a n a Iw an ycza, k tó r y w ciąż je s t na posiedzeniach różnych o rg a n iz a c ji, w pad a do s a li — w id z i:

...siedzą lu d z i p o ło w y . O szataństw o!

gdzież je s t d ru g a połowa?

„ Z a rż n ę li!

Z a b ili!“

w rz a s k ie m rażę,

te n w id o k straszny w szaleńca m n ie zm ienia.

W te m słyszę

s p o k o jn iu tk i g ło s ik sekretarza:

„ O n i są na raz na dw óch posiedzeniach.

D zie n n ie

dw adzieścia posiedzeń bez p rz e rw y o d w a lić mam.

Chcąc n ie chcąc, m u s im y się rozerw ać!

D o pasa jesteśm y tu , a reszta

ta m .“

(Przełożył Jerzy Putrament.)

T en w ie rs z z y s k a ł uznanie L e n in a , k tó r y na ze­

b ra n iu Z w ią z k u M etalow ców w 1922 ro k u p o w ie ­ d z ia ł: „ N ie w iem , ja k ta m pod względem po etyc­

k im , ale je ś li id zie o ocenę p o lity c z n ą , ręczę, że to je s t zup ełnie słuszne.“

Z ja d liw e s a ty r y M a ja k o w s k ie g o , k tó re p ię tn u ją m ałość i walczą z w s z y s tk im , co opóźnia postęp i cofa budowę lepszej p rzyszłości — p ły n ą z g łę ­ bokiego p rz e ję c ia się sp ra w ą . M a ja k o w s k i m ó g łb y pow iedzieć za S ło w a c k im : „J e ż e li gry z ę co, to sercem g ry z ę .“ M ia ł on pełną świadom ość koniecz­

ności b o h a te rs k ie j w a lk i o ju tr o , w ie d z ia ł, że re w o ­ lu c ja niszczy i b u rz y , i w ie d z ia ł, czym są w ustach w y k w in tn e g o poety A le k s a n d ra B ło k a s ło w a :

„P iszą m i...

ze wsi...

spalono...

w niedzielę b ib lio te k ę na fo lw a rk u (•“

i w id z ia ł ja k :

W ko ło

ton ę ła

Rosja Błoka...

S tare

liry c z n e

ru p ie c ie szły

na dno,

ja k id ą

u ło m k i, p u szki od konserw

i śmiecie.

(Z poematu: „Dobrze“ prze­

łożył Władysław Broniewski.)

' P esym izm ow i p rz e c iw s ta w ia ł s w o ją w ia rę w w ie l­

kość i p ra w d ę re w o lu c ji, w ia rę w p a rtię i wodza, a siłę czerp ał z poczucia jedności z sw oim narodem l z ca łym p ro le ta ria te m .

Pod w rażeniem śm ie rc i L e n in a 21 s ty c z n ia 1922 ro k u op ra co w u je M a ja k o w s k i poem at, w k tó r y m u ją ł życie wodza re w o lu c ji, op isa ł pogrzeb, d a ł w y ­ ra z jednoczącym m asy uczuciom :

Szczęśliw y,

żem je st

częścią o w e j m ocy, że w spólna n a w e t

je s t i łza nasza.

(Z poematu „Włodzimierz Iljic z Lenin“ prze­

łożył P io tr Kożuch.)

D w a n u r ty , a g ita c y jn o -p o lity c z n y i liry c z n y , n a j­

g łę b ie j osobisty, zesp a la ją się w p e z ji M a ja k o w ­ skiego w całość n ie ro z e rw a ln ą . W szeregu w ie rs z y pisze o zdobyczach p ię c io la tk i, z re a lis ty c z n y m h u ­ m ore m opow iada o w p ro w a d z e n iu się ro b o tn ik a do nowego m ie szkan ia, zaopatrzonego w nowoczesne in s ta la c je , o odpoczynku ro b o tn ik ó w i chłopów w pałacach cesarskich na K ry m ie , gdzie czyta p ro ­ s ty m słuchaczom sw oje w iersze, pisze o rad ości p ra c y , o m łodzieży, czuje się słu gą i w s p ó łtw ó rc ą n o w e j rzeczyw istości. D ziew ięć po dró ży za g ra n ic ę p o z w o liło M a ja k o w s k ie m u poznać E u ro p ę zachodnią i A m e ry k ę . W czasie ty c h po dró ży czuł się am ba­

sadorem s o c ja liz m u . W s ły n n y m w ie rs z u : „O r o ­ s y js k im paszporcie“ — da je w y ra z uczuciom d u m y n a ro d o w e j. W in n y c h u tw o ra c h k r y t y k u je k a p ita liz m

(17)

M a ja k o w s k i przem a­

w ia na zebraniu.

a m e ry k a ń s k i, u cisk ra s o w y M u rz y n ó w , p o lity k ę eks­

te rm in a c y jn ą w kolon iach , a cuda te c h n ik i, ja k m ost b ro o k liń s k i, nie z a s ła n ia ją m u oczu na k rz y w d y , w yz y s k i ro z k ła d tego ś w ia ta , k tó r y ch cia łb y zbu­

rz y ć i o d k ry ć na nowo.

W w ie rs z u p t. „P oże gn an ie“ b rz m i n u ta bardzo osobista i szczery p a trio ty z m :

W aucie,

zm ie n iw s z y ostatniego fra n k a .

— O k tó re j do M a r s y lii odchodzi? — P a ry ż

biegnie,

w ś w ie tle

p o ra n ka odprow adza

w n ie w y s ło w io n e j urodzie.

Rozłąko,

w oczach

w ilg o c ią w z b ie ra j, czułością

serce m i

ro zkw a ś!

W P a ry ż u

ch c ia łb y m

, żyć

i u m ierać, g d y b y n ie b y ło

ta k ie j zie m i — M O S K W A .

(Przełożył Jan K o tt.)

W sw o je j ojczyźnie c h c ia ł w idzieć najlepsze osiągnięcia, p ra g n ą ł zwłaszcza ro z w o ju d o b re j poe­

z ji, k tó ra _ s ta ła b y się potrzebą ró w n ie ważną, ja k chleb codzienny. B o la ło go to, że lite r a t u r a nie n a ­ dąża za życiem — m ów i, w ię c:

D obrze nam tu ta j, M ożna żyć,

gdzie rządzą S o w ie ty.

T y lk o że

pracow ać m ożna w spaniale.

poetów może to zresztą

nie m a n ie s te ty —

niep o trze b n e wcale.

Wiersz „Jubileuszowe“ przełożył Adam Ważyk przy współpracy Zuzanny Ginczanki.)

Poetom s ta w ia ł ogrom ne z a d a n ia :

Nasze czasy

dla p ió ra A le pow iedzcież

w y gdzie,

tru d n e są nieraz.

pokurcze i p o k ra k i — k ie d y

i k tó r y to z w ie lk ic h w y b ie ra ł

735

(18)

co ła tw ie jsze ,

co b a rd z ie j w yd e p ta n e szlaki.

S łow o —

p rze w o d zi

sile człow ieczej.

...Źle urządzony je st

dla szczęścia ś w ia t nasz.

Po nocy m róz

to szur,

to skrzyp , śniegam i —

obcasami...

C zysty lir y z m prze m ów i czasem ze s tr o f M a ja ­ kow skiego, ja k np. w c z te rn a s ty m rozd zia le poem atu

„D o b rz e !“ :

Trzeba

w y rw a ć radość

z nadchodzących tu dni.

U m rzeć w ty m ż y c iu

rzecz to w cale ła tw a — tw o rz y ć to życie

je s t o w ie le tru d n ie j.

( „Sergiuszowi Jesieninowi“ przełożył Leon Pa­

sternak.)

O s ta tn ie , n a jd o jrz a ls z e u tw o r y M a ja k o w s k ie g o — to poem at „D o b rz e !“ w ykończony na dziesięciolecie re w o lu c ji w roku 1927 i fra g m e n ty po em a tu : „ P e ł­

nym głosem “ , w k tó ry m m ia ł z a m ia r u ją ć zdoby­

cze nowego u s tro ju i dać syntezę w łasne j tw ó rc z o ­ ści, poem at — nieukończony.

W 19 częściach, rozd zia łka ch p o e m a tu : „D o b rz e ' p rz e d s ta w ił M a ja k o w s k i kolejn e etapy re w o lu c ji, po m is trz o w s k u m a lu je obrazy w a lk , ja k m a la rz - b a ta lis ta pokazu je a ta k na Pałac Z im o w y , d a je po­

chw ałę życia w walce, w spom ina własne, bardzo osobiste w zruszenia, k tó re wplecione są w to k ogól­

nych tre ś c i. P rz e jm u ją c e są zwłaszcza obrazy z la t głodu i z im n a, gdy przez c ie rp ie n ie zw iązał się n a j­

m ocniej z ojc z y z n ą :

Z iem ię,

gdzie pachnie

p o w ie trz e ja k narcyz, opuścisz

i oczu lecz ziem i,

n ie zwrócisz, z k tó rą

po społu

m arzłeś, p rz e n ig d y

ju ż

nie porzucisz.

(„Dobrze“ przełożył A rtu r Sandauer.) Jakże w y ra z is te są obrazy ta k ie ja k np. zacza­

dzeni lu dzie , co:

Śpią

c z te ry sopelki, skręcone

w s u p e łki.

K o p ia s ta zaspa sięga

szyb:

— N ie zm arzliście

czasami?

K a rę oczęta

ślepną, od gło d o w a n ia

puchną.

L e k a rz podszepnął n ie w ie le

a w ie le — potrzebne im

ciepło, potrzebna

zieleń.

N ie do dom u,

do p o le w k i, lecz najdroższą m i

drogą, niosę

d w ie

m a rc h e w k i za z ie lo n y ogon.

B y w a ło ,

w ie le

daw ałem p odarków , b u k ie tó w ,

pom adek

dziew czętom , lecz nad to w szystko

tę bezcenną m archew i dw a

brzozowe polana

pam iętam .

I na zakończenie:

Możesz

zapom nieć,

k to cię n apoił, gdzie pasłeś ka łd u n ,

z ja k ie g o rożna, lecz ziem i,

z k tó rą

głodow ałeś w e dw oje, n ig d y

zapom nieć

nie m ożna!

( „Dobrze!“ przełożył Adam Ważyk.) W p ły w M a ja k o w s k ie g o na współczesną poezję je s t bardzo is to tn y , za cią żyła je go s iła nad pokole­

n ia m i, a m ożna b y powiedzieć „ t a siła fa ta ln a “ , k tó ­ r a w ciąż chce prze m ien ia ć i udoskonalać człow ieka.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Takie warunki kształtowania się nowego układu zbiorowego w rolnictwie, a przede wszystkim rola stron w nim występujących, pozwalają również ustalić niektóre

ku do innych ludzi, do rodziny, do towarzyszy pracy, do spole- czcnstwa. Nutą zasadniczą w tym stosunku winien być szacunek dla człowieka i życzliwość. Szacunek

Zanim opuścił Ferrarę, zmarnował znakomitą okazję „ulotnienia się“. Ponietoaż rozkaz z Rzymu podkreślił konieczność dobrego obchodzenia się z Buozzim,

cześnie procesem bogacenia się uprzywilejowanych 1 tylko o tyle mógł dochodzić do skutku, o ile byl tyh1 procesem... objawy 'występowały, w tym względzie w

resów p o lityki imperialnej, ratuje lub odbudowuje jego aparat gospodarczy w tej części, jaka już raz stała się kuźnią narzędzi zbrodni i może się nią

Sylweta jego w ujęciu Jabłońskiego jest wręcz kapitalna, Autor uchwycił 'wszystkie te cechy charakterystyczne, które złożyły się na właściwy i realny portret

rytoria lne sukcesy, ale nie zdruzgoce przeciwnika, Beznadziejne przedłużanie się wojny zbliża moment załamania się siły odpornej żołnierza i narodu

® ’ że partia jest współrządząca, a jednocześnie demo r tyczna, wypływa, że w decyzjach natury panstwow ■ opiera się ona zasadniczo na zdaniu ogółu